venka // odwiedzony 54842 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (54 sztuk)
23:49 / 10.03.2010
link
komentarz (2)
Dzisiaj wkurwiłam się tak bardzo, że cisnęłam telefonem z całej siły za siebie... Nikomu nic się nie stało, wypiłam gorącą herbatę i w sumie mi przeszło, powiedziałam mu że taki intensywny wybuch energii mi pomaga, pomaga mi pozbyć się tej agresji w jednym szybkim ruchu, powiedziałam mu, że przepraszam, że musiał to widzieć, i że powinnam była najpierw wyjść na dwór i zrobić to tak żeby nie widział tej sceny, ale to stało się tak szybko, że nie byłam w stanie zareagować inaczej, powiedział mi, że następnym razem mogę spróbować przesunąć ścianę, nic nie rozwalę i nie będzie to tak groźnie wyglądać, powiedziałam mu, że spróbuję, ale nie wiem czy kiedy zorientuję się, że ściany nie da się przesunąć nie wkurwię się jeszcze bardziej...



po raz pierwszy??? bez zdjęć!..




V.

06:58 / 22.10.2007
link
komentarz (1)
A żebyś wiedział Jikob, żebyś wiedział, że napisz notkę o 7 rano..
Byłam na finale WBW, muszę przyznać, że wyniki zaskoczyły. Faworytami były zupełnie inne osoby niż znalazły się na czołowych miejscach ale nie chcę rozwodzić się na ten temat. Kto był na WBW to widział i ma zdanie. Pytaniem wieczoru zostało zadane mi kilka krotnie "A jesteś za Freestyle Palace czy za Eskobarem??" Jako, że trzymam się z FP, a Esko to przedstawiciel mojego rodzinnego miasta. A odpowiedź moja była myślę dyplomatyczna bo nie byłam za nikim do końca pierwszej rundy kiedy już widziałam kto w jakiej jest formie, bo nie jest ważne Warszawa czy Gliwice, czy jakiekolwiek inne miasto chodzi o skillsy i nie dopinguję nikomu dlatego, że się znamy.. Byłam za wszystkimi i za nikim jednocześnie, chciałam żeby wszystkim poszło jak najlepiej a jednocześnie wiadomym było, że ktoś przegrać musi.

Po WBW zwyczajem przyjętym udaliśmy się na kebab, a po jedzeniu każdy w swoją stronę ku niezadowoleniu co poniektórych liczących jeszcze na melanż. A tak naprawdę to było nas tyle osób, że ciężko było sie zorganizować i kiedy jedna osoba pytała kto idzie pić wszyscy mówili, że noooo... Możemy iść pić, a kiedy trzeba było to przerodzić w czyn nikt nie ruszał. W końcu kiedy się rozchodziliśmy i padało stwierdzenie - mieliśmy iść pić ale nikt nie chce, połowa osób mówiła, że jak to nie, przecież możemy iść, ale każdy mówiąc to skręcał już w swoją stronę i tak rozeszliśmy się.

Ja miałam całkiem fartowny powrót nastawiałam się na dużo trudniejszy i bardziej wymagający tj. autobus jakieś 30 min i piesza wędrówka w mrozie i ciemnościach parę kilometrów. Koniec końców wsiadłam na centralnym w nocny pojechałam do mościsk, droga zleciała mi dziwnie szybko, a kiedy wysiadłam z nocnego okazało się, że załapałam się właśnie na jeden z pierwszych dziennych autobósów i od centralnego do domu dostałam się w jakieś 40 minut co w dzień się nie zdarza...

Tak czy inaczej jeszcze nie śpię ale zaraz sie kładę, moje plany pójścia na wykłady odłożone na potem. Na jutro. Bo nie chce mi się godzinę czekać żeby wyjść z domu, wolę położyć się spać a jaki ma sens godzinny sen. Jaki ma sens sen 2 godzinny?? 3 godzinny? 4?????????5????????? praktycznie żadnego także kłade się i śpię do oporu. Taka O mała zmiana planów...




Jury na WBW jakie było każdy widział. Kompetentni ogarnięci chłopcy prosto z forum, gg i skypa..:)

.



A tak wyglądał finał...

.







V.
07:16 / 20.10.2007
link
komentarz (4)
Gdy kota nie mam w domu myszy harcują?? Moja większa połowa wyjechała na parę dni, nie minęło 10 minut a ja już szykowałam się na imprezę. Nie. Nie myśl, że tylko czakałam na taką okazję. Moje logiczne rozumowanie wyjaśnia to w sposób taki, że już po chwili jak zostałam sama poziom tęsknoty był tak wysoki i poczułam się tak bardzo samotna, że okazja wyjścia do ludzi sama się znalazła.. Było nieźle poza faktem, że w klubie znalazłam się około 2.. Jak weszłam pomyślałam "O!! Ile ludzi!! ", a 10 minut później zastanawiałam się gdzie oni wszyscy są, bo nagle połowa zawartości klubu gdzieś się straciła, a potem było tylko gorzej i gorzej co nam akórat nie przeszkadzało w uskutecznianiu bboyingu.. Muzyka dopisywała, humory również, a czas działał na moją korzyść. I to, że znalazłam się w 55 o tej a nie innej godzinie z przyczyn takich a nie innych, i to, że dobrze się bawiliśmy, i ten winyl James Browna który gdzieś wcięło. Wszystko to podziałało tak świetnie, że jak tylko wysiadłam z metra na Pl. Wilsona i weszłam do autobusu ten odjechał.

Miałam dziś wielką chęć na trening. Zresztą nadal mam tyle, że zapomniałam o szkoleniu BHP, które ponoć jest obowiązkowe i które miałabym zaliczone gdybym pojawiła się na inauguracji. Z tego co pamiętam w tym czasie miałam pedagogikę w innej szkole więc i tak nie mogło mnie tam być ale wydaje mi się, że nawet gdybym miała okazję nie pojawiłabym sie na tej doniosłej uroczystości..

Jaka to "świetna" sprawa, że mam białą roletę w oknie która rozjaśnia mi pokój już o tej porze, jaka to świetna sprawa, że za 6 godzin wstaję i jadę posłuchać nie wiem po co... I tak właściwie nie wiem o czym, za to obowiązkowo. Ale prawdziwie świetną sprawą jest to, że potrafię zasnąć w pięć minut od momentu jak się położę zamiast męczyć się pół godziny albo i dłużej - jest to wypracowany na szybkości odruch, który bardzo dobrze mi służy..
Do innych świetnych spraw zaliczam kupno termosu dzięki któremu będę popijała ciepłe kakao w mroźne poranki listopadowe, grudniowe i inne a może już najbliższe - podczas porannych zajęć.



Sennie...

V.
23:06 / 09.10.2007
link
komentarz (3)
06.10.

U wszystkich sobota, sobota, sobotni chill out.. U mnie ten chill wyglada tak, że siedzę zmarznięta i piszę sobie a moja większa połowa zasnęła mi z głową na kolanach.. Wstałam dzisiaj pierwszy raz tak wcześnie od niepamiętam kiedy.. O 6 rano - wychodziłam z domu kiedy było ciemno, słuchałam parę godzin o tym jak wygląda praca pedagoga, potem zasuwałam walca angielskiego - przyznam, że sunęliśmy całkiem nieźle:D, a na koniec patrzyłam sobie jak wygląda aerobik nie chodzi o to, że nie będę umiała tego powtórzyć bo to nie trudne ale jak patrzyłam na ludzi którzy ćwiczyli to naprawde nie wiem czego szuka na kierunku instruktora tańca ponad połowa z nich .. Będę musiała zaliczyć aerobik i poprowadzić zajęcia.. Śmiechu warte.. Nie umiem, nie chcę, ale się zmobilizuję bo nasza pani nauczycielka jakaś wicemistrzyni Polski w tańcach towarzyskich twierdzi, że jest spory przesiew np: rok temu zaczęło ok 60 osób czyli tyle ile nas teraz zdaje się, a zostało ok. 10 na drugim semestrze..

Mam nowego ulubionego batona. Został nim KitKat Cappuccino jak narazie widziałam go tylko w jednym miejscu w Warszawie a gdzie o niego nie pytałam patrzyli na mnie jakbym wymyśliła Bóg wie co.. W budce na aspekcie prawie pokłóciłam się nawet z babką bo mi wmawiała, że ma wszystkie smaki, a ja jej na to, że nie ma Cappuccino - to nie ma wszystkich. Jak szłam dzisiaj przez Bankowy myślałam tylko o tym batoniku, i o tym, że jeśli tym razem już go nie będzie nie pozbędę się obsesji do końca życia i pomyślę, że sama sobie coś ubzdurałam, że takiego smaku nigdy nie było tylko mnie się coś zdaje albo przerodzi się to do tego stopnia, że nawet jako 70-letnia staruszka będę pytać we wszystkich sklepach o tego KitKata i z tego też będę słynąć..

08.10

To dobry zabieg ze strony kogoś kto tym zarządza, a może zrządzenie losu i całkowity przypadek, że pierwszy wykład z pedagogiki i jednocześnie jeden z pierwszych w ogóle prowadziła osoba niewidoma. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że siedzę między dziećmi, które na jej pomyłki reagowały śmiechem i docinkami, tylko nie wiem po co oni wszyscy wybrali kierunek na którym prawie bez przerwy będą mieli kontakt z mniej lub bardziej niepełnosprawnymi osobami, jeśli siedząc w takim tłumie nie potrafią pozbyć się skrępowania wobec sytuacji i takiego zachowania. Większość co przerwę kupuje sobie kawę i wychodzi na szluga - oficjalnie przed szkołę bo już im wolno, wszyscy są dorośli jak pokazują dowód w sklepie albo przed klubem, a jak przyjdzie co do czego zachowują się jak banda niewyrozumiałych kretynów.. Komentarze które widziałam jeszcze tego samego wieczora na gronie ( pisze się wieczora czy wieczoru??) też mnie dobijały.. Ktoś się dziwił, że dziewczyna była stremowana. Ja się nie dziwię - kiedy patrzyło na nią ok. 150 osób a połowa się naśmiewała co było słychać w każdym miejscu auli ciężko nie zwrócić na coś takiego uwagi. Ale mniejsza o to. Może któraś z tych osób to przeczyta i się chwile zastanowi.. Po pierwsze SZACUNEK.



