zbawiajac_swiat // odwiedzony 9800 razy // [technics1200 szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (47 sztuk)
22:14 / 25.10.2006
link
komentarz (0)
chyba wole jednak tv od komputera - jakos tak nie zajmuje mi tyle czasu ile komputer no i poza tym moge ogladac "zywych" ludzi, a przy kompie to ani me ani be, no chyba ze nie mam ochoty na reklamy co niby ma byc jedna ale po niej sa dziesiatki zapowiedzi, wiec wskakuje w dres robie popcorn i odpalam swoje kino domowe - az milo kiedy sasiad z dolu robi mi masaz stopy kijem od szczotki.
do filmu koniecznie nalezy zgasic swiatla, wylaczyc wszystkie buczace i chuczace urzadzenia, np. telefon, dopasowac kat oparcia tak aby znajdowac sie w pozycji lekko podwyzszonej ale ktora wciaz mozna uznac za choryzontalna i mozna odpalac centrum rozrywki.
plytoteke mam dosc pokazna i to nawet oryginalna - w miare mozliwosci - ofkors, a ze te sa niewielkie to juz druga sprawa. kiedys ktos mi poradzil, gdyby nie daj bog, IV RP zapytala cie skad to masz, to mow ze zyczliwy zostawil na klatce, to wziales, bo po co ma tarasowac ludziom droge, jeszcze ktos sie potknie i co bedzie? spoldzielnie z torbami pusci...
mozna jeszcze sprobowac triku, ze zrobiles jedna kopie zapasowa filmow jakie posiadasz w domu, a ze dom jest daleko to nie chciales aby plyty sie poniszczyly w trakcie transportu wiec...wziales te.
w kazdym razie, jednak chyba tv jest nieco lepsze niz komputer, przynajmniej nie siedze sam w swoim pokoju tylko ciagle ktos przechodzi obok mnie psiaczac pod nosem ze sie herbata skonczyla i wtedy moge powiedziec zeby chociaz wiecej wody wstawili a tak, to dupa.
wiec w formie narzekania na komputer i w ramach odkomputeryzowania mojego zycia udalem sie na spacer... do kafejki internetowej z lapikiem w plecaku... dziwny jest ten swiat, a raczej zycie ktore czasami jakze z nas okrutnie drwi. dziwne jest to co sie dzieje dookola nas, to co sie nam przydaza a nie mowiac juz o tym jakie pomysly wpadaja dwum kwiatkom - kaczencom, ktore chyba po prostu uschna na tej wiejskiej ulicy w warszawie.
jak to jest ze im bardziej chce cos uczynic, nie miec poczucia ze trace to swoje zycie miedyz palcami to ciagle ktos mi powtarza - spokojnie, badz cierpliwy, na wszystko przyjdzie czas.... nie wiem, nie umiem czekac. poprawka, nie mam sily czekac. nie mam sily na wiele rzeczy, chociazby by na serio zajac sie swoim zdrowiem, trudno poczekam, moze kolejka do lekarza sie zmniejszy, a jak nie to jeszcze chwile poczekam, w koncu dalej bede chodzil na spacery, moze nie takie dlugie juz jak kiedys, ale zawsze, tego jednego nie porzuce....
14:55 / 16.10.2006
link
komentarz (2)
musze zarobic 10,000 zlotych? ktos ma pomysl jak??no a tak poza tym to wszystko jakos leci, nie mam na razie czasu - wybaczcie...
14:54 / 16.10.2006
link
komentarz (0)
musze zarobic 10,000 zlotych? ktos ma pomysl jak??
08:55 / 05.10.2006
link
komentarz (1)
