Znowu był weekend, znowu było przegięcie i znowu mówię że nie piję. Tym razem szukam motywacji w zakładach, już dwa do końca roku, także dawaj, zapraszam !
Mój ziomek mówi " pokaż mi swój telefon a powiem Ci jak melanżujesz" ja po sobocie straciłam go zupełnie, więc chyba znowu złamałam schemat.
Teraz nie mam ani telefonu, ani fejsa i najlepsze jest to że moje ziomki dzwonią jak za starych lat na domowy ( w sumie nie wiem czy nie powinnam wyrwać liścia na odmułkę mieszkając z rodzicami w tym wieku ale fuck that :D ) żeby wyjść na dwór.
'Nie mam zmartwień, poza hajsem, ale lubię żyć skromnie
Kocham użalać się nad sobą, żeby na co dzień w formie być
I jak twardziel się staram sprawnie emocje chować
Bo się wkurwiam tym mocniej im bardziej coś kocham'
czemu ilość lasek co mają najebane w głowie nie jest współmierna do tych co są normalne?
Ostatnio się trochę poodcinałam od ludzi. W sensie ostro jadę w trybie egoisty i jest mi z tym niesamowicie dobrze! ale widocznie osobom którym byłam potrzebna do wylania smutków ( swojego czasu psycholog Kacha dostępna o każdej porze dnia i nocy) jest to nie w smak i się ostatnio zaczęły jakieś pojebane fazy. Po co stwarzać problemy jeśli ich nie ma? No serio? Jeśli Ty się dobrze czujesz, ja się dobrze czuję to na co to komu? Jeeeeezu.
Druga opcja jest taka, że dziwne dupy mają bardzo wyrachowany sposób kalkulacji. Jeśli by robiły analizę SWOT to gwarantuję że zawsze więcej by znalazły tych pozytywów bo tak robią w wała wszystkich naokoło. A nie daj boże, jak laska ma świadomość tego że jest przez jakiegoś typa kochana. OJOJOJO to się wtedy dzieje ! Pytam się. Czemu Ty tego typa ( byłego chłopaka) tak maltretujesz ( mam przez to na myśli wykorzystywanie do podwózek, wieczorne smski - bo fajnie jak ktoś się martwi, wyjścia na kawę), masz zamiar do niego wrócić? A ona na to: no chyba Cię pojebało?
FO RIL MA NYGA?
Na 90% ten tekst jest niespójny a jego merytoryka pozostawia wiele do życzenia ale jak dobrze z siebie to wyjebać, to nie mam pytań.
ale zajebałam od 3 tygodni ogarkę że aż w szoku, co prawda ładuje w weekend jakby nie było jutra, ale i tak to spory progres od tego co się działo przez ostatnie kilka miechów. W tygodniu 2 razy rower, 3 razy nordic walking - nikt nie wie o co chodzi ale wszyscy idą w to ;) no ale przy obecnym trybie dojazdów do miasta, na nic innego nie ma czasu - autentyk. Wyjeżdżam o 6.30 do roboty wracam o 17 na chatę, jem obiad, wypierdalam na dwór, wracam, kąpiel pozamulam chwile i w kimę bo wstawanie o 5 mocno nadwyrężyło moje siły witalne, ale się przestawiam, jest git.
szludżki też by się przydało rzucić, ale to wszystko w swoim czasie :D
Łoja wyjazd do Poznania tak bardzo pozytywny że dawka energii na kolejne parę mieszków zapewniona. Nic tak nie nakręca melanżu jak spotkanie z ludźmi których masz okazję spotkać raz na jakiś czas. Skandale za każdym zakrętem :D Jazda rowerem po akademiku, klasyczna napierdolka w klubie, tripy po mieście w deszczu, skakanie po kałużach, wolne style na przystanku, dynks w pkp. Piękny weekend.
od poniedziałku startuje ze stażem w robocie zgodnej z wykształceniem - trochę zajawa, bo rzadko się to zdarza w tym województwie bezrobocia ale mogłaby to być pełnowymiarowa robota - ale cóż, od czegoś zacząć muszę. Wstawanie o 4.30 jednak będzie chujnią totalną.
Płynie życie, za tydzień Poznań miasto doznań, w końcu się ruszę gdzieś w Polskę bo te perę mieszków to już za długo.
cieszę się na ten zakład. Miesiąc to nie długo ale po tej trzydniówce jestem tak zniszczona że nawet się cieszę.
Jest w chuj możliwości. Jechać do Oxfordu, zostać tu na stażu ale nie w zawodzie, czekać na odzew o staż w zawodzie, iść do jakiejś randomowej roboty, iść dalej na studia ale ja nie mogę podjąć decyzji, nie umiem.
nie znam człowieka który od czasu do czasu nie potrzebuje resetu. To w jaki sposób to osiąga to już inna, indywidualna sprawa. Chociaż przyznam że ja obracam się w kręgach gdzie raczej preferujemy whisky śmierć od jazdy na rowerze. dlatego sobota bolała bardzo. jak już piję wódę pod cytrynę to znaczy że następny dzień będzie bolał.
już będzie ponad mieszek jak bez alko i innych używek brnę przez ten okrutny świat. no jeden młodzieńczy wyskok mi się zdarzył, ale to przez zioma i urodziny więc się nie liczy.
nie wiem czy to jest już jakiś kolejny etap po odstawieniu, że mój organizm jest jakby bardziej skoncentrowany i wydajny, czy po prostu czas robi swoje i pewne rzeczy udało mi się ogarnąć już a nie jak zwykle "kiedyś" dużo dla mnie znaczy.
i wiadomo że ciągnie do tego, bo najbardziej pojebane rzeczy ( wóda na katamaranie- dla sprostowania, nie naszym :D przy molo w Sopocie ostatnio wygrywa)robi się chyba po alko, ale w drugiej strony, dlaczego by nie robić tego na trzeźwo...NOPE, odpada.
nie pije do sylwestra, podejrzewam że buszido bedzie troche częściej grane ale lekarz powiedział że muszę ogarniać bo mój woreczek ostatnio znowu ma jakieś dziwne akcje a nie chcemy się rozstawać przeciez.
baby to kurwy. serio. Mam taki rozpierdol na bani że ciezko jest robić cokolwiek,a trzeba bo magisterke trzeba obronić i wypierdalać z tego smutnego jak pizda kraju. Mój najlepszy ziom, znamy się od 3 roku zycia miał panne. Znają się od 10 a sa ze soba od 5 lat, więc postanowił że zrobi kolejny krok, zareczyny. Panna na wakacje wyjechała do stanów, do rodziny. Wraca i co się okazuje? Że go jebała po rogach. NOOOOOOOO KURWA CO JEST Z TOBĄ? Jeszcze jakby byli jakas chujową para. Kumam. Ale nie. Najlepsi byli razem. Wspólnie mleanzowali. Znajomi wspólni. Wspólnie mieszkali. Noooo idealni ogólnie. a tu beng. No i teraz co 15 minut mam telefony od typa który nigdy nie płacze, łkające, smutne, no rozpierdol. A ona jeszcze bezczelna udawała że wszytsko ok. jaaaa jeeeebie.
Numero dos, wczoraj wieczorem jadę na herbe do ziomówki i dzowni telefon. Odbieram.
-Siema Szymon, co tam?
-No siema Kacha, who's your daddy?
-o chuj Ci chodzi? :D (cisne beke)
-No who's your daddy Kacha, co to znaczy?
-KURWA BĘDZIESZ OJCEM?
-No.
Zbitsi bo dziewczyne zna od 3 miechów, są od chyba miesiąca i bedzie ojcem. Ale kurwa, bede najlepszą ciocia na świecie. Aj promis, mimo że nie lubie dzieci :D
kempina ej kej ej rozpierdol bka jebac stare baby istny rozpierdziel. mimo 12 h jazdy usmiech na mordzie od środy do niedzieli nie schodził, teraz trochę smuteczek bo przez siuw tam tak strasznie czas poleciał ale i tak wódeczka z Kękim ( bez kitu to jest popierdol dobry :d )i piona z Erosem wynagradzają wszystskie bóle :D Zajaaaaaaawaaaa
są 3 mozliwości, albo mam jakis syndrom odstawienia po tym maratonie z alko, albo mam udar od tego że wczoraj od rana walilismy benksy nad jeziorem, albo jest mi po prostu zimno ale tego nie czuję ale te drgawki nie dają mi żyć, pojebane gunwo :D
Wczoraj pojechalismy na grunwald, troche przypeklarzyć w starym stylu ale padało to zawinelismy się do domu i na końcu wyladowałam na 3 osobwym melanżu z 50-letnim sąsiadem i bratem hahaha taka to misja wyszła :D
Kuba Ka to jebany kot. Sieka takie kawałki że nawet podczas burzy masz wrażenie że zaraz bedzie słońce.
