cisza // odwiedzony 12666 razy // [giger:vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (19 sztuk)
14:15 / 08.09.2002
link
komentarz (5)
Wpis Testowy. Wpis Testowy. Wpis Testowy.

No bo jakoś głupio wygląda tak pisać raz na 100 dni...
16:48 / 05.06.2002
link
komentarz (8)
Ładnie, ładnie...
Pisanie nie wychodzi Mi jakoś ostatnimi czasy. Brak weny czy cuś?... Ogólnie nie chce mi się. Paskudnie Mi się nie chce. Zamykam Mojego nLoga (?,0). Bo w sumie, to kiedy ja to będę pisał? W wakacje? A co, ja nie mam niczego ciekawszego do roboty? Amen.
20:30 / 24.05.2002
link
komentarz (13)
Tak w sumie, to mógłbym coś napisać... Coś poza pustą zapowiedzią, w której to zastanawiam się nad napisaniem czegoś.
Ale to jeszcze nie dzisiaj.
Pozdrawiam mamę, tatę, ciocie Zbyszka i Świętego Mikołaja.
21:35 / 22.04.2002
link
komentarz (9)
Wiedza oznacza władzę, niewiedza - błogosławieństwo.

O, tak wpadło przy spacerze po Senatorskiej. ;,0)
21:56 / 16.04.2002
link
komentarz (3)
Nie wiem, nie mam pojęcia o czym by tu napisać. W chwili słabości chciałem wystukać coś bardziej osobistego i uwywnętrzniającego. Lecz szybka dawka zastanowienia się nad problemem uświadomiła Mi bezsens tego pomysłu.

Jedziemy dalej... Wypadki paru wcześniejszych dni uświadomiły Mi wiele arcyciekawych faktów. Otóż ze stanu momentami skrajnego zafascynowania medium internetowym, które możnaby nazwać uzależnieniem, przeszedłem do obozu ludzi korzystających z tego ustrojstwa maksymalnie raz w tygodniu. Kiedyś (ba! 3 tygodnie temu,0) nie mogłem przejść obok maszynerii komputerowej bez wiadomego wszystkim zainteresowania, a w chwili obecnej (oby to trwało jak najdłużej,0) stało się ono dla Mnie niewiele ważniejsze od kwiatków schnących na mym parapecie już drugi rok. Monitor już nie kusi, tak jak dawniej swą wypukłością ekranu, delikatnymi kształtami guziczków i kolorowymi diodami, klawiatura nie krzyczy już, aby dotknąć jej klawiszy, muskanych przez wszystkie wcześniejsze dni i noce, a teraz spragnionych dotyku. Myszka, tylokrotnie wcześniej przyciskana do podkładki, spoczywa samotnie, czasem przesuwana w celu zrobienia większej ilości miejsca na biurku. Nawet jednostka centralna stoi cicho pod biurkiem w kąciku, czasem ujadając głosem psującego się wentylatorka lub chlipiąc odgłosem PCspeakera... Ale nie rozczulajmy się za bardzo.
Jednocześnie z odrzuceniem komputera, który obecnie służy jako discman z odtwarzaczem mp3, moja sprawność umysłowa jak i ciętość umysłu weszły na dawno nie odwiedzane poziomy. Humor poprawiał się z dnia na dzień, uśmiech nie opuszczał mnie właściwie nawet na chwile (Efekt Osiągnięty Bez Wspomagaczy,0). I tak ma pozostać. Rzucając komputer postanowiłem rzucić także picie, ale po 4 dniach uznałem, że czasy tortur inkwizycji dawno już minęły i nie ma co się męczyć zanadto. Jak powiedział Orwell "Rzucanie palenia jest bardzo proste. Wiem, bo sam robiłem to setki razy", czy coś w tym stylu. No i fajnie. I pomyśleć, że przy pisaniu pierwszego zdania nie miałem nawet cienia pomysłu, czym zaśmiecić internet. Czego i Sobie i Wam Życzę. :,0)
19:23 / 04.04.2002
link
komentarz (5)
Święta, święta i po świętach...
Jak to zwykle bywa parę konkluzji nasunęło się mej skromnej niebywale osobie:
[CZYTAĆ Z DUŻĄ REZERWĄ I PRZYMRUŻENIEM OKA, ALBO NAWET DWÓCH:]

