azul // odwiedzony 18312 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (91 sztuk)
15:40 / 15.09.2006
link
komentarz (0)
remont+przeziebienie+okres to zbyt duzo jak na jedna kobiete!

dobrze, ze dzis Sabat Czarownic...

milego!
23:17 / 10.09.2006
link
komentarz (0)
Noooo dobra :]
ajm hołm
W ramach remontu zafundowano mi odcięcie od neta, alem się nie dała, dzielna była i fokle, i o to dziś stał się cud [to znaczy stare gniazdko telefoniczne bez właściwej dziurki we właściwej lokalizacji zostało zastąpione tym z właściwą dziurką :)]
Poza tym to już foliowane i opapierowane jest co się da i co się nie da,
W mojej kanciapie został może metr niezastawionej przestrzeni, ale i tak już czuję się kobieta sukcesu, bo odnoszę sukces – jak wchodzę tu, to już się o nic nie obijam…
A teraz będzie powrót do przeszłości…


8.09
- Idź mi dziecko poszukaj mrówek!
- ????
- No, mrówek!
- Bosz, na ogródku czy jak?
- No w senniku przecież! Aaaaa, i jeszcze wojsko albo żołnierz!
[mamo, ginę!]

09.09
dziś mój ortopeda do mnie powiedział:
- to by było na tyle, jakby się coś działo, zapraszam!
etam, zaprosić to on by mnie mógł, ale na kawę i ciacho ;p
łódź się, łódź, jak mówi bajka o Łodzi…

a ze spraw bieżących, to przygotowania do remontu weszły w fazę ostateczną:
- śpię już nie w swoim łóżku (moje zostało sprowadzone do rangi kilku desek i materaca),
- ciuchy trzymam w łóżku i po cudzych szafach (moje osobiste robią za mumie),
- jak coś potrzebuję, to wiadomo, że jest to w kartonie (tylko żebym to ja wiedziała w którym)
- nie mam neta

Powrót do teraźniejszości

tu już było sporo treści różnej maści, ale Stefan się wywalił bezczelnie, klasyczny Zwiesław jednym słowem!
Tak wiec pozwolę sobie wstawić tylko dialog kontrolowany
Występują: ja i P. [który zawiesi na moment szwendownictwo włóczykijowe i zabierze się za pisanie poważnego dzieła naukowego kh-kh-kh]

P: efff... nie ce mi sie jutro do pracy wiesz?
Ja: to wpadnij do mnie niezbyt tu luksusowo, ale zawsze herbata i ciasto sie znajdzie
P: mnie jedna rzecz rozwala u Ciebie w domu, w zasadzie zawsze macie ciasto
Ja: raz na dwa tygodnie, to na pewno cos jest,
tylko, ze to u nas znika w konkretnym tempie,
nie pamietam ciasta, co zylo tydzień,
nooo, w swieta
ale to jest konkurencja
i duzo ciast
trzy z reguly
i juz niedlugo bedzie gwiazdka, i bedzie makowiec i piernik i sernik pewnie,
to straszne
P: i znow przytyjesz
Ja: no ba!
i znow schudne
i bede miec celulit jak stad do Wadowic
P: [cieszy się jak by było z czego, i to ma być przyjaciel?!?] ale i tak Cie bede lubic
Ja: znaczy moj celulit tez sie zalapie?
P: emmm no niestety zmuszony jestem wziac pod uwage Ciem z dobrobytem inwentarza [no jak tak to my sobie możemy pogadac :)]

I to by było na tyle

Milego!
22:06 / 07.09.2006
link
komentarz (0)
Jak ktoś dziś widział dwie stare baby w okolicy Stargardu Szczecińskiego,
które sprzedawały sobie kuksańce i śmiały się przy tym jak głupie,
to byłam ja i B.,
cóż – zdarza się najlepszym, prawda?
A jeśli chodzi o zakupy, to majtki z Garfieldem zdecydowanie ‘dają rade’, żeby nie powiedzieć ‘baja’ [to znów powiedzonka ulubionego Przemka, ale jak się z kimś mieszkało przez miesiąc pod jednym dachem, to ciężko pozostać odpornym na jego urok, czar, wdzięk i fokle]
Dialogi kontrolowane - występują: ja [przyszła pani anestezjolog, co będzie mieć męża Anglika z krzywymi zębami, jak mówi przepowiednia :)))))))] i M.M. [która tez będzie anestezjologiem, ale zostanie starą panną i będzie się opychać słodyczami, aż straci swoja zabójczą sylwetkę – to dalszy ciąg tej samej przepowiedni] – rozważamy przebieg zbliżającej się randki M.M.
Ja: jakie na kawę do kawiarni?!? A nie łaska do niego na dobrą herbatkę? W sam raz na nadchodzącą jesienną beznadzieję!
M.M.: weź no, bo się rozmarzyłam… Kiedy ostatni raz piłam taka herbatę?
Ja: W sumie nie tak dawno, dinozaury jeszcze spacerowały sobie tu i ówdzie.
M.M. No właśnie…
Ja: No…

Napiłabym się herbaty…

Miłego!
21:48 / 06.09.2006
link
komentarz (2)
milion piecset dwa dziewiecset,
znaczy tyle razy sie dzis nabiegalam po schodach
noszac ksiazki, szafki, polki i drzwiczki od tych szafek [dlaczego ta chata nie jest slicznym malym parterowym domkiem?!?]
no i okazalo sie, ze jeszcze trzy kartony drobiazgow wyszly - mamo, gine! [jak mawia moj ulubiony Przemek]
w tym jeden z samymi torebkami [chwile szczescia i radosci 'oooo, tej w paeczki z dwa lata nie widzialam!']
a jutro laba! a co!
od rana z B. bedziemy uprawiac polowanie na okazje [kh kh khh]

droga redakcjo,
chce mi sie jesc, a juz prawie 22, co mam z tym zrobic?
poradz!

eff... zaczynam bredzic, wiec chyba jednak trza podniesc poziom glukozy [chyba sie jeszcze jakas drozdzowka uchowala?]

dobrej nocy
15:48 / 06.09.2006
link
komentarz (0)
eff...
lubie gotowac!
dzis tymi remcami i palczyma wyprodukowalam calkiem znosny obiadek,
gotowanie w samotnosci ma ta zalete, ze szansa na przypalenie maleje praktycznie do zera...
ale coz to jest ten swad spalenizny i koniecznosc zredukowania ilosci potrawy przez powycinanie tych 'chrupiacych' kawalkow,
kiedy tak milo gotuje sie wspolnie :] kh-kh-khkh

przygotowan do remontu ciag dalszy,
dzis wezme sie za ksiazki [chyba sobie powinnam jakis bacik sprawic, zeby sie bardziej mobilizowac]
poza tym doszlam do wniosku, ze powinnam byla juz jakis czas temu zostac asceta,
mialabym dwie wlosienice [zniknalby problem ubran]
bylabym nieczytata, niepisata i fokle niekumata [jakie ksiazki i papiery?]
zadnych dupereli, drobiazgow i innego talatajstwa,
no i zycie byloby piekne,
spakowalabym wszystko w jeden karton i gotowe,
a tak...

i dostalam dzis broszke, taka hendmejd,
hmm, lubie takowe prezenty :]

aaaa, i serdeczne pozdrowienia dla pani doktor, ktora nie dosc, ze potwierdzila moje watpliwosci co do domniemanej choroby mojej mamy, to jeszcze radosnie do niej zakrzyknela 'jejku, gdzie Ty [a pierwszy raz widziala moja mame na oczy] kupilas taka cudna bluzke?! tez bym taka chciala, sluchaj zalatw mi taka, co? ale czarna albo biala, bo to moje kolory, tylko bron Boze zielona, bo nienawidze zieleni!!!'

milego!
22:50 / 05.09.2006
link
komentarz (0)
chyba czas na reaktywacje,
tak mnie do kilku dni korci, zeby to zrobic,
no to juz - mowisz i masz,
podobnoz tylko grzeczne dziewczynki pisza pamietniki, te niegrzeczne nie maja na to czasu,
hmmm... czy to oznacza, ze od pisania mi sie poprawi? :>

mam remont,
to znaczy, jeszcze chwilka do godziny zero zostala,
ale juz mam dosyc,
zaczelam juz ewakuowac 'drobiazgi', z dwoch pokoi, li i jedynie szesc kartonow, jeszcze tylko ksiazki, ubrania, dywany, meble...
o dzieki Ci opatrznosci za dom z piwnica,
jak tak podygam z tym calym dobytkiem przed dwa pietra w te i nazad, to i kondycje poprawie,
a w ramach dbania o siebie przeszlam na diete :] owocowo-eee...nooo... ten... czekoladowa?
Ups [tak, ja wiem, ze 'grzes' w czekoladzie i czerwona herbata o 22 to tak srednio dla bioderek, ale po tych kartonach nalezalo mi sie]
AAAAAA! I wreszcie okazalo sie, ze meka panska z 'higiena' z trzeciego roku jednak miala swoj sens - wiedzialam, jak podniesc i postawic karton bez uszczerbku dla zdrowia [khkhkhkh]
poza tym znalazlam sporo skarbow :) np. dzienniczek ucznia z IIIb podstawowki [niestety zawiera tylko dobre oceny i jedno usprawiedliwienie, a juz liczylam na jakies szokujace tresci...], spis piosenek z kolonii sprzed 10 lat [tez same przyzwoite], biedronke z czekolady [chociaz to moze byc wyrob czekoladopodobny, bo biedronka jest dosc wiekowa, i jakos nie korci mnie by sie upewnic]

dooobra, starczy marudzenia!

kolorowanych!
20:48 / 29.10.2005
link
komentarz (1)
„AVE“

Kiedy cię spotkam co ci powiem
że byłaś światłem moim Bogiem
że szmat już drogi przemierzyłem
i byłaś wszędzie tam gdzie byłem
odległą gwiazdą w sztolni nocy
zachodem słońca snem proroczym
przestrzenią serca której strzegłem
jak oka w głowie dla tej jednej
mądrej i pięknej ludzkim prawem
ave
Kiedy cię spotkam czy ukryję
wszystkie kobiety których byłem
pacjentem uczniem profesorem
żal nie na miejscu i nie w porę
jak mogło być a jak nie było
że wszystko na nic tylko miłość
na wieki wieków i że żaden
człowiek nie był mi tak potrzebny
ave
Kiedy cię spotkam jak mam spojrzeć
żebyś nie mogła w oczach dojrzeć
starego głodu którym hojnie
obdarowałem tyle spojrzeń
blasku księżyca który każe
od ścian odbijać się od marzeń
do zjawy twej wyciągać ręce
w śniegu pościeli pisać wiersze
szkłem ryte skrycie tatuaże
ave

Mirosław Czyżykiewicz 1996/97

23:53 / 20.06.2005
link
komentarz (3)




Ach śpij bo właśnie
księżyc ziewa i za chwilę zaśnie
A gdy rano przyjdzie świt
księżycowi będzie wstyd
że on zasnął a nie Ty


bo duzym dziewczynkom tez mozna spiewac kolysanki :]


17:21 / 17.06.2005
link
komentarz (3)


WAKACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

NIC WIECEJ NIE WIEM
NIC WIECEJ NIE CHCE WIEDZIEC




:]


Milego!


