link | komentarz (14)

Dawno mnie nie było, w sumie to sam nie wiem dokładnie dlaczego. Ktoś mi powiedział, że zlikwidowano nloga i faktycznie jakiś czas nie działał, a dziś wchodzę, patrzę i jestem zdumiony. Niestety wielu nlogowych przyjaciół zniknęło jak gdyby w otchłani czasu, pozostała tylko niezapomniana NDW, chwała jej za to!
A u mnie nowiny i to jakie :,0),0),0) Z Kinią i Patisią nadal jesteśmy przyjaciółmi i codziennie dziękuję bogu za tę przyjaźń, a związany jestem z.... Martą :,0) Tak tak, dobrze napisałem to ta 16-latka, z którą tak dziwnie wszystko się zaczęło. I wiecie co? Nie żałuję, dobrze mi z nią, naprawdę. Młoda, ale mądra, wrażliwa... Lubię spędzać z Nią czas, umie mnie pocieszyć, przytuli czasem. To ważne dla mnie i jestem dumny, że mam przy sobie kogoś takiego jak ona.

   link | komentarz (7)

Ech... Życie znów kopie w tyłek... Ona tam, ja tutaj... Ciężko jest. Pocieszam się jedynie faktem, że u mojej kochanej przyjaciółki Patisi (przypadek wydawał się byc nieuleczalny :P,0) jest troszkę lepiej. Patisiu robisz postępy, tak trzymaj! Masz rację to potrwa. A czy warto? No pewnie, że tak!

   link | komentarz (5)

Długo nic nie pisałem... Wydarzyło się wiele rzeczy wesołych i smutnych... wiele się zmieniło. Nie zmieniło sie tylko moje uczucie do Kinii... Tak sobie czasami usiądę i myślę o Niej... W sumie to myślę o Niej cały czas, ale kiedy pomyślę tak na spokojnie to wszystko jest wtedy takie... prostsze. Łatwiej mi zrozumieć czemu nie ma Jej ze mną, czemu nie kocha mnie i czemu jest szczęśliwa tam, a nie tutaj...
Rzeczywistośc jest okrutna dla nas obojga... Ona kocha kogoś kto jest bardzo daleko, a ja kocham kogoś kto nie kocha mnie... Widocznie tak już musi być, choć nie ukrywam, że niezmiernie trudno jest mi się z tym pogodzić. Daję radę, znosze to, ale nie pogodzę się z tym jeszcze baardzo długo. KOcham, a znając siebie, wiem że nieprędko mi się odwidzi. Zakochuję się łatwo, ale odkochuję już zdecydowanie trudniej. Poza tym rozum chce, a serce nie chce się odkochać. Niestety dla mnie, serce jest znacznie silniejsze. Tak już zostałem stworzony i tak jest. NIe będe się na siłę zmieniał. Wciąz mam nadzieję, że może kiedyś... I kto wie? Może ta nadzieja nie jest wcale taka złudna?

   link | komentarz (3)

Tęsknoty ciąg dalszy... Nie umiem przestać o Niej myśleć... Dziś szedłem przez miasto i w każdej twarzy widziałem Ją... Cieszyłem się na samą myśl o tym, że gdy wrócę z miasta do domu, porozmawiam z Nią na GG, a tu taka niespodzianka... Kinii nie było...

Skasowałem poprzednią notkę, bo nie chcę aby ktokolwiek oceniał zachowanie moje a tym bardziej Kinii. Nikt oprócz nas nie zna szczegółów naszego życia, więc nikt nie ma prawa nas oceniać. To nie czas ani miejsce na to. Jeśli znów ktoś skomentuje nasze postępowanie, skasuję to ponownie.

   link | komentarz (3)

Nie poznaję siebie... Odkąd Kinia wyjechała wciąz tęsknię... Wiem, minęło dopiero kilka dni, to normalne, że jakiś czas się tęskni. Ale ja tęsknię ze straszną siłą! Cały dzień czekam tylko aż Kinia pojawi się na GG abym mógł z Nia porozmawiać... A gdy dziś zadzwoniła stanąłem na środku skrzyżowania bo nie chciałem aby jakikolwiek ruch zakłócił tę rozmowę. Gdyby nie drący się na mnie z ciężąrówki facet pewnie tak bym stał na tym skrzyżowaniu. Kiedy usłyszałem Jej głos serce zabiło mi tak mocno, że brakło mi tchu... A najgorsze było to, że zadzwoniła w momencie gdy szedłem po Martę do szkoły (wysłała mi SMSa z prośbą abym po Nią przyszedł, bo bardzo źle się czuje,0) i Ona dopadła mnie w połowie rozmowy. Nie mogłem przez to powiedzieć Kinii wielu rzeczy, bo Marta nic nie wiedziała o naszej nocy i nie chciałem aby wiedziała. A tak wiele chciałem Kinii powiedzieć... Pocieszam się faktem, że powiem Jej to innym razem, ale z drugiej strony żałuję, że nie powiedziałem jej tego przez telefon. Zawsze to jest lepiej powiedzieć coś niż napisać na GG czy w mailu...
Tak bardzo chciałbym znów się z Nią zobaczyć... Niby jest mozliwość, bo Kinia zaprosiła mnie dziś na swoje urodziny za 5 dni, ale nie wiem czy powinienem jechać już teraz. Kinia ma rację mówiąc, że powinienem dać Jej trochę czasu. Tak zrobię. Myślę, że czas do końca września wystarczy. Potem chcę Kinię zaprosić do siebie na weekend (mam imienimy, więc okazja jakby co będzie:P ,0). Mogę nawet pojechać po Kinię do POznania. Nie wiem czy Kinia się zgodzi przyjechać sama (Patisia nie będzie mogła niestety,0), ale nadzieję mam. Tego nikt mi nie odbierze dopóki Kinia tego nie zrobi, a na razie nie powiedziała "NIE" i cieszy mnie to bardzo. Na razie więc pozostaje mi znów tylko wierzyć, ale mam powody do tego. Kinia nie zabrała mi nadziei, przeciwnie, dała mi ją. Niczego nie obiecywała, to prawda, ale wydarzenia jakie miały ostatnio miejsce, nasze rozmowy oraz możlliwość realizacji planów na najbliższą przyszłość pozwala mi mieć nadzieję. Zobaczymy jak to się potoczy. Tęsknię za Jej pocałunkami i dotykiem... Za Jej towarzystwem, za głosem... Kiniu cy Ty też tęsknisz....?
Chciałbym aby wreszcie i do mnie uśmiechnął się los...
Na urodziny dostałem od koleżanki amulet zwany "okiem RA" lub "okiem Lucyfera". Przedstawia stylizowane łzawiące oko, ale co ciekawe w taki sposób, że przypomina literę R a po obróceniu o 45 stopni jest literą K, a zatem inicjałami imion Kinii i mojego. I odkąd go dostałem i nosze na szyi jest (tfu tfu, odpukać!!!,0) dobrze... Czyżby to jego zasługa czy zbieg okoliczności? Wierzyć nie wierzyć, ale coś w tym jest :,0)

   link | komentarz (8)

