bela_lugosi // odwiedzony 5564 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (10 sztuk)
13:53 / 12.03.2002
link
komentarz (0)
"Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę,
weźmie wieniec żywota,
obiecany przez Boga tym, którzy Go miłują."

13:48 / 12.03.2002
link
komentarz (0)
i znow zmiana klimatu.

uwielbiam stokrotki.

chyba powoli budze sie z zimowego snu. wiosna zastala takiego rozbitego, ze az wstyd. musze chyba plynniej przechodzic zmiany osobowosci, bo otoczenie nie nadaza. teraz musze byc ostrozniejszy bo nie jestem sam. staram sie nie sprawiac bolu. na razie jest dobrze.

chyba musze rozwinac ten temat, bo jakies nieporozumiemnie z tego wyniknie, a na to niew mozna sobie pozwolic.

wraz ze zmieniajacymi sie porami roku, zmienia sie moja osobowosc. wiem, co myslicie. normalka, wplyw slonca, ksiezyca, pradow morskich. era wodnika czy cos takiego. nieprawda. moja osobowosc zmienia sie nie do poznania.
tzn. zasadniczy jej zreb pozostaje bez zmian. przeobrazenia zachodza w obrebie ekspresyjnosci, a takze gdzies na polu podswiadomosci. wydaje sie, ze to sa jakies tam micro zmianki, ale nie. proces jest powazny. to chyba jest jak ciagly okres adolescencji. chodzi o okreslanie tozsamosci (nie plciowej,0). czasami mam z tym powazne problemy. nie zebym nie wiedzial kim jestem, to wiem az nazbyt dobrze. zreszta rzeczywistosc nie daje mi o tym zapomniec. chodzi o to, ze w moim wieku, z moimi doswiadczeniami, powinienem miec wyksztalcone pewne postawy. tymczasem, stykam sie z rzeczami niby mi znanymi, a jednak musze sie ciagle wobec nich od nowa okreslac. to znacznie wydluza reakcje na pewne, zdawaloby sie oczywiste problemy. te jednak jawia sie jako cos zupelnie niezidentyfikowanego. coz... jest to czasem dosc pozytywne. pozwala bowiem dostrzec zupelnie nowe oblicza tych samych, zastalych rzeczy. czesto jednak jest to klopotliwe. moja osoba musi wydawac sie bardzo niestabilna. musze wiec pilnowac sie na kazdym kroku i ciagle rozwazac podstawowe kwestie.


czy to co pisze nie jest zbyt infantylne?

mowilem juz, ze koCham stokrotki? nareszcie wiosna.
13:54 / 26.02.2002
link
komentarz (1)
"jam jest krzew ciernisty"

obawiam sie, ze potrafie tylko ranic. zwykle kwiaty o ciernistych lodygach sa najpiekniejsze - we mnie nie ma nic pieknego, ani w srodku, ani na zewnatrz. tylko zgnilizna, bol i cierpienie....

i nie mowie tego by uczynic sie bardziej atrakcyjnym, czy interesujacym. lepiej o mnie zapomniec.

czemu nie potrafie dawac szczescia?
12:06 / 26.02.2002
link
komentarz (5)
najwazniejsza dla mnie literka "M"

czemu mnie nie usunelas? odkad pamietam zawsze towazyszylo mi poczucie autodestrukcji. wiem czemu dzieci nie mowia od razu po narodzeniu. gdybym mogl, moje pierwsze slowa brzmialyby: dlaczego? jakim prawem? kto dal wam prawo do tego czynu? nie chce istniec. ale nie moglem. zamiast tego z mej piersi wydarl sie przerazliwy krzyk i pisk. jedyna pociecha to szczescie, ktore dalem tej kobiecie, ktora tak dobrze znalem i znam. placze, bo to co mowie jest strasznym wyznaniem wiary.

