| chafer - 2002.02.11 18:25 - odpowiedz | | Czy mozna miec kilku przyjaciol? Rownorzednych? A moze jednego do pocieszania, drugiego do rozbawania, trzeciego do sluchania itd? Czy to nie powoduje dewaluacje slowa "przyjaciel"? Przyjaciel powinien sluzyc pomoca 24h/dobe. A jezeli kazdy z przyjaciol bedzie potrzebowal twojej pomocy to co? Kogo wybierzesz? Bedziesz sie kierowal tym ze "ten przyjaciel jest lepszy a ten gorszy"? I w ogole co to znaczy "prawdziwy przyjaciel"? Jak jest prawdziwy to sa i gorsi przyjaciele? A moze mozna miec kilku przyjaciol? Ktorym ufasz na 100%, przyjaciol na ktorych zawsze mozna liczyc? Ustosunkujscie sie do tego [Przepraszam za ten chaotyczny zbitek mysli...ale nie mam zamiaru sie tlumaczyc :)) |
|
| jemesis_poter - 2002.02.11 20:50 - odpowiedz | | Przyjaciel powinien kochac..Ale nikt nie jest w stanie byc w kazdym miejscu i o kazdej porze. Chm..reszte dopisze pozniej, jak bede miala wene bo jestem po horrorze..=] |
|
| scorpiona - 2002.02.11 22:33 - odpowiedz | | Ja uznaje zasade,ze przyjaciela takiego prawdziwego ma sie tylko jednego-Od wszystkiego.Ja mam:)))) |
|
| mumik - 2002.02.11 23:47 - odpowiedz | | To wszystko zależy od definicji przyjaciela. Niektórzy mają jednocześnie dwie definicje i wtedy dzielą na przyjaciół i prawdziwych przyjaciół. Niektórzy mają zbitek pojęć nie zebrany w konkretną definicję i mają dylemat kogo nazwać przyjacielem a kogo inaczej. A jeszcze inni mają dokładnie określone kogo nazywają przyjacielem i mają problem z głowy. |
|
| sugar - 2002.02.12 10:23 - odpowiedz | | przyjaciel to jest ktos taki kto jest z toba duchem. to wystarczy. a jak poznac czy ktos jest obok ciebie, nawet gdy go realnie nie ma? to się wie. i inaczej sie idzie dalej. |
|
| galaxy - 2002.02.12 15:35 - odpowiedz | | Pewnie,że można mieć kilki przyjaciół. I to prawdziwych... Bo każdy z nich może być prawdziwy, jeśli tylko zasługuje na to miano... Ale nie można traktować przyjaciela jak pomocy drogowej - 24 h/dobę, bo to jest przecież też człowiek, ze SWOIM życiem i SWOIMI problemami, z którymi musimy się liczyć... A traktowanie go jak pogotowia powoduje, że to my już nie możemy nazwać się jego "przyjacielem". Wydaje mi się, że prawdziwi przyjaciele wcale nie muszą spędzać ze sobą mnóstwa czasu... Przyjaźń widać w gestach, czynach, czasem w oszczędnych słowach. Poza tym przyjaciel to, dla mnie, ktoś kto wcale nie musi mi pomagać. Ja po prostu wiem, że on jest i wystarcza mi ta świadomość, że może mi pomóc... Poza tym trzeba pamiętać, że z prawdziwymi przyjaciółmi dzielimy nie tylko smutki i problemy, ale także i radości, a to często przychodzi ciężko... A jeśli masz kilku przyjaciół i sam jesteś ich przyjacielem i nagle wszyscy potrzebują pomocy? Wtedy po prostu trzeba pomóc wszystkim naraz - zorientować się w sytuacji każdego i wykonać rundkę, zaczynając nie od tych, których bardziej kochamy, ale od tych, którzy naprawdę najbardziej potrzebują pomocy, albo od tych, którym potrafimy pomóc. W końcu tego od nas oczekują - trzeźwej oceny sytuacji. I to, że najpierw pójdziesz do A a nie do B wcale nie oznacza, że jeden jest ważniejszy od drugiego. I prawdziwi przyjaciele to zrozumieją... |
|
| mumik - 2002.02.12 15:54 - odpowiedz | | Dla mnie przyjaciel to ktoś taki, komu zawsze można ufać i zawsze można liczyć na jego pomoc. Nie trzeba się wcale regularnie spotykać - można się nie kontaktować nawet przez kilka lat, ale kiedy się po tych kilku latach spotka - nie będzie żadnej różnicy. To jest dla mnie przyjaciel. |
|
| mumik - 2002.02.12 15:55 - odpowiedz | | Aha - no i przyjaźń oczywiście musi być wzajemna. Bo nieodwzajemniona przyjaźń to zwyczajne pasożytnictwo. |
|
|
| jemesis_poter - 2002.02.12 17:49 - odpowiedz | | Nie wiem..
