metek // odwiedzony 16676 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (22 sztuk)
22:50 / 29.12.2011
link
komentarz (3)
zamknij tą całą przeszłość którą wspominasz w środku nocy
w jednej piersiówce, nawet po brzeg wypełnionej
i wiedząc co w niej jest wypij ją

bez popijania!

przyjmij to do świadomości do jestestwa
nic się nie zmieniło

teraz masz na tyle silne serce aby dźwigać swoją osobowość
miej je! chłodne i na chodzie! wystarczy Ci jedno!
tak pozostań jak z kamienia a prawdziwym zostań
nie masz gdzie uciec, nie masz gdzie oczu schować przed sobą
sobą pozostań ponad wszystkie
00:52 / 11.12.2011
link
komentarz (1)
russian heroine! russian girls! give me give me love!

kahlua + absynt, nie mylić z absynth bo polskiej produkcji
23:46 / 04.12.2011
link
komentarz (1)
przekroczyliśmy granice poznania słodki Jezu jak dobrze że dostaliśmy się do kajuty dla matek z dziećmi, jak najszybciej muszę pisać! nie za dużo, ale przede wszystkim nie za mało!

to była szybka decyzja, bramy poznania były dla nas otwarte odkąd poznaliśmy Williama Harmantza i Schery Windstorma - dwóch wspaniałych ludzi. wielki magnes nie pozwalał nam się spotkać, nasze myśli były komplementarne, składały się w jedną, niszczycielską kulę armatnią, przez którą noce zlewały się z dniami a godziny z tygodniami

tak było i tym razem, gdy Schery deklamował moje słowa, to był fragment o wątrobie domu pierwszego, przecież myślałem że jednocześnie wleje w siebie pozostałe pół pierwszej tego wieczoru butelki ballentinesa, ściągne się z łózka pod mocno przysunięty do kolan stół, a jednoczeście wypalę trzy papierosy na balkonie i zaleje yerba mate myjąc matero. nie wiele brakowało, ale postanowiłem tak jak w tych wspaniałych sytuacjach będąc na granicy poznania, właśnie z nimi, oprzeć brodę na dłoni, słuchać i przytakiwać, pozwolić myślom spokojnie popłynąć tym nurtem, błyskawicznie go wypełnić i dokończyć sobą

nagle on mi powiedział że przez całe pierwszych pare dni spotkania zastanawiał się, czy gdy rozmawialiśmy i gdy tak robiłem, powiedział z głębokim zrozumieniem kiwając głową i wzrok mając gotowy, czy ja nie kpię, gdy tak patrzę, czy ja słucham, a najważniejsze czy ja to wobec kobiet stosuję, bo on już kilka w ten sposób zdobyłem

nie koniec!

nieustanne orgazmy intelektualne! wokół kobiet, wokół literatury, tematów które nazywam konspiracyjnymi, przy spokojnej nucie alkoholu, nieprzebranych ilościach tytoniu, na jajecznicy i bigosie, taaak
taaak!

papież c'levar knagosław bękart słodowskiego kabel od podłogi - te tagi niesamowicie przydadzą mi się w przyszłości aby wyrwać kawałek teraźniejszości i skonfrontować go z tamtymi odczuciami, emocjami, tak!
20:28 / 25.11.2011
link
komentarz (2)
pierwsza podwyżka w życiu! hura! buy consumer die!

ostatnio mi namąciła w głowie żebym przyjechał do biblioteki, namąciła wyjątkowo na miejscu i pozostawiła na pastwe losu niemalże, szermierka opanowana do granic możliwości - zwabić, przekonać do siebie, wykorzystać dla własnego ego, chyba że to była rozmowa o pracę

a dziś ją znów spotykam na schodach, odwraca głowę, jest nieumalowana! ma kaca! diabli nadali, kiedy widziałem dziewczyne na takim kacu! mówi wiesz nie wiedziałam że Cie spotkam, spałam godzine przed pracą, godzine przed buwem, wyglądam okropnie,
zresztą jak jestem umalowana to też wyglądam i wzrok odwraca
nie ze mną te numery, myślę, uderzę tak jak Ty, uciąłem mówię i tak nie jest tak źle bo Cię poznałem

oko za oko, powiedziałem sobie w myślach

ale zrobiłem jej yerba mate żeby się nie obrażała, miałem jej powiedzieć nie spierdol tego ze śmiechem, ale lepiej z kimś rozmawiać na swoim poziomie niż jego

