balsam
komentarze
Wpis który komentujesz:

wewnętrzne tenisówki to nie jest żaden model butów,to ten stan umysłu,kiedy mocno pogrzebiesz w głowie. znajdziesz w niej kosmicznie wysokie szpilki,nienagannie białe adidasy i świeżo wypastowane pantofle do garnituru,a pod tym wszystkim stary worek na kapcie z wyszytym jabłuszkiem czy coś w tym guście,a w nim tenisówki,w których byliśmy kiedyś bogami małego świata,małymi ludźmi,dla których największą wyobrażalną tragedię stanowiło 3 z dyktanda. obudzisz się z ochotą na rosół na niedzielny obiad i wielki fotel,w którym można gapić się jak baran w telewizor. to ta złota myśl,że dobrze by było posiedzieć w okropnych dresach,do zakupu których inspirował wysłannik szatana o imieniu bezguście,pójść spać przed północą,bo i tak nic lepszego do roboty nie ma,żeby wstać następnego dnia w południe i trochę pokombinować,jak tu się wymknąć na papierosa,przez co skutecznie ograniczyć palenie chociaż na jedną dobę. przecież byłoby fajnie założyć wieczorem nogę na kuchenne krzesło i posłuchać offowej piosenki (słowa: mama i ciotka,muzyka: garnki,pokrywki i talerze) o tym,że ktoś chyba urok na ciebie rzucił,bo jakiś blady jesteś i to na bank była ta stara wiedźma spod numer 88,która niezbyt dyskretnie zagląda przez firankę,zamiast sobotniego hitu \'chodź na melanż\'. przecież dobrze by było znów założyć obuwie zmienne i pomartwić się trochę o 3 z dyktanda.
budzisz się jakoś wcześniej niż zwykle,bo wewnętrzne tenisówki nie lubią spać do późna. bierzesz szybki prysznic,pakujesz tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy. jakaś szczoteczka do zębów,bielizna na zmianę,może coś do prania,bo pranie mamy pachnie inaczej niż każde inne pranie na świecie. październikowe słońce pojawia się i znika za drzewami w tempie dzielącym ruch całej ulicy na klatki,które nie zmieniają się dostatecznie płynnie,żeby tego nie zauważyć. znam tę drogę na pamięć,w końcu to droga do domu,którą wewnętrzne tenisówki znajdą zawsze. prowadziły w taki sam rudy poranek na potwornym kacu dwa lata temu,kiedy nawet nie byłam pewna,czy idziemy we właściwą stronę. szły pewne siebie rok temu,kiedy niepewność zagłuszałam jointem do porannej kawy. znalazły drogę nawet wtedy,kiedy sama przez łzy jej nie widziałam i kiedy strach ciągnął w zupełnie przeciwną stronę,za każdym razem powtarzając,że to 3 z dyktanda można jeszcze poprawić.
wysiadając z samochodu przed kutą,brązową bramą,miałam ochotę powiedzieć \'mamo,już wiem jak się pisze rzeżucha i gdzie postawić przecinek\',kiedy nagle zdałam sobie sprawę,że jest za późno,żeby poprawić to nieszczęsne dyktando. \'dziecko,co ty masz na nogach?\' - no tak,z tenisówek też już chyba powinnam wyrosnąć. to ten stan umysłu pomiędzy dzieckiem i dorosłym,między 3 z dyktanda i pogonią za papierem.
mimo wszystko rosół był niezawodnie dobry.

Rony - J\'me Dis.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
kls | 2009.10.05 13:28:32

i jeszcze była jakaś metoda na sprawdzenie oryginalności, ale już nie pamiętam, kurczę, jaka.

kls | 2009.10.05 13:27:48

lipa była, jak się komuś złamał ;(

balsam | 2009.10.05 11:55:42

oo,tego ze szklanką nie znałam,ale daszek wyginać było trzeba obowiązkowo,więc każdy poprawiał wygięcie co 15 minut :)

Zawa - nawet mc hammer mogę Ci mówić,jeśli sobie życzysz :P

kls | 2009.10.05 09:50:04

haha też miałem hornets ;D

pamiętam gorące dyskusje przy butelce oranżady o sposobach wyginania daszków (np. przez pozostawienie na noc czapki włożonej daszkiem do szklanki).

thevisualiza | 2009.10.05 03:33:13

ja mam niksów i szikago. więc mów mi eric b w tej kwestii ;P

balsam | 2009.10.05 03:18:36

Zawa - a ja charlotte hornets i gdybym nadal ją miałam,byłabym prawdziwym oldschoolowcem ;)

Kls - kidulthood w całej swej okazałości ;)

Marta - no właśnie widzisz,rosołem mamusi musiałam się poratować ;)

thevisualiza | 2009.10.05 03:12:57

dla mnie i tak najlepsze były czapki z daszkiem i kazdy je miałz bazaru, ale kazdy mówił \'ooo, mam 3 paski, jest oryginal\'. jak komuś mama/babcia kupiła na bazarze z 4 paskami to był lamusem chodzącym w podróbach. oczywiscie zaleznie od czapki kazdy był fanem new york knics, chicago bulls, minnesota timbervolves, houston rocket itd :D

ja lubiłem michigan ;P

kls | 2009.10.05 02:16:04

kidulthood [;

bezcukru | 2009.10.04 22:46:06

mnie najbardziej wzruszył ten rosół, wiesz czemu, chociaż przecież nie lubię.

siku zawsze spoko! :)

balsam | 2009.10.04 21:56:08

czasem i tym tkliwym tenisówkom trzeba dać się wygadać ;)

sinuhe | 2009.10.04 21:53:23

oo, balsam ile tkliwości w Tobie

balsam | 2009.10.04 21:44:09

no wiesz,kiedy się miało 7 lat i same 5 za szlaczki,3 było mega dyshonorem - kilkanaście lat później to samo 3 opijało się już przez 2 tygodnie ;) albo 3,żeby trzymać się numerologii :P

nashinson | 2009.10.04 21:35:42

U mnie było tak - jest miara - jest impreza ;P Jak można 3 gardzić?! Raz nawet pizde z plusem uznałem za sukces i to nie lichy ;P