Trochę czasu mineło od ostatniej notki ale jakos tak wyszło :D
Ostatnio po raz kolejny uaktywnił się mój żul- magnes, bo byłam z ziomkiem na szlugu na takiej miejscówce i podbija do mnie jakis oprych, rozporek otwarty, najebany of coz, w dodatku jakiś taki chyba po spotkaniu z podłożem bo poobdzierany no ale mniejsza o to. Podbija, kłania sie nisko i mówi " no witam, nie poznajesz mnie?" no ja mówię że nie, że to musi byc pomyłka. Na co on " przecież balowałaś ze mną w sobotę całą noc" a ja wydusiłam wewnętrzne 'okurwa, żule do mnie podbijają bo w ich mniemaniu z nimi balowałam... albo tak chujowo wygladam, albo ktoś mi robi chujową renomę" :D Pożegnałam Pana uprzejmym ' to pomyłka, do widzenia' postał jeszczę chwilę, podrapał się po głowie i odszedł. Mój żul - magnes nigdy mnie nie zawodzi. Jak stoimy gdzies w pare osób to do kogo podejda po szluga ? Do mnie. a jak. A jak na dworcu czekam na pociag to do kogo podbija menele żeby wspomóc albo się napić. No do mnie. :D Ale lubie te najebane pogawędki. potrafia streścić swoje życie w 10 minut, ciekawe czy ja jak będe stara tez będę tak szybko streszczac swój zywot. Oby nie.
rozmijają mi się drogi z nlożkiem, ogólnie rozmijają mi się drogi z internetem. Miałam lekki przestój egzystencjalny ze 2 mieszki temu, w sensie melo melo ale mi przeszło :D Znaczy dalej melo melo, ale teraz tygodnie spędzam bardziej produktywniej niż przez ostatnie, chyba pół roku. No wiadomix, że magisterka sama się nie napisze ale odnalazłam się w laboratorium. Znaczy zawsze miałam zajawkę na to, ale teraz zaczynam zastanawiam się czy to nie jest pomysł na przyszłość. Jedyne co mnie odpycha to monotonność niektórych rzeczy no i jakbym przez 8h miała sama zakurwiać i nie mieć do kogo mordki otworzyć to nie wiem czy bym dała radę :D Bo jednak żaden ze mnie aspołeczny ludek.
nie mam bileciak na ejsapa, na kendrika na ołpenera nie mam zamiaru jechać, więc zostaje kemp - rozmijamy się ostatnio zbyt często, hajsy w Anglii > melanż w Czechach, ale w tym roku trzeba nad tym popracować ;)
to że mam zajęcia dwa dni w tygodniu w cale nie pomaga się ogarnąć z piciem. Od jakiegoś czasu obserwuję to że ludzi zaczynają uporządkowywać swoje życie. I nie wiem czy to kwestia tego że zaczynam wchodzić w taki wiek gdzie poważnie myśli sie już o przyszłości czy po prostu tak się składa że wszyscy porzucają hulaszczy tryb życia i stawiają na drogę trzeźwości i ogarnięcia. ŁOREEEWA ;D
ależ toperda we Wrocławiu, melanż w klubie do 4 potem do 7 w pociągu cinszko po 2 tygodniowej przerwie bez alko. Teraz znowu przerwa na 2 tygle i po sesji ogień na AZ w Wwa.
Jak się jest w dużym mieście, to się jest anonimowym. Ja się nie dziwie że tu tak można popłynąć. Sylwester zaczęliśmy w jakimś akademiku, trochę sztywno bo słoiki to takie średnie imprezowicze widocznie. Posiedzieliśmy do 12, złożyliśmy życzenia i w melanż. Juz nie źle zawiani, trafiliśmy na Pana Janusza. Bohatera powstania Warszawskiego. Spilismy brona, pogadaliśmy. Ziomeczek z Wawy umówił się z nim na kawe, wziął numer, podziękowaliśmy za pokazanie ducha Polski i się zawineliśmy. Po drodze spotkaliśmy strasznie sympatyczną bandę dresów, co dziwne naszuranych, ale spiliśmy trochę szampaxu z nimi i uderzylismy na tramwaj. Na przystanku spotkaliśmy najdziwniejszy trójkąt świata. Typiara z chłopakiem i ze swoim byłym - melanż. Ten były - Maciek, taki troche urwis z nożem i chęcią zarobienia wpierdolu, ale był do dogadania to uderzylismy z nimi do jakiegoś ziomeczka na domówkę. W tramwaju śpiewaliśmy zaśpiewki legii nawet nie wiem dlaczego ale na każdym przystanku jak ktoś wchodził to od razu pytanie czy za legią i chyba w 30 osób nakurwiali, najs. Po drodze w centrum przesiadliśmy się w metro gdzie jeden najebany ziomuś prawie wpadł pod pociąg, też najs. Wysiedliśmy chyba na Słodowcu ale ciężko mi powiedzieć, if u know what i mean. Dobilisy do tego ziomka na domówkę, piliśmy do 5 zawineliśmy się na chatę po drodze zahaczając o kebabczo. Po 1,5 h dzwoni do mnie Zawa " No nie gadaj że odebrałaś" :D Ja nie byłam w stanie na rozmowy, miałam geścik i poszłam spać ;d Wstałam rano bo( 11 to względnie rano)ziomek obudziłem mnie charakterystycznym 'psst' puszki browara, więc zaczeliśmy pić. O 14 wyszliśmy na obiad i browar bo byliśmy juz najebani pięknie, więc nie mam pojęcia gdzie byliśmy. Mówią że na nowym świecie chodziliśmy przez 2 h bo nie mogliśmy się zdecydować na co mamy ochotę ;d Wróciliśmy do domu, przekimaliśmy się chwilę i poszliśmy na osiedle, prawilnie w bramie wypić piwo i poszliśmy koło 3 spać. I czuję się dziś jak gówno. Szczególnie że w nocy wolałam zejść na podłogę niż spać w 4 na kurde małej wersalce :D Ogólnie dobry sylwester, inny niż większość. Z ludźmi których nie posądziłabym o tyle wspólnych rzeczy z moja osobą, którzy nie zawiedli w melanżu i w późnych najebanych rozmowach.
Poniedziałkii zaczynam lajtowo i może dlatego nie rozumiem jak ludzie mogą narzekać że nienawidza poniedziałków. No ale nie o tym :D
Mam na 10 seminarki z Profesorem który jest także moim promotorem. Tak nawiasem mówiąc najlepszy wykładowca jakiego miałam, pomocny, ciepły, i jak kurde mówi o procesach glebotwórczych albo o poziomie mollic to jest pełen pasji. No dobra mordeczka z niego i jak coś tłumaczy to zawsze mówi " co nie?" :D
No ale wracając. Po saminarkach poszłam skserować jakieś zagadnienia od ziomka na jutrzejsze zaliczenie wykładów. A że najbliższe ksero znajduje się w budynku gdzie jest sala od wykładów to tam się udałam. Po wszystkim wychodzę z moim drogim kolegą Karolem na szluga, i podbija do nas najgorszy nerd na roku. Coś tam gada, obsrany jutrzejszym wielkim dniem, wiesz jak jest. Pyta się ile się uczyliśmy już, co umiemy, czy wiemy co będzie i takie tam. Ja mu mówię jak zwykle uprzejmie że " no Staary, skąd ja mam to wiedzieć, nie było mnie na wykładach" a on dojebał " HE HE NO TY TO CHYBA STUDIA Z OPOWIEŚCI ZNASZ"
I kurwa nie rozumiem tego. Znaczy no rozumiem. Nie chodzę na durne wykłady które polegają na tym że siedzisz i notujesz coś przez 1,5 h kiedy nawet nie masz czasu zastanowić się o czym mowa, więc wolę sobie od kogoś wziąć notatki i sobie je poczytać na spokojnie + ogromna oszczędność czasu. I to nie jest tak że źle się uczę, nie mam złych ocen mimo iż uważam że oceny to nie jest żaden wykładnik posiadanej wiedzy. Jak mam możliwość to wole sobie iść do laboratorium porobić badania, pojechać w teren pobrać próbki a nie się kisić na wykładach. No kurwa proste. A tu taki paź mi wyjeżdża z takim tekstem. No niby nic, ale jakoś mnie to dotknęło.
Całkiem przypadkowe znalezisko, kurde tyle płyt teraz wychodzi że ciężko nadążyć, Apollo Brown, Big Boi już jest przeciek Wiz'a (którym swoją droga jakoś się nie jaram) w przyszłym miesiącu nowy ASAP, 2sty tez wydaje , no brudne na święta i 6 coś od rasmentalismu. BOŻE. A nie mówię o płytach które już wyszły w Polsce i zagranicą.
Zachorowałam, więc nadrabiam zaległości w odsłuchach i różnych pierdołach, na które ( o dziwo) nie mam czasu w weekend, bo są priorytety nie? Najważniejsze w weekend to odreagować tydzień a jak to zrobić inaczej jak nie dobrą sponiewierką? Proste.
I znowu jestem w tym półstanie życia, kiedy niby wszystko jest ok, się płynie , tygodnie zlatują, weekendów często nie pamiętam i patrzę a już mamy grudzień. Gdzie się podziały ostatnie dwa miesiące?
I w sumie narzekam i gadam że o boże, ale z drugiej strony nic z tym nie robię. Przyjmuję to jako coś w chuj normalnego. Kiedyś zawsze miałam jakąś zajawkę, non stop, od jazdy konnej (true story) to grania w zespole rockowym ( raz w tygodniu - trochę dziwna nazwa ale wiesz, zespół z gimnazjum :D), po graffiti- niestety nie mam wrodzonego talentu, a niestety wrodzonej cierpliwości do nauki rysowania też nie :D, a nawet pisanie i nagrywanie jakichś sowich wypocin. Do tego koszykówka, głównie ze względu na szkołe jakieś tam osiągnięcia, potem akcje typu zakładanie młodzieżowych rad czy praca charytatywna ( zbiórki różnego typu). I KURWA CO?
Pryso. Nie robię nic konstruktywnego. Ostatni raz poczułam satysfakcję podczas izolacji DNA za pomocą ciekłego azotu. Ja pierdole.
