| sewiero - 2002.04.20 00:36 - odpowiedz | | Przegladalem wieczorem gazetke, taka do ktorej dodaja program TV na caly tydzien. Przeczytalem jeden artykul i juz mialem ja zamknac, gdy nagle zauwazylem zdjecie strony internetowej blog.pl. Blog i Nlog roznia sie, ale w gruncie rzeczy chodzi o to samo, wiec zainteresowalo mnie to. Wqrzyle sie nieco bo to co przeczytalem bylo ostra krytyka wszelkich weblogow.
"Pamietnik w Internecie - nawet najbardziej blahy zyciorys jakos tam sie utrwala
Zapiski czasu jalowego
Najczesciej pisza o niczym. Ze zrobila im sie dziura w bucie, ze mieli dobry albo zly dzien. Ze sie nudza. Pisza po to, zeby zostawic swoj slad. Psycholodzy mowia, ze to wolanie o zauwazenie; krytycy literaccy - to zapiski czasu jalowego.
Co ciekawe: przy tym zupelnie nie dbaja, czy ktokolwiek kiedykolwiek bedzie studiowal ich banalne zyciorysy. Wystawiaja swoje zycie na widok publiczny, kierujac sie - kto wie czy nie "wielkobratowa" moda.
Oto moje zycie
"Jestem znowu...Dlugo mnie tu nie bylo...Ale powoli trzeba bedzie nadrabiac straty :))) Twarda bede:) Hihihi... ktos musi, nawet jesli to teoria... Hmmmm..."
Pisza dokladnie o niczym. Skad potrzeba przelewania na ekran i udostepniania tysiacom ludzi swoich mialkich, niewaznych spostrzezen, opisywania codziennych rytualow: umylem sie, wstalem, usmiechnalem, poszedlem, wrocilem... - Boom na pamietniki prowadzone dzien po dniu w Internecie trwa juz od kilku dobrych lat. Prawdopodobnie ludzie piszacy je krzycza: "tutaj jestem, tutaj zyje, zauwazcie moje sprawy, bo sa wazne dla mnie, i chcialbym, by byly wazne takze i dla was". To sie naturalnie bardzo czesto nie udaje, poniewaz w natloku setek tysiecy blogow z calego swiata ten konkretny pamietnik niknie tak czy owak. Tak wiec czlowiek, ktory krzyczy "zauwazcie mnie", paradoksalnie ginie w natloku innych, podobnych mu ludzi - mowi psycholog Magdalena Stobiecka.
"Naruszyli moja prywatnosc"
"naprawde mam ochote komus dzis przy...ic. miezyli mieszkania jakies tam cuda niewidy na patyku. ja wtedy bylam u rodzicow a wlasciciel po prostu wszedl i kazal mierzyc. dowiedzialam sie po powrocie. mialam ochote walnac drzwiami. w morde... juz nic chodzi o to ze byl balagan i gary byly nie pomyte a lozko nie poscielone... naruszyli moja prywatnosc!"
Ile w tych mialkich opowiesciach prawdziwego zycia konkretnego czlowieka, a ile zmyslen, ile nadrabiania wlasnych lekow, niepowodzen - nikt nie wie, poza tymi, ktorzy zwierzaja sie na tym publicznym forum. Tutaj mozna trzasnac drzwiami, chociaz w rzeczywistosci jest sie potulna myszka. Mozna utyskiwac na niesolidnego partnera lub brutalnie ingerujacego w prywatnosc gospodarza domu, chociaz prywatnie nie powiedzialoby sie im zlego slowa. - Niektorzy ludzie kompensuja sobie w tych pamietnikach to wszystko, co im sie nie udaje - przyznaje Stobiecka.
