ostatnie 20 | ostatni miesiac | wszystkie


*2012.02.20 22:54:19

Próbuję i próbuję coś tu napisać ale nlog świruje i nie dodaje moich wpisów.
Może tym razem się uda...

Napisałam w ciągu ostatnich kilku dni tyle fajnych rzeczy i wszystko zniknęło.

Ten zamieszczam jako testowy.
Jeśli coś drgnie to wtedy się od nowa rozkręcę i napiszę coś o Tobie córciu.

Kocham Cię Marysiu, mama:-)

komentarz (0)


*2010.09.28 17:02:59

Znowu długa przerwa.... Niestety. No ale wróćmy do konkretów. Byliśmy na wakacjach nad polskim morzem ze względów ekonomicznych choć oczywiście wyjazd okazał się nie do końca ekonomiczny. Jak zwykle w naszym przypadku pogoda była tylko przez 4 dni @#$@#$@#$@#$@#$@!!!!!!. Przez te 4 dni Marysia okazała się niezłym morskim stworem, co biorąc pod uwagę poprzednie wakacje graniczyło z cudem. Bawiła się wyśmienicie. Jeden z lepszych numerów wywinęła kiedy znaleźliśmy na plaży konika polnego. Wszyscy, włączając w to dorosłych bali się go jak ognia a Mańka? Jak to Mańka wzięła go na rękę i zaczęła wszystkich straszyć. Ubaw mieliśmy co niemiara.Pozostałe 6 dni niepogody spędziliśmy zwiedzając wszystko co było do zwiedzenia w promieniu 100 kilometrów. Jedyne (przynajmniej dla mnie) co było warte spędzania wakacji w samochodzie to park dinozaurów w Łebie. Naprawdę nawet dla mnie była to bardzo ciekawa wycieczka, a Marysia była zachwycona. Poza tym wróciliśmy do przedszkola, Marysia chodzi na tańce dla maluchów i jest zachwycona. Pani wprowadza elementy stretchingu, opowiada o pracy tancerzy a dzieciaki słuchają. Oczywiście miałem napisać dużo więcej ale standardowo zapomniałem. Bez zbędnych deklaracji.
Kocham cię Marysiu
tata.
Ps. Ponieważ zapomniałem jak się wrzuca zdjęcia a jestem trochę internetowym antałem poniżej link do zdjęć na Flickr. Jak ktoś będzie chciał to niech sobie ogląda
http://www.flickr.com/photos/62113853@N00/

komentarz (1)


*2010.07.05 21:15:01

Bardzo dawno nie pisałem. Tak to jest jak się bierze za własny interes. Nasze dziecko dorasta z dnia na dzień. Sypie żartami jak z rękawa. Ostatnio była u babci na podwórku ze swoją 7-letnią siostrą Jagodą. Babcia powiedziała Jagodzie, że idzie na chwilę do domu. Po powrocie okazało się, że Marysia ma ogromne wyrzuty w stosunku do babci. Powiedziała: "babciu jak mogłaś zostawić takie malutkie dziecko przy ulicy? Przecież tu jeżdżą samochody!". Powyższa
Jagódka spała niedawno u nas w domu. Chcieliśmy z mamą pogadać i powiedzieliśmy dziewczynom, że na chwilę idziemy na balkon. Na to Marysia do Jagody:"Jagoda będziesz miała na mnie oko?". Wczoraj pojechaliśmy do restauracji, w której jest między innymi staw na środku, którego jest altana. Marysia powiedziała najpierw żeby pójść do chałupy a jak ją jej siostra Magda poprawiła, że to altana, to później Mańka cały czas mówiła: chodźmy do Hajtany". Od jakiegoś czasu mówi też ciągle o tym, że chce pójść na kurs tańca. Jak widzi zachodzące słońce to mówi:"muszę szybko pomyśleć życzenie: chciałabym chodzić na kurs tańca". W związku z tym jak tylko słyszy jakąś melodię, zaczynają się pląsy. Jeśli chodzi o ubranie to w grę wchodzą tylko księżniczkowe suknie albo sukienki bluzkowanki(czyt. Tuniki) żeby wirowały podczas piruetów. Oczywiście nie mogę sobie przypomnieć czym ostatnio nasze dziecko rozbawiło nas do łez ale jak tylko sobie przypomnę to napiszę.
Kocham cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2010.01.29 13:47:20

