(3kB) (3kB)

2009.08.22 22:21:21

link
komentarz (1)
tak sobie wpadłam na pomyslll.. zajrzenia co na blogu słychac:)
 
2009.03.26 13:25:39

link
komentarz (0)
jestem bardzo smutna, ale uważam że dobrze robię. poboli i przestanie i da mi to przepustke do lepszego "jutra".

mam kolege w pracy który chyba na mnie ochotę:) strasznie sie koło mnie kreci, i dalej dziwne sygnały:) ale nie na zwiazek, a na seksik bez zobowiazań:) ale to nie dla mnie:) ale ejstem zaszczycona, to takie wsparcie psychiczne:) wiec nie ejst ze mna tak źle, skoro jakis facet chce mnie przelecic, lepsze to niż "nie pociagasz mnie" :)
Marionaud tez mnie dzisiaj dowartościowała:) jaa, a wasnie, tzreba sie z Mariunaud wybrać do kina i na jakieś chlańsko:) tylko jak robiliśmy plany na chlańsko to R chce isc z nami:) a jak słuchalam o ostatnich jego ekscesach seksualnych po pijaku.. wow:) to chyba nie towarzystwo dla grzecznej, nudnej pensjonariuszki jak ja:)
 
2009.03.24 13:23:09

link
komentarz (0)
a Kidzia wróciła cała w błotku... ojojoj.. a ja schudłam 4 kg.. ajaja:)
 
2009.03.13 06:52:36

link
komentarz (1)
no i się stało. Świat mi się rozpadł na tysiące części.
rano było jeszcze w porzadku, wyszliśmy razem na przystanek, pocałowaliśmy i objeliśmy się, i każde pojechało w inną stronę do pracy.
w pracy u mnie wiele się działo. trochę za wiele tego wszystkiego na raz. a mnie posadzili s środku tego całego bałaganu.
marek po pracy został zeby rozpić jedną wódkę z kolegami bo się założyli. miał wrócić do 18. nie wrócił, jak zadzwoniłam to usyszałam z enie chce słyszeć mojego głosu i że nie wie czy mnie kocha.
siedizałąm w somu i czekałam jak na szpilkach na niego. starałam wziąć się w garść i nie płakać. potem nadszedł jego sms "KCE BYĆ SINNGLE"
nie pamietam tego momentu jak dzownilłam po mamę. jak się pakowałam. pamietam tylko całkowita pustkę i bezradność.
jak wracałam do domu moich rodziców dopiero uświadomiłam sobie co to znaczy. te ubranka dziecięce któe niedawno kupiłam, nigdy nie zostaną załozone. nie będzie budzenia sie razem, droczenia, smiechu, próby robienia mu niespodzianek i gotowania, zakupów i kina razem. Towarzyszenia mu podczas kompieli. jeszcze przedwczoraj móił ze jestem kandydatką na żonę. a potem wywalił jak smiecia. po 4,5 roku.

wieczorem jak juz lezałam nafaszerowana lekami nasennymi takimi ze nie mogłam ustac bo takie mna rzucało, to wtedy on zadzwonił. i powiedział: wróciłem, i jak fajnie że Ciebie nie ma.

a przedwczoraj kochał mnie i zalezało mu na mnie najmocniej.

czesc osób mnie pociesza, ze wszystko sie ułozy, ze zrozumie co stracił, zapuka do mnie niedługo z kwiatami i przepraszam.
tym mnie oni jeszcze bardziej dobijaja, bo daja mi nadzieję, której nie ma i nie bedzie.
marek nie cche się wiązać, mieć domu, gotowanych obiadków i pranych spodni. nie chce weekendowych wycieczek do lasu, nie z emna. w ciągu jednej pijanej nocy zorbił sobie ze mnie wroga. wg niego nie zasługuje na tyle szacunku, zeby mnie przeprosic za swoje zachowanie.
teskknie z anim, ale chce zbey nasze stosunki sie dobrze ułozyły. wczoraj mama dała mi połknac tabletke nasenna która dizała juz po 5 minutach. najpier jest takie cuzucie jakbym sie napiła a potem naćpała. wiem ze wczoraj odebrałam telefon a on powiedział: jak fajnie wrócic do pustego mieszkania, gdzie cie nie ma". przerazona dzisiaj rano odkryłam ze to ja zadzwoniłam do niego. no tak, ja nie zasługuje za zadne miłe słowo. w ciągu jestem nocy.
nie pamietał ile razy jak wracał to ja go rozbierałam, i pakowałam do łózka, jak zasypiał przy kompie a ja pomagałam mu ułozyć sie na łózku.

serce mi peka. to był ten facet. jedny jedyny, ten którego chciałam mies jako męza i kupować mu skarpetki a czasami zorbic niespodzianke i zorbic sniadnie do pracy.

nigdy go juz nie zobacze. nidy nie poznam jego specyficznego zapachu i nie podrapie po plecach.
 
