21:03 / 18.02.2006 link komentarz (0) | "Everybody Loves The Sunshine"
Taki (znany) opis rządził na moim komunikatorze. Muszę powiedzieć że nie bez powodu. Tak pięknego dnia w tym roku jeszcze nie było. Zbudzony wibrującym po komodzie telefonem miałem 2 h na przygotowanie się do wyprawy. Nic nowego dla mnie i znajomego (mimo, że dawno tego sportu nie uprawialiśmy). Zaczęło się niewinnie, trochę śniegu na butach, im dalej w las (w tym wypadku były to pola) tym śniegu coraz więcej. I tak chodziliśmy w śniegu po kolana (miejscami) w poszukiwaniu... sam nie wiem czego. Potwierdzeniem tego zdarzenia są zdjęcia, jak otrzymam na maila to wrzucę je tu. Doprawdy warto czekać, struś z głową w śniegu - to trzeba zobaczyć! [śmiech]
Wszystko fajnie, parę godzin uniesień na świeżym powietrzu pozwoliło mi się wyzwolić, udało mi się to niemalże od razu, kumplowi przyszło to później (co chwilę marudził: „gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądać to bym nie dzwonił dziś”). Jednak moje myśli skupiają się wokół prawdziwego śniegu, tego ciężkiego, co powoduje ludzkie tragedie. Dobrze by było, gdyby roztapianie wszystkiego co może się roztopić przyszło stopniowo, bez nagłej ekspansji ciepła na Polskę. Wiecie o czym mówię...
znikam...
hoopla przed tv!
| 21:11 / 14.02.2006 link komentarz (0) | ”Dzień jak co dzień?"
Jaki dziś dzień mniej więcej wiemy, wtorek, 14 luty. Z tej okazji w kinach cały dzień wyświetlane są filmy pokroju „Ja wam pokażę” i „Tylko mnie kochaj”, ew. coś zagranicznego. W mojej okolicy, szukałem miejsca gdzie można zobaczyć – już – głośny film o gejach kowbojach pt. „Tajemnica Brokeback Mountain”. Okazało się, że jeszcze nie ma w kinach. Cóż, innym razem Panowie...
Swoją drogą to dziwne, bo przecież data odpowiednia na taki film, lecz czy w kraju jakim jak Polska byłoby to możliwe? A może gdzieś można było zobaczyć wspomniany film?
Po baaardzo długim czasie, świadomie zakupiłem białą kawę + lody w waflu – oczywiście wymieszałem. Napić się kawy po roku niepicia jest miłym przeżyciem. Niestety krótkotrwałym, bowiem podobnie jak alkohol smakuje mi do czterech łyków. Do kawy nie wracam i jestem z siebie dumny, tylko czemu przy innych sprawach nie potrafię zachować takiej „wstrzemięźliwości”...
Nie będę pisać o moim postrzeganiu tego „święta” bowiem rok temu napisałem co chciałem napisać.
znikam...
hoopla w kartki papieru!
| 20:47 / 13.02.2006 link komentarz (0) | ”Beautiful Day”
Słucham U2, mimo, że dysponuję wieloma innymi o niebo lepszymi krążkami od „That You Can’t Leave Behind”. Gdzie jest we mnie ten ortodoksyjny słuchacz hiphopu z przeszłości? Gdy myślę o moim postrzeganiu muzyki osiem lat temu jest mi trochę wstyd. Za to teraz kocham muzykę jak nigdy dotąd, poznaję ją, wnikam, czuję miłość wynikającą z tworzenia. Gdyby nie muzyka nie wiem o czym rozmawiałbym z dziewczynami [śmiech] byłbym jeszcze mniej ciekawym rozmówcą aniżeli teraz.
Każdego roku, o tej porze przeszłość przeplata się z przyszłością tworząc... sam nie wiem co. Wszelakie (bynajmniej pozytywne) uczucia krążą jak wściekłe dookoła mnie. Jestem zagubiony bo myślę o ludziach – w pewien sposób bliskich – i o ich problemach. Jest mi strasznie przykro że mam powody do radości a oni nie. Co nie znaczy, że chciałbym z tego zrezygnować. Każdy ma osobne życie, czasem dochodzi do interakcji i ja jestem u kogoś, ktoś jest u mnie – rodzi się więź, często zrywana lecz zawsze odnawiana.
Choć mógłbym pisać jeszcze, obiecałem się ograniczać. Pomysł na jutrzejszą notkę mam, więc odezwę się.
kocham ludzi.
znikam...
hoopla w muzykę!
| 14:41 / 12.02.2006 link komentarz (0) | ”Nowy rok”
Już trochę trwa, lecz dopiero wczoraj wróciłem tu – zalogowałem się i dokonałem pierwszego wpisu o treści mało imponującej.
