Leje mi się katar z nosa, puszczam gębą bomby wodorowe do kibla, wczoraj leżałem rozpierdolony przez gardło, dzisiaj miałem się uczyć [1000 brutto, a chuj to], a jutro kręcimy 3 [słownie TRZY] składy, więc cały dzień rozjebany [chociaż rozjebany w poztywynym tego słowa znaczeniu, to jakby przełożony czytał, haha]. No, ale przeżyję, się ułoży.
Damn.
Kurwa, człowiek jak nie jest rozdarty i niespójny to nie jest uczciwy wobec siebie i innych. Tacy co mają jasno ukieruknowane poglądy, nie wahają się i co gorsza nie dają o tym po sobie znać są kłamliwymi chujkami, to wiadomo.
Taka mądrość życiowa na początek to była, dalej to nie chce mi się pisać nawet, czyt. nie wkurwiaj mnie. Tak się zastanawiam jak się zmusić do pracy i wysiłku itd., bo dalej nic nie robię, jak to mi ktoś powiedział, to za bardzo pracowity nie jestem [ha, ile osób mi to mówiło].
Kurwa spać.
Ja się ruszyłem też, no, poczułem to słońce, jeszcze w kosza nie grałem, ale planuję planuję [i nie żadne hangtime'y, haha]. Mam milion planów, których pewnie nawet w 1/3 nie uda się zrealizować, ale cieszyć się należy z pracowania musku. Chociaż.
Wkręciłem się w te projekty, więc sprawdź www.klhh.prv.pl i www.slizg.eu .
Dior - Diorofobia - jedna z najbardziej poschizowanych płyt jakie kiedykolwiek słyszałem, przypierdalajcie się, że brak flow i techniki praktycznie, ale spróbujcie napisać takie teksty jak on.
B.I.G. - Life After Death - nawet nie wiem co mi się wkręciło, czy że 10. rocznica, czy po prostu włożyłem do odtwarzacza. Tekstów na pamięć jeszcze nie znam, ale to raczej kwestia czasu.
Ostry - Hollyłódź - funkowe sample, podirytowany, ale ze znacznie większym dystansem niż kiedyś Adam O. . W zasadzie to bardzo pocieszna płyta, czekam na koncert tego szarlatna.
The Roots - Tipping Point - Kto nie lubi tej płyty?
Pf, zaczyna się jutro. Znowu (i ma to sporo plusów).
Teraz będzie tak:
14. Luty Stereo Krogs - Backflip, wejście free
17. Luty Kino Cytryna - Lemoniada, 13zł
Marzec - Meth w Freszu [chyba wpadnę]
Czerwiec - Pearl Jam w Spodku [chyba wpadnę]
Czerwiec - Heineken Opener, 250zł?
Chyba jestem w takiej fazie, że trzeba 'Be' włączyć, albo 'R&G: Masterpiece' i spadać spać.
Trochę się wyżalę czy może śmiesznie ujmująć 'wykurwię' [zapożyczę z Kruklina 'No Homo'].
Więc tego Ślizgu nie ma póki co [osobiście nie wierzę, żeby ktoś wykupił tytuł]. No i nie będzie, załóżmy. Kurwa to dla mnie bardzo złe, bardzo złe, już teraz żeby napisać cokolwiek to nie mogę znaleźć motywacji. A tak byłem zobowiązany. Kurwa, najgorsze, że miał być debiut teraz długi, tj. napisałem ponad 5 tys. znaków artykuł o łódzkim podziemiu. No i wszystko poszło się pieprzyć.
Do tego dodajmy nie brak sił, a bezilność [ kolejny follow up nlogowy, źle ze mną ]. Kurwa. Tylko się wpierdalam w psychiczne bagno jakimiś duposmętnymi kawałkami.
Tylko Timbo jest fajny, jest genialny nawet, wyprodukował dwie takie płyty popowe, że po prostu nawisko Mosley trzeba zapamiętać.
I słucham 'Uwierz we mnie' Flexxipu i słucham tego tak bezosobowo, to jest chyba najgorsze.
Będą mnie gnębić tutaj, bo mi się Warszawa w chuj spodobała. Zupełnie inne miasto niż Łódź, oba bardzo fajne, ale zupełnie inne. Smiechostka taka, że tutaj jest trochę kompleks [w ogóle nie tylko tutaj], że Warszawa jak się komus podoba to pfff, jakis idiota. Nieprawda, fajne miasto, fajne centrum, wyraźny podział na Srodemiescie i Centrum, a nie jak u nas zbite to w jedno gówno. Poza tym mistrzowskie podziemie [w sensie PODZIEMIE, żaden tam hiphop, bo kiepski tam robią ;)], dosyć spore, też bysmy mogli mieć takie. Pałac - bardzo spoko.
Prawda jest taka, że znam co najmniej ze dwie osoby, które po wyjeździe od nas do WWA nagle cos zaczęły odpierdalać, zrobił się pur lans itd., ale zdaje się, że to w nich siedziało od dawien dawna.
Wpadnę tam jeszcze, fo'sure, zresztą najfajniejsza opcja melanżowania codziennie. No i jeszcze sporo miejsc czeka do zaliczenia [Ursynów, Mokotów - nadchodzę!].
Ale to kiedys, teraz się pouczę, te wszystkie studenty z którymi się cały czas trzymałem wywarły na mnie takie piętno i teraz może się jakos zacznę uczyć. Bo to fajna sprawa być obcykanym.
Jadę z burakiem z osiedla autobusem:
- No ostry weekend będzie, studniówka
- Taaa...
- Alkohol kołuje kurwa co nie, bo w chuj muszę załatwić.
- No nieźle
- Ale na studniówkę nie idę, tylko se ci co nie idą robią oddzielną co nie.
- Spoko
- No i muszę do P. się odezwać po tani alkohol.
- On jeszcze kołuje? Nie siedzi w wojsku poza tym?
- Nie, no a podobno jeszcze może mi załatwić. Ale ja nie piję.
Kurwa.
W weekend MiastoPrzestępstw, WWA już NIEMAL pewniak. Strasznie smiesznie, bo tak mi z rąk szkoła wypadła, że ho ho. Ale już koniec zaraz na dwa tygodnie.
Na zmianę tylko The Streets, Prangin Out i Don't Mugg yourself.
Na zaminę tylko:
"Hold it down boy, your head's getting blurred
I know you can't stop thinking of her"
i
"A banging headache dancin prang by their side".
Kurde bele, kocham anglików, ich kulturę i popkulturę. Nigdy nie byłem, pewnie i tak brak pracy zmusi mnie wyjechać tam.
Materiały do Slizgu zamknięte, lepiej się czuję. No i szkoły mniej więcej ogarnąłem.
No i hej że ho, sprawdzajcie następny Slizg.
A w ogole to daje rade se obecnie, tylko odespac wreszcie potrzebuje, ale jutro po szkole to kimka obowiazkowa, a potem jakas gouda na osiedlu czy cos (ha, bo sie ostalo).
Jeez.
Obudziłem się i co to były za straszne sny. Bezsilnosc, na tle przyjacielskim, rodzinnym i wsrod znajomych. Ja nie moge, moze to ma jakos motywowac albo cos. Straszne sny.
Nuta na dzis to Wicked Jazz Sounds, czyli jazz-dance.
Swieta, swieta i po swietach w moim wypadku. No rodzina przyjezdza, racja (uwaga, na jeden dzien). Sniegu nie ma i sklepy pozamykane, trochę lipa, nie powiem. Kiedys mnie ciagnelo nawet na pasterke isc, teraz juz mi sie nawet tam nie chce chodzic. Ale w zasadzie wszystko minelo bardzo sympatycznie i spokojnie, najwieksza radosc to zobaczenie sie z dzieciakiem siostry i z nią usmiechnieta. Moze nie mamy zabojczych kontaktow, ale to bardzo cieszy.
To znaczy wytłumacze, no romantyk się włączył znowu i przżywam to, ech, mimo bólu głowy i lekko pocharatanego gardła to siedzę z bananem na ustach. Tylko że te święta i sylwester [no właśnie, gdzie w końcu do chuja?] będą mijały jak dwa lata, nic nie będzie mi się chciało robić, a myśli, znaczy brak myśli, o. Przynajmniej w głowie. Ja pierdole, nie ogarnę jeszcze tego materiału do Slizgu chyba, zjebałem no. Spróbuję jeszcze dać radę. No a teraz w najnowszym, szukaj dwóch recenzji. Takich se, bo takich se, ale jednak [w sensie nie jestem zadowlony, każdy kto pisał nawet rozprawkę na polski wie o co chodzi].
/Dodam tylko że prawie nic nie rozumiem, oprócz mokasyny i tyle, jest nawet motywacja żeby się zabrać za język ten. Oho, no a tu druga motywacja, znaczy ten film, jebać scenę, znaczy scena przepiękna, ale film cały, mua:
Zacznijcie kurwa polskich raperów dokształcać, bo już słuchać ich nie mogę. No pewnie dlatego wybieram Professionala 3, Hi-Teknology2 i Sluga [to wersja taka emo].
Strasznie się zacząłem znowu opierdalać i boję się trochę podejmować tam niektóre działania Nie wiem czy mi się nie chce, czy boje się konfrontacji, ale trza cos z tym zrobić.
A, tak swoją drogą to bałem się napisać to, ale Timbo z Justinem nagrali klasyk muzyki pop. To co robi T.I. na tym beacie w 'My love' jest hip-hopową poezją w najbardziej mainstreamowym wydaniu ;)
Timbalanad jest chyba gorętszy od Justina [Blaze'a w tym wypadku]. Bo Neptunes'ów już przerósł. Szkoda tylko, że nie wrzucił czegos na tego nowego Hovę.
O taką no mysl mi do głowy dało, że dali chłopaki możliwosć słuchania bezobciachowego i legalnego słuchania popu.
Nawet u mnie w szkole słuchają EPMD i jakiegos innego fajnego ol'skulu. Pf. Wracam sobie ostatnio do 'Keep Right' Krs-One'a. Dobra płyta, mocne wejscia ma, The Teacha ma cos przyciagajacego w glosie. Lubie go sluchac.
Liczyłem na lekki rozpierdol pod postacią tego ReUp. No mocno się zawiodłem, o ile Eminem jest najlepszym żyjącym raperem w rapgrze kurwa [wg niektórych to Jay-Z, ale tylko dlatego że jest Czarny]. No ale ten Eminem to tam zabił rymami w Public Enemy #1, to solowy kawałek, jeszcze jest 'No Apologise' zamykające krążek i chyba ze cztery jako jedna z rymujacych osob. Beaty są znosne, niektore sa bardzo fajne nawet, Alchemist to klasa. Ca$his mnie nie martwi [zajebiscie akcentuje, chociaz moze byc irytujace], ale pierwszy raz usłyszałem Stat Quo, który rymuje tragicznie. Angielski daje zajebisty możliwosci, o wiele latwiej sie sklada, a on jakby czasownikami, no szkoda slow. Obie to wiadomo ze porzadnie, ale bez wychlania sie. A o debiutującym Bobbym Creekwaterze jeszcze nic nie powiem.
No singiel jest chyba najlepszy, napieprzająca petarda [Kto nie widział -> TUTAJ].
Raczę się tym Snoopem, nie wyjdę z podziwu chyba. Taki mc, nagrał ZNOWU taką płytę. Miał słabsze momenty, ale to naprawde jest moment wzlotu. Znowu. Jak nie macie jeszcze to pisac, udostepnie.
W ogole to sie przydalby jakis journal ogolnomuzyczny.
Troszkę zamułka, spię na stojąco po weekendzie, głupia sprawa. Trzeba wziac sprawy w swoje ręce i przestac sie obijac.
Snupdok nowy jest wpyte fajny, dawno tak luzackiej plyty nie slyszalem. Mejnstrim Boj.
Aha napiszę jeszcze Lupe Fiasco i Swollen Members f/ Everlast
Tak łapię się... Nie, pieprzyć, nie łapię się, bo łapać się to można za fiuta. Po prostu, czesciej mysli zlatują do czasu przeszłego. 'Ostatnio', 'przeszły', 'były' etc. Się czuję, jakby się starzał, podobno z czasem to leci szybciutko. Albo to po prostu brak świeżych wrażeń.
A lekko wcięty doprowadzam do kiepskich pytań, na które nie chce oficjalnie znać odpowiedzi. Później dostaje odpowiedzi i nie jestem nieswiadomy, przynajmniej oficjalnie.
