pozyton // odwiedzony 20462 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (40 sztuk)
02:52 / 11.02.2006
link
komentarz (1)
;)

A juz mialem kasowac tego bloga.Ale jak zajrzalem do tego co tu pisalem, o tym wszystkim...nie, nie mam serca ;)

A kto tu jeszcze wpada? Prosze o identyfikacje!:D
00:12 / 06.09.2005
link
komentarz (11)
boshhh...ale muzyka wciąga!I jaki ma wplyw na nastrój!masakra.przestraszne zjawisko.chce sie zyc, chce sie plakac, chce sie kochac, chce sie zamyslic...dzięki niej.Muzyka.

Stefan.Usmiechniety Stefan...;)jakze sie cieszy gdy pala oczy widokiem swych przyplotowych tuji ktorych juz nie gwalcą dzikie pędy niesfornie rosnących klonów, które klonogrom unicestwił.Nawet nie przeszkadza mu moj glupi wiecznie usmiechniety pies ktory towarzysko wpieprzyl sie jak sie dzis dowiedzialem 'jak zwykle' do sąsiada,a konkretnie do jego wnuczka, ktorego miluje niesamowicie (7latek o piskliwym glosie,ale w porządku : Panie Damianie:P). Do tego stopnia ze gdy membrana naszej bestyi zalapie piskliwe 'jessssssssiiiiiiiicaaaaaa' zza plotu mozg wysyla nadprogramową liczbe sygnalow do ogona totez ruchy tej częsci sicznotki ciala stają cięzko dostrzegalne dla oczu:] I Stefan usmiechniety...;)
01:32 / 31.08.2005
link
komentarz (4)
There's a woman crying out tonight
Her world has changed
She asks God why
Her only son has died
And now her daughter cries
She can't sleep at night

Downtown
Another day for all the suits and ties
Another war to fight
There's no regard for life
How do they sleep at night
How can we make things right?
Just wanna make this right

We believe
We believe
We believe
We believe
We believe
We believe
In this love

We are all the same
Human in all our ways and all of pain
(So let it be)
There's a love that could fall down like rain
(Let us see)
Let forgiveness wash away the pain
(What we need)
And no one really knows what they are searching for
(We believe)
This world is crying for so much more

We believe
We believe
We believe
We believe
We believe
We believe
In this love

We believe
We believe
We believe
We believe
We believe
In this love

So this world
Is too much
For you to take
Just lay it down and follow me
I'll be everything you need
In every way

We believe
We believe
We believe
We believe
We believe
We believe
In this love
(In this love)
We believe
(In this love)
We believe
(In this love)
We believe
(In this love)

...
01:42 / 20.06.2005
link
komentarz (9)
Dziękuje;)

Tym, którzy pamiętali o moich urodzinach i okazali to w jakiś sposób:)Dzięki!

A tych którzy zapomnieli,ale bardzo by chcieli pamiętać też rozumiem, bo sam należe do tego grona:P
00:09 / 11.06.2005
link
komentarz (11)
No to może o ładowarkach.

Kazdy z nas chyba czuje, że potrzebna jest mu moc.Aby uczyć się intensywnie, aby robic coś idealnie regularnie, aby skupiac się i pracowac nad własnym wnetrzem, aby pamiętac i koncentrowac sie na rozwijaniu przyjaźni które posiadamy, aby robić to co procentować nie koniecznie teraz, a raczej w przyszlości, ogólnie aby byc wytrwałym i silnym na różnym polu. A jakie może być źródło takiej mocy?Jestem ciekaw jak to jest u innych. Co sprawia, że jesteście 'nakręceni'?I na ile jest to skuteczne?Jak długo trwa i czy zawsze działa?
00:00 / 02.06.2005
link
komentarz (5)
A może by tak podyskuszyć?

Widzi mi sie co by tu teraz troszeczkę podyskutować.Tak razem.Wita nas tu troche,tych co znam to poziom prezentują budujący więc liczyć moge na ciekawe, interesujące podejście i wypowiedzi. Każdy ma głos do wypowiedzi, komentarza, pytan.

Co wy na to?
01:21 / 17.05.2005
link
komentarz (9)
:D

Co tu dużo mówić, skończyło się;) I wracam do życia...już mi sie podoba. Mam kilka rzeczy do załatwienia, ale poza tym szykuje sie na prawdziwe odbijanie sobie tego wszystkiego (swoją drogą zaobserwowałem jak niezwykle trudno mi idzie wytrzymanie w domu 3 dni). No nic, euforia mną rzuca, ide spać. Ale jest sympatycznie..;)Oby takie były też wyniki.