Nawet nie wiem ile mnie nie było (oczywiście żyłem, to nie jest tak że przestaję oddychać, gdy nie piszę). Zdarzyło się trochę, czasem bardziej stresujące momenty brały górę by później wszystko powróciło do normy. Ciągle pracuję i wciąż nie mogę się tym nacieszyć, bo praca choć dziwna i niepewna daje możliwość kontynuowania nauki na szczeblu akademickim (tak się to nazywa?). Pracuję by móc się uczyć, a w wolnej chwili pójść do kina, koncert, zakupić ulubione płyty. Nawet miejską komunikacją poruszam się posiadając abonament (wiem, tak to się nie nazywa). Taki ustabilizowany jestem (momentami).
Nie zarabiam sporo, a 2 dni po wypłacie nie mam wypłaty, co nie znaczy że przepijam bądź przeznaczam na imprezy bądź inne wątpliwe rozrywki. Przynajmniej spostrzegam otoczenie w ten sam sposób, w odróżnieniu do znajomych mi osób, które kupują telefony komórkowe za tysiące złotych. Lecz – i tu cytat – „mi to nie przeszkadza, jeśli mnie to nie dotyczy”.
W sobotę zakończyłem sesję bezbłędnie. Chwaląc się po cichu – nie pierwszy raz. Na ostatnim egzaminie trafiłem na pierwsze dwa pytania; siedziałem i się śmiałem do siebie – na 26 pytań musiałem trafić na pierwsze. Jako człowiek szczęśliwy poradziłem sobie (jak zwykle).
W nagrodę udałem się do kina, antykwariatu muzycznego, po prasę codzienną i nie-codzienną do salonu prasy. – Takie drobne rozrywki na koniec tygodnia. Seans w kinie fajny, taki nadający się na 14 lutego (wyprzedając pytania; nie był to film produkcji polskiej, ani ten o kowbojach gejach). Raczej amerykańskie kino, o duchowych problemach emocjonalnych.
Lubię chodzić do kina, bo filmy powodują realizację pewnych planów, jestem podbudowany i śmielej decyduję się na pewne kroki. Wczoraj tak się stało, nie muszę dodawać, że z korzyścią dla mnie.
Rozpisuje się okropnie, będę pamiętać by przyhamować – przecież nie musi to być wciągająca literatura.
tradycyjnie znikam...
pozdrawiam Was!
Hoopla w przyjaźń!
| 00:42 / 12.02.2006 link komentarz (2) | "Wracam?"
To...działa!? Wracam.
znikam...
hoopla w sen!
| 21:23 / 01.11.2005 link komentarz (0) | "Dorosłość"
Lubię być dorosłym, mogę dużo z racji wieku. Najczęściej bywam wesołym człowiekiem. Nie mam wielu powodów do zmartwień nawet, jeśli takie pojawiają się, wiem, że wszystko ułoży się dobrze.
Ale nie w tym rzecz. Dorastanie powoduje, że widzę swoich rodziców z każdym rokiem starszych. Czas dodaje im zmarszczek, kilogramów, a zabiera kondycję, zdrowie. Ja niestety to widzę i jest mi przykro. Nie daję sobie z tym rady. Nie mówię o problemach zewnętrznych, czyli takich, które są wynikiem różnych wydarzeń życiowych. Myślę o zdrowiu, o organizmie i jego ograniczeniach. Czasem widzę ból, cierpieniem niebezpieczeństwo, i nic nie mogę poradzić. Owszem mogę zadzwonić po karetkę, mogę pomóc wstać, być podporą, lub spełniać najprostsze prośby. Jednak są dni, które przeżywam w wielkim stresie – myślę, że nie tylko ja tak przeżywam…
Nie mam zwierząt, niektórzy myślą, że nie lubię. Ja po prostu nie lubię przyzwyczajać się, potem ewentualna strata boli mocniej. Podobnie jest z ludźmi, lecz w tym wypadku trudno żyć w społeczeństwie i się nie przyzwyczajać.
Specyfika dzisiejszego dnia sprawiła, że tak a nie inaczej wygląda notka. Czasem zdarzają się podobne wpisy, nieczęsto, jednak bywają.
Słucham wspaniałej płyty Anny Marii Jopek pt. „Niebo”. Polecam na jesienne wieczory. Muzyka środka, która rzeczywiście dotyka środka.
znikam…
hoopla w ciemność!
| 23:52 / 31.10.2005 link komentarz (4) | "Uczucia na sprzedaż"
Miałem odezwać się jutro, ale mam coś do powiedzenia dzisiaj, więc dlaczego z tym zwlekać?
