Maszerując rano na kacu z deską sedesową pod pachą wyglądałem ponoć bardzo dostojnie. Ja sam też czułem się jak serfer przemierzający piaszczystą plażę. To pływanie i napady gorąca.
Posiedzenie sztabu kryzysowego zwołane nad ranem nie zdołało ustalić sprawcy, ale w sprawie jednoznacznego stwierdzenia, że kibel jest rozwalony konsensus został osiągnięty dość szybko. Myślę że kwestię sprawcy czynu rozstrzygnie w przyszłym tygodniu powołana specjalnie do tego celu komisja śledcza. Będą to transmitować zamiast Sędzi Anny Marii Wesołowskiej.
Kryzys został zażegnany kosztem 20 nowych złotych polskich wydanych w Realu. Polecam. Jak się kurna cieszę, że w domu moim wszystko trzyma się na sznurkach i plastelinie. Słabo mi się robi jak pomyśle co by było gdybym urwał sracz w Hiltonie.
Deska sedesowa nie surfingowa. Stałem akurat ze swoim nabytkiem przed jakimś stojakiem z batonikami i nagle sruuu, lecę na glebę. W ostatniej chwili złapałem się jakiejś laski. Reakcji nie opiszę, ale morał jest taki, że w niedzielny ranek z deską od kibla na kacu wyglądasz jak ojciec rodziny i chuj z tego będzie nie podryw. Żeby tego było mało, to się zaraz okazało, że to wcale nie ja leciałem na glebę, ale stojak się kołysał... Dobrze że bez faceta była.
"I may not ever drink again.
At least not ’til next weekend"
Wracałem dziś do domu targany rozterkami. Czy lepiej mieć dziewczynę nie śpiewającą w ogólę, czy śpiewającą ale fałuszującą? Która z wad byłaby bardziej wkurwiająca? Której pierwszej odstrzeliłbym łeb z wałkami pewnego pieknego poranka? Ot, dylemat.
Serdeczne pozdrowienie witające przybyszy zdobi mój dom. Witajcie i uważajcie.
Wołam Ciebie, jestem tu. Ten kawałek dedykuję tym, których nie ma już między nami. Chciałbym, aby zechcieli pobyć tu z nami przez chwilę i posłuchać go znów, powiedział Marcin. W sali zatłoczyło się od aniołów. Tylko delikatny szelest skrzydel zdradzał ich obecność. Słyszał kto kiedy pogującego anioła?
Dzwonią mi te słowa w uszach. Nie wolno mówić przy mnie takich rzeczy. Poźniej nie mogę się ich pozbyć. Wyrzucam je teraz.
Ja wiem, że NOFX. Wiem że Rancid i wiem że Piotr Rubik. Wiem też że Bad Religion i wielu innych. Umiejscowienie czasoprzestrzenne The Offspring nie pozwala mi kojarzyć ich źle. Przesłuchać.
Chciałbym zwariować. Ale za grosz we mnie szaleństwa. Więcej strachu. Czuję się jak oranżada w proszku na pustyni. Będziesz mi wodą?
Podoba mi się, kiedy jest pogodnie i absurdalnie. Rzeczy te wydają się być dość przekorne w swej naturze. Działają w oparciu o jakieś magiczne sprzężenie zwrotne. Są wszak ludzie z którymi siedząc przy piwie, śmiać można się z pomnika wielkiego wieszcza, którego imienia i nazwiska nijak nie można sobie przypomnieć. Ale nie jest to specjalnie istotne, bo kto to widział pomnik wieszcza z wielką fają wodna?! A samo osiągnięcie staje się o tyle doniosłe, że on oddający się nieprzerwanym przemyśleniom już od dziesiątek lat, na ślad swojej śmieszności jeszcze nie wpadł. Sztywniak.
Gdyby tak usiąść sam na sam z owym posągiem, dogadać by się jednak nie szło. Mimo, że stoi on tam nie na darmo i zasługi ma wielkie, to z kamieniem nie pogadasz. Ja wzorem jego i wielu innych, zaszpachlowany jestem też już prawie cały. Jedynie oko, rurka do oddychania...
