Temat: zdrada
   scorpiona - 2001.09.26 00:43 - odpowiedz
 jak to jest?co jest wazniejsze?zdrada psychiczna czy fizyczna?
   scorpiona - 2001.09.26 00:44 - odpowiedz
 mozna to rozgraniczyc?w pewnym stopniu wiaze sie z przyjaznia mesko-damska.
   devo - 2001.09.26 21:56 - odpowiedz
 najpierw jest zdrada psychiczna..
potem moze dojsc do fizycznej, ale obie sa okrpne ;( takie juz jest zycie.
czy mozna to rozgraniczyc? wedlug mnie tak, moze dojsc do zdrady tylko psychicznej. chyba jedbnak ja nie estem dobra w odpowiedziach na takie pytania :P
   scorpiona - 2001.09.27 00:55 - odpowiedz
 Ale mozna rozgraniczyc emocjonalna od fizycznej.Przeciez seks nie musi wiazac sie z miloscia.Czysta chemia.
   amfitrytka - 2001.09.27 17:12 - odpowiedz
 A dla mnie zdrada psychiczna i fizyczna bylyby tak samo raniace. Bo jesli ktos jest moj, to jest tylko moj. I to chyba jasne, ze z nikim sie nie chce dzielic... A i ta osoba powinna wiedziec, czego, a raczej kogo chce i nie krzywdzic w taki sposob...
   scorpiona - 2001.09.27 23:41 - odpowiedz
 Nie mozna odzielic milosci fizycznej od psychicznej?Dlaczego?Nie chodzi mi o to,ze chcialabym sie z kims dzilelic Kims,ale ...no wlasnie...chemia?
   devo - 2001.09.28 21:11 - odpowiedz
 to jest dla mnie za madre :))))
   mumik - 2001.10.03 15:33 - odpowiedz
 Jasne, moze istniec seks bez milosci. Podobno niektorym nawet sprawia przyjemnosc. Jednak jesli sie jest z Kims, to zarowno cialo jak i emocje powinny nalezec tylko do tej osoby. A jesli cos moze sie w tym zmienic, to lepiej za wczasu sie rozmowic. Szczerosc chyba jednak mniej rani. Choc to ciagle jest dylemat. Ale na wszelki wypadek lepiej mowic wszystko. Nawet jesli wydaje sie malo istotne. Tego sie nauczylem od Ciebie i bardzo Ci za to dziekuje.
   mumik - 2001.10.03 15:43 - odpowiedz
 Ale to nie ma nic wspolnego z przyjaznia czy kolezenstwem mesko-damskim. Jasne jest, ze trzeba zyc wsrod ludzi, trzeba miec rozne osoby do porozmawiania. Nikt nie jest taki, zeby mozna z nim bylo porozmawiac na kazdy temat. Z facetami o zyciu ani o kobietach nie da sie pogadac. Z kolei z kobietami nie ma rozmowy o grach ani o komputerach. Nie z kazdym mozna porozmawiac o poezji i nie z kazdym o koncertach rockowych czy podrozach na koniec swiata. Ale sama rozmowa nie oznacza przywlaszczenia sobie kogos.
Choc nadal istnieje zazdrosc. O kazde slowo powiedziane do kogos innego. No ale taka juz jest zazdrosc - trzeba ja w sobie tlumic i tyle.
   scorpiona - 2001.10.03 23:34 - odpowiedz
 Owszem,nie oznacza przywlaszczenia.Ale sa niektore tematy,ktore naleza tylko do dwoch osob.Do bliskich sobie osob.O takie cos mozna byc zadrosnym...o to,ze bliska osoba woli porozmawiac na wlasnie ten temat z kims zupelnie obcym.
   mumik - 2001.10.04 11:53 - odpowiedz
 No tak, do takich tematow nalezy seks, naleza wspolne pragnienia, wspolne bardzo prywatne przezycia. No ale nie wiem co jeszcze. Moze mam za mala wyobraznie, ale dla mnie pozostale tematy nijak nie moga zwiazac z nikim obcym.

A rownie wazna jak tematy, jest ilosc kontaktu z Kims w porownaniu do kontaktu z reszta swiata. W porownaniu do kontaktu z jakakolwiek inna osoba.
   mumik - 2001.10.04 13:59 - odpowiedz
 Jest jeszcze cos. Wracajac do glownego tematu: o ile nad popedem plciowym mozn bez problemu zapanowac, to nad uczuciami nie zawsze. Dlatego tez ja osobiscie zrozumialbym, gdyby Ktos, kogo kocham pokochal kogos innego. Oczywiscie zdecydowanie chcialbym o tym wiedziec jako pierwszy.
A zdrade fizyczna wybaczyc trudno. Bo skoro tak latwo mozna sie od niej powstrzymac, to jej dokonanie swiadczy o zupelnej pogardzie dla osoby zdradzanej. Poza tym kobieta kochajaca sie z innym mezczyzna jest w pewnym sensie przez niego zbrukana. A to dodatkowo bardzo boli - to cos takiego jak ublocone stopy barbarzyncow w greckiej swiatyni.
   scorpiona - 2001.10.06 00:31 - odpowiedz
 nie.to nie tak.nie zawsze sie da zapanowac nad tym.nie umiem tego wytlumaczyc ..tak jest i tyle.
   acha - 2001.11.30 23:29 - odpowiedz
  ZDRADA
Ależ to jest każda Jego myśl, która nie dotyczy mnie. To każdy oddech, który nie jest pragnieniem życia dla mnie.
Zdrada...kiedy głaszcząc miękkie futerko kota nie myśli o moim ciele.Kiedy stojąc na deszczu nie myśli o moich mokrych włosach. Kiedy patrząc na zieleń liści nie widzi moich oczu.. Kiedy czując woń jaśminu nie myśli o zapachu mojego ciała. Kiedy budzą Go promienie słónca na twarzy, a On nie wyobraża sobie dotyku mojej dłoni.

Zdrada fizyczna? Jak można kochając jedną osobę , fizycznie dawac miłość ciału drugiej?
Zdrada psychiczna? Tam gdzie zaczyna się zdrada psychiczna kończy się miłość.

Może wyolbrzymiam....ale dla mnie kochac kogoś to oddać mu wszystko.
Hmm..tak chyba jestem cholerne zaborcza...może ja sie powinnam leczyć?
   mumik - 2001.12.04 02:22 - odpowiedz
 Ja tego tak drastycznie nie czuję. I prawie wszystko jestem w stanie wybaczyć. No ale tez powinienem się leczyć. Też jestem zbyt zaborczy.
   mumik - 2001.12.06 01:37 - odpowiedz
 Da się leczyć. Przynajmniej objawowo. Nie jest tak źle :)
   chynaa - 2001.12.13 16:22 - odpowiedz
 Czy pod "zdradą psychiczną" rozumiesz rozmyślanie, jakby to było zdradzić osobę, z którą się jest i projektujesz bieg wydarzeń w mózgu?
   mumik - 2001.12.14 14:15 - odpowiedz
 Jak dla mnie chodzi tu o pewną wyłączność uczuciową, nie związaną z aktem miłości płciowej ani nawet niekoniecznie z pożądaniem.
Zdradzasz psychicznie, jeśli zaczynasz kochać kogoś innego, kiedy na poważnie rozważasz, z kim ci będzie lepiej a nie mówisz o tym Komus.
Zdrada generalnie wiąże się z niemówieniem całej prawdy.