i poparzyła sobie ten źółty sweter, tam po prawo siedzi och przecież nie specjalnie w takim prześwicie? zagrajmy
00:42 / 22.11.2011
link
komentarz (0)
należało zmienić czcionke w tej historii, ta times new roman strasznie człowieka kaleczy, człowiek obija się o te litery, guzów sobie nabije, czasem to aż ich unika jak niedobitych gwoździ, ile można się zbijać z tą formą! kropka to też jest cholerstwo, lepiej jak występuje w domyśle

zrobiłem sobie calibri, to chyba jest calibri, ale takie bardzo moje calibri, biegniesz razem ze mną? pobiegnij, w końcu jestem wariatem, serca mi ubyło już i za jutro, przymknij oczy

http://www.youtube.com/watch?v=bn9Oq9rk9zM
00:04 / 22.11.2011
link
komentarz (0)
spokój deadline błogość! marketing i pr bzdura propaganda zwykła minimiło plusdobrze nie patrz w koło pomiędzy kartkami
15:36 / 20.11.2011
link
komentarz (1)
na szatni w bibliotece uniwersyteckiej pracuje człowiek, który w innych okolicznościach niż praca nie wszedłby do tego budynku. no, chyba że do kręgielni z tanim piwem królewskim, ale to oddzielny, podziemny kompleks.

znam takich ludzi. często pod przykrywką zasuniętej pod samą brodę bluzy dresowej noszą poetę albo literate. ale wtedy słuchaj italo disco, nie tego łupania, które potrafi wybić z nastroju poszukiwania wiedzy.

otrzymać mam dziś maszynę do pisania. będe mógł zakończyć to, co zacząłem dawno temu. zawiązać dymem z papierosa ten cug i w tak zawiązanej paczce odłożyć do szuflady, tej pierwsze z brzegu. kartki ułożę w odpowiedniej, chronologicznej intencjami kolejności
20:39 / 19.11.2011
link
komentarz (2)
zadume nad nieobywatelem Obvily'em przerwano mi w BUWie. spotkałem swoją love z drugiej grupy, ona ma to do siebie że jak na nią dłużej patrzę idąc zapalić pod koniec przerwy, to wybiega sama za mą z tym swoim l&m mentolowym.
ma też to do siebie że przypomina mi strasznie kogoś, kogo chciałbym mieć ciągle przy sobie. a tym kimś nie jest, po stokroć! - nie jest. ale i tak są chwile gdy mam oczy z wosku jak na nią patrzę, szkoda że tak rzadko rozpuszcza włosy.
umówiliśmy się jutro na buwing nie mając ani swoich numerów telefonów, ani jakiegokolwiek innego namiaru. z tego co mówiła ma mieć nos w książkach z nauk politycznych, ja zaś piętro wyżej. te wspaniałe brunetki z talią osy i ciemniejszą karnacją mnie kiedyś wykończą. co zrobić?

może lepiej tak, niż jakby mi mieli głowę na noszach wynieść. skrzypie mi w kościach jakbym miał trzy dychy na karku, jest chociaż garstka tych chwil gdy mogę poczuć ile lat - mam.

http://www.youtube.com/watch?v=2c_qfKaA2vM


wróciłem do domu obładowany zakupami, mało nie upadłem na posadzkę, i korzystając z nieobecności reszty włączyłem nagrania Grzesia z kongresowej. wziąłem haust wódki. też bym chciał wiedzieć co mógłbym powiedzieć teraz na temat jutrzejszego "wypadu" do biblioteki
23:43 / 13.11.2011
link
komentarz (0)
piekło apoteoza którędy sprężenie zwrotne podnajęcie głowy przekazy wewnętrznie sprzeczne
15:18 / 05.11.2011
link
komentarz (2)
za dużo porażek, niedopowiedzianych słów, zawieszonych projektów, niedopisanych artykułów, niespisanych wierszy. paskudne uczucie, zupełnie podobne do tego, gdy budzisz się po godzinie snu z kożuchem na żołądku uformowanym z kilku piwsk i butelek wódki. to przemija po kilku godzinach głodu i dobrym śniadaniu, jednak w moim przypadku, okres przegłodzenia trwa już za długo

czas w to wszystko wbić gwóźdź. właśnie gwóźdź! jakaś stała

http://youtu.be/c-lHKnA8kYw
10:51 / 05.11.2011
link
komentarz (0)
co byś zrobił jakbyś się teraz tak kurwa zakochał trochę Michałek?

