2008.11.10 01:08:25 |
Spokojnym, acz zdecydowanym, krokiem, zmierzamy do 'kuchnii'.
Następną czynnością, którą to 'wykonujemy, jest wyjęcie 'mixera'.
Potem przychodzi kolej na 'przygotowanie' określonych 'składników'.
Gdy już to możemy odznaczyć, zabieramy się za ich 'wsypywanie'.
I tak, z początku, do 'mixera' trafia wszechobecny, wówczas, mrok.
By potem 'pochwycić' w dłoń tę dookoła rozpuszczoną mgłę.
Następnie 'pochylamy' się, gdyż trzeba wziąć do ręki pola, rolę.
Po 'dodaniu' pól powolutku zaczynamy 'dorzucać' do tego mp3.
Na sam, zaś, koniec, 'dokładamy' szczyptę własnego ego i wjo.
I trudno, bym nie miał wrażenia, że to nie ima się, wręcz, sensu.
Prawdę mówiąc ? Jedynie wspominam noc, z soboty na niedzielę.
Lecz fakt, spacer mi się podobał. Kocham pola.
Ale nie mam pojęcia o tym, po cóż mi te apostrofy ?
(I cóż to dało ? Nieco nostalgiczny nastrój.)
|
komentarz (13) |
2008.11.08 13:07:34 |
Wyścig się śkończył, sędzia machał chorągiewką, to coś jest pierwsze.
To coś, co przeszło, przebiegło, ludzkie, spacerem idące, pojęcie.
Ludzkie pojęcie, mimo wszystko, zdyszane, drugie dociera do mety.
A to coś czym, kim jest ? Częstotliwość mojego pisania, ta przerwa ;p.
Ot i cała filozofija. Naprawdę.
I co ? I jest sobota. Jak na razie czuję się nawet dobrze, lepiej, ot co.
Choć wczora, z wieczora, miałem wrażenie, że dół do odrzwi się dobija.
Ale, tak na dobrą sprawę, dołków nie powinienem się bać, nie ma czego.
Fakt, mają przypiętą łatkę, że są synonimem czegoś, co złe, be, fe itp.
Lecz mam też, tak uważam, koronny dowód, przeczący tymże epitetom.
Bo gdyby tak życie przyrównać do roli, to dołek działa nań, niczym nawóz.
Rośnie sobie, przypuśćmy, pszenica, która przecież jest czymś dobrym.
To gdyby nie nawóz, w tym wypadku dołek, to pole pozostałoby jałowym.
W każdym razie ? Rośnie sobie, spokojnie.
Poza tym ? Popełniłem coś takiego, co, w jakiś sposób, podoba mi się.
Dzięki czemu dziwię się, sam sobie samemu.
(No i Respectcie wytańczony ;p.)
|
komentarz (1) |
2008.11.03 16:34:26 |
Oj przeczyłbym sam sobie, gdybym nie dostrzegał Twojego uroku.
Zakłamanym będę, gdy odwrócę myśli od Twojej tajemniczości.
Hipokrytą, jeślibym powiedział, że nie zerkam, w ogóle, na Ciebie.
Do tego, zupełnie gratisem, muszę uważać, bym się nie pogubił.
A chyba takich gróźb, takich faktów i takich opinii wolę unikać.
Z resztą ? Co ja gadam, żadne 'chyba' tylko na pewno, na bank.
I mam nadzieję, że widać to, że kocham się w Twoim widoku ?
Mowa, owczywiście jest, o Tobie, moja, Droga, Kochana Mgiełko.
Tylko czemu ja Ją zdrabniam ? Zamiast napisać, po prostu, mgło.
No co ? Mickiewicz miał Wereszczakównę, a ja mam Mgiełkę ;).
Dobra, dobra. Raczej, przynajmniej, troszkę przesadzam.
Cóż ? To może pójdę się napić tej herbaty. Już.
(Say goodbye ? Nie chciałbym.)
|
komentarz (6) |
2008.11.02 15:37:25 |
To rzesze Tych, co nie w pralni, jednak się czyszczą.