Ja jestem zla przyjaciolka. Potrafie jedynie kochac. Za wszystko. Potrafie jedynie mowic prawde. Potrafie jedynie byc szczera, nawet jesli wiem, ze to zaboli. I potrafie milczec. Ale..nie jestem w stanie byc, kiedy sie mnie potrzebuje. Za daleko, czasami tak abrdzo chcialabym znalezc sie na drugim koncu Polski, zeby chociaz przytulic - tylko, ze nawet tego nie moge dac.
A przyjaciel? Powinien byc. Zawsze byc. Jakkolwiek, ale Byc. Nawet dusza. Przyjaciel powinien byc ostoja. Pewnoscia. Ze nawet jesli wszystko sie zawali, to jest gdzies w swiecie osoba, ktora kocha Cie za nic. Za Twoje wady. Za Twoj smiech. Za mruzenie oczu. Za krzyk i gniew. Ktora odda Ci ostatni kawalek chleba, wiedzac - ze Ty bylbys w stanie uczynic to samo.
Sa tez inni 'przyjaciele'. To osoby bliskie, istotne, niesamowicie wazne. Osoby, ktore naprawde wiele znacza, ktore zawsze sa, nawet setki kilometrow od nas. Ale ktorych sie nie kocha. Tych sie szanuje, uwielbia, teskni za nimi.
Zreszta...sama juz nie wiem.. |
|
| galaxy - 2002.02.12 17:56 - odpowiedz | | Jak sie teskni to juz sie troche kocha... Tak mysle... A moze nie... Ale wiem na pewno, ze jesli przyjaciel potrafi powiedziec prawde i tylko prawde to nie moze byc zlym przyjacielem... Bo czasem latwiej jest byc niz te prawde powiedziec... |
|
| galaxy - 2002.02.12 17:38 - odpowiedz | | No i wracajac do pytania Chafera - mozna miec kilku takich wlasnie przyjaciol... |
|
| keskese - 2002.02.12 18:15 - odpowiedz | | chciałbym mieć dylemat pod tytułem ilu można mieć przyjaciół...
mając jednego mamy juz wiele...
bardzo wiele...
a dla mnie idealnie jest wtedy kiedy nikt nie musi nieczego udawać, nikt nie musi grać czy udowadniać swich intencji...
kiedy siedzę sobie z kuchcikiem (moim przyjacielem) popijamy piwko i milczymy doskonale wiedzac co każdy z nas ma w tej chwili do powiedzenia... dobrze że jesteś stary... |
|
| galaxy - 2002.02.12 18:22 - odpowiedz | | Bo to JEST idealnie...
I mysle, ze rozwazanie - ilu mozna miec przyjaciol - jest w zasadzie czysto teoretyczne, bo czesto nie mamy nawet jednego przyjaciela, a co dopiero kilku... |
|
| jemesis_poter - 2002.02.12 19:09 - odpowiedz | | Czasem nie posiada sie nawet takich 'zwyklych' znajomych, z ktorymi mozna pojsc na to nieszczesne piwo. Wszyscy sa zabiegani, zajeci swoimi sprawami. Czasem ich sie nie ma, a czasem .. jedynie sie nie docenia.