Tęsknię... Tęsknie straszliwie, niepojęcie, niemożebnie, niesamowicie... Tęsknię za Nią, za Nimi, za atmosferą, za dniem i za nocą, za spacerami, za ogniskiem, za zwiedzaniem miasta z Nimi... Kocham... Serce rozpada się na miliony kawałeczków gdy uświadamiam sobie, że Ona jest tak daleko i nie wiem kiedy się zobaczymy... Zrobię wszystko aby to nastąpiło jak najszyciej. Dla przyjaźni, dla miłości, dla Niej, dla siebie... Wspominam wszystkie chwile i... jestem szczęsliwy! Dzięki Nim naprawdę jestem szczęśliwy. Dlaczego tak rzadko los podarowuje mi coś naprawdę pięknego? Tak bardzo chciałbym Ją przytulić, pocałować i już nie wypuścić z objęć... Kiedyś nadejdzie dzień gdy tak się stanie, wierzę w to. Chcę w to wierzyć, podobno wiara czyni cuda. Zobaczymy...

   link | komentarz (8)

Kinia i ja nie spaliśmy całą noc. Patisia niestety zmożona żywiołem snu zapadła w ramiona Morfeusza dość wcześnie w porównaniu do nas. My z Kinią mieliśmy sobie wiele do powiedzenia i wiele do pokazania :,0)
Podczas gdy Patisia sobie zmacznie spała, rozmawiałem z Kinią o wszystkim tym co poruszaliśmy już na GG oraz o wszystkim tym czego tam nie poruszaliśmy. Rozmowy z Nią to prawdziwa przyjemność. Ale nie tylko na rozmowach się skończyło... Pocałowaliśmy się... Nie umiem opisać teraz jak do tego doszło... faktem jest, że owocem naszych "rozmów" był namiętny pocałunek... Był cudowny. Moje usta ślizgały się z Jej ust na szyję, potem na ramionka, kark i dekolt... Języczek pieścił Jej sutki, a ręce wędrowały po całym ciele... Żadno z nas nie wiedziało, że tak się stanie. Buziaczka z języczkiem Kinii obiecałem, ale nic poza tym sobie nie obiecywaliśmy. A tu taka miła (jak dla mnie niespodzianka,0)... Było bardzo przyjemnie. Najciekawsze jest to, że o wiele więcej czasu zajęły nam pieszczoty i pocałunki, niż rozmowa między nami. Cóz, widać to co zaszło było nam naprawdę bardzo potrzebne. Trudno było się skupic gdy Patisia śpiąc na łóżku tuż obok nas, ryczała wręcz niesamowicie (bo na chrapanie to nie wyglądało:P,0), ale po jakichś 30 minutach przywykliśmy z Kinią do otaczających nas dźwięków... To była naprawdę wyjątkowa noc. Nie spodziewaliśmy się oboje tego co było, ale jednak się zdarzyło. Tylko mam prośbę: nie każcie mi porównywać tego co zaszło między mną a Patisią w Poznaniu do tego co zaszło wczorajszej nocy, ani nie proście abym napisała, którą z nich wolę. To nie tak jak się może niektórym wydawać. Możecie wierzyć lub nie, ale to co zaszło było nieplanowane, zarówno w Poznaniu jak i tu w moim mieście. Ale było przecudownie. Nie każcie mi oceniać, która jest lepsza. Nie zrobię tego., bo to bzdura. Jak by nie było to najcudowniejsze przyjaciółki jakie kiedykolwiek miałem. I ta przyjaźń zostanie w nas, choćby podobne sytuacje zdarzały się częściej (a nawiasem mówiąc, ja wcale bym nie protestował, bo było przecudnie!,0).
Przyjaciółki jutro jadą do domciu. Mam nadzieję, że wkrótce znów nadarzy się okazja abyśmy mogli spotkać się na żywo. Wiele się zmieniło bardzo wiele. I wciąż trwają zmiany na lepsze. Czyżby los wreszcie uśmiechnął się i do mnie? Zobaczymy...

   link | komentarz (5)

No i stało się. Kinia z Patisią przyjechały. Ach jak mi serce waliło gdy stałem na dworcu czekając na spóźniony pociąg z Wrocławia! Jejciu! Myślałem, że mi z piersi wyskoczy. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak podeskcytowany. Ale dziś to był dzień!
Wysiadły z pociągu. Patisię poznałem od razu po jej niesamowicie pięknej rudej czuprynie (rzucała się w oczy na tle szarych pasażerów :P,0). Kinia na mój widok uciekła pod planszę z rozkładem jazdy sprawdzając czy aby ten pociąg nie wraca za chwilę do Wrocławia,ciekawe dlaczego tak zareagowała, podobno wcale nie wyglądałem tak źle :P,0).
Dziewczęta z dworca pomogła mi odebrać znajoma użyczając nam swego samochodu. Do domu dotarliśmy wszyscy zdrowi i (mam nadzieję,0) szczęśliwi.
Jejciu, gdybyście umieli wyobrazić sobie moją reakcję gdy usłyszałem w samochodzie ten cudowny głosik Patisi, gdy ujrzałem subtelnośc jaką emanowała Kinia... Coś wspaniałego. Wszystko stanęło mi przed oczami. Sytuacja z Patisią w Poznaniu, cudowne rozmowy z Kinią na GG, wspaniały smak ust Patisi i niesmowita rozmowa telefoniczna z Kinią... Wiele bym dał aby życie było równie piękne jak sytuacje jakie wymieniłem wyżej.
Najbardziej trudno było mi spojrzeć w oczy Patisi. Nie ze względu na wstyd lub też żal, bo wcale nie żałowałem tego co zaszło w Poznaniu, ale dlatego, że bałem się iż wyczyta z moich uczu tęsknotę za tamtym zdarzeniem... Moje obawy były słuszne. Wyczytała wszystko to czego się obawiałem. Te znaczące spojrzenia mówiły same za siebie... Złudzenia, marzenia, nadzieja? Nie wiem co mną teraz targa. Ale jest miło, bardzo miło. Już dawno nie czułem się naprawdę szczęśliwy. Poznanie tych dwóch cudownych kobiet spowodowało, że znów uwierzyłem w istnienie szczęścia... Dziękuję Wam przyjaciółki! Nadal mam przed oczami wiele rzeczy... Bardzo wiele... Problem w tym, że mają one dla mnie inne znaczenie niż czysto przyjacielska stopa... Jedno wiem na pewno: cokolwiek się stanie, czy będzie to sukces czy porażka, nadal pozostaniemy przyjaciółmi. Wiem to na pewno. Udowodnimy światu wiele rzeczy. Że miłość nie zawsze zabija przyjaźń, że prawdziwa przyjaźń nie poddaje się niczemu. Czy nam się uda? Na pewno się uda :,0) I pomyśleć, że gdyby nie blog, cała ta sytuacja nie miałaby w ogóle miejsca... Przypadki zmieniają życie. W moim wypadku na lepsze. I niech tak pozostanie...