Dzisiaj miałam dzień odpoczynku a jutro znowu wykłady. Tym razem etyka i biofizyka może znowu ku uciesze co poniektórych przyślą osobę niepełnosprawną..




.








V.
01:29 / 03.10.2007
link
komentarz (3)
Wstaję w okolicach godziny 10 bez pomocy budzika co uważam za mój osobisty sukces, tymczasem za tydzień zaczynają mi się zajęcia które będę zaczynała o 9 więc pobudkę będę musiała przesunąć o jakieś 3 godziny wstecz. Znając już godzinę pobudek i mój organizm obliczenia pokazują, że będę musiała kłaść się najpóźniej o 23 (?!?). Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić...

Kiedy znajduję w szafce worek z czekoladkami mieszanki Wedlowskiej wygrzebuję z niej wszystkie Irysy...

Lubię pisać kiedy chcę, nie kiedy mogę.. Stąd ograniczona wylewność. Słowa które wylewają się ze mnie kiedy mogę - a niekoniecznie mam chęć, czasami nie precyzują dokładnie tego o co mi chodzi.. Stąd takie krótkie wątki.. Dobrze, że nie trzeba notkom nadawać tytułów..

Jaki dzisiaj obejżymy film? 1 , 2 , 3 E - le - me - le dud - ki gos - po - darz ma - lu - tki na ko - go wy - pa - dnie, na te - go BĘC.. - Podwójna Tożsamość..


W ostatnich dniach jadłam maślaki ze śmietaną a dzisiaj smażone Kanie.. Pycha:) Mimo, że moja mama nie kupuje już takich ilości grzybów, jakimś cudem i tak ciągle je jadam.

W czwartek.. Co to kogo obchodzi.. No.. obchodzić może tyle samo co inne notki.. Czyli coś albo nic, ale po co mam to pisać. Jakby to było jakieś święto, że wyjdę z domu w sukience.. Bez sensu. Tak pisze mi się tą notkę.
Wiesz czemu to piszę? Bo ostatnio pamięć szwankuje mi tak, że nie pamiętam co robiłam parę dni temu. Muszę przypomnieć sobie coś co robiłam niedługo po tym co próbuję sobie przypomnieć i przewinąć wszystko jak taśmę video, mam jakies tabletki na pamięć i koncentrację ale zapominam je brać, zresztą nie zauważyłam żeby działały..


.




V.
01:00 / 28.09.2007
link
komentarz (3)
Muszę się przyznać, że trochę skłamałam bo notka którą wkleiłam ostatnio to napisałam ją dzień wcześniej tylko nie mogłam jej wrzucić bo nlog nie działał i moje zdjęcie jest lekko nieaktualne. Otóż weszłam przedwczoraj zamyślona do łazienki, do łazienki.. Co to ja chciałam?... A tak. Zamyślona weszłam do łazienki, zapomniałam po co i dlaczego i podcięłam sobie włosy, bo nic innego nie przyszło mi do głowy..

Poznałam kiedyś pannę.. Coś jej się rzuciło na banię, nie wiem co, ale napewno coś tam było... Która opowiadała mi, że ma głowę podzieloną na sektory.. W jednym ma dredy.. Tak z 5, w innym włosy które probowała utlenić, w jeszcze innym próbowała zafarbować na fioletowo tuszem z drukarki ale nie wyszło, był jeszcze sektor z krótkimi włosami i z długimi włosami.. więc jakbym tak podzielila to na lewym boku mam sektor z włosami na jakieś 3cm... reszta prawie bez zmian..

Moje pierwsze notki będą chyba dość krótkie. Odzwyczaiłam się od pisania, a pisanie odzwyczaiło się ode mnie. Muszę przypomnieć sobie jak się pisze na pół strony Worda o pani która stała na przystanku z psem (który miał sierść zniszczoną jak starsze babki które od lat farbują włosy męczą je suszarkami, trwałą i prostowaniem jakby oczekiwały, że ich włosy są z drutu żaroodpornego, odpornego na rdzę i na czas i nic się z nimi nie stanie), który próbował na nią wskoczyć odbijając się od jej wielkiego brzucha jak od ogromnej gumowej piłki. Czego jego pani zdawała się nie czuć w ogóle bo była tak pochłonięta razem z podobną jej koleżanką rozmową na temat spóźniających się notorycznie autobusów jakby kogokolwiek to jeszcze dziwiło, że autobus który jedzie przez całą Warszawę w godzinach szczytu może się spóźnić nie 5 a 25 minut.. Jakby to mogło dziwić 60letnią mieszkankę Warszawy która raczej się nie spieszy i niewiele ma do roboty ponad przejechanie jednego przystanku do warzywniaka..


Aha... Wczoraj na kolację miałam smażone grzyby...

Więc wiesz jak wyglądałam dwa dni temu.. Teraz prezentuję się tak:

z rozpuszczonymi włosami ........ ........................... i spiętymi

.


Zdjęć z wakacji mam tak zadziwiająco mało... I niewiele ponad taniec...

.


jadę... .. ............................ a tu Kleju jedzie...
.





V.
20:18 / 25.09.2007
link
komentarz (4)
Jak patrzę na tą notkę, która jest pod tą notką... To żeby nie pisać wszystkiego a chociaż trochę zaktualizować muszę napisać, że dready, po paru latach wylądowały w pudełku po butach a po tych krótkich nie zostało ani śladu - postanowiłam zostać słodką blondynką... Nie studiuję już dietetyki na Uniwersytecie Medycznym bo słodkie blondynki nie mają tyle czasu na naukę, a tak poważnie to ten stan wymęczenia fizycznego jaki utrzymywał się u mnie przez kilka miesięcy przeszedł powoli w zmęczenie psychiczne i odpuściłam żeby się nie zajechać bo jednak nie czułam się jeszcze gotowa na poświęcenie się nauce, nauce i nauce i rzuceniu wszystkiego na dalszy plan.. Za to w międzyczasie skumulowała się we mnie taka ilość energii, że postanowiłam podjąć wyzwanie po raz drugi i 8.10 zaczynam zajęcia w WSM na Fizjoterapii - dziennie, a zaocznie roczną policealną szkołę na kierunku instruktora tańca.. Zobaczymy jak u mnie z determinacją i czy jedynie Uniwersytet Medyczny tak wykańcza, czy studia to po prostu studia..

Moja matka ogarniała ostatnio do domu takie ilości grzybów, że mogłam je jeść na śniadanie, obiad i kolację przez kilka tygodni... Zresztą praktycznie tak było.. Jajecznica z kurkami, pizza z kurkami, zupa grzybowa, pasta z grzybów, sos grzybowy, smażone grzyby... Teraz już są tylko suszone grzyby i mrożone grzyby bo nikt nie chciał już tego jeść..

Dzisiaj po raz pierwszy od lat zmieniłam kolejność w moim posiłku.. Zrobiłam sobie ryż smażony z warzywami, jajkiem i curry i mizerie.. I najpierw zjadłam ryż.. Gdzieś kiedyś usłyszałam, że powinno się jeść najpierw surowe warzywa potem gotowane dania bo surowe wolniej się trawi i wzięłam sobie to do serca na tyle, że zawsze tak jadłam.. A dzisiaj zmieniłam kolejność bo miałam taką ochotę na ten ryż, że nie mogłam już wytrzymać:)



Myślę, że na początek to wystarczy:)

Aha jeszcze na życzenie specjalne mały freestyle tutaj walnę, z pozdrowieniami dla Agi co ma dużo odwagi, ej Aga ziomek jedz dużo poziomek, marchewki odłóż na potem to bęziesz niezłym kotem. yoyoyo sprawdź ten flow,



Byłam w ten weekend we Włocławku na Break Session...

.


.


.



A tuta blondynka o której pisałam wyżej.

.




V.:)
03:50 / 02.11.2006
link
komentarz (15)
Mogę zacząć tak samo jak ostatnio.
I znowu zaniedbuję nloga.

Trochę statystyk z minionego poniedziałku..:
"Siedzę na seminarium z psychologii i obserwuję sobie ludzi..
Mamy 8 rzędów krzeseł, pierwsze osoby siedzą dopiero przy 4. Babka siedzi przy biórku i wygląda na nas spoza stojaka na rzutnik który jest idealnie na linii jej oczu. Jej i naszych również co sprawia, że pani psycholog nie ma z nami kontaktu wzrokowego.. Właściwie nie ma z nami ani wzrokowego ani żadnego innego kontaktu.
Więc w 4 rzędzie siedzi pierwszych 5 osób - to jedyne osoby które notują.
5 rząd to 6 osób - 1 uczy się anatomii, 2 cośtam sobie notuje, 3 uzupełnia sobie jakiś kalendarz, kicha i pije Nestea, 4 to znów anatomia - w sobotę mamy kolosa, 5 pochyla się nad blatem prawie dotykając go nosem i bazgrze coś w zeszycie, 6 to nasz rodzynek. Patrzy na kserówkę z mikrobiologii która leży przed nim do góry nogami.
Kolejny rząd - 6 to 3 koleżanki podające sobie kartkę na której jedna pisze jakieś pytanie, zagina brzeg, następna pisze jakąkolwiek odpowiedź zagina, trzecia znowu pytanie i tak w kółko. Potem sobie to czytają odwracają kartkę na drugą stronę i zaczynają od początku. Potem siedzę ja. Piszę to co właśnie czytasz i stawiam kreskę w jednym rzędzie za każdym razem kiedy ta kobieta powie "No?" - jako pytanie, a w drugim kiedy powie "Prawda?"- jako szukanie potwierdzenia w naszych zmęczonych umysłach na coś co właśnie przeczytała nam z książki.. Koło mnie siedzi Kaśka która właśnie przestała czytać "Metro" i gra w "Węża", co jakiś czas przypomina mi o stawianiu kresek."

