Masz tyle siły ile trzeba by mnie wyciągnąć z moich najciemniejszych historii, z najlepszych słów i dźwięków podajesz lek, co niezawodnie działa, gdy wszystko boli..,Nie zdajesz sobie sprawy jaką masz moc i nie opisze tego żaden algorytm/Najpaskudniejszy dworzec zamieniasz w dom, gdy moją rękę w swojej ogrzewasz dłoni.
W związku z moim zamiłowaniem do otwartego balkonu latem przez całą dobę,poznaję historię na pozór przegrzecznej dziewczyny, która po wlaniu w siebie dawki wystarczającej do mocnego wynurzenia wręcz wykrzyczała co jej w duszy i w głowie gra...,a cały krzyk rozniósł się na pół osiedla...,cudownie rozbrzmiewając po betonowych blokach....pozwolę sobie na cytaty....
Pani J:\"kurwaaaaa ale się najebałam,ja pierdoleeee,jakie mam halo, to chuuuj\"
Pan P:\"na luzie J.,co se będziesz żałowała\"
J:\"tak mawiał mój były\"
P:\"to mądry był facet z niego\"
J:\"wiesz co P....jak się najebie, to lubię tracić kontrolę\"
P:\"w jakim sensie?\"
J:\"no nie wiesz?jaaa pierdolę wszystko ci trzeba tłumaczyć\"
P:\"no mów, bo się nie domyślam\"
J:\"no kurwa, lubię się zerżnąć porządnie jak się najebie,albo nie wiem , pocałować, albo uśmiechnąć, pogadać\"....(tak na marginesie zadziwiająca kolejność)
P:\"nawet jak masz gościa?\"
J:\"no co najebana jestem, ale zawsze wszystko pamiętam\"
P:(spokojnie zrezygnowany, odparł...)\"ty wez juz lepiej nie pij\"....(po czym opuścił balkon...)
Zdecydowałam się na zamknięcie balkonu, po tym jak usłyszałam odruchy wymiotne u szalonej i nieujarzmionej sąsiadki...
Zastanawia mnie czy takie delikwentki mają chociaż odrobinę szacunku do samych siebie...,czy jest choćby w wyświechtanej postaci...,czy jutro podniesie głowę i przez cały dzień będzie omijała lustro i to nie ze względu na jej stan estetyczny, tylko będzie się wstydziła samej siebie, czy też bez nadbagażu wstydu, wstanie, wypije kawę, spali fajkę i między czasie będzie się zaśmiewała z koleżanką ze swojej głupoty...,ależ refleksje HAALEELLUJAA...
A tak cudnie kołysze Jill Scott w "The real thing"...
Jak dobrze zmobilizować się do posprzątania kompa od czasu do czasu, dzisiaj odnalazłam zakurzone...,stare zdjęcia...najróżniejsze emocje mi towarzyszyły...,od tych, które powodują wzrost tętna...po te, które sprawiają,że Twoje gruczoły łzowe postanawiają się uruchomić...coś niesamowitego, dziwne oszołomienie, z którego nie masz zamiaru ani chęci się otrząsnąć...i to tak jakby ktoś przesuwał taśmę z Twojego życia...,pewnych rzeczy wolałbyś nie pamiętać..,a z drugiej strony...,to już chyba lepiej gdyby serce przestało przesyłać bity...
Co więcej...dogrzebałam się do pewnej rzeczy, która znacząco odbiła się na moje wojaże po przeszłości, schowane głęboko w kompie...i nachalnie, wręcz ordynarnie nasunęła mi się myśl niejakiego Leszka Kaźmierczaka, którego pozwolę sobie zacytować..."(...)znasz na bank kogoś, z kim chwilę trwają
zbyt krótko, że nawet całe życie to za mało(...)"...
Kolejna kwestia, która podskakuje przede mną i domaga się uwagi, jest płyta Pana Mroka, która już jakiś czas temu ujęła mnie do tego stopnia, że nie potrafię ominąć jej w swojej playliście...
Serdecznie polecam i z ogromnym ukłonem w stronę "Mrocznych Nagrań" namawiam do zapoznania się z tym repertuarem muzycznym...