I chciałbym tu podziękowac wszystkim, którzy mnie w tej sześciorundowej batalii wspierali:]Smsy, telefony, słowa...


dziękuje Wam;)
21:14 / 04.05.2005
link
komentarz (12)
Babka perswazji, fasola, Stefan, plan & breathtaking mama.

Sytuacja liryczna wiosenno-typowa. Ogródek przy domku, słonko zachodzące sielankowo w otoczeniu różowawych chmur. Kobiety (2 słowami - 'dwie') przemierzają w tempie nieszybkim szlaki grzadkowe bedą od siebie na czternaście wyciągnięc ręki.W porywach na siedemnaście jak babka stanie przy gołębniku a mamusia przy spalonej niefortunnie czereśni. przy analizie własnych roślinek nawiązuje się dialog:

- Chcesz szparagówke, fasolke szparagową mam, chcesz posadzić?bedzie rosła, posadzisz sobie, dobra szparagówka...
- nie slysze mamy.
- Mam szparagówke, fasole, bardzo dobra, wiesz.Posadzisz sobie, ona łatwo, pięknie rośnie. Taka dobra szparagowa, wiesz...
- Nie dziękuje mamo, już mam.Zreszta miejsca juz nie ma,bo obsadziliśmy wszystko.
- Aha...

Pięc kroków później.
- Ale gdybyś chciała to tu masz fasolke szparagową.Gdybys potrzebowała. Tam posadziłam.
- ok, dziękuje mamo.

I na odchodne.
-a jakbyś chciała to tu jest szparagowa do posadzenia, dobra fasola, wiesz, taka dobra szparagowa. Jakbyś chciała to tu jest.

;)

Stefan zyje. I wiosna mu służy, bo ciągle ugania się za swoimi wnukami, za tymi zas ugania się też mój pies,ale że mu płot grodzi to uganianie uprawia wzdłużpłotowe. Stefana nie widziałem wprawdzie jeszcze,ale sława o nim brzmi i wpada przez okno wychodzące na sąsiadów. Wypatrze go jeszcze:> Ale chyba ciagle się bawią w chowanego, bo krążącą żone juz widziałem. Nie było jeszcze słynnego:"Steeeeeeeefaaaaaaaaaaaaan!!!!!!",ale ten motyw to zazwyczaj z rana, a jeszcze chyba za zimno na przedpołudniowe harce.

I mam plan.Po maturakch chce stworzyć nową szatę graficzną nloga oddającą cały jego charakter. Mam nadzieje, że mi sie uda;)Zapowiada sie ciekawa robota,ale to raczej na deszczowe dni.

AAAAaaaaaaaaaaaa...i jutro zdaje mature pisemny Polski. Własnie wkraczam we współczesność wiec jest całkiem nieźle,ale zaraz też zaczyna sie mecz i sam nie wiem co wybrac. Obawiam sie że bede oglądał mecz. A tak bardzo chciałem zdążyć...prosze o trzymanie kciuków!!!:)

I jeszcze najlepsza scena dnia. Poranek (?:D), godzina 10.30.

tżżżżdddddddgggggżżżż..!!! Najtrskliwsza z Mam energicznym ruchem z uzasadnionych przyczyn otworzyła drzwi pokoju. Stróż czuwał, bo chcąc mnie uchronić przed nadciągającym przyśpieszeniem rytmu serca i chcąc ograniczyć efekty do wstrząsu psychicznego podniósł mi powieki kilka sekund wcześniej gdy mama wznosiła się na piętro po drewnianych schodach.

Podniosłem wzrok i w tradycyjnie angielskim klimacie nieuzbrojonych oczu w drzwiach rozpoznałem rodzicielkę. Na twarzy przerażenie, zmartwienie, chaos i ogólnie co tam sobie tragicznego można wyobrazić. Ja tego nie widziałem, bo jak;) Ale drogą eleminacji załogi rodzinnego parowca i analiźie porównwczej chodu schodowego utwierdziłem sie w przekonaniu, ze rzede mna stoi mama z drżącym głosem:

- Damian, czy ty nie zaspałeś na maturę???

Brzmi może niezbyt realnie, ale biorąc pod uwage moje tegoroczne walki poranne staczane na polu prześcieradła targany mocami pościeli i budzika szybko rodzi się świadomośc,że słowa te były niczym szybki zastrzyk adrenalinki w dupcie i to w czasie wyciszonej kontemplacji nad zasadnością postępowania mrówek w ich skomplikowanej zbiorowości. Rzuciło mną niemiłosiernie.

