23:07 / 18.09.2019 link komentarz (0) | Podsumowanie ostatnich tygodni.
Maż ma ukochane auto, miłość swojego życia.
To co zrobił wobec mnie - jadąc po nie było karygodne i rozwaliło mnie na kawałki rozpadłam się i teraz powoli się zbieram i podnoszę dam radę bo zawsze daję rade ale pozostawiło tym razem ślad niesamowity oberwałam armatnia kulą..jest wielka rana nadal się sączy.. tak naprawdę nie wiem za co..? i dlaczego.. ? i tak naprawdę się nigdy już nie dowiem.. przez 14 lat mój mąż przepraszał mnie może trzy razy? w ciągu dwóch tygodni ostatnich zrobił to również aż trzy razy o czym to świadczy..?
Zawieszenie broni między nami "czysta karta" mamy nie wracać do tego co było, co się wydarzyło - ok trzymam się, czy mi z tym dobrze? NIE - wiele kwestii pozostawia wiele do życzenia, do wyjaśnienia, wyjaśnień brak bo mogą być bardzo niekorzystne..? ale jest "czysta karta" zamiecione pod dywan uspokojone.. czy tędy droga może nie mam pewności.. czy to przeskoczę nie wiem..staram się.. generalnie nie wiele się odzywam , raczej tyle co muszę..
Moja fiksacja że kogoś ma i że ktoś jest między naszym układem również nadszarpnęła naszą relację i to bardzo.. przeprosiłam - przyjęłam że tak nie jest, bo tak mówi, czy wierzę w to - STARAM SIĘ naprawdę w to wierzyć.. mimo rożnych znaków dających nadal wątpliwości..
Czy mąż się zmienił TAK o 180 stopni.. sex tak jest i to często - czym zostało to spowodowane - szczerze NIE WIEM, chciałabym wiedzieć , bo dla mnie to jest wręcz dziwne - STARA SIĘ - TAK , czy daje nam to szczęście niestety NIE, ani jemu ani mnie jest sztucznie, nie naturalnie, jest bariera, jest udawanie że jest OK a wcale tak nie jest.. jest obopólne obchodzenie się wzajemne jak z jajkiem aby nie powiedzieć za dużo.. jak będziesz sobą przez chwilę zapomnisz się znów wraca to samo co było..złośliwości, docinki a później w efekcie i moje ględzenie.. chciałabym widzieć i czuć że to co robi faktycznie daje mu szczęście i chce to robić ale niestety tak nie jest, bardziej wygląda na przymus , STARA SIĘ - TAK podkreślę jeszcze raz.. stara się - ale uczuć niestety nie wiele od niego a ja prosić się już nie będę.. uczuć się nie stworzy na zawołanie jakkolwiek by zapewniał że są "tylko nie okazuje" niestety nie oszuka się tej drugiej osoby w tak długim związku..to się po prostu czuje.. jest albo nie.. moje po tym wszystkim co się działo tez osłabły.. niestety szczere i prawdziwe.. słowo Kocham przechodzi z trudem przez gardło u obu stron a powinno być tak naturalne.. ale się staramy, przytulamy , cmokamy, chodzimy pod rączkę.. może coś nas ruszy..
"czysta karta" jedziemy na wspólny weekend pierwszy od 6 lat bez dzieci.. ma być fajnie, będziemy sami.. mam nadzieję że będzie fajnie, w końcu sama wszystko załatwiłam więc "powinnam być" zadowolona jak to mój mąż mówi.. bo jest przecież tak jak chce..mógł pominąć ten komentarz.. mam nadzieje że tego smutku w oczach na wyjeździe u mojego męża nie będzie.. a jeżeli będzie nic z tym już nie zrobię walka będzie przegrana.. mam nadzieję że mój smutek też gdzieś uleci.. i wrócimy chociaż zbliżymy się do tego co było kiedyś i do tak miłego uczucia ze kiedyś może być jeszcze dobrze..naprawdę, prawdziwie dobrze.. tak wiem nie ma związków idealnych wiem o tym.. ale skoro nie jest dobrze teraz można jeszcze się łudzić że będzie dobrze w przyszłości można prawda..? | 02:21 / 03.09.2019 link komentarz (2) | Dwa tygodnie super wakacji minęły wróciliśmy do szarej rzeczywistości.
