gatecrash // odwiedzony 9354 razy // [pi_the_movie szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (63 sztuk)
16:14 / 27.06.2005
link
komentarz (0)
Jesteś mężczyzną znajdziesz kochankę godniejszą
Znajdziesz bogatszą piękniejszą
I tylko dla mej pociechy niech wiem przed rozstaniem
Że twoja skłonność była prawdziwym kochaniem...

BYŁA KOCHANIEM

Niewdzięczny szukałeś wzroku mego teraz go unikasz
Niewdzięczny szukałeś rozmów ze mną dziś uszy zamykasz

...nie wiem dlaczego...


15:25 / 27.06.2005
link
komentarz (0)
to co się wydarzyło w sobotę to było największym chamstwem jakie mogło się wydarzyć...

okradł mnie mój kolega

a najgorsze jest to, że okradł mnie z lekarstwa mojej mamy...

lekarstwa na serce...

było to największe chamstwo jakie mogło mnie spotkać

zajebie...poprostu zajebie
22:29 / 23.06.2005
link
komentarz (1)
wkurwienie na maksa...

sam do tego doprowadzam...
dlaczego...tego kurwa naprawdę nie wiem...

poczułem się dziś zajebiście przedmiotowo...

jak zabawka...w sumie to moja wina...

w sumie ja to też tak traktuje...i chyba to mnie najbardziej wkurwia...

jest tyle innych rzeczy...a ja tylko o jedno...

tylko po co...bo mi dobrze?? przez chwilę...a potem znowu się wkurwiam...

po części mi odpowiada takie podejście do tematu...

choć dzisiaj usłyszałem rzeczy o których nigdy nie chciałem usłyszeć...

kurwa...czy to jest prawda...

tylko dlaczego Ty mi o tym nie powiesz...

pije sobie drina...z whiskacza zrobionego...i z tym mi jest dobrze...

ale jak się jutro obudzę to znowu będzie to samo...

a może się nie budzić...tak chociaż ze 2 tygodnie...

...tak naprawdę wolę czystą...ale się już skończyła...a szafka z samych kolorowych się składa...

z braku laku i kit dobry...

i tak czekam na wyjaśnienia...

tylko po co??
21:54 / 22.06.2005
link
komentarz (2)
zastanawiam się nad jednym...

czy jest to możliwe, czy ktoś też tak ma...

czy można kogoś nienawidzieć, a z drugiej strony...

no właśnie...

czym jest ta druga strona...

to co czujemy...to że myślimy...to że ...

jak długo to będzie trwać...można mieć nawet 2

miesiące przerwy a i tak to powraca...

a teraz z innej beczki...

idę spać...znów trzeba jutro robić tą forse...
23:10 / 13.06.2005
link
komentarz (2)
ktoś kiedyś mądrze powiedział...urodziliśmy się po to by robić tą forsę...

coś w tym może jest...ale zauważyłem jedno...ile byśmy jej nie mieli i tak mało...

wczorajszy szybki spontan - wyjście na miasto... było chyba najgłupszą i najdziwniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zrobiliśmy...

spacer na dworzec by zjeść zapiekanki...a potem...chleb i pasztetowa drobiowa (od DUDA)...myślę, że dla wszystkich przechodniów...nasze Grunwaldzkiego deptaka musiało być to szokiem...

piwa od cholery(może nie aż tak dużo) i wyciskana z jelita pasztetowa...

co my robimy...ważniejsze by zostało więcej na alkohol...co tam z jedzeniem...a każdemu brzuchy wirowały...

ale okazuje się, że za 65 zł pół osiedla dobrze się bawiło

a tak poza tym...46 dni bez TEGO....da się żyć...thehehe
20:29 / 17.05.2005
link
komentarz (1)
jakiś miesiąć temu zakończyłem pewien etap w swoim życiu...i dobrze...

potrzebowałem trochę czasu aby oprzytomnieć...zrozumieć, że byłem głupi...myślałem nie tym co trzeba...

czasami robimy pewne rzeczy..nie myśląć o konsekwencjach...o tym jak to wygląda z boku...o czym ludzie mówią...

ja ich nigdy nie słuchałem...uważałem że TO JA MAM RACJĘ...a inni nie wiedzą...

okłamywałem innych...okłamywałem siebie...mówiąc jak jest dobrze...

