logo

>>> Wszystkie wpisy          >>> Ostatnie 20 wpisów         >>> Wpisy z ostatniego miesiąca

     
 

>> Wpis dodany 2012.02.29 22:33:20

Ciekawe, czy nlog ma tyle miejsca na serwerze, żeby pomieścić semowe hmm... streszczenie ostatnich kilku lat...? :-)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2009.05.24 01:20:00

So... (bo nie zaczyna się zdania od więc :D) miało być fajnie, Sem, Taśma, Młody, Alina i Arek mieli w planach randez-vous (hmm jak to się pisze poprawnie?) po barach u nas, w Veghel. Ale oczywiście plany nie wypaliły... Skończyło się na tym, że Sem z Taśmą wylądowały w tzw polskiej knajpie na obczyźnie, wzięły po Leszku, stwierdziły, że chyba są na to za stare... po czym Alina z Młodym wreszcie dojechali. Skutek: żadnego łażenia po wielu barach nie było, a Sem sobie pisze tego posta pełna Red Bull'a met rode vodka :D I Egipcjanin się do mnie dostawia...
Jakby to powiedział mój tata: jaja jak berety :]

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2009.05.20 23:49:03

A się trochę zmieniło od ostatniego razu...
Miejsce zamieszkania, praca, priorytety, życie... może nie nowe i nie lepsze, ale na pewno inne.
Nawet ja się trochę zmieniłam, z tym, że nie na pewno ;)
A co dalej... heh, we'll see...

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2008.08.03 23:37:23

Tell me did you open your eyes...?





Looks like a dreamer's eye, huh?
Well I'm not like that anymore. That part of my soul has been killed and I wasn't the assasin.
Tried to dream once again, believed my dream could come true, believed and trusted someone, believed in someone, gave myself to someone, hoped for... Shouldn't have let myself to dream and hope... as soon as I dared to it turned out there was nothing to believe in anymore. Everything that used to make me happy and gave me strength was taken away from me.

I don't want to believe ever again.

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2007.07.15 01:25:28

Sem's general truth: sex is really good for headache! :]

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2007.07.08 00:17:37

Jest takie miejsce w moim ogrodzie... Z tyłu, zaraz za krzewami dzikich róż, tam, gdzie stoją ruiny... Tam, pod nimi, tam zamieszkały moje największe Smutki, o których najbardziej chciałoby się zapomnieć. Tam, w lochach i katakumbach siedzą i czekają na swój moment... Na tę jedną maleńką chwileczkę, ułamek sekundy kiedy złudnie pomyślę, że ich już nie ma, że odeszły, albo nawet umarły. Wtedy mi pokazują, że się mylę i to bardzo. W mgnieniu oka ich oślizłe macki wysuwają się i ine bacząc na ostre kolce róż chwytają mnie, gdziekolwiek bym nie była i wciągają mnie w ciemność, w której królują Rozpacz i Beznadzieja a Demony Przeszłości są ich dworem. Tam mnie torturują, ale nie katują, ooo nie... Dobrze wiedzą kiedy należy przestać, kieyd już więcej nie zniosę - wtedy wrzucają mnie do normalności wiedząc, że przecież wrócę, że mnie tam wciągną aby zaaplikować mi kolejną, za każdym razem dłuższą torturę.
... Moje małe prywatne piekło, do którego nikt poza mną nie może się dostać... I dobrze.
Choć miło byłoby, gdyby ktoś chociaż spróbował mi pomóc.

***



I came back here and... I feel homeless. It's nearly a year since I left my home. I mean the place I used to live in before I came here. Now I'm torn because when I'm here I miss Poland and when I'm there I miss Netherlands. It hurts... Not to mention the fact that neither here nor there I feel like home. I simply have no home. In both places I live like a guest. Never totally unpacked, living on my luggage all the time. Few weeks here, another few there... I'm homeless and I've just relized it.
One may say I myself have chosen this kind of life. And I did, can't deny it. Just not sure anymore if it was a good choice.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2007.06.07 23:46:37

I don't want to dream. 'Dreams are for fools, they let you down' as I hear almost everyday at some Dutch radio... Even if I wanted to dream, I wouldn't dare to.


But... if this is a dream at the moment, right now when I'm here... don't wake me up, please. Don't want THIS dream to be over. And I promise to you and to myself, I won't let myself to dream about anything else than it is now. :)
'cause in the glimmer of your eye
I begin to see myself in a different light...

Thank you for being. X

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2007.04.27 15:53:32

Jadę do Polski na zasłużone po 17 tygodniach pracy wakacje trwające... tydzień :D
Masakra, normalnie :)

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2007.03.03 02:00:09

Całe życie z wariatami. Wraz z przenosinami z pracy do pracy, z coraz większymi. Zabawne, coraz bardziej mi to odpowiada :D

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2007.01.01 22:30:38

Cholera, ale ten rok się wlecze... ;)

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.11.17 00:14:00

Jesień... lecą liście z drzew. Robią to w nocy, chyba po to, żeby rankiem sprawić niespodziankę w postaci coraz bardziej nagiego drzewa. A może to nie liście spadają tylko drzewo się ich pozbywa? W ciągu dnia pozwala im wisieć na sobie i łapać resztki słońca, dając im nadzieję na kolejną chwilkę marnej egzystencji a kiedy przychodzi noc: spadaj,liściu! A liść spada, targany podmuchami wiatru, coraz niżej i niżej i nic nie może na to poradzić.

Czuję się jak taki spadający jesienny liść, z tą różnicą, że liście, nawet gdy opadną nadal znajdują się w gromadzie, prawie nigdy żaden liść, który spadł z drzewa nie jest sam. A ja jakoś nie potrafię znaleźć tutaj nawet jednego liścia w wokół siebie. Albo jestem tak ślepa, albo spadłam z drzewa, na którym byłam jednym jedynym liściem i po prostu nie rozpoznaję liści opadłych z innych drzew. Jedno z dwóch...

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.11.09 21:53:06

Wziuuuum.... i kolejny tydzień pracki minął :)Co prawda, jeszcze nie weekend, ale patrząc pod kątem już tylko 8-godzinnej zmiany (a bywała zmiana 12-godzinna), to już w sumie weekend :D Pyknąć jutro 8 godzinek i można balować :]
Zatem: miłego weekend'u.

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.10.21 00:35:04

Taaa... Tydzień "urlopu" minął, trza wracać...

"Urlop" = bieganie po urzędach, lekarzach, a co za tym idzie - aptekach, szkole, sklepach, etc, etc. Nawet porządnie na dupie nie posiedziałam :[
No nic, odbiję to sobie na urlopie świąteczno -noworocznym :] Może nawet uda mi się wtedy znaleźć czas na rozmowy ze znajomymi, hmmm... O ile będą mnie jeszcze pamiętać, heh.

Anyway, jadę do wiatraków na kolejne 8 tygodni.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.08.27 22:24:11

Nie mam czasu na dlugi wpis, zatem jedynie pozdrowie wszystkich milo i sredecznie :D po wiatrakowsku nawet: Vrindelijke groetjes uit Nederlands! Chyba jakos tak to szlo ;] Trzymajcie sie ludziska cieplo, bo tu w Holandii zimno, mokro, szaro i w ogole masakra ;]

A tak poza tym to mam sie calkiem dobrze, zdrowa jestem (cholera zab mnie boli, jakies 70 erlo w rzyci, heh :[), a zaciecia od kartonow i chrupiace stawy to rzecz calkiem normalna przeciez :]

Jednym slowem: zyc, nie umierac :D

Cya ;]

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.07.20 13:39:15

Wziuuuum... Z racji tego, że sem na razie ma studiów dość to wyjeżdża sobie w sobotę do Holandii do pracki, mając nadzieję, chociaż bardziej może przewidując, że sama praca oraz osoby współpracowników, współmieszkańców hotelu, wspólkogokolwiek doprowadzi ją do tęsknoty za jakże światłym narodem studenckim. A wtedy powróci niczym córka marnotrawna, zrobi sobie tytuł magistra i... znając życie wróci jako zwykły robol do Holandii bo w naszym pięknym kraju pracki nie znajdzie :D ;)

Coby po pracy i w weekendy zbytnio nie asymilować się z narodem baranów i owiec, z którym przyjdzie sem się spotykać w najbliższym czasie (żeby się znowu ktoś nie doczepił - taaaak, znowu mi coś nie pasuje i wieeemmm zbytnio generalizuję bo przecież są wyjątki, ale to MÓJ nlog i mi wolno i to JA znam większość tych ludzi, ha!!), sem zabiera ze sobą pewnego dziesięciolatka. Jest nim stary laptop brata wypełniony całą masą nie powiem czego, bo to nielegalne i to nie jest mp3 :P (mp3 sem ma na płytach i w playerze :D), posiadający również na swoim dysku fajne gierki, które na pewno nikogo z tam obecnych nie zainteresują (Mahjongg? A nie masz jakichś wyścigówek albo mordobicia?) i sem będzie miała spokój. A jak już zacznie tłumaczyć na angielski teksty na portal o swoim city to już w ogóle dadzą mi spokój - o ile te teksty dostanę od administracji tegoż portalu i tym samym dadzą mi szansę się pobawić w tłumacza ;)

Do rozwiązania pozostaje tylko kwestia palenia... wypadałoby rzucić to wreszcie, 5 lat wystarczy chyba... się pomyśli :)

Prawdopodobnie to ostatni wpis przed wyjazdem (i przed październikiem lub grudniem), zatem życzę wszystkim miłych wakacji, urlopów, weekendów, godzin PO pracy etc :) oraz, tym którzy mają zamiar: bezbolesnego powrotu do szkoły/na uczelnię.

P.S. Jeszcze zdążyłam dwa badziewia namalować - fotki dostępne tutaj. Jak zawsze na dole strony ;)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.07.08 10:49:21

Magicznego dnia 7.7.2006 sem została licencjatem :) Zabawna sprawa w sumie, bo sem tak naprawdę swoją pracę napisała w tydzień. Była ona pełna błędów i w ogóle jakaś taka chaotyczna, jedyne co się mogło podobać to chyba tytuł (Netspeak: the power of simplicity) i ewentualnie spojrzenie na tenże językowy ewenement. Smutny aspekt obrony: mimo dobrego przyjęcia pracy (5) i premiowanego dwoma 5tkami oraz jedną 4 występu sem na samej obronie brakło jej kilka setnych do 5 na dyplomie (cholerna średnia studiów - 3,96 - wpływ zeszłorocznych 'wydarzeń'). Shit happens, heh ;)

WAKACJE kurna mam!

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.07.04 13:17:21

Zagramy? [klik]

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.06.24 23:56:04

Hyhy... pozdawałam wszystko (potwierdzając teorię, że co drugi głupi ma szczęście) i to całkiem nieźle nawet :)
Do tego w niecały tydzień napisałam tą cholerną pracę licencjacką (w ciągu 5 dni spałam w sumie przeszło 9 godzin :]) jeszcze tylko w lipcu obrona i... żegnajcie studia, przynajmniej na rok :)))

Nareszcie będę mogła sobie malować tyle obrazków ile mi farb starczy :D a do tego czytać książki dla przyjemności a nie z przymusu uczelnianego i w ogóle robić co mi się żywnie podoba :]
No, przynajmniej do czasu wyjazdu do pracy, heh ;)

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.06.07 23:12:15

Oh I see through the darkness my way back home
The journey seems endless but I'll carry on...

Sesja jak na razie przyzwoicie (semeley'owy pic działa :]), practical i opisówka zdane, zostało prawo gospodarcze (co za kupa, na cholerę mi takie cos na filologii ang :/) i biznesik (cóż, w tym roku business English wygląda jak kolejne reading comprehension...); termin oddania pracy przesunięty, kara za nieoddanie pracy w terminie (180PLN) uniknięta a w uszach śpiewa mi

Całkiem fajnie jest :)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.05.30 22:42:21

e. e. cummings mógłby napisać na wasz temat kolejny świetny wiersz w stylu the cambridge ladies... Naprawdę.

Tylko nie wiem, moja droga uczelniana ekipo, czy mam wam z tego powodu gratulować czy nad wami zapłakać.
Chyba wybiorę coś pośrodku, tak w waszym stylu: będę to miała w dupie, dopóki nie stwierdzę, że możecie mi się jeszcze na coś przydać. Wtedy przypomnę sobie o jakimś waszym problemie i poudaję waszą koleżankę. Wiem, że wam to odpowiada bo sami tak robicie, więc będzie OK, co nie? :]

Z jakim przestajesz takim się stajesz ponoć - dla mnie już nie ponoć, widzę jak przebywanie z wami mnie zmieniło i wcale mi się to nie podoba.
Dlatego też: byle do piątku i /vaya con fuego/.
Może się obudziłam, a może wracam do siebie, whatever. Ważne, że już nie do was.

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.04.19 20:32:00

Czasem wydaje mi się, że mogę dokonać wszystkiego, czego zechcę. (Nie)stety wtedy dochodzi do głosu rozsądek i przedstawia mi moje prawdziwe (czyt. skromne) możliwości.

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.04.15 19:07:50

Wesołych... [klik]

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.04.13 16:45:32

Nothing to write home about.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.04.06 17:20:37

;(

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.29 15:57:19

Sem a sporty extremalne


Tak!
Uprawiam liczne sporty ekstremalne!
Nie wierzycie? To Wam kilka wymienię, o!
1. Szachy wyczynowe – czyli jak trafić pionem w wyłącznik światła.
2. Wodne bierki z przeszkodami – czyli co zrobić, kiedy z maty wannowej napowietrzającej pod wpływem ciśnienia powietrza wysunie się rura to powietrze doprowadzająca.
3. Bieg z przeszkodami – czyli jak zdążyć wysiąść z autobusu jeszcze przed otwarciem drzwi.
4. Loty gallusowskie – czyli jak zakończyć zajęcia przed wykładowcą.
5. Spacer po linie z przeskokiem na trapezach – trochę podobne do biegu z przeszkodami. Należy wysiąść z jednego autobusu, który dopiero sie zatrzymuje na przystanku jeszcze przed otwarciem się drzwi i omijając ludzi wskoczyć do drugiego, już odjeżdżającego sprzed tego pierwszego - równo z zamknięciem jego drzwi.

To tak przykładowo tylko, w końcu trzeba trzymać kondycję, nie? :]

Aha... dodałam fotki moich nowych 'arcydzieł' do albumu. To te na samym dole :D
Nic nie poardzę na to, że jak Bozia dawała talenty to ja z rozpędu stałam w kolejce po farby :D

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.26 19:01:17

Stówka ;)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.22 16:56:45

Freudian slip?