   link | komentarz (7)

Jest trzecia rano, a więc to już niedzielna notka. Zatem jutro wieczorkiem czeka mnie wizyta moich kochanych przyjaciółek. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że będzie wyśmienicie. Tym razem wszystko na luzie, wszyscy zdrowi, weseli i roześmiani. To musi się udać, nie ma innego wyjścia :,0),0),0)
Heh wiem, że w niedzielę nie powinno się pracować, ale ja muszę wysprzątać pokój, w którym zatrzymają się moje przyjaciółeczki, na cycuś-glancuś :,0),0),0) Przecież nie mogę przynieśc sobie wstydu. Mam nadzieję, że nie zajrzą do mojej szafy, bo tam sprzątał nie będę :P I tak bym nie zdążył, bo panuje tam porządek niczym z mitycznej stajni Augiasza , tak więc przyjaciółki od szafy wara :PPP
Co ciekawe jak na złość Marta nie może wyjść ze mną w poniedziałek po Kinię i Patisię na dworzec, ale może to i lepiej? Z tego co znam Martę to lubi poplotkować, Bóg jeden wie co by moim Słoneczkom powiedziała :,0),0),0) Jeszcze nie daj Boże by w to uwierzyły i byłbym w kłopotach jak z tego wybrnąć :,0),0),0) A tak problem z głowy i wszystko będzie super. W sumie to cały dzień nie będę się dziś widział z Martą. Musi się biedactwo uczyć na poniedziałkowe zajęcia. Muszę przyznać, że przywykłem do widywania jej codziennie i będzie mi troszkę tego brakowało dzisiaj, ale cóz, wieczorkiem czeka mnie przecież wyśmienite powitanie dwóch cudów blogowego świata :,0),0),0)
Byłem dziś na grzybach z Martą. Grzybów było w lesie takie zatrzęsienie, że przynieśliśmy do domu aż 3 sztuki i w dodatku robaczywe :,0),0),0) Za to Marta złapała 3 chrząszcze do swojej kolekcji, oczywiście przy moim udziale :,0),0),0) To całkiem sympatyczne zwierzątka. Umieją czasem ugryźć, a sposobem odstraszania przeciwnika jest szelest jaki wydają, to całkiem sympatyczne. Ale Marta-sadystka zapewne je spreparuje i nie będzie szelestu tylko suchy chrząszcz na styropianie :((( Ona w ogóle nie jest miłosierna :,0)
Jednym słowem miałem wyśmienity dzionek, mam nadzieję, że niedziela będzie równie udana, mimo że spędzę ją na sprzątaniu. A póki co idę spać, bo na sprzątanie muszę zachować masę sił, pokój ma błyszczeć :,0),0),0) Dobranoc!

   link | komentarz (13)

Uff...chyba wszystko jest już jasne. Kinia przyjedzie, Patisia również. Więc ogólniem jest ok, choć jeszcze kilka spraw zostało nie do końca wyjaśnionych, ale to kwestia jednej rozmowy :,0)
Miałem ciekawy dzień. Moja sieć w dzień ślimaczy się okropnie toteż aby pograć w Scrabble muszę czekać do nocy. No więc poszedłem sobie w nocy zagrać i tak się zagrałem, że poszedłem spać około 8 rano :,0),0),0) Na domiar złego już o 10 obudziła mnie babcia, bo piesek zaczął już prezentować swoje tańce zniecierpliwienia i trzeba było iść z nim na dwór. Oczywiście Zakochany wyboru nie miał i poszedł. Kiedy wróciłem okazało się, że przyszła mama z wujkiem się pożegnać, gdyż dziś wieczorem chcieli wyjechać do Warszawy. Więc nie za bardzo wypadało mi znów kłaść się do łóżka. Z przekrwionymi z niewyspania oczami zabawiałem wujka rozmową, a mam urządziła sobie z babcia przy kawce "rozmowy w toku" i obgadała z Nią wszystkich swoich znajomych :,0),0),0) Potem zjawiła się Marta i wyciągnęła mnie na miasto. To normalne, Ona mnie zawsze gdzieś wyciągnie :,0),0),0) Dziś zobaczyła jak ktoś niesie pełen kosz grzybów i ubzdurała sobie, że jutro z samego rana jedziemy do Michałowic na grzybobranie :,0),0),0) I to o 7 rano! Znów się nie wyśpię, ale tym się akurat Marta najmniej przejmuje :,0),0),0) Nie powiem abym miał specjalną ochotę na tę wycieczkę, no, ale czego sie nie robi :P
Dziś znów odbyłem pogawędki z Kinią i Patisią. Niezwykle inteligentne, jak zazwyczaj :,0),0),0) Szkoda, że Pati ma powolny komputerek, świetnie się z Nią w Scrabelki grało, a tak inni mnie ogrywają :,0),0),0)
Oliva znów zaczęła pokazywać różki, a już był jako taki spokój. Wczoraj na blogu Patisi urządziliśmy sobie we trójkę (Ja, Kinia i Patisia,0) małe forum, posypały się komentarze przechodząc z jednego tematu w drugi. Oczywiście śmiechu było coniemiara i ogólnie ubaw po pachy. Jak na złośc dopadła się do komentarzy Olivka, poczytała sobie i nie będąc w temacie wysłała mi SMS twierdząc, iż jestem żałosny wraz z moimi komentarzami. Co dziwne, usiłowała wmówić mi, że to słowa Patisi, która jak się okazało o niczym nie wiedziała. Olivka uparcie twierdzi, że wraz z Patisią doszły do wspólnych wniosków o mojej żałosności. Nie wiem po co miesza Pati do swoich przemyśleń, doskonale wie, że zapytam Jej o zdanie i kłamstwo Olivki szybko wyjdzie na jaw. Nie wiem co chciała przez to osiągnąć, w każdym razie chyba nic nie osiągnęła. Zdenerwowała mnie tylko i pokazała swoją chwiejną naturę. Po tym jak złamała swoją ostatnią obietnicę wobec mnie nie wierzę już Olivce i Ona o tym wie. Ktoś mi zasugerował, że rozpaczliwe SMSy Olivki mają na celu odzyskanie moijego zaufania. No nie powiem, nazywanie kogoś żałosnym i wmawianie, że to również opinia osoby , która nic podobnego nie powiedziała, jest doskonałym sposobem na odzyskanie zaufania, nie bądźmy śmieszny. Olivka popada w skrajność, to może być niebezpieczne. Zepsuła mi dzisiaj nerwy swoimi SMSami, ale to ponoć ja jestem żałosny... Czasem zupełnie Jej nie rozumiem...