OK, SPOKO, EXTRA...i nowe słowo PAJUGOWO...tak było...NIE!!!

tak w cale nie było...wiedziałem o tym od dawna...a może się łudziłem, że się coś zmieni...że wydorośleje...

po dzisiejszym dniu stwierdzam jedno...

pi pi pi pi pi pi pi pi pi pi


i tak dalej i tak dalej

poprostu zadawanie się z niektórymi osobami uwłaczało mojej godnośći...

pozwalałem za dużo...

olewałem pewne zachowania...słowa...wydarzenia...

stwierdzam jedno...po pierwszym razie trzeba było dać sobie spokój...

KURWA CO ZA DEBILKA...

więcej mi się nie chce pisać...

szkoda słów na Ciebie...

oby Ci nic w życiu nie wyszło i abyś miała całe życie pod górkę...

do nieczego się nie nadajesz...

DO NICZEGO...ROZUMIESZ

osiągniesz coś w życiu tylko w tedy gdy się sprzedasz...

umiesz to robić...

mnie sprzedałaś...

POZDRO 600

20:12 / 10.04.2005
link
komentarz (3)
i tak minął weekend...jak zwykle straty...

zapowiadało się spokojnie...mały lansik, pare browarków, potem wódeczka...potem wódeczka...potem Śliwowica...potem 2 wódeczki...potem wódeczka...potem wino...potem Weselna też wódeczka...i tak się nazbierało...

ludzi też od groma...sami przychodzili...siadali...jedli to co było...a wiele nie było...pili...śpiewali(oj co to za śpiewy były)...tańce...śiewy...darcie ryja...pojednanie...parzenie...lub Elbląg...chodzenie po balkonach...ogród w środku mieszkania...jak dobrze, że krzesełka są tak blisko...jajecznica z 20 jaj na podłodzee...znowu śpiew...zdjęcia są...filmy też...i co najgorsze straty...

zapis rozmowy...

3 albo 4 w nocy...śpie sobie w mojej przecudnej noże...
przychodzi Karolina...

- Miłosz jest problem...
- Jaki?(lekko podnosząć skroń, która zwiotczała przykrywa moje zakrwione białka)...
- Stój się rozjebał...
- Nikomu się nic nie stało..hmmm...pomyślimy...dobra śpie

Mój spokój wewnetrzny był ogromy...zastanawiam się do tej pory dlaczego...PRZECIEŻ TO STÓŁ SZKLANY ZA KUPĘ KASY MOICH RODZICÓW, KTÓZY SĄ NA MNIE JUŻ WYSTARCZAJĄCO WKURWIENI, BO NAWET OBJADU NIE DOSTAJE W DOMU ITD ITP...

OKOŁO GODZINY 7.30

wstałem...poszedłem do pokoju...usiadłem...zobaczyłem...posyczałem...stwierdsziłem , że mam pomysła...zrealizowałem we współudziale syna burmistrza miasta pięknego Brzozowa...i jakoś poszło...

nie kapnęli się...

ale teraz to ja jestem wkurwiony...bo co za debile wczoraj u mnie byli...co tu się działo...co to za trzoda...5 piętro spać nie mogło...dlaczego muzyka napierdzielała na full całą noc...dlaczego mamy nosić długie włosy...w końcu...dlaczego wypalone zostały wszystkie cygary...

następnym razem parę gdzieś schowam...by rano możńa było elegancko zasiąść na klopie po paru łykach kawy i próbować sobie przypomnieć...jak to zeszłej nocy było...


pozdro dla wszystkich którzy u mnie byli...i którzy nie byli...którzy znosili odgłosy tej imprezy...

"nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko trudne do wykonania" - pamiętaj o tym Carola i się nie załamuj...

...aha...

pozdro dla Zielonego - dzięki, że zawsze jesteś przy nas

23:25 / 05.04.2005
link
komentarz (2)
Carola nie bądź zazdrosna...bo nie ma po co...

21:20 / 05.04.2005
link
komentarz (0)
dzisiaj wydarzyło mi się coś fajnego...

spotkałem dzisiaj kogoś...przez przypadek?? tego nie wiem...

zupełnie obca mi osoba...zupełnie obca mi kobieta

zupełnie obca mi dziewczyna...w końcu zupełnie obcy mi Anioł...

...zatrzymała się na ulicy...zapytała się czy mnie podwieźć...

...wsiadłem...dlaczego??...w końcu przede mną było może z 2 km drogi do domu...zrobiło się 60 km...

...rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym...rozmawiałem z nią tak jakbym znał ją od lat...

...bo tak naprawdę znałem...a obca mi była dlatego...bo należała do innego...

Kaśka...zmieniła się...to już nie dziewczynka z kosmykami jaką ją poznałem...to już Pani...

głos pozostał jednak niezmienny...taki który poznałbym zawsze...

i ciepło bijące od niej...i ten uśmiech...i śmiech...i dotyk...i to że jest...

kiedyś odszedłem od niej...wyszedłem...zamknąłem drzwi za sobą...nie odezwałem się słowem...

uważałem, że się zmieniła, że brak w niej ambicji, chęci dochodzenia do czegoś samemu...

tak naprawdę to ona osiągnęła wszystko co chciała i to sama...spełniała swoje marzenia...to co sobie w życiu założyła...

podrzuciła mnie na Shella...prosiła bym pozdrowił rodziców...nie zrobiłem tego...nie zrobie...

ona odeszła z mojego życia...to już przeszłość...ale czasem miło wrócić do przeszłości...

...czasami otwieram od niej list...tyle mi po niej pozostało...zdjęcia zniszczyłem...dlaczego...nie wiem...tak samo jak nie wiem dlaczego wsiadłem do samochodu...mówią panta rei

w końcu...celica to nie rzeka...nieźle się bestia wozi:)


23:32 / 29.03.2005
link
komentarz (3)
wkrótce nasza strona...


wkrótce nasz adres WWW

...pierwszy pomysł www.waldasb3.pl....ale dlaczego??

widocznie tak musi być...


idę spać...

kolorowych snów...jak to mawiałem swej lubej...
16:27 / 29.03.2005
link
komentarz (3)
rok podatkowy czas zamknąć...

okres wzmożonej pracy...dużego wysiłku i poświęcenia...

według dokumentów anie zasobności portfela wykazać muszę dochód w wysokości...27 779 zł i 41 groszy...

co daje równowartość...0,20577 wartości samochodu moich marzeń - Subaru Impreza STi w kolorze Navy Blue

lub...

0,2151774 wartości Volvo S60

lub...

6 wycieczek do ciepłych krajów po 2 tygodnie w hotelu 5 gwiazdkowym...

lub...

1010,16 butelek zielonego...0,75l

lub...

277794,10 pudełek zapałek w Leviatanie

u mnie jednak większośc poszła na przelew (patrz szkło)

i na wydatki związane z życiem z kimś...

i jakoś nikt tego nie zauważył...

bo po co...

ale jedno jest pewne...US Rzeszów musi mi oddać 223 zł z groszami...zawsze będzie na parę browarków...theheh

ja pierdziele...gdzie te pieniądze się podziały...

i tak kiedyś będę okrutnie bogaty...

i pił tanie wino...

a dziewczyny będą tańczyć na plastikowych stolikach...

albo i nie...bo jeszcze połamią i trzeba będzie odkupić...

a jak u Was...

ale jak to mawia mój przyjaciel Konrados...jak się bawić to się bawić, kiedyś będziemy na to za starzy...






