pomiedzy_wszystkim // odwiedzony 13909 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (21 sztuk)
05:51 / 27.06.2004
link
komentarz (2)
Kiedyś można przestać się trzymać. Kiedyś można przestać udawać twardość. Kiedyś można się załamać. Ale wtedy będzie już za późno na to, by inni otworzyli swe oczy...
03:10 / 27.06.2004
link
komentarz (2)
Bliscy potrafią zabijać. Nie ma tu domu, nie będzie tu domu. Jeśli ja się nie uśmiechnę, nikt w tym domu tego nie zrobi. Czuję, że się zaczyna. Dobrze, że wyjeżdżam może nie zacznie się na dobre i stłumię następny żal. Jadę to domu, do domu. Chcę zostać Tam na zawsze, nie tutaj. Tam żyć, tam przeżywać, tam umrzeć. Umrzeć wraz ze wszystkimi. Nie chcę odchodzić na końcu. Nie przed nimi. Nie zniosłabym tego i tak. To bardzo głupia myśl, chcieć umrzeć gdzieś razem.

01:52 / 26.06.2004
link
komentarz (2)
Powinni pocieszać nas bliscy ludzie. Często jednak nie potrafią. Uciekają przed nami. Zamykają siebie i nas wraz ze sobą w swym milczeniu, które potrafi wzmagać cierpienie. Jakiekolwiek. Natomiast obcy nam ludzie często potrafią nas pocieszyć. Takie zwykłe, nieznajome "trzymaj się" potrafi zdziałać naprawdę wiele. Bliscy mówią często: weź się w garść, uspokój się... lub nie mówią nic. Kiedy tylko będę mogła, będę pocieszała.

07:05 / 25.06.2004
link
komentarz (0)
Nie pisałam dłuższy czas. Ciężko bowiem opisywać, to co stanowi monotonną codzienność ubieraną w coraz to nowe słowa. Poszukuję zajęć, któe pozwolą mi oderwać się od czarnych myśli. Kiedy nic mnie nie fascynuje, dołuję. Chwilowo zafascynował mnie photoshop i wysyłanie poezji na poema.art.pl. Przeważnie wszystko co tworzę jest nieco wymuszone, ale sprawia mi pewną satysfakcję i pozwala nie myśleć jak bardzo czasami bywa źle. Więc przynajmniej chwilowo mam jakieś zajęcie. Kiedy mi się znudzi, znowu przyjdzie dół. Tak jest zawsze. I znowu zaczną się poszukiwania i jeśli coś znajdę, ból minie. Chciałabym znaleźć coś, w czym jestem naprawdę dobra. Może to być cokolwiek, chociażby hmm... wycinanki :) Ale żeby było.

08:07 / 14.06.2004
link
komentarz (7)
Sprzątanie na balkonie w pełnym słońcu, uświadomiło mi iż pierwszy raz od ponad dwudziestu lat nie pojadę nigdzie. Choćby do lasu, nad jezioro, byle gdzie. Nie pojadę nigdzie...

Paranoja ostatnich dni zaczyna wywoływać we mnie różne dziwne nastroje. Mam taki natłok bólu, nie radzenia sobie z emocjami, że powoli bierze we mnie górę ten stan, kiedy pomiędzy łzami zaczynają się pojawiać słowa butnu. Śmiech przez łzy, zakrapiany nutą wyimaginowanej ignorancji. Kiedy umysł nie wytrzymuje napięcia zaczyna zwracać się ku absurdalnej stronie. Ale to dobrze. Lepiej mówić sobie: pieprzę to wszystko, inni są be, a ja jestem nonkonformistą niż wciąż płakać. Choć i tak wciąż się płacze.

nigdzie nie pojadę, poraz pierwszy od ponad 20 lat ...