Tylko co zrobic, jesli Przyjaciel jest 600km od Ciebie i widujecie sie raz w roku? A wielokrotnie nawet przez kilka lat nie macie ze soba kontaktu.. |
|
| keskese - 2002.02.12 20:50 - odpowiedz | | zmówmy sie pewnego pieknego dnia (wedle ochoty oczywiście) a nuż widelec jakoś się dogadamy i rozwiążemy problem braku znajomych....
a jak nie podpasuje to nie...
|
|
| the_best_one - 2002.02.12 20:58 - odpowiedz | | Szukasz tutaj przyjaciół ?
Wyłącz komputer. Idź między ludzi.
Zastanów się nad własnym życiem.
Po czym wróć i podziel się spostrzeżeniami.
A wtedy ja napiszę to co już zdążyłem zauważyć. |
|
|
|
| mumik - 2002.02.12 23:08 - odpowiedz | | Ja mam jednego przyjaciela, z którym od 10 lat rozmawiałem tylko raz. Ale nadal uważam go za przyjaciela.
Ale mam pytanie. Ja wiem, że "kto się czubi, ten się lubi, ale czy z przyjacielem można się czasem kłócić i bić? Czy to nadal według Was jest przyjaźń? |
|
| galaxy - 2002.02.13 13:12 - odpowiedz | | Zależy jeszcze z jakiego powodu ta kłótnia i bicie... Jeśli chcesz wyciągnąć przyjaciela z bagna i potrzeba do tego mocniejszych argumentów, to jak najbardziej trzeba ich użyć. I vice versa - przyjaciel też może palnąć Cię, jeśli to będzie jedyna droga do dotarcia do Ciebie...
A kłótnie? Cóż, zawsze się zdarzają, w końcu tam gdzie są różne zdania są i spory. Ważne jest natomiast zachowanie się obydwu stron po takiej kłótni. I to właśnie zachowanie może berdzo dużo o przyjaźni badź też "przyjaźni" powiedzieć... |
|
|
| keskese - 2002.02.14 13:57 - odpowiedz | | no to jak koncepcja się podoba to należy wziąć się za realizację...
proponuje spotkanie w kolejny weekend (tzn. nie ten najbliższy)
a co do kogos kto radził mi wyjść na ulicę:
ja naprawde nie jestem zdesperowanym przywiązanym do komputeras człekiem a świadzcy o tym moja chęć spotkania się. to jest właśnie moje wyjście na ulicę. |
|
| galaxy - 2002.02.14 14:32 - odpowiedz | | I niech słowo ciałem (faktem) się stanie... :) |
|
| chafer - 2002.02.15 23:30 - odpowiedz | | A przyjazn miedzy kobieta i mezczyzna? [mialem cos wiecej napisac, ale wlasnie jutro spotkam nowych znajomych z netu i nie moge zebrac mysli :)) hm..starych tez spotkam :)) fajnie :)) a nawet super :)) grr.nie moge zebrac mysli =]]] ale chyba juz to mowilem :P |
|
| alienisko - 2002.02.17 13:57 - odpowiedz | | Przyjazn to milosc, milosc do duszy. Wypelnia Twe serce, czujesz bliskosc tej osoby, jednoczesnie jej niepozadasz. Przyjaciol mozna miec wielu, ale jest ten jeden, ktory najbliszy Twemu sercu jest. Dla niego zrobisz wszystko... i nie bedziesz chciec nic w zamian. Nie dostrzegasz jego wad, widzisz tylko to dobro, ktore czerpiesz od niego... ja to tak czuje...dla mnie to jest przyjazn, choc najjasniej sie chyba nie wyslowilem ;) |
|
| mumik - 2002.02.17 20:14 - odpowiedz | | A ja uważam, że jednak jest rozróżnienie między przyjaźnią a miłością. Ewentualnie można mówić o "miłości przyjacielskiej", albo o przyjaźni jako rodzaju miłości.