Zamiast 1,5 h zajęcia trwały 50 min. W tym czasie pytanie "No?" padło ok. 30 razy, a "Prawda?" ok. 40

Wczoraj miałam wolne. Nagle okazało się, że dziś też mam wolne. I dowiedziałam się, że przez najbliższy miesiąc nie mam ani seminariów ani ćwiczeń z biochemii a babka z informatyki zgodziła się żeby nie robić nam zajęć więc w piątek też mam wolne. Ale nigdzie nie wyjadę bo w sobotę rano kolos z anatomii..

We wtorek odwiedziliśmy w parę osób Klasiika, graliśmy w pokera na zapałki. Ja skutecznie dość upiłam się. Biegłam do domu. Ale przebiegłam tyle ile nigdy w życiu jeszcze bo wcale nie z Mościsk tylko sama nie wiem skąd. Byłam pijana więc było mi to z grubsza obojętne. Otworzył mi brat bo miałam problem z trafieniem w dziórkę od klucza, wtoczyłam się do kuchni. robiłam sobie zdjęcia, gadałam chyba straszne głupoty, tarzałam się po podłodze czy coś mój brat chyba był rozbawiony. Ja chyba jadłam czekoladę, chyba piłam herbę i chyba dużo innych rzeczy.. prawdopodobnie.. być może.. Potem zrobiłam wielkie halo, że mam nieaktualego antywirusa i kiedy mój brat załatwiał problem odpłynęłam. Wczoraj robiłam Nic - cały dzień. Wypoczywałam i patrzyłam jak dużo muszę się nauczyć na sobotę. A pod wieczór zaczęłam sobie robić dredy. Tzn cały czas je mam ale będę je rozplątywała i robiła jeszcze cieńsze bo i tak się rozwalają odkąd je ścięłam..


Poker............ Nie mam szczęścia w kartach. Przepuściłam prawie wszystkie zapałki............ A w ostatni weekend byłam we Wro na Jamie.
.



.



A trzy weekendy temu.. jak to powidzieć... 2,5 tygodnia temu... Byłam w Policach:)
.



.

V.
22:12 / 08.10.2006
link
komentarz (14)
I znowu zaniedbuję nloga. Obawiam się, że w moje życie wkrada się rutyna. Rutyna i dodatkowo całkiwity brak czasu póki nie przyzwyczaję się i nie nauczę odpowiednio gospodarować czasem w takim trybie życia. Od poniedziałku do piątku jeżdżę sobie studiować i zajmuje mi to czas od rana do wieczora.. Kiedy wracam jestem w stanie tylko coś zjeść posiedzieć chwilę i iść spać. Ogólnie zakupiłam trochę pomocy naukowych. Taka książka z biochemii np. w formacie troche większym niż A5 ma 1130 stron, anatomia ma 930, a fizjologia 940 tyle, że format A4. Na ćwiczeniach popierdalam sobie w lekarskim fartuchu, mieszam i sieję. W sensie mieszam w probówkach i robię posiewy bakterii np. Mam już za sobą pierwsze kartkówki jednym słowem się nie przelewa.

Poprzedni piątek:

Moja matka: Przypilnuj żeby ziemniaki się nie rozgotowały
Ja: Ale ja też zaraz wychodzę
Matka: Aha, no to najwyżej wyłącz, w takim razie wezmę klucze, a o której wracasz?
Ja: W poniedziałek po zajęciach. Koło 20.
Matka: Yyyyy... Aha.. No dobrze.To gdzie ty wychodzisz?
Ja: Do Wrocławia.
Więc byłam w poprzedni weekend we Wrocławiu... Fajnie było. Pojechałam wreszcie do ogrodu japońskiego i porobiłam trochę zdjęć. Ogólnie żeby do Wro pojechać wykonałam taki manewr, że wyjechałam w piątek po zajęciach i jechałam nocą żeby być na miejscu jak najwcześniej, a wracałam z niedzieli na poniedziałek tak, że byłam w Warszawie o 7 rano, poszłam na kawę do McDonalda... Tak tak, do tego znienawidzonego miejsca, ale musiałam gdzieś usiąść i "odpocząć". Przepisałam jakiś wykład i poszłam na zajęcia na 8. Pozdro dla Bakela;) Dzięki za wspólną podróż:)

Poza tym przeżywam załamanie ponieważ chciałam jechać do Szwajcarii na Circle Kingz 10-13.11 ale przypomniałam sobie nagle, że nie mam paszportu i jak na złość wprowadzili teraz nowe zasady wg. których zaczynając od tego, że biuro paszportowe działa od poniedziałku do piątku, nikt poza mną nie może złożyć tych dokumentów, a ja żeby je złożyć muszę jechać do Gliwic. Poza tym na paszport czeka się miesiąc :(..

Wyobraź sobie, nie byłam w ten weekend na żadnej imprezie. Skorzystałam z okazji, że nic o żadnej niewiem i postanowiłam odespać poprzedni tydzień. Powiem Ci, że po trzech latach spania po 11 godzin na dobę, chodzenia spać w okolicach 3 nad ranem i błogiego lenistwa, pobudki o godzinie 6 są torturą, a kładzenie się do łóżka o 22 wydaje mi się być absurdem. Skutek taki, że nic z tego nie wychodzi i sypiam po 5 godzin w porywach do 6.. W środę moje zmęczenie osiągnęło apogeum i zasnęłam na wykładzie z biochemii. Teraz próbuję zebrać siły na kolejny tydzień, ale tzlko w takim sensie, że nie piję, bo dzisiaj robiłam zdjęcia do 4 nad ranem.


Poza workiem nieszczęść wszystko jest w porządku radzę sobie i szczęśliwa jestem w sumie więc co by się nie działo i co bym nie wypisywała tutaj mam się naprawdę dobrze:D.

Poza tym sprawdzaj mojego tatę jak jeździ na rolkach;)!!

Tu zdjęcia z Wro..
.



Z Emilka normalne i przerobione...

.



A te robiłam sobie dziś w nocy

.



Krzyk!! ... i Cisza.. .. .

.



Nie dość, że sama sobie robię zdjęcia to jeszcze jest mnie kilka:)

.



.



Zmęczona...

.







indpt a nie widziałam tego wcześniej dziki;)

Havnar to koniecznie sie musimy zobaczyć w jakiejś wolnej chwili koło Akademii i pożywić się trochę:)



5.
02:35 / 21.09.2006
link
komentarz (16)
Wiesz o tym, że mam złote ręce?? Do robienia dreadów, gotowania, robienia jointów i sprzątania.. Do wszystkiego. Ponadto potrafię się pakować. W kłopoty i w kartony. Od ostatniej notki zdąrzyłam zrobić dready, pogotować, skręcić kilka lolków i posprzątać trochę. Kłopotów jakoś udało mi się uniknąć, za to wpakowałam się w kartony. Pamiętasz jak pisałam o Dzieciństwie i Rozwalonym?? Więc z Rozwalnego już prawie się wyprowadziłam. Spakowałam swoje życie. Moje życie to dziewięć kartonów w tym cztery o większej wartości i pięć takich które mogłyby spłonąć i nie wiedziałabym nawet co straciłam. Z tych czterech półtora to książki, dwa i pół to moje życie można by powiedzieć od narodzin. Poczynając od koperty z moimi włosami, które matka ścięła mi kilka dni po tym jak przyszłam na świat, kilka moich ubranek z czasów kiedy ja ani be, ani me, pamiętniki z podstawówki, puenty i baletki w różnych rozmiarach które nazbierały się przez 9 lat chodzenia na balet. Świadectwa, kartki, listy, papierki, patyki, zdjęcia, lalki i misie z pourywanymi głowami... Plakaty, kalendarze, bilety, plakietki z imprez i wiele wiele rzeczy które mają znaczenie i symboliczne, i sentymentalne.


Co za dzień dzisiaj... Mój bagaż ważył - UWAGA! - 30 kilo.. Jechałam z myślą o ciepłej kompieli tymczasem okazało się, że ciepłej wody brak i jeśli chcę się kompać muszę sobię wodę gotować.. Masakra. Ania - mojego brata dziewczyna - oddała krew. Dostałam czekoladę. Moja matka powiedziała, że idzie do sklepu i zaginęła w akcji. Kiedy przyjechałam dzisiaj w lodówce, w której zawsze jest mnóstwo rzeczy nie wiadomo po co, znalazłam - boczek, szynkę, smalec, pasztet, tubkę po paście rybnej, marmoladę. A wiesz.. Nie jem mięsa. Obok leżała jedna bułka.. w pokoju mam nieziemski burdel bo próbuję się rozpakować i przemeblować i ledwo wszystko rozwaliłam po pokoju siadł prąd. Tak więc przesiedziałam godzinę w ciemnościach mając za oświetlenie znicz pogrzebowy. Dzisiaj kiedy gotowałam sobie makaron spadła mi zapałka, kiedy się po nią schyliłam zobaczyłam mysz. Myślałam, że się mnie boi, okazało się, że ledwie się rusza. Dwie godziny później umarła mi na ręce:/...