Chciałem notkę zatytułować „miłość na sprzedaż”, lecz obawiałem się niewłaściwych skojarzeń. Nie mam zamiaru wprowadzać w błąd, rzecz nie będzie o prostytucji. Zainteresowanych tym tematem odsyłam w inne miejsca, tu niestety tylko sfera uczuć najprostszych.
Lubię czytać statusy na gg (bądź innym komunikatorze). To moje hobby, szukam ludzi i czytam ich opisy. Ale mniejsza oto. Obserwuję sprzedawanie swoich uczuć wobec drugiej, wybranej osoby. Ja rozumiem, że to jest prywatna sprawa, nie neguję, tylko zastanawiam się dlaczego tak się dzieje. Może nauczyły tego piosenki o miłości? Wątpię.
Całkiem niedawno słyszałem ciekawą rzecz. Mianowicie młodzi ludzie (16-17, a możne i młodsi) nadużywają alkoholu, bo czują się samotni. Ciekawe prawda? Moja mama twierdzi, że każde wytłumaczenie jest dobre i rzuciła przykładem. Dokładnie nie pamiętam, o co w nim chodziło, w każdym razie pod siłą argumentów przyjąłem jej pogląd na sprawę. Moje pytanie brzmi: czy faktycznie wszystko sprowadza się do miłości? Jeśli tak, to dlaczego jest tyle przemocy na tle seksualnym (nie wiem czy to dobre określenie)? To nie ma nic wspólnego z motylkami w brzuchu. – Dalej nie wnikam.
Jeszcze jedna fajna kwestia. Ludzie szukają idealnej połówki (zbyt często nie stosuję podobnych zwrotów), jak już znajdą idealnego partnera to co jest wtedy? Co to oznacza? Robić to czego oczekuje druga osoba? Bardziej kojarzy mi się to z niewolnictwem, bądź pracą - szef wymaga coś, a pracownik musi wykonać, innym razem pracodawca nie będzie zadowolony.
Może i się czepiam, na siłę próbuję stworzyć problem. A to mnie najzwyczajniej w świecie ciekawi. Nie krytykuję takich zachowań – tak jak napisałem – nie przeszkadza mi to. Zresztą, kim jestem abym krytykował kogokolwiek.
znikam…
hoopla w sen!
| 22:29 / 05.10.2005 link komentarz (1) | "Mam doła, idę się obciąć"
Tak powiedziałem mamie i poszedłem.
Muszę napisać, że czuję się zrelaksowany. Prawie godzinę spędziłem w salonie. Nawet umyto mi włosy, co zdarzyło się po raz pierwszy – należało, więc skorzystać z nadarzającej okazji.
Ostatnio tak krótko ścięte włosy miałem dwa lata temu, gdy zaczynałem je przedłużać (zapuszczać).
Miałem mieć fryzurę, na „Piaska”, lecz ani wyglądem, ani w innych sprawach nie przypominam tego wiecznie-młodego idola nastolatek, więc mam włosy „niezidentyfikowane”. Co powoduje, że nie mogę się utożsamiać z innymi – nad czym nie ubolewam.
W związku ze zmianą image (co za wyniosłe słowo), chciałem również zgolić zarost, lecz pomyślałem sobie, że odkąd zobaczyłem „Batman – początek” nie goliłem się miejscami. Jestem bliski tego, co wyhodował na twarzy Liam Neeson. Zresztą tata ciągnie mnie za brodę na szczęście, a ja przecież nie mogę go rozczarować.
A teraz pytanie:
Czy ja już nudzę?
znikam…
hoopla w sen!
| 22:44 / 30.09.2005 link komentarz (0) | "Więcej siedzę niż stoję".
Nie wiem, od czego zacząć. Może jednak od wczorajszego wypadu na koncert Depeche Mode w Multikinie. Tak na wszelki wypadek napiszę, że to koncert z dvd a nie na żywo…
O koncercie nie będę pisać, bo kto choć raz widział taki wie, że nie można powiedzieć nic innego jak same ciepłe słowa. - To oczywiste. Dlatego też wolałem skupić się na ludziach, którzy podobnie jak ja znaleźli się w klimatyzowanej sali o numerze, którego nie pamiętam niestety. Do fanów DM nie mogę zaliczyć się, lecz jako fan muzyki lubię ich, tak więc nie musiałem okazywać swojej radości poprzez oklaski, śpiewanie czy kiwanie głową. Ja nie musiałem, ale fani powinni to czynić.