Co bym zrobil?
Myslalbym o tej osobie na pewno
Moze nawet byl u niej

kto, diabeł?
życie to jest jedna wielka próba Michał


róża jerychońska
Paul Kemp
pracocholizm
na raty i na rety
22:02 / 16.10.2011
link
komentarz (0)
ludzie czasem nie zdają sobie sprawy czym się kierują przy obdarowywaniu drugiej osoby. a może zdają.

starłem kurz z budzika – śmierci. otrzymałem go z okazji urodziny od kolegi, z komentarzem adekwatnym do sytuacji – "on tak dzwoni, że nawet jak położysz sie napierdolony to cie po godzinie snu obudzi". rzeczywiście dzwoni głośno, jak to budzik śmierć, lub red alert deadline. ale kolega po dziś dzień nie zdaje sobie sprawy jak świetnie siebie scharakteryzował tym podarunkiem. łatwo w nim przekręcić sprężynę, ciężko nakręcić wskazówki (oporny mechanizm, a pokrętło wypada), jak już dzwoni to dzwoni, sieje panikę wokół siebie. zupełnie jakby trzymał coś w sobie i tylko tykał, czekał kiedy to z siebie wyrzuci. uderza o 6.15. jeszcze z zamglonymi oczami szukam wrzucam poduszka szafa cisza. wieczorem ją wyjmuję, bo musze nią przykryć głowę żeby zasnąć przy tym tykaniu.

człowiek czasem cierpi. najczęściej powodem jego cierpienia jest on sam. przerost ambicji nad możliwościami jest wielkim bólem, ale występuje on tylko pod jednym warunkiem – gdy go usilnie szukamy.
dążenie do marzeń, nawet tych trywialnych, przerasta możliwości jakie mamy na codzień. czy chcemy zjeść ciepły posiłek, czy też latać, jest to więcej niż możemy ad hoc. tylko wytężona walka pozwala na podniesienie skrzydeł, a gdy już stajesz na klifie i czujesz morską bryzę w nozdrzach, jesteś pewien swego lotu, spierdalasz się w falę. Koniec. Same skrzydła to nic, należy nauczyć się szybować, latać, pokonywać wiatr, a na samym końcu – lądować. też bym się dzisiaj tak spierdolił, ale złapałem się. Potrzebny jest ten grunt pod nogami dla psychiki. Dlatego ludzie tracąc bliską osobę, jak i będąc obciążeni w obowiązkach, nawet przynoszących efekty, znajdują sobie tę podporę. Używka, druga osoba - strzał w kolano.
albo i nie, bo trudno samemu sobie powiedzieć ciepłe słowo i nim się zagrzać do walki. Godnie Zagrzać. Czterolistna koniczyna. albo Gówno. Zagadka godna samej Prozy.

parę dni temu to napisałem i chyba jednak to drugie. ale sam temat do rozwagi to gówno, są ciekawsze tematy
00:13 / 02.10.2011
link
komentarz (0)
ale ja jestem poważany ostatnio. gdybym miał sygnet, albo nawet te kurzajke na lewej dłoni, myślę że każdy całowałby go przy audiencji. ha! gówno
23:23 / 25.09.2011
link
komentarz (1)
to nie brak drugiej osoby tak boli
to świadomość że nigdy
nie spełnisz z nią swoich marzeń

chociaż to jesień
nie pójdziemy rysować strzałek
na tej polnej drodze przy cmentarzu

nie zagramy w wojnę przy niedzielnych wiadomościach
bo dzisiaj pierwszy raz
w korytarzu nie pali się światło

nie będziemy rozmawiać o pogodzie
nie pomogę Ci założyć palta
nawet nie zjesz ze mną zupy punktualnie o trzynastej
chociaż to dzisiaj wyruszyłeś w najdłuższą z dróg

zawsze mówiła mi mama, że jestem taki jak Ty
tata przytakiwał i mówił - ale uśmiechaj się częściej

i to imię mam po Tobie
a tyle co mogę to tylko napisać to epitafium



żegnaj dziadku. sercem będę zawsze przy Tobie. nie zdążyłem Ci powiedzieć, dziękuje za te pieniądze za studia. ale przede wszystkim za życie
22:43 / 22.09.2011
link
komentarz (4)
dostałem się na UW. przy tej rekrutacji, bodajże czwartej na tę uczelnię w moim dorobku, zupełnie nie podejmowałem myśli o zwycięstwie. i zobacz.