Tym razem nowina jest taka, że z beztroskiego lenia zrobiłam się beztroską studentką. Dostałam się na wieczorową dietetykę na Akademię Medyczną. Czyli opuszczam Mój Brudny Śląsk narazie..



Bez Spiny w Rybniku;)

.



.



Dready się robiło;) Pozdro Ania

.



Z braciszkiem się widziałam

.



Siedzieliśmy sobie pewnego razu w parku i zaatakowało nas Dziecko

.



Jak na mój gust obrzydliwy obrazek z McDonalda...





Skumaj wkręt.. Zbiorowo układamy pasjansa... Twrczo. ............................................ Moje 30 kilo bagażu...

.



Poprostu Mysz.. W roli ścisłości: żywa i nie żywa:/..

.






V.

00:04 / 07.09.2006
link
komentarz (19)
Powiem Ci tak... Moje letnie miesiące pozostaną moją sprawą i moimi wspomnieniami gdzieś tam po trochu zapisanymi na świstkach, paragonach, biletach, mandatach, w zeszytach, na zdjęciach. Jeśli mnie spotkałeś wiedz, że gdzieś w tym wszystkim jesteś. Wrzesień nie oznacza końca odpoczynku ani też załatwiania, szkoła wciąż w trakcie ogarniania, tour jeszcze nie zakończony. Zamiast wspomnień plany - Teraz Izabelin, w najbliższych dniach Gliwice, 9.09 Rybnik potem dalej Gliwice, może Kędzierzyn, może Białystok, może morze... Się zobaczy.. Co roku wakacje to zmiany i teraz też zmian dużo, jeśli mnie znałeś/znałaś i spotkasz mnie teraz stwierdzisz czy jest lepiej czy gorzej i dlaczego. Przynajmniej dla Ciebie. Ja jestem zadowolona. Bardzo:)


Chciałam uraczyć Cie kilkoma myślami:), ale okazało się, że wszystkie wyparowały... Miałam wrażenie, że piszę i piszę, a okazuje się, że tylko mi się wydawało, albo też świstki ubrane w słowa latają na wietrze nad wysypiskami głosząc przestrzeni, że siedzi koło mnie facet w skarpetkach w kratkę albo, że jestem szczęśliwa, że widziałam punka który prowadził psa z trzema nogami, albo, że jestem nieszczęśliwa. Mimo wszystko myślę, że wiele więcej jest w tych świstkach niż na nich i tak samo trzymając prawie pusty zeszyt mam przed sobą setki sytuacji, tysiące słów i miliony myśli..


Piłam przedwczoraj najsłodszy napój świata którego jestem gorącą fanką. Gorąca fanka gorącej czekolady. Białej czekolady Wedla. Przyłapałam i siebie i Rudą na tym jak siedzimy w ciszy zagapione w punkt pomiędzy pustym miejscem zaraz za szklanką czekolady, a pustym miejscem przed ścianą. Gdzieś pośrodku nie wypowiadając ani słowa.

Miałam wczoraj strasznie zajawkowy dzień:) Chłopaki zajebiście dawali radę pod pałacem wypróbowywując nowy patent... Wieczorem byliśmy w Indeksie na "Hustle & Flow" a u Muflona zrobiliśmy after. Pchamy to do przodu kurwo! Udało mi się tak, że wracałam do domu już pierwszym dziennym busem. Udało mi się również - ryzyko było duże przez wzgląd na zmęczenie - przespać i w tramwaju, i w autobusie całą drogę i obudzić się w ostatnim momencie kiedy to miałam wysiadać. Przeważnie mi się to udaje aczkolwiek ostatnio zdażyło mi się przespać mój przystanek i dojechałam aż do pętli skąd musiałam poginać piechotą z pół godziny + 40 minut do domu... Wtedy też, przespałam cały dzień i całą noc.. Mniejsza o to..

Wiesz, że ścięłam dredy?? Znaczy jeśli mnie znasz osobiście zapewne wiesz. W końcu minął już miesiąc od tej pamiętnej nocy kiedy stanęłam z nożyczkami przed lustrem. Tym razem się nie zawachałam. I nie żałuję, także nie pisz : "dlaczego to zrobiłaś? Były takie fajne i długie..." . Powodów jest kilka, bardziej i mniej istotne, ale to też zachowam dla siebie i dla kilku osób.


A poza tym wpadaj do Indeksu dzisiaj na Freestyle Palace Show!! " I tak jak pamiętasz jedno, że jak Palace to Freestyle, zapamiętaj drugie, nasz balans - to kryształ!!"


To moje nowe oblicze... Teraz ciut inaczej bo porozdzielałam je i są trochę cieńsze..

.



To jakieś zdjęcia z Emilą robiłyśmy sobie w pociągu jak jechałyśmy na Kemp. A kwiatek nazywa się Krasnokwiat Katarzyny:)

.



Krótkie wspomnienie wakacji...

.



.



Dziękuję moim trzem wspamniałym mężczyznom z którymi spędziłam prawie miesiąc w trasie:):*

.




Wczorajsze pod pałacowe

.



.



.





V.:)

02:16 / 01.07.2006
link
komentarz (20)
To będzie jedna z najkrótszych notek w dziejach - chcę tylko napisać, że za 3 godziny wstaję i jadę do Gdyni na BRUK, a potem reszta wojaży.. na razie nic się nie zmieniło.. Także jest dobrze... Zobaczymy co powiem jak wstanę rano... Do zobaczenia w trasie:)



ema.
00:41 / 27.06.2006
link
komentarz (22)
Fajny to ostatnio fajne słowo dla mnie.. Ja jestem fajna, Ty jesteś fajny albo fajna i on i ona i my, wy i oni wszyscy sa fajni, świat fajnie wygląda i w ogóle fajnie jest...

Zabłądziłam dzisiaj w Wwa... zajechałam za pl. Wilsona w stronę w którą jeszcze nie zdarzało mi się jeździć... Ogólnie byłoby spoko ale w taki upał sie gubić nic fajnego. Czułam się jak człowiek wędrujący po betonowej pustce, który marzy o choćby łyku wody.. Szłam już dobre 20 minut. Noga za nogą - lewa, prawa, lewa, coraz ciężej, coraz niżej, coraz wolniej. Betonowa pustynia, bezkres dróg i przede mną i za mną, buty zaczynały zatapiać się w asfalcie. Minęłam nie działąjącą stację benzynową,nic nie zapowiadało żebym zbliżała się do jakiegokolwiek sklepu, czy przystanku. Zastanawiałam się czy zawrócić, czy iść dalej ale nie zatrzymywałam się. Powietrze falowało nad linią horyzontu, rozpędzone samochody jak dzikie zwierzęta, spłoszone.. Coooo??? A nie to ten upał. Moja wycieczka trwała niemal cały dzień. Pojechałam do Arkadii. Właściwie bez celu, chodziłam między ludźmi i patrzyłam jak walczą ze sobą o miejsce.. o przejście.. A mnie nigdzie się nie spieszyło. Dzisiaj byłam obsewatorką miejskiego życia. Kiedy dojeżdżałam do Izabelina luneło.. Ludzie zaczęli panikować i pozamykali wszystkie okna. Momentalnie zrobiło się tak koszmarnie duszno, że ledwo dałam radę. Kiedy wysiadłam odczułam ogromną ulgę. Kiedy wysiadłam spotkałam też wysiadającą moją matkę. Kupiłam sobie dzisiaj jakiś likier czekoladowo orzechowy. Wypiłam połowę. Mam jeszcze zimnego Lecha. Kiedy lało wyszłam boso do ogródka:) Całkiem przyjemnie..


Moje plany "wakacyjne", jeśli chodzi o mój ostatni rok - wakacje - to dość abstrakcyjne pojęcie ale chodzi mi tu o czas letni kiedy to inni mają przerwę w nauce, plany jako tako zaczynają się zarysowywać.. Zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko jakoś się popląta i wszystko to ulegnie zmianie ale z grubsza wygląda to tak :
Za tydzień czyli od 01.07 jadę na Bruk do Gdyni... Mam zamiar tam zostać tydzień ale jeśli nie będzie z kim przenoszę się albo do Sopotu gdzie już powinien być Wachu z kilkoma osobami na streetach, albo do Gdańska gdzie będą warsztaty(03-09.07) z Cycem, Cetowym i Lipą i na Bruk będę sobie wpadać z tamtąd. Jeśli zostanę na Bruku do 07.07 to po nim pojadę do Sopotu albo do Gdańska... Ogólnie potem planuję gdzieś tańczyć ale wszystko zależy od chłopaków co zaplanują..

11.07 cały czas myślę o koncercie Erykhi... i nie wiem czy po kilku dniach streetów nie wrócić specjalnie na ten koncert a przy okazji zrobić sobie pranie i jakieś takie- chwila relaksu, dosłownie na dwa dni a potem wracać z powrotem.

Na początku sierpnia jestem ustawiona z Emilą z Wro, Susłem z Ostrowa Wlkp, Cycem z Polic i kilkoma osobami które jeszcze nie wiedzą o tym, że gdzieś z nami jadą:P na kolejne streety w miejsce jak narazie też bliżej nie określone...

Planuję wrócić do bazy Matki powiedzmy 16.08 zrobić szybko pranie spakować się i uderzam na HHKemp.. I skoro jest taka możliwość jeśli będą chętni zostanę tam do 22.08. i potem tak właściwie nie wiem ale napewno coś wymyślę.. Albo wrócę na streety, albo odwiedzę kogoś na kilka dni, a kilka dni przeznaczę na odpoczynak a już 01-03.09 jest IBE w Rotterdamie na którym byłam i rok i dwa lata temu i w tym też nie odpuszczę...

Także ogólnie wakacje jawią mi się zajawkowo strasznie..





Venia w spódnicy??? Niemożliwe??;)





Tu walczę i zjeżdżam...