- Ja?!?!?!Jak..nieeee!!!Nieeeee, tylko nie to!!!Czekaj, nie?!!?!Który dzisiaj, która godzina??!?!?!? Jak to?Zaspałem?Nie...czekaj...znowu...(&^@#$&^%$&^%@#* - w głowie)

Towarzyszyły temu spazmatyczne ruchy głową, klika uszczypnięc samego siebie, wyraźne juz dostrzeżenie tragedii rodzinnej na twarzy mamy, szaleńcze próby logicznego myślenia, które w tej chwili było równie niewyraźne co świat nieuzbrojonych oczu. I to przerażające migające na czerwone hasło przed oczami: ALE DAŁEŚ DUPY SYNEK:D i jakiś głupi śmiech w tle. pikawa buzowała jak przy pamietnym skoku na główke numer pierwszy. Uświadomiłem sobie. Dałem dupy. pieczątka spadła na mnie i przybiła mnie do łóżka.

Na szczęscie korektor włączył sie w miare szybko i arytmia zmieniła się w wesoły oberek, bo co sie okazało?

Mamusia siedziała sobie jak nigdy nic w kuchni i spozywała pierwzy posiłek dnia kiedy nagle z tv dobiegło ją hasło uroczej Pani prezenter:
- "Maturzyści rozpoczęli dziś pisemne egzaminy dojrzałości".

A że mama przesył emocjonalny ma nad wyraz szybki toteż wizja katastroficzna odłączyła funkcję dalszego słuchania i po percepcji ubranych uroczyście młodych skupionych na pisaniu popadła w rozpacz tragedii rodzinnej połączonej z niemożnościa przełykania. Twórczość ekspolodowała wiec z pieknej równiny spokoju mamusia szybklo ustawiła w szeregu wyobraźni całą rodzine na skraju przepaści. Wszyscy płaczą i sa gotowi do skoku, bo Damian zaspał mature.

- Jezuuu!!!On zaspał!Pomyliły mu sie dni!!!Nieee...mama!!!.Czemu nie przypilnowałam!Wiedziałam, że zapomni (to zdanie z relacji mamy najbardziej mi sie podobało:D)!!!I juz po maturze!Wszystko przepadło, rok w plecy, po studiowaniu, co on będzie robił?Nie dostanie sie na studia,gdzie znajdzie prace...

Pewnie szybki szkic tragicznej przyszłości poszedłby o wiele dalej i zachaczyłby o nieudanego małżeństwo, śmierc psa pod kołami 130, napad, gwałt, rabunek, wplątanie w intrege, sprawy mafii, zniszczona psychike, wygnanie, samotność, depresje, głód, schudnięcie, cierpienie, nieslubne dzieci, tułaczke i śmierć w przydrożnym rowie na suchoty bez należytego pochówku zniszczonego alkoholem Damiana...ale na szczęście (zależy czyje) mama wpadła na pomysł uświadomienia mnie o historycznym momencie dziejów i tragicznym zaspaniu i powędrowała w górne częsci domu, gdzie ten pogrążony w horyzontalnym konteplowaniu ciamajda niczego świadomy spoczywał.

A jak się okazało, dzisiaj zdawano języki mneijszości narodowych!To Ci heca;)

Na co mama:
- Naprawde?!
- No powaznie!
- Co za dureń (o ministerstwie)...i co za palanty (o telewizji)...czyli nie zaspałeś?!
- No nie:D
- Uuufff...;) Ja przez Ciebie dostane kiedyś zawału.

;D
23:56 / 28.04.2005
link
komentarz (12)
Powiem Wam coś.

Jutro mam maturę.Kolejną.I tak między nami, to czuję się troszkę mniej pewny:]Poważnie.

Powiem Wam coś.

Trzymajcie kciuki. Mocno. Jak boli posmarowac maścią. I trzymać dalej. Ostatnio pomogło;)

Powiem Wam coś.

Jutro. ;)
00:41 / 28.04.2005
link
komentarz (8)
Aaaaa...;)

Troche juz mi się ziewa,ale są już pierwsze wakacyjne pewniaki:D A to cieszy;)Ależ będzie przednio:]I znowu zawitam and Bałtyk.

I love Bałtyk.

:D:D:D

ps. pozdrawiam wszystkich,którzy odwiedzają ten nlog;]I zachęcam do wpisów, choć wiem,że nie zawsze się chce;)Ale mam nadzieje,że ktoś nowy z grona 'oczytanych' dołączy tez do grona 'rozpisanych':]I...no;)takich a nie innych snów życze:D
00:23 / 27.04.2005
link
komentarz (5)
Hhhmmm...;)

Ucze się.I nosi mnie niemiłosiernie.Jutro już musze sie wyrwać na kosza bo zwariuje. Dzisiaj uznałem,że musze skserować jedną stronę. Poszedłem więc do komputerowego (pokoju - to taki slang rodzinny:D) i jak nigdy nic włączyłem żelazko, a że wiedziałem,bo głupi nie jestem, że trzeba poczekać aż się nagrzeje wiec zacząłem grzebać w telefonie...po 2 minutach, jako nie głupi chłopak już się domyśliłem,że żelazko siągnęło odpowiednią temperature, schowałem telefon do kielni i...eeee?!?!?Czemu stoje z gorącym żelazkiem w ręce nad deską do prasowania, na której leży książka od angielskiego?!E..?!No to się zaśmiałem, wyłączyłem żelazko i siadłem bez słowa na krześle i włączyłem komputer, żeby zeskanowac i wydrukować wspominaną strone...