No i można mieć kilku przyjaciół - przecież można dla kilku ludzi się poświęcić nie chcąc nic w zamian i nie widzieć ich wad. To zresztą nie koniec wymogów przyjaźni, bo przyjaźń musi być odwzajemniona. A to, że wielu ludziom udaje się znaleźć najwyżej jednego przyjaciela, to nie oznacza jeszcze, że jest to regułą. Można tworzyć zgraną paczkę przyjaciół, ufać sobie bezgranicznie, pomagać ofiarnie, nie ganić za nic i nie faworyzować żadnego z pozostałych. To wcale nie jest utopia.
Poza tym uważam, że przyjaźń jest niezbędnym składnikiem miłości - tej największej i najważniejszej - partnerskiej, bez przyjaźni można mówić co najwyżej o pożądaniu czy zauroczeniu. |
|
| zordak - 2002.02.16 10:49 - odpowiedz | | hmm.. wszystko zalezy. niektorzy nazywaja swoim przyjacielem osobe z ktora w lawce razem siedzieli przez dwa lata podstawowki i tak w zasadzie nic ich nie laczy.., inni czlowieka ktorego znaja cale swoje zycie i niejedno juz razem przezyli.. jak mowie. roznie bywa. a przyjazn miedzy kobieta i mezczyzna jest jak najbardziej mozliwa.. tylko ze czesto taka przyjazn nabiera innego wymiaru. |
|
| mumik - 2002.02.17 20:16 - odpowiedz | | To czy często się to zdarza, czy rzadko zależy od osoby. Niektórym znacznie łatwiej przychodzi zaprzyjaźnianie się z przeciwną płcią niż jakiekolwiek związki erotyczne, nie mówiąc już o miłości. |
|
| fuck - 2002.02.17 13:13 - odpowiedz | | oczywiscie ze mozna miec kilu przyjaciol, ale jest tylko jeden ktoremu powinienes ufac pomysl kto jest naprawde nim |
|
| mumik - 2002.02.17 20:18 - odpowiedz | | Jeśli komuś nie możesz ufać to nie jest to przyjaciel. A ufać można wielu osobom. |
|
| chafer - 2002.02.17 22:51 - odpowiedz | | Czy jest mozliwa przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna.."tylko" przyjazn..zaden zwiazek. Zobaczcie...dwoje ludzi rozumieja sie, rozmieszaja, pocieszaja..slowem, sa przyjaciolmi. Stopniowo jedna strona mysli sobie "ON/ONA jest naj, rozumie mnie, zna moje mysli..kocham go" I przyjazn jest wystawiona na ciezka probe, jezeli druga strona nie odwajemnia tego uczucia. Sadze ze przyjazn damsko-meska jest trudniejsza do utrzymania, niz inne przyjaznie. Choc..jezeli z takiej "prawdziwej" przyjazni wyklaruje sie zwiazek, to nie ma nic piekniejszego :) Milosc oparta na przyjazni :`) Piekna sprawa =) |
|
| phobos - 2002.02.17 23:23 - odpowiedz | | Przyjaźń między kobietą, a mężczyzną?... Oczywiście, że to możliwe...