jak mowilem, od samego poczatku towazyszy mi poczucie autodestrukcji. jako raczkujacy gowniarz jadlem z miski najostrzejszego psa mojej babci, tej ktora moglbym naprawde pokochac gdyby dozyla wieku, w ktorym bylem swiadomy i zdolny do wyrazania uczuc inaczej niz tylko usmiechem i placzem ( nie tej zimnej starej jedzy, z ktora przyszlo mi mieszkac - mowa o drugiej babci,0). w kazdym razie do tego psa nie dalo sie podejsc, nawet zeby wyciagnac mnie z tej jego miski - przezylem. w toku dalszego zycia, ryzykowalem smiercia zawsze gdy mozna bylo. kretynskie zabawy na budowie, skakanie z dzwigow, zabawa w berka miedzy niestabilnymi blokami plyt azbestowych, karkolomna jazda na roweze. wlazilem we wszystkie mozliwe dziury i zakamarki swiata - dlaczego? dlatego, ze nic nie sa warte rzeczy za ktore malo sie placi, a ja bylem zawsze w stanie zaplacic najwyzsza cene. dlaczgo? dlatego, ze tak na prawde zycie nie ma dla mnie wartosci. czy to oznacza, ze to tak na prawde nie jest najwyzsza cena? moze po prostu chcialem ryzykowac, nie wiem.
domorosla speleologia nie zakonczyla sie dla mnie smiercia, ani nawet najmniejszym kalectwem. w swojej autodestrukcji postanowilem posunac sie dalej. mowie postanowilem, choc nie bylo to zadne postanowienie, nie bylem swiadomy tego co robie, mowie o tym z perspektywy. postanowilem zniszczyc swoja psychike. nie narkotykami, to byloby zbyt latwe, choc nigdy od nich nie stronilem. ksiazki, od glupich opowiadan fantasy, poprzez sf, az do tego co naprawde niszczy- religia i psychiatria.
pograzony w silnym poczuciu alenacji od ja aktualnego, przez bez mala rok bylem odciety od swiata, wszystko po to by mocniej przezywac. intensyfikacja stanow psychicznych, az do urojonej schizofreni wlacznie ( czemu roddzice stwierdzili, ze to wina towazystwa, nie wiem,0). az zdarzylo sie nieuniknione. ania. zawsze kochalem anie. boze jak ja ja kochalem, ale bylem wtedy glupim zakompleksionym gowniarzem, ktorybardziej jeszcze niz teraz gubil sie w tym co ma myslec o swiecie, a tym bardziej jak przekazac to co czuje do kobiety. nic to, wielka milosc skonczyla sie po miesiacu. Ani najwyrazniej nie odpowiadal mezczyzna, ktory na poczatku opowiadal jej jak to bedzie wspaniale, a po wszystkim nie dal jej tego czego potrzebowala najbardziej - milosci, ktora az w nim buzowala, lecz on nie dawal jej ujscia. intensyfikacja stanow psychicznych."tzreba byc bogiem lub nicoscia" - romantyzm. cierpienie bylo naprawde intensywne. podsycalem je jeszcze. potem rzeczy potoczyly sie lawinowo. kolejne nieudane zwiazki. nie bylo ich az tak wiele, lecz wystarczylo, zby zaspokoic podstawowe potrzeby, ktore w mysl telemy rowniez w sobie wypracowywalem. az do Gosi. tu myslalem, ze bedzie inaczej. wspaniala kobieta, ktora okaleczylem bezmyslnie na cale zycie. placze.

znow cierpienie, przerywane jedynie, znecaniem sie psychicznym nad przyjaciolmi podczas wspolnych sesji rpg. znajdowalismy w tym upodobanie, ktore na dlugi czas wyznaczylo nam sens zycia. i znowu psychiatria, filozofia, fantastyka i rpg. az do Ani. zawsze bede mial sentyment do An. jedyna kobieta, ktora w ten sposob na mnie dzialala. i dziala chyba nadal, choc nie chce tego sprawdzac. przebywanie w jej towarzystwie zawsze laczylo sie z cierpieniem, ale cierpieniem specyficznego rodzaju meki. nie potrafilem wypowiedziec slowa w jej towarzystwie, tzn mowilem o rzeczach malo waznych, o filozofii, religii i psychiatrii, czsem o uczuciach (wszystkich tylko nie wlasnych,0). a Ania sluchala. byla jedna z tych kobiet, ktore sluchaja i znajduja w tym przyjemnosc. kokietowala, a ja nie potrafilem sie zachowac odpowiednio. w koncu zrezygnowala. bylem glupcem. znowu bezsensowne zwiazki, ktore dawaly tylko zaspokojenie podstawowym potrzebom ciala. nie mowie tylko o seksie, choc oczywiscie jest przyjemny, bardziej chodzilo o bliskosc. nigdy nie bylo na tyle blisko zeby bylo wystarczajaco. az do Magdy. "najwazniejsza dla mnie literka "M"". kocham. po raz pierwszy mialem szanse tego nie spiepszyc, ale coz. spieprzylem. nie wzne jak. nie wazne czemu. najwazniejsze, ze nigdy juz nic nie bedzie jak kiedys, kiedy moglismy spojrzec sobie spokojnie w oczy i nie zarzucic niczego zlego. a jest do zarzucenia wiele. zbyt wiele chyba zeby to naprawic.

zawsze towazyszylo mi poczucie autodestrukcji.
22:41 / 07.02.2002
link
komentarz (1)
dawno sie nie wpisywalem. powod jest dosc prozaiczny - studia. niestety nie skonczylem polemiki na temat altruizmu, ale coz - trzeba niestety oszczednie gospodarowac czasem.