Informacja nie z tej ziemi...,dla wszystkich, którzy odwiedzali ten adres z nadzieją ,że zobaczą nowy wpis...mam mega rekompensatę plus solidne wytłumaczenie...OTÓŻ...ZAPOMNIAŁAM o istnieniu tej zacnej strony i o swoich farmazonach,które tutaj się wykluwały...Dalej jestem nieopierzoną, kuśtykającą fanatyczką życia, która się chyba kiedyś zachłyśnie życiem....,bo biorę je na pełny gwizdek..,ale teraz nie o tym....
Ogłaszam reaktywację...
Apeluję do Pana D...o jakąkolwiek formę reanimacji znajomości..,bo pogubiłam listę...nad czym ubolewam niezmiernie!!
Tyle rzeczy, tyle twarzy, tyle różnych uśmiechów i tyle samo emocji za nimi pochowanych... i chyba tyle właściwie...
Jestem cholernie szczęśliwa...,cholernie...,mimo potknięć...i posłuchaj jeden z drugim...,nie daj się zwieść pozorom ...wyświochtanym tekstom, że jest zle...,NIE JEST ZLE....,jest fenomenalnie...,żyjesz, kochasz, tęsknisz i marzysz...,to wszystko czujesz...i to jest niesamowite...,zamknij oczy i zacznij wierzyć, że coś się uda...,nie ograniczaj się...nie zasilaj grona zwolenników teorii.., że "jak nie dzisiaj to jutro"...,czerp z życia co najlepsze...właśnie dzisiaj w tym dniu, w tym momencie, w tej chwili i w tej sekundzie...,a na pewno zapewnienie ,że będzie zyło nam się lepiej, które tak płynnie i dzwięcznie wylatuje z ust premiera nie odbije się echem:)
Może milionom (no dobra, schlebiłam sobie)...kilku osobom wydam się najgorszym próchnem uczuciowym...ALE...czy można porównać do czego kolwiek drżenie rąk, prawdziwy uśmiech, ścisk w gardle...,głupoty jakie lecą na zawołanie z Twoich ust?
Miałam kilka momentów za które dziękuję i dzielnie je hołubie...,ale też takie które wywołują we mnie automatyczny niesmak psychiczny...tym drugim odruchom nie poświęce ani linijki...
Otóż...jest niewyobrażalna ilość przecudownych osób z którymi miałam do czynienia...
a w najbliższych dniach z jedną
...nie wiem czy jest to osoba , z którą chciałabym się budzić codziennie, patrzeć jej w oczy i z czystej potrzeby konstrukcji mówić, jak mi na niej zależy...tego nie wiem...
ale emocje, które wzbudziła są niesamowite....nie porównam ich nawet z "pierwszą miłością"....chciałabym to wytłumaczyć,...ale nie potrafię...,trzeba to czuć...trzeba rozumieć i uczestniczyć....
Mam nadzieje,że odnajdziemy się w tym wszystkim oddzielnie....,bo na określenie "razem"...za dużo bym sobie pozwoliła...,tak jak i on tak btw...
Kiedyś chronicznie słyszałam pytanie..."Co jeszcze musi się zdarzyć...,aby..."...dzisiaj pytam systematycznie "kiedy ciąg wydarzeń się skończy?"...Mam już dość zalewu ciągłym smutkiem z powodu odejścia osób, które mniej czy więcej wiązały się z moją osobowością...
Już wiem jak czuje się człowiek ,który traci kogoś z rodziny, wiem również co czuje człowiek, który traci przyjaciela i zdaję sobie również sprawę z tego, jakie to uczucie żegnać pierwszą miłość...Nie mogę jedynie zrozumieć najistotniejszego faktu...,mimo że nie jestem ewenementem, inni przeżywają gorsze tragedie..,ale...no, ale ...nie jestem wybrakowanym wyjątkiem...
dlaczego..się trzymam?...dlaczego potrafię się śmiać, dlaczego myślę i funkcjonuję normalnie?...
Nie to,że chciałabym czuć i zachowywać się inaczej...
Neluś...kocham Cię i zawsze będę Cię kochać..,odeszłaś za szybko...,uwielbiałam rozmawiać z Tobą, mówić do Ciebie...,słuchać Cię, rozczulać się nad Tobą, udawać, że nic się nie dzieje, w momencie gdy walił się świat...,uwielbiałam, bo robiłam to dla Ciebie...