...Pod warunkiem, że on jest gejem, a ona lesbijką... |
|
| chynaa - 2002.02.18 00:49 - odpowiedz | | (Moim zdaniem) W Przyjaźni nie ma warunków.
|
|
| mumik - 2002.02.18 02:56 - odpowiedz | | Bredzisz od rzeczy Phobos. Preferencje seksualne nie mają tu znaczenia. Przecież będąc heteroseksualnym mężczyzną i tak nie traktujesz każdej kobiety jako partnerki w znaczeniu erotycznym. No chyba, że ktoś ma emocjonalność zwierzątka i dla niego istnieje tylko chuć. |
|
| mumik - 2002.02.18 02:54 - odpowiedz | | Ja nie widzę takiego problemu z przyjaźnią damsko-męską. Są kobiety, które postrzegam jako przyjaciółki i tylko jako przyjaciółki, bliskie osoby, zaufane, ale nie mam potrzeby być z nimi na codzień i zupełnie nie widziałem się z nimi w żadnym związku. Poza tym u mnie raczej jest odwrotnie niż opisujecie - to miłość (nieszczęśliwa-jednostronna) przekształca się w przyjaźń (odwzajemnioną) a nie odwrotnie. |
|
| galaxy - 2002.02.18 13:57 - odpowiedz | | Pewnie, że jest możliwa... Przecież kobieta nie pożąda każdego faceta i facet nie pożąda każdej kobiety. Można się rozumieć, lubić ze sobą przebywać, wspierać się i sobie pomagać, nie odczuwając zarazem żadnych erotycznych wibracji. |
|
| zordak - 2002.02.18 15:06 - odpowiedz | | bardzo ladnie to ujoles :) z m. wiemy cos o tym :)
tylko w tym wszystkim jest jeden szkopuł. zeby przyjazn w milość sie zmienila "oni" musza sie sobie nawzajem przynajmniej podobac. bo jest mozliwa przyjazn z osoba ktora w zaden sposob cie nie pociaga, ale milosc moim zdaniem bez pociagufizycznego jest.. hmm.. niemozliwa. |
|
| sugar - 2002.02.18 15:50 - odpowiedz | | przestaje wierzyć w przyjazn kobiety z mężczyzną. to jest niemożliwe. zawsze pojawia sie "ta" mysl u jednej ze stron. potem robi sie burdel (nie dosłownie) i zaczyna się wojna. wiem coś o tym. wczorajsze doswiadczenia, a zarazem zmiana zdania na temat kontaktow miedzyludzkich. jedna wielka kupa. inaczej tego nazwac nie moge. |
|
| mumik - 2002.02.18 16:38 - odpowiedz | | Doświadczenia empiryczne mają jedną wadę. Nie można na ich podstawie wyciągać prawdziwych ogólnych wniosków i wystarczy jeden kontrprzykład, żeby je zanegować. Otóż ja jestem takim kontrprzykładem. Aczkolwiek możliwe, że w Twoim konkretnym przypadku przyjaźń kobieco-męska jest niemożliwa - jeśli jest spełniony choć jeden z trzech warunków:
1. Wszyscy mężczyźni są dla Ciebie atrakcyjni erotycznie
2. Jesteś tak seksowna, że żaden mężczyzna nie jest w stanie oprzeć się Twojemu seksapilowi
3. Usiłujesz się zaprzyjaźnić jedynie z mężczyznami atrakcyjnymi dla Ciebie erotycznie |
|
| galaxy - 2002.02.18 17:24 - odpowiedz | | ..a po czwarte - nie szukasz tak naprawdę w takim układzie przyjaźni, tylko, może nawet podświadomie, masz nadzieję na coś innego niż przyjaźń. |
|
| chafer - 2002.02.18 19:01 - odpowiedz | | Milosc i wyglad zewnetrzny? To czemu zdecydowana wiekszosc kobiet mowi ze dla nich wyglad nie ma znaczenia? Hipokryzja? Zreszta..mozna sie zakochac w osobie, ktora ci sie nie podoba. Liczy sie zaufanie, szczerosc, zrozumienie, wsparcie itd. |
|
| zordak - 2002.02.18 20:11 - odpowiedz | | hhmmmm.. ja bym powiedzial ze nie tyle "nie ma znaczenia", ale ma mniejsze znaczenie niz wzajemne zrozumienie i "pokrewieństwo dusz".