To tłumy Tych, co mydła nie, takowe dłoń im przenika.
To społeczność Tych, co bez ręcznika, nagość ich, jak przebiśnieg.
To kolektyw Tych, co brak prysznica, wszystek wypływa.
Stoją tak, drugi koło pierwszego, nieznajomi, norma, dla rzesz Tych.
Ratunku z nikąd, o tam, tylko z pierwszej strony, norma, dla tłumów Tych.
W podświadomości przyjść, przemówić i wyjść, norma dla społeczności Tych.
Za mierlinę się mieć, i nieboszczków też, norma, dla kolektywów Tych.
I przyodziewek, w czerń czarną, jak kruk, na ratunek rzeszom Tych.
Wśród ludzi się nie da, samemu lepiej biec, na ratunek tłumom Tych.
Lecz biec nie można, pomoc stojąc nieść, na ratunek społecznościom Tych.
Pamięć mieć, niezachwianą, do samego końca, na ratunek kolektywom Tych.
Ciągnęło mnie, ciągnęło i ciągnęło nadal. Aż w końcu przeciągnęło i napisałem.
Z racyji, że dziś Zaduszki, z racyji, że pamiętać chciałem o Tych Nieboszczkach.
Fakt, pamiętać. Ale z tą różnicą, że nie raz do roku, tylko jak najczęściej się da.
Przynajmniej ja tak uważam. A jeśli się Ktoś zgadza ? Niech podniesie rękę ;).
Poza tym ? Chyba nadal używam dziwnego, niezrozumiałego słownika.
I jak to się mówi ? No trudno ;p. Cieszę się, że mi się humor poprawił :).
(Czerń ? Ale ze złotem czy srebrem ?)
|
komentarz (9) |
2008.11.01 13:27:06 |
To wszystko, co przedokienne i wszystko, co zaokienne, do siebie pasuje.
Za oknem szumi spadającym deszczem, za oknem wszechobecny minor.
A przed oknem, w środku ? Też wydaje się szumieć, choć nie deszczem.
Dzięki temu przypomniało mi się, jak prosiłem o utrzymanie się ciepła.
Oczywiście nie mam na myśli mojej, odczasudoczasowej, sklerozy. O nie.
Nie wiedząc czemu, ale mam wrażenie, że operuję jakimś dziwnym językiem.
Tutaj, nagle trudzę się określaniem otoczenia jako przedokienne i zaokienne.
By zaraz moją sklerozę wpychać do szufladki, nazywając odczasudoczasową.
Dziwię się, tylko, że nie piszę tego z drżeniem rąk, z jakimiś drgawkami.
W końcu, w tych czasach, powinny mnie dziwnym zwać wszystkie pokolenia.
Składnia, widzę, też mi się udała. Ale może bez przesady ? Jak sądzisz ?
Pasuje uważać, bo dodatkowo będę okrzyknięty półmarudnymmarudą ;p.
Zwalę wszystko, co złe w tym momencie, na ten tukot mew białych, o.
I na koniec, Wysoka Izbo, poświadczę, że Turnau dokłada mi do pieca.
Pieca, którego nazwanie umilaniem mi życia nie jest czymś złym :).
(I się listopad zaczyna. A dziwnie ?)
|
komentarz (9) |
2008.10.31 15:25:43 |
Co z tego, żeś Jest jeszcze wrząca, albo już gorąca, nawet bardzo ?
Skoro mogę tchnąć nad Tobą. Przynajmniej rozniosę woń po pokoju.
Zdajesz się grozić mi, że poparzę się, biorąc Cię do ust. Prawda ?
Więc ja powiem Ci, moja Droga, że na prawdę grubo się mylisz.
Uwierz mi, nim skończę to wszystko pisać, to Ciebie połowa ubędzie.
A gdybym miał być bardziej drobiazgowy, to nawet więcej niż pół.
Taki ze mnie gieroj, Droga Herbato, Ty karmelowa z wanilią.
Teraz tylko zastanawiam się, po co ja to pisałem ? Przecież to głupie.
Może usprawiedliwię się mówiąc, że dziwna października końcówka ?