Wiekszosc jednak pisze, bo czuje nieprzeparta potrzebe podzielenia sie swoimi przezyciami i przemysleniami z obcymi ludzmi. Czasem chec potwierdzenia swych umiejetnosci literackich, czasem opisywanie nudnej swej egzystencji to nic innego jak forma utajonego (badz nie) ekshibicjonizmu. Tak czy owak - czytajac wiekszosc blogow czujemy sie jak bysmy ogladali ktorys z odcinkow Big Brothera: nudy, nudy, nudy, czasem ktos cos opowie, ale wszystko to papierowe jakies. W oczy rzuca sie niewaznosc spraw poruszanych przez "pamietnikarzy".
Rzadko spotyka sie w Sieci pamietniki barwne, tryskajace humorem, zwawe w tresci i formie - takie, ktore po prostu sie czyta. Taki pamietnik prowadzi np. poeta Ernest Bryll - ale on pisze rzadko i nie zanudza czytajacych szczegolami swojej garderoby czy toalety. To wyjatek od reguly.
Znak czasu
"Cos jest dzisiaj ze mna nie tak... Strasznie boli mnie brzuszek, na sniadanie musialam zjesc kawalek torcika wedlowskiego, bo od samego zapachu miesa, chleba, jajek, sera itd jest mi niedobrze... Nie wiem skad mi sie to wzielo, ale uwierzcie, ze jest uciazliwe. Kuchnie omijam z daleka :)) Dzisiaj lany poniedzialek, a ja siedze w domciu. Nie chce mi sie wychodzic... Zaraz wezme sie za czytanie... Albo spanie ;P MOKREGO dnia wam zycze ;))"
- Odpowiedz na pytanie, dlaczego ktos tworzy w Internecie dziennik, pamietnik, czy inna forme autobiograficzna, jest stosunkowo prosta: zeby utrwalic rzeczywistosc. Natomiast pytanie: po co - jest juz pytaniem o sens calej literatury - mowi prof. Przemyslaw Czaplinski, krytyk literacki. - W literaturze nie ma rzeczy niemozliwych. Bywaja arcyciekawe pamietniki i dzienniki osob zupelnie nieznanych, bywaja tez prze-nudne zwierzenia osobistosci. Bywa tez i tak, ze opublikowany pamietnik czyni z osoby nieznanej kogos slawnego. Tak bylo na przyklad z Samuelem Pipesem. Trudno jednak wyrokowac, czy bedzie tak z kimkolwiek prowadzacym obecnie blog. Za kilkanascie - kilkadziesiat lat te formy autobiograficzne pewnie nabiora wartosci, stana sie zwierciadlem naszych czasow. I wtedy moze okazac sie, ze ktos, kto siegnie po te formy stwierdzi, ze sa to zapiski czasu jalowego - czasu ludzi nijakich, mialkich. Z blogami jest tez tak, ze sa to swego rodzaju "listy w butelce" - wolanie "zauwazcie mnie, tu zyje". Tu kolejna refleksja: zapiski internetowe sa nieslychanie konwencjonalne; ludzie odbijaja wlasciwie bezkrytycznie to, co przeczytali. To wolanie samotnego czlowieka o uwage, ale rowniez odwzorowywanie i zapelnianie prowadzeniem dziennika jakiejs horrendalnej pustki - to wszystko nazwalbym znakami naszych czasow - konczy smutna refleksja prof. Czaplinski.
"Help me" znaczy "pomozcie"
"Nuuuuuuuuuudzi mi sie.... (...) Mam dzisiaj zly dzien.... Zaczal sie ok poludnia, bo wczesniej mialam calkiem dobry humor.... Boshe.... Ja nie wyrobie w domu.... Help me...."
Cytaty pochodza z blogow zawartych na internetowej stronie blog.pl. Zachowano oryginalna pisownie, ortografie i skladnie.
Slowniczek
----------
Blog - od ang. "weblog" - zbitka dwoch angielskich slow; doslownie znaczy "sieciowy rejestr" - to dzienniki, pamietniki, a nawet wspomnienia czy autobiografie rozmaitych osob, zamieszczane w Internecie.
