| kosma - 2002.11.06 10:07 - odpowiedz | | Bardzo pieknie poprosze na przykladach, bo jestem malo rozgarniety i nie rosumiem... a dookola mnie wszyscy mowia... toksyczny zwiazek, toksyczny zwiazek... |
| | sugar - 2002.11.06 10:38 - odpowiedz | | toksyczny związek. jedna osoba szkodzi drugiej. jak toksyny, wdziera się do środka i zniekształca, to co zniekształcone być nie powinno. jedna z osób pozostających w jakimś tam związku, ma zbyt duży i chory wpływ na swojego partnera.
przykład? bardzo proszę:
1. panna siedzi i maluje co wieczór pankocie. dla niego. bo może przyjedzie. kiedyś przyjeżdzał codziennie, a teraz raz na tydzień. panna szaleje, bo już nie umie spędzić samotnego wieczoru, koleś uzależnił ją od siebie. on jest dla niej, jak dla ćpuna działka. a kolo siedzi sobie spokojnie z inna laską, bo wie, że jego narzeczona na bank siedzi grzecznie w domu i maluje to pieprzone paznokcie. jak już do niej wpadnie to jest nieśzczęśliwy, wkurwiony i bucowaty. ona mu zupokę, buzi, ciasko, herbatkę, kawkę, papieroska, nowy sweterek. a on: "jak ty dzisiaj wyglądasz! nawet kolor paznokci ci nie pasuje do bluzki". i panna dostaje świra. od tamtego czasu, gdy on przesiaduje z innymi laskami, ona dobiera kolory lakieru do sweterka, maluje cuduje i się boi, co tym razem mu strzeli do głowy. pewnego dnia dowiaduje się, że on bzyka inne szmule. i nie myśli sobie: 'a to ch. i złamas. niech spier... byle z dala ode mnie", tylko myśli:"to wszystko przeze mnie; sweterk miałam w kolorze dorodnych buraków, a paznokcie w głębokim śliwkowym bordo! co ja najlepszego narobiłam. gdybym pilnowała kolorów, nic by się nie stało, to wszystko przez moje lenistwo i próźność! a może chodzi o to, nie dobierałam koloru do szminki. wszytsko przez mnie! to ja jestem winna. a on biedak nie miał wyjścia i musiał robić to z innymi lepszymi".
albo inaczej. zakochali się, pobrali i razem żyją. ona pracuje, dobrze zarabia, on jest leniem patentowanym i pseudo artystą, zarabia nieregularnie. ona urzymuje dom i jego. on za swoje pieniądze kupuje sobie kolejne zabawki. on zarabia coraz mniej i nie ma na zabawki. jest z tego powodu strasznie biedny, żali się żonie, żona zakochana i głupia kupuje mu zabawki. zaciąga kredyty, ma długi, ale nie pozwoli by mąż nie miał tego czego zapragnie. ale w międzyczasie on sprowadza do domu małolatę. małolata sypia z nim w ich domu, kiedy żona śpi. żona ich nakrywa. ale ponieważ on taki biedny i zraniony, to kupije mu kolejne zabawki. małolata ciągle przychodzi, ale żona wie, że mąż będzie nieszczęśliwy bez swoich znajomych. mąż naokrągło bzyka małolatę, a żona kupuje coraz więcej zabawek dla męża. potem nieświadomie kupuje je także dla małolaty. aby tylko zatrzymać swojego ukochanego przy sobie. żona robiona jest regularnie w banbuko i nie może do niej dotrzeć, że żyje ze starym sukinsynem, jest tak zakochana, żyje dla jednego jego uśmiechu, który widzi raz na tydzień. i to jest chore. zamiast wypierdzielić ch. na ulice razem z młodą laską. rozwalić mu wszystkie te zabawki i jeszcze naliczyć, to ona mu dogadza, gotuje obiadki, robi prezenty, i słucha po nocach jak krzychy z rozkoszy jakaś młoda dziwka. bojest tak omotama
jasne?