Mr G. prosząc kumpelę o przeczytanie fragmentu tekstu:
- No to proszę przeczytać, pani Ewo
yyy... pani Moniko

:D
Zaczyna mnie bawić ta sytuacja. :)

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.21 00:21:43

Wiooosnaaaaa! Hooop, hooop!!
Gdzieś jest, cholero?!

Proszę mi tu rano ładnie słoneczkiem żaświecić, bez marudzenia! Koniec bumelowania, Wiosna, do roboty się brać, myślisz, że Grechuta to tylko tak sobie śpiewał, że to Ty?! Nie ma nic za darmo, nawet Porze Roku się nie upiecze.
No, Wiosna, rusz ten swój kwiecisty tyłeczek, zarzuć zielonymi włosami i weźże tę swoją siostrę Zimę wywal na zbity pysk.
Tak, tak, wiem, że ona właśnie sobie idzie, ale bajzel zostawiła po sobie taki, że hej. Żadnych swoich zabawek nie zabrała, wszystko zostawiła tak, jak leżało za jej pobytu. No wstyd!
Tak więc Ty, Wiosna, tak, ach to Ty musisz, po prostu musisz posprzątać i zamienić na zieleń tę szarość, jaka jeszcze po Zimie została.
Tylko wiesz, Wiosna, żeby Cię Lato nie zastało!

No dobra, Wiosna nie wkurzaj się. Już będę miła, tylko...
BŁAGAM, przyjdź... :)


komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.19 23:53:22

I just need to get a new lease of life.
Easy, isn't it? :/

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.13 20:16:38

Bo system mówi, że zawsze jest coś za coś.



W systemie u mnie to wygląda tak, że kiedyś go olewałam. Bardzo olewałam uczelnię, robiłam niezbędne minimum jak już musiałam a czas przeznaczałam na robienie tego, co najbardziej lubię czyli na rozmowy ze znajomymi via internet. Prawie, że hedonizm. A na dodatek jeszcze dobrze na tym na uczelni wychodziłam.
Teraz coś się zmieniło. Ostatni rok uczelni miał być bardzo lajtowy. Weszła ustawa i nie jest. Już kilka razy nadmieniłam, że godzin zajęć jest więcej niż powinno, wykładowcy ocipieli na jakąś manię robienia PONAD a komunikacja miejska zafundowała mi o godzinę dłuższe dojazdy na uczelnię tudzież powroty z niej. To wszystko jest, że tak powiem po mojemu time-consuming.
Ale rozmowom via internet nie popuściłam. Swoje niezbędne minimum robiłam nocą, często niedosypiając - bywa, w końcu trzeba wiedzieć co jest w życiu ważne, nie?
Zaczął się kolejny semestr. W swojej świętej naiwności wraz z grupowymi znajomymi myśleliśmy, że dadzą nam chociaż ciutek luzu, bo w końcu pracę licencjacką trza pisać - tyle, że nie bardzo jest kiedy bo dużo było rzeczy 'na już' czyli takich uczelnianych-na-bieżąco.
Właśnie, naiwność. Co się okazało? Zajęć ni grama mniej, wykładowcom odjebało totalnie i najnormalniej w świecie zaczął się palić grunt pod dupą, że coś zawalę albo że nie wyrobię się z tą cholerną pracą licencjacką.
Zaległości narastały praktycznie od początku semestru. Ten chce prezentację, tamten teksty na pamięć, ta robi wejściówki co zajęcia, ta częstsze kolosy, etc... i tak w kółko. A samo, jak wiadomo, to się nic nie zrobi. Od kilku tygodni, może trzech próbuję wyjść z tym na prostą. Tzn. próbuję mieć wszystko w miarę na bieżąco i zrobić coś do przodu, żeby mieć czas na… rozmowy ze znajomymi przez internet. Poza tym zajmuję się też sobą i też staram się sypiać więcej niż 3-5 godzin na dobę, tak jak mi to wielu internetowych znajomych radziło (a to też zabiera czas).
Dodatkowo, o ile mogę to tak nazwać… w tym wszystkim niejako przeszkadza mi Mama, która domaga się sporej dawki mojej uwagi, co w praktyce przejawia się tym, że chce by z nią rozmawiać, wychodzić na zakupy i spacery czy nawet oglądać TV. Zrozumiałe, ojca nie ma już kilka tygodni, a przyzwyczaiła się do jego obecności skoro od lipca po raz pierwszy wyjechał za granicę. Każdy chce uwagi bliskich, tym bardziej jak się ma problemy zdrowotne i trochę (nie wiem jak to nazwać, ale chyba…) niestabilną sytuację związkową, co nie?

Sporadyczne kontakty i monotematyczność (oczywiście cholerna, parszywa uczelnia) moich wypowiedzi doprowadziła do tego, że dzisiaj jeden z moich znajomych dał mi jasno do zrozumienia, że mu to co najmniej nie odpowiada i napomknął o zakończeniu rozmów.
W sumie zrozumiałe. Dostosowałam się.
Nie mam co walczyć, skoro z góry skazana jestem na przegraną. Uczelnia i dojazdy to zło konieczne, organizm stwierdza, że podoba mu się więcej snu, mama się na pewno nie przestanę zajmować a dzień ma nadal tylko 24 godziny.

Systemowe coś za coś. Logiczne.
Ale żal zostanie na długo.

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.09 07:09:10

Tak patrzę w lustro i zastanawiam się czy ktokolwiek zauważy co się dzieje z moją zewnętrznością, kto będzie pierwszy i kiedy.
Bo ja, mimo, że wiem, jakoś nie widzę...

komentarz (6)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.06 18:09:05

A w domu młyn. I jak zawsze o to samo.

W moim słowniku słów, które mają formę a nie posiadają znaczenia znalazłam dzisiaj dwa nowe słowa - 'dom' i 'rodzina'.
Dawno do niego nie zaglądałam, dlatego nawet nie wiem w którym momencie one się tam znalazły.
Przypuszczam, że mniej więcej rok temu, razem z 'miłością'*.

*'miłość' w sensie relacja uczuciowa zachodząca pomiędzy mężczyzną a kobietą.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.03.02 21:59:42

Cholibcia, Fallus oszalał.
1. Podnieśli czesne (!@#$%#~`*&^!!!)
2. Pozmieniali godziny zajęć (jw)
3. Gość z tłumaczeń ma zbyt wysokie ambicje chyba :> Oprócz tłumaczeń tekstów z ang na pol uczymy się tekstów na pamięć.
4. Nowa babka z gramatyki jest zbytnio uduchowiona - znaczy się zapierdala jak mały samochodzik. Z jednej strony podziwiam za energię a z drugiej: kobieto, opamiętaj się! Ja studiuję business English a nie robię kursu szybkiego pisania :)
5. Dziadka z kontrastywnej zmieniła młoda siostra pana N. Też ambitna, do tego ma dziwną wymowę.
6. Gostek z socjologii straszy, że będzie lista obecności na wykładach (pfff w dupę se ją wsadź!)
A teraz ulubiona cyfra pana G.(literatura amerykańska):
7. Co najmniej dziwne jest to Pana zachowanie w stosunku do mnie :> Zupełnie nie wiem jak mam to traktować, na przemian mnie ono bawi (texty na zajęciach) albo przeraża (texty na uczelnianym korytarzu tudzież w drodze na przystanek).
8. Oczywiście nadal praktycznie całymi dniami siedzę na uczelni, a nawet jak nie, to i tak w domu nie jestem wcześniej bo kochany KZKGOP nawala ile może.

Podsumowując: no jasssny gwint i jak tu nie narzekać? :>

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.27 09:27:34

A day-off

Sem wiedziała, że dziś uczelnia zirytuje ją BARDZO, więc po prostu nie poszła :]

22:00 Buehehehe i miałam rację - tylko bym się wkurzyła cholernie. A tak... day-off :]

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.22 23:12:24

Szlifowanie szkła ręcznie jest ciężkie, życie jakieś takie nijakie, pogoda do dupy a uczelnia irytująca.

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.17 19:26:23

W ten weekend sem będzie się zastanawiać nad bardzo ważną kwestią.

Czy Emily Grierson otruła Homer'a Barron'a zakupionym (niby na szczury) arszenikiem czy też nie?
Jeśli tak, to po kiego kupowała mu ciuchy na ślub/wesele (tak mi się wydaje po pobieżnym przeczytaniu...) i kupę srebrnych rzeczy z jego sygnaturą?
A jeśli nie to czemu go znaleźli w jednym z pokoi w jej domu martwego i leżącego w łóżku, rozkładającego się a obok odciśnięcie głowy na poduszce i jej włos?

Hmmm... interesujące, nieprawdaż? ;)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.15 20:14:48

Dentysta – sadysta?



Otóż nie dla mnie.
Jakoś mam szczęście, bo nawet gdy nie jestem zadowolona z usług jakiegoś stomatologa to zawsze miło wspominam wizyty w jego gabinecie. Jeszcze nigdy nie byłam u lekarza – stomatologa, u którego nie uśmiałabym się porządnie.

Sem lubi dentystów i tyle :P
Może to dlatego, że jak miałam pójść pierwszy raz na plombowanie to nikt mi nie wciskał kitu, że ‘pan doktor da tylko plasterek i będzie OK’ (a później przerażenie na widok wiertary i zacementowane zamknięcie ust) tylko przedstawiono mi jasno i bez ogródek co się będzie ze mną działo i dodano, że na dłuższą metę chwila bólu jest lepsza od stada bakterii zżerających mi zęba atom po atomie. Oczywiście nie omieszkano się dorzucić, że gryzienie pana doktora po palcach jest w złym guście i lepiej tego nie robić ;)

Zastanawia mnie tylko jedno… Jak to się dzieje, że w gabinetach stomatologicznych słychać przeważnie RMF? Czy to stacja specjalnie dla dentystów? :D

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.13 23:33:38

Love is all around me…


Jutro wszędzie będzie pełno Miłości – z założenia.
Będzie wyzierać z wystaw sklepowych, z głośników w marketach, z radia, telewizji, gazet, z ludzkich oczu.
Będzie wszędzie dookoła mnie.
Ale nie we mnie i nie dla mnie.
Znowu gdzieś obok… od innych dla innych.

Nawet się nie użalam*, tylko stwierdzam fakt.

* - Bo już się wyżaliłam mojej Friend na GG. :>


P.S. A gdyby tak stworzyć Międzynarodowy Dzień Samotnych, Których Nikt Nie Chce i tego dnia śmiać się zakochanym prosto w twarz**?

** - starając się ukryć kręcące się w oczach łzy… :-/


A najlepsze jest to, że miałam tylko zastanowić się tutaj czy w ogóle potrafię jeszcze coś poczuć do mężczyzny. Heh, jak zawsze - do celu, ale okrężną ścieżką ;)

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.13 17:47:37

Nie lubię poniedziałków, tak ogólnie.
Na raz-dwa trzeba się przestawić na powszedni tryb życia.

A taki poniedziałek po dłuższej przerwie od uczelnianej codzienności... to dopiero jazda :o

Tak ogólnie, to ja nie lubię poniedziałków :]

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.11 14:07:07

Ostatnie kilka dni sem spędziła wraz ze swoją Przyjaciółką (fajnie) na wymyślaniu, fikcyjnym (:X) wypełnianiu oraz analizowaniu wyników ankiety dotyczącej stereotypów płci w reklamie (niefajnie).
Pominąwszy fakt, że sem się na tym kompletnie nie zna, wygląda na to, że dobrze jej idzie, bo przykładowa ankieta zdobyła uznanie w oczach promotora Przyjaciółki sem.
A tak poza tym to oczywiście sem musiała się zdenerwować nowym rozkładem zajęć na uczelni. Na te kilka ostatnich miesięcy uczelnia przygotowała sobie zestaw wielu niespodzianek, z których ani jedna się sem nie podoba.
Cóż, znowu cholerna 'siła wyższa' :/

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.07 12:45:58

Hyhyhy... no i sem wczoraj poszła pod nożyczki :]
Jak szaleć to szaleć! :D

Bardzo ważna opinia:
15:07:36 Spawn: mmm, ta grzywka ;)
15:08:03 Spawn: wiesz, w sumie nieźle...
15:08:16 semeley: (zawsze musi być jakieś ale)
15:08:18 semeley: więc?
15:08:25 Spawn: ale...
15:08:58 Spawn: ...naprawdę ciężko przechodzi mi to przez gardło: ładnie
15:09:15 Spawn: :P

:]

komentarz (6)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.03 19:35:27

To chyba jednak nie zadziała.
Myślę sobie: muszę pisać pracę (no przecież napisałam to na nlogu!), ale mi się nie chce bo chce mi się spać.
Skutek: siedzę i skręcam druciki na kolejne kwiatki - tym razem bratki. :]
:D

P.S. Czasem się zastanawiam czy ja na pewno jestem choć trochę normalna :) Bo sobie wmawiam, że jestem :P
P.P.S. 19:56 - magiczny.net | Ale bajer! ja też chcę takiego ISP!! :)))

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.03 12:17:52

Tak ciutek się w sobie zebrałam, 'machnęłam' 4 obrazki, foty of course w albumie.
Hmmm... napisanie na nlogu tego, że mi się nie chce zrobić konkretnego czegoś spowodowało zrobienie tego czegoś. Chyba ze wszystkim będę tak robić, może zadziała :D ;)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.02.01 16:38:01

Dzisiaj semi siedzi, zajada lichi, patrzy jak jedno sobie radośnie rośnie (a Tacie nie wyrosło :P :D) i usiłuje skończyć.
Nie, nie ze sobą :P
Skończyć dwa zaczęte obrazki, inne 'szklano' oraz 'szklano - świetlne' projekty, przesadzanie cosia o dźwięcznej nazwie Happy Bamboo... i wiele innych. Oczywiście wszystko kończy w myślach, bo to musi nabrać 'mocy prawnej' :]
A najbardziej semi by chciała skończyć kaszel, katar i ten okropny ból głowy, który się zaczął wczoraj - to już usiłuje zrobić fizycznie pijąc herbatki z miodkiem (Miodkiem? ;)) i cytrynką oraz zażywając domowej roboty syropek pini :] oraz różne takie tam domowe sposoby na Wstrętne Choróbsko.