Niewiele się ostatnio działo ale trochę niusów. Ostatnio w przedszkolu panie zorganizowały dzień babci i dziadka. Pojechałem tam żeby uwiecznić imprezę na kamerze. Marysia bardzo się zaangażowała, na wszystkie propozycje Pań pierwsza się wyrywała np. "A teraz będzie zabawa w muchomora. Muchomorem miała być Ola ale jest obrażona. Kto chce być muchomorem?" Marysia natychmiast się wyrwała:"Ja, ja będę muchomorem", po czym stanęła w środku kółka przebrana za muchomora, który wyglądał jak komin i pięknie zastąpiła obrażoną Olę. Przedwczoraj był w przedszkolu bal księżniczkowy. Mania miała być Arielką do tego stopnia, że jak mama jej powiedziała, że będzie jej szykować kostium to musiała jej od razu przymierzyć, mimo, że była już 22:00(normalnie chodzi spać po 20:00. Oczywiście kupiliśmy jej alternatywny kostium księżniczki. Jak spytałem się czy woli być Arielką czy księżniczką, odpowiedź mogła być tylko jedna: Chcę być księżniczką. Mama stuningowała jej trochę kieckę za pomocą koralików i dzwoneczków i tak wystrojona nasza córa ruszyła na bal. Jako, że w tamtym roku bal ją ominął z powodu choroby, w tym roku był to jej pierwszy bal i była zachwycona. Bardziej przykrym incydentem był ogromny problem z kupą jaki miała ok.2tygodni temu. Mania tak się zablokowała, że powiedziała, że już nigdy w życiu nie zrobi kupy. Przez 2 dni było tak, że nie mogła usiąść, położyć się ani przytulić tylko cały czas chodziła w kółko i trzymała się za tyłek. Próbowaliśmy wszystkiego: sadzaliśmy ją na siłe, obiecywaliśmy niestworzone nagrody i różne rzeczy ale nie przynosiło to żądnych efektów. W końcu w niedzielę jak byliśmy w łazience i Marysia nie przestawała chodzić, pomyślałem, że nawet jak będę musiał spędzić tam pół nocy to przeczekam ją aż jej kupa wypadnie. Po godzinie lamentów i prób zatrzymania kupy w środku, nogi się pod nią ugięły i powiedziała zduszonym głosem "robię kupę". Zaczęła na podłodze i skończyła przeszczęśliwa na kibelku. Od tamtej pory przy każdym sikaniu próbuje zrobić kupę(najczęściej jej się udaje. Ostatnio ze zwględu na problemy z komunikacją zacząłem czytać i wprowadzać rady z książki "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały i jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły" Książka jest rewelacyjna. Polecam ją każdemu rodzicowi. Mania naprawdę bardzo się stara z nami rozmawiać i stara się słuchać. Co prawda nie wszystko przebiega książkowo ale nastąpiła naprawdę bardzo duża poprawa (przede wszystkim z naszej strony, bo to my byliśmy tą stroną, która źle się zachowywała w stosunku do naszej córy). Niby miało być niewiele a wpis długi. Tak to jest z małymi dziećmi.
Kocham cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2009.12.23 14:34:30

Marysia przechodzi ostatnio samą siebie jeśli chodzi o teksty. Jej pomysłowość zdaje się nie mieć końca. Ostatnio była chora przez 2 tygodnie i pod koniec choroby już wariowała. W niedzielę cały czas przypominałem jej, że jutro idzie do przedszkola i musi się rano szybko myć, ubierać itp. Przy każdej okazji staraliśmy się z mamą jej to przypominać. W pewnym momencie znowu jej coś tłumaczyłem i spytałem ją czy rozumie, a Mańka na to:"Tak jest wasza wysokość". Oczywiście nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Wtedy też (podczas choroby) puszczała cały czas bąki. W pewnym momencie znowu wypuściła gazik obok mamy. Mama mówi, że tak nie można robić bo to strasznie śmierdzi. Na to MArysia zatykając nos: "Mamo musisz robić tak". Ostatnio wpadła też na pomysł wymyślenia własnej modlitwy. Standartowo przed snem mówi "w imię ojca" i :Dobranoc, dobranoc aniołki na noc" ale parę nocy temu mówi do mnie: tato jeszcze jedna modlitewka, o śrubie!" MOcno byłem zaskoczony a chwilę później usłyszałem: "Śruba, śruba, śruba, śruba, śruba, śruba, śruba przy łóżku a matka boska przy śrubie. Myślałem, że nie wyrobię. Nie mogę sobie przypomnieć jeszcze jednej zabawnej sytuacji, ale to nic, bo nasza córka na pewno wkrótce coś nowego wymyśli.
KOcham Cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2009.11.01 18:51:18

Teraz trochę o wszystkim i o niczym. Marysia chodzi do przedszkola do innej grupy(zostawiliśmy ją drugi rok w 3latkach, ze względu na to, że poszła wcześniej do przedszkola). W sumie nie było żadnego problemu szybciutko się zaaklimatyzowała. Jest coraz starsza, coraz mądrzejsza i coraz sprytniejsza i cwańsza. Mamy różne umowy i obietnice, których musimy dotrzymywać. A ostatnio Marysia wymyśliła sobie dwie niewidzialne przyjaciółki. Nazywają się Linka i Talinka. Marysia wszędzie je zabiera, do przedszkola, do babci na zakupy itp. Wszystko nabrało bardzo dużego realizmu. Któregoś dnia zapomniała ich wziąć od babci Jasi. W domu sobie przypomniała, że ich nie ma zaczęła marudzić. Zacząłem jej tłumaczyć, że skoro są niewidzialne to może je wyczarować, ale odpowiedziała mi, że nie ma takiej różdżki, zaproponowałem magiczny pył, ale to też okazało się nieosiągalne.W końcu wpadła na genialny pomysł, żeby dziadek jej przywiózł jej przyjaciółki. Na szczęście udało się jej wytłumaczyć, że dziadek nie da rady ich przywieźć. Niewidzialne przyjaciółki były z nami jakiś tydzień. Na razie o nich zapomniała. Od jakichś trzech miesięcy mówi cały czas o tym, że chce na gwiazdkę dostać prawdziwego żółwia, którym będzie się opiekować. Próbujemy jej wytłumaczyć, że jest jeszcze za mała ale na razie jeszcze to nie skutkuje. Miejmy nadzieję, że uda się jej to wytłumaczyć albo w międzyczasie znajdzie się jakiś nowy pomysł na prezent. To na razie wszystko choć wszystkich tematów nie wyczerpałem.
Kocham cię Marysiu
tata