Jestem kamieniem. To chyba jeszcze bardziej przejebane niż bycie Rożą. Zakochałbym się. Bo jeśli kamienie mogą za czymś tęsknić, to.. Ale miłość to inwestycja. Kupujesz kwiaty i prezenty. Stawiasz drinki i kolacje. Udajesz, że ryba którą dostałeś smakuje wybornie. Tymczasem rozgrzebując widelcem panierkę zadajesz sobie pytanie - gdzie, do kurwy, jest Nemo?! I że w sumie to fajnie byłoby zjeść pizze z popiątnym serem. Starania zostają zwieńczone zaproszeniem na kolację, na którą czekając niczym potomek kosynierów ze sztućcami nastroszonymi w rękach na sztorc, rozmyślasz już o śniadaniu. Lecz kiedy przyjdzie co do czego, okazuje się że tego też zjeść się nie da! Jaka podłość musi drzemać w kobietach, myslisz wychodząc zemdlony tuż przed 22. W sumie nienajgorzej. Bo o ile dwa kamienie leżące nad rzeką to nic złego, to jeśli pomyśleć że każdy z nich rozpaczliwie próbuje uciec, sytuacja zaczyna jawić się beznadziejnie śmiesznie. Dziś wieczorem poturlamy się w stronę zachodzącego słońca, rozmyślają sobie pewnie.
Co to ja w ogóle chciałem... ? Zapomniałem. A w ogóle to nie chce mi się pisać. Coś musi się stać. I lepiej niech stanie się szybko.
Myślę często o śmierci. Kto przyjedzie na mój pogrzeb, kto będzie pamiętał a kto zapomni w ogóle? No i stało się. Wczoraj odcięli mi net i nikt nie zauważył.
Życie rzadko bywa tym, czym byśmy chcieli żeby było. I nie wydaje się żeby później miało być znacząco lepiej.
Obserwuję dźwięk. Akustyczna fala rozchodząca się w ośrodku, zaburzająca jego gęstość przyjmując kształty akustycznego koncertu Stone Temple Pilots. Do pokoju zagląda poranne słońce. Absorbowana i rozpraszana selektywnie fala elektromagnetyczna cieszy błękitem w oknie poddasza. W środku jest zielono. Moja chemiczna kawa rozpuszczalna z mlekiem przyjemnie drażni zmysł powonienia. Jej cząsteczki chaotycznie dyfundują w mieszkaniu. Zbliżam dłoń do kubka. Ciepło. Nawet ona emituje jakieś fale... Czasem dobrze obudzić się cyborgiem w tym porąbanym świecie.
Dziś w nocy przyszli do mnie wszyscy XIX-wieczni żołnierze z pourywanymi kończynami, kulami w głowach i sercach. Wieśniacy wycieńczeni głodem i chorobami. Wysuszone psy ciągnęły na łańcuchach swoje budy. Katowane dzieci krzyczały panicznie. Nie mogły znaleźć wyjścia i nie za wiele z tego rozumiały. Jak to dzieci.
Na nich wszystkich stoi ten dom. Solidny fundament, nie ma co. Po gnijącym cierpieniu stąpam do raju. Jest pięknie, a ludzie tacy wspaniali.
To prawdziwa radość usłyszeć od kogoś młodszego pod swoim adresem, że dzisiejsza młodzież go załamuje. Bo mnie też. Brak umiejętności dobrej zabawy skrywany pod pozorem dorosłości to w istocie tragiczna sprawa.
Zaproponowałem Marcie żebysmy dali sobie spokój. Ona lubi wysokich, ciemnych i długowłosych młodzieńców. Ja z kolei szczupłe, kręcone dziewczyny w źle dobranych długich spodnicach i takich samych butach. Razem nie jesteśmy ani jednym ani drugim, co czyni rozczarowanie jeszcze bardziej nieznośnym. Zaproponowałem, że jeśli do 30, no może 35 roku zycia nadal będziemy wolni, możemy do siebie wrócić. Jak zwykle zrozumiała mnie źle. Myślała że żartuję.
A jeśli nawet są, to powinni ubierać się w działach damskich. Co zresztą, wybierając co wybitniejsze przypadki na ulicy, robią. Taki mam wniosek po powrocie z zakupów.
Drugi dotyczy koncertowego długiego weekendu. Słaby to jest koncert, kiedy moja jedyna refleksja sprowadza się do pytania - co tam, kurwa, za hałasy?!.
Trzecia rzecz to coś, co w swoim blogu odnotować muszę, jako że dotyczy mojej miłości. W takich przypadkach muszę, czyż nie? Tak! No więc chodzi o to, że Nellie McKay wydała płytę. Dawno, wiem że dawno... ale dopiero teraz miałem okazję poprzebywać z nią dłużej. Co ja na ten temat mam do powiedzenia? Tylko jedno... Do the Zombie RawwrRAWRRWARR!;)
Nieco ponad 80% poczty jaka odbieram dotyczy promocyjnych ofert sprzedaży Viagry, 10% to reklamy specyfików i zabiegów powiększających penisa. Kolejne 5% zajmują doniesienia o sekstaśmach gwiazd, z czego ja kumam tylko co to sekstaśma. Tych rzekomych gwiazd zwykle nie rozpoznaję. Ostatnie 5% to wiadomości od jakichś ludzi. Tych nie czytam wcale i kasuje od razu. Nie będą mi bzdurami skrzynki zapychać.