Aha, i skończyć Goździkową, za to, że takie pierdoły opowiada :D

I, także w myślach, semi usiłuje zacząć.
Zacząć kwiatki i obrazki, które jej chodzą po łbie i które czekały na WOLNE od codziennych wczesnoporannych wyjazdów do Katowic i późnowieczornych powrotów z nich, zacząć coś robić ze sobą (:X), no i oczywiście zacząć poważnie pisać pracę, hehe :)

Oprócz tego semi jest trochę upierdliwa dla wszystkich wokoło, ale oczywiście wybacza to sama sobie, bo jest chora, więc jej wolno, co nie? ;)
Przynajmniej nie gryzie :]

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.01.31 10:40:49

Taaa... no to już wiem, dlaczego nic mi się nie chce...
Ot, sem się pochorowała :/
Taka sobie niespodziewajka na ferie :]

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.01.30 20:15:36

Zakończona sesja... i 2 tygodnie wolnego.
Tyle pomysłów miałam, tyle projektów zrodziło się w mojej głowie podczas oczekiwania na to wymarzone wolne.
A teraz... nic mi się, kurteczka, nie chce :/

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.01.26 21:32:23

Chcesz zobaczyć, co sem ma w akwarium? Kliknij.

komentarz (9)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.01.22 22:19:02

Mały update i zmiana adresu albumu

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.01.22 00:14:25

“Powinnaś była pójść do szkoły plastycznej!”

Ludzie to mają poczucie humoru…

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2006.01.20 16:17:57

Ooo... tak dla picu sem wpisała 'nlog' w operze i proszę... szok :o
Aż sem zapomniała co chciała tu nabazgrać, w czasie, gdy wkurzała się, że nie ma gdzie bazgrać :)
Chyba coś o zmianach miało być.. a może o nowych artach... hmmm
Anyway - welcome back :)

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.12.26 19:39:40

Hieh... SUKCES
Pierwsze Święta bez ŻADNEJ awantury!
Jak żyję takich nie pamiętam :)

P.S. Serdecznie polecam: The Chronicles of Narnia: The Lion, The Witch, and The Wardrobe.
Piękne :)))
Może sem kiedyś znowu zacznie marzyć... as it used to be ;)

komentarz (6)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.12.19 23:33:16

Krfiii!!!

Mam ochotę Cię zajebać, wiesz? Wypić Twoją krew, pławić się w niej, pomalować ściany. Twoje jelita porozwieszać niczym girlandy i przystroić setkami choinkowych światełek.
Podoba Ci się taka wizja?
Bo mnie kurewnie!

komentarz (8)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.12.12 23:16:27

Zarazić kogoś katarem?
Albo może chce ktoś trochę gorączki?
Zainteresowani bólem gardła?
Nabywcy na 2 worki zmęczenia?
Wszystko gratis, w zestawie lub osobno i oczywiście z gwarancją jakości.

Mam w nadmiarze, z ulgą się pozbędę.

Jacyś chętni? :>

komentarz (8)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.29 00:13:01

Tak miło by było odleciec gdzieś od tego wszystkiego... Zanurzyć się w Lete... zapomnieć wszystko i wszystkich - nawet siebie.

Marzenia w konfrontacji z realiami roztrzaskują się na miriady kawałków, kawałeczków, kawalątek.
A później... później już brakuje sił i ochoty by kolejny raz pozbierać te okruchy własnego ja i jakoś posklejać je nadzieją w całość, która już nigdy tak naprawdę całością nie będzie.

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.26 17:45:04

I flet prosty może być trudny :>

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.23 23:58:33

It seemed to me that I was a doer but now it suddenly turns out that I'm a god damned dabbler :/

Any idea how can I stop the time?
Time is all I need.

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.21 20:22:17

- A z pocałunkiem, póki co, poczekamy - powiedział piękny Książę złażąc ze Śpiącej Królewny.
;-)

komentarz (6)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.20 15:35:11

W sumie to przecież nie trzeba się zastanawiać nad przyszłością, bo jest ona jasna - to Orange!
:]

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.18 23:25:15

Życie jest NIEZDROWE bo kto żyje - ten umiera.

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.16 22:13:51

Now I see my impossible dream...


Sometimes I wish I was a castaway spending my time on a desert island.
Yes, sometimes this is exactly what I need.
Peace and quiet, no terms, no demandings...

Stupid dream, isn't it? :)

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.15 22:35:47

To nic, że Ci się nie chce.
To nic, że masz już dość.
Zaciśnij zęby po raz kolejny, wykrzyw usta w udawanym uśmiechu... i...

rąbnij kogoś w pysk?

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.14 18:55:25

Ja... Pamiętam, jak się zburzyłaś przy moich obawach, czy będę w stanie rozmawiać z Tobą po tym jak zakończyła się 'sprawa' ze Shateiel.
I te wszystkie przemówienia w Twoim wykonaniu na temat Przyjaźni...

A dzisiaj? Dzisiaj dowiaduję się, po przypomnieniu się z mojej strony (bo inaczej tego nazwać NIE mogę), że od jakiegoś czasu jesteś w Niemczech i tam pracujesz...

Widać nie byłam godna słowa od Tej, która się moją Przyjaciółką zwała...

Smutno mi ;(

Czy ten cholerny świat, po tym jak po raz kolejny zabrał mi wairę w Miłość, nie mógłby mi chociaż wiary w Przyjaźń zostawić?
Co to ma być... :/

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.13 20:37:42

Taaa... przepraszam, że żyję.
To się więcej nie powtórzy - na pewno :]

I wandered lonely as a cloud...
Where is my field of daffodils...?

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.13 00:45:26

Nooo... dzień był przerąbany - wreszcie koniec remontu :)
Ale za to wieczór... mogę go spokojnie nazwać Wieczorem Dobroci dla Sem :D
Rzadko się takie coś zdarza więc... chyba polecę to zapisać kredą w kominie :]

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.11 19:49:27

Krótko mówiąc: padam na pysk.
Ale... panele położone, ściany pomalowane...
Chyba nie ma źle.
Z akcentem na 'chyba' jeżeli pomyślę o moim (oprócz SNU) miejscu tortur - uczelni :|

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.10 22:02:30

Z mózgu papka a ze zmęczenia 'bryka' mi oko.
Tj. jego dolna powieka.
Konkretnie lewa.
Irytujące :|

Niech mnie ktoś przytuliiiii...

Cholera, ale desperacja :]

komentarz (8)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.09 22:16:51

Jak mi się nic nieeeee chceeeeeeeeeee!
:)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.07 21:00:38

/me potrzebuje solidnego kopa w dupę, bo automotywacja w ogóle nie działa...
To jest śmieszne samemu widzieć jak się leni a mimo to nie robić nic, żeby przestać się lenić.
Więc jak będzie, kto chce kopnąć sem? :>

komentarz (11)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.03 20:36:20

Kurde... niedobrze... chora podświadomość sem wsadziła miłego Elfa Q do TEGO SNU :|
Na razie jednorazowo... ale i tak mi się to już nie podoba.

komentarz (9)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.02 18:38:39

Ze zbioru prawd/reguł ogólnych:
Im więcej student(ka) ma wolnego czasu tym mniej zrobi.

* Od każdej reguły zdarzają się wyjątki psujące wizerunek porządnego studenta/studentki ;)

Nie wiem, czy mam zacząć żałować, że wyjątkiem nie jestem...
A w sumie... nie chce mi się :] :D

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.11.02 12:56:32

Myśl..., myśl..., MYŚL!
Jak pomóc... na odległość... nie daje nic.
Pojechać? Chyba z bazooką postrzeganą jako argument przekonywujący :/

Albo... nie.
Nie myśl nad tym w ogóle.
Pozostaw sprawy samym sobie może, co...?

Zapomnij?
Nie potrafisz, bo to jednak Znajomy.

Twoje myślenie, Twoje słowa, Jego myślenie, Jego słowa... niczego nie zmienią, skoro do tej pory nie zmieniły. Serce nie sługa, no nie? Rozsądek i logika wysiadają.

Ot, takie sobie Przyjacielskie męczęństwo :(

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.28 23:16:07

Obecny problem sem może zostać rozwiązany albo źle albo jeszcze gorzej.
Sem, jaka Ty głupia jesteś :/

komentarz (7)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.27 19:41:50

Jak to jest…



Jak to jest, że jeśli chodzi o wygląd fizyczny to ogólnie sem podobają się faceci o długich włosach, dobrze zbudowani, przeważnie o brązowych oczach a jak przychodzi co do czego to zakochuje się bądź angażuje w zażyłe przyjaźnie z przeciwnościami swojego „ideału”?

Ot, taka zagadka egzystencjalna na dziś sponsorowana przez Gorączkę i Migrenę :)

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.25 23:08:58

Kurde, no...
Ale Ktoś sem namieszał w łepetynie.
Daję głowę, że dzisiejszej nocy przyśni mi się Budynek :>

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.23 18:13:22

Wydarzenia irl są jeszcze gorsze niż zadawanie niewygodnych pytań i wręcz nakaz wyjaśnień via Internet. No po prostu szkoda gadać.

I tu, i tu źle. A gdzie dobrze...?

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.20 23:31:02

Tak... po raz kolejny nadszedł ten moment.
Moment, w którym należy na czas jakiś zniknąć z przestrzeni internetowej.

Zbyt wiele było tych pytań, Sla, zbyt wiele musiałabym Ci opowiedzieć, żeby móc wyjaśnić... Nie mogę, nie chcę, nie potrafię.
Lepiej przycichnąć choć na parę dni.

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.19 23:31:39

Zakochałam się.
Śliczny był, taki przytulny...
Miał takie ciepłe brązowe oczęta...
I tak na mnie patrzył...

No po prostu się zakochałam w nim.

ALE - bo zawsze musi być jakieś ale - nic z tego.
Przecież nie mogłabym/nie wolno by mi było skazać go na mój brak czasu, jak słusznie zauważył Sla.
Smutny wniosek z tego wynika: na pieska i dla pieska to sem będzie miała czas gdzieś tak w okolicach emerytury :/

Ech.

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.17 19:06:17

Granice ludzkich możliwości są bez granic.

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.15 17:51:35

Kupa roboty.
Kupa ludzi.
Panika!

To zdecydowanie nie jest dobry dzień ;(

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.13 23:52:32

'Te wspomnienia wciąż kręcą się tu..
Jak jadowity wąż kąsać chcą znów...'


Chcę spać, ale nie śnić.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.10 22:31:43

Całej złodziejskiej społeczności sem nieniejszym pragnie przekazać słowami Zoltana Chivaya tylko jedno zdanie:
"NA POHYBEL SKURWYSYNOM!"
Tym oto krasnoludzkim akcentem sem kończy urzędowanie na dzień dzisiejszy. :]

komentarz (8)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.10 19:13:20

W związku z poniższym aż się przypomniała sem taka historyjka:

Współczesny NOE

Po wielu latach Bóg spojrzał znów na ziemię i stwierdził, że się bardzo źle dzieje. Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy, więc postanowił znów zesłać potop i zniszczyć ludzkość. Ale przedtem zawołał Noego i powiedział:
- Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka, 30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci, i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześlę wielki deszcz.
Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód na arce, bez telewizora i z tymi wszystkimi zwierzętami - ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział i płakał, bo nie miał arki. Bóg wychylił się z nieba i zapytał:
- Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?
Noe odpowiedział:
- Panie, coś mi uczynił? Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować stajnie dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna dla baranów, a w budowę statku na lądzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie, jaką miarą jest łokieć. Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty. W tej chwili np. chodzi o to, że w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moją uwagę, że będę przecież otoczony wodą, przysłali mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduję statek, zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, że na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony wodą, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych. Z drzewa cedrowego musiałem zrezygnować - nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moją wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę - tym razem z województwa. Krótko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę ich płacić wg taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się odwlekała. W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko, że wmieszał się związek ochrony zwierząt i zabronił mi transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym, musiałem podać cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt. Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sądu, twierdząc, że buduję prywatne zoo bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka niegotowa a ty zesłałeś deszcz.
W tej chwili przestało padać, wyszło słońce i tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział:
- Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?
Bóg odpowiedział:
- Nie trzeba. To załatwi biurokracja.


P.S. Bo się lee czepiał: autora powyższego tekstu nie znam, przyszło do mnie netem, cudzysłowia nie wstawię bo mi sie nie chce :]

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.10 19:09:10

Samo życie, heh.


Sem padła dzisiaj ofiarą Przestępstwa.
Z zamkniętej torby sem przed wejściem do autobusu także i PO wyjściu niego wyparował portfel sem wraz z wszystkimi dokumentami. Torba jest cała, nigdzie nic nie przecięte.
A teraz magia: sem ma torbę taką na ramię, z klapą. Żeby dostać się do środka torby trzeba dwa takie cosie przekręcić do pozycji poziomej i można podnieść klapę. Żeby dobrać się do portfela należy maksymalnie unieść tę klapę i rozsunąć zamek błyskawiczny.
Magia polega na tym, że sem jest cholernie wyczulona na wszelkie pływy powodzi ludzkiej w autobusach i rzeczy typu ‘sztuczny tłum’ rozpoznaje już zanim do autobusu wsiądzie. Nic takiego miejsca nie miało.
Więc to magia, CUD!
Jeszcze niczego nieświadoma po wyjściu z autobusu sem poszła na Swoją Ukochaną Pocztę, gdzie miała wysłać obrazek. Pani w okienku obrazek zważyła, powiedziała ile kosztuje i sem, jak to ma w zwyczaju odpięła te cosie, zamek i… natrafiła ręką na pustkę. [panika i nerwowe przetrząsanie torby] nie dały niczego.
Magia…

A teraz smutniejszo-śmieszniejsza część całej historii.
Sem wróciła na uczelnię żeby zaalarmować wszelakich znajomych, Szanownych Panów Portierów, którzy sem pożałowali a także sprzątaczki oraz Durne Baby z Dziekanatu. Tym razem nie kazały sem pokazać kwitka (dowodu wpłaty czesnego) którego to wymagania sem i tak nie mogłaby spełnić ponieważ rzeczony kwitek był także w nieszczęsnym portfelu. Nawet dość rzeczowo wytłumaczyły sem jakie dokumenty należy przedłożyć w celu uzyskania nowej legitymacji studenckiej.
Sem udała się na Posterunek Policji z zamiarem dokonania aktu Zgłoszenia, że taka Rzecz jak Kradzież nastąpiła - celem uzyskania Zaświadczenia będącego podstawą do wyrobienia TANIEJ nowego dowodu osobistego oraz legitymacji (tutaj to wymóg).
Mili Panowie Policjanci także sem pożałowali, ale niestety nie mogli jej pomóc, ponieważ był JEDEN funkcjonariusz, który musi przesłuchać kogośtam a ten drugi musi siedzieć na dupie i przyjmować Zgłoszenia o Aktach Przestępstwa.
Powiedzieli sem, że ma się zgłosić na Komisariat w Swojej Dziurze.
„A jakby powiedzieli pani, że mają robotę to proszę nalegać, najważniejsze to nie dać się zbyć” -powiedział do sem miły skądinąd Pan Policjant zamaszystym ruchem otwierając przed nią drzwi.
Mając czas do autobusu sem polazła na kolejny Posterunek Policji w Katowicach. Tam nawet nie było Pana od Przyjmowań Zgłoszeń więc sem dała za wygraną.
Stwierdziła, że w Swojej Dziurze, Gdzie Nic Się nie Dzieje już na bank ją obsłużą.
A tu Zonk :] Okazało się, że Panowie Policjanci mają niestety pełne ręce roboty i najwcześniej mogą zgłoszenie sem przyjąć w okolicach godziny 21, ale najlepiej to jutro rano. Po pytaniu sem, dotyczącego tak potrzebnego jej zaświadczenia Posterunkowy wyraził zdziwienie, na zdziwienie sem, że potrzeba jej znaczków skarbowych w kwocie 11,50PLN. Pomijając fakt, że skoro sem okradli to nie ma pieniędzy przy sobie żadnych, Pan Policjant zapomniał chyba, że o tej porze Urząd Miasta Wiochy
sem już nie pracuje. I sem przylazła do domu z niczym.