http://www.youtube.com/watch?v=bGNC5APzq2s

właśnie Beach, nie Blue monday. zawsze mi się kojarzyło z odgrzewanym kotletem, sam refren. ale to on ma największą moc w tej piosence. słucham muzyki aż do porzygu. zdarłbym płytę, po czym kupił następną.
pewne rzeczy są we mnie stałe, niektóre wprowadziły się do mojej głowy na dobre. rozgościły się,
22:10 / 13.09.2011
link
komentarz (0)
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein

jak on coś czasem powie za lidlem, to nie wiesz czy to tam stworzył e=mc2, czy po prostu się wygłupia.

głupota ludzka mnie zaskakuje. masz tego drugiego człowieka, mianujesz, a wręcz nobilitujesz go tytułem osoby bliskiej, przyjaciela. nazwijmy ją teraz Bogdanką. nadajesz jej taki tytuł bo wiesz, że nie do końca zasługuje na zaufanie, ale chcesz się z nią dzielić swoimi emocjami. oczywiście przede wszystkim dlatego, że liczysz na pomoc tej osoby w ramach wdzięczności za przyjaźń! to ludzkie. zawodzisz się raz pierwszy, drugi, siedemnasty, Bogdanka rozwala ci cały misternie zbudowany most, jedyną drogę do odzyskania. zdaje sobie sprawę z tego jak go budujesz i go burzy. a potem mówi ci napijmy się, bo mi jest źle teraz. i tak pijesz, znaczy służysz pomocą bo nie będzie sobą jak troszke na dno się nie skurwi. gdy już Bogdance nie jesteś potrzebny, nie odezwie się ni słowem, mimo setek flirtów jakimi cię zasypywała, a przymykałeś oko, choć mogłeś je wykorzystać. myśląc nad tym powinna czuć, że jesteś z tego zadowolony. taka Bogdanka. i ona mówi nagle po takiej pauzie bezczelnie - chodź na wino! poszedłem, bo chciałem trochę żółci z siebie wylać.

po tym jak uczyniłeś ją ważnym łącznikiem między sobą a swoim sercem, które jest daleko. które odeszło, o czym mówiłeś tysiące razy, radziłeś się jak je złapać. po tym wszystkim! Bogdanka łyka jak pelikan wieść że już kogoś masz i tak drażnisz ją, mieszasz jej w głowie widłami dziurawiąc ten wątły sznureczek trzymający uszy na miejscu. mówisz że masz kogoś, włączasz kontrast wszystkiego - nagle z zapijaczonego, romantycznego dżentelmena z tomikiem wierszy pod melonikiem, robisz się przetrzeźwym skurwielem z wątłym poszanowaniem kobiet. z delikatnego podejścia przechodzisz w grzeczność Kaina wobec Abla. i jest czkawka - Bogdanka poszła tym tropem. jedyny powód do zmartwień jest taki, że nastrzępiłeś tak język przekazując siebie, i zaczynasz myśleć, czy chociaż przekleństwa jakich w rozmowie użyłeś dotarły do adresata.
23:03 / 08.09.2011
link
komentarz (0)
viral marketing.

to jedna z tych rzeczy którymi się brzydzę. a wchodzę w nią głęboko - zawodowo, dzień po kroku głębiej. ale nie jak nastolatka. nie jak niedostępna nastolatka, która następnie zalewa się w trup najtańszym piwskiem. inaczej. wchodzę w to, wchodzę w to naprawdę głęboko, wiem czym to jest. jeśli chodzi o viral marketing, to już na pewno nie można wierzyć Mickiewiczowi, w serce tam nie spojrzę. w to bagno trzeba wejść, popluskać się w nim i wyjść.
taka jest krucjata! zobaczyć to i wchłonąć jak gąbka, aby później z siebie wypuścić. a czym jest viral marketing? spójrz do gazety. zobacz, zaraz dziesiąta rocznica zamachu na WTC. czym faktycznie był zamach na WTC? dlaczego ci ludzie tam zginęli? powinieneś wiedzieć. mam nadzieję, że wiesz.
właśnie tym jest to bagno, w które wchodzę. to jest krucjata. ale nie do ziemi świętej. oczyszczać ziemię na której narodził się sam Bóg krwią jego dzieci. to też był solidny przekręt. pewnie i w mezopotamii znali to bagno.
00:21 / 24.08.2011
link
komentarz (3)
- truth.

