anliss // odwiedzony 18165 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (86 sztuk)
22:03 / 27.02.2011
link
komentarz (1)
Znowu troche czasu mnie nie bylo. Moj brak zycia prywatnego chyba jakos to tlumaczy. Generalnie moj zajebisty plan na przyszlosc poszedl sie najzwyczajniej w swiecie pasc. Mialo byc pieknie, mialam sie rozwijac, a poki co to sobie kurwa pluje w brode, ze ambicje wziely gore nad rozumem i realna ocena sytuacji. Nie wiem, mam jakies dziwne przeczucie, ze jest coraz gorzej i sprawy nadal beda szly w tym kierunku. Moja wymarzona praca byla nie do konca ta wymarzona. Skonczylo sie po 6 tygodniach, ucieklam stamtad jak tylko przejrzalam na oczy. W koncu nic co piekne nie moze trwac dlugo. Pozniej ultraszybkie szukanie innej pracy, w koncu nic nie moglo byc gorsze niz tamto gowno. Poki co, zapierdalam dwoma autobusami jakies hmm... 30 kilometrow? Wychodze z domu o 7:00, wracam gdzies kolo 19:00. To wlasnie ten moj brak zycia prywatnego, o ktorym wczesniej wspomnialam. Do tego wszystkiego marne pieniadze, brak perspektyw na rozwoj zawodowy. Dobrze, ze chociaz intelektualnie sie nie cofam (jestem juz na 6-tym semestrze studiow), chociaz biorac pod uwage fakt obslugi nieco zapoznionych w rozwoju klientow z obrzydliwie slaskiego miasta zaczynam miec watpliwosci. Czasami jak patrze na tych ludzi zza mojego stanowiska pracy, mam ochote splunac im prosto w twarz i pozdrowic ich srodkowym palcem. A jednak, trzeba zacisnac zeby, usmiechnac sie, jeszcze najlepiej pocalowac w oblesne dupsko i zapewnic o wysokiej dla firmy wartosci klienta. W koncu kaza nam wmawiac, ze kazdy jest wyjatkowy. Do tego nowa kierowniczka... Nightmare. Tak to jest, jeszcze miesiac temu byla rownym mi pracownikiem, byla nikim, a teraz probuje mi wpoic, ze jestem w sumie ultrachujowa i gdyby nie braki kadrowe to wcale bym kolejnej umowy nie dostala. Do tego wszystkiego jeszcze awantura o uczciwie L4. Co ona sobie mysli, ze ja hurtowo kupuje zwolnienia lekarskie na allegro? Moze jeszcze, kurwa, dilluje nimi na dzielnicy? Ehh, smutna rzeczywistosc. Im bardziej jestes w porzadku, tym bardziej kopia Cie w dupe. Pierdole juz ta bankowosc. Mam dosyc zerowania w nieuczciwy sposob na ludziach, ktorzy naprawde licza na moja pomoc. Poki co, uswiadamiam sobie, ze dla potencjalnego pracodawcy jestem nikim. Nadszedl czas, zeby sie z tym pogodzic. Jestem, kurwa, rozgoryczona.
19:19 / 15.10.2010
link
komentarz (0)
Coz, znowu 2 miesiace minely od ostatniego wpisu. Zapominam chyba o istnieniu nlog'a.

A pozmienialo sie ostatnio troche... Nie pracuje juz tam, gdzie pracowalam. Podjelam ryzykowna decyzje o zwolnieniu sie po 2 latach pracy. Jestem bez roboty od 4 wrzesnia, ale ten czas zapierdala. Smigam teraz na rozne rozmowy, ale odstep miedzy jednym a kolejnym etapem trwa srednio 4-3 tygodnie. Wakacje minely, teraz wielki come back na polibude. To bedzie juz 5 semestr.
Ale generalnie, bez zadnych dodatkowych nowinek.
Gowniato sie dzis czuje, za cholere nie chce mi sie czytac tych pierdolin na uczelnie. Ide zapalic.
00:40 / 14.08.2010
link
komentarz (0)
Czesc.
Minelo troche czasu od ostatniego wpisu.
Zaliczona w terminie sesja, urlop, zapisalam sie na aerobik...
Teraz pora na zmiany. W zyciu kazdego czlowieka przychodzi taki moment, ze postanawiasz cos zmienic. Owocem takich przemyslen jest zlozenie przeze mnie wypowiedzenia w pracy. Dobrowolnie i bez zadnych naciskow. Szukam teraz czegos bardziej zbizonego do mojej socjologii, moze jakies Human Resources?
Na chwile obecna latam na jakies rozmowy kwalifikacyjne, poki co nic mnie na kolana nie powala.
Czas pokaze czy podjelam dobra decyzje, poki co czuje sie z tym faktem lepiej.
01:02 / 01.06.2010
link
komentarz (0)
Zaniedbuje ostatnio troche nlog'a.
Jakas zalatana jestem ostatnio. Sesja, praca, dom. Nic nowego. Czlowieka czasem przytlacza ta przewidywalnosc kazdego dnia. Wstaje rano wciaz o tej samej godzinie, czesto rowniez w weekendy. W tej samej budce kupuje wciaz te same ziolowe buleczki na sniadanie do pracy. W autobusie spotykam wciaz te same mordy. Z przystanku ide wciaz ta sama trasa. Zawsze ten papieros przed wejsciem do oddzialu. 8 godzin mechanicznego usmiechania sie do ludzi i wciskania im co popadnie, byleby tylko przychod byl. Potem droga powrotna na przystanek, standardowo wymieniamy sie z Ania papierosem, ja jej slima a ona mi mentola. Autobus o 17:39. Droga z przystanku do domu. Tutaj tylko pojawila sie ostatnio nowosc. Jeden tydzien widze sie z moim mezczyzna po pracy, kolejny nie. Uroki pracy na nocki.

Dzisiaj jestem zaaferowana sprzataniem. Jak zwykle, czekam do momentu kiedy juz garnki nie mieszcza sie w zlewie i zastanawiam sie czy nie zaczac ich ustawiac na parapecie a szklanki moge liczyc na metry. Nic nie poradze, czasem po pracy najnormalniej mi sie nie chce.

Ide zrobic jakies pranie. Tak dla odmiany :]
08:52 / 25.05.2010
link
komentarz (0)
Mowie Ci, jestem juz tym wszystkim przemeczona. Wykanczam sie psychicznie. Tak latwo mnie teraz wyprowadzic z rownowagi. Co chwile budze sie w nocy zlana potem. To jest chore! Chce, zeby to juz sie skonczylo.

Bylam na bibie. Nareszcie. W sobote myslalam, ze mnie z parkietu nie sciagna. A tak bardzo nie chcialam isc. Powrocil chociaz na chwile ten dawny entuzjazm. Czekam na kolejny wypad.
00:48 / 19.05.2010
link
komentarz (0)
hmm.. dzisiaj Moj ma nocke. To takie dziwne uczucie, wiesz, 3 lata together, 2 lata, jakby zsumowac, mieszkamy razem a teraz? Pierwsza noc od niepamietnych czasow alone.

Przytlacza mnie juz moja robota. Nie dla mnie tlumaczenie sie co dzien czemu tak slabo nam idzie. Sorry, ja wiem, ze instytucje finansowe najchetniej trzepaly by kase nawet z ludzi, ktorzy z komornikiem sa \"na Ty\", zeby tylko jakis zysk byl. Ale co, ja mam moze zapierdalac przez zalane pola, osiedla i wciskac ludziom najgorszy chlam twierdzac, ze to bedzie spelnienie ich marzen? Neva. To moze troche ostre slowa, ale jakos mi sie ostatnio cierpliwosc konczy. Uroki pracy w branzy finansowej.

Wiesz co? Ostatnio strasznie krytycznie patrze na swiat i na innych. Sobie chyba tez funduje troche za duzo samokrytyki. Musze to troche ograniczyc, swiat jest juz chyba wystarczajaco pojebany.

Uderzam do wanny/pod prysznic. Sama jeszcze nie wiem. Zdecyduje w drodze do lazienki.
...
17:08 / 16.05.2010
link
komentarz (0)
Dziwnie jakos...

Niby OK, ale dziwnie. Whateva.
08:28 / 13.05.2010
link
komentarz (0)
Coz, po malo owocnych dniach spedzonych w pracy kolej na cos ciekawszego. Dzisiaj mam w Kato szkolenie, fajna sprawa, w hotelu, z lunchem. Jutro to samo. Moze troche odsapne...
10:20 / 12.05.2010
link
komentarz (2)
Slucham wlasnie Pezet'owskiej plyty "Muzyka Emocjonalna". Z kazdym kolejnym utworem, z kazda kolejna minuta mnie coraz bardziej miazdzy.

z jednej strony:
Pezet - "Spadam"

z drugiej:
"Nieważne"
Naprawdę cieszę się, że widzę Ciebie znów choć było tyle ciężkich chwil, tyle niepotrzebnych słów. Tyle emocji złych, naprawdę mocnych słów i nieudanych prób, przegranych ciężkich prób. Naprawdę cieszę się, że patrzę w Twoje oczy znów, że rozmawiamy dziś, dziękuję, że dziś przyszłaś tu. Bez Ciebie wszystko było dla mnie tak nieważne, naprawdę kocham Cię.. naprawdę. Ten świat jest jakiś pojebany dziś, nie sądzisz? Ty jesteś tam, ja jestem tu, nie wiem co trzeba zrobić już i chciałbym mieć dziś już pod nogami pewny grunt i, żyć z Tobą, być przy Tobie, mieć coś, wiedzieć już. Ten świat jest jakiś nienormalny dziś, to miejsce, ten kraj, ten kryzys, a w tym wszystkim ja i Ty. Chciałbym już wiedzieć, że dobrze wiem jak mamy żyć, lecz dobrze wiem, nie mam nic, jak ja i Ty.

(...)

Kiedy patrzę w Twoje oczy wiem, że nie chcę już niczego szukać, że nie chcę nigdzie iść, chcę mieć Cię tutaj dziś. Od zawsze chciałem znaleźć kogoś , kto by mógł zrozumieć, tak dawno już wiedziałem, że to jesteś Ty. Tak dobrze czuję się, gdy jesteś obok (przy mnie) , tak ważny czuję się, gdy mogę objąć Cię, wiesz? Tak mało znaczy dla mnie wtedy wszystko inne i, to jest tak silne, że znów tak mocno tego chce i nie chcę już myśleć, to wszystko jest tak dziwne, ten kraj, to miejsce, miało być przecież inne. Gdy patrzę w Twoje oczy może wciąż jestem naiwny, lecz gdy patrzę w nie czuję, że minie wszystko co jest złe, lecz nic nie zostało z moich marzeń z moich planów zobacz, mam dosyć iść tak gdzieś bez planów wciąż od nowa, zaczynać coś, nie kończyć - pomyśl o nas. Naprawdę ciężko będzie nam się nie rozłączyć.
20:29 / 11.05.2010
link
komentarz (1)
Noż kurwa mać!
08:42 / 11.05.2010
link
komentarz (1)
Czesc!
Musze z duma przyznac, ze ostatni weekend moge z pewnoscia zaliczyc do udanych. Aspekt pierwszy: piatek, sobota, niedziela - naprawde odprezajace spotkania ze znajomymi przy piwie. Brakowalo mi tego. Aspekt drugi: pomimo aspektu pierwszego, pierwsze zaliczenie z mikrostruktur zdane ustnie na 5. Nie ukrywam, za tym tez tesknilam;-) Wrocily mi checi do studiowania. Najblizszy weekend tez uczelnia. Zaliczenie z wloskiego? Projekt badawczy? Dam rade. Od jutra budzik na 5:00 i walczymy z tym przed praca.

Musze isc do lekarza. Zaczyna mnie martwic to wysokie cisnienie. Ostatnio "tesciu" mi zmierzyl, bo mialam dreszcze i koszmarnie zimne dlonie. Podczas siedzenia i picia herbaty 145/109, puls 129. Spoko...


Dobra, ide atakowac gary, bo moje gotowanie "calym sercem i cala kuchnia" utrudnia mi juz przechodzenie przez kuchnie.

peace.
08:09 / 06.05.2010
link
komentarz (2)
Ehhhh....
Tyle tytulem wstepu.

Znowu rozdrazniona, niewyspana...
Nie mam sily do tego wszystkiego. Czasem sobie mysle, ze najlepiej by bylo jakbym na tydzien gdzies zniknela.
10:15 / 05.05.2010
link
komentarz (2)
Na sluchawkach Coldplay - The Scientist. Kawalek, ktory zawsze mnie zamula ale tez zawsze sklania do przemyslen. Wtedy odzywa sie tesknota za tymi czasami jeszcze rok, dwa lata temu. Tesknie czasem za tym Belfastem...

Ide.
07:58 / 04.05.2010
link
komentarz (1)
Fantastyczna pora na kolejną odslone mojego nlog'a ;] Zaczely sie pojawiac pierwsze komentarze a to do czegos zobowiazuje;-)

Generalnie to jest 5:55 a ja juz od 40 minut jestem na nogach, zasluga kota. Mowie Ci, biegal jak pojebany po lozku, z pokoju do kuchni, w te i spowrotem. Czasem doprowadza mnie do takiej nerwicy, ze zastanawiam sie czy ktos juz wymyslil maszyne, ktora przy generowaniu przez kota halasu powyzej XX decybeli bedzie mu wymierzac kopniaki w tylek.

Juz sie powoli ogarnelam, pale wlasnie kolejnego papierosa i zastanawiam sie jak wykorzystac ten czas, ktory pozostal mi do wyjscia do pracy (2,5 h). Chyba dam sie porwac desce do prasowania i zelazku, bo swieze pranie az blaga o wyprasowanie.

Juz po majowce. Szkoda, z checia poopierzalabym sie jeszcze ze dwa dni. Dzis zaczynamy nowy miesiac sprzedazowy w pracy, zycze sobie, zeby byl choc w polowie tak udany jak kwiecien. Postanowilam, ze zaproponuje kierowniczce regionalnej moja kandydature na kierownika oddzialu, co mi szkodzi. Poki co, oddzial swietnie funkcjonuje pod moimi skrzydlami, wiec nie mam nic do stracenia.

Stwierdzilam ostatnio, ze przestaje nosic obrączke, zadna przyjemnosc kiedy nosze ja tylko ja. Urok jest wtedy, gdy nosimy ja we dwoje. Tak samo z oswiadczynami, bez naciskow. Niby jestesmy ze soba juz 3 lata, z czego 2 mieszkamy razem i teoretycznie moglabym oczekiwac jakis konkretow. Ale z drugiej strony mam niecale 22 lata, mamy czas. Jesli rzeczywiscie jestesmy dla siebie stworzeni to naprawde, pospiech jest zbedny.

Dobra, koncze juz. Ta sterta ciuchow mnie przytlacza. Przyatakuje jeszcze chlodzacego sie w lodowce energy drinka i biore sie do roboty.

P.S. Przyczytalam ostatnio w jakims artykule, ze tak naprawde moja poczucie atrakcyjnosci lez w mojej psychice. I wiesz co? To prawda. Odkad mam swiadomosc, ze cos robie ze soba, ze dbam o siebie, jakos tak lepiej sie czuje. Z bolem to stwierdzam, ale psycholodzy czasem maja racje:)

Peace.
08:50 / 29.04.2010
link
komentarz (2)
Kolejny absurdalnie przewidywalny dzien za mna.
21:01 / 26.04.2010
link
komentarz (0)
Dalej bez zmian. Czuje sie fatalnie sama ze soba, z calym swiatem. Poki co symulowanie, ze wszystko jest ok wychodzi mi calkiem niezle. Przez te 8 godzin, ktore spedzam w pracy staram sie rzucic w wir tych wszystkich spraw, o ktorych musze pamietac. Dobre i to.


P.S. Jaroslaw Kaczynski na prezydenta? Niedobrze.
20:44 / 22.04.2010
link
komentarz (1)
Wow, awansowali mnie. Niby powinnam sie cieszyc, bo to zawsze jakies wyroznienie ale jak pomysle o tej masie obowiazkow, ktore mi sie zwalily na glowe to rzygac sie chce. Ale nie o tym mialo byc...