Wróciłem sporo do WuTang'u, szczególnie 36 Chambers, dobra płyta która ma w sobie nieograniczoną energię hardcore'u. Bo teraz to lekki ___*-jazz, chociaż pewnie do snu będę układał się przy Ricku Rossie. Port of Miami przeszło już do mojej klasyki.
* - w miejsce ____ wstaw odpowiedni epitet, którego ja nie znam i nie chce mi się wyszukiwać.
Jestem pod wrażeniem meczu Polaków. Cholera, oni potrafia grać z głową, bez paniki, ładnie atakować i strzelać bramki [chociaż z tym najgorzej]
No muszę cos napisac o łódzkiej pewnej produkcji, którą niedawno sprawdziłem, a jest już jakis czas w obiegu. Dokładnie chodzi o PHHR - MadeInŁódź. Łódzki hardcore jest wart sprawdzenia, mamy naprawdę grubych zawodników, choćby Pierwszy Milion. A MIŁ to porządna produkcja, mocne beaty, sporo nawiązywania do oldschoolowego hip hopu, plus sporo dobrych zwrotek. Warto sprawdzic. [Tylko moze mi ktos do cholery wytlumaczyc, gdzie Wietnamczycy wpadaja z maczetami do sklepow ?]
Hear my angels sayin' to me - 'are you happy En?'.
No pedalsko-sentymentalny klimat wkręcany przez Hova - Dead Presidents II to jest to. Bo Beach Chair to najlepszy kawałek z nowej płyty.
Swoją drogą fenomenem jest dla mnie ten facet - przecież on miał takie momenty popędu do wiesniactwa i tandety, ze to az niemozliwe ze tak wyszedl na prosta. No bo wiadomo ze Reasonable Doubt jest płytą swietna, ale potem ma takie Lucky Me czy The City Is Mine [które pomijając wszystko jest kozakiem.
No nieważne.
Siedzę jak ten debil, bo spałem ze 3h od 17.
Strasznie mi dolega brak pieniędzy. Kurde, materialista.
No chore, 'podwpływowe' freestyle o ruchaniu owiec [dodam ze nie Ostrego], dobry koncert mimo dosyc kiepskich sapportów [no poza Pierwszym Milionem, no Koncept tez nie wypadl najgorzej] i takie tam smiechy ze znajomymi dobra sprawa.
Aha, nie mam watpliwosci kto jest najlepszym freestyle'rem w Polsce [dodam ze nie ja]. Nie wiem co prawda jakby sie sprawdzil Adam w bitwie, ale tak po prostu jest nie do zajechania. Nie wiem czy to lata praktyki czy może po prostu wyni ktego że równolegle pisze i nagrywa studyjne kawałki. Nieważne, jest zajebisty.
No a teraz napisze straszna blogową formułkę, iż niedziela zapowiada się zdupy, takie tam, nauka nauka i wiesz nauka.
Idę zaraz na największego magika polskiego hip hopu, co by nie mowic Ostry potrafi sluchaczy najlepiej nabrac. A co do polskiego rapu, to z Molesty najbardziej podoba mi się zwrotka Pelsona z numeru z Jamalem, mistrzostwoswiata, dawno takiej nie bylo.
A z zagranicznych spraw, to wiadomka ze Kingom Come wyszlo i nawet najwieksi trufani niepiracenia jak Krukzy nie mogli sie powstrzymac. Ja sie troche zawiodlem, jestem natomiast pewien ze plyta Saigona na beatach Just Blaze'a zniszczy, bo pierwszy bedzie najlepszym raperem z NY, drugi jest najlepszym producentem.
I'm in the distribution, I'm like Atlantic
I got them motherfuckers flyin' 'cross the Atlantic
I know Pablo, Noriega, the real Noriega
He owe me a hundred favors
Ricky Musthafuckin Ross
Poza tym sie oczekuje na ciezki miesiac teraz, bo to straszna opcja z ta szkola, mimo tych srobnych matur. Ale damy rade.
Ajajaj, na co czekasz, ziom? Jak Jot, 'Każdego Dnia Człowiek'.
I tak już dużo możliwosci spieprzyłem, to czemuby teraz nie ryzykowac, risk or die bitch, feelin so westcoast.
Aż powiem, że dziwię się, że mogę tak przepieprzać czas. Jest dużo do zrobienia, BARDZO dużo do nadrobienia, a ja robię pierdoły przez cały weekend, pierdoły które srednio mnie rozwijają. Co najsmieszniejsze nie utrzymuje przy tym równowagi jakiejs, zdrowego stanu psychicznego. No dobra, potlumacz sie znowu jakimis debilizmami. Pieprzyc to, ide spac.
Zaliczyłem dzisiaj te no warsztaty srilmowe, cokolwiek ciekawa sprawa. I snieg mi sypal po katpurze i butach, nawet przyjemnie cholera, ciezko przyznac ale w zasadzie opcje z zeszlorocznej zimy byly zawszespoko. Bede mogl opowiadac wnukom jak wychodzilismy na piwo ktore zamarzalo w butelce pod szkola. Dlatego no wlasnie zima jest fajna, zima jest fajna z fajnymi ludzmi, oho.
Ja sie jeszcze jesiennie nie pozbieralem, a tu juz mnie zima za gardlo lapie. Doslownie, w kurwe. Co poczac, dzisiaj tylko kima, potem herba, ksiazka i lozko, no bo inaczej to nie dam rady, chociaz nadrobilbym kilka spotkan.
Nawet mi się pisać nie chce, ziom. Takie normalnie to się nazywa załamanie rąk, znaczy po prostu wkurwia mnie to, jak mi podstawiają skurwiele haki. Odpocznij, ziom
Gonię dzień za dniem, pewna rutyna bywa, ale momentami ustępuje, przy czym nie przejmuje się nią aż tak bardzo. Nie bardzo mogę się znowu skupić na szkole, wszystko pewnie przez te kobiety, ale co poradzić. Proszę Was, rozpraszajcie mniej, mniej rozpraszajcie.
Winds of change. Czy cos, no ale czas zmian nadchodzi i to takich niedobrowolnych. I dobrze, kurwa.
Tak sprzatam tony roznych rzeczy, kurdebele, za duzo tu plyt cd, innych pierdol, zal mi to wszystko wyrzucac. A najbardziej to tech takie wkurwienie ze strasznie nie korzystalem z tego co mi rodzice udostepniali, umozliwiali, ile kasy poszlo. Musze im sie odplacic, zdecydowanie [nie chodzi tu o tajski masaz kurwa].
Aha, dobre slowo dla kool panter fresha, wylansowanego chlopaka z smierdzacymi butami.
W ogóle wyjazd ten do Krakowa był niesamowity. Bardzo przyjemne melanżowanie, dobra pogoda, niesamowici ludzie, dobre dyskusje i masa dobrej muzyki.
New Rock Revo sie już jarałem długo, ale na przykład 'Spieredalacz' Pogodno, to inna bajka, a taki hymn niemalże.
No, a tutaj Eldo ostatni, czytanie sobie ksiazek nawet, sprzątanie, może jeszcze praca. Zobaczymy, krótkie te wakacje, przesiedziane w zasadzie, ale jakos bardzo no nie narzekam.
Posłuchajcie Franz Ferdinand 'Walk Away' albo nie wiem, Razorlight 'In The Morning'.
Zupełnie Bezwartosciowo tak jakos. Nie jest to wcale porządne i przyjemne.
Tylko tym sobie tłumaczę chęć leżenia do dwunastej, chęć zobaczenia kolejnego deszczu.
Przecież to najłatwiejsza wymówka, co jakis czas mam jakies pomysły żeby cos zmieniac i robic, ale to chyba na nic wszystko.
Tak czytam to i wychodzi na to, że mam strasznie niepozytywne życie, powstaje obraz człowieka nonstop przygnębionego, niezdlonego i nieciekawego.
Jak EmoBoj.
Tak niby dzisiaj ustawiony na bilardzik, ale srednio mi sie chce. Ma to niejako scisly zwiazek z wczorajszym wieczornym wypadem na osiedle [nie ma drugiego takiego na swiecie!]. Kurdebele skonczylismy z chlopakami pic na karuzeli w parku, takiej ze stolikiem, wiesz pelna kultura [ale picia w parku sie nie pochwala, ano dzieciaki pozniej tam przychodza, chociaz u nas to niz demograficzny i dzieciakow nie ma]. No i zesmy sie tak mocno ustawili. Dodajac krecenie tej karuzeli, wyszla dobra mieszanka. Zrobiony fest. Wszystko skonczyloby sie pieknie, gdyby nie proba skoku przez slupek, co skonczylo sie karkolomnym telemarkiem i rozdartymi [nie po szwie, kurwa] spodniami. Ech, hard knock life.
Pijący piwo Skurwiel. Ogółem to mnie cos wzięło za mocno za leniwienie się, no i ambitne plany pieprzonej zmiany. Tylko jak tu nie wstawać o dwunastej w taki upał. Bo co to ja mam, isć grać w kosza w południe ? Ech.
Życie doprowadza Cię to sytuacji, kiedy najlepszy przyjaciel czy znajomy okazuje inne poglądy niż Ty, zmusza do tych sytuacji coraz częściej skurwysyn.
O szczegóły życia to ja w ogóle nie dam, ziomie. Co najwyzej czytane detale sa fajne.
Jakby chodziło o pisanie co tam w dzien, co tam kolejnego dnia, to codziennie to samo, to mnie wkurwia jak malo co.
W sierpniu dopiero Krakow na kilka dni, moze po drodze WWA. Do tego czasu czyms nalezy sie zajac.
Za duzo myslisz, za malo robisz. A no myslenie wywoluje glupote, Ty imbecylu.
'Nie myśl tyle chłopaku' mówi głos w głowie. 'Masz za dużo wolnego czasu'. Tak, ten sam głos. Tyle, że co począć? 'Kurwa co za debil', ue no to nie tylko wewnętrzne głosy. Byle w przód, z każdym dniem, o jeden dzień starszy i niczego się nie uczy.
Wychodzi na to, że jestem największym leniwcem w tym mieście.
playlist: -Doujah Raze - kot z NY, nie szczędzący dobrych
słów, rymujący w przystępny sposób
-Gnarls Barkley - Crazy już chyba wszyscy
znają... i dobrze!
-Cunninlynguists - kurwa się irytuje na nich
często, ale mimo wszystko Kno i Deacon
wymiatają
Byłem w Krakowie i nie przechodzę obojętnie obok myśli, które zrodziły mi się podczas tego wyjazdu. Jestem rozerwany. Swoją drogą niesamowita dziewczyna tam była. To znaczy nie była chyba niesamowita, ale niesamowicie mnie urzekła.
Łódź to zupełnie inne miasto niż Kraków. Teraz będę chyba tam częściej wpadał.
Genialny Gnarls Barkley, niesamowicie mi się podoba Crazy i czekam bardzo na premierę płyty.
To tak napisałem sobie. Bo, ojej, późno do tego doszedłem, ale jestem rozsypany na części, poukładanie wszystkie w zupełności mi się nie podoba. Bo nie wiem czy to trzeba zrobić tak, że wszystkie te sfery [szkoła, zajawka itd.] próbować ogarnąć na raz, czy po kolei. Strasznie z tą szkołą, wiosna na dodatek przyszła, co wprawiło mnie w dobry humor, ale próba skupienia się na czymś kończy się zapatrzeniem w niebo za oknem. Rozpływam się, a raczej rozmazuję i niewyraźnie widzę - nie widzę tego co dobrze zrobiłem, co bym chciał zrobić. Nie widzę tego 'celu', do którego chyba powinienem dążyć. Detox. Nie wiem czy to sposób, może.
Zamulator. Siostra była z młodym - słowa zamienione z nią to 'Cześć Aga'. Strasznie źle, sytuacja mnie przerasta. Ciężka atmosfera, plus chorujący na rozterki brat.
I weź z tym wszystkim coś zrób.
You owe me.
Zastanawiam się, gdzie codziennie popełniam błąd w tym, że tak kurewsko nie chce mi się uczyć. No nieważne, wróciłem sobie do płyty Promoe, świetna jak zawsze.
Łapię się na porównywaniu siebie do innych osób, straszna cecha bo zabija resztki indywidualności.