Na dobrą sprawę ? Zdychaj Październiku. Ja przyjdę na stypę, obiecuję.
Ale proszę, pozostaw w spadku to ciepło. Niech trwa tak, do kwietnia.
Bo o później to się martwić nie będę. W końcu przyjdzie wiosna.
To może ja już pójdę ? Dopić tą Herbatę.
(Ecce najdziwniejszy z dziwnych ? Zgadza się.)
|
komentarz (10) |
2008.10.30 17:23:05 |
Nad czystobłękitny Nieboskłon nadciągnęły, z południa, białe chmury.
Ledwo rozgościły się nad tzw. Dachem Miasta a już zaczęły działać.
Tak, dzięki Wam iglica na Kopcu Piłsudskiego zaczęła się przechylać.
Fakt, nie dosłownie, bo było to tylko złudzenie, ale Waszego autorstwa.
Jednak nie próbuję mieć do Was żadnego żalu, jakichkolwiek pretensyj.
Wystarczyło mi położyć się na szczycie Kopca i wpatrywać się w Górę.
Leżenie moje nie trwało bardzo długo. Wróciły sentymenty, pragnienia.
Choć radość i chęć do życia utrzymuje się, nadal, na niskim poziomie.
Mam wrażenie, że snuję się, może nawet niczym fetor. Niestety.
I nadzieję żywię wobec tego, iż się oczyszczę, przewietrzę i takie tam.
Tymczasem zakochałem się i zjadłem jogurt.
Ups, to drugie nader głupio brzmi... .
(I pasuje mi znów poleżeć, o.)
|
komentarz (14) |
2008.10.27 01:54:07 |
Mówiąc po swojemu, powiedziałbym, że: nihil, in me, boni.
Co mniej więcej, więcej mniej, oznacza, że nic we mnie dobrego.
Okay, mogę jeszcze zamiast 'we' zrobić 'ze' i będzie podobnie.
I nie twierdzę tak tylko tedy, gdy siedzę, niewygodnie, w dołku.
Raczej zawsze tak uważam. I tutaj mogę użyć słowa: zawsze.
Gdyż ? Za słowem 'nigdy' i słowem 'zawsze' niezbyt przepadam.
Taka już moja polityka. Wyjątek stanowi wiara, ot co.
Natomiast czy jest coś poza tym ? Liście, co pod butami leżą.
One sobie tak leżą, a ja po nich depczę, mimo, że je widzę.
Do tego ten szelest wydaje się być miłym, nader miłym.
Zapomniałbym, że wspinałem się pod klasztor na Bielanach.
Co raz wyżej i wyżej. Choć Srebrna Góra mierzy tylko 326 m.
Przynajmniej tak raczyło mi się śnić. Zeszłej nocy.
Wypadałoby rzeczywiście odwiedzić Ojców Kamedułów.
(Miałem spisać tylko cztery linijki, wybacz.)
|
komentarz (12) |
2008.10.23 14:27:19 |
To czerń ma do siebie, że i ona, sama, kiedyś, również wypłowieje.
Czy to po kilku praniach, czy ze względu na bijące weń światło słońca.
Mam nadzieję, że nie przesadziłem, nawet troszkę, z przecinkami ?
Choć i tak, za moją składnię odpowiedzialność biorę ja sam. Nikt inny.
A czy będzie konieczne tłumaczenie się Komukolwiek ? Tego nie wiem.
Wiem natomiast, że w końcu chwyciłem miotłę i ogarnąłem poletko.
I tak, jak mówiłem. Czerń wypłowiała, co nieco i znalazła swe miejsce.
Lecz czy mogę zameldować "panu prezesowi" wykonanie "zadania" ?
Nad tym nie będę się rozwodził. Oby Cię tylko oczęta nie bolały.
(A teraz ? Koperkowa, kawa i może łóżko ?)
|
komentarz (9) |
2008.10.22 00:03:27 |
Ciemność, chwila, pojawia się głos. Kochani Bracia i Siostry... .
Dobra, dobra. Jednak parafrazę "Testosteronu" mogę sobie darować.
