link | 2017.09.21 13:17:54
Jakie rzeczy człowiekowi pozostają w pamięci i z jakiego powodu właśnie tego typu historie? Nie wiem. Ale ta myśl przyleciała do mnie wczoraj gdy zasypiałem.

Rok 2000, Camp Mendocino, CA. Czasy bez telefonów komórkowych, które mógłbyś zabrać za granicę i bez stresu używać. Jedyny kontakt - mail lub tradycyjna poczta. W środku lasu, w ośrodku gdzie pracowaliśmy, był punkt odbioru korespondencji, jedyne miejsce posiadające jakiś dostęp do internetu, którego jakoś dziwnie nie potrzebowaliśmy mieć (tak sobie teraz myślę patrząc na generację smartfonowców). Tam miły starszy Pan, drukował dla nas maile lub wydawał to co przywiózł pociąg - przyjeżdżający raz dziennie - jedyny środek łączący tę dzicz z cywilizacją. Pewnego dnia przyszedł do mnie mail, który czekał wydrukowany w punkcie pocztowym. Do tej pory pamiętam minę siwego Pana starającego się profesjonalnie zachować kamienną twarz wydając mi dwie kartki zapisane gęstym tekstem. Choć całość była po polsku, zaadresowana bezbłędnie do mr Piotr C., mój drogi przyjaciel Weniu, wielkimi literami dopisał 'A TALL POLISH GUY WITH A REALLY BIG NOSE'. Tak. Ten mail nie mógł trafić do nikogo innego. A minę Pana pamiętam do dziś.
komentarz (0)
link | 2017.09.01 14:37:27
O co chodzi z tym ReTo? :O
komentarz (0)
link | 2017.08.31 09:17:04
Pojechaiśmy sobie ostatnio do Chojnic na weekend. Pod Chojnice tak na prawdę. I wieczorkiem poszliśmy z kolegą nad jeziorko wypić piwko. I zaczęło padać... lać... wiać. Chwilę później szlag trafił prąd. I utknęliśmy z tym jednym piwkiem na dobre 2 godziny pod jakimś daszkiem. I kolega narzekał, że papierosa skręcić nie może, tak wiało. Dopiero na drugi dzień zdaliśmy sobie sprawę, że mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu.
komentarz (0)
link | 2016.06.13 14:20:35
Nie jest dobrze...

/ ale nic to / Radio Maryja uratuje polski hip-hop
komentarz (0)
link | 2016.05.16 12:22:51
Spróbuję krótko. Polska kolej nie jest gotowa na Pendolino. To jak wypuszczenie super gry, której nie może udźwignąć komputer. I czekamy na komputer co ją udźwignie, który pokaże jej możliwości.

Podróż tym pociągiem, wbrew co niektórym malkontenckim internetowym trollom, jest naprawdę przyjemna, komfortowa, bezszelestna. Jechałbym nim te 8 godzin z dzieciakami do samego Krakowa z Kołobrzegu i prawdopodobnie lepiej tej trasy nie da się przejechać. Czemu nie gotowe więc te PKP na Pendolino? Bo tory niedostosowane do rozwinięcia odpowiednich prędkości? (to akurat nawet dziecko wie). Ale jest coś jeszcze.

Jestem ja i w podróż ruszam z żoną i dwójką dzieci. Jedno ma zniżkę 100% drugie jakąś inną. Czy można kupić taki bilet przez internet? Ano nie można. Nie można mieszać zniżek - taki system. I coś jeszcze. Są w tym Pendolino 3 przedziały 4-osobowe dla takich rodzin z dziećmi do lat 6. Czy da się wybrać taką miejscówkę via internet? No nie da się. Smutek. No więc lecę na dworzec kupić bilet.

Jest godzina 17:00. Dworzec w Kołobrzegu w okolicach sezonu to max dwie otwarte kasy i milion - serio - milion ludzi. Odpuszczam więc. Wracam tam dzień później o godzinie 6:30 rano. Niestety jestem drugi w kolejce. Pani przede mną coś zmienia w zakupionym bilecie. Czekam 40 minut. Za mną tworzy się sznurek ludzi. Dostaję się do kasy. Pan ostrzega, że to drogi pociąg. Pan jest miły. Pan informuje, że oj niestety te przedziały już zajęte. Biorę cokolwiek - na Pana odpowiedzialność. Pan drukuje całe stado biletów na tej drukarce igłowej PKP, która robi to z pieczołowitą ślamazarnością. Spóźniam się do pracy.

Potem okazuje się, że mamy bilety tyłem do kierunku jazdy w wagonie daleko od przewijaków, Warsów, czegokolwiek co służy małym dzieciom, z którymi podróżujemy. Po 3 godzinach jazdy idziemy 'obczaić' te przedziały dla rodziców z dziećmi. Wszystkie 3 okazują się być puste. Siadamy. Tam jest po prostu zajebiście! Czemu nie poszliśmy tam wcześniej? Przedziały zapełniają się ludźmi z miejscówkami dopiero w Gdańsku. My wysiadamy na następnej stacji, 20 minut później.