Jebać, wstanę najwcześniej jak potrafię, spróbuję się do MM wybrać, a może się jakaś promocja trafi. Zresztą kurwać, nie będę pisał bloga nloga takiego, chuj. Coś zmień koncept.
Fama poszła, że nlogowcy/bloggerzy szykują ofensywe i ukaze sie 'reprezentuje siebie'.
Wiecie co to jest 'Stone Garden' ?
Kurwa, Psycho Realm są przerażający, ciekawe gdzie mają swoje granice. Tylko tak grubiej się zastanawiając, to oni pod względem drugów nie różnią się niczym od tych wszystkich Snoopów, Dipsetów itd., tylko, że oni o tym bardzo metaforycznie rymują. W ogóle slang amerykańskiego hip-hopu bywa bardzo metaforyczny.
Nowy odcinek South Parku jest. Jest. Jest pogięty, uśmiercają jednego bohatera [osoby na czasie z SP będą wiedziały o kogo chodzi], ale raczej warto obejrzeć, to znaczy powinny go obejrzeć osoby, które znają konwencję wcześniejszych odcinków.
No i słucham sobie największego tough'a - Scarface'a. Piękny wers o wzywaniu na akcje, żeby wykańczać bossów.
Ale ten rap jest odległy od naszego...
Chemia zsie kulki. Wracam do bardzo starej konwencji, może przynajmniej czegoś się pouczę.
Takin'over.
Bo to tak jest, że ojciec mi zawsze wmawia, że rap to jedzie na patentach rockowych itp. Dobra, nieważne. Słuchałem sobie tego 'Riders on the storm' remix ze Snoopem z Need For Speeda UG 2 [bardzo klimatyczny i fajny], no i potem wieczór - biorę płyte Doorsów. Ósemka, Disc One. Five to One. Kurwa słucham i coś nie tak. Po chwili: 'Kurwa, Takeover - diss taki, że whoa leci tak dzięki Morrisonowi i reszcie panów'. Ehe, ehe, ojciec ma rację, wkurw irytuje mnie to, hehe.
No poza tym o tym zastoju pogadałem z matką, zakładając że psycholog w domu to dobra sprawa. No i przydało się, jakoś coś zrzuciłem, posłuchałem, ehe dobrze.
Tam do komentatorów anonimowych piszących o 'NIEJ' czy cokolwiek, podpisujcie się i piszcie konkretami, bo cokolwiek, ale nie wiem o co chodzi, no lova lova ziom.
No i tak jakoś idzie, zakochałem się w muzyce, tak oklepanej, że dobre dziwki mają mniejszy staż. Rozumiesz, Hova i takie tam. No, poza tym szukam jakiejś cholernej motywacji do wstawania, stawiania kolejnych kroków, podejmowania decyzji, robienia jakiś rzeczy - nie, że ja w jakimś tam emobojowym nastrój, że niby samobójstwo czy coś. Tylko tak no nie mam ochoty i siły cokolwiek robić, wkurwiam się strasznie.
O sytuacji naszego kraju nie będę pisał. Sytuacji politycznej, nie przejmuję się ptasią. Bo straszne rzeczy się dzieją, nikt tak naprawde nic nie wie.
Oglądałem 'Przeboje i podboje', zarazem zabawny jak i mądry film, z ciekawą obsadą - i o miłości, tss.
Albumu tak w zasadzie nie mam, idę posłuchać EP, solidna produkcja, szczególnie lubię tam Małego Esza.
Dobra, dobra. Doszedłem do wniosku, że należałoby coś napisać o oskarach. Cóż, spisek jednak nie postawił na swoim, Crash jest bardzo dobre, ale nie jestem w stu procentach przekonany do zwycięstwa. Poza tym ta impreza coraz bardziej zaczyna mi przypominać zaściankowe biby ze spoconymi 40 na sali. Tyle, że jest troche 'bogato' i 'kolorowo'. Bo wiesz, że świat na psy schodzi [no ale to taka drobnostka, o której wszczy wiedzą]. Natomiast oglądanie 'Hostela' było przyjemne, jak dysputa filozoficzna o przesłaniu tajskich pornoli - na początku się uśmiechasz, bo w końcu gorzej być nie może, po czym jak przechodzą do sedna sprawy, to zawuażasz, że wszystko ogranicza się do jednej prostej sprawy - w tajskim przypadku, fiuta. Zaletą jest tyle, że nie próbuje przemycać moralizatorskich treści, które byłyby już nie do zniesienia, przy już szczególnej mieszance. Straszne jest, że robię mu reklamę. [Mniej więcej chodzi tylko o to, że mieli ponysł, ale go spierdolili].
Bubba Sparxxx znowu rozjebał płytą. Gorzej być nie mogło.
Paranoiczne zachowania naszych rodaków doprowadzą do wybicia wszystkich ptaków na terenie naszego kraju. No ładnie.
No w ogóle niewyspany, w ogóle sie nie wysypiam. A rzeczy dużo do zrobienia, rozdrabniam się na drobne,wykonuję dużo niepotrzebnych czynności.
Dzisiaj święty obraz u nas nocuje, znaczy u babci, to dziwna opcja jest, bo to taka wiejska tradycja, święy obraz no i babcia się w tym roku poczuwała, jako, że wszyscy brali.
No no, poza tym załamuje się Kaczyńskim, już w ogóle ręce opadają, masakdra i chuj.
Dobra idę zaraz spać, nie poczytam sobie dzisiaj.
No nielegalna muzyka się pobiera, nielegalna, że w sensie nielegealnie ściągana.
Spuchnięte oczy, całe przekrwione, czytam po nocach plus komp, wyjście na piwo, takie tam. Proste czynności, szkoła poczeka.
Edukacja ma dla mnie wiele lat.
Teraz tylko pierdolnąć z offbitem [elo elo, klaszczą ludzie, klaszczą]
A w głośnikach po prostu Nas. Po prostu najlepszy.
The Roots - Star, nie wzmaga to we mnie dodatkowych mocy i w ogóle poczucia się wyjątkowym, że mogę wszystko itp. Nawet Wojtek mnie nie przekonuje, że mogę wszystko. Ale dobry kawałek.
Jeszcze Streets - Fit but you know it MC Version, cały czasjaram się SOV, Tinchy Stryder też jest kozak. Spoko się wkręciłem w angielski rap, póki co powierzchownie dosyć, ale Roots Manuva jest naprawdę mistrzowski.
Poleciał jeszcze Prince Paul z tymi róznymi gwiazdkami.
Mistrz, a to co tam BDK, oja. A bit na którym jadą X i Sadat X to bym sam pod niego zarymował ;)
Wypasieni.
Tak raz dwa, raz dwa po sobie.
Z przerażeniem zauważam, jak zmieniła się moja miłość do hip hopu. Pisząc 'miłość' przeszły nie ciarki, kurde coś w tym jest. Już sporo tej muzyce poświęciłem, oddałem jej naprawdę wiele czasu. Ale wszystko się zmienia, już nie chcę drążyć i szukać tego co powinienem znać, nie chce mi się już proóbować zrozumieć tekstów, czasem mnie zastanawia, czy przypadkiem zasłuchanie w polskim rapie, nie jest przypadkiem w moim przypadku pójściem na łatwiznę. No, bo co to za angielski jak z Odd Couple 'Girl i wanna c, how you shave ya vagina'? Włącza się sentyment do pierwszych przesłuchań Nasa, do płyt Eminema, do Rakima, do Jiggi, do KRS'a, do polskiego podziemia, które poznawałem i jarałaem się byle gównem. Łódzką scenę szybko w jakiś sposób rozgryzłem, hyh, inna srpawa, że nia było zbyt wiele do rozgryzania. Hip hop zabiera miejsce życiowe i kończy z naszym życiem w normalnym trybie, przejmuje umysł. Ech a teraz jakieś mam dziwne podejście do niego, niezdrowe, bo nawet jak Cię przechwytuje to zachowujesz pewien optymizm i dobre podejście. Zrobiło się naprawdę niezdrowo. Szczerze Gres/UTX/Rufik przypomnieli mi o tym. Dzięki
Ze mną nie wszystko okej. Opadam z sił, choroba mnie rozpierdala. Dalej nie mogę nic napisać. Skończę jak Chinanski, swoją drogą Factotum bardzo dobry film.
Zacząłem pisać podsumowanie, dodam tylko, że dosyć dawno nie pisałem. Napisałem to, przeczytałem i zacząłem się zastanawiać: ej, czy to nie brzmi kurwa jakby to AwersOne pisała? Troche mnie przeraża taka kwestia, znaczy jeszcze nie dałem nikomu przeczytać, haha trochę się tego boje.
A tak wszystko dosyć dobrze poza tym, że chory jestem.
Gentleman na głośnikach zdecydownaie, plus Dikonstrukt Chillosophu vol.7, chociaż nie ma się co chillować, obecnie sporo pracy, dużo dzisiaj rozmów o projekcie było. Raczej w przód wszystko, jutro coś więcej napiszę, brak sił plus chore gardło i katar potworny. Wlosz.
Pieprzenie. Zachowania Pisu i prezydenta przestają być nawet zabawne, zresztą cały ten sejm się tak potwornie upokarza. Perspektywa najbliższych dziesięciu lat, to te same mordy przy chlewie, patrząc nawet 'bardziej optymistycznie' widzę tylko skurwiałych przydupasów 'Wielkich Panów Polskich'. Śmiech przestaje być bronią - brakuje naboi. Ile można śmiać się z 'paktu stabilizacyjnego', który podpisują trzy partie, z czego później okazuje się, że jedna będzie miała na tą resztą władzę. PiS idzie po swoje [słucham Szybkiego]. Ale idzie po swoje po trupach, udowadniają, że naprawdę niewiele może im zagrozić. Mam nadzieje, że Lepper i Giertych jeszcze wbiją kły w ten kawał mięsa jakim jest obecnie nasz kraj. Nie można się już na to wkurwiać, nie można się z tego śmiać, to trzeba robić? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi, to raczej mnie już przerasta.
Ja znowu olewam sprawę zadbania o siebie, ale co tu pisać, w końcu staramy się nie wkurwiać i nie narzekać.
Amerykańskie przesłanie filmu młodzieżowego, który dostał na IMDB notę 7,0 nie trafiło do mnie. Film głupi, o prostackiej restauracji z fastfoodami, w której pracują w większości prymitywni ludzie, grający w 'zabawną' grę polegającą na pokazywaniu sobie jaj w dziwnych pozach [kobiecej wersji nie było, a szkoda, możebym wtedy jakieś pozytywy znalazł...], z potwornie infantylnym i przerobionym zakończeniem. Ponad to, widać że 'to miał być film kultowy' - wyszło coś w stylu produkcji Mtv [chociaż Black w Orange County był zabawny] do czasu bardzo udanego 'Napoleon Dynamite'a'. 'Waiting' nie zasługuje nawet na reklamę.
Ja tak dosyć późno zacząłem doceniać produkcję Linkin Park [tfu, ale dalej nie potrafię bez lekkiego skrzywienia napisać, co dopiero wymówić tej nazwy]. Kiedyś dużo słuchałem Chester'a/Mike'a i ich współtowarzyszy w boju o serca trzynastolatek z całego świata. Wolałbym w radiu posłuchać [chociaż czy ja tak naprawdę słucham radia więcej niż 2h tygodniowo?] częściej 'In The End' niż TokioHotelowych Pokemonów.
Hipokryzja, ale: życie coraz częściej zaczyna się w formule 'ejdżtitipikołołnsleszslesz...'. Wprawiające w depresje.
No więc atmosfera się zagęszcza. Relacje na trasie ojciec - syn są bardzo ciężkie. Ja nie potrafię zrozumieć jego, on nie potrafi zrozumieć mnie. Przemówienie: jesteś wałkoń, nic nie robisz, przepiepszasz czas, leżysz i słuchasz muzyki, powinieneś nadrabiać zaległości z zeszłej szkoły, czyli okołu 3-4h dziennie w książkach.
Ale jak ja mam mu wytłumaczyć, że matematyka, cemia czy fizyka są przedmiotami, na które nie warto w moim przypadku marnować czasu. Nie, nie powiem mu tego, bo chcoiaż to rezolutny chłop, to nie skuma moich potrzeb, mimo wszystko w jego wizjach kończe na WSHE, potem w Indesicie. Może to jakaś sugestia, tam wypadki chodza po ludziach. Takie śmiertelne wypadki. Oczywiście, że się opierdalam, ale jak tu się nie opierdalać? Czytam sobie książkę, ogółem się zamulam, myślę o wielu sprawach, o tym jak życie rozegrać. Tylko żebym się kiedyś z ręką w nocniku nie obudził, bo może i tak być.