komentarz (2)


*2009.11.01 18:17:01

Dawno nie pisaliśmy więc będzie trochę niusów. Byliśmy na wakacjach w Bułgarii. Pojechaliśmy samochodem z zaplanowanym noclegiem po drodze w Rumunii. Mańka zniosła podróż bardzo dobrze aczkolwiek na pewno pomógł nam w tym Miłoszek, który z nami jechał i przenośny odtwarzacz dvd. Dom, który wynajęliśmy był super. Warunki rewelacyjne. Znaleźliśmy mało uczęszczaną plażę dwadzieścia parę kilometrów od Burgas. Była przepiękna ale żeby jeszcze podgrzać atmosferę to napiszę, że przypłynął na nią dziki delfin i przez 10 minut bawił się na falach 5 metrów od nas. to było niesamowite przeżycie. Niestety nie mamy żadnej dokumentacji foto/video z tego incydentu, bo nie mieliśmy przy sobie żadnego sprzętu a nie chciałem nic stracić z tego niezwykłego widowiska. Druga opowieść jest mniej radosna zwłaszcza dla Marysi, co nie zmiana faktu, że późniejsze komentarze Mańki były zabawne. Ale po kolei. Pojechaliśmy, któregoś dnia na plażę (jeszcze nie tą ładną tylko taką miejską). Miłosz kupił sobie ponton, więc postanowiłem przewieźć nim Marysię i Karolinę. Wszystko przebiegało super, dziewczyny były zachwycone. Kiedy zaczęliśmy wracać do brzegu ponton bujał się na falach co bardzo się panienkom spodobało. Przy samym brzegu puściłem ponton żeby dopłynął sam do brzegu, na którym stała Justyna. Niestety ponton obrócił się bokiem do fali, fala się zawinęła i ponton wylądował na brzegu do góry nogami wraz z "zawartością". Dziewczęta się mocno przestraszyły, choć nic poważnego im nie groziło. Jeszcze teraz słyszę czasem jak Marysia mi mówi, że
"zatuwała" (tonęła) nad morzem. Tak poza tym wyjazd był super. To tyle o wakacjach.
Kocham cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2009.04.29 21:23:51

Śmieszna ta nasza Mańka. Każdego dnia rano jedzie do przedszkola, po przedszkolu jedzie do babci Jasi gdzie bryka z Basią (lub bez, ale jednak bryka) całe popołudnie dopóki ja lub Paweł po nią przyjedziemy. W każdy weekend jeździmy z nią na różne wycieczki odwiedzając różnych znajomych, rodzinę, fajne miejsca, okoliczne ciekawe jadłodajnie itp.. Mimo tego, każdego dnia kiedy przyjeżdżam po nią do mamy żeby ją zabrać do domu błaga mnie żebyśmy pojechały gdzieś jeszcze. Wszędzie tylko nie do domu! Nie, żeby tu miała źle, ma po prostu cygańską duszyczkę i lubi się poszwędać tu i ówdzie. Czasem naprawdę ręce mi opadają gdy kolejny raz zaczyna lamentować w samochodzie i krzyczy że ona musi pojechać do Karolinki bo to jej przyjaciółka, albo do Natalki Kondej(z którą widziała się raz w życiu i nieźle się poturbowały:-), do Miłoszka i Jagódki bo za nimi tęskni, do babci Agatki rzucać kamyki do wody, do tego pięknego pałacu w którym na pewno jest jakaś królewna(kościół w Garwolinie), do restauracji w której są rybki bo chce je nakarmić (oczywiście tam nikt nigdy żadnych rybek nie karmił), do sklepu w którym jest karuzela z konikiem lub do sklepu w którym Marysia i mama są w telewizorku, do tej pani przy zjeżdżalni co robi lody(dorośli-erotomani, nie śmiejcie się, to tylko słowa dziecka) itd..itd.. Codziennie przerabiam z nią to samo. Zastanawiam się czy kiedyś jej się znudzi to łazęgostwo.
Piszę o tym bo właśnie weszłam z nią do domu. Jest 21sza wieczór, wróciłam z pracy po 18tej czyli wcześnie i bardzo się cieszyłam że uda mi się coś zrobić w domu albo chociaż odpocząć chwilę ale Mania miała inne plany, jak zawsze. Najpierw przez 2,5 godziny negocjowałam z nią warunki wyjścia od babci a potem nieroztropnie zajechałam na chwilkę pogadać z Olgą(mama Karolinki czyli przyjaciółki) i pomimo, że widziały się cały dzień w przedszkolu i udało im się jeszcze dodatkowo pobawić wieczorem obie niemal dostały histerii na wiadomość że jedziemy do domu. I znowu negocjacje... Wygrał Walt Disney i przygody Małej Syrenki. Teraz pomimo zmęczenia muszę czekać aż bajka się skończy, bo takie są warunki umowy. W dodatku kazała mi dać "słowo przedszkolaka" no to dałam, a to nie byle co przecież.
Kocham Cię Marysiu, mama.