W zyciu chyba kazdego czlowieka przychodzi moment, ze czujesz, ze dostajesz strzal w pysk i to od najblizszej osoby. Ja wlasnie tak sie teraz czuje. Jakby wrecz oba policzki mnie bolaly. Czuje sie z tym fatalnie.



Gratuluje szczesliwcom, ktorzy tego nie doswiadczyli.
11:08 / 22.03.2010
link
komentarz (0)
BTW, musze na tym swoim nlogu zrobic porzadek. Poki co usunelam 6 czy 7 najbardziej daremnych i tkliwych wpisow, jak znajde chwile to bede kontunuowac.

Dobra, teraz juz wychodze.
Spoznie sie czy nie spoznie? Pfff...
11:02 / 22.03.2010
link
komentarz (0)
Brakowalo mi tego nlogowania. Fakt faktem, nigdy nie bylam jakims hardcorowo aktywnym uzytkownikiem ale raz na jakis czas fajnie jest podzielic sie anonimowo z "opinia publiczna" jakimis doswiadczeniami, spostrzezeniami etc.

A wiec... Co u mnie? Troche nowosci, reszta po staremu. Z tego co widze ostatni wpis byl jeszcze za czasow na obczyznie. No coz, jestem juz w kraju blisko 2 lata i wcale nie narzekam. Nadal jestem z tym samym mezczyzna, mieszkamy razem, calkiem niezle sie nam uklada. Jestem dumna studentka Politechniki Slaskiej. Co prawda zaoczna, a to nie to samo ale jaram sie. Pracuje w daremnej firmie bez perspektyw na awans i rozwoj zawodowy ale to tez mnie juz nie przytlacza. Wiesz, ambicje ambicjami, ale z tego za czynsz nie zaplacisz. Wiec generalnie marzenia o karierze zawodowej odsuniete na dalszy plan.

To tyle w kwestii wstepu.
Uderzam do pracy rozpoczac kolejny fantastyczny tydzien w otoczeniu idiotow i pojebow.
10:47 / 22.03.2010
link
komentarz (0)
Taaa.... wrocilam!

Starsza, silniejsza, bogatsza w doswiadczenia i pelna wiary w lepsze jutro.

Ciesze sie z tego, wiesz? ;-)
18:17 / 30.04.2008
link
komentarz (0)
23:21 / 13.01.2008
link
komentarz (0)
Goraczka 39,6 stopni Celsjusza. Zasypiam tepo wpatrujac sie w telefon.

No coz..
00:15 / 11.01.2008
link
komentarz (0)
'Odpowiedni facet zdarza sie rzadko' - wspomniala niegdys kolezanka Agata. Otoz, masz racje moja droga. Po dlugich poszukiwaniach jednak znalazlam:-)
Mam Cie na tapecie w telefonie, na pulpicie komputera, nasze wspolne zdjecie na scianie nad biurkiem, obok kolejne... Niech juz bedzie ten pieprzony wtorek! Wreszcie nie bede zasypiac sama.

Niesamowite jak zzylismy sie przez ten okres mieszkania razem, nieprawdaz? Luv you, neonno:*
23:41 / 10.01.2008
link
komentarz (0)
Pora na wielki come back do nlog'owania:]
Urlop byl, minal, chyba najlepsze 16 dni mojego zycia. Ciezko bylo wracac, to niesamowite jak czlowiek moze sie zzyc ze wszystkimi na nowo, jak bardzo potrafi docenic rodzine, ktora jest zawsze, bez wzgledu na wszystko. Teraz pozostalo mi ogladanie tych samych 17-tu zdjec w kolko..

Podczas pobytu w Polsce bylam wreszcie u lekarza. ASO 340? Ladny wynik, dostalam dawke antybiotykow, zeby zreanimowac moje zrujnowane stawy. Mam dawke leku niczym stare babcie u ktorych podejrzewa sie menopauze/ kruchosc kosci/ ewentualnie nowotwor. Milo?


Duzo bym dala, zeby wrocic do tego chill out'u w kraju. Tym bardziej bolesne bylo rostanie, ze nie zobacze ich wszystkich przez ponad pol roku. Poza tym przez okropne 7 dni musze mieszkac sama. Moj mezczyzna i jego dwoch kuzynow przylatuja tydzien po mnie. Masakra.

Dobrze, ze od razu wskoczylam w ten rytunowy tryb zycia. Praca. Dom. Praca. Dom. Szkoda tylko, ze w tym domu pusto..

Smece, co nie? :]
11:55 / 29.12.2007
link
komentarz (0)
Przesluchalam od pierwszej do ostatniej sekundy ten 'nowy' kawalek Alicii Keys. 'nowy' celowo w cudzyslowiu, bo w Polsce nie jest to bynajmniej nowosc a ja niestety nie jestem na bierzaco. No dobra, moze nie jest to dawna Alicia Keys, moze jej kawalki zrobily sie zbyt slodkie jak na krolowa soul'u i r'n'b ale tekscik i tak mi sie podoba.
Az wkleje tu fragmenty:]

'I just want you close
Where you can stay forever
You can be sure
That it will only get better
You and me together
Through the days and nights...'

'When the rain is pouring down
And my heart is hurting
You will always be around
This I know for certain...'

A teraz z jednej skrajnosci w druga - na playliscie Blink 182 - Sorry, it's over.

********************************************
A za oknami ciagle pseudo zima. Nie wychodzac z domu dalbys sie nabrac, ze to poczatki wiosny. Totalny brak sniegu, dobrze, ze chociaz slonce teraz cos poswieci, bo do tej pory to szare niebo bylo naprawde przygnebiajace.

Ale ja nadal licze na to, ze w czasie pobytu w kraju zalapie sie na ta prawdziwa, biala zime. No wiesz, mnostwo bialego puchu, wychodzisz z domu brodzac w sniegu po kolana [dobra, pomarzyc fajna rzecz, wystarczy po kostki], od mrozu masz czerwony nos ale i tak sie jarasz tym wszystkim i masz ochote jak male dziecko lepic balwana albo chociaz porzucac sie sniezkami;D Poza tym przeciez obiecalam bratu, ze wezme go na sanki;DDD
23:28 / 26.12.2007
link
komentarz (0)
Mily dzien.Naprawde.
Nie poruszam kwestii stanu mojego zdrowia, bo ciagly katar, bol glowy i lzawiace oczy daly mi tak po dupie, ze musialabym tu puscic niecenzuralna wiazanke a swojego bloga oznaczyc wielka ikonka 'dozwolone od lat 18-tu', zeby nie zostac oskarzona o deprawowanie nieskazitelnie czystej, poslkiej mlodziezy:]

Sooo...?
Jestem po nocce u babci a kazdy wie, ze uwielbiam z ta kobieta gadac do pozna. Mialam wyklad, zeby juz zostac w kraju na stale i nie wracac do Belfastu ale po dluzszym wykladzie z mojej strony babcia zrozumiala.
Wczoraj mialam wreszcie okazje porozmawiac na spokojnie z Kamila. 97 minut rozmowy Polska - USA :D Mam nadzieje, ze babcia nie slyszala najbardziej pikantnych fragmentow:P
Nastepny plus mijajacych 24-ech godzin? Spotkanie z Madzia. Ponad 4 miesiace rozlaki a ja sie czuje jakbysmy nie widzialy sie tydzien. Oczywiscie jutro znow sie widzimy:D



Wieczor w towarzystwie mojego mezczyzny, mamuski i brata. Czysta przyjemnosc.

Powrocil ten dawny entuzjazm. Przepadla gdzies tam stopniowo wkradajaca sie rutyna. Po ponad pol roku razem i 4-ech miesiacach wspolnego mieszkania za granica moge powiedziec jedno: zakochuje sie na nowo:) Te dawne motylki w brzuchu na 10 minut przed Jego przyjazdem, usmiech na 'dzien dobry' i ta chec zatrzymania Go jak najdluzej kiedy ma juz wychodzic... MWAH!
18:41 / 18.12.2007
link
komentarz (0)
Wycofuje wszystko co napisalam w poprzedniej notce. Nie wiem co mnie napadlo. 'Za duzo stresow, przemeczenie' to tez nie jest wytlumaczenie. Ale jakos tak wyszlo. Czasem gore biora we mnie emocje, potem tego zaluje. Wiem jedno, pol godziny temu wsiadl do samochodu i pojechal na lotnisko. To zaledwie 30 minut a ja juz tesknie. Wiem, wiem, widzimy sie juz za 4 dni. Ale z drugiej strony po ponad 4 miesiacach mieszkania razem ta pierwsza noc bez Niego bedzie okropna.



Back to basic? Taaa... - Funeral For A Friend na playliscie za kazdym razem gdy go zegnam:)






A ja nadal czuje Jego dezodorant...
14:16 / 11.11.2007
link
komentarz (0)
Tak odzwyczailam sie od pisania na klawiaturze, ze pewnie ta notka zajmie mi tyle czasu, ze spoznie sie do pracy:>

A wiec, pozytywnego myslenia ciag dalszy...
Co sie dzieje? Czlowieku, czuje sie tak okrutnie niepotrzebna, bezuzyteczna, niechciana... nie wiem co jeszcze. Heh, moze sobie wkrecam, moze to tylko jakies moje urojenia ale nadal nie czuje hmm.. niewazne. Do tego fizycznie czuje sie beznadziejnie. Wypadaja mi wlosy, schudlam w ciagu 6 tygodni 5 kilo. Wiem, wiem.. nigdy nie bylam anorektyczka i wcale mi to nie zaszkodzilo, ale odpokutowalam to problemami z zoladkiem, podkrazonymi oczami. No i te wypadajace garsciami wlosy:-/ u mnie w rodzinie juz byly podobne przypadki. No wiesz, nie mozesz jesc, wypadaja Ci wlosy, prawie, ze mdlejesz co chwile, jestes bez sil i checi do zycia. I wszystkie te przypadki konczyly sie tragicznie. Zjebalam strasznie z tym bilansem zdrowia na studia. Badania krwi wyszly fatalnie, poziom bialych krwinek bolesnie niski. Ale wtedy bezstresowo podchodzilam do tego. Teraz jak patrze na te wszystkie objawy, zaluje, ze nie powtorzylam badan. Boze, blagam, zeby to wszystko mi sie tylko wydawalo..

Sytuacja w domu juz dawno nie byla tak pojebana. Wlasna matka sie na mnie wypiela, to boli.. Tu wcale nie jest tak, ze rozpieprzam kase na prawo i lewo, ze wiode bezstresowe zycie, ze jest ladnie, pieknie, kolorowo. Ale Madre wlasnie tak mysli.

Wczoraj zadzwonil do mnie na UK'owski numer ojciec. Zaczal rozmowe od 'czesc robaczku!'. Moze to smieszne, moze jestem juz na to za stara ale jakos mnie to ruszylo. Od malego uwielbialam jak tak do mnie mowil..

A teraz naprawde pojebana misja. Moj mezczyzna ma 14-go grudnia urodziny. Juz nie 'nascie' ale piekne, okragle dwadziescia lat:) Chcialabym kupic mu cos na co sam by zalowal pieniedzy, cos co sprawiloby mu niesamowita przyjemnosc, co oderwaloby go od tej monotonii zycia. I cholera jasna, 2 tygodnie temu pomyslow mialam mnostwo, teraz kazdy z nich wydaje mi sie beznadziejny. Fatalnie.


Dobra, u mnie na zegarku juz 13:15, wypadaloby szybko smigac do pracy:P Mam nadzieje, ze dzis bedzie lepiej niz ostatnio.

Peace.
22:50 / 24.10.2007
link
komentarz (0)
Choc raz poczuc sie naprawde potrzebna...
23:10 / 19.10.2007
link
komentarz (0)
Taaa... na swoim siedzisku w cztero-metrowo-kwadratowym pomieszczeniu niczym hinduski przedstawiciel innego wyznania. Tak wlasnie wygladam piszac ta notke. Troche czasu mnie tu nie bylo, jakies 2 miesiace?

No i mieszkam w tym Belfascie, u boku swojego faceta. Moze i nie jest tak kolorowo jak chcialabym, zeby bylo, moze i czasem nie ma miejsca na entuzjazm, radosc, wyglupy ale... Ale codzien budzac sie przy jego boku czuje sie spelniona.

Praca?
Hah, ogladajac programy Ewy Drzyzgi za wiele sie nie dowiesz. Raj na ziemi? Moze dla cyborgow. Czasem boli Cie wszystko, czasem masz dosyc gnojenia Cie przez Irlandczykow, ktorzy intelektualnie sa daleko za Toba a zdana matura dla nich to tylko legenda przekazywana w najwiekszej tajemnicy z pokolenia na pokolenie, ale brniesz dalej.

Koniec narzekania, bo to zabrzmialo jakbym przyleciala tu na skazanie a tak nie jest.

Co jeszcze?
Mega sotra selekcja znajomych i przyjaciol. Przekonujesz sie komu naprawde na Tobie zalezy. Jesli zaczniesz dostawac od kogos mase sms'ow na tydzien przed Twoim powrotem do kraju, nie ludz sie, ze to z radosci. To po prostu pieprzony materializm.

Ja w sumie nie narzekam. Moglo byc gorzej. Wiekszosc osob, na ktore najbardziej liczylam, pamietaja o mnie. Aczkolwiek nie raz poczulam zawod oczekujac wiadomosci od konkretnej osoby. Tych osob jest 2. Ale cokolwiek... Madzia pamieta, Emi pamieta, Adas i Kamila pamietaja, Stawiar? Nie do konca ale tez pamieta:P To mi wystarczy, na swieta odbijemy sobie to wszystko.

To tyle, takie male introduction. Troche wiecej dojrzalosci, wiecej problemow ale i wiecej pokory. Mniej entuzjazmu ale i wiecej wiary we wlasne mozliwosci. To krotkie podsumowanie ostatnich dwoch miesiecy.

Odezwe sie jak znow bede czilowac po pracy na wolnym kompie.

Peace..
19:54 / 17.08.2007
link
komentarz (0)
I'm back...


No dobra, przyznaje sie. Troche czasu mnie nie bylo. Sporo sie dzialo w ostatnim czasie, caly czas zabiegana jestem. Najpierw ten licencjat pisany po nocach, potem Wisla. Ojjj, to jest miejsce, z ktorym wiaze sie tyle wspomnien. Szkoda tylko, ze tym razem ekipa nieco sie roznila. Ale i tak bylo dobrze. Naprawde dobrze. Efekty? Wypoczelam jak nigdy w zyiu. Poswiecilam troche czasu mojej matce, Mlodemu i Kamili. Efekt najbardziej widoczny? Opalenizna. Do tej pory na wlasnej skorze odczuwam jej skutki. No piecze jak cholera:-]

Jakies newsy?
Hah, mam wreszcie swoj monitor;D Tzn. dlugo z niego nie pokorzystam ale fajnie jest sie rozkoszowac wreszcie normalnym, nie-znieksztalconym obrazem. Ja wiem, ze tamten monitor podbil serca moich znajomych, byl 'gwiazda wieczoru' etc. Wiec tym bardziej mi przykro, ze juz nabijania sie nie bedzie. A wiec, Scooby-Doo i inne naklejki - zegnajcie... :P

Z zupelnie innej beczki.
Jutro lece do tego Belfastu, wiec raczej nowych notek nie bedzie. Moze byc ciezko z dostepem do neta, a nawet jesli to wole miec troche czasu na przemyslenie o czym pisac a nie wstawiac tu jakis masakryczny shit.