Nie chcę się obudzić w wieku 45 lat, pełna frustracji, z człowiekiem którego nie kocham u boku i dziećmi które... no po prostu z dziećmi.
Czemu przez ostatnie miesiące jak budzę się po melanżu to zawsze, ale kurwa ZAWSZE mam jakieś siniaki. Wczoraj to już level hard w byciu debilem.
Wszystkie plany na koncerty jawią się w coraz ciemniejszych barwach, bo jeśli chce żeby wyjazd w wakacje do Stanów wypalił muszę srogo odkładać hajs. Ale na Anteczka jest opcja jeszcze więc może się uda. Dobija mnie to że nie mam hajsu, nie mogę iść do pracy bo mieszkam w domu (mieszkam w lesie - true story) nie stać mnie (aka moich rodziców) na wynajęcia mieszkania więc nie pracuje więc sama nie mogę zarobić na mieszkanie żeby się przeprowadzić, jebane koło.
Może rozwiązaniem było by przestanie pić, co jest chyba nierealne.
Pisałam już notateczkę, kurde była piękna. I mi się skasowała.
No dobra, i tak napisze bo mi to się wierci gdzieś w serduchu.
Pamiętasz nlog, jak pisałam o ziomku, który wszedł dwa razy do tej samej rzeki ? To się działo jakoś w kwietniu. Teraz, o ile dobrze kojarzę mamy październik. W przeciągu tych 5 miesięcy gadałam z nim dwa razy. Raz jak zadzwoniłam najebana ( pozdro Zawix, wiesz co jest cięte :P)a drugi raz on zadzwonił, w moje urodziny. Na bank znasz ten typ rozmowy. To jak gadka z ciotką, która jest Twoją rodziną , mieszka z Wypizdowie Górnym i kurde, nie masz z nią nic wspólnego. No wiesz widzicie się od czasu do czasu, jak byłaś mała to nawet jeździłaś do niej na wakacje ale teraz już nic nie praży między Wami i tyle. No więc złożył mi te życzenia, wiesz z grzeczności zaprosiłam go na melanż w Sobotę. Powiedział : "jasne, spoko, jakos się tam złapiemy w tygodniu jeszcze to pogadamy, zobaczymy może wpadniemy z Martą" wieeeeesz, jak powiedział że z Martą to od razu pomyślałam że na 90% nie wpadnie a jak wpadnie to autem i się zmyją szybko.
W Piątek dostaję sms'a : " to co robimy coś jutro? ja przyjadę sam, bo Marta pracuje. Znalazłby się dla mnie nocleg?" a ja w szoku.
KURWA, trochę to rozciągnęłam, ale tak mam czasem :D
W każdym razie przyjechał. Ale od razu na wejściu mówi że on to dużo nie pije, bo musi jechać furą BLABLABLA. My do niego że chyba się nie spodziewa że po tak długiej absencji w naszym, wyborowym jakże towarzystwie spodziewa się że będzie mógł chodzić tej nocy. Na co on, doszedł do wniosku że nie ma co się opierać. Więc o 6 rano, gdy odprowadzaliśmy z buta, koleżanki jakieś 3 km nawiązał się dialog na temat Marty i dlaczego on się na nas tak perfidnie wyjebał. Ponownie. On generalnie ma dziwną sytuacje. Ojciec mi jakąś tam firmę, ale lubi popić więc on musi właściwie tą firmą kierować teraz, studia budowlane cinszki chleb więc też tam pojebana akcje ma, no i teraz do mnie rzecze, ten mój przyjaciel : kurwa Kacha, to nie jest tak że ja jej nie kocham, ale jeśli nie ona, to kiedy znajdę tą właściwą. Tak jest dobrze.
No deeeejm.. SERIO STARY?
Lepiej być do końca życia z kobietą którą się... lubi, czy znaleźć Panne dla której chce się robić te wszystkie durne rzeczy które robią zakochani ?
Smutna ta rozmowa była. Teraz nawet mi jakoś smutno przez to.
Taka ładna piosenka od Macklemora. Kiedyś napiszę o tym notkę. Ale nie dziś.
Dziwny dzień wczoraj był, rano pojechałam na uczelnie załatwiać motyw z praktyką dyplomową, powinnam zrobić 4 tygle, zrobiłam zero, wpis mam? MAM :D bk, potem telefon od zioma, ustawka, niespodzianka w postaci tortu na środku osiedla, browka i sto lat. Wróciłam do domu. Zwała.
NIe wiem kurwa co się stało ale 90% moich przyjaciół z 'ośki" gdzieś wyjechało. Magda w Rumunii, Łysa w Wrocław/Praga, Mateusz emigracja do Irlandii, Wydra w Californi, Adam w delegacji w Pabianicach i wiesz. Siedzę.
Dostaję telefon od koleżanki mówi wbijaj do mnie, siedze sama w chacie, posiedzimy razem, no mówię sponio :D Zajebałysmy melanż do 4, piłam wódę pierwszy raz od chyba zimy, jakieś tripy po orlenach później na lodowisku. Bez kitu jedne z lepszych urodzin ever :D spontan rób - najlepiej.
Dziś pierwszy raz w życiu piłam piwo pod sklepem, nie wiem czy to nowy wymiar melanżu czy po prostu 'wiedz że coś się dzieje' ale było śmiesznie. To Waplewo jednak ma swój czar. Bez kitu ; )
Dawno nic nie naskrobałam tutaj. Chyba mam syndrom Zawy ;d Z tym że ja mogę pić. I piję.
A tak serio to zauważyłam u siebie, w sumie to nie tylko u siebie, pewną tendencję. Jak jest dobrze to nie ma o czym pisać.
Natchnęła mnie chyba właśnie dlatego, nieuchronnie zbliżające się poprawka z chemii fizycznej. W chuj materiału, ale chęci są nieproporcjonalne i to mnie męczy.
Poza tym, moje życie po powrocie do Polski, zatacza koło na którego obwodzie możesz znaleźć alkohol, znajomych, spanie i naukę od jakiegoś tygodnia. Czyli nic nadzwyczajnego. A jednak w tym wakacyjnym ( było, nie było my studenci wciąż możemy napawać się wolnością) kręgu znajduję ukojenie i spełnienie, jakkolwiek wyrośle by to nie brzmiało :D
Beka troche, jestem tu od soboty a od niedzieli zapierdalam po dyszke dziennie ale dobrze, hajs jest jak kupa (wybacz nlozek za te metafore ale nad wyraz trafna), robisz bo musisz a nie bo lubisz ;d Tak jak wszedzie, miliard pojebanych akcji i jak zwykle jestem numerem jeden dla ludzi ktorzy musza sie wygadac (dunno why) ale tu jest troche inaczej. bo mam na to zwyczajnie wyjebane, bo mnie to nie dotyczy. to nie sa moi przyjaciele i chyba dlatego mam taka straszna beke z tych wszytskich akcji ;d
BEKA GRANA OD RANA, proooooste :D
Co wiecej, dla znawcow rapu dodam tylko ze mieszkam w THE WHTE HOUSE 81 i mam z tego ogromny ubaw, ale to mozliwe dlatego ze mam zjebane poczucie humoru :D
I powiem Wam wiecej nawet, ze jak sie slucha przez 10-12 godzin hiszpanskiego/angielskiego/slowackiego to napisac sobie cos po polsku jest niczym balsam dla duszy. Podejrzewam ze to co napisalam nie ma wiekszego sensu i skladu ale jebac moj mozg juz od paru dni odmawia mi posluszenstwa :D
Jakoś nie wiem co mam tu pisać, moje życie to tymczasowo splot najlepszych chwil. Wiadomka, zdarzają się cięższe dni ale kurwa. Póki co mega spoko.Ja wydam sto złotych na bibę, okej, mogę wydać sto funtów na bilet do UK aka 7 lipca znowu Oxford, znowu praca, potem wracam i śmigam na kempa, potem wracam i śmigam robić badania do pracy i nie mam życia haushaushau :D
'fifteen bucks little man, put that shit in my hand' typowo ;d
ostatnimi czasy podczas melanzy grawitacja zdecydowanie wygrywa walkę między nami.
Wczoraj udałam się na grilla, z ludźmi z podstawówki, z naszej rodzinnej okolicy. Komuś odjebał pomysł żeby iść w melanż jak za małolata ( co prawda nie poczuwam się, ale trochę inaczej wyglądały nasze spotkania jak mieliśmy po 17 lat, czaisz ;d. Problem na wsi to zazwyczaj brak sklepu po 22. Moja magiczna wieś jest położona jakieś 2 km (przez pole xD) od stacji benzynowej przy której budują sławetna już trasę e7 (wwa-gdańsk). Spoko doszliśmy, lekko sponiewierani, kupiliśmy alko i trochę się zasiedzieliśmy na jakichś wiatach co tam stoją. W drodze powrotnej znowu jakaś mądralińska głowa wpadła na pomysł żeby iść na wiadukty co budują. Uwierz, droga była krzywa, skutkiem czego mam taką zdrapkę na kolanach i dłoni że każda porządna kolektura by się nie powstydziła. Szejm on mi.
o boże, boże dawno mnie tu nie było, ale duzo się dzieje :D
Ostatni weekend w Wwa, miał zaowocować spotkaniem z Zawa i Ags, ale jak zwykle nie ogar tajniak i nie podołaliśmy :D Za to dostałam mandat i wylądowałam na Wilczej, pozdrawiam :D
Świat generalnie kręci mi sie teraz wokół szkoły i melanży i jak nigdy wszystko mi wychodzi jak powinno ( pomijam potyczki z prawem :D)taaakże, ponownie : sieeeeeee żyje.
tak sobie myślę, po co komu związek, albo powrót do związku który dla obu stron jest bolesny. No bo patrz.