21:12 / 13.06.2005
link
komentarz (7)



wczoraj konczyla sie lokalna trzydniowa impreza,
ekipa wymyslila, ze przydaloby sie pojsc na koncercik,
no to zbieramy chetnych,
widze, ze na gg jest kumpela z grupy, no to zagaduje, no i...yyyy... akurat przy jej komputerze siedzial ktos inny... ;).. i ... porozmawialismy wszystkiego jakies 15 minut... i musze przyznac, ze dawno nie tak nie smialam, dlugo, glosno i do lez... i dzis dopadlam ta, ktora tak niecnie zdradzila ;) wczesniej upewniajac sie telefonicznie, czy to ona ;)... 'nie podobal Ci sie moj kolega?! a powiedz, ze zle sie wczoraj bawilas'... i wiecie co? kusi mnie, zeby pozwolic sobie na ciag dalszy, bo jest to mozliwe ;)
eff...






18:50 / 10.06.2005
link
komentarz (6)


eff, egzamin zdalam i to calkiem niezle [tak, wiem, kójon :P]

dzis pozwole sobie przytoczyc pewien cytat
'Z miloscia jest jak z kolka nerkowa. Dopoki nie chwyci cie atak, nawet sobie nie wyobrazasz, co to takiego. A gdy ci o tym opowiadaja, nie wierzysz' koniec cytatu

Ataku kolki nie mialam nigdy...



19:35 / 05.06.2005
link
komentarz (3)




dzieci przynosza*
a)bociany
b)rycerze Jedi


* własciwe podkreślić

:]

to sa skutki ogladania SWIII z pewnym panem...

i znaczy to, ze na gineksach beszczelnie klamia, a ciaze i porody to jedna wielka mistyfikacja ;P

Milego!



i trzymac kciuki za jutrzejszy exam!!!!








20:42 / 31.05.2005
link
komentarz (4)




mysle, ze juz czas...
tak, zdecydowanie!



14:42 / 31.05.2005
link
komentarz (0)


siem uczem, jakby ktos byl ciekawy, dlaczego ostatnio nie bylo zadnych wpisikow [ale wiem, ze i tak nikt nie bedzie ;p]

jutro pierwszy exam,
wlasciwie 1/2,
ale potrzebna, zeby sie dostac za pozostala 1/2,
no i walcze dzielnie,
az sie dzis zapodalam na uczelnie, zeby mnie asystentka oswiecila,
spotkalam po drodze 3 osoby majace ten sam cel, i prawie pielgrzymka sie nam zrobila z tego ;p

a test z oksydaza nadal pozostaje owiany tajemnica... trudno bedziemy improwizowac! A co! :]

Trzymajcie kciuki!

Milego!

22:45 / 28.05.2005
link
komentarz (1)



daleki stukot przejezdajacych pociagow...
zawsze kojarzy mi sie z wakacjami...
juz bym chciala moc wyjechac...
jeszcze troche




21:52 / 23.05.2005
link
komentarz (2)



NAUKA!

nauka? Paula, nie klam!

oj cicho :)


Milego!



14:12 / 22.05.2005
link
komentarz (4)



no to sie moge pochwalic! :)
pediatria no przodu,
jeszcze jedno zaliczenie, z interny tym razem,
i szczesliwie doczolgam sie do sesji,
wlasciwie dopiero teraz spostrzegam, ze trwa maj,
noce sa coraz cieplejsze, pachna bzy, a na rogach ulic sprzedawane sa konwalie,
ja wlasciwie nie mialam okazji zauwazyc, ze ten maj mial w kazdym tygodniu wolne piatkowe popoludnie i takaz sobote - w kazda kolo albo zaliczenie...
nie to, zebym narzekala,
nikt mnie przeciez nie zmuszal do tego kierunku studiow :]
lubie, to co robie i robie to, co lubie

i tak sie zastanawiam... czy kazdy z nas ma jakies dziwaczne zachowania?
no ja mam 'chory' zwyczaj przenoszenia slimakow ze srodka drogi/chodnika/sciezki* na bok :)
* - wlasciwe podkreslic
nie pamietam skad sie wzial, ale jak widze takiego slimaka,
to sobie mysle, ze zaraz ktos biedaka rozdepcze,
no to cap go za skorupke
i tak jakos wychodzi :]

a uczucie szczescia pojawiajace sie nagle, bez jakiegokolwiek powodu, czasem tylko na moment, to bardzo fajna sprawa - polecam wszystkim :)

Milego!





23:08 / 20.05.2005
link
komentarz (1)



nikt mnie nie kocha
nikt mnie nie potrzebuje
nikt sie za mnie nie chce pouczyc pediatrii na jutro
a mojemu Leniowi za bardzo podoba sie w tej piaskownicy, zeby spakowac zabawki i
przeniesc sie do innej

konflikt tragiczny jednym slowem



[prosze sie nie przejmowac powyzszym wpisem, to efekt przedawkowania wiedzy ;p pomimo ponownego przysniecia nad notatkami ;p]


Milego!





21:20 / 19.05.2005
link
komentarz (6)



podpatrzone w czasie jowejkowania,
wystepuja On i Ona,
oboje rowerkuja takze,
On wyrywa do przodu demonstrujac na co go stac
Ona zaczyna za nim krzyczec, zeby poczekal,
nie widac zadnej reakcji z jego strony,
wiec demonstruje focha, wlekac sie, jak tylko moze,
On sobie nic z tego nie robi, oddala sie coraz bardziej,
Ona chcac nie chcac dociska pedaly,
w koncu On zwalnia,
Ona dojezdza, rzuca 'menda', odwraca glowke w druga strone i jedzie dalej,
ja tam jestem swiezo po zaliczeniu z robakow,
i On wcale mendy nie przypominal, ale moze dobrze sie maskowal po prostu ;pp

khkhkh

:]



17:54 / 19.05.2005
link
komentarz (0)



z pozoru calkiem niepozorna maszyna,
wielkosci hmm... malej lodowki,
na przedniej sciance same guziczki w kilku kolorach,
i miejsce na podlaczenie drugiej czesci urzadzenia,
plataniny cienkich przezroczystych rurek

za chwile rurki sie wypelnia,
poplynie przez nie krew,
bedzie sie saczyc kropla po kropli przez kilka godzin,
a wszystko po to, by ratowac zycie

wyobrazcie sobie,ze musicie 2-3 razy w tygodniu jechac do szpitala, spedzac tam kilka godzin, przez kilka kolejnych walczyc z oslabieniem, bolem glowy, skokami cisnienia, a wszystko po to, by... zyc

stacja dializ,
pobyt w tego rodzaju miejscach uswiadamia, ze codziennie na naszych oczach dzieja sie male cuda,
trzeba tylko umiec je zobaczyc


Milego!


22:43 / 18.05.2005
link
komentarz (4)


gdyby glupota mogla bolec...


14:10 / 18.05.2005
link
komentarz (3)



nie wiem, czy kazda kobieta odczuwa czasem chec pojscia na zakupy, ale ja tak mam,
rzadko przyznaje, bo to w sumie ciezki sport, i czasem kosztowny ;)
a chodzenie dla samego chodzenia mija sie z celem,
no wiec dzis poszlam,
punktem zaczepienia byly sandalki,
chwile myslalam nad calkiem seksowna kiecka,
a w sumie skonczylo sie na zakupie rekawic na rower
:]
cala ja,
no i bylabym zapomniala - smazony rogal z marmolada truskawkowa :)

w czasie tej poniedzialkowej prezentacji dla dzieciakow okazalo sie, ze 1/3 z nich posiada komorki, a dzis czytam w gazecie 'pisanie SMSow uczy dzieci formulowania swoich mysli i emocji - przekonuja producenci - zas gry rozwijaja pamiec i strategiczne myslenie, a polaczenie z internetem to mozliwosc zdobywania przez dzieci wiedzy'
taa... extra, prawda?


poza tym prowadzac samochod zostalam 'uraczona' nowym hitem Kasi K., przeciez to naprawde mozna zrobic wypadek, jak takie COS sie slyszy! No nie maja litosci nad kierowcami zadnej! Ale kierowcy to jeszcze pol biedy - a jak ktos pracuje na duzych wysokosciach? I znienacka zostanie porazony 'glebia' takiego utworu? Uch, wole nie myslec, jakie moga byc tego konsekwencje... :]


Milego!


18:23 / 17.05.2005
link
komentarz (19)
tak mi sie przypomnialo...


Ranek w akademiku. Student pierwszego roku mowi:
- Chodzmy na zajecia, bo sie spoznimy!
Student drugiego roku na to:
-E, pospijmy jeszcze...
Student trzeciego roku:
- Moze skoczmy na piwo?
Student czwartego roku:
- Może od razu na wodke?
Jako, ze nie mogli sie dogadac, udali się do studenta piatego roku, by ich
rozsadzil. Ten zarzadzil:
- Rzucmy moneta. Jak wypadnie orzel, pijemy wodke. Jak reszka - idziemy na
piwo. Jak stanie na kancie - spimy dalej. Jak zawisnie w powietrzu - idziemy
na zajecia...


hmm, czasem chcialabym studiowac na takim kierunku...

17:31 / 17.05.2005
link
komentarz (3)

coz
dzisiejszy dzien do najbardziej udanych nie nalezy,
no ale mowi sie trudno,
trzeba sie brac za kolejna rzecz,
w sobote mam caloroczne zaliczenie z pediatrii,
rok temu, gdyby nie obnizona punktacja, zdaloby ten sliczny tescik 10 osob,
120 pytan, a kazde to wirtuozeria,
jak to przepchne, to juz ze wszystkim dam sobie rade! :)

w pokoju pachnie mi bzami,
zjadlam kawal szarlotki
i nastroj wykazal tendencje zwyzkowe :)


bedzie dobrze, taki jest plan!

Milego!

PS. Niech juz beda wakacje, co?

PS.2 Juz wiem, ze z mojego 'ukochanego' przedmiotu, biorac pod uwage ostatnie kolo i prezentacje dla dzieciaczkow, mam zwolnienie z egzaminu! Ufff




12:29 / 16.05.2005
link
komentarz (16)
30 malych potworkow...

kazdy ma cztery konczyny, ktorymi wymachuje,
kazdy ma glowe, w ktorej rodza sie iscie diabelskie pomysly, z czestotliwoscia 5 na sekunde,
każdy ma tez gardlo o poteznej sile razenia, niestety nie ogniem, a wrzaskiem,
brrr

2 godziny wystarczyly, zeby uszla ze mnie cala energia,
w sumie, to nie podejrzewalam, ze ma to szanse sie tak skonczyc,
praca nauczyciela to zawod godny podziwu,
babka, ktora zajmowala sie ta grupa, wygladala na poirytowana i zmeczona swoja praca, pensji tez pewnie nie ma za duzej... satysfakcja z wykonywanej pracy?

Milego!


i co?
mialam byc dzielna, wziac sie za farme i uczyc sie na kolo,
i z notatkami na kolanach zasnelam - ups :)
ale mam powod, dla ktorego musze sie postarac zdac to najlepiej jak umiem, i niekoniecznie ma on zwiazek z uczelnia... raczej z wizyta w pewnym miejscu, do ktorego mam slabosc od zawsze...





