Jak tak się siedzi i nie można mieć pewności,że wszystko poszło w cholerę, do tego bardzo,bardzo się nie chce,żeby poszło, a każdy uciekający dzień do tego właśnie prowadzi, to powinno się niezwłocznie jebnąć w głowę i zacząć coś robić. cokolwiek.
ale najlepiej drastycznie.
tylko wyjaśnić. może nawet kilka zdań. jakby się uprzeć to nawet jedno. a nie się użalać.
ale jest pewien problem. bo materiał oporny i nie można się zabrać.odwagi trzeba,bo robić z siebie kretynkę to niebardzo.
ale ja sobie poradzę.
tylko nie dzisiaj.

2006.09.15 15:39:37 ** komentarz (0)



Rozmowa.zawsze
'od szczerości się zaczyna...'
myśl co chcesz.
nie zaczęło się.i nie zacznie.przeczucie wie,co mówi.
zresztą...to przecież jasne.zupełnie zupełnie jasne.
to wszystko jest takie z braku laku.i nie zaprzeczaj.
nie uwierzyłabym.

2006.05.02 10:31:27 ** komentarz (0)



Widać jak zależy.
Zajebiście wszystko w praniu wyszło.zajebiście.
'Bo ona jest oparciem'
sratatata.i dobrze wiesz,jak uwielbiam,kiedy o niej wspominasz.krew mnie zalewa.dobrze wiesz.
ale mimo wszystko,jak na złość.
i gadaj z dupą.
ale przecież to kobiety są niezdecydowane.
'co nie idzie do przodu cofa się'
powoli spisuję na straty.
nie mam pojęcia czy dobrze,ale czas nabrać dystansu do sprawy,bo może człowieka szlag trafic.
dziecko:(

2006.04.30 23:49:36 ** komentarz (0)



Paniczny strach przed drugą pozycją.
To...to przecież tak długo.Tego się nie zapomina.
Nigdy,przenigdy.I ty wiesz.Jeszcze lepiej.
Nie potrafię znieść tej myśli.
Leniwa niedziela nie sprzyja.
Myślenie nie sprzyja.
Nie dla mnie.
Ratuj.Nie daj wyboru.
"i niech zrobi to,co już dawno zrobić powinien"
Zrób.Nie daj wyboru.
Co jeśli podkulę ogon i ucieknę?
Goń.Zawsze.

2006.04.10 00:16:08 ** komentarz (0)



Lenistwo, lenistwo.
Załatwcie basen gdzieś blisko. Jeśli nie basen, to ładną pogodę. Jezioro załatwię sama. Od biedy morze, ale wtedy trzeba jeszcze załatwić wiatr, bo może być szkodliwy.
Chcę taflę wody i pływać do utraty tchu. Chcę. Już.
Wtedy wcale nie ruszy mnie to, że wszyscy wyjechali. Nie chcę się nudzić. Jestem za młoda, żeby umierać ;) hilfe!

2005.08.06 23:57:45 ** komentarz (0)



W sumie to cały czas się oszukuję. Że się odchudzam, że jestem twarda i nic mnie nie rusza, że Cię nie usprawiedliwiam, że mogę nie palić i nie będzie mi z tym cięzko, że w szkole dałam z siebie wszystko, że niczego mi nie brakuje, że jeszcze nie wszystko stracone, że mam wyśmienity humor i nic mi go nie zepsuje. Gówno prawda.
Jak zawsze to samo. Ze mną musi być coś nie tak.

2005.06.12 14:18:48 ** komentarz (2)



Wszystko, co tylko możliwe, wali mi się na głowę. Latam, zbieram, staram się jak mogę. Nie wychodzi. Zrąbałam 4 przedmioty, bo nie mogłam się skupić. To przez Ciebie, wiesz?
Jak nie wiesz to trudno. Kiedyś się poskarżę. Tymczasem sobie daruję. Nie powiem przecież, że nie mogę żyć kiedy się nie odzywasz.
Bo nie mogę. Serio :*
:(

2005.06.08 17:24:35 ** komentarz (3)



No dobra. Drugą noc nie śpię. Ale wschód słońca mam piękny. Nie pogadasz :)

2005.05.15 04:30:28 ** komentarz (1)



Nie nastrajaj się optymistycznie, babo.
Pewnie znów dostaniesz od życia po głowie, jak Maldini od Hesselinka, ale nic. On się podniósł, to ty też możesz.
Pis.

2005.05.04 23:57:05 ** komentarz (0)



Wkurw mną miota niepojęty, kiedy okazuje się, że słowa kogoś, kto miał być przecież zawsze i wszędzie możesz na mnie liczyć okazują się tylko i wyłącznie chuja warte.
Żal dupę ściska niemiłosiernie. Nie umiem o tym mówić spokojnie. Nie umiem. Palnij mnie w głowę, bo się nie pozbieram.
Wybacz wulgaryzm na wulgaryźmie. Rozsadziło mi środeczek.