Przez dwa tygodnie urlopu z dziećmi sądziłam że nawiązaliśmy z mężem na nowo nić porozumienia moja inicjatywa, kilka zbliżeń bliskość czułość.. cudowne uczucie.. ale to by było na tyle - nie obyło się bez kilku przytyków w moją stronę ale przełknęłam i tak było dobrze do przodu.. w dobrym kierunku zaczęliśmy rozmawiać ze sobą zaczął pokazywać zainteresowanie moja osobą, ja jego, ciekawość.. to było naprawdę bardzo miłe, zaczęłam czuć że może mu jednak zależy.. zaczęłam powoli odnajdować na nowo kobiecość, pewność siebie.
Trwało to jeszcze tydzień nie cały a potem.. powrót to zderzenie z tym co jest i się nawarstwia coraz bardziej i bardziej.. nie sądziłam że siedzi aż tak głęboko.
Przykład? ależ proszę..
Maż przekłada części z jednego laptopa do drugiego, dzieci już śpią..podeszłam otuliłam rękami szyję cmoknęłam w policzek i co? zostałam odepchnięta że przeszkadzam.. kilka dni później przy \"tak zwanej dyskusji\" usłyszałam że wisiałam na nim i byłam nachalna.. żal. smutek, gniew..rośnie we mnie gniewwww
Przykład kolejny ależ proszę.. z serii taka mała \"przypierdolka..\"
\"Uparciuszku kiedy ty zaczniesz używać normalnie klamerek do prania bo zapinasz je za głęboko, a one mają specjalne wycięcia\" - ale serio? naprawdę? nie miał już o co? wymiękam szkoda że nie widzieliście mojej miny gdy to mówił komizm sytuacyjny.. było tak :/ i tak -> :o i tak nie udało mi się wykrzesać słowa bo nie wiedziałam co powiedzieć..
Przykład kolejny ależ proszę..
Maż sam zdecydował że kupuje sobie wymarzone auto Polo \"klasyka\" na 40 urodziny.. ok.. nie mam nic do gadania to jego marzenie miło by było gdyby porozmawiał ze mną wcześniej o tym zanim wpłacił zaliczkę no ale to \"jego\" więc przełknęłam.
Tak się akurat składa że jeździł tym o to takim modelem jak się poznaliśmy w UK bardzo miłe wspomnienia wtedy naprawdę było coś miedzy nami.. delikatnie zapytałam czy mogę w to jego marzenie wejść i czy mogę pojechać z nim po auto.. że będziemy mieli fajny wypad bez dzieci..wspólnie odparł że cytuje \"fajny pomysł\"
I jak się skończył fajny pomysł? Jak sądzicie no to już piszę.. \"mam się odp..olić od tego co on chce\" i nie włazić w to, bo to jego kropka i mam mu nie niszczyć jego marzeń jedzie sobie z kolegą tadam..
Nadmienię iż jak się poznaliśmy mój mąż miał taki oto cel.. praca - grzebanie w swoim polo - jedzenie - spanie.. jakże niezmiernie mi przykro że weszłam w jego życie i najwidoczniej popsułam mu szyki całego tak pięknego życia.. moja wina moja bardzo wielka wina że mnie poznał i stworzył ze mną rodzinę. tadaamm a może mógł poznać kogoś innego i byłby wówczas szczęśliwy i dałby komuś szczęście? a może powinien być sam? i miałby wówczas dokładnie to co chce? jak zostanie sam dostanie wehikuł czasu który go przeniesie w przeszłość tylko że będzie miał już 40 na karku, pieniądze których wtedy wtedy nie miał i młodzieńcze zapędy..i może wtedy w końcu będzie szczęśliwy.. bo na razie ewidentnie NIE JEST.. a ja jestem jego kulą u nogi która mu w tym przeszkadza, smutne ale prawdziwe.
A do tego obwiniania ciąg dalszy... usłyszałam ze to ja mu serce wyrwałam wręcz jak to za starych czasów uwaga ponad 10 lat temu zaproponowałam założenie gazu do jego \"ukochanego auta\" - niestety na ówczesny czas nie stać było nas inaczej na jazdę tymże autem ale nie spodziewałam się że macki niechęci mojego męża do mnie sięgają aż tak daleko.. niestety tymże właśnie pokazał jak bardzo siedzi to wszystko głęboko u niego.. i jest tylko ja ja i moje potrzeby i tylko moje.. przyznaje tak nie rozumiem mojego męża, staram się zrozumieć ale nie potrafię.. sądziłam że być z kimś to iść z nim w jednym kierunku przez życie wspólnie razem mieć jakiś wspólny cel dążyć do niego a tu wychodzi na to \"każdy sobie rzepkę skrobie\" nie pasuje mi to to nie ja ja taka nie jestem!