Tak ja to widzę.
   acha - 2001.12.14 18:01 - odpowiedz
 Tak sie zastanawaim...czy istnieje w ogole miłość bez jakiejkolwiek formy zdrady?
   zbirkos - 2001.12.14 22:13 - odpowiedz
 A ciekawe pytanie, daje do myslenia :)
   Heretyk - 2001.12.15 02:59 - odpowiedz
 zdrada to zdrada i nie ma rozgraniczać jej 2 typów, jest tylko jeden, ta fizyczna, inne moim zdaniem się nie liczą za bardzo...
   mumik - 2001.12.15 07:36 - odpowiedz
 Są różne rodzaje zdrady. Jeśli ktoś widzi tylko fizyczną, to widocznie jego postrzeganie związku jestograniczone tylko do fizyczności. Przykre to.
   chynaa - 2001.12.15 12:21 - odpowiedz
 A czy nie sądzisz, że można myśleć o miłości tak od strony psychicznej, duchowej, jak i fizycznej - czyli myśleć pięknie, pięknie i głęboko odczuwać, a zdradzić fizycznie i wtedy ta zdrada nie jest ważna, ponieważ nie wchodziły w grę Ważne Rzeczy? I wtedy na to możnaby spojrzeć inaczej. Nie mówię tu o czymś na zasadzie: a pogrzeszę, bo jak pójdę do spowiedzi za tydzień, to znów mi wybaczą, więc kolejna i kolejna zdrada, "nieważna" zdrada, tylko: zdrada raz, przypadkowo, nie zaplanowana, impulsywna, być może pod wpływem alkoholu.
   mumik - 2001.12.15 07:37 - odpowiedz
 Istnieje tylko miłość bez zdrady. Jeśli się kogoś zdradza, myślą, uczynkiem, zaniedbaniem, to to już nie jest miłość.
   chynaa - 2001.12.15 12:40 - odpowiedz
 Wydaje mi się, że Twoje myślenie jest niezwykle czarno-białe. Niech Cię to nie uraża, lubię czarno białe rzeczy (to nie cynizm), ale jeśli o tak głebokie i mistyczne "rzeczy", jak Miłość, chodzi, to spoglądam na nie przez szare szkiełko. Tu nie ma czynienia zła (skinhead - czarno), tu nie ma czynienia dobra (Ochojska - biel, lub odwrócić kolory, nie one charakteryzują teraz fakty, lecz ich kontrastowość). Od razu można pomyśleć: Ha! Ma coś na sumieniu, skoro wychodzi tu z jakimiś szarymi, z jakimiś takimi. Może mam, może nie mam. Może doskonale wiem, co znaczy kochać. Może z niejednego pieca chleb jadłam i mogę wiele powiedzieć w tym temacie. Nie może. Na pewno. Nie potrafię na tak magiczne i skomplikowane (wmieszane i myśli, i "serce", i dusza, i ciało) kwestie spoglądać jedynie przez pryzmat bieli i czerni. Jednocześnie, jeśli ktoś kocha, a zdradza i śmieje się z tego, robi to nie spontanicznie, a zaplanowanie, często i pewnie, potem spotyka się znów z osobą "kochaną" i szepcze do ucha, że tylko on/a, że nikt inny, wychodzi z jej/jego domu i noc spędza znów z kimś innym, to nie ulega wątpliwości, że to miłością nie jest. Wtedy to nie miłość, a sukinkoterstwo.
   mumik - 2001.12.15 12:46 - odpowiedz
 No i właśnie o to mi chodzi. Bo zdrada to przede wszystkim nieuczciwość i nieszczerość. A jak się kogoś kocha, to chce się mu mówić wszystko szczerze. Bo jeśli się kogoś kocha, to go się nie chce ranić kłamstwami.
   Short_Nails - 2002.01.03 19:56 - odpowiedz
 czasem można kogos bardziej zranić mówiąc prawdę
   mumik - 2002.01.03 21:30 - odpowiedz
 Można sprawić przykrość. Ale sprawienie przykrości a ranienie to dwie różne sprawy.
   chynaa - 2001.12.15 12:17 - odpowiedz
 Ach, to zmienia postać rzeczy. "Zdrada psychiczna a fizyczna" - automatycznie mi się to skojarzyło z aktem seksualnym. Teraz wszystko przewróciło się, wkraczamy na grząski teren. Miłość... To jak teraz winno brzmieć pytanie Scorpiony? "Czy lepiej kochać kogoś innego psychicznie, czy także fizycznie"? Ciężka sprawa. Dobra. Jednocześnie proste jak budowa kalarepy: kocham kogoś innego, to związek jest zakończony. Ni ma. Chyba, że ktoś posiada umiejętność kochania dwóch osób jednocześnie - wtedy już tylko od tych osób zależy, jak potoczą się dalsze losy związku(ów). Oczywiście, jeśli jest to w ogóle możliwe - _kochać_ dwie osoby jednocześnie.
   sugar - 2001.12.15 17:37 - odpowiedz
 kochac dwie mozna, a nawet tysiac piecset dwa dziewiecset
tylko po co?
jedna jest wazna, a druga na polke,jak ksiazke ,dobra ksiazke, wspomnienie.i basta.
a kto zdradza w jakikolwiek sposob temu szczerze wspolczuje - chyba jeszcze nie odnalazl sie w zyciu i zarazem w samym sobie.
   scorpiona - 2001.12.17 00:07 - odpowiedz
 Zdrada?Podzial?
Tak.Fizycznie mozna nie bedac tego zupelnie swiadomym.Bodajze chyna pisala,pod wplywem alkoholu itp.Tak...Ale psychicznie...duzo gorzej.To wlasnie wtedy przestajemy myslec o danej osobie.Wlasnie wtedy nasze mysli nie dotycza tej osoby,tylko kogos zupelnie innego.Wtedy zaczynamy zdradzac.To juz jest zamierzone,to jest zalezne od nas.A fizycznie?Nie zawsze kontroluje sie sie swoje zachowanie,szczegolnie w "skrajnych"przypadkach(mam na mysli alkohol).
Sex z kim sinnym?Bylabym w stanie wybaczyc.Sex nie zawsze oznacza milosci,ale to ,ze ktos przestaje o mnie myslec i fakt,ze juz nie jestem najwazniejsza w jego zyciu...nigdy.
   mumik - 2001.12.17 01:17 - odpowiedz
 Jeśli się kocha w pełni to taka sytuacja nie może zaistnieć. Bo kocha się wtedy wyłącznie i na zawsze. Ale takie przypadki są niesłychanie rzadkie.
   mumik - 2001.12.17 13:21 - odpowiedz
 A poza tym ja obstaje przy swoim. Zdrady fizycznej zawsze można uniknąć. Jeśli ktoś wie, że w jakiejś sytuacji trudno mu się oprzeć pokusie, to powinien unikać tej sytuacji, albo umówić się z tym, z kim jest, że będzie takim pokusom ulegał.