Co jeszcze a propos wylotu?
Boje sie jak cholera. Ja wiem, ze pewnie panikuje, przesadzam. Ale to taki skok na gleboka wode. Zupelnie inny swiat. Bede musiala liczyc na sama siebie. Oczywiscie, mam nadzieje, ze Slonce pomoze mi jakos bezbolesnie wkroczyc w to inne zycie;-)

Wczoraj wpadla Emi z Grzesiem, milo. Dali mi prezent w imieniu swoim oraz Madzi i Kira. Jeszcze milej. List i jego zawartosc? To wszystko co wczoraj uslyszalam? Miazga. Rozbeczalam sie. Nie wiedzialam, ze jestem dla nich wszystkich az tak wazna. Dziekuje za wszystko:*

Madre placze po katach, Mlody czasem uroni lze, czasem wpadnie w histerie. Kamila patrzy na mnie ze swieczkami w oczach. Ciezko bedzie jutro na tym lotnisku. Ale ciesze sie, ze wiem, ze oni zawsze beda ze mna. Wam tez dziekuje:*

Obawiam sie, ze poki co bedzie to moja ostatnia notka, bo jutro raczej ciezko z czasem. Koncze pakowanie [dobra, tak naprawde to zostalo mi z tym w chuj roboty:P]. Liczylam na anonimowosc bloga, albo na to, ze bedzie nieodwiedzany. A jednak w jakis sposob nazbieralo sie ponad 1000 odslon w ciagu niespelna 3 miesiecy:> wiec dziekuje. W szczegolnosci tym, ktorzy mnie znaja a potem cytuja mi fragmenty przy spotkaniach face 2 face;-)

Aaaaaa... Zapomnialabym. Odliczanie dobiega konca;D

48 dayz

1 day

Elo wszystkim i do zobaczenia kiedys tam:-)
03:13 / 11.08.2007
link
komentarz (0)
To jest Bartek;D

http://vain.pl/ola/bartek.jpg

a to Agnieszka;D

http://vain.pl/ola/agnieszka.jpg
02:26 / 11.08.2007
link
komentarz (0)
Pffff... serwer, z ktorego mialy byc dodane zdjecia cos swiruje:-] nieważne. Ja wiem, ze dzieciaczki sa przesliczne.

Btw, przy kompie siedze dzis [a wlasciwie od wczoraj] od ok. 12:00. Teraz jest...? 2:17:-/ Czyli ogólnie rzecz ujmując jakies 14 godzin pisania licencjata, nie liczac krotkich przerw na papierosa, toalete i obiad. Umieram po prostu. Tylek mnie boli od ciaglego siedzenia. Oczy znowu podpuchniete. Palce zesztywnialy od napieprzania w klawaiture. Masakra :o Ale zarzadalam stoweczki ;D Przynajmniej tyle dobrze. No i efekty sa calkiem niezle. W profesjonalny sposob zrobilam juz 23 strony, wraz z przypisami, spisem tresci i strona tytulowa.
Niestety jednak nie wyrobie sie z praca do jutra [Madre wlasnie jutro jedzie z Mlodym i Agnieszka do Wisly]. Ja musze zostac, zeby dokonczyc ten shit. Spoko, dojade do nich w poniedzialek PKS-em. Pewnie beda juz na mnie czekac ze schlodzonym browarem:P

Dzis nieoczekiwana wizyta Jimmiego.I to dwukrotnie. Za pierwszym razem jak wpadl, smigalam jeszcze w pizamie [toprzez to, ze nie odchodzilam od kompa]. Za drugim razem juz przynajmniej bylam umalowana i w normalnej bluzce. Aczkolwiek spodnie z pizamy dalej mialam, bo nie spodziewalam sie nikogo:P Chcialam zmusic go do pomocy mi w pracy, jednak kiedy po 10 minutach zobaczylam, ze mowi coraz bardziej niewyraznie [w sensie, ze usypial], odpuscilam.

Madre jeszcze z imprezy nie wrocila. Wariatka:P

Wiecie co? Pisanie licencjata. Fajny sposb na sprawdzenie siebie, potrenowanie dawno nieuzywanego mozgu [tzn. najdluzsze wakacje w moim dotychczasowym zyciu] i nawet ciekawy a napewno zyciowy temat

"Funkcjonowanie pacjenta z depresja".

Tylko im dluzej to pisze, w tym wieksze popadam przygnebienie. Powaznie, w tych ksiazkach sa tak przejebane relacje ludzi cierpiacych na depresje, zeaz ciezko sie zmusic do czytania tego.

Poki co mam w dupie depresje, matke, ktora jeszcze nie wrocila z biby, brata, ktory od dobrych4 godzin nawija mi na bierzaco jakie robi postepy w budowaniu niczym MacGyver czegos z niczego [a dokladniej pogubione klocki Lego Technics]. Ja pierdziele system i ide spac. Ostatkiem sil wlacze sobie jeszcze chilloutowa muzyke i ide w sen.To tyle.



Albo i nie?
Zapomnialam dodac, ze Emila i Grzesiu tez chca mnie odwiezc na lotnisko. To bedzie juz 9 osob;D


*********************

42 dayz.

one week.

*********************
02:06 / 11.08.2007
link
komentarz (0)
spróbuje dodać foteczki mojego rodzeństwa za pomocą kodu HTML. Zobaczymy czy sie uda:P

02:35 / 10.08.2007
link
komentarz (0)
Oczeta juz mi sie zamykaja. Palce ledwie pisza na klawiaturze. Chcialam zrobic babke od licencjata w chuja? Chyba wyszlo na odwrot. Ale chyba poslucham rady dziewczyn i moich rodzicow - zazycze sobie 100 zl. W koncu mam napisac babce prace prawie od podstaw. Spoko, kumam,ze to tylko czesc teoretyczna, ale ona nie miala zadnej koncepcji! Z tym swoim wytrzeszczem oczu wpatrywala sie tepo we mnie kiedy rzucalam jakimis luznymi sugestiami odnosnie tego licencjata. Cokolwiek. W kazdym badz razie ona zyje w przekonaniu, ze ja juz swojego licencjata obronilam. Niedoczekanie. Az tak staro wygladam?

Kolejny chollout'owy wieczor za mna. Tym razem only girls ;-) Najpierw w Black Ball'u, potem juz w Woodo na chwilke. Jakiez bylo zdziwienie dziewczyn kiedy podszedl do mnie wysoki ziomus, ciemna karnacja, niesamowicie wysportowany [powiedzialabym wrecz 'przypakowany'] i podal mi reke mowiac 'czesc' a potem pytajac czy moze sie dosiasc. Emile iMagde potrzymalam w niepewnosci. Dopiero kiedy wyszlysmy uswiadomilam je, ze to byl moj dawny trener ju-jitsu. Brakuje mi tych czasow. Hardcorowego napierdzielania sie gdzie popadnie, setek siniakow, milionow otarc i zadrapan. Ej, moze ja mialam byc chlopcem? Bo od zawsze mialam dziwnie meskie zajawki:-]

Teraz slucham chrapania mojego brata. Kazalam mu spac w moim pokoju, bo sie zle czul. Zal mi go. On jeden zawsze w porzadku a jak przyjdzie co do czego to wszyscy tego 14-latka maja w dupie. Wkurwia mnie to. A zreszta! Mlody chrap w najlepsze. Niech Ci na zdrowie wyjdzie;D

Jeszcze a propos dzisiejszego wieczoru...
Bylam szczerze zdziwiona kiedy zobaczylam mini klotnie Emilki i Grzesia [ktory btw pojawil sie w Woodo przez przypadek]. Emi rzucila fochem, ze Grzesiu poszedl na meski wieczor i przez 5 minut nie odpisal na jakiegos tam [pewnie 34-go z kolei:>] sms'a. Cholera, wez wyluzuj warkocze, Emi. Jak Cie lubie tak musze Ci powiedziec, ze pieprzona egoistka z Ciebie. Booooze, masakra. Dobrze, ze ja tak nie mam:*

Smigam spac, bo od rana znowu zapieprzam z tym licencjatem. Jak mus to mus. W koncu mam niespelna 2 dni na napisanie 14-tu stron:-///

P.S. Juz ledwie widze co pisze:>>>

peace.

and kiss4U:*
12:53 / 09.08.2007
link
komentarz (0)
chillout'owa muzyka w tle i moge pisac...

Wczorajszy dzien? Miazga...

Pierwsza sprawa? Bylam wczoraj w Zabrzu w klinice zobaczyc dzieciaczki. Zapowiadala sie beznadzieja, bo nie chcieli mnie wpuscic. Mojego ojca zreszta tez. Ale na upartego postanowilismy przeczekac do zmiany 'warty', jeden personel szedl do domu, drugi przychodzil. No i wpuscili mnie na jakiec 3 minuty? Niewazne. Wreszcie zobaczylam na zywo moja Aguske i Bartka;D Boze, przesliczne sa te malenstwa... Autentycznie sie wzruszylam. Moglabym patrzec na nie caly czas.
Uswiadomilam sobie,ze kiedy moje rodzenstwo bedzie konczyc lat 18, ja bede miala.... 37 :o hahahaha, bede juz pewnie miala swoje dzieci, meza, prace etc. Smiesznie.

Ze szpitala pojechalam prosto do domu. Szybka zmiana ciuchow, delikatny makijaz, fryzura i fruuu na Rynek. Otoz, wczoraj miala miejsce taka mini pozegnalna impreza. Zebralo sie troche osob i poszlismy sie bawic. Nasza 11-osobowa ekipa robila wrazenie. Oczywiscie najpierw, po sugestii Stawiara, poszlismy na piwo w plener:P A pozniej juz spokojnie, w subtelnym imprezowym nastroju wbilismy do klubu. Ajjjj, co to byl za wieczor. Jedna z najlepszych imprez w moim zyciu. Oczywiscie, ja w centrum zainteresowania znajomych i nieznajomych, z powodu zblizajacego sie wylotu. Nasze babskie grono krolowalo na parkiecie. Emilka vs. Olenka na parkiecie? Kasia skwitowala to jednym zdaniem: 'No, kurwa, murzynki!' Hahahaa! To wlasnie lubie. Pelna swoboda w tancu, zero krzywych spojrzen, wokol Ciebie zaufana ekipa, ludzie, za ktorymi zawsze bedziesz tesknic. I ta muzyka... Ojjj, DJ pierwszy raz w srode puszczal tak zajebiste kawalki. Lekko bounce'owe melodie sklaniajace do delikatnych, rytmicznych ruchow biodrami. Ogien!

Wczorajszy wieczor byl tez swietna okazja do pewnych wyznan. Dobrze jest sie uswiadomic, ze jest sie naprawde waznym dla kogos.

Kiedy ktos praktycznie ze lzami w oczach mowi Ci: 'Wracaj szybko,bo nie wyobrazam sobie tutaj zycia bez kogos takiego jak Ty' albo 'Nigdy Cie nie zapomnimy'. To naprawde rusza.

Wczoraj dowiedzialam sie,ze jestem postrzegana przez znajomych jako silna kobieta, ktora zawsze osiaga zamierzony cel. I dla,ktorej nie ma rzeczy nieosiagalnych. To dobrze. Ponadto znajomi stwierdzili, ze jestem mega wyrazista postacia. I nie mieli tu na mysli mojego stylu ubierania sie czy ogolnego image'u. Raczej charakter. Tak jest lepiej. Wole, zeby ktos mnie uwielbial a inny nienawidzil, niz byc totalnie obojetna dla wszystkich.

Jakze by inaczej,troche lez sie polalo. Ale to ze wzruszenia. Dziekuje Wam wszystkim:*


Ale mimo tak swietnej imprezy, mimo tych ludzi wokol, mimo tego feelingu zblizajacego sie rozstania... myslalam o Tobie, Slonce. All the time. Juz tylko 9 dni.

*****************************
40 dayz - tak szybko zlecialo.

9 dayz - nic dodac nic ujac.
*****************************

00:09 / 07.08.2007
link
komentarz (1)
Oglaszam wszem i wobec...


Dzis o godzinie 12:45 czasu polskiego na swiat przyszla Agnieszka D.

Natomiast o 12:47 na swiat przyszedl Bartek D.

Pytania? Hah! To moje rodzenstwo;DDD

Najsliczniejsze bobasy, jakie w zyciu widzialam. Jestem z nich dumna. Dlaczego? Bo to moja krew:P

Aktualnie jestem w trakcie 'pepkowego' :P

Congratz 4 my father and Basia.

Elo... MAM RODZENSTWO ;D;D;D

No to aktualnie jestem najstarsza siostra x4:-)

peace.
12:22 / 06.08.2007
link
komentarz (0)
************
37 dayz

12 dayz
************

narazie to tyle, czas pozalatwiac troche spraw na miescie:>
16:11 / 04.08.2007
link
komentarz (0)
Kolejny sympatyczny wieczor za mna. Odkad moi znajomi dowiedzieli sie, ze lece, nie daja mi odetchnac;D dzien w dzien gdzies mnie wyciagaja. Wczoraj byl wyjatek. Wpadli do mnie jako, ze mialam wolny lokal:P Chipsy, napoje, piwo,filmik na DVD. Calkiem sympatycznie.Ciesze sie, ze tak pragna spotkan ze mna. Takich wieczorow jak wczoraj bedzie mi jeszcze brakowac.
Na dobry poczatek 'Zabojczy numer'. Fajny film, ciekawa fabula, mozna bylo sie wkrecic. Po krotkim seansie, gdzie wiecej bylo przesmiesznych komentarzy niz zainteresowania akcja, przenieslismy sie przed kompa. Glowna aktrakcja byl moj tandetny monitor, ktory mam dopoki nie naprawia mojego LCD-ka. 'Low Radiation' - to haslo bylo hitem wieczoru. Seria glupio-smiesznych komentarzy, potem ogladanie 'Fathera Tuckera' na necie. I nasz ulubiony epizod: wypad z ojcem Tuckerem na camping;DDD Pozniej troche chilloutu przed TV. Ogladanie w napieciu programu 'Latwa kasa' tez bylo zabojcze. Biedna ta prowadzaca. Jesli wszyscy widzowie tak ja komentuja jak my, to szczerze wspolczuje;-) Ale coz poradzic, LOZA SZYDERCOW powrocila w pieknym stylu...

W dniu dzisiejszym zroblam furore w Biedronce! Zadzwonila do mnie babka, jakas studentka, w sprawie pomocy w napisaniu licencjata. Wziela moj numer od kumpeli mojej matki,ktorej juz pomagalam. W sumie nic nadzwyczajnego, ale jej sposob rozmawiania ze mna [pelna kultura] zmusilo mnie do tego, zebym tak samo rozmawiala z nia. Ludzie wokol mnie tylko patrzyli z zainteresowaniem i przysluchiwali sie temu co mowie.

"No wie pani, jesli chodzi o wykonanie tej pracy to jak najbardziej, ale prosze wziac pod uwage fakt, iz 18-go sierpnia lece za granice"

"Moja pomoc w wykonaniu tej pracy bedzie polegac na tym, ze pani da mi materialy, z ktorych postaram sie sklecic cos interesujacego"

"Wie pani co, jesli Marzenie wykonalam ta prace za 50 zl to nie widze powodu, dla ktorego mialabym od pani wymagac wyzszej kwoty"

"Oczywiscie, nie ma problemu. Prosze przemyslec moja propozycje. Ewentualne poprawki wykona pani sama, choc mysle,ze nie beda potrzebne"

"Czemu pani jest taka zaskoczona? Napisze to dla pani w ok. 2-3 dni!"

Ludziom szczeki poopadaly...

A wiecie co jest najsmieszniejsze? Ze ja tylko dostaje ksiazki, z ktorych przepisuje na kompa tresc jakis rozdzialow a potem oddaje to na plytce:P Dostaje za to 50 zl :o No ale wscibscy biedronkowi klienci nie musza o tym wiedziec:> W kazdym badz razie wyszlam stamtad odprowadzana wzrokiem przez co drugiego klienta. Fajnie. Poczulam sie jak jakas bussines woman;D

****************

Kamila znowu sie wczoraj poryczala... Ale wszystko dopiete na ostatni guzik, wiec...

35 dayz

14 dayz

mwah:*
17:46 / 03.08.2007
link
komentarz (0)
I ostatni wpis w dniu dzisiejszym jako, ze chcialam jakos szczegolnie zaznaczyc uplywajacy czas :>

34 dayz

15 dayz

Juz niedlugo, Slonce, juz niedlugo...

:*

peace
17:44 / 03.08.2007
link
komentarz (0)
Cholera, jak mnie to smieszy jak widze opisy znajomych, ktorzy przezywaja tygodniowe rozlaki z ukochanymi osobami. Rozumiem, katorga etc. Ale tak naprawde, co to jest 7 dni? To nic. Ludzie, wyluzujcie! Ja to przezywam od 34 dni i wcale sie nad soba nie uzalam! Czasem walne sobie opis w stylu 'inside your arms I'm burning', 'Then I kiss your eyes and thank God we're together' or somethin'. Ale rozpierdziela mnie cos w stylu 'piesek, kotek, hipopotam, wszyscy wiedza, ze Cie kocham'. Bueheheheheheh... Miazga.

