| felicja - 2002.01.08 12:42 - odpowiedz | | ..czy istnieje??... wlasnie sie przekonalam, ze chociaz w sladowych ilosciach, to mozna ja spotkac jeszcze....:))) |
| | jemesis_poter - 2002.01.08 12:52 - odpowiedz | | Istnieje. Przekonuje sie o niej na kazdym kroku. Ludzie (tu ogromny poklon w Ich strone) potrafia dac z siebie niesamowicie duzo i bez oczekiwania na zaplate. W jakiejkolwiek formie. Bezinteresowna pomoc nie jest rzadkoscia. Ale za kazdym razem tak samo zachwyca i raduje serce. |
| | sugar - 2002.01.08 13:05 - odpowiedz | | istnieje... a jaką frajdą jest bycie osobą bezinteresowną.
Kiedyś na przystanku jakiś dziadek strasznie mnie zbluzgał, że cholerna palaczka, życzył mi żebym sobie płuca wypuła, życzył jakistam raków i jakistam chorób serca itd. Ale jak tylko zgasiłam peta i wsiadałam do mojego cudownego środka lokomocji, to ten rzyczliwy starszy pan, podszedł do kosza, wyjął z niego mojego osobistego peta i go dopalił. Cwaniak. A potem, dzień w dzień na mnie tak krzyczał, życzył mi najlepszego, pluł pod nogi, a ja uśmiechałam się, zostawiałam mu kiepa i jednego całego, nówkę sztukę, papierosa. I dzieki temu, każdego ranka, bezinteresownie, poprawiałam sobie i dziadowi humorek. Sobie, bo jestem taka dobra. Dziadkowi, bo zarabiał na tym 1,25 peta.
nie wiem czy to na temat, ale raczej tak. |
| | | chynaa - 2002.01.08 13:13 - odpowiedz | | Sugar: Chech ;) Mi też przygadywali, ale finały były inne ;)
A co do samej bezinteresowności: Oczywiście, że istnieje. |
| | sugar - 2002.01.08 13:22 - odpowiedz | | Chyna? Jakie były finały? Powierzgałaś i po sprawie? |
| | chynaa - 2002.01.08 15:08 - odpowiedz | | Sugar: Rozwalasz mnie z tym wierzganiem ;)))
Finały były najczęściej takie, że po prostu udawałam, że nie słyszę i facet czy paniusia się popatrzyli, pogadali, popluli, a ja dokańczałam spalić. Tak naprawdę wierzgać to wierzgam wtedy, jak piwek kilka wypiję i ktoś mnie stara się "nakierować na odpowiednią drogę". Nieomylni, kurde, jedni się poznajdywali. Wiesz co mi się przypomniało? Dowcip. Średnio mnie bawi, ale jakoś mi do sytuacji pasuje. -Helena, a co ten twój Marian tak od samego rana klnie, aż uszy puchną? -Bo wybiera się do kościoła i książeczki do nabożeństwa nie może znaleźć.