.



Fontanna

.



Wieczorne foty... Bawiłam się z cieniem..

.



.



We came from streets.. And we gonna die on it...

.



To mój przyjaciel na dzisiaj.. ......................................................... I moje nowe butki:)

.



A to takie O:)








.V:).

02:59 / 22.06.2006
link
komentarz (21)
Chyba będzie padać, wiesz, jak nie masz pojęcia o czym mówić, mów o pogodzie. Cały dzień było cholernie duszno a teraz zbierają się chmury. Nasz sąsiad Harleyowiec zrobił sobie imprezę w ogródku i co chwilę zastanawiam się czy to już grzmi czy kolejny motor podjeżdża pod jego dom..

Dzisiaj jakaś strasznie jestem rozkojarzona.. Chłopaki przed podpałacowymi freestylami ustawili się żeby pograć w piłkę, niby na 13 pod pałacem. Może bym wpadła tak o żeby nie zamulać od rana ale nie zamulałam, wstałam o 12. I z tego upału do tego stopnia mi się nie spieszyło, że zamiast na 16 stawiłam się po 17. Właściwie nic konkretnego nie robiłam, chodziłam po rossmanie ze 20 minut i otwierałam każdy tusz do rzęs jaki mieli żeby wybrać jeden.. Wybrałam najlepszy, wiadomo. Pod pałacem robiłam za czasomierz, fotografa i czesem sędzinę wszystko w jednym. W przerwach dla relaksu kopałam sobie piłkę z Klasiikiem albo Theodorem, na zmianę.. Więc ogólnie tak.. Powiedziałam "Ej! Popatrz.. Podbiję raz a potem do Ciebie podam!", podrzuciłam piłkę, podbiłam jeden raz, a za drugim zamiast podać podbiłam sobie drugi tak, że piłka odbiła mi się od twarzy... Ha ha ha.. Brawo Kasia.. Przez chwilę nie czułam nosa ale ostatecznie twarz mam w jednym kawałku więc spoko.. Inna akcja. W pewnym momencie z pałacu wyszedł jakiś staruszek a za nim, ja wiem.. ze 30 dziewczynek odstawionych elegancko, wiesz, białe rajstopki i bluzeczki, czarne spódniczki, jakieś misie w rękach.. Przedział wiekowy ja myślę od 8 do 12 powiedzmy.. Dziewczynki machają, staruszek wsiada do vana i odjeżdża a dziewczynki jak na zawołanie dbierają się po dwie przytulają się do siebie i w ryyyykkkkk... Czerwone, zapłakane stoją i patrzą jak van znika za rogiem po czym chlipiąc i powłócząc nogami wracają do środka.. Tak tak, jestem nie czuła ale nie mogłam wytrzymać ze śmiechu jak to zobaczyłam.. Poprostu szczęka mi opadła i zastanawiałam się o co kaman...


Nienawidzę w ludziach braku dystansu... spoufalania się, nienawidzę nadużywania niektórych słów, paniki, przesadzania. Jest jeszcze parę cech ale nie chce mi się pisać teraz.. Są uczucia których nie potrafię wyrazić, ale uwielbiam prostotę, szczerość. Nienawidzę w Warszawie tego obcałowywania się na powitanie. Z ludźmi których nie znam, z którymi nie rozmawiam, nie utrzymuję kontaktu ponad to, że tylko ich widuję. Oczywiście zachowuję się jak dziwadło kiedy ktoś podchodzi do mnie z uśmiechem i zaczyna się do mnie nachylać a ja wyciągam rękę albo mówię po prostu "Cześć", a potem widzę to dziwne spojżenie które oskarża mnie o chamstwo.. Nie, nie chodzi o to, że jestem za fajna żeby tak się z kimś witać.. A z drugiej strony właśnie o to.. Że witam się w ten sposób z ludźmi którzy dla mnie są "fajni" i dla których ja taka jestem.. Użyłam celowo tego słowa.. Zamiast "fajni" możesz sobie wstawić - znaczą coś dla mnie, mam z nimi kontakt i utrzymuję go a nie, że są znajomymi znajomych których spotykam przypadkiem tylko kiedy są z tymi znajomymi.. Bo kiedy spotykają mnie przypadkiem na ulicy co najwyżej kiwną głową i coś tam sobie powiedzą pod nosem... Albo w drugą stronę.. Przystają i pytają "Co u Ciebie??" myślę sobie wtedy "Daaaammmnnnn... Ale od kiedy kurwa?? I o co konkretnie pytasz?? O imprezy? Życie prywatne? Samopoczucie? Stan zdrowia?" Czasem myśl tą wygłaszam i słyszę w odpowiedzi "Nie no tak ogólnie" - "No ogólnie to spoko, jak widzisz, żyję i jestem w jednym kawałku.." Co jeszcze mogę dodać..?? Wariant nr. 2 - rozgaduję się w najlepsze i widzę, że ten ktoś nie ma zielonego pojęcia o czym mówię tylko kiwa głową, albo, że naprawde nie chce mnie słuchać bo tak naprawdę się spieszy i nie ma czasu pogadać a pytanie było czysto grzecznościowym zwrotem wtedy gadam dwa razy więcej.. Dlatego informuję Cię jeśli mnie poznasz, kimkolwiek jesteś nie bądź miły na siłę bo ja nie potrzebuję znajomych co mi gadają za plecami i są mili bo nie potrafią mi powiedzieć, że ich denerwuję.. I muszę Ci niestety powiedzieć, że takie sytuacje mają miejsce częściej w Warszawie niż w innych miastach, dlatego mam tu parę osób z którymi się trzymam a jeśli chodzi o resztę przestało mi zależeć na tym żeby widzieli we mnie kogoś bo na to potrzeba czasu a ja nie będę pleść głupot i chichotać żeby mnie ludzie zapamiętywali i mieli w przyszłości ochotę ze mną rozmawiać.. Ja bym napisała dużo więcej ale nie chcę przesadzać.. Rozumiesz mnie w ogóle?? Bo ja tu zawarłam dużo takich skróconych myśli których rozwinięcie zajęło by wiele więcej zdań..

Piłkowe akcje parę dni temu...

.



To ta moja sesja.. Hahahah...Biało-czerwona.. Zieloną już mam.. Następnym razem wezmę jeszcze inny kolor..

.



Look in to my eyes.................................................................................................And in to my nose:P...

.



To jakaś fota też z całej tej autosesji, i druga.. nie dokładnie ta sama co ta przerobiona z poprzedniej notki ale prawie to samo..

.



Obserwatorki... I moje nogi + plus jeszcze zimny browar w już ciepłej butelce.. Jak wylegiwałam się dwa dni temu..

.



Graliśmy sobie dzisiaj jak już wspominałam........................ A tu Flint aka Raskal aka Rozbójnik - w tle dziewczynki właśnie.. Jak widać niektóre jeszcze się nie pozbierały po odjeździe wodza inne zdążają już do wigwamu..

.


I tyle:)


mind_games - no bo w szybie tak jakby się niebo odbijało i wszystko było jaśniejsze dlatego efekt tak nie wyszedl jakby mógł wyjść... Ale to taki eksperyment był bardziej więc nie przeszkadza mi...




V.
00:00 / 20.06.2006
link
komentarz (16)
Dobraaaa... Po warsztatach w Ornecie było Circle Kingz na którym zostałam. Dlatego nie było mnie na finałach WBW.. I odkąd wróciłam niemal nie przerwanie uprawiam czynne lenistwo.. Są właśnie krótkie chwile kiedy zdarza mi się ruszyć dupę i przejechać się do stolicy.. Raz umówiłam się z Rudą na gorącą czekoladę do pijalni Wedla.. Jeśli chodzi o to miejsce staję się tam strasznym burżujem, za pyszności jakie mają jestem w stanie zapłacić każde pieniądze.. Poza tym, jest to chyba jedyne miejsce w Wwa typu restauracja, kebab, kwiarnia itp. do którego wracam kiedy tylko jestem w pobliżu. Ah.. są jeszcze lody Grycana też w Arkadii gdzie uwielbiam zajadać się sorbetem truskawkowym. Tym razem popijałam białą czekoladę na zimno z syropem malinowym.. Pyszności. Dodali też kandyzowaną wisienkę którą nadgryzłam i z powrotem nabiłam na brzeg szklanki... A słyszałam, że niektórym to smakuje.. Muszę koniecznie napisać, że Weszłyśmy z Rudą do kilku sklepów gdzie udało jej się rozpierdolić 200 choć miała nic nie kupować..

Zrobiłam sobie dzisiaj ponad 200 zdjęć, oczywiście mnóstwo było do dupy bo ciężko czasem zrobić fotę jak się nic nie widzi, tymbardziej jak ma sie jakiś zamysł na to zdjęcie i każdego robi się po10 ujęć.. Ogólnie zostało 70.. A tak poza tym jeśli chodzi o robienie zdjęć samej sobie doszłam już do perfekcji w tej dziedzinie.. I jeśli poznam faceta który będzie potrafił mi zrobić lepsze zdjęcie niż sama jestem w stanie zrobić, wyjdę za niego:P Hahaha

Wiesz.. generalnie chodzi o to, że są szare kiedy jestem zła, zazdrosna albo kiedy razi mnie słońce.. Są zielone kiedy jestem zadowolona, a niebieskie są bardzo rzadko więc to musi być coś wyjątkowego.. W podaniu o dowód zaznaczyłam zielony bo najczęściej bywam zadowolona. Z życia i w ogóle..