************

Wczorajszy wieczor pod znakiem spotkan towarzyskich. Dokladnie? Wypad do kina a potem impreza w Woodo [btw, musialam zmienic pisownie tego klubu, tak nazywa sie w rzeczywistosi mimo, ze jest to niepoprawnie;-)] Mialam tam nie isc. Nie mialam ochoty na nic, zreszta nawet te kino srednio mi poprawialo humor. Ale w momencie kiedy dzwoni do mnie czwarta osoba z kolei.... nie moglam odmowic;D

*************

Dzis zostalam nazwana dziewczyna 'trendy', hahaha:P

Dobran_klasa 11:47:33
hej, Ola D.!
Oleńka 11:47:48
witaj, Kubo!;p
Dobran_klasa 11:47:59
sluchaj, mam do Ciebie prosbe
Oleńka 11:48:05
taaak...?
Dobran_klasa 11:48:07
bo z racji tej, ze Ty dziewczyna trendy i w ogole
Dobran_klasa 11:48:11
a muzyczna przy okazji :D
Oleńka 11:48:15
jaka trendy...:PP
Dobran_klasa 11:48:23
a ja na obozie mam zrobic dyskoteke, tyle ze wcielo mi 3/4 mp3
Dobran_klasa 11:48:27
moglabys mi wkleic na gadu
Dobran_klasa 11:48:33
liste jakichs najnowszych hitow?
Dobran_klasa 11:48:43
wszystko to, co leci w pubach teraz itd
17:17 / 03.08.2007
link
komentarz (0)
Dostalam tego sms'a. Kamien z serca. Odetchnelam z ulga.

Recenzja HP?
Zaczne od tego, ze film byl niesamowicie okrojony. Soundtrack czerpal oczywiscie motywy z poprzednich czesci. Spoko, normalna rzecz, nie powinnam sie tak bulwersowac, ale jednak jakas innowacje mozna bylo wprowadzic. Poza tym wylapalam wiele bledow rzeczowych jak np. Ron, Harry i Hermiona 1-go wrzesnia jada w pociagu do Hogwartu. Wszystko ladnie pieknie, trojka przyjaciol w jednym przedziale... Tylko jesli dobrze pamietam, to Ron i Hermiona zostali mianowani prefektami i musieli jechac w osobnym przedziale przeznaczonym wlasnie dla nich? Poza tym w filmie Harry poznaje Lune Lovegood w powozie ze stacji Hogsmade do Hogwartu. A w ksiazce poznaje ja kiedy jedzie pociagiem. Ponadto motyw prof.Umbridge. Za malo pokazana zostala psychologiczna konfrontacja Harrego z ta wredna suka. Kto nie czyta ksiazki stwierdza, ze jej postac jest naciagana. Wszystko dzieje sie w telegraficznym skrocie a mozna bylo przeciez uniknac tego wydluzajac film o 0,5 - 1,0 h. Bo de facto seans lacznie z reklamami trwal niecoponad 2 godziny. A szkoda, mozna bylo przeciez rozbudowac watek dotyczacy nauki oklumencji [btw niezwykle wazny biorac pod uwage to co bedzie sie dzialo w kolejnej czesci HP]. A tak film przez wszystkie skroty myslowe rezysera wydaje sie chaotyczny.
To tyle z mojego narzekania. W kwestii filmowych adaptacji ksiazek, ktore znam doskonale jestem niezwykle drobiazgowa i szczegolowa. Ale film nie byl tak calkiem do dupy:P Naprawde Ministerstwo Magii robi wrazenie, sposob wykonania, uklad wszystkich elementow. Tak samo Departament Tajemnic. Widzac prowadzacy do niego korytarz odczuwasz, ze to naprawde tajemnicze miejsce. Poza tym w punkcie kulminacyjnym, kiedy Harry z przyjaciolmi probuje ratowac Syriusza [co okazalo sie tylko wizja stworzona przez Voldemorta] a akcja rozgrywa sie w owym Departamencie, widok tych wszystkich polek ze szklanymi kulami zawierajacymiprzepowiednie naprawde zapiera dech w piersiach. Calkiem przyjemnie ogladalo sie challenge Zakonu Feniksa i smierciozercow. Jednak motyw smierci Syriusza Blacka, ojca chrzestnego Harrego byl rownie mocno okrojony co caloksztalt filmu, przez co na potencjalnym widzu nie robi szczegolnego wrazenia, a przeciez niejeden czytelnik sie w tym momencie wzruszal... To tyle z mojej opinii, film polecam glownie prawdziwym pasjonatom HP, ktorzy beda w stanie przebolec pomylki realizatorow, badz dzieciom w wieku do lat 8-miu, ktorym obojetne co sie dzieje,wazne, zeby czarowali:P

15:05 / 02.08.2007
link
komentarz (0)
Jest mi zle. Cholernie zle.

Nieudolne proby zreanimowania mojego pozytywnego myslenia spelzly na niczym. Co gorsza, skonczyly sie awantura. Wyszlam wczoraj wieczorem trzaskajac drzwiami. Potem sie uspokoilam i doszlam do wniosku, ze moze troche przesadzam, ale jestem ostatnio rozdrazniona. Moje wkurwienie dodatkowo poteguje fakt, ze zaczal mi sie okres.

Oby dzisiejszy dzien byl lepszy niz wczorajszy. W sumie... wypad do kina. Kamila, Adas, Mlody, Madre i ja. A na co? Hah! 'Harry Potter & the Order of Phoenix' ;DDD To jedyna rzecz, ktora w dniu dzisiejszym jakos mnie podtrzymuje na duchu.

K**wa! Zapomnialabym dodac. Telefon stacjonarny odlaczony, a co za tym idzie, o telefonie od Slonca moge tylko pomarzyc. Chociaz w sumie... oddalabym wiele, zeby dostac chociaz smsa, zobaczyc go na liscie nieodebranych polaczen. Cokolwiek. Martwie sie, naprawde. Nie wiem przeciez co sie dzieje te 2225 km stad. I nie mam, bron Boze, na mysli jakis panienek oblegajacych Adaska. Nic z tych rzeczy, chociaz dziwie sie szczerze, ze przy jego typie urody tak nie jest:P Mam raczej na mysli to, ze nie wiem czy wszystko tam w porzadku. Chcialabym byc na bierzaco z wszystkimi opowiesciami o pracy, o tym jak mija dzien, chocby mialy byc jakos masakrycznie monotonne to ja chce ich sluchac! Poki co pozostaje mi tylko katowac sie melancholijna winamp'owa playlista, czytac stare smsy, ewentualnie przegladac zdjecia na kompie.


P.S. Co do tego wypadu do kina? Seans na 19-ta, wiec po 23-ej powinna sie tu pojawic moja amatorska recenzja:P Co jak co, ale HP znam na pamiec :>

************

33 dayz / 16 dayz


peace...
12:01 / 31.07.2007
link
komentarz (0)
Wczoraj...


Siedzialam na lawce na tej alejce kolo McDonald'sa. Czekalam na Kamile, bo bus jej spieprzyl sprzed nosa,kiedy wracala z Knurowa i musiala jechac nastepnym a na 16-ta bylysmy umowione. Zapalilam fajke.Potem nastepna. Jakos tak sie zamyslilam. Zle sie wyrazilam, wlasnie nie myslalam o niczym konkretnym. Po prostu bylam jakas nieobecna. Z tego stanu wyrwal mnie glos cztero- moze piecioletniej dziewczynki. Szla z mama za reke i wyrwala jej sie. Podeszla do mnie z jakims zwiedlym mleczem czy cos. Niewazne.Wazne to co powiedziala. 'Pani jest smutna. Prosze!' I podala miten ledwie zywy, wygnieciony w tych malutkich raczkach kwiatek. I poszla z mama dalej obracajac sie co chwile. Rozwalilo mnie to na lopatki. Powaznie. Ja sie tylko usmiechnelam, potrzymalam chwile tego mlecza w rece po czym odlozylam go na brzeg lawki i poszlam do Kamili.
I niech mi ktos powie,ze male dzieci nie sa najcudowniejszymi istotami na tym swiecie... Moze dziwnie to zabrzmi ale ruszylo mnie to. Naprawde.

A teraz zmiana nastawienia o jakies hmm... 180 stopni:-] otoz zona mojego ojca jest w 7-mym miesiacu ciazy. To wiemy wszyscy. To, ze musiala isc do szpitala na podtrzymanie ciazy tez wiadomo. Ale to, ze musieli ja przewiezc do kliniki do Zabrza, bo tetno jednemu z dzieciakow zaczelo spadac, zszokowalo mnie :o w momencie kiedy przekonalam sie do tych dzieciaczkow [tzn. po obejrzeniu na DVD ich USG] zaczyna sie cos chrzanic. Szczerze jednak wierze, ze bedzie ok. Nie ma innej opcji. W koncu moje rodzenstwo. Co z tego, ze przyrodnie...

Na poprawe humoru...
Kolejny nieplanowany wypad ze znajomymi. Ciesze sie, ze tak o mnie pamietaja. Wczoraj w gronie Madzik, Stawiar, Dobran i ja. W sumie to dawno tak nie plakalam ze smiechu. Stawiar,ja i nasze zenujace poczucie humoru. Potem opowiesci o pracy [obaj pracowali przez 6 tygodni na budowie]. Wieczor w kontrabasie i potem jeszcze spacer do McDonald'sa. Milo. Oderwalam sie od niektorych rzeczy.

Momentami odnosze wrazenie, ze zachowuje sie jak idiotka. Nerwowo wpatruje sie w telefon oczekujac jakiegos znaku zycia, jakiegos smsa czy cos. Musze przystopowac. 'Nie ograniczajmy sie'. Przepraszam, Slonce, jesli jestem upierdliwa;-) Wybacz, ale ta tesknota tak wlasnie na mnie dziala...

LuvYa&MissYa,Hon:*

*************

31 dayz

18 dayz

i standardowe...
peace;-)
09:43 / 30.07.2007
link
komentarz (0)
Pieknie. 9:30 a ja juz wszystko zalatwilam. Bylam juz w PKO przelac na konto ten hajs za bilet. Mam nadzieje, ze caly ten blankiecik wypelnilam dobrze, bo 'sympatyczna pani z okienka' jakos tak srednio zwrocila uwage na poprawnosc wpisow mimo moich nachalnych prosb.

Katuje sie jakas psychodeliczno-melancholijno-sentymentalno-prodepresyjna muzyka. Akurat leci Myslovitz - Dla Ciebie. Ojj, ale mi sie to kojarzy... Cholera, tesknota to jednak cos pieknego. Wiesz, ze gdzies tam jest ktos kto na Ciebie czeka i razem z Toba odlicza dni do Twojego przylotu. Ja sie utwierdzilam wlasnie w takim przekonaniu juz jakis czas temu.

Spalam dzis u babci. Lubie do niej wpadac, pogadac, ponarzekac na nijakosc zycia. A, ze sie zasiedzialam to tez spalam u niej. Pogadalysmy o tych moich skromnych planach na przyszlosc. Dzis rano jak zamykala za mna drzwi... rozplakala sie. Myslalam, ze serce mi peknie. Czemu tak naprawde ludzie odczuwaja istote czegos dopiero gdy moga to stracic? Nie mowie tu akurat o babci, bo ona akurat jest zawsze w porzadku. 'Moj czlowiek' jakby to powiedzial A. ;-)

Sprobuje zmusic swoj mozg do myslenia. Moze cos poczytac, cos sobie poprzypominam z biologii, przeczytam cos po angielsku. Cokolwiek;-)

peace.

***********

30 dayz od Twojego wylotu

19 dayz do mojego wylotu

Wszystko.
11:57 / 28.07.2007
link
komentarz (0)
Po dosyc dlugiej prerwie powracam. Brak neta etc.

No i decyzja zapadla. Podazajac sladami mojego Slonca lece do Belfastu. 18.08.2007. Piekna data. Jak narazie jest to chyba najwazniejsza decyzja w moim 19-letnim zyciu. Nareszcie jakis konkret. Zajebista opcja. Szkola zycia. Praca. Poznanie jakiegos innego kraju. i najwazniejsze. Zasypianie, budzenie sie,mieszkanie i ogol innych zwyklych czynnosci u boku mojego mezczyzny. Troche za szybko sie to wszystko dzieje? Czuje, ze warto :-)

Bilet zarezerwowalam dzis w nocy telefonicznie. W poniedzialek rano musze tylko przelac hajs na konto, zrobilabym to dzisiaj, ale wszystkie banki pozamykane. Jeszcze jakies podstawowe zakupy, drobiazgi, ktore musze ze soba zabrac. Walizke juz mam upatrzona. W tej kwestii to tyle.

[wlasnie na playliscie leci Funeral For A Friend - Juneau. Nie moglam sie powstrzymac, zeby o tym nie wspomniec]

Przedwczoraj nieplanowana impreza, ktora okrutnie wczoraj odpokutowalam:P Telefon od Kamili ok. 23:00, blyskawiczna decyzja i wypad na miasto. Zapowiadala sie najgorsza impreza w moim zyciu, okazala sie jedna z najlepszych. Na parkiecie krolowalysmy, ilosci wyglodnialych samcow z wywalonymi jezorami przerosla nasze oczekiwania. Oczywiscie ja, jako mistrzyni blyskawicznej cietej riposty, splawialam Panow zarowno w swoim imieniu jak i w imieniu Kamili oraz Ewy. Uwielbiam byc wrednia:>

Przedwczoraj Romeo wpadl na herbate tzn. najpierw wyciagnal mnie do Tesco po jakies skrzynki z narzedziami do nowego samochodu. Rzucanie srubokretami miedzy jedna polka a druga bylo calkiem fajne:P Mysle, ze Romeo juz nie wezmie mnie ze soba, bueheheheh...
Romeo jest jedna z tych osob, ktore zawsze chcialy mojego szczescia. Dlategojego wypowiedz na temat skutkow mojego wylotu byla wzruszajaca. Nie przytocze jej. Zachowam dla siebie.

Wczoraj za to ustawilam sie z Madzia na soczek. Brakowalo mi powaznych rozmow z ta wariatka. Ona chyba tez sie za mna stesknila, bo milion razy mi dziekowala za spotkanie. Standardowo,jak za starych dobrych czasow poszlysmy do Wareczki. Jak wiele sie zmienilo od tego czasu...

Zanim spotkalam sie z Madzia,pod dom podjechal Stawiar. Tego Glupola tez mi brakowalo;D Pochwalil sie jak przebiega jego oporny podryw kelnereczki z Woodo :P Ja tam trzymam kciuki, powiedzmy, ze wierze, ze sie uda;-) Tylko blagam Cie, Stawiar... Jak juz podrywac to raczej na trzezwo, co nie?

Patrze wokol siebie i dochodze do wniosku, ze straszny mam burdel w pokoju. Nie potrafie ogarnac jak w tak krotkim czasie tak nabalaganilam. Heh, cala ja. Ide cos posprzatac.

Aaaaaa.... Zapomnialabym zmienic odliczanie.

28 dayz od Twojego wylotu, Slonce. Kazdy z tych dni to dla mnie rzeznia.

next counting
21 dayz do mojego wylotu.

peace.
17:53 / 19.07.2007
link
komentarz (0)
Czwarty dzien pracy za mna. Ta robota mnie wykancza. Bola mnie plecy w okolicy ledzwiow, lydki mam opuchniete, oczy jak szparki a dlonie mi sie trzesa ze zmeczenia. Ktos moze sobie pomyslec, ze przesadzam ale ja naprawde czuje sie jakbym pracowala przez 3 lata w kamieniolomach na Syberii:-] Mniejsza z tym. Dzis na obiad szalenstwo - gotowana kukurydza. Egoistyczne podejscie moich rodzicow doprowadza do tego, ze za wszystko musze placic sama. Chce mi sie pic? Musze kupic cole dla calej rodziny. Mam ochote na pizze? Wszyscy chca a ja jestem sponsorem. Ehhh, jest to fajne, naprawde lubie cos komus fundowac ale matka najnormalniej na mnie zeruje.