naprodukowałam się. jeden wielki bełkot. |
| | sugar - 2002.11.06 10:50 - odpowiedz | | aha i jeszcze jedno. toksyczne związki to fach facetów. sponiewierać fajną kobietę to wasz ulubiony punk programu. dlatego laski bronią się wcześniej przed atakiem i zawczasu poniewierają facetów. heh. więc to nie nasza wina. |
| | zordak - 2002.11.06 11:14 - odpowiedz | | a ja protestuje. ja sie nie zgadzam. ze niby wy jestescie "czyste"?? oj nie nie.
znam przypadek gdzie jest dokladnie na odwrot a koles bynajmniej nie wyglada na takiego co by mogl kobiecie zaszkodzic.
no ale bywaja wyjatki jak to sie mowi.. |
| | sugar - 2002.11.06 11:30 - odpowiedz | | co ty gadasz zordak. jakie protesty? nie ma. nie dla psa kiełbasa. owszem to wy bywacie wyjatkowi i az na 100 sztuk bydła trafi jakiś jeden przyzwoity. real mężczyzna co go wcale nie trzeba reklamować w telewizji.
a my jesteśmy czyste, a do złego zmusza nas sytuacja, musimy się bronić, co nie jest takie proste, gdyż białogłowy bywają wyjątkowo delikatne i wrażliwe. ale nie damy się zadeptać. kobiety mają tajną broń, której nie ma przeciętny mężczyzna: intuicja, inteligencja i seksapil. to na tyle.
|
| | kosma - 2002.11.06 11:51 - odpowiedz | | Teraz kumkumkumam... dziaki...
A wystarczylo zapytac kogos madrego... ;))) |
| | zbirkos - 2002.11.06 11:42 - odpowiedz | | Hmmm...
Sugar napisalas chyba bardziej o przemocy i tyranii w domu, z dodanym watkiem wszechobecnego sexu, i zdrady ze strony faceta. Hiehie skojarzenia masz fajne :)))
Ale sluchaj to moze na to co napisalas spojrz w innym odniesieniu. Bo skoro to co napisalas, te przyklady sa dla Ciebie toksycznym zwiazek to wynika, ze pozniszy przyklad idac za Twoim rozumowaniem tez chyba bedzie przykladem toksycznego zwiazku.
tadammmm, oto przyklad
On i ona, pobrali sie, zyja razem, wszystko niby ladnie pieknie, ale on tyra jak wol roboczy 10 h dziennie, a ona lezy w domu do gory tylkiem wpierdziela zarcie, na ktore on ciezko pracuje, wyciaga od niego kase na kosmetyczke coby niby dobrze wygladac dla niego. On przychodzi z pracy, widzi zona wymalowana ekstra, wszystko ladnie, ale obiadu nie ma bo nie bylo czasu zrobic, bo zona tu w solarium, tu u fryzjera, tu kosmetyczka, tam sklepy, etc. i maz glodny siedzi obiadu nie ma. Mysli sobie wyciagne ja moze gdzies do miasta na jakies zarcie, ale ona co od razu wyskakuje do niego z reka o kase, bo jutro chce isc do sklepu po taka fajna nowa sukienke. O.K. maz by nie bylo w domu awantury i by spokojnie mogl wieczorem wypic piwko i ogladnac mecz wyciaga ostatnie pieniadze z portfela i daje je swojej zonce. Zobaczyl mecz, zbieraja sie do spania, maz dobiera sie do zonki bo ciezkim dniu, ale ja boli glowa, albo czyta ksiazke, albo oglada TV, albo nie ma ochoty i miliony innych powodow. Maz widzi, ze nie ma co tracic czasu i idzie spac, bo jutro znowu 10 h w pracy musi tyrac by zarobic dla zony na solarium, kosmetyczke, etc.