2005.05.02 22:25:40 ** komentarz (4)



Jakby to ująć... impreza wypadła prze: -cudnie, -śmiesznie, -ekstremalnie, -nieprzewidywalnie i takie tam :) Ogólnie mówiąc: prześwietnie ;) Taki sobie pozytywny aspekt życia w jego ogólnej zjebalności(c).
Sprytny myk, spiłam zawodników druzyny przeciwnej, powiedziałam, że nie pojadę do domu, jeśli obiecają, że się będą ze mną bawić do rana i ogólnie to nie wiem jak to zrobili, że trafiali w piłkę. Mało brakowało a naszym ciotom udałoby się wygrać. Taką im okazję stworzyłam, a oni i tak nie dali rady. Ciołki z powołania, a jak :F
Drugi dzień boli mnie brzuch, kolejny raz obiecuję sobie, że oczywiście: nigdy więcej. Obiecanki cacanki a głupiego dalej boli :P

2005.05.01 22:54:41 ** komentarz (0)



Nie lubię, kiedy wszystkie fajne rzeczy zbiegają się w jednym czasie i muszę wybierać.

2005.04.29 15:54:51 ** komentarz (2)




- Ten chłopak nicz nie robi.
- Jest bezużyteczny-dodał mysz.
- Jest zakochany-wyjaśnił Gaspode, Cudowny Pies.-To trudna sprawa.
- Tak... Wiem, jak to jeszt-wyznał kot ze współczuciem.-Ludzie rzuczają w ciebie butami i różnymi rzeczami.
- Butami?-zdziwił się mysz
- We mnie żawsze rzuczali, kiedy byłem żakochany.
- U ludzi jest inaczej-powiedział niezbyt pewnym tonem Gaspode, Cudowny Pies.-Nie rzucają w ciefie butami ani nie leją wody. Chodzi raczej o kwiaty, kłótnie i różne takie.
Zwierzęta spojrzały na siebie ponuro.
- Przyglądałem się im-oświadczył Pip[mysz].-Ona uważa go za idiotę.
- Tak właśnie z nimi jest-dodał Gaspode.-Nazywają to romansem.
Kot wzruszył ramionami.
- Wolę już buty. Ż butem wiesz, na czym stoisz.

["Ruchome obrazki" Terry Pratchett]


Uwielbiam tego gościa za absurdalne, ale cholernie trafne wnioski ;)
Dziś to, Jill Scott w tle i całkiem już standardowo - rozgrzewająca, owocowa herbata z cynamonem. Zima przecież ma jeszcze wrócić. Izoluję się. Leczę katar i stosunek do innych.

2005.04.22 22:18:01 ** komentarz (2)



Ja zawsze wiedziałam, że ryczę bez powodu, ale cholera jasna - teraz to już przekraczam wszelkie granice.
Niedługo ktoś powie mi cześć, a ja się popłaczę.
Ech ;)

2005.04.20 21:17:59 ** komentarz (2)



Wrobili mnie w przełaje na kilometr, no bo oczywiście. Tłumacz młotom, że przeziębienie, że kolano jeszcze nie do końca wyleczone, że kręgosłup chory i katusze nieziemskie będę przeżywać przez trzy dni, że zwyczajnie nie. Że się nie nadaję!
To się honorem wykręcą, że niby jak, że tak nie można. Ambicja w ruch, bo jakże inaczej.
To mnie rozwaliło, przygniotło, zmiażdżyło, rozplaszczyło, wcisnęło w ziemię. Trzecie miejsce jest, a Ty sobie teraz zdychaj, człowieku. Aboco. Jeszcze bezczelnie zapytają 'czy aby wszystko wporządku'. [!] Tydzień w domu, następny - nadrabianie zaległości. Kogo to obchodzi. Później i tak pół klasy będzie miało celujące, bo kochany wychowawca i w ogóle no jakże mógłbym inaczej. A później się oczywiście dziwią, że nie chcę, że się wykręcam. Ano wykręcam. I będę. W nosie ich mam.

Do tego W. wkleja mi jakieś moralizatorskie gierki, wychodzi na to, że jestem zimna i bez serca, ale oczywiście tak tylko wspominam, ależ przypadkiem nie bierz tego do siebie. Kurwa 'nie bierz tego do siebie', a powtarza w kółko. Tak, jestem okrutna, nie mam serca. Jak chce tak umieć, to niech idzie na szkolenie do P. A najlepiej to niech idzie w cholerę!
Męęęczy mnie to!