********

Sis wyszla ode mnie przed chwila. Pewnie ojciec znowu wywarl na nia jakis wplyw, bo jej stosunek do mnie zmienil sie o 180 stopni. Szkoda. Chcialo by sie powiedziec wrecz "I Ty, Brutusie, przeciwko mnie?"

[kolejna z osob szydzacych na temat pewnej opcji]


Wkurwiam sie niemilosiernie, bo mam dosyc czegos takiego. Ludzie, uwierzcie troche w to, ze wszystko jest do zrobienia! No i wiara pojedynczych jednostek w to co moze nastapic, mobilizuje mnie. I utwierdza w przekonaniu, ze nie jest to mission impossible.


X: Halo! Pani mi zle reszte wydala!
O: O, rzeczywiscie. Najmocniej przepraszam.
X: Cale szczescie, ze potrafie liczyc!!
O: A nie wyglada Pani...

[przepraszam, ale babka mnie wkurwila:>]


Czysty obled, jestem wycienczona.
Ide jesc.
peace.
23:47 / 16.07.2007
link
komentarz (0)
I po pierwszym dniu pracy. Troche spraw sie nieco pochrzanilo. Nie wiem czy dam rade zawiezc papiery na Polibude. Nie mam kiedy! Pracyje od 7:00 do 16:30 czyli nie ma szans na zagospodarowanie godzinki czasu na dojazd tam, zalatwienie formalnosci i powrot do pracy. Boje sie, ze cos spierdole. Nie moge...;-(((

Taaaa... Jest prawie 00:00 a ja jeszcze nie spie. Wstaje o 5:50 :-// Ale daje rade w tej pracy. Nogi mnie tylko strasznie bola. Ale to normalne,w koncu pierwszy dzien.


Mam ochote dzis sie porozpieszczac. Zamowilysmy z Kamila duza pizze, jej Adas i moja matka tez. Czyli ogolnie wieczor pod znakiem rozmow o seksie, dobrego zarcia, sluchania muzyki i palenia Cameli.
A teraz cos tylko dla mnie: rozstawilam sobie w pokoju kilkanascie podgrzewaczy. Klimat sie zrobil... Szkoda, ze sama tu jestem...

***********

16 dayz:*
22:54 / 15.07.2007
link
komentarz (0)
Podly dzien za mna. Ciesze sie, ze juz minal. Nawet nie mam sily pisac o tych wszystkich spieciach, ktore dzis mialy miejsce. Po co rozwodzic sie nad czyms co nie jest przyjemne, a na dodatek juz minelo. Jest juz ok, uspokoilam sie troche. Teraz musze zmusic sie do tego, zeby szybko zasnac. Taaa... jutro pierwszy dzien pracy. Milo. Gdyby nie fakt, ze jutro ma byc 36 stopni :O kurcze, hardcore bedzie nieziemski ale dam rade.

Pierdolniety wujaszek S. odczul dzis na wlasnej skorze, ze mam cos do powiedzenia nawet na rodzinnej imprezie. Mysle, ze juz szydzic ze mnie nie bedzie po tym jak zwrocilam mu uwage, ze zacial sie jesli chodzi o jakies cele w zyciu, wrecz nic nawet nie osiagnal i w tym trwa, wiec ma mi nie zwracac uwagi na pewne aspekty mojego zycia. Jestem mloda, cale zycie przede mna. Przy czym ja mam ambicje, ktorych jemu brakuje. I ostatnimi czasy nabylam jeszcze jedna rzecz, ktora zajebiscie w zyciu mi pomaga. Samozaparcie. Teraz wiem, ze jestem w stanie osiagnac wszystko jesli tylko bedzie to zalezec ode mnie.

Cos mnie na przemyslenia wzielo. I dobrze. Czasem tak trzeba. Coraz bardziej wykrusza sie grono ludzi, na ktorych moge naprawde polegac. I ktore same z siebie o mnie pamietaja.

Minelo 15 dni. 16-ty zacznie sie za nieco ponad godzine. Mimo kryzysow daje rade. Kazdy telefon coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, ze warto i , ze dam[y] rade:-)

P.S. Katuje sie wlasnie jakas psychodeliczno-melancholijna muzyka. Sadomasochizm? Cokolwiek.

peace...
12:37 / 14.07.2007
link
komentarz (0)
No i takie poranki to ja lubie. Zero kaca, zero bolu glowy, zyc-nie-umierac;-) Bylam przygotowana na to, zeten 13-ty bedzie naprawde fatalnym dniem, zreszta nawet caly dzien nie chcialam wychodzic z domu, bo cos mnie leb napieprzal. Fajki tez musiala mi kupic matka, bo ja nie planowalam ruszac sie z lozka. A tu kolo godziny 20:00 sms "Szeregowa D****ka ma sie zameldowacw mojej jednostce za pol godziny. Tylko pukntualnie,bo bedzie piciu-piciu:P". To, ze smialam sie jeszcze przez dluzszy czas z tego smsa nie zmienia faktu, ze nadal mimo wszystko wolalam zostac w domu. Oli w piatek nie idzie na impreze? Niemozliwe. Taaa...Oli nie poszla pic, to picie przyszlo do niej;DDD Ojjjj, Mycha, 'co Ty mialas kape' :PP A ja standardowo, prawie nic. Pilismy w gronie Mycha, jej boy - Adas i jej kuzynka, ktora cholernie chcialam poznac. Zajebista panna, naprawde. Od razu sie zgadalysmy. No i potem wszyscy smignelismy do Mychy do domu. Wiedzialam, ze Slonce ma dzwonic na domowy ok. 00:00, wiec planowalam w miare szybko wrocic.Czlowieku,oni z gory zalozyli, ze wyciagaja mnie do Gwarka! Ale od razu ich uswiadomilam, ze najpierw rozmowa przez telefon, dopiero potem sie zastanowie czy oplaca mi sie wbijac na impreze tak pozno. Wbilam do domu, 56 minut szczescia [naprawde, uwielbiam te nasze rozmowy o niczym;-)]. No i Mysia zadzwonila i jednak poszlam. Miazga. Ilu napalonych kolesi na parkiecie? Buuueee...

[X]: Ale Ty piekna jestes...
[O]: Dzieki, Ziomus. O Tobie tego powiedziec nie moge.

[Y]: Zatanczymy?
[O]: Ej, no...Chcialam zauwazyc, ze robie to od dobrych 40 minut.

[Z]: Skad jestes? Nie kojarze takiej slicznej buzki.
[O]: Z Majorki.
[Z]: Powaznie?
[O]: Tak. Moj ojciec jest tam ambasadorem dobrej woli.
[Z]: To w sumie troche blada jestes jak na ten klimat.
[O]: A o Michaelu Jacksonie slyszales...?

i moj ulubiony splawiajacy tekst... Kiedy facet sie naprawde naprzykrza.

[V]: Moze drinka?
[O]: Nie dzieki.
[V]: A moze pojdziesz ze mna na parkiet?
[O]: Nie bardzo.
[V]: To moze chociaz przedstawie Cie moim kumplom?
[O]: Jesli sa tacy jak Ty, to wolalabym tego uniknac. (oczywiscie, ziomus nie zalapal o co chodzi...)
[O]: Ej, sorry. Laski Ci nie postawie, stknac mnie, nie stukniesz, wiec spierdalaj przez duze "S".

[Zobaczyc mine takiego kolesia? BEZCENNE!;D]

I tym sposobem fajna impreza zamienila sie w plac boju z rozpalonymi przez lekko bouncowe kawalki, samcamii. Skaczace do maksimum libido, tony dragow i hektolitry wody robia swoje. Ale panom dziekujemy. Chocbys byl Bradem Pittem mowiacym z subtelnym francuskim akcentem to ja swoje Slonce juz mam...

Impreza ogolnie w miare ok. Tylko Mysza sie poklocila z Adasiem. Czlowieku, uwazaj... Jeszcze raz zobacze, ze ona przez Ciebie placze, to odczujesz na wlasnej skorze co to jest pojazd. Tym milym akcentem zakonczymy ta notke:P Ide sie za siebie wziac, moze pojde pobiegac, bo troszke mnie nosi;D

*************

14 dayz
14:48 / 13.07.2007
link
komentarz (0)
no i trzeba przyznac, ze wczorajszy dzien byl niezwykle udany. Stary z moja macocha przyjechali po mnie i Mlodego, zebysmy nie musieli taszczyc tej antyramy przez cale miasto. A wczesniej jeszcze dzwonil do mnie 'Szwagier', zeby zapytac kiedy bede u Sis, bo on juz tam jest a jej nie ma:P Ale to co zrobil Pavulon przeszlo moje najsmielsze oczekiwania. 18 zajebiscie czerwonych roz i komplet bizuterii z Apartu. Poza tym ZESZLI SIE WRESZCIE! Kurde, ile ja juz czasu na to czekalam. Oni tak do siebie lgneli ale jakos tak calkiem okrezna droga:> Wodka - connecting people, wiec ojciec jest zachwycony swoim 'zieciem' ;P oj, obaj mieli wczoraj miazdzaca kape. Przy czym ojciec jeszcze wyslawial sie w miare precyzyjnie za to Pawla prawie nikt nie rozumial:D Kolo 21:30 zmylismy sie na bilard do Ikara. Wpadla tam Kamila ze swoim boyem, jeszcze Mariusz i Jabbar. Ale Ci dwaj to jakos nie mieli chyba ochoty, zeby z nami siedziec. Niby wszystko ladnie, pieknie, ale krew mnie zalewala, kiedy po mojej prawej stronie jedna para, naprzeciwko mnie druga para, obie sie slinia do siebie a ja...? A ja czekam:*

No wiec, wiem, ze sie powtarzam ale teskni mi sie przeokrutnie.

Ahhh! Zapomnialabym dodac. Dostalam sie przy pierwszym naborze na dzienne na Polibudzie;D Czyli teraz bede gorrrraca studentka socjologii:>. Chociaz... zobaczymy jeszcze...


Dzis 13-ty piatek? No rzeczywiscie,bo jakos za cholere nic mi dzisiaj nie wychodzi:-/ tyle spraw na glowie a ja nic nie zalatwilam. Jeszcze na dodatek, o 7:46 wg mojego telefonu dzwoni do mnie Sis, zeby mi powiedziec: "Czesc Ola, jakos nie moge spac, a Ty?" A ja?Wyobraz sobie, ze spalam w najlepsze:-[ Ale zwleklam sie z lozka, bo po 9-tej Anka juz u mnie byla i razem ogladalysmy foty i filmiki ze wczoraj. Aaaa... i jeszcze jedno mi sie dzis podobalo. Myje wlosy a tu telefon. Patrze a wyswietla sie "Stasiu_Klasa". Odbieram i slysze ten glos, za ktorym sie tak stesknilam. "Hej Ola, to ja Stawiar!" ajjjj, to bylo oczywiste. W jakim celu Pawel zadzwonil? Oczywiscie, ze nie bezinteresownie:P Zaczal mi nucic jakis kawalek i pytal sie czy znam, bo on go pilnie potrzebuje:D Jego "let's go..." zamienilo sie w "last night i tym sposobem oboje odkrylismy, ze chodzilo mu o kawalek P.Diddy'ego "Last night". Pawel! Jak Ty falszujesz zaluje, ze Cie nie nagralam:P Dodam jeszcze, ze Pawel byl w tym czasie w pracy:P

*****************

... 13 dni minelo ...
11:54 / 12.07.2007
link
komentarz (0)
I znowu przeszlam sama siebie. Wczoraj sasiad, ktory mieszka tuz za sciana poskarzyl sie Madre, ze jak wracam z imprezy w nocy to budze wszystkich. Czlowieku, kiedy ja ostatni raz bylam na imprezie!?! Nieladnie tak sciemniac:> A, ze dzisiaj kolo 5:30 nad ranem obudzilam sie i jakos nie moglam zasnac, to nadarzyla sie okazja, zeby dac sasiadowi nauczke. Wbilam na kompa i w blyskawicznym tempie wlaczylam Bear Share'a. Sciagnelam pewien kawalek i poczekalam do 6-ej rano. Matka juz byla w pracy, wiec nie musialam sie martwic,ze ja obudze. Wlaczylam glos w kompie, ustawilam glosnosc na 'calkiem przyzwoitym poziomie' [jeszcze sie szyby nie trzesly:P] i puscilam kawalek specjalnie dla mojego sasiada. "JAK DOBRZE WSTAAAAC SKOOOROOOO SWIIIIIIT!!!! JUTRZENKI BLAAAAAASK...." Hahahahahaha! Ale ryczalam ze smiechu! Zza sciany slyszalam tylko jakies niecenzuralne zdania. Co jest, Panie Sasiedzie,przeciez ciszy nocnej juz nie ma;DDD
00:16 / 12.07.2007
link
komentarz (1)
Hahahahaha! Ale zebralam wlasnie opierdol od sasiadki. Madre zasnela ze sluchawkami w uszach ponad godzine temu, wiec skorzystalam z okazji, zeby glosniej posluchac muzyki. I powiem szczerze, ze chyba sluchanie bounce'ow o tej porze bylo zlym pomyslem:P Przepraszam uprzejmie sasiadke, ktora wstaje o 4:30 do pracy, naprawde ubolewam nad tym, ze sie nie wyspisz, bjaaaacz! Naughty Oli has come;D Mrrrraaaauuu, uwielbiam byc wredna;DDD

Do Sis juz zadzwonilam z zyczeniami. Shit, nie bylam pierwsza. Ale tylko ja mam dla niej taki zajebisty prezent [nutka narcyzmu i samozachwytu nad moim dzielem:>]. Tak na powaznie, to trzeba doskonale znac moja Sis, zeby wiedziec jakie komentarze wstawic do kazdego zdjecia w tej jebitnej antyramie. I chyba mi sie udalo, aight:-))) Sorry, ale jaram sie tym:> Tylko, za cholere, nie wiem jak doniose to kurestwo przez cale miasto do domu Sis. Elo:P

Smigam spac, bo narastajace burczenie w brzuchu kusi mnie, zebym cos zjadla, ale dieta to dieta:-]] A! Zapomnialabym sie pochwalic. Ograniczanie palenia jest jedna z niewielu rzeczy,ktore mi sie w ostatnim czasie udaja.

Ejjjjjj...tesknie, wiesz? Zaczal sie juz 12-ty dzien:-( :*
23:15 / 11.07.2007
link
komentarz (0)
Skonczylam prezent dla Sis, ale o tym za chwile...