:) - "usmiech" internetowy; czesty znak uzywany w mailach, SMS i blogach
:)) - szerszy usmiech
;) lub ;)) - internauta puszcza do nas "oczko"
;P - internauta pokazuje nam jezyk
Boshe - czyt. "Boze" - internauci czesto bawia sie jezykiem w podobny sposob, swiadomie lekcewazac prawidla jezyka polskiego; pisza np. "jush" zamiast "juz", "rypka" zamiast "rybka" czy "topra" zamiast "dobra"
Help me - (ang.) prosba o pomoc
(2002-04-19) Jacek Kowalski"
To pewnie napisal jakis stetryczaly palant, ktoremu sie wszystko niepodoba. Ten podpis "jacek kowalski" gosc mogl byc bardziej oryginalny :P Twierdzi ze ludzie opisuja "banalne zyciorysy", a gosc co to napisal pewnie ma niebanalny zyciorys. Ten slowniczek na koncu rozbil mnie totalnie.
|
| | sewiero - 2002.04.20 00:52 - odpowiedz | | Jeszcze raz napiesze co o tym mysle: Co za cholernie kretynski artukul:P co za profesorek go napisal, jakis piepszony inteligent, krytyk jeden sie znalazl!!!! :PPP A za porownanie pamietnika do BB powinni nieuka zlinczowac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! |
| | chynaa - 2002.04.20 11:50 - odpowiedz | | Z pewnymi stwierdzeniami w tym arykule zgodziłabym się. Jak znak czasu, jak zapełnianie horrendalnej pustki. Co więcej, idealnie wcelowali w te style blogów, które szerokim łukiem Chudego Robina omijam. Po prostu wkurzają mnie wynurzenia typu: "Na śniadaneczno zjadłam kanapeczke... mmm...mniami :)).. a jutro będzie Tomus i pojdziemy.. ;)". Gdy tylko natknę się na coś takiego spierniczam byle jak najdalej.
Natomiast, gdy stykam się z takimi blogami, jak blog - tak, pozwolę sobie po imieniu ;) - 2lazy2die, Mariposy, warpa, Sugar, gdy jeszcze pisali: Mumika, Syla (to nie pomyłka) to mnie się scyzoryk scyzoryk tak na mnie wołają w kieszeni otwiera, jak można po tym polecieć ze słowami: "nieważne spostrzeżenia", "pisanie o niczym".
Ale ogólnie artykuł jest trafiony, jeśliby polecieć "po łebkach" nad sprawą a Autora nie nazwałabym stetryczałym palantem. Jeśli pootwierałabym blogi przypadkowo nie blogując sama i nie czytając takich, jak te wymienione powyżej najpewniej sama bym się pod nim podpisałą. |
| | mariposa - 2002.04.21 09:33 - odpowiedz | | O. Jak milo :P Ale gwoli scislosci, i mnie zdarza sie rozplywac nad moim menu, szczegolnie ostatnio z calym tym wegetarianizmem (trzymam sie mocno!).
Pokusze sie jednak o komentarz: Chyna ma racje, gosc ma troche racji. Niestety, wszystkie te glebokie rozwazania nad psychologia "blogow jako przykladu zbiorowej grafomanii" czy tez "krzyku", od ktorych roi sie ostatnimi czasy w Bardzo Powaznych Pismach, sa oparte na zle odrobionych lekcjach. Autor z pewnoscia spedzil niecala godzinke klikajac na wyrywki i nie mial przyjemnosci natknac sie na nijaka tresc. Bo, niestety, faktem jest, spora czesc wpisow jest po prostu zalosna. Jakkolwiek, zalosni ludzie o mdlych zyciorysach tez maja swoja historie, tez maja prawo mowic o tym, co ich "wkoosha" i nie widze zadnego powodu, zeby sie o to burzyc, ani zeby sie o tym rozpisywac. Roi sie od wypranych z wszelkiego sensu blogow, bo roi sie na swiecie od ich autorow. Za ciosem: pisanie artykulow o tym, ze niektore blogi sa glupie jest rownoznaczne ze stwierdzeniem, ze niektorzy ludzie sa glupi. A to juz cosik malo odkrywcze. |
| | chynaa - 2002.04.21 15:35 - odpowiedz | | Mariposa: Czy ja jestem jakaś anormalna? Powiedz? Czasami mam wrażenie, że stoję sama na jakimś półwyspie, czasami ktoś nań wejdzie, poda mi rękę, otrze się i odchodzi. I to jest tym bardziej dla mnie dziwne, ponieważ ten półwysep wabi się mianem Nieodwiedzanego.