19:09 / 15.05.2005
link
komentarz (22)

:/
beztalencie!
niestety,
[nie, to nie jest pies, to jest kozica! no dobra, domalujemy jej wieksze rogi, co by odwrocic uwage od tego super ksztaltnego pysiaczka - nooo!]
[mamo, a tato mi dokucza i mowi, ze rysuje balie, a nie lodkeeeee!!!]
efff... ja sie chyba jedynie nadaje do malowania lamblii, tasiemcow i takich innych...

a poza tym czytalam dzis o diecie dla uzaleznionych od slodyczy,
robilam to jedzac jeszcze ciepla szarlotke,
a po skonczonej lekturze przyszla mi ochota na lody,
na pierwszy ogien poszly ajerkoniakowe, ale jakos smierdzialy malizna, wiec dolozylam sobie jeszcze bananowych :]
ja uzalezniona?!? a skad
:))






11:58 / 15.05.2005
link
komentarz (0)


kolo zaliczone - ale o zwolnieniu moge albo zapomniec albo sprawdzic, czy na dnie ktorejs z szuflad nie walaja sie jeszcze jakies resztki chorych ambicji i ewentualnie nie uzyc ich w przyszlym roku jako mobilizacji [przemysle to pozniej, za... pare miesiecy :)]
teraz mozna sie szykowac na kolejne kolo,
'przygody_wesolej_farmy czyli jak wyleczyc pacjenta dozgonnie'

ale i tak najradosniej bedzie jutro,
czas sie zmierzyc z malymi diabelkami przebranymi dla niepoznaki za dzieci klasy pierwszej podstawowki - nie dajcie sie nabrac! to sa male potworki! one tylko tak slodko wygladaja [i to nie wszystkie]. A poza tym musze byc nienormalna, bo i tak je lubie :) [uprzedzajac pytanie - nie, nie jesc]
wlasnie smaruje sliczne [tu sliczne jest pojeciem wzglednym, bo talentu plastycznego wciaz jeszcze w sobie nie odkrylam, ale sie poddaje] szlaki gorskie, misie, kwiatki i... o mamo! czy ktos wie, jak sie rysuje kozice?!? wdech, wydech, damy rade, bo kto inny? :]

A 'Krolestwo niebieskie' pomimo paru scen, gdzie sluzba zdrowia miala byc co robic, mozna potraktowac jako film, na ktorym mozna sie odprezyc (no ale wiele zalezy od osoby, z ktora sie go oglada ;])

Milego!

...


otworzylam mapki ze szlakami Tatr Polskich,
wystarczyl moment, by wrocily wspomnienia,
opisy tras i zabawnych historyjek, ktore mialy miejsce w czasie wedrowek, pieczatki ze schronisk... eff, az chcialoby sie wyciagnac z szafy plecak, spakowac sie, wsiasc wieczorem w pociag, a rano... mmm, zjesc oscypka, zlapac busa jadacego w kierunku Doliny Kościeliskiej, dac sie wysciskac gazdzinie Jozefie, a potem to juz mozna ruszac na szlak, zostawiajac na dole problemy i zmartwienia, wchodzic coraz wyzej i wyzej, i chlonac - wzrokiem, sluchem, dotykiem - caly ten niezwykly swiat!
Przestrzen - bezkres - wolnosc... gdzie je znalezc, jak nie w gorach?



21:01 / 13.05.2005
link
komentarz (1)


patomorfa róles :/


sesja bedzie miodzio w porownaniu z tym, co trzeba zrobic, zeby sie do niej dopchac!


jak mawia Don Pedro "badz dzielna" i to sobie powtarzam! :)



23:37 / 11.05.2005
link
komentarz (4)

vizir - bielsze nie bedzie czy jak to szlo

no nie bedzie,
bo sie zrobilo zielone :/
cale biale pranie farbnelo!


nie jestem z tego powodu szczesliwa


21:40 / 11.05.2005
link
komentarz (2)



dzis krociutko!
jutro kola, cale dwa
[ja juz poprosze wakacje! dobrze? niech juz beda, niech bedzie 2 czerwca, bede sie pakowac i myslec tylko o tym, jak miec na tyle lekki plecak, co by nie przekroczyc normy wybitej na moim super_tanim_bilecie_samolotowym, a jednoczesnie wytrzymac w Anglii przez miesiac bez koniecznosci prania w kolko i na okraglo - tak, takie przyziemnie mysli mi sie marza! :)]

poza tym spadlo cisnienie wody, cholera,
RR krwi podniesc przy tym to pikus ;)
ja sie chce wykapac, no!
no?!
NO!!!
przymusowym Dniom_Dziecka [jak mawia moja kumpela, kiedy jest w stanie nie nadajacym sie do podejmowania prob zmierzenia sie z wanna] mowimy zdecydowanie NIE!

a poza tym pozdrowienia dla pewnego pana, ktory wyjezdzajac na rundke wokol jeziora mial calkiem sprawny rower [nawet mu go zazdroscilam ;)- tak wiem, niskie uczucie] ale wrocil juz piechota [no rower z jednym pedalem to jest nie ten teges...] :))

Milego!




19:20 / 09.05.2005
link
komentarz (1)
co dzisiaj?

dzis Dzien Lenia (chyba juz ktorys z rzedu, ale cichutko...)
wstawalam dzis rowno 36 minut, znaczy jakies trzy drzemki i jedno przestawienie budzika, bo ze mna jest tak, ze wieczorem mam ambitne plany na rano, ale rano okazuje sie, ze jestem malo ambitna ;)

mysla przewodnia bylo - poucze sie w autobusie! taaak! swietny pomysl! i na drugi boczek-siup :)) niewiele z tego wyszlo, po jakis dzisieciu minutach zrobilo mi sie zwyczajnie niedobrze - jak ktos ma chorobe lokomocyjna, to czytajac w czasie jazdy sporo ryzykuje ;), a ze takiego urozmaicenia podrozy nie potrzebowalam...

ostatni wyklad z Bardzo Waznego Przedmiotu, ostatnie cwiczenia z pedalow (ja nie wiem, kto przechrzcil pediatrie na pedaly, naprawde!, ale sie przyjelo, pomijam fakt, ze w tym zakladzie pracuja same kobiety - znaczy kilka kobiet i dwie Herod-baby, ale to juz temat na zupelnie inna historie)

a potem do domq!
na jednym z przystankow do tramwaju wtoczyl sie (a nie wsiadl) pewien pan z ogromnym workiem na plecach, niestety nie byl to Mikolaj, chociaz jak ktos widzial Badder Santa to moglby sie ze mna nie zgodzic ;)
ow jegomosc najpierw przemowil w blizej nieokreslonym dialekcie, a potem to juz przeszedl na neandertalski (skad wiem? widzialam Walke o ogien) i tym sposobem mial po chwili pol tramwaju dla siebie,
nie wiem, co bylo potem, bo wysiadlam :)

a teraz produkuje sciagi na jutrzejsze zaliczenie z robakow, juz zdazylo poleciec w tej kwestii 'niedouczony lekarz', ale coz poradzic (Ciebie i tak nie bede leczyla ;p)
tak wiec ide zglebiac wiedze dotyczaca cyklu rozwojowego tasiemca czy innej tam muchy domowej, eff...

Milego!

PS. A jak ktos nie ma co robic, to moze niech potrzyma kciuki, plis! :)


08:16 / 08.05.2005
link
komentarz (0)

"nieotrzymanie tego, czego chcesz, kiedy chcesz, jest czasem szczesciem"


i jestem gotowa sie zgodzic,
chcialam od zycia prezent, ale uswiadomilam sobie, ze nie specjalnie wiedzialabym, co z nim zrobic, jak sie zachowac,
brak pomyslow na 'co dalej'
slowa przychodza tak latwo, ale to nie one sie licza a czyny,
a na te nie zawsze starcza odwagi

a nie dostajac, otrzymalam tak naprawde wiecej,
mam cos, co bedzie trwac obojetnie na przeszkody, jakie napotkam(y),
to miejsce, jedno ostatnie miejsce, gdzie mozna isc, jesli jest naprawde zle,
po co je tracic, prawda?
niech pozostanie takie, jakim bylo

Milego!




07:50 / 07.05.2005
link
komentarz (2)


chcialam nawiazac do przedostatniego wpisu,
pierwsze pytanie na wejsciowce z mikrobow dot. opisanego tam tematu, a w szczegolnosci oka!
:)))))))))))

co po za tym?
Piesio odzyskal juz swoja pania, a ja 'odzyskalam' wlasne lozko we wlasnym domq!
Poza tym dzieciolenia na dzisiejsze kolo ciag dalszy.
Uprasza sie o trzymanie kciukasow!
:]

Milego!

22:53 / 05.05.2005
link
komentarz (1)



tu byl malo pozytywny wpis, ale juz go nie ma

bedzie dobrze - taki jest plan!


Milego!






19:29 / 05.05.2005
link
komentarz (4)
...

pozwole sobie dzis przytoczyc cytat z jednej ksiazki, uprzedzam, ze jest to powazne dzielo w czyims dorobku naukowym ;) [a przy okazji tak ciezkie, ze upuszczenie komus na noge (oczywiscie, ze przypadkiem!) skonczyloby sie w najlepszym przypadku szyna :)]
"Zmiany w obyczajach seksualnych w ostatnich latach spowodowaly wzrost przypadkow zakazen rzezaczka z lokalizacja w jamie ustnej i gardle [...] u doroslych moze tez pojawic sie zakazenie oka"

no prosze jakie to dzisiejsze rozpasanie seksualne ;P daje efekty, i biednemu lekarzowi pasuje bakteria, a nie pasuje miejsce, z ktorego ja wyhodowal :)

jak stwierdzilam, ze normalnie wypaczaja moja psychike [ktora i tak jest juz mocno nadwatlona] na tej uczelni, to sie spotkalam z opinia 'a jest co wypaczac?' ja sobie wypraszam! oczywiscie, ze jest! na mozliwosc zakazenia oka bym nie wpadla ;p

tak wiec badzcie czujni ;)

Milego!

21:23 / 04.05.2005
link
komentarz (2)


wielkie przeboje we dwoje w radiu zet...

... no to sluchamy ich we dwoje, ja i pies

w mieszkaniu samemu jest wiele plusow i tylko jeden minus - to, ze mieszka sie samemu ;p
ale juz niedlugo...

Milego!



18:00 / 02.05.2005
link
komentarz (2)
wersal nie poczta!

wybralam sie zaplacic rachunek za telefon, co by mi lacznosci ze swiatem nie odcieto, na poczcie u mojej Sis obsluguja tylko mezczyzni :)
podchodze do okienka, a pan jak maszyna:
- dzien dobry
a jak juz zaplacilam
-dziekuje
-czy to juz wszystko?
-do widzenia
-milego dnia zycze
normalnie zaczelam sie zastanawiac, czy nie wypadaloby dygnac albo cos ;p
i to nie tylko do mnie tak, poprzedni klient zostal pozegnany w ten sam sposob
przyjemnie, prawda?