Na początku było z tym ciężko, dopiero po 15 minutach coś drgnęło. Ludzie ogarnęli się w końcu i ruszyli miejsc pod scenę, gdzie do woli mogli tańczyć. To mi się podobało.
Nie wiem, co to za pomysł, by sprzedawać alkohol. Niektórzy, zanim koncert się rozpoczął mieli już w czubach. Może chcieli się wyluzować, nie wnikam. Prowadzący to istna pomyłka, a jak się wstawił to pieprzył głupoty (i nikt mi nie wmówi, że on się dopiero rozkręcał). Ogólnie fajnie, szkoda tylko, że byłem nieco zmęczony i chory na jesienne przypadłości.
Natomiast dzisiaj byłem w kinie już w moim mieście. Padł istny rekord! Na filmie „Bombon – El Perro” z widzów byłem tylko ja! Cóż, mam prywatne kino… i jest pięknie. Ogólnie taka tendencja utrzymuje się ciągle, jeżeli pojawi się pięciu widzów to można mówić o sporym sukcesie.
Rząd numer 16, miejsce 13 niepodzielnie należy do mnie!
znikam…
hoopla w sen!
| 18:00 / 29.09.2005 link komentarz (0) | "Zaginiona piosenka".
W nocy z 25 na 26 czerwca przypadkiem zrobiłem sobie mały klabbing (wiem, pisze się „clubbing”). Zacząłem od godziny 18 skończyłem o 5 rano, więc nawet przyzwoicie [śmiech]. Wybrałem się na koncert One Self, no a że się rozpoczął dopiero przed północą to już nie moja wina…
Gdzieś koło 2 już po koncercie, już po rozmowach i uwiecznionych autografach na płycie, do tramwaju powrotnego miałem parę godzin. No, więc jako miłośnik chodzenia w nocy po nocy odwiedzałem różne miejsca. Nie będę pisać o wszystkich, bo to nie czas i notka nie ta.
Jednym z pierwszych miejsc odwiedzin stał się sąsiadujący klub. Byłem chwilę, ale zakochałem się… w tym utworze, który leciał. Tak od wejścia, jeszcze nie zdążyłem czapki zdjąć, a już czułem się nieprawdopodobnie, ciężko to opisać. Czułem się tak gdybym trafił gdzieś, gdzie nic nie liczy się prócz muzyki i tańca. Bo trzeba zaznaczyć ludzie bawili się świetnie! Oczywiście miejscami widać było tych wszystkich, którzy przesadzili z alkoholem, ale to jak wszędzie…
Jakiś czas temu, (lecz na pewno w tym miesiącu) dowiedziałem się, iż poszukiwany utwór nazywa się: „I’ve had the time of my life”. Nie wiem, czemu nie wiedziałem tego od razu, tym bardziej, że to utwór filmowy.
Piszę o tym, ponieważ to fajne uczucie, że przypadkiem czegoś dowiadujemy się, coś się wydarzy nieoczekiwanego. To jest piękne!
Za niecałą godzinę znikam do Multikina na koncert Depeche Mode. Swoją drogą fajna akcja, w całej Polsce, tj. w sieciach kin Multikino można zobaczyć koncert na wielkim ekranie.
znikam…
hoopla w deszcz!
| 19:14 / 28.09.2005 link komentarz (2) | "Czas"
"Nigdy nie stosuję się do godzin,
godziny są zrobione dla człowieka
a nie człowiek dla godzin"
- Francois Rabelais
Wczoraj z ręki wypadł mi telefon, po zbliżeniu z kafelkami, (bo były to kafelki) pooddzielał się od tej głównej części. Inaczej pisząc wszystko się rozwaliło. Oczywiście nic poważnego, szybko poskładałem i uruchomiłem. Okazało się, że ponownie należy ustawić datę i czas. A że mi się nie chciało, to tego nie uczyniłem, bo po co skoro:
- i tak musiałem doliczać w głowie dodatkowe minuty, gdyż zegarek w tel. spóźniał się.
- i tak każdy zegarek chodzi inaczej i nigdy nie wiem, kiedy co się zdarzy.
- i tak wiem, że czas płynie ciągle, nie muszę sobie o tym przypominać.
Zobaczymy jak długo wytrzymam. Póki, co nie spóźniam się. To nie jest tak, że nie stosuje się do godzin; wstaję o ustalonej godzinie, wychodzę o ustalonej godzinie, wiem mniej więcej, kiedy autobus jedzie, itp. Jeszcze z nikim się nie umówiłem, więc nie wiem jak to będzie, jutro sprawdzę.