D...Byłeś kimś, kogo zawsze chciałam mieć przy sobie, byłeś najwspanialszym tworem niejednej ludzkiej wyobraźni, nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłeś i jak wiele Ci zawdzięczam...,marzę o ludziach Twojego pokroju...
M...Sam wiesz najlepiej...Za szybko odszedłeś...pozostawiając tylko ból, pamięć, radość ze swojego istnienia i przypomnienie, że ludzi się kocha bezwarunkowo i bezgranicznie...cokolwiek by się działo...
M....byłeś niesamowity...,potrafiłeś ludziom pokazać Miłość, chociaż ukrytą i dorosłą...warto iść za Twoim umysłem i za tym co zostawiłeś...żałuję tylko, że taką drogę obrałeś...
M...śpij spokojnie Aniołku, chociaż jesteś najmłodszy, zasilasz grono tych "NAJSTARSZYCH"...dziel się czystością swojego serducha...
Drogie Babcie...dziękuję za bezgraniczną miłość, przymrużenie oka na wszystkie niedogodności z naszej i mojej strony, byłyście kobietami, które stoją u mnie na piedestale...
Drogi Dziadziu...zawsze będziesz dla mnie człowiekiem o niesamowitej mądrości i pogody ducha...,dziękuję za wszystko...
Każdemu z Was dziękuję za indywidualna miłość i ciepło,którym zawsze mnie darzyliście...
SZKODA, ZE WAS NIE MA ....DOBRZE, ZE JESTEŚCIE...
R.I.P.
Dylemat nie z tej ziemi...
Niuans ,że 3 egzaminy do przodu...,ta trójka, która wydawała się nie do pokonania i obejscia w żaden sposób...niuans, że cizie bezmyślnie poprawiają stan urody prowadząc samochód dodatkowo wjeżdżając na drugi pas, niuans, że my kobiety przez takie szarżowanie stajemy się kategoryzacją panów, że za kółkiem to same histeryczki i bezmyślne bufoniki zasilają szeregi...niuans, że radości i cholernie duzo endorfin dostarczyło mi ludzkie istnienie posiadające na swym koncie zaldedwie kilka miesięcy, niuans ,że mam przerośniete poczucie moralności i pewne sprawy nadwyraz mnie męczą...,niuans, że mnie samą dotknęła część sportowa zasilana footbolem.....
to wszystko pikuś...WSZYSTKO....Tylko co ja zrobie międzym 28 a 29...no co?
...i tak super, bombowo superlatywnie w stu procentach szczerze...najgłębiej mam to,co myślą patrząc na mnie płaczącą nad wyuzdaną weną reżysera,który postanowił wymyślić postać i jej wzruszające dzieje...pokazać mi na ekranie...
nie NIE będę tą złą...i nie zawiodę jego oczekiwań...oczywiście ryczeć będę...,a Ty przy odrobinie animuszu...podałbyś zasmarkanej,wzruszonej cizi chusteczkę..ott cooo bufonie!
Jeszcze notabene drobne...byłbyś moim wszystkim...,gdybym tylko chciała...póki co jesteś częścią odrodzenia mojego....,wiec to więcej jak Urbański i jego Milionerzy....DZIĘKUJE!!!!!
Chcę się dzielić z Tobą uczuciem jakie mi towarzyszy podczas burzy i deszczu...,wiem,że też tego chcesz,dlatego jak każdy jesteś niepowtarzalny...,ale jesteś JEDYNY;]
Przez chroniczny brak możliwości,jak i brak czasu dotarło do mnie dlaczego tak panicznie chciałam wdrążyć się w temat dziennikarstwa....,a może to zwyczajne mrzonki,które dopadają ludzi nawet na fizyce atomowej....la męme chose...
Poprzez ostatnie epizody życiowe dotarło do mnie wiele...WIELE istotnych elementów,które wydają mi się teraz zaczątkiem tworzenia nowej osobowości o podwalinach tak mocno korzennych i trwałych jak rodzina Lubiczów(?)...z Klanu...(no dobra...może pojechałam za bardzo z tą metaforą...
W każdym bądź razie...mam tylu wspaniałych ludzi, w około z którymi chcę sie dzielić wszystkim co mam najlepsze...tak bardzo chcę...,że może nawet i przesadne to chcenie jest...