nikt mi nie powie ze wyglad zewnetrzny nie ma z miloscia nic wspolnego. przeciez to brednia. wedlog mnie ciezko jest sie zakochac w osobie (o ile jest to wogole mozliwe) ktora nam sie nie podoba.. |
|
| zordak - 2002.02.18 20:12 - odpowiedz | | ale ja jestem wypaczonym starym erotomanem wiec...:) |
|
| chafer - 2002.02.18 21:12 - odpowiedz | | Wyglad...sam wyglad sie nie liczy. Sklada sie na to zapach, glos, sposob bycia, charakter, inteligencja...i w tym sensie DLA MNIE wyglad sie nie liczy. Chocby dlatego ze kobieta moze byc obiektywnie brzydka (hm...wprawdzie nie ma brzydkich kobiet, tylko sa nieuczesane :)..ale moze miec np. piekny usmiech..w kazdej kobiecie mozna znalezc cos pieknego, w czym mozna sie zakochac. I to samo dotyczy facetow (a przynajmniej mam taka nadzieje, ze we mnie jest cos takiego pieknego :) |
|
| keskese - 2002.02.18 23:21 - odpowiedz | | każdy ma swój typ...
i każdy jest w czyimś typie...
jeżeli dwoje ludzi jest typami dla siebie samych
to typuję ich na typowa parę...
chcociaż być moze nie podobają się już nikomu innemu na swiecie...
ani fizycznie ani psychicznie...
typowe?
|
|
| zordak - 2002.02.18 23:34 - odpowiedz | | nie bede polemizowal.. kazdy jest inny. |
|
| Lordzik - 2002.02.18 23:37 - odpowiedz | | Kobiety nie kocha sie, bo jest piekna - kobieta jest piekna, bo sie ja kocha. |
|
| zordak - 2002.02.18 23:51 - odpowiedz | | no tak.. zgadzam sie w 100%. ale juz sie w tej calej dyskusji pogubilem. mnie chodzi o to ze z przyjazni damsko meskiej moze narodzic sie milosc wtedy (przynajmniej w moim mniemaniu) kiedy obie strony sie sobie podobają, albo sa przynajmniej sobie obojetne pod tym wzgledem. nie mam na mysli jakiegos wielkiego fizycznego zafascynowania, ale uwazam ze jezeli dwojka ludzi kompletnie sie sobie nie podoba, wrecz uwazaja siebie nawzajem za brzydkich, to milosci z tego raczej nie bedzie. |
|
| mumik - 2002.02.19 13:06 - odpowiedz | | Chafer: ja nie mówiłem, że miłość wynika z wyglądu, tylko że wynika z atrakcyjności erotycznej. A ta wiąże się co prawda także z wyglądem, ale nie tylko. |
|
| mumik - 2002.02.19 13:08 - odpowiedz | | A poza tym uważam, że są kobiety i mężczyźni tak brzydcy, że nikt nie jest w stanie ich pokochać. Jest wiele ludzi, których nie kocha nikt i nikt nigdy nie pokocha. |
|
| Lordzik - 2002.02.18 23:42 - odpowiedz | | Oczywiscie, ze przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna jest mozliwa. Jezeli i on i ona juz 'kogos' maja. Wtedy oczywiscie, ze jest mozliwa.