W każdym razie ? Grzeszę, grzeszę i powtórzę raz jeszcze, że grzeszę.
Zamiast sprężyć się i cokolwiek wczoraj w nocy napisać to piszę dziś.
Możliwe, że presja nadciągającej północy i sumienie nie dają mi spokoju.
Jednak ? Tego, że w końcu spełniłem swoje zamiary nie umiem pominąć.
Tak więc ścisk, w po brzegi wypełnionym busie nie stanowił mi problemu.
Nie było to jakimś cierpieniem, chyba dlatemu, żem wcześniej usiadł sobie.
Mimo to ciężko mi jest, nie raz, pojąć sens zapychania, do granic, busów.
Prawda, zarobek, zysk, dla firmy przewoźniczej jest ważny. Niewątpliwie.
Siedemdziesiąt, przeszło, kilometrów, w obie strony. Cena ? Osiem złotych.
I pomyśleć, że nie raczyłem wierzyć Znajomej, że tyle przejazd kosztuje.
No cóż ? Przekonałem się, co chyba mogę uznać za rzecz ważną. Prawda ?
W każdym razie ? W każdym razie po raz drugi, trzeci. Kropka, sprzedane ?
Jechałem, podziwiałem, przejeżdżałem, zatrzymałem się i spacerowałem.
Fakt, mogłem również wysiąść wcześniej i wcześniej pospacerować.
Niestety, nie udało się. Obym miał sposobność, obym miał okazję. Proszę.
A gdzie byłem ? Hmm, a może tak pozostanę, nieco, tajemniczy ? Mogę ?
Głos powoli zanika, robi się ciemno, zaczyna panować cisza. I napisy końcowe.
(No i masz. Północ minęła, trzy minuty ;/.)
|
komentarz (4) |
2008.10.20 13:20:37 |
Pogoda, ta zaokienna, sprawia wrażenie, jakby dziś akurat był piątek.
Piątek, albo tak, na dobrą sprawę, w kalendarzu sobota, w wakacje.
Stąd też będę didymosem i po prostu nie uwierzę, bo poniedziałek.
Mimo to słyszysz ? To rozpoczyna się proces korcenia mnie samego.
Korci mnie, skręca mnie, bierze mnie, byleby tylko wyjść z tego domu.
Fakt, prawie, że opustoszały jest, bo cóż to takiego, że jest siostra ?
Praktycznie niczym. Nie dbam o to, po prostu chciałbym i chcę wyjść.
Pozostaje mi jeszcze jedno, małe, acz nader adekwatne pytanko.
Mianowicie ? Dokąd by tutaj wyciągnąć siebie samego ? Dokąd ?
A jako, że w kolejce, za pytaniem stoi odpowiedź, to się cieszę.
Już. Kilka chwil zastanowienia się i już, już wiem. Chyba, o, tam.
I jak na ironię losu ? Mój dobry nastrój przeżywa, od wczoraj, agonię.
Mam jednak, cichą co prawda, ale nadzieję. Oby się polepszył.
Rzecz jasna, by też się polepszyło. A co ? To ja już, też, wiem co ;).
(Bez większej ilości backspace'ów. Coś się dzieje ?)
|
komentarz (14) |
2008.10.19 11:06:02 |
Z reguły, gdy już się rozgada to ma się gdzieś zegarek i czas. Prawda ?
Natomiast ja chyba mógłbym stać się ewenementem na jakąś tam skalę.
Bo cóż z tego, że na zegarek spoglądałem, skoro gawędziłem nadal i nadal.
Świadomość tego, że kontroluje się czas zniknęła niczym coś, co zniknęło.
Oho, a to się zagalopowałem. Prrr, prrr, stop ! Zdanie wyżej jest bezsensem.
Takich rozmów, za prawdę, mi brakowało. Fakt, tylko brakowało ich w domu.
Na szczęście się już pojawiła. Dzięki Ci Mamo ;), jak najmocniej.
A teraz wypadałoby się dowiedzieć, czy za oknem nie jest zbyt zimno.
Gdyż nie wiem, czy mógłbym ubrać sobie, tak o, marynarkę.