2009.02.24 13:36:03

link
komentarz (1)
no nie...

ja w pracy, koleś w pracy..
nagle pisze z e mamy gosci w domu.. jego rodzice..
super.
piszę zeby na drugi raz uzgadniał ze mną takie decyzje jak wpuszczanie KOGOKOLWIEK pod nasza nieobecnosc do mieszkania, i wolałabym być uprzedzona o jakiś gosciach. z tego powodu, ze w domu jest totalny syf kiła i mogiła. na podłodze w łazience walają się moje brudne majtki. i naprawde nie mam ochoty aby ktokolwiek obcy je oglądał. to chyba jasne???

co usłyszałam w zamian??
"nie wkurwiaj mnie"
ja na to"
"mógłbys nie urzywac takiego słownictwa"?? uważam ze zasługuje chociaz na tyle szacunku, prawda??? czy sie do jasnej ciasnej mylę???

i co on zrobił??
wylaczył gg

dzwonie do neigo i sie pytam czemu wyłaczył gg... a on ze jak zasłuże to je właczy z powrotem, z ema teraz przerw i nie chce marnować czasu. No super.

to jest sposób rozwiazywania problemów i wogle SPOSÓB ROZMOWY???

ZACHOWUJE SIE JAK DZIECKO, JAK GLUPI BAHOR ZERO DOROSŁOSCI W FACECIE KTÓRY MA SKONCZONE 28 LAT!!!!

ZERO PODEJMOWANIA JAKICHKOLWIEK DECYZJI RAZEM, ZERO!!! POD BYLE PRETEKSTEM PRZEKLINANIE, CO CHWILE UCIESZKA OD ROZMOWY I ZLEWANIE..

DO JEST KURCZE DOROSŁY FACET???
 
2009.02.09 10:28:51

link
komentarz (0)

mam chyba jakas mała dopreche...
Mój Misiu Ptysiu raczej ze man nigdzie wyjechac nie chce ... bo po co... ja to jestem ta od codziennego życia. spedzanie czasu razem.. to.. robienie obiadu, nic innego. spacer jest be.. kino jest bee... a wyjscie do pubu??/ odpada w przedbiegach. wychodzi to sie z kolegami.. a wyjeżdza z rodzina...

wszyscy biorą sluby.. mają dzieci.. wszczyscy ostatnio są tacy szczęśliwi... zakładają badż załozyli rodziny... a ja czuję ze stoję w miejscu.. i się cofam.. M jest teraz bardzo szcześliwy.. a to ja czuję że już mi coraz mniej zależy.. dlatego na mysl o walentynkach robi się słabo... bo w walentynki Marek bedzie leczył kaca po imprezie z kolegami. Ja nic na ten temat nie mówie.. pewnie jak zwykle zapomni. a jesli przypomni mu sie wostatniej chwili.. to dostane szybki i niemiły wypad do kfc. z krzykami że głodny, że to że tamto..


nie komentujcie tego wpisu, nie chce nic słyszeć, nic czytać..
 
2009.02.05 22:07:52

link
komentarz (1)
coraz czesniej zastanawiam się czy warto.. tego faceta co ciągle pierdzi i nie interesuje go ze ja jem... faceta co ani razu nie zauwazył mojej obecności w kinie.. itp itd.. on jest niepowazny. nie jest kandydatek na super męża i ojca.. jest dobry pod budke z piwem.. a czas mi ucieka... nie che zeby pewnego dnia został mi tylko kot do towarzystwa...
 