Np. jeśli ktoś wie, że pod wpływem alkoholu może dokonać zdrady, to nie powinien pić alkoholu. Alkohol nie jest człowiekowi do szczęścia potrzebny - można bez niego żyć i dobrze się bawić. To tylko w Związku Radzieckim stan upojenia alkoholowego usprawiedliwiał nawet zabójstwo. Dla mnie to nie jest żadne usprawiedliwienie. Można nie pić. Za to nie jest dla mnie zdradą, jeśli się wcześniej z ukochaną osobą uzgodni, że po pijaku można się kochać z kimś innym i oboje się na to zgodzą.
   mumik - 2001.12.17 13:26 - odpowiedz
 Natomiast nikt nie jest w stanie kontrolować w pełni swoich myśli i emocji. Jeśli komuś się wydaje, że jest w stanie, to jest w błędzie. Jedynym przypadkiem pełnej kontroli umysłu są najprawdopodobniej mnisi buddyjscy - ale oni po prostu wyłączają myślenie i emocje. Ponieważ nie zawsze można nawet być w pełni świadomym tego, o czym się myśli podświadomie i jakie się żywi do kogoś naprawdę uczucia, więc nie można być za nie odpowiedzialnym - tak jak nie można być odpowiedzialnym za sny. Zdradą psychiczną jest dla mnie dopiero, jeśli świadomie żywi się uczucia do kogoś innego i NIE MÓWI SIĘ O TYM, tej osobie, z którą się jest. Ten rodzaj zdrady opiera się na braku pełnej szczerości.
   chynaa - 2001.12.17 15:19 - odpowiedz
 Pięknie brzmi, ale trudne do "wykonania" czasami. To tak, jakby powiedzieć alkoholikowi: "Unikaj alkoholu", gdzie ma się umawiać? Za każdym razem na działce albo zamykać w pokoju hotelowym? (bez barku!). Albo choremu na agorafobię: "Znajdź sobie pracę, gdzie nie będziesz musiał wychodzić z domu". Unikać... Czasem jest tak, że dana osoba wyjedzie, a to delegacja, a to wakacje, a może wojsko bądź cokolwiek innego. Zostajesz sam/a na pól roku, na rok. Hormony buzują, masz potrzeby, jak każdy inny człowiek, wtedy można powiedzieć tylko jedno: "Nie wychodź do dyskoteki, bo jeszcze cię ktoś do tańca poprosi, lub co gorsza spodoba wizualnie. Nie wychodź do pubu, bo jeszcze cię ktoś będzie podrywał. Nie idź do parku, tam czasami bywa taki przystojny chłopak z jamnikiem. Schowaj się". Mówię tu oczywiście o skrajnych sytuacjach, jak podane wyżej (wjazd, niemożność widzenia się), nie mówię natomiast o seksoholikach (porównania do agorafobii bądź alkoholizmu nie były z tym równoznaczne), to już odrębny problem. Puenta: Jeśli jesteś z kimś, z kim jesteś w stanie widywać się regularnie, nie jesteś seksoholikiem i chorym psychicznie, to jeśli zaczynasz zdradzać, to jest coś nie tak, mocno nie tak. I wtedy nie ma przebacz. PS Chciałabym, aby wszystko na świecie było tak proste, jak w Twoich wpisach. "Można nie pić". Chciałabym powiedzieć narkomanowi: "Możesz nie brać", alkoholikowi: "Możesz nie pić", cierpiącemu na lęk wysokości: "Możesz spokojnie wyjść na dach 20. piętroweo budynku". Chciałabym.
   mumik - 2001.12.17 18:12 - odpowiedz
 Gdybym był alkoholoikiem i miał skłonności do skoków w bok po pijaku, to bym nie wiązał się z kimś, kto tego nie akceptuje.
Jak już pisałem - zdrada oznacza niedotrzymanie umowy, okłamanie. Można kochać się z innymi osobami nie zdradzając, według tej definicji, pod warunkiem, że druga osoba o WSZYSTKIM wie i WSZYSTKO aprobuje.
A pisząc o tym, że można nie pić pomijałem skrajne przypadki ludzi poważnie chorych (alkoholików). Nie można we wpisach wziąć pod uwagę wszystkich patologii.
   chynaa - 2001.12.17 23:18 - odpowiedz
 "Gdybym był alkoholoikiem i miał skłonności do skoków w bok po pijaku, to bym nie wiązał się z kimś, kto tego nie akceptuje." Czyli, przynajmniej ja tak to zrozumiałam i proszę, popraw mnie, jeśli nie zrozumiałam dobrze, zakładasz, iż istnieje możliwość związania się alkoholika z osobą, która by zaakceptowała "skoki w bok po pijaku"? Jeśli istnieje możliwość nieakceptowania, automatycznie w myślach pojawiła mi się możliwość akceptowania. A jeśli tak, to czy można mówić o zdradzie w przypadku związków: alkoholik - osoba?
Uch, niebawem dojdziemy do tego, czy alkoholik/narkoman/ktokolwiek jest w stanie kochać, a potem... Łuach.
   chynaa - 2001.12.17 23:21 - odpowiedz
 PS Ludzie sięgający po leki/alkohol/narkotyki z własnej woli, z przyczyn im tylko znanych zapewne są w stanie kochać, może właśnie u nich emocje są tak nasilone, tak intensywne, że nie są w stanie być z nimi "na spokojnie" i muszą "wygaszać" je, by móc egzystować jak inni. Ale alkoholik, na ten przykład, kojarzy się z osobą "skończoną", nieczującą, zapitą, staczającą się na dno. I teraz jeszcze przydałoby się oddzielić: alkoholik i alkoholik. Powiedziałeś "patologia". A to kojarzy się jednoznacznie z tą drugą opcją - staczającego się menela.
   scorpiona - 2001.12.17 23:50 - odpowiedz
 Nie ,nie i jeszcze raz nie!Mumik!Jka mozna umowic sie z druga polowa,ze bedziesz ja zdradzal?!Nie do pomyslenia!Takiego czegos nie mozna akceptowac!ja bym nie mogla.Owszem,wiem,ze nie da sie wyeliminowac myslenia,ale skoro jest sie z kims,kocha sie kogos,to nie mysli sie przeciez o kims zupelnie innym!I to mysli w kategoriach-sex,zdrada itp.Takie mysli nie przychodza do glowy w "zdrowym"zwiazku!W zwiazku opartym nie tylko na szczerosci ale i milosci.Takiej prawdziwej.I nijak sie ma to do sytuacji "pod wplywem alkoholu".Wtedy nie wiesz co robisz.Nie do konca zdajesz osbie z tego sprawe.Jest to wtedy plytkie i pozbawione uczuc.Uczucia sa najwazniejsze.A pozatym,jesli nie do konca zdajesz sobie sprawe z tego co robisz,to z reguly na nastepny dzien masz wyrzuty sumienia(o ile cokolwiek pamietasz;)-boli Cie (znowu-o ile zdradziles kogos kogo kochasz!),ze go zawiodles itp.Masz POCZUCIE WINY.A myslenie?Robisz to w pelni sprawnosci umyslu.Przeciez WIESZ o czym myslisz w danej chwili!Nawet jesli starasz sie nie myslec,to twoja podswiadomosc(ooo!Freud!),wraca i wraca do tych mysli.A podswiadomosc....?Ukryte marzenia i pragnienia...Cos na czym ci zalezy,ale starasz sie nie dopuszczac do siebie...
Podswiadomosc jest wazniejsza.Wlasnie tam sa rzeczy,ktore starasz sie ukrywac przed swiatem,bo moglybybyc odebrane przez reszte nas jako ...nieodpowiednie?Niemoralne?Nazwij to jak chcesz.
   leninowa - 2001.12.18 10:10 - odpowiedz
 Ja uważam, że jednak można tak konstruować związek, w którym obie strony mają prawo do robienia tolerowanych skoków w bok, jeżeli to lubią i jeżeli się na to zgadzają. I to abstrahując od spożywania alkoholu. Jednak w polskim społeczeństwie droga do tolerowania czegoś takiego jest jeszcze długa i kręta. A ja naprawdę myślę, że czas na powrót oddzialić miłość od seksu.
   scorpiona - 2001.12.18 16:10 - odpowiedz
 Tak-ja tez uwazam,ze mozna odzielic milosc od seksu.Mozna uprawiac sex nie kochajac danej osoby.Ale z kolei,jak sie kocha kogos to po co zdradzac?Po co uprawiac sex z kims innym?To juz dla mnie nie ma sensu.I nie chodzi o sprawy moralne,bo nie wypada,bo ktos widzi,czy cos podobnego.Po prostu.Jak sie kogos kocha,nie ma takiej potrzeby.Nie ma wewnetrznej potrzeby na zaspokajanie swoich potrzeb z kims innym.
   mumik - 2001.12.18 20:40 - odpowiedz
 Zgadzam się. Jeśli się kogoś kocha, to inne osoby nie pociągają, bo przecież ta osoba, którą się kocha jest jedyna i wyjątkowa - lepsza od wszystkich innych. Na tym (między innymi) polega miłość.