Ja im w kieliszki, do domów i w talerze nie zaglądam i życzę, by mi także nie zaglądano. Jest tylko jeden wyjątek: gdy komuś dym szkodzi, a nie - stoi pięć metrów ode mnie na otwartej przestrzeni, dym w jego stronę (jej) nie leci, widać i czuć, a podchodzi i się czepia. Na ogól milczę. Jednak, jak mówię, przy wyjątkach, jeśli już palę, najzwyczajniej gaszę, a najczęściej pytam, czy mogę zapalić (jakiś pub czy inna zamknięta przestzeń). Przecież to komuś może przeszkadzać. |
| | sugar - 2002.01.08 15:28 - odpowiedz | | hmm. jesli ktoś coś do mnie ma, to przeważnie nic nie mówie. co mnie to obchodzi, nie mój problem właściwie. A jeśli chodzi o palenie to pale przeważnie w samotności, nie dmucham na ludzi na przystankach, ani dzieciom do wózków, ani emerytom pod berety, ani lalkom w blond trwałą. Palę z daleka, bo gdyby mi ktoś tak dmuchną dymem, to bym nogi z dupska powyrywała ( bezinteresownie dodam, aby było troche na temat). Pale w pracy na balkonie, w domu wogóle, w pubach, barach, wszedzie. Ok. Zaprzeczam sama sobie. Jej jak ja uwielbiam palić. I mogę wszędzie. Cały czas. W kółko. I dmuchać, chuchać jak lokomotywa, jak pieć na koks. I to zupełnie bezinteresownie mogę tak palić.... fak jak jak mam to zostawić? kto mi bezinteresownie w tym pomoże? nicorette? fak. |
| | chynaa - 2002.01.09 01:15 - odpowiedz | | Sugar: Listen to me, a propos palenia, ale czad dzisiaj... Wracam ja sobie do domu, miałam fajkę, nie miałam ognia. Pytam jednego, drugiego gościa - nic. Widzę w końcu faceta, na oko około 45 lat, pali. Myślę: No to pewnie ma ognia. Pytam się, czy ma, a ten: Mam, ale dzieciom nie daję.
LOL, mam 23 lata z Wieeelkim Hakiem ;]]] |
| | mumik - 2002.01.09 01:32 - odpowiedz | | Czy dajesz nam w ten sposób do zrozumienia, że zbliżają sie Twoje urodziny? :) |
| | chynaa - 2002.01.09 14:30 - odpowiedz | | Mumik: Nie, nie, nie daję, one dopiero za jakiś czas, ale krótszy niż dłuższy. Dlatego ten: Wieeelki Hak. |
| | sugar - 2002.01.09 11:45 - odpowiedz | | tak jak rano wkładam czystą bielizne, to rano tak samo wkładam do kieszeni działającą zapalniczkę. Choroba. Nie bielizna tylko nałóg i wszystko co z nim związane. |
| | mumik - 2002.01.09 00:35 - odpowiedz | | - Baco, kaj idziecie?
- Do burdelu
- A po co wam książeczka do nabożeństwa?
- Jak bedzie piknie, to do niedzieli zostanę |
| | felicja - 2002.01.08 17:42 - odpowiedz | | ...sugar masz racje;)fajnie jest byc osoba bezinteresowna...kilka razy mi sie zdarzylo:PP
...poza tym osobiscie, jezeli juz spotyka mnie owa bezinteresownosc, to staram sie w jakis sposob za nia odwdzieczyc, a jak sie uda...hmm, wtedy to juz w ogole komfort psychiczny:)) |
| | sugar - 2002.01.09 11:37 - odpowiedz | | ...Fela. Jeśli się odwdzięczysz, to zabierzesz drugiej osobie tą cudną satysfakcję z bezinteresowności. Mówiąc nieładnie, zajebiesz połowę tej cholernej bezinteresowności.... no nie mówiąc już o komforcie psychicznym. Bo człowiek jest cwany, czasem działa tak, aby nic z tego nie mieć, ale zawsze ma komfort. Nic za darmo. Życie.
Jaki z tego wniosek. Bezinteresowność nie istnieje. Pomyłka. |
| | mumik - 2002.01.09 00:37 - odpowiedz | | A ja nigdy nie jestem bezinteresowny. Zawsze jak komuś pomagam to tylko w zamian za to, że ten ktoś się trochę z tego ucieszy, albo będzie mu trochę lżej, co z kolei mi sprawia radość. Żadnej bezinteresowności. |
| | jemesis_poter - 2002.01.09 09:02 - odpowiedz | | A tak Mumiku, to Cie kiedys w dupke kopnac.
Pf.
Zawsze musisz zawalic caly swiatopoglad w omawianej kwestii..