Rozmowy do niczego nie prowadzą, mój maż wie lepiej.. ja mam się iść leczyć bo coś ze mną jest nie tak - zwłaszcza jak kilka razy poczułam perfumy od niego ja naprawdę zaczęłam podejrzewać ze kogoś ma bądź miał! twierdzi że nie.. jeżeli moje podejrzenia nie są słuszne naprawdę źle się ze mną dzieje.
Zaproponowałam terapie małżeńską wyśmiał mnie.
Mnie w jego marzeniach, celach w życiu nie ma.. reproduktor zrobił swoje dał dzieci i jest już nie potrzebny.. tak to czuje..
Był chwilowy wzlot.. i jest upadek.. boli bardzo.. przykro.. są dzieci i muszę się jakoś podnieść i naprawdę nie wiem jak ja mam w tym funkcjonować..
Nadal czuję się nie kochana ba i to się pogłębia czuję to coraz silniej i mocniej.. zmuszanie go do rozmów boli jeszcze bardziej bo dowiaduje się takich rzeczy o których nie miałam pojęcia przez lata i nie wiem czego mogę spodziewać się jeszcze.. wiem jedno jestem złem koniecznym.. wszystkim co złe.. mój mąż już inaczej nie potrafi jak tylko obwiniać mnie o wszystko, wszystko robię źle.. każdy gest, mina, słowo.. ocenia obwinia uważa za atak.. straszne bo odzywam cie coraz mniej do minimum, a i tak twierdzi że marudzę.. powiem jedno słowo odebrane jest jak dziesięć.. uważam na słowa, gesty, miny nie da się bardziej.. tak zmuszam go do rozmów, staram się od razu mówić jak mnie zrani otwarcie czy to dobra droga nie wiem próbuje różnych dróg.. ale dla niego mogłabym po prostu zamilknąć i zniknąć.. i będzie szczęśliwy..
| 00:15 / 18.07.2019 link komentarz (3) | Tyle lat minęło , tyle się pozmieniało - jestem żoną jestem mama i czuje że jestem znowu w punkcie wyjścia
"chce kochac i byc kochana" chce bliskosci, czulosci, i sexu.. tak wiele i nie wiele, płakać mi się chce.
Moje oczekiwania są za duże..jak moge chciec czułości, bliskości i sexu i to w małżeństwie..i to częściej niż może jak się zdarzy raz w m-cu..jak moge chciec wyjśc gdzieś z mężem np na randkę po co przecież, jedno wyjście do kina raz na rok powinno ci wystarczyć.. wyjście z dziećmi i mężem powinno ci starczyć bo to przecież to samo co z mężem..
Maż śpi z jednej strony mam ochotę się do niego przytulić być blisko z drugiej strony czuje że to tylko ja tego chce..jeden przewrót i spadnie z łożka dalej już się odsunąć nie można.. nie wiem jak to ogarnać, udzwignąć. Przeciez czujesz że cos sie gdzies pogubilo ale nie chcesz tego nazwać.. sa dzieci, udawać? On udaje bo musi? Ja udaje bo musze? Rozmowa taka prawdziwa pomoże gdyby nastąpiła w końcu może, ale przecież już były i co dały coś? nic wielkie nic dwa rożne punkty widzenia i patrzenia na pewne sprawy, pewne których się nie przeskoczy bo są tak diametralnie różne potrzeby w rożnych sferach życia.. ja idę na kolejny kompromis bo to jest to czego mu brakuje i ok idę na to ale to czego ja bym chciała potrzebowała trwa po tym tylko chwile .. ulotna chwile i wszystko wraca do normy po staremu..
W dzień rodzice idealni, super się dogadujący, wszystko dla dzieci.. nocami pustka, odtrącenie i przeszywająca samotność..
Przetrawię, przełknę i za jakiś czas wróci znowu jak bumerang? Bo co jakiś czas tak wraca.. Bo przecież dobrze jest jak jest.. nieprawda! nie jest! Tylko co dalej.. tym razem będzie wzlot czy bolesny upadek.
| 00:14 / 01.08.2004 link komentarz (1) |
Czas pokazal - wszystko sie skonczylo - 2,5 roku.