Czytam, co piszesz i kiwam głową. Rozumiesz mnie? Czemu Ty mnie rozumiesz? Mariposa, nie mam nic przeciwko ludziom, którzy zapełniają swoje blogi wpisami pod tytułem: "Oh no mash ci looos, z pieskiem na spacerek mushem wyjsc ale zaraz wrocem hihihi :))....", naprawdę nic, żyją swoim życiem i to bardzo dobrze, ale czemu ja się...
Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć. Jeśli żeś wlazła na ten Półwysep to będziesz potrafiła resztę doczytać sama poprzez moje oczy (telepatia, know), ale jeśli nie, to pomyliłam się.
Odbiegnę od tematu ponieważ poczułam się dziwnie (i nie, nie wcisnę delete, otóż nie) i coś innego napiszę: poprzez KaZeE ściągam właśnie Delerium feat. Sarah McLachlan, sorry, ale jakieś papowate szybkie i nie-moje, niemniej poczekam do końca i obejrzę teledysk w całości, ponieważ mężczyzna na teledysku ma frapujące oczy. Acha, się nazywa "Silence". Nie mężczyzna, teledysk. Chociąż kto go tam wie? Mężczyznę, nie teledysk. |
| | mariposa - 2002.04.22 00:02 - odpowiedz | | Zaczne od najmniej istotnej kwestii, czyli Delerium: nauczylam sie lubic ten zespol po dlugim okresie nienawisci. Nie lubilam go za brak tresci, jakiegokolwiek przeslania. Lup, Lup. A potem odkrylam, ze czasem w ich braku wlasnie tkwi cos bardzo...nie umiem sie wyslowic (nieczesto brak mi slow, popatrz, popatrz...).. surowego. Organicznego. Nie dziwi mnie, ze Ci sie nie podoba, moze akurat w tej chwili masz nieodpowiednia faze. Nic nie zmusi mnie do sluchania Delerium w pewne dni, a w inne nie moge sie od tego odczepic. Jesli juz zaczelas szperac w Kazaa za sprawa moich *rekomendacji*, to polecam Ci chyba Sigur Ros, na wieczory desperacji i glebokiego, hihi, uduchowienia. Mam wrazenie, ze mogloby Ci sie spodobac, a jesli nie spodobac, to przynajmniej umialabys to docenic, bo ma charakter. Albo moze Beulah (nie umiescilam tego wczesniej, ale wlasnie slucham ich "All Points North" i bywaja dosc britpopowi, ale nie calkiem. Tu sie stykaja z Oasis, ale uprzedzam lojalnie, iz niektore kawalki powoduja u mnie torsje.