A poza tym nie wyobrazam sobie, zebym ja osobiscie pozwalal na to, zeby jakis inny facet dotykal ukochanej kobiety. Niezależnie od tego, czy z ową kobietą jestem czy nie. Nic tak nie boli jak swiadomosc tego faktu. To jest kalanie największej świętości. Można się jeszcze z tym jakoś pogodzić, jeśli ten inny facet jest i pozostaje najlepszym przyjacielem, wspaniałym człowiekiem, którego się szanuje i lubi z wzajemnością. Jednak im gorszy ten inny facet tym boleśniejsze przeżycie.
   mumik - 2001.12.18 20:33 - odpowiedz
 Zrozumiałaś mnie opacznie, więc postaram się to wytłumaczyć jeszcze prościej:
1. Nie można umówić się, że będzie się zdradzać, ale można się umówić, że świadome, czy nieświadome skoki w bok będą akceptowane. Zdrada z definicji nie może być akceptowana.
2. Pod wpływem alkoholu traci się świadomość, ale odpowiada się za to, że się piło!
3. Sam fakt stosunku jest bardzo ważny (dla mnie) nawet jeśli nie daje nikomu żadnej przyjemności. To jest zbrukanie świętości - zbeszczeszczenie ukochanej kobiety - co z tego, że nieświadome? Kiedy kobieta zostaje zgwałcona, to też nie jest jej wina ale to ją kala tak samo, mimo że to nie ma żadnego związku ze zdradą.
4. W zdrowym związku nie ma miejsca na zdradę, jak również nie ma miejsca na nieświadomy seks z kimś innym. W zdrowym związku nie ma miejsca na picie na umór. Alkoholizm jednego człowieka zepsuł życie dwóm pokoleniom w mojej rodzinie, więc mnie nie przekonujcie, że picie na umór nie jest ZŁE. Jak ktoś nie jest w stanie kontrolować picia ani swojego zachowania po pijanemu, to nie powinien pić wcale. Wyrzuty sumienia nic nie zmieniają, jeśli już się coś dokona. W ten sposób sam fakt picia może być zdradą.
5. Nie zawsze wiadomo o czym się myśli. Właśnie chodzi o to, co podszeptuje podświadomość. Nikt nie może być za nią odpowiedzialny i nie można kogoś winić za to, że się nagle w kimś zakocha. Tego się nie kontroluje. To nie jest zdrada. Zdradą jest dopiero ukrycie tego faktu. Według mnie.
   mumik - 2001.12.18 20:55 - odpowiedz
 Aha - co do punktu piątego - oczywiście nie można się nagle zakochać się w kimś innym, jeśli się prawdziwie kocha osobę, z którą się jest. Ale takich związków, w których obie osoby prawdziwie nawzajem się kochają są śladowe ilości. Przynajmniej w wieku 16-26 lat, kiedy jeszcze można się jakośkolwiek cieszyć tym związkiem, bo potem już życie staje się jałową pustką bez wrażeń, zarabianiem w wyścigu szczurów jedynie na wygody, luksusy i inne mało istotne pierdoły, i zostają tylko wspomnienia z tego wcześniejszego okresu.
   leninowa - 2001.12.19 09:43 - odpowiedz
 Ja nie rozumiem tego sformułowania: bezczeszczenie ciała kobiety. Co to znaczy??? A porównywanie skoku w bok z gwałtem to już jest przegięcie. Mumik czy ty jesteś zwolennikiem tezy, że ciało kobiety to czysta czara zamknieta pieczęcią od dołu czy jak to mądrze opisywano kobietę w jednym mądrym podręczniku do edukacji seksualnej? Strasznie mnie wqrza jak ktoś dzieli zjawiska ze względu na płeć. Facet uprawia seks, a kobietę się bezcześci. Kobieta daje, pies nie weźmie, gdy suka mnie daje itp. itd. Ciemnogród. Nie róbcie z nas diw, ideałów, uosobień cnoty. Kobiety też mają potrzeby i to niejednokrotnie w stopniu większym niż meżczyźni. A niestety takie poglądy jak Ty prezentujesz ciągle powodują, że muszą myśleć o tym, czy ktoś ich nie zbezcześcił, mimo że powinno chodzić przede wszystkim o przyjemność.
I jeszcze jedno pytanie? Czy seks z prostytutką to zbezczeszczenie ciała mężczyzny? czy w ogole mężczyzny nie da się zbezcześcić, bo on musi przecież co jakiś czas się wyejakulować....
   chynaa - 2001.12.19 12:19 - odpowiedz
 Leninowa: Brawo. Cnota, zbeszczeszczenie, górnolotne sformułowania tak pięknie wyglądające "na papierze", a w praktyce? Od lat istnieje stereotyp: kobieta, gdy z kimś uprawia seks, to dziwka; facet - zdobywca. Facet "zalicza" i mu się punkty nabijają, kobieta "sie kur*i" i coraz mniejszym szacunkiem się cieszy. Trafne pytanie, jeśli chodzi o zbeszczeszczanie ciała mężczyzny - skoro można zbeszcześcić kobiece, to męskie na równi także można, czyż nie? Moja odpowiedź jest oczywista.
   mumik - 2001.12.19 14:31 - odpowiedz
 Ja osobiście traktuję puszczających się mężczyzn jak ladaczników i mam dla nich zero szacunku. Osobiście chciałbym być traktowany przez kobietę tak jak ja chcę kobiety traktować. Dla mnie związek to wyłączność. Z obu stron.
   mumik - 2001.12.19 14:29 - odpowiedz
 Ja nie dzielę tego ze względu na płeć. Nie wiem jak to jest z mężczyznami - być może dla niektórych kobiet tak samo seks mężczyzny z inną kobietą jest jego zbeszczeszczeniem. To nie jest jakiś wydumany pogląd tylko mówię, że ja tak czuję! A jak jakaś kobieta nie chce być świętością, to powinna być z facetem, który będzie ją traktował bardziej przyziemnie.
   chynaa - 2001.12.19 12:13 - odpowiedz
 Nie wiem, jak Wy, ale ja się zgubiłam w tłoku. Mumik: 1. Kto zrozumiał Cię opacznie? Kilka kobiet bierze udział w dyskusji, a nie sposób doszukać się wątku, w którym to było i połączyć z Twoim. 2. Nie wydaje Ci się, że umówienie się, że świadome
   chynaa - 2001.12.19 12:26 - odpowiedz
 Co u licha...? Okie: że świadome, jak już powiedziałam, bądź nieświadome zdradzanie równa się umówieniu się, że się będzie zdradzać? Suner or lejter, ale "być możę cię zdradzę. Się zobaczy". Tyle, że ładniej ujęte, inaczej, elastyczniej, można to gnieść jak plastelinę i modelować zgodnie ze swymi potrzebami, tak, że wychodzi coś na kształt: "Jestem za, a nawet przeciw". Wolałabym nazywanie rzeczy po imieniu i, jak krowie na rowie, co z czym i dlaczego się zgadzam, a dlaczego nie. I koniec.
   scorpiona - 2001.12.19 13:56 - odpowiedz
 No wlasnie:)Ruch wyzwolenia kobiet:)
Znowu dzielenie...ze niby kobieta to dziwka a facet maczo(czy jak to tam sie pisze)Tak jest.
