fiola // odwiedzony 49706 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (131 sztuk)
21:06 / 25.05.2005
link
komentarz (14)
Zagląda tu wogóle ktoś jeszcze? :>
18:54 / 05.05.2005
link
komentarz (6)
Dopiero, gdy go straciła, uświadomiła sobie, ile dla niej znaczył.

Co jej pozostało? A może najpierw powinnam zadać pytanie: Co straciła?
Ona twierdzi, że została okradziona :|
Mówiła, że brutalnie odebrano jej coś co uważała za swoją pewną i niezniszczalną własność, że bezczelnie jej to odebrano, nie pytając o żadne pozwolenie. Szczerze to teraz bez skrupułów mogę nazwać ją - głupią egoistką. Tak, mam powody by ją tak nazwać. Fakt faktem, że nie spodziewała się i była bardzo zaskoczona, ale głupia nadal żyła w oszukanej nadziei. Niedoceniała go, to teraz ma! Pokazał, jej, że się grubo myliła. Dopiero teraz czuje stratę, która nie mieści jej się po prostu w głowie. To wszystko wydawało się jej tak odległe, że nawet nie myślała, że kiedyś nastąpi i na dodatek może dotyczyć jeszcze jej.
Uroiła w tej swojej główce jakąś paranoje, którą pojęła za późno.

W środę zamknęła się w swoim pokoju, strzeliła focha na cały świat i nie chciała z nikim rozmawiać. Wczoraj byłam u niej chwile. Wszędzie panował półmrok, a ona siedziała skulona w kącie. Zbliżyłam się do niej. Miała zimny oddech, a oczy podpuchnięte, zapewne nie spała cała noc, a łzy płynęły jej z oczu jedna po drugiej. Szepnęłam cos w rodzaju: „ Będzie dobrze, nie martw się”. Wstała i zapaliła lampkę. Ręce jej drżały, milczała. Chciałam podejść, przytulić ją… odsunęła się, jakieś szkło pękło pod jej stopami. Nie zwróciła uwagi na pokrwawione palce. Usiadła i zaczęła mówić:
„Tęsknie za nim.., za wszystkim…, za barwą jego głosu, za ruchami jego ust, za zapachem jego ciała, za kolorem jego oczu. Ukrył się w moim sercu, ale nawet, gdy nie chce, gdy uciekam od niego, on i tak przychodzi, a ja wtedy jestem bezsilna. Czuje ogromny brak. Brakuje mi jego spokoju, tego napięcia serc, tego niepokoju bliskości..” nagle umilkła. Energicznie wstała i popatrzyła na mnie z dziwnym wyrzutem w oczach.. Do tej pory było mi jej żal, nawet byłam gotowa na jakieś głupstwo byleby tylko ulżyć jej w cierpieniu. Ale ona nagle zarumieniła się i zaczęła krzyczeć, że on jest wszystkiemu winny, zaczęła wyzywać go od złodziei, oskarżała o pustkę w swym sercu. Mówiła, że zniszczył jej szczęście, które przecież jej się należało. Wyszłam.

……………………………………………………………………………………………….......

Dzisiaj jest zagubiona.
22:04 / 02.05.2005
link
komentarz (4)
Nikt nie wiedział czemu jest tak słaba psychicznie. Podejrzewano, że od dzieciństwa uczono ją zamykać oczy na fakty i marzyć o ideałach, o idealnym życiu z prostą, utorowana droga, bez przeszkód i smutków. W dzieciństwie miała wszystko, każdy jej kaprys był zawsze spełniany. Nie zadawała pytań, bo nie potrzebowała odpowiedzi. Wystarczyło skinienie, a miała wszystko czego zapragnęła. Może to rozpieszczenie tak na nią wpłynęło, że teraz niszczy się w realiach dorosłego życia. Nie, jeszcze nie jest dorosła. Dzisiaj mama zarzuciła jej brak odpowiedzialności. Nie przyszło jej do głowy, że jest to wynik wychowania.
Co jej od dzieciństwa zaszczepiano? Nic, same bajki. Czy teraz potrafiłaby twardo stąpać po ziemi? Spójrzcie na nią, chyli się ku samozniszczeniu… Nie potrafi nawet odróżnić faktów, decydujących o jej szczęściu i nieszczęściu. Kurczowo łapie się każdej z pozoru wyglądającej bezpiecznie przystani. Uczepiła się, bezczelnie czerpie dla siebie korzyści. Nie myśli o przyszłych konsekwencjach. Miękkość życia-wygoda. ….