Śmieszne w tym wszystkim jest to, że gdyby sem przyszło do głowy ukraść batonika w sklepie to Panowie Policjanci zakuliby sem w kajdanki, odczytaliby jej prawa i wsadzili za kratki do czasu wyjaśnienia sprawy. Ale czasu na wydrukowanie dla sem jednego świstka nie ma nikt.
Jeżeli ktoś w tym momencie stwierdza, że sem przesadza to sem i tak ma to w dupie.
Za wyjaśnienie może sobie wystawić, że sem jest: wkurwiona/ma ptasią grypę/ma okres/jest pojebana*

* - niepotrzebne skreślić

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.09 18:03:10

Update "albumu"

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.08 19:59:46

Ponieważ zabroniłam narzekać prawie nikt nie chciał dzisiaj ze mną rozmawiać. Wyjątki: Gala i Queluindir
Usłyszałam nawet, że jestem gorsza niż Polyanna :D (czy jak jej tam było)

Ludzie, narzekam przez cały rok prawie 24 na dobę i jest źle.
Nie narzekam jeden dzień i co? I jest jeszcze gorzej! :D

W związku z powyższym jutro jest Semeley'owy Dzień Obowiązkowego Narzekania Na Wszelkiej Maści Problemy - Realne Tudzież Zmyślone.

00:01 zaczynamy!
gg: 1404496
:D

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.08 13:54:10

Piosenka na dziś:
KULT - Inni mają jeszcze gorzej.

Jest już ustanowiony Międzynarodowy Dzień BEZ Narzekań?
Nie?
No to już jest - dzisiaj. :]
Dzisiaj wszystko jest super.
Narzekanie można zacząć dopiero od jutra :)

Koniec przerwy - back 2 work :)

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.07 20:52:10

Metallica
Relaks
Weekend

Zapierdalanie od jutra :]

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.06 05:25:02

Ziew.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.10.04 05:56:21

Wskutek nowej ustawy (wytłumaczenie władz wydziałowych) sem mieszka na uczelni.
Paranoja.

Poprawka. To wszystko przez proces boloński :]

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.27 22:55:55

Nie mogłam się oprzeć :]
Pogadać z facetami :]

(...)
22:16:24 XXX: co tam slychac
22:16:29 semeley: a tak poza zanikami pamięci to co słychać?
22:16:31 semeley: :D:D:D:D
22:16:35 semeley: rotfl
22:16:39 XXX: ja pierwszy bylem
22:16:40 XXX: :P
22:16:43 semeley: standardowe pytanie :]
22:16:56 XXX: ugotowalem se kurde obiad przedwczoraj :)
22:16:57 XXX: sam
22:17:00 XXX: :)
22:17:27 semeley: o, gratulacje
22:17:37 semeley: co to było, zupka z paczki? :D
22:17:44 XXX: spadaj :P
22:17:48 semeley: :)
22:17:48 XXX: to byl normalny obiad
22:17:54 XXX: taki jak mama robi
22:18:01 semeley: mhm
22:18:02 XXX: co prawda to frytki
22:18:05 XXX: ale jednak
22:18:08 semeley: heheheeeeeeeeeee
22:18:11 semeley: LOL
22:18:25 XXX: no co :>
22:18:32 semeley: no nic :D
22:18:33 XXX: ale jakie pyszne
22:18:43 XXX: chrupiace z zewnatrz
22:18:48 XXX: a miekkie w srodku
22:18:54 XXX: mniam :)
22:19:00 XXX: salatke robilem
22:19:02 semeley: no zobacz, opatentuj je :D
22:19:04 XXX: ale sie cipa nie udala
22:19:13 XXX: wiec zjadlem z ketchupem :]
22:19:22 semeley: :)))

;)

00:13:01 semeley: XXX2 zrób mi herbatkę :)
00:13:05 semeley: dobrze?
00:13:10 semeley: dziękuję :* :D
00:13:20 XXX2: [piwo]
00:13:26 XXX2: znalazlem tylko browarek
00:13:34 XXX2: [soczek]
00:13:38 semeley: no dobra, może być
00:13:38 XXX2: albo soczek
00:13:42 semeley: o, a jaki?
00:13:54 XXX2: bezprocentowy
00:14:04 semeley: o smak mi chodzi :>
00:14:28 XXX2: dobry :D

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.27 22:09:01

A, pieprzyć na razie schodzenie na ziemię.

Ważne, że mam nowe pędzle, uzupełniłam farby i mogę dalej zabawiać się w pseudo-artystkę :]

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.25 20:22:57

mrrrr...
Łódka Bols (z Amsterdamu, kurna :D) + soczek Tymbark ananasowo-kokosowy - poezja :D

'Schodzę na ziemię', gdziekolwiek by ona nie była.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.25 01:28:52

mrrrr... :)
szarlotkowe upojenie - zapomnienie
na chwilę aby

fajnie jest.

fajnie będzie... do rana, kiedy to wróci Wredna Rzeczywistość i zaatakuje tymi swoimi pazurkami chcąc znów krwi upuścić.

Świat na nie-trzeźwo jest nawet do przyjęcia. Ha!

A tak btw... powodzenia, Spawn w tym Wrocławiu.
Tfu, już nie Spawn... syrax :)
Tylko się spakuj porządnie :D

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.24 13:05:27

It's all coming back to me now.


No i po co...
Ja nie chcę wspomnień.
Cholerna szkoda, że samemu sobie nie można formata strzelić. I po bólu. I po krzyku. I po sprawie.

Kapa.

komentarz (5)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.22 21:44:48

Cholera... no, cholera i to taka WIELKA
Ja jutro promotora wybieram... i przedmiot.
Jasny gwint, przecież ja kompletnie nie posiadam żadnej koncepcji na pracę licencjacką!

C H O L E R A!

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.19 21:21:05

Sem się wypaliła...
Tak po prostu - nawet nie chce się jej już udawać tej wiecznej wesołości, z której jest/była przecież taka znana.
Z sem nie da się już pogadać - a podobno potrafi(ła) dogadać się z każdym.
Sem ma dość pustych rozmów (pierdy) prowadzących do nikąd.
Sem nie chce rozmawiać na poważne, tudzież życiowe tematy - wymaga to otwarcia się, pokazania wnętrza, tego kim/jakim się jest, co się czuje.
Sem ma dość ludzi - a zawsze taka towarzyska.
Przebywanie w swoim własnym towarzystwie też nie wchodzi w grę - sem to nic ciekawego.
Ciągle sem czegoś brakuje.
Najczęściej uśmiechu, który kiedyś nie schodził jej z twarzy.


Kiedyś sem myslała, że najgorsze w życiu będzie dla niej to, że będzie ALONE.
Myliła się jak jasny chuj. Zapomniała o LONELY.

A może sem się tylko masakrycznie zestarzała, w ciągu kilku miesięcy.

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.15 12:39:31

Tu musi być straszne...



(...)
- A nie wie pani jaka pod koniec tygodnia ma być pogoda? Bo ja słyszałem, że ma padać i burza ma być...
- Oj nie wiem, ale lepiej żeby nie padało, bo mam wesele do zaliczenia.
- A, wesele... a gdzie jeśli można zapytać i czyje?
- Na szczęście niedaleko, bo w Tychach. Brat się żeni.
- A brat to sie nie boi ożenić?
- No wie pan? A czego tu się bać?
- To musi być straszne tak się ożenić, nigdy nie próbowałem...

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.13 23:08:13

Jeżeli ktoś gdzieś w sklepie zobaczy na półce cukierki Celebrations w plastikowym opakowaniu typu Diamond i będzie toto miało znacznik VEO przy dacie ważności to może być prawie pewien, że tego kartonika w środku dotykała lewa dłoń sem a całego pudełka prawa.

I nie, nikt się nie spuszczał do głównego zbiornika :D a cukierki pryjeżdżały do nas już zawinięte przez świstaka ;)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.09.10 04:28:54

Wróciłam



Kurna :]

18:34



Euforia z powodu powrotu - była.
Wsysło ją.
Tak po prostu wyparowała, wystarczyło czyjeś jedno słowo i *poof* - nie ma euforii.

A tak w ogóle to z jakiej paki wszyscy czegoś ode mnie chcą?
To smutne.. Jak będę miała chwilę to sama siebie pożałuję.


komentarz (8)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.07.10 13:15:20

No dobra...
Jeszcze ciągle żyję, nie dałam się i myślę, że się już nie dam :]

No cóż, pracuję sobie to tu, to tam, gdzie mnie rzucą, ale ciągle daje rady, chociaż zielonego pojęcia nie mam po co. :)
Tego to chyba najstarsi górale nawet nie wiedzą :D

Ale mi brakuje kompa, masakra normalnie... Ale i temu daję rady, więc chyba te pozostale 9 tygodni przeżyję :]

O, już mnie jakiś 'szef' zje... "who told you to PLAY with computer?"
No chyba mu walnę :] Od 5ciu lat jak tu jeżdżę to mu się należy. :]
Bojowy nastrój... bo nie ma mnie na razie na jutro na liście...
Miłego.

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.07.02 12:11:49

Nikt się nie pokusił o rozwiązanie zagadki.
No to wam powiem :P
Trzy rzeczy, które rosną najszybciej w Holandii to:
1) włosy
2) paznokcie
3) ludzka głupota

Dla tych, którzy tu zaglądają (msn i google bot odpadają :D):
Życzę wszystkim uczniom/studentom miłych wakacji, pracującym wspaniale spędzonego urlopu, a tym, którzy nie mają na niego szans w lato - przynajmniej słonecznych i pełnych wypoczynku weekend'ów.

Do września...

P.S. Jak mi się uda wygrać bitwę z sekretarkami z biura o kompa to nadam tutaj jakieś wieści z frontu :D

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.30 16:53:51

Wyjeżdżam... wreszcie, w sobotę.
Wyjeżdżam, jak to powiedział Lee do Chujni Europejskiej.
Fakt, chujnia też i w tej mojej NL, ale przynajmniej robota za 6,50€ jest.

W Holandii 3 rzeczy rosną szybciej niż gdziekolwiek indziej.
Ciekawe, czy ktoś zgadnie co to za 3 rzeczy :)
Podpowiedź: są one związane tylko z człowiekiem.

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.29 21:57:47

Dostałeś w prezencie różę
Nierozwiniętą
Maleńki, ale piękny dla Ciebie pączek
Minęło trochę czasu
I pączek rozkwitł w różę – czerwoną
Troskliwie wziąłeś kwiat
Powąchałeś –
Jego zapach nie spodobał Ci się
Dotknąłeś płatków –
Nie były dla Ciebie dostatecznie aksamitne
Zabrałeś pączkowi to, co najlepsze
A kiedy róża nie spełniła Twoich nagłych wymagań
Odrzuciłeś ją
I sam sięgnąłeś po inny pączek róży
Aby w przyszłości zrobić z nim to samo…

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.28 09:45:15

Takie 'nowe' odkrycie... Nawet jak ktoś Cię zaskoczy mówiąc coś miłego.
Robiąc rzeczy, jakich byś się po nim nie spodziewał...

Nie myśl, że się coś zmieniło.

Jestem nickiem w Sieci.
Nie można mi ufać, bo przyjde i podpalę Ci dom.
Jak zwykle przecież, jak każdemu.
Nie mogę znać Twojego imienia i nazwiska, bo wszystkim je podam. No oczywiście - zawsze tak robię.
Nie mogę nic o Tobie wiedzieć.
Dlaczego? Bo spadnie maska cynika, zawsze kogoś 'ponad' i odkryje po prostu Człowieka?

A ja jestem człowiekiem, wiesz?
I jest mi z tym dobrze, nie wstydzę się tego.
Mam swoje imię, nazwisko, lubię je i nie razi mnie nawet gdy ktoś w Sieci go używa.
Ludzie znają mój adres, czasem dostaję kartki na święta.
Dostałeś kiedyś?
To bardzo miłe, wiesz?
Taka świadomość, że z drugiego końca Polski, czy nawet z innego kraju... że jest taka osoba jakaś, która o mnie pomyśli ciepło czasem, która potrafi sobie zadać trud wypisania kartki z pozdrowieniami z wakacji.
Bo to jednak jest trud - nie musi tego robić.
Ale robi. Dla mnie, dla nicka z Sieci.
I ja tak robię. Dla innych Ludzi w Sieci.

komentarz (1)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.26 10:31:06

Posłuchaj, śpiewam Ci... Przed samym sobą nie zwiał jeszcze nikt...
To wiedz, tę prawdę weź
Nie rozumiesz mnie..

Stracony czas...

A ja bym chętnie zwiała przed samą sobą.
Tylko kurde nie ma gdzie :|

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.23 20:21:14

Żeby tak zrobić *poof* i zniknąć...