18:57 / 13.06.2004
link
komentarz (5)
Zastanawiam się czym żyją dorośli ludzie. Do niedawna moje życie było dość intensywne. Teraz spadły na mnie nowe obowiązki, nowa wizja świata. Czy każdy człowiek, który żyje samodzielnie żyje tak jak ja? Monotonnie, powtarzając utarte czynności? Czy wstaje rano, idzie do pracy, potem wraca, je, patrzy w monitor i idzie spać? Czasami nie pomaga nawet to, iż interesuje mnie mnóstwo rzeczy: eynologia, filozofia, religioznawstwo, archeologia, dendrologia, granie na gitarze, pisanie etc. etc. etc. Można mnożyć moje zainteresowania. A świat dalej jest pusty i monotonny. Co robią zwykli ludzie by to zmienić? Co robią by się nie udusić codziennością? Nic ale to nic nie przychodzi mi do głowy... Czego bym nie wymyśliła, wszystko wydaje mi się warte jedynie chwili. Bardzo krótkiej chwili po której następuje to samo co było.

04:32 / 08.06.2004
link
komentarz (1)
Co tu pisać...nie ma co pisać...
Cały dzień jest tuleniem dziecka na kolanach, bujaniem go i szukaniem reklam po kanałach telewizyjnych. Chore dziecko to najsmutniejszy widok jaki można oglądać... Widok, że aż skręca człowieka w środku i pragnie się przejąć wszelakie cierpienia byle tylko zobaczyć na twarzy jego normalny uśmiech. Miłość jest najpełniejsza, współczucie w pełni i smutek kiedy widzisz łzy...

08:28 / 04.06.2004
link
komentarz (4)
Zadziwia mnie i przeraża słabość ludzkiej psychiki. Wczoraj obejrzałam film o problemach z jedzeniem. Któryś tam z kolei. Anoreksja to jak podali, najgroźniejsza choroba psychiczna pod tym względem iż ponad 80 % osób na nią cierpiących popełnia samobójstwo. A przecież to tylko psychika. Wydaje nam się, że potrafimy sobie poradzić z naszymi lękami, depresjami, a tak często okazuje się, że jest już za późno... Człowiek samotny jest bardzo słaby. Każdy człowiek jest słaby, bo istnieje zawsze coś, co jest w stanie przygiąć go do ziemi tak, że już się nie podniesie. A jednocześnie na tyle silny, że walczy o siebie póki starcza mu sił. Dziwni jesteśmy.

21:27 / 01.06.2004
link
komentarz (7)
Zwyczajny dzień. Do obrzydzenia przypominający poprzednie dni. Nic się nie dzieje. Ten sam dołujący schemat. Wstajemy rano, piję kawę, zajmuję się dzieckiem do 12. Potem Gabriel śpi do 14. Wstaje, daję mu jedzenie. Bawimy się do 16. Przychodzi tata. Daję jeść obydwojgu. O 17 idą na spacer, a ja sprzątam lub siedzę przy kompie. Wracają około 19. Godzinę przygotowujemy się do snu. O 20 Gabriel idzie spać. Zasypia koło 21. Siedzę przy kompie do 22... i tak CODZIENNIE...i tylko dręczę się duchowymi sprawami lub wiszę w nicości uczuć poprzeplatanych bólem...

18:41 / 30.05.2004
link
komentarz (0)
I want to see you; I want to see you
We're on the pain range again. And we're on the pain range again.


And we're on the pain range again, writing letters home;
Tell Daddy I love him, gonna make it back home,
Tell Mama I love her, gonna make it back home,
Tell everybody, I hope to make it back home

Dziś znowu chcę tak wiele. Chcę tylko iść do domu. Do domu...

21:48 / 29.05.2004
link
komentarz (2)
Dzień jak co dzień choć nieco inny. Nie tak jednak inny by oceniać go pięknymi słowy. Objeździłam pół Warszawy ażeby kupić dziecku elementarz. Nie ma. Dziwne żeby w tak wielkim mieście nie można było kupić dzieciaczkowi wymarzonego (przez mamę,0) elementarza. Dobrze, że Gabriel ma dopiero dwa lata. Może w przeciągu czasu, który mu pozostał z dzieciństwa kupię mu jakiś dobry podręcznik do nauki czytania. Muszę nauczyć go wcześnie czytać. Może kiedy odkryje piękno literackiego języka ominął go klasowe gangi i palenie trawy przez 10- latki. Nie mam nic do trawy, ale chcę by pozostał dzieckiem tak długo jak tylko będzie to możliwe. I chcę by nie był taki jak ja. Właściwie wolę by...był normalny. Normalniejsi ludzie w stereotypowym ujęciu tego słowa są chyba nieco szczęśliwsi niż ci, co ciągle poszukują sami nie wiedząc czego i nocami płaczą do gwiazd w bezmiernej tęsknocie.