Dziś rano dostałem wiadomość z linkiem do "interesującego" filmu z Nikol Riczi. Tak napisano. W sumie fajnie, to byłby pierwszy taki z jej udziałem. No, nie licząc Laleczki Czaki. Chociaż do końca nie wiem czy to ona tam grała tę laleczkę. Podobieństwo jest duże, twarz, wzrost... Ale w tej epoce ciężko stwierdzić z całą pewnością kto jest kim i z kogo zrzyna. Obejrzę wieczorem.
Tymczasem głowę zaprząta mi niepokój. Obawiam się, czy ta wzrastająca ciągle ilośc propozycji powiekszenia penisa i Viagry oznacza, że ONI coś wiedzą!?
Muszę też w końcu sprawdzić kto grał Czaki. Ileż wyzwań przynosi kazdy nowy dzień.
Własna ścieżka jest więcej warta niż droga publiczna.
Tak wg filmu obejrzanego przez Olewusa miał nauczać swoich uczniów Jezus, odchodząc do kobiety która doprowadziła go do zguby. Spisane przez R. Topora.
Nie mam pewności czy to dokładnie tak było, ale pewne jest jedno - całe zło tego świata powodowane jest przez spódniczki. Od wojny trojańskiej po mojego wybitego zęba. I nie ma szans by to szaleństwo powstrzymać.
Kiedy spierdoli się Twój mózg, to sprawa jest generalnie poważna. Młodość, przebojowość, pełna kontrola nad wszystkim. Kontrola jest najważniejsza. I pewność, siebie i tego co wokół. Kiedy spierdoli się Twój mózg, rzeczy nie przestają być łatwe. Nabierają tylko innego wymiaru. Już nie pójdziesz do nieba tym kim byłeś lub kim myślałeś że jesteś. Jak funkcjonować, kiedy nie wiadomo właściwie, co jest prawdziwe a co należy tylko do Ciebie. A nawet jeśli wiadomo, to w jaki sposób znieść tę świadomość? Na tym polega szaleństwo. Patrzysz komuś w oczy i wiesz, że jego zmysły nigdy nie podpowiedzą mu tego co czujesz Ty i co widzisz. Jak klatka z kuloodpornych szyb, których nie masz szans rozbić. Gorsza od trumny tylko o tyle, że przezroczysta. Pewnie dlatego uważa się, że można oszaleć z miłości.
Z jakichś powodów rzeczy, które do tej pory były rutyną, zaczyna się wykonywać w sposób zupełnie inny. Można zostać uznanym za szaleńca, geniusza, debila lub po prostu wyobcowanego samotnika. Niezależnie od tego kim zostaniesz, tym ostatnim będziesz na pewno. Jeśli nie z własnej inicjatywy, to decyzją tych, którzy nie zadadzą sobie trudu zrozumienia. Czyli decyzją większości. Każdy na coś czeka. A Ty czekasz na cud. Nie pamiętasz z poprzedniego wcielenia, że cudów przecież nie ma. Więc jesteś gotów obwinić za ich brak wszystkich z wyjątkiem siebie. Ciebie to nie dotyczy. Z pewnością nie teraz. I z pewnością nie w przeszłości. Z pewnością...
Światła mamy wszystkie w odcieniach niebieskich. Lubimy ten kolor. W tym pomieszczeniu bez okien ,mieszającym granat z czernią, świeci nie oświetlając. Spokój, wolność, chłód i świeżość zatracają się w ciemności. Tylko wprawne oko zauwazy niewyraźne cienie surowych ścian w najdalszych zakamarkach piwnicy. Mam niejasne pojecie skąd się tu wziąłem. Pamiętam to miejsce jak oprzez mgłę. Ze zdziwieniem spoglądam na Marcina. Nie mniejszym niż na pochyloną nad basem Nikę. Wygląda zjawiskowo, w sumie jak zawsze. I jak zawsze jest gdzieś daleko. Być może nie dziwiłbym się temu wcale, gdyby nie jedna rzecz... Ona od osmiu lat nie żyje!