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.18 09:20:24

Dwa tygodnie strachu



Zaczął ją nachodzić. Pojawiał się tu i tam... żeby tylko wiedziała, że on czatuje.
Przychodził do szkoły, czekał na nią aż skończy lekcje.
Obserwował.
Czekał aż będzie sama.
Nie doczekał się w pierwszym tygodniu, podszedł przy koleżankach.
Powiedział, że i tak ją dopadnie.
Bo mu się to należy – jakżeby inaczej.
Powiedział, że nie da jej spokoju dopóki nie dokończy tego, co zaczął.
I nie dał.
Zdybał ją po wieczornej niedzielnej mszy…
Siłą chciał wciągnąć do samochodu. Sycząc, że teraz już jej się nie uda. Że weźmie to co chce.
Nie udało się jemu – przypadkiem nadszedł jej dawny znajomy i się tym ‘zajął’…

Po dwóch tygodniach ukrywania się, praktycznie nie wychodzenia z domu oprócz szkoły i kościoła dowiedziała się, że wyjechał za granicę z całą rodziną.

Nareszcie spokój – pomyślała.

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.16 19:34:58

Taka sobie historia…



Ona – prawie 14latka, ale wyrośnięta… zawsze wyglądała na więcej. Dawali jej nawet 18 czasem. Dziewczyna przy kości, z małego miasteczka. Ot, taka sobie dziewczyna – nic specjalnego. Na pewno nie obiekt Jego westchnień.
On – lat 18, przystojny, muskularny, dobrze się ubierał, miał bogatych rodziców. Wszystkie znane Jej laski za nim szalały a on zmieniał je często. Bardzo często. Tydzień z tą, tydzień z tamtą…
Poznali się.. przypadkiem, w jakimś sklepie… Zaczęli rozmawiać.
Nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje.
On, ten młody bóg prawie przemówił do NIEJ?!! Dlaczego, po co?
Zaproponował spotkanie.
Nieufnie, ale zgodziła się.
Jedno, drugie, trzecie… ente..
Zakochała się.
Zostali parą.
Opowiadał ciekawe rzeczy o tym, co robi. O ‘dorosłym’ życiu. Mówił, że ją kocha, że jest inna niż tamte wszystkie laski, że jest mądrzejsza, cudowna, wspaniała, kochana, jedyna, że będzie się nią opiekował.
Wierzyła mu – bo bardzo chciała.
Bo która dziewczyna nie marzy o swoim księciu z bajki, który podaruje jej róże, odprowadzi po szkole do domu, przewiezie ją samochodem, będzie mówił stale miłe słowa, przytuli, pocałuje…?
Ich rodzice nie wiedzieli o niczym. Bo po co mieli wiedzieć? Ona się dobrze uczyła, była prymuską – musiała ukrywać Miłość, bo oni by Jej Ją zabrali.
Zabronili by jej.
Żadna znajoma, Przyjaciółka nawet nie wiedziała – przecież byłaby zazdrosna.
Minęło kilka tygodni…
Pewnego dnia, po szkole czekał na Nią Jego Brat.
- Marcin jest chory – powiedział – prosił, bym Cię do Niego zawiózł.
Jak mogła odmówić? Jej Kochanie pochorowane…biedactwo, na pewno Jej potrzebuje…
Pojechała.
Faktycznie – leżał w łóżku, nawet wyglądał na chorego, oczy mu się tak jakoś dziwnie szkliły..
Mimo tego wstał i poszedł do kuchni po wodę dla Niej.
Nie zauważyła kiedy zamknął drzwi na klucz.
Znów położył się do łóżka, poprosił by usiadła przy nim. Złapał jej dłoń i w gorących słowach zapewniał o swojej Miłości.
Czuła się wprost bosko, taka kochana, potrzebna, jedyna.
Nagle przestała rozumieć co mówił.
Dowód? Jaki dowód? O co mu chodzi z jakimś dowodem miłości?
I nagle przyszło olśnienie…
Czego może chcieć osiemnastoletni facet od swojej dziewczyny?
Ale przecież ja nie mogę.. ja NIE chcę… jeszcze nie, nie jestem na to gotowa.
Coraz mocniej ściskając jej dłonie mówił, że jej nie wierzy, ze na pewno chce. Bo przecież każda chce, tylko o tym nie wie.
To niemożliwe, jak On może tak myśleć, tak mówić?!
Wyrwała się, chciała tylko uciec, przemyśleć to.
Zamknięte drzwi.
Ze strachem odwróciła się, już nie leżał w łóżku. Szedł w jej kierunku z dziwnym uśmiechem na ustach.
- I tak chcesz i zrobisz to ze mną, rozumiesz, mała? Zrobisz to ze mną, bo mam do tego prawo. Nie po to traciłem na Ciebie tyle czasu bajerując Cię tymi pierdołami o miłości by teraz nic z tego nie mieć. Masz tylko wybór czy chcesz by bolało mniej czy bardziej.
To nie może być prawda, to się nie dzieje.
Ciężarem swojego ciała przygwoździł ją do drzwi.
- Spodoba Ci się, zobaczysz. Wszystkim się podobało.
Jakim wszystkim? To on z tymi wszystkimi laskami na tydzień tylko po to?
I ze mną też tylko po to?
I to ma być ta Miłość, ta opieka?!
To tylko o to w tym wszystkim chodzi?
Odepchnęła go z nadzwyczajną siłą.
Ale dokąd miała uciekać w małym, zamkniętym pomieszczeniu?
- Więc jednak chcesz by bolało bardziej - wysyczał doskakując do Niej i uderzając Ją w twarz.
Zapiekło, strasznie. Krzyknęła ale nie z bólu fizycznego tylko w akcie zrozumienia.
Zrozumienia tego, co się zaraz stanie.
Złapał za bluzkę, znowu się wyrwała.
- Aha, chcesz się najpierw zabawić w niedostępną – wydyszał – nie ma problemu, też to lubię.
W bluzce puściły szwy. Zwisała jej smętnie z ramion.
Gdy znów do niej doskoczył ogłuszył go jej wrzask. Zaczęła się karkołomna gonitwa po małym pokoju.
Nie wiedziała jak to się stało… nie wiedziała kiedy…
Do pokoju wpadł Jego Brat…
Otwarte drzwi!
Uciekając słyszała jeszcze okrzyk Jego wściekłości i bólu.
W domu była szybko, bardzo szybko.
Strach, adrenalina, trochę wściekłości dodały jej skrzydeł u ramion.

Nie odezwała się do nikogo.
Nadeszła noc.
Najdłuższa noc w Jej życiu.
Noc oceanów wylanych łez.
Noc, którą przesiedziała pod kocem drżąc z wewnętrznego zimna.
Noc, kiedy jej jedyną przyjaciółką była trzymana w ręce żyletka.
A w tle tej nocy grało Nothing Else Matters.
Tej nocy w myślach przebiegła cała swoje życie.
I ostatnie godziny.
Czuła się brudna, choć skóra piekła od szorowania pumeksem.
Czuła się pusta i słaba.
Czuła się sama, nikomu niepotrzebna.
Zastanawiała się czy go nie sprowokowała.
A przecież nie…

Żyletka… Tik-tak umykające na zegarze sekundy, minuty, godziny.
Nothing Else Matters.
Żyletka.
On i Ona, razem.
Słowa ‘kocham Cię’
Żyletka.
Uderzenie w twarz.
Syczące słowa.
Żyletka.

Czy jest coś poza?
Czy warto żyć?
Żyletka.
Nothing Else Matters.
Nothing Else Matters.
Nothing Else Matters.
Nothing Else Matters.
Żyletka.
Po co ja jestem na tym świecie?
Może lepiej będzie jak odejdę, i tak nie mam po co żyć.
Bo nie ma Miłości, to się używa tylko po to by kogoś namówić na..
Żyletka.
Nothing Else Matters.

Mamo, Tato, Kaśka…
Żyletka.
Nothing Else Matters.
Nothing Else Matters.
Nothing Else Matters.
Nothing Else Matters.

NOTHING ELSE MATTERS

Poranek.

Żyletka
w koszu.

To Twój koniec, Marcin - pomyślała.
cdn

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.13 21:54:50

Gadaliście kiedyś sami ze sobą?
Ja sobie porozmawiałam dzisiaj… z braku lepszego kompana do rozmowy…

Sem1: Masz jutro egzamin z Business English, dlaczego się nie uczysz?
Sem2: Mam to gdzieś, konkretnie to w dupie.
Sem1: No ale jak nie zdasz to Ci się termin wyjazdu do Holandii przesunie na później.
Sem2: Jak wyżej + jakoś mi się do harówy i tego kurestwa hotelowego nie spieszy, może dzięki temu załapię kilka dni wakacji znowu.
Sem1: Ale będziesz miała mniej kasy.
Sem2: Kasa to nie wszystko, zamknij się.
Sem1: Taaa ciekawe co powiesz jak będziesz chciała coś namalować dla kogoś a nie będzie czym. Poza tym masz dług u rodziców.
Sem2: Na spłacenie długu starczy zwrot z podatku…
Sem1: po który musisz jechać do NL… :]
Sem2: Niczego do cholery nie muszę. Już NIE!
Sem1: Wtopisz egzamin i znowu się będziesz nad sobą użalać.
Sem2: To będę miała chociaż powód wymierny do tego, ha!
Sem1: Dobrze wiesz, że masz wystarczająco powodów, po chuj Ci kolejny?
Sem2: Zejdź ze mnie, OK.?
Sem1: No a co z NL?
Sem2: Przecież to nie zając, nie zwieje. Jak dobrze pójdzie to też jej nie zaleje.
Sem1: Dobra robota Ci zwieje.
Sem2: Nie ma dla mnie złej roboty, nawet te głupie zamarznięte ryby przeżyję znowu jak trza będzie.
Sem1: Obiecałaś Spawn'owi rozejrzeć się za talerzami w NL, a co jak braknie Ci czasu?
Sem2: Wygrałaś.


Idę zakuwać…

P.S. Bo już zaszło nieporozumienie: talerze dla Spawn'a to nie jest serwis obiadowy tylko talerze perkusyjne (takie tam crash'e, splash'e, hihat'y, ride'y, china'y itp :D)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.12 21:13:17

No, to miałam kilka dni wakacji :)
Takich prawdziwych, pierwszych od 4 lat... Bez latania za swoimi sprawami, ciągłego załatwiania czegoś co się wydaje w sumie cholernie głupie i bez sensu...
I naprawdę wielki ubaw...
THX, Spawn.
Jesteś zaraza jak mało kto... i chyba dlatego Cię tak lubię, no! :D
Nie musiałam ważyć słow, zastanawiać się jak co wyjdzie :)
Next time więcej sherry :]
Ja chcę tak jeszcze! :]
Czy ja się nie zrobiłam zachłanna? :)

komentarz (0)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.09 22:19:37

Korzystając z chwili, w której Spawn siedzi w wannie, Sem postanowiła wypowiedzieć się publicznie jak bardzo cieszy się, że ma takiego kumpla, który jak trza, to przytuli, a jak się należy to potrafi niemiłosiernie opieprzyć :)
I mimo tego jak bardzo jedna osoba rozwaliła mój ogród.. nadal uważam, że via net można poznać super ludzi i przenieść znajomość na real.
I to wszystko właśnie dzięki Spawn'owi, Gali i Lukasowi :]
Dzięki, zarazy jedne :P :))))

komentarz (14)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.08 14:45:24

Im mniej Ci na czymś zależy tym prędzej to osiągniesz.
Nie wiem jak u innych, za to u mnie ta zasada sprawdza się wręcz perfekcyjnie. To lepsze niż prawa Murphy'ego :D
Mówi się, że jak komuś bardzo na czymś zależy to na pewno to dostanie, zdziała, osiągnie.
To ja chyba jakaś przewrotowa jestem, skoro mądrości chińskie ("chęć wystarcza za 1000 sposobów, brak chęci za 1000 przeszkód") się mnie nie imają :]

Filozoficznym podejściem: z rzeczy, na których mi zależało nie osągnęłam nic wskutek czego teraz już nie zależy mi na niczym.
To powinnam osiągnąć wszystko :D

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.06 21:50:21

I long for…


myself.
Kiedyś byłam optymistką... naprawdę.
Widział ktoś moją aiuá?
Tak bym chciała, żeby wróciła…

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.05 20:48:03

wyplute toffi



Jakby mnie coś chciało zjeść, posmakowało, trochę przeżuło i wypluło…
Pusto, zimno, ciemno i w ogóle niefajnie.
Przytępione zmysły… niemoc ducha i lenistwo ciała.
ODR.

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.05 13:51:20

Sing with me :)



Piosenka na dziś: SHOUT – Do Raju
Od tak dawna to znam a dopiero dzisiaj usłyszałam oryginał…
Każdego dnia coś nowego ;)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.04 11:50:17

Love lies bleeding in my hands!



„Bywają różne zbrodnie na świecie ale największą jest zabić miłość” powiedział Bolesław Prus.
Jestem więc morderczynią. I dobrze mi z tym. Można mnie osądzać a nawet wyzywać od najgorszych.
Tak, zabiłam Miłość w samej sobie. Leży teraz i wykrwawia się wydając ostatnie tchnienia…
Gala – myliłaś się… można Ją zabić.
Będę się smażyć w piekle :D

komentarz (8)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.03 16:00:43

Postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć,
aby stała się prawem powszechnym i miała dotyczyć również Ciebie


Immanuel Kant


Jeśliby przyjąć, że tak właśnie czynimy, to wychodzi na to, że jakieś 80% ludzkości chce być:
- poniżana,
- wyśmiewana,
- okłamywana,
- okłamywana ‘w dobrej wierze’,
- traktowana z pogardą,
- oszukiwana przez nie mówienie niczego,
- krzywdzona w każdy możliwy sposób,
- wykorzystywana,
- interesowna,
- karmiona iluzjami,
- zdradzana,
- bita,
- gwałcona,
- okradana,
- mordowana, etc…
Pozostałe 20% które tak nie robi najczęściej staje się ofiarami działań (chcących czy nie chcących) powyższych 80%.
Zastanawiam się właśnie czy nie przejść do silniejszych ilościowo… Może to jednak jest jakiś sposób na życie?
W końcu osoby takie wyglądają na zadowolonych z życia i mało co je rusza…

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.06.01 14:30:29

ZEEEEEEEEEEEEEEEEEEN !!