Plusy i minusy niestosowania się do czasu proszę wypisywać w komentarzach.
znikam….
hoopla w relaks!
| 23:26 / 27.09.2005 link komentarz (2) | "Myślę, że Polacy są piękni i wspaniali".
Powiedział to – a raczej napisał Speech z Arrested Development chyba dzisiaj.
To wyjątkowy dzień dla mnie jako fana A.D. Wyjątkowy, bo spełnia się jedno z moich marzeń. Przeprowadziłem (wraz z kolegą) wywiad z moim muzycznym idolem! Wprawdzie przez Internet, lecz nie każdy ma taką możliwość…
Ale nie skakałem po mieszkaniu, nie krzyczałem "Speech, Speech, Speech". W ogóle bez takich akcji. Oczywiście od razu machnąłem sobie odpowiedni opis na komunikatorze, lecz nic więcej. [śmiech]
Kiedy opublikujemy wywiad? Jeszcze nie wiadomo, przewiduję, że pod koniec października. Oczywiście powiadomię o tym!
A ja myślę, że Polacy rzeczywiście potrafią być piękni i wspaniali. To tylko kwestia chęci i charakteru…
znikam…
hoopla w sen!
| 13:58 / 25.09.2005 link komentarz (2) | "Vote or Die"
"Nie ma sensu głosować,
to ta sama piosenka tyle, że
pod innym tytułem".
- Prince
Tak dziś napisałem na kartach do głosowania. Jeśli chcecie skan da się załatwić…
To nie jest tak, ze jestem przeciw głosowaniu, wręcz przeciwnie uważam to za obowiązek każdego świadomego człowieka. Jednak te wybory są dla mnie wielką niewiadomą, zresztą jak każde…
Bo posłuchaj… (napisałem to parę dni przed wyborami)
Wciąż mam problem z podjęciem decyzji, co tu dużo pisać. Albo PO i Tusk albo PiS i Kaczyński. Zawsze pozostaje inna ewentualność, na liście do głosowania zrobić dodatkową kratkę z nazwiskiem własnego kandydata (np. wpisać własnego idola).
Pomijając sprawy związane z obecnym zamieszaniem zastanawiam się nad ludźmi, ludźmi, którzy kandydują. Demokraci.pl, członkowie partii to ludzie, którzy w przeszłości już rządzili, PO tworzą ludzie niegdyś związani z AWS. Nie mówię już o posłach, którzy siedzą w parlamencie od wielu lat a teraz podczas kampanii wmawiają, że wiedzą, co należy zrobić. Zresztą nie tylko oni, wszyscy kandydaci wiedzą, co zrobić! Cholera, dlaczego przed wyborami wiedzą? Skoro teraz znają potrzeby to, co robili tyle lat? Poznawali problemy? – Wątpię.
Śmieszą mnie telewizyjne programy wyborcze. To lepsze niż komediowy serial. Kto choć raz widział taki program mało znanej partii wie o czym mówię; kandydaci nie potrafią się wysławiać! I niby oni chcą reprezentować nas, mieszkańców określonych regionów?!
Jestem za tym, aby głosować na partie, które mają duże poparcie wśród Polaków. Dzięki temu wytnie się resztę. Władza będzie jedna, i nikt nie będzie mógł wyprzeć się odpowiedzialności za przyszłe decyzje.
- Tak to wyglądało parę dni temu, jak zrobiłem napisałem na początku. Zagłosowałem, choć mój głos jest nieważny. Cieszę się. Zrobiłbym tak samo gdybym miał podpisać się własnym nazwiskiem.
Na prezydenta zamierzam głosować już "normalnie".
znikam…
hoopla na słońce!
| 13:57 / 25.09.2005 link komentarz (0) | "Życie pod koronami drzew (kolejne wznowienie)"
To miejsce w sieci nazywa się: "Życie pod koronami drzew". 18 września 2005 roku powstało...
Chyba trzeba przyzwyczaić się, że znikam na dłuższy czas by powrócić z nowymi wpisami.
Nie wiem, czemu tak się dzieje, po prostu zapominam o nlogu, gdy adres wyleci z ostatnich 10 wywołań z przeglądarki internetowej.
Tak w ogóle to witam serdecznie!
znikam...
hoopla na wybory!
| 18:55 / 22.08.2005 link komentarz (1) | "Oświadczenie"
Info ze strony www.speech-arrested.prv.pl
Jako fan, twórca jedynej polskiej strony o Arrested Development, nie mogę pozostać obojętnym na pojawiające się informacje na temat A.D. Otóż, portale muzyczne donoszą, że ostatni album A.D. ukazał się w 1994 roku, co oczywiście jest kompletną bzdurą. Poniżej przedstawiam linki do serwisów, które podały newsa:
www.rapgra.com
www.muzyka.onet.pl
www.cgm.pl
www.hip-hop.pl
www.tenbit.pl
Z informacji zawartych na stronach wynika, że Arrested Development wydali tylko dwie płyty.