(Boże, Ty, Mój. Jak ja ją kocham.)
|
komentarz (10) |
2008.10.18 18:51:07 |
Czy za cud mogę uznać to, że uciekłem myślami, będąc nadal w domu ?
Bo jeśli tak, to ja już, w tym momencie, owe zjawisko za cud uznam.
Na prawdę, wystarczyło przekręcić nieco gałkę w klawiaturze, w prawo.
Fakt, nie zamierzam nawet robić pokazu umiejętności moich głośników.
Ale też, dziś mam na prawdę w głębokim poważaniu wszelaki sprzeciw.
W końcu znowu ja tak głośno muzyki nie słucham, lecz dziś chciałem.
Jak na razie nikt nie przybył z jakąkolwiek pretensją, drzwi zamknięte.
Zatem ? Chrisobrownozo trwaj, na Ciebie mogę chorować, zdecydowanie.
I pomyśleć, że Krzysiek jest starszy jedynie o rok, Boże Miłosierny, o.
Poza tym ? Może pasowałoby, co nieco, odświeżyć to moje poletko ?
Jak uważasz ? Bo mam wrażenie, że widzę tutaj trochę kurzu, o.
A właśnie, zapomniałbym o tym, że miło się wstaje z dobrym humorem.
Oczywiście nie obudziłem się teraz, wówczas chyba bym się zabił ;].
(A miałem, ponoć, nie słuchać "With You".)
|
komentarz (9) |
2008.10.16 07:17:36 |
I znów przekręcam głowę w lewo, żeby tylko zerknąć na chwilę przez okno.
Nie do końca ciemno i znowóż na pewno nie jasno. Taki poranek mi się podoba.
Taki poranek nie jest niczym dziwnym o tej porze roku. Ale jednak swój urok ma.
Chociaż ? Jeśli już się robi, co raz to bardziej, jasno to nie jest to też niczym złym.
Zwłaszcza dziś, w tym momencie, gdy przypominam sobie to, co mi się śniło.
Nie było to, prawda, żadnym koszmarem. Tylko, że zbyt bardzo mi się kojarzyło.
W końcu trudno, żeby było inaczej. Lecz ? Nie chce mi się nad tym dalej rozwodzić.
Gdyż ? Całe wczoraj w obłokach przebujałem, bujałem się, aż do snu.
Do takiego bujania się, pod "białą flagą obłoków" nie można mieć pretensji. Ot co.
Więc ? Póki mam jeszcze czas, to sobie tak pobujam. Z resztą ? Chyba mi wolno ;).
I tylko modlę się, o to, bym mógł przenieść to w rzeczywistość. Tak, jak dawniej.
(Quam aer, quam nimbus. To samo to znaczy.)
|
komentarz (8) |
2008.10.13 02:52:05 |
Spoglądam sobie, nawet nie ukradkiem, nie kątem oka, nic w ten deseń.
Ale mam problem, że nie umiem nazwać tego, co z moich oczu wypływa.
Nie chodzi mi tutaj o wieczność, bardziej koncentruję się na tym, co teraz.
Odrywam tak ten wzrok i patrzę sobie na brzeg biurka, pod ścianę, o.
Ilekroć tam zajrzę to na mej twarzy pojawia się nader szczery uśmiech.
O ! Właśnie ! Może to z oczu mych wychodzi na Świat pożądanie ? Hmm ?
Widzisz wyrzeźbiona w glinie i wypalona w piecu kobieto, co ze mną robisz ?
Tak zerkam na Ciebie, usadowioną grzecznie w glinianym wychodku.
Zerkam, spoglądam, patrzę - nie ważne. Ważne, że się uśmiecham.
Tak w ciągu tych kilku godzin, odkąd Cię mam, wysnułem porządny wniosek.
Że ten zczery uśmiech i to ciepełko, płynące z oczu mogą podnieść na duchu.
Najpierw Twoich Bliskich, Którzy chcą Ci w najlepszy możliwy sposób pomóc.
By potem, dzięki temu, podnieść z ziemi, podnieść z upadku samego siebie.