Nie wiem czy ja się już do tego przyzwyczaiłem i nic większego sobie z tego nie robię? Nie no, nie pisałbym o tym, gdyby to był gówno warty dla mnie temat teraz.
Tylko nie wiem od czego zacząć, czy warto ścisłe ruszać, jak się zabrać za to wszystko.
Zaskakujące jest to, w jaki sposób potrafi się coś zmienić na przestrzeni kilkunastu minut. Nawet sobie nie wyobrażacie jaki byłem dzisiaj spłoszony przed wyjściem do szkoły. Dodając fakt, że brat wpadł na pomysł szukania czegoś u mnie w pokoju. Dodając godzinę szukania. Dodając w końcu, że to piąta była. Mój geniusz domowy wybrał sobie siódmą rano na jazdy, pierwsze w życiu jazdy samochodowe [1!]. Godzina za dziesięć siódma, aka szósta pięćdziesiąt była zerwaniem z łóżka w celu wypchnięcia niejakiego pana Witolda z koleiny. Szósta pięćdziesiąt rano, ja kurwa przestraszoy przed szkołą [2!] ubieram się, żeby ojcu auto wykopać. Zajebiście. Ale to jak się później dziwnie poukładało zaskoczyłoby nawet Nostradamusa. Matma odwołana, jeszcze dowiadując sie przy tym co będzie. Niemiecki pełny spontan równa się luźne cztery. Tylko jutro patrz na chemię, której nie znoszę.
Ad. 1 - Słyszałem ostatnio rozmowę młodzieży - tfu - ludzi dorosłych [20 lat?], podczas której szydzili z koleżanki, potrafiącej wymówić słowo 'samochód' w tych 'zacofajnych' czasach. 'Kurwa, samochód, co idziesz po ulicy i mówisz - patrz jaki zajebisty samochód - [śmiech]. - Auto się mówi, dziewczyno.'
Ad. 2 - Też paranoja i wkurwienie na samego siebie - obawa przed tym co się stanie w skzole. Po pierwsze sam jestem za wszystko odpowiedzialny, po drugie mija się to z celem.
Jutro jest dzień, posłuchaj Skubiego z Lilu wstań i się rozprostuj, uśmiech, pozytyw. Tyle się nie wkurwiaj, pomyśl że to wszystko nędzna prowokacja, a Ty nie jesteś na tyle głupi, żeby się w nią wciągnąć.
Na głośnikach Wirone [naprawde fajnie, props mon] i gospel.mp3. Roots Manuva czeka do przesłuchania.
Swoją drogą chce w końcu zacząć pisać historię tego biednego Edwarda, ale coś nie mogę znaleźć chwili [jak artysta piszę, nie, byleby nie dojść do poziomu studenta], mam już w głowie początek, ale obawiam się co do dalszych losów tegoż pana. A Offbeat też już czekać nie może, w końcu 20 to 20.
Wlosz
skostniałe ręce, ale nie ma to jak piwo na osiedlu.
Moje piwo jest jak z 'transferu miejskiego', a ja to chciałem dzisiaj obejrzeć Komornika, ale sie rozpakowac nie da, ni chuja.
Teraz 3 tygodnie zapierdolu mogą być, więcej pilnuj się Tymek.
Wlosz.
Didier rozpoczął wczoraj upadek WKS, najpierw nie strzilił z dwóch pewniakó [2m - pusta bramka - petarda - piłka metry nad bramką], póżniej pierwsze podejście do karnych - bramkarz obronił. Mido się cieszył jak głupi, lubię go, ale takiego gwiazdora gra, że achy i ochy. szkoda mi WKS. Egipt też spoko, ale naprawdę chłopaki pograli.
oglądałem WBW 2005 - Skow został troche skrzywdzony, Majkel został troche skrzywdzony, Duże Pe został troche skrzywdzony [ten typ jest najlepszy dla publiki, na dodatek ruch sceniczny heheh], Tetris został troche skrzywdzony [no on sie nie liczy, wocc, ale powinien byc wygranym]?
Pogo w ogole mial srednie pancze, zupelnie mi jego styl nie podchodzi, ale Filip czy Skow mieli dosyc celne i fajne pomysly [siostro dwie jednostki dioksyny prosze, whoa, zajebisty pomysl]. kurde nie wiedzialem za hardcore'owcy potrafia tez freestyleowac, ale patrzac na tych wszystkich uczestnikow, to widac ze kazdy ma pewien styl. Diox wypadl okej, pod tym wzgledem, ze probowal pojechac, gadajac z publika, tyle ze publika reaguje na punchline'y, a on ich malo miał.
zasaniczo się rozleniwiłem.
ba nie ma zasadniczo.
leń jakiś, należałoby cośtam napisać, offbeat czeka, nawet jak nie to, to [tutu, znasz płytę?] dla własnej satysfakcji.
uroczo zauroczony, myślami gdzieśtam, gdzieś, nawet weekendów mogłoby nie być, takie nowe założenie, bo tak wiesz każdy dzień coraz wiesz fajniej.
a wracając do tego co wcześniej napisałem:
kurwa no moja miłość, która została odrzucona [zdyskwalifikowana ? ;)] powraca, ale to mi się teraz zupełnie nie uśmiecha.
dawno już dokonałem wyboru.
właśnie, czeka koncert Pfk na VHS.
a moją najlepszą książką będzie historia życia mojego ojca, obecni polscy hustla i reszta kozaków możę się chować.
straigt up
miłość mnie nie kocha, ta miłość. kiedy ja popchnąłem wahadełko takie jebane, to ono długo leciało w jedną stronę i kurwa z mega opóźnieniem wraca. a ja teraz pod inne poszedłem, khiau. ale to zobrazowalem, ale chyba przeczytasz i zrozumiesz. irytuje się z tego powódu.
należałoby zatuszować worki pod oczami, nie funkcjonuję normalnie.
walkman mode on:
feel that vibe - rakim - 18th letter
juz troche dni. guess who's back mnie zjada, jadę mpk i się bujam - o tak - no.
[i tak każdy skomentuje tą część, niah]
dj spox mixtape
Smagalaz pokazali klasę, należy czekać na płytę.
Demyt jest... za dużo followupów, natomiast fajny pancz o hejtowaniu gry a nie plejerów. tfu, odwrotnie, sobie namieszalem ;)
TWP bardzo mi się podoba, niesamowite wejście bitu z Kidda [który wypadł... no jest kilka ciekawych myśli] i bardzo dobre jego wyjście w Patr00 i Pierotta.
no i Gres/Utx/Rufik nagrali kawałek, który za pierwszym razem po mnie spłynął, a już drugie - trzecie przesłuchanie, to whoa, ale to jest dobre.
mimo wszystko kup nowy Ślizg.
'co nie zniszczy to wskrzesi mnie!' płyta na której skrecz gryzie dywan...
ale to nieważne, jest wielka, mimo wszystko nie wszystko jest bełkotem
'łeee kurwa, liczyłeś na erudytów ?'
Jarhead taki ze ojapierdolę. dobry naprawde dobry mocny amrykański film , z przekazem [nie lubie tego slowa], z watakimi dobrymi, z zachowaniem dystansu, z usmiechem cynicznym, z kultowoscia.
i tez nie potrafie pojac, jak recenzenci go mogli tak zjechac.
scena z Deer Hunterem czy ogladaniem Czasu Apokalipsy sa dajace po glowie.
no i aktorstwo Gyllenhaala [brawo z przytupem!] i Jamiego Foxxa chocby [nie lubie go, ale naprawde dobra rola].
idczie do kina i ogladajcie.
Mam Legowisko, Oazę, Enklawę.
A wcale, że nie. Śpię po dwanaście-czternaście godzin, jestem dalej niewyspany, tylko kiedy budze sie koło 9tej to mam na cokolwiek ochotę, siłę, a nawet czasem wenę hiuahiu. Prawie nic nie ruszałem się z domu [brak znajomych? nie.] po prostu 'spierdolenie'. Ucieczka od świata tamtych ludzi, próba wypoczęćia przed drugim semestrem, który będzie potwornie zalatany i zamęczony.
Tylko, że ja nie chcę tak odpoczywać, żzeby się męczyć i mieć 'kaza na głowie'.
Hmm.
Hmm, hmm.
nmy sie zabiera do tego pieprzonego offbeatu i zabiera.
zabiera się tak, że melanż i melanż.
a blogspot ladne oblezenie z polski musial miec, jak nloga wylaczyli. polski truskul, sruskul.
Ogółem to będę miał za dużo wolnego, znowu się rozleniwię. A bycie leniwym, to nie jest powód do chwalenia się.
Oglądałem Saw 2 i nie jestem tak wbity jak po jedynce [chociaż wiedziałem co jest na końcu, bo przeczytałem gdzieś o tym wcześniej]. Jest niby jakiś 'saspens' [nowe ulubione słowo], ale bez achów i ochów.
No i doszedłem do wniosku, że jak póki mam pieniążki, to jadę sobie kupić prezenty, czyli 'Biblię Hip Hopową' Miszczaka, 'Zło' film na dvd, może 'Ego Trip' książeczkę, chyba zamówię SzSz orygimał i muszę się przełamać do zakupienia Antidotum EP. Jest jeszcze kilka filmów i komiksów, które bym kupił, ale jakiś fundusz mógłby zostać.
mysz sra na widok mojej ręki.
kurdebele, ja aż taki jestem? tyran.
a płyciwo Jamiego Foxxa słabizna potworna.
no siema inteligenty, jedzcie i pijcie dzisiaj dużo.
Zmęczony tym wszystkim, tymi projektami, które nie wyszły i nie wychodzą, tymi kontaktami, ludźmi, na których nie można liczyć, szkołą, w której nic nie robię, burakami z którymi trzeba czasem wsrpółópracować, a nawet jak nie współpracować, to żyć na jednym świecie, rapem, który nieistnieje. Niby hipokryzja częściowo, ale nie zmienia to faktu, że inni też dają dupy. Nawet prawilnych puściłem, kurwa.
A w Łodzi nie znam dużo ludzi, z którymi mógłbym porozmawiać o zajawkach.
Potrzebuję powietrza, śmiechu ludzi, braków.
Siema inteligent.
Piszę, pisz.
Mała poprawka: chcę pisać.
Wena do kurwy nędzy.
We Włocławku było bardzo okej, lubie to miasto, lubię tych ludzi. Nawet kolej była z Michałem i Tymonem.
Troche mi ten wyjazd dał do myślenia, zoabczyęłm pewne schematy [alegorie ;)], ogółem dużo fajnych 'wątków' było, pozdrawiam elo Wlocławską [Kaliską, EJO] elitę.
Dom mój, jak dom, kąśliwie, ale przyjemnie.
Piszę, piszę - bla, bla.
Z takich ciekawszych rtzeczy, słuchając discmana poleciało 'o pięciu takich' eudezet allstars, wjeżdżając do Łodzi. Po chwili zorientowałem się, że to jednak jeszcze nie Łódź, tylko kierowca pojechał jakąś dziwną okrężną drogą w Zgierzu, przez blokowiska. A kiedy wjechałem do Łodzi samej, Radogosszcz witamy, to włączyło się 'nie to miejsce' puzzel ft jinx, jimson.
dobra, mam dwóje.
z fizyki i chemii.
teraz czekamy na wyrok z matmy i biologii.
zmiana:
ona cipa, ja chuj, on pedał.
kean w Realu, rozumiesz to? jedyny taki w europie, w Realu Madryt. pfff, pflu, realu madryt.
rzucam chyba szerokie spodnie w kąt, w chuj nawet możnaby poowiedzieć, nieładnie bluźniąc.
a detroit przegrało z juath, utah. weź się do nauki.
wróciłem do Stylowej na chwilę, jedna z przyjemniejszych płyt w polskim hip hopie.
obijam sie tak konkretnie, że aż nie wiem co ze soba robic, a nosi mnie tak, że lepiej na ulicy nie zaczepiaj [groźna mina!].
a co do Bla-Bla, to 'Gdy zapada zmrok' jest niesamowite, coprawda wydaje mi sie, że Mroka jest za dużo na tej płycie [16/17] to samemu nagrał jeden z największych kozaków na płycie. jaraj się.
a singlowy [Ta noc jest nasza] mogli wybrać inny, chociażby 'Obywatela X'. 'Innego końca świata nie będzie' też świetne, szczególnie follow up tytułowy.
od 13-17 repeauje, ale cała płyta jest bardzo dobra.
w ogóle napiszę coś chyba [nie myśl, że 16tki]
Tetris wygrał Rapuj z Rejem.
fajne bitwy, chociaż finał był nieadekwatny do poziomu niektórych panczy.