Krytyczna
16:49 / 19.03.2005
link
komentarz (15)
Ostatnio dziwny czas... Potrafię usiąść i wpatrywać się w jeden punkt. Dzisiaj, chwila przerwy i niespodziewanie w radiu leci piosenka, przed którą zawsze uciekam. Dzisiaj, wyjątkowo nie wyłączyłam radia – zostałam, aż się łza w oku zakręciła.... poszła..
15:34 / 06.03.2005
link
komentarz (14)
Gdyby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką, i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałabym ten czas najlepiej, jak potrafię. Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałabym wszystko, co powiedziałam. Oceniałabym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie. Spałabym mało, śniłabym więcej. Wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy sześćdziesiąt sekund światła. Szłabym, kiedy inni się zatrzymują, budziłabym się, kiedy inni śpią.
Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałabym się prosto, rzuciłabym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale i moją duszę. Przekonywałabym ludzi, jak bardzo są w błędzie, myśląc, że nie warto się zakochać na starość. Nie wiedzą, bowiem, że starzeją się właśnie, dlatego, iż unikają miłości! Dziecku przyprawiałabym skrzydła, ale zabrałabym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie. Osobom w podeszłym wieku powiedziałabym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością, lecz z zapomnieniem (opuszczeniem).
Tylu rzeczy nauczyłam się od was, ludzi... Nauczyłam się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę. Nauczyłam się, że kiedy nowonarodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią po raz pierwszy palec swego ojca, trzyma go już zawsze. Nauczyłam się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł. Jest tyle rzeczy, których mogłam się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żyła.
Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz. Gdybym wiedziała, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objęłabym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Gdybym wiedziała, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz. Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku. Ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałabym ci powiedzieć, że nigdy cię nie zapomnę. Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz.
Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie. Bądź zawsze blisko tych, których kochasz. Mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz, i bądź dla nich dobry. Miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", "dziękuję" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz. Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś, więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni.

Nie wywyższam się, nie ubliżam Wam, gdy przyjdzie czas, zdradzę tajemnice. Łatwiej czyta się, łatwiej trafia, gdy nie zna się do końca prawdy.
04:57 / 28.02.2005
link
komentarz (18)
-Która godzina?
-Prawie 5.. Nauczyłaś się już wszystkiego na dzisiaj?
-(płacze)
-Czemu płaczesz?



Może jutro będę się z tego śmiała, może wyda mi się to niedorzeczne, ale albo ja jestem głupia, albo na prawdę jest tyle trudnego materiału. Na pewno chodzi tutaj również o mój brak odpowiedzialności. Za błędy się płaci. Ale powiedzcie mi, co zrobić, gdy chęci nie brakuje, a czasu brak? Nie chce robić z siebie sierotki marysi, bo wiem, że sama jestem sobie winna.. Tyle zaległości…Ciężkie chwile.. Jutrzejszy dzień wydaje mi się katastrofą, a te godziny katorgą. Głowy już nie czuje, a brzuch mnie tak boli jak mnie jeszcze nigdy nie bolał. Ciągle gaszę światło w nadziei, że chociaż chwilkę się zdrzemnę, na próżno..


-Przecież i tak się już niczego nie nauczysz..
-Wymyślam różne scenariusze jutra....
-Znowu kombinujesz?


No uwzięła się na mnie, bo to nie ma innego wytłumaczenia, no albo na serio jestem głupia.


-Powiedziała, że chce Cię zmobilizować tą 1?
-Następna mnie chyba zaprowadzi na drogę szybkiego ruchu.
-Czemu tak mówisz? Na serio aż tak przejmujesz się szkołą? Ty?

Znowu spadnę w jej oczach, powie, że się nie nauczyłam. Nie ważne, że mnie nie było tydzień w szkole, że musze nadrobić zaległości, a jutro są jeszcze dwa sprawdziany... To nic, polski ważniejszy, a lektura miała być na czas..

-Przeczytałaś?
-Nie, nie zdążyłam





16:15 / 21.02.2005
link
komentarz (25)

Nic mi się nie chce, najchętniej zamknęłabym się w jakimś cichym pokoju i siedziała tam aż do końca świata. W takie dni, jak dzisiaj, kiedy odpoczywam od rutynowej rzeczywistości, łapie mnie coś w rodzaju niepotrzebnych wyrzutów..
Co z nich wynika? Zapewne nic dobrego.
Do czego doszłam dzisiaj? Na pewno niczego istotnego nie odkryłam.
Co chciałam osiągnąć? W sumie to nie wiem.