komentarz (0)


*2009.04.28 01:06:28

Tatuś ostatnio trochę szwankuje jeśli chodzi o wpisy więc staram się zajrzeć tu czasem żeby nadrobić zaległości.
29marca były 3Marysi urodziny. Oczywiście w fikolandzie. Choć w ostatnich godzinach emocje sięgały zenitu i sprawa stała na ostrzu noża (mówię tu o zachowaniu Marysi którym miała sobie na nie zasłużyć), to jednak opamiętała się w porę i udało się doprowadzić sprawę do końca. W ostateczności podczas imprezy zachowywała się wspaniale. Była bardzo grzeczna i zajęta bardziej fikaniem niż resztą obowiązków jubilatki. Pomysł z jednym głównym prezentem okazał się strzałem w dychę bo dzieci zajęte były zabawą a nie szukaniem Marysi zabawek zagubionych w basenie kulkowym. A sama zainteresowana rzeczywiście była zainteresowana swoim prezentem gdy w końcu go dostała. Zachwyt w jej oczach też udawany nie był.
Muszę się przyznać, ze jako rodzice trochę podkręciliśmy to "pragnienie" rowerka, chyba po to żeby nie przeżyć rozczarowania.. Ale i tak do końca się bałam, że powie przy wszystkich coś w stylu: nie podoba mi się ten prezent, chcę gumową kaczkę! albo:Miał być zielony, przecież ja lubię zielony!
Całe szczęście wszystko grało i wzruszyłam się, gdy widziałam jej radość.
Ale chcę Wam opowiedzieć jeszcze o czymś co Marysia zrobiła w trakcie urodzin, czym wzruszyła mnie jeszcze bardziej i nie tylko mnie chyba. Gdy Paweł zapalił świeczkę na torcie powiedziałam: "Marysiu, pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę" -jakoś nie przyszło mi wcześniej do głowy uprzedzić jej o takim zwyczaju a już tym bardziej o tym, że życzeń tych nie mówi się na głos. Marysia powiedziała więc do wszystkich: "Życzę sobie, żeby wszyscy byli szczęśliwi" po czym zdmuchnęła świeczkę...
Może dla niektórych to banał, ale podkreślę jeszcze raz że moje dziecko skończyło właśnie TRZY lata i mówiła to zupełnie szczerze. Chwilę później gdy wspólnie próbowałyśmy kroić tort i zrobiło się już trochę zamieszania, lekko speszona powiedziała niby do wszystkich ale bardzo cicho:"Dziękuję za wspaniałe urodziny". Żałuję że nie jestem w stanie oddać całej magii tego momentu. Spojrzenia Marysi, dziecięcego zakłopotania gdy to mówi i specyficznego uroczego seplenienia gdy słowo "wspaniałe" sprawia jej trudność ale ona bardzo chce je powiedzieć.
Jestem z Ciebie Marysiu bardzo dumna! Zawsze, nie tylko wtedy kiedy się Tobą chwalę:-)
Marysia mówi, że dostaliśmy ją w nagrodę i to jest prawda. Nagroda jest za to że się kochamy. A może jeszcze wszystko przed nami i będziemy jeszcze musieli udowodnić kilka razy, że na nią zasługujemy? Jestem gotowa.
Kocham Cię Marysiu, mama.

komentarz (1)


