15:29 / 21.09.2002 link komentarz (1) | Tu już wrzosy nie zakwitną
Nigdy
Reuqiem for this place
Huh, finally
|
11:07 / 02.08.2002 link komentarz (4) | Upalne lato.
A my leżymy na łące naszych marzeń.
Wędrując od czasu do czasu, aby umoczyć nogi w strumieniu pożądania.
Owiani zapachem skoszonej trawy wpatrujemy się w obłoki.
-"Widzisz, tamta, ta po prawej stronie (wskazując palcem i lekko sie uśmiechając,0) ? Tak wyglądasz przed pierwszą kawą".
Zachichotałam.
Kocha.
Nie kocha.
Kocha.
Nie kocha.
I tak dalej.
Płatki margaretki na moim biuście.
Opadają swobodnie.
Czasami jakby od niechcenia niesione podmuchem wiatru w moje włosy.
Wplątane.
A tam Twoje palce, które je wyjmują.
Tak.
Chociaż tym gestem chcesz mnie przekonać, że jesteś tu i teraz.
Ze mną.
Ale ja wiem, że to nieprawda.
Że tym co ważne jesteś przy Niej.
Nie kocha.
A Ty.
Uparcie jeszcze raz uczysz mnie modlić się na swoich ustach pocałunkami.
Składasz moje dłonie na ustach.
Delikatnymi dotknięciami wyznań napełniasz mnie pocałunkami.
Potargane włosy splatasz spojrzeniem.
A swoje oddechy rozplatasz w czułe westchnienia.
Tamtego dnia okłamałam Go kilkakrotnie.
Okłamałam samą siebie.
Świadomie, nieświadomie, nieudolnie, z premedytacją albo z finezją – różnie.
Wracam do domu i idę pod prysznic.
Zmywam je z siebie ciepłą wodą i lawendowym mydłem.
Gdzieniegdzie - szczególnie przy sercu - przyciskam mocniej gąbkę.
Szoruje niemal do krwi.
"Niech w końcu zejdzie!" krzyczę ze łzami w oczach.
Chcę zsotać obrana z przeszłości.
Szoruję dalej.
Do kriw.
Do bólu.
Do łez.
Zaciskam zęby...
|
18:19 / 31.07.2002 link komentarz (3) | Uczę się ponownie stanowczo wyrażać moje postanowienia i życzenia typu: chcę - nie chcę, potrzebuję, - nie potrzebuję.
Nieumiejętność komunikowania jasno emocji powodowała, że nieustannie stawałam się ofiarą.
Tysiące agonii i zmartwychwstań, które przeżyłam, to moje przekleństwo i błogosławieństwo.
Będę dalej podążała tą drogą, wypełniała nią siebie i innych.
W miłości.
W człowieczeństwie.
W cierpieniu i radości.
I już potrafię znieść ciemne moce.
Śmiech szatana.
Absurd istnienia w normalności.
Rozpady.
Koszmarne sny.
Paranoje.
Urojenia.
Niemożność.
"Tylko bogowie mają wiele losów i nie muszą nigdy umierać.
Są przepełnieni wszystkim i przezywają wszystko.
Wszystko z wyjątkiem szczęścia człowieka". (Sybilla,0).
|
12:14 / 30.07.2002 link komentarz (4) | Sennie wyszeptane słowa.
Nie wypowiedziane przed wschodem słońca.
Zaczarowane.
Tak cudnie pachnące porankiem.
Kawą.
I jestem ja.
Senna.
Szeptana, wołana przez kwiaty po imieniu.
Pachnąca nimi i porankiem.
Pachnąca Twoimi myślami.
Tak wiem.
Ona każdej nocy bezszelestnie kroczą w moją stronę.
Nasłuchują cichuteńko czy śpię.
Kilka chwil później okrywają moje ciało.
I wiesz.
Czasami czuję ich chłód.
Drżenie mojego ciała spowodowane ich natarczywością.
A jednak.
Cieszę się, że o mnie myślisz.
Jakkolwiek.
Gdziekolwiek.