   link | komentarz (6)

Kinia zaczęła się obawiać przyjazdu... Poniekąd się Jej nie dziwię, nasze rozmowy wykraczały nieco poza przyjacielskie stosunki, a nie mogę zapominać, że Kinia jest związana z Grzesiem i niestety dla mnie, ale może pozwolić sobie jedynie na rozmowy w tematach jakie poruszaliśmy, tymczasem doszłod do tego, że słowa zaczęły powoli przybierać na rzeczywistym znaczeniu i to tak wystraszyło Kinię. Na szczęście udało mi się nieco rozwiać Jej obawy i Kinia poszła spać spokojniejsza :,0),0),0) Uff... kamień spadł mi z serca!
Z Patisią wciąż nic się nie wyjaśniło do końca oficjalnnie, ale fama niesie, że raczej jestem na przegranej pozycji... Ale to nic, nie zmienia to faktu, że Patisia nadal jest moją przyjaciółką i nadal jej opinia i Ona są dla mnie ważne tak samo mocno. Czyli jednak uczucia nie zawsze psują przyjaźń, moja teza się potwierdza. Nie wątpiłem w to ani przez chwilę. Jak się okazuje słusznie. Pozwala mi to wysnuć wniosek, że nawet gdybyśmy spróbowali być razem i nie wyszłoby nam to przyjaźń i tak by pozostała. To cudownie, że można ją zachować, jest dla mnie bardzo ważna. Jak sama Patisia zresztą. Przysłała mi zdjęcia z Grecji... Jeszcze nie wyszedłem z szoku... Kinia miała rację gdy mówiła :Patisia jest sliczna. Nie miała racji tylko w dalszej części tej wypowiedzi: mówiła bowiem: "...a ja taka szara myszka..". Nie jest to prawdą, obie są śliczne. Nie będę tego porównywał, to nie ma znaczenia. A zresztą mówcie sobie co chcecie, może i wariat jestem, ale Kinia i Patisia conajmniej buziaka ode mnie dostaną ot co :P Są kochane, zasłyżyły :,0),0),0)

A tak na marginesie: Kiniu, nie chcę Cię straszyć, ale miej się na baczności, Zakochany czuwa :,0),0)


   link | komentarz (4)

Ciekawy dzień. Wyskoczyłem po Martę do szkoły, bo wyrabiałem Jej bilet miesięczny i chciałem jej od razu dać. Hehe szalona dziewczyna cmoknęła mnie w policzek przy całej klasie :P Ale się co niektórzy gapili :,0),0),0) Ogólnie było bardzo wesoło, bo po chwili Marta się nieco zreflektowała i zrobiła czerwona jak burak, a przy jej blond włosach i bladej cerze wyglądała przepięknie. Oczywiście Ona uważa inaczej, ale co tam :P
Kurcze, niecierpię mojej sieci, znów miałem problemy. Mój serwer czasami doprowadza mnie do szału. Nie mogłem porozmawiać z Kinią :((( Dobrze, że się jakoś uspokoiło i jakoś udało mi się jeszcze złapać Kinię na GG. Znów fajnie się rozmawiało. W sumie rozmawiamy o wszystkim, żadne tam szczególne tematy, ale czuje się taką atmosferę jaka jest tylko wtedy gdy rozmawia się z przyjacielem. Uwielbiam z Nią rozmawiać, naprawdę, świetnie się dogadujemy. A niedługo zobaczę Kinię via real i rozmowy nabiorą nowego wymiaru :,0),0),0) Ona wie o czym mówię, prawda Kiniu? :P
Oj coś czuję, że te urodzinki będa najpiękniejsze w moim życiu. Rzadko przyjeżdża do mnie ktoś tak ważny dla mnie jak Kinia i Patisia, wspaniale jest wiedzieć, że One istnieją. Będzie wesoło, oj będzie :,0),0),0) Najwyższy czas się trochę pouśmiechać, za dużo dołków mnie ostatnio chwytało. Ale już dość. Jak napisał marzyciel "szczęsliwy człowiek to wyspany człowiek", a więc... dobranoc :,0)

   link | komentarz (2)