2005.04.18 23:33:26 ** komentarz (0)



Wielowątkowo będzie, bo absencja ponad przeciętną:
*mistrzostwo w pływaniu dla szkoły - jesteś dla mnie wielką niespodzianką, E. {uśmiech}. Dla siebie też ;)
*opuszczone półfinały w siatkówkę - na rzecz owego pływania. Ze mną, czy bez - bez różnicy, bo tak czy siak prawdopodobieństwo wygranej było niewielkie. Max punktów jest i to się liczy.
*jeden dzień kręcenia filmu, na który mieliśmy oczywiście ponad miesiąc, ale wszyscy zapomnieli. Dwoiliśmy się i troiliśmy, żeby jakoś to było. Jestem z nas dumna, bo wyszedł całkiem dobry. Trzy osoby też mogą coś zdziałać ;)
*cały tydzień w biegu, bo to trzeba załatwić i to i jeszcze to. Jeszcze ta cholerna nauka.
*bal sportowca-elegancja(ekhm;]), sztuczne ognie, pełna serdeczność, szybkie spacery nad rzekę, bo przecież kogo wyciągnąć na papierosa, jak nie E.. Do tego ochroniarze, włoscizgłowyniespadnie, bo przecież P. tak powiedział i na rękach mnie nosili, bo P. tak powiedział. Jakby nie wiedzieli, że P. mówi różne rzeczy. Już wcale nie chcę wiedzieć, co ma do powiedzenia. Finisz nienajlepszy, bo niestety jasnowidz ze mnie kiepski, ale nie dałam się temu, bo... bo nie i już. Mało istotne po prostu.
*nocka u M. Plotki, ploteczki. Cztery godziny snu i oczywiście uciekające autobusy. Powinnam się przyzwyczaić.
*dzień otwarty w szkole - Ciocia Krysia się trudzi, żeby poziom pokazać, noboprzeecież, a tu się na wodę mineralną rzucają, bo impreza była i rozumiesz i oczy podkrążone, rozumiesz. Nie tylko lernen lernen, impreza musi być. Rozumiesz.
*urodziny A., na które zaspałam, będąc w domu na dłużej niż kilka minut po 40 godzinach, ale szybki prysznic i jestem. Okazało się kto jest cieć, a kto się bawi. Szybkie zawinięcie do domu i 12. godzin odsypiania całego tygodnia. mJJodzio ;)
Kara za mokrą głowę po basenie i krótki rękaw po treningach i sukienkę bez ramiączek nad rzeką i się tej chemii dziś za cholerę nie nauczę. I fervex smakuje ścierwiasto, fuj.

2005.04.17 17:25:49 ** komentarz (2)



Słów brak na złośliwość losu i ludzką nieudolność.

2005.04.12 21:47:37 ** komentarz (0)



Jesteś zwykłą świnią, P. I wsadź sobie w tyłek te gadki, naprawdę nie mogę tego słuchać. NIE-MO-GĘ. Zwyczajnie miałabym ochotę napluć ci w twarz.
Za ten cały rok to i tak za mało!


2005.04.04 21:57:44 ** komentarz (1)



Żadne słowo nie jest odpowiednie w tej chwili.

Żadne wydarzenie nie przeszkodzi piętnastoletnim, wypudrowanym bijaczys pójść na balety, no bo przecież, co tam wielki człowiek, kiedy gra muzyka! Może po prostu mózgi zadziałały im nie w tę stronę i nie pomyślały o tym, nawet jeśli nie ze względu na własne odczucia - zwyczajnie nie wypada!
Spódnice, których nie ma, szpilki, w których łamią sobie nogi. Co tam wielki człowiek, kiedy jest sobota!
Obie ja mówią, że szkoda słów. W ogóle nie mogły na to patrzeć.
"Wyrwę jej włosy. Taka jest durna, że się nie powstrzymam"
"Szkoda zachodu. Tylko jej powietrze z głowy zejdzie"

Wybacz.

Milczenie będzie odpowiednie.

Dla Niego życie przecież dopiero się zaczyna. Jeden człowiek, a tyle dobra. Właśnie dlatego ten kolec w sercu.

2005.04.02 23:31:55 ** komentarz (0)



Niech błogosławiona wena spłynie na mózg mój jutro w godzinach 15-16 albowiem jedynie Ci radości doznają, którzy u Zdzicha piątki dostająą!
;)
Wiem, że nic nie wiem i wiem jeszcze, że stosunek olewczy mam, albowiem jedynie Ci radości doznają, co się zamęczyć nie dają.
;)


Przechwycone do zachwytu - Lauryn Hill-To Zion plus Guru-{wpisztytułjakichcesz,wszystkielubiewsumie}, ale chwilowo Jazzmatazz vol.2.

