| vertigo - 2002.03.24 02:15 - odpowiedz | | Wolicie np. iść do knajpy ze znajomymi, czy spędzić wieczór na czatowaniu, czy tam ircowaniu ? Ja wole to pierwsze. |
| | | vertigo - 2002.03.24 12:23 - odpowiedz | | Przeszkadza w momencie, kiedy ludzie rezygnuja ze spotkan off-line dla czatu, czy irca. Znam pelno takich ludzi, sama nawet takie cos mialam przez pare miesiecy. Np. Bylam w knajpie z przyjaciolmi i caly czas myslalam, zeby tylko wrocic do domu, odpalic kompa i zobaczyc co jest grane. |
| | | natasza - 2002.03.24 13:12 - odpowiedz | | Oj bardzo się z tym nie zgadzam. Przez kompa można poznać wielu ciekawych ludzi, których normalnie nie moglibyśmy spotkać na naszej drodze. Jednak trzeba umieć pooddzielać życie osobiste w realnym świecie od tego przez internet. Nie zapominajmy, że wśród nas są jednostki bardzo słabe, nieśmiałe, które wogle mogą nie mieć przyjaciół. Komputer daje im szanse na uzewnętrznianie własnych uczuć, na zdobywanie przyjaźni, a kto wie może i miłości. Jednak muszą mieć tą świadomość, że w tym magicznym pudełku nie można ułożyć sobie życia.
Rozmowy wirtualne pomagają nieraz w przełamywaniu własnych trudności, siebie, swoich kompleksów. Jeśli ktoś po raz dziesiąty powtarza, że masz piękne wnętrze, zaczynamy wierzyć, że tak jest. Niestety ta pełna anonimowość sprawia, że łatwo można zostać oszukanym a uczucia zdeptane nawet w tym nierealnym świecie, tak samo bolą.
Jednak zawsze można się spotkać. Wtedy nasza znajomość przechodzi na inny poziom nie jest tylko rozmową z anonimowym nickem ale rozmową twarz w twarz z żywym człowiekiem. I właśnie dla tego tak często ludzie nie w pełni szczęśliwi zaglądają na irc, czat itp. |
| | chynaa - 2002.03.24 17:14 - odpowiedz | | vertigo: Bez dwóch zdań, bez pięciuset zdań: pierwsze.
W ogóle tak rzadko czatuję, że to pytanie właściwie mnie nie dotyczy.
I nie pojmuję, jak można uzależnić się od rozmów na chacie. A wiem, że w Internecie to główne niebezpieczeństwo. Tak twierdzą specjaliści, których, nota bene, jeszcze w naszym kraju niewielu. Miałam długi okres, gdy niemalże każdą wolną chwilę przeznaczałam na rozmowy na #rzeczpospolitej. Wydaje mi się, że podchodziło to pod uzależnienie. Tym bardziej, że łechtałam moje ego, powiem otwarcie, bez ogródek, ponieważ wiem, że nie był (a dla niektórych: jest) tylko mój problem głupią małpką, teraz to widzę, przy nick'u. "Władzą".
Dziś już tego nie potrzebuję. Wszelkie wartościowanie i dzielenie ludzi w ten sposób prowadzi do nieszczęść, tylko i wyłącznie do nieszczęść. Osobistych bądź ogólnych. Nieporozumienia, gryzienie ogonów.
Rajcuje mnie natomiast zdrowa rywalizacja. Zdrowa w sensie: np. szachy online. Chociaż dostaję po dupie wracam i próbuję jeszcze raz i jeszcze raz. Szachy ćwiczą umysł. Dlatego nazywam to "zdrową" rywalizacją.