Oto kilka rzetelnych informacji o zespole:
Po wydaniu "Zingalamaduni", Arrested Development formalnie przestali nagrywać, jedynie promowali krążek podczas tras koncertowych. W 1996 Speech wydał solowy album i to definitywnie zakończyło współpracę między pozostałymi członkami A.D.
W roku 2000, odbyło się drugie spotkanie członków A.D. Eshe, Baba Oje, Rasa Don i Speech doszli do porozumienia w sprawie kolejnych nagrań. Z oryginalnych członków brakowało jedynie Dj’a Headlinera oraz Taree. Poniżej dwie wypowiedzi Speech’a odnośnie tych osób:
"Taree zawsze nam będzie pomagać. Ona była odpowiedzialna za cały image grupy. Teraz zajmuje się modą, i naszym image, lecz nie jest członkiem zespołu pod względem wokalnym".
"Naprawdę nie wiem, dlaczego tak postąpił. Headliner powiedział mi tylko, że nie jest zainteresowany. Pomyślałem trudno, i zaczęliśmy tworzyć muzykę we czwórkę".
W tym samym roku, na terenie Japonii ukazał się mini-album "The Feeling". W następnym roku, nakładem Toshiba EMI wydany został krążek pt. "The Heroes Of The Harvest". Skład Arrested Development wtedy liczył 4 osoby – Eshe, Baba Oje, Rasa Don i Speech. Oprócz oryginalnych członków z początkowych lat, nowe Arrested Development zasilili muzycy pracujący do tej pory nad solowymi płytami Speech’a.
We wrześniu 2004 roku (parę miesięcy po koncercie w Polsce) na rynek trafił album "Among The Trees". Tym cd, Speech wraca do początkowego konceptu, czyli stworzenia wielkiej rodziny A.D. w skład której m.in. wchodzą zaprzyjaźnieni muzycy. W tym czasie, Arrested Development liczy aż 19 osób, w tym Eshe, Baba Oje i Rasa Don. Rola Headlinera nie jest do końca znana. W pewnym stopniu pozostaje związany z A.D., chociażby dlatego, że jest współtwórcą grupy.
Aktualnie trudno oszacować, kto jest w A.D. Koncerty odbywają się w zmienionych składach, nie oznacza to wcale, że ktoś nie należy do składu.
Trudno też mówić, że A.D. nagrali dwa albumy ("3 Years, 5 Months and 2 days in the life of...", "Zingalamaduni") w jednakowym składzie, gdyż każda płyta powstawała przy udziale nowych osób.
Nie ulega wątpliwością, że A.D. pracują nad nowym materiałem, jednak podane przez serwisy www informacje są nieprecyzyjne oraz zawierają liczne błędy. Wprowadza to niepotrzebne zamieszanie.
Owszem, muzyka Arrested Development w Polsce nie jest popularna i wiedza na ten temat może być ograniczona. Nie zwalnia to jednak z odpowiedzialności przedstawiania faktów w rzetelny sposób, a nie kopiowanie pojedynczych fragmentów z konkurencyjnych stron.
Pozdrowienia dla fanów A.D. w Polsce!
jms (speech-arrested.prv.pl)
Dodatkowe informacje
Skład Arrested Development:
Rok 1992 "3 Years 5 Months & 2 days in the life of..."
(podstawowy skład)
Speech
Headliner
Aerle Tarle
Montsho Eshe
Rasa Don
Baba Oje
Rok 1994 " Zingalamaduni"
(podstawowy skład)
Ajile
Headliner
Nadirah Shakoor
Montsho Eshe
Speech
Rasa Don
Kwesi Asuo
Aerle Taree
Baba Oje
Dyskografia Arrested Development:
Płyty studyjne
1992 "3 Years, 5 Months & 2 days in the life of..."