Pjona, Zdzichu, jeden-zero dla matmy.
;)

2005.03.31 21:16:31 ** komentarz (1)



Nigdy nie czułam się tak podle, ale nic już na to nie poradzę.
Nie chciałam, żeby wyszło właśnie tak, ale wyszło.
Nic na to nie poradzę.
Broniłam się, mówiłam, że nie w ten sposób, ale nie działało.
To mnie zwyczajnie przerosło. Nic na to nie poradzę.
Everything I did, has already been done.
I naprawdę nic już na to nie poradzę.
Drogi Życiu, daj mi kopa, bo inaczej sobie nie poradzę


Tematycznie: Lauryn Hill-Lost Ones

2005.03.29 00:08:41 ** komentarz (2)



Zachowałam się jak ostatnia suka.
Czuję się podle.
Miej mi to za złe, powinieneś.

2005.03.27 21:20:29 ** komentarz (2)



Jeśli "ludzie inteligentni się nie nudzą", to zaczynam mieć duże wątpliwości, co do postrzegania siebie, hm ;)
Łapię się tysiąca i jednej rzeczy i co? I znowu kupa.
Rodzina wyemigrowała na wieś, chociaż trochę spokoju mam.
Co tam, że są święta, a ja sobie siedzę sama. Co tam. Święta w moim domu jakieś pięć lat temu przestały być rodzinne. Śniadanie odbębnione, więc jedźcie sobie. Mnie krówki i kurki zwyczajnie nie robią. Już nie.
Ogólnie to lodówka się nie domyka, a ja jem sobie ciastka kakaowe, jak zawsze, jak codzień. Świątek, piątek - nic ich nie przebije ;)
Kurcze, ale fopa. Święta, a ja ani smacznego jajka ani pocałujmniewPupę, tylko o ciastkach nawijam. {plask plask}. Do wieszcza mi daleko, ajt. Jakaś mała ewolucja może? Innym razem?
Ale nic to.
Dziś lecimy po staremu, żeby było tradycyjnie:
Refugee Camp[Fugees]

Pjona :>

2005.03.27 15:15:56 ** komentarz (1)



Śnią mi się jakieś zupełne bzdety. Pamiętam fragmenty, a jak próbuje je poskladać w jakąś całość (logiczną? dobre sobie;]) to wychodzi, że pies był kotem, a kot kurą, ale kura psem nie była, ajt ;) Do tego zawsze i wszędzie towarzyszyła mi czapka [nike(r)]. I dużo krwi [nie mojej(r)].I weź nie zgłupiej, człowieku.

2005.03.26 11:05:09 ** komentarz (2)



Wszyscy są be, a nawet fe. A ja to jestem w sumie jedno i drugie razem.
Dopadła mnie przeogromna chujnia wewnętrzna i nie mogę sobie z nią poradzić. Czuję się jak wredna suka, a przecież wcale nie chcialam źle. Do altruizmu mi daleko - to fakt, ale serce jeszcze mam. I to wcale nie tam jakieś byle co z kamienia, czy tam innego szitu. Prawdziwe, oryginalne! [nike(r)].
Cały dzień sprzątam, biegam po zakupy, słucham jakichś kawałków Dżemu (ściągnęłam tacie pół roku temu, ale nie mój gatunek to poszły do innego folderu i zapomniałam), bo jakoś tak dodają mi energii. Zrobiłam przemeblowanie w pokoju i pełno różnych innych, nie do końca potrzebnych rzeczy. Byle tylko nie siedzieć w miejscu.
Jeśli już usiadłam to z kolejnym Pratchettowskim dziełem (jakoś 9 z kolei) i kolejną herbatą z serii "do spróbowania". Do czekolady i pianek wstyd mi się przyznać przed samą sobą, bo najpierw przez dwa tygodnie praktycznie nie jem a teraz siedzę i wpierniczam. Bleee! (żegnajcie spodnie rozmiaru 36! :( Nie płaaacz, kiedy odjadę!-albo i nie odjadę, bo się w drzwi nie zmieszczę, ajt!). W każdym razie sytuacja "Nie podchodź, bo Ci zajebię" nie odstępuje mnie na krok, ale przecież ... no kurde... no przecież tak nie może być!

Optymizm powalił - chyba mnie na kolana i własnym docisnął do ziemi. Odejdź, bo wstaje :> Znam sztuki walki, men :>

2005.03.25 20:31:56 ** komentarz (3)



Świetnie jest, kiedy on wpatruje się we mnie, jak w obrazek, a ja mam go totalnie w dupie. Najchętniej powiedziałabym - idź sobie, bo mnie wkurwiasz, człowieku.
Idź sobie!
Paranoja.