Mój przyjaciel, za którego poszła bym w ogień serio, bo on nie raz już nadstawiał dla mnie dupy i potrafił jechać 100 km tylko po to żeby ze mną pogadać godzinę przy szlugu, jak coś mi leżało na sercu, wrócił wczoraj do swojej dupy.
Wszystko spoko by było, gdyby nie to, że on przy niej gaśnie. To z natury wesoły chłopak, otwarty jest, wiadomo za kołnierz nie wylewa a i butle przyjmuje dzielnie, przy tym ogrania jeszcze milion problemów związanych z chatą i pracą ale zawsze dawał radę. Od czasu ich pierwszego podejścia, przestał się z nami widywać, spoko, każdy to przechodzi. Sporadycznie ustawki na browkę, potem standardowa dezercja o 20 na chatę i jakoś to leciało. Potem zaczął pojawiać się częściej, zaczęły się gadki że ona go wkurwia i tak dalej. Przychodził, nie odzywał się to zaczęliśmy pytać 'co jest?' on że nie ma co wnikać, jakoś się ułoży, przecież ja kocha. I wiesz, rozumiem związek w którym oni się kochają, chcą spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, ale jeśli przychodzi do mnie chłopak którego znam 5 lat i w przeciągu 4 miesięcy zmienia się w zombie tylko ze względu na to że się ścierają o jakieś popierdolone problemy, no to sory. No ale na samym końcu tej części historii ona z nim zrywa, w akcie desperacji podczas jednej z kłótni. Amigo, powrócił w nasze szeregi, ponownie odzyskał swoja życiową ikrę i było ok. Nie raz toczyły się rozmowy o tym, jaka ona to jest szmatą. I nagle bum. Dostaje dziś od niego esa 'zjebiesz mnie, daj znać jak będziesz mogła gadać'. Wczoraj był na melanżu i się spotkali. Powróciło stare uczucie, wiesz jak jest, alkohol, łóżko. Rano juz byli parą. I znowu jest szczęśliwy póki co, kurwa, wiem to pewnie jest z mojej strony samolubne, bo znowu stracę ziomka, znowu będzie gorzej, potem się rozejdą i będziemy musieli znów stać koło niego i klepać po plecach powtarzając że "Marta to szmata". I nikt mi nie powie, że wchodzenie dwa razy do tej samej rzeki się opłaca, bo tak nie jest.
To mój Brat, chcę dla niego jak najlepiej, ale nie mogę cały czas mówić co ma robić a on nie chce się uczyć na własnych błędach.
jakkolwiek by to nie brzmiało to był mój pierwszy trzeźwy weekend od listopada chyba, no mniejsza.
owocnie spędzony był, zrobiłam w bratem ławkę bujaną [!], no powiedzmy że zrobiliśmy bo trochę się rozpadła wczoraj :D, ale wyścigi na wózkach elektrycznych to zajawa maks ;d wczoraj 250 kilosów fureksem, rozgotowałam makaron do pomidorowej i zostałam zaatakowana przez gęsi, ale ogólnie to ZAJAWA :D
akcja 'rozpierdol cały hajs jaki masz w jeden weekend' czas zacząć, czytaj mordo, melanż w plenerze i Poznań spontan kimamy w maku i powrót o 3 , hell je :D
nie wiem czy to już pisałam, bo to moja dewiza życiowa, więc wybacz nlożek jak się powtórzę ale : to spoko jak jest spoko!
Moje ustatkowane życie, oprócz tego że cierpię póki co na ustawiczny brak hajsu i musiałam przedsięwziąć kroki i zacząć wyprzedawać swoją szafę i moje gadżeciarskie gadżety, ma się dobrze ! Otóż taki stan rzeczy odpowiada mi totalnie, w chacie coraz luźniej też bo rodzice się pogodzili, udało się sprzedać z tym chujowym okresie ziemie i powinno być dobrze. Interes mamy który zrujnował domową sakwę ma się coraz lepiej i zaczyna wyciągać z tego porządne pieniądze. Ja studia na wyjebce póki co, lajtowo, 3 pełne dni weekendu, się żyje w chuj.
Życzę Wam spokoju ducha, bez kitu, bo najgorzej jak coś zżera od środka.
kuuuuuuuuuuuurwa browar w taką pogodę to opiat na moje zszargane nerwy :D nie no beka, chill całe życie ale taka popołudniowa najebka sprzyja mojej rozkołatanej duszy :D
kiedyś miałam 100 złotych w kieszeni i śmigałam do Krakowa na dwa dni , bez wniku gdzie śpię, co jem, ważne że melanż, teraz coraz więcej planuję i się wkurwiam, jebana dorosłość.
Moi chłopacy to dżentelmeni, przepuszczanie w drzwiach czy noszenie moich toreb mamy obcykane, ale robienie przez nich 'dupy pawiana' w mojej obecności i kazanie mi oceniać kto robi lepszego, przeniosło nasze relacje na wyższy level :D
nie będzie elokwentnych notek ( o ile w ogóle takowe się zdarzały) przez najbliższy tydzień... albo dłużej. w staromodnym stylu : polej , przechyl, powtórz !
wdoe, gedz, vnm, tet, huczu jednym słowem JA PIERDOLE, po raz kolejny pozwolę sobie przypomnieć znamienite słowa "jebać studia".
Za moje szałowe żarty ostatnim czasy miałam milion ksywek : Sucha, Skuta ( miało to bezpośredni związek z czym innym, ale moje moce wyjątkowo się objawiały wtedy), Skutarzyna, Skutinron a ostatnimi czasy Suchoklates ( patrz. Sokrates).
Chyba nie ma na świecie człowieka który będzie się śmiał z moich żartów, no nie liczać mnie :D
hardcorowy tydzień za mną, 2 przede mną, potem obrona i simon says wylot z polszy. Ciężko mi uwierzyć że zdążę to wszystko napisać co muszę w przeciągu tych dni, ale cóż, heh, no kto da rade jak nie ja ;d
wczorajszy grafik ponownie mnie zaskoczył i w ferworze melanżu zaliczyłam 3 biby a nie jedną, ale cóż, trzeba godnie reprezentować skutarzyna kru, dziunio ;d
jako że czas który przeznaczałam na spożycie wiadomych trunków nie był adekwatny do rzeczywistości, najebałam się jak nie wiem ;d budzę się rano, standardowo, na telefonie milion wykonanych połączeń, jakieś pojebane zdjęcia w łazience ;d do tego dochodzą podarte spodnie (siemasz brama) upierdolone buty i sucho w portfelu.
+ schodzę na dół, mama mówi: " będzie ksiądz po kolędzie za godzinę, ale lepiej idź na górę żeby Cię nie widział w takim stanie" hahahah props
Życiówka chyba, normalnie jestem teraz na jakieś super mocy, muszę do poniedziałku napisać 10 stron do pracy, wzięłam się za siebie, dietka i zapierdalam na siłowni 2x tydzień, do tego biegam codziennie , pierwszy raz od nie pamiętam nawet kiedy czuje że panuje nad swoim życiem, jeeeest wpoooorzo !
w błędnym kole raz na górze , raz na dole , jak to nawijał bisz ;)
chyba tak w życiu już jest, że im niżej spadniesz tym wyżej lecisz.
piątkowe pogaduchy do poduchy były moim najebkowym katharsis i zdecydowanie czuję się lepiej ;d serio, niby nie byłam ostatnio jakoś specjalnie dysfunkcyjna ale źle się czułam, dziś wstałam rano , wykapałam się, poszłam na spacer, pomogłam w ogródku mamie ( rośliny zaczynają puszczać pąki, szok!) napisałam trochę pracy i teraz chilluję przy chińczyku. Nauczyłam się w ubiegłym roku ( pomijam to że w ostatnich dniach, liczy się fakt) że czasem trzeba być egoistą, dorosłe życie to chuj, ludzie też często okazują się chujami, żeby nie dać się zjeść, tez musisz być chujem :D
ooo jejku, to były najchorsze dwa dni w 2k11, zdecydowanie ;d najpierw zajebana noc, bo musiałam jechać do Gdańska na lotnisko, wróćiłam o 7 ,spooooko. wstałam o 11 ogar szybki i na zakupy i do Leleszek, powitanie skunksem, wino z różami, rum kolą, szafa co się zwała wytrzeźwiałką, a potem hasz komorą, skutarzyna show, może jakieś jajko, boy? eksjumi, hahah gin z tonikiem i duuuuużo motywów, których na dobrą sprawę nie pamiętam, ale od czego są zdjęcia i filmy :D od zbijania fazy !
Jestem tak zmęczona ale kurdee, szczęśliwy człowiek ze mnie że mam takich ludzi.
Wyznaję zasadę że postanowienia noworoczne są chujowe, bo zazwyczaj szybko się o nich zapomina, zresztą każdy dzień jest dobry na zmienienie reszty swojego życia. To że kupujesz nowy kalendarz i w zeszycie na marginesie piszesz inny rok, nie oznacza że zeruje Ci się cały Twój zeszłoroczny, ba! bagaż z całego życia.
Nie wiem skąd w ludziach tyle egoizmu, ale kurwa bez kitu, na swojej życiowej drodze spotkałam może parę osób, totalnie bezinteresownych. Wiesz nie mówię, o ziomku co da Ci szluga, bo akurat ma, czy o koleżce ze szkolnej ławki co poczęstuje kanapka bo mama więcej mu zrobiła, tylko ludzi którzy serio, tak po prostu dają ode siebie coś nie oczekując niczego w zamian.