Co zas do zrozumienia...heh. Przypomnialo mi sie cos, co moze gdzies przeczytalas, bo to Fromm. Nie pamietam dokladnie, jak to szlo, napisze Ci po angielsku, zeby nie schrzanic w tlumaczeniu: "A person who has not been completely alienated, who has remained sensitive and able to feel, who has not lost all the dignity, who is not yet "for sale," who can still suffer over the suffering of others, who has not acquired fully the having mode of existence-briefly, a person who has remained a person and not become a thing-cannot help feeling lonely, powerless, isolated in present-day society. He cannot help suffering, even though he can experience moments of joy. he cannot help doubting himself and his own convictions, if not his sanity. A Sane Man living in an insane society." Przepraszam, ze nie chcialo mi sie tlumaczyc, na pewno wyszloby nie tak, jak trzeba. W kazdym badz razie, jakos mi ten cytat tutaj pasowal. Zaloze sie, ze rozumiesz, czemu.
|
| | chynaa - 2002.04.22 02:06 - odpowiedz | | O co? (Się założysz? ;)
Nie, jakoś nie mam ochoty na żarty. (nażarty. Ciekawe.)
To może zmiana. Znalazłam Sigur Ros wideo, dziwaczna strasznie nazwa, zobaczę, cóż to. |
| | chynaa - 2002.04.22 02:33 - odpowiedz | | A, coś jeszcze. Ogólnie nie przepadam za tak zwanym britpopem. Ludziom się tak wydaje przez to Oasis, ale Oasis to Oasis. A ich ostatnia płyta, która w całości się przedostała do net'u (i zamieszanie się niezłe zrobiło) to już w ogóle gdzie Rzym, gdzie Krym. Chociaż jeszcze zależy co rozumieć pod słowem: "britpop". Jeśli wszystko, co z Wysp to "britpop" to niech już będzie, że lubię wiele "britpopu". Zbyt szerokie pojęcie. Techno ma fajnie, pięćset tysięcy podziałów, kolega mnie strofował, gdy coś nazwałam "techno", bo się okazało, że to wcale nie to, ale "acid-deep-srupa-dupa-noga-siano-trance-bzum", więc ja po prostu nie znam "ich" nazewnictwa, dla mnie łupanina aż idzie w żyły. To wszystko tak gwoli wyjaśnienia. |
| | mariposa - 2002.04.22 02:58 - odpowiedz | | Wiem, ze Oasis to Oasis, a nie britpop. Ostatnio ktos powiedzial, ze do tej kategorii zalicza sie m.i. Radiohead, mialam ochote wylupac mu oczy lyzka od herbaty. I wlasnie dlatego napisalam "bywaja dosyc britpopowi, ale nie calkiem".
|
| | chynaa - 2002.04.22 04:07 - odpowiedz | | Nie chciałabym Ci, Mariposa, zbytnio tu, prawda, podpaść, ale gdy mój kolega określił nowe dokonania Radiohead mianem "popierdywania wielorybów" uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Stare - co innego. Ale za nowe serdecznie dziękuję. Spokojnie. De Gustibus Non. Wiesz. Nie będę tu pisać rozprawki czemu, co i jak, po prostu nie bierze mnie. |
| | mariposa - 2002.04.22 04:55 - odpowiedz | | Spokojnie. Wcale sie nie urazilam, nie lubisz, trudno. Ja na ten przyklad nie przepadam za Oasis, kiedys lubilam kilka kawalkow i meczylam je do upadlego, ale w tej chwili ich raczej nie trawie.
Tak na marginesie, chyba zesmy zasmiecily Sewiero temat...moze by sie przeniesc na email w razie, gdyby ktoras z nas chciala kontynuowac ta pogawedke? :) |
| | chynaa - 2002.04.22 05:10 - odpowiedz | | A właśnie, przepraszam(y) za zaśmiecenie... Nie, ja sądzę, że sprawa Radiohead i Oasis jest zamknięta ;), a na osłodę powiem Ci, że codziennie nabijam Ci piątkę na Tenbicie. Muszę doprowadzić do tego, żebyś miała same uśmiechnięte buźki =) Ot tak, czemu nie. W życiu trzeba mieć jakiś cel. ;D |
| | chynaa - 2002.04.22 05:17 - odpowiedz | | A teraz już w Temacie.