:)

10:18 / 02.05.2005
link
komentarz (2)
Piesio

no Piesio, jak nazwala cielaczka la_vie, juz ma sie lepiej, przeprosil miche, a wczoraj darowalismy temu czarnemu kotu, co nam wszedl w droge ;p swoja droga nagorsze sa te koty na smyczy, nie ucieknie to to na drzewo, co najwyzej na wlasciciela, a to wcale nie rozwiazuje problemu, bo niby jak mam psu wytlumaczyc, ze to takie miaóczace na sznureczku, to nie jest przekaska przed obiadem?
i jeszcze jedna rzecz, ktora powoli zaczyna mnie irytowac: ide sobie przez lasek, nie spuszczam psiura ze smyczy, to przez ta majowke i cale to wolne paleta sie po lesie ludzi z dziecmi na kopy, i slysze co piec sekund "spojrz [tu pana imie dziecka] jaki sliczny piesek, ale ogromny jest, prawda? nie, nie mozna isc do pieska, piesek idzie ze swoja pania, zrob papa pieskowi" - no uwzieli sie, czy co? A przedzial wiekowy dzieci okreslilabym od 6 miesiecy do 5 roku zycia! I jeszcze zaden rodzic nam nie darowal, chyba, ze dziecko spalo, bo jak wyje albo jest zajete czyms innym, to i tak mu nas pokaze! Grr! Przykleje sobie chyba na plecach kartke "to jest bardzo bardzo zly pies, nie daj sie zwiesc jego milym wygladem, to wszystko po to, zebys sie zblizyl i latwiej nam bylo zrobic Ci krzywde!" khkhkh

Milego!

16:47 / 30.04.2005
link
komentarz (1)
nie wiem, jak inne Starsze Sis, ale akurat moja wybyla na majowke na narty,
a mnie zostawila do popilnowania swojego pieseczka,
no to nie jest byle jaki piesieczek :]
75 kilo to juz jest cos, prawda?
no taki cielaczek nie da sie ukryc,
pamietam, jak nikt nie chcial wierzyc, ze jest szczeniaczkiem, kiedy rzeczywiscie nim byl :)
karmie go, wyprowadzam na spacery, drapie za uchem, klepie, ze az mnie reka boli [jak sie klepie delikatnie, to on nic nie czuje ;p],
ale co z tego, jak on teskni,
az mi go zal,
od wczoraj prawie nic nie jadl, na kazdy dzwonek do drzwi podrywa sie i ozywia, zaczyna merdac ogonem, a potem okazuje sie, ze to jednak nie jego pani i znow jest najsmutniejszym psem na swiecie,
eff...
:/

poza tym dowiedzialam sie malo fajnej rzeczy,
znajomy ma powazne problemy,
przez dziewczyne, ktora bardzo kochal,
dla ktorej zdecydowal sie poswiecic wszystko,
rozpoczal studia w kraju, ktory ona wybrala, a ktorego on szczerze nie cierpial,
zmienil sie bardzo,
juz podczas ostatniego spotkania dziwnie sie zachowywal,
smutny jest final tej historii,
na dobra sprawe tak dokladnie nie wiadomo, gdzie on teraz jest i jak mu pomoc...

a moj osobisty kregoslup robi co moze, zebym wiedziala, gdzie do dokladnie mam :/
i za dzisiejsze rowerkowanie pewnie sie obrazi i bedzie bolal jeszcze bardziej,
no ale mowi sie trudno - zbyt piekna pogoda, zeby siedziec w domq, prawda?

Milego! [chociaz Wam]


19:46 / 29.04.2005
link
komentarz (2)
czy wolno marzyc o niemozliwym?
jaki to ma sens?


14:01 / 27.04.2005
link
komentarz (0)
ekg do przodu
ale w sumie nie wiem, czy slusznie,
ja bym siebie raczej oblala niz puscila,
i do konca zycia zapamietam - w bloku nie da sie zobaczyc zawalu, nawet jakby rzeczywiscie byl!

poza tym leje

eff...


23:48 / 26.04.2005
link
komentarz (0)
popoludnie i wieczor pod znakiem ekg
eff...
kto by pomyslal, ze jeden szlaczek, a tyle tresci [az za duzo ;)]
no i jutro zaliczenie!

Milego!

18:38 / 25.04.2005
link
komentarz (2)
drzemka i promocje

budzik zadzwonil o 6.00
6.02 zaczelam myslec,
o tym, na ktora moge go przestawic, zeby nie spoznic sie na zajecia i jednoczesnie jeszcze odrobinke pospac,
6.03 budzik zostal przeinstalowany na 6.30,
i niestety, nie byl to najlepszy pomysl,
w tym czasie mialam sen, ktorym sie zestresowalam bardzo, ale to bardzo!
pisalam kolokwium z mojego 'ukochanego' przedmiotu,
na dodatek pomylilam zestawy i zmarnowalam 3/4 czasu, mialam swiadomosc, ze dostane 2, nie zwolnia mnie z egzaminu i bede musiala sie uczyc tych wszystkich glupot od poczatku, przerazona obudzilam sie, i za moment budzik po raz drugi rozpoczal swoje monotonne zawodzenie...
grupa, niestety, nie wykazala zrozumienia,
wlasciwie to jeszcze mi sie oberwalo, ze nie spisalam pytan ;)
a wracajac do snow, to ja juz wole jak moja podswiadomosc podsuwa te swoje szalone obrazki, ktore raczej nie maja szans na realizacje w rzeczywistosci, a z ktorych dziadzio Freud mialby niezly ubaw...

i dostalam niezwykle korzystna oferte promocyjna dot. zakupu soczewek kontaktowych - kup 24 sztuki za jedyne 469 zlotych, a okulary przeciwsloneczne dostaniesz gratis. I wszystko jasne, prawda?

Milego!
16:22 / 24.04.2005
link
komentarz (1)
haslo z kalendarza na ten tydzien:
'Potykajac sie, mozna zajsc daleko,
nie wolno tylko po upadku sie nie podniesc"
[Johann Wolfgang Goethe]
bardzo slusznie, bardzo!
zwlaszcza, ze w maju okazji do potykania sie nie zabraknie, mam tylko nadzieje, ze upadki nie beda zbyt bolesne ;)

musze przyzac, ze weekend udany,
na piatek szykowalam sie do poprawiania wejsciowki, a tu sie okazalo, ze jakims cudem trojeczka wpadla, aaa :) i smiac mi sie chce z samej siebie - w LO troja byla bardzo bardzo zla ocena, teraz czasem jest szczytem marzen :D
potem odwiedzilam moja chrzesnice [przyszla, legalna stanie sie w sierpniu ;)], bylam z nia na spacerze i musze powiedziec, ze to bardzo przyjemne uczucie, jak ludzie usuwaja sie na boki i to jeszcze z usmiechem na twarzy; zeby tak samo sie odsuwali, kiedy mam rowerek zamiast wozka ;) i zdumiewajace, jak latwo w dzieciach wyksztalcic odruchy warunkowe - wystarczy Wiktorii ubrac czapeczke i cieple ciuszki - syndrom zblizajacego sie spaceru, a ona momentalnie zasypia :)

sobota? dzien pod znakiem Wielkiego Lenia! :]
prawie do 10 wylegiwalam sie w lozku, urozmaicajac sobie czas ksiazka i muzyka pana Kaczmarka,
nastepnie, ziewajac okrutnie, zawloklam oporne cialo na aerobixa - trzeba pracowac nad kondycja, nie ma ze boli [nic mnie tak nie rozbraja na uczelni, jak otyle osoby, ktore opowiadaja nam o promocji zdrowia, dietach i koniecznosci odchudzania pacjentow ;) - az chcialoby sie zapytac 'a pan/pani ile razy w tygodniu cwiczy albo stosuje sie do wlasnych zalecen? hmm?'],
robilam za szofera znaczy zawiozlam mojego siostrzenca na zbiorke harcerska, a potem stwierdzilam, ze raz moge byc ta dobra i zajelam sie przygotowaniem obiadku dla rodziny :)
i przy okazji wyszlam na niedobra dla Don Pedra, albowiem przez caly dzien milczalam, a na koncu udalo mi sie spoznic na spotkanie [taa, to ja mowilam o szanowaniu czasu innych osob, ja...], powiem, ze nawet grozono mi za te 'wystepki' klapsem [!]
film 'Sahara' okazal sie 'bajkom dla duzych Paulinek', no ja sie nie bede klocila, niech to sie i tak nazywa, poza tym meska potrzeba rywalizacji pozbawila mnie punktow na karcie kinomaniaka! ale i tak wieczor sie udal [przynajmniej w moim odczuciu, bo z facetami to nigdy nic nie wiadomo ;p]
co jeszcze moge dodac? stukot obcasow + prawie pusty podziemny parking daja ciekawy efekt

a dzis sie wyspalam! O! :)
czego i wam zycze ;)

Milego!

21:41 / 22.04.2005
link
komentarz (0)
zbyt zmeczona, by myslec...

poza tym Don Pedro przyjechal... karramba :]

Milego!

18:04 / 21.04.2005
link
komentarz (3)
Kto wie?!

-jak zabiezpieczyc dom przed radonem?
-jakie byly przyczyny (oficjalna i nieoficjalne) zespołu Zatoki Perskiej w 1990 i 1991 roku?
-czym sie rozni pyl od dymu?
-w ktorej warstwie atmosfery ozon stanowi zanieczyszczenie powietrza?

nie, prosze Panstwa, to nie jest test wiedzy ogolnej,
to tylko kilka PROSTYCH pytan z zakresu wiedzy przecietnego studenta medycyny,
bo przeciez ograniczenie sie do poznania budowy i zasad funkcjonowania ludzkiego ciala jest nie do pomyslenia!
powinnismy sie rozwijac wszechstronnie!
i po to zapewne istnieje pewien przedmiot, na mysl, o ktorym robi mi sie niedobrze,
i nic na to nie poradze,
nie szkodzi, ze mam w maju zaliczenia albo kolokwia w kazda sobote i przynajmniej po jednym takowym w srodku tygodnia,
ow fantastyczny zaklad uznal, ze szerzenie promocji zdrowia wsrod 7latkow, to cos, o czym studenci po prostu marza :/
biedna stomatologia tak sie przejela, ze przerabiaja przygody shreka na instrukcje obslugi szczoteczki do zebow ;)
tak swoja droga chcialabym to zobaczyc! :]

a poza tym, to moglyby byc juz wakacje :))

Milego!