2009.01.31 15:32:01

link
komentarz (1)

no więc miałam dzisiaj przygodę życia... :)

idę do pracy na 5:30 rano żeby zrobić paczkę...
w domu przed wyjściem patrzę, że nie mam kluczy..zostawiłam je na biurku (nie musze zamykac biura jak jest Mariola). myśle sobie luzik.. zadzwonię do A... dzownię.. (wiem ze starszna pora na dzwonienie) a A mi mówi że jest w grudziadzu... no to myśle.. kto ma klucz.. no Mariola... dzownię do Marioli... telefon poza zasiegiem.. obudziłam R... R nie ma klucza (to jak on planował wziąć przygotowaną przeze mnie paczkę, skoro miałam sie wyrobić do 7,00 a o 8 miałam już być 40 km dalej???)
no to jazda... mysle sobie.. klucz w środku zamkniety z apomoca klucza Mariolki..
idę go goscia na stróżówkę... budze go (a co, miał pilnować a nie spać)
on mówi ze do piero o 8:00 rano jak skonczy pracę..
to ja wracam i kombinuję...
2 wsówki popsułam... niestety to nie tak fajnie jak na filmach. zwykła wsówką to najwyżej zamek w kibelku można otworzyć..
obchodzę okna.. w oknach kraty przykręcone śrubami o łepku wielkości 2 cm średnicy...
ale kraty takie stare...
gdzie neigdzie śruby krzywo poprzykręcane i sie obracają..

wracam na stróżówkę ...

idę po żonę Wacka żeby za niego siadła na stróżówce...

są problemy z odkręceniem krat.. świecę latarką bo o 6:30 jeszcze ciemno...
przejezdzaja tiry.. zwalniaja.. i się gapią.. pan wacek z łomem lata :)

ja móie zeby moze już ten zamek przewiercili, będzie szybciej (śruby się obkręcały, ale nie wychodziły, parapet wygięty od łómu, obkruszone ściany dookoła)..

ale nie.. nie daje wacek z kaziem za wygraną.. kaziu o wyglądzie Einsteina w okularach Stępnia i bardziej niż lekko zbzikowany pokazuje mi jak sie takie sprawy załatwia na budowie (betoniarzem jest) bierze łom i wielki młot i znęca się nad kratami...

ten margines społeczny który mieszka nad biurem drze sie, mąż tradycyjnie wali zonę na odlew żeby i ona się uciszyła bo bardziej przeszkadza mu hałas który robi ona, niż łomy i młoty)...

ja mówie zeby zostawic te kraty bo bedzie ej trzeba znowu wstawic i po prostu przewiercić zamek.. ale nie.. jak się wzieli to już nie puszczą... zaczeło się jasno robic a ja miałam sine ręce... w końcu wacek przyniósł piłkę do metalu a kazio powyciągał dolne śruby.,.. kazda z nich miałą długośc 10-15cm. uciałe łepki...
kraty puściły..
podgieli kraty do góry pod katem prostym i wchodzi kaziu do biura przez drabinkę.. (zapomniałam nadmienić że roztrzaskując donicę z wielkim kwiatem)..(dobrze że nie zawsze chce mi sie Zamykac dokładnie okna). szuka klucza.. jak ja widzę jak on szuka to mnie szlak trafia jak widze demolkę mojego stanowiska pracy...

i..
podjęłam najbardziej odważną decyzję mojego życia.. weszłam na drabinę i próbuję wejść przez okno.. obcas sie zachaczył i spadłam na kazia...

jetsem w środku.. patrzę...

a tam klucza nie ma...

kaziu wychodiz przez okno, ja zaczyma robić raport i paczkę.. a wacek i kazio przewiercają zamek i wstawiają nocy. koło 10 odzywa sie w koncu mariola..

pytam sie:
masz dwa klucze???
mariola (lekkim wesołym tonem..).. no jasne ze mam.. a co??
ja: dlaczego nie zadzwoniłaś wczoraj wieczorem że zostawiłam klucz w biurze, bym wzieła tary i przyjechałabym..
M: nie wiedizałam, ze to Twój., myslałam ze A zostawił..

rozmawiam z R.. R mówi: wczoraj był tu klucz, pytam sie Marioli czyj, Mariola mówi ze nie wie, ze chyba A, ja jej mówie zeby zadzwoniła do ciebie i sie spytała czy przypadkiem to nie twoj, a mariola ze na pewno nie bo nigdy ty nie zapominasz klucza...

no pieknie... super... %^%&&^&^&^$#

 
2009.01.30 12:32:20

link
komentarz (1)
no to sie wkurzyłam na szefa.. przychodzi dzisiaj do mnie A, i mówi że SZEF kazał mnie ZJEBAĆ JAK PSA za to ze kratki są źle wypisane.