Ludzie nie potrafią słuchać, kurde, albo nie chcą. Moim odwiecznym problemem jest to że nie umiem odmawiać ludziom którzy mają problem. I tak już od nie wiem, od podstawówki, to do mnie podlatywały dziewczyny bo dostały miesiączki, w gimnazjum słyszałam o chłopakach którzy "nie zwraca na mnie uwagi, a ja tak bardzo go kocham", w liceum o matce która zostawiła ziomka z ojcem który nie wiedział co ma zrobić ze sobą a co dopiero z 4letnim dzieciakiem i tak to trwa, nie chciane ciąże, ojciec alkoholik, nowotwory, zdrady, kłamstwa... od jakichś paru miesięcy zaczynam pękać. Zapytaj się kogokolwiek z moich znajomych powie Ci tak ' ona nie ma problemów, zawsze ma uśmiech an buzi' , bull shit. ja nie umiem mówić o tym i zazwyczaj kończy się na zwykłym ' chuj w to'. Bo prawda jest taka, że sama jestem temu winna. Ludzie mnie wypalają, dlatego tak bardzo ich nienawidzę, dlatego mam wybuchy agresji, dlatego Matka propnuje mi psychologa.
I własnie wiesz, w święta sobie to uświadomiłam, znaczy kurde, są rzeczy o których wiesz całe życie, ale w pewnym momencie swojego życia stajesz z nimi tête-à-tête. Bo wiesz, mam maaaaaase ludzi z którymi mogę wyjść najebać się ale tak jak u Mielona a jak iść, pić, pogadać, to jestem wiecznie sam, mimo że dostaje zapewnienia że wszyscy są tu dla mnie.
Budzę się rano (11 rano opcjonalnie po melanżu do 5, to dobry czas) na totalnym nie ogarnięciu, skrzynka w telefonie pęka w szwach od wiadomości, muszę zerwać z telefonami po pijaku :D
Jak mówi mama, że na kaca najlepsza jest praca, to słuchaj się jej, ma rację !
tę piosenkę można kojarzyć z Foresta Gumpa, Public Enemy lub oryginału. nie mniej, jest tak zajebista że choćby nie wiem jak źle szło mi pisanie pracy, jak beznadziejna pogoda by nie była i jak bardzo nie chciałoby mi się jechać na ten wykład o 18.30 to kuuuurde zawsze jakoś mocniej świeci słońce nad moją głową.
props dla Pani Wróblewskiej, przez nią ściągnęłam (wybacz, nie ma dojść do takich wosków :D ) dziś jazzową fonotekę , miazga.
Jaram się jak dziki szpak (absurd zamierzony) jutrzejszym dniem , właściwie to wieczorem ale i tak opór będzie !
what a epic night, o boże, 3 melanże, jeden człowiek, jedna noc, wyszłam z chaty o 13 wróciłam następnego dnia o 12. zaliczyłam jam, melanż w akademiku, sponiewierke w autobusie nr.15, melanż w klubie, browar na ławce, zgon na melanż chacie (krystian pozdrawiam), jubilacki gin lubuski i nawet spałam 2 godziny chuj wie gdzie, ale na łóżku i pod kołderką ( moje mordy) . jaaaaaaaaaaaaaaa opór, pozdrawiam i myślę że jeszcze nie jestem trzeźwa hahaha !
hahaha ostatnimi czasy mój dobry humor przybiera na takiej sile że rozmowa z wykładowcą skończyła się na tym że on się POPŁAKAŁ ze śmiechu :D nie od wczoraj wiadomo, że zbijam piątki w sucharach z Karolem i o koronacji na królową sucharów było głośno już w podstawówce, ale ostatnio to aż sama się łapie na tym że z Kalahari mamy wiele wspólnego ;d
no a co poza tym ?
Przynieśli mi dziś na zajęcia rózgę... nie wnikam ;d
edit:
Jaram się mieszkaniem w domu, siedzę sobie przy lapku , obok mama na pc\'ecie ma swój własny koncert dżemu razem z moim psem, wirdoooooooooo :D
dobra rozumiem grać w budokaia, rozumiem herosy 3 nawet tego zjebanego pes'a zniosę ale LOL ? wtf?
10 dzień bez szlugów, oprócz głupich przyzwyczajeń nie jest źle. no, oprócz tego że Ci którzy palą nadal myślę że palę ale moja asertywność daję radę ;d trzymamy się !
dobra, wiem że to dopiero trzeci dzień ale jedna rzecz mnie totalnie zaskoczyła. Nie chodzi o to z jaką lekkością mi to przychodzi, nie chodzi o to że mam duuuuużo więcej motywacji do innych działań (praca inżynierska pozdro, 2 strony w pół roku :D) ale o reakcje ludzi. Wiesz, taka ze mnie typiara, że ludzie na uczelni, rzadko biorą mnie na poważnie ale jak oznajmiłam że rzuciłam szlugi to w życiu nie miałam takie grupy wsparcia od ludzi z którymi raczej nie spędzam czasu, oprócz tego na uczelni. Miłe to było i choć zapewne pierwszy większy test będzie podczas jutrzejszego melanżu , bo póki co piwo i splif omijam szerokim łukiem, to jestem dobrej myśli. Zaznaczę jeszcze że to pierwsze od 6 lat rzucanie szlugów w moim wykonaniu, więc to pewnie zajawka chwilowa i zaraz wrócę, ale póki co nie przyjmuję takiego nastawienia i może dlatego tak to przeżywam jak znaczącą zmianę w moim życiu, ale to chyba dobrze nie? ;)
wystarczy jedna sobota, czworo ludzi, splif i wszystko nagle zaczyna się układać ;d nie rozumiem zasady działania wszechświata, chociaż może współczesna fizyka potrafi to wytłumaczyć na jakiejś zasadzie chaosu cząstek z czego powstaje ogólny ład, ale kurwa, to już standard ;d
nie no, serio? takie scenariusze co mi życie pisze to czasem przeginka. sprawdź.
Wsiadam sobie dziś w pociąg, 40 minut trasy, lajtowo jak zawsze rozpierdalam się na pełnej penerze w służbówce, wiesz jak się wozimy ;d of coz, musi się dosiąść obleśny stary dziad, no ale cóż, standardy polskiej kolei pozostawiają wiele do życzenia, w tym selekcję na wstępie, pozwalam sobie tutaj na małą ironię jak nie łapiesz. no dobra jadę sobie jeszcze z jakimś młodym chłopaczkiem, konduktor przyszedł, sprawdził bilety i poszedł. a ja bez słuchawek ( uwierz, byłoby to zbawienne) gapię się w szybę na przeciwko i rozkminiam problemy trzeciego świata a ten pajac wyjeżdża z łychą gorzkiej żołądkowej i pyta ' a panienka to się napije?' po chwili zawahania i szybkim ogarze że jednak nie ma kieliszków i raczy mnie trunkiem prosto z gwinta odrzekłam grzecznie ' coś Pan, dziękuje' ;d no i zaczęła się standardowa gadka. jakieś 20 minut i połówka później, Pan oznajmia ' skurwysyny mnie z Okęcia powinęli, bo list gończy miałem. rowerem się przejechać chciałem. bezrobotny jestem. bezdomny. ale za to robotny. masz chłopa?' nooo kurwa se myślę wypierdalaj gościu, daj mi w końcu spokój. na odczepnego mówię że mam. koleś dalej drąży 'no to pewnie go zajeździsz co? no bo ja trochę po 40 ale ROBOTNY jestem. żona mi na raka zmarła. nie chcesz wdowca?' noooo kuurrrwa. nie wiem czy potrafię oddać moje zażenowanie połączone z wkurwieniem przez ciągłe pierdolenie tego gościa a piszę to na świeżo, więc wybaczcie wszelkie kolokwializmy ale dejm, uciekłam od niego naprędce. a on jeszcze na do widzenia mówi 'to weź popytaj koleżanek chociaż'
moje chamstwo i impertynencja zaczynają mnie przerastać, znaczy wiesz, nie uprawiam prostactwa w czystej formie ale kurwa coraz częściej zaczynają do mnie dobiegać głosy że przeginam.
trochę smutne jest to że mimo tego że jaram się swoim stylem życia gnoja to wiesz, za dużo chyba we mnie złości.
łooooooooooooł ;d
musze uciekac od komputera bo dzisiaj kupiłam już czapkę, kurtkę i koszulkę, jak tak dalej pójdzie to moje oszczędności stopią się szybciej niż chciałabym, a widziałam dziś takie śliczne J'e ;D
udałam się dzisiaj, niezbyt entuzjastycznym krokiem na herbatę z moimi jakże ekscytującymi koleżankami z nowej grupy ( na 4 roku rozjebać moją grupę, props). Jebać fakt że zapłaciłam za nią 5 złotych ! ale powiem Ci tak: jeśli jesteś dziewczyna i raczej mało Cie interesuje życie innych ludzi, weź me słowa do swego serca i nie chodź na herbatę z 5 innymi bardziej ciekawymi, booo się możesz zdziwić.
W dupie mam zazwyczaj takie opowieści z krypty ( dobry serial, swoja drogą) ale wiesz, jeśli moja serdeczna, jakby mogło się wydawać, morda, z którą spaliliśmy pewnie zapas nie jednej imprezowej apteczki zostanie tatą, z dupeczką która zna 2 miechy, to ju noł, trochę się dziwie.