pozno bo pozno ale moze jednak dobrze ze w koncu zebralem sie na pisanie a ostatnio jakos tak znowu nie wiem jak zyje... tak jakos dziwnie... bronie sie przed rutna a jednak wsciekam sie nieco kiedy wszystko mi ktos wypieprza do gory nogami... zegarek pokazuje 8:43 rano, kawa obok, w tle leci pink z jej piosenka u and ur hand, a robole za oknem znowu nic tylko stuk puk i "Stefan, kur**, zaprawa wyschla."nie ma co, swiatli ludzie doslownie buduja te obiecane 3000 000 mieszkan bo przeciez 4 rp musi gdzies mieszkac nie...? to tak troche z przymruzeniem oka a tak powaznie mowiac to wcale mi sie nie usmiecha jak widze i slysze to, co wyprawiaja rzadzacy, ze wszedzie jest uklad, ze WSI to, ze WSI tamto, ze macierewicz oszolom i pustak jeden, spiskowiec weszacy wszedzie spisek i wywrot ma zostac szefem naszych sluzb... grrr.... a no i nasz niski ale wielki duchem prezydent ciagle ma jakies wiece, ciagle ktos mu spiewa sto lat sto lat, szkoda ze na tym wiecu nie krzyknal jak gomulka kiedys "pomozecie ? Pomozemy!", wogole kiedy tak sobie ogladalem wystapienia i oredzia do narodu obu braci k. to sobie pomyslalem ze chyba snie albo rzeczywiscie dorastalem z zamknietymi oczami bo dopiero w tym roku w tym "od 17 lat najlepszym roku dla Polski" zobaczylem jak mi sie dobrze zyje, jak to jest wspaniale kiedy dwaj tacy co ukradli ksiezyc chca i ukrasc podstawy naszej demokracji, zmieniajac ordynacje wyborcza tak jak im to pasuje, wchodzac w koalicje z kims kogo wczesniej nazywano bestia i kryminali**a (te gwiazdki to poto zeby mnie policja nie przylapala bo teraz to nic nie wiadomo :) a chodzi mi o pierwszego mulata europy w bialo czerwonym krawacie :) pamietam jak sie pruli na lewice ze ludzie z wyrokami zasiadaja w sejmie a ja wam mowie ze to nasza wina, bo to przeciez my, wielcy i dumni polacy wybralismy ich jako przedstawicieli narodu a teraz sie za glowe lapiemy jakich to mamy rzadzacych...
ide na uczelnie, moze tam poczuje ze jeszcze jest szansa na to ze moze kiedys bedzie normalnie, oby kiedys nastalo bardzo szybko...
01:42 / 16.09.2006
link
komentarz (1)
czekam...codziennie...co chwila patrzac na zegarek czy to juz, czy jeszcze nie nadeszla godzina mojego szczescia.... codziennie czekam...od 20 lat... moj ty boze, ilez to czasu juz minelo...ladny kawalek a zupelnie wydaje sie tak jakby wszystko bylo wczoraj, nawet moj dzieciecy usmiech pachnie dniem wczorajszym... duzo kropek, wiem, ale jakos tak zastepuja mi wszystkie slowa ktorych nie potrafie znalezc, ktorych nie potrafie wypowiedziec....lubie je, bo chociaz nic nie pokazuja, ujmuja wszystko co mi umyka - swiat zamkniety w kropkach, skomplikowany, na roznych poziomach prostoty... tak, jestem skomplikowany, nieposkladany, nawet moj pokoj to jeden wielki balagan w ktorym wszystko ma swoje miejsce, w ktorym wszystko wiem gdzie co jest....nie wiem natomiast gdzie jest twoje zdjecie na ktore patrze codziennie, gdzie bylas tyle czasu kiedy cie wolalem...? gdzie odeszly twoje slowa, ktore tyle przeciez dla mnie znaczyly - wtedy.... swiat mi stworzylas z nich i dalas falszywa przyszlosc, pokazujac mi jedna ze sciezek ktorymi moge korczyc.... pieprz sie!!! tym razem nie zmaze tych slow natomiast ie zrozumiesz ich... nie dasz rady... tym razem te slowa sa tylko dla mnie i tylko ja je zrozumiem...
wybacz...
00:35 / 14.09.2006
link
komentarz (1)
chyba jestem wam winien przeprosiny...za to ze wzialem urlop od zycia a jednak ze wciaz zyje swoim starym nowym zyciem. dalej robie te same rzeczy tyle ze w nowym nieco innym miejscu.. nie wiem moze po prostu lubieje robic...? nie wiem moze jestem po prostu nudnym czlowiekiem....
zastanawiam sie czy to ze lubie porno robi ze mnie zlego czlowieka...? jak myslisz...?
16:47 / 03.08.2006
link
komentarz (1)
Odejdz, nie chce Cie juz...