w kazdym razie, na razie koniec sesji. reszta w marcu. jestem narezcie wolny i moge spotkac sie z moim malenstwem. lecz nie moze byc zbyt pieknie - jak zwykle bedziemy mieli dla siebie malo czasu, nienawidze tego. ale coz kazda chwila w jej towarzystwie jest bezcenna - nie bede narzekac.

moj sssssssskarbie, do zobaczenia.
12:08 / 23.01.2002
link
komentarz (5)


nie sadze by altruizm byl zarazliwy. jesli wyobrazimy sobie spoleczenstwo altruistow z chocby jednym egoista, to zgodnie z zasada ewolucji, po x pokoleniach egoizm bedzie postawa dominujaca.

po drugie. nie ma znaczenia , ze kant zyl kiedy indziej , gdyz stworzyl najbardziej uniwersalna etyke, jaka tylko istnieje. co wiecej opiera sie jedynie na zalozeniach logicznych, a nie dogmatach wiary. jest to zasada tworzenia zasad i jest przy tym akceptowalna przeze mnie - ateiste i antymoraliste.

po kolejne. nie sadze rzeby samo myslenie o tym, ze mozna cos stracic mialo akurat w tym przypadku cokolwiek do rzeczy. lek ten nie dotyczy uczuc, a fizycznych zdarzen, na ktore, z uwagi na odleglosc, nie mam wplywu, tym bardziej ze wzgledu na brak mozliwosci komunikacji.

po nastepne. brak woli mocy jest w moim mniemaniu wada, ale byc moze inaczej ja pojmujemy. chodzi o Nietscheanski jej model. mowiac jezykiem bergsona: elan vitale. ped zycia. wyciskanie esencji z kazdej sekundy istnienia. chodzi o ped do doskonalosci wlasnej, ped do stania sie nadczlowiekiem. nie nalezy tego rozumiec potocznie. to nie wiaze sie z pogarda dla ludzi, to wiaze sie z pogarda dla wszystkiego co zaprzecza zyciu - szczegolnie moralnosci chrzescijanskiej.

i wreszcie: stary ja tez cie lubie.
11:50 / 23.01.2002
link
komentarz (1)
kurwa mac. nie odzywa sie.....
mam nadzieje ze nic sie nie stalo

co robic? co robic?

1-2-3-4-5-6-7-8--9-10

wiem....
11:32 / 23.01.2002
link
komentarz (3)
o kurwa mac. przepraszam, ze zanizam poziom. nie spalem nic w nocy. nie zeby bylo jakos glosno, czy co. ani nikt mi nie przeszkadzal. nie bylo w nocy zadnych mrocznych gosci, ani materialnychm ani tych z nicosci.

powod:


nie wiem czy wiecie jak to jest kiedy ktos pokaze wam, ze macie wszystko czego do szczescia potrzeba, a zaraz potem udowdni, ze w kazdej chwili mozecie to stracic? wszystko. potem nie zostanie juz nic czym moglibyscie sie cieszyc, nic co sprawialoby radosc. smieCh nie bylby juz mozliwy, a wiecie, bo przeciez pisalem, jak kocham smiech. dowiedzialem sie dzis jakbym sie czul gdybym stracil to co otrzymalem, na zawsze i nieodwracalnie...

ech .... jak mowilem, a moze nie, zycie jest ponure. nigdy nie moze byc tak, zeby bylo dobrze. coz, trudno. jakos bede musial z tym zyc. z tej jednej rzeczy na pewno nie zrezygnuje - zycie. jestem na to zbyt prozny i egoistycznie nastawiony do swiata.

jesli jest na tym szarym i smutnym padole jakas rzecz, ktora trzyma nas tutaj, to nie jest nia ani Bog, ani kochanie bliznich, tylko czysta i egoistyczna milosc wlasna. tak... moze to i jest brutalne i straszne, ale tak czuje. (prosze nie mylcie tego z egotyzmem,0)

paradoksalnie to wlasnie skrajny egoizm sklania mnie do najwiekszych poswiecen dla innych ludzi. zrozumiecie.