21:06 / 26.05.2004
link
komentarz (8)
Od trzech dni zmuszam się aby wychodzić z domu. Może otoczenie stanie się w końcu przyjaźniejsze. Odkąd tu przyjechałam miałam okresy, że przez trzy tygodnie potrafiłam nie wyjść z domu i bronić się przed tym wyjściem na wszelakie sposoby. Miało to swoje wady- pogłębiające się depresje samotności. Ale miało także zalety, bo kiedy człowiek po dłuższej przerwie wyjdzie z domu świat jest...inny. Jak gdyby wkroczyło się w zaczarowany świat. Zieleń jest zieleńsza, a sylwetki ludzi bardziej interesujące. Ale wolę nie eksperymentować. Można zagubić się doszczętnie w czterech ścianach. Można zacząć żyć kontaktami netowymi i niczym innym. Nie wiem nawet czy potrafię jeszcze rozmawiać z ludźmi oko w oko.

12:30 / 25.05.2004
link
komentarz (2)
Nagła stabilizacja uczuć. Czuję, że to na razie krawędź pomiędzy płaczem i śmiechem i czekam, które tym razem przeważy. Oby wreszcie śmiech, chcociażby chwila śmiechu. Po to żeby odpocząć, zebrać sily i móc przeżyć następny najazd strachu i rozpaczy.

ehhh i znowu kliknęłam nie tam gdzie trzeba i skasowałam notkę z komentarzami...a były takie wzruszające, piękne... :( muszę bardziej uważać na to co robię :(

15:27 / 23.05.2004
link
komentarz (2)
Mój syn jest wszystkim , co mam. Wszystko inne zostało mi zabrane czy to przez innych czy to przez samą mnie. Tylko on jest blisko. Cała reszta to obłąkańcza obcość. Paniczny strach. Niesamowity męczeński nlog. Może lubię robić z siebie ofiarę? Nie wiem. Nie każda ofiara przeżywa. Niektóre odchodzą. Najpierw próbują się wydostać z koła a później odchodzą, bo nie potrzeba im twardych słów: weź się w garść. Potrzebują bliskości, chociażby bez zrozumienia...
15:22 / 23.05.2004
link
komentarz (10)
Z reguły słucham dość mocnej muzyki. Jednak poniższy kawałek mnie rozkłada...

Michael Andrews - Mad World ( z filmu Donnie Darko,0)

All around me are familiar faces
Worn out places,
worn out faces.

Bright and early for their daily races
Going nowhere,
going nowhere.

Their tears are filling up their glasses
No expression,
no expression.

Hide my head I want to drown my sorrow
No tomorrow,
no tomorrow.

And I find it kind of funny
I find it kind of sad
The dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
I find it hard to tell you - I find it hard to take
When people run in circles it's a very, very mad world
Mad world.

wolne tłumaczenie:
dookoła mnie są znajome twarze
zużyte miejsca
zużyte twarze
wstają wczesnym rankiem do codziennego wyścigu
prowadzącego donikąd
prowadzącego donikąd
łzy wypełniają im okulary
bez żadnych pasji
bez żadnych pasji
schowaj moją głowę chcę utopić mój smutek
nie jutro
nie jutro
Myślę że to zabawne, myśle że to smutne
sny w których umieram są najlepsze jakie miałem
ciężko mi to powiedzieć - ciężko mi to przyjąć
że ludzie krążą w kółko to jest bardzo
obłąkany świat...

ROZWALA MNIE TO.

