Paweł Papierkowski "MaDeR"
2002.09.20 22:19:12
link | komentarz (3)
Dół

Nigdy nie będę dla nikogo niczym więcej niż kolegą...
 
2002.09.17 03:07:31
link | komentarz (2)
Finał (na razie, pisane prawie tydzień później,0)

Ufff... Na razie po wszystkim (nie licząc comiesięcznego stwiania się, by zadeklarować swoją gotowość,0). Jednak oczywiście nie obeszło się bez zgrzytów.
1. Przylazłem ok. 6:30 i sterczałem w zimnie półtorej godziny w kolejce. Zacząłem czytać książkę.
2. Kolejne pół godziny spędziłem na czekaniu aż kolejka dojdzie do okienka. Przynajmniej było cieplej. Ksiażka czytana nadal.
3. Dali numerek. Fajnie. 53. Hm.
4. Czekam do prawie 11. Ksiazka dawno skończona. Nudy.
5. Następna część trwa z 4 minuty. Gdy pokazał się mój numerek na tablicy, radośnie idę gdzie trzeba i wyładowywuję kartę rejestracyjną. Pani pyta się o świadectwo szkolne, a potem przerywa i pyta się, czy jestem niepełnosprawny. Już chcę wyciągać orzeczenie, ale... okazuje się, że to nie tu! Mam iść do innego PUPa (a raczej PUPy,0) ds niepełnosprawnych.
6. [autocenzura]!!!
7. Na szczęście to niedaleko i decyduję się iść.
8. Szukam PUPy.
9. Szukam...
10. Jest! Włażę, pytam się panienki w pokoju i okazuje się, że mam czekać.
11. Czekam.
12. Doczekuję się. Czekam przy biurku, aż paniusia raczy skończyć przerzucać papierki.
13. Paniusia pisze coś na kompie.
14. Paniusia przerzuca papierki.
15. Paniusia raczy zauważyć moje istnienie. Przez chwilę idzie wszystko raźno. Kolejne dokumenty ladują w jej chciwych rękach, gdzie są kserowane.
16. Wyciągam nieszczęsne orzeczenie o niepełnosprawności. Paniusia się przysrywa do duperela.
17. Paniusia w końcu zgadza się wydać papierek o rejestracji. Zaczyna drukowac na (kto by pomyślał,0) drukarce.
18. Drukarka wypluwa intrygujący dokument w języku zdaje się TauCetiańskim z naleciałościami bernardzkimi, o ile mogłem stwierdzić.
19. Paniusia przeprasza i drukuje na nowo, jednak komputer uparcie nie chce drukować w ziemskim języku.
20. ...
21. Paniusia drukuje u koleżanki z pokoju obok.
22. NARESZCIE MAM!

I tak się skończyła moja przygoda z PUPą - niestety nie damską... tylko będę musiał zrobić nowe orzeczenie.

NIECH SZLAG TRAFI BIURWOKRACJĘ!!!!
 
2002.09.11 16:36:27
link | komentarz (0)
Urząd Pracy, runda 2
Dowiedziałem się, że do rejestracji dają numerek pierwszym 200 osobom. Wniosek? Trza być wcześniej... znacznie wcześniej. Co za jedno wielkie biurwokratyczne gówno!!!!!

PS: Oczywiście, dziewczyna odwołała spotaknie... ja to krendolę... ;( Czemu wszyscy i wszystko przeciw mnie?
 
2002.09.11 00:52:07
link | komentarz (4)
Pytanie.

"musisz przynieść czerwone wino jak do kobiety przychodzisz na noc"

Grrrr... może mi ktoś powie co takiego romantycznego jest w alkoholu? Poza tym jestem abstynentem. To dyskryminacja!...

Ratunku!

W ogóle... zastanawiam się nad nią i nad innymi rzeczami. Heh, jak to czasem się wszystko plącze, już myślałem, ze zerwalismy ostatecznie znajomość, a jednak... jakoś trwa... i...
 
2002.09.10 17:38:24
link | komentarz (0)
Urząd Pracy, runda 1

Pojechałem sobie z rodzicami rano (było po drodze,0) i wylazłem tuż obok. Patrzę, kolejka wychodzi przed drzwi do gmachu (a okienko jest na 1 piętrze...,0). Ale po chwili zauważyłem, ze zaczęła się przesuwać, i to bardzo szybko. Byłem porządnie zdziwiony, ale wziąłem kartę rejestracyjną, odszedłem na boczek i spokojniutko przepisałem sobie z brudnopisu. Poniewczasie się okazało, że numerki są wydawane tylko na początku pracy urzedu... taka to kolejka... no i musiałem wracać do domu.
Na pocieszenie dodać można, że i tak bym się nie zdołał zarejestrować - dokumenty są tylko do wglądu, więc żądają oryginałów, a nie kserokopii. Uh...
Jutro druga runda, czekajcie na dalszą część trzymającej w napięciu opowieści!! ;,0)

PS: Mam wrażenie, że te plomby na zębach specjalnie są robione jako nietrwałe... #$^&&!!
 