Please, leave. I don't want you anymore...
15:03 / 31.07.2006
link
komentarz (0)
coz moge powiedziec, mam urlop od zycia, praca wypelnia mi czas i kto by pomyslal ze nawet w anglii bede dawac korki z angola :p tesknie za nia i tak naprawde nie wiem co mam napisac jakos za kazdym razem kiedy sie zbieram do napisania czegokolwiek to odkladam to na potem, na pozniej w nadziei ze slowa same przyjda, ze w koncu pekne jak banka i "wyleje" z siebie to wszystko, ale to nie nadchodzi i jakos tak ciagle pogrzebuje glebiej i glebiej moje wspomnienia bo nie opzwalaja mi oddychac. tesknie...

what can I say? i've got myself a vacation from life, work fulfills my time and who would have thought that i am tutoring english in the u.k. :p i miss he and to tell the truth i don't know what should i write each time when i get down to writing. i keep postponing it for later in hope that the words will come themselves and that they will fall into places so i can spill it all out like a bubble soap but the moment never comes and i keep burrying those feelings deeper and deeper because the won't let me breathe. i miss her...
13:46 / 24.07.2006
link
komentarz (0)
pochlania mnie moje zycie, a raczej praca ktora bardzo lubie i wogole ludzi z ktorymi pracuje. cos zaczyna sie ukladac, chociaz to. do pozniej... Liverpool mnie pochlania.


my life is absorbing me, or should I say, the work is absorbing me. I like my new job and most of all - the people I am working with. some pieces are falling into places - it's just too bad that those are only pieces. I'll get back to you later...Liverpool is all I am breathing in now.
14:22 / 20.07.2006
link
komentarz (0)
Leav your CV and we will get back to you - that's what I hear most of the times. SHIT!
16:39 / 18.07.2006
link
komentarz (0)
Liverpool jest piekny, moglbym tu zyc, studiowac, nie wiem co jeszcze, po prostu byc. podoba mi sie bardzo i miasto i ludzie i pogoda i to ze mozna jezdzic pod prad lewa strona szkoda tylko ze nie doceniaja mojego talentu i mnie nie chca w pracy. nie wazne. na razie sloneczko grzeje, ide po piwko.
15:24 / 14.07.2006
link
komentarz (1)
Wielka Brytfania - Liverpool bede tam do 15 sierpnia, potem zobaczymy... mam nadzieje ze nie zaniedban nloga tak jak zaniedbuej swoje zycie ;)
do pozniej
22:58 / 11.07.2006
link
komentarz (0)
zabilem swoja milosc. moze ona zabila mnie? moze nigdy jej nie mialem, nie byla moja, nie wiem...im dluzej zyje, tym mniej ochoty mam w sobie na smianie sie - bardziej pociaga mnie milczenie i smutek.moja milosc odeszla, gdzies tam, i swiat znow mi udowodnil ze dajac wszystko moge wszystko stracic, ze dla niego nie ma to znaczenia. splonalem w tym ogniu jak kartka papieru, rozkladajac rece na swoim krzyzu - nie prosilem jego o pomoc - teraz tez nie poprosze, smieszny jestem - dumny maly czlowiek, zbyt honorowy by modlic sie. smieszny jestem - zaufalem i poleglem, swiat wygral, znow mnie zlamal. niewazne ze umarlo cos we mnie. trudno. chociaz sie z tym nigdy nie pogodze, chociaz wciaz bede zagladal do Tobie przeznaczonych miejsc.Dobranoc T. Wygralas. Stracilem Cie.

I killed my love. Maybe it killed me? maybe I've never had it, maybe it was never mine, I don't know.... the longer I live the less willingness I have in me to laugh - saddness and silence is what atracts me. My love has gone, somewhere, and the world prooved that giving all is not enough - you will loose it all, that it just doesn't matter to him. I burned down in the fire like a piece of paper, streching hands on my cross - I didn't ask him fir his help - and I wont ask now, I am a funy guy - proud, little human being, believing in his honor too much to pray. How funny I am - i trusted and I failed, the world won again, he broke me, my heart again. it doesn't matter that something inside me died.shame.although I will never make peace with ir, although I will constantly visit places you used to love.Good night T. You won. You prooved I can loose you. And I did.
19:47 / 10.07.2006
link
komentarz (1)
I hate hope.
10:38 / 09.07.2006
link
komentarz (0)
coraz bardziej zatapiam sie w swoich myslach, coraz czesciej mysle o smutku panujacym we mnie. coraz... kierujac sie glupota serca ktorej nie chce pokonac madroscia umyslu ciagle tesknie za Toba, codziennie, ciagle mocniej niz za pierwszym razem. Pomoz mi spelnic moje marzenia, prosze...
Bez Ciebie moj ogrod miłości nie rozkwitnie...