Pan, który był autorem artykułu o blogach nie natknął się najpewniej na taki oto blog, blog mojego Znajomego: exsilentio. Oj, nie natknął. |
| | chynaa - 2002.04.22 06:04 - odpowiedz | | A przy tym zaśmiałam się, a gdy zahaczyłam o stare śmierdziele zeszłam ;) Zarąbiście pisze. Klnie, ale jakoś tak dopasowanie. A to nie zdarza się, drogie Panie i Panowie, często. |
| | mariposa - 2002.04.22 19:37 - odpowiedz | | HAHAHA...oplulam sie kawa, Chyna. Los mnie tak pokaral, mialam nie pic juz, z tym przekwaszonym zaladkiem czy cos. Ale nic, Chyna, to bylo przepieknosciowe. Dawno tam nie zagladalam, wczoraj wieczorem tak sobie kliknelam na "Galeria" i co widza oczy me niedowierzajace? Duzo cos klikow. Za duzo, myslem. *blink blink* mialam przeczucie, ze ktos albo mi robi reklame, albo ciagle czas wraca i se plumka. Az serce rosnie :D
|
| | chynaa - 2002.04.22 23:40 - odpowiedz | | Miło mi, że między innymi za moją sprawą nie komuś, a Komuś serce rośnie. |
| | sewiero - 2002.04.23 02:07 - odpowiedz | | Z blogiem to jest tez po czesci tak, ze jak nie chce sie kogos osobiscie zanudzac swoimi przezyciami, bo nikt by tego nie chcial sluchac, ale odczuwa sie jednak potrzebe zwierzenia komus, to mozna to zapisac na blogu. Niewazne wtedy czy ktos to przeczyta czy nie. Blog po czesci to jest cos w stylu psychoterapeuty, czy jak to sie tam nazywa. Tez staram sie wiac z blogow, ktore opowiadaja o niczym. Choc dla mnie to moze byc nuda, a dla kogos to jest wspomnienie minionego dnia. Dlaczego wqurzyl mnie gosc, swoja ostra krytyka osob piszacych o niczym. To przykre ale w jego slowach jest troszke racji, choc ujal temat bardzo jednostronnie. Przeciez jednak nikt mu nie kaze tego czytac i nie musi mu sie to wcale podobac. Moze to wlasnie pomaga komus, kto nie ma z kim pogadac. Jest wiele interesujacych blogow, ale kazdy moze miec zly humor i napisac cos nudziarskiego. Wpisy moga umieszczac zwykli ludzie, ale nie kazdy musi pisac tak "pieknie" ja "poeta Ernest Bryll"
A tak na marginesie, to dlaczego laski nie pogadacie osobiscie, albo przynajmniej przez telefon. Czy latwiej sie wam dogadac na pismie niz w realu? ;)) czy nie za duzo czasu spedzacie przy kompie ;))
Slowniczek:
;)) - internauta puszcza do was "oczko" |
| | mariposa - 2002.04.23 06:10 - odpowiedz | | Sewiero, nie kracz, nie kracz, i tak juz dostaje ciegi za rachunek telefoniczny :) Ale to sie stanie, predzej czy jeszcze predzej. Zwale na Ciebie :) |
| | mariposa - 2002.04.23 06:08 - odpowiedz | | za kogos pisanego wielka litera uroslo jeszcze bardziej. Za okno az wyroslo. Fiuuuu...:) |
| | sqn - 2002.04.23 21:51 - odpowiedz | | tylko trochę:
przez parę dni przebrnąłem przez zapisane 1,5 roku życia i mogę powiedzieć tylko jedno - zajebiste - zawsze lubiłem taki "styl" w formie pisanej włącznie z niedopowiedzeniami wierszowym układem słów czy zdań - w chwili obecnej brnę przez kolejny długi zapis zgoła odmienny ale niemniej ciekawy i wciągający (hm? zostało 10 stron)- a mam już trzecią i czwartą "ofiarę" ;)
w wyborze nie jestem oryginalny a raczej tendencyjny
i teraz żaden zafajdany dziennikarzyna nie będzie mi mówił że to czy tamto jest do niczego - jeśli przedstawia jakąś wartość choćby dla jednej osoby to powinno istnieć
?