2002.08.21 01:25:57
link | komentarz (3)
Paranoja.
Nie mogę tego zrozumieć, czuję się jakbym dostał w twarz...
Poznałem jednš dziewczynę (pisałem o niej w poście o niesamowitym przypadku,0). Bardzo miła, gadaliśmy sobie czesto na necie i w realu, zaprosiła mnie do ZOO na odwiedziny i zahaczyliśmy o park. No i tam od słowa do słowa doszło, że ona chce jechać na drugi koniec polski, bardzo niedługo, ale nie am z kim... taki to miało sens, choć było innymi słowami. No ja oczywiscie odpowiedziałem, że się zastanowię, a odpowiedź wieczorkiem na czacie wp (zreszta do dupy on totalnie...,0). Tam odmówiłem. Jednym z powodów było to, że nie mam ochoty jechać 700 km z osobą znaną mi 10 dni, no może dwa tygodnie... dziwne, nie uważacie? W sumie zresztą ją polubiłem, bardzo miła koleżanka, pożyczyłem jej "Władcę Pierścieni" i trochę gier...
No i jak wyjaśniłem jej, że nie mogę jechać, to... cóż, spytała się kiedy może oddać Tolkiena i cedeki. Osłupiałem dokumentnie.... potem oczywiście była kłotnia, z której niewiele wynikło - przerwana tym, że czat wp raczył się powiesić (wyczucie czasu jak cholera,0) i zdestabilizował system, wiec musiałem zresetować. A jak wróciłem na czata, jej oczywiście już nie było. Po kilku soczystych komentarzach na temat microsoftu, javy i programistów czata uspokiłem się, ale nadal nie rozumiem, dlaczego to zrobiła? To totalnie bez sensu, czy ona każdemu koledze, który nie może z nią jechać, mówi "adieu"?
Znam ją od niedawna, jednak zdążyłem polubić (w końcu nie ma nic przeciw mojemu towarzystwu, wręcz przeciwnie, w końcu wycieczka do ZOO była z jej inicjatywy,0), więc takie potraktowanie zabolało. To wygląda jak forma szantażu - rób co ja chcę albo idę się p...

A tak przy okazji, ciekawe, co by było, gdybym np nie mógł z nią pojechać do zoo?... to jakaś paranoidalna sprawa... mój nick okazał się poroczy... czyniący szaleństwo
 
2002.08.16 20:12:55
link | komentarz (0)
Zabawa
Ostatnio z nudów przebywam na chatach i zabawiam się, zagadujac osoby o niedwuznaczynych nickach (oczywiście żeńskich,0) i zadając im głupie pytania...
Uchm, wysoki sądzie, to wszystko z nudów! :P

PS: Za dwa tygodnie wszystko się rozstrzygnie, czy dostanę pracę, czy jednak z obłędem w oczach pójdę równym krokiem dołączyć do dłuuuuuuuuuugiej kolejki w Urzedzie Pracy... I tylko człowiek się zastanawia - a nuż tych, którzy stworzyli takie kolejki, da się wymienić z imienia i nazwiska?...
 
2002.08.02 13:48:52
link | komentarz (3)
Niesamowity przypadek :,0)
Wczoraj wieczorkiem poznana na chacie dziewcyzna wyciągnęła mnie do centrum miasta, gdzie zresztą miło spędziło się czas gadając z nią i z koleżanką... ale najlepsze jest to, że tam spotkalem przy okazji kolegę z liceum, jednego z niewielu z którym ówczas miałem jakikolwiek kontakt. On też był zdziwiony, stwierdził, że nigdy dotąd mnie nie widział na dworzu... :]

Wymieniliśmy sie plotami, pogróżkami pod adresem GKFu (hie, hie ;,0) ,0) i opowieściami rodem z Nagrody Darwina. :]

Fajnie jest. Czasami...
 