A tu takie sobie zrobiłam





W ostatnią sobotę czy tam piątek Puoć zrobił grilla korzystając z nieobecności dziadków było grubo... Hahah.. Kto chciał spać miał problem. Problemem byłam ja:). Pamiętam pierwsze piwo, pierwszą flaszkę, drugą flaszkę, trzecią.. chyba czwartą a kolejnych już nie liczyłam aczkolwiek pamiętam, że głównie ja polewałam narzucając śląskie tempo. Potem pamiętam jeszcze gin z tonikiem i bro.. Oczywiście byłam wyśmiewana za tego "ogórka".. Tym razem nie na patyku, a na grillu + pieczarki, ale dzielnie znosiłam wszystkie docinki zajadając się pysznymi warzywkami... Przed chwilą rozmawiałam z Jikobem w celu ustalenia kilku szczegółów. Już wszystko wiem. Tylke nie bardzo wiem jak to opisać więc znów poratuję się zdjęciami.

Ogólnie strasznie jaram się tym dinozaurem co stoi przed pałacem.. mam już jedno zdjęcie jak zaglądam mu do tyłka, tym razem zawisłam na ogonie.. jeszcze trochę i się na niego wdrapię.. No i jedziemy na wycieczkę..

.



Tu już przejęłam inicjatywę..

.



Żeby nie było, że tylko alko i alko... Myśmy mieli naprawdę tego grilla .. A tu moje pożywienie..

.



Dorwałam taki super mebel... Normalnie chciałabym mieć takie rzeczy kiedyś u siebie.. Mam zdjęcie z laskami w bikini też..

.



Koło czwartej zobaczyłam w domu parę osób które już nie chciały się z nami bawić więc poszłam na dwór, zrobiłam sobie zdjęcie z tymi którzy wytrwali..

.



I tutaj bardzo proszę te akcje przeszkadzania o których wspominałam... Godzina 04:40 przygotowanie do skoku, godzina powiedzmy 04:41 - po skoku..

.



Dwie minuty później w okolicach kuchni... Cztery minuty później.. Bijemy się z Rudą przyżądami kuchennymi.. Tak właściwie to ja przed chwilą dopiero zauważyłam, że coś trzymam na tym zdjęciu, i że tam się jakaś akcja rozgrywa... Zdjęcie robił Jikob:P Wyjaśnił mi sytuację jaka miała miejsce również Jikob..

.



No i tyle w sumie.. Potem pospałam chwilę - O dziwo dali mi pospać:P Koło południa wstałam, posiedzieliśmy trochę, znalazłam jakąś jajecznicę, i pojechałam w stronę Izabelina..


To taka strasznie melanżowa notka.. Jak zaczęłam się do niej zabierać było tu ze dwa razy więcej fotek z alkoholem.. Ale po co pomyślałam sobie .. Nie o to mi chodzi.. Od następnej chill.. Chociaż chciałam napisać .. Że jeśli nie masz co robić to możesz mnie do siebie zaprosić na dwa, trzy dni.. Bo ja się chętnie gdzieś przejadę.. Tak.. Szukam byle pretekstu żeby wsiąść w pociąg.. To jak kto ma wolne??


Kaha to była cukinia nooooo...

Jikob nasz patronie.. Jak dobrze, że tam byłeś i tyle pamiętasz..

Bboy Emila hahaha,... streety streety... pamiętaj..


V.
22:36 / 17.06.2006
link
komentarz (11)
Hmmm ... Co teraz??
Orneta o ile dobrze pamiętam.. Więc po KRSie jeden dzień odpoczynku i pojechałam na warsztaty do Ornety pod Olsztynem... Straszne było w sumie zamieszanie z noclegami bo się okazało, że organizator nas losowo wg. uznania poprzydzielał do pokoi w dwóch różnych noclegowniach ale, że nic nam nie powiedział myśmy się wszyscy wepchali do jednej i zanim zaczęli cokolwiek wyjaśniać myśmy już byli rozpakowani, rozlokowani i miechaliśmy sobie w sumie.. Ja byłam na samym początku i zajęłam dla mnie, Emili, Anki i kogoś jeszcze najlepszy pokój, największy najlepiej położony itd. Miechaliśmy sobie tak bardzo, że jeszcze pierwszej nocy Pysio spadł ze schodów i wyszedł razem z drzwiami od naszego pokoju więc do końca warsztatów nie miałyśmy tego jakże ważnego elementu pokojowego. Każdy wchodził jak chciał ale nie przeszkadzało mi to specjalnie.. Ogólnie pierwszego dnia rozwaliłam sobie jedną rękę, drugiego drugą a trzeciego potknęłam się o krawężnik i rozwaliłam sobie spodnie i kolano.
Ciężko mi coś pisać o tych warsztatach, jak siedziałam z Rudą w pijalni Wedla i delektowałam się pyszną białą czekoladą z syropem malinowym tak się wkręciłam w opowiadanie, że nie mogłam przestać mówić.. To było przezajebistych 5 dni, wstawaliśmy rano, jedliśmy śniadanie, szliśmy na trening, jedliśmy jakieś obiady albo coś i w sumie zaczynaliśmy melanż, bawiliśmy sie do rana, spaliśmy po parę godzin i od nowa.. Budze się rano robię sobie płatki z mlekiem czy jak kto woli mleko z płatkami, schodzę na dół i witam się z ludźmi, tak po sąsiedzku wszytko, tak rodzinnie. W piżamie ide na drugą stronę budynku i wchodzę sobie do czyjegoś pokoju siadam sobie, gadam.. To wszystko trwało zbyt krótko.. A Ness jest rzeźnikiem dla mnie jak z nami melanżował, w ostatni dzień poszłam z nim Emilą, Klejem i paroma osobami jeszcze palić wieś, tagowaliśmy wszędzie .. Hahahah. Jakie w ogóle wrzuty zrobiłyśmy z Emilą.. Old school .. hahah.. W ogóle chyba pierwsze wrzuty w Ornecie.. Hahaha.. Tyle, że po nas jeszcze trzech typów zrobiło..

Dobra akcja była siedzą wszyscy z Nessem w którymś z pokoi gadają sobie z nim i wbiega Emila, patrzy się po wszystkich, zobaczyła Nessa i krzyczy "Masssaaaaaaakrrrraaaaaaa" na co Ness się na nią spojżał i mówi " You are suckerrr!!". Nasz czarnuch z Bronxu nauczył się po polsku "Kurwa", "Pieprz się" i "Ciągnij mi druta" i stwierdził, że po powrocie zmienia nazwę Zulu Kingz na Ziolo Kingz:) Hahah i walnął po pijaku takiego wrzuta, że nie mogłam ze śmiechu.. Taki nyga 40 letni co tańczy z 24 lata, tworzy HipHop itd zrobił coś co ja nie wiem jak to nazwać w ogóle.. hahaha. Ale wiedza którą nam przekazał przez tych kilka dni jest bezcenna...

Z Emilą co myśmy robiły.. Ness mówił na temat używania "broni" w walce, że kiedy jakiejś broni używam muszę ją odłożyć, że nie może ona sama z siebie zniknąć, tak więc w środku nocy nawalone z Emilą w kiblu ćwiczyłyśmy z bananem shooting i chowanie broni.. Hahaha

Tu Ness i grupowa fota jakaś

.



Dawałam z siebie wszystko:P

.



Przysypiałam ludziom w samochodach... I kto kurwa robi ogórka na ognisku??? hahahah (to cukinia jest ale dla niektórych warzyw to warzyw i nie potrafią pojąć..)

.



Cholernie byliśmy kreatywni nie mając jakichś większych rozrywek... Tu z Bojem sobie foty jakieś robiliśmy i z Emilką w zborzu..

.


.


.


.


.



Na sali też nie tylko tańczyliśmy..

.


.



Jak rozwaliłam sobie kolano pierwsze co zrobiłam po powrocie do tej naszej noclegowni to nie żeby sobie to przemyć czy coś.. Od razu dostałam whisky z colą i browar... Kolano poczekało

.



Raz Boj nas podwiózł na salę i oglądaliśmy jakiś film na ścianie.. Myśmy ogólnie z Emilą takie lenie straszliwe, jeździły na stopa na tą halę gdzie były warsztaty.. bo normalnie szło się z 15 minut.. Raz nas wzięli jacyś kolesie którzy podwieźli nas pod samą halę chociaż nie mieli po drodze, raz jechałyśmy żukiem z jakimś typem, raz wziął nas bus który jeździł z Ornety do Lidzbarka ale za darmo nas podrzucił.. Raz nas chłopaki na bagażnikach na rowerach zawieźli..

.



I ogólnie mistrz fota którą Boj zrobił chłopakom jak grali...

.



A tak ogólnie moje ręce wyglądają tydzień po warsztatach..







Halo Halo Lidka!!!

Jikob - sławna??? Może będzie jak z tą fotą z sylwestra na wannie, ludzie sobie będą na tapetę wrzucali:P Hahahah

Gabi no może ktoś się wypowie na temat mojej głowy po wczorajszym "grilluuu" :)



.
22:45 / 15.06.2006
link
komentarz (21)
Wojaży ciąg dalszy...

Tak więc po Wrocławiu kolejną moją podróżą był wyjazd do Kędzierzyna na All About Style 02.06.2006 .. Ogólnie fajna impreza, podobało mi się, brakowało mi właśnie takiego jamu, na dworze, na luzie, ciepło jest, po co mamy sie ściskać na halach sportowych gdzie jest duszno i nie ma klimatu zupełnie. Startowałam z chłopakami z Emelent z Kluczborka.. Było w sumie ich trzech + ja + Depek z Warszawy(KOW) + Remo z Żor.. Zajęliśmy 3 miejsce..

.


.


.


.



Tu ja, i z paroma osobami pod koniec..

.