10:31 / 29.03.2005
link
komentarz (0)
trochę się popierdoliło...ale o tym później...


znów wracam do swojego dawnego aktywnego życia...coś robię ..nie siędzę w miejscu albo po jakiś pokojach...tylko działam...

chyba wszystkie tyfiki stwierdzają, że czas najwyższy z tym skończyć...potrzeba nam trochę ruchu...

zaczęło się od wyjść na mecze...wyjścia do lokali ale nie po to by gnić przy piwie czy wódce, ale po to by szaleć...a to naprawdę potrafimy robić...już któryś raz z kolei dajemy najlepszy popis naszych możliwośći...z Gimo i Borsukiem na czele...

przy okazji już pewnie z 250 km na rowerku zrobione...jeszcze czas zacząć chodzić regularnie na basen...i może się uda skoczyć w tym roku...jeśli sezon się wcześnie zacznie i pogoda tak dalej się będzie rozwijała...

sezon ławkowy czas zacząć...ktoś kiedyś mądrze powiedział...schody też niczego sobie...(mam nadzieję, że tych ślimaków nie będzie w tym roku :)

weekend...plany były może bardziej dalekosiężne...ale realizacja w najbliższym czasie...

w ten weekend tylko ogrodowe party...potem disco...a wczoraj udana wycieczka...Łańcut - odchamiliśmy się trochę w tych zamkowych ogrodach...przy okazji Wola Dalsza...Dąbrówki...betonowy mur...Szybcy i Wściekli...kiepski operator kamery...ale nadrobimy to...w sumie krótka wycieczka a 93 km zrobione...nie wiem jak...ale dobrze że nie pojechaliśmy nissanem, bo paliwko troszkę drogie...co nie znaczy że Błękitny Grom nie dawał sobie rady...film jest...by tylko nie dostał się w ręcę rzeszowskiej drogówki...bo prawka nie zobacze z 5 lat...

bym zapomniał...jeszcze tak daleko po niepełną butelkę wódki nie jechałem...ale włoskie wina też dobrze smakują...na koniec seans filmowy...Kurier - już klasyk...ale jakże dopasowany do wczorajszego popołudnia...moją przesyłką była tyfik@team.b3

potem problem...

i tu ja zajebałem..trzeba zmieniać plany...wszystko o conajmniej 3 tygodnie przesunąć...a tu człowiek w 2 tygodniowym okresie wypowiedzenia umowy o pracę...kurwa zjebałem i to strasznie...

ekipa pomagałą z całych sił...ale nic to nie dało...

wylot ciężko przełożyć...ale wcześniej niż 23 kwiecień nie mam co myśleć...

spierdoliłem, bo zajmowałąem się pierdołami nie związanymi ze mną...

kiedy zmądrzeje?, że najpierw ja a potem inni...

zdjęcia z boskiego wypadu na wschodnie tereny dostępne tylko i wyłącznie w redakcji...

może na stronkę się je wrzuci...ale kto by chiał oglądać zdjęcia drzewa..lampy...płotka...i desek?

ALE ZAJEBAŁEM Z TYM WYJAZDEM...
10:01 / 28.03.2005
link
komentarz (6)
jak to wczoraj było...jak się zaczęło..i dlaczego się skończyło...

jakoś do tych Prządek nie dojechaliśmy...na działke do Mirka też...w końcu kto by oglądał nie wykończoną chawirę...

więc...uderzyliśmy do Caroli...


coś tam do picia było...bo chwilę wcześniej włamywaliśy się do mieszkania mojego brata...za co flaszeczka od niego nam się należała...więc już było...parę browarków...

u Caroli ciasto się szybko pojawiło na ogrodowych brudnym stoliku...zaraz potem dwie laski kiełbasy musztarda i keczupik i resztki chleba...stół zaczął się wypełniać..