No ale dziwię się tez że laska która zarabiała na nagonkach podczas polowań siedzi teraz w areszcie. życie.
Do czego zmierzam?
Otóż, do niczego, taka tam anegdotka z życia wzięta :D
nie wiem jak bardzo trzeba być pijanym, albo jak bardzo pojebanym człowiekiem żeby wpieprzać...próbować wpieprzać, szklanki w klubie, no ale każdy ma swoje zajaweczki po pijaku , brawo mordo oby warga nie była do szycia :d
smuci mnie fakt że najebka nie sprawia mi już tyle radości jak kiedyś i nawet nie chodzi tu o kace. wole sobie teraz posiedzieć w domu, albo jak u pezeta na ławce, przy piwie i trawce, niż uskuteczniać gruby melanż w klubie. staaaaaaaaaaaaaaaaaaaarość.
ja pieeerdole, cinszko było w tym tygodniu, ale znasz to jak jest chujówka, to wiesz że za chwile będzie najlepiej. i w tym tygodniu również tak było u mnie. Kiedy sobie myślisz że juz koniec, zero siły, zawsze się podniesiesz. Nie wiem jak to działa, ale działa :D
Ze względu na to że oficjalnie jestem studentką czwartego roku i mam teraz 4 dni weekendu, pojutrze będą 3 dni jak nie piję ;d
i jak wena chodzę w reebokach classicach, łuhu taki tam sobie zrobiłam prezent na urodziny :D
jutro wracam do Polszy, dziś ostatni dzień w robocie, skrócony zasadniczo i w raczej atmosferze nic nie robienia, ale kurwa , będę tęsknić za tymi ludźmi, za przerwami z hiszpkami i zapierdolem na konferencjach ; ) hahah sentymentalnie się zrobiło, jebać ;d
siemanko teraz wjezdza Persio szalony
Cyberblacha i Pacha to sa Twoje klony
to maja byc Twoje Kacha zyczenia
ktore wychodza oczywiscie z podziemia
no wiec dobrego wszystkiego Ci zycze
jestem chujowy ale wciaz cwicze ;d
setke melanzy i sto lat na karku
niech nie wkurwia Ciebie juz KARKUT
dobrych meetingow w Olsztynie, Lublinie
niech nie wkurwie Ciebie tez CINEEK
powtorki dzagera jak ostatnio z BIEDRONEM
nie zycze Ci walki na freestyle z ARONEM
czestych odwiedzin w wegorzewie i gdansku
widzimy sie nie dlugo na dozgonnym chlansku ahhahahahahhaha
soryy za rzyganie u Ciebie po winie
na melanz przybedzie MACIEK TOTEK i SZYMEK
miej swoich ziomkow i swoja klike
na melanz zawita moze tez SITEŃ
nie pijesz wodki ale jebniesz kielonka
bo w Gdansku bedzie takze YLONKA
i wtedy opijemy Twoje urodziny
ale mam dziwne strasznie rozkminy
po tych melanzach dobry poranek
to nie był 'Fokusss sssmokk arrrrrr dla FANEK'
ano juz od ponad tygodnia w Oxfordzie, rób hajs, wiesz jak jest. generalnie pierwszy wolny dzień od roboty, nadrabiam zaległości na fejsie i innych internetowych czaso-zapychaczach bo generalnie nie mam co robić, pogoda taka że nawet nie chce mi się iść nigdzie a w chacie wszyscy w robo.
Pierwszy raz chyba od trzech lat napisałam 8 stron a4 ręcznie !! wyobrażasz to sobie? człowiek się opierdala, kseruje te wykłady, nic nie pisze i potem ręka boli, czizas.
Wczoraj spoko dzień, rodzinny ale nie bolało wcale, rybka w Sopocie i morze wygrało, mimo że syf jakby to było po wypadku Exxon Valdeza.
dobry letniaczek, taki w sam raz na tę słoneczną pogodę, jezioro. tnę w chuja z tymi praktykami jak tylko mogę, i jakbym wiedziała że potrafię kogoś przekonać żebym pokazała się 3 razy na obiekcie to pewnie była bym teraz na kempie, ale cóż, życie, tu też będzie nie licho w ten weekend ;d
Ci wszyscy którzy jadą na kempa pozdrówcie ode mnie pac div a Ci co nie jadą to zbijam mentalne piątki i łączę się w bólu. Mimo że line up taki se jest, bo generalnie ze sceny amerykańskiej/polskiej/francuskiej na większości koncertów byłam to klimacik zapewne zryłyby banię doszczętnie. Ale za rok, zapewne się widzimy ;d
przyjebali my melanż znowu, deeeejm ! prze kurwa najlepiej się bawi ze śląskiem, weź kibel na hasiok czy jakoś tak, powiem Ci tak i wydupcaj, wie wiesz o co chodzi joł :d
generalnie jestem tak zmęczona materiałem od środy że do wtorku wypoczynek a potem do niedzieli zgon lover na mazurach a jak ;d
w końcu czuje się lepiej jak jest ładna pogoda ; )
wkurwiają mnie reklamy na polsacie, zdarzę iść do łazienki, wejść na fejsa, na forum, pogadać na gadu i jeszcze pewnie zdarzyłabym uratować świat i nakarmić głodne dzieci w Afryce, kurwa.
chcę więcej czasu, bez kitu. Założę się, że nie raz zdarzyło Ci się przezywać wewnętrzną rozterkę niczym Konrad Wallenrod, istny weltshmerz gdy okazuje się że musisz wybrać. Zasadniczo nie muszą być to istotne wybory, wręcz błahe powierzchownie rzeczy są najgorsze. sobota stawia przede mną taką właśnie rozterkę. ale chyba jednak skończy się na weekendzie w wwa, chociaż ełk niesamowicie mnie nęci. ohhh zagmatwane życie ;d
nie no tak serio, to moje życie po szpitalu wydaje się generalnie tak proste i zarazem dobre, że kurwa, konkluzja sama się nasuwa, zdrowie to podstawa i nikt mi nie wmówi że jest inaczej ; )
siemson nlożek, mamy do nadrobienia i to całkiem sporo.
pamiętasz jak skarżyłam się na wątrobę? otóż moja wątroba ma się całkiem wporzo. Trafiłam w środę na izbę przyjęć (ponownie - i tu zbijam piątkę z panią Tereską od kroplówki!) miałam żółtaczkę tak ostra że Pani doktor się złapała za głowę i mówi ' ho ho ho, z takimi wynikami to Ty do domu nie pójdziesz' - myslę nooo spoko, jak tak mnie napierdala to serio wolę sobie przekimać na obserwacji z dragami pod ręką niż zdychac w domu. Plan okazał się zacny bo tego samego dnia, zadali mi taki zastrzyk że pizda lepsza niż po meksykańskim białym ( ges soł). Trafiłam na interne. Tu moim najlepszym hombre został 50letni Pan Kazik, który ma rozjebaną wątrobe. Dobry kompan do szluga i wieczornych maratonów z wiadomościami. Generalnie średnia wieku 75,5 czyli 19 i spanie. I tak oto w tym miejscu dowiedziałam się kto jest moim wiernym amigo. Dziwnym zbiegiem okoliczności, pośród tych wszystkich odwiedzających były tylko 3 dziewczyny. Moja mama, moja siostra i dupa mojego Brata. Tu też pragnę wypić mentalne setki, za wszystkich którzy ze mną tutaj byli.
Dzisiaj miałam endoskopie, rozcinali mi jakąś brodawkę bo moje kamyczki biją na łeb wszystkie znane mojemu światłu przewodu i nie chciały wychodzić. Za cztery tydzienie lecę na wycięcie całego pęcherzyka. troche mi smutno, bo przezyliśmy razem tyle lat i w sumie dobrze mi służył, nie narzekam. Także przez następne pół roku muszę pożegnać się z alko, dobrze że istnieje coś takiego jak bakcyl i można od czasu do czasu polatać.
Ogólnie to najgorsze za mną. W sensie w końcu wiem co mi jest i jak się z tego uleczyć, także jest git. Mam kompa a jutro prawdopodobnie wyjdę i choćby się waliło i paliło jestem na mazury hh festiwal, na bank.
to żem przyjebała w melanż ;d
całkiem spontanicznie wybrałam się do Węgorzewa w sobotę, miałam popić i wrócić w niedziele, siemanko jest środa i dotarłam ;d
w między czasie paliliśmy bongo z podstawki na parasol, pływaliśmy za darmo jachtem za 200 tysi ( nie że się wożę , ale kozacka opcja jak wiesz), browarek, jeziorko, basket i firstajle nad kanałem mega spoko. jebie mnie dziś kac doszczętnie dlatego idę nad jezioro i tak o.
Czasami w życiu bywa tak, że trafiasz na płytę która jest dla Ciebie idealna. Jarasz się samplami na bitach, wyłapujesz follow upy, teksty są o Tobie a skrecze Cie niszczą. Kupiłam dziś nowa płytę rasmentalismu. To jest właśnie taka płyta.
wczoraj szpital od 14, wyszłam dzisiaj o 7, ujebałam przez to jedno podejście do egzaminu i poprawę koła, zgubiłam klucze i zapomniałam ładowarki, ja pierdolę, chujowy czwartek to był.
na dzień dzisiejszy jestem kotem na studiach, mam czas na basket, na piwo, na naukę, generalnie mam uporządkowane życie i chociaż to trochę do mnie nie podobne chyba przyszła pora na małą stabilizację.