>>> O telewizji:

Dlaczego przez 11/12 roku męczeni jesteśmy telenowelami, telezakupami, Śpiewającymi Fortepianami i innym badziewiem, tak, że nie ma nawet na czym oka zawiesić, a gdy nadejdzie czas świąteczny, to wszyscy rzucają się na biednego oglądacza. Masa filmów, jakiś ciekawych programów, wywiadów etc. tak, że jest (nareszcie,0) w czym wybierać, a można nawet przypadkowo się w tej obfitości utopić. Nawet bardziej "ambitne" programy zostały puszczone o wcześniejszych porach. Czuje tutaj spisek stacji telewizyjnych, chcących oderwać widza od jedzenia świątecznego jajka, wbić go w fotel, zmusić do nerwowego przełączania kanałów. Oczywiście jest to podstęp uzgodniony i finansowany przez przemysł browarniczy, który jednocześnie przypuścił atak na wielkanocnego biesiadnika wzmożoną aktywnością swych produktów w mediach. I jak tu się nie napić bezalkoholowego ;,0)P

>>> O pogodzie:

Pierwszy dzień wiosny przywitał mnie subtelnym gradem wielkości gum w drażach i jeszcze subtelniejszym śniegiem wielkości gum w listkach. Przyjemna wichura z łatwością mierzwiła mi włosy i zrywała dachówki z domów. Jakież było moje zdziwienie, gdy nagle, parę dni przed świętami miast stukotu kropli deszczu w okno, obudziły mnie wesołe promyki słońca, padające przez moje okna. Radosne śpiewy ptaków oraz śmieChy dzieci za oknami pogłębiły moje przekonanie o halucynogennym działaniu kalendarzowej wiosny. Nawet nie wiecie, jak wspaniale smakuje pierwszy łyk chłodnego piwa w miłym cieniu drzew, gdy kraina dookoła skąpana jest w słońcu.

>>> O sensie życia (dedykuję Chaferowi,0):

Szukamy ustawicznie sensu życia, jakiegoś światełka czy podobnych bzdur, jakby nie chcąc lub nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że takowego wyższego sensu po prostu nie ma.

>>> O ewentualnym kacu:

Niezbyt mocna kawa, z wystarczającą ilością mleka lub śmietanki, zaprawiona kilkoma kroplami świeżego soku z cytryny.

>>> O świętach:

Gdyby nie te święta, kiedy kupujemy niewyobrażalne ilości jedzenia, picia, jakiś prezentów, upominków itd. itp. państwo to po prostu by się rozpadło. Raz, że z powodu gospodarczej zapaści, dwa, z powodu braku choćby udawanej radosnej, rodzinnej atmosfery (pokażcie mi w ciągu reszty roku rodzinki, które z uśmiechami na ustach idą ulicami trzymając się za rączki, żartują, wspólnie dyskutują, są uprzejmi, uczynni i tak pozytywnie naiwni,0). Konsumpcja wzrasta, obroty podwajają się, stara zasada "Postaw się, a zastaw się" wciąż obowiązuje. Amen i Alleluja.

>>> O 1.kwietnia:

To już prawdziwa paranoja, żeby Śmigus-Dyngus wypadał tego samego dnia, co Prima Aprilis. Można jednak połączyć obie te okazje w gustowny i perfidny zarazem sposób. Potrzebujemy następujących sprzętów: dwóch pięciolitrowych wiader oraz dostępu do miejskiej linii wodociągowej. Należy wyjść na ulicę z jednym wiadrem pełnym wody, drugim zaś perfidnie i permanentnie pustym. Następnie należy znaleźć ofiarę. Używając elementu zaskoczenia, znienacka (lub znacka,0) oblać upatrzony obiekt wodą krzycząc: "Lany poniedziałek". W tym momencie, wykorzystując chwilę dekoncentracji ofiary, schwycić puste wiadro, zbliżyć się do mokrego już celu i wykonać czynności analogiczne do poprzedniego wiadra. Ofiara powinna być zaskoczona brakiem wody w wiadrze drugim. My wykorzystujemy ten moment i skandujemy hasło: "Prima Aprilis". Następnie należy pospiesznie wycofać się na z góry upatrzone pozycje i szukać kolejnego celu.
(Autor nie ponosi odpowiedzialności prawnej oraz moralnej za wykorzystywanie jego pomysłów bez pisemnej autoryzacji.,0)

>>> O, nareszcie koniec!
21:33 / 22.03.2002
link
komentarz (4)
O miłości.