milosc wlasna. nie wiecie jak mi czasem brakuje zeby inni tak mysleli. mowie tutaj o 'tej ktora pokazala mi dzis czym jest cierpienie' - (a dlaczego? przez skrajny brak milosci wlasnej,0).
najwieksze cierpienie rodzi sie z altruistycznej milosci i checi pomocy wszystkim za wszelka cene. Altruizm. jak ja go nienawidze. czy jestem nienormalny? bezinteresownosc, phi. to nie bezinteresownosc sprawia, ze nie zadajemy bolu. bezinteresownosc sprawia, zgodnie z imperatywem kategorycznym Kanta, ktorym sie kieruje, ze nie moze istniec zadna przyzwoitosc. dlaczego? "postepuj tak, aby zasada twojego postepowania mogla stac sie prawem powszechnym"

dajemy innym tyle ile sami chcemy otrzymac. oto egoizm kanta i moj. a altruizm, dajemy innym tyle ile nam dzis zostalo, albo ile chcemy. altruizm jest dowolny. dzis tak jutro siak. czy to jest przyzwoite. oczywiscie mozna sobie wyobrazic altruiste doskonalego, czyli takiego, ktory nic dla siebie nie chce, ale jest to czlowiek zgola chory. brak w nim prawdziwej Woli Mocy.

"iluz jest dziisiaj takich, ktorzy naprawde umieja chciec. umieja zaczarowac nature czy to dziecinnym 'da da', czy tez wsciekloscia zatraconej osobowosci. czyz nie boimy sie i lekamy by nie poprosic za duzo lub za malo?" Kierkegaard "albo- albo".



w innych kochamy tylko siebie. .

dobrze dosc tej filozofii. wyladowalem swoja frustracje na dzis. teraz czas zabic leki....
21:40 / 22.01.2002
link
komentarz (2)
to ja. tamta kropka to nie bylem ja.

probowalem sie dostac dzis kolo 15 na nloga ale komp byl jakis koslawy i nie moglem sie wpisac. pasqdnie.
mowilem juz ze niezla ze mnie lama.



aaaaa... bosko. kojarzycie takie gierki malutkie, kieszonkowe?

wlasnie dostalem emulator takiej gierki. jestem taki szczesliwy. cholera. mialem byc ponurym cynikiem, ale jak tu sie nie cieszyc skoro dostajesz cos takiego.

echh.... kocham kocham kocham. i tyle

troche to infantylne, ale wlasnie poczulem sie jakbym mial 13 lat . to byly czasy

12:28 / 21.01.2002
link
komentarz (8)
witam. po wielu trudach odkrylem w koncu jak obslugiwac nloga. jestem z siebie bardzo dumny, zajelo mi to ledwie 20 minut.

wiec moze kilka slow o mnie.

...

jestem pasqdnym cynikiem i egoista. jesli jeszcze nie zrezygnowaliscie z czytania (bo moze nie lubicie cynikow i egoistow,0) to bede pisal dalej. interesuje sie literatura falszu, mowiac mniej pejoratywnie, fikcji. tu szczegolnie polecam redaktorow chrystusa i wszystkich opisujacych dzieje narodu wybranego. gwoli scislosci, nie jestem antysemita, ale antymetafizykiem, szyderca, a przede wszystkim antyklerykalem. nie gardze tez fantastyka :"Nie", Michnik, Lysiak i inni; a tak na powaznie to Banks, Lem, Zajdel, Kres, Morcook (byc moze nieco tandetny,0). Sapka nie lubie.
oprocz tego socjologia (szczegolnie osoby tak "nikczemne" jak Machiavelli, Hobbes - dobrze ujmuje nature ludzka, Marks, Weber, i moi ulubiency: Sofsky i moj profesor Kubiak - tu musze sie przyznac, ze go nie czytalem, ale wywarl na mnie szczegolnie silne wrazenie [ socjologia wladzy i religii],0)
i oczywiscie filozofia. mam szczegolny sentyment do Nietschego, choc w wielu miejscacch nie mozna sie z nim zgodzic. zaraz obok niego stawiam tego totalitaryste Platona,

ale chyba za duzo o pierdolach a za malo o sobie pisze.

moja najwieksza miloscia jest ... smiech. w kazdej postaci, nawet jesli mialby to byc tylko szyderczy rechot <:o* >

coz jestem dosc zepsuty wiec nie bede mial wam za zle ze nie bedziecie chcieli tego czytac. poza tym nie uwazam sie za dobrego humaniste i pisarza , po prostu lubie czytac, a to pisanie.... coz robie to z kilku przyczyn.

po pierwsze: Ktos mnie prosil.
op drugie: chyba dobrze jest artykulowac mysli publicznie
po trzecie: moze zmusi to kogos (na przyklad mnie,0) do intensyfikacji myslenia

To tyle na raz pierwszy. duzo tego ale chcialem sie przedstawic.

ps. o moich zainteresowaniach muzycznych i filmowych nie pisalem, choc i tu wiele blota, brzydoty i plugasw by sie znalazlo.

(alter ego,0) - tak na prawde to on kocha piekno, ale dostrzegl je poprzez nurzanie sie w bagnie. (pewnie bede musial to wyjasnic glebiej by nikt nie poczul sie urazony - nikt bedzie wiedzial kto to,0)