Co jest, pytam spojrzeniem Marcina. Teraz nazywamy się Wściekłe Żonkile. Właśnie wydaliśmy debiut, Sitowie - podaje mi płytę z wijącym się czarnym słońcem na okładce. Zagrasz? Marcin, czy ja mogę o coś jeszcze spytać? Czy ja też nie żyję? Nic nie odpowiedział.
Podszedłem do niej. Pewnego razu odeszła zbyt daleko i już nie wróciła. Cześć Nika! Wiesz? Ja nadal nie umiem tańczyć. Ale wciąż uwielbiam to robić... Tyle tylko zdążyłem powiedzić zanim się obudziłem!
Dotąd myślałem, że to ja mam koszmarne poczucie humoru... Czasami lepiej nie zamykać oczu. Dziś postanawiam nie spać w ogóle.
Filmy dla kobiet z pogranicza czarnej komedii powołują się często na rzekomy fakt, że kobiet jest znacząco więcej niż facetów. Na takim fundamencie budują rozmaite historie o desperackich poszukiwaniach idealnego towarzysza życia. Oczywiście jako facet programowo takich filmów nie znoszę i daje temu wyraz niechlujną postawą, piciem piwa i głośnym bekaniem , za każdym razem kiedy ktoś próbuje mnie do ich oglądania zmusić. A czy tak jest na prawdę? Nie wiem. Rzecz wydaje się być względna.
Po pierwsze wyobrażenia o idealnych facetach i facetach w ogóle, zmieniają się z czasem. Będąc swiadkiem spotkania klasowego mojej mamy wpadłem w osłupienie kiedy jedna z pań, przeglądająca zdjęcia facetów kolezanek, krzykneła wyraźnie podniecona - o, ma włosy! Niech mi teraz jakaś kręci nosem, że blondyn to nie, bo brunet lepsiejszy. Kurna, po złości wyłysieję!
Po drugie dla desperatów liczba dostępnych kobiet maleje z kwadratem desperacji. I tak, wystarczy wejść na pierwszy lepszy czat. Cierpiąc na bezsenność nigdy nie mogę pogadać sobie w nocy z jakąś panną na czacie. Zostają mi albo geje zdeklarowani albo utajeni, kryjący się pod wdzięcznymi nickami Zuzanna20. Wykrywam ich łatwo, bo niewiasty na czacie, jeśli już się trafią, są niezwykle znudzone. Wiedzą co je czeka, i że będzie tego niewiele. Tymczasem zboczency wciąż mają radochę. Czatowe panienki są też z reguły strasznie debilne.
Po trzecie - wiek. Lepiej być starszym. Tutaj faktycznie chyba jest tak , że po przekroczeniu pewnego progu co fajne, to juz dawno przebrane i zajęte. A cała reszta, w tym ja, cieszy się niesłabnącym powodzeniem idiotek, łudzących się że coś jeszcze ciekawego zostało. Jest to przedział wiekowy w którym umieszczając liczbę lat w nicku wzdycha się z rozżaleniem, że jest to wyrażone w jednostkach czasu nie zaś długości. Podejrzewam, że później jest już tylko gorzej. Liczba staje się niewiarygodna. Te mniej rozgarnięte zaczynają podejrzewać że w istocie o wiek się tu rozchodzi. Te drugie wyzywają od mitomanów. Tak to widzę.
Wnioski są dwa. Lepiej jest mieć mniej lat niż centymetrów. Miałem tez jakiś drugi... ale mi się zapomniało. Muszę sobie znaleźć tez jakieś inne zajęcie na bezsenne noce. Ale póki co pogoda jest tak podła...
Kiedy jakiś czas temu pewna, niespełna czterdziestoletnia, kobieta z radością stwierdziła, że ja zdaje się jestem niewiele od niej młodszy, załamałem się. Ożesz ty stara ruro, pomyślałem i czym prędzej wziąłem się za poszukiwanie eliksiru młodości. Wydzwaniałem do znajomych, żeby upewnić się że aż tak źle nie wyglądam. Ludzie wyrwani ze snu o trzeciej nad ranem, gotowi są przytaknąć największym nawet bzdurom, zapisałem później w notesie. Kupowałem multiwitaminy i suplementy. W przypływie rozpaczy postanowiłem nawet, że wyrzeknę się alkoholu. I piłem jeszcze więcej za powodzenie misji. Po dwóch tygodniach kryzys wieku średniego miałem za sobą. Teraz wiem, powinienem był kupić sobie Porsze i wyrwać jakąś fajną laskę. Ale że pierwsze do mnie nie pasuje, a na drugie mnie nie stać, spanikowałem.