*2009.03.17 23:39:24

Trzy miesiące od ostatniego razu -nieźle.
W Marysi żywotku wiele się dzieje a jej "tekściki" są coraz lepsze. Wszystkich nie da się opisać bo trzeba je widzieć, znać jej minki albo intonację jaką opatruje niektóre wyrazy. Większość niestety zapominamy bo serwuje nam za chwilę następny i mimowolnie wypychają nam się a głowy.
Były ostatnio też różne fazy z cyklu bunt trzylatka, zastanawialiśmy się nawet nad egzorcystą. Raz nawet Gapcio był świadkiem jednego cyrku i przeraził się do tego stopnia, że schował się w kuchni i wzrokiem błagał o pozwolenie wyjścia z naszego domu ale było mu głupio nawet wyjść. Było strasznie i tego też nie da się opisać. Ale ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny, zdecydowaliśmy się pójść za radą psychologów i poszukać winy w sobie. Daleko z resztą nie trzeba było szukać- nadmiar bajek, nadmiar prezentów bez okazji, którymi próbujemy gasić nasze wyrzuty sumienia ze nie mamy dla niej tyle czasu ile byśmy chcieli mieć i do tego wszystkiego tkwiące w nas głęboko dzieci PRLu, którym ciągle czegoś brakowało. Staliśmy się rodzicami niedojrzałego kapitalizmu którzy zakupową konsumpcją rekompensują sobie i swojemu dziecku nadmiar pracy. Na szczęście dotarło to do nas i trochę się opamiętaliśmy.
Wprowadziliśmy (w końcu) rygorystycznie przestrzegany system kar i nagród. Zadziałało. Dodatkowo staramy się jeszcze bardziej skupić na tym co do nas mówi nasze dziecko zamiast zgadywać na zapas czy przypadkiem nie przyda jej się nowy gadżet albo bajka. żeby było ciekawiej, dotarło to do nas podczas rozmowy, kiedy wracaliśmy z pracy do Marysi i chwilę wcześniej wydaliśmy prawie 5setek na nowe bajki dla niej i dla siebie:-). Bardzo ciężko było nam się przemóc i nie pokazać jej tych zakupów ale klamka zapadła. Marysia od tej pory ogląda bajki w nagrodę za dobre zachowanie i raczej minimalną ilość. Minął miesiąc i jest dobrze (puk,puk,puk w niemalowane..).
Marysia ma niedługo urodziny i cały miesiąc na nie cięzko pracuje. Kiedy tylko zaczyna się buntować przypominamy jej że stawką są urodziny w fikolandzie i wtedy zaczynają się negocjacje. Póki co nie jest źle, a dziś pokazaliśmy jej na zdjąciu różowy rowerek, który będzie prezentem z tej okazji jeśli wszystko będzie ok. Była zachwycona. Chcemy zeby rower był prezentem zbiorczym, od wszystkich bo zależy nam na utrzymaniu obecnego stanu nie-rozpieszczenia nadmiernego. Powiedzieliśmy jej dziś o tym żeby się nie spodziewała góry prezentów, ale Marysia zrozumiała nas trochę opacznie i na zdanie pt"dostaniesz rowerek od wszystkich gości" zapytała radośnie "dostanę od wszystkich rowerki?!"
Ostatnio też babcia Jasia przywiozła jej obiadek i zapytała ją czy lubi gołąbki, Marysia chwilę pomyślała i odparła "nie, ale lubię papużki w przedszkolu".
Kończę już a Paweł opowiada mi już następną historyjką, ale to już on opisze jeśli znajdzie chwilę.
Kocham Cię Marysiu bardzo, bardzo, bardzo!!!
mama.





komentarz (0)


*2008.12.24 09:11:31

Wigilia 2008. Już trzecia z Marysią. Święta mają zupełnie inny wymiar odkąd ona jest z nami. Zawsze uwielbiałam Boże Narodzenie choć z racji swojego zawodu już dawno powinno mi przejść to gorące uczucie:-).
W każdym razie nie przeszło. W tym roku nasze swięta wylądają podobnie jak w poprzednim: jesteśmy bardzo zmęczeni całym tym trudnym rokiem, w domu mamy totalny bałagan i znowu w Wigilię musimy sprzątać. Stoimy przed dylematem czy trzepanie dywanu w Wigilię to w Garwolinie tylko źle widziane zachowanie czy może już przestępstwo? Oczywiście wszystkie prezenty są poupychane w szafach i żaden nie jest spakowany. W tym wszystkim ja wybieram się do kosmetyczki i fryzjera a tatuś musi jeszcze dziś zrzucić jakieś 15miliardów zdjęc i opisać je do pracy. Fajnie.
Mimo tego wszystkiego nadal uwielbiam Święta i postaram się zrobić wszystko żeby moja Marysia też je lubiła. Żeby się nie zniechęciła do nich dlatego że dzisiejszy dzień będzie jednym wielkim chaosem.
Dla niej to coś, te "święta" na razie są tylko teorią, hasłem powtarzanym przez dorosłych ale ja zrobię wszystko żeby (może już za rok?) odkryła w nich taką samą magię. Żeby wiedziała że to są te dni, nieliczne z niewielu kiedy można się zobaczyć ze wszystkimi bliskimi JEDNOCZEŚNIE. Kto ma małą rodzinę, może teraz mieć kłpoty ze zrozumieniem tekstu, ale ja mam czterech kochanych braciszków, wszystkim starszych i każdy jest inny. Każdy z nich ma żonę, każdy ma dziecko, każdy ma drugą Wigilię, trzecią itd.. Dlatego dla mnie fakt że w się spotkamy wszyscy razem u mamuni, to naprawdę COŚ, naprawdę Święto. Chcę zeby Marysia też to poczuła i opowiadam jej o tym w kółko naokoło że ak będzie wspaniale. Mówi że się cieszy. Biega po domu w pidżamie, na boso, co chwilę coś psoci po czym staje przed oknem i przeprasza Mikołaja bo wie że to DZIŚ jest TEN dzień. Wie ze on tam jest i patrzy. Przed chwilą nawet posłała mu całusa. Myślę że jednak jej wybaczy te drobne grzeszki;-).
KOcham Cię Marysiu, mama.
P.S. Buon Natale Efelice Anno Nuovo, Merry Christmas, Wesołych Świąt oraz pomarańczy pod choinką życzą 3banany.