Ojjjj, co to byl za mecz;D Pierwszy set naprawde robil wrazenie. Z 6-punktowa przewaga zaczelismy walke o set - ball'a. Jednak przewaga zaczela przerazajaco szybko topniec, popelnialismy proste bledy. Pujol - zawodnik, na ktorego zwrocilam uwage nie tylko ze wzgledu na jego aspekty wizualne [hehe:P] zafundowal swojej druzynie as serwisowy. Potem juz trafil w out przy stanie 25:24 dla Francuzow. Jednak Wlazly po pieknym ataku doprowadza do 25:26 dla Polski. W cudnownym stylu nabija pilke na francuski blok. Trener przeciwnika prosi o czas. Zaczyna sie nerwowa koncowka, niezwykle emocjonujaca. I tu na pierwszy plan wysuwa sie piekna postawa kibicow. Po przerwie Vadeleux wyprowadza skuteczny atak. Potem jednak blad francuskiej ekipy, Vadeleux nie konczy ataku. Plinski psuje pilke, na szczescie jednak Zagumny daje mu szanse sie zrekompensowac i zaczynamy odrabiac straty. A propos Zagumnego? Oj, co on wyprawial w tym pierwszym secie na boisku. On nie wystawial pilek,on rozgrywal! W koncowce jednak obie druzyny popelniaja mnostwo bledow, w szczegolnosci na zagrywce. Odnosilam wrazenie, ze sedzia glowny nie do konca zdaje sobie sprawe, ze sedziuje mecz siatkarski a nie gre w golfa, bo mial nieco opoznione reakcje. Jednak dostrzel w ostatnim momencie blad Francuzow [dotkniecie siatki] i kolejny set ball. Jednak po zagrywce Polakow w out. Przy stanie 30:30 Wlazly znow trafia w out po swojej zagrywce. Jednak seria bledow po obu stronach ratuje nasza druzyne. Dotkniecie siatki przez przeciwnika, na cale szczescie bo set bylby dla Francuzow. Nadrabiamy lekkim plaskiem na boisko przeciwnika. I znowu ujawnia nam sie Vadeleux, niestety w momentach kiedy jego druzyna najbardziej tego potrzebuje. Potem piekne kontry. Jednak Winiarski atakuje blok Francuzow i zdobywamy punkt. Do zawodnikow popelniajacych mase bledow na zagrywce dolacza Kadziewicz., ktory serwuje w out. Jednak w pore poderwal sie Swiderski, ktory w ataku wrecz miazdzy przeciwnikow. Znowu piekne rozegranie Zagumnego. I na nasze szczescie, Vadeleux wreszcie sie myli. Potem juz piekna kacja z obu stron, nasze libero wrecz wyszarpuje spod siatki pilke i mamy stan 36:36.Dostrzegamy wysoka skutecznosc polskiego ataku. Francuski zespol jednak serwuje, blad a potem zmiana w polskiej druzynie: Grzyb wchodzi za Kadziewicza. A kto w niesamowity sposob konczy ten niezwykle dlugi pierwszy set? Hah! Sebastian Swiderski, elo! [36:38]

A teraz przejdzmy od razu do 4 seta, bo nie mampojecia jak skomentowac to co stalo sie z naszym zespolem podczas 2-go i 3-go seta. Gdyby nie Szymanski, ktory zostal wprowadzony na boisko w 2-m secie,mozliwe, ze Polacy nie poderwaliby sie do walki. Jednak wracajac do 4 seta, Gruszka w perfidny sposob atakuje po rekach podwojnego bloku i zdobywa puknt. Oj,pieknie, Zespol poderwal sie do gry! Potem uwage widza przykuwa Wlazly. To zawodnik,ktory dokonuje na boisku rzeczy niemozliwych, a zaraz potem popelnia fatalne bledy. I znowu obserwujemy Szymanskiego, ktory wzial na siebie odpowiedzialnosc za wygranie tego seta. Zdobywa dla nas 23 punkt, potem blad Francuzow [podwojne odbicie] i pilka setowa. Z 4-pukntowa przewaga zaczynamy walke o zwycieskiego set ball'a. Grzegorz Szymanski zdobywa punkt, obijajac francuski blok i doprowadzamy do tie-break'a.

Tie-break
Rozpoczynamy utrata punktu.Kolejny rowniez tracimy po nieudanym ataku Szymanskiego w out. [tej srodkowej czesci tie-break'a nie pamietam, a przynajmniej nie umiem opisac,bo zacielam sie z nerwow:P]. Na boisku zauwazamy Bakiewicza. To co wyczynial z pilka, bylo godne podziwu. Tak samo jak obrona Kadziewicza. ktory niestety,zaraz po tym psuje pilke. Fatalne ustawienie polskiego zespolu,Zagumny na przyjeciu? Cos tu nie gra. Ta pomylka kosztuje nas utrate punktu i kolejny t-e-break'owy remis. Szymanski atakuje po skosie i nastepuje zmiana pol z nasza 1-punktowa przewaga.
Na drugiej polowie.
Pierwszy puknt po zmianie pol zdobywa Francja. Jednak juz po chwili Szymanski przedziera sie przez podwojny blok. Gruszka obija rece blokujacym zawodnikom druzyny przeciwnej. Potem piekne kontry, wymiany pilek sprawialy, ze szczeka mi opadala zwrazenia. Nastepnie kolejny juz blok Kadziewicza. Zebral sie w sobie, tego mu bylo trzeba. Trener Francji prosi o czas w momencie, gdzy brakuje nam 4 punktow do wygranej. Mamy wtedy 3 punkty przewagi. Szymanski znow rzuca sie w oczy. Konczy atak i mamy stan 8:12. Kolejne pilki, krotka z naszej strony i 9:13 dla nas. Znacznie poprawilo nam sie przyjecie zagrywki. Gacek [Libero] przyjmuje pilki z niesamowita lekkoscia. Szymanski natomiast juz opadajac zdobywa na ataku kolejny w tym spotkaniu puknt i mamy pilke meczowa. Niestety w out. Mamy trudne ustawienie zespolu polskiego. Niewyjasniona sytuacja z sedzia,w koncu werdykt [nasz blad]. Ale bez obaw, zagrywka Francuzow, Vadeleux nie wytrzymuje presji i trafia w out. Wygralismy.
11-tysieczna publika szaleje. Alezto byly emocje.
36:38
19:25
21:25
25:21
15:11
takie byly wyniki pukntowe,o ile sie nie myle. Hah! Warto bylo ogladac ten mecz. Juz sie obawialam, ze bedzie to kolejny z serii "Znowu wygralismy, nic nie straciles jesli nie ogladales". To bylo naprawde ZAJEBISTE widowisko:D

PEACE!
10:55 / 11.07.2007
link
komentarz (1)
Dzisiejszy dzien pod znakiem szczegolnej zabawy i zajec praktyczno-manualnych. Dokladniej? Robie prezent dla Sis na 18-tke;D Juz kupilam antyrame 50x70 cm [cholerstwo drogie, cala prawie kasa na to poszla:>], pozbieralam u siebie, u babci i u Anki w domu zdjecia z roznych etapow jej zycia i z tego zmontuje krotka historie jej zycia;D Wiem, ze ona bardziej ceni sobie prezenty robione osobiscie [podobnie jak ja], wiec bede dzis miala troche roboty. Napewno nie beda to zwyczajnie wklejone zdjecia. Opcji i wizji mam mnostwo tylko najpierw sie wykapie:-]

**************
......11
23:14 / 10.07.2007
link
komentarz (0)
No i ujawnilo sie dzis prawdziwe oblicze Olenki;D Szwagier, Sis i kolega Mario odczuli to na wlasnej skorze. uz nawet nie pamietam co takiego im gadalam, wiem, ze plakali ze smiechu. I wcale nie powstrzymywalam swojego glupiego smiechu. Moje zachowanie wcale nie wynika z faktu, ze wypilam 2 piwa (kto mnie zna, ten wie, ze duuuuuzo mi potrzeba, zebym odczula skutki picia alkoholu:>). A jeszcze powrot samochodem? Szwagier, pieknie sie wydzierasz. Zaluje, ze mam taki niski glos, bo nie dalam rady wydobyc z siebie tak wysokich dzwiekow:P Ale piosenki tresci religijnej spiewane na Zwyciestwa? Haha! Nawet Sis sie za nas wstydzila;D Aight! To lubie;DDD

************
Pozytywny akcent dzisiejszego dnia? 10 sekund szczescia. Juz ja wiem o co chodzi. Mrrrr.... ;-))))

************
Jeszcze nie macie mnie dosyc? Respect dla Was:P

************
no i 10 dni minelo... :*
00:22 / 10.07.2007
link
komentarz (0)
Postanowilam nieco sprostowac poprzednia notke. To, ze znalazlam pajaka smigajacego w kuchni nie oznacza, ze takie rzeczy sa u mnie w domu na porzadku dziennym! :P Pierwszy raz mi sie cos takiego zdarzylo. To tak w kwestii wyjasnienia.

*****************

Padam na pysk. Nic mi sie nie chce. Jakies przesilenie, a moze wkraczam w jakas menopauze? :] Sorry, glupi zart. Jakos taka niesamowicie rozdrazniona ostatnio jestem. Spie do 11-ej, potem gdzies wychodze, albo wrecz przeciwnie - zostaje w domu i czytam ksiazke. W Liceum to sie nawet do krotkich nowelek przekonac nie moglam a teraz? Pochlaniam jedna za druga.

Ej, wiecie co mnie wkurwia? Niby pieniadze szczescia nie daja, ale patrzcie jakie zajebiste otwieraja mozliwosci:] Wiem, ze nie jest to jakos specjalnie glebokie ale wkurza mnie to. Ostatnio jakos wybitnie:-/ Jeszcze Sis ma w czwartek 18-tke...

P.S. Kamila mi przypomniala nasz zaklad, ktory zawarlysmy w dzien mojej 18-tki. 'Jak Ty mi sie, Olka, ochajtasz przed 21-m rokiem zycia to mi placisz te 3 stowy!' Hah! Spoko, bede sie pilnowac:PPP
19:39 / 09.07.2007
link
komentarz (0)
wrocilam... Moja blog'owa dzialalnosc zostala zawieszona przez brak sprawnego monitora. Chyba tylko moj brak jest w stanie w ciagu 15 minut uzytkowania spalic monitor:] aktualnie korzystam z jakiegos shitu, ktory tymczasowo pozyczyla matka od jakiejs kumpeli z pracy. Co to za sprzet? Pffff... Dawno takiego zlomu na oczy nie widzialam. Nie wiedzialam, ze 15-calowka moze zajmowac tyle miejsca. Po prostu kolos. Zajmuje pol biurka, a starszy jest chyba nawet ode mnie. Ku pokrzepieniu serc: oklejony tandetnymi naklejkami ze Scooby-Doo! Hahahaha! Miazga...

*************

Moja matka wyrzucila mojego nowego przyjaciela przez balkon. Marian, bo tak nazwalam owego osobnika, byl przeslicznym pajakiem z brazowym, idealnie gladkim i blyszczacym odwlokiem. Znalazlam go wczoraj jak smigal po kuchni i sie zachwycilam. Zamknelam go w przezroczystym pudelku, pokazalam mojej Marde. A ta, wykorzystujac fakt,ze caly dzien bylam poza domem, wyrzucila gona zbity pysk. Nawet nie wiem gdzie sie teraz biedak podziewa. Hahaha! Co ja bredze:P Krotko mowiac? Fajny pajak byl. Juz go nie ma:-/

**************

9!
Teraz odliczanie w druga strone. Juz tyle dni moje Slonce siedzi w Irlandii. Tesknie przeokrutnie...
15:09 / 30.06.2007
link
komentarz (0)
No i przyszedl ten moment. Zaraz wychodze, autobusowy trip do Labed i 'good-bye-my-sunshine' ;-( tymczasowo bede poza zasiegiem. Ne liczcie, ze odpisze na smsa albo oddzwonie. Jakby co... sama sie odezwe;)

ehhh... 'oj bejbe nie boj sie, nadrobimy 3 lata w 3 miesiace ;)' owszem... tak tez bylo:*
02:34 / 30.06.2007
link
komentarz (0)

Rozgazowana cola, pol paczki fajek, player na uszach, paczka chusteczek i okno otwarte na osciez, zeby wywietrzyc moj pokoj. Pale w pokoju, przed kompem. Nie mam nawet sily wyjsc do kuchni. To raptem kilka metrow. Nie chce. Dzis mi wszystko wolno.

Od rana funkcjonowalam jak warzywko. Staralam sie nie dac nic po sobie poznac, powaznie. Oli - Twardzielka. Standard. Dziekuje Ci, Romeo, za wypad na gofry. Co prawda, nie poskutkowalo, ale dzieki wielkie za troske. Dzieki Mycha, Ty wiesz za to. Zawsze jestes ze mna. Nie musisz nic mowic. I tak juz mi lepiej. No i dzieki Ci, Madzik. Piwko w plenerze? Nieudolne proby chill-out'owania. Ale hmm... dzieki.

*********
Odliczanie na blogu zakonczone. Patrze na zegarek. 2:39? Nie moge spac. Nadszedl dzien, ktorego tak bardzo sie obawialam. Taaaa... ktos moze pomyslec, ze to taki przejaw histerii ze strony 14-letniej dziewczynki. A ja twierdze, ze to nieprawda. Wolno mi sie raz zlamac. Odejsc od standardu i okazac jakies emocje. Matka nawet ze mna nie rozmawia. I to, o dziwo, nie dlatego, ze sie poklocilysmy. Ku zaskoczeniu wszystkich, jest ona teraz niezwykle wyrozumiala. Mowi mi tylko, ze nie moze na mnie patrzec, bo jej udziela sie moj nastroj. Nigdy jej o nic nie prosze, zawsze wszystko sama, wiec po raz pierwszy sie ugielam.
'Jeden tydzien bez stwarzania, pretensji, zali, ochrzanow, marudzenia i pytania >jak sie czujesz<, dobrze?'
'Dobrze, Olcia...' i cisza.


Jakos tak nie moge sobie znalezc miejsca. Siedze przy tym, kompie. Tepo wpatruje sie w monitor, mecze ta notke. Cholera, wrocilam do domu jakos przed 2-ga, padajac na pysk a teraz? Nosi mnie w srodku.

Dobra, koniec smecenia. To tylko 3 miesiace. Oli, badz twarda i pokaz, ze dasz rade. Dam rade? Heh, kto jak nie ja;-)
10:32 / 29.06.2007
link
komentarz (0)
jeszcze chwila i wychodze odebrac swoje swiadectwo dojrzalosci. Nie wiem skad jakas taka dziwna obawa, ze nie poszlo tak jakbym chciala. Niby podliczalam sobie wyniki kiedy w necie pojawily sie arkusze z prawidlowymi rozwiazaniami, ale boje sie zyciowej porazki. Nie oszukujmy sie, wcale sie nie przylozylam do tej matury. Lektury? Phi! Przeczytalam tylko jedna w calosci przez cale trzy lata i to jeszcze po terminie. No i wyszlo przy ustnym polskim:-] Matura rozszerzona z WOSu? Hah! To byl fristajl zycia. Nigdy sie WOSu nie uczylam, wiec nie wiem skad ten pomysl. Rozszerzony polski? Nie no, to juz zakrawa na sadomasochizm. Angielski rozszerzony? Na pewno nie poszedl tak dobrze jak na probnej w CKA. Jakos tak tylko ta biologia na podstawie sprawila czysta przyjemnosc i radosc.

*******
one-day-to-the-zero-hour

Ej, boje sie tego. Naprawde ;-(((((
10:17 / 28.06.2007
link
komentarz (0)
bylo idealnie! i ten usmiech na twarzy Pana A. Mrrrr... az sie milo patrzylo;-))) nie wiem jak Ty, ja bede jeszcze dlugo wspominac ten wieczor.

*******

Dziekuje wszystkim za pomoc w organizacji. I za wiare we mnie, ze da mi sie to przygotowac:-) nawet wtedy, kiedy balam sie, ze to nierealne. Po wczoraj dochodze do wniosku, ze nie ma dla mnie rzeczy nieosiagalnych, aight!!!;D


..... 2!
11:20 / 27.06.2007
link
komentarz (0)
A teraz notka ze specjalna dedykacja.


Sa takie przypadkowe rozmowy, ktore doprowadzaja do nieplanowanych spotkan. Sa takie nieplanowane spotkania, ktore doprowadzaja do zawiazania sie zaskakujacej znajomosci. Sa takie zaskakujace znajomosci, ktore doprowadzaja do nieoczekiwanych zmian w twoim wnetrzu. Wszystko wedlug jakiegos nieznanego scenariusza. Do czego zmierzam?

Moj drogi...

Dziekuje Ci za:
* wytrzymywanie ze mna w ostatnim czasie, choc wiem, ze bywam upierdliwa i ciezka do zniesienia,
* za serie grilli i domowek, kazda z nich byla na swoj sposob inna, dziekuje, ze mnie tam zabierales,
* usmiech od ucha do ucha nawet w chwilach kiedy cos Cie przygnebialo,
* za to, ze potrafiles przyjechac kiedy wyczules, ze mam jakas masakryczna chandre, dol egzystencjalny, zwal jak zwal, i tak w gruncie rzeczy chodzi o chujowe samopoczucie,
* za nauczenie mnie tego, ze sa we mnie jakies rzeczy (taaaa, chodzi o te oczy:P), ktre moga sie we mnie podobac, a na ktore nikt wczesniej nie zwrocil uwagi,
* za kazde przypadkowe spotkanie, kazda chwile, ktore momentami byly dla mnie odskoczniami od szarej rzeczywistosci,
* za ten dzieciecy entuzjazm, kiedy bylo smiesznie i za ta dojrzalosc podczas powaznych rozmow,
* za to, ze zaufales mi, Twoja 'pierwsza spowiedz' a nasze drugie w zyciu spotkanie. Pamietam jakby to bylo wczoraj,
* za to, ze ja moglam zaufac Tobie, przynajmniej w czesci sie otworzyc, gdy juz nie mialam sily - wyzalic,
* za muzyczne uswiadamianie mnie na kazdym kroku, dzieki Tobie odkrylam Funeral For A Friend, ktore teraz leci na playliscie;-)
* za mase sms'ow, z ktorych kazdy byl dla mnie tak samo wazny, ze juz nie wiem, ktore kasowac, zeby moc dostawac nastepne,
* za mozliwosc poznania wielu niesamowitych ludzi, ktorzy przyjeli mnie na tyle sympatycznie, ze do tej pory jestem zaskoczona,
* za chwile chill-out'u i nic-nie-ro-bie-nia, ktore pomagaly odsapnac od tej przytlaczajacej monotonii zycia,
* za glupie miny, wyglupianie sie, proby wzroku i te sprawy:P,
* za to, ze moglam plakac - ze smutku, z nerwow, ze smiechu,
* za to, ze jestes...