P.S. Dowiedzialam sie, jaki swietny temat przypadl mojej grupie - bede uswiadamiac dzieciaczki jak sie bezpiecznie zachowac w czasie wakacji w gorach i nad morzem :D
spoko, da sie zrobic!
np. podrywanie Panow Ratownikow na Malego_Slodkiego_Bobasa (tm) [a Mlody kiedys takiego udawal] mam juz przecwiczone ;)
zartuje,
ale nikt mi nie chce uwierzyc, ze sam do nich poszedl z ta pileczka, a potem radosnie wykrzykiwal imiona wszystkich obecnych tam moich kolezanek :))


19:38 / 19.04.2005
link
komentarz (9)
skleroza, autobus i mitochondria :)

bo wiecie... skleroza to bardzo niefajna rzecz,
[pomijajc fakt, ze nogi bola]
wczoraj w okolicach 23.50 wydawalo mi sie, ze nie musze juz nic poza polozeniem sie do lozeczka,
dwie minuty pozniej wlaczalam kompa i wyciagalam madre ksiazki z anatomii - no referat kto napisze? :)

kartka z kalendarza na obecny tydzien,
zdjecie:
maly stolik,
na nim dwie filizanki kawy, ta, ktora stoi blizej jest pusta,
i rece - meskie, nieco uniesione, widocznie dla podkreslenia slow ich 'wlasciciela',
obok cytat
"szata milosci jest utkana z materialu codziennosci" [Paul Bolkovac]
i tak mi sie skojarzylo z 'obrazkiem', ktory nasunal mi sie wczoraj przed oczy doslownie na moment, autobus przyhamowal, a ja odwrocilam glowe w kierunku mijanej kamiennicy,
na pierwszym pietrze, w oknie otwartym szeroko na rosciez, stala para,
ona trzymala w rekach kromke chleba,
on stal za nia, obejmowal ja w pasie przytulajac sie do jej plecow,
oboje usmiechnieci,
to byl moment, migawka z filmu zycia,
mam nadzieje, ze kazdy z nas ma swoje okno i swoja kromke chleba :)

i musze przyznac, ze studenci medycyny to wredny, okrutny narod :)
bo mozna na przyklad powiedziec medycznemu laikowi, ze ktos nie chodzi na zajecia, bo ciezko choruje na mitochondria [dla niewtajemniczonych: kazda nasza komorka ma takowe, to takie centrum produkcji energii], albo pytac sie o nowa bron, ktora wojsko testuje na wyspach Langerhansa [a to czesc trzustki] uzywajac przy tym aparatow Golgiego [skladnik kazdej naszej komorki]
:D
no ale czasem powinno byc wesolo, prawda?

Milego!

PS. Trzymanie kciukow za maturzystow trwa! :)

12:02 / 17.04.2005
link
komentarz (6)
matura...


az trudno uwierzyc, ze minely juz trzy lata od tamtych chwil,
pamietam, jak szlismy przejeci, skupieni, po ta przepustke do 'dojrzalosci', pelni ambitnych planow na przyszlosc, chcacy juz oderwac sie od swiata lekcji, dzwonkow, zadan domowych i wywiadowek,
chcielismy juz byc DOROSLI, odpowiadac sami za siebie,
ile zostalo z tych marzen?

matura z polskiego wypadala w czwartek,
bylo bardzo cieplo i slonecznie,
pisalam list otwarty do czlowieka XX wieku :)
do tej pory nie odprulam malutkich kieszonek doszytych przez moja mame po wewnetrznej stronie marynarki - w kazdej bylo pol malusienkiego slownika ortograficznego 'na wszelki wypadek' :))
nie przydal sie :]
drugi dzien [tej czesci egzaminu w ogole sie nie balam]- biologia - uczylam sie jej z mysla o egzaminach wstepnych na studia, nie o maturze, wiec moja wiedza musiala wykraczac daleko poza wymagania z liceum...
a potem zaczal sie czerwiec - wakacje!, nie dla mnie niestety,
klasa oblewala, kiedy sie dalo i kiedy sie nie dalo, zdana mature,
a ja siedzialam zasypana ksiazkami, notatkami i testami z fizyki, chemii i biologii - ale czy cena za marzenia moze byc niska?
dzien egzaminu - ssanie w zoladku i spocone rece, i swiadomosc, ze gra toczy sie o najwyzsza stawke,
zlozylam tylko jeden papier, zadnej alternatywy, zadnej furtki, wszystko albo nic,
a w kieszeni marynarki dosc specyficzny 'amulet na szczescie' ;)
wazyl calkiem sporo, i pobrzekiwal przy kontakcie z lawka, na ktorej siedzialam, i moze tym samym przypominal, ze sa ludzie, ktorzy we mnie wierza,
[do P. - powiedziales mi ostatnio, ze prawdopodobienstwo, iz sie dostane 'to tak jak wiedziec, ze w sklepie na polce bedzie lezal chleb', to byles bardziej pewny ode mnie :)]
dostalam sie!
pamietam, ze pojechalam obejrzec wyniki w nowych butach i odparzyly mi stopy :)
jak wysiadlam z autobusu na mojej ulicy, to w akcie desperacji poszlam na boso,
koniec...
wygralam...
mozliwosc realizacji swoich marzen, to chyba najpiekniejsze, co mozna w zyciu osiagnac,
widziec cel,
i widziec, jak sie on przybliza,
jak moje dzialania daja rezultat,
eff

trzymam kciuki za tegorocznych maturzystow!
:)

Milego!

PS. I tak mi sie jeszcze przypomnialo - w czasie okolomaturalnym stal u mnie wazon z galazkami kwitnacych kasztanow - przyniosl mi je moj tato :)
17:40 / 14.04.2005
link
komentarz (2)
czas,
nie mozna go zobaczyc, poczuc ani dotknac,
a cenny bardzo,
wrecz bezcenny,
i wciaz go brakuje,
kupic sie nie da,
dlatego staram sie szanowac czas innych,
i licze na to, ze inni uszanuja moj,
nie zawsze tak jest, niestety,
przyklady mam chocby z wlasnego 'podworka' - wyjatkowo malo wykladowcow konczy swoje wywody [mniej lub bardziej ciekawe] o czasie, bo student to takie stworzenie, ktore nie ma innych cwiczen, albo ktoremu wcale nie spieszy sie do domu i swiadomosc, ze kolejny autobus bedzie mial za pol godziny absolutnie go nie poirytuje, prawda?
dzis, na ostatnim wykladzie, nie wytrzymalam,
bylo juz 10 minut po czasie, kiedy wstalam i powiedzialam "przepraszam bardzo, pani doktor, ale wyklad skonczyl sie juz 10 minut temu",
na co pani doktor przeprosila, ze przeciagnela, bo "jej sie wydawalo, ze wyklad trwa dluzej" i poszla,
yyyy... ja juz nie mam wiecej pytan,
pomijam fakt, ze wyklady sa od pazdziernika

a moim najwiekszym marzeniem na teraz jest:
NIECH TEN [PIP] [PIP] [PIP] REMONT SIE SKONCZY!
jak Pan Majster(tm) szaleje na dachu przy kominie, to mysle, ze glosniej by bylo, gdyby odrzutowiec ladowal w poblizu, chociaz w sumie mam watpliwosci...

mimo wszystko i wbrew wszystkiemu - milego!



22:04 / 13.04.2005
link
komentarz (0)
szary kapelusz,
z kwiatkiem,
woalka

nie ma go juz,
nie ma tez osoby, ktora wspaniale w nim wygladala...

ludzie, ktorzy odeszli zapisuja sie czasem w naszej pamieci, jako wspomnienia przedmiotow, ktore byly z nimi zwiazane...

"Ludzie mysla, ze zyja bardziej intensywnie niz zwierzeta, niz rosliny, a tym bardziej - niz rzeczy. Zwierzeta przeczuwaja, ze zyja bardziej intensywnie niz rosliny i rzeczy. Rosliny snia, ze zyja bardziej intensywnie niz rzeczy. A rzeczy trwaja, i to trwanie jest bardziej zyciem niz cokolwiek innego"

[Olga Tokarczuk,'Prawiek i inne czasy']


19:23 / 12.04.2005
link
komentarz (2)
rodzice chorych dzieci to bardzo niebezpieczni osobnicy, ktorych pomyslowosc przechodzi wszelkie oczekiwania
przyklad?
prosze bardzo!
-co zrobic, kiedy u dziecka stwierdza sie anemie z niedoboru zelaza?
ano metody 'leczenia' dzieci sa rozne - prym wiedzie zmuszanie wlasnych pociech do 'zajadania sie' szpinakiem, najlepiej popijajac go sokiem ze swiezych burakow [ani jedno ani drugie nie ma wcale taaaakich ilosci zelaza, zeby gra byla warta swieczki, lecz czego sie nie robi dla dobra wlasnych dzieci? ;)], ale zloty medal za najwieksza pomyslowosc otrzymuje pani, ktora wpadla na pomysl taki: bierzemy jabluszko, wkladamy do niego zardzewiale [koniecznie!] gwozdzie, czekamy, karmimy dziecko jabluszkiem... taaa, nie ma to jak solidna porcja zelaza!
Zastanawiam sie, ile ta pani nad tym myslala?
Dziecku na szczescie nic sie nie stalo :)

Milego!


22:00 / 10.04.2005
link
komentarz (1)
dialogi studenckie:
- Bartek, pediatria nie chce do mnie przemowic! A tak prosilam! Te wartosci przypomnialy tylko koszmarek pt. diagnostyka. Poza ty niezly usypiacz :/
- Nie spij, nie przystoi! Nalezy z tym rozmawiac, glaskac, bawic w kosi-kosi, jezdzic na trojkolowym rowerku...Co ja Ci bede mowil, po prostu otworz swoje serce!
- Wiesz co? Nie pij tyle!
- Niestety jestem trzezwy. Moze gdybym nie byl, szybciej bym sie z tym dogadal. Ale ciagle pytam- 'juz?' I slysze 'jeszcze troche, ok?' A ja na to 'nie spieszymy sie'
- Bartek, co ONI Ci zrobili?


no i czy my jestesmy normalni?


23:24 / 03.04.2005
link
komentarz (1)
pomnik Ojca Swietego,
swiatlo reflektorow i setek swiec,
szaliki Pogoni i Legii,
kwiaty,
morze glow zwroconych w jedna strone,
21.37 - milkna spiewy i modlitwy,
pozostajemy w ciszy,
w zalu
nieutuleni...


12:15 / 03.04.2005
link
komentarz (0)
"Modlitwa nie zmienia postanowien Boga,
ale zmienia tego, kto sie modli."


[']

21:28 / 01.04.2005
link
komentarz (1)
kolejna dawka wiedzy,
kolejna dawka kawy,
ciezko sie skupic - za sciana wlaczony telewizor,
rozmowy, wspomnienia, wiesci,
swiat zamiera, kiedy Ruini zbliza sie do mikrofonu,
ja takze...


16:43 / 01.04.2005
link
komentarz (2)
Dzis doszlam do wniosku, ze kawe zaczne sobie podawac dozylnie, co by stezenie kofeiny nie opadalo za szybko
powod? piatkowe popoludnie i wieczor spedzam przygotowujac sie do sobotniego kola :/
ostatnio jeden z wykladowcow staral sie nas pocieszyc "Ale niedziele to maja panstwo wolna!" Taaa, hura...

A Mlody powiedzial:
"O ja! Oparzylem sie o muche w zupie!"
Coz, mozna i tak :)
Mysle, ze to dosc skomplikowane w wykonaniu, ale...

Poza tym lekarstwo na glupote poszukiwane!

Milego!