2005.03.24 22:25:26 ** komentarz (1)



Znowu wracamy do trzeciej osoby. Z boku łatwiej patrzy się na tę paranoję. Bo to jest zwyczajna paranoja!
{trzy wykrzykniki, bez znaku zapytania}
Ja:
Ogólnie to wstała niedawno, nie spała pół nocy, bo nie i już. Przeczytała pół książki i nie pamięta o czym była, bo poleciała do świata, gdzie nie ma kompromisów ze sobą. Tu jest ja i ja. Pierwsza nie lubi drugiej i na odwrót. Jedna mówi tak, druga mówi nie. Jedna mówi białe, to druga mówi czarne. Całość gryzie się niepojęcie. Człowiek z zewnątrz może tego nie znieść, skoro temu wewnątrz jest ciężko.
Pokręcone. Pokręcone i bez sensu. Cholera. Dupa, kupa. Z kupą to racja - nic się tutaj kupy nie trzyma. Nieszczęsna kupa :P
Ja nie ma sumienia marudzić. Pewnie sama zmyśla sobie jakieś pesymistyczne wizje wszystkiego. Wszystkiego-bez wyjątku.
Herbata grejpfrutowa, papieros, papieros, papieros.
Dupa, dupa.
:/

Ja się ze sobą zgadzają. Obie mają dość.

2005.03.24 14:45:06 ** komentarz (0)



Niczym szczególnym nie zaskoczę, bo mam cholerną ochotę napisać, że wiosna przyszła i fajnie się mruży oczy wychodząc rano z domu. Nawet na osiem lekcji lecę w podskokach ;) Od poniedziałku zgarniam same przecudne oceny, mam w dupie fizyka i to, że nie wiem o czym do mnie mówi. Jutro 23., więc będzie mnie brzuch bolał, albo autobus się zepsuje, czy coś. Niech innych pyta.
Ogólnie to przyszła kolejna wiosna, a ja dalej wszystkim wierzę, bo przecież każdy z założenia jest dobry. Dalej mam problemy pięcioletniego dziecka, do tego zwalają się te rzekomo doroślejsze. Ale nic to... mój optymizm powala. Biegam, skaczę, śpiewam i po prostu mam gdzieś wszystko, co wychodzi nie tak, jak powinno :)
Zaspałabym dziś do szkoły na 11.40, ale co mi tam ;) Jestem jak nie z tego świata, ale co mi tam. Znowu jem czekoladę, ale co mi tam ;) Coo mi tam ;)

2005.03.22 22:04:18 ** komentarz (0)



Musli rano, musli na obiad, świeży sok marchewkowy na kolację i jakoś leci. Czasem mama wepchnie troche zupy, czy coś. Leci leci. Drugi tydzień leci :)Pływamy, spalamy. Spodnie z tyłka lecą ;)
Nie jem, palę i nie mogę przestać. Hm :P

Motylki spowodowane były raczej nagłym atakiem słoneczka za oknem - niestety znów zniknęło. Tak i nie inaczej, bo prędzej, czy później każdy nieświadomie zostaje porównany do tych ze świata marzeń sennych (;]) i każdy - prędzej, czy później - wypada jakoś blado...

2005.03.16 19:21:49 ** komentarz (0)



Zwariowałam, oszalałam.
Mam w brzuchu całą zgraję motylków :D

2005.03.13 00:45:28 ** komentarz (4)



W takich momentach naprawdę brak słów.
Tylko łezki jakoś tak nie chcą pozostać tam, gdzie powinny..

Wieczór w całości sponsorowany przez Arethę Franklin. Dzięki jej za to. Dobry szit. Dobry, dobry!

2005.03.05 23:17:42 ** komentarz (1)



Uwaga. Ja jest KUJONEM. Patrzcie no, kurwa. Dziwne, dziwne. Dziwi się, dziwi i nadziwić nie może. Bo w jej kochanej klasie wystarczy sprzeciwić się PANNIE O. i już pozycja stracona. Ooooch, jakże jej przykro.
Widocznie dziwne jest to, że ja wolała napisać sprawdzian z jednego działu dziś, a nie z dwóch w poniedziałek. No kuuuurwa - to raczej logiczne. Ale nieee, nie ważne co - byle nie już. Tak, czy siak - kiedyś by ją ten sprawdzian dopadł. Pech.
No tak, już wszystko jaaaasne. Patrz na to, co pasuje tobie, wszystkim nie dogodzisz, a i na ciebie nikt uwagi nie zwraca, kiedy nie idzie mu to na rękę.
Bywa.


Mimo wszystko jest jej dobrze. Ma jakiś taki olewczy stosunek do wszelkiego rodzaju niepowodzeń. Już nie marudzi, już nie. Nauczyła się tego, planowana książka legła w gruzach! :)

2005.03.02 21:14:17 ** komentarz (0)



Bardzo, bardzo dobrze, że wciąż nie wiesz! Ja poudaje sobie zimną sukę, której na niczym nie zależy. Taak, mogłoby w końcu nie zależeć. Jeszcze jakiś czas i adios amigo. Tak, tak, tak! Taki sobie mały plan..
taki mały jak to, że trzeba zrzucić kilka kilo i jak to, że trzeba nuczyć się na dwie jutrzejsze prace klasowe. Tak, tak, tak!
Odłóżmy to na później, więc.
Ja ma duży plan - kiedyś się zebrać i skopać silną wolę, która robi z nią, co chce ;) Taaak, taak, tak...