A teraz...

Czego Ci zycze?
* zycze Ci, zebys choc w najmniejszym stopniu zrealizowal swoj plan na zycie,
* zeby Twoja wiara w niektore idealy nigdy Cie nie zawiodla,
* zebys juz nigdy nie przezyl tego co w styczniu, dobrzy ludzie na to nie zasluguja,
* zebys zaznal kiedys takiej pelni szczescia, ktora Ci sie nalezy za to Twoje oddanie bliskim Ci ludziom,
* zeby Irlandia okazala sie miejscem, gdzie bedziesz czuc sie dobrze, osiagniesz to co chcesz,
* zeby dane Ci bylo poczuc, ze Twoj dom to Twoja oaza, Twoja arkadia, miejsce, gdzie zawsze beda Cie witac z otwartymi ramionami,
* zeby Twoi przyjaciele i bliscy zawsze pamietali co dla nich robisz, ile wnosisz do ich zycia,
* zebys nigdy nie zostal sam,
* zeby gorycz doroslego zycia nie zabila w Tobie tego chlopiecego wdzieku, ktory za 5-10 lat bedzie bezcenny,
* zebys byl szczesliwy... Czy tutaj, czy w Belfascie... Tego Ci wlasnie zycze:-)

16:23 / 26.06.2007
link
komentarz (0)
I znowu bym zapomniala:] Na specjalne zyczenie kolegi Dawida i jego dziewczyny wklejam tu opis wymarzonego partnera:P
P.S. To ostatni raz kiedy Was slucham, hah! ;DDD


"Chce spotkac mezczyzne,który nauczy mnie rozumiec pojecie slowa "kompromis",ktöry pokaze mi gdzie leza granice,których sie nie przekracza.Mezczyzne,za którym pojde do piekla i z powrotem(jesli mnie oczywiscie diabel pusci...),któremu sie oddam,dla którego sie zatrace i oszaleje.Który bedzie mym WLADCA,ale i NIEWOLNIKIEM.Bedzie mnie wspieral,a ja bede wiernie i dumnie stac u jego boku.Mezczyzne,dla którego w dzien bede przyjaciólka, a w nocy dzi(w)ka.Który brakiem wlasnych kompleksów,wyleczy mnie z moich.Który nie bedzie próbowal mnie zrozumiec,po prostu przyjmie taka jaka Bóg stworzyl..."
15:59 / 26.06.2007
link
komentarz (0)
Kolejny dzien do niczego. Bylam dzis w tych Katowicach na rozmowie kwalifikacyjnej. Obudzilam sie z goraczka, a za oknem pogoda niczym najgorszy jesienny poranek:-/ w takiej ulewie, po 4 godzinach snu maszerowalam przez masto na dworzec, stamtad pociagiem do Katowic i potem jeszcze obcasowo-spodniczkowy sprint na miejsce rozmowy. Wypizgalo mnie na wszystkie strony, przemoklam strasznie. Koszmar.

Teraz z zupelnie innej beczki. Niby powinnam sie cieszyc na jutrzejszy dzien, ale wkurwia mnie niemilosiernie, ze ludzie nie wierza, ze plan na jutro zrealizuje w pelni. Ale wszystko dopiete prawie na ostatni guzik. Odwrotu nie ma. Swoje zrobilam. Mam nadzieje, ze sie uda. Przynajmniej ja bym tak chciala:]

Chorobsko mnie miazdzy. Bol glowy, drzeszcze, jakas niewielka goraczka i tony zuzytych chusteczek:-/ Nice. A tu jeszcze wieczorem trzeba do ojca na mieszkanie wbic i co-nie-co pomoc. Moge wiele ale nie jestem cyborgiem.

Ehhh... beznadziejny tydzien przede mna. Dobrze, ze mam Was.
Madzik, Ty wiesz, czekam na ta Twoja wolna chate;D Moze wielki come back Frank the Tank Godfather:>? Ojjj, bedzie sie dzialo:-)
Stawiar... a za Ciebie trzymam kciuki. Zeby sie udalo, Ty wiesz co. 15 minut rozmowy z Toba, nawet na GG powala mnie ze smiechu na lopatki, zapas pozytywnego myslenia mam na tydzien.
Kamilko, Tobie zycze troche mniej nerwow. Nie irytuj sie tak szybko. Moj sposob na poprawienie Ci humoru? Wpadne do Ciebie i przyrzadze Ci zajebisty obiadek;D Ale pod jednym warunkiem. Twoj facet nie wejdzie ani na moment do kuchni, bo znowu sie poklocimy o jakis makaron czy cos:P
Blondi... ahh, Ty nasz Blondasku:-) zaniedbalismy wieczorne miazdzenie cmika:P trzeba odnowic ten rytual.
Emi,ojjj, Emi... obiecuje, ze pojdziemy na jakas impreze za jakis czas.
Kasiu, a z Toba wyskocze na te piwko obiecane;D Bylas pierwsza osoba, ktora naprawde przejela sie tym, ze jestem chora.
Olivko, z Toba to juz nie widzialam sie... ohohohoh... cholernie dlugo:-( ciesze sie, ze caly czas o mnie pamietasz. I, ze zawsze trzymasz za mnie kciuki, niewazne czy jest dobrze czy jest zle.
Kubo T. Dla Ciebie pelen respect! Rozgryzles mnie ostatnio w Woodo a to naprawde ciezka misja. Juz wiesz co sie skrywa pod moja warstwa niekontrolowanego cwaniactwa.
Dorotko! Za Toba tez sie cholernie stesknilam! Szkoda, ze nie widzialas mojej miny jak mi w agresywny sposob zatrabilas kiedy szlam przez ulice:P Najpierw szok i chcialam Cie opierdolic, potem kiedy zauwazylam, ze to Ty... hahaha! Ale wybuchnelam smiechem;D

Dziekuje, ze Was mam:***


.... 4!
12:39 / 24.06.2007
link
komentarz (0)
Tajemnica sukcesu: Odwaznie mierzysz sie z kazdym problemem.
Tak&Nie: Badz dokladna ale nie pedantyczna.
Twoj czar: W kazdej sytuacji postepujesz wlasciwie.
Tak Cie widza: Jestes wystarczajaco silna, by pozwolic sobie czasem na chwile slabosci.
Taktyka uwodzenia: Z poczatku jestes kumpelka, potem nie masz zahamowan.
Milosna mantra: Zobaczysz, jeszcze nie raz Cie zaskocze!
Seks: Z nieposkromiona fantazja.

Wedle zyczenia zamiescilam te horoskopowe bajeczki dla mojego znaku zodiaku. Zadowolony:P?
*****************

Kolejny chujowy poranek.



..... 6!
15:27 / 21.06.2007
link
komentarz (0)
Siedze na balkonie i z najwyzszym skupieniem wpatruje sie w kazda przeszywajaca niebo blyskawice. Kazda czasteczka siebie wsluchuje sie w niezliczone grzmoty. Pieknie. Czestotliwosc piorunow i wszelkiego rodzaju hukow maleje. Burza przechodzi. Szkoda. Ja bym tak mogla siedziec tu bez konca...




..... 9
11:18 / 20.06.2007
link
komentarz (0)
od 6:50 na nogach, wszystko zalatwione, wrecz dopiete na ostatni guzik. Okna tez juz umylam.
Ostatnimi czasy odnosze wrazenie, ze moj dom to istne pieklo. Nie chce mi sie tu wracac. Nie mam sily wysluchiwac wrzaskow, krzykow, wyrzutow. Matka dobrze wie, ze gdyby nie Mlody to juz by mnie tutaj nie bylo. Przeciez mialam zaraz po 18-tce sie wyprowadzic do Kamili, ewentualnie England z Guska ale w sumie szkoda bylo przerywac czasow LO. Ale nie... Obrzydliwie bezczelny wjazd na ambicje. I w koncu zostalam. Niestety, coraz mniej mam sily na znoszenie tego wszystkiego. Ku zaskoczeniu wszystkich, dalamm kiedys idealny dowod na to, ze potrafie sobie w zyciu sama poradzic. A jak narazie odrywam role matki milosierdzia, nie wiem, matki Teresy z ul. Chopina? Kurwa, mam tego po dziurki w nosie! Zapierdzielam niezle, zawsze wywiazuje sie z moich obowiazkow. Niewazne czy jestem umowiona z kims czy mam caly dzien wolny. Jak mam cos zrobic to tak bedzie. I co mnie najbardziej wnerwia? To co wczoraj uslyszalam przez telefon: "I tak jestes jeszcze gowniara!" Gowniara to nigdy nie bylam, ani rok, ani 15 lat temu. Nie mialam na to czasu. Od malego samodzielna. I zawsze ta presja, zeby byc najlepsza. Nie udalo sie? Szlaban.
Pamietam jakby to bylo... nie wiem, wczoraj...
Patrzac z perspektywy czasu, nieco smieszna sytuacja. Olenka ma niespelna 9 lat i chodzi do drugiej klasy. Wraca ze szkoly zaplakana. Nie wie co ma zrobic. Jak pokazac rodzicom zeszyt z polskiego. Chodzi po swoim pokoiku, zestresowana, bo pani z polskiego prosila o podpisy pod kazda ocena. "Tato? Mamo?" powiedziala Ola ze lzami w oczach i drzaca reka podala pognieciony z nerwow zeszycik. A tam, na ktorejs kartce wyniki dyktanda. I krwistoczerwonym dlugopisem na nieskazitelnej bieli uczniowskiej kartki wpis "+4". Smieszne? Moze troche. Gdyby nie fakt, ze Oli miala potem tydzien szlabanu. I musiala 4 godziny dziennie czytac ksiazki dla siodmo- czy osmoklasistow, zeby poprawic pisownie. Horror.
O czym wogole ja pisze? Zaczynam sie nad soba uzalac. Jakbym miala 10 lat i chciala sie pozalic na caly swiat internetowym czytelnikom:-] znikam zapalic. Napisze cos jak mi nerwy przejda.
07:20 / 20.06.2007
link
komentarz (0)
..... 10!

Wiecej napisze jak wroce do domu:>
12:07 / 18.06.2007
link
komentarz (0)
ojjj, ale jestem zla na siebie, ze tak pozno wstalam. Dzis tyle rzeczy do zrobienia. Musze posprzedawac podreczniki, przejsc sie do biura paszportowego dowiedziec sie pare rzeczy, ewentualnie do fotografa, no i rzecz najdziwniejsza... wykombinowac skrzydla:P Powaznie, za duzo tlumaczenia, wazne, ze my wiemy o co kaman:> a tu zegarek, do jasnej cholery, pokazuje 12:07!
****
wczorjaszy wieczor? miazga zarowno jesli chodzi o emocje jak i roznoroznosc moich przemyslen. Na wstepie klotnia z matka, oj, dawno juz tak zle nie bylo. Momentami czuje jakbym to ja byla matka w tym domu, bo wszystkie obowiazki spadaja na mnie. A jak mamuska cos narozrabia to przeciez od czego ma Olenke? Ale cala klotnie rozegralam tak, ze potem zadzwonila do mnie z przeprosinami. O co poszlo? Niewazne. Wazne, ze jest juz ok. W kazdym badz razie ja juz wszystko pozalatwialam spotkalam sie z ojcem. Co za abstrakcja, co nie? Cieszyc sie na spotkanie z ojcem. Dla innych to normalka, rutyna, standard a mi takich chwil brakuje. A wieczor, naprawde sie udal. Sporo powaznych rozmow, potem przyszla pora na odmozdzajace, glupie zarty i smiech. Father zaskoczyl mnie. Najpierw wpadlismy do McDonald'sa na lody, potem Tajemniczy Ogrod a tam piwko [albo 2 :P?], potem spacer i 'kolacja' w Zlotym Kurczaku ok. godziny 23-ej:) ajjjj, jak mi brakuje takich chwil, takich momentow... Nawet zaczynam sie stopniowo przekonywac do mojej macochy:> W sumie spoko z niej babka, gdyby nie fakt, ze rozjebala moja rodzine od wewnatrz:] ale moj ojciec tak wybral, nie ingeruje w to, kazdy zyje na wlasna reke. Dobra, koncze ten wpis. Malo mam czasu, poza tym palic mi sie chce, a balkon daleko od kompa;-)
Ide.

....... 12
16:47 / 17.06.2007
link
komentarz (0)
Nieoczekiwane spotkanie po latach. Krotki telefon: "Jestes w domu? Wpadam na kawe." I potem rozmowy pelne smiechu, radosci ale tez i takie wrecz egzystencjalne tematy. Tak minelo bezstresowo 1,5 godziny po czym Dawid wybyl do swojej dziewczyny. Tak, Dawid... Moj pierwszy w zyciu facet. Nie jestesmy ze soba od 3 lat ale nadal sie uwielbiamy. Kurcze, jak sie ciesze, ze wreszcie mu sie ulozylo. Co jest najsmieszniejsze? Z jego aktualna panna swietnie sie dogaduje;-)
*******
Dawid przyniosl cos co w dniu dzisiejszym ma dla mnie wartosc, ktorej nie potrafie opisac slowami. Stara pognieciona kartka. A na niej nabazgrane iles tam linijek tekstu. Moj pierwszy w zyciu ambitniejszy tekst. Mialam wtedy jakies 15-16 lat! W sumie, dosyc glebokie slowa jak na nieodpowiedzialna nastolatke. Pisalam to na szkolnym parapecie, jeszcze w gimnazjum. Potem, gdy przyszedles po mnie pod szkole, dalam Ci to do reki. Do konca zycia nie zapomne jak bardzo oboje nienawidzilismy tej suki. I jak fajnie udalo mi sie ubrac w slowach to co czulam i myslalam, kiedy ja mijalam. A sobie ten tekst tu wrzuce. Literacko nie jest on moze nadzwyczajny ale to taka pamiatka z czasow prehistorycznych dla mnie. I myslcie sobie co chcecie, ja jestem z tego dumna. Ach, sweet fifteen ;-)


"Niemalże za widnokręgiem,
w słonecznej poświacie dnia przetkanej nićmi nocnego srebra
Egzystujesz Ty, lewitująca ponad ludzkimi umysłami.
Myślisz, że Cię kochają a samotna jesteś.
Myślisz, że Ci ufają a liczyć na nich nie możesz.
Myślisz, że wierzą Twym słowom a oni własne mają.
Nie Los Ci dał rolę przywódcy, to Ty ją sobie uzurpujesz.
Ty nie wybaczasz, to Tobie wybaczać muszą.
Twa Dusza nie lśni nieskazitelnie, to Ty ją wybielasz na nowo.
Ciężar Twych błędów na innych spada, gdyż to oni błądzą, nie Ty.
Bo niemożliwym jest przecież, że Ty – która wzrastałaś z ideałów ludzkich, która jesteś ucieleśnieniem prawdy, niewłaściwą ścieżką idziesz.
Wieki miną nim spojrzysz wstecz.
Tamtych zranionych istnień ludzkich już nie spotkasz.
Nie klękniesz, nie poprosisz o litość.
Litość jest dla słabych a oni już wzrośli w potędze swojej.
To ty ich tego nauczyłaś.
Za późno będzie by wracać.
Za późno by klękać, przepraszać.
Twa siła opadnie.
Potęga jest czymś przemijającym, ulotnym.
Lecz serca tych ludzi na zawsze pozostaną.
Ty to straciłaś.
Już na początku swej ścieżki.
Jesteś zgubiona…"

peace...
14:38 / 17.06.2007
link
komentarz (0)
Ciesze sie. Naprawde sie ciesze...
13:08 / 17.06.2007
link
komentarz (0)
Zwykly dzien za mna. Jeszcze zwyklejszy przede mna. Teoretycznie, nie umieralam wczoraj z nudow. Po 'odespaniu' piatkowej imprezy, wstalam ok. 10:00. Madre sie zmobilizowala i wpadlysmy do 'tesciow' na kawe/herbate/ciacho/pączka. Potem powrot do domu, dziesiatki odebranych telefonow. Potem rzecz niezwykle istotna - Romeo wpadl na kawe. No i ciag powaznych rozmow. Lubie takie powazne dialogi z kims, kto tez dostal od zycia po dupie, i mimo prawie 10-letniej roznicy wieku traktuje mnie calkiem serio. Szanowny kolega nawet zawiozl mnie na grilla, za co serdecznie mu dziekuje;-) A grill? Hehe, jak grill. Sympatycznie. Hit wieczoru? Slonce w roli Gandalfa Szarego:P No i wczoraj zlamalam sie. Po 1,5 rocznym detoksie zajaralam. Ilosci, ktore spalilam byly sladowe, ale jednak...