Sprawa z Patisią zdaje się być juz jasna. I tak nie miałem szans w starciu z Jej wielką miłośćią do Tomka, który jest jaki jest i nadal się Nią bawi... Ona to rozumie, doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale nadal w to brnie zaślepiona miłością... Chciałbym znależć sposób aby otworzyć Jej oczy, ale to nie takie proste, wiem po sobie. Ja też dawałem się tak omotać nie raz, fakt faktem wyszło mi to nie bardzo na dobre, ale nie umiałem przestać, więc poniekąd trochę Patisię rozumiem. Ale ja wtedy byłem jeszcze dzieckiem, teraz już nim nie jestem i zrobiłbym to co nalezy. Patisia też dzieckiem nie jest, a daje sobą manipulować... Dziwne to wszystko. Nie będe tego tutaj roztrząsał dogłębnie. To sprawa Patisi, niech Ona rozwiąże Ją sama i po swojemu. Ona wie najlepiej co zrobić by było Jej dobrze...
Dziś żartowaliśmy sobie z Kinią na temat Jej pobytu w Jeleniej Górze, "obiecywaliśmy" sobie różne rzeczy, a potem wspólnie śmialiśmy się z nich :,0),0),0) Choć wiele bym dał, aby to była prawda, nie zaś żartobliwie składane obietnice... Cóż, Kinia to wspaniała przyjaciółka, z tego co wiem z Jej opowiadań to również wspaniała....kochanka :,0),0),0) Ja niestety nie przekonam się tym, wyłączność na ciało Kini ma Grześ i nie sprzedaje licencji :((( Ale pomarzyć sobie mogę, w marzeniach Kinia jest moja i nikt mi Jej nie zabierze :,0),0),0) Heh dobrze, że za marzenia nie karają, bo krzesło elektryczne miałbym zapewnione :,0),0),0)

   link | komentarz (4)

Huraa!!! Udało się przetłumaczyć babci, że przyjaźń z Martą to nic złego. Ha! Mało tego! Do naszej przyjaźni chyba i Jej rodzice zaczęli sie przekonywać, bo pozwalają Marcie do mnie przychodzić i mnie do niej. I wcale nie ma cominutowych kontroli w postaci wpadania rodziców do pokoju z tekstami typu: "Marta, nie ma u Ciebie mojej szczotki do włosów?" itp bzdurek :,0),0),0) Czyli zaczyna się jakby wszystko klarować co mnie, nie powiem, bardzo cieszy. A Marta nareszcie chodzi uśmiechnięta mimo końca wakacja i laby z tym związanej :,0),0),0)
Patisia wróciła z Grecji!!! Ech, z jednej strony bardzo, wręcz niesamowicie ciesze się, że wróciła, bo bardzo mi Jej brakowało, a z drugiej trochę mnie to niepokoi. Wiem, że wkrótce czeka mnie znów rozmowa z Nią na GG... Nie wiem czy znów będziemy mogli tak beztrosko ze sobą rozmawiać, to wydarzenie w Poznaniu coś jednak między nami zmieniło. Zwłaszcza, że Patisia wie jaką wagę przywiązałem do tamtego wydarzenia. Zresztą niepotrzebnie, bo wygląda na to, że dla Niej nic to nie znaczyło, ale cóż, jak powiedział kiedyś ktoś mądry: "nadzieja umiera ostatnia". A ja jestem na tyle głupim facetem, że zazwyczaj nigdy jej nie tracę, nawet gdy ewidentnie wiem, że to złudna nadzieja.
Ale nie to jest najgorsze. Kinia z Patisią prawdopodobnie przyjadą do mnie 9 września. Nie wiem jak spojrzę Patisi w oczy aby nie widziała w nich żadnych podtekstów. Wręcz nie wierzę aby nie zauważyła tej tęsknoty jaką mam, w moich oczach. Patisia to mądra dziewczyna, za mądra aby nie wyciągać wniosków. Choć z drugiej strony nie ze wszystkiego umie te wnioski wyciągnąć... Ech, nie chcę o tym pisać, bo znów smutno mmi się robi...
Znów nadchodzi dzień, w którym trzeba będzie pożegnać się z marzeniami i wrócić do szarej rzeczywistości. Muszę się wreszcie przyzwyczaić, moje marzenia się nie spełniają... Problem w tym, że to cholernie trudna rzecz...

   link | komentarz (13)