W ostatnich dniach zauważyłam jak bardzo boli bezradność w niektórych momentach...Chcesz szczerze wypluć serce i wyłożone na tacy w cudnych ozdobach wyłożyć im na tacy...i szczerze wierzysz,że nie wycedzą nim w błoto...tylko przyjmą i się zaopiekują jak tuzin ludzi,którzy dzisiaj zamieniają serce w diamentowe pierścionki...
ale mimo najszczerszych chęci nie możesz zrobić nic...Możesz jedynie współczuć ,chcieć...,probować i mówić...nic więcej...,nie odkurzysz ich duszy z cierpienia jakie zafundował im los...nie pójdziesz ze śmiercią na kawe i nie powiesz jej,żeby sobie odpuściła,bo z samolubnych powodów Tobie cieżko będzie patrzeć na ich cierpienie...Jeżeli naprawdę kochasz kogoś bezinteresownie, cieszysz się samą jego obecnością, tym ,że jest przy Tobie...nic nie mówi...nic nie robi PO PROSTU jest i dobrze wiesz,ze wie o co Ci chodzi...,bez słów...
Jestem jedną z nielicznych która przyjaźń ma...i gdybym miała poręczyć...,zrobiłabym to bez jakiegokolwiek zachwiania...
Czasem mam momenty,że chciałabym być dla kogoś kimś...z kim tylko pogadasz...a chociaż w delikatnym stopniu Ci pomoże...,ale nie jestem...szczerze przepraszam i żałuje,ze w moim sercu jest również miejsce na urazę...,jestem tylko człowiekiem acz...nie nienawidzę...,to czuję ukłucie w sercu jak każdy...to może nawet nie uraza...,ale za dużo doświadczeń życiowych i w finalnym punkcie musisz powiedziec "HOLA"...egoistycznie, dla swojego dobra..,ale nie byłabym sobą...,gdybym o kimś nie myślała w jakimkolwiek momencie...
Panie P., człowieku ,który jesteś naprawdę przewodnikiem moim...w pigułce, ja Ci się chyba do końca scenariusza życiowego nie odwdzięczę...
Wena się ulotniła...jak powietrze z balona...,więc może kiedyś monolog...dokoncze...Bywać!
Może i powinnam śmiało powiedzieć,ze moje dotychczasowe życie to rozdział bez znaczenia, seria niefortunnych zdarzeń...czy po prostu szyderstwo, które murem stoi za przeznaczeniem...ALE...nie potrafię,nie mogę i przede wszystkim nie chcę...Moje życie...jak życie kazdego w swojej nieidealności tworzy jedno,niepowtarzalnie i MOJE własne życie...Mam ułożony taki a nie inny scenariusz...Nie zgodzę się, że sprawiedliwy...bo tracąc dwie wspaniałe i kochane osoby, nie mogę wierzyć w swoje ślepe szczęscie...,ale mimo wszystko również zostałam obdarzona optymizmem...wylewa się ...i często jest odbierany jako "lekkomyślność"...Bezpieczną i fundamentalną nadzieją jest to, iż wierzę...,że jest Wam tam lepiej...byliście światłem...,ciepłem...miłością samą w sobie...darem...,którego zapewne zabrakło tam na górze...,albo oszczędziło Wam niepokornego zwiastunu prozy życiowej...Nie mam Was już,..nie mają inni...w sercu głęboko noszę i pamiętać będę zawsze...Wasze słowa dopiero teraz nabieraja najwyzszej wartości...,ale tak to już jest...na tym przykładzie ochoczo i smiało stwierdzam,że jest to bodziec do życia chwilą...kochania całym sobą...,oddawania całego siebie...
TAK....
dawania całego siebie...,nie oczekując niczego w zamian...,lecz w tym tez troche rozwagi...
Nie oddawaj serca komuś,kto w każdej chwili stoi na baczności i po prostu to zdepcze...
Moze mam inne wartości,wzorce...zapatrywania,czy cele...,ale tez jestem człowiekiem...tak samo mnie coś rani,cieszy,śmieszy,uszczęśliwia...doprowadza do łez...
Jesteśmy tacy sami...,tylko różnie podchodzimy do tematów...
sami siebie kreujemy...i jesteśmy odpowiedzialni za samych siebie...
Piotrze...Jestes dla mnie Aniołem...nie możesz nienawidzic...to nie w Twoim stylu...