Ale jezeli i on i ona sa wolni, to w koncu jedno stwierdzi, ze sama przyjazn mu/jej juz nie wystarcza - i jezeli ta druga osoba nie 'poczuje' tego samego, to po prostu KONIEC. Tak to juz jest. |
|
| zordak - 2002.02.18 23:56 - odpowiedz | | nie. tak nie jest. no moze zbyt ostre stwierdzenie. nie zawsze tak jest. osobiscie znam wiele przypadkow przyjazni damsko meskiej bez zadnych "miłosnych" konsekwencji.. i znam to rowniez z autopsji.. coprawda znam tez przypadki kiedy jest tak jak mowisz.. jednak nie jest to regula.. |
|
| Lordzik - 2002.02.19 10:11 - odpowiedz | | Male sprostowanie - jezeli obie zainteresowane osoby widza w sobie 'tylko' kolege/kolezanke - to wszystko jest ok. Takie rzeczy sie zdarzaja ;P
Natomiast chodzi mi o to, ze jezeli juz jedna z osob poczuje cos wiecej (a druga nic-a-nic), to w TAKIEJ sytuacji najczesciej nastepuje tzw koniec. A dlaczego? Bo albo to, albo depresja itp z powodu zlamanego serca... |
|
| zordak - 2002.02.19 11:01 - odpowiedz | | tak. zgodzilbym sie z tym, bo faktycznie w zdecydowanej wiekszosci przypadkow tak jest. ale nie zawsze. znam taki przypadek.. jak to mowia, wyjatek potwierdza regule. |
|
| mumik - 2002.02.19 13:13 - odpowiedz | | Podstawową zasadą empirii jest to, że wyjątek przeczy regule. |
|
| zordak - 2002.02.19 13:38 - odpowiedz | | wiem. mowi sie "wyjątek potwierdza regułe". temu nie zaprzeczysz. |
|
| mumik - 2002.02.20 18:12 - odpowiedz | | Mówi się wiele bzdur. Większość się na ogół myli niestety. |
|
| mumik - 2002.02.19 13:12 - odpowiedz | | Ale ja znam przykłady (z autopsji), że w przyjacielskiej znajomości wybucha coś więcej, ale potem wszystko wraca spowrotem do przyjaźni. Niespełnione uczucia po pewnym czasie obumierają, albo przenoszą się na kogoś innego a przyjaźń pozostaje. Oczywiście nie dla każdego coś takiego jest możliwe. To zależy od temperamentów. Osoba niezakochana musi obstawać stanowczo przy nieangażowaniu się w nic więcej a zakochana musi to uszanować i nie poczuć sie pokrzywdzona. I tyle. |
|
| galaxy - 2002.02.19 13:34 - odpowiedz | | Ano właśnie, tylko niestety osoba zakochana najczęściej czuje się pokrzywdzona... I tu pojawia się problem... Kolejny zresztą... |
|
| mumik - 2002.02.19 13:43 - odpowiedz | | No to wówczas ciężko uważać taką osobę za prawdziwego przyjaciela, skoro czuje się pokrzywdzona przez przyjaciela w wyniku własnego błędu. Z drugiej strony ta druga osoba, niezakochana, jeśli jest prawdziwym przyjacielem, powinna okazać zrozumienie i postarać się pomóc w tej sytuacji a broń Boże nie urywać kontaktu, bo to najbardziej pogarsza sprawę. |
|
| galaxy - 2002.02.19 14:46 - odpowiedz | | A co można zrobić gdy to właśnie ta zakochana osoba urywa kontakt? Bo tak się zdarza najczęściej, w końcu osoba niezaangażowana nie ma powodu do zrywania kontaktów...
W sumie rozumiem takie zachowanie strony zakochanej, tylko nie rozumiem jednego - czemu ta osoba robi z siebie osobę pokrzywdzoną? Rozumiem nieszczęśliwie zakochaną, smutną, zrozpaczoną. Ale dlaczego pokrzywdzoną? |
|
| Marycha - 2002.02.19 18:50 - odpowiedz | | Przyjaciel, to osoba na którą możesz liczyć, na której ramieniu mozesz się wypłakać w każdej chwili, osoba która wesprze cię dobrym słowem, nie ocenia cię i służy radą. To ktoś kogo kochasz bez względu na płeć, ale pod względem emocjonalnym a nie sexualnym...a prawdziwy przyjaciel to ten który odwzajemnia to uczucie. |
|
|
| jemesis_poter - 2002.02.20 16:59 - odpowiedz | | A ja nie dam rady doczlapac sie na domniemane sobotnie spotkanie. Bó =( |
|
|
|
|