Ostatnio zaprzyjaźniłem się z kimś w moim mieście. Mało tego, mieszkamy na tym samym osiedlu, w sumie jakieś 30 metrów od siebie. Ten ktoś to dziewczyna. Niestety wśród mojej rodziny ta znajomośc budzi duże kontrowersje. Może nie tyle u mamy, co u babci, z która dzielę mieszkanie. Ta kobieta zyje starymi zasadami, nie pozwala sobie przetłumaczyć, że świat się zmienił i zasady moralne również. Ale do czego zmierzam i o co chodzi? Otóż ta osoba ma 16 lat. Jak wszyscy wiedzą, ja mam 24. Oczywiście nie mówimy tu o miłości, zbliżeniach ani tym bardziej seksie. Jednak mojej babci wydaje się, że spotykając się z Martą, chodząc z nią na spacery i spędzając z Nią wiele czasu popełniam błąd. Czy naprawdę 16-letnia dziewczyna nie może być dość dojrzała aby przyjaźnić się z 8 lat starszym facetem? Ostatnio to mnie zarzucono niedojrzałość emocjonalną, Marcie nikt tego nie zarzucał, wręcz przeciwnie, większość znających Ją ludzi podziwia jej dojrzałość jak na ten wiek. Ja osobiście nie widzę w tej znajomości nic złego, ale jak wytłumaczyć 92-letniej babci, że przyjaźniąc się z Nią nie próbuję zaciągnąć jej do łóżka, oraz, że wiek nie ma większego znaczenia jeśli w grę wchodzi zrozumienie? Ja nie mam zielonego pojęcia. Między mną a moją babcią dzień w dzień dochodzi do sporów na ten temat. Nie pomagają żadne tłumaczenia.
Kolejna sprawa: nawet jeśli doszłoby do takiego związku to czyż nie istnieją 16-letni ludzie, z którymi można naprawdę być szczęśliwym będąc jednocześnie starszym o 8 lat? Czemu te dziwne stereotypy rządzą ludźmi? Dlaczego nilt nie może zrozumieć, że w przyjaźni taka granica wieku nie ma większzego znaczenia jeśli dobrze się rozumiemmy? Bardzo lubię Martę, cenię Jej słowa. Udziela mi mądrych rad, które niosą mi tylko korzyści, ta dziewczyna naprawdę błyszczy. Nie jest typową rozwrzeszczaną nastolatką, której w głowie tylko zabawa i chłopcy. Jest koleopterologiem. Hoduje chrząszcze i muszę przyznać, że doskonale zna się na tym co robi. Lubi to, a Jej wiedza o tych owadach zaskoczyłaby niejednego biologa. To ambitne hobby, świadczy niewątpliwie o inteligencji tej dziewczyny. I rozmawiając z Nią ani przez chwilę nie miałem odczucia, że rozmawiam z tak młodą osobą. Naprawdę wiele się od Niej uczę, zauważam, że wiek nie jest żadnym wyznacznikiem, wszystko zależy od osobowości. Dlaczego postronni nie umieja tego zrozumieć?
Ktoś powie: "a mało masz przyjaciół na sieci?". Liczbowo mało, ale wartościowo mam bardzo wiele. Kinia, Patisia to osoby znacznie starsze od Marty, wykazujące się zrozumieniem i inteligencją, jestem wdzięczny Bogu za to, że mam zaszczyt być Ich przyjacielem. Marta choć dużo młodsza pomaga mi równie skutecznie jak One, dwie najwspanialsze przyjaciółki jakie kiedykolwiek miałem. Nie faworyzuję nikogo, przyjaciół stawiam w jednej linii, inaczej nie byłoby sensu nazywac ich przyjaciółmi. Pomiędzy mną, Kinią i Patisią istnieje duża odległość. Dlatego rozmawiamy głównie na GG. Martę widzę codziennie, spędzamy ze sobą dużo czasu na rozmowach zwierzamy się sobie. Moim zdaniem żadna przyjaźń internetowa nie zastąpi fizycznego kontaktu z przyjacielem. Nie znaczy to bynajmniej, iż Kinia i Patisia są gorszymi przyjaciólkami niż Marta. Broń Boże! Są cudownymi wspaniałymi osobami, ale z racji na odległość nie za często możemy się widywać, a bywają momenty gdy bez faktycznego kontaktu przyjacielem nic nie jest w stanie pomóc. Czy zatem popełniam błąd przyjaźniąc się z Martą? Czy to grzech? Czy różnica wieku między nami ma w przyjaźni jakieś znaczenie? Dlaczego większość moich znajomych iważa za śmieszne fakt, iż zwierzam się 16-latce? Czemu większośc przekreśla tę dziewczynę sugerując się samym Jej wiekiem, nikt nnie próbuje nawet poznać Jej? Nikt nie daje szans tej przyjaźni tylko dlatego, że dzieli Nas 8 lat. Ludzie! Przecież to jest bez sensu. Czy młoda osoba nie może być naprawdę dojrzała? Czy nie może być przyjacielem? To takie dziwne, że dwoje rozumiejących się ludzi dużo ze sobą rozmawia? To nieuczciwe. Chciałbym zaapelować do takich ludzi, choć pewnie i tak nigdy tego tekstu nie przeczytają: "Najpierw poznajcie to coc chcecie oceniać, powierzchowność może naprawdę zmylić cżłowieka. Proszę Was, bądźcie obiektywni i sprawiedliwi...

   link | komentarz (5)

Udało mi się na szczęście kupić niedrogo twardy dysk. Nie jest najwyższych lotów zarówno jeśli chodzi o prędkość działania jak i o pojemnośc, ale ważne, że dzięki niemu komputer będzie działał normalnie i będę mógł bywać na internecie. Muszę ponadrabiać zaległości z tych kilku dni gdy mnie nie było :,0),0),0)
Dziś dzwoniła do mnie Olivka. Twierdziła, że ktoś uświadomił Ją iz ja rzekomo przebywam codziennie na kanale dla gejów na IRC. Zaczęła podejrzewać, że jestem gejem! :,0),0),0) Hehe, usmiałem się niesamowicie, bo choć do gejów nic nie nie mam (poza jednym kretynem z blog.pl,0) to jednak nie chciałbym nim być i nie jestem na szczeście. Ciekawe w czyjej głowie rodzą się takie śmieszne plotki. Mam za soba przeszło 50 związków, wszystkie oczywiście z kobietami. Nie wiem czy gej potrafiłby się na to zdobyć :,0),0),0) hehe.
Zdziwiło mnie pytanie Olivki, zna mnie jak mało kto, a mimo to nie ufa mi nawet w kwestii mojej orientacji seksualnej. Dziwn to trochę, ale nie myślę o tym.
Na jednym z blogów przeczytałem stwierdzenie: "blogowanie przynosi więcej strat niż korzyści". Zastanawiałem się czy jest to prawdą. Wydedukowałem, że owszem, ale to zależy od okoliczności i interpretacji a także od treści jaką blog (czy też nlog czy cokolwiek innego w tym stylu,0) sobą przedstawia. Uważam, że pisanie w notce czegokolwiek z przymusu, jeśli wie się, że jest to ryzykowne, bo może to przeczytać niepowołana osoba jest conajmniej dziwne, mówiąc delikatnie. Jeśli boję się reakcji kogoś na coś co chcę napisać na blogu, nie piszę tego. Niektórzy niestety piszą, a potem mają pretensje, że blogi niosą tylko ból i nic więcej. Ludzie! Przyhamujcie! Sami piszecie notki, jeśli niosą wam tylko ból to sami sobie jesteście winni, Wy tworzycie atmosferę waszych blogów, wy, użytkownicy jak ja i wielu innych nam podobnych ludzi. Po co zmuszać się do absolutnej szczerości w notkach jeśli wie się, że można tego żałować? Do kogo potem pretensje? Każdy prowadzący bloga jakiś czas, wie czym on jest. Wie z czym się wiąże. A jeśli ktoś nie ma w sobie na tyle odpowiedzialności aby ponieść konsekwencje własnych notek to wydaje mi się, że nie jest tak do końca poczytalny. Ja wiem po sobie tylko jedno: czasami lepiej nie znać adresu bloga osoby ukochanej. Oj można się na tym nieźle przejechać. Ale to oczywiście tylko moje zdanie. W kazdym razie w przypadku miłości platonicznej, czytanie notek niespełnionej miłości jest grą toczącą się na pograniczu ryzyka, grą, w której stawką jest ból...

   link | komentarz (9)