Ze niby facet musi?Bo jak jakiejs nie przeleci to ..to co?To juz nie jest stuprocentowy mezczyzna?!Czy jak?
Kobieta sie puszcza.Szufladkowanie.

Zdrada?Nie dopuszczam mysli,ze "sie umowi".Koniec i kropka.
   mumik - 2001.12.19 14:38 - odpowiedz
 Ja też nie dopuszczam myśli, że mógłbym się z kimś umówić na taki związek, w którym byłby dopuszczalny świadomy czy nieświadomy seks z kimś innym. Mówię tylko, że takie związki są możliwe. I uważam, że facet który się puszcza jest równie żałosny co puszczająca się kobieta. RÓWNIE. Rzygać mi się chce tak samo na widok macho jak i na widok prostytutek. Może nawet dla tych drugich mam nieco więcej zrozumienia - w końcu tradycyjnie kobietom jest ciężej.
   mumik - 2001.12.19 14:38 - odpowiedz
 Ja też nie dopuszczam myśli, że mógłbym się z kimś umówić na taki związek, w którym byłby dopuszczalny świadomy czy nieświadomy seks z kimś innym. Mówię tylko, że takie związki są możliwe. I uważam, że facet który się puszcza jest równie żałosny co puszczająca się kobieta. RÓWNIE. Rzygać mi się chce tak samo na widok macho jak i na widok prostytutek. Może nawet dla tych drugich mam nieco więcej zrozumienia - w końcu tradycyjnie kobietom jest ciężej.
   mumik - 2001.12.19 14:51 - odpowiedz
 Zresztą - do niedawna uważałem, że kobietom jest znacznie lżej, bo co prawda mężczyznom łatwiej o pracę, ale za to kobiety znacznie lepiej sobie radzą w sferze zdobywania partnera życiowego i ogólnie w egzystencji wśród ludzi. Teraz już wiem, że biorąc pod uwagę całą populację można znaleźć równie wielu mężczyzn, którzy sobie świetnie radzą z uwodzeniem kobiet i kontaktami z otoczeniem.
   mumik - 2001.12.19 14:53 - odpowiedz
 Niemniej kobietom na ogół jest lepiej w tym sensie, że mają przeciętnie wyższą wrodzoną szczęśliwość - genetycznie uwarunkowaną zdolność do cieszenia się życiem.
   chynaa - 2001.12.20 11:36 - odpowiedz
 Mumik: Nie pojmuję tego. Facetowi zawsze jakoś wszystko uchodzi(ło) płazem. Pije - no bo facetowi wypada, kobieta momentalnie alkoholiczka. Pali - no bo facet z fajką to normalka, taki mężny, kobieta pali - "z ust jej śmierdzi i nie przystoi" (pamiętam jakieś umoralnienia przez obcych [!] ludzi. Dajcież spokój). Klnie - no co, facet może se zaklnąć, patrz: "Psy" i inne, *piękne* polskie filmy; kobieta? - "boli w uszy". Głosuje, no bo ma prawo do głosowania, kobietom dano je później. Edukuje się, ponieważ ma do tego prawo, kobietom było ciężej - np. Curie Skłodowska miała ustawowo przerąbane, mimo, że to geniuszka. Facet zalicza - wow, "ale doświadczenia"; kobieta? - "puszczalska. dziwka". Wypowiada się w Sejmie - normalka; kobieta? - niech no tylko się okaże silna, to szmerki, to cyniczne uśmieszki, a pokątnie "jakaś kolejna feministka się znalazła". Przykłady można mnożyć. A ja nigdy z matematyki za dobra nie byłam, to i się nie będę dłużej męczyć.
I tak w kółko można: "komu lepiej, a komu gorzej". Ale po co, mumik? Żyj tak, jak chcesz żyć i nie oglądaj się na stereotypy. Gotuj, sprzątaj, pierz - to wszystko ludzkie zajęcia. Jeśli lubisz. Jeśli nie - rób tysiąc innych rzeczy. Po co w kółko udowadniać, że to "moja płeć" ma gorzej? Ja będę robiła swoje. Mam w dupie ludzkie myślenie, jak się komuś nie podoba, że wieczorem wpadam na browca do knajpy i oglądam mecz - niech się nie patrzy. A komentując traci swój czas. Jeśli komuś przeszkadza, że palę w jego towarzystwie (b. często pytam, czy mogę, a właściwie pytałam, ponieważ teraz palę niezmiernie rzadko) to niech mnie o tym poinformuje, a nie zaczyna puszczać gadki, bo, jak mówię, traci swój czas. Jeśli będę miała ochotę nagle zacząc bawić się w politykę i kandydować - ci, co teraz śmieją się za plecami, wiek później będą się dziwić jak tam można było traktować drugiego człowieka. (Vide: Przytoczona Curie, niewolnictwo, etc.) Żyj i pozwól żyć. I pamietaj słowa Heraklita: panta rhei. Tyle, że dla mnie może już będzie płynąć inna rzeka, gdy obudzę się w innym miejscu... kiedyś...
   mumik - 2001.12.20 11:57 - odpowiedz
 I słusznie. Nie oglądaj się na innych. Ja tylko mówię co ja uważam. I nie są to stereotypy - wczytaj się uważnie, to zobaczysz różnicę. A dla mnie kobieta jest świętością, bo jestem mężczyzną a nie jakimś bezpłciowcem, który może traktować obie płcie dokładnie jednakowo. Zresztą nie mówię o wszystkich kobietach tylko o wybranych. Brak świętości u całej reszty mnie nie interesuje, bo mnie nic z nimi nie łączy, podobnie jak nie interesuje mnie brak świętości u mężczyzn - nie wiążę z żadnym z nich swojego życia. Może świętość jest złym słowem - zależy mi po prostu, żeby te osoby, z którymi jestem blisko związany zachowywały się przyzwoicie. Ktoś inny może lubić jak cała jego rodzina klnie co drugie słowo, puszcza się i tonie w alkoholizmie. Mi to przeszkadza. Ale nie mam nic przeciwko temu, żeby jakaś kobieta robiła coś na co ma ochotę, jeśli nie wyrządza przy tym nikomu krzywdy. I nie cenię sobie facetów którzy klną, palą, piją i zdradzają - nie wiem skąd to przypuszczenie. JA NIE GŁOSZĘ STEREOTYPÓW, WIĘC NIE DOPATRUJCIE SIĘ ICH W MOICH WYPOWIEDZIACH. Piszę wszystko w treści wpisów i nie ma potrzeby nic czytać między wierszami
   chynaa - 2001.12.20 12:42 - odpowiedz
 Mumik: No dobrze, zatem ujmę to inaczej. Ty nie piszesz z zamiarem pisania stereotypów, ale przypadkowo stereotypy grzęzną w Twoich wpisach. I co znaczy stwierdzenie: "A dla mnie kobieta jest świętością, bo jestem mężczyzną a nie jakimś bezpłciowcem, który może traktować obie płcie dokładnie jednakowo." Wielkiej ilości kobiet niezmiernie by to schlebiło i połechtało przyjemnie ego'a, a mnie rozeźliło. To co, to znaczy, że mężczyźni nie mają w sobie swoistej "świętości"?! Nie mówię, by traktować dwie płcie jednakowo, ale powiadam, że pomimo różnic obie są wiele Warte, jeśli człowiek jest wart wiele. A może w ten sposób toruje się, całkowicie przypadkowo, mężczyznom drogę do grzeszenia bez konsekwencji w stylu: "Puszczalski!", no bo pewnej świętości, w przeciwieństwie do kobiet, nie mają. Wszyscy? Nie. Chociaż nie, tak. Tak. Człowiek interesuje mnie jako człowiek, ale rzecz jasna jedni bardziej, inni mniej. I tak bliskie osoby mają mieć mniej świętości, niźli bliskie kobiety?