Czy miły Pan nie mógł nam sprzedać miejscówki do Gdańska w przedziale, a dalej gdzie byle? Ok za dużo oczekuję. Było tam iść od razu na chama. Ale serio - warunki podróży są po prostu doskonałe. Wracaliśmy do Kołobrzegu w ten sam dzień pociągiem TLK. To sprowadziło nas szybko na ziemię.

A jeśli chodzi o cenę? Za naszą 4 zapłaciliśmy (w taryfie 30% taniej) tyle co za 1,5 baku paliwa. Z czego nasza podróż spaliłaby tego baku pół. Dodam, że pociąg był pełen ludzi. Czyli klient jest :) A to dobrze rokuje. Tylko na boga, zmieńcie ten system rezerwacji biletów.
komentarz (1)
link | 2016.02.04 09:08:58
Babcia robiła doskonałe pączki. Pachniało nimi już na klatce schodowej. Dziadek uwielbiał je jeść dopiero po kilku dniach jak były czerstwe i w mojej ocenie niejadalne.

Dziś babcia z samego rana odeszła upiec te pączki dziadkowi. Mam nadzieję, że spotkaliście się już po drugiej stronie.
komentarz (4)
link | 2016.02.02 09:47:28
The best things in life aren't things.
komentarz (0)
link | 2016.01.20 13:20:04
Chciałbym utonąć w niebycie. Zanurzyć się w stagnacji. Zrobić coś bezmyślnego. Zrobić nic. Mam dość.
komentarz (0)
link | 2015.07.29 15:07:02
Kupiłem 27 ciężarówek piasku. Jakbym miał za daleko na plażę.
komentarz (2)
link | 2015.07.23 10:17:54
Mieszkając w Kołobrzegu... co roku, w sezonie, żal mi turystów. Tych co przyjeżdżają tu posiedzieć na plaży.

Moje wspomnienia z wczesnej młodości o lecie wyglądają tak - codziennie rano wyjazd z rodzicami / wujkami / dziadkami na plażę i smażenie tyłka do późnego popołudnia. I zawsze słońce. Zawsze gwarantowana plaża.

A teraz... chmury, deszcze, zawieruchy.

Ale może człowiek w głowie idealizuje przeszłość? Tak czy owak żal mi tych co na kwaterze, wyglądając za okno, żałują że nie polecieli do Egiptu.
komentarz (1)
link | 2015.07.18 23:11:00
Prognozy mówiły o burzach. Ostrzeżenie na zasadzie \'nie wychodzić z domu\'. Ale z samego rana pojechaliśmy rowerem szukać obiecanego pierworodnej 640-letniego Warcisława. Dębu nie było. Bunkrów też. Ale też było zajebiście.

Optymistycznie zacząć należy, że po moim ostatnim malkontenckim wpisie, zaczęto montować na kluczowych skrzyżowaniach słupy. Liczę, że na nich pojawią się znaki -> \"Do starych dębów tędy\". Ale póki co, szukanie owych jest mega zagadką. Wyzwaniem. Ale może o to chodziło? Może w tym cały \'fun\'?

Do śmiechu nam wszakże nie było. Minęliśmy 800-letniego Bolesława i dalej, niebieskim szlakiem po arcy-nie-rowerowych terenach, ruszyliśmy z nadzieją zobaczenia drugiego. Miało być 2km. 7km dalej w las, na totalnym pustkowiu, po przebiegnięciu przed przednim kołem lochy z 8 małymi dzikami zacząłem się martwić. I wtedy rozpoczęła się ulewa... Prędkość powrotna była godna Neila Armstronga.

Podsumowując: lokalizacja Warcisława nadal pozostaje dla nas zagadką. Ale po drodze znaleźliśmy stary, niemiecki cmentarz z nagrobkami datowanymi na 1900r. Murowane groby, z lekko odsłoniętymi płytami, a pod nimi 2-3 metrowe wykopy. Beata, z zacięciem godnym osła, kazała świecić latarką i szukać trupów. Bo nigdy takiego nie widziała... No cóż... co kogo kręci... Zmoknięci wróciliśmy koło południa do domu... Warcisławie - znajdę cię SUKO!
komentarz (0)
link | 2015.07.16 09:57:37
Dąb Bolesław i Dąb Warcisław. Dwa najstarsze dęby w Polsce. Jeden 800 lat, drugi z trzy pokolenia mniej. Stoją sobie w lesie 5km od mego domostwa. "-Pojedziemy rowerem?" pytam pierworodnej? Pytanie retoryczne raczej. Już po chwili ubierała buty.