1994 "Zingalamaduni"
2001 "The Heroes Of The Harvest"
2004 "Among The Trees"
Single
1992 "Revolution"
1992 "Tennessee" [Vinyl Single]
1992 "Tennessee" [Cassette Single]
1992 "People Everyday" [Vinyl Single]
1992 "People Everyday" [Cassette Single]
1992 "Mr.Wendal" [Cassette Single]
1992 "Mr.Wendal" [CD Single]
1992 "Natural" [Vinyl Single]
1993 "Natural" [Cassette Single]
1993 "Natural" [Import CD Single]
1993 "Ease My Mind" [CD Single]
1993 "Ease My Mind" [Maxi CD Single]
1994 "United Front" [CD Single]
1994 "United Front" [Maxi Cassette Single]
1994 "Africa Inside Me" [Cassette Single]
2001 "Hit The Road Jack" [Maxi CD Single]
2004 "Honeymoon Day" [Vinyl Single]
2004 "Honeymoon Day" [CD Single]
Kompilacje
1998 "The Greatest"
1998 "Best Of Arrested Development"
1998 "The Best Of Arrested Development"
2002 "Greatest Hits"
2002 "Classic Masters"
2004 "The Best Of Arrested Development"
Live
1993 "Unplugged"
2004 "Raw & Live"
Inne
1993 "U.S.A. 1993"
1995 "Africa's Inside Me"
1995 "Life Music (Singles Remix Collection)"
2000 "Da Feelin'"
2003 "Extended Revolution"
???? "Arrested Development"
???? "Power To The People"
Nadirah Shakoor
Montsho Eshe
Speech
Rasa Don
Kwesi Asuo
Aerle Taree
Baba Oje
znikam...
hoopla w muzykę A.D.! | 15:37 / 22.08.2005 link komentarz (0) | "Wszystkiego naj naj"
Moja babcia kończy dziś 81 lat. Myślałem, że jest starsza, dawałem koło 86 [śmiech]. Jak na 81 lat, jest bardzo życiowa. Nie jedna pani w jej, a nawet młodszym wieku chciałaby mieć taką kondycję. Może już nie daje rady sama jeździć do sąsiadujących miast, jednak w domu jest nie do zdarcia.
Tak zaawansowany wiek ma również swoje minusy, nie mówię tu o chorobach typu nadciśnienie, utrata słuchu itp. Moja babcia przeżyła swoje całe rodzeństwo. – A muszę napisać, że tego rodzeństwa miała sporo. To musi być bardzo przykre być na każdym pogrzebie.
Czasem myślę, że jestem kiepskim wnukiem. Zbyt mało rozmawiam, za bardzo myślę o swoich sprawach. Tak nie powinno być. Pamiętam o tym, a nic nie robię. Czasem siadamy w moim pokoju, który tak bardzo sobie upodobała i pijemy – zależy, jaka pogoda – herbatę, kawę i rozmawiamy. Dużo można się dowiedzieć o jakby nie patrzeć rodzinie. Muszę przyznać, że jestem arodzinny. Nie lubię przebywać na spotkaniach rodzinnych, po prostu źle się czuję, nie mam o czym rozmawiać. Całkiem niedawno nie poznałem kuzyna i powiedziałem do niego dzień dobry, sądząc, że to ktoś do ojca przyjechał. Podobno jak byłem dzieckiem zawsze chętnie udzielałem się na spotkaniach rodzinnych. Inna sprawa, że wiele ich nie było. Jedną pamiętam, wiele osób przyjechało, lecz jakoś drętwo było… aha już wiem czemu! Przecież to był pogrzeb dziadka.
Dosłownie przed chwilą okazało się, że nie ma szampana, tylko wódka, której ja w swej oryginalnej formie nie pijam (chociaż… w ogóle nie pijam). No nic, kolejny dzień bez alkoholu i bardzo dobrze! Tak trzymać! Sok wieloowocowy też jest ok.
znikam…
hoopla na kolana babci!
| 23:42 / 18.08.2005 link komentarz (0) | "Po prostu być wdzięcznym"
Zapominamy o tym, o byciu wdzięcznym za to, co się posiada. Na przykład mój sąsiad mówi, że ciężko haruje, gdy jego znajomi już trzy razy byli zagranicą na odpoczynku, a on tylko raz w Hiszpanii. Nie chcę oceniać, wolę zastanowić się nad sobą.
Pewnie nie jestem odosobniony. Bywa, że narzekam. Mam wymyślone powody i wokoło nich narzekam. Mówię o tym najczęściej mamie, a ona zawsze odpowiada tak samo: powinienem cieszyć się tym co mam, bo niektórzy nie mają podobnego szczęścia. To prawda, lecz ja nie zapominam o tym, owszem czasem osłabia się moja wdzięczność i staje się marudny. Ale pod tym przebraniem jestem wdzięczny. Pamiętam jedną imprezę urodzinową znajomej. Siedziałem sobie spokojnie w fotelu, nie pijąc alkoholu (jako jedyny z towarzystwa) patrzyłem na innych. Nagle ktoś zapytał się czy źle się bawię. Mój znajomy odparł, że nie, a po chwili dodał: on ma większą radość z życia niż my wszyscy razem wzięci. – Pamiętam to dobrze, uważam to za ogromny komplement.