Procent zajebiście, naprwade ostro pojechał.
piątka również dka Adeesa, mogę pwoiedzieć, że on WieOCoChodzi.
witaj śmierci.
śmierć mnie czeka, nie ma co.
widziałem ostatni SouthPark episode, 13 że w sensie, must see.
klasówa z chemii do poprawy, klasówa z fizyki do poprawy, do napisania klasówa z historii, z matmy, z polskiego, do napisania kartkówa z chemii. do nauczenia biologia.
naucz mnie chemii i fizyki, z resztą dam radę.
nienawidzę tych dwóch przedmiotów, czytaj:
fizyka: 1+ 1 1 3 5
chemia: 2+ 4- 1
a bilogia: 1, matma: 1 3-
nie ma zmiłuj.
'stapam lekko'
kurwa ej chodze i spiewam. no i spiewam jeszcze Lilu z 'cofamy sie' i z 'Ooo'
czytaj to jako 90% ogarnięcie przez Sz$z.
idę czytać. w ogóle kozackie oceny z polaka. no... z polaka. tylko, hah.
'cause i've been waiting just to see what's between your legs'
bo to jeden z większych kozaków rapowych jakie udało mi się słyszeć, odd couple z alcohol/ism, sprawdź koniecznie.
twoja siostra pyta mnie czy moja fura ma oc
ide do waszej starej - przynajmniej wie czego chce.
w ogole mnie Sz$z pochłonęło. a hejtin Kaliego jest bezzasadny ;)
w szkole 3 laski z fizyki, czytaj jako srogo.
no i doszedlem do wniosku ze poziom 'gowniarstwa' sie nie zmienil.
oczywiscie nie mowie ze ja jakos odstepuje od regluy.
Imprezy w OSP [tak, na osiedlu jest OchotniczStrażPożarna] kończą się jak na teledysku Odwaga P81. Tylko bójka nie była w kiblu.
Hard Knock Life możnaby powiedzieć.
A ja sie nie mogę ogarnąć, niezbyt dobrze się czuję, ale wałek w stylu 'nie idę jutro do szkoły' nie przejdzie.
Wczoraj natomiast był sympatyczny wieczór, dwa piwka, wszystko okej, do momentu zamułki Jędrka. Nie lubie takich sytuacji.
Jeszcze mam dużo polskiego do napisania. I nie napiszę. Marnuje się.
W tych dwóch małych głośniczkach Bass Medium Trinity. Dwa małe głośniczki raczej nie lubią byc ostatnio męczone muzyką 'wprost z winampa', chociaż opis gadugadowy mógłby nakreślać sprawę inaczej. No nieważne.
Natomiast BMT leci nie winampowo, tylko bestplayerowo [czyt. teledysk] w remiksie Kameralu /www.kameralprojekt.art.pl/. I tak całkiem przyjemnie kończę dzisiejszy wieczór. Niestety, zdrowotna część mej egzystencji nie jest najlepsza. Pewnie też znasz katar, ból głowy, czerwony nos, bolące gardło i zatkane zatoki? Jeżeli tak, to współczuj, co najlepsze nasilenie tego wszystkiego zbiera się na weekend. Natomiast dwa następne weekendy stoją pod ciekawym znakiem zapytania. Najpierw wyjazd do Wuo [WWK?], póxniej przyjazd rodziny, szczęście tyle, że w miarę rozsądnej. No w miarę, bo nie przesadzajmy.
A do szkoły idąc podśpiewowywałem sobie 'Jak nie z tą, na pewno z tamtą'. No, a przyczepiania się do Kaliego nie rozumiem.
Dobra, jednak godziny chodzenia spać w czasie kuracji przeziębieniowej powinny być wcześniejsze. Przyznaję.
propos internetowych plotek nlogowych:
ja nie mam nlogowego doła.
pozytywnie dzięki HouseOfPain ft Guru - Fed Up i Basement Jaxx ft Lisa Kekaula - Good Luck.
;)
aha i powiem jeszce, że nie toleruje juz nowych kawałków, w których jest 'cośtam jak Kafka...' '... życia proces jak u Kafki'.
wszyscy chyba kurwa tego użyli. japierdolę, opanujcie się mcs.
teraz PRZ [którego swoją drogą uwązam, za bardzo nierównego i ogółem takiego sobie mc].
/swoją drogą ciekawe ilu tych undergroundowców czytało Proces.../
no jak dolley też zaczynam się źle uczyć.
ja tam fizyki szczególnie.
no i chemiii.
kurwa w ogóle szkoła to zmora, szczególnie z takimi ch..... przedmiotami.
/pirat mode on/ no a po tej nocce prawdopodobnie kilka płyt w przód /pirat mode off/.
i to takich fajnych dodam.
no a poza tym jadę na starym dobrym alcohol/ism'ie i na zasłuchuje się w Nocy. niedługo będzie jej mega recenzja. i będzeicie się jarać. ;)
jestem kurwa zjebany, zgubiłem pierdolony telefon, wkruwiam się, metrosuxxy, głowa napierdala, że ojezus, znowu się wkurwiam, a jutro znowu szkoła.
wiesz co?
wkurwiam się.
już nie jaram sie promo Gres/Snatch.
słucham płyty.
zapewne nie dla wszystkich, ale jak dla mnie, jedna z najlepszych produkcji w Polsce. krótko, ale treściwie [to nie jest treściwe, tylko ta EPka Wie O Co Chodzi], dopracowana od pierwszej do ostatniej sekundy. warto kupić Ślizg.
a Barcelona wygrała. po prostu to był wygrany mecz, Realu nie było na boisku. a jeżeli powiem, że był to należy napisać: był ośmieszany.
17:39:16 yenemy (yenemy@tlen.pl)
ej serio
17:39:49 yenemy (yenemy@tlen.pl)
9h w dzkole, w kosza pogralem w pilke, mialem dwa polaki, mam zajebsitych ludzi w klasie, mega sympatycznie, do tego wracalem z ladna i sympatyczna kolezanka z innego lo
17:39:50 yenemy (yenemy@tlen.pl)
stary
17:39:52 yenemy (yenemy@tlen.pl)
zyc nie umierac
17:39:56 yenemy (yenemy@tlen.pl)
a w domu dobry obiad.
17:40:01 tejp, polski kejni, wieesz?
heh
17:40:06 tejp, polski kejni, wieesz?
co to za koleżanka?
17:40:25 yenemy (yenemy@tlen.pl)
hrhrh starsza o dwa lata
17:40:27 yenemy (yenemy@tlen.pl)
nic nie ten
17:40:33 yenemy (yenemy@tlen.pl)
ale jest bardzo fajna i lubie z nia gadac
17:40:35 yenemy (yenemy@tlen.pl)
i ladna do tego
17:42:12 tejp, polski kejni, wieesz?
starsza o 2 lata;v
no i pierwsze obstawione pieniądze [na mecze] poszły się jebać. na starcie kamerun zremisował [chuje, u siebie], Portugalia również [drugi kupon]. kurwamać ;)
aha, otwieram akcję - znajdź mi hajs [a może pracę ? ;)]
albo po prostu kup mi mikser.
dobra trochę nauki nie zaszkodzi.
dorwałem dwa Hellboye i się jaram, dzisiaj je 'skonsumuje'.
no i jeszcze za jakieś 20 min filmik.
relax, don't do it!
a pooza tym, żyję jak wcześniej, może nawet trochę lepiej. zaczynam skupiac się na moich wiodących przedmiotach, a z historii to ładnie odpierdalam. 334. ogarniasz? to będzie nowy symobl ukrytej inteligencji, hihua [tribute to?]. 334.
przeraza mnie sytuacja Francji. znaczy nie zal mi francuzow, nawet nie wiem czemu. sami sobie nawarzyli bigosu?
jak fczytalem juz wczesniej o dzielnicach muzułmańskich to masakra. gwałty jakies podpalenia ludzi.
właśnie dzisiaj należy obejrzeć La Haine [pol Nienawiść] Kassovitza. ulubiony film, własnie dot. zamieszek na przedmieściach Francji, które działy się w latach '90.
It ain't hard to tell, I excel, then prevail
The mic is contacted, I attract clientele
My mic check is life or death, breathin a sniper's death
I exhale the yellow smoke of buddha through righteous steps
Deep like The Shinin', sparkle like a diamond
Sneak a uzi on the island in my army jacket linin
Hit the Earth like a comet, invasion
Nas is like the Afrocentric Asian, half-man, half-amazin
Cause in my physical, I can express throuh song
Delete stress like Motrin, then extend strong
I drank Moet with Medusa, give her shotguns in hell
From the spliff that I lift and inhale, it ain't hard to tell
The buddha monk's in your trunk, turn the bass up
Nas, stories by Aesop, place your loot up, parties I shoot up
Nas, I analyze, drop a jew-el
Inhale from the L, school a fool well, you feel it like braille
It ain't hard to tell, I kick the skill like Shaquille holds a pill
Vocabulary spills I'm Ill
plus Matic, I freak beats slam it like Iron Shiek
Jam like a tech with correct techniques
So analyze me, surprise me, but can't magmatize me
Scannin while you're plannin ways to sabatoge me
I leave em froze like her-on in your nose
Nas'll rock well, it ain't hard to tell
This rhythmatic explosion, is what your frame of mind has chosen
I'll leave your brain stimulated, niggaz is frozen
Speak with criminal slang, begin like a violin
End like Leviathan, it's deep well let me try again
Wisdom be leakin out my grapefruit troop
I dominate break loops, givin mics men-e-straul cycles
Street's disciple, I rock beats that's mega trifle
And groovy but smoother than moves by Villanova
You're still a soldier, I'm like Sly Stallone in Cobra
Packin like a rasta in the weed spot
Vocals'll squeeze glocks, MC's eavesdropT
Though they need not to sneak
My poetry's deep, I never fell
Nas's raps should be locked in a cell
It ain't hard to tell
plus ta wersja:
http://www.mixtapemob.com/music/track9.mp3
czyli Nas vs Led Zeppelin, remixed by Mash-up Radio
kiedy czlowiek jest pijany jest naiwny, infantylny i usmiechniety.
do czasu, alkohol potrafi byc kurestwem, zreszta wierze ze sami sie o tym przekonaliscie nieraz.
poza tym POPiS nie dał rady. PiS to chuje, jakby nie było, się nawet wstydz.ą teraz hejterzy PO. pierdolić politykę najlepiej.
poza tym łódź to zajebiste miasto, zapraszam jakbyco ;)
dobrze nawet, nabrałem dystansu do tej całej politycznej papki.
haha, a znajomych córka z chłopakiem jadą do juesej, bo chłopak dostał propozycje pracy w firmie jakiejś dużej informatycznej i stwierdzili, że jak K. wygra to wyjeżdżają. no i prawdopodbnie Kaczyński otworzył mu drogę do kariery ;)
jebać hejterów, słuchać Dipsetów [trzymaj się 3 bullets], słuchać Giant Panda, O.C., Atmosphere i kurwa MuggsaVsGza, całkiem nieźle.
no
hejoł.
I've got nintynine problems, but the bitch ain't one.
99 ProbLems. szczególnie w tym kraju.
ludzie są potwornie naiwni w swoich działaniach i dążeniach. przy sprzątaniu pokoju znalazłem tyle rzeczy, na które kiedys byłem chętny dawać hajs rodziców, a na które teraz patrzę z obrzydzeniem. straszne. jeszcze zostało mi sprzątnia. kurwa. nie lubię sprzątać, chociaż mam czasem taką opcję, że potrafie swój naprawdę duży pokój posprzątać w 30min. oczywiście,że to raczej takie sprzątanie pozrone, tylko poukładnai i poprzestawianie rzeczy, ale tak mi najlepiej.
poza tym hajs to jednak straszna rzecz. przekonałem się teraz szczególnie, potrzebuje na tyle rzeczy kasy. yyyhhh, ja chcę mixer i drugi gramofon, później wosku jeszcze, jeszcze chciałbym usprawnić kompa, no i mieć coś na wyjście ze znajomymi. pracy szukam?