Fakt, nie poczytałem jak tam dokładnie dojechać. Po drodze ani jednego znaku, choć jak się okazało byliśmy na właściwej drodze. Potem pojechaliśmy w las. Po 2km postanowiłem sprawdzić jednak net (ha - dzień bez smartfona, ta?). Ale zasięgu w lesie brak. Cofnęliśmy się i na czuja pojechaliśmy za oznaczeniami na drzewach (niebieski szlak PTTK). Droga pełna przygód - raczej mocno nierowerowa (szczególne z dzieckiem w foteliku). Po drodze kilka zwalonych drzew do przeskoczenia, częste zsiadanie z roweru ale - dotarliśmy - do Bolesława. Warcisława zostawiliśmy na następną wyprawę. Bo, prawdę mówiąc, nie wiedzieliśmy gdzie go szukać.

Do czego zmierzam? Będąc kiedyś na Kaszubach zauroczyło mnie jak oni robią biznes z niczego. Jest "najdłuższa deska w Polsce", czy pierwszy dom do góry nogami w Szymbarku. I milion ludzi. Tłumy. Bo atrakcja turystyczna! Mało tego. Cała mapa takich 'pseudo-atrakcji'. Taki produkt. I z oznaczeniami jak tam dojechać problemu nie ma. Ja wiem, że u nas na plażę trafić łatwo. Ale dajmy ludziom alternatywę! Mamy coś NAJ w Polsce. A nie ma do tego NAJ kilku głupich drogowskazów. I to nie tylko moje odczucia bo po drodze spotkaliśmy piechurów, którzy się pytali czy to droga do Dębów. Nie chcę brukowania ścieżki do drzew - chcę tylko strzałek: "tak kolego, idziesz we właściwym kierunku".

A niech reklamą dla wycieczki do Bolesława będzie fakt, że moja córka, po wyprawie nazwała ją prawdziwą przygodą i ciągle nawija o tym starym drzewie w środku lasu - o plaży zapomniała.
komentarz (0)
link | 2015.07.11 22:26:32
"Niewiele się zmieniło w otoczeniu starym
Tyram dwadzieścia siedem lat pod tym zegarem
Wysoki Sądzie! Ja z narkotykami
Miałem tyle wspólnego, co z mercedesami
Czyli nic. I nigdy nie uwierzę
Aby moje dziecko miało cokolwiek z tym bliżej
Od niedawna chodził, ubrany lepiej
Niż jego rówieśnicy ze szkoły średniej
Ale ja go nie pytałem, ja czasu nie miałem
By dać żreć im wszystkim na dwie zmiany tyrałem "
komentarz (0)
link | 2015.07.08 22:06:08
Słyszę, że nie ma ludzi do pracy. Są w Anglii, Norwegii ale już nie u nas. U nas się nie opłaca. Nie opyla. Nie ma sensu.

U nas zostały magistry. A jak magistry mają dom postawić to uuuu... liczą sobie po stawkach norweskich, jak ci co faktycznie umieją domy stawiać tam właśnie. Bez magistra.

Ale ci u nas z magistrami w Excelu są biegli. A przy łopacie odcisków dostają...
komentarz (0)
link | 2015.06.29 11:29:44
Poważne decyzje i kluczowe negocjacje. I wreszcie po długich rozważaniach jest - ten jeden, jedyny - TA FIRMA. No to wysyłam umowę do zapoznania się. Mówi, że przez weekend ogarnie, przeczyta, da znać.

Dzwonię dzisiaj.
- I jak ta umowa?
- Nie przeczytałem. Miałem gości. W sobotę. Wie Pan. He, he.
- He, he.
komentarz (0)
link | 2015.06.20 21:57:16
Około 1,5 tygodnia wyrwanego z życiorysu warte odnotowania #ospa @1dziecko.
komentarz (2)
link | 2015.06.12 21:59:02
Na życia półmetku warto by podsumować obowiązkowe osiągnięcia:

1. Syn - CHECK;
2. Drzewo - jeśli tuje, graby, kilka brzóz w to wliczyć to CHECK. Jeśli musi być DĄB w założeniu BARTEK to powiedzmy że nie;
3. Dom ..... no to od dzisiaj - in progress :D
komentarz (0)
link | 2015.06.10 21:31:10
Jestem dinozaurem internetu. #300
komentarz (6)
link | 2015.06.10 12:12:10
Starsza para zaopatrzona w parawan i kilka plażowych akcesoriów zaczepiła mnie pod osiedlowym sklepem. "Którędy nad morze młody człowieku?". Kluczowe pytanie, które zadawano mi nawet gdy mieszkałem w Szczecinie.
komentarz (0)
link | 2015.06.10 08:58:24
Odkąd sąsiad kupił stół do bilarda, w kamienicy zapanowała iście barowa atmosfera.
komentarz (1)