Ot taki, a nie inny wniosek. Wniosek, którego chcę, pragnę się trzymać mocno.
I pragnę Ci obiecać, Koleżanko, że Cię nie zamknę, nie schowam, nie ukryję.
Dziękuję Ci Wujku :). A teraz się położę.
(. ...Die isto sine peccato me custodire ?)
|
komentarz (19) |
2008.10.10 13:44:23 |
Kołyszę, przechylam się tak, lecę z prawej i ląduję sobie po lewej stronie.
Gdy już się zatrzymam na lewej stronie to postanawiam wrócić, na prawą.
Mogę, chyba, powiedzieć, że tak w kółko. Choć nie do końca wyraziście.
Co prawda nie jestem aż tak chudy, by wiatr mógł do woli mną miotać.
Szkoda tylko, że tego wiatru nie widać prawie w ogóle. Z resztą dobrze.
I tylko zastanawiam się nad sensem mojego przechylania, kołysania się.
Gdy tylko doszedłem do jakiegoś wniosku to zatrzymałem się, po środku.
W końcu trzeba było powiedzieć temu, w którymś tam momencie, basta.
Może winy dopatrzę się w tym, że spałem tylko cztery godziny, nic ponad to.
Lub odpowiedzialność spływa na ten dzień, ten piątek, ten biometr, ten nastrój.
Jak na ironię losu: minorówka za oknem, a ja się czuję jak świeczka, wypalona.
Trudno. Skupię się, nabiorę powietrza, dmuchnę w płomień i położę się spać.
Drzemko, jeśli Cię ładnie poproszę, to pomożesz mi poprawić ten piątek ?
Ja tak ładnie, naprawdę ładnie, proszę.
(A potem znajdę Cię jorugcizno skryty wieczkiem.)
|
komentarz (21) |
2008.10.09 01:40:39 |
Jak się spaceruje po łąkach, wieczorem, gdy spowija je gęsta mgła ?
Jak się moża czuć z tym, że dookoła Ciebie rozpostarty jest mrok ?
Jak się żyje z tą myślą, że w tym momencie widoczność jest mierna ?
Szczerze mówiąc, powiem Ci, że taki spacer potrafi orzeźwić. Serio.
Brak jedynie Charona, Obola bo widok przypominał brzeg rzeki Styks.
Przez łąki ciągnie się polna, wyjeżdżona już porządnie, niedługa droga.
W pewnym momencie tak troszkę opada w dół, wprost do tej gęstej mgły.
Stąd to wrażenie, że ten mityczny przewoźnik zabierze mnie do Tartatu.
Fakt, nie wierzę Mitologii Starogreckiej, która sama w sobie jest ciekawa.
Lecz mogę Ci powiedzieć, że takie wieczorne spacery poprawiają mi nastrój.
Do tego jeszcze, jeśli Przyjaciel wita Cię wieścią, że zdał dziś prawo jazdy.
Przynajmniej mam świadomość, że moim Bliskim coś się naprawdę udaje.
Bo jeśli o mnie mowa ? To znasz mniemanie moje na mój własny temat.
O właśnie zapomniałbym: tęsknię do chwill, gdy Słońce zachodziło ok. 22:00.
Do tego, mojego, wrażenia, że tuż za Lasem Wolskim ... szumi sobie Bałtyk.
Wiem, wiem. Dziwnie to brzmi, naprawdę. Bynajmniej takie uczucie miałem.
Tylko nie za bardzo pamiętam, czy już o nim wspominałem.
(I pójdę za radą Skoczka i za tym, co czuję. Spróbuję Tamto odświeżyć.)
|
komentarz (6) |
2008.10.08 13:33:37 |
Pozwól, że pochylę się, przekręcę głowę i spojrzę sobie w kierunku kuchnii.
Okay. Przekręciłem głowę uprzednio pochylając się i ... nie ma nikogo, pustka.
A co mam o tym myśleć ? Szanuj Kamil każdą chwilę, gdy Jesteś w domu sam.
Nawet mógłbym, mogę wręcz powiedzieć: o szczęśliwa chwilo, trwaj nadal.