more and more I drown myself in my thoughts, more and more I think about the saddness in me. more... following the stupidity of heart which I want to deal with by trusting the knowledge if the mind I miss you even more, every day, always more than the first time. Please, help me make my dreams come true...
Without you my garden of love will never bloom...
11:30 / 07.07.2006
link
komentarz (1)
wybity bark, napieprza jak cholera, nawet na klawiaturze ledwo pisze. za tydzien, nie... za 5 dni wyjazd, wczoraj rozmowy do prawie switania - bylo 4 na jednego - o zyciu, o teorii drabiny bytow, o tym ze rozne sa drogi ale i tak wsystkie prowadza do jednego punktu, o tym ze cokolwiek nie zrobimy to i tak nie mamy zasrangeo wyboru bo wszystko jest z gory zaplanowane, o tym ze demokracja nie jest demokracja bo to wybor ograniczony, o tym ze jedyne w co wierze to anioly a nie Bog, o tym, ze mam dusze i dlatego moge zostac potepiony a nie zbawiony, bo chociaz On jest "miloscia" to niestety, nie masz szczescia koles - idziesz na dol bo zadajesz zbyt wiele pytan. nie kwestionuj tak wszystkiego, nie pytaj do granicy po ktorej nie ma juz co odpowiedziec, nie analizuj tak wszystkiego, bo czasami trzeba pewne rzeczy po prostu zrozumiec, ale ja tak nie chce, ja nie chce sie zgodzic na to ze nie mam wplywu na to, co robie, na swoje zycie, na ta wygodna teorie ze tak musi byc i nie liczy sie to co zrobie. przykro mi i przepraszam jesli wydaje sie byc bardzo niewierzacy, jesli pytam bo chce poczuc ze zyje, bo wtedy pije z Twojej wiary i sily przkonan, bo wtedy i ja moge cos poczuc. czasami wydaje mi sie ze ranie ludzi a przede wszystkim siebie tylko po to, by przekonac sie ze jeszcze potrafie czuc, ze jeszcze nie odszedlem w ta ukryta przestrzen. Czy to zbyt duzo pytac...?