"Ktoś inny może lubić jak cała jego rodzina klnie co drugie słowo, puszcza się i tonie w alkoholizmie". Wątpię, by jakikolwiek człowiek - chyba, że poszkodowany przez los, chory na umyśle - to lubił. Sądzę, że mozna się jedynie przyzwyczaić, a i często z tegoż powodu postępować tak samo w celu zaimponowania innym. Przecież tatuś tak robił, mamusia tak robiła, mi to ładnie nie pachnie, ale widocznie coś w tym musi być - myśli sobie dusza zagubiona. Wtedy nie lubi się samego siebie? Zaryzykuję, że w cząstce siebie tak. Człowiek źle czuje się, gdy ubiorą go w najpiękniejszy ubiór, najdroższy garnitur, najbardziej markową suknię i diamenty przez szyję przewieszą, a to coś nie będzie pasować do ciała - ciśnie i gniecie.
   mumik - 2001.12.20 14:45 - odpowiedz
 I znów nie zrozumiałaś tego co napisałem Chyno. Nie chodzi mi o to, że mężczyźni są mniej wartościowi, czy o to, że nieznajomi mi ludzie są mniej wartościowi, czy nawet o to, że mniej powinni się starać. Mówię tylko, że znacznie bardziej obchodzi mnie zachowanie osób, z którymi jestem związany a więc zwłaszcza kobiet. Tak się składa, że w mojej najbliższej rodzinie są 4 kobiety a tylko jeden mężczyzna-ojciec. Także jeśli z kimś zwiążę się na całe życie to będzie to kobieta. Podobnie zaprzyjaźniam się prawie tylko z kobietami - mężczyźni rzadko nadają się na przyjaciół a na pewno ciężko się zwierzać innemu mężczyźnie. W tej sytuacji, skoro tyle w życiu zależy od kobiet, normalne jest, że chcę, aby kobiety były jak najlepszymi istotami.
   mumik - 2001.12.19 14:33 - odpowiedz
 NIE!!!!! Ileż razy mam powtarzać? Nie można się umówić, że się zdradzi! Można się umówić, że świadomie lub nieświadomie będzie się uprawiać z kimś innym seks. Jeśli jest umowa, to już nie ma zdrady! Z definicji zdrady. Bo umowa to coś takiego na co zgadzają się obie osoby.
   chynaa - 2001.12.20 11:41 - odpowiedz
 Mumik: Jesteś odporny na moje prośby i nie potrafisz się ustosunkować, bądź też nasze myslenia są całkowicie inne. Przy: "Nie można się umówić, że się zdradzi! Można się umówić, że świadomie lub nieświadomie będzie się uprawiać z kimś innym seks" dostaję kolejnego ataku. Już nic nie powiem. Czuję, że nie zostanę zrozumiana.
   mumik - 2001.12.19 14:37 - odpowiedz
 NIE!!!!! Ileż razy mam powtarzać? Nie można się umówić, że się zdradzi! Można się umówić, że świadomie lub nieświadomie będzie się uprawiać z kimś innym seks. Jeśli jest umowa, to już nie ma zdrady! Z definicji zdrady. Bo umowa to coś takiego na co zgadzają się obie osoby.
   scorpiona - 2001.12.19 23:18 - odpowiedz
 Sorry,ale dla mnie nie istnieje,cos takiego jak "umowa przedzwiazkowa-ze mozna albo nie".W zwiazku czegos takiego ma nie byc.I tyle.
   mumik - 2001.12.20 11:18 - odpowiedz
 Dla Ciebie nie i dla mnie nie, ale różni są ludzie. Bardzo różni.
   chynaa - 2001.12.20 11:43 - odpowiedz
 Matko, my się chyba wypowiadamy we własnym imieniu, a nie jakiegoś Rosjanina bądź Chińczyka! Jasne, że są rózni ludzie, ale niech każdy mówi za siebie. Pogubiłam się, jak słowo daję.
   mumik - 2001.12.20 11:46 - odpowiedz
 No ale jedna rzecz jak ja sądzę a inna jak jest w ogóle. Pytanie postawione w temacie ma charakter ogólny, więc wypowiadam się w duchu pojęć ogólnych. A jeśli wtrącam jakąś osobistą uwagę, to zaznaczam, że jest to moje zdanie i odczucie.
   scorpiona - 2001.12.20 14:44 - odpowiedz
 To pytanie nie bylo postawione aby ktos mi odpowiedzial ogolnie.Ja sie nie pytalam Chinczyka czy Rosjanina-jak zauwazyla chynaa-kazdy niech mowi w swoim imieniu.Przeciez w koncu od tego mamy swoje rozumy,zeby mowic co sie samemu mysli.A nie po to,zeby nasladowac innych i powtarzac same stereotypy.Nie ma sensu powielac zdanie ogolu-bo to sam kazdy wie.Tak mi sie zdaje ,ze kazdy.Ogolnie rzecz biorac-kobieta puszczalska to dziwka ,a facet-uosobienie meskosci.Taki panuje poglad.I to wlasnie boli...boli,ze ludzie nie maja wlasnego zdania.
   mumik - 2001.12.20 14:50 - odpowiedz
 Ja mam własne zdanie. INNE NIŻ STEREOTYP. I konsekwentnie je opisuję. Puszczającego się faceta uważam za żałosnego. Nie wiem kto wyznaje ten pogląd, że "facet, który się puszcza jest uosobieniem męskości", bo jakoś słyszę o nim tylko od kobiet, które go krytykują.
   mumik - 2001.12.20 15:00 - odpowiedz
 Widzę, że zrobiła się tu na mnie obława kobiet, które zamiast dokładnie przeczytać co mam do powiedzenia, uznały po krótkim przyjrzeniu się mojej wypowiedzi, że jestem typowym samcem, który myśli stereotypowo i na którym można się powyżywać. Tymczasem ja pisałem coś zupełnie innego. Pisałem już o tym dość. I mam dość niezasłużonych gorzkich słów pod moim adresem tylko dlatego, że nikt nie stara się dokładnie przeczytać tego co piszę i przypisywane mi są jakieś wydumane "stereotypowe poglądy mężczyzn". Nie zgadzam się na taką niezasłużoną nagonkę! Nie odpowiadam za to, co głoszą jakieś buce - a to, że użyłem używanego też przez nich sformułowania "świętość kobiety", nie oznacza, że mam zdanie takie jak oni. Leninowo - Ty pierwsza mi przypisałaś takie kretyńskie bucowe poglądy (sprzeczne z moimi), więc teraz uprzejmie proszę, żebyś zauważyła różnicę między moimi poglądami a ich.
   scorpiona - 2001.12.20 23:55 - odpowiedz
 Nie zlosc sie:)
Nie zawsze inni rozumieja nas tak jakbysmy chcieli.Czasem latwiej rozmawiac w cztery oczy.Latwiej wszystko wytlumaczyc.