zrobilam je dobrze , ale się wkurzyłam na maksa.. c to za słownictwo zjebac jak psa????? do mniee???? swojej prawej reki która mu za grosze cała firmę prowadzi a on wszystko olewa???

myśle sobie.. moze A przecholował i dopowiedział mi cos.. wiec A przychodzi znowu do sekretariatu.. zostajemy sami.. pytam się go.. A.. czy Szef powiedizał dosłownie tak żebyś mnie zjebał jak psa???
a on.. : no tak.. ale znasz Szefa... nie mów ze się zdenerwowałas??? jejku.. on tak do mnie powiedział, ale wiedizał ze pwoiem Ci po prostu zbys to poprawiła...

ja sie wkurwiłam...o nie nawidze jak SZEF to robi.. chce mnie za cos opieprzyć.. to za pomoca swojej żony, lub pośredników. NIGDY, ALE TO NIGDY nie wezwał mnie na dywanik i nie dał opierdolu.. a ja nie anwidze właczania osób trzecich. jeśli zasługuję na reprymende to chcę o tym wiedzieć od osoby wg któej zawiniłam, i nie chce słyszeć tekstu "zjeb ją jak psa".. ma szczescie bo jak upewniłam sie u A ze rzeczywiście tak powiedizał to już wstałam w celu zrobienia mu awantury, że nie życze sobie takich tekstów. Ja jak jakis PH "OBRZUCA GO BŁOTEM" to go stopuję, ze szef wymaga szacunku... a ten to co??? No to ja wstaję, a A się pyta gdzie się wybieram. Mówię ze do SZEFA. a on ze chyba nie zamierzam mu tego powiedziec??? a ja ze tak, i że jeśli mnie nie przeprosi to stracił sekretarkę od teraz i o przyjście po godzinach w sobotę jutro niech się sam martwi, jeśli ma taki szacunek do swojej pracownicy. A. mnie ubłagał zebym nie szła... dla dobra A. więc dla dobra A nie poszłam... ale mu tego nie zapomnę...
 
2009.01.28 11:36:47

link
komentarz (0)

Pani w szkole nakazała dzieciom napisać wypracowanie, które miało by się kończyć zdaniem: "Matka jest tylko jedna". Na drugi dzień pani pyta się dzieci.
- No dzieci przeczytajcie co napisaliście - może zaczniemy od Małgosi.
- Mama jest kochająca przytula nas, układa do snu. Matka jest tylko jedna.
- Gosiu 5 siadaj. Teraz Pawełek
- Mam wyprowadza nas na spacery kupuje nam rowery. Matka jest tylko jedna.
- Pawełku 5 siadaj.
Wreszcie Pani przepytała prawie całą klasę. Pozostał tylko Jasiu.
- Jasiu a ty, co napisałeś?
- W domu balanga,a wódka leje się litrami, goście rzygają na dywan.
Nagle wódka się skończyła, więc matka do mnie: Jasiek skocz do lodówki przynieś dwie wódki. Idę do kuchni, otwieram lodówkę i drę się z kuchni:
Matka! Jest tylko jedna!
 
2009.01.27 09:45:55

link
komentarz (0)
Podawanie pracownikowi wysokości pensji w wartości brutto, jest jak
podawanie długosci członka razem z kręgosłupem.
 
2009.01.21 11:16:00

link
komentarz (1)
oczy mnie naprawde zaczynaja bardzo boleć od tego komputerka... juz jak nawet czytam ksiazke to mnie pieką.. ałć...
 
2009.01.20 13:07:12

link
komentarz (0)
no mam ochote na wielki bzyk byzk...
 
2009.01.20 11:22:51

link
komentarz (0)
no nie bede ukrywac....
że...

jak Marek uśmiechnie się do mnie... czy dotknie mnie to tak..

jakbym...

zjadła całą tabliczkę mlecznej czekolady z orzechami....
 