Bajki sie zdarzaja? byc moze - moja kolezanka poznala juz tego "ksiecia" na ktorego czekala - sa ze soba 7 miesiecy, a ja czekam na zaproszenie na slub bo jestem pewna ze niebawem bedzie.
Bajki sie zdarzaja, tylko nie mnie.
Oddalam cala siebie, komus kto niestety jak sie okazalo nie zrobil tego samego dla mnie.
Jestem wolna i co dalej? wrocilam do zwiazkow XXI byc moze? nie wiem sama. Juz boje sie uczuc, asekuruje sie - by znow nie zostac skrzywdzona by znow sie w tym nie zatracic bez pamieci - a z drugiej strony zastanawiam sie czy ja mam wogole jeszcze uczucia w sobie? czasami do mnie dochodzi ze nie.. czasami ze tak.. czasami mam takie dni jakbym juz nic kompletnie nie czula - POGUBIALM SIE : niczego juz nie jestem pewna tak jak kiedys.
Potrzebuje sexu i bliskosci - ale to juz nie te czasy byle z kim, byle jak.
Jedna sprawe spapralam doszczetnie.
Po zerwaniu z moim a raczej jego ze mna - zauroczylam sie tak bardzo a w kim? w moim dobrym znajomym. Do tego stopnia ze zaczelismy ze soba grac, chcial ze mna sprobowac jak to jest ze mna "byc" sex i nic wiecej, a ja tego wtedy tak bardzo potrzebowalam.. (chyba sex i nic wiecej, przestalam dobrze odbierac co jest czym..)
I powiedzialam "TAK" ale zauroczenie wzielo gore, doza zazdrosci z mojej strony - w efekcie nic sie nie stalo a ja stracilam dobrego znajomego.
Stracilam potencjalnego kandydata na sex i dobrego znajomego do rozmow o wszystkim i niczym.
I jak tu teraz sie odnalezsc w tym wszystkim.
Nadal nasuwa mi sie takie sformulowanie.. "chce kochac i byc kochana" chce bliskosci, czulosci, i sexu.
Oddzielac to od siebie? Czekac na ksiecia z bajki?
A moze kiedys moja bajka tez sie spelni..jak w "Nigdy w zyciu" - wiecej do szczescia mi nie potrzeba :D
| 01:30 / 25.05.2002 link komentarz (0) | Troche czasu uplynelo odkad ostatni raz tu zagladalam, ale jak do tej pory nic sie nie zmienilo, nadal jestesmy razem, nadal zblizajac sie do siebie rozkoszuje sie kazda chwila i probuje kazda z nich zapamietac bo kazda jest inna i niepowtarzalna.
Za kazdym razem jest tak samo dobrze a zarazem inaczej.
Zmienia sie jednak wiez nas laczaca staje sie coraz silniejsza, i coraz czesciej ja az tak odczuwam.
Uczucie ktore przechodzi jakias transformacje, przeradza sie w przyzwyczajenie? czy raczej dojrzewa?
Jedno i drugie?
Sex jest niezly ale nie tylko na tym opiera sie zwiazek, staram sie by uczucia ktore we mnie i w nim wybuchly nie wygasly i mam nadzieje ze mi sie udaje podsycac je i pielegnowac.
Przynajmniej sie staram a jak wyjdzie? Czas pokaze :,0)
| 01:20 / 27.03.2002 link komentarz (2) | Mowilam ze nigdy nie bylo tak cudownie juz? cos wspominalam o tym :,0)
Tak wiec dzisiaj po raz kolejny przekonalam sie jakie to jest cudowne, polaczenie silnego uczucia, bliskosci duchowej i milosci fizycznej, wszystko idzie w parze jakby idealnie zgrane, czy tak mozna to wszystko dopasowac?
Bliskosc duchowa hmm.. jakbym znala go od zawsze, jakby byl moim najlepszym przyjacielem, wsparciem gdy potrzebuje, jakby czytal w moich myslach na co w danym momencie mam ochote.
Uczucie hmm.. skomplikowane pojecie ale w tym przypadku czuje ze naprawde jestem kochana, kocham i czuje ze jestem potrzebna.