Teraz, w tym dniu musiałem o tym napisać, notkę kieruję do mojej pamięci, tak na wszelki wypadek, gdybym zapomniał kiedyś…
Nagle wszystko, czym przejmowałem się, wyolbrzymiałem do wielkości dużych monumentów przestało się liczyć (no może stało się mało-istotne na ten moment).
Nie piszę wprost, bo nie o internetowe wyżalanie chodzi.
znikam…
hoopla w sen!
| 11:32 / 14.08.2005 link komentarz (0) | ”Zmiany”
Lubię jak ktoś mnie nie poznaje – sprawia mi to radość, lecz czasem potrafi być niewygodne. Mówię komuś ‘cześć’ a ta osoba patrzy się i szuka podobnej twarzy w swojej głowie. Podobnych sytuacji jest mniej, mimo to, co jakiś czas ktoś nie poznaje mnie na ulicy czy w innym otoczeniu. Nie lubię stagnacji w wyglądzie, dlatego staram się, co pewien czas zmieniać wygląd. Widać, że udaje mi się.
Wczoraj widziałem ‘Batman Początek’. Niestety nie polecam, chyba, że ktoś lubi filmy z Liamem Neesonem! Bo ja lubię i momentami podobało mi się…
znikam…
hoopla w książki!
| 13:51 / 09.08.2005 link komentarz (0) | "Ta sama piosenka pod innym tytułem"
Kiedyś woziłem po świecie małe, kieszonkowe radio i słuchając lokalnych stacji, wszystko jedno na którym kontynencie, mogłem wiedzieć, co dzieje się na naszym globie. Teraz to radio, tak dawniej pożyteczne, nie służy mi do niczego. Kiedy przesuwam gałkę, z głośnika odzywa się dziesięć kolejnych radiostacji, mówiących w dziesięciu różnych językach, z których nie rozumiem ani słowa. Tysiąc kilometrów dalej i dalej odzywa się dziesięć nowych radiostacji, tak samo niezrozumiałych. Może mówią, że pieniądze, które mam w kieszeni są od dzisiaj nieważne? Może mówią, że wybuchła wielka wojna?
Podobnie jest z telewizją.
Na całym świecie, o każdej godzinie, na milionach ekranów widzimy nieskończoną liczbę ludzi, którzy coś do nas mówią, o czymś przekonują, robią gesty i miny, zapalają się, uśmiechają, kiwają głowami, pokazują palcem, a my nie wiemy, o co chodzi, czego od nas chcą, do czego wzywają. Jakby to byli przybysze z odległej planety, jakaś wielka armia reklamowych naganiaczy z Wenus czy Marsa, a przecież to nasi pobratymcy, cząstka naszego rodzaju, te same kości, ta sama krew, też poruszają ustami, też słychać głos, a nie możemy zrozumieć się ani na jotę. W jakim języku będzie się toczyć uniwersalny dialog ludzkości? Kilkaset języków walczy o uznanie i awans, podnoszą się bariery językowe wzrasta niezrozumiałość i głuchota.
- Ryszard Kapuściński, "Szachinszach".
Tak dawno temu powstały te słowa, mimo tego wciąż bije z nich niezaprzeczalna prawda, aktualność...
znikam...
hoopla w książki!
| 13:02 / 04.08.2005 link komentarz (0) | "Norah Jones na dzień dobry!"
Wczoraj trochę "pobawiłem się", chociaż nie wiem czy bycie mokrym od deszczu i od piwa jest dobrą zabawą. Można dyskutować… Zostałem oblany Warką Strong 0.5 litra, którą zresztą kupiłem mojemu koledze. To mógł być jeden z tych nietrafionych wieczorów i nocy. Na szczęście trafiłem do jednego z dwóch ulubionych miejsc o jazzowej tonacji, gdzie na wygodnych fotelach, rozleniwiony słuchałem nu-jazzu. Uwielbiam takie wieczory…
W drodze powrotnej zaszalałem sobie i nie skasowałem biletu w tramwaju [śmiech].
A dzisiaj słuchałem panny (pani?) Jones, mam jej debiutancki album pewien czas, jakoś nigdy go nie słuchałem – wiem to niewybaczalne!
W planie mam jeszcze odpalić cd z pierwszym albumem Jamiroquai.
Marna ta notka – niestety dawno nic nie pisałem i nie chciałem przeciągać mojej nieobecności.
znikam…
hoopla w deszcz!
|
|