A potem zszedłem opowiedziec o tej sytuacji mamuśce,żeby ją rozśmieszyć bo coś dziś nie dawała kondycyjnie rady i nastrój też miała średniawy. I co?No opowiedziałem, smiech był, fajnie ogólnie a potem w równie wesołym nastroju poszedłem zrobić herbate. A szukałem jej uparcie lampiąc się przez 20 sekund w otwartą...lodówke. Jak nietrudno sie domyslić, tam jej nie było.

Wtedy uznałem,że mecz Milan-PSV jest mi niezbędnie konieczny. Logiczne, nie?;)Ide się przewietrzyć:)
23:31 / 21.04.2005
link
komentarz (25)
Powiem Wam coś.

Jutro mam maturę.Tttaaa...doczekałem się. W końcu każde marzenie musi się w końcu spełnić (:D).

Powiem Wam coś.

Trzymajcie kciuki. Mocno. Jak boli posmarowac maścią. I trzymać dalej.

Powiem Wam coś.

Jutro. ;)
22:47 / 18.04.2005
link
komentarz (12)
Grrrrrrrrrrr......;[

Kurna. Siedzę nad tą prezentacją i w morde. Gdzie mam ciąć?!?!?!Szto nie takie proste!!! Mój czas 16:42:64. Czytane. Ma być maksymalnie 15:00:00. Mówione:D Ttttaaaa...żyje maturą. Taki czas. Każdy chyba czasem musi się pouczyć.

Dzięki wszystkim za wsparcie:) Co prawda nasze słodkie media troche motają ludziom w głowach i wielu myśli, że dzisiaj zdawałem polski (Ciocia Anna z promiennym uśmiechem nadziei w telefonie), ale to już błendy telewizji. Jeszcze raz dzięki;)

I trzymajta dalej.
15:10 / 12.04.2005
link
komentarz (12)
Nareszcie:]

Czekałem na ten moment:]Wiem, że jeszcze nie zacząłem nawet zdawać matury, ale mam prezentacje. A wiedziałem, że jak ja zrobie to będzie fajniej:P A wszystko działo się tak sielankowo, że zanim położe się spać napisze o tym dla Was (właśnie przerabiam Linkin Park i dwie piosenki wylądowały juz w koszy, czyste;) ).Hhhmmm...uwaga. No...chyba sie rozpisze:]