Milosc fizyczna hmm.. wczesniejsze doznania to jednak nie bylo to. Jest najlepszym facetem jakiego spotkalam pod tym wzgledem. Wie co mi sprawia przyjemnosc sami to wypracowalismy nawzajem w dosc szybkim czasie, nigdy nie przestaje, dopoki ja nie doznam pelnej satysfakcji co niestety u kobiet dluzej trwa niz u mezczyzn.
Nie jest pod tym wzgledem egoista jadacym do przodu dla wlasnego odprezenia, dla wlasnej potrzeby czuje ze mysli o mnie i chce dla mnie jak najlepiej.
Uwielbiam gdy z taka miloscia patrzy na mnie, sciaga ze mnie ubranie, nie czuje zadnego wstydu, zadnego skrepowania, przy poprzednikach sie krepowalam czemu? hmm.. a moze tamtych nie kochalam? tylko bylo to jakims zludzeniem? co ja sie oszukuje duzej czesci nie kochalam! po prostu byli mi potrzebni a ja im, cos jak Ken i Frytka z BB , bez uczuc bez zobowiazan, zwiazki XXI, bezproblemowe? jaka szczera jestem ale tak bylo.
Uwielbiam gdy mnie piesci, dotyka, caluje po calym ciele w jego najglebszych zakamarkach, jak jest we mnie, doprowadza mnie tym do takiej satysfakcji, po czym czuje pelne odprezenie i czuje jak bardzo go kocham wtulajac sie w jego ramiona.
Uwielbiam to bo sprawia mi to wielka satysfakcje ze ja moge dac mu to samo.
| 02:24 / 26.03.2002 link komentarz (0) | ..nieruchmoa naga i plastikowa, moge zrobic z toba co tylko chce, moge cie odpychac i calowac.. trala la la la..
Czy ja przypominam taka plstikowa lale z ktora mozna zrobic co tylko sie chce? eee.. raczej jestem jej przeciwnoscia, ze mna nie jest latwo zwlaszcza facetom ;,0) jak juz wielu sie przekonalo jestem dosc stanowcza osoba i zawsze wiem czego chce i kogo chce.. tak tak uchodzimy za takie bezbronne istoty ktorymi trzeba kierowac, ktore nie maja wlasnego zdania na pewne sprawy, pewne tematy nie uchodza kobietom bo nie wypada o tym mowic, jakby to sredniowiecze jeszcze bylo. Jak juz zdazylam sie przekonac wielokrotnie tematem tabu wielu kobiet jest sex. Te ktore lubia nie przyznaja sie do tego, nie maja na tyle smialosci powiedziec "tak lubie" w tym sie wcale nie roznimy od mezczyzn a nawet czasami ich przewyzszamy ;,0) o takkk.. wiem co mowie..tylko zadnych insynuacji ze nie jestem kobieta, jestem nia w 99,9% ;,0)
Ostatnio rozmawialam z kolezanka ma 25 lat i nie wie wogule czym to jest jak smakuje, czy sie boi? moze, a moze chce ksiecia z bajki ktory z nia zostanie juz do konca swoich dni "jesli sie zdecyduje" i beda zyc dlugooo i szczesliwie..? ideal ktorego nie ma.. a moze bajki sie zdazaja? moge jej tylko pogratulowac z jednej strony wytrwalosci a z drugiej zal mi jej ze nie odkryla do konca swojej kobiecosci, nie da sie jej odkryc od razu na to trzeba czasu..i nie oszukujmy sie praktyki rowniez. Przeciez nie od razu wiemy co nam sprawia przyjemnosc i gdzie, to jak z jedzeniem probujemy, az nam cos tak zasmakuje ze nie chcemy juz niczego innego, tylko z nim, najlepiej tak i tam, i dazyc do tego by sie nie przejesc jesli sie juz zdecydujemy na to ulubione jedzenie, dawkowac w ograniczonych ilosciach i ciagle podsycac apetyt na nie ;,0)
Tak wiec ja ten czas swoj juz mialam, odkrylam w sobie to cos, praktyki odbylam u roznych rodzajow osobnikow plci przeciwnej, a teraz chce tylko jednego, jedynego faceta na swiecie ktorego bardzo kochammmmm.. i chce mu dac z siebie tyle ile jestem w stanie, nie chce juz zakrywac swojego "ja" nie ma masek, nie ma gierek, jest tylko naturalnosc, ktora zaakceptowal, zaakceptowal mnie taka jaka jestem, po etapie prob i bledow juz wiem jak moze byc cudownie :,0)
|
|