Jak było widać w komentarzach poprzedniej notki niektórym ludziom brakuje 5-tej klepki, lecz cóż... Bez świat byłby zbyt idealny, a tak przywykliśmy do różnorodności i nawet nie jest tak całkiem źle :,0),0),0)
Olivka usiłuje za wszelką cenę załagodzić sytuację, ale jak na razie jestem nieugięty. Myślę, że dobrze robię, mam spokój od jej kłamstw i kłamstewek, mam o jedno negatywne uczucie mniej. Martwię się o Jej zdrówko, ale już nie martwię się Jej kłamstwami. Teraz to co mówi nie jest już tak przejmujące dla mnie, mniej emocji dopada mnie gdy czytam jej wyznania. To nie miało sensu, Ona nigdy nie chciała się spotkać, a związki na ekranie monitora mnie nie interesują. Myślę, że w sumie to dobrze się stało. Zarówno dla mnie jak i dla Niej. Choć skoro tak bardzo Jej zależy aby to cofnąć to przysporzyłem Jej odejściem problemów, ale myślę, że nie ma tego złego...:,0)
Chciałbym poinformować wszystkich, że być może przez miesiąc nie pojawi się tu żadna notka. Padł mi dysk twardy i można podwiedzieć, że "jadę" w tej chwili na ostatkach. Straciłem 9 GB danych i jutro dysk jedzie na gwarancję. Procedury gwarancyjne sprawiają, że dopiero po miesiącu odzyskam dysk lub otrzymam nowy. A więc komputer bez niego będzie bezużyteczny. Jeśli uda mi sie pożyczyc dysk na czas naprawy od kogoś przestojów nie będzie, ale nie wiem czy znajdę kogoś takiego. W razie czego żegnam się z wami na jakiś czas, być może jednak już wkrótce się spotkamy :,0)

   link | komentarz (22)

Czy wiecie ile radości może dać jeden SMSek? Niby niewinnych literek kilka, a jednak... Kinia wysłała mi go wczoraj, ale był fajny :,0),0),0) Napisała w nim odpowiedź na coś o czym wcześniej rozmawialiśmy, a zrobiła to w zwyczajny sposób, tak dosłownie jak tylko potrafiła, żadnych podtekstów, zwykły a jednak tak cudownie rozbrajający mnie sposób, jak tylko Kinia potrafi. Ech, dawno się tak z czegoś nie cieszyłem. Pomyslicie pewnie: "ot jakiś nawiedzony, zachwyca się zwyczajnym SMSkiem", heh, może i nawiedzony, lecz cóż... Czasem ten drobne, pozornie nic nie znaczące rzeczy cieszą mnie bardziej niż wygrana stryja w multilotka :P Czemu pozornie? Bo tylko na pierwszy rzut oka mogą nie znaczyć nic, ale po głębszym i wnikliwszym zbadaniu znaczą wiele wiele więcej. Cóz, życie jest skomplikowane :,0),0),0)
A Patisia w Grecji... Wraca 1 września, wtedy chyba będzie wiadomo jak rozwiązała się jej sprawa z Tomkiem, wydaje mi się (cóż, może tylko mi się wydaje,0), że ten wyjazd do Grecji to tylko pretekst do przemyślenia wielu spraw. Patisia sama mówiła:
- Moje życie uczuciowe jest w tej chwilie strasznie skomplikowane. Muszę je uporządkować, wtedy pomyślimy o nas...
To fakt. Ale czy są jacyś MY? Jestem Ja i jest Ona, ale słowa MY nie użyliśmy w żadnym kontekście, do czasu tego komunikatu. Co zatem myśleć? Ona mnie nie kocha to pewne, lecz czy kiedyś pokocha? To jest właśnie wielka niewiadoma... Znów czas tylko zna rozwiązanie...

   link | komentarz (5)

Kolejne dni miajaja. Odkad wrocilem z Poznania, czegos mi brakuje. Tam naprawde czulem sie szczesliwy. I to nie tylko z powodu pocalunku z Patisia, ale przede wszystkim dlatego, ze poznalem dwie najcudowniejsze przyjaciolki jakie kiedykolwiek mialem. Nawet w szpitalu, odnoszac wrazenie, ze nie jestem mile widziany przez Kinie, czulem sie dobrze, bylem naprawde szczesliwy, moglem na Nia spojrzec, dotknac Jej. Tutaj, w moim miescie nie mam tego. Brakuje mi tych unikow Kinii od mojego spojrzenia, brakuje mi smiechu Kaliny, ktora poznalem w szpitalu, brakuje mi szczebiotu Patisi i jej pocalunkow, brakuje samej swiadomosci, ze jestem tak blisko Nich... Wroce tam, obiecuje, ze wroce. Nie wiem kiedy, moze nie dzis, nie jutro, nie za tydzien, ale wroce. Czuje ze tam jest moje miejsce, przy Nich. To One daja mi to poczucie, ktorego brakowalo mi u Olivki. Biedna lezy w szpitalu, ale cos mi nie pasuje. SMSy od Niej przychodza z internetu. Czy to mozliwe, ze pozwalaja Jej korzystac z internetu w dyzurce? Nie pytalem, choc obchodzi mnie to. Nie, zebym bym wscibski, ale zastanawia mnie kila rzeczy. Olivka powiedziala, ze bedziew Gliwicach. Dlaczego nie chce wejsc na zaden czat, choc SMSy od niej przychodza czasem przez 2 godziny pod rzad? Olivka wie, ze sprawdzilbym IP i zobaczyl lokalizacje. Czyzby wiec wcale nie byla w Gliwicach? Nie chce spekulowac, snuc glupich domyslow, ale ta sprawa mi sie nie podoba. Nie lubie byc oszukiwany. Olivka oszukala mnie juz wystarczajaco wiele razy. Martwie sie o Nia, ale to nie daje jej prawa do oszukiwania mnie. Nikomu nie daje. Postaram sie jak najszybciej wyjasnic te sprawe. Nie lubie niejasnosci. Juz nie.

   link | komentarz (5)