Z tego miejsca srodkowym palcem pozdrawiam kolege Marcina. Do tej pory nie moge przebolec Twojego skurwysynstwa:>

W dniu dzisiejszym zostalam obudzona przez matke slowami: "Wstawaj do jasnej cholery! Ania chce wejsc na GG!" Okazalo sie, ze Sis spala dzis u nas. A pobudka wynikala z faktu, ze Madre chce zrehabilitowac sie za to co zrobila ponad rok temu. Mysle, ze to nie wystarczy. Z drugiej jednak strony... Ile ja bym dala, zebys sie moja droga Mamo przede mna zrehabilitowala. To, ze mieszkam z Toba, ze wszyscy znajomi zazdroszcza mi, ze jestes wlasnie taka nie wystarczy. W pamieci i tak mam te wszystkie akcje. Wtedy zawsze bylam zdana na siebie. Ojciec przed kumplami i znajomymi zgrywal fantastycznego tatuska. Ty, Mamo, tez stwarzalas pozory. A prawda jest taka, ze wychowalam sie sama. Za szybko chcieliscie mnie usamodzielnic. Z dziecinstwa to ja nie pokorzystalam. Ok, rozumiem, teraz to procentuje. Ale czasem chcialabym uslyszec, ze jestescie ze mnie dumni, moi drodzi Rodzice. I, ze wcale nie jestem taka beznadziejna jak mi kiedys to wpajaliscie. Wypadaloby teraz podziekowac tym wszystkim ludziom, ktorzy uksztaltowali mnie na kogos, kim jestem dzisiaj. Pewnie i tak nie przeczytacie tego, czesci z Was juz nie zobacze, ale we mnie pozostanie ta swiadomosc, ze podziekowalam. Mozecie byc zadowoleni. Nie puszczam sie, nie jestem agresywna, skonczylam dobra szkole, planuje studia, chce zalozyc rodzine, gdzie chocby za cene zapierdalania w dzien i w nocy zapewnie moim dzieciom wszystko co bedzie im do szczescia potrzebne. Nie bedzie opcji, zeby moje dzieci musialy w duchu innym zazdroscic. Nie odczuja tego co ja. Nie beda ze smutkiem patrzec na czyjes zabawki, albo marzyc tylko o nadejsciu kolejnych urodzin, zeby poczuc matczyny uscisk i zobaczyc w oczach rodzicow taka mala iskierke mowiaca "To jest moje dziecko. Kocham je nad zycie". I zeby moj dom byl taka mala Arkadia. I ostoja dla mnie i mezczyzny mojego zycia. ZMIANA TEMATU. Zbyt bolesny sie zrobil ten wpis.

Wypadalo by spotkac sie wreszcie z Kamila. Zaniedbalam ja troche, chcociaz w sumie ona tez ma ostatnio napiety grafik;-) Ale ciesze sie niesamowicie, ze Ci sie wreszcie uklada. I wcale nie zaluje tego co zrobilam dla Ciebie w styczniu. Ty bys zrobila to samo na moim miejscu. Kocham Cie za te stuprocentowe zrozumienie kazdego aspektu mojego ciezkiego charakteru.

W tym tygodniu nastapi wreszcie realizacja ambitnego planu. Madzia i Kiro, licze na Was. Dzieki za deklaracje pomocy. Damy rade, oczywiscie ;D

Co ze mna? Problemy natury zdrowotnej :] Chyba wybiore sie do kardiologa, bo mi serducho swiruje. Mialam swiety spokoj ponad 2 lata a teraz wielki come back napieprzania w klatce piersiowej:-///
**********
W sumie wszystko jest ok. Sa takie dni kiedy przytlacza mnie swiadomosc nadchodzacych chwil. Staram sie nie myslec. Jedynie kolejne smsy chwilowo poprawiaja mi humor.

A teraz koniec tego chaotycznego wpisu. Ide sie wykapac. 1,5 godziny relaksu just 4 me. Matka z Mlodym na kapielisku. Sis juz poszla. Wylaczam sie. Pora zrobic cos dla siebie.

P.S. W chuj dlugi dzis ten wpis :P
16:54 / 16.06.2007
link
komentarz (0)
Kolego Marcinie. Myslales, ze wylot do Szwecji sprawi, ze agresja mi minie? Niestety, dowiedzialam sie tego, co tak bardzo starales sie przede mna ukryc. I wiesz co Ci powiem? Niezly skurwysyn z Ciebie. Dobrze, ze Cie wtedy splawilam. A na rece Twojej narzeczonej skladam szczere wyrazy wspolczucia.
10:46 / 16.06.2007
link
komentarz (0)
no i obudzilo mnie zarowno to idealne zimno wplywajace do mojego pokoju przez szeroko otwarte okno, smrod swiezo skoszonej trawy, po ktorym kicham jak cholera, ja rowniez napierdalanie szurnietych panow robotnikow, ktorzy nie dadza pospac biednej 19-letnie dziewczynie, ktora byla wieczor wczesniej na imprezie!!! Wrrrr... No dobra, a teraz o imprezie:) Otoz, byla ona calkiem nieplanowana. Ogolnie caly wczorajszy wieczor byl jakis taki sympatyczny. Najpierw z Adaskiem i Szwagrem Ikar, potem szybko przetransportowalismy sie w okolice Rynku, potem chwilowo NOT, potem Da Grasso [a raczej oczekiwanie na pizze w samochodzie], a pozniej juz Grunwald i konsumpcja pizzy na masce samochodu ;D No i nieoczekiwany telefon od Madzi w momencie, kiedy bylam juz podwieziona pod dom. Zdazylam przejsc na pierwsze polpietro, zeby potem juz zawrocic i w dluga do Voodoo ;-) Madziu, krolowalas wczoraj na parkiecie ;D skad ta energia:>? Tez bym sie swietnie bawila, gdyby nie ta suka, ktora juz kiedy probowala mi narobic problemow. Wtajemniczeni wiedza o co mi chodzi. Naprawde, staram sie sobie wrogow nie robic. U mnie trzeba na to zasluzyc. I wlasnie Ty, moja droga A., jestes w tym nielicznym gronie ludzi, ktorzy albo sa skonczonymi idiotami, albo mega-falszywcami, ktorych zniesc nie moge.

a w domu standardowo pustka. Wstaje rano, nikogo juz/ jeszcze nie ma. Tylko glosna muzyka poprawia mi humor. I jeszcze ten przygnebiajacy telefon wczoraj wieczorem od Sis. Oj, dasz rade Malenka. Wierze w Ciebie :) I mam swiadomosc tego, ze powtorzysz mi kiedys te slowa.

Jakies plany na dzis? Na nadchodzace dni? Na przyszlosc? Przygnebil mnie wpis Szanownego Pana Neona [:)))] odnosnie studiow. I czy naprawde wiem co chce w zyciu robic? A jesli tak to czy po pierwszym roku sie nie rozmysle? W sumie cale zycie marzylam o psychologii. Z wyjatkiem pierwszych 4 lat mojego zycia, dopoki moja Madre mnie nie uswiadomila, ze dziewczynka ksiedzem zostac nie moze;-) Dobra, zawsze istnieje opcja 'dziennikarstwo', ale to, ze mam rozne zajawki na pisanie, ocenianie, wypowiadanie sie na jakis temat nie daje mi pewnosci, ze bedac pod presja jakiegos terminu, jakiejs wypowiedzi po prostu nie napisze. No i jeszcze te niespelnione rodzicielskie ambicje ciazace na mnie. Jesli nie pojde na studia, strace ogromna sznase...i wiele w oczach rodzicow.



[ide cos przekasic, moze potem cos napisze. W lodowce czeka na mnie jogurcik fantazja z jakimis platkami. Powinno styknac do 17-ej:)]
16:28 / 15.06.2007
link
komentarz (0)

Yes empress devine

Anytime me look ina your face

You make my world a brighter place

And your majesty and grace

A help me through the rat race



Joy ina your eyes me nuh see no tears

Love is what you giving me throughout the years

Every time you need me I will be there my dear I swear

Love ina your eyes me nuh see no fear

Joy is what you giving me troughout the years

Every time you need me I will be there my dear I swear



There is no faking no heartbreaking

Like a volcano this ya true love is shaking

In tender caring we are partaking

Woman me feel seh big things ina the making

Intoxication of a certain kind

I will admit that you suit my mind

Pulpitation of another kind

Don't fast forward baby just rewind


16:11 / 15.06.2007
link
komentarz (0)
Kurcze, w mojej glowie jest ostatnio tyle pieknych zdan, ktorych nie potrafie ubrac w slowa. Tyle cudownych obrazow i wizji mam przed oczami a nie potrafie ich przerzucic na zwykla kartke papieru. Czuje sie do niczego. Wlacza mi sie dlugo skrywany romantyzm? Niedobrze. Romantycy przegrywaja juz na starcie...
10:07 / 15.06.2007
link
komentarz (0)
wychodze z zalozenia, ze co ma byc to bedzie. I tak bedzie ciezko, ale w tym przypadku... przynajmniej ze swiadomoscia, ze warto bylo :-)
10:04 / 15.06.2007
link
komentarz (0)
Myslovitz na playliscie [jakos dzisiaj wyjatkowo trafiaja do mnie te teksty]. "Swiat wypadl mi z moich rak. Jakos tak nie jest mi nawet zal." [I-D-E-A-L-N-E]
09:59 / 15.06.2007
link
komentarz (0)
Jezu, jak cudownie zakladac bloga, ktory jest w stu procentach anonimowy:] zero komentowania, zero sztucznej troski, zero wscibskich spojrzen i falszywych przejawow zainteresowania ze strony innych. Swiat nie jest taki prosty jakby sie wydawalo. Ludzie Ci bliscy potrafia Cie zranic najbardziej. Wczoraj, idac do Kamili, spotkalam kogos kogo wolalabym juz nigdy nie widziec. Przykro jest patrzec, gdy czlowiek, za ktorym bylam w stanie skoczyc w ogien, macha Ci tylko w wymuszony sposob z odleglosci 30 metrow. Kurwa, przeciez to sa ponad 2 lata wyciete z zyciorysu! Chyba za latwo ufam ludziom. Ale to tak juz jest, staram sie w kazdym znalezc cos dobrego. Nigdy nie zakladam z gory, ze ktos jest zly. Sa ludzie, ktorzy dla mnie po prostu istnieja, a sa i tacy, bez ktorych zycia sobie nie wyobrazam. Tylko nadal nie moge zrozumiec... Po cholere czlowiek stara sie do mnie docierac przez dni, tygodnie, miesiace, jesli potem sie od tego odcina? I nie pomoga mi wytlumaczenia w stylu: "Z dnia na dzien stawalas sie coraz blizsza a wtedy, mimowolnie, wytwarzalem taki pancerz. Im bardziej chcialem Cie przy sobie zatrzymac, im wazniejsza sie dla mnie stawalas, tym bardziej moje zachowanie wskazywalo na cos zupelnie innego." A ta przyjazn przetrwala przeciez tyle kryzysow. Ale wiedzialam juz po pierwszym, ze nigdy nie bedzie tak jak kiedys. A bylo tak cudownie...
11:51 / 14.06.2007
link
komentarz (0)
takie wieczory jak wczoraj, tego mi brakowalo... Madzik, Kiro, Emi, Stawiar, Mycha i jej boy Adas. Ekipa moze nie za duza wszakze jak elYtarna:P Popykane w bilarda, nawet dobrze mi szlo, gdyby nie kretynskie bledy na korzysc przeciwnika. Z dziewczynami pogadane jak nigdy. No i jeszcze seria podlych opowiesci z cyklu "World of Doubledecker" Hahaha! Na samo wspomnienie dostaje ataku histerycznego smiechu;DDD Stawiar, jestes moim Mistrzem! A teraz subtelna zmiana tematu: nie wiem czy juz o tym pisalam, ale skonczylamwczoraj czytac swietna ksiazke. "Próba sił" - naprawde polecam! Zajebista historia pelna opowiesci o okultyzmie, egipskich legendach, zjawiskach paranormalnych i tradycji chrzescijanskiej. Jedna z lepszych jakie w zyciu przeczytalam. No i tyle, ide sie ogarniac, jeszcze w pizamie smigam:P Aaaaa! Zapomnialabym dodac! Gabriel&Dresden - Dust in the Wind -> Jaram sie strasznie! no to peace:-)))
11:22 / 12.06.2007
link
komentarz (0)
sytuacja sie pokomplikowala... czy ktos sie spodziewal 2 miesiace temu takiego scenariusza? kurwa, bedzie ciezko. a potem miesiac wyciety z zyciorysu....:]
13:37 / 11.06.2007
link
komentarz (0)
wreszcie wyspana;D jakos tak wczoraj zasnelam wyjatkowo spokojna... a teraz? Funeral For A Friend na playliscie i przelewam wene tworcza na kartki papieru w formie rysunkow:)
22:04 / 10.06.2007
link
komentarz (0)
the sunshine is comin' :)
22:02 / 10.06.2007
link
komentarz (0)
po miazdzacym pierwszym wpisie czas na rozkmine. Siedze dzis w domu caly czas, nawet fajki dla mnie przyniosla ze soba Kamila. Jakos tak brak energii, checi i motywacji. Ilosc zbieranych przeze mnie opierdoli od matki sukcesywnie rosnie. Ojciec zgrywa sie na cudownego tatusia. Mlody mnie wkurza a sis wpada tylko wtedy kiedy potrzebuje na gwalt dostepu do kompa. Nie no, sorry sis, przesadzilam troche, bo lapiemy ostatnio nieco lepszy kontakt niz kiedys. Co ja gadam? Kiedys tego kontaktu nie bylo wcale... Dobrze, ze wszystko wraca do stanu pozornej normalnosci, bo juz sie balam, ze za 3-4 lata bedziemy sie ograniczac tylko do wysylania pocztowek na swieta na mega-dlugiej trasie Witkiewicza-Chopina:] Rozkminy rozkminami. Ale czem, kurwa, tak pozno dowiedzialam sie o tym wypadzie do Wisly? Zartuje, i tak bym nie pojechala. Nie co dzien w koncu zeni sie ojciec. I nie kazde dziecko poza tym, dostepuje zaszczytu ogladania ojca mowiacego sakramentalne 'tak' innej kobiecie:> t by bylo na tyle z moich ostatnich dolkow. Desperacko wyczekuje czegos co pomoze mi sie od tego wszystkiego odbic. Jakis pozytywow, punktow zahaczenia pozytywnego myslenia. Lookin' for inspiration, elo!
21:50 / 10.06.2007
link
komentarz (0)
zmiana adresu bloga? nareszcie:> nikt nie jest niezawodny, ale eblog'i, ownblog'i czy inne shity byly nie do zniesienia...