[song: Diplomats - S.A.N.T.A.N.A. + Diplomats Santana's Town pt II + Diplomats - Somebody Gotta Die (no a Killa Cam jest w szpitalu, Killa 3 Bullets Cam)]
/shutter mode on/ dipset /shutter mode off/ bitch.
czasem wydaje mi sie, ze ojciec ma mnie za konkretnego debila, ktory oglupia sie hip hopem i nic nie kumam. nie chce mi sie mu czegokolwiek tlumaczyc, stwierdzilem ze wole swoje przebolec, poczekac wysluchac go zacisnac oczy i wyjsc. koniec.
poza tym zal mi czasem Igora jak na niego patrze. kurwa, zycie juz chlopaka przemeczylo. poza tym on jest zagubiony i samotny, tak mi sie wydaje. i chyba nie moze znalezc tej pomocnej reki. dziecko jest jego szczesciem.
rozmawialismy z Jedrkiem o sasiedzie. kurwa, naprawde duzo ludzi jest zagubionych i zamknietych we wlasnym swiecie. wlasnie taki jest. rowerek, hipermarkety i znaczki pocztowe, w zwiazku ktorymi byla nawet u niego telewizja. straszne i przerazajace, Łódź to miasto smutku i rozpaczy, zmarnowanych i samotnych ludzi, miasto, w którym naprwade jest mało szcześćia. jak widze tych wszystkich ludzi w autobusach. chce sie rzygac tym nieszczesciem, tym zmarnowaniem. oby ten poziom frustracji juz sie nie podniosl, oby jakiemus czlowiekowi nie strzeilio.
zeby Kaczyński nie wygrał, chociaż Tusk jest pieprzonym nikim, to jednak wolę jego.
Dj Shadow rekompensuje wszystkie straty i niedopatrzenia ludzkości. Oddaje emocje i hołd największym z Największych. Przy tym robi świetną muzykę zdaje się być człowiekiem natchnionym.
Nabazgroliłem coś dzisiaj. Kawałek, oczy mi się kleją, wysychają i sane płaczą. Za dużo tego wszystkiego, czerwony znaczek z białym napisem STOP byłby obecnie dla mnie na receptę. Ale dałbym za to dużo. Tylko Tymek to leń, niestety chyba nie jest tak Ambitny jak niektórzy. Leń, który nie wie jak zabrać się za pewne rzeczy.
A samotność to kurestwo największe. Tylko zaślepienie i grupowa odpowiedzialność są gorsze.
Mam nadzieję, że niedłuho zobaczę Antka, kuzyna niewidzianego 2lata. Ośrodek, ano.
A katharsis? Gdzie to jest, chcę poczuć, zdobyć.
nie czuje tego 'wajbu' WWA. znaczy fajny ten beat jest...
'Powrót' rosyjski. bardzo dobry, ciężki film. ujęcia ciężkie i flegmatyczne, pokazujące podobne obrazy, kamera 'nie chce się ruszać'. nawet jak są bardziej dynamiczne sceny, to nie jest to standarowo kręcone.
mam nadzieje ze cos sie wydarzy w ten weekend, przynajmniej z Krzyśkiem sie jakos 'ustawilem'.
Grammatik - Swiatla Miasta.
Juzek jest swietny, jeden z bardziej niedocenionych. rymowal wtedy o wiele lepiej od Eldoki, szkoda ze nie wydal zadnej solowki. i gowno prawda, ze to przez Leszka ta plyta jest taka klimatyczna. obaj tworza Grammatik.
a poza tym Zułf z Ekonomem mocno tam dali rade, Fisz tez fajnie, Ash z Pezetem tez... ciekawe co z Ashem?
słucham Grammatiku. Światła Miasta to genialna płyta, sorry. '3' natomiast najlepiej brzmi, chociaż nie ma klimatu tych bitów Noona.
jezdze pieprzonym 64, obsewuje tych ludzi dziwnych, roznych. sa ludzue, ktorzy od razu wzbudzaja symaptie, sa tacy, ktorych wepchnalbym pod tramwaj. aha,jest duzo ladnych dziewczyn w łodzi. wierzcie.
sa ludzie w autobusach, ktorych chcialoby sie poznac, glupio chyba tak podejsc i zaczac gadac.
pewne zachowania sa u nas nieprzelamane, pewne zachowania na pewno nie zostana zlamane [na szczescie].
czasem zaluje wyboru lo. haha, no zalowalem, sa takie momenty. klasa przywraca mi potwierdzenie dobrego wyboru.
miejmy nadzieje, ze trzy lata, woocne beda. bo nie ucze sie nic. nic a nic.
bit wrze, gratulujemy Litlle'owi debiutu w BISie. bit wrze. sa takie kawalki, ktore slucham po kilka godzin, taka jak niektorzy umieja fisza tak sluchac. Dedykowane wlasnie, w wersji B szczegolnie, nie wiem czemu dziala tak na mnie tamta produkcja.
zycze sobie szczescia.
za trzy lata moze byc roznie. ja bede mial osiemnascie, ale juz beda studia. prawdopodobnie. nie chce raczej wyjezdzac, nie jestem raczej na tyle samodzielny. Jedker bedezie pewnie bedzie mieszkal oddzielnie. ojciec juz bedzie mial 63. no to juz jest wiek, a matka za cztery lata prawdopodobnie znajdzie sie na emeryturze. z babcia bedzie obawiam sie ze juz tylko ciezej. no i co?
'z kazdym dniem dalej w sens czlowieczenstwa'. dobrze to na mnie wplywa.
mam słoik słonych wspomnień o Tobie.
nie mam. w tym chyba też jest problem. z rozszunorowanymi butami.
ciężko moje rozsznurować.
Giant Panda, Fly School Reunion jest conajmniej bardzo dobre. Atmosphere ciężkie w chuj. mam ciężki wydech.
jak mówimy o ciężkości, sprawdźcie Psycho Realm ft. B-Real - Stone Garden [Pete Rock remix]. na forum jest teledysk.
jak wiesz o co chodzi, to możesz to jeszcze gdzieś znaleźć. fajnie, nie? ;)
"fajnie. ja mam 8:15 pierwszy a 16:30 ostatni.
tak mam w piątki, czujesz kurwa w piątki?!
jebać piątki, na szczęście piątki często odchodzą w roku skzolnych z powodu jakiś pierdolonych świąt /haha dzień edukacji?/
siedzę właśnie w szkole na informatyce, babie nie chcę się nas uczyć, to dała nam wolną lekcję, pod pretekstem prezentu.
no i do kury nędzy nagrywałem wczoraj płytke, nagrałem włożyłem do wieżyczki, włożyłem kasete / bo po miescie lansuje sie z walkmanem, pierdolic mp3!/ i zeby sie nagrywaly tam te nielegalne opcje, jak Jot Lilu itd.
japierdolę, obudziłem się i chciałem wyjąć kasetkę... okazało się, że jebana taśma weeszła do środka. AAAaaargh. do tego spadła półka jedna, wszystkie płyty jebut na ziemię.
na kasetce były jeszcze elo rapsy amerykańskie, jakiśtam gfunk... taki oldskul. no i wszystkie poszło się jebać, a nie wiem jeszcze co z wieżą. będę musiał ją jakoś ładnie zrobić. chuj, kupuje dzisiaj kasetę, albo znajdę jakąś i nagrywam na drugiej wieży tę płytkę.
no a nie muszę dodawać, że łóżko jest rozpierdolone, a Tymon rozwalił mi lampę? spóźniłem się jeszcze do szkoły. kurwa.
jakieś pierdoły z fizyki będą.
fuck.
a wogóle znalazłem wkurwione bity na kasecie i właśnie słucham Fisza. fajnie.
umieszczę to na swoim własnym nlogu. hyhy, fajnie? ;) fejmi."
dodatek.
słusznie uważam, że to wtopa, kiedy statsy mlogowe Ci bot googlowy podbija i wchodzisz na niego prwaie tylko Ty? ;)
dobrywieczor /sciagnietystyl/.
plona litery, plona place, ktore wciskaja przyciski klawiaturowe. plonie umysl, plonie - chlonie. w obrazach mam metlik, szkola, ludzie, net, truskul, rap, projekty - srojekty. no i do tego przewracan przez wiatr kartka Mistrza i Małgorzaty.
jeden...
dwa...
trzy...
...
siedemdziesiąttrzy...
a wygladajac przez okno widze piekna powlowke wokol mego miasta, ktora wytwarzaja swiatla latarni, wybujale kluby, lysi twardziele. no i oswieceni.
oneSelf szepcze do ucha przyjemne dzwieki, ktore szczelnie umacniaja otwarta glowe przed sezonem zimowym. zacznie sie czapka, rekawiczki, szalik.
to na co czekalem, ale lato wybitnie dobrze mi sie kojarzy. szczegolnie wyjazd weekendowy i ta piekna niedziela, wylegiwanie sie na oborze, patrzenie na chmury, ktore przybieraja dziwne ksztalty. sentyment. potrafie sie cieszyc chwila.
coraz powazniej mysle o pomysle F., ktory polecil wyjazd na weekend do czeskiej Pragi. tylko ze tym wszystkim ludziom zaczal sie sezon studencki wiesz wiec, strzelba musi isc w ruch.
wyimaginuj ladny tshirt bijelo dugme /pierwszy zespol Bregovica, wiesz?/ i zaspanego Tymka.
pierdole truskulizm nlogowy.
frustrat, a jak. powinienem zostac soba, nie wszystko jest mozliwe.
I'm gonna shoot yourself, I'm gonna shoot myself, goin' back to my dirty world, world of dirty words
Ciężka sprawa, możnaby napisać. Byłem na tej działce, po tym wszystkim czułem się, jakby odświeżony. Tak to można nazwać, ale z drugiej strony, to jestem niesamowicie zdołowany, wypluty i 'powrócony do szkoły'. "Dirty words"? Może powinno być inaczej. Cały czas porównuję to co mam, do tego co mają inni. To wkopoywanie się w bagna. Przyzwyczaiłem sie niesamowicie do tych wszystkich starszych osób. Haha, no. Zostawiłbym, to wszystko w pizdu, pieprzony świat rządzony prawami kataloicyzmu i/lub czerwonego gówna, brak alternatyw, krzywe spojrzenia zewsząd. Licz haic, haic, haic. Saigon - Favourite Things , dobry kawałek.
Ach, ej chciałbym mieć taką przyjaciółke fo' real. Haha, ej będzie! Mam nadzieję.
wy-yjazd
byliśmy w 'wylczkowye' aka chonotu. zajebiscie, Krawca dzialka
moze tak:
1. piatek wieczor - nie lubie smaku rzygowin w ustach.
2. sobota rano - haha, brak kaca, i w ogole kozak, jara sie, sprzata wanne po wczesniejszych akcjach. poznanie Wojtka i jego ziomkow. znaczy sie chodzi o zula spod sklepu ;) podbudka byla o 6:50.
ej pierdole juz punkciki. powiem tak, ze bylo zajebiscie, dzieki ludziom, poznalem trzy osoby w zasadzie, no i jaram sie. znaczy czekam az telefon sie odezwie, albo gg sie ruszy, chociaz wydje mi sie ze to niemozliwe. dopiero nastepny wspolny wyjazd albo jakies spotkanie. a szkoda. naprawde sie jaram. no i dostalem cos. nie wiem, nie potrafie napisac, ale sie tym tez jaram. bo to takie w psychice zostanie. OTB. otochodzi.
dzieki, ej ...[...niunia chonotu].
Tymek sie cieszy ;)
w ogole czuje sie jakby mnie tydfzien nie bylo. spokojnie moglbym tam tydzien jeszcze zostac.
tylko jutro szkola.
knock knock who's there killa cam hilla who killa cam hustla
tak bez znaków.
Coraz mniej zauroczony? I think so. Pierdole miłości klasowe /haha, czego Ty nie pierdolisz?/.
Był chrzest małego, troszkę żenująco. Potem 'impreza' przesiąknięta ironią, wynikającą z dziwnych stosunków w rodzinie i 'ex rodzinie'. Wzięło to górę. Najbardziej się cieszyłem z tego, że Aga była szczęśliwa /tak wyglądała?/, mały mimo choroby uśmiechnięty i mega pogodny, a Igor, że jakoś tam był. Nikt na szczęście żyletki w cieście nie trafił, chociaż przed dojazdem takie komentarze słyszałem.