Dziś serce mi rośnie a pierś z dumy pęka! Czy chodzisz tu do szkoły?! - zapytała mnie jakaś panna. Yyy, eee... a ponieść Ci plecaczek, kochanie? - miałem zapytać otrząsnowszy się. Nie zapytałem. Zamurowało mnie. Zresztą jestem debilem. Ale i tak było fajnie.
Jak to sprytnie zauważa jeden z bohaterów Vargi o sobie i swoich kolegach, jesteśmy w dobrym wieku, możemy ruchać młode i te starsze też możemy. Dobry wiek. Czas przestać być prawiczkiem.
"Dwadzieścia lat później wybuchła wojna. Mieszkanki Mortes-Frontieres ledwie to zauważyły, a jeszcze mniej się tym przejeły.
Kiedy niedaleko wyspy wylądowali alianci, trochę ponarzekały:
- Oby się to jak najszybciej skończyło. Ci ludzie są okropnie hałaśliwi."
Czasami wydaje mi się, że ten świat to są jakieś jaja, że to nie dzieje się na prawdę. I że przyczyna ze skutkiem w wydaniu ludzkim ma co najwyżej tyle wspólnego, że obie te rzeczy zaczynają się na "p". Niewysłowioną ulgę stanowią chwile, kiedy ktoś daje mi do zrozumienia, że nie tylko ja to dostrzegam. Ale nawet wtedy, ani o włos bliższy jestem poznania odpowiedzi na najważniejsze z pytań - O co im wszystkim w ogóle chodzi. I o co wam chodzi?!
(11:15:25) Tomek: hej, zyjesz ?;)
(12:15:30) Kuba: czesc:)
(11:17:44) Tomek: zdziwilem sie ze wstales przed poludniem
(11:17:55) Tomek: ale wlasnie sie jarnalem, ze jeszcze czasu na letni nie zmienilem
(12:16:11) Kuba: hahaha
(12:16:59) Kuba: ostatnio jak rozmawialismy na temat przesuniecia godziny to powiedziales ze ci sie nie chce bo juz za pol roku bedzie trzeba cofac:D
(11:19:31) Tomek: ale to bylo chyba rok temu, nie ?
(12:18:03) Kuba: tak ale ja slucham tego co mi inni mowia:)
(11:20:22) Tomek: to milo z twojej strony
(12:21:03) Kuba: co dzisiaj bedziesz robil?
(11:23:34) Tomek: wlasnie nie wiem. mam jakas cholerna potrzebe zeby cos pozytecznego zrobic. tylko nie mam pomyslu co by to moglo byc
(11:25:48) Tomek: moze poprzestawiam te wszystkie zegarki ?
.
.
.
"W porównaniu z wizjami męskiej seksualnej wyobrażni czy mojej seksualnej wyobrażni, możliwości kobiecego ciała są nikłe."
Po ostatniej notce i sugestiach, jakoby ładne dziewczyny pociągami nie jeździły lub że jeżdzą, ale bez świńskiego towarzystwa, skonstatowałem, że nawet jeśli to ostatnie jest prawdą, to nie w moim przypadku. Co więcej, musiałem przyznać, że jeżeli o mnie chodzi, to w ogóle rzadko widuję panie, przed którymi mógłbym z miejsca uklęknąć i służbę zaofiarować. Czyżbym zatem był aż tak krytyczny? Być może, wszak sam powalający nie jestem. A krytyka orężem ludzi sfrustrowanych i mało atrakcyjnych. Z drugiej strony jednak, nie krytykuję przecież. Ot po prostu, brak mi wokół tych zapierających dech istot. Kiedyś, z powodu tego i kilku innych, chciałem zostać gejem z rozsądku. Szybko okazało się że faceci też mnie nie powalają, i to znacznie bardziej... Britnej - brzydal! Clunej - Brzydal!
Życie mnie nie rozpieszczało. Nie otaczały mnie modelki. Ani to w szkole, ani w pracy. Jak już spotkałem jakąś fajną, to się szybko okazywało że własność jest od dawna prywatna. Nie wiem czy te faktycznie były fajniejsze, czy to że czyjeś powodowało wzrost ich atrakcyjności. Czyjeś zawsze lepsze. Stara prawda. Aż tu wreszcie w pewnej książce odkryłem to, prawdę tytułową. I kto wie, może to właśnie ona stanowi tak drastyczne ograniczenie mojego entuzjazmu? Jakby nie było, z faktami ciężko dyskutować. A wychodząc na ulicę widać to jasno - w porównaniu z pewnymi rzeczami, możliwości kobiecego ciała są nikłe;)