1. Nie przywiązuj się bałwochwalczo do żadnej doktryny, teorii, czy ideologii. Wszystkie systemy teoretyczne są jedynie drogowskazami; żaden nie objawia prawdy absolutnej. Unikaj ciasnego myślenia. Ucz się nie przywiązywać do aktualnie obowiązujących poglądów, abyś mógł zachować otwartość wobec cudzego punktu widzenia. Prawda tkwi w życiu, nie w doktrynach. Bądź gotów uczyć się przez całe życie, stale obserwując rzeczywistość w sobie i otaczającym cię świecie.

2. Nie zmuszaj nikogo - także dzieci - do wyznawania twoich poglądów. Nie posługuj się w tym celu groźbą, pieniędzmi, propagandą ani wychowawczym autorytetem. Poprzez współczujący dialog pomagaj innym odrzucać fanatyzm i ciasnotę poglądów.

3. Nie unikaj kontaktu z cierpieniem. Niech nie opuszcza cię świadomość, jak wiele cierpienia istnieje na świecie. Staraj się docierać do cierpiących na wszelkie możliwe sposoby: poprzez kontakty osobiste, odwiedziny, działania na rzecz innych. Nie trzeba daleko szukać...

4. Nie gromadź bogactw ponad miarę, gdy miliony głodują. Nie rób ze sławy, zysku, zamożności, czy przyjemności zmysłowych głównego celu twojego życia. Żyj prosto, dzieląc czas, energię i dobra materialne z tymi, którzy są w potrzebie.

5. Nie podsycaj gniewu i nienawiści. Naucz się wykrywać i transformować złe uczucia, póki są tylko ziarnem w twojej świadomości, zanim wykiełkują. Gdy czujesz pierwsze oznaki nienawiści lub złości - skupiaj uwagę na oddechu, aby postrzec i pojąć naturę tych uczuć oraz uwarunkowania osób, które je wywołały.

6. Nie rozpraszaj się. Obserwuj uważnie swoje oddychanie, aby stale powracać do tego, co się dzieje w chwili obecnej. Bądź w kontakcie ze wszystkim, co jest cudowne, odradzające i uzdrawiające w tobie samym i wokół ciebie. Zasiewaj w sobie ziarno radości, pokoju i zrozumienia, które sprzyja zachodzącym w głębi twojej świadomości procesom transformacji.

7. Nie mów rzeczy niezgodnych z prawdą - ani dla osobistej korzyści, ani po to, żeby wywrzeć wrażenie na słuchaczach. Nie wypowiadaj słów, które wywołują konflikty i nienawiść. Nie rozpowszechniaj niesprawdzonych wiadomości. Zawsze wypowiadaj się uczciwie i konstruktywnie. Miej odwagę zabrać głos, gdy dostrzegasz niesprawiedliwość, nawet wtedy, gdy może się to dla ciebie okazać niebezpieczne.

8. Nie wykonuj takiego zawodu, którego efekty są szkodliwe dla ludzkości bądź przyrody. Nie inwestuj w towarzystwa i spółki pozbawiające innych szansy na życie. Wybierz sobie zajęcie, które pomoże ci wyrazić twą troskę o innych.

9. Nie przywłaszczaj sobie rzeczy, które powinny należeć do kogoś innego. Szanuj cudzą własność, jednak nie dopuszczaj, by inni ludzie bogacili się na ludzkim cierpieniu, czy cierpieniu jakichkolwiek istot.

10. Szanuj własne ciało i obchodź się z nim jak najlepiej. Gromadź energie życiowe dla realizacji swoich ideałów. Nie podejmuj życia płciowego bez miłości i płynących z niej zobowiązań. Wkraczając w związki seksualne bądź świadom przyszłych cierpień, jakie możesz spowodować. Bądź w pełni świadom odpowiedzialności związanej z powołaniem nowego istnienia. Medytuj nad kształtem świata, do którego powołujesz nowe życie.

komentarz (3)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.05.30 14:01:05

All we see or seen
is but a dream within a dream…




Jest taki moment w moim ŚNIE, w którym nakazuję sobie się obudzić.
Tej nocy było inaczej, nakazałam sobie śnić dalej.
Zapadłam w ciemność tak głęboką… i tak pełną pustki…

Nie obudziła mnie nawet komórka.

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.05.30 00:02:37

And I think to myself – what a wonderful (?) world…



How can I feel abandoned even when the world surrounds me
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me
How can I know so many never really knowing anyone

If I seem superhuman
I have been
Misunderstood



Nie rozumiem… nie rozumiem już niczego. Po prostu mój ograniczony mózg już nie łapie pewnych rzeczy, wzorców zachowań, formatów różnych osobowości.
Jest nas – ludzi – tak wielu, tak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Myślimy, czujemy, przewidujemy konsekwencje swoich czynów..
Czyżby?
Czy na pewno jesteś w stanie przewidzieć co się stanie gdy zrobisz tak, albo tak?
A co z poddawaniem się instynktom, tak bardzo przecież przypisywanym zwierzętom…?
Tak, zwierzęta mają tylko instynkt… A my, ludzie mamy myślenie abstrakcyjne.
I co nam to daje?
Możliwość dokonywania wyborów – tak mi powiesz… odpowiadania za swoje czyny…
Tylko jak często z tego korzystasz?

Palący się grunt pod nogami – przyniósł go Twój wybór…
Czy potrafisz stawić mu czoła i nie uciec jak zwierzę z podkulonym ogonem zostawiając za sobą niedopowiedzenia, niejasności i miliony „what if” ?


***



Kilka razy zostało mi rzucone pytanie: "po co w ogóle prowadzisz tego bloga?"
Odpowiadam więc:
Bo Mogę.
Oraz drugie pytanie: „co Ci to daje?”
Nigdy nie spodziewałam się i nie liczyłam na to, że mi to coś da…

komentarz (6)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.05.29 01:01:51

Don’t fear the Reaper



Sem siedzi w domu… zbliża się sesja, do tego ma niesprawną, że tak powiem matkę na głowie, ojca i cały dom.
Sem sprząta, nawet zdarzyło jej się gotować, robi zakupy, płaci w terminie rachunki i jest z siebie cholernie zadowolona, że niby taka dorosła i daje rady.

A tu zonk, bo wcale nie daje. Nie daje rady sama ze sobą już.

Sem się boi… boi się mówić, boi się rozmawiać…
Rozmawiać z ludźmi, na których jej zależy.
Rozmawiać o rzeczach poważnych, o tym co gnębi i co boli.
Boi się znów kogoś stracić.
Boi się, że po raz kolejny jakaś zbyt blisko dopuszczona osoba wykorzysta to przeciwko niej.
Boi się, że powie coś, czego po chwili może żałować.
Boi się, że powie coś złego komuś i ten ktoś nie przyzna że to było złe. Przyzna to dopiero po czasie jak już nic nie będzie można naprawić. Albo Sem nawet szansy na naprawę/poprawę nie dostanie.
Więc Sem milczy…
Chociaż boi się milczeć – praktycznie z tych samych powodów jak wyżej.


A co najlepsze - Sem, chociaż na długo nie udaje jej się zasnąć - boi się spać. Bo kiedy śpi ma SEN.

Buduję moje mury jak najgrubsze i najwyższe żywiąc się znowu jakąś głupią iluzją, ze komuś będzie się chciało je pokonać i znieść. I sama nie wiem po co to wszystko.

komentarz (4)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.05.28 00:47:39

pijackie stories



w moim wykonaniu można przeczytać u Drummera :)

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.05.24 20:29:27

I will walk into your garden of stone



Moje kwiaty, blade kwiaty
Dzisiaj was posyłam w swaty
Tak ku niemu tęskno proście
Aby do mnie przyszedł w goście…

W rzekę rzucam was, powodzie
Mówcie mu o mym ogrodzie
Że w nim słodkie jest zacisze
Gdzie różami wiatr kołysze…

Żwirem złotym usłana ścieżka
I że szczęście tutaj mieszka
Że mam piękny staw, łabędzie
I że u mnie pierwszym będzie…

Sitowie – cicho!, sza!
Kołysze sennie wiatr
Ta baśń jak siwa mgła
Otula i usypia nas

Zmilczie! Tego nikt już nie wie
Że niejeden był tu przed nim
Że tak źle mu było u mnie
Że pod darnią leży w trumnie…

Carrantuohill - Zaproszenie (Inis)


– Ah, to Ty…Wejdź.. zapraszam..
Co prawda nie spodziewałam się gości.. ale jeśli już jesteś…

– Tak… minęło trochę czasu, to fakt… Co u Ciebie?

– No, skoro mówisz, że nieważne…

– A, Mury… Tak.. mówiłam, że będą… Dziwi Cię to?

– Więc widzisz.. mury są potrzebne.

– O których kwiatach mówisz?

– Hmm.. zdeptane.. No tak.. to były błękitno-granatowe Bratki Marzeń…

– Nie.. to nie ja je tak załatwiłam… Ktoś zrobił to za mnie, jeśli mogę tak powiedzieć.

– Dlaczego ich nie ratuję? No cóż, przestałam marzyć… Więc już prawie umierają…

– Ah, to… Hmm… wiesz.. sama nie wiem dlaczego to zrobiłam.
No bo przecież ta Osoba i tak sama nie chciała wrócić tutaj po tym jak wszystko zniszczyła. A te „zabezpieczenia” – furtka zabita dechami… No przyznam, to trochę śmieszne.
Może… może zrobiłam to na przekór… Wiesz, jak małe dziecko.. „skoro Ty nie chcesz, a widzę, że nie chcesz to ja Ci pokażę, że tym bardziej nie chcę”

– No nie wiem, czy to zarośnie… Na razie, jak sam widzisz ziemia wokół tej bramki jest wypalona, pusto tam…

– Nie poznajesz tych kwiatów? Przecież to Niezapominajki.

– Aha, nigdy nie widziałeś czerwonych… Fakt, z reguły są jasnoniebieskie. One też nie lubią być takie czerwone… Ale tym czerwonym kolorem krzyczą z Bólu… Krzyczą ciągle o tym, czego się nie da zapomnieć…

– Kamienie? Że nie było… No to teraz są.

– Mówisz o tych bladych kielichach? To są Kalie Głuchego Żalu. Zaraz obok masz Gerbery Smutku.

– Tak, dobrze widzisz, Fontanna napędzana Uśmiechem już też nie działa.

– Wiesz co? Męczą mnie te pytania… Nie wiem po co je zadajesz, skoro zaraz stąd odejdziesz i nawet nie będziesz pamiętał tego, co mówiłam.

– Tak, tak, do zobaczenia…

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.05.22 21:07:40

SSDD part two




Zapach szpitala.. dziwne, bo nie standardowy “lizol” gryzący w oczy i duszący oddech.
Gorszy nawet, bo mdląco słodkawy.
Ludzie… każdy z czymś, niechcianym a mimo to swoim.
Lekarze… ratujący życie, pomagający kolejnemu przypadkowi…
Pielęgniarki… pomocne… rutynowe czynności, przecież nie potrzeba wkładać w to serca.

Ty… zagubiona w tym, tyle ludzi.. sama… krótkie odwiedziny.. zmęczenie… komplikacje… coś było nie tak… za długo czekała… nie tak miało to wyglądać…

Trzymaj się… po prostu się trzymaj.

komentarz (2)

 
     


     
 

>> Wpis dodany 2005.05.21 12:21:17

przeprowadzka


Sem przeniosła się z całym swoim majdanem z diarylandu, któremu padł serwer, wskutek czego wcześniejszych wpisów nie dało się odczytać. Przeedytowała je dodając polskie znaczki i kilka komentarzy do wcześniejszych wpisów…
Trochę tego jest… Jeśli komuś się chce czytać – proszę bardzo. Jeśli nie… To co do jasnej cholery tu robisz? :D ;)
Najstarsze wpisy oczywiście na dole :)


date: 2005-05-18
time: 12:22 a.m.

wariactwo :D



Ludzie powariowali wokół mnie…
A może tylko ja to tak widzę..?
Odkrywam nowe twarze ‘starych’ znajomych…?
W końcu po ostatnich rewelacjach wiele się pozmieniało.

Mimo wszystko, Spawn, nie zamierzam dorabiać za Banderasa i to tylko dla Twojego kaprysu. O NIE! :D


date: 2005-05-12
time: 1:33 p.m.

Flower



Pamiętam nasze plany sprzed kilku lat… wyszaleć się, poznać świat… zamieszkać razem... :-)
To były czasy… Grecja, później Kornatka i my razem :-)))
Cóż, jak to zwykle bywa los płata figle…
Ale nie ma źle, hmm?
Kochana moja, byłaś bardzo dzielna i jak widać – udało Ci się – sprowadziłaś na ten świat Nowe Życie – gratulacje :-))
Dzięki Ci wielkie, że jesteś, że JESTEŚCIE :*
Chociaż.. muszę przyznać… że zazdroszczę Ci tego, co masz. Mimo, że z przypadku, i chyba raczej nie w tym czasie kiedy miało to nastąpić… ale masz coś co mi już odgórnie zostało praktycznie zabrane… Chociaż ktoś może powiedzieć, że 30% szans na dziecko w przyszłości to dużo i cuda się zdarzają… ale ja już mój limit cudów na życie chyba wyczerpałam…
Zbudowałaś sobie coś pewnego w życiu a to takie trudne przecież… GRATULACJE raz jeszcze :-))
Kocham Cię.
WAS!!! :]

date: 2005-05-06
time: 3:34 a.m.

SSDD



zaburzenia snu na tle nerwowym
zalecane: unikanie stresu i większych emocji
reszta wyroku we wtorek…

PKP

date: 2005-05-03
time: 3:20 a.m.

About To Crash



Something has left my life,
And I don't know where it went to..
Somebody caused me strife,
And it's not what I was seeking.

Didn't you see me, didn't you hear me?
Didn't you see me standing there?
Why did you turn out the lights?
Did you know that I was sleeping?

Say a prayer for me,
Help me to feel the strength, I did.
My identity, has it been taken?
Is my heart breakin' on me?

All my plans fell thought my hands,
They fell thought my hands on me.
All my dreams it suddenly seems,
It suddenly seems,
Empty


Pustka we mnie…
Jedyne co czasem czuję to gniew na coś, co się wydarzy… irracjonalny, który i tak szybko mija.
Słowa innych przecedzone przez tę pustkę tracą swój sens i wydźwięk same się nią stając.
Niczego nie planuję, nawet na godzinę do przodu. Chyba całkowicie poddałam się temu, co jedni nazywają losem, inni przeznaczeniem, a co ja nazywam Wielkim Chamstwem – bo ciągle mi te moje plany pieprzyło – od tych najmniejszych do tych najważniejszych. Niszczyło marzenia – jedno po drugim, zabijało je nie patrząc na mój ból.