Może

Chce powiedzieć głośno i wyraźnie, aby każdy zobaczył, iż minęły dni, w których czekałam i robiłam sobie nadzieje.


………………………………………………………………………………………………..


Ja osobiście, gdybym doszła do takiego momentu, zapewne przestałabym czytać takie wypociny.
Czemu? Bo czego innego można spodziewać się po dalszej części jak nie kolejnego popieprzonego wpisu o Nim i o Niej, gdzie nikt nie wie, o co chodzi, nawet sami „zainteresowani”….
Ale nie mamy, co się oszukiwać, bo w rzeczywistości połowa z nas wchodzi na takie nlogi, przeczyta jedno zdanie, strzeli komentarz typu: „:)” i po sprawie. Ja osobiście nie pisze notek dla nikogo, pisze je dla siebie. Lubię? A czy ja wiem, pisze, gdy mi się nudzi. Ale, po co to ja nie wiem. A notki typu „co robiłam dzisiaj” to chyba są tylko po to żeby się pośmiać z własnej głupoty hehe.

Będę na tyle złośliwa, żeby dalej przynudzać?

Chce zakończyć temat. Zaskoczeni? Wybaczcie, ale dalej jest tylko porażka;]


Minęły dni, w których czekałam na choćby jednego smsa, jakiś telefon, krótkie spojrzenie, miłe spotkanie. Zły początek, jeszcze gorsze zakończenie. Wszystko, co dzieje się w naszym życiu powinno mieć odpowiedni porządek, bo takie skoki w bok, są ryzykowne. Albo skończą się wyśnionym sukcesem, albo totalną porażką.
Tra la la la
I tak połowa z was nie przeczytała środka, jak to się mówi, sam początek i koniec jest istotny. A to dla tych, co lubią końcówki: Zupa pomarańczowa z kluskami jest nie dobra;]
16:33 / 16.02.2005
link
komentarz (5)
O i tyle mnie było...
18:59 / 14.02.2005
link
komentarz (5)
Może wydać się to dziwne, że wróciłam właśnie w taki dzień. Stęskniłam się za tym nlogiem:P (powiedzmy:P)
Walentynki... fuuuj znienawidzony dzień od niepamiętnych czasów. Ale dzisiejsze święto było po prostu inne, piękne, cudne hehe. Dostałam kartę od nieznajomego „wielbiciela” hehe, multum życzonek (aż sama jestem zdziwiona, że tyle ludzisk mnie kocha :D) a jak wróciłam do domku czekały na mnie słodziutkie czekoladki(których już prawie nie ma :P) Ciekawe, od kogo?:> Jakieś dziwne zaproszenia od ludzi, po których w życiu bym się tego nie spodziewała, a wyszło na to, że ja i tak spędzę ten wieczorek z naprawdę wyjątkową osobą, której dużo zawdzięczam:) Nio to już mnie nie ma, zmykam do mojego Kochania hi papa;). A wasze Walentynki jak się udały?
20:16 / 31.01.2005
link
komentarz (4)
Nie będzie mnie przez jakiś czas, nie wiem ile... uciekam....zapominam :( ..
16:44 / 27.01.2005
link
komentarz (14)
Oglądałam dzisiaj program na temat wyroku kary śmierci, w którym zagorzale wypowiadali się jej przeciwnicy. Osobiście jestem zwolenniczką takiej formy zapobiegania morderstwom, tzn. żeby była jasność tylko i wyłącznie wtedy, gdy mówimy o morderstwie z premedytacją. Wiem, że jest to niezgodne z naszą wiarą w Boga i Jego przykazaniem:„Nie zabijaj!” i wiele słów Pisma Świętego mówi o tym aby być miłosiernym dla „nieprzyjaciół”. Nie chodzi tutaj o zadośćuczynienie, satysfakcje, czy jak to nazywają, ale o to by ten morderca, który z zimną krwią gwałci, morduje małe dzieci, więcej tego nie zrobił! Człowiek, jako istota rozumna powinna odpowiadać za swoje czyny. I gdy taki degenerat, który nie będzie miał pieniędzy na prostytutkę pójdzie zgwałci i zabije dziecko dziesięć razy się zastanowi, gdy będzie groziła mu za to śmierć. I nie kat, sędzia, prokurator będą winni jego śmierci, tylko on sam. Jak sobie pomyśle o tych wszystkich dzieciach katowanych, wygłodzonych w Oświęcimiu, to mam ochotę tych wszystkich winnych za jaja pozawieszać;/. Najwyższą karą jest dożywocie. Ale co z takiego dożywocia, skoro obecnie, taki człowiek dostaje i kilka dożywoci, sama nazwa jest śmieszna. Takiemu człowiekowi już na niczym nie zależy. Zabije i sędziego i strażnika i adwokata, dla „rozrywki”, bo i takie przypadki się zdarzają i co za to dostanie? Nic, bo chroni go prawo. Będzie przy każdej okazji starał się zbiec z więzienia i dalej zacznie mordować, bo co mu zależy, ma już najwyższy wymiar kary. Morderca jest winien cudzego życia. Oczywiste jest, ze brak kary śmierci jest dla niego NAGRODĄ, bo on zrobił to, czego jemu zrobić nie wolno. Zawsze stanę po stronie niewinnie mordowanych!
12:07 / 27.01.2005
link
komentarz (0)
Marnowałam te ferie... Siedziałam całe dnie przed telewizorem pod kołderką, od niechcenia przełączałam programy bezczynnie gapiąc się w monitor. Znam teraz wszystkie seriale brazylijskie łącznie z "Modą na sukces" :/. Dzisiaj wyjątkowo raniutko ciepła kąpiel, w końcu wyskoczyłam z pidżamek i fu zaraz mam zamiar mykać zobaczyć w końcu ten śnieg, o którym tak głośno:)
20:14 / 23.01.2005
link
komentarz (18)
Chce być tam gdzie tydzień temu... w niebie :))
13:04 / 20.01.2005
link
komentarz (3)
Skończyły się czyste kartki w zeszycie. Zamalowałeś je wszystkie czarną farbą. Nie zostawiłeś nawet małej białej plamki, zabrałeś całą nadzieję. Nakreśliłeś się w mojej kronice życia jako tor klęski. Mówią, że życie składa się z tego, co zrobisz, a nie z tego, co możesz zrobić. Wodzona impulsem chodzić nie będę, wolę bezpieczeństwo, a droga przez Ciebie utarta, będzie moim piętnem przeszłości.

