16:06 / 26.08.2004 link komentarz (2) | jest coraz gorzej!!!!
coraz gorzej!!!
| 21:17 / 11.08.2004 link komentarz (1) | Wprawdzie nie jest rewelacyjnie, ale kiedy tak wtulę się w mojego Słonika całkowicie zapominam o Bożym świecie.
Ostatnie dni były bardzo napięte, nie mogliśmy się dogadać, a to poszło o ten cholerny wyjazd, to znowu o jego rodziców (nie lubią mnie)... Całe szczęście że jest jeszcze możliwość spotkania się w cztery oczy, bo jakbyśmy tak dalej na gg rozmawiali, to juz dawno umarlibyśmy na wrzody. Zbyt dużo to nas kosztuje, ciągłe obwinianie siebie nawzajem prowadzi do jakiejś pieprzonej furii, na gg za dużo sobie mówimy niepotrzebnych rzeczy. Pożremy się, pożremy...a kiedy Słonik pyta czy się gdzieś zaraz nie spotkamy, mam ochotę rzucić w niego doniczką. Chociaż wkurzam się piekielnie, jestem wściekła na niego, a on chce mnie zobaczyć i pogadać...yhhhhhh.....ale miękną mi kolana.
Kiedy już się zobaczymy....odpływają wszelkie negatywne uczucia, potrafimy patrzeć się na siebie godzinami i co najśmieszniejsze nie rozmawiać o wcześniejszej kłótni jakby jej wogóle nie było. Wtedy to wogóle już nie rozmawiamy........
Wczoraj spotkaliśmy się pod naszym liceum, stare mury hehehe....siedzieliśmy tak na mokrej ławeczce, było po deszczu, tak cudnie... i nie mogliśmy się odkleić od siebie. Przypomniało mi się, że na tej ławeczce jeszcze ponad rok temu siedzieliśmy z całą klasą, być może rozmawiając, byc może wygłupiając się ale napewno nie przypuszczając, że przyjdzie taki czas kiedy razem, cmokając się i ściskając tu usiądziemy ponownie.
Ostatnio Słonik pod wpływm róznych emocji, postanowił zadzwonić do naszej koleżanki z zapytaniem, czy abyśmy nie mogli większą grupką do niej pojechać w Beskidy. Zaprosiła nas bez większego problemu, jak nie pokoje to pole namiotowe będzie można zająć. Tylko że ja już nie mam ochoty po raz kolejny się rozczarować, a to jest baardzo prawdopodobne. Powiem tylko jedno, że nawet jeśli nikt nie będzie chciał jechać, to ja i tak nie pojadę tylko ze Słonikiem , chociaż to byłoby cudowne. Niestety, ale ja tu nie mam nic do gadania. A przecież każda kobieta marzy o słodkich, "gorących" nocach ze swoim ukochanym pod namiotem...:(((((((
Sprostuję tylko, iż rodzice Słonika na to nie pozwolą. Słonik ma 20 lat, hehe ale ja wiem i rozumiem. To są poważniejsze sprawy niż się wydaje. Chociaż......ja zrobiłabym swoje i nie patrzyłabym na czyjeś "widzimisię", bo komuś się tak akurat podoba.yhhhhh nom :))))
| 23:17 / 09.08.2004 link komentarz (0) | Lato umiera, jesieni czas.....
Wracaja myśli, moje słodkie myśli....Miłość i tęsknota ścigają się, a ja nie wiem co robić. Jestem rozbita, spodziewałam się tego. Gdyby jeszcze mi niczego nie brakowało, to może bym tylko na chwilę odpłynęła. A tu.....ehhh....
Nie chcę się zagłebiać w ten temat, gdyż może on ponieść pewne konsekwencje za sobą, a co gorsze...mogę go skonsumować.
Smutno i tak tęskno...
Samotnie spędzone dnie w domu zawsze tak na mnie oddziaływują, muszę wyjechać, boję sie tylko że w nieodpowiednie miejsce....ale to już zostawię słodką tajemnicą.
| 22:24 / 09.08.2004 link komentarz (0) | Przepłakałam całą noc.......
to były koszmarne godziny....
nie potrafiłam się powstrzymać....
powodów jest wiele....
jeden z nich juz nigdy miał nie być "powodem" do czegokolwiek....a jednak....sprowokował mnie...
duszę się....
brakuje mi powietrza......
na gwałt...
| 22:38 / 08.08.2004 link komentarz (1) | A tak siedzę sobie w domku.....
Rodzice pojechali do Muszyny, wzięli siostrę..jej luby tam pracuje w domku letniskowym u taty, ona zostaje na tydzień, a rodzice jutro wracają. A ja??
Kazali mi domq pilnować, nie protestowałam, gdyż to wielka radość stanąć na straży... heheh no i oczywiście spędzić milutkie chwile z moim Słonikiem.
Był...ale nie długo...ma to szczęśćie, że jego kobieta odwiozła go do domu, bo tak.....hihi szedłby na piechotkę.