W tej szkole wszystko jest takie przechujowo pozornel. Właśnie to chyba zniszczyło moje zauroczenie. To znaczy moje myślenie - typa, który o miłości nnie wie prawie nic, często widzi ją sztucznie i jako wymuszoną sprawę - też się do tego przyczyniło. Nienawidzę pozorów. I w końcu nie mogę sie ustawić z nikim z tej szkoły, wracam do domu, słucham chwilę co ktoś ma do powiedzenia, po czym idę do siebie, cośtam napiszę, zajrzę do książek i najczęściej się kimnę. To nie jest nieznośny luz bycia. A może właśnie jest, z tym, że jest zbyt nieznośny. Zauważyłem zachowania w lo, których wcześniej nie widziałem, na które większość osób by sobei nie pozwoliła. A jadąc autobusem, spotykając tych wszystkich ludzi z przeszłości /ale to brzmi/, wkuriwam się patrząc na ich zachowanie. Wieś. Co jest prawdą.
Weź się uśmiechnij, pomysl pozytywnie, pogadaj z kimś o jakiejś zajawce. Byłoby fajnie z kims o rapie pogadać, ale nie mam z kim. Bez pasji tak.
update, że tak powiem. przeczytałem wypowiedź Tuska w wyborczej, komentarz dotyczył rezygnacji Cimoszewicza. żenada, nie zagłosowałbym jednak na niego. zresztą uważam, że Borowski też się troche zbłaźnił swoją wypowiedzią. to jaki jest Nałęcz, chyba każdy wie. no i teraz roboty nie będzie miał. jaram się, chyba wybiorę się na nowy film Jarmuscha. i słucham Kakofonii OSTRego, prawdziwy kawałek.
byla siostra z siostrzencem. fajny bobas, zal mi cholernie, ze jest chory.
gawddamnit. wlasnie, where's justice?
znowu duuupy n ie ruszylem. znaczy bylem z nimi na spacerze, to wszystko. kurwa mac, zlosc mnie troche buzuje.
jakies teledysyki nasciagalem, posprzatalem w pokoju.
lal nie?
kurwamac,
just a moment.
nas/quan bardzo dobre.
jutro szkola i to troche napawa mnie optymizmem, bo poki co nie ma zadnych wymagan, a jest po co chodzic.
i napisze tekst.
huh
we are the streets
znaczy my?
nie-e.
byly dzis znajome matki i jak zwykleosstro.
po prostu moge Wam powiedziec ze pani kolo 40-50-60 lat pieknie sie upijaja, krzyczya spiewaja ;)
no i postanowilem ze zadzialam, bo kurde nie mam nic do stracenia, a do zyskania ... hm mam nadzieje ze wiele ;> dzisiaj samopoczucie raczej takie sobie, ale zyje.
mialem ochote jakos cos dlugo napisac, ale nikt tego nie bedzie czytal, nie? it's dare !
a i mozecie sie jarac potwornie panami i jedna pania wymyslonymi gorillazami. huhu, i niech ktos mi powie ze muzyka jest gowno warta.
ej i przecluchalem cale chronic, haha! g-funk pauer, zajebista plytka, teraz wiem czemu wszyscy tak dre'a respektuja.
a karate jest sityl feggi i chyba sie na boks wybiore. wyrobie. chuja tam, wlasnie nie wyrobie. jeszcze jest opcja zapoasow. ale to nie wiem jeszcze nic w ogole, ale zamierzam sie na cos zapisac.
wiem tyle ze w zimei bede mial jakiestamsrakie treningi narciarskie. przechuj. nie wiem, ja tam tak sobie ejzdze. yh. ale jak masz 15 lat to cie molestuja. ano kurwa 15. i jestem przekozak.
a podobnmo ognisko skonczyly sie tak ze palili zajebista nature. szkoda troche.
eh moglbym lac slowa. i lac. wylewac slowa z siebie. swietny stan, ktorego naprawde dawno nie bylo.
bandit queen itepe.
wlasnie, sluchalem plyty takiej mojej wypalonej. i i juz skumalem jak on sobei szufluje te plytki. ale nagle mnie zaskoczyl wlasnie promoe - bandit queen. i tylko sie pieknie usmiechnalem.
bylem na ognisku.
niewazne
w ogole z Looptroopem mialem tak, ze niby sie jaralem i w ogole.
ale naprawde to dalem kiedys kumplowi plytke, po czym on sie bardzo jaral. no i kiedys gdziestam jechalismy i sluchalem jej tyle razy. ze zostala jedna z tych najwazniejszych.
struggel contiunes i promoe - long distance runner.
achy i ochy.
jestem 'przezauroczony' i podpity, wiesz ? ;)
20 wpis, jo?
ogarnij sie, kurwa chce mi sie do szkoly chodzic
i nagle kurwa zawiecha.
mysle o niej. kimkolwiek jest, bo wlasciwie zajebiscie malo wiem
i nie widziz mi sie spdzanie wieczoru w towarzystwie, ktorego nie chce. przy piwie i ognisku. nie chce. ale beda wyrzuty.
mysle o niej. sympatyczna, ladna i inteligentna. kurwa nei spierdol Tymek.
Pięknie, kurwa pięknie.
Wydaje mi się, że polonistka jest trochę niekopetentna/naćpana. Pierdoli potwornie na tych lekcjach, liczyłem na jakąś zajawkową babke w stylu p.Frątczak /respekt!/. Cóż no może przeżyję, ale prze-przenudno.
oo
Znalazła błąd.
Haha, Konrad Walenrod rozpracowany, żydzi, masoni i cykliści!
Ni chuja, nie kumam tej lekcji. A trzeba przyznać, że dziś pierwsza matmatyka w roku była całkiem udana.
Wykumałem polski po jakimś czasie.
Sprawdź Asian Tripping. To rodzina, patrzcie jaką sobie frajdę sprawiają.
Podobno była debata Tusk-Lis-Cimoszewicz. Ten drugi wygra. Cimoszewicz jest zupełnie niemedialny, więc się nie ma co pokazywać. A Bush to kretyn pierdolony i działa mi bardzo na nerwy.
Zintegrowaliśmy się bez alkoholu, więc zaprzeczyliśmy jakiemuś stereotypowi /który sam miałem znaczy widziałem/, czuję respekt do siebie.
A w ogóle tą polonistką jest Kropiwnicka /tak, synowa Kropy/. Ale się zawiesza, haha. Ale w gruncie rzeczy jest okej.
Respektuj Saigona , Papoose'a , Jamala i Mos Def'a .
no i całą starą szkołę doceniaj. ale ci dwaj na mnie zajebiste wrażenie zostawili, a przy Jamalu kiwa mi głowa i myślę o przyjemnych rzeczach. natomiast Mos ładnie pojechał w kawałku o Nowym Orleanie.
i nucę 'Wu-Tang Clan ain't nutin'ta fuck wit!'. przekozacki bit i teledysk. ten teledysk!
no widziałem Bully'ego Clarka. kurwa trzeci jego film, no i wydawało mi się, że już to widziałem w Kidsach i Ken Parku. nie jaram się, chociaż dało się oglądać. na pewno lepsze od Parka, bo Park był głupi i nakłaniał do głupiego myślenia.
a teraz muszę sobie załatwić 'A History Of A Violence' Cronenberga.
ej kto wygra
?
haha 500 odwiedzajacych, a 'piencsetnym' bylem ja ;)
UPDATE
niedlugo bedzie teledysk.
World War III, nigga?!
zajebista zwrota Scareface'a, swietna Jad'y, Dogg na poziomie jak zwykle, a Young Wun nawet nie jakos przechujowo. i dobry teledysk i kawalek z fajnym basem i na dodatek fajny refren.
Ryde or die!
ale tak poza tym to mam temat jakby.
staruszek dzisiaj skońzył sześćdziesiąt /a może i nawet jeden? doesn't matter/. kurde, staro już, szczególnie patrząc na mój wiek.
i muszę Wam przyznać, że to jest najważniejszy człowiek w moim życiu. potwornie dużo mądrych rzeczy mi powiedział, ważnych rzeczy. wiele rzeczy, wiele spraw. to takich, które mocno potrafiły się wbić w głowę. bo oczywisćie, że nie czytam tylu książek ilu on by chciał, żebym czytał. ale nobody's perfect. i chciałbym, żeby o mnie syn tak kiedyś myślał.
ogarniasz? dobry człowiek.
pozdrawiamy serwer sgc'a ;)
znaczy dobry Saigona z Kwelim, pod wyjebany bit hi-techa.
wilq patrząc na alcmana próbującego stanąć na głowie:
- .. i po sprawie... ? a to to co to?
- robię gwiazdę, ziom. skojarzy im się z amekrykańską flagą i ich popierdoli.
kurwa jaram się. bo:
-spojrzałem na swoje komiksy i coprawda zobaczyłem tam w chuj takich mniej wartościowych komiksików, to na przykład odkurzyłem Blacksady, którymi się niezrmiernie jaram, przebajeczny rysunek, no i Wilqa właśnie drugiego;
-mam bardzo okej klasę i fajną koleżankę, ale mam jeszcze czas na działanie, i think so;
-jaram się rapem, a to fajna muzyka jakby nie było ;)
-no i w ogóle jakiś taki uśmiechnięty chodzę, chociaż muszę jeździć autobusem ze szkoły, ze słodka idiotką i kolesiem, który potwornie się emocjonuje i uważa się za informatyczne gutu i opowiada jakto on się kłócił o czymś ze swoją nauczycielką od infomy
- kurde życie wróciło we/do mnie, ci nowi ludzei tali mi jakby motywację i powera, ale pozdrawiam i tych starych ziomków ;)
kurwa no pozytywnie.
Jamal ma zajebiste bity/riddimy /taksiętopisze?/. no i lubię go. poza tym mam płytkę consequenca, całkiem okej, chociaż Westem przesiąknięta. a Saigon jest prawdziwym mistrzem, muszę jeszcze ten kawałek z Kwelim sprawdzić.
dźwiękoszczelnie
kurwa mać.
te polaczki to nie mają po co jechać do niemców, jak oni tak grać będą. znowu będzie upokorzenie przez jakiś koreańców, którzy sięgają nam do klatki piersiowej. potwornie. a ibrahimovic cwel oczywiscie musial. kurwaJegomać musial. widzisz i nie gdzmisz.
szkoła się poukładała, klasa okej. znaczy jakoś idzie. rozumiesz?
dźwiękoszczelne słowa. słowa autodestrukcyjne.
ale to nie dziś, tak jakby. Killa Cam, Killa Who?!
dobra no panna Sool daje rade. nawet bardzo.
jaram sie kawalkiem Saigona Papi [35 a gram] .
podobno sie kolesiem jaraja mocno na streecie czarnuchy zza oceanu.
a w ogole caly watek z kocimi ruchami z chlopakow coto niby nie placza jest jak zerzniety z ghost doga, w ktorym wloski mafioso jara sie rapem i nawet sobie podspiewuje. no.
w ogole miedzynarodowa notka, znaczy kazdemu sie dostalo? a jeszcze żydzi. no żydzi. już?
rise? rice?
ta no. jest okej ze tak powiem. znaczy statusowo wyzej w glowie. no i zastosowalem kilka porad. long way home, jakto no faithless prawili. cypress hill - wybierz sam ;)
zyh zag
już mnie jakoś tak bardzo ta szkoła nie wkurwia. SAY_FUCKIT
fajna niunia jest w klasie obo, żę tak powiem.
virgin suicide robić, hehe? a w środę spotkanie integracyjne. w chuj, pewnie alkohol dopiero rozwiąże kilka problemów.
siedzę póki co zgrywając mega bystrzaka i obserwatora. ej jak to wszystko śmiesznie brzmi. nieważne. no i siedzę wśród ludzi na przerwie, mało się odzywam /czego później będę penwie żałował ;)/ i patrzę. czasem się uśmiechnę, zaśmieję, muszę przyznać, że to trochę jak obserwacja 'rudej małpy' w zoo. wybiegana nastolatka, która 'tańczy hip hop' forsuje umysły swych koleżanek. kolegów pewnie niektórych też, ale jak koledzy się spojrzą na jej plecy to raczej się przestraszą. ale trza jakoś dorosnąć emocjonalnie, bo coś mam problem z dziewojami. może to właśnie nie chodzi o dorośnięcie, tylko o coś odwrotnego. dobra później reszta. rage against the machine feat cypress hill - how i could just kill a man
marios!
i jeszcze kurwa niektórzy mają wątpliwości co do poziomu łódzkiej sceny, chamy ;) tu jest wajb i jest kurwa pewna potęga i potencjał.
nieważn.e
kurwa katar jest mega wkurwiający. szczególnie jak się z rana budzę i tylko czuje jak mam zatkany nos. ej, może wreszcie jutro kogoś z klasy lepiej poznam ? ;) i na dodatek jutro nam dwoma polakami sypneli, chuje.
a layer cake'a wcale jednak nie trza ogladac.
ach, zeby nie bylo watpliwosci - tak, polacy chujowo zagrali z austriakami, szczegolnie koncowke spieprzyli.
a teraz spac, jutro szkola. jak to brzmi, 'szkola'.