Będzie mi Ciebie brakowało….
17:00 / 17.01.2005
link
komentarz (17)
Może nie jestem dobrym przykładem i nie powinnam mówić na taki temat, jakim jest miłość. Ale moim zdaniem, miłość składa się z kilku składników i dopiero wspólne zaistnienie ich wszystkich tworzy istotę miłości. Mówię z mojego punktu widzenia i nie wdaje się z nikim w żadne dyskusje.
Pierwszym nazwijmy to „etapem” jest: upodobanie. Innymi słowy, gdy ktoś się komuś „podoba” zaczyna myśleć o drugiej osobie, wyobrażać sobie sceny z życia z wspólnym udziałem (niekoniecznie seks!), wymyśla dialogi, które mogłyby zaistnieć w życiu, chce z nią przebywać, często o niej myśli, lubi ją słuchać. Ten etap jest wynikiem naszej świadomej decyzji, przemyślanego postanowienia. Albo się ktoś „podoba”, albo nie. Zazwyczaj jest to wynik naszego popędu seksualnego, a nie rozumu. Nie twierdze, że odnosi się tylko i wyłącznie do wyglądu, może także odnosić się do zalet intelektualnych, duchowych, moralnych. Upodobanie jest chęcią posiadania człowieka fizycznie. Jednak, jeśli upodobamy sobie jakieś wewnętrzne atrybuty człowieka na pewno będzie miało to trwalszy charakter, kiedy będzie nie tylko upodobaniem zewnętrznego piękna człowieka, ale i jego wnętrza. To może zaowocować miłością, ale nie pełną.
Drugi „etap”: tak jak i upodobanie, które wynika z natury człowieka, tak i pożądanie, które jest takim motorem miłości. Jednak człowiek, który opiera się tylko na pożądaniu, na pewno nie stworzy zdrowego, pełnego związku. Pożądanie, które zdominowałoby miłość, stałoby się przyczyną jej klęski. Zmysłowość związana jest tylko z ciałem człowieka, dlatego sama w sobie jest niestała.
Mogłabym jeszcze dużo pisać, ale komu będzie chciało się to czytać. No, ale dalej uczciwość, życzliwość, zaufanie ble, ble. Ale jeszcze akceptacja. Gdy zauważysz piegi, słabości, niemoce, ciemne strony charakteru. Znamy złe dni, niedobre samopoczucie, drobne nawyki. Mamy wiedzę o ciele i psychice, o potrzebach, marzeniach, uporach. Wiemy, kim ten drugi jest, co robi dobrze, jak potrafi działać dla siebie i dla innych. Ta właśnie osoba jest dla nas kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym…(c.d.n.)
17:25 / 10.01.2005
link
komentarz (5)
Ta szkoła mnie wykończy ;//
19:31 / 06.01.2005
link
komentarz (16)
Zawsze twierdziłam, że człowiek odpowiedzialny to ten, który potrafi ponosić konsekwencje podejmowanych decyzji. Odpowiada za swoją postawę, słowa, czyny. Wpływa na głębie prawdy, uczciwości, wiary, nie wstydzi się wartości, potrafi dokonać słusznego wyboru, patrzy sercem….