I tak wiem, że jestem jak szare chmury letniego dnia.
Jak nieświadome potknięcie na prostej drodze.
Niech zdarzy się raz i nie wraca nigdy więcej.
|
11:35 / 27.07.2002 link komentarz (8) | Kiedyś w jakimś starym pokoju znajdziesz mnie.
Moje włosy i moje czerwone usta.
Będę w błękitnym szlafroku, na bujanym fotelu.
W ręku będę miała bukiet niezapominajek z ubiegłego lata.
Wzrokiem Cię będę wabić.
A Ty wejdziesz, uśmiechniesz się i powiesz:
- Pani wybaczy, chyba pomyliłem pokoje.
|
13:55 / 26.07.2002 link komentarz (3) | Jestem taka dzielna – kiedy dzwonisz.
Niewiele mówię.
Wsłuchuję sie w milczenie.
Uśmiecham się aby głos zdławiony zabrzmiał jako rozbawiony.
A i łzom po policzku uciekać każę szeptem.
O tematy proszę zwykle beznamiętne.
O pogodzie dużo.
A o „niczym” jeszcze więcej.
Potem się żegnam od niechcenia.
Tak.
Niby spać.
Ciągle obojętnie.
Tylko w sercu.
Żyłach robi się.
Gorzko.
Mętnie.
I kiedy kończę.
Kiedy jestem sama.
Wybucham płaczem.
Dotykając ściany obłąkania.
|
15:33 / 25.07.2002 link komentarz (10) | "Samochody trąbiły, słychać było gniewne okrzyki.
Kiedyś, w tych samych okolicznościach zapragnęła kupić sobie niezapominajkę.
Jedną, jedyną łodyżkę niezapominajki.
Pragnęła trzymać ją przed oczyma niczym ostatni, ledwo widzialny, ślad piękna".
Bo jeśli nie chcemy przywiązywać wagi do świata, któremu zdaje się, że jest ważny, i jeśli w świecie tym nasz śmiech nie wywołuje żadnego echa, pozostaje nam jedno.
Wziąć świat hurtem i uczynić go przedmiotem naszej zabawy.
Uczynić z niego zabawkę.
|
12:11 / 23.07.2002 link komentarz (3) | Nieznana.
Dlatego tak szczera.
Nieokiełznana jesteś tu ze mną.
Patrzysz przez dziurkę od klucza.
Podglądasz.
Samotność nie daje wyboru.
Zbyt duże wymgania wobec innych.
Wobec siebie.
Nierealne wyobrażenia.
Nie staraj się.
Lubię z niecierpliwością czekać na Twój telefon.
Lubię być głaskana pod włos.
Lubię cierpki smak pomarańczy.
I wiesz.
Oczekuję od Ciebie tylko jednego.
Powiedz mi, proszę.
Gdzie skupują gliniane serca na opał?
|
19:54 / 21.07.2002 link komentarz (11) | Sprzedam:
- kilogram niepewności;
- 250 g lęku;
- dwa kilogramy smutku;
- litr łez goryczy.
Wyciągasz pieniądze.
Wciskasz mi je w dłoń.
Szarpię się z Tobą.
Przecząco kiwam głową.
Nie mój drogi.
Ja nie jestem na sprzedaż.
|
01:12 / 21.07.2002 link komentarz (8) | Miłość musi odejść.
Nie zatrzyma się jej siłą, ani prośbami, skargami, płaczem.
Szlochem i tupaniem nóżkami o podłogę.
Na nic obietnice i Siedem Cudów Świata.
Puścić, niech idzie, niech się wzbije w powietrze, niech lata.
Cudnie tak.
Niech błękintymi skrzydłami motyla trzepocze nad głową.
Świat napełnia kolorami sensu i działania.
Złote słońce we włosach.
"Co Ci jest?"
Po chwili zbyt długiej odpowiadam "Nic".
Black flowers blossom.
|
19:09 / 18.07.2002 link komentarz (11) | PRAWO KARNE.
Artykuł 207 - znęcanie się fizyczne lub psychiczne.