Demos cratos
Take my teras off.
Słuchałem sobie płyty, leci mi krew z nosa, potworny katar. Ale zasłuchiwałem się w dźwiękach z 'Diamonds from Sierra Leone'. Oryginał lepszy, w tej wersji z Jayem, wkurwia mnie właśnie sam Jay i jego pieprzone stękani. Tylko bit jest chyba trochę ostrzejszy, no i fajnie Kanye pojechał. Nie wystarcza mu być zajebistym producentem, to jeszcze całkiem fajnie nawija.
'The Roc' is still alive, every time I rhyme.'
Chciałbym umieć pisać jak Gres, kurwa taka plastyczność jakiej nikt w Polsce nie ma.
No i na dodatek przekonałem się do rapu /zawsze wiedziałem, że jest dobry, ale słuchać go nie mogłem/ Asteka. Cholera, coś tu nie gra ;)
A Jimson przepotwornie chujowo poleciał w Jimmin 4 Peace. Ale żeby ktoś tak spieprzył kawałek, to dawno nie słyszałem, brr. Tekst jest świetny, ale w ogóle nie jeździ na tych bitach.
Take my tears off.
No. Te nlogi są straszne, 3/4 [nie piszę, że mój też nie ;)] to ocenianie rapsów itepe. Hehe, śmieszne towarzycho.
do you wanna mor' ?
tak na rzeczy.
taki film 40 year old virgin jest/będzie.
to kurwa też tak skończę, jak tak dalej pójdzie.
klasa dziwna. nie wiem czy przeżyję 3lata.
jutro zjazd rodzinny.
yh. Lil' Jon to nawet się rucha w okularach...
w ogóle fajny ten teledysk 'Roll Call' . znaczy ten styl taki jebnięty, plus Cube co tam no wraca od zamiatania liści przed domem do napierdalania kolesi za barem. spooko.
Polska?!
ej kurwa dramat jest ten kraj.
w Siedlcach była szkoła ponadgminazjalna, która była pod patronatem gen. J. Bema. ale jakiś popierdolony radny wystąpił z projektem zmiany patrona, gdyż pod koniec życia przeszedł na islam. i to jest skurwiałe. jak się potem okazało, dyrektor szkoły oczywiście popierał, a doszła do tego informacja, że startuje on do sejmu/senatu z LPRu. yyyygh. patrona mieli zmienić na Jana Pawła II.
wiele szkół na węgrzech cieszy się z takiego patrona, a te chuje odpierdalają.
grr. Gorillaz - Last Living Souls
the lost tapes
o kurwa.
leżąc dziś na łóżku doszedłem do wniosku, że należałoby czegoś dobrego z cd'ka posłuchać. spoglądam na płyty, nic 'rapowego'. to znaczy nie chciałem nic. zostało tam kilka 'wykrętów' /gridlock, laibach, zappa, who, mahalia jackson ;)/. znaczy cały jazz i blues odpadł. ale moje bystre oko dostrzegło coś świetnego, wręcz genialnego, zakurzonego i niezmęczonego. Red Hot Chili Peppers
oj tak. do tego dojdzie przesłuchanie wcześniejszych płyt RHCP. ale kiedy spojrzałem na tą okładkę i zdmuchnąłem kurz, odrazu zrobił mi się lepiej ;)
poza tym, było dziś w planach 'ognisko klasowe'. nie lubię tego typu imprez, wyjdę na hejtera, ale chuj. organizują to osoby, które chcą się dowartościować w ten sposób w oczach innych. to te same osoby, które zazwyczaj robią imprezy, kiedy wszyscy inni nie mogą. poza tym mam dość starej klasy. będzie nowa gwardia, oby lepsza.
no i Enmy is foreve'!
aha, Kurdę Bąs, w wykonaniu Ciszy i Spokoju... czyli Ogień [remix]
niezbyt dosłownie
zabij mnie przy bicie od diamondsów...
cholera niesamowite.
obejrzałem dziś below
ano, wojenny horor, jakkolwiek by nie brzmiało, całkiem niezły. trochę świetnych pomysłów, niezłe zakończenie.
poza tym przypomniałem sobie school of rock , z pozytywnie popieprzonym blackiem ;)
ten bit naprawdę działa.
a w czwartek rozpoczęcie roku w nowej szkole, nowi ludzie etc. fajnie, pozytywnie.
'we're driving home'
kurwa.
dorwałem nowego Westa i się nie jarałem i nie przsłuchałem wszystkiego... a teraz dwa kawałki - Gone i Diamonds from Sierra Leone [remix i oryginał ;)]...
aha no i Nas ft. Quan - Just A Moment...
Who's the Wack, now?!
w ogóle życie bez muzyki nie jest możliwe, kurwajegomać.
był zjazd rodzinny, dużo ludzi widziałem, dobrze, że zjazd, wolę tak się spotykać niż podczas pogrzebów. takie opcje też są.
diamonds are forever!
me or you?
wkurwiony na siebie czy na cały świat? już nawet gniewu nie potrafię pokazać, ogranicza się to we mnie bardzo mocno. a chęć ruszenia się, zrobienia czegoś nowego, może być awangardowego, mnie przebija. a jestem głupim gnojem ;) chciałbym złapać filkę z eliksirem życia i rozbić ją niefortunnie. bym wtedy dopiero miał do myślenia. hu hu.
dobra pewnie skończy się to na kilkurazowym słuchaniu Pezet/Noon - Muzyka Poważna. żadna inna płyta tak na mnie nie działa. czyta to ktoś? ;)
Dorotka
co sie wszyscy tym żarem jaraja!
Dorotka
i biegna do okienka 'OGNIE SZTUCZNE FRAJERWERKI ZOBACZ'
Dorotka
:/
yenemy
moja babcia...
yenemy
tylko ona nie widzi sztucznych ogni.
yenemy
znaczy tylko w tv
wychodząc z założenia, że cały świat chce cię wyruchać, musisz się kryć przed wszystkimi. ja miałem dziś ochotę odwrotnie - pierdolić cały świat. ciężkie zadanie, wręcz niewykonalne. zresztą bawiąc się w gre słów możnaby rzec, że 'chuj wie'. 'niejeden pewnie'.
moje jaranie się płytką zrobioną z featuringów Chali 2na - Fish MArket, jest już czymś bardzo niedobrym.
po 20 razy traczek z Rootsem, później idzie ten z Don Coleonem, dalej remix Linkin Park i dajmy na to z Rasco.
no i one lecą po 15-20 razy dzienie. potrafią pod rząd. ten koleśąmistrzowski głos, niesamowicie przyjemne flow i jest jurassicFajwowy.
a widziałem dziś film, który klimatem do połowy przypominał debiut S.Copoli - Virgin Suicides. nazywa sie Mean Creek. hm, byl na jakis festiwalach wyrozniany, czemu sie nie dziwie, choicaz juz po 'eksplozji' wszystko opada. trochę jakby ktoś piekł zajebiste ciasto i po urośnięciu wysoko nagle zaczęło opadać. nie, nie zakalec ;) dobre, ciężkie kino, w którym kulminacyjna scena realnie oddaje tragizm. aktorstwo... nierówne. spodziewałem się czegoś więcej po młodym Culkinie, którego starsi bracia dosyć dobrze radzili sobie ze swoimi rolami w 'Kevinie' /najstarszy/ czy 'Igby Goes Down' /starszy/. swietnie natomiast zagrał Mechlowicz /polski akcent?!/, który przedstawiał postać wystarczająco tragicznie, żeby zmusić widza do zlitowania się nad nim. ale fabuły nie zdradzam, po prostu polecam obejrzeć. lubię ciężkie i dobre kino.
wyrazy współczucia
pogrzeb osoby, która powinna być Ci bliska. niezdecydowanie, brak szczególnych wspomnień. krótka chwila, w której słyszy się o śmierci i przelatuje przed oczami obraz człowieka, po czym zastanawiasz się co on dla Ciebie do cholery zrobił? nic? możlwie. natomiast wiesz, że to był dobry człowiek.
pojechałem. w garniaku, dobrze ubany, w końcu należy oddać cześć, należało się. tylko spotkanie rodziny przy takiej okazji? pf, neizbyt pociągające.
wchodzisz do potwornie tandetnej kapliczki, która jest przy samym cmentarzu, stereotypem nie odbiegając już od normalnych cemntarzy w stanach.
dochodzę do wniosku, że wszyscy starcy, którzy się tam pomieścili niedługo sami będą 'w drodze ku zbawieniu'. chyba neizbyt przyjemna dla nich opcja. stękające i prychające babcie, które są już przyzwyczajone do duchoty i smrodu unoszącego się w kościołach. patrzące z zawiścią na sąsiadkę stojącą obok, która spóźniła się na mszę.
jeden zagubiony człowiek. jakby wyrwany z innego świata. dziadeczek stojący przy samej plastikowej 'szybie', która była naprzeciw wejścia do kaplic pani 'eurodeputowanej'. spogląda w tą 'szybę', która zamazuje obraz i odwraca się. widzę lekką panikę w jego oczach, jakby myślał, że tylko on widzi taki rozmazany obraz. niziutki człowiek w okulatrach z przyklapniętymi włosami, czekający na cud.
kolejne spojrzenie staruszki stojącej obok mnie, kolejne szeptanie na ucho, kolejny zawistny komentarz. otworzona z początku trumna, zostaje wyniesiona przez 'specjalne' drzwi i idzie w stronę grobu.
dlaczego oni tak obawiają się śmierci, jeżeli uważają, że tuż po niej, będą mogli się radować spotkaniem z bliskimi, którzy 'już tam czekają'. no i nastąpi nareszcie spotkanie z Nim. kim będzie? nieważne, nie jest wesoło. kurwa, ci ludzie potrafią być bardziej bogobjni niż w XI wieku naszej ery.
są ludziew których inaczej widzę radość z Niego. i taką autentyczną radość.
cofnięcie w czasie, jazda samochodem na cmentarz. sypanie żartami i śmiech z opowieści ojca. czy należało być cichym spokojnym i zamkniętym w sobie?
hm każdy podchodzi do tego inaczej. tuż po spotkaniu na cemntarzu z wujkiem, również sypanie żartami z cmentarza 'eurodeputowanej' czy z niektórych osób, które były na ceremonii. rodzina, ale jaka pokurwiona!
Kubuś, wnuk zmarłego raczej zawsze był chłopakiem prostym. jak ostatni raz go widziałem, dosyć tęgi, chociaż wyrośnięty w górę. 'Kubuś', bo tak właśnie nazywali go dziadkowie, z którymi często do nas przyjeżdżał, dodając, że 'babcia' to siostra mojego ojca. 'Kubyuś; był pokurwiony, chociaż to chyba nie do końca jego wina. trochę dziwne wychowanie u 'rednecka' /jego ojca/. ostatnio jak przyjeżdżał mówił mi jakto 'stał na czatach', kiedy jego kumple jumali jakiegoś kolesia. zajebisćie. taki z nas hard core jak z umc embargo. dokładnie tak. no i póxniej ten mały pokurwieniec /no nie taki mały/, powiedział swej matce, kobiecie prostej i bardzo sympatycznej, że jeżeli nie kupi mu nowej komórki to otruje psa.
stwierdziłem, że nie jadę na impreze rodzinną, bo jak będę miał siedzieć z 'Kubusiem', 'jego dupą' i kumplem, który pojawił się nawet na pogrzebie, to wróciłbym bez kluczy i komórki.