2002.07.28 21:41:46
link | komentarz (5)
Było, minęło... ;,0)

Było gorzej niż myślałem, lepiej niż się bałem. Ale i tak przyjemnie było - jej też. :] Nienajgorzej jak na pierwszy kontakt, eee... jak by to powiedzieć... dość bliski... z płcią odmienną. :]

Hmm, muszę w końcu nadrobić 6-letnie zaległości. ;P
 
2002.07.21 16:21:26
link | komentarz (2)
Pusta chata.

W sumie mam ją już od piątku (rodzice wybrali się na urlopik do pewnego zadupia pod Olsztynem,0), ale moja siora właśnie dziś ok. 2 h temu wybyła z domu na kilka dni i mam rzeczywiście święty spokoj. :D
Psy tez zabrali - z jednej strony to dobrze, bo to JA bym musiał z nimi wychodzić 3x dziennie i karmić je, ale z drugiej strony bez nich w domu jest zbyt pusto...

Cóż, i tak moim głównym problemem jest to, że nie mam co robić w chacie. I nie chodzi mi o imprezy czy prywatki, tylko o coś bardziej kameralnego... ;P

Jutro mam iść i użerać się o kasę za robotę wakacyjną. No coż. Jak ja nie cierpię kapitalistów. :]
 
2002.07.11 07:12:00
link | komentarz (0)
Wakacje

Tegoroczne wakacje są nuuudne... ponieważ nie ruszam się z domu zarówno w sensie przenośnym, jak i dosłownym. Wprawdzie rodzinka jedzie, lecz tam, gdzie jest jeszcze nudniej (i, o zgrozo, nie ma komputera,0). Przynajmniej od nich sobie odpocznę. :]
A na razie intensywnie szukam miłego towarzystwa na okres od 19 lipca. Czas ważności: 2 tygodnie. ;] Domówek nie ma (nie jestem typem imprezowicza,0).

Co poza tym? Czekam, aż mi wypłacą kasę za dorywczą robotę, gram, czytam, chatuję... w sumie lenię się maksymalnie. A powinienem wziąć się do roboty i coś zrobić w Delphi... ech...

PS: Sorki, że się spóźnia obiecane paranoiczno - filozoficzne rozważanko, ale niedługo będzie. :>
 
2002.06.25 17:39:26
link | komentarz (0)
Test

Wzorem kaczuszki dałem własny teścik. Jednak sądzę, że niewiele osób, BARDZO niewiele by mogło w ogóle startować. :>
Ach, nic. Let's go!
 
2002.06.25 17:08:53
link | komentarz (2)
Chód. Krok. Minięcie kogoś, rzut okiem, dziwne uczucie.
Chwila spokoju, chód.

Uczucie na lokciu - ktoś lapie. Facet. Na oko nieco starszy, czarne włosy, bródka, jasna cera. "Chodź [niezrozumiale]". Szarpnięcie.
Co? Hej. Usiłuję odejść, "Ja nie wiem. Nic nie wiem.", widzę drugiego - ciemna cera, masywniejszy, ten co wcześniej widziałem. Zielona bluza. Zbliża się. Mają z sobą coś wspólnego.
Kop andrealiny. "EJ!!!". Szybki rzut oczami na boki. Ulica zalana słońcem. Ludzie na chodnikach. Podprogowa analiza sytuacji - jeśli mnie nie puszczą nadal, wydrę się na całego... (nie myślałem tego wtedy, ubrałem teraz w słowa stan mojego mózgu w tamtej chwili,0)
Puścili.
Usunąłem się z tego miejsca w sporym tempie.

Cholera do teraz jestem zdenerwowany... uhhhhhhm...
 
2002.06.21 00:15:27
link | komentarz (2)
Dziś się wyżalę. A co, nie mogę? :P

A więc dzisiejszy poranek spędziłem na jeździe tam i z powrotem na drugi koniec Gdańska do koleżanki, by jej pomóc z mIRCem. Droga tam była całkiem całkiem, choć jedną ulice na chwilę zgubiłem i musiałem szukać na mapie. Jednak powrót... uhh. Ponieważ trochę połaziłem z koleżanką i jej kolegą po okolicy (a oni później zabrali się na starówkę autobusem,0), więc gdy zostałem sam, straciłem orientację i pół godziny kręciłem się w kółko. Przy okazji spotkałem koleżankę, która mieszka w mojej dzielnicy w bloku obok, heeh...
Najgorsze jednak zaczeło się, gdy już złapałem trop i jechałem Grunwaldzką do domu... zaczęło lać. A później nie tyle deszcz co ulewa...
Do domu dotarłem przemoczony, zły, tyłek mnie bolał, nogi mnie bolały, ręce miałem obtarte, w sumie paskudnie. Do teraz czuję te kilkanaście km na nierównych chodnikach w moim tyłku... uhhh...