19:12 / 30.03.2005
link
komentarz (2)
wlasnie mi mama radosnie oznajmila, ze trzeba sie postarac o drabine, bo od jutra Pan Majster bedzie dzialal przy kominie, i kafle na schodach przed domem tez beda wymieniane... prawda jest taka, ze nienawidze wszelkiego rodzaju majstrow szlajajacych sie po domu, przed domem i za domem, przezylam juz chyba wszystkie rodzaje remontow: lazienkowe, podlogowe, wymiane okien, wymiane instalacji gazowej, kaloryferow, zamiane zaniedbanych pomieszczen w piwnicy na pralnie, spizarnie i tym podobne, kafelkowanie tarasu, schodow przed domem, panelowanie domu, i jeszcze bylo tego troche, ale nie mam ochoty wracac juz do tych 'uroczych' wspomnien :/ ofoliowanym pokojom, wszechobecnemu kurzowi i radosnym 'dzien dobry' Panow Majstrow mowimy zdecydowane NIE!!!
Niestety moje skromne zdanie w kwestii remontow sie nie liczy...
a Taki Jeden jeszcze mi zazdrosci [tak troszeczke, zeby nie bylo ;)]

a jutro juz zajecia, na dodatek kliniczne,
znaczy trzeba sie przebrac w fartuch, miec obuwie zmienne,a torbe i plaszcz oddac do szatni,
i tu sie zaczynaja schody,
bo pani szatniarka to pracuje chyba za kare albo realizuje sie w wolontariacie [chociaz nie, wolontarial wiaze sie z dobra wola],
owa pani, jak widzi zblizajacego sie studenta, ignoruje go tak dlugo jak sie da, kiedy dluzej sie juz nie da, wywraca oczami i laskawie podchodzi do lady, dobrze, ze nie wrzeszczy 'czego?', ale niewiele brakuje,
a juz wybitnym nietaktem z naszej strony jest czegos zapomniec i wrocic po chwili [a nalogowo zapominamy identyfikatorow], jeszcze bez kazania sie nie obylo w takiej sytuacji;
najbardziej cierpi jednak, jak w przerwie chcemy na chwile plecak albo jedna z toreb,
ani razu nie uslyszalam z ust tej pani 'prosze' albo 'dzien dobry' czy 'do widzenia',
no ale moze ja za duzo wymagam?
w koncu po co byc zyczliwym dla otoczenia - za to premii nie daja...


Milego!
15:03 / 29.03.2005
link
komentarz (4)
lubie rowerkowac, fakt,
z drugiej strony, kiedy prowadze auto to rowerzystow nie cierpie,
jedzie taki jeden z drugim srodkiem ulicy, i jeszcze slyszac nadjezdzajacy samochod za soba odwraca glowe w jego kierunku, jednoczesnie skrecajac przy tym kierownice, dzieki czemu udaje mu sie zajac jeszcze wieksza czesc drogi,
no nic, rowerzysta tez ma swoje prawa, dlatego traktuje go jak, za przeproszeniem, 'swieta krowe', omijam szerokim lukiem, i dobrze jest,
ale sama, przesiadajac sie na rowerek, oczekuje tego samego, i co? i guzik!
dzis na pasach zostalam 'niezauwazona'! malo fajne uczucie, jak auto zatrzymuje sie w odleglosci 5 cm, i oczywiscie co? moja wina! pan kierowca raczyl wyrazic swoje oburzenie! Czy wszyscy przystojni mezczyzni uwazaja, ze zawsze maja racje? Mi zabraklo slow, ale starszy pan stojacy za mna nabluzgal mu rowno ;)

pozdrowienia dla wszystkich kierowcow szanujacych rowerzystow! :)

Milego!

00:03 / 25.03.2005
link
komentarz (4)
[swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka][swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka]
[swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka][swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka] [swieczka][swieczka] [swieczka]

fuuuu

i zyczenie... [bo zyczenia urodzinowe mi sie spelniaja]


22:23 / 24.03.2005
link
komentarz (3)
Dialog kontrolowany: ja i Mlody i galaretka zolciutka jak kaczuszka z kawalkami jablek
Ja: jedz Mlody, to pojdziemy pograc
Mlody: ale to jakies oszustwo, mowilas cos o galaretce, a tu same jablka!
Ja: no galaretka jest pomiedzy, przypatrz sie
Mlody: a nie mogliscie zrobic chociaz wisniowej?
Ja: to nastepnym razem, dobrze?
Mlody: nie smakuje mi
Ja: to sobie wyobraz, ze jest czekoladowa
Mlody: no mozesz mi powiedziec jak, skoro jest zolta? Nie widzisz?!
Ja: to zamknij oczy, albo wiesz co? Daj Cie pokarmie!?
Mlody: a to ja juz moze zjem

Lubie Mlodego :) Jest dla mnie jak mlodszy brat, którego nigdy nie mialam, tak wlasciwie sie traktujemy. Znaczy sie znajomi, co legalnie posiadaja instytucje mlodeszego brata, pukaja się znaczaco w czolo, jak to mowie, moge wiec sie mylic ;)

Dialog kontrolowany nr 2: ja i Mezczyzna Konserwatywny
Ja:a mezczyzna powinien pomagac w domu i przy dzieciach?
M.K.:skoro sie powolalo zycie do zycia to trzeba za to brac odpowiedzialnosc prawda ?
M.K.:dziecko sie nie rodzi tylko dlatego, ze kobieta sie nudzi
M.K.:podobnie z "domem"
M.K.:chociaz pieprznac sie na kanapie z pilotem to kuszaca perspektywa...
Ja:no takim konserwatysta to mozesz byc
M.K.:to jednak z drugiej strony ugryzc kogos w ucho przy zmywaniu garow to tez niezla perspektywa

lubie tego pana :) nie wiem, jak to robi, ale potrafi sprawic, ze sie usmiechne, nawet jak jest mi ciezko i zle

i bylam dzis na spacerze ze sliczna malenka dziewczynka, musze przyznac, ze ostatni raz mialam okazje pchac wozek jakies 8 lat temu, kiedy Mlody nie byl jeszcze zbyt dobrym kandydatem na brata. Jej mama przypatrywala sie mojej zachwyconej minie ze stoickim spokojem, az wreszcie po 2h zapytala: a moze oddasz mi moja corke, co? :) bo ja lubie dzieci!

Milego!



21:54 / 22.03.2005
link
komentarz (0)

... Witaj slodkie nic_nie_robienie - pomyslala o swoich planach. Porozrzucane ksiegi, powydzierane kartki, przepalony kociolek, dzis to wszystko bylo bez znaczenia. Czarny Kot zniknal z zasiegu wzroku, a tak miala ochote wziac go na kolana, poglaskac, podrapac za uchem. No ale trzeba uszanowac kocie obyczaje...

A wiec stalo sie! Wreszcie wolne. Do tego stopnia marzylam o tej chwili, ze nawet sprzatanie mnie nie przeraza [!!!]. No dzis na przyklad w ramach relaksu ja prasowalam, a pan Bocelli spiewal, czyli wszyscy robili to, co potrafia najlepiej ;) A jeszcze na jutro mam sie zameldowac na spacer z moja malutka (przyszla) chrzesnica. Ja bardzo chetnie! Wszystkie zajecia nie wymagajace zbytniego (czyt. praktycznie zadnego, no dobra - zadnego) zaangazowania szarych komorek sa dla mnie w sam raz!

A poza tym chcialam zauwazyc, ze czytelnie nie zawsze sa miejscami sluzacymi procesom poglebiania wiedzy. W najwiekszej w miescie, na drugim pietrze mozna siasc przy przeszklonej scianie. Widok stamtad jest dosc egzotyczny, ze sie tak wyraze. Szare budynki z szarym podworkiem? Nie, to by bylo za proste. Szare budynki z szarym podworkiem, a do tego jeden budynek otynkowany na rozowo! :) i jesli ktos lubi obserwowac, to jest to swietne miejsce. Na parapecie jednego z okien wylegiwal sie kot, inne bylo cale zastawione kwiatami, ale tak bujnie rosnacymi, jeszcze inne myl polnagi mlody mezczyzna [no nie moja wina, ze akurat to robil, jak ja mialam najszczersze checi sie uczyc ;)]. Rozowy dom posrodku szarosci swiata. Fajne!

I chyba wypadaloby sie wyspac! Taaa, to jest zdecydowanie dobry pomysl! Czego i Wam zycze! Milego!

19:07 / 20.03.2005
link
komentarz (1)

... Bylo jej wstyd, najzwyczajniej w swiecie. Nie spisala sie, jak na czarownice przystalo, wrecz mozna powiedziec, ze zawiodla. A to uczucie rownie 'przyjemne' co zbyt ciasne buty - uwiera i nie daje o sobie zapomniec, nie pozwala skupic mysli na innych sprawach. Gdyby nie czujnosc Czarnego Kota ('czujnosc przede wszystkim' to jedna z podstawowych zasad przez niego wyznawanych) byloby jeszcze gorzej. W niej wdziecznosc mieszala sie ze wstydem, a kocisko spalo, zadowolone z siebie, i zdawalo sie nie pamietac tego, co zrobila. Westchnela cicho: ma nauczke na przyszlosc...
Dzis o 13.35 oficjalnie nadeszla Wiosna, jak podaly wszystkie zrodla informacji, ale Zima chyba nie wierzyla w to do ostatniej chwili, bo nieco chaotycznie sie pakowala, i zapomniala miedzy innymi zabrac mroz. Teraz po niego wrocila i jeszcze wprasza sie do Wiosny na herbate. No tak sie nie robi Zimo!
Bylam dzis w jedym z moich ulubionych miejsc, i to nie sama! Moj towarzysz okazal sie podatny na jego piekno, na moje wysilki w roli przewodnika mniej, a szczerze mowiac - w ogole - ale to moze dobrze, bo to zawsze jakas wskazowka, ze nie minelam sie z powolaniem ;) nie dla mnie snucie opowiesci o zwiazkach przeszlosci z terazniejszoscia.
A na to, co bylo potem, wolalabym spuscic zaslone milczenia. Powiem tylko, ze od dzis moge robic za ksiazkowy przyklad rozwazan pod tytulem 'Nigdy nie wierz kobiecie' ;) Ale co tam, wpadki zdarzaja sie i najlepszym, a co dopiero takim, co maja zielono w glowie - tak to sobie tlumacze. Bedzie dobrze!



Milego!

22:45 / 19.03.2005
link
komentarz (0)
... Wyszla przed chate zaniepokojona, nie dostrzegla jednak nikogo. Spojrzala w strone lasu i... usmiechnela sie do siebie. Juz wiedziala kto zlozyl jej niezapowiedziana wizyte i oddalil sie rownie szybko jak pojawil. Dopiero teraz jej uwage przykul sporych rozmiarow pakunek, ktory stal oparty o sciane chaty. „Spojrz Kocie – ktos o mnie pamietal, choc predko!” – zawolala. Czarny Kocur nie raczyl odpowiedziec nawet mruknieciem. Dzis zupelnie nic mu sie nie chcialo. Spal wyciagniety przy kominku ignorujac okrzyki Malej Czarownicy. Rozpakowala... w srodku byla ostatnia rzecz, o ktorej pomyslala. No owszem, ostatnio pilnie studiowala nowe zaklecia i sporzadzanie naparow, ale zeby od razu zasluzyc na... miotle?!? To jej sie nie miescilo w glowie! Jej mysli pofrunely w kierunku dostarczyciela niezwyklego prezentu. Dlaczego zadal sobie dla niej tyle trudu? Czarny Kot otworzyl jedno oko i usmiechnal sie chytrze po wasem [tak jak to tylko koty potrafia] czytajac jej w myslach. Odwrocila glowe w jego kierunku i przyjrzala mu sie uwaznie. Juz miala zadac pytanie, ale zrezygnowala, wiedziala, ze i tak sie nic od niego nie dowie – jej Kot pilnie strzegl swoich tajemnic...