Seriously injured arm hurts like hell, I can’t even type well. In a week… no, in five days I will leave this place, yesterday’s talks till early morning – it was four to one – all about life, about the theory of being on a ladder made of desires, about different ways of achieving things but they all lead to one thing, about no matter what you will do you have no fucking choice cause everything is already planned in the beginning, about democracy that’s not that great at all and that it is actually a limited choice as you choose from people that were already chosen, about what I believe, that I believe in angels and not God, that I have a soul and that’s why I may be cursed and not go to heaven although He is supposed to be “love” itself, but I am fucked – I’m going down because I ask too many questions. I can’t question everything, don’t ask till you reach the limit after which there is nothing else but silence, no answers that you hoped to get, don’t analyze everything around you, cause sometimes you just have to accept things, but I don’t want to live this way, I don’t want to accept the thing that I have no influence upon my life, upon what I do – it is a convenient theory that it’s gotta be this way and that it doesn’t matter what I do. I am sorry and I feel sorry if I am too rational and if I don’t believe but I am asking cause I want to feel that I am alive, because it is then when I am drinking from your river of believes, of your ideas, it is then, when I can actually feel something. Sometimes I think I hurt people too much and myself too so I can convince myself that I am still human that I can still feel, that I haven’t gone to far.
Is that too much to ask….?
00:07 / 06.07.2006
link
komentarz (0)
Nie lubię sie wracać. Nawet nie wiem dlaczego, po prostu nie lubię. Ale zawsze kiedy sie wrcam, stoję w miejscu przez 20 sekund i w myslach licze do 20. Glupi przesad, ale wierze w to jakos prostacko, ze to czas dany mojemu aniolowi strozowi na dzialanie. Chyba tylko w niego wierze, ze wszystkich bytow transcendentnych. No moze jeszcze w sw. Antoniego, tego od rzeczy zagubionych. Powinienem chyba dorzucic jeszcze sw. Jude, patrona spraw beznadziejnych - ot caly ja, beznadziejny przypadek,mocno zagubiony z garstka swietych czuwajacych nad jego zyciem - piekna perspektywa. Ale tak szczerze, to chyba tylko w nich wierze. Niemniej moja trojca jest taka jaka jest - druzyna wloczykija z boskim wymiarem. Lubie moich kompanow,bo nigdy nic niemowia i zawsze sa ze mna, slowem, razem jestesmy skazani na siebie, na watpliwy sukces przechodzenia przez zycie.
Kolejny kubek herbaty stoi przede mna. Patrze jak torebka zabarwia ciecz na brunatny kolor. Nie jestem amatorem herbaty. mam ja, a raczej jej resztki, bo nie usmiecha mi sie picie wrzatku. Kolejny raz oszukuje samego siebie, ze jest mi potrzebna.
Mam tez trzy rodzaje kawy, bo z kawa to co innego. Z kawa przeszlismy na "ty" juz ladny czas temu. Moj pierwszy raz, poprawka, nasz pierwszy raz, byl w osmej klasie szkoly podstawowej, tuz przed egzaminem koncowym do liceum. Poczatek byl trudny. Ona mala, czarna, wrogo dymiaca aromatem ze szklanki, ktorej dna nie widac. Ja przerazony, chcialem ja udobruchac lyzka cukru i "mala" iloscia mleka, czy raczej powinienem powiedziec, zrobic mleko z kawa.
Wrogo do siebie nastawieni, z obrzydzeniem, przelamalismy pierwsze lody. pozniej byla juz tylko wewnetrzna walka - gorycz w ustach, trzesace rece i walace w piersi serce.
Dzis jest inaczej. Zupelnie inaczej. Dzis rozumiemy sie bez slow, zwlaszcza rano, kiedy tak sobie cenie moje zlote chwile milczenia. Rano zawsze jest pierwsza, nawet przed szczoteczka do zebow, nawet przed spotkaniem z rzeczywistoscia.
Pol zywy przygotowuje magiczna miksture niczym szaman - tajemne ruchy, gesty, naczynia, odmierzanie, mieszanie, zaparzanie, pojemniki prozniowe z kawa trzymane w lodoce, cukier nieoczyszczony i tajemna sekwencja ruchow - nalac wody do pewnego poziomu, nasypac kawe i wszystko razem skrecic i czekac, az sila cisnienia wydobedzie ciemna energie zycia, dzieki ktorej jestem gotow stoczyc walke ze swiatem w postaci elektronicznej prasy. Troche to zabawne, ale kiedy zrobilem test, "czym dla ciebie jest internet?" okazalo sie ze calym zyciem - nie bylo mi do smiechu...

Wiec rano jest kawa. Niewazne czy mala czy duza, bo to zalezy. W czasie sesji jest tez opcja kubek "morze kawy", ale to tylko w sytuacjach krytycznych, kiedy inne srodki zawodza. Pamietam, ze podczas pierwszej sesji dobrnalem do punktu, gdzie czekal mnie Hat Trick, zeby nie pwoiedziec, mission impossible - trzy egzaminy polroczne dzien po dniu. A ze bylo to 1, 2 i 3 lutego to musze powiedziec, ze prezent urodzinowy dziekanowi sie udal pieknie.
Wtedy zastosowalem po raz pierwszy drastyczny srodek "morze kawy". Skutek byl natychmiastowy - zasnalem po 15 minutach...

Kawa zdarza sie tez po bofitym obiedzie, jesli wogole obiady studenckie takowymi mozna nazwac. Wmawiam sobie wtedy, ze pije czarna, bo po takiej sie lepiej trawi, a prawda jest taka, ze mleko wyszlo a mojemu wspolokatorowi nie moge juz krasc cukru - dran udaje ze mu sie skonczyl.
Kawa to moj nalog. Zdrowy, czy niezdrowy, nie wazne, nie rzyce go, nie ma takiej opcji - zbytnio sie lubimy, ale tak szczerze to dziwna jest ta nasza przyjazn, troche mocno naciagana z jej strony. W kawie nie moglbym sie zakochac, bo nie teskni i nie dzwoni, kiedy jej nie ma. Jak jej nie ma, to koniec i juz. Patrzy na mnie z gorny, jak dama nadworna albo jakas matrona ze zwyklej polki sklepowej. Nie usmiechnie sie, nie ucieszy, nic tylko zawsze jest jak na pierwszej randce - ciagle karze za siebie placic!