zaczęło się niewinnie...0,75..potem 0,75 i 0,75 potem jakoś dziwnie też 0,75 i tak posiedzieliśmy u niej w miłej atmosferze...

potem odlot do ya marchaby...dlaczego nie wiem...kto był...bo zasnąłem od razu...po godzinie Carola przyniosła coś by mnie obudzić i wciągnęła na parkiet....

szaleństwo...wariacja to mało powiedziane....to było....


było być...kiedyś o nas chyba film zrobią...

powrót na B3 przez Slumsy (czyt. os. Zalesie)...było gospodynie odwieźć...w końcu kiełbasą częstowała...


słodka jesteś jak jesteś pijana...rzekł Borsuk w czasie tanów...
23:59 / 11.03.2005
link
komentarz (1)
kurcze...
15:06 / 06.03.2005
link
komentarz (0)
basenik i masaże....


wczoraj trochę pobalowałem...samotnie

ale było grejt

zaczęło się niewinnie od Mrocku - jak się okazało przyjechał kolega z Anglii, więc trzeba było wypić parę 50 z pomarańczką(jak się potem okazało ta pomarańcza przewijałą sie przez resztę nocy)

jest taka książka..."Mechaniczna pomarańcza"

potem Piano - jednak to nie dla mnie - daleko mi do bycia metroseksualnym...a te dziewczyny co z siebie robią to porażka...

nagłą zmiana planó i ląduje w KinoPub...tam ekipa już się ostro bawi...końcóka Karaoke - nie odmówiłem - wykonałem parę szlagierów...

potem tańce...oj się wytańczyłem...a Paciara i Aśka to miały mnie już dość...nauczą się, że jak się idzie ze mną na parkiet to lepiej brać wygodniejsze buty :)

potem kilka razy barman mnie wołał do baru, bo podobno mnie znał...Wujek Paweł stawaił wódeczki z tą pomarańczką...

dotrzymaliśmy do zamknięcia...ale tego było mało
więc poszliśmy do Irish

mała szyderka z lovelasów metroseksualnych(kurwa komu się to podoba??) w między czasiew Pawełku obudziły się fighterowskie chęci...ale było spokojnie sami uciekli...

potem Aśka mnie dobijała browarami...aż dałem sobie spokój...

wpadła ekipa siatkarzy Resovii - po wygranym meczu w Radlinie (tu gratki za 3:0)..więc piliśmy dalej...Sabine przybiła gwoździa...podobno pierwszy raz w życiu...

my z Ziomkiem dyskutowaliśmy z naszymi długimi reprezentami na różne głupie tematy...

zaproszenie na impre po zakończonym meczu...

na mecz też za darmo - zaproszenie z autografamii... tylko dla kogo ja je brałem..jak się to skończyło...a i tak byłoby to bez znaczenia...bo nie ma jak zwykle żadnej wartości...wszystko co ode mnie

Tatuś Miłoszek i wujek Pawełek...odprowadzają córeczkę Sabinkę przekazując nauki o byciu z lovelasem...

dziwny powrót do domu...bardzo dziwny...dlaczego tak poszliśmy tego ja nie wiem...w końcu zbawienie...jest autobus..króka drzemka w cieple 18...6.30 w domciu...

spanko

i jakoś zleciało...a tu trzeba do pracy wracać...

o zapomniałem...świat jest mały...Borsuk dowalał się do ... jak się poźniej okazało swojej kuzynki, której nie widział 6 lat...

a ona jest dziewczyną mojego przyjaciela...

byli u mnie 3 tygodnie temu i nawet nie wiedziałą, że on tu mieszka...

reszta też ją znała... ze szkoły...wieć wszyscy się znają, kochają, i bawią...

a Artur biedak w Hiszpanii...nauki przekazał by pilnować...tylko po co...jak Ona to za nim wszędzie by poszła...

żałuj, że Cię nie było...
21:58 / 02.03.2005
link
komentarz (0)
taaaaaaa........właśnie tak....

dzisiaj klasyka kina kacji...film o którym każdy chłopiec

powie: "...joo znam, jasne konkretos...."