Żyję dla spotkań z ludźmi w real life, a nie na chacie. |
| | srebrnopalca - 2002.03.25 20:56 - odpowiedz | | zapraszam na szachy - serwis cronixa :)) chodze pod wieloma nickami, ale najczesciej mozna mnie spotkac jako bye_pass :))
aaa, przy okazji, obiecuje, że podczas pierwszego spotkania nie zbiję cie... w kazdym razie, nie za mocno :)) |
| | chynaa - 2002.03.24 17:18 - odpowiedz | | natasza: Ależ oczywiście, że można spotkać. I tu wielki plus Internetu. Tyle, że zawsze (za jednym wyjątkiem: gdy ktoś zwyczajnie mnie irytuje, ale nie dlatego, że potrafi odpowiedzieć tak czy inaczej, ale dlatego, że mu/jej słoma z butów wystaje i żal marnować czas na taką osobę) staram się poznać tą osobę, a o ile to możliwe, spotykać się z nią. Nie, nie w Internecie. |
| | vertigo - 2002.03.25 09:58 - odpowiedz | | Natasza - wiem, zdaje sobie sprawe, ze niektorzy nie maja przyjaciol. Moze to byc spowodowane roznymi rzeczami - tym, ze sa niesmiali, maja problemy z nawiazywaniem kontaktow osobistych, albo nawet tym, ze przeprowadzili sie do innego miasta i nikogo nie znaja. Rozumiem to. Ale niektorzy po prostu traca kompletnie poczucie rzeczywistosci i zatracaja w tych kontaktach wirtualnych bez reszty. Sama nie przezylam czegos takiego, ale widzialam wiele takich przypadkow. Znalam ludzi, ktorzy przyznawali sie do tego, ze np. siedzieli non stop 2 doby przed kompem, wychodzac tylko do toalety, a zarcie sobie zamowili, zeby nie odchodzic od komputera.
Poza tym ja sie bardzo zrazilam do rozmow internetowych od czasu, kiedy czlowiekowi, z ktorym rozmawialam szczerze odbilo i zaczal publikowac na sieci moje maile do niego i rozmowy z nim. Nie, dziekuje. Przychylam sie do zdania Chynyy. |
| | chynaa - 2002.03.25 12:37 - odpowiedz | | I mamy kolejny plus real life'a. Ktoś musiałby nosić ze sobą non stop dyktafon, co by nas na czymś przyłapać i później to ujawnić.
Vertigo, rozmawiałaś z tą osobą szczerze i opublikowała Twoje maile. Zaufałaś. Widziałaś oczy, słyszałaś zabarwienie głosu w danych momentach, to, jak gestykuluje? Po tym często można poznać, czy dana osoba kręci, czy też można jej zaufać. Internet odbiera tą możliwość. Kolejny minus. |
| | vertigo - 2002.03.25 12:48 - odpowiedz | | Chynaa - ha ! Wlasnie, ze widzialam jego twarz, ale niestety nastapilo to zdecydowanie za pozno. |
| | chynaa - 2002.03.25 13:08 - odpowiedz | | vertigo: Nie chodzi mi o chwilowe widzenie twarzy, a o obserwację delikwenta/tki w wielu sytuacjach życiowych.
A już na pewno nie mówię o zdjęciu do dowodu osobistego ;) |
| | inside - 2002.03.25 13:43 - odpowiedz | | Spotkanie przy monitorze maja to do siebie, ze jedyne "sytuacje zyciowe" z jakimi nas konfrontuje naleza do kategorii: "Czy milosc istnieje" w ujeciu emocjonalnego pokretyna dla ktorego kasia z Bravo Girl niepodwazalnym jest autorytetem. |
| | sugar - 2002.03.25 14:00 - odpowiedz | | czaty o tyle są dobre, że dzieki nim nie nudzę się w pracy, mam kontakt z innymi ziomkami, którzy nudzą sięw pracy.
a jak wychodzę z pracy to robi mi się niedobrze na myśl o necie.
ale jak ktoś lubi czaty 24/h , to gratuluję. |
| | inside - 2002.03.25 14:43 - odpowiedz | | A co w takim razie z Logiem? Chociaz moze taka fragmentaryzacja jest w dzisiejszym swiecie zbawienna... |
| | vertigo - 2002.03.25 22:27 - odpowiedz | | Sugar - no wlasnie. Z tym nudzeniem sie w pracy, to ja rozumiem, hehe. Sama mam taka prace, ze sie nudze i pykam sobie non stop w klawiature lazac po necie. Ale na czaty juz nie wchodze, bo tam naprawde nie ma juz z kim gadac... Juz wole sobie poczytac zalegla gazete, niz wejsc na czat szczerze mowiac.
Inside - no, pisanie blogow, nlogow, weblogow, czy tam logow to troche inna sprawa. Kazdy ma inny motyw pisania logow. Jeden chgce sie wywnetrzac, drugi lubi pisac co zjadl na sniadanie i jakiego koloru kupke zrobil jego dzieciak, trzeci uzywa logow do zamieszczania swinskich obrazkow, a jeszcze inny ma po prostu wewnetrzna potrzebe pisania i pisze. Zreszta nie porownujmy czasu spedzonego na czacie i na blogu. Na czacie mozna siedziec pare godzin lub wiecej, a na blogu wpisujesz notke i pa pa. |
|
|