Koniec przykladu :)))
Heh zdeczka wyimaginowany ale co tam :)))) |
| | nanaki - 2002.11.06 12:09 - odpowiedz | | takie przypadki tez sie zdazaja. czasem chlop jest ciezarem a czasem babka. roznie bywa. |
| | sugar - 2002.11.06 12:18 - odpowiedz | | zbirkos
twoj przykład jest myślę do przyjęcia, ale bardziej pasowałby pod toksyczny związek, gdyby ten mąż nie widział tego, że ona go wykorzystuje. on zakochany, zaślepiony, ogłupiony. ona -nowa sukienka, on -przecież ona taka biedna kura domowa, to niech ma. ona - boli mnie głowa, on - przecież dziewczyna stresuje się, że na bezrobociu siedzi, to faktycznie nie ma co męczyć kobieciny, ona - kolacji nie ma, on - no przecież niech nie zniszczy swoich nowych paznokci, one są dla niej tak ważne... itd. wtedy możemy mówić o toksycznym związku. ona manipuluje i jest małym obślizgłym pasożytem, on jest ogłupiony, zakochany, oczarowany i ślepy, a ona doskonale o tym wie... ale wszystko
do czasu.
|
| | chafer - 2002.11.06 12:30 - odpowiedz | | A moze najprosciej mowiac, toksyczny zwiazek to taki, w ktorym jedna strona jednoczesnie kocha i cierpi, i te cierpienie ja wyniszcza od srodka... |
| | sugar - 2002.11.06 12:32 - odpowiedz | | chafer no tak. masz racje. ale zepsułeś najlepszą zabawę. podsumowałeś na wstępie. |
| | galaxy - 2002.11.06 13:10 - odpowiedz | | Ale to nie jest toksyczny związek chyba... To jest zły związek, owszem, związek 'niepartnerski', ale nie toksyczny. W toksycznym związku wszystko na pozór jest ok. Tylko że ludzie w nim tkwiący niejako opadają z sił, które sami sobie wzajemnie wysysają. A to przez celowe nierozumienie intencji partnera. A to przez pamiętanie o rzeczach niby dawno zapomnianych, ale nagle wyskakujących jako argument 'przeciw'. A to przez 'karanie' się wzajemne na rózne sposoby - uporczywe milczenie, unikanie jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, wieczne wywoływanie w partnerze poczucia winy, ganienie za to, za co przed chwilą partner był chwalony, uzaleznienie od siebie, izolowanie od bliskich i przyjaciół, powodowanie kompletnego mętliku w głowie. Taki partner nie wie o co chodzi, wiecznie się boi, nie jest nigdy niczego pewien, myśli ma zaprzątnięte myślą 'co zastanę w domu' albo 'o co znowu chodzi', albo 'co zrobiłem(łam) źle'. Przez to opuszcza sięw pracy, nie jest w stanie skoncentrować się na niczym, nic go nie cieszy, jest wiecznie przygnębiony, samotny. Ma poczucie, że jest gorszy. Na tym, według mnie, polega toksyczność związku.
I, niestety, z moich obserwacji wynika, że mistrzyniami w tym są właśnie kobiety, nie męzczyźni. Mam wrażenie, że kobiety uwielbiają uzależniać mężczyzn od siebie a potem okazywać im swą pogardę i to nie w ramach ataku jako obrony, a raczej z własnej próżności i pokrętności. Nie twierdzę oczywiście, że mężczyźni tak nie robią, oj potrafią być podli i niedobrzy. Ale jednak toksyczność jest domeną kobiet... |
| | chynaa - 2002.11.06 13:04 - odpowiedz | | Toksyczny związek to taki, gdzie jedna/obydwie strony czują się źle.