Tak sie cieszylam, ze umiem byc bezinteresowna. A teraz wychodzi na to, ze pomagam ludziom z egoistycznej potrzeby wynikajacej z przyjemnosci, jaka umozliwia mi pomoc komus, kto sie bedzie z tego cieszyl.
W takim swietle Bezinteresownosc laczy sie chyba z lechtaniem wlasnego ego. A temu juz o krok od Proznosci..Tfu. |
| | chynaa - 2002.01.09 14:35 - odpowiedz | | jemesis_poter: A wiesz, że też miałam cosik na ten temat napisać, ale w ostatnim momencie stwierdziłam, że lepiej nie, ponieważ po dłuższej analizie doszłam do wniosku, że taka postawa na "anty" jest: Primo: Mi doskonale znana i nie musi oznaczać: "Nie Dla Zasady", jak większość sądzi, ale: Secudno: skłania do myślenia i gra myślami.
Bezinteresowność istnieje i najpewniej często jesteś bezinteresowna, ja także. Jednak na wszystko (prawie) można spojrzeć także z innej strony i to jest piękne. |
| | mumik - 2002.01.09 19:40 - odpowiedz | | Oczywiscie to co powyzej napisalem dla zasiania fermentu jest definiowane jako jeden z rodzajow bezinteresownosci. Konkretnie jako najbardziej bezinteresowny rodzaj bezinteresownosci. Wyroznia sie jeszcze bezinteresownosc na pokaz i kilka innych temu podobnych rodzajow "bezinteresownosci". But everything you may see straightforwardly or the other way around. |
| | | sugar - 2002.01.09 11:42 - odpowiedz | | bezinteresowność jest narzedziem. |
| | zbirkos - 2002.01.09 13:05 - odpowiedz | | Moim zdaniem czasem mozna ja spotkac, ale zadko, takie smutne szare zycie, osobisie ja lubie. |
| | felicja - 2002.01.10 10:41 - odpowiedz | | ...wiec wracamy do punktu wyjscia:)... plum |
| | | jemesis_poter - 2002.01.12 12:54 - odpowiedz | | Wiecie? Bezinteresownosc istnieje..I ze powiem brzydko, pieprzycie bez sensu, twierdzac...ze wyplywa z czegos egoistycznego. Ona rodzi sie z potrzeby pomocy. Sama. Samiusienka. A wczoraj doswiadczylam jej w calej jej pelni. Ach! Moj wspolokator Wspanialy postanowil sprowadzic sobie na noc kobiete, a ja z tegoz wzgledu mialam pojsc precz. Dobrze, owczywiscie. Ale stalo sie tak podle, iz nie bylo nikogo z moich znajomych, u ktorych moglabym przenocowac. Czesc albo mieszka nadal z rodzicami, albo ja nie spisalam ich nr. telefonow, albo - jako ze weekend - pojechali do rodzin. Mialam jednakze pojsc do Mikrusa...ale i tu szlag trafil, gdyz kolega umowil sie kolo poludnia z jakas kobieta. Nie bede mu psula szykow, choc by sie i zgodzi. Postanowilam wziasc Jakuba Wedrowycza i pojsc na centralny do poczekalni. Tam czytac..czytac...czytac..I wrocic rano do domu. I wiecie? Ludzie sa cudowni. Osoby, ktorych bym sie nigdy nie spodziewala..spanikowane czekaly na dworcu. Mialam zalatwione wszystko..nocleg..wspaniale towarzystwo i RADOSC. To cudowne. Po prostu..Ot tak. Wydzwaniali po calej Polsce i szukali mozliwych numerow telefonow, a potem cudem taka grupa ludzi. Bezinteresownosc jest jednym z najpieknieszych darow. I cala soba bede bronic jej czystego istnienia =D |
| | sugar - 2002.01.12 14:05 - odpowiedz | | a ja w to wszystko nie wierze. a jak bym wierzyła to pewnie bym rozumiała, dostrzegała, odczuwała. ale nie wierze. |
|
|