Ja i tak nadal uwazam,ze gorsza sprawa jest zdradzic myslac o kims innym.Myslac w kategoriach sexu,milosci czy jakichkolwiek innych.Sam sex zawsze jakos da sie wytlumaczyc.Chemia i te sprawy.Dla mnie to jest wlasnie tak.Zupelnie inna sprawa jesli sex wiaze sie z emocjami.Z mysleniem o innej osobie nie tylko jako o partnerze na jedna noc.
   chynaa - 2001.12.21 11:44 - odpowiedz
 U mnie jest odwrotnie. W moim przekonaniu już lepiej pomyśleć, jakby to było "poflirtować łóżkowo" z Leonardo Di Caprio ;) i na tym rzecz zakończyć - wszak wszyscy jesteśmy ludźmi i większość z nas lubi pomarzyć, w myślach coś "robić" - niż wcielać takie rzeczy w życie z przypadkowym Jackiem Kowalskim poznanym na dyskotece po pięciu piwkach. I to jest moje zdanie i każdy ma swoje i jest OK i szafa gra =)
   mumik - 2001.12.21 11:59 - odpowiedz
 To nie chodzi tylko o to, że każdy ma swoje zdanie, ale o to, że nawet każdy ma swój temat. Każdy rozumie pojęcia zdrady psychicznej, zdrady fizycznej i świętości na swój sposób i nie próbuje nawet przeczytać definicji u kogoś innego. Definicje są pomijane - każdy skupia się tylko na opiniach. I w ten sposób powstają nieporozumienia.
Chyna ma konsekwentnie inną definicję zdrady psychicznej (jako myślenia o łóżku) niż Scorpiona, wszystkie kobiety razem mają inną definicje każdego słowa, którego używam niż ja.
No i w ten sposób nie da się dogadać wcale. Bez uzgodnienia definicji nie ma dyskusji. Albo chociaż zrozumienia jakiej definicji używa adwersarz.
   chynaa - 2001.12.21 11:40 - odpowiedz
 Tak, mumiku, całkowita racja. Jesteś biednym, poszkodowanym samcem, na który rzuciła się wataha kobiet, by go zaszczuć, skopać i po wszystkim nań splunąć.
Przeczytałam Twój wpis blogowy, a jako, że od czegoś to forum mamy, to odpowiem tu. Oczywiście to, co powiem będzie przez Ciebie odebrane nie jako stwierdzenie pewnego faktu, ale kolejny rzut kamieniem w biednego "męskiego samca": otóż wydaje mi się, że w życiu zbyt mało następuję u Ciebie konfrontacji z otoczeniem, uświadamianie go, że twoje racje są takie i takie i takie i masz do nich takie i takie prawo, że zareagowałeś niemalże histerycznie na wymianę poglądów tu, na forum. (Czy jam coś widziałam o śmierci, czy mi się zdawało?) Gdybyś w swym życiu wciąż napotykał na przeszkody, związane między innymi z tym, że się jest wegetarianinem, (o innych rzeczach nie będę i nie mogę mówić) - niby pryszcz, nie? To wojuj z rodziną pół roku, że masz, kur*a mać prawo, do tego, wyjaśniaj każdemu na spotkaniu, czemu wolałbyś zamówić pizzę bez salami i co to takiego wegetarianizm, broń się tak z rok, to zobaczysz, że wymiany poglądów tego typu nie będą już wzbudzały u Ciebie tak silnych emocji, by od razu gadać, "jaki to ja niekochany, niepotrzebny, nie żyć". A ten cały wegetarianizm to i tak pryszcz na dupie. Przeczytałam Twój blog i aż mi się zagotowało w środku, bo to akurat już wzbudza me emocje, bo znam Cię dłużej, niż jeden dzień. Zaraz pewnie mi powiesz, że znów Cię atakuję, bo uważam, że więcej przeżyłam od Ciebie czy coś równie idiotycznego - nie, nie uważam tak! Może po prostu inne rzeczy poprzeżywałam swego czasu i przeżywam nadal, by taka dyskusja, powtarzam, dyskusja wzbudziła we mnie nieadekwatne do niej emocje. Mówiąc choćby o stereotypach nie miałam na myśli tego, że siedzi taki mumik i gada jak każdy samiec, waląc stereotypami, ale że nieco się o nie ociera, ale kurczak jego mać, NIE JEST stereotypowy. A już najmniej rozumiem to całe "typowy samiec", skąd Ci się to człowieku wzięło? Piszesz pięknie, jesteś czujący, delikatny, wrażliwy, a pieprzyta tak, że ręce wziąć i załamać w przegubach.
Get Yer shite together, man, albo przy najbliższej okazji tyłek Ci tak skopię, że nie będziesz mógł na nim tydzień siedzieć =)
   mumik - 2001.12.21 12:07 - odpowiedz
 Chyno: moje zbulwersowanie nie ma nic wspólnego z ilością stoczonych dyskusji. Również toczę ich dużo w obronie moich poglądów. I nie wścieka mnie to, że ktoś ma inne zdanie, tylko że uparcie brak po drugiej stronie jakichkolwiek prób zrozumienia tego co piszę. Ja piszę swoje - Wy czytacie swoje - niby te same wyrazy, ale dociera do Was co innego, coś zupełnie odwrotnego. Bo nie możecie zrozumieć, że mam inną definicję czegoś. I do białej gorączki doprowadza mnie moja bezsilność w tłumaczeniu Wam tego, bo najwidoczniej Wam się tego wytłumaczyć nie da, skoro po kilku razach pisania tego samego na różne sposoby, Wy ciągle wiecie swoje - wiecie lepiej co ja myślę {sic!}. I taka bezsilność zawsze mnie doprowadzała do szału i zawsze będzie doprowadzała. Niezależnie od tematu dyskusji. Ja tak już mam.
   chynaa - 2001.12.21 12:21 - odpowiedz
 Mamy za małe móżdżki, by pojąć Twe usilne tłumaczenia nam, jak krowom na rowie, o co Ci chodzi. Racja. Mnie do białej gorączki doprowadza takie podejście do drugiego człowieka. Sęk w tym, że, jak trafnie zauważyłeś, każdy ma inną definicję tego samego i ciężko się dogadać... a może to była Scorpiona? Ja widzę zdradę psychiczną inaczej, niż Ona. I już tak mam. I usilnie się staram pojąc, jak można widzieć w całkowicie odrębny sposób. Wymaga to od człowieka wiele, od każdego z nas. Ale do białej gorączki doprowadza mnie traktowanie mnie z tego tytułu jak kogoś niedorozwiniętego, co to jej się przetłumaczyć nic nie da, bo ma umysł wielkości ziarnka fasoli. Dzięki, uśmiechałam się, ale już mi przeszło - ja sobie, mumiku, postoję.
   scorpiona - 2001.12.22 00:16 - odpowiedz
 Dora.Mumik nie tylko Ciebie zle zrozumiano.Nie o taka "zdrade " mi chodzilo jak pisze chynaa.
Zdrada w umysle-myslec o kims nie koniecznie w kategoriach lozkowych.Myslec o kims caly czas,myslec co by zrobil w danej sytuacji,myslec o nim kochajac sie ze swoim partnerem,myslec o nim porownujac go z obecnym,myslec jako o ojcu swoich dzieci...itp.A nie marzyc o di caprio,czy brusie willisie.Marzyc o tym innym w dzien i w nocy,robiac zakupy myslec co lubi ,robic mu w myslach prezenty pod choinke i nie tylko.Rozumiesz?Marzyc o jego oczach i o tym jak Cie caluje.Jak Cie dotyka.I jak szepta Ci do ucha.