:) z okazji zblizajacych sie urodzin dostalam dzis niezwykly prezent, i jeszcze do tego kilka 'zwyklych', jesli mozna je tak nazwac. Mam nadzieje, ze osoba, od ktorej je otrzymalam zrozumie co mam na mysli :) wlasciwie to samo jej pojawienie sie w moim zyciu, bylo prezentem

a dzisiejsze kolo zaliczylam na 4! :))az sie zdziwilam normalnie
Jak opisac reszte dnia?
Hmm...
niebieski szalik
biala kawa
brazowe oczy
mrozny wieczor
zimne rece
cieply usmiech
- to byl dobry dzien

Milego!
18:54 / 18.03.2005
link
komentarz (0)
utknelam gdzies miedzy zawalem a oporem wiencowym,
ucze sie tych samych definicji po raz enty na ente zaliczenie z entego przedmiotu,
nie wiem, jaki jest cel tego zabiegu - moze w ten sposob cos w glowie zostanie, nawet przy oporze w przyswajaniu wiedzy przez wlasciciela glowy, eff...

wkrotce swieta,
ale ja wcale sie czuje sie przedswiatecznie,
wiosenne swieta nigdy nie mialy dla mnie tego uroku, co Boże Narodzenie,
to bardziej czas odpoczynku, zlapania oddechu, przerwa w zyciorysie, brak koniecznosci wstawania o 6 rano, domowe ciasto...

Taki Jeden siedzi sobie wlasnie w pociagu i nieco marudzi,
a ja bym sie chetnie zamienila,
siedzialabym sobie i beztrosko czytala ksiazke albo zastanawiala sie kim sa podrozujacy ze mna pasazerowie,
mam przyjaciolke, z ktora swego czasu spedzalam prawie kazde piatkowe popoludnie wlasnie na dworcu, siadalysmy na lawce i przygladalysmy sie ludziom,
ich bagazom,
ich radosciom,
ich problemom,
wymyslalysmy zyciorysy,
moze to glupie, ale ja czasem tesknie do tamtych chwil,
po pachnialy beztroska i jeszcze troche dziecinstwem, a troche juz dorosloscia

dobra, starczy, bo zaczynam sie czuc jakos tak 'staro'? ;))

Milego!
23:56 / 17.03.2005
link
komentarz (0)
no i co? i zolte krokusy pokazaly na co je stac! :)

rano, wychodzac z domu, uslyszalam nad soba charakterystyczny krzyk - dzikie gesi ulozone perfekcyjnie w klucz wracaly do ...domu? :)
przypomnial mi sie pewien wieczor, ciezki, jesienny, wtedy tez je bylo slychac, cale stada wzbijaly sie wysoko i odlatywaly w tylko sobie znanym kierunku - symbol zblizajacej sie zimy,
mam dziwne wrazenie, jakby to bylo kilka dni temu, jakby zimowe miesiace byly tylko snem...
a swoja droga, skad ges wie, ktore miejsce zajac w kluczu?

tydzien, choc zapowiadal sie nieciekawie, okazal sie calkiem znosny, choc o pelnym zwyciestwie pomowic bedzie mozna w sobote, po ostatnim kole,
tak, tak - to jeden z nieodpartych urokow mojej uczelni, kolokwia w soboty,
no bo przeciez student moglby z nudow umrzec w piatkowy wieczor, a tak 'rozrywki' ma, ze ho ho!

ale bedzie topesz - taki jest plan! :)

i juz wiem, co mialam dzis zrobic - isc wczesniej spac! O!
E tam, spanie jest przereklamowane, poczekam z tym do swiat! ;)

Kolorowanych!
11:09 / 16.03.2005
link
komentarz (4)
wyrosly przed domem sasiadki,
trzy,
niepozorne,
niesmiale,
wsrod zeschlych, burych lisci i topniejacego sniegu,
jakby byly z innej bajki... tej o wiosnie

przebiśniegi


ucieszylam sie :)
zaraz pokazalam mamie,
a potem pobieglam obejrzec, czy w moim ogrodku tez zaszly jakies zmiany,
i... SA!
takie malutkie, ale sa :)
zielone listeczki, ktore wyjrzaly spod ziemi, jeszcze nie przypominaja krokusow, lecz za pare dni... :))


Milego!

21:34 / 14.03.2005
link
komentarz (1)
tydzien 'wesolych' zaliczen [lacznie z sobota]

pomijam fakt, ze jako przyszly lekarz musze wiedziec, do ktorego pietra dolatuje mucha [dla zainteresowanych: osmego w teorii, ale juz zostalo to obalone przez praktyke]albo ktore czesci samochodu generuja wibracje calego ciala :)
znaczy to jest smieszne, jak sie o tym opowiada, ale jak sie tego trzeba nauczyc, to wierzcie mi, moze bolec...

uciekam, bo ksiazki placza ;)



18:41 / 13.03.2005
link
komentarz (1)
w calym domu pachnie swiezo upieczonym ciastem!

ma ktos ochote na kawalek? :)

10:08 / 13.03.2005
link
komentarz (1)
a dzis zima zakpila ze wszystkich czekajacych na wiosne
- chcecie sloneczka?
- taaaaaaaaaak!
- chcecie plusowa temperature?
- jasne, jasne!
no to jest i jedno, i drugie, i 8 [slownie: osiem] centymetrow sniegu jako bonus
:)
ale mimo to jest pieknie!
(nie)tajemniczy ogrod za domem trwa uspiony pod biala pierzynka puchu, ktory skrzy sie w sloncu,
na drzewach i plocie psuja ta biala symetrie czarne gawrony,
kiedy wysypywalam im chleb nawet nie poczekaly, az sie oddale, widac glodne...

cytat z kalendarza na ten tydzien
"Jedynie milosc rozumie tajemnice:
innych obdarowac i samemu przy tym
stac sie bogatym" [Brentano Clemens]
a na obrazku obok morze fioletowych krokusow :)
a przy wtorku proza zycia - dentysta 18 ;)
a przy sobocie - za malo miejca, aby napisac, jak sie na nia ciesze!

Milego!
23:38 / 11.03.2005
link
komentarz (1)
nie moge sobie znalezc miejsca,
dziwne mysli maszeruja mi po glowie, kiedy mam nadzieje, ze juz odeszly, one robia w tyl zwrot i naprzod marsz,
fakt, ze spalam w dzien raczej nie pomaga,
nie da sie pojac, zrozumiec wszystkiego, co dzieje sie wokol nas, czujemy sie zagubieni, oszukani, zmeczeni porazka,
w glowie tysiac znakow zapytania za tysiacem 'dlaczego'
nie da sie pojac, mozna tylko wierzyc, ze to ma sens, ze Ktos tym kieruje i trzyma reke na pulsie, choc nam sie wydaje, ze wypadamy z trasy - game over,
przeciez za kilka godzin wstanie nowy dzien,
tabula rasa
nowa szansa
przeciez 'nigdy nie pada kazdego dnia'
przyjdzie czas, kiedy stopnieje snieg, zaswieci slonce, szaro-bury swiat okaze sie kolorowy, stane bosymi stopami na mokrej soczystozielonej trawie i znow poczuje sie szczesliwa,
a Ktos bedzie stal obok i sie usmiechal...
okaze sie, ze ta ukladanke mozna jednak zlozyc w calosc, ze elementy z pozoru tak rozne i zupelnie do siebie niepasujace stana sie jednoscia

juz niedlugo...


19:06 / 09.03.2005
link
komentarz (1)
promyczek radosci - wakacyjny wyjazd przestal byc tylko marzeniem :))
18:08 / 09.03.2005
link
komentarz (0)
Damian Rice - The Blower's Daughter Lyrics

And so it is
Just like you said it would be
Life goes easy on me
Most of the time
And so it is
The shorter story
No love, no glory
No hero in her sky

I can't take my eyes off of you
I can't take my eyes off you
I can't take my eyes off of you
I can't take my eyes off you
I can't take my eyes off you
I can't take my eyes...

dzisiejszy powrot z uczelni nie nalezal do najprzyjemniejszych,
po wczorajszych sladach wiosny nie bylo sladu,
wialo, zaczal padac snieg,
zrobilo sie zimno, wilgotno,
pomimo grubych rekawiczek momentalnie zlodowacialy mi rece,
tramwaj jak na zlosc wcale nie zamierzal wyjechac zza zakretu,
nie bylo z kim porozmawiac,
nie bylo nawet do kogo sie usmiechnac,
nie lubie takich chwil - zbyt latwo staje sie wowczas ofiara szarych mysli o szarym zyciu,
dzis trudno sie bylo od nich opedzic,
najbardziej natretna nazywa sie "samotnosc",
jedynym sposobem na nia jest szybkie wyliczenie w myslach osob, dla ktorych jest sie waznym i potrzebnym,
uff... poszla sobie, tylko ze dzis pozostalo po niej malenkie "ale"

potrzebuje wiosny!
nawet jesli nie za oknem, to... w sobie! w glowie! w sercu! w myslach!
niech juz przyjdzie, prosze!!!



21:02 / 08.03.2005
link
komentarz (2)
dzis dalo sie wyczuc w powietrzu wiosne,
taka niesmiala

podsumowanie Dnia Kobiet: tulipan, roza i kilka zonkili, troszku zyczen [w jednych dowiedzialam sie nawet, ze jestem istota plci zenskiej - kurczak, jak na to wpadles?]

poza tym leciutko mi szumi w glowie, no nie moja wina, ze Ojciec postanowil uczcic dzien kobiet winem, a ja mam bardzo slaba glowe [za to mocne plecy] ;)
swego czasu w domu byl tylko on i trzy kobiety, na szczescie sie Starsza Sis "zlitowala" i urodzila mu wnuka :)

jadac autobusem przypatrywalam sie parze siedzacej naprzeciwko, i zlapalam sie na tym, ze zazdroszcze im, iz mogli kupic wspolny chleb, wiezli do domu wspolne zakupy, eff... ale co tam, tez tak kiedys bede miec! :)

Milego!
19:44 / 07.03.2005
link
komentarz (6)
"Kobieta chce byc kochana bez powodu,
bez "dlaczego", bez dobrych manier, wdzieku,
inteligencji, ale dlatego, ze ona jest."

ciekawe, czy mezczyzna, ktory to powiedzial, opieral sie na wlasnym doswiadczeniu...

i ja tak bardzo prosze, niech juz bedzie wiosna, bardzo, bardzo! W ostatecznosci niech chociaz sloneczko pozaglada :)
20:01 / 06.03.2005
link
komentarz (5)
nierozwiazany problem dnia dzisiejszego: jak sie gotuje marchwianke? :)
10:59 / 06.03.2005
link
komentarz (0)
zagadka: jaki jest najlepszy sposob, by sobie urozmaicic niedziele w okolicach 8 rano?

odpowiedz: poodsniezac przed i za domem :)

uprzedzajac pytania - dobrze sie czuje :)

dzis spotkanie ze Starsza Sis, Mlodym i ich psem [nieslusznie kwalifikowanym przez niektorych jako przedstawiciel rodzaju[?] yeti ;)]
on jest po prostu wielkim slodziastym bernardynem! :]

...

juz po :)
jedliscie kiedys powidla z kumkwatow? [nawet nie wiem, czy dobrze napisalam, tak sie wymawia w kazdym badz razie :)] calkiem niezle, zwlaszcza jak towarzyszy im piaskowa babka wlasnej produkcji, mmmm :)
no i w koncu tej zimy udalo mi pojezdzic na sankach!