- the truth?
10:52 / 20.08.2011
link
komentarz (5)
co za sny. jeszcze nigdy nie widziałem tak rozbudowanej alternatywnej wizji rzeczywistości, która stała się przez drobiazg. efekt motyla. trochę wariactwo. strasznie mi się wkręciło w głowę. poważne poszukiwania prawdy przynoszą efekty. do tego trzeba sporo odwagi, aby spojrzeć sobie w oczy. albo tak tylko się pocieszam.
00:09 / 20.08.2011
link
komentarz (0)
ten gatunek zawsze będzie ćpał. to nie jest tak że od tego uciekamy po kilku dniowym cugu, to jest tak, że to jest pozorną ucieczką od tego, że pomimo wszelkich propagand krzyczących jak jest dobrze, widzimy. czujemy, mimo że o tym nie mówi się głośno. jeśli to się robi, to człowiek nie wysypia się.
pamiętam z lekcji historii że już w Mezopotamii tworzono pierwsze piwo. pewnie nawet wcześniej był używki, ale piję kolejne piwo.
a wszystko przez jeden narkotyk, który powinien być naszym dążeniem. miłość, której nie kupisz za pieniądze, bo niczym nie zapchasz tej dziury na dobre. żadna wóda, dragi, seks, anoreksja, sznyty, zakupoholizm, otyłość. to ta uniwersalna siła która nas motywuje do wszystkiego, a i odbiera motywację do każdej rzeczy które mamy wykonać. do aktywnego przeciwstawienia się losowi. nie daj Boże, pojawi się wtedy jedna ze wspomnianych rzeczy, a Twój cel, ta pieprzona uniwersalna prawda, utknie gdzieś w przełyku. i tylko Cię drażni, więc starasz się ją połknąć. będziesz chwalił dzień, w którym ją najzwyczajniej w świecie zwrócisz i poczujesz, jak bardzo tęskniłeś. bo o to właśnie chodziło od samego początku aby była obok Ciebie. co prawda w innej formie, ale nawet wtedy możesz położyć się na ziemi obok niej.
generalnie to nie jest jedna z możliwości, to nawet nie jest pomoc doraźna, to pociąga za sobą konsekwencje. myślisz że stoisz na nogach, a ciągle jesteś na kolanach. wiesz, przejdźmy po prostu w turpizm. uwielbiam prawdy Grochowiaka. powiem to obudzony w nocy, jak teraz obudzony, jak teraz o północy.

idę do ciebie przez zbutwiałe sny.
w ciżmach z ołowiu, w koronie ze rdzy
23:28 / 19.08.2011
link
komentarz (0)
dawno już nie miałem takiego wieczoru - sam na sam ze sobą. czułem że jest mi potrzebny od dawna, ale jakoś od tego uciekałem.

http://www.youtube.com/watch?v=EC7XjrjGR3c

tak jak z bezrobocia. z miliona produktywnych zajęć przeszedłem do ciężkiego marketingu, tak wszystko stało się okropnie prozaiczne. oglądam teraz Monty Pythona, pojawił się skecz z agentem ubezpieczeniowym - straight man! tak ostatnio się czuje jadąc windą w biurowcu. nie jakoś tak niezwykle. nie oglądałem Monty Pytona od zawsze, a dopiero dzisiaj spoglądam na niego inaczej - w tym szaleństwie jest metoda. nadal śmieje się do rozpuku, w końcu wciąż jest mnóstwo Mr. Gumpy'ego w tym serialu. ale rzadziej, częściej czuje prawdę w tych skeczach. dużo konceptów jej poszukiwań wokół mnie krąży ostatnio. generalnie przecież to jest ta epoka, ten nurt utrzymywał się, i jeszcze długo się utrzyma. chciałbym w końcu zainwestować w Dzienniki Gombrowicza. powinienem czytać książki. tymczasem oddam książki i powinienem wypożyczyć Witkacego. haniebne jest to, że jeszcze nie przebrnąłem przez te książkę. albo jakąś poezję. też powinienem. tylko to zawsze kończy się zaskakująco. taki generator, który jeśli włączysz, to dzieją się dziwne rzeczy. takie jak powinny się dziać w życiu człowieka, który chce się ustabilizować emocjonalnie. albo zakładasz szelki i opróżniasz butelki.
23:29 / 09.02.2011
link
komentarz (0)
siema nlog.

wracam do Ciebie chyba, kurwa, na tarczy.
to był zły dzień. nie pierwszy, ale naprawdę zły.