Tak pomiedzy jednym kubkiem a drugim, ale tak serio to trudno zliczyc ktory to z kolei trzymam w dloni. Tak miedzy jednym kubkiem a drugim, odkrywam wciaz na nowo niecierpliwosc serca. Ciagle na nowo odkrywam jak bardzo brakuje mi Twoich rak, Twoich oczu i usmiechu w moim zyciu. Ciagle ucze sie Ciebie na nowo T.





I don’t like to go back. I even don’t’ know why but I just don’t. When I do go back, I stand still for about 20 seconds and I count to twenty silently. Maybe it is a stupid believe, but I believe ordinarily, that it gives time my guardian angel to act. Among all of the higher power beings I believe in him. Maybe I should say that saint Anthony, the one from lost things is my favorite too. I should probably count in Saint Judah, a patron of hopeless cases – that’s all me, hopeless case, very lost, with a bunch of saints guarding his life – beautiful perspective.
To tell the truth though, they are the only ones I believe in. My holy trio is the way it is – a team of a nomad with saint dimension. I like my companions, because they never say a thing and they are always with me. In a word, we have no choice other than to be successful in an ordinary success of walking through life.
Another cup of tea stands in front of me. I watch as the tea bag is coloring the liquid into a dark, brown color. I am not a fan of tea, I have it because, or I should say what’s left of it, because I don’t feel like drinking boiling water. Another way to lie to myself, saying I need it.
I also have three different kinds of coffee, because a story with coffee is a different kind of story. Me and coffee got to known each other a while ago. My first time, mistake, our first time, was in the primary school, just before the last final exams that would let me get to high school I wanted to get to. The beginning was though. She was small, black and hostile, dangerously spreading her aroma around from the cup which bottom you couldn’t see, no matter how small it was. Me, being so scared, I wanted to make her friendlier with a tea spoon of sugar and a “tiny” drop of milk, or I should rather say to make milk with coffee.

Being so anxious, both of us, with hatred we broke the first ice. After that there was nothing else but the inner fight – dryness in my mouth, shaky hands and a heart beating like a hammer.
Today it’s different. Today it’s another kind of story. We understand each other without words actually, especially in the morning when I enjoy so much the quiet moments of gold.
She is always first in the morning, she comes first even before the tooth brush, before the reality. Half awake I am making the magic solution just like a wizard does – secret spells, secret movements, gestures, glasses, pouring, measuring, boiling, no air containers with coffee that you hold in the fridge, unrefined sugar, and a secret sequence of putting everything together, waiting for the boiling force to bring everything to life, to make this dark solution so I can drink it and gain my dark strength from it, thanks to which I am able to fight the world in the e-newspapers. It’s funny a bit, but when I took the test “what’s internet for you?” it came out that it is all my life – it wasn’t funny at all…

So coffee is in the morning. It doesn’t matter if it is large or small, because it depends. In the time of final exams there is also an option a killer mug of coffee – read. The sea of coffee but that’s only in critical events when other things fail. I remember that when I had to take my finals in college for the first time I was about to make a Hat trick or not to say mission impossible - three, half year final exams in a row. That was the first time when I used the killer mug. The result was instant – I felt asleep after 15 minutes….

I also have coffee after a big, nutritious dinner, if you can call students’ food that way. I keep telling myself that the only reason why I am drinking my coffee black is because the digestion is better if you drink it like that after such a “big” dinner, but the truth is that I ran out of milk and that I cannot steal any more sugar from my roommate – bastard pretends like he ran out of it.
Coffee is my addiction. Healthy or not I will not give it up – not a chance! We just like each other too much. But this friendship of ours is different, it’s a little bit too much of it on my side. I couldn’t definitely fall in love with coffee, because it doesn’t miss you and it doesn’t call. When it’s gone, it’s gone. Period. It just looks at me from the top just like if she was a fancy lady or something, from the top shelve in the grocery store. And it’s always like if it was our first date – I have to pay for it!