To co innego...
   mumik - 2001.12.22 00:26 - odpowiedz
 Jak tego słucham, to już się robię zazdrosny ;)
   mumik - 2001.12.22 00:30 - odpowiedz
 A może to chodzi o to, że (dla mnie) te dwa rodzaje zdrady są po prostu różne. Więc nie da się powiedzieć która jest gorsza. Każda raniłaby (mnie) na inny sposób. I każdej należy unikać mówiąc sobie z najbliższą osobą o wszystkim, o wszystkich przemyśleniach i wrażeniach. Na tyle na ile to możliwe (bo przecież nie można gadać non-stop, trzeba też czasami pracować :)
   mumik - 2001.12.22 00:24 - odpowiedz
 Chyno, nie uważam Cię za upośledzoną. Napisałem tylko, że nie da się Wam, a więc między innymi Tobie, czegoś wytłumaczyć. Ale to nie wynika z tępoty, tylko zupełnie różnego myślenia. Tym razem znów dopowiedziałaś sobie droga Chyno coś, czego nie powiedziałem, że niby uważam moje rozmówczynie za tępe. Nie uważam tak. Ale widocznie taki masz zwyczaj, nawyk, odruch, czy kto-wie-co-jeszcze, że dodajesz swoją interpretację. To na ogół nawet świadczy o nadmiernej pracy umysłowej, być może o nerwicy natręctw, być może o nadmiarze złych doświadczeń. Nie wiem. Jak chcesz to postój, nie ma sprawy, miejsc stojących Ci u nas dostatek. Ale wyluzuj. Tym razem Ty.
   scorpiona - 2001.12.22 00:34 - odpowiedz
 I wlasnie jak napisalam wyzej uwazam ,ze taka zdrada jest gorsza.Moze kogos przekonalam...A jak nie-trudno.Ja mam swoje zdanie.
   mumik - 2001.12.22 00:43 - odpowiedz
 Niezależnie od tego czy gorsza, mam pytanie: czy zdrada psychiczna bardziej rani? (to już oczywiście inne zagadnienie) Przecież o takiej zdradzie może się nawet nikt nie dowiedzieć i kiedy się zakończy i wszystko z uczuciami będzie tak jak wcześniej, to pozostanie ona jedynie w sumieniu osoby zdradzającej. W ten sposób rani ona raczej osobę zdradzającą niż zdradzaną (która o niczym nie wie i się nigdy nie dowie. Poza tym wiem, że istnieją związki, które powstały mimo iż od początku było wiadome, że jedno z dwojga kocha kogoś trzeciego - taki związek trzymany jest miłością tylko jednej osoby z dwojga. I zakładają rodzinę i mają dzieci, i już tak zostaje. Co Wy na to? Czy taki związek to też jest zdrada? Zakładając, że wszyscy wiedzą o tym jak się ma sytuacja.
   scorpiona - 2001.12.23 00:39 - odpowiedz
 Ale przeciez milosc powinna wiazac sie ze szczesciem.Powinna.Nie zawsze tak jest.Ale ja bym nie mogla...nie moglabym kochac kogos ,a wychodzic za maz za innego i jeszcze miec dzieci.Juz moze wolalabym byc sama.

Zdrada psychiczna bardziej rani,mumiku i tu sie zgodze z Toba,osobe ,ktora w ten sposob zdradza ,bardziej.Ale co bedzie jesli sie nie skonczy?Nie mozesz mowic,jak sie zakonczy i znowu wszystko bedzie jak dawniej.Nie bedzie jak dawniej.Bedzie inaczej.
   mumik - 2001.12.23 02:32 - odpowiedz
 To fakt. Pod warunkiem, że osoba zdradzająca ma pamięć i sumienie. Bo są ludzie pozbawieni pamięci i sumienia. Szczęśliwi jeśli tylko mają dobrobyt.
   chynaa - 2001.12.23 17:01 - odpowiedz
 Tak, cierpię na nerwicę natręctw, klaustofobię, agorafobię, lęk wysokości, (te trzy ostatnie sobie dopowiedziałam, Ty tego nie powiedziałeś), niemniej pocieszająca jest, drogi mumiku, myśl, że nie jestem upośledzona umysłowo. Z całą odpowiedzialnością, co by sobie dalej humoru nie psuć - postoję. (Dziękuję za przyzwolenie, swoją drogą).
   mona - 2001.12.23 22:27 - odpowiedz
 Albo jest zdrada,albo jej nie ma PROSTE.
   mumik - 2001.12.24 00:11 - odpowiedz
 Pod warunkiem, że się ustali, co to jest zdrada. I to jest nasz główny problem w tej dyskusji.
   jemesis_poter - 2001.12.24 02:16 - odpowiedz
 Zdrada to zabicie zaufania. I nie mozna jej, z tegoz wzgledu wlasnie, klasyfikowac wedle odgornie ustaloych wzorcow. Kazdy czlowiek ma prywatna granice bolu, a zdrada jest jego jedna z podstawowych przyczyn. Piszecie naprawde bardzo madrze. Prawdziwie. Ale zdrada dla kazdego z nas ma kompletnie inne znaczenie, forme i stopien zniszczenia...
   chynaa - 2001.12.24 04:40 - odpowiedz
 jemesis: Zgodzę się. Jednego będzie kłuć w psychikę, że jego kobieta śmiała pomyśleć "na tle seksualnym" o innym mężczyźnie i nie będzie mógł z zazdrości i niepokoju przez to spać, inny będzie potrafił bez większych problemów tolerować dwa czy trzy "skoki w bok" i nie spędzi mu to snu z powiek. Różnie odczuwamy, różnie odbieramy. A teraz wyjaśnić, tak, byśmy się nawzajem całkowicie zrozumieli (całkowicie), co odczuwamy mówiąc to, a co odczuwamy i jak pojmujemy tamto... ciężkawo. Każdy ma inną granicę bólu, siły, tolerancji, odporności, jeden boi się własnego cienia, innemu skakanie na banji sprawia przyjemność, ale to jeszcze nie to i szuka mocniejszych wrażeń. Jeden będzie zakompleksiony i schowany, wiecznie niepewny, byle stres wzbudza palpitację, inny: ekshibicjonista, pewny siebie jak niczego innego, Pępek świata. Są różni ludzie, różne odbieranie. Możemy wypowiedzieć się, co my sądzimy, ale nie można być pewną/ym, że druga osoba zrozumie to w 100%.
   mumik - 2001.12.24 11:33 - odpowiedz
 Dlatego ciekawe jest kto jak pojmuje zdradę.
  huh?

Lista tematów
Nowy temat


  what?

1313-1293
1293-1273
1273-1253
1253-1233
1233-1213
1213-1193
1193-1173
1173-1153
1153-1133
1133-1113
1113-1093
1093-1073
1073-1053
1053-1033
1033-1013
1013-993
993-973
973-953
953-933
933-913
913-893
893-873
873-853
853-833
833-813
813-793
793-773
773-753
753-733
733-713
713-693
693-673
673-653
653-633
633-613
613-593
593-573
573-553
553-533
533-513
513-493
493-473
473-453
453-433
433-413
413-393
393-373
373-353
353-333
333-313
313-293
293-273
273-253
253-233
233-213
213-193
193-173
173-153
153-133
133-113
113-93
93-73
73-53
53-33
33-13
13-1

  Zaloguj się
Login : 
Hasło : 
 

Nowy użytkownik

Logowanie jest równoznaczne z akceptacją regulaminu
 
nlog v04a - (c) 2002
administracja serwerem - Angry Bytes