Ale w weekend sponiwierka czytaj piątkowy Gdańsk i sobotni Biały Bór !
Dla wszystkich dobrych dzieciaków pięć z okazji Naszego święta ; D
dobra, chyba jednak nie jestem takim starym lamusem jak mi się wydawało :D potrafię wpędzić jeszcze kilku śmiałków w stan nietrzeźwości i parę osób niechybnie skłonić do zapoznania z kolozetem, generalnie, daje radę ;d
dziś wczuwka w robola vol.2 i jeszcze o ile pielenie grządek, nie jest takie złe, to już kurwa czyszczenie ciśnieniowe oczka wodnego mnie wkurwiło.
po robocie nie gadamy, tylko pijemy, bre ;d
bo wiesz jak nawijał wujek z cne 'mocno zszarpane struny łatwo mogą się zerwać czasem konieczna jest przerwa'.
zamiast w akademiku siedzę w domu i łapię oddech po tych kilku dniach wolnego, dzisiaj z bratem montowaliśmy kran przez ponad 2 godziny, po czym okazało się że gwint od takiej rurki jest większy od rurki którą kupiliśmy i w gruncie rzeczy nie ma wody w zlewie, takie z nas majstry ;d
czaisz, mój Tato ma czasem takie zajawki że prosi mnie żebym fureksem zawiozła 2kg kiełbasy z dzika do znajomych którzy mieszkają 120 km dalej, albo gra takie motywy jak wczoraj czyli podbija do mnie i mówi ' mam ochote na fląderkę... ciśniemy nad morze?' i jedziemy na rybę mimo że mamy dobrze ponad 200 ;d
dzisiaj za to już w akademiku gramy whisky śmierć, bo w biedrze była przecena ;d
generalnie to spierdoliły mi się plany, ale zawsze jak ma być chujowo powinno wpaść coś zajebistego, więc pewnie i tak będzie zacnie, tak o ;D
wczoraj rozpierdoliliśmy melanżem, dziewice uciekały w postrachu, płoneły stodoły i ludzkie umysły, psy szczekały ptaki zawracały i zmieniały kurs, ludzie klaskali w zachwycie a myśmy się najebali pieknie ;d wraca forma, słońce świeci, piękny jest to dzień na kaca. Polecam !
no kurwa, nie mam słów, idioci normalnie ;d jak można być takim głupim żeby po pijaku ( czytaj nie że jakieś tam browarki, kanapeczki tylko spiryt pod ogórki z chilli) wpierdalać się z jakiejś barierki do okna, które znajduje się nad przepaścią, ba! wręcz otchłanią mającą na pewno jakie 2,5 metra w dół i się tam spierdolić ? :D nie no propsuje, bo potem weszliśmy normalnie drzwiami ;d
a w ogóle to tak katuje basket, że WNBA na mnie czeka ! hahahah
http://postimage.org/image/qntsttpg/ właśnie dostałam to zdjęcie od chłopaka który zleciał na sam dół, na szczęście oprócz kilku otarć i zbitej dupy i piety, wszystko z nim w porządku ;d
a hio hio, mam w końcu tatuaż, z którego zamiarem zrobienia nosiłam się jakieś dwa lata, co pociąga za sobą tydzień abstynencji który o dziwo, nie wydaje się być niczym nadzwyczajnym.
zjebana uczelnia ( pozdro prorektor) uniemożliwiła mi wyjazd, i hope, tylko chwilowo i już w następny weekend ucieknę na północ. póki co, chill w domu czytaj powrót do alma mater :P
na kwiecień szykuje się taki sztos że w tej chwili moja wątroba ma nadprodukcje enzymów hahah ;d Począwszy od tego że wpada mój człowiek, Gruby z JuKej na 10 patologicznych, jak mniemam dni, w między czasie mam nadzieje że pojawi się długo planowany tatuaż, po czym wyjadę na mazurską północ na weekend grubszy niż zasobność mojego portfela na tę okoliczność. W dodatku dochodzą super słodkie 18 urodziny mojego Brata (takiego z generalnie podobnym DNA) i koncert Tego Typa Mesa, Rasmentalismu i Streetworkerz.
Weekend bez alkoholu tez może być udany, serio. Mimo że w obecnej sytuacji wydaję się to dość nie możliwe, jako że trywialność codzienności ostatnimi czasy mnie pochłonęła, czytaj praca inżynierska i picie wieczorami, to wyjazd do Elbląga nad zalew dał mi trochę odetchnąć. Ogólnie, ostatnio jakoś wszystko mi się układa jak tetris, więc co więcej pisać ;d Sieeeeee żyje, człowieku !
nie pamiętam wczoraj w ogóle. jak masz jakieś przecieki to daj znać. jedyne co przy sobie miałam oprócz portfela i telefonu to jakaś gumka na ręce i miliard nie znanych numerów, dejm.
ale w sumie , były to urodziny mojego dobrego ziomeczka, więc te amnezje puszczam w niepamięć ;d
taaaa z kolejną (patrz Guru) śmiercią dobrego rapera, cała społeczność ludzi uważających się za hiphopowców ( w chuj nie lubię tego określenia, ale to tylko słowem dygresji) ustawia sobie opisiki na fejsie, gadu i innych syfach w celu rzekomego bólu. A wspomnij komuś o 213, to nawet nie skuma co to.
wiesz, nie pamiętam za bardzo moich dziadków. w sumie to jednego nigdy nie poznałam, drugi umarł jak miałam jakieś 10 lat, całe wakacje u niego przesiadywałam za małolata i non stop tylko z nim, jak rzep.
dziś zmarła moja babcia, i wiesz wczoraj w szpitalu, jak widziałam ją na łóżku, podłączona do tlenu, wiedziałam że muszę jej powiedzieć jak bardzo ją kocham. mimo tego że mam już ileś tam lat, i raczej kawał ze mnie skały jeśli chodzi o uczucia to wczoraj dostała ode mnie taką dawkę miłości, że mam nadzieje że starczy jej na całą drogę, gdziekolwiek teraz jest.
hahahaha zmiany akcji w moim życiu są zaskakujące. Myślałam że ten semestr zakończy się znacznie gorzej, a jednak pokonałam go z zadowalającym efektem. Melo miało być w sobotę, wczoraj o 21 miałam w domu nalot Węgorzewa i Warszawy. Jedyne co co mogę powiedzieć ; co się zajebałam, to moje ;d
Dzisiaj opcja wożenie dupy po mieście, przy rapsach i obiad w kentaki także zaliczam do udanych i miło spędzonych.
u hu hu mam temat pracy inżynierskiej. a ogólnie co ? Skulismy się trochę w piątek i nie mam bladego pojęcia co działo się między godziną 22.30 a 1.00. Zaczynają mnie te urwane filmy martwić coraz bardziej, bo nie mam umiaru jak piję. A ojciec mówił, że jak przestajesz wiedzieć gdzie jest granica, to pora sobie zrobić przerwę.
A i przez to całe zaliczenie z inżynierii w ogóle mi wypadło z głowy że dziś jest jakieś konsumpcyjne święto, więc w sumie jeden problemik z głowy.
Pocisnąwszy pannę która nosi imię fizyka, szykuję się na kolejne batalie , oby poszło wszytko po myśli i już we wtorek (opcjonalnie dopiero) będę mieć ferie, co by było opcją zbawienną, bo po miesiącu tego syfu już zapomniałam jak to jest być wychillowaną ;d
jak coś ma się spierdolić, to już tak fest powinno right?
całe życie staram się patrzeć pozytywnie na to , czego jestem świadkiem i co doświadcza mnie, ale kurwa, czasem
naprawdę nie starcza mi już sił. i wiesz, 2 godziny temu,
powiedziałabym Ci że pierdole to wszystko, jebią mnie te
studia, moje zdrowie i cały ten syf. Ale dzięki takim
ludziom, mam siłę się podnosić. I mimo że ta notka jest
w raczej opcji femin, to takiego pierdolnięcia dawno nie dostałam.
Chwała ziomkom i chwała im dziś będzie na wysokości.
Pewien kolega ( inny od poprzedniego teoretyka) wysnuł nową tezę. Odnosi się ona do niewiast. Otóż gdy chłopak zaprasza Cię na piwo/kawę/herbatę/rum czy co tam, albo zapraszasz ową na wyżej wymienione trunki, znaczącą rolę odgrywa miejsca posiedzenia. Jeśli to jest jedna z tych, z którymi się tylko rozmawia, siadasz przy barze, aby nie było kontaktu wzrokowego. Jesli to taka, którą chciałbyś chędożyć po nocach, to siadasz na skraju stołu, ażeby widzieć jej twarz jak i zarówno móc inicjować dotyk. Jeśli to taka, która nadaję się na matkę Twoich przyszłych dzieci, siadasz z nią vis a vis.
Ile w tej teorii alkoholu było... nie pytaj, chodź wydaję się być dość logiczna i całkiem spoko ;d
Inne długo-grube historię się potworzyły w ostatnich czasach czytaj weekend, a teraz znowu poniedziałek i znowu muszę pożegnać się z życiem doczesnym :D
mam czasem tak, że wychodzę wypić relaksujące piwo i kończy się na 6, ale dziś nie o tym mowa.