Patetycznie.
Miłość jest to jednocześnie uczucie, stan oraz choroba.
Uczucie, ponieważ dogłębnie dotyka naszych dusz i umysłów,
Stan, gdyż psychicznie i fizycznie nas wszechogarnia,
Choroba, bo bie tak łatwo się z niej wyleczyć.

Pragmatycznie.
Jeszcze jeden sposób, aby pozyskać i podporządkować sobie drugiego człowieka. Używany dosyć często, prawie zawsze w ostateczności (gdy pieniądze, władza czy sława zawiodą,0) albo użwyane w najdziwniejszych momentach jako słowo-klucz (ooo, tak! Halinka, kocham Cie!!!;,0)

Nihilistycznie.
Miłość? Ba. Coś takiego w ogóle nie istnieje. Jakiś wybryk psychsomatyczny co najwyżej... Eh, te Twoje argumenty jakoś Mnie nie przekonuja.

A jaka jest prawda? Skoro przed Nami nikt tego nie odkrył, to My mamy raczej marne szanse... Ale z drugiej strony, jest to chyba coś tak osobistego, że nie można wysnuć jakiejś absolutnej reguły, jedynie ogólniki dla tegoż "uczucia" (cudzysłów dla pragmatyków i nihilistów :,0).
Ale mimo to, chciałbym usłyszeć Wasze zdanie na powyższy temat...
13:22 / 19.03.2002
link
komentarz (7)
Dzisiaj króciutko (bo dzień pikny i sie pisać nie chce:,0) :
"Milczenie oznacza zgode... albo zgon."
-moje prywatne słońce ;,0)*
18:40 / 15.03.2002
link
komentarz (4)
No to Mi się zachorowało (idze wiosna, pierwsze przeziębienie,0)...
Po tygodniowej przerwie, znów mam możność i przyjemność uzewnętrznienia się anonimowym ludziom, jako nie mniej anonimowy człowiek (już nie do końca... ,0). Arbitralne stwierdzenia w czasie tygodnia na komputer mój wklepane, wam dziś przedłożone:

Numer jeden, czyli przemyślenie do ludzi (lub tych, co siebie tak mianują,0):
- Spójrzcie tak czasami na to, co robicie. Zastanówcie się, ile z tego jak postępujecie zostanie w pamięci innych. Bo gdzież indziej istniejemy, niż w umysłach innych? A, i jeszcze jedno: w kronikach, księgach etc. opisywało się tylko złych lub dobrych króli, w bajkach występują tylko białe i czarne charaktery, w umysłach wielu pozostaje wyłącznie czerń i biel. A kto pamięta czwartego na mecie? Dowódcę, który przyjął kapitulację, czy tych, co zginęli w imię przekonań innych?

Numer dwa, czyli przemyślenie do władz Rzeczpospolitej Polskiej:
- Wystarczy się cholera na parę dni odciąć od informacji, a tu zaraz, po chwili i znienacka zastaje cię chmara problemów, afer i sprzeczek. A to Polska właśnie. Ale czemu ja się dziwię... społeczeństwo informatyczne budujecie (budujemy?,0), no nie... :P

Numer trzy, czyli przemyślenie skierowane do nas, panowie:
- Nie rozumiesz kobiety? Nie umiesz się z nią dogadać? A co tu jest do rozumienia! :,0),0),0)

Numer cztery, czyli przemyślenie do czytelników nloga:
- Jesteście kurna wszyscy zboczeni! Powinniście zbierać koszulki z Brzydką Spirs, albo kolekcjonować włosy zmarłych prezydentów USA! Piszcie mazakami po kiblach, a nie mi tu się wynurzacie w internecie! Wstydźcie się! Byście ryjaliti szoły uoglondali, a nie mi tu klikacie po okienkach! Ki czort was podpuszcza, takie głupoty wypisywać! I co, myślicie, że ktoś to na serio bierze?!