Śmiesznie:D Najpierw był weekend, który dzięki przypadkowej informacji od Różyckiego w autobanie okazał się ostatecznym,aby zrobić "plan ramowy". W sumie czemu nie, ale że jeszcze źródeł nie opanowałem to w sumie jakoś tak nie bardzo mi się zbierało. Ale Pałlinka (dzisiaj była bohaterką, ale o tym później) mówi, ze to jednak trzeba i ponoć (co gorsza) poniedzielnik to ostateczny termi, żeby oddać wszelkie pomoce czyli jakieś muzyczki, filmiki, plansze, plakaty (hehe:DRadzio klejący dzis na korytarzu był zawodowy:D). A że moja praca ("crawling" wszyscy znają. i słusznie) opierała sie na działaniu na własnie tego typu źródłach no to zaczęło się robić ciepło:] Dzięki opiece Prezesa trafiłem jeszcze na dodatkowe źródła (kłaniam się nisko;) ) i przez weekend postanowiłem przerobić moje materiały. Miałem wielki problem, bo generalnie miałem mówić o środkach perswazji a ich jeszcze nie znałem, nawet nie wiedziałem jak się ubierają. I wtedy pojawiła się przebłyskotliwa mysl numer pierwszy, że uzyjemy podkreślacza. Aaaa..właśniem, bo pani z bilioteki nie dała sie na mówic na 4te przedłużenie książek z czytelni i tymsamym zmusiła mnie do kserowania fragmentów (ależ to był lotek:D"Hhhmmmm...to,hhhmmm...a może to też..hmmm...1,20...hmmm...to w sumie zamiast tych 12stu stron poprosze te dwie.Tak, wystarczy. Tymbark kosztuje złotówke:] ). I przeswiatła myśl pierwsza spadła na mnie jak kurz z szafy wiec gdzies tak koło środka weekendu. "Użyj podkreślaczy!!!" Taaaa!!!Ależ to mnie pobudziło do działania:]Ciach, ciach...i już...nawet mi sie chciało czytać, byle znaleźć cos do podkreślania. Polubiłem podkreślanie. Jakby ktoś kiedyś potrzebował pomocy w tej rozległej dziedzinie to dzwonic;) No i popodkreślałem. Hmmm...I w niedziele, koło godziny 16 (wczesniej oprócz wizyty duszpasterskiej czas spedzałem na pałaniu dumą do samego siebie za tak widoczny postęp w pracy). ("In the end" tez każdy zna. I tez słusznie. Oni nie maja nic wiecej?!). Moment, musze zakropić oczy. To już 10 raz dzis. No już lepiej. Na czym...a.Więc (jejciu ale on sie beznadziejnie drze;]następna) w niedzielę uderzyła mnie przeswiatła myśl druga, która podpowiedziała, abym to co popodkreślałem pookreślał. No i napisalem takich kilka motywów, które się powtarzały i kazde podkreślenie numerkiem opatrzyłem adekwatnym. Ale było super. Cisnąłem naprzód:] Słowo, czułem się jak przeciąg. Ale jedyne co udało mi sie wyrzeźbić na poniedzielnik to był ramowy, niesamowicie ogólny plan:D:D:D Ciekawa była pogadanka z Radziem:
D: A słyszałeś, że trzeba oddać źródła na jutro i materiały dodatkowe?
R: Co?Nic nie słyszałem
D: No ja tego nie mam.
R: Ja też nie. (ale mnie ten wspólny statut podbudował:D)
D: To zadzwon do Zaela a ja do Mysiaka i się dowiedz. Zgadamy sie.
R: Ja nigdzie nie dzwonie.
D: Ehheeee?
R: Ja o niczym nie wiem.
D: Eheeee?
R: Ja nigdzie nie dzownie. Ja nic nie wiedziałem. jak będziesz wiedział to mi nie mów:D ja nic nie wiedziałem:D

Hehe:]No to ja też nic nie wiedziałem wiec z planem ramowym dumnie zawitałem do szkoły po przeciągowych doznaniach weekendu.
Pani Profesor: Źródła na dziś.
D & R:Eeee?!?!?!? (:D)
Pani Profesor: Na jutro ostateczny termin.