***


Zauważyłam, że potrafię spojrzeć na innych ludzi… nawet popatrzeć im w oczy, iść z podniesioną głową… ale tylko wtedy, gdy w uszach gra muzyka. Kiedy cichnie momentalnie zaczynam udawać, że mnie w ogóle nie ma – wbijając wzrok w ziemię jakby szukając atomów tego, z czego zbudowane jest podłoże i kuląc się w sobie.

Życie, egzystencja, byt, istnienie – obojętnie jak to nazwać… zastanawiam się czy to ma jakikolwiek sens, czy tylko, jak ktoś powiedział: „just because”…



P.S. Skąd wiedziałeś Spawn, ze leżę na podłodze?


date: 2005-04-22
time: 2:09 p.m.

Jestem Kotem



Kiedy skrzywdzisz Kota, jego nie obchodzi, czy chciałeś, czy nie chciałeś mu tego zrobić. ON rejestruje jedynie fakt, że został skrzywdzony przez kogoś, po kim by się tego nie spodziewał. Kot traci zaufanie, nie chce przebywać w Twoim towarzystwie, prycha i ucieka gdy się zbliżasz – pokazuje tez pazury gotowy do obrony przed najmniejszą nawet krzywdą.

Jeśli jednak nadal chcesz być przyjacielem Kota musisz mu to udowodnić od razu… nie czekać na lepszy moment – lepszy moment nie nadejdzie! Musisz udowodnić, że nadal Ci na Kocie zależy w sposób w jaki mówiłeś, że tak.
Gdy Kot nie widzi żadnych starań uczy się jak już Ciebie nie potrzebować.. Widzi, że jednak Tobie nie jest potrzebny już więcej, a może i nigdy nie był.. I go tracisz.

Nic na to nie poradzisz, a wiesz dlaczego?
BO TAKA WŁAŚNIE JEST NATURA KOTA!


date: 2005-04-20
time: 23:57 p.m.

śmieszna sprawa



Człowiek, który jakieś dwa miesiące temu był w moim domu, spał ze mną i obok mnie w moim łóżku, przytulał, całował i mówiła, ze mnie kocha (i inne tego typu słowa bez pokrycia, jak się po niedługim czasie okazało  ‘I think we are good friends’) teraz nie ma najmniejszej ochoty, powodu, czy też odwagi by się ze mną spotkać… Będąc dosłownie rzut beretem od mojego miejsca zamieszkania.

Wniosek: Jestem bardzo złą osobą, skoro inni się mnie najwidoczniej BOJĄ.
Musiałam temu człowiekowi zrobić coś bardzo złego, zasłużyć na takie traktowanie.. (nic przecież nie dzieje się bez przyczyny, powodu) tylko do dzisiaj nie wiem co.


date: 2005-04-19
time: 4:10 a.m.

cold fire…



Życie bez celu
przytłacza nas.
Spełnijmy więc
co los nadarzy
- lub rogu Śmierci
usłuchajmy
w mrok wezwani.
Gdy cel nam w życiu
nie przyświeca
martwe są oczy,
udręką los
niech lepiej pierś zbroczy
samobójczy cios

– Księga Policzonych Smutków –


date: 2005-04-17
time: 2:57 a.m.

tank you :-)



Dzięki Wam, chłopaki za te chwile szalonego śmiechu :)
Ostatni raz tak szczerze śmiałam się… w lutym… heh, już prawie zapomniałam jak to jest, gdy śmiechu nie trzeba udawać :/

Stokrotne dzięki :*
No i btw – fajne z Was chłopaki :D

Chociaż ten wielki Come Back był niepotrzebny :> ;)


date: 2005-04-16
time: 3:47 p.m.

In my dreams, in my dreams…



Suddenly she felt a slight movement of air in the room where she was sleeping. She turned around and noticed Her. She was standing on the edge of the bed. Old clothes filled with emptiness... Piercing eyesight.. Creaky voice. The Death. 'I heard you called me so here I am', She said. 'Came to take me finally?', asked the girl with hope visible in her eyes. 'Tell me.. where do you belong, Ewa, where is your place?' asked the Death. 'Nowhere', she replied. 'Certainly not to the dead ones, not yet, sweetie' She said, turned around and vanished.
'Even SHE doesn't want me!' she thought angrily and simultaneously sadly.

***



I see that what I've done suits you... That should be good...
But the worst is awareness that you really don't need me. Well, I claimed it some time ago... but someone put me through another ilussion - 'you were always needed!' Bullshit everywhere.


date: 2005-04-14
time: 2:24 a.m.

more…



Coraz bardziej zmęczona… Nienawidzę się a ciągle muszę przebywać w swoim własnym towarzystwie – deprymujące.

Pocieszająca choć trochę jest myśl, że mogę od tego towarzystwa uwolnić kilka osób – na jakiś czas chociaż.
Na bardzo krótki czas bo ja bez Nich wytrzymać już nie potrafię..


date: 20050-04-12
time: 3:38 p.m.

so tired



Jestem już taka zmęczona tym wszystkim… Stanem ducha, sytuacją w domu, wszystkimi myślami, które niechciane – same pojawiają się w mojej głowie, życiem ogólnie, byciem sobą..
Żałuję, że nie można życia odłożyć na jakiś czas na bok, tak, jak odkłada się czytaną książkę i później wraca się do niej, albo i nie.
I szkoda, że nie mogę bycia sobą i tego nastroju odwiesić do szafy jak jesienny ciuch i włożyć np. coś wiosennego…
Niestety, można być tylko tym, czym się jest – nic więcej nie można.



date: 2005-04-07
time: 12:51 a.m.

ILLUSION




Once I had a dream... we were together, so happy, so in love. You held me in your arms while we were sleeping and when I awaked you were still there - for me, with me. I finally was in the place where I should be - I felt it.
But it was an illusion... I cannot be loved, I cannot want to be with somebody, I cannot want to be happy. I don't deserve it. Or I deserve it for a short while.
Anyway, I should thank you for disillusioning me.
You see, till yesterday I even had an illusion that I can change your mind, that your feelings were true and they didn't vanish yet. But if they would be true and so strong as you said - they would not disappear so fast. One week you loved me, another one you stopped, weird, isn’t it?
I couldn't change your mind when you said you loved me, so how could I be able to change it now, when you don't feel anything to me...
We all are under some illusions...
I'm not anymore.


date: 2005-04-06
time: 3:20 a.m.

hopeless writing…




I'm still holding on somehow
Wishing I could change the way the world goes round...


date: 2005-04-05
time: 2:49 a.m.

a duty?




You talked to me...
About things that has no matter to me..
But you talked and this is the most important things to me.
I assume that you WANTED to talk to me if you started.

And.. every time I tried to talk to you in a way I did it before... you were changing.. so cold.. starting to use sharp words that originally were meant to... hurt
It's not the way I want.
It's not the way I need.
But if it's the way you need and want... then I'll keep dragging it on
But I don't know for how long.
I have impression that I am pestering you so maybe I should stop - I see that it's not good for you.
One thing amaze me... 'I think we are good friends' - the way we talked... like completely strangers. I am not sure whether you really consider me as your friend - you didn't show it to me as the way you did before.
I don't feel needed, rather unwanted, as if talking to me was a kind of duty for you.
Don't worry, it isn't.
For all the time we were talking I used to have a feeling that you care. It's gone now.
I must select my words now in a way I needn't have done it before. Kind of hard.


date: 2005-04-04
time: 12:14 p.m.

happy?



Isn't it strange
That the stars don't shine no more now since you're gone
Isn't it strange
That we can't look back and say just what went wrong

Isn't it strange
That you told me ONE THING suddenly changed your mind
Isn't it strange
That you come here for me turn away and leave me behind

I wanna know now where we are
Should I pretend and let things be
I wanna know when what you've done
Could you come face to face with me

Isn't it strange
That the world seems to turn away when I try to explain
What's so strange
That two can be as one and yet not same

I wanna know now where we are
Should I pretend and let things be
I wanna know when what you've done
Could you come face to face with me

'Cause it feels like I'm drowning
Feels like I'm drowning without you
I know the feeling
'Cause I felt this all before
And it feels like I'm dying
Feels like I'm dying now I know the truth

I hope you don't feel just like me
I hope you're happy

I hope you don't feel just like me
Fuck I hope you feel much worse than me
Maybe not so happy
Not so happy? - welcome to my world



Well... maybe I would change the last few verses... I don't understand your behaviour although I wish I did. I can think about thousands of theories and I may never find the real one.
I always wanted to know the truth rather than half-truth or some pitiful lies that were supposed to protect me from the pain. That's a real bullshit since the truth - I can agree - causes a lot of pain but is more understandable and gives that kind of pain that is said to purify. All the lies, silence, hedges... this causes more pain than plunging a knife at your back. The question: why? how come? still bumps in your head if the truth, the TRUTH is not stated unambigiously.
I have already forgiven you even if I don't know how to call it... Your mistake, cowardice, lost...
If that's was a mistake - you made it some time ago, not now.
Cowardice... well, I have no opinion.
But if you felt lost.. you should have let me to find you.
You didn't.
Just wanted to be here for you, I still want.
Yeah, I may want but I got no chance to do it anyway.
People say I'm crazy trying to understand you. But DO I believe that if you let me do this... gave me some clue... things would be pretty different than they are now.
Maybe you would even talk to me now...
But you don't want to. And again I don't know why. I have a feeling that I've hurt you much... but that'll remain only a feeling since you didn't tell me what did I do wrong. And I must have done something wrong... Would like to know it... don't want to make similar mistake in the future supposing I have one.


date: 2005-03-18
time: 3:29 p.m.

aims



Jeszcze całkiem niedawno moim celem było uszczęśliwienie kogoś.. myślałam, że to robię, tak mi wmawiano, ale to nie była prawda…
Teraz jest coś innego… Ponieważ zamordowane zostało Zaufanie i Szczęście zbuduję z ich zwłok taki mur wokół mojego ogrodu, że każdy, kto do tej pory się w nim nie znalazł, bez mojego pozwolenia sam do niego nie wtargnie. Choćby nie wiem jakiego podstępu chciał użyć.
Ze wszystkich purpurowych róż – i tak już umarłych – zrobię sobie wielką miotłę do wymiatania z mojego ogrodu ludzi nieopatrznie do niego wpuszczonych.
Niech boli.. Im większy ból tym wyższy i grubszy będzie mur.
Niech ból wspomnień - słów i czynów – codziennie przypomina mi, ze nie mogę chcieć, że nie mogę marzyć, że nie mogę pragnąć. Dlaczego nie mogę? A po co mam znowu wkręcać się jakąś iluzję, skoro już tyle razy przekonałam się, że nie dostanę tego, czego chcę tak bardzo i prawdziwie. Albo tak jak teraz – dostanę na chwilkę.. ktoś mi pokaże jak może być dobrze, że nie musi być źle i natychmiast, jak tylko uwierzę, ze mi też wolno to mi to zabierze.
Udowadniając, że mi się nie należy – każde dobro jest dla ludzi wspaniałych, coś wartych.. A dla mnie.. Dla mnie są echa ich szczęścia.
Powinnam być wdzięczna za to, że mam jeszcze moją szarość.
Ale NIE jestem.


date: 2005-03-16
time: 4:15 a.m.

zapewnienia.



Miałam nie dostać od Ciebie kopa tylko miłość i wsparcie. Tyle razy mi to powtarzałeś. I co zrobiłeś? To właśnie Ty przyłożyłeś mi najbardziej.
Wyciągnąłeś mnie z dna praktycznie, na swojej pewności zaniosłeś mnie na wielką górę błagając o zaufanie i moja miłość. A kiedy uwierzyłam i zaufałam tak do końca Ty pokazałeś mi rozpościerający się piękny widok, który miał być tylko dla nas po czym zepchnąłeś mnie w jeszcze głębszą przepaść.

I jeszcze miało mnie to nie zaboleć.


date: 2005-03-13
time: 5:35 a.m.

JAK?!




I jak tu wierzyć w siebie… że się jest coś wartym, że się coś dla kogoś znaczy…
Że można jeszcze coś mieć od życia, że się zasługuje na przyjaźń i miłość…
Jeśli najważniejsza osoba, która Ci to wszystko przez długi czas wmawiała nagle zachowuje się tak by udowodnić Ci, że jednak wcale tak nie jest, że nie jesteś nic wart i na nic nie zasługujesz.
Że tak Ci się tylko wydawało…


date: 2005-03-12
time: 7:55 a.m.

dark lonely days, dark lonely nights…




Dni i noce się dłużą… wydają się trwać w nieskończoność..
Nie wiem na czym stoję. W co wierzyć?
Kiedy znów zaświeci słońce?
Kiedy znów poczuję się bezpiecznie?


date: 2005-03-09
time: 4:52 a.m.

I wandered lonely as a Cloud…




Zadziwiające…
Ktoś Ci coś mówi… przekonuje Cię do czegoś.. nawet czynami…
chce by mu wierzono…
A kiedy wreszcie zaczynasz Wierzyc to okazuje się, że nie ma już w co – tym razem przynajmniej już po części.

Więc pytam: po co to wszystko zaczynać?


date: 2005-03-02
time: 12:00 a.m.

naive




Naiwniara ze mnie..
Może czas to zmienić?



date: 2005-02-25
time: 3:26 p.m

Flying without wings…




Chciałam latać a nie miałam skrzydeł. Nie wiedząc o tym spadłam z nieba i potrzaskałam sobie zadek. Ktoś stał przy mnie i pomógł mi się pozbierać. Kolejna nauczka na przyszłość.

Wniosek: trzeba znaleźć/odzyskać skrzydła… Pomożesz mi?


date: 2005-02-23
time: 5:44 p.m.

dream…




Marzenie mam w tym momencie tylko jedno: niech spokój ogranie moje wymęczone ciało i udręczoną duszę.
I co? – znowu się nie spełni.


dopisek: 2005-05-21 fakt – nie spełniło się do dzisiaj



date: 2005-02-13
time: 3:08 a.m.

sleepless night



Mimo zmęczenia nie potrafię zasnąć. Brakuje ciepła i bezpieczeństwa…
W moim życiu wydarzyło się coś, co mogę swobodnie nazwać cudem :)
Jednocześnie ostatnie dni były dla mnie takie, jakie powinny być, a to, do czego musze wrócić teraz jest dla mnie obce.. i jakby już nie moje. „Rzeczywistość” i rutyna – szara codzienność będzie jeszcze bardziej szara po tym, jak ostatni dane mi było zobaczyć cała paletę kolorów, jakie może nieść życie… Dobre i to, bo przecież mogło tego nie być, choć tęsknota będzie nie do pokonania…


date: 2005-01-30
time: 3:21 p.m.

vs



Wyobrażenia vs rzeczywistość – kto wygra?
Na razie i tak się nie dowiem, więc dlaczego się nad tym zastanawiam?