Paragraf 1.
Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawiania wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Paragraf 2.
Jeżeli czyn określony w paragrafie 1 połączony jest ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
KONSTYTUCJA RP.
Wolności i prawa.
Art. 40.
Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych.
|
12:22 / 17.07.2002 link komentarz (5) | Na tym świecie, który z rzadka tylko rozumiem, wieją czasem wichry przeznaczenia.
Wtedy, gdy najmniej sie ich spodziewamy.
Czasem uderzają z furią huraganu.
Czasem lekko tylko muskają policzek.
Ale nie można sie opierać ponieważ często niosą ze sobą naszą przyszłość.
Wobec niej nie możemy pozostać obojętni.
A szkoda.
|
10:21 / 15.07.2002 link komentarz (8) | Stałam na molo.
Wiatr rozwiewał mi włosy, a promienie wschodzącego słońca odbijały się w moich oczach.
Opierałam się o balustradę.
Otulona poranną mgłą uniemożliwiającą ucieczkę.
Odgrodzona od reszty świata.
Przytulił twarz do mojej ręki.
Wiedziałam, że muszę się Nim opiekować.
Pełzając chmura mgły zakryła wszystko.
Uniósł skrzydełka.
Zatrzepotał nimi.
Kilka niezdarnych kroczków.
Wierzyłam.
Wiedziałam, że wzleci.
Bo to był Jego świat.
Do którego należał.
Patrzałam jak powoli znika.
Zostawiając na wietrze piórka.
Stałam sama.
Zupełnie mnie nie obchodziło co pomyślą inni.
Pochyliłam głowę i długo, długo płakałam.
Słysząc drwiące głosy ludzi.
|
17:31 / 14.07.2002 link komentarz (3) | Sukienka powiewała na niewidzialnym wietrze, który jakby przepędzał mgłę.
Czułam obecność drugiej osoby.
Gdzieś blisko siebie.
Nie mogłam, nie chciałam poruszyć szyją tam, gdzie On stał.
Czułam bicie Jego serca.
Zignorowałam to.
Do dziś pamiętam głos serca, które było pod żebrami tego, którym mnie opuścił.
On ciągle tam stał.
"ODEJDŻ!" krzynkęłam niemo.
Usta otwarte, krtań martwa, nawet nie drgnęła.
Wiem, że On to zrozumiał.
Mimo tego wyciągnął rękę.
Odwróciłam się i poszłam z bielą płatków stokrotek wokół siebie.
On stał.
Wiedział, że nie chcę z Nim pójść.
Tymczasem pająki czekają.
Jego najlepsi przyjaciele.
Każdy ma inne imię: Nadzieja, Wściekłość, Zapomnienie, Lekceważenie, Nienawiść.
Wszystko to pod popołudniowym słońcem spowitym chmurami.
Mimo wszystko w żaden sposób obłoki nie mogą przesłonić błękitnej filiżanki, porysowanej gdzieniegdzie.
Gdyby nie tamta chwila.
Pilibyśmy teraz razem z tej filiżanki kawę.
|
17:55 / 13.07.2002 link komentarz (6) | "- Która to godzina?
- Tak, jestem szczęśliwa i brak mi tylko dzwoneczka u szyi, który by brzęczał nad tobą, gdy śpisz.
- Więc nie słyszałaś burzy? Murem targnął wiatr, wieża ziewnęła jak lew, wielka bramą na skrzypiących zawiasach.
-Jak to, zapomniałeś? Miałam na sobie zwykłą szarą suknię spinaną na ramieniu.
- I natychmiast potem niebo pękło w stubłysku.
- Jakże mogłam wejść, przecież nie byłeś sam.
- Ujrzałem nagle kolory sprzed istnienia wzroku.
- Szkoda, że nie możesz mi przyrzec.
- Masz słuszność, widocznie to był sen.
- Dlaczego kłamiesz, dlaczego mówisz do mnie jej imieniem, kochasz ją jeszcze?
- O tak, chciałbym, żebyś została ze mną.
- Nie mam żalu, powinnam była domyślić się tego.