komentarz (1)


*2008.12.17 00:25:42

wczoraj miałem boską rozmowę z Marysią. Odebrałem ją od babci i jechaliśmy do domu. Jak wyjeżdżaiśmy powiedziałem Mańce, że mamy w domu nowy duży telewizor. Marysia oczywiście bardzo się ucieszyła, nie zdając sobie sprawy z tego co powiedziałem(tak mi się wydaje - choć mogę się mylić). Więc zacząłem jej opowiadać, że pracuję w firmie, która robi telewizory. Marysia wysłuchała po czym mówi do mnie: "Ty głuptasku". JA na to do niej: "Marysiu naprawdę" A ona na to: " naplawdę jesteś głuptaskiem?!" Myślałem, że padnę ze śmiechu. Oczywiście wyjaśniłem jej, że miałem na myśli to, że naprawdę pracuję w takiej firmie, a nie, że jestem głuptaskiem, aczkolwiek biorąc pod uwagę przebieg rozmowy nasza córa miała całkowitą rację zadając to pytanie. I jeszcze tak na szybko akcja z przed paru tygodni. Mańka się bawi i nagle mówi:"nie mogę w to uwiezyć" ja się pytam: "ale w co nie możesz uwierzyć?" a Marysia: "w to co jest niemozliwe" - zagięła nas całkowicie.
Kocham Cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2008.11.30 11:59:18

Mama na wyjeżdzie a ja z Mańką w domu i tęsknimy. Ale są fajniejsze sprawy do opisania. Ostatnio w któryś piątek wieczorem byliśmy wszyscy w domu. Ja coś robiłem przy kompie, mama z Mańką były w pokoju. Nagle zgasło światło. Ja na to "kuuurde"(żeby nie przklinać), nagle z ciemności słychać: "Kulde", a po chwili: "Matko Boska nie ma plądu!!!" Tak Marysia zareagowała na fakt nastąpienia ciemnści. Długo nie mogliśmy przestać się śmiać. To tak na szybko
Kocham cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2008.10.26 14:03:51

Kolejny leniwy weekend. Mało jest takich ale tylko wtedy mamy czas pisać więc może się wydawać inaczej. Ostatni taki w tym roku prawdopodobnie. Siedzimy w domu nie wychylając się nigdzie i tylko czasem nerwowo zerkam na telefon czy reszta świata nie będzie próbowała sobie o nas przypomnieć. Próbujemy naładować się rodzinną energią tak, żeby wystarczyła nam na jak najdłużej bo teraz naprawdę czeka nas dziki okres. Tatko prowadzi szkolenie w tym tygodniu więc nie będzie go parę dni w domu. Staram się nie wnikać w szczegóły i nie zastanawiać co będzie robić w tak zwanym czasie wolnym bo mogłabym sobie popsuć humor. Zbędne.
Marysia leży sobie na swoim ulubionym miejscu do oglądania bajek czyli na "łóżku w pokoju taty i mamy". Od dwóch godzin powinna spać ale kiedy ma nas w domu przez cały dzień to trudno jej się skupić. Co chwilę zmienia zdanie co do tego czym chce się zająć. Właśnie przyszła do mnie i mówi że za chwilę zacznie się PRZESTAWIENIE (czyli przeDstawienie) po czym weszła za zasłonkę i coś tam sobie szepcze do siebie. A-ha! Teraz zmiana planów, już się nie bawimy w teatrzyk bo chowanie się jest fajniejsze i teraz mam jej szukać. Wierzcie mi, nie jest łatwo bawić się w chowanego gdy cały czas to ja mam szukać a Marysia chowa się za każdym razem w tym samym miejscu. Świadomość tego, że pomimo iż ją znajdę i tak będę znowu szukać, dość mocno zniechęca za 4tym już razem. I tak to właśnie z nią jest. Ja mam swoje zasady a ona ma swoje. Nie tylko w zabawie w chowanego. Zanim zdążyłam na bierząco opisać co robi w ciągu 5ciu minut, zmieniła miejsce pobytu 4 razy. Nie nadążam. Nikt nie jest w stanie nadązyć za dzieckiem. Teraz już jest znowu w naszym pokoju i robi PRZEJĘCIE (przyjęcie). Wyciągnęła (nie wiem nawet kiedy?!) z szuflady obok mnie papierowe talerzyki, kubki itp i ustawia je na stoliczku. Słyszę że będzie dużo gości i że mam też iść, nawet coś mówi o Marcie. O Kaszu jakoś nie wspomina...:-) Skoro ma być Marta to ja też idę. Pogadam sobie z nią na niby.
Kocham Cię Marysiu, mamaJ.



komentarz (0)