Po imprezie after, mocno zakrapiane, wpadłam w szał fotografowania i zdjęć zrobiłam co najmniej tyle samo co w czasie contestu co rzadko mi się zdarza..
Złapał mnie Boj i był widać zły, że kupiłam sobie kolejke kamikadze i nie chciałam się dzielić... Ja myślałam, że taka kolejka - 7 kieliszków to akórat na jedną osobę jest... W Warszawie uważają, że wystarczą 4 okazało się ostanio przy okazji koncertu KRSa ...







Karta drinków wciągnęła wszystkich.. Chłopaki chcieli zaszaleć wzięli sobie tequilę... Złotą wzięli bo złota dla mistrzów.. Dostali z pomarańczą i pieprzem zamiast soli i cytryny.. hahaha




Po after pojechaliśmy do mnie.. Tj. Ja, Frycek, Grek, Jarek, Jezior, Adi i Martyna od Frycka.. To było już nad ranem i u mnie siedzieliśmy jeszcze popijając browary..


Jak wstałam (to już 03.06.2006) Jeziora i Adiego już nie było.. Znowu tak sie zebrali, że nie zauważyłam nawet i pojechali do Leszczyn, Frycek z Martyną szczerze mówiąc nie pamiętam też:P:P, i zostałam z Grekiem i Jarkiem.. Miałam jechać do Białegostoku ale popłakałam się prawie nad plecakiem którego po raz kolejny spakować nie byłam w stanie. Ile bym do środka nie włożyła na zewnątrz ciągle piętrzyły się rzeczy... Wkurzyłam się trochę i stwierdziłam, że tego dnia wyjazd nie jest na moje siły.. Pojechałam z chłopakami do Greka, do Jaworzna, jego mama zrobiła nam obiadek i pojechaliśmy do Katowic na South Fight 3..

Ogólnie byłam już tak zmęczona powoli, że zasypiałam wszędzie..




Zanim dojechaliśmy były półfinały. Po imprezie posiedzieliśmy na podlesiu jeszcze trochę, wypiliśmy po piwie i pojechaliśmy do Mega:) Miałam z Mega uciekać po 2 na pociąg, żeby się spakować, wyspać i jechać koło południa do Wwa ale tak mi się fajnie tańczyło, że zostałam tak długo aż wyłączyli muzykę i zapalili światło.

Tutaj muszę zamieścić jedno zdjęcie obiecane otóż śmiałek kalikali normalnie wyobraź sobie podszedł do mnie i powiedział mi cześć.. Przeżył nasze spotkanie czyli nie jest tak źle:) nie bój się mnie i dawaj śmiało jak mnie zobaczysz:P:P. Też razem z Kamilem i koleżankami okupowali parkiet do rana..
Więc tu uwaga kalikali z koleżanką:P:P




Tak więc wracałam do domu o 5:30 z Katowic zanim dojechałam do Gliwic, doszłam do domu, spakowałam się zrobiła się 7:30, położyłam się spać i wstawałam po 11 żeby jechać do Katowic, tam przesiadka w IC, z "wojażerem" wyszło mnie to 60 zeta, dojechałam do Izabelina, dosłownie wyrzuciłam rzeczy z plecaka, wymyłam się, przebrałam i wybiegłam z domu. Spotkałam się z Jikobem, dojechaliśmy do Muflona, pojawił się pod The Freshem czy jak kto woli Paragrafem (bo old schoolowo brzmi co? :P) Ematei i byliśmy na zajebistym koncercie KRSa:):) Pojawili się Bboye z FunkRockAzz, WHSB, KOW, jacyś pojedynczy jeszcze i ogólnie kilka znajomych twarzy.. Miło wiedzieć, że wiedzą kim KRS jest (nie to nie żart). Nie ma co pisać kto był to widział, kto nie był niech żałuje naprawdę.. Zdjęć zrobiłam dosłownie 5 bo stałam na tyle daleko, że i tak nic by na nich nie było.. Uroki lustrzanki i braku odpowiedniego obiektywu..







Tam również poznałam dwoje nlogowiczów K i X , których serdecznie pozdrawiam. Po koncercie jakby mi było mało zmęczenia i imprez na ten czas.. o 3:15 nocnym z pod centralnego jechałam na Mościska i szłam do domu piechotą.. Już było mi wszystko jedno o której dojde.. Szłam sobie śpiewałam, zdjęcia robiłam..

.


I tak naprawdę wcale nie odespałam tego wszystkiego bo to już był 5.06. jak wróciłam do domu - gdzieś po 5 nad ranem, a 6.06 jechałam już do Ornety na warsztaty z Nessem.. Co będzie w kolejnej notce..:):) bo ta i tak już trochę ma:)




V:)
14:27 / 13.06.2006
link
komentarz (9)
WRÓCIŁAM:P:P


Hahaha.. Powiedzmy, że chwilę mnie nie było.. Powiedzmy, że byłam trochę zajęta... I powiedzmy, że to nadrobię "krótkim" (w moim słowniku) streszczeniem..

Czyli.. Od statniej notki zdąrzyłam pojechać na Śląsk.. 21.05 Byłam na Breakdance Battle w Katowicach, parę dni później (25.05)pojechałam do Szczecina na jakieś walki freestylowe, z tamtąd pojechałam do Wrocławia do Emili na chwilę, 28 wieczorem wróciłam do domu odespać i 02.06 pojechałam do Kędzierzyna na All About Style, dzień później - 03.06 miałam być w Białymstoku na WBW ale nie dojechałam.. Zamiast tego byłam na South Fight 3 w Katowicach z after w Mega, 04.06 byłam już w Warszawie na koncercie KRS One, odespałam to sobie i 06.06 pojechałam do Ornety pod Olsztyn na warsztaty z Nessem, siedziałam tam do niedzieli można powiedzieć bo popołudniu udało mi się dojechać do Izabelina.. I tak właściwie kuruję się i odsypiam.. I szukam okazjii gdzie by tu wyruszyć.. Teraz napiszę w skrócie o BB, Szczecinie i Wrocławiu reszta na dniach bo będzie za dużo:P:P..

Więc fotostory...

21.05.06 - Katowice. A dobra.. To co chciałam napisać pominę milczeniem, byłoby zajebiście gdybym miała tak fajny dzień jak chciałabym mieć;) a tak było poprostu bardzo fajnie..

.


.




Startowałam z chłopakami z Alcatrazz + Meff + Naplet + Emilka - tu my bez Meffa który robił zdjęcie.. Zajęliśmy 2 miejsce.




W Bgirl's battle zajęłam 3 miejsce..

.


After miało być w jakimś klubie ale zdaje się nikt tam nie pojechał, piliśmy przed dworcem do rana..

Potem pojechaliśmy tj. Ja, Emilka, Meff, Greku, Rudy, Jezior i Adi chyba, do mnie, jak wstałam chłpaków z Leszczyn już nie było, Grek z Rudym właśnie wychodzili na pociąg do Jaworzna, a jak się zbraliśmy to odprowadziłam na dworzec Emilkę i Meffa bo jechali do Wrocławia..


25.05.06 rano wsiadłam w pociąg i pojechałam do Szczecina, kiedy wychodziłam z domu zapowiadało się na pękny dzień, w połowie drogi zaczęłam przeklinać pogodę..

.


.



Spotkałam się z Cycem, chodziliśmy po sklepach, przymierzałam kozackie kapcie..Hahah, mam zdjęcie jak atakuje mnie rekin.

.



Walki ciężko skomentować pamiętam, że były baaardzo kontrowersyjne werdykty, pamiętam, że jeden koleś z jury tak się wkurwił na pozostałych dwóch, że powiedział, że pierdoli taką imprezę i idzie do domu, pamiętam, że after było baaardzo długie, piliśmy gdzieś na boisku szkolnym do rana. A oto Ruda grzejąca się w pierwszych promieniach słońca..





Ze Szczecina pojechałam do Wrocławia i spędziłam tam 3 dni... Fot mam mnóstwo.. Prędzej ogólny obraz tego wypadu byłby gdybym wrzuciła nasz super materiał który złożyłam, którym Emilka się jara:P:P, a z którego wszyscy mieli straszny polew.. Każdy kto był na warsztatach z Nessem widział go co najmniej kilka razy i kiedy słyszy teraz Jurrasic 5 "If you only knew" ma przed oczami obrazy które na tym materiale widnieją:P. Nasze freezy, wygłupy i malunki ścienne bo wrzutami bym tego nie nazwała(ale będzie lepiej tu się nie martw.. hahaha).

.


.


.


.


.


I tyle w sumie.. 28.05.06 wróciłam do domu do Gliwic i tam zaliczyłam kilkudniowy resting... Ale tylko pod względem wyjazdów bo w Gliwicach też się działo..

Damn.. widać, że nikt nie czyta tego co tu piszę... Bo zauważyłam właśnie, że prawie wszędzie powpisywałam czerwiec zamiast maja..



V.
03:46 / 18.05.2006
link
komentarz (24)
Ten nlog nie miał relacjonować malanży moich i wyjazdów ale tak jakoś wychodzi, że w weekend coś robię potem dwa dni dochodzę do siebie. czyt. nie koniecznie leczę kaca a poprostu odsypiam, wylizuję rany i ogarniam zdjęcia. I zanim się zbiorę żeby coś napisać i dolepić całą galerię fotek mam na głowie przygotowania do kolejnej eskapady. W ostatnią sobotę wyruszyłam z domu o 10 zdaje się na pkp Warszawskie, gdzie już czekał Majki i dojechały Lajony z częścią Aziziaków, pojechaliśmy do parku Sowińskiego ale żeby nie było to suchym opisem całej imprezy napiszę, że od popołudnia zakrapialiśmy go gdzieś za kulisami, pierwszy dzień wypadł o tyle nieciekawie, że walk była tylko jedna runda bo chodziło o zrobienie z 16 zgłoszonych ekip(których w końcu było 14) 8, reszta to koncerty i jakieś walki 3 on 3 dziewczyn- hiphop/funky. To się trzeba zastanowić czy Warsaw Challenge ma być festynem bądź jamem jakimś czy imprezą breakową. Po imprezie pojechaliśmy do Fresha na after. Było pusto więc atrakcje zaliczałam od kieliszka do kieliszka pijąc na zmianę wściekłe i kamikadze. Spaliśmy (my tj.: ja, Jarek, Staś, Jeziorski, Greku, Balrog i tu znowu ekipa-Gliwice, Limanowa, Rybnik, Leszczyny, Jaworzno i Kraków) w pomieszczeniach gdzie w czasie imprezy były szatnie dla "gwiazd" grających koncerty, na pokrowcach z głośników które dał nam ochroniarz. Właściwie lepsze to było niż karimata. No i mieliśmy blisko na imprezę jak już wstaliśmy poprostu wyjść z budynku. Niedziela trochę lepiej.