2009.01.16 14:30:39

link
komentarz (0)


http://www.fmix.pl/zdjecie/img-5091-/274000
no popatrzcie na to:D dla mnie warto:D podoba mi się to zdjęcie :P

Mareczek znowu chory...
no nie ukrywam, że jest wtedy upierdliwy w sensie.. co 5 minut zrobić herbatkę, obiadek i sniadanko do łóżeczka, iść do Apteki itp...

ale z drugiej strony to takie słodkie jak ten wielki, nieporadny mężczyzna wyciąga do mnie ręce i woła żeby go przytulić (jedyne chwile gdy sam wykazuje chęć na przytulanki)...

dzis wypłata.. ciekawe czy będzie..całą .. czy znowu szef coś wynajdzie zeby mi dac te 50 zł mniej
 
2009.01.14 10:20:21

link
komentarz (0)
DOBRA...

pieniażki za spodnie na fitness zapłacone.

tak sobie oglądam fotografie wyróżnione w konkursie .. i sobie myśle.. że chciałabym pójść na jakiś kurs fotografii dla wielce początkujących...

kiedyś dużo rysowałam... więc talent jakis tam plastyczny mam.. aczkolwiek się naprawde mocno zakurzył.
Ale jak chwytam czasami ołówek w pracy... to czuję takie wielkie mrowienie w palcach...

może tak kiedyś się odważę i kupie ten aparat cyfrowy:D
bo mam do nich pecha.. a jak patrzę na pięknę zdjęcia.. to też chciałabym na nich uwiecznić moją najsłodszą perełkę Kidkę, Marka.. drżący liść na wietrze... i małą mrówkę...
 
2009.01.13 11:00:20

link
komentarz (3)
pompa w piecu sie zepsuła w pracy. dlatego temperatura nie przekracza 10 stopni celcjusza.

szef ma dzis zjebany humorek, i wszystkim sie obrywa.
do tego w porzadnym horoskopie wyczytałam ze nie ma sensu podejmowac zadnych działąn i operacji finansowych na wiosne i lato, bo tylko stracę, dopiero w zimę.

więc żegnaj sklepiku z bielizną. znów bede siedziec w tej firmie, gdzie powoli zaczynam miec dość.

Mariola chce odejsc bo ma sesję... NIEEE. JA JUZ NIE CHCE SIEDZIEC PO 14H!

KUPIŁAM SOBIE WCZORAJ SPORTOWE BUCIKI ZA 30zł na aerobik, i zamówiłam spodnie na fitness za 20zł. w sumie po co mam wydawac na adidasa jesli za miesiac cena karnetu na fitness bedzie wynosik 170zł na 8 wejsc. a teraz na otwarcie na fitness, siłownie i saune kupiłam za 50zł.

jesli jakims cudem schudne to bede chodzic na ten aerobik i dalej chudnac razem z moim portwelem, i po 3 miechach kupie sobie fajny stój na aerobik w nagrodę.
 
2009.01.06 12:37:16

link
komentarz (0)
nie moge sie doczekac własnego sklepiku z bielizna:D no nie moge:D
 
2009.01.05 13:53:37

link
komentarz (0)

PRZYSZŁA LASKA, KTÓRA W ANGLII PRACOWAŁA JAKO POKOJÓWKA,, POTEM PRZEZ MIESIAC JAKO BARMANKA, A POTEM PRZEZ 2 LATA JAKO SPRZATCZKA, SZKOŁE MA TECHNIKUM MECHANICZNE SKONCZONE, I ONA CHCE BYC TYLKO SEKRETARKA ZA 2,5 TYSIAKA,

ja sie jej pytam: A obsługa komputera jest w małym paluszku???

ona: TAK, UMIEM PISAC NA KOMPUTERZE
JA: A W JAKICH PROGRAMACH "UMIE PANI PISAC NA KOMPUTERZE"
ona: GADU GADU, FORUM, NO I OGÓLNIE INTERNECIE
JA: A WORLD, EXEL???
ona: NO.... NIE (WACHANIE)
ja: A W CZYM NAPISAŁA PANI CV?
ona: na komuterze


sekretarka....
 
2009.01.05 13:06:41

link
komentarz (0)



Przed ślubem :

Ona: Cześć!!!
On: No nareszcie, już tak długo czekam!
Ona: Może chcesz, żebym poszła?
On: Nie! Co ci przyszło do głowy?
Ona: Kochasz mnie?
On: Oczywiście o każdej porze dnia i nocy!
Ona: Czy mnie kiedyś zdradziłeś?
On: Nie! Nigdy! Dlaczego pytasz?
Ona: Chcesz mnie pocałować?
On: Tak, za każdym razem i przy każdej okazji!
Ona: Czy byś mnie kiedykolwiek uderzył?
On: Zwariowałaś? Przecież wiesz, jaki jestem!
Ona: Czy mogę ci zaufać?
On: Tak.
Ona: Kochanie...

(Po ślubie: czytać od dołu w górę he he ;P)