Numer pięć, czyli przemyślenie do numeru cztery:
- ??? ...za dużo lekarstw???

Numer sześć, czyli przemyślenie do fanów głośnej muzyki:
- Cisza... trochę ciszy... Dobra książka, ciepłe papucie, fajka, kominek i cisza... Po prostu raj. :,0)

Numer sześć "a", czyli przemyślenie do panów w samochodach wydających jednostajny odgłos "umca, umca":
- Obyście durnie własnej śmierci nie usłyszeli.

Numer siedem, czyli przemyślenie ku nacjonalistom skierowane:
- Nie będę umierał za wasze chore wymysły, ubzdurane idee. Nie umrę za innych, tylko z tego powodu, że mówię ich językiem, urodziłem się lub żyję wśród nich, gdyż nie znaczą oni dla mnie więcej od innych ludzi. Nie będę umierał za kreski na waszych mapach, na chwałę waszych przodków i martwej historii. Umrzeć mogę za ludzi, za mych braci, za tych, których kocham, tylko za nich i tylko dla nich. Honor i ojczyzna to tylko chore imaginacje, na które nie warto nawet splunąć.

Numer osiem, czyli przemyślenie końcowe:
- Nie ma obiektywnej prawdy. Prawda to tylko najbardziej prawdopodobne kłamstwo.

"A reszta jest milczeniem."
15:54 / 08.03.2002
link
komentarz (7)
Drogie Panie! NIE ZŁOŻĘ WAM ŻYCZEŃ! Nie, z prostego powodu... Kobiety adorować, kochać trzeba przez cały rok, ba, nawet całe życie(w granicach rozsądku, choć nie zawsze ;,0),0),0),0). Wymigiwanie się jednym dniem, jest, drodzy panowie, pójściem na łatwiznę. Drogie kobiety, pamiętajcie, My i tak was kochamy.
14:15 / 08.03.2002
link
komentarz (4)
Refleksja na dzień dzisiejszy (i na całą resztę,0):
Bóg gwarantuje Nam tylko narodziny oraz śmierć,
czas pomiędzy musimy sobie zagospodarować sami.

I dygresja:
"Skoro nie wiecie nic o życiu,
coż więc możecie wiedzieć o śmierci."
-chińskie przysłowie(?,0)
14:13 / 08.03.2002
link
komentarz (3)
Dzisiaj (a właściwie wczoraj, bo ten log pojawi się na stronie dopiero jutro,0) usłyszałem(i przypadkiem zobaczyłem;,0) o kolejnej premierze "teatralnej", nazwanej tzw. "widowiskiem multimedilanym", na podstawie dramatu Dziady cz.II. Pięknie ;,0)
Pytanie pierwsze: co to do jasnej cholery znaczy "multmedialny", kiedy można taką etykietkę przypiąć, do czego, i czemu do wszystkiego?!... no i po co tak właściwie? Czy ot tak, żeby ludzie przyszli, o, bo to tak kurwa nowocześnie? Kolejna kwestia: czemu do jasnej cholery udziwniać szeroko rozumiany teatr, i dramat jako taki? (w konkretnym przypadku powyżej udziwnienie polegało np. na przedstawieniu postaci Guślarza na rzutniku [ciekawe co jeszcze?... komputerowe duchy dusz dzieci?],0). Czemu się oburzam? Ponieważ, najzwyczajniej wkrowia Mnie ten pęd ku byciu kiczowato-nowoczesnym. Zresztą po co tak właściwie tworzyć takie paskudne (moim zdaniem... oczywiście,0) hybrydy, skoro większość ludzi nie jest w stanie zrozumieć, przyjąć i reagować na klasyczną formę teatru? Skoro nie ma wrażliwości na dzieła choćby Szekspira (choć to strasznie wyświechtany przykład,0), to ma niby zrozumieć coś takiego? Szczerze w to nie wierzę.