RAMBO

kurcze ale on dzielny i niezniszczalny...

dobra idę spać...

trzeba rano wstać...

tylko po co...

aaaaaaa popracujmy coś trochę....

16:32 / 27.02.2005
link
komentarz (0)
...coś co mnie urzekło...

Pewnego dnia....

niebieski sedan wtacza się na postój. TYpowa taryfa...wbiegam, wrzucam walizkę do bagażnika, wsiadam w pośpiechu i trzaskam drzwiczkami...mówię do gościa"błągam pana, mam pół godziny do odlotu...!!". Szofer przekręca kluczyk w stacyjce. Do moich uszu dobiega dziwny pomruk. Kierowca wrzuca jedynkę i wciska pedał gazu w podłogę. W tym samym momencie żołądek owija się wokół kręgosłupa. Naciągająca się skóra na twarzy, natrafiająć na uszy, fałduje się. Oczy zapadają się głęboko w móżg. Przy pierwszym ostrym hamowaniu, skóra twarzy zaja się o zagłówek przedniego fotela, oczy, wracając na swoje miejsce, mijają przystanek oczodół i mkną w kierunku przedniej szyby. Żołądek walczy, aby nie oddać treści. Ostry zakręt w lewo. Przybieram pozycję glonojada przyssanego do ściany akwarium Mirka Wróbla(choć on nie ma jeszcze glonojada). Tylko dłonie rozpłąszczone po obu stronach pyska świadczą, że należe do roddziny mackowatych. Następny zakręt, tym razem w prawo, układa mnie w pozycję "do przewinięcia". Żołądek uderza brutalnie o podniebienie. Taksówka wpada w rondo. Zostaję posadzony twarzą w drzwi. Ślepemu trafowi zawdzięczam, że łokciem opieram się o przełącznik otwierania szyby i dzięki sile odśrodkowej opróżniam żołądek z treści. Dwunastnica z impetem uderza w latarnię. Ługa prosta prowokuje kierowcę do raptownego przyśpieszenia. Przywieram do oparcia, słodziutko składając głowę na tylnej półce. Zakręt w prawo i hamowanie rzucają mnie gdzieś w przód. Otwieram przekrwione oczy i spod fotela widzę...buty kierowcy. Podrywam się i próbuje przejąć kontrolę nad swoim ciałem. Rozglądam się za "cykor rączką", jednak powala mnie następny zakręt i przechodzę do kobiecej pozycji"po bożemu" z tą różnicą, że jestem bezwstydnie rozkraczony. Następny zakręt pozwala mi usiąść, a raczej mnie do tego zmusza. W przypływie świadomości chwytam pas i próbuje przypiąć się do fotela. Gdy trafiam w zapięcie, taksóka właśnie hamuje na parkingu lotniska...patrzę na zegrek dwie minuty...miałem wszystkiego dość...

tak samo wyglądał mój związek z Renatą...tylko trwał z przerwami ponad rok....

...a nie wszyscy wiedzą ten samolot na który się śpieszę to jest do USA...

w końcu lece...niech wszyscy wiedzą...ile można żyć w nieświadomośći...

22:49 / 24.12.2004
link
komentarz (3)
oglądnąłem właśnie film z Bałkanów...w Święta miałem służbę...siedziałem sam jak ten debil w pokoju podoficera...miałem służbę...
wszyscy świętowali...wspominali bliskich...dzwonili do nich...słyszeli ich głos...ja siedziałem...odbierałem jedynie meldunki od chłopaków z patroli...im też się nie poszczęściło...ale byli razem...
nie za pomnę ich komentarzy kiedy przy wydawaniu każdego rozkazu...przed słowami odbiór słyszeli Wesołych Świąt...
"Wariat my jesteśmy szczęśliwi, bo ty nas pilnujesz...o nas dbasz...o nas pamietasz...jak zwykle w święta wziąłeś debilu służbę...to chyba specjalnie dla NAS"
to się ceni...
potem przyszli do mnie ze śpiewem...Władek wstydziłeś się do kamry śpiewać:)...dzięki Wam za to, przyszliście do mnie...kurwa Gwoździu...czego ty szukałeś,że się tak rozglądałeś...nie zapomne takich koledników jakimi Wyście byli...