In-between the cups, it’s hard to tell which one is the one I am holding, I am discovering again and again the impatience of heart. I am discovering again and again of how I miss your touch, your eyes and your smile in my life. I am still learning you again by heart T.
09:28 / 03.07.2006
link
komentarz (2)
Kolejny poranek, kolejna kawa, kolejny wpis, kolejne godziny dnia, kolejne myśli, kolejne empetrojki pala się w czytniku. Kolejny oddech, kolejny pocałunek na wietrze wysłany do Ciebie. Kolejne słowa niedopowiedziane, kolejne wyobrażenia o tym jak będzie, kolejne scenariusze życia pisane miedzy kartkami codzienności. Kolejny prysznic, kolejny łyk kawy, kolejny grymas twarzy, kolejne uczucie w sercu. Kolejna chwila zamyślenia, kolejna minuta ciszy, kolejne spojrzenie w niebo na lecące samoloty i myślenie o spotkaniu z Tobą. Czasami pytasz mnie, co niosą takiego samoloty, że tak lubię na nie patrzeć, na niebie pełnym słońca - one niosą nadzieję, że którymś z nich lecę do Ciebie, do Łabędziego stawu i do niebiańskiego horyzontu. Tak wiem, to już trochę nudne, ciągle o tym pisać, bo to kolejny wpis o Tobie dla Ciebie. Kolejny raz zastanawiam się, czy można coś więcej powiedzieć, czy można dodać coś jeszcze, i za każdym razem odkrywam Cię na nowo.
Wiem, nie zostawię Cię już nigdy...



Another Morning, another coffee, another posted message another hour of the day, another thoughts, another mp3s are burning. Another breath, another kiss blown on the wind for you. Another unfinished word, another visualization of how it’s gonna be, another life scripts written between pages of day-to-day life. Another shower, another sip of coffee, another smirk on my face, another feeling in my heart. Another minute of thoughts, another minute of silence, another look into the sky of planes and thinking about seeing you. Sometimes you ask me, what is it in planes that I like to look at them so much when they glide at the sky full of the sun – they are carrying hope, that I am in one of them, flying to see You, to the swanage lake, to the heavenly horizon. Yes, I know, it’s a little bit boring, always about the same, because it’s another posted message about you for you. And again I wonder is there anything left to say, is there anything you can add, and I discover you again, in the newest not know before way.
I know, I won’t leave you anymore….




22:02 / 01.07.2006
link
komentarz (0)
Obudziłem sie ktorejs nocy, a wlasciwie to nie wiem czy zasnalem. To byl jeden z tych momentow przed swietem, kiedy sen zlewa sie z rzeczywistoscia, otiwerajac szeroko zamkniete oczy. Jescze nigdy tak wolno nie bilo mi serce - 48 uderzen na minute, o 12 razy za malo. To daje jedna uderzenie mniej na kazde piec sekund. Wtedy po raz pierwszy w zyciu pomyslalem, ze moze to juz...? Strach, niepokoj, zwatpienie, cisza, polmrok, zlewajacy sie z polcieniami na scianie. Zdretwiala reka lezaca obok, tak moja ze az obca. Pomyslalem wtedy, ze to jeszcze nie moze byc koniec. Mam przeciez jeszcze tyle do zrobienia. Tak lezac w ciszy poljasnego pokoju, czujac na sobie oddech nieskonczonosci pamietam ze uratowala mnie jedna mysl - mysl o Tobie. Wlasnie wtedy, kiedy mrok gestnial posrod ciemnych i tak juz scian, kiedy czas powoli zatrzymywal sie na sekundach, wydluzajac je do granic, pomyslalem ze jeszcze musze sie z Toba zobaczyc, ze jeszcze musze rozegrac z toba ta najtrudniejsza z partii jakie kiedykolwiek sie gra. To nieprawda ze myslisz wtedy o calym zyciu, nie, to nie tak. Skupiasz sie na jednej rzeczy - na tej, na ktorej Ci zalezy najbardziej. Ty jestes i bylas ta moja mysla ktora mnie uratowala. W tej chwilii proby uratowala mnie moja milosc...
Dziekuje - -

***
Daleko

Ten czas, to miejsce
naduzycia, bledy
Zbyt dlugo, zbyt pozno
Kimze bylem zeby kazac Ci czekac,
Jedna szansa
Jeden oddech
Na wypadek gdyby pozostal nam tylko jeden,
Ale Ty wiesz,
Ty wiesz, Ty wiesz,

Kocham Cie
I kochalem Cie caly ten czas,
I tesknie za Toba
Zbyt dlugo bylas daleko ode mnie
I ciagle marze o tym, ze bedziesz niedlugo ze mna
I ze nigdy mnie nie zostawisz
przestan oddychac jesli,
Nie zobacze Cie juz nigdy