HHhmhmmmm...a to oznaczało wielkie partyzanckie rzeźbienie. Jak wielkie sam sie nie spodziewałem:]Wróciłem wczesniej bo Sucha odwołała dwa wfy (&$%$%$#@*&%#@$*&%*&_!@#) wiec cóz. A że po drodze oglądnąłem jeszcze mecz nba (naprawde chciałem iśc na góre, ale tylko zerknąłem i masz Ci los...akurat 12 kanałów dalej musiał lecieć mecz:DTo Ci zbieg okoliczności.) Więc około godziny 17tej zrobiłem sobie wisniowy garnek kisielui herbate i wziąłem sie do pracy. Naprawde fajnie mi sie robiło:]A jeszcze bardziej mnie nakręcała myśl, że juz niedługo będe miał to za sobą:] No i tak owoce dwóch przeświatłych mysli weekendowych wykorzystywać począłem i wstęp sie stworzył i rozwinięcie. POtem mały zawias, bo okazało się, że chyab czegos nie rozumiem, po prostu na moim środkowo perswazyjnym polu rosło coś czego pod żaden zielnik podczepić nie mogłem. Ale troche sie przewietrzyłem, herabte zrobiłem i po godzinie brodzenia wyskoczyliśmy z kałuży. Potem zawitała mam z kanapkami (:D:D:D) co jej sie niezwykle chwali, w ogóle faceci to sa tacy prości ja nie moge...;)Aż mi żal swojej prostoty myślenia:D I powoli zacżeli się ze mną żegnac...bo tatuś w kime, mama za nim, siostra również. I zapanowała cisza. Tworzyłem. Ale nie macie pojęcia jak sielankowo sie czułem:DNaprawde, po prostu sielanka. Jakoś tak na wesoło sobie pisałem to prezentacje a czas leciał. W tym samym czasie Mysiara i Radzio też rzeźbili. (srednie to Linkin...) A u mnie sielanka. Ale było sympatycznie;) Normalnie "Be my baby" czy "Surfer girl";D Pogadanka z Radziem 00.30 była zabawna:] Opowiedział mi jak ciął o 23.30 na balkonie deseczki pod stelaż do plakatu i jaką mu to sprawiało frajde. Ja za to polewałem z faktu, że na stronie leppera, która miał być obiektem mojej wszechanalizy ciagle działa żałoba. Ale to na tyle totalna, że nie ma na stronie nic. Nawet jednego przemówienia:] Super;) o 2.47 doszedł sms:
"jak idzie? u mnie w koncu widac postepy. jeszcze godzinke i ide spać:)" Ja jeszcze nie:D Sielanka trwała. Tak mi miło ten czas mijał, że aż sie nie moge nadziwić, ale naprawde, no sielanka. Zrobiłem sobie herbate i rzeźbiłem dalej. Radziu się zorientował że nie kupił brystolu pod plakaty :D:D:DI rano będzie kleił w szkole, znaczy się przyjdzie wczesniej i "szybko zklei co trzeba':D męczyl sie też biedka z niemieckimi nazwami ulic. A ja latałem po sieci i szukałem kolejnych środków perswazji w wystąpieniach polityków:] Mysiara o 1.08 wpadła na świetny pomysł i zadzwoniła do mnie. I co usłyszałem w słuchawce? "trum tu tu...hej za rok matura..." bujaj się bździągwo. :D Pałlinka była wtedy jeszcze na chodzie (choc siostra już odpadała na zywo w czasie naszego ciecia pogawędki). Ale bym się wkurzył gdyby mi sie zawiesił teraz komp...oj....:DAlbo coś zniknęło:] o 3.30 Pallinka dała znać smsem że nie spi. I tak nieźle jak nas sms otej porze nocy;)Nie no, zartuje, już dość...bo Pałlinka dzisiaj wykazała się naprawde odpornościa na moje pomysły:] o 3.40 zaczałem sie zastanawiać czy powinienem zmienić juz majtki i skarpetki, bo w sumie już nowy dzien...Pałlinka powiadomiła o złapanym zawiasie na slajdzie nr 9. Ja prezentacje w PowerPoincie dopiero planowałem:] o 4.50 radziu zakomunikował, że idzie spać...na godzine aby potem walczyć w szkole z klejem i brystolem:D Mysiakowa odpadła bez słowa (ploty mówią, że koło 5tej). Ja o 5.40 powienienem wstawać na autobus, więc w sumie...;)Jechałem dalej, ale juz to jakos tak coraz mniej sielankowo szło. Taka zamułę złapałem koło 6tej:DNo uparłem sie na przemówienie i nie było mocnych. pech w tym, że nie mogłem sie skupic na tresci:D Ale...;) Potem juz zrozumiałem, że znowu brodze w kałuży więc zszedłem na dół zrobic herbate i sie okazało, ze tato wstał juz do pracy:DPtaszki śpiewają, słońce sie wbija oknami.Miodzio:] Krótki dialog;)
T: Spałeś coś?
D: No nie za dużo...;]
I ta mina;)Ale chyba mnie rozumiał. Przynajmniej było pogodnie:] Wiedziałem, że się spóźnie do szkoły, ale prezentacja rządziła. Skonczyłem juz ze środkami, szybko trzasnąłem prostą prezentacje w powerpoincie, ponagrywałem i...taaaaaaaaakkkkkk!!!!!!!:D:D:DKoooooniec:D Poprawki, drukowania, sniadanie, zatroskana kochana mama, babke pod przychodnie i lece do szkółki oddać moje cudo!!!!!!:Dhurrrrrrrraaaaa!!!!!!!:D

Co prawda jakąś taką miałem percepcję z poślizgiem, ale jechałem tak co by tego nie wykorzystywać:]Wchodze do szkoły a tam...co?Ano Radziu na korytarzu rzeźbi klejem i papierem:]Ale zdązył chyba;)Oddaliśmy. Jeeeeeaaaaa!!!!!!!!:D:D:D:D:D:D