Chlip, chlip. No, wyżaliłem się. :]

PS: ponieważ dzisiejszy wpis był o przyziemnych sprawach (eee... a który nie był? ;P ,0), dla równowagi następny będzie o czymś iście w obłokach filozofii paranoidalnej bujającym. Nie mówcie potem, że nie ostrzegałem. :>
 
2002.06.15 13:22:09
link | komentarz (5)
Technik informatyk - to brzmi dumie!

Od przedwczoraj jestem szczęśliwym posiadaczem tego formalnego tytułu. Odbiór dyplomu w przyszły piątek, na uroczystości zakończenia szkoły. :D

Ściślej mówiąc, 12 czerwca 2002 roku obroniłem pracę dyplomową i zdałem egzamin z przygotowania zawodowego. Jestem na 2 miejscu w klasie. :,0) Ciekawostką jest to, że wszyscy oprócz mnie jako pracę dyplomową mieli stronę internetową w różnych technologiach, podczas gdy ja miałem program komputerowy - miniedytorek do edycji stron www zwany dumnie MicroHTML.

W sumie cieszę się z tego bardzo,a le to było rpzedwczoraj i mi już zaczęło zgodnie z prawem Murphy'ego przechodzić... :] I tym optymistycznym (?,0) akcentem kończę na dziś swoje wynurzenia...
 
2002.06.06 21:57:59
link | komentarz (6)
Kim jestem?

Cyniczny? Wredny? Zniechęcający? Bez złudzeń? Bezlitosny? Paranoiczny? Okrutny?

Nienawidzę... kiedyś ułożę o tym litanię. Ale jeszcze nie teraz.

Jestem zły... na siebie. Na innych. Bo jestem który jestem. :>

Świat jest taki jak ja...
 
2002.05.27 01:12:33
link | komentarz (2)
Trzy dni z osobą...
Znajomą, trzeba trafu, też z Łodzi (znaczy się nie chodzi o Kaczuszke,0).
Hem... chyba jestem wredniejszy niż myślałem (zresztą zostało to odpłacone pięknym za nadobne,0). Ze mną nie da się żyć... a może już nic nie wiem... nie umiem... nie zależy... nie ma...
Oglądam ten głupi świat dalej. Wtulam się w poduszkę i marzę. Myślę o lepszym, ciekawszym życiu... o lepszych, ciekawszych rzeczach...

Ostatnio mnie wszystko denerwuje, co ma nawet aluzyjny podtekst erotycnzy, seksualny. Głodnemu chleb na myśli... głodnego wkurzają wystawy sklepu cukierniczego? Niech to szlag. Pod tym względem jestem niestety zupełnie normalny...

Ja śnię
Śnię o dużych rzeczach i małych
A moje sny o potędze
Znajduję rano na przescieradle...
 
2002.05.19 13:17:09
link | komentarz (0)
Wirusy
Co za bydlaki. Ostatnio dwa razy odinfekowywałem kompa z nich, muszę wytrzasnąć antywira, bo dalej tak nie może być.
Tak przy okazji, obydwa opierały się rozpaczliwie próbom usunięcia z rejestru. :] Pierwszy był zresztą subtelniejszy: po usunięciu wywołania z Rejestru wstawiał go s powrotem. No to zresetowałem wraz z odpaleniem Nortona pod DOSem i zlikwidowałem pajaca ręcznie, a potem poprawiłem rejestr. Drugi po chamsku wyłączał rejestr i go skasował w końcu, ale z drugiego kompa wziąłem jego kopię i znalazłem patafiana.

PS: Net znów się pindzi. Jak ja tym z Nettenu porachuję kości...
 
2002.05.14 02:45:29
link | komentarz (1)
Niedziela...

Wspaniale spędziłem czas. Dzięki Dora2, Szysz i niejaki Darek. =] To był świetny czas.

Kocham was. :D
 
2002.05.07 20:35:32
link | komentarz (5)
Dla uśmiechu

Znalezione w Necie... :,0)


Palec mnie świerzbi, to dowodzi,
Że jakiś potwór tu nadchodzi;
Odsłońcie otwór, niech wnijdzie potwór!


Hmmm, czy to ja jestem taki zboczony, że mi się kojarzy, czy Szekspir? ;,0) Ten trójwiersz dedykuję paru osobom - zainteresowane same się domyślą, że o nie chodzi. ;D