Przyczyny? Różne. Na przykład:
- Kobieta uzależniła od siebie faceta. On się zakochał, a ona to perfidnie wykorzustuje. Na kawkę, na herbatkę, pierścionek, srutututu. Nie kocha go. No i pewnego dnia on widzi na własne oczy, jak ona obściskuje się z innym. Ona się tłumaczy, że to nie tak, on jej wybacza, bo ślepy i nosi w sobie narastający ból, bo przecież aż tak głupi nie jest. Nie może spokojnie zasypiać, męczy się, trudno mu się skupić. Ma kobietę - pająka. Toksyczność.
Wszędzie tam, gdzie jedna osoba robi coś, co męczy drugą, ale pomimo to ta druga pozostaje z tą pierwszą tudzież obydwie strony męczą się w imię "wyższego dobra", jakiekolwiek by ono nie było - jest to związek toksyczny.
Robisz coś, żeby tylko ta druga osoba była szczęśliwa/żeby tylko się na ciebie nie pogniewała, a nie dlatego, że się kochacie i z własnego, nieprzymuszonego, luźnego dobra - toksyczność.
Wiesz, że związek nie ma przyszłości (facet wyraźnie postawił sprawę: nie rozwiedzie się z żoną/kobieta wyraźnie postawiła sprawę: nie rozwiedzie się z mężem), ale tkwisz w nim obgryzając paznokcie: toksyczność.
Jesteście ze sobą już tyle lat, to może czas na ślub. Bez euforii, bez podniecenia, po prostu procedura, wiesz, ryż, goście, wóda, świnska twarz, welon i te de - toksyczność gdzieś jest w środku takiego małżeństwa.
Jest jeszcze coś takiego, jak toksyczność drugiej osoby w ogóle. Nie jako partnera, po prostu osoby. Masz w okolicy kogoś takiego, na sam widok którego dostajesz ataku duszności, niedobrze Ci się robi, masz ochotę trochę go/ją poddusić, masz ochotę pobawić się jej włosami, ciągnąc po podłodze, uciekasz w ataku paniki? No to ta osoba jest dla Ciebie toksyczna. |
| | chafer - 2002.11.06 14:35 - odpowiedz | | A ja znowu krotko :) - toksyczny zwiazek, to taki, w ktorym partner jest swego rodzaju narkotykiem. Jestesmy od niego uzaleznieni do tego stopnia, ze nie widzimy (do czasu) jakie czyni nam spustoszenie w psychice.
A nawet jezeli uswiadomimy sobie fakt, ze jest to toksyczny zwiazek - to dalej w nim trwamy. Na zasadzie - papieros powoduje raka, ale jak sie nim milo zaciaga...
I jak to z narkotykami - niektorzy umieja bez problemow sobie z nimi poradzic, a osoby o slabszej psychice nie.
Niektorzy wola do konca zycia tkwic w takim zwiazku - daje im to zludne poczucie bezpieczenstwa i stanowi ucieczke od samotnosci. |
| | galaxy - 2002.11.06 15:31 - odpowiedz | | Tak się zastanawiam, czy toksyczny związek polega na uzależnieniu... To chyba nie jest tak do końca, że partner jest dla nas jak narkotyk... Bo może być jak narkotyk, ale związek nie jest toksyczny, bo ten partner zachowuje sie wobec nas, nazwę to ogólnie - ok. Jest w porządku, mimo że jesteśmy od niego uzaleznieni. A może tak - nie każdy związek, w którym nastepuje uzaleznienie jest toksyczny, natomias każdy toksyczny zawiera element uzależnienia? Hmmm, nie wiem, jakoś mi się myśli nie składają... |
| | chynaa - 2002.11.06 15:48 - odpowiedz | | chafer: Brawo. Uzależnienie.
To, co nas niszczy a mimo to dostarczamy tego czegoś organizmowi to coś, od czego jesteśmy uzależnieni.
Bądź kompletnie nieświadomi, chorzy psychicznie.
Można dostarczać nikotyny, alkoholu etc., a można dostarczać obecności drugiej osoby bez względu na to, że przynosi nam ona cierpienie. |
|
|