A potem...hehhe;)Mieliśmy lekcje z Rafałem a że go nie było no to gadalismy o prezencie dla niego. I...:]No w sumie Mysiara bardzo chciała gdzies iść. Ja stanowczo (czemu?:D) sie temu sprzeciwiłem...no i musiałem być konsekwentny:D I rózne taktyki kradzieży niezbędnych rzeczy stosując Pałlinke doprowadziłem do...hmmm...sam nie wiem. nie pamietam. Ale za to jest dzieło:D "Dramat Pałlinki" w 4 aktach. Bo akurat miałem aparat w szkole i bardzo miałem ochote wszystko udokumentować:DAle fajnie...tylko dziwnie, bo jak teraz siebie słucham na nagraniach to nie pamietam, żebym cos takiego mówił,ale jakie to ma znaczenie;)ciekawiej sie oglada. Wróciłem i dziwiłem sie czemu mnie nie siekło. Aż tu nagle se usiadłem i uuuuu...ktoś za dźwignie pociagnął i uuuuuuu...jak mnie zmogło. I tak mi się zachciało jeśc. Ale też nic mi sie nie chciało robić...zacząłem liczyć ile czasu zajmie mi robienie kiślu...i nagle!!!!!!!!tak, przecież wczoraj zrobiłem sobie galaretke!!!O smaku owoców leśnych!!!!!Ależ to była cudowna świadomośc. Dorwałem sie więc do mojego roztrzęsionego dania w równie niestabilnym stanie radości i zaczałem jeśc na rózne sposoby. małe kesy, duże, średnie, z powietrza, na zapych, po kawałeczku, pogryzione, zmielone, rozpuszcone...heheh:D:D:DWiecie na ile fascynujących sposobów mozna jeść galaretkę? (smak był troche wodnisty, ale zdarza sie, prawda?). Własnie takimi problemami mam zamiar sie zajmować w czasie wakacji:D Iście frapujące:]

No i to by było na tyle. Obok leży miska pusta (po galaretce) ze ścierką (aaaa...bo jakoś taki bardzo trzęsklawy kawałek mi sie nałozyło i spadł mi na glebe. Wiecie jak fajnie galaretka upada na podłoge z paneli:D:D:DHehhe...a jeszcze zabawniej sie ją podnosi:] Ale, że mama zaraz wyskoczyłaby z hasłem "tu sie cos klei" no to posprzątałem, nie będę taki;). Wokół pełno kartek A4 z podkreśleniami i cyferkami słowem - działo sie;) jak teraz myśle to takie to zabawme było:] Sielankowe;) I zaraz zobacze co to tez stworzyłem poskładam papiery i obejrze jeszcze raz "Dramat Pałlinki w sam nie wiem ilu aktach". A tak miedzy nami to Pałlinka jest super. Naprawde;) Pozdro dla niej!

No a teraz to jeszcze tylko zjem cos z siostrą i...lulu. Pan od matmy jest juz uświadomiony o moim niestanie wiec korków nie bedzie. Lululu...ale sobie kimne;) Jejku...alem sie rozpisał. Ktoś to z uwaga zdierżył?:DJak tak to chyba bedzie mi strasznie miło;) Pozdrawiam i życzcie mi kolorowych sam-wiesz-jakich snów;)!!!:D
00:19 / 10.04.2005
link
komentarz (5)
Przełom

Wielu zastanawia sie,czy to zryw czy to przełom. Był Świety.Dlaczego?Chocby dlatego,że przez jego istnienie miliony ludzi było przez te dni tak dobrych. Niektórzy odmienili się wcześniej, inni później, inni dopiero gdy odszedł. Ale zapanowało dobro. Jedność. Własnie...jedność. Mój hopl patriotyczny rozsadził mi klatke;)Prawie,bo niestety nasze miasto (władze oraz duchowienstwo) wg mnie nie sprostalo wymaganiom. Nie wiedzialem, gdzie mam sie zgromadzic, gdzie poczuc wspólnote.

Świety,bo odkryl to co juz bylo mocno przykryte.

Po tylu dniach zaloby mozna zobaczyc jaka gownianą papką karmią nas niektóre telewizje i radia. Eski nie włącze już wiecej.

Sprawił,że przestalismy narzekac, a zaczeliśmy doceniac to co mamy. Postanowilismy popracowac nad sobą i myslec jak okazać innym dobro. Byćmoze nie wszyscy rozumieja jak wiele znaczy pojednanie tych kibiców. Ale ja wiem,ze to fenomen. Naprawde. I wierze,ze tak pozostanie.

Ja sam nie jestem swiety. I pewnie nie raz upadne. Ale dzieki niemu, a co najgorsze, w sumie dzieki jego smierci, uswiadomilem sobie co bylo nie tak. Co jest naprawde wazne.

Zwroccie uwage na to co probuja z nami robic. nie mowie kto, nie mowie kiedy i jak. rozne teorie, sam nie wiem, zreszta to nieistotne. po prostu na codzien wiele czynnikow stara sie nas 'odciac od korzeni'. Od duchowosci czlowieka, od polskiej tradycji, od zasad moralnych, od idei jednosci na rzecz propagowanego indywidualizmu. Od dobra dla innych.

Ja wierze,ze ta zmiana nastapi na trwale. takze we mnie. Bo nie wolno watpic. Jak zwatpisz nie przeskoczysz.

I niech każdy bedzie pewien i niech zbyt nie rozwaza slusznosci w kontekscie obecnych czasow, parcia naprzod, ogolnoswiatowych zmian i tendencji. Jesli uznajemy go za Świętego, uznajmy tez jego slowa, rady i wskazówki za Świete - prawdziwe, sluszne.