Na kolanach poprosze Cie
O jeszcze jedna szanse, o ostatni taniec
Poniewaz tylko z Toba wytrzymam
Cale to pieklo, tylko po to by trzymac Cie za reke
Oddalbym wszystko
Oddalbym wszystko za nas
Dalbym cokolwiek ale nie poddam sie
Bo Ty wiesz,
Ty wiesz, Ty wiesz,

Kocham Cie
I kochalem caly ten czas,
I tesknie za toba
Zbyt dlugo bylem daleko
I ciagle marze ze bedziesz ze mna
I ze nigdy nie odejdziesz
Przestan oddychac jesli,
Nie zobacze Cie juz nigdy

Tal daleko
Zbyt dlugo bylem zbyt daleko
Tak daleko
Zbyt dlugo bylem zbyt daleko
Ale Ty wiesz, Ty wiesz, Ty wiesz

Chcialem
Chialem abys zostala
Bo potrzebuje
Bo potrzebuje uslyszec jak mowisz
ze mnie kochasz
I kochalem Cie caly ten czas

Wybaczam Ci
Ze bylas tak daleko tak dlugo
Wiec oddychaj spokojnie
Bo juz nigdy wiecej Cie nie zostawie
Trzymaj mnie za reke i nigdy juz nie puszczaj
Oddychaj, bo nigdy juz Cie nie zostawie
Uwierz prosze
I nigdy mi nie pozwol odejsc
Oddychaj
I nigdy mi nie pozwol odejsc
Oddychaj
I nigdy mi nie pozwol odejsc


I woke up one night, actually I don't know if I ever felt asleep. It was one of the moments before dusk when your sleep becomes reality, wien you cannot tell the difference, opening your eyes wide, eyes that were shut. Never befire my heart was beating so slowly - 48 times per minute, twelve times too less. It gives one beat less every five seconds. That was the first time in my life when I thought, maybe that's it...? Fear, feeling insecure, full of doubts, silence, half-darkness dalling together into one piece with half-shadows on the walls. My arm went numb, was lying next to me - so mine that it was almost somebody elses.
I thought then, it cannot be it. I have so much to do. And just lying in this silence of half-dark room, feeling the breath of eternity I remember that one thought saved me - a thought about You. It was then, when the the darkness was getting thicker around already dark walls, it was then, when the time was slowly stopping on seconds - streching them to the limit, I though that I have to see you again, that I have to finish playing this hardest game of my life, which you will ever play. it's not true that you think about your life then, no, it's not like that. You focus on just one thing - the one you care for the most. You are and you ahve always been the thought that saved me. In this moment of the truth I was saved by My Love...
Thank you - -




***
Far Away


This place
Misused, Mistakes
Too long, Too late
Who was I to make you wait
Just one chance
Just one breath
Just in case there's just one left
'Cause you know,
you know, you know


I love you
And I've loved you all along
And I miss you
Been far away for far too long
I keep dreaming you'll be with me
and you'll never go
Stop breathing if
I don't see you anymore


On my knees, I'll ask
Last chance for one last dance
'Cause with you, I'd withstand
All of hell to hold your hand
I'd give it all
I'd give for us
Give anything but I won't give up
'Cause you know,
you know, you know


I love you
And I've loved you all along
And I miss you
Been far away for far too long
I keep dreaming you'll be with me
and you'll never go
Stop breathing if
I don't see you anymore


So far away
Been far away for far too long
So far away
Been far away for far too long
But you know, you know, you know

I wanted
I wanted you to stay
'Cause I needed
I need to hear you say
That I love you
And I've loved you all along
And I forgive you
For being away for far too long
So keep breathing
'Cause I'm not leaving you any more
Believe it
Hold on to me and never let me go
Keep breathing, 'cause i'm not leaving you any more
Believe it
Hold on to me and never let me go
Keep breathing
Hold on to me and never let me go
Keep breathing
Hold on to me and never let me go
00:45 / 30.06.2006
link
komentarz (0)
Czy można tęsknić bardziej...?
Czy można czuć więcej...?
Czy można żyć czekając..?
Czekam na Ciebie. Codziennie.

Can you miss somebody more...?
Can you feel more...?
Can you live, waiting...?
I am waiting for You. Everyday.