2005.02.21 22:19:18 ** komentarz (1)



Nawet nie wiesz, jak na nią działasz.
O, jak dobrze, że nie wiesz.

2005.02.19 23:18:49 ** komentarz (0)



Dzień dobry, pobudka. Mamy cudowną!, pochumrną sobotę. Nieprzerwanie z nieba sypie się jakieś gówno. Twierdzą, że to śnieg. Chyba jakaś rasa pigmejska, równikowa wybitnie wilgotna. Dzień pracowity od samego rana, czyli ja zaraz bierze wszystkie zeszyty i książki, wyrzuca je na podłogę i dzieli: nic, do zniesienia i okurwa. Dla matematyki mozna zrobić osobną półkę okurwakurwaniemamsiły.
Tymczasem kończy z tym uzależniaczem, idzie poudawać, że je śniadanie i leci. Niczym odrzutowiec musi lecieć, żeby do wieczora zdążyć ze wszystkim. bu.

Song na dziś fajny, lekki, zwiewny - Jazzmatazz ciąg dalszy

.::Guru- Lifesaver::.
mmmm, a nawet mmm mmm!

2005.02.19 10:45:57 ** komentarz (5)



hm, hm, hm. Ja się paskudnie rozchorowała, ma masę sprawdzianów i jeśli chciałaby zrobić sobie wolne, to później nie wykopałaby się spod ksiązek. Dziś jej 'elitarne' [buba(c)] liceum zwolniło ją z luźniejszej lekcji i była w domu prawie dwie godziny wcześniej :)
Jutro idzie ratować honor drużyny, bo połowa jest tak chora, że nie może przyjść. Ja też jest chora tak, że ledwo stoi na nogach, ale wolne zrobi sobie dopiero od soboty. Jutro weźmie pięć paczek chusteczek, użyje resztki swojej siły i wygra ten mecz. Wygra wygra. Osiem lekcji też wygra.
Ma dużo pracy, chce jej się spać. Idzie wypić herbatę z cynamonem i ma głęboko gdzieś ten polski. Bardzo głęboko.
Włącza 'Jazzmatazz' i zapada w letarg. Obudzi się, jak przyjdzie czas :) mmm

2005.02.16 18:06:31 ** komentarz (2)



Pewnie się zajebiście wyłamię ze stereotypu, jeśli powiem, że ja lubi walentynki. W obecnej sytuacji może miewa małe wątpliwości, ale ogólnie nie jara jej pierdolenie o święcie komercjii, że kocha się cały rok tak samo i inne takie. Kocha się, owszem. Ale taki dzień jest potrzebny. Tak mimo wszystko. Taka sobie mała odskocznia.
Ja wie, że będzie sobie siedzieć sama i wie, że P. nie wpadnie na żaden pomysł.
Ja uczy się go nienawidzić, każdego dnia. Mogłaby książkę napisać, "jak co chwile zapominać, że się miało niecierpieć". Hm.. ;)

2005.02.13 12:08:17 ** komentarz (0)



Zmieniłeś MNIE, P. Nie jestem już wredną babą.
...


Teraz jestem wredną, zrzędliwą babą. Dzięki Ci za to!

~~
Ja na starcie oberwie ze dwie jedynki i może się obudzi. Tymczasem zupełnie, bez reszty pochłonęli ją Skrytobójcy i dążenie do Perfekcji. Nie ma siły, jest obolała i najchętniej nie poszłaby jutro do szkoły. Mamooooo...? ;>

2005.01.30 17:34:47 ** komentarz (1)



Ja nie ma ochoty na jakiklowiek kontakt z realnym światem. Zaszywa się w domu w objęciach Pratchetta i owocowej herbaty. Niech się dzieje, co chce.

2005.01.27 22:08:08 ** komentarz (1)



Ja ma dość ciągłych zwrotów sytuacji.
Momentami było pięknie. Czysta sielanka. Wszystko to z naciskiem na BYŁO. Było tylko po to, by nagle niespodziewanie móc się popsuć.
Ja już wolała uległość T.
Momentami szczerze żałuje, że postawiła wszystko na jedną kartę. Ale z drugiej strony... teraz już wie, jaki jest P. Bardzo dobrze wie. Tym samym dużo łatwiej jest go niecierpieć. Jeszcze trochę i dojdzie w tym do perfekcji.
Ja ma wrażenie, że za dużo oczekuje od życia. Za cholerę nie potrafi tego zmienić.

2005.01.26 18:50:13 ** komentarz (0)



just love her.. it's so simple.
Już było tak dobrze. Tak niewiele brakowało...