*2008.10.19 19:30:26

W pracy znowu Swięta. Kolejne, już szóste. Jak by mi ktoś powiedział 5lat temu że tak długo będę pracować w tej firmie to bym nie uwierzyła. Co roku kiedy zaczynamy Swięta obiecuję sobie że to ostatnie, a kiedy kończymy to nawet to sobie przyrzekam. I nadal tu jestem:-). Święta w październiku. Tak,tak, dla niektórych to chore ale inaczej się nie da.I tak aż do... Świąt, ale tych właściwych.
Dla Marysi sytuacja taka oznacza to, że mama jest osiągalna dużo mniej niż zwykle ale za to kiedy się widzimy wszystko jest na 200 a nawet na 300%! Kiedy wracam wita mnie co najmniej potrójnym: mama! mama! mama! Wlóciłaś! Rzuca mi się na szyję i mówi do mnie mutk -całując jednocześnie. MUTK -oznacza tak naprawdę cmok. Trudno to wyjaśnić ale dzieci mają niesamowitą zdolność przetwarzania otaczającej je rzeczywistiści. Więc kiedy pochylacie się do kogoś kto jest Wam bliski i całując go w policzek dodajecie do tego dźwięk by podkreślić swój gest, tak naprawdę nikt nie mówi cmok, tylko raczej mmmmmu...i kończy cmoknięciem. I to właśnie jest mutk. Sprawdźcie, sami byście na to nie wpadli.
Nasza Marysia ogląda bajki o Barbie. Są to bajki poprawnie politycznie i nie są takie straszne jak bajki z naszego dzieciństwa (nikt nikogo nie zjada, zły wujek nie ma oczu jak po zakazanych substancjach i nawet złe czarownice są w pewnym sensie ładne). Bez względu na początek bajki, Barbie zawsze zostaje królewną a jej koleżanka w najgorszym przypadku księżniczką. Życie panienek kręci się przez cały czas wokół jakiegoś Dworu. I z tego własnie Dworu Marysia czerpie ostatnio swoje słownictwo. W ciągu ostatnich kilku dni usłyszałam że jestem szczodra i wspaniałomyślna a gdy podaję jej to o co prosi mówi-"dziękuję Wasza Wysokość".
Pozdrawiam wszystkie królewny czytające naszego bloga i wszystkich królewiczów (nawet Tucza którego nie bawią te historyjki:-)dołączając gorące MUTK!!!
mama J.
P.S. Marysia uwielbia też Shreka, w szczególności za jego całkowite nieskrępowanie w uwalnianiu gazów jedną bądź drugą stroną. Naprawdę, strasznie ją to bawi. Ciekawe czy zastanawia się dlaczego Barbie nie puszcza bąków... :-). Myślę że przyjdzie czas gdy zapyta nas również o to.
mamaJ.

komentarz (0)


*2008.09.25 17:11:28

Marysia jest chora.Znowu. Chorowała przez tydzień poszła na 2 dni do przedszkola i dostała gorączki, prawdopodobnie ma anginę. W związku z tym siedzę z nią w domu i cały dzień wałkonimy się na łóżku(co nie jest takie złe:-)). Ale ostatnio poszło parę niezłych tekstów. Oglądała niedawno Kubusia Puchatka(tą część, w której szukają Krzysia w czaszce). Każdą bajkę z Puchatkiem mocno przeżywa. Kiedy była scena jak cała Kubusiowa banda łazi po kopalni, Marysia wykrzyknęła: Ojej schowali się w Pokalni. Za drugim razem okazało się, że Ukaszenko jest sławny. Oglądaliśmy z Mamą program "mamy cię". Jak wiadomo w Jury siedzi m.in.
Wojewódzki. Pokazali go, a Mańka krzyczy: O mój Ukasz to jest!!! A wczoraj jak przyjechałem z pracy była bardzo osłabiona i źle się czuła. Troszkę się z nią poprzytulałem. Nagle coś jej się odwidziało i mówi do mamy: musisz zanieść tatusia do kufni. Justa zrobiła wielkie oczy i mówi: to powiem tatusiowi żeby poszedł do kuchni, a Marysia w płacz i mówi: nie musisz go zanieść!! No i niech ktoś sobie wyobrazi kobietę 180cm wzrostu jak udaje, że dźwiga 2-metrowego, 115 kilogramowego potwora do kuchni. Jak tam dotarliśmy to nie mogłem przestać się śmiać.
Kocham cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2008.09.16 13:52:32