Niech każdy wierzy w przełom i go niesie w czasie dalej,bo całośc tworzy jednostka. A tylko zmiana pojedynczych moze zmienic calosc. W kontekscie 38 mln Polaków zawsze ktoś powie 'ale co moge ja, jeden, ludzie sie nie zmienia'...i to jest najbardziej destruktywne podejscie. I nieprawdziwe, bo naród na raz, dwa, trzy sie nie zmieni. To trwa prze jakis czas, stopniowo, jednostka po jednostce.

I teraz nadszedl ten czas. I za to mu także dziękuje.
21:09 / 07.04.2005
link
komentarz (3)
Tak już jest. Taki jest człowiek. Potrafimy docenić dopiero jak zrozumiemy, że tego nie mamy. Tak jak teraz dopiero zaczynam się zastanawiać co tez Papież nam mówił...co wskazywał. Dopiero teraz, gdy umarł.

Ale można to zmienić. Pamiętając ten przykład. Pamiętając to co się czuje, te wyrzuty do samego siebie. Że się nie interesowało...I to trzeba zapamiętać.

Aby nauczyć się w pełni cenić to co jest na czas. Nie znów na za późno.
23:16 / 01.04.2005
link
komentarz (1)
Chwila refleksji...

...gdy świadkiem jesteś jak odchodzi Święty. Ten, który sprawia,że nigdy nie jestem w stanie postawić kropki. "Ale On..." i już jest znak zapytania. Więcej mi dowodów nie trzeba.

Oby był. A jeśli nie tak ma być to niech odejdzie w spokoju. Ale niech na zawsze żyje we mnie i nie pozwala postawić kropki.

O to proszę.
22:10 / 27.02.2005
link
komentarz (40)
biegne,biegne...(szefie, a gdzie ta meta???:D)

tak na poprawe humoru;) smiejcie się śmiejcie, bo to taka fajna sprawa;) A jak coś nie możecie (coś na wzór zaparacie tyle, że w mózgowiu) to dajcie znać...jakoś Was rozkangurzym;)

Pocina Jasieniek na rowerku.
- Lowelku jedź, lowelku jedź.
Leci Jasio leci i krzyczy.
- Szybciej lowelku, szybciej lowelku jedź!!!
Nagle zbliża się do pasów. Kulturalnie zwalnia i przepuszcza przechodzącą babunie o widocznym ograniczeniu ruchowym.
- Lowelku stój.
Babcia na to:
- Taki duży chłopiec a nie wymawia 'errrrr'.
Jasio:
- Spier***** stara k*r**. A ty lowelku jedź.

;D
23:21 / 24.02.2005
link
komentarz (3)
Nowa notka.

Tak;)Katarzyna ma rację. Trzeba jakiś ślad zostawić:)

Więc czas leci, uczem się, mam ochotę coś zrobić z włosami ale pani fryzjerka chyba spieprzyła robote bo zrobiła mi z przycięcia główke a la hitlerjugen (zapisałem fonetycznie:D). Stefan chyba żyje bo śnieg by się sam nie odśnieżył. Ogólnie świetnie się czuję, zbliżam sie do maturki, walcze sam z różnymi aspektami samego siebie (brzmi może zawile, ale tak naprawde jest banalnie codzienne każdemu z nas) i...tak, czekam wakacji;)

Gram na gitarze, bo ciagle lubie. Nawet coś złożyłem z dźwięków...planuje to kiedyś jakoś na kompie zapisac;) Jak tylko...;)

I dziękuje wszystkim, którzy to zaglądają a także piszą do mnie i wykazują zainteresowanie:)Dzięki;)

Trzymajcie kciuki. Ale bedzie dobrze;)No ba jakby to było?:P
19:40 / 16.01.2005
link
komentarz (12)
100dniówka.

O mamo:)Było wspaniale. Postanowilem nie zwracać tu uwagi na pewne niedociągnięcia, a zamiast tego skupić się na tym co było świetne. A jedzenie było pyszne, towarzystwo rewelacyjne, muzyka świetna:) Z pewnych powodów znaleźliśmy się około 4.30 w pubie 'Czemu Nie?' co zresztą było wysmienitym pomysłem kogoś tam:] I tak do 7 zleciało:)W domu o 9.30. Wspomnienia - bezcennne:D Dzięki:)


ps. a teraz już naprawde nauka. nie będzie mnie. musze sie uczyć. trzymajcie kciuki i jak tylko macie ochote wspierajcie smsowo etc.:)Pozdrawiam. tymczasem:)