2004.11.21 00:38:50 ** komentarz (0)



Nie dała rady. Stchórzyła. Najzwyczajniej w świecie stchórzyła!
Podłoże psychiczne jest: humor zły do granic możliwośći.
T:o co chodzi, co się stało?
Ja:No bo...Nic. Nic się nie stało. Po prostu mam zły dzień(zły dzień? akurat...)

Dziś nawet nie miała się do czego przyczepić.
Wkurza ją to, że niezależnie od tego, co powie czy zrobi zawsze jest dobrze, E., przecież nic się nie stało. Zawsze wszystko jest cacy, a ja jest idealna.
Ja nie lubi gdy dostaje coś z taką łatwością. To szybko staje się nudne. Tym razem nie jest inaczej. T. jest po prostu nudny. W przeciwieństwie do P.

Ach ten P.... Swoją drogą - your move, honey.

2004.10.15 23:39:08 ** komentarz (0)



Ja postanowiła zakończyć związek z T.
Życzcie jej powodzenia.

2004.10.15 13:28:55 ** komentarz (1)



Ja się odważyła! - napisała do P. i nie może powiedzieć, żeby nie była mile zaskoczona. Wręcz przeciwnie. Jest BARDZO miło.
No, czas najwyższy się starać, ja.
I przestać zapominaćo nlogu!

Miiiiły wieczór :)

2004.10.08 21:25:40 ** komentarz (0)



Ja dorwała stare archiwum i się zaczytuje.
P: nie spotkalem jeszcze rownej Tobie, pasuje.
albo
P: bardzo czesto jakos mi sie mysli o Tobie, wiesz?
A teraz co?
Cholera jasna.

Ja i K. kolejny raz mają identyczny problem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że żadna z nich nie potrafi temu zaradzić.

2004.10.04 19:01:00 ** komentarz (0)



Ja jest zła. Cholernie zła.
K. zapomina o niej nawet w weekend. Każdy jest kurwa ważniejszy. Dzięki, K.

K:sorry misiek, ze drugi dzien nie mam dla Ciebie czasu, ale z tego spaceru to sie dzisiaj juz nie wykrece..
( dzień? Chyba Ci się, dni z tygodniami pomyliły, K.)
Ja:dobra misiek, spoko spoko
Ja:mozna sie przyzwyczaic


Ja jest marudą? Tak, jest.
Jest marudą, nie można z nią wytrzymać i ogólnie świat jest piękny.


2004.10.02 17:03:14 ** komentarz (0)



Ja stwierdza, że ta szkoła wcale nie jest taka straszna, jak ją opisują. To nic, że miała dziś dwie kartkówki, właśnie skończyła odrabianie prac domowych z pięciu przedmiotów, powinna się uczyć na trzy następne, ale jakoś jej się nie spieszy. Wspólnymi siłami coś się napisze.
Ja od początku roku prawie cały czas pisze sprawdziany wspólnymi siłami. I jak na tym wychodzi? Hmmm, hmmmm... jedna 4, kilka 5 i piękna 6 (z wuefu ;]). Ja sama z siebie jest dumna, bo większość z nich była ot, tak... spontaniczna.
Nauka przychodzi jej z cholerną łatwością. Tylko czasu brak.
Kolega wybawi z opresji i napisze wypracowanie z historii. Ma się ten dar przekonywania ;)
Najpierw delikatna aluzja, złapał.
JA: wiesz co.. nie mogę Cię przecież tak wykorzystywać!
X: Przestań, dla mnie to przyjemność, że mogę pomóc. To co, przyniesiesz jutro tę książkę?
{Ja myśli sobie - przyjemność? haha! dobre sobie :F}
JA: Jeśli dziś nie dam rady tego napisać to przyniosę.
X: No, to mi się podoba. Przynieś!
JA:Ale mi głupio
X: Przestań, E. nie masz ku temu powodów. To po prostu rewanż..

Czyli ja ma pracę z historii. X. w przeciwieństwie do niej jest humanistą. Uf.

~~
Ja ma zly humor i jakieś zwidy. Dziś chyba ze 3 razy miała wrażenie, że widzi P.
Chore? Tak, nawet bardzo. Lecz się, ja.
You want it? Come and get it!



2004.09.29 22:11:47 ** komentarz (3)



Dlaczego akurat dzisiaj nie uciekł jej ten cholerny autobus?
Nie chciała spotykać Ł. Nie chciała spotykać roześmianego Ł., który pewnie już dawno o niej zapomniał. Ogólnie nie chciała wracać do tamtych chwil, bo z nimi nierozerwalnie wiąże się P. Po pół roku ja nadal pluje sobie w brodę. Nadal oddałaby wszystko, żeby cofnąć czas.
P. mógł być jej. Chciał być tylko jej. Ale ja nie chciała zostawić Ł.
- Istny serial brazylijski! - ja nie raz się z tego śmiała.
P. i Ł. byli przyjaciółmi. Nadal są przyjaciółmi.
Ja zagrała jak cholerny, miłosierny samarytanin i odsunęła się w cień. Przyjaźń jest ważniejsza, ja. Poradzisz sobie. Bez nich!.
Nie radzi sobie. Po pół roku nadal nie radzi sobie bez P.
When I don´t know what to say, don´t know what to do, don´t know if it really even matters to you. How can I make you see - it matters to me.