siedzę przed tym laptokiem... i tak się zastanawiam...czy warto było...
uważam, że tak...
może nikt tego nie docenia...może nie "NIKT"...w końcu od swoich byłych chłopaków dostałem życzenia...PAMIĘTAJĄ...
przeżyliśmy razem...
może przez nas ktoś już więcej nie spędzi świąt z bliskimi...
nie zasługiwali...

było myśleć potem robić...

może i okarze się samolubny...

ale pozdro dla wszystkich z GRUP BOJOWYCH...

pamiętajcie... to nam zawdzięczają wszystko...
to mu tworzyliśmy pokój...

to MY BYLIŚMI THE BEST...
i jeżeli ktoś tego nie szanuje...zostawcie to dla siebie...
Wy wiecie Oni nie muszą...

SK 06412 moja ukochana z Bałkanów...bądź posłuszna...na ciebie można liczyć...
Dla Wszystkich...Wesołych,ale to naprawdę Wesołych Swiąt...

dla tych...Bośnia...Kosowo...Wzgórza Golan...Syria...Irak...Kambodża...Afryka...Macedonia...a gdzie są polscy najemnicy to nie wiem...chłopaki z BlackWaters...już nie długo będe z Wami...pozdro Wam Wszystkim...

Wesołego...
00:28 / 24.12.2004
link
komentarz (0)
leże sobie i oglądam TROJE...

prezent od Brata...

wiele się zmienia w życiu człowieka w okresie świąt...
przede wszystkim...tyje...zwiększa mu sią poziom alkoholu we krwi...a co nie którzy przemówią o północy...:)ręce i inne części ciała sinieją od mrozu...
scena walki...cheila przerwy
...
....
.....
ale nim pomiata thehehehe
ochhhhhh dostał w noge...
tekst..."widzisz wrony....nie kosztowały jeszcze książecego truchna..."
thehhe spierdolił...i dla czegoś takiego mnie opuściłaś...
hoho Aganemnon nie żyje...od paru tysięcy lat:)

a to będzie moim hasłem przewodnim...

NIECH BOGOWIE POŚLA WILKI W GÓRY A KOBIETY W NASZE ŁOŻA



02:59 / 23.12.2004
link
komentarz (2)
coo za dzień, co za wieczór, co za noc - niczym program na TVN....
strasznie boli mnie głowa...
WIEM...to skutki alkoholu...ale tak naprawdę dużo go nie wypiłem...było troszkę wóki...troszkę browarów....troszkę papierosów...
było fajnie...
przede wszystkim pośpiewałem...
gardło mnie boli...
trochę potańczyłem...
nogi mnie nie bolą....

człowiek z biegiem czasu rozumie pewne sprawy...
wiem jedno ...
podobam się nadal kobietom...
potrafie dużo wypić...
potrafie zaśpiewać 30 piosenek pod rząd....
nadal potrafię kochać...

widziałem ją dzisiaj na innej imprezie...
nie miałem nic do tego, że bawi się z innymi...
była szczęśliwa...
to chyba najważniejsze...
uśmiech jej nie schodził z twarzy...
dla niej śpiewałem piosenkę...
na koniec wodzirej czy tam DJ stwierdził, że trzeba mieć dużo odwagi by zaśpiewać tą piosenkę...
ja myślę, że trzeba mieć dużo odwagi,by...
BYĆ Z NIĄ...

ONE - zespół U2 -jakoś zawsze mi się z nią kojarzy....

dużo wypiłem...

ale mam piwo przy boku...

tysiąc spraw jedna idea...

NAPRAWDĘ MI PRZYKRO...