Nie wiem, czy traktuję o tym po raz enty, czy będzie to debiut, nie dbam o to.
Po prostu gloryfikuję ten moment, ten czas, tą chwilę, to wczesne popołudnie.
Wezmę głęboki wdech i zacznę oddychać tą ciszą. Ups, Winamp mi przeszkadza ;p.
Z resztą ? Pochyliłem się jeszcze raz. Cześć Słońce, fajnie, że oświetlasz korytarz.
Chciałem też usiąść, swobodnie, sobie w ręczniku na głowie.
Tylko, że nie pragnąłem przy tym udawać żadnego Muzułmanina.
Na względzie miałem otwarte okno, temperaturę na polu i moje włosy umyte.
Natomiast na deser pewną mam świadomość, która również potrafi cieszyć.
Mianowicie ? Że mam Gdzie uciekać, Gdzie znikać et caetera.
Cóż ? Czasem potrzeba. Zaś w przypadku mojego ego wskazane jestczęściej, o.
(Czarnobiały, białoczarny kolor ? Bądź też czerniobiel ?)
|
komentarz (11) |
2008.10.07 16:48:03 |
No chodź tu chusteczko, chodź. Chwycę Cię w dłoń i pomacham Tobą. Okay ?
I w tym, a nie innym, wypadku nie będzie mi trudno się żegnać. Oj nie będzie.
Gdyż ? Moment, w którym wydostaje się z dołka nie jest raczej chwilą smutku.
Nie powiem, że dołek jest czymś w stuprocentach zły, że jest naprawdę feee.
Powinienem też pamiętać, że w końcu on jest tym nawozem pod coś, co dobre.
Lecz wiadome, jak najmniej sytuacji w życiu, dzięki którym weń wpadamy.
A ja mogę powiedzieć, że już czuję się lepiej, że jestem praktycznie poza nim.
I teraz już wiesz chustko Ty moja po co chciałem, żebyś do mych rąk dotarła ?
Więc nie próbuj znikać mi z dłoni i pozwól, że pomacham mu, na do widzenia.
Aha, jeszcze miałbym małą, acz ważną, prośbę: by nie było za późno.
(Jeszcze uczynię zadość ziewaniu.)
|
komentarz (11) |
2008.10.06 12:24:34 |
Co prawda bez maski tlenowej, bez butli i bez pianki, ale zanurkuję.
Wskoczę na głębiny publicystyki, piaru oraz polityki, popływam tam.
I nagle ? Rozbrzmiewa śmiech, który przepełniać raczy caluteńką salę.
Gdyż ? Drogi Kamil nie umie do tej pory przecież pływać. Więc ?
Na szczęście z opresji ratuje mnie to, że użyłem tutaj metafory, o.
W momencie gdy śmiech milknie, ja dostaję sygnał, by ciągnąć dalej.
A o czym to miałem ciągnąć dalej, niż jestem, dalej niż dym sięga ?
Fakt, o nurkowaniu, o pływaniu, o wszystkim, co z wodą związane.
Tylko, że trudno znaleźć coś z wodą związanego w lekturze Newsweeka.
Bynajmniej nie mam tu na myśli artykułów, bardziej sam fakt czytania.
Ale gdyby np. politykę porównać, przypuśćmy, do morza ? To ?
To mógłbym, mogę powiedzieć, że weń spokojnie da się utopić.
Mógłbym stracić życie dzięki wszelkiej maści aferom i konfliktom.
Pewno też hipokryzja i ułuda pozostawiłyby uszczerbek na zdrowiu.
Natomiast widok Lewicy byłby dla mnie bankowym wręcz zagrożeniem.
Mimo to ? Czasem warto zagłębić się w tym, co w Świecie piszczy.
A piszczy czasem, ba nawet często, wręcz przesadnie.
Masa głupot, mam tego świadomość. Tak, widzę, co przekazuję.
I nawet nie usprawiedliwi mnie trzecia kawa. Prędzej ... uśpi. O ironio.
Dobra, to ja idę poczytać.
(Niezrozumiale ? Niestety ego sum nonsensus.)
|
komentarz (21) |
|