Życie zmiennym jest, odkryłem to dwa dni temu. A dlaczzego? Wyjaśnienie poniżej.
Nie wiem czy pisałem wcześniej, ale mamy z Kinią wspólną przyjaciółkę Patisię. Rozmawiam z nią na GG jeszcze dłużej niż z Kinią, gdyż najpierw poznałem Patisię, a dopiero potem Kinię. Na ich wspólną prośbę udałem się do Poznania na spotkanie w realu. Kinia była w szpitalu, miała wycinany wyrostek robaczkowy, a potem doszły dom tego jakieś komplikacje. Chciałem Ją w odwiedzić w szpitalu a jednocześnie poznac moje kochane przyjaciółki z bloga. I pojechałem.
Z dworca odebrała mnie Patisia. Pojechaliśmy do Niej na jakieś śniadanie, a potem wybraliśmy się do Kini do szpitala. Nie była zbyt ucieszona tym, że jestem, nie wiem czemu, ale odniosłem wrażenie, że moja wizyta nie jest Jej na rękę. Tłumaczę to sobie tym, iz gdy mnie zapraszała nie wiedziała, że pójdzie do szpitala i kiedy poszła, pomyślała, że wobec tego nie przyjadę. A jednak przyjehałem, postanowiliśmy z Patisią zrobić jej niespodziankę. Nie wiem czy się udała, ze względu na w/w wrażenie, ale cóż, czasem i tak bywa. Mnie w każdym razie było bardzo miło gdy usiadłem przy łóżku Kini i patrzyłem się na Nią. To wspaniała dziewczyna, po prostu miała kiepski humor, ale nie dziwię się. Szpital nie budzi specjalnie optymistycznego nastroju.
Posiedzieliśmy u Kini z szpitalu, porozmawialiśmy sobie o bzdurkach. Potem zrobiło sie dośc późno, poza tym przyszła do Kini koleżanka, więc nie chcieliśmy przeszkadzać i poszliśmy (ja i Patisia,0) na piwko do "Cafe pod Minogą". To taka spora knajpka utrzymana w jazzowym stylu w samym centrum Poznania. Piwo jest piekielnie drogie, ale nie mialo to znaczenia :,0),0),0)
Usiedliśmy przy stoliku i sącząc piwo rozmawialiśmy o Olivce, o tym co jest, co było i z co o tym myślimy. A ten Jej głos... Patisia ma najpiękniejszy głos jaki słyszałem, mówię poważnie. Nie ma znaczenia co mówi, byleby mówiła, jest niesamowity, można słuchać jedynie jego brzmienia i być zachwyconym, choćby mówiła bez sensu. Wyjaśniłem Patisi cała moją sytuację, zrozumiała mnie. I gdy tak rozmawialiśmy, patrzyłem się prosto w Jej oczy. Była mi bliską osobą, na GG rozmawialiśmy o wszystkim, o tym co nasz dręczy, co nas uszczęśliwia, nawet o naszych potrzebach seksualnych. Po prostu o wszystkim. Przez ten czas zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. I kiedy siedzieliśmy tak w knajpce, wzięliśmy się za ręce i trzymaliśmy je na blacie stołu. W pewnym momencie Patisia poprosiła abym nie patrzył się na Nią w taki sposób. Gdy zapytałem w jaki, nie umiała sprecyzować. Nie wiem jak to się stało, ale pocałowaliśmy się. Po czym oboje zmieszani wlepiliśmy oczy w stół. Patisia poprosiła abym nie robił tego więcej, ale nie umiałem jej tego obiecać. Chwilę później całowaliśmy się znów, tym razem Patisia o nic już nie prosiła. Z głośników sączyła się muzyka, potem dwaj panowie zaczęli grać jazz na zywo. Zatańczyłem z Pati. Znów rozmawialiśmy, wyjaśnialismy sobie wszystko. Czas mijał, ale nie obchodziło nas to. W koncu gdy zrobiło sie późno wróciliśmy na stancję do Patisi. Na przystanku tramwajowym pocałowaliśmy się jescze raz. W tramwaju zadzwonił Patisi telefon, był to jej były chłopak, o którym nieco później napiszę.
Poszliśmy do kuchni, nastrój oraz wypite piwo sprawiły, że znów się całowaliśmy. Tym razem posunęliśmy się nieco dalej niż do samego pocałunku, wprawdzie nie kochaliśmy się, bo doszło jedynie do niewielkich pieszczot, ale i tak świat zawirował :,0),0),0)
Położyliśmy się spać, ale przedtem znów rozmawialiśmy. Patisia stwierdziła, że jest w krytycznej sytuacji emocjonalnej i musi najpierw ją uporządkować nim się zaangażuje. Rozumiem Ją. Jest zakochana w chłopaku, który traktuje Ją podobnie jak Olivka mnie traktowała - jako koło zapasowe. Patisia zerwała z nim jakiś czas temu, jednak wcią go kocha, a On nie daje jej spokoju. Właśnie dlatego jej stan emocjonalny to prawdziwy galimatias uczuć. Z jednej stroby go kocha, z drugiej nienawidzi. Jednak to co zaszło między nami dało nam obojgu do myślenia. Patisia uwierzyła, że o Tomku można zapomnieć, a ja uwierzyłem, że mógłbym jej w tym jakoś pomóc.
Nazajutrz, odprowadzaliśmy sie na dworzec. Patisia jechała do Grecji, a ja do domu. Pożegnaliśmy się czułym uściskiem i pocałunkiem, po drodze znów trzymaliśmy się za ręce. To było bardzo miłe. Dla Niej chyba też, inaczej nie robiłaby tego.
Przez całą drogę zastanawiałem się co będzie. Cóż oznacza to co nastąpiło? Patisia obiecała napisać do mnie, ja obiecałem pisac do Niej. 10 września mam urodziny, Patisia obiecała zjawić się na nich Myślę, że wtedy wszystko będzie wiadome. A teraz? Teraz sam nic nie wiem. Spotkanie w realu bardzo zbliżyło mnie do Pati. Ale o Kini nie zapomniałem, jest wciąż tak samo ważna dla mnie. Jedyne ale jakie znam to fakt, iż Kinia ma Grzesia, którego kocha i nie zamierza Go zostawić. Patisia kocha Tomka, ale dobrze wie, że to nie ma większego sensu. A co ja czuję? Nie myślę nad tym, bo wnioski mogłyby mnie przerazić. Czy zakochałem się w Patisi? Nie, raczej zauroczyłem, a czy przekształci się to w cos więcej, pokaże czas. Wszystko zalezy od tego jak to się będzie toczyło.

 


Linki ciekawych ludzi:
* kinia *
* quarki *
* marzyciel *
* soleczka *
* calling *

* kiciasta *
* neilka *
* dark angel *
* spring *
* sma *
* smarkula *
* poolcheria *
* kometa *
* niespokojna *
* gizmusia *

* mystery man *
* tuptus *
* zaczatowany *
* ndw *

Inne ciekawe linki:
* poczta wp *
* onet.pl *
* skrzynka.pl *
* polchat *
* stronka kolegi *

* stronka *
* koleżanki *