Milego!
21:51 / 05.03.2005
link
komentarz (5)
zastanawialiscie sie kiedys, ile w Waszym zyciu zalezy od przypadku?
faktem jest, iz w dziedzina mi najblizszej czesto dokonywano odkryc wlasnie przez przypadek; a to laborant sie potknal, sloj, ktory niosl, rozbil sie o posadzke, chwile pozniej wszedl dr Jackson i zobaczyl go spiacego w najlepsze [w sloju byl eter]; a to sie Flemingowi trafil laborant - leniuch, nie chcialo mu sie myc za dokladnie plytek do hodowli bakterii, no bo przeciez resztki z hodowli grzybow jeszcze nikomu nie zaszkodzily, prawda? ;)

w moim zyciu tez bylo kilka przypadkow :)
chyba najbardziej niezwykly zbieg okolicznosci mial miejsce prawie cztery lata temu,
od tamtej chwili wierze w spelnienie zyczen pomyslanych w czasie zdmuchiwania swieczek na urodzinowym torcie :)

nierozwiazany problem dnia dzisiejszego: co to jest pantalyk - przeciez istnieje powiedzenie "nie dac sie zbic z pantalyku" :)

Milego!
23:15 / 04.03.2005
link
komentarz (2)
co trudniejsze: odchodzic czy patrzec jak Ktos odchodzi?
19:54 / 28.02.2005
link
komentarz (2)
no i po jaka gardlo mnie znow boli? mierze temperature, ale wole nie patrzec na wynik...
no dobra! Taki Jeden wciaz powtarza, ze mam byc dzielna, to bede! yyy... mamo, NIE! NIE znowu! I po co patrzylam? Trzeba bylo zyc w nieswiadomosci... ;)

wiem, ze to zabrzmi naiwnie, ale moze do jutra przejdzie? Ewentualnie do pojutrza? Moze to to samo badziewie, co niecaly miesiac temu i chlopaki szybciutko sie z tym uporaja? No dla kogos wypilam caly "Immunal". Nie oszukiwalam!

a moze by tak zastosowac terapie celowana jakims drinczkiem? w celu dezynfekcji gardla oczywiscie!
:)


06:48 / 28.02.2005
link
komentarz (4)
to jeden z tych dni "dzis sie kladlam i dzis wstalam" [nie mylic z "dzis nad ranem sie kladlam i rano wstalam"], ale jakos na razie sie trzymam i to jest pozytywne :)

bardzo jestem ciekawa, gdzie mozna by wyslac reklamacje w zwiazku z padajacym drugi dzien sniegiem! Czy jak zbliza sie marzec, to zima nie moglaby choc zaczac udawac, ze juz sie powoli zaczyna zbierac? I ze wiosna jednak sie pojawi? No coz... musi zostac jak jest, na dworze zimno i bialo, w domu kwitna zonkile :)

Milego!
18:20 / 22.02.2005
link
komentarz (1)
cytat z kalendarza na ten tydzien:
"Jest wiele spraw, o ktorych nie trzeba mowic, a ktore nalezy czynic" [Phil Bosmans]

chyba jakos przedwczoraj zostalo mi obiecane cos, co swietnie ilustruje te slowa - sesja czochrania ;)
no nic na to nie poradze, ze strasznie straszniscie lubie, jak ktos mnie drapie po glowie, nawet za cene rozczesywania koltuna, ktory powstaje w trakcie :)
a znam i takich, co celowo staraja sie uzyskac ten efekt i sa potem z siebie bardzo doomni!

dzis na pewnych zajeciach mialam okazje podziwiac inwencje tworcza asystenta z opracowywaniu mieszanki wykrztusno - przeciwkaszlowej - no, wyszla piknie po prostu, i nalewka z opium, i ipecacuana [to cóś Indianie produkowali od zawsze] i w zasadzie mysle, ze podzialalaby na wszystkie smuteczki, nie tylko te z powodu kaszlu ;)

trzymajcie sie cieplutko [bo chyba zima wraca...]
23:57 / 19.02.2005
link
komentarz (1)
"Bo wypadek to dziwna rzecz, nie ma go, dopoki sie nie wydarzy"

Klapouchy


znaczy osiolki rzomdzom! :)
23:08 / 16.02.2005
link
komentarz (1)
co dzis mialam w planach? isc wczesnie spac? no to chyba nie wyszlo

lekcja dzisiejszego dnia: niczego ani nikogo nie mozna byc tak naprawde, do konca pewnym, bo moze sie okazac, ze wyobrazeniami, zludzeniami czy marzeniami [nazwij to jak chcesz, drogi czytelniku] zatrze sie prawdziwy obraz swiata...

podsumowanie lekcji: nie zdalam jej - bylam pewna
podsumowanie nr 2: i wcale nie zamierzam tej "paly" poprawiac...

Kolorowanych wszystkim!
21:54 / 15.02.2005
link
komentarz (0)
mialam na sobie suknie, i to w kolorze najmniej ulubionym ze wszystkich... ale jakos mi to zupelnie nie przeszkadzalo... i co to byla za suknia, sliczna!mysle, ze tak w XVII wieku to zrobilabym furore! Szlam w niej przez jakis sklep i nagle okazalo sie, ze gram w filmie!!! Scena zostala nakrecona do konca, zobaczylam napisy koncowe [nie wiem jak, skoro to ja bylam aktorka, ale niewazne :)] i wtedy... zadzwonil budzik! No akurat udalo mi sie "skonczyc" sen, coz za wyczucie czasu prawda?

a poza tym udalo mi sie zaliczyc kolo z dosc parszywego przedmiotu, i dlatego w prezencie mam wieczor obijania sie, o!
a na jutro poczebujem zeszyt czysty, ale to nie znaczy, ze mam zajecia z plastyki, choc rysowania jest sporo...

i jak wszystko sie uda, a szansa jest mysle 90%, to na miesiac wakacji utknem dzies w kanale La Manche, na pewnej wyspie... ale nie ma to zwiazku z kreceniem zadnego filmixa ;)

milego!
17:47 / 14.02.2005
link
komentarz (0)
be not inhospitable to strangers
lest they be angels in disguise

:)
23:40 / 13.02.2005
link
komentarz (0)
mam grype na zbyciu! taka juz calkiem odhodowana, kilkunastodniowa [prawie], nikt nie chce?

chyba juz zdolnosc przyswajania wiedzy na dzien dzisiejszy sie wyczerpala, powinnam jeszcze poczytac, czym faszeruje sie slodkie dzieciaczki w wieku od 2 do 7 lat, co by duze i zdrowe rosly, ale mi sie nie kce i tyle, o!

ide lulu, dobrej nocky wszystkim
23:30 / 12.02.2005
link
komentarz (1)
przewrocilam kartke w kalednarzu, cytat na ten tydzien:
"Milosc nie czeka na nadzwyczajne okazje,
wykorzystuje malo znaczace,
na wszystkim wyciska swoja pieczec"
Themi Magnuson

a obok jest obrazek,
krzywo narysowane dwa kubki i czajniczek,
sa w moim ulubionym kolorze :)
kiedys bede miala dom, a na jednej z kuchennych polek bedzie stal Jego ulubiony kubek,
niech nawet bedzie zielony :)
byle stal!
i bede sie usmiechac wsypujac do niego herbate.
Kiedys...
23:09 / 12.02.2005
link
komentarz (0)
oj, dlugo nie pisalam :)
dzis mialam okazje trafic do przychodni, tylko po to, aby uslyszec, ze faktycznie mam grype [no siem normalnie domyslilam sama!] Pierwszy raz trafilam kolo 20.00 - ilosc dzieci kaszlacych i smarkajacych byla trudna do oszacowania, wiec postanowilam uderzyc pozniej, pozniej okazalo sie rownie nieodpowiednia pora, bo z kolei przyszla kolej na doroslych. Zostalam. Uwage zwracala pewna para, oboje zakaszlani, zakatarzeni, ale jakos nie przeszkadzalo im to rozmawiac czy usmiechac sie do siebie. I tak sobie pomyslalam, ze fajnie jest miec z kim chorowac :) rozpuszczac aspiryne w dwoch kubkach, a nie w jednym, troszczyc sie nie tylko o poziom wlasnej cieploty ciala. Eff... widac bylo, ze sa szczesliwi mimo tego, ze chorzy.
No, byla jeszcze jedna "ciekawa" rodzinka. Najpierw weszla mamusia niosac dwuletniego brzdaca, za nia wkroczyl tatus, i zaczal cos belkotac, ze tutaj trzeba dziecko przepuscic, bo chore i w ogole, za tatusiem wkroczyla won alkoholu... nic dodac, nic ujac
i tym optymistycznym akcentem...

dobrej nocy
i nie dajcie sie grypie!
19:25 / 31.01.2005
link
komentarz (0)
sesja za mną, było ciężko, no ale czy ktoś obiecał, że bedzie latwo, lekko i przyjemnie? Teraz w nagrode jade ponartkować, pierwszy raz w życiu! Aż strach sie bać! :)) Dziś chłopaki z grupy pytali, czy mam już spakowany kołnierz ortopedyczny, dowcipnisie! Wystarczy, że szanowna rodzicielka zapodała maść, co by sińce szybciej schodziły :)) Będzie dobrze, prawda?
17:54 / 24.01.2005
link
komentarz (1)
Tegoroczna zima udawała już jesień i wiosnę, teraz przestała udawać :) od wczoraj śnieży! Przyjemnie się spaceruje po białym parku. Całkiem zwyczajne latarnie dają bardzo przyjemnie światło-żółte ciepłe, śnieg skrzypi... i tu w całkiem romantyczną wizję wkrada się zboczenie zawodowe i szepce "skrzypi jak tarcie opłucnej"... no cóż, medycyna lubi porównania, a to jest przykład książkowy :)
Aaaa, i teraz są nowe sposoby jeżdżenia na sankach! Np. na brzuchu, z rękami schowanymi za plecy i okrzykiem "Mamo, jestem Małysz" albo tak dyskretne spadanie z sanek, ze mama odkrywa brak "ładunku" 10 m dalej, ewentualnie dopingowanie mamy ciągnącej sanki bojowym okrzykiem "Wio, wiooo!" :)
09:37 / 23.01.2005
link
komentarz (5)
początek... jak zawsze sprawa nieprosta, postawienie pierwszego kroku, czy to w przód czy w tył, wymaga odwagi... i pewności siebie, bo otaczający świat nie zawsze chce zaakceptować podjętą decyzję
nlog... może próba poukładania własnych [nieco ostatnio rozbieganych myśli], może potrzeba czegoś nowego, innego, czas pokaże. Swoją drogą, czy Wy też macie poczucie, że czas płynie coraz szybciej? Że doba ma za mało godzin, jeśli chciałoby się [oprócz pracy/nauki] wyspać, najeść i mieć chwile dla bliskich? Straszne, ale... prawdziwe :)