Od momentu ostatniego wpisu minęło już tyle czasu, że wstyd mi strasznie. Obiecywaliśmy sobie z mamą, że nie dopuścimy do takiej sytuacji ale oczywiście rzeczywistość jak zwykle jest inna. Ale dość o nas. Marysia kucyki nosi bez problemu i są one coraz dłuższe i piękniejsze. Nasze dziecko od 2 tygodni CHODZI DO PRZEDSZKOLA!!!. Straznie się obawialiśmy jak to będzie, tym bardziej, że nasza córa była straszny niejadkiem i tak naprawdę w grę wchodziły dwie potrawy: placuszki i pierogi. Okazało się, że nasze obawy były zupełnie niepotrzebne, bo Marysia poza jedną awanturką pierwszego dnia z powodu marchewki, wcina wszystko co jej podadzą nierzadko prosząc o dokładkę. Wszystkie panie w przedszkolu mówią, że jakby wszystkie dzieci tak jadły to nie musiałyby siedzieć w ogóle na stołówce. Mańka podobno chodzi sobie po całym przedszkolu, przenosi się sama do innych sal żeby pobawić się z innymi dziećmi i potem trzeba jej szukać. Niestety nie wszystko jest takie piękne. Nasze dziecko przechodzi prawdziwy bunt 2 latka. W domu mamy próbę sił, która polego na tym, że Marysia próbuje wybadać ile jest w stanie osiągnąć krzykiem. A że głosik ma bardzo donośny to jest to bardzo uciążliwy i denerwujący problem. Staramy się nie ustępować ale różnie to bywa. Miejmy nadzieję, że niedługo jej się znudzi taki nieowocny krzyk.
Oczywiście mieliśmy do opisania mnóstwo przezabawnych historyjek, w których nasza córka gra pierwszoplanową rolę ale teraz oczywiście nic sobie nie mogę przypomnieć.
To tyle. Na razie
Kocham cię Marysiu
tata

komentarz (0)


*2008.07.13 14:16:15

Siedzimy sobie dzisiaj cały dzień w domu z naszą Manią i lenimy się cudownie do nikogo nie dzwoniąc i nie umawiając się. Tylko czasem dzwoni jakiś upierdliwiec (czytaj:Gapcio) i dopytuje się czy jedziemy dziś do Warszawy jakby nie rozumiejąc, że nie chce nam się nic planować.
Lepimy sobie z modeliny Muchy-Grubaski i inne owady, Marysia co minutę łapie Hefalumpa krzycząc na cały dom: "w imnieniu uwlekowego lasu - ja łapię Cieee!!!.." - czyli w imieniu stuwiekowego lasu itd.. Chyba złapała ich już ze 30, więc nie wiem co byśmy z nimi zrobili gdyby to nie było na niby? Hefalumpy są raczej spore..
Jeśli chodzi o jej rozwój umysłowy to zna już całkiem sporo liter ale zauważyłam, że kręcą ją same nietypowe takie jak X,Q,Y. Dosyć trudno jest nam znaleźć słowa które zaczynają się na te litery a ona mnie już o to prosiła kilka razy. Zapewne dlatego, że kiedyś próbowałam nauczyć ją M-jak mama i T-jak tata. Oczywiście T i M nadal nie rozpoznaje, a być może udaje bo to też już potrafi:-)
Dzisiaj po raz pierwszy chyba odkąd ją mamy, pozwoliła mi założyć sobie spinki na włosy a potem nawet zrobić dwa kucyki. Może więc przyjdzie taki moment że nie będziemy już zmuszeni obcinać jej włosów na fryzurkę, w której wygląda jak swój tatuś w wieku podobnym do Marysi i w końcu ktoś zauważy podobieństwo też do mnie? Życzę tego sobie i Tobie Marysieńko z całego serca, dodając jednocześnie (aby wykluczyć złośliwe komentarze) że tata był ślicznym maluchem a obecnie jest przystojnym niebieskookim mężczyzną a nie zielonym ogrem jakby mogło wynikać z kontekstu.
Kocham Cię Marysiu i Ciebie tatku też, choć niesforny jesteś czasem jeszcze bardziej niż nasza pociecha.
Mama J.




komentarz (1)


*2008.06.26 19:30:17

Marysieńka jest chora. Ma anginę i zapalenie pęcherza. Na szczęście dostała antybiotyk i jest już dużo lepiej. Ale przez parę dni była temperaturka i osłabienie. Leżała ostatnio u mnie na brzuchu i oglądała bajkę skulona. Poleżała tak jakieś 30 minut i powiedziała, że chce zejść. Schodzi ze mnie i mówi: " Noga mi się zmęczyła" i w płacz. Co się okazało? Że noga to owszem ale jej zdrętwiała. A tak poza tym to nasza Maniusia NIE NOSI JUŻ PIELUCHY. Robi siusiu do nocnika i sama mówi kiedy chce siku. Tylko Czasem zakładamy jej pieluchę na noc. Jeszcze jedną anegdotkę miałem tu wpisać ale nie pamiętam. Pewnie jak mama to przeczyta to dopisze.
Kocham Cię Marysiu
tata

komentarz (1)


*2008.06.13 21:02:00

Mamusiu, nie Ikarian tylko ikariam. A przedwczoraj mieliśmy taką rozmowę z Mańką. Dostała 1 raz cukierka i zaczęła cmokać. Jak wracaliśmy do domu w samochodzie Marysi Mówi: Auu uglyzłam się!! Ja się pytam Marysiu gdzie się ugryzłaś?? w Język? A ona na to:" uglyzłam się w pupę....." bez komentarza. Krztusiliśmy się ze śmiechu z minutę.

komentarz (2)