Błędne koło :-/

dopisek: 2005-05-21 wygrały wyobrażenia jak można się domyśleć po późniejszych entries..


date: 2005-01-30
time: 4:35 p.m.

who am I…?



Tego nie wie nikt… A już na pewno nie ja, mimo tego, że znam siebie najlepiej.
Ludzie określają mnie jako: słodka, cudowna, kochana, mądra, wspaniała… Niedawno ktoś patrząc na moje zdjęcie powiedział: atrakcyjna..
A mnie się chce śmiać jak to słyszę/czytam. Albo raczej gorzko śmiać. Przecież ja taka NIE jestem!
Mówicie, że się nie doceniam.. możliwe, może mam za niskie poczucie własnej wartości a za wysoką samokrytykę.
Ale jedno co wiem, to to, że wy wszyscy mnie przeceniacie co sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.
Mówiąc: „na pewno CI się uda, Ty jesteś taka mądra, wierzę w Ciebie” sprawiasz, że czuję się jak nieudacznik, którego pomylono z kimś kto potrafi wszystko.
Próbuję tłumaczyć, ale nikt nie słucha… bo w końcu WSZYSCY wiedzą LEPIEJ niż ja na co mnie stać.

Tkwijcie sobie dalej w tym błędzie – ja umywam ręce.

date: 2005-01-16
time: 8:17 p.m.

symetria



Świat nie ma sensu – trzeba mu go nadać samemu.


date: 2005-01-15
time: 4:42 a.m.



Kiedy nadejdzie dzień zdarzenia nocne wydają się mieć mniejsze znaczenie, przestają niepokoić… Zdają się być głupota nawet – ale tylko do czasu gdy znów taka noc nadejdzie.

Nowy Rok… nowe znajomości (?) nowe zdarzenia dobre i złe.. nowe problemy…
Problemy? Jak na razie moim jedynym jest czas, który za powoli płynie. A pewnym jest, że gdy będę chciała by zwolnił lub nawet się zatrzymał – on zacznie pędzić jak szalony…
Życie…

date: 2004-12-18
time: 10:53 a.m.

marudzenie ;)



Chciałabym mieć tą Twoja pewność i zero wątpliwości… Nie bądź więc samolubem i podziel się nią ze mną ;)
Wtedy moje wątpliwości znikną… I będzie jak ma być.


date: 2004-12-17
time: 2:54 a.m.

discovery



Odkryłam, że nie potrafię już mówić tego co chciałabym powiedzieć… Nie chodzi o pisanie – te akurat idzie mi doskonale a i tak nigdy nie będzie miało prawdziwego wydźwięku moich myśli. Mówić do Kogoś… w obawie, że tembr głosu będzie nie taki jak powinien być, że słowa, które powiem nie oddadzą pełni tego co mi w głowie siedzi… A jeśli nawet to w nikłym stopniu. Większość moich myśli to obrazy – nie słowa.. opisane za pomocą wyrazów stają się niejako.. płytkie.. mniej kolorowe… mniej moje. Z reguły milczę wtedy, pogrążam się w moich marzeniach uśmiechając się sama do siebie.
Chciałabym przekazywać me myśli tak, jak widzę je w mojej głowie – niemożliwe – więc, póki co, będę się starać najlepiej jak potrafię opisać to wszystko słowami.



date: 2004-11-23
time: 3:47 a.m.

Happiness



Zaufanie rozrosło się we wspaniałe drzewo…
I z oczami wielkimi jak spodki odkryłam, że w drugim końcu mojego ogrodu wyrosło nowe Drzewo… Ono się już samo nazwało – to Szczęście :)
Jest jeszcze malutkie… słabe… jakby nie wiedziało, czy ma rosnąć dalej, czy też wystawiło zaczątki swoich gałązek za wcześnie… Chyba trzeba mu pomóc – wspaniałą odżywka dla niego będzie rozmowa z Tobą. :))


date: 2004-11-18
time: 4:33 a.m.

Gala said



Don't Ever
By: Author Unknown
Don't ever be reluctant to show your feelings when you're happy, give in to it.
When you're not, live with it.
Don't ever be afraid to try to make things better you might be surprised at the results.
Don't ever take the weight of the world on your shoulders.
Don't ever feel threatened by the future take life one day at a time.
Don't ever feel guilty about the past what's done is done. Learn from any mistakes you might have made.
Don't ever feel that you are alone there is always somebody there for you to reach out to.
Don't ever forget that you can achieve so many of the things you can imagine.
It's not as hard as it seems.
Don't ever stop loving don't ever stop believing, don't ever stop dreaming your dreams.

Sem says: Don’t EVER smoke this stuff that the author did!!! :D


date: 2004-11-02
time: 2:33 a.m.

heh.. zwątpienie



Zaufaniu dzisiaj odpadła dzisiaj jedna gałązka… Nieduża wprawdzie, ale boli mnie to.. Mimo tego mam nadzieję, ze moje (hmm nasze?) Drzewo będzie nadal rosło…
Samosiejki Gali znowu podniosły trochę główki i to już raczej nie jest tylko moje wrażenie :)
Ciekawe jak zareagują na wiadomość, że próbowałam powiedzieć, ale adresat zwiał :D Ale nic to, mam jeszcze limit czasu.
A mój Kfiatószek milczy.. myślę sobie – co dzieje się? :-/

Dzień refleksji.. i świece nadal płoną..


date: 2004-11-01
time: 2:57 a.m.

wieści gminne ;)



Przygasłe i coś ostatnio nadwątlone przez szereg wydarzeń kwiaty Gali zdają się podnosić znów swe główki ku słońcu. Dobry to znak choćby to było li tylko wrażenie moje.
W moim ogrodzie zaś zawitała Najukochańsza Osoba moja wraz z jeszcze nienarodzoną swą Pociechą i przyszłym Mężem. Wniosek: Przyjaciel to także darmowa poradnia przedmałżeńska a do tego seksuolog :] LOL


date: 2004-10-31
time: 3:50 a.m.

Trust…



Osoba, która sadzi mi róże w ogrodzie bardzo pomogła mojemu Drzewu urosnąć. Już się nie chwieje iż radością przyjmuje każdy, nawet najmniejszy promyczek mojego szczęścia. Nazwałam je Zaufaniem wierzę, że będzie rosło z dnia na dzień aż w końcu stanie się takie mocne, ze nic go nie złamie.

Tak bardzo bym chciała, żeby tym razem nikt nie zniszczył mojego ogrodu tak jak to miało miejsce kiedyś. Myślę, że teraz bym go już nie odbudowała, gdyby jednak tak się stało…

Trzeba się starać… bardzo starać a wtedy wszystko się uda.
I nie martwić się na zapas! ;)


date: 2004-10-29
time: 1:04 a.m.

Magic Garden…



Teoria ogrodów:
Każdy z nas ma ogródek, który pielęgnuje własnymi rękami – to jest nasza przestrzeń życiowa, w której przyjmujemy gości – znajomych, przyjaciół – na dłużej lub krócej… Ogródki znajdują się w wielkim, utworzonym przez pnącza labiryncie i do każdego z nich prowadzą furtki przez które może wejść osoba posiadająca do nich klucz. Klucze po prostu się znajduje… Albo się je ma – to nasze charaktery. Wchodząc do jednego ogrodu – poznając nowego człowieka można znaleźć klucz do innej bramki i tak w kółko. Labirynt posiada pewną wyjątkową właściwość – jeśli znajdzie się już drogę do czyjegoś ogrodu pojawia się ‘teleport’ – następnym razem podczas ‘odwiedzin’ nie trzeba już błądzić… Z wnętrza swojego ogrodu możesz samemu otworzyć furtki – narażamy się wtedy na niespodzianki.
Jeśli naprawdę się kogoś polubi, jeśli okaże się, że właściwa osoba znalazła klucz do naszego ogrodu umacnia się on dzięki pomocy i staraniom drugiego człowieka. Pojawiają się nowe rośliny, ogród pięknieje. Niestety, jeśli zła osoba znajdzie drogę do Twojego ogrodu… albo po dłuższym pobycie w nim okaże się inna niż myśleliśmy musisz zebrać siły wszystkich swoich roślinek, żeby ją stamtąd wyrzucić. I może Ci się uda, może wygrasz.. ale odbywa się to kosztem piękna Twojego ogrodu… krótko mówiąc – zostaje zniszczony… I trzeba całą pracę rozpoczynać od nowa.


Miałam kiedyś bardzo piękny ogród i został zniszczony – w sumie przez własną głupotę, bo sama otwarłam furtkę komuś. Przez dłuższy czas nie miałam sił ani ochoty na to, by zacząć go odbudowywać.. otwarta pozostała tylko jedna furtka, reszta zaś pozamykana była na głucho – z mojej strony. I dzięki tej jednej otwartej furtce.. dzięki tej jednej Osobie zaczęłam znowu chcieć mieć swój ogród, cieszyć się jego pięknem… pozwolić, by dzięki tej Osobie kwiaty znów kwitły, ptaki śpiewały, trawa się zieleniła a woda w fontannie wesoło szumiała.
A teraz… teraz jestem cała sobą wdzięczna tej osobie za to, że nie odwróciła się ode mnie i nie zamknęła tej bramki od swojej strony… zaczęłam dzięki Niej znowu ufać, wpuszczać innych do swojego ogrodu z początku na króciutko bardzo, później na dłużej…
Potrzeba wielkiej chęci życia, by z niej pozwalać kwiatom rosnąć, bo z radości wyrastała trawa, by ze szczęścia śpiewały ptaki a z poczucia bezpieczeństwa wyrastały drzewa.
Ostatnio pojawiła się nowa Osoba – weszła furtką z wielkim „?” namalowanym na niej… i tak jej już zostało… pomaga mi wytyczać nowe ścieżki w moim grodzie i sadzi dla mnie purpurowe róże.

Dziś w moim ogrodzie korzenie zapuściło Drzewo.


date: 2004-10-27
time: 9:34 p.m.

the way



„Szczęśliwy ten, kto jak Tezeusz wyjdzie raz ze swego osobistego labiryntu. Ciężkie są jednak zmienne koleje losu tego, kto nie ma przychylności bogów: błądzenie trwa wtedy tak długo jak jego życie.”
Paolo Santarcangeli

a ja mówię tak: wyjść z siebie łatwo…
…trudniej wrócić.


date: 2004-10-25
time: 9:58 p.m.

okrrrrropny



Elf – osobnik o szczupłej budowie ciała, wysoki; o dobrym sercu i nienagannych manierach; wspaniały Przyjaciel stawiający sobie za punkt honoru bycie honorowym; dłuższe rozmowy z niektórymi przedstawicielami powodują spadanie z krzeseł ;)

UWAGA – niektóre Elfy mają bardzo ostre kły – podobno :]

P.S. Słyszałam też, ze jeden Elf zostanie taktykiem oddziału SWAT. Konkretnie ten, którego ulubionymi owockami są wisienki :P


date: 2004-10-24
time: 1:17 p.m.

tabula rasa




Dlaczego człowiek nigdy nie ma tego, czego chce?
Gdyby bowiem pragnął tego co już ma, to miałby to, czego chce.
Ale on nigdy nie pragnie tego co już ma i dlatego nigdy nie ma tego czego chce!!


date: 2003-10-21
time: 12:45 a.m.

Moon Angel



Wchodzę
W noc
Nieskończoną
Ja – dziecko gwiazd
Przybywam słysząc
Odwieczny zew
Zatopiona w ciemności
Czerń – siostra
Przyjęła
Jak zawsze
Wiatrem
Pocałowała


date: 2004-07-10
time: 3:30 a.m.

Obowiązki



Większość rzeczy, które robimy, robimy, bo musimy, bo tak wypada…
Niestety niewiele jest rzeczy, które robimy bo CHCEMY.
Wniosek: Życie składa się praktycznie z samych obowiązków.

Przynajmniej chyba żyjemy – bo chcemy, w końcu w każdej chwili można to przerwać…

Może zmienię zdanie jak tu wrócę ;)


date: 2004-07-03
time: 12:20 a.m.

dylematy…



Mam czas, być może parę dni
A wszystkie do przeżycia
Czerwono – żółto – szaro – biały film
Mam krew przybraną tęczą barw
Wszystkich, jakie znam…

A z drugiej strony:

Chyba płynę tam
Gdzie wszystko się kończy
I nie wiem, co wiem
Jakiś dziwny clown
Zasłonił mi słońce
I mówi mi:
„hej, nie bój się
Spójrz na mnie – to Ty
niby się śmiejesz
a w oczach łzy
Spójrz na mnie – to Ty
już nie masz przecież sił..”

Jestem a jakby mnie nie było…


date: 2004-06-28
time: 17:40 p.m.

just a smile…



Zwariowany dzień.. latanie od sklepu do sklepu… chyba wszyscy to znamy ;)
Znudzona okropnie Sem postanowiła przeprowadzić eksperyment i zaczęła do każdego suszyć zęby… rezultaty:
- jedno podziękowanie od starszej pani – „bo to tak miło zobaczyć jak młodzi są zadowoleni” :)
- jedna propozycja randki – „Ty, zobacz, uśmiecha się do Ciebie! Bierz się za nią!!” :D:D:D
- kilka znaczących spojrzeń – „obiło jej” – obstawiam, ze to mieli na myśli :]
- przetrzepany przez ochroniarza plecak w hipermarkecie – „aaa bo pani się tak uśmiechała :/ to myślałem, że ma pani jakiś powód” LOL :)

A wszystko to w myśl zasady: „put a smile on your face – make the world the better place”…
A może to nie był ten uśmiech? hmm ;)


date: 2004-06-27
time: 7:07 p.m.

me



The wind circles in my head
I feel no pain
But my heart is bleeding
Have you ever felt the same?

I look in your eyes
Wonder your smile
Think you are here
Sleeping in my mind

And The Darkness came…

I can’t see anything
I can’t feel you
But The Faith
Will always be there



I will NEVER give up...

komentarz (6)

 
     


...::: Do góry :::...