09:23 / 23.05.2004
link
komentarz (2)
Boję się pisać za wiele. Nie chcę by ci, ktorzy mnie znają przeczytali jak zdejmuję maskę z twarzy. Żeby ujrzeli, że tak naprawdę mrok nie wylewa mi się z rękawa lecz istnieje naprawdę niewspłdzielny do tego, co właściwie widzą. I że czasami go nie ma. Nie można wiecznie być mrocznym i nawiedzonym. Choć przeważnie wciąż tak jest. I jest źle. Staram się ogłupić normalnymi zajęciami. Ale kiedy pomysły na zajęcia się skończą, to uczucie powraca. Nie wiem co jeszcze mogłabym wymyśleć by od myślenia się oderwać. Gotowanie mi nie wychodzi. Z rękodzieła próbowałam już wielu rzeczy...
21:19 / 22.05.2004
link
komentarz (5)
Wieczór przyniósł nieco wytchnienia. Męczę się teraz jedynie ze słowami. Odkąd pamiętam chciałam robić dwie rzeczy: uczyć ludzi i pisać. Uczyć czegoś pięknego, nie za pieniądze lecz za dobre słowo i uśmiech. I pisać. Pisać wiersze, opowiadania, książki z których wynieść można wśród cierpienia także i radość. Ale nie mam talentów. Wszystko co mam jest połowiczne. Gram na gitarze - można powyć przy ognisku. Śpiewam - przeciętnie. Wszystko co robię, robię przeciętnie. WSZYSTKO. Nie ma nic czym mogłabym się móc pochwalić. I nie sądzę by udało mi się to odnaleźć. Przeszukałam miliony zakamarków umysłu, tysiącami rzeczy się zajmowałam i nic, absolutnie nie okazało się tym, co naprawdę kocham. Mijały kolejne fascynacje a wraz z nimi nachodziła pustka, tęsknota i ponowne poszukiwanie. Ale to poszukiwanie zaczyna mnie męczyć. I bardzo żałuję że nie jestem stereotypową, na wpół inteligentną matką polką, zajmującą się jedynie domem i dziećmi. Może wtedy byłoby łatwiej żyć. Ja... ja się boję, że zwariuję :(

13:21 / 22.05.2004
link
komentarz (0)
Jestem kimś kto sprzedał swój świat by spojrzeć przez szparę na piekło.


08:11 / 22.05.2004
link
komentarz (2)
Rano jest nieco lepiej. Ale rano zawsze jest lepiej. Za plecami śpią domownicy i można posiedzieć w ciszy przed kawą czego przez cały dzień nie uświadczę. Słychać tylko ciche pochrapywanie faceta i lekki oddech syna. Boję się stanów wczorajszych. Ten ból jest tak ogromny, że czasami mam wątpliwości czy sobie poradzę i czy nie wyląduję u psychiatry. To dziwne, ale niby wszystko powinno grać. Mam wspaniałą rodzinę. Rodziców, których ubustwiam. Nie jesteśmy bogaci ale mamy co jeść i starcza jeszcze na neta. Mam świetnego małego synka, własne mieszkanie. Zajmuję się domem...i...i wszystko to nie jest tak jak być powinno... Ehhh budzą się, dokończę później.

Ciekawe ile osób piszących na nlogu posiada jeszcze inne blogi i jak różnią się one od siebie...

21:31 / 21.05.2004
link
komentarz (5)
Płaczę... wiem za czym płaczę acz za wiele dziwnych słów przyszłoby wyłuskać by opisać tą nędzę duchową. Wieczne poszukiwania. Głęboka, niezmierzona w swej głebi tęsknota za czymś czego nie da się określić. Tyle razy chciałam skończyć ten świat. Teraz nie mogę go opuścić mimo iż pragnienie powróciło. Czasami chce mi sie krzyczeć: pomocy, niech ktoś po pomoże, niech pomoże mi ktokolwiek i wyrwie mnie z tej matni strachu, zwątpienia i tęsknoty wpatrzonej w mrok...dalej płaczę...