|
| | sqn - 2002.04.23 21:56 - odpowiedz | | jeszcze kawałeczek:
oczywiście tak jak było powiedziane można trafić na nieciekawe nudne logi ale albo trzeba próbować tam gdzie są tylko takie (?) - albo trzeba mieć niesamowitego "pecha" i robić to "po łebkach" (cóż za profesjonalizm:)) |
| | kaczuszka - 2002.04.24 15:30 - odpowiedz | | Osobiscie sama nie znosze pisania w nlogach bzdur, niewaznych, nic_nie_wnoszacych rzeczy. Ale jak ktos chce, to niech sobie pisze. Ostatecznie nie trzeba tego czytac.
Gwoli wyjasnienia: tez czasem zdarza mi sie palnac jakas bzdure (faktycznie, w celu zaznaczenia obecnosci, w celu krzykniecia: "Jeszcze jestem i nie opuscilam nloga"), ale jak wybitnie nie mam, co pisac, to po prostu nie pisze. Ot. |
| | sugar - 2002.04.24 15:42 - odpowiedz | | jeśli już mowa o blogach, to pozwoliłam sobie poczytać moje wcześniejsze, a raczej początkowe wpisy. skończyło się na tym, że przeczytałam całego bloga. dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo się zmieniłam, jak bardzo zmienił się mój świat. jaka byłam naiwna. wyciągnełam wnioski. wiem więcej. polecam każdemu długodystansowemu blogowiczowi.
ja jeszcze chwilowo jestem w szoku. |
| | mariposa - 2002.04.27 07:28 - odpowiedz | | Ja tez swoj niedawno czytalam, tak wyrywkowo. Zadziwiajace, ale pomimo tego, ze pisze go od zaledwie 5 miesiecy, dawniejsze moje wpisy powoduja u mnie dziki kwik. Chwilami nie chcialo mi sie wierzyc, ze podobne bzdury wyszly spod moich najwlasniejszych palcow. A co juz najbardziej mnie zirytowalo, to nie sama tresc-chociaz tez, owszem-ale przede wszystkim pewne moje manieryzmy w sposobie pisania, ktorych na codzien nie zauwazam. Ogromna jest roznica pomiedzy tym, jak sie wyslawiam, a jak pisze. Przepasc cala. |
| | zordak - 2002.04.27 18:41 - odpowiedz | | uhmm.. a ja pisze co chce.. zadko sie nad tym zastanawiam jaki to ma sens.. czasami moje wpisy sa typu: "zjadlem bulke na sniadanie" czasami nie.. zreszta.. pisze co pisze i tak juz chyba zostanie (coz za blyskotliwe stwierdzenie;) pisze od dawna.. lekko ponad poltorej roku i przyznam sie szczerze ze troche sie zmienilem.. i faktycznie.. po przeczytaniu calego nloga to widac.. jak na dloni.. |
| | maketheworldhappy - 2002.04.27 20:35 - odpowiedz | | Ja pisze juz dosc dlugo, bo prawie od dwoch lat. I mam cos podobnego do ciebie, wydaje mi sie, ze pisalem o samych glupotach. Nie lubie czytac swoich wczesniejszych wpisow. Wydaje mi sie, ze bylem zalosny. Nie twierdze, ze nie jestem teraz, ale w starych wpisach jakos lepiej to widze. Zmienilem sie bardzo w niektorych aspekatach uwazam, ze na gorsze. Stracilem swoja naturalnosc, doroslem i srednio mi sie to podoba. Dziekuje za wysluchanie ;) |
| |
|