Podnieś się, ja. Następna runda. Tej nie oddasz tak łatwo :F




2004.09.28 21:08:07 ** komentarz (1)



Owszem, przeżyła.
Ja często się spóźnia. Ogólnie lubi życie w biegu. Nigdy na nic nie ma czasu.
Autobus we wrześniu uciekł jej po raz pierwszy. Swoją drogą - oby ostatni.
Nie poszła na religię, bo przecież lipa tak wejść po piętnastu minutach. No, lipa, lipa. Oczywiście.
Ostatnio ja zapomniała, że nie ma pierwszej lekcji i pojechała wcześniejszym autobusem. A, że do szkoły (standardowo) nie było jej śpieszno poszła do pakru, nad rzekę.
Ja lubi siedzieć nad rzeką. Nad morzem też :) Lubi wschód słońca. UWIELBIA wschód słońca! :)
Pisząc te brednie, ja dowiaduje się o sobie wielu ciekawych rzeczy.
Ja ma różne odchyły.
Nie śpij, ja! Chemia czeka!
Swoją drogą - sprawdzianu z historii nie było. Ja myślała, że trafi ją szlag.

2004.09.27 21:54:46 ** komentarz (2)



A jednak. Ja zebrała się w sobie i wyciągnęła z plecaka książkę. Chętnie poczytałaby coś ciekawszego, ale im lepszy start, tym łatwiej się brnie do przodu.
- To co, zaczynamy... - pomyślała, siadając na fotelu z ogromnym kubkiem pełnym kawy.
Bez kawy nie da rady. Ja zupełnie odzwyczaiła się od późnego chodzenia spać.
Driopitek, australopitek, homo habilis {zieeew}!}, homo erectus, neandertalczyk {nie śpij, marudo. Nie śpijj!}
Duży łyk kawy.
Jeszcze jeden duży łyk.
Jeszcze, jeszcze i jeszcze.
Dalej.
Ja niezmiernie cieszy się, że nie przypadły jej narodziny w neolicie. Zamiast wołu do radła? Ja się na to nie zgadza. PROTEST! :F
{w czasie protestu kilka nowych zagadnień}
Megality {ziew - minęła północ}
- No... czas kończyć
Ja wzięła prysznic, umyła ząbki, przebrała się w ulubioną pidżamę, wzięła słonia za ucho i postanowiła zasnąć najszybciej, jak tylko się da.
Godzina 1. - ja nie śpi.
Godzina 2. - bardzo zła ja nie śpi.
Godzina 3. - niewiedząca, co ze sobą zrobić ja nie śpi.
Koło 4. - nareszcie!
Bonus - 5.25 (ja pamięta tą przeklętą godzinę bardzo dokładnie) znów nie śpi.
6.00 - cholerny budzik! - ja i jej ogromne worki pod oczami. To mówi samo za siebie.
Jeszcze chwileczkęęęęę..... tylko chwileczkę!
6.50 - o cholera!
Ekspresowe mycie, śniadanie w biegu, ubrania zgarnięte z fotela, niezasznurowane buty, plecak na jedno ramię.
Biegnij, ja. Biegnij!
Język na brodzie, jeszcze tylko kawałek... dasz radę, marudo.
Co? Nie dasz rady? No cóż.. bywa i tak.
Dosłownie pół minuty dzieliło ją od tego cholernego autobusu.
Przeżyła.
Better days are comin' around. She knows it..yes, she knows.

2004.09.27 19:08:29 ** komentarz (0)



Od nowa. Jako ja. Po prostu jako ja...
Ja jest nowa tutaj.
Ja jest nowa w szkole.
Ja jutro w tej cholernej nowej szkole dostanie nową jedynkę, bo nie ma siły się uczyć.
Renomowane liceum? Po miesiącu ja ma go serdecznie dosyć. Tak samo, jak dosyć ma wstawania o 6.30.
Ja niecierpi wcześnie wstawać.
Dziś już ja nie będzie sie uczyć. Ma problem, który nie pozwala się skupić na tej cholernej historii.
Niecierpi historii jeszcze bardziej, niż wczesnego wstawania.
Nawiasem mówiąc - ja jest marudą. Samej siebie też niecierpi.

2004.09.26 20:51:55 ** komentarz (0)



 

nlog

 

wsio

 

Sskers
vladstudio

blog.pl