Planujemy też wypad pod namioty....ehhhh...nie ma o czym mówić, od dwóch tygodni wszyscy tak się starają pojechać, że dostałam chyba wrzodów. Za bardzo się angażuję w takie sprawy, chcę jak najlepiej, szukam chętnych, a tu masz...ten się uczy, ta dopiero co wróciła, tamten mógł w lipcu, teraz ni chuja, ten znowu nie może się zdecydować, a bo to za mało ludzi i że pogoda taka nijaka, a może w inno miejsce, tamta znowu ma nowego narzeczonego, a ta czeka na księcia z bajki... A idźcie wy do diaska!!!
Jedna Marta, co to biedna ma letników na głowie, jest ze mną, ona chociaż sie stara. Nooo..i Kubuś co to wygrywa pieniążki i szuka Pameli, ma zawsze chętkę.
Ja tam nie nalegam, chociaż wcześniej biłam się w piersi bo......e tam, nie chce mi się gadać. Szkoda mieć takich przyjaciół, co to stawiają mur, niegdyś z papieru, a teraz?? Teraz...My , Wy, może jeszcze Oni...
| 16:05 / 07.08.2004 link komentarz (2) | Pada deszcz...jest szaro....smutno...i jeszcze ten ból.
Ból zdartej wczoraj rączki na asfalcie podczas powrotu z Ukochanym z całodniowej wycieczki rowerowej po roztoczu.
Ból Jego rodziców z powodu Jego dojrzałości i powolnego wyfruwania z ich ciepłego gniazdka do ciepłych i spragnionych rączek Jego Ukochanej.
Ból "niewłaściwej" wybranki Jego serca zdaniem rodziców, a to przecież mnie nie boli. Nie boli mnie On. Może moje JA mnie boli.....może prawda mnie boli. A może przez to, że Ich boli, to mnie też.
Czyżby zaczynały się schodki...?
To mnie wcześniej bolało Pana P. zachowanie, brak zrozumienia, szacunku, dojrzałości psychicznej...
Teraz Pana P. czas bólu...
Mój ból już się nie liczy.
Ich ból jest zrozumiały, choć nie do końca uzasadniony.
Czy ja Jego bolę...??
Oby nie......
| 10:28 / 01.08.2004 link komentarz (2) | Ten nlog powstał dzięki zaskakującemu scenariuszowi jakie pisze samo życie.
On - kumpel z liceum - z którym zwykło się gadać o "dupie marynie", na którego nigdy nie popatrzyłam jako na mężczyznę, który mógłby coś ten teges z kobietą (choć przystojniaczek ), a już napewno nie ze mną, pewnego dnia staje się kimś, bez którego nie potrafię wytrzymać kilku godzin rozłąki.
A zaczęło się tak niewinnie.........
Rozmowa na gg...wspólne śniadania i kolacje....kino...spacer.....pierwszy skradziony pocałunek....
Poczułam motylki w żołądku....poczułam....że mogę się zakochać.....Zastanawiałam się czy tak można..na nowo....teraz juz wiem. Jestem szczęśliwa.
Każdego dnia budzę się z myślą o Nim, a dzięki Niemu zapomniałam o "moim" mężczyznie, "ex" mezczyźnie, z którym przeżyłam baardzo dużo...ale to może na inną notke. Zapomniałam to złe słowo , juz nie myślę... tak, brzmi lepiej, klarowniej.
Powracając do mojego przystojniaczka, z którym mieszkam w Krakowie już 3 miesiące, nigdy ale to nigdy bym nie wymyśliła lepszego scenariusza. Choć nie raz przeszła mi przez myśl taka opcja, co by było gdyby....chociażby z tego względu, że pan od wos-u zaproponował nam wspólne dzieci...takie czarniutkie...heheh. I nie zaprzeczam, oj nie, ojciec moich dzieci byłby niegłupi..:))) geny bym podkradła, ten kolor oczu, włosów, inteligencja.
Teraz spędzamy w miarę możliwosci, chociaż w podobny sposób, każdy dzień chowając się gdzieś za drzewkiem czy wtapiając sie w krajobraz razem z molo, przytulając się i muskając nawzajem delikatną skórę ust...Pożądanie wzrasta z każdą minutą...a ja...mnie rozpierają hormony. Ten dzień się zbliża, chyba nawet nie zdaję sobie sprawy z tego jak szybko,chociaż wolę, jak śpiewa Novika - "więc nie śpieszmy się wcale, chcę poczuć cię wszędzie, juz wiem jak całujesz, chcę wiedzieć co dalej..." hehe
Dzisiejszy dzień zaczął się nagłą pobudką, obudzona myślą, iż ktoś miał jechac o 9 rano na randkę heheh, tzn. ja. Szybciutko sie zebrałam i wskoczyłam w autobusik, po czym na przystanku czekał juz na mnie, no szedł...hehh, ale załóżmy,że juz czekał mój ukochany. Wpadliśmy w jakiś pozytywny wir namiętności, oszałamiając nas do czerwoności, który rzucił nas bez skrupułów na podłogę. Nie, nie nudzi mnie to... nie nudzi mnie ciągłe moje nienasycenie i jego drapieżność, ba...nakręca do kwadratu!
Tęsknię kiedy jest i kiedy go nie ma....jest taki słodki... hmmm...jeszcze takie czułe słowka na tym gg mi śle.
"Someone please call 911..."
|
|