Dziękuję Ci za Ciebie...
-Żyj na bogato...
NIE...
Żyj na DOROSŁO...
W życiu jak w kalejdoskopie,zmienia się wszystko...
dotychczasowe szczęście zamienia się w ohydną,przenajgorszą awarie...
dotychczasowa awaria zamienia się w cudo bez usterek...,to chyba normalne,naturalne i nieodzowne...
Najtrudniej jest wkraczać w dorosłość,samodzielnosc i niezaleznosc(o ile takie pojecie w ogole tutaj pasuje)...Obiecuje sobie z kazdym porankiem/dniem/tygodniem/miesiacem/rokiem,ze się zmienie...Na razie jest to stan agonalny.
Nic się nie zmienia,pojawiaja się tylko nowi ludzie...jak i odchodzą starzy znajomi...Nowe doswiadczenia albo Cię zabiją albo umocnią w sile...Az do uprzykrzenia słyszysz:"nikt nie mówił,ze będzie łatwo"...nikt nie mówił,bo nikt nie miał na tyle wiary w to, ze jednak moze być lekko...Nie angazując w to uszczypliwosci losu i nieodzownych potknięć mozliwosc skurczenia rozmiaru pojęcia "trudnosc"...byłaby mozliwa...,ale nikt nie podejmie się naprawy swiata...,bo musiałby zaczac od zreperowania samego siebie...a na to juz zupełnie mozna machnac reka...
Odpłynełam troche od motta,które obija mi się o płaty mózgowe...
Nadszedł najwyzszy czas na dorosłość...,więc...
-wyrzucamy konwersacje prowadzone na papierze z kolezanka z podstawówki,
-nie płaczemy i nie wycieramy nosa w rekaw przy pierwszej lepszej przeszkodzie,ktora wydaje się byc pierwszym fundamentem konca swiata,
-nie zyjemy z dnia na dzien,wpychajac w siebie utopijna naiwnosc,
-nie myslimy o kolejnej imprezie,gdy jeszcze jedna się nie skonczyła,
-(NIE!)upychamy maskotek do wora,bo odziedziczą je być moze nasze pociechy,bo jeszcze az tak szybko swiat nie ewoluował,zeby produkował żywe maskotki,które zastapiłyby nasze stare...miłe pluszowe przytulany...
Przepraszamy wszystkich,którym wyrzadzilismy chociaz najmniejsza krzywde,tłumaczymy sobie (daj Boze aby skutecznie),ze to co było się juz skonczyło...wskoczyło na margines który oddziela nas od nowego,mądrzejszego,powazniejszego,lepszego(?) zycia.
"TRZEBA UMIEĆ KOCHAĆ ŻYCIE,NAWET JAK TO ŻYCIE NIE KOCHA NAS" i kropka.
Ps1.Momentami czuje się jak ruska baletnica na tych oblodzonych chodnikach.
Ps2.Wszystkiego co najlepsze,najcieplejsze,najmilsze i najpiękniejsze...w tym i nie tylko w tym dniu Ci życze;*
Ps3. Nie rób niczego co wypada lub jest podyktowane przez kogos,bo predzej czy pozniej to się odbija
Ps4.Nienawidze niedziel,poniedziałków i ostatnio doszła równiez środa.
Na tym koncze.Bywajcie.
Dusze w sobie ból...
Jak kiedys kogos,tak mnie teraz wspomnienia zabiją.
Rozsypało się wszystko jak domek z kart.
Jedyna róznica,ze widząc się ze mną...każdy był uswiadamiany,ze ranie,ze jestem zimną zołza, ze jestem od tego uzalezniona, egoistyczne podejscie,ze we mnie winy nie było.
Kit.Zawsze czułam się winna,zawsze chciałam przeprosić,zawsze prosiłam Boga o diametralna zmiane.
Wysłuchal...,moze nie zdawałam sobie az tak bardzo z tego sprawy.
Zawsze byłam lojalna,uczciwa i na piedestale stawiałam szczerosc.
Co mnie spotkało?
Otóz...znaczące słowa straciły wszelakie znaczenie.
Mam po raz kolejny uwierzyc?
Mówiąc komus cos,co nie przechodziło przez gardło przez ogromny szmat czasu...