PS. Osobiście wolę grać w "normalnych" sztukach, "normalnie" zrealizowanych (nie pytajcie co to ta "normalność",0). One wcale nie ograniczają możliwości aktorskich, nie zubażają też odbioru jakichkolwiek przesłań.

Przesłanie na dzień dzisiejszy:
"Nie radź się innych, radź się sam siebie."
-chyba chińskie przysłowie:,0)
20:10 / 07.03.2002
link
komentarz (0)
Specjalnie dla mumika (którego pozdrawiam tak przy okazji,0) Moja definicja:
Demokracja jest to forma rządów autorytarnych, w której różnymi środkami stara się przekonać ludzi, że mogą mieć własne zdanie, i że ono cokolwiek znaczy.
18:04 / 06.03.2002
link
komentarz (3)
Konkluzja i podsumowanie do dwóch poprzednich logów, pisanych swoją drogą u Mnie w domciu, gdzie nie mam (niestety,0) internetu.
"Na świecie jest zbyt wiele pytań. I pomyślcie, że na każde z nich są conajmniej dwie poprawne odpowiedzi.
A jedynym pewnym absolutem jest Absolut(TM,0) ;,0)"
-autor
17:58 / 06.03.2002
link
komentarz (3)
Warto jest czytać książki(no ba!,0), a czymże jest Biblia, jak nie książką na wskroś mądrą i uniwersalną, która została przez niektórych potraktowana zbyt serio? Swoją drogą, ilu ludzi, uznających tą własnie księgę za Świętą (czyli nomen omen,ludźmi uznającymi słowa w niej zawarte za wykładniki ich osobistej wiary,0) czytało ją choć raz samemu, choćby jedną, małą część? Ciekawe, ilu z nich zrozumiało ją (nie bądźmy wymagający - torszkę zrozumiało,0), wyciągnęło jakiekolwiek wnioski... Ha, a ilu, którzy zwą sie Chrześcijanami, postępuje zgodnie z przesłaniami tej skromnej książki o losach człowieka i jego wiary? Wszyscy?... Niektórzy?... Nieliczni?...

To jeden z fragmentów, który dał Mi sporo do myślenia:

"Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?"
-Mk 8,36

Tak całkiem od czapki to nie jestem chrześcijaninem. Ta religia zawsze mnie w jakiś szczególny sposób mierziła. Biblię traktuję tylko jako źródło złotych myśli. Nie wiem, lecz sądzę, że do bycia dobrym człowiekiem nie trzeba być wyznawcą żadnej z religii, trzeba być po prostu dobrym. Tak, tak po prostu.
17:57 / 06.03.2002
link
komentarz (2)
Bardzo źle jest, gdy ludzie nie mają władzy i ktoś za nich decyduje.
Gorzej jednak jest, gdy ludziom tym damy władzę, której chcieli.

Nie wierzycie? Idźcie na ulice kochani, włączcie telewizor, albo po prostu spójrzcie w lustro.
I nie wykręcajcie się, że WY nie macie władzy... Przecież żyjecie w państwie demokratycznym...
Hmm, zastanawiacie się może, że przecież udział we władzy, który sie wam oczywiscie "słusznie należy", pozostaje obłudnym kłamstwem? No bo jaką TY masz władzę nad swoim życiem? Jak możesz skutecznie wyrazić Swoją wolę? Przez reprezentantów w Sejmie, Senacie lub choćby w gminie? No nie sadze...
A zrzeczenie sie praw na rzecz konkretnych ludzi, nie zwalnia z możliwości kontrolowania ich poczynań...
15:36 / 05.03.2002
link
komentarz (2)
A teraz coś z zupełnie innej beczki:
"Znalezione, wyczytanie..."

"Matko Boska, tyś poczęła bez grzechu,
Daj nam grzeszyć bez poczęcia." - napis nad kiblem w pubie.
19:18 / 04.03.2002
link
komentarz (7)
Utopie mają tą wadę, że zbyt łatwo daje się w nie uwierzyć, a zbyt trudno sprawić, by stały się prawdą.
18:49 / 04.03.2002
link
komentarz (3)
Łatwo walczyć w obronie ideałow. Trudniej żyć zgodnie z nimi.