Teraz zapytam. Gdzie podziała się Twoja odpowiedzialność? Zakpiłeś sobie ze mnie. Dlaczego? Dlaczego dla pozoru udawałeś świętego? Chciałeś mi zaimponować? O to chodziło? Od początku do teraz kłamiesz, nie potrafisz przyznać się do winy. Jeszcze do wczoraj myślałam, że jesteś przy mnie, że jesteś ten prawdziwy. Teraz wiem, że bujasz w obłokach, kiedy nikt nie widzi i wymyślasz kolejne sensacyjne historyjki. Rozumiem, że człowiek to tylko człowiek. Rozumiem, że można czasem okłamać dla dobra sprawy, dla śmiechu, nawet zrozumiałabym kłamstwo dla własnego zysku. Ale kłamać, aby zranić! Tego nie rozumiem. Byłeś przekonywujący, uwierzyłam Ci.. I fakt udało Ci się zaśmieciłeś moje serce kolejnymi nieszczerymi i brudnymi słowami. Najpierw nauczmy się być odpowiedzialni.. ;//
20:25 / 04.01.2005
link
komentarz (7)
Jest ciężko…, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Chociaż chodzenie na łatwiznę pojmowane jest jako mało ambitne to ja i tak wolę żyć bez ciężaru oczekiwań, że pójdzie coś źle i mieć zapewniony ten nie wypracowany, cholerny sukces. Życie składa się z wielu szans, które nie wrócą. Moja szansa przepadła. Nie! To ja tą przepuściłam! Moje szanse raczej polegają na tym, że same muszą się realizować, bo ja nie jestem łaskawa nawet ruszyć palcem, aby je wykorzystać. Chodziłam po cienkiej nitce, która w końcu pękła. Szczęście mnie opuściło. Dawało mi tyle szans, a ja leniwa miałam to daleko w dupie. Ileż można bazować na szczęśliwym losie? Myślałam, że znacznie dłużej…Idiotka
21:21 / 02.01.2005
link
komentarz (4)
Kiedyś ktoś powiedział, że posiadam 3 cechy boskie.
Pierwsza-„mam w sobie siłę przebicia, której rzadko używam, a jeśli tak, to bardzo ostrożnie, potrafię kierować ludźmi i sprawić, że mają gąbkę zamiast mózgu”
Druga- „potrafię przewidzieć zachowanie innych ludzi, ale nie chce temu zapobiegać”
Trzecia-„mądrość” (chyba ostro przesadzone :D)
„Szybko się uczę, potrafię słuchać, jestem zazdrosna o innych, gdy czuję, że jestem dyskryminowana, ignorowana, chce być zauważana, nie lubię słowa „czekaj”, jestem dobry aktorem, jestem słodka i mam „dusze”, która prowadzi wojnę z ciałem i rozumem”. Czy nadal tak jest? Czy nadal tak o mnie myślisz? Ja chyba wsiadłam do pociągu i nie mogę się zatrzymać… Nie wiem gdzie jadę, ale gdy zapytałam, co mam zrobić, powiedziano mi „skacz”…

17:25 / 01.01.2005
link
komentarz (15)
To przykre, gdy dwie bliskie sobie osoby, nagle tracą wspólny język. Powód? Wydaje się prosty. Inne pojmowanie hierarchii wartości. Ale czy na pewno? Dopiero teraz to widzisz? Może ja nie potrafię powtórzyć melodii, co z gór płynie, może nie widzę barw kolorowych, które niesie wiatr, ale wiem, że rysujemy swoje życie jak potrafimy najlepiej, wiem, że nawet w najgęstszej mgle ujrzę Twą łzę. Ponoć jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem, aby odlecieć potrzeba nam drugiego anioła. A co jeśli złamiesz swoje skrzydło?