Dlaczego nie przechodziło?
Tracisz kogos,bezpowrotnie.
Nie jestes w stanie funkcjonowac normalnie.Wszystkie mysli skupiaja się tylko wokol tej osoby.Kochasz i jestes kochanym,tak bynajmniej czujesz i jestes o tym swiecie przekonany.
Na drugi dzien musisz sobie wytłumaczyc,ze tej osoby juz w zyciu nie zobaczysz.
O co w tym wszystkim chodzi?
Chodzi o to,ze pojawia sie osoba...,za która reczysz...dajesz uciac rece...
a ona to wszystko wrzuca do worka i wypierdala na smietnik.
Nie widzi,a moze nie chce zauwazyc,ze się starasz,ze jest wszystkim.
Tak po prostu...
A pozniej znowu przekonuje,ze kocha.
Uwierzysz?...bo mi przezajebiście trudno.
Jezeli Panowie...myslicie,ze wyrachowanie,obłuda i zimno pochodzi od nas samych to się mylicie...
Nikt nas do tego nie przygotuje... i nie nauczy jak wy sami.
Zakończyłam romans.
Namiętności mówimy dzisiaj ahoj.
Zaowocuje czyms pozytywnym?
Jezeli Ty i Ty no i Ty tez w sumie...nie będziesz trzymał jutro kciukow, az do odwołania...
to zobaczysz,ze jestem niestabilna emocjonalnie.Czasem.Tylko.Tak mam.
Czesc.
„Brak forsy zabija w końcu każdą miłość”…najgorszy tekst jaki kiedykolwiek słyszałam.
Niebezpieczne jest to, ze rzeczą która powinna stać na piedestale moich zainteresowań w najbliższych dniach jest opinia publiczna
a…
nawet nie ma jej w kolejce.
Chcę znowu żyć tak,jakby jutra miało nie być, być naiwną optymistką,uśmiechać się do ludzi,mówić im "na zdrowie"...życ z całych sił.
Chcę.
Bo, nie okłamałam od razu,ze mysli o innym mam...,to już jestem niedojrzała?
Własnie,ze jestes gówniarzem...,tylko gówniarz dręczy sygnałami i ciągłymi wiadomościami....
Ja bym zrozumiała, Ty nie ...więc teraz do siebie miej pretensje;]...
Zaczynam odnajdywac się na nowo...szczescie w nieszczęsciu.
Pride and prejudice...-"Wybaczyłabym Ci Twoją próżność,gdybyś nie uraził mojej"
Recepty sprawdzają się...jestem już na etapie PRAWIE całkowitego uzdrowienia...
Wyszło na jaw...brałam pod uwage korzyści egzystencjonalne, nie duchowe i emocjonalne, więc facet Twoja satysfakcja może się skurczyć do minus jednego;]
ZYJESZ W KŁAMSTWIE
Tak, owszem, zgadza się zyje....
i kłamałam...
chce Cię zobaczyc,
ciesze się ,jak napiszesz/zadzwonisz/zjawisz sie...
ale jeszcze bardziej bede się cieszyła z Twojej proznosci, mimo ,ze miły się wydajesz...
Zobaczysz,ze dopne swego, bo predzej czy pozniej baby;]
PARANOJA...Staje się drugą Magda M(?)...z ta roznicą ,ze ona nie rusza na zielonym....,a ja ruszam na czerwonym....Koniec mysli o Tobie, wazniejsze moje zycie, moja zawartosc portfela...NIE WYDAM na mandat...
Ostatni raz...Erykah Badu - Stephen Marley - IN LOVE WITH YOU....
po czym kasuje mysli o Tobie, minus jeden w mojej głowie o Tobie...
Zdrowiej i miej się dobrze, bo Cie lubie i zycze jak najlepiej.Ale widziec Cie juz nie chce.
Cierpie na chroniczny brak motywacji do czegokolwiek...
Sympton starosci?...lenistwa na pewno...
Korzystając z rozpoczętego miesiąca,kilka przykazan do przestrzegania....,zeby je standardowo dodac do reszty pod nazwa "OLANE"...
na razie pozostane na etapie zazdroszczenia ludziom ich poukładanych harmonogramów zycia...,a jak powiesz mi,ze to artystyczny nieład...to puknij się najpierw w głowe:)
Serwus;]