A wiesz co nie chce mi się rozkminiać poziomu i całej reszty. Ogólnie ekipy z Rosji, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Białorusi przyjechały licząc na wygraną(10 000 piechotą nie chodzi), a okazało się, że przeciętne polskie ekipy ich zjadają na dzieńdobry. Jedynie Ukraińsko-Rosyjska ekipa weszła do finału (połączyli siły żeby złożyć sobie jakiś dream team) i tu była akcja porażkowa. Rosjanie nie wytrzymali psychicznie i na zarzucenie im kserowania odpowiedzieli popychankami, zdyskwalifikowali rosjanom jednego typa z ekipy, przy czym ich poziom odrazu spadł, jury zarządziło dogrywkę po której Azizi zdecydowanie wygrało a publiczność to wszystko wygwizdała. O ile rosjanie mieli dobre numery z tanecznością było u nich kiepsko, a w dogrywce z tanczenością pokazali się jak wcześniej przy czym jeszcze zaliczali ryje.. Jak byłam na imprezie we Francji, francuzi byli za swoimi, jak byłam na Słowacji, słowacy byli za swoimi, jak jestem w Polsce, polacy są za Rosjanami.

Looptroop świetny koncert zagrali, wiadomo teksty są po angielsku to większość ludzi coś tam kumała więc poprostu był dobry klimat i wszystko fajnie. Saiani za to którzy nawijają po francusku nadrobili barierę językową show jaki dali. Po 10 minutach widownia robiła wszystko od klaskania i biegania po kucanie. Jezior leżał na klacie a ja skakałam obok każdy na swój sposób wyraża zachwyt. Zajebiste koncerty. Nie lubię pisać o takich wydarzeniach po czasie bo i tak nie oddam klimatu a było świetnie.

W niedzielę po Saianach spotkałam parę osób z Gliwic, Majkela, Gunja, Zajonca, Sadama.. Zostałam z Meffem, Jeziorem, Jarkiem i Grekiem. Na dworcu spotkaliśmy Kleja, Mardoka i Wezyra czekających na pociągi, uderzyliśmy do jakiegoś kolesia do domu na chwilę a parę godzin spędziliśmy na dworcu w kebabie jakimś poznając Salmana z Pakistanu który nie jada i nie sypia bo nie ma czasu, w dzień studiuje, w nocy pracuje, nie pije, nie pali i raczej nie jada tego co można u niego kupić. Kiedy tak siedzieliśmy przyszedł jakiś bezdomny człowiek z delirą któremu Meff kupił kebaba, zanim go dostał opowiedział nam, że był mistrzem czy wicemistrzem polski w boksie kiedy mial 16 lat. Teraz nie ma domu, jest alkoholikiem i nie ma połowy zębów. Potem przyszła bezdomna staruszka z pianinkiem dla dzieci, którą Salman nazywa mamą, przyszła się przywitać i poprosić o wrzątek.
Odprowadziłam chłopaków na pociąg po 5 sama poszłam na tramwaj, byłam w Izabelinie w poniedziałek przed 7, spałam cały dzień i wstałam o 19.

Tyle.. Weekendowo..


Bboying

.


.


.


People

Z Jeziorem _____________________________________________________________________________________ Ze Stachem
.


Z Grekiem



Gdzieś w polu
______________________________________________________________________


Rapowo

Pezet



Les Amateurs



Dab i Joka



Looptroop
.


.


_______________________________________________


Saian Supa Crew!!!









Gorzkiecukierki :) Zajawkowo

Smoku ja i żelazna ręka:) hahah.. Muflon się tym zajmie co nie??

Gabi godziny wieczorne..

Elemele.. Full opcja tyle, że jej nie było.

Swiat_w_oczach_mam_inny_niz_ty myślę, że tak. a nie jest już po czasie??

Katiuszka serio.. teraz też..




V.
03:52 / 11.05.2006
link
komentarz (17)
Co do tripu mojego weekendowego muszę przyznać, że udany. W sobotę mój bus nie przyjechał (albo to ja się spóźniłam ale wolę obstawać przy tym 1), przez co jechałam do Łodzi później, od Koluszek w towarzystwie kibiców Polonii i Widzewa. Krzyku co niemiara, miejsca mało ale przetrwałam. W Łodzi werdykty zdecydowanie mniej kontrowersyjne niż w Wwa, klimat niezły, after udane za to ludzie sztywni jak kołki, przynajmniej na imprezie. Z Łodzi udało mi się dostać do Olsztyna, przespałam w zasadzie całą drogę i oczekiwanie na przesiadkę też zleciało jak z bicza jak to się mówi strzelił. W Olsztynie też poradziłam sobie nieźle znalazłam miejsce imprezy, tylko samą halę obeszłam ze 2 razy zanim znalazłam to wejście którym miałam wchodzić. Ogólnie impreza może być, wiadomo nie ma co narzekać zawsze znajdzie się dobra strona, szkoda, że było mało ludzi, to najbardziej. After porządne ;) wiadomo. Miałam gdzie spać bo Emot zdecydował się jechać od razu po after do Gdańska (dzięki meeennnn;);)). I tak koniec końców do hotelu gdzie pokoi opłaconych było kilka 2 osobowych wbiło się ponad 20 osób napewno. Żal mi się Kleja zrobiło mały jest pomyślałam sobie, dużo miejsca nie zajmie więc jakoś się zmieściliśmy na łóżku. Rano miał być trening z Hatem, którego nie było ale za to pojechaliśmy większą grupą do Wwa. I tak oto chodziliśmy po sklepach ekipą można nawet powiedzieć międzynarodową, ja, Meff - Police, Rafał - Słupsk, Bartazz - Wwa, Cet - Gdańsk, no i Hatsolo z Finlandii. Podsumowując czasowo zawarłam się między sobotą godziną 14 a poniedziałkiem godz. 24.

Dzisiaj miało miejsce spotkanie pod pałacem jak co tydzień i przyznać muszę, że spotkania te mają się coraz gorzej. Wiem, że nie jestem tam najważniejszą osobą ale wypowiedać się mogę, wolny kraj. Otóż w momencie kiedy jury i "organizację" czyt. rozpisywanie grup, moneta, czasomierz itp. tworzę ja, Jikob, Wiesiu i Karat czyli towarzystwo RaczejNie, lub mniej nawijające, bo cała reszta tworzy sobie kółeczka z pogawędkami, gania w kółko rzucając sobie czyjąś czapką tudzież innymi przedmiotami, albo boi się powiedzieć kto wygrał żeby się nie narazić to już lekka przesada.
Sytuacja z dzisiaj typu : Oceniają X, Y i Z
Po walce Jikob pyta :
- X jak oceniasz...
X: - yyy.. Ale ja nie słuchałem.. A kto walczył w ogóle??
J: - A i B
X: - aha ... no to B...

Poza faktem właśnie, że siedzę sobie, za plecami słszę damskie głosiki w rozmowie o niczym, po lewej odsłuchiwanie kawałków i wymiana zdań na ich temat, po prawej o niczym w sumie, do okoła właśnie biegają z czapką i przekrzykują się nawzajem i osoby słuchające można policzyć na palcach, poza faktem, że boombox był tylko nie było do niego kabla - aplauz, poza faktem, że ktoś tam czy może wszyscy razem nie potrafią równo klaskać, a jak już się uda, to znowu walczący nie do końca zdaje sie pamiętają o tym, że to oni mają wchodzić w bit a nie my klaskać pod wolne. poza tymi faktami byłoby spoko...
Także za tydzień jeszcze się pojawię a potem wyjeżdżam i mam nadzieję, że jak wpadnę pod ptyka po 10.06 coś się zmieni..

Za to wracałam z Legionistami metrem dzisiaj wagon chodził w górę w dół i rozjebało mnie hasło "Kto nie skacze, kto nie skacze ten z policji jest!! Kto nie skacze, kto nie skacze ten z policji jest!!"

A teraz mam chill, obejżałam jakiś film który nastraja dość refleksyjnie i zamiast położyć się spać siedzę, piję piwo i jem krakersy i właściwie chciałabym mieć więcej alkoholu i poprostu siedzieć sobie, pić i pogadać z kimś, tyle, że zapomniałam, że godzina jest jaka jest.. Sklep całodobowy dosłownie Gdzieś i wszyscy śpią. A mój brat właśnie wymył podłogi w całym domu.

fofo - WBW Łódź
Esko - Gliwice reprezent;)



To jest jedno z tych zdjęć gdzie wymyśliłyśmy z Zet, że Muflon albo Dolar są widmami podpowiadającymi punche... Muflon tylko dlaczego Siódmemu?? :P






Miły gest ...



.



Najlepsi z Najlepszych II - Olsztyn






















A tu właśnie ta sklepowa ekipa + Becet który przenocował chłopaków..



JiKoB masochistką?? dlaczego??

Emila 20. będę w Katowicach na Breakdance Battle raczej niż we Wro..




5.:)

.