- Wciąż myślisz o nim?
- Ależ ja nie płaczę.
-I to już wszystko?
- Nikogo, jak ciebie.
-Przynajmniej jesteś szczera.
- Bądź spokojny, wyjadę z tego miasta.
- Bądź spokojna, odejdę stąd.
- Masz takie piękne ręce.
-To stare dzieje, ostrze przeszło nie naruszając kości.
- Nie ma za co, mój drogi, nie ma za co.
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć, która to godzina."
|
11:44 / 11.07.2002 link komentarz (6) | Blade światło lampki nocnej.
Na ścianie cień ćmy trzepoczącej hałaśliwe skrzydełkami.
Jego głowa na poduszcze.
Moja pochylona kilkadziesiąt centymetrów nad Nim.
"Nigdy już nie spuszczę Cię z oczu.
Będę patrzyła na Ciebie bez przerwy".
Biorąc głęboki oddech kontynuowałam:
"Boję się, kiedy moje oko mruga.
Boję się, że w tej sekundzie, w której moje spojrzenie gaśnie, na Twoje miejsce wślizgnie się wąż, szczur, inny mężczyzna".
On usiłował unieść lekko głowę, by móć dotknąć moich warg.
Pokręciłam zaprzeczająco głową.
Chciałam na Niego tylko patrzeć.
Zostawiłam lampkę zapaloną przez całą noc.
Szkoda, że nie przez wszystkie noce.
|
00:13 / 10.07.2002 link komentarz (6) | Filiżanka gorącej czekolady w dłoniach.
Uśmiechasz się krzywo i dziwisz. Jak w taki upał mogę pić gorący napój.
A ja lubię.
Gorzki smak na wargach, po chwili słodycz na podniebieniu.
Niczym rozkoszne pocałunki.
I chociaż moje zmysły zostały przy Tobie.
Czuję.
Twój zapach na sobie.
Widzę błysk w Twoich oczach, który tak idealnie współgrał z pomarańczowym blaskiem zachodzącego słońca.
Pamiętam Twój uśmiech.
Dla mnie.
Za mnie.
Utonęłam w Tobie.
Cała ja.
W całym Tobie.
Kilka chwil przyjemność.
Chwil.
To co bezcenne nie trwa wiecznie...?
|
20:22 / 24.06.2002 link komentarz (6) | Dotknę Twojej twarzy. Delikatnie. Przeniknę myśli jak nikt wcześniej.
Zaproszę całego Ciebie. Do siebie. Zanim się spostrzeżesz już będziesz. Już jesteś.
Usta - o tak. Dłonie - o właśnie tak.
Liczysz pocałunki, uśmiechy by móc nas z nich rozgrzeszyć.
Uczysz mnie mojego ciała.
Najpierw dłoń.
Później usta.
Jak wszystko co nigdy przedtem.
Jak wszystko co nigdy potem.
Jak wszystko co nigdy teraz...się zdarzyło.
Wiesz, przestałam się kontrolować.
Bardziej otwarta niż niebo.
Bardziej przejrzysta niż woda.
Kolorowsza od kwiatów.
Ja-nie-ja.
Zamknięta szczelnie w Twojej prawej dłoni.
Przyjdź i rozgrzesz mnie z marzeń.
Pozwól grzeszyć na nowo.
|
09:40 / 22.06.2002 link komentarz (1) | Świat całodobowej kontroli.
Jak na tym świecie, gdzie każdy z znaszych ruchów jest kontrolowany i rejestrowany, gdzie w wielkich sklepach pilnują nas kamery, gdzie ludzie nieustannie ocierają się o siebie, gdzie człowiek nie może się już nawet kochać bez pytań, które zadadzą mu nazajutrz naukowcy i wysłannicy biur sondażowych ("gdzie się Pani kocha?", "ile razy na tydzień?", "z prezerwatywą czy bez?",0), jak na tym świecie możliwe jest życie ?
Zmuszeni do porzucenia wszelkiej frywolności.
Nie potrafimy odnaleźć siebie-nie-siebie.
|