Tendencja do tego żeby pić na dworze w taką pogodę trochę nas określa, toteż wyszliśmy wypić piwo pod sosną. Nie fartownie złożyło się tak że byliśmy na kamerą straży uniwersyteckiej. ZNOWU! kuuuurwa. Piękne oczy jednak mogą zdziałać dużo :D
Wczoraj na przypadkowej popijawce wysnuliśmy koncepcję, która dzisiaj nabrała rzeczywistego znaczenia. Otóż aby zrozumieć sytuację musze ją lekko nakreślić. Dzisiaj miałam zaliczenie z przedmiotu który, powiedzmy sobie szczerze, do najłatwiejszych nie należy, przede wszystkim dlatego że jest w chuj materiału, który opiewa całą toksykologię i różne biowskaźniki w środowisku, no po prostu duuuuuuuużo nauki. Wczoraj całkiem zrezygnowanie podeszłam o godzinie 20 do tematu, że skoro i tak tego nie ogarnę ( no bo, wiesz jak jest, chodzenie na zajęcia a materiał obowiązujący to dwie różne sprawy, ale w sumie z przyznać muszę,całkiem szczerze, że niebywale spoko pracuje mój mózg i dużo rzeczy zapamiętuje :P) udałam się w niedaleką podróż co by lekko przyjebać na rozluźnienie. I gdy tak sobie piliśmy i rozmawialiśmy o życiu, wyszło z ust mojego ziomka, który robi magisterkę z dziennikarstwa że jeśli masz za dużo nauki to warto wyjebać na to lachę bo skoro i tak, jak nie dasz rady wszystkiego ogarnąć to po co zarywać noc, skoro można ją spędzić należycie a los i tak zrobi swoje. I staaaaary, wiem że to może nie u każdego się sprawdza, ale dziś mi się udało. I nie to że marna trója, cztery i pół ! Tydzień temu, ta sama sytuacja, moja ziomówka, koło z całego semestru, no cóż, też nie przykładała się zbytnio i co, wczoraj dostałą wyniki... 4 ! bum ! Wiem, że nie można się nastawiać tak na wszytko, ale gdy wszystkie inne pomysły zawodzą, to ten jest nawet spoko. Nie mniej, wyjątkowo pozytywnie zaczął się ten tydzień. Wiatr w żagle wieje. Więc nie zmieniam kursu i płynę z Venomem na słuchawkach tym razem przez notatki z bioenergetycznych :D
W tamtym roku, z powodu choroby byłam trzeźwa w sylwestra, tak było i tym razem. Nie planowałam tego, ale kurwa, opcja ognisko pod butorowym z panoramą na całe Zakopane , nawet jeśli wymagała trzeźwości jedynego kierowcy, przebija każdą sponiewierkę milion razy. I wiesz, nie tyle że jakąś dusze poety w sobie noszę, to dla takich wspomnień warto żyć. Cały wyjazd bardzo spoko, przedsylwestrowego melanżu nie zapomnę długo, tak samo jak mój współtowarzysz Adek, który nie wytrzymał presji i skończył na klozecie ;D
kurwa, chodziliśmy razem do przedszkola, rysowaliśmy uśmiechnięte słoneczka i na tarasie wystawialiśmy je do tego prawdziwego żeby się uśmiechnęło, byliśmy w jednej klasie w podstawówce i gimnazjum , przeżywaliśmy pierwsze sponiewierki, razem 3 lata w jednym liceum i teraz pisze mu na fejsie 'wszystkiego najlpeszego'? chyba nie tak powinno być. that's sucks. serio.
Dziś się dowiedziałam że sylwestra spędzę na Słowacji. Spoko, bo wiesz, ostatnio śmigałam w górach jakieś 4 lata temu, zwyczajnie mnie na to nie stać, a tu starsza siostra zaproponowała że będzie mnie sponsorować. Fajnie, bo ona nie jest dużo starsza ode mnie a w naszych żyłach płynie ta sama, niestroniąca od alko, krew. A że jedzie jakaś tam szersza paczka jej znajomych to w sumie nastawiam się na wyjątkowo udany melanż.
Tego pięknego poniedziałkowego popołudnia, spędziłam też 4 godziny tłukąc się różnymi środkami lokomocji co by pokonać trasę 40 km... czuję już tego konsekwencję.
Trochę mnie lekki zimowy marazm dopada, wszystkie nadwyżki energii wkładam w studia, leczenie i projekty unijne ( którymi rzygam już , tak na marginesie). Bez kitu, jak nie piję to mi smutno :D
Koniec z piciem. Przynajmniej przez 2 tygodnie. Serio, nie polecam mieć spuchniętej wątroby. Napierdala tak jakby ktoś Ci wepchnął nóż ( nie wiem jakie to uczucie ale podejrzewam że tak samo chujowe) nic nie pomaga, żadne proszki, żadne okłady ani pielęgniarki nadskakujące Ci na każdym kroku. Generalnie jest chujowo. Za to na studiach przyfarciłam i nie jest tak źle jak miało być. Bleeeee jestem fizycznie wyjebana.
hoop cola na zapitkę ssie. a szczególnie ta cytrynowa. wiecie co jeszcze ssie? Jak Cię rozkład jazdy robi w chuja i musisz śmigać 2 kilometry zaspami w środku miasta, żeby dojść na chodnik i wsiąść w następny autobus. Olsztyńskie zaspy ssą potężnie. ale zajebka chociaż dobra :D
Byłam dzisiaj na zawodach mma, oprócz tego że śmierdziało na maksa potem i nagapiłam się jak pezet, na miliony gołych klat to muszę przyznać że dawno takiej ilości krwi nie widziałam :D dlatego dzisiaj, piję zdrowie tych co tego wymagają !
Wybiłam na dobry melanż, z moim człowiekiem MJ'em i paroma innymi dobrymi chłopakami i po 2 godzinach musieliśmy go opuścić, bo jacyś zjebani poszukiwacze mocniejszych wrażeń chcieli jednemu z nich wjebać. Oczywiścia męska duma, nie pozwoliła im tak tego zostawić, toteż w rezultacie pojawiło się parę samochodów wypakowanych po brzegi kosem i anabolami i tamci dostali wpierdol. Nie rozumiem, chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego faceci muszą rozwiązywać swoje problemy za pomocą rąk ale niestety, musze przyznać że wpierdol dostali sowity. Dlatego Panowie, apeluję. Więcej chillu.
Jak bym była na fejsiku to bym klikneła nie lubię straży uniwersyteckiej :D ale mogłam im powiedzieć jedynie' moga Panowie przestać napierdalać w te drzwi ?' :D
O jeeeeju, dlaczego po piciu zawsze przychodzi pora na kaca? Wczorajszy wieczór, zdecydowanie zaliczam do tych bardziej udanych, od tych udanych aż nadto. Począwszy od picia w moim ds'ie, poprzez picie w dwóch innych i wbiciu w klub na otrzesiny filozofi (!) i tu muszę nadmienić że gruba biba :D, poprzez otrzesiny rybaków i nocną eskapadę na orlen, podczas znikomych opadów śniegu, skończywszy nie pamiętam jak :D Ale dobrze, bo ubudziłam się u siebie w łóżku czyli spoko. Dziś ciężko ruszyć choćby ręką, ale warto było :D
Jaaaaaaaaakie mam low batery, to nie ogarniam. Ogólnie, pogoda jest wielce nie sprzyjająca jakieś takiej werwalnej bombie, więc szuram podeszwą po tych pierdolonych chodnikach , mokrych od deszczu z vixenem, raca i prysem na przemian. Prawda jest taka że baaardzo rzadko mam takie dni, i to mnie niepokoi, bowiem, nie przystoi mi mulic dupę w listopadowy, poniedziałkowy wieczór. Aleeeee chuj. Pozwolę sobie dziś.
Przeprowadzam się... do akademika :D Z nieznanych mi powodów, owa informacja u ludzi bliżej lub dalej mi znanych wzbudza kontrowersje, chociaż zdaję sobie sprawę że opinia moczymordy ciągnie się za mną jak spaliny z moskwicza, to mimo wszytko potrafię ogarniać, jeśli coś tego wymaga. A udowadniałam to już milion razy, więc jedyny przekaz dla niedowiarków jaki mogę zastosować, to soczyste spierdalać :D
Nie kumam ludzi czasami. Dla mnie jest rzeczą logiczną, że jak kogoś lubię to jestem dla niego miła, wyłączając oczywiście dni kiedy po prostu cisnę po wszystkich i nie jest to ściśle związane z napięciem przedmiesiączkowym. No ale... jak ktoś jest chujowy to nie będę dla niego miła, right? Wiesz, ja rozumiem, nie muszę lubić każdego człowieka na świecie i vice versa, nie każdy mnie lubi, więc albo nie wchodzimy sobie w drogę albo zwyczajnie nie rozmawiamy ze sobą. Ale kurwa. Jak można nie rozumieć tak wyraźnych dygresji na temat własnej osoby człowieku? Otóż rzecz tyczy się pewnej niewiasty, która nie stała 'rejczel' w kolejce po rozum, bo z całym szacunkiem do tlenionych blondyn, ona jest typowym okazem pustego plastika.
Nie mniej, notka ta, pewnie by nie powstała, bo raczej wybieram opcje 'wjebane' niż się przejmuje ale dzisiaj ewidentnie koleżanka chciała mnie wkurwić. Pół biedy że jest tępa, ale jak już pozwala sobie na ploteczki o mojej osobie i w swojej durności mówi to dziewczynie ziomeczka ze studiów, to deeejm gerl, a chyba się nie spodziewasz że nie ścisnę Cię lepiej niż nie jeden gorset. Także krucjatę recyklingową uważam oficjalnie za rozpoczętą.
Czasami wieczorem mam tak że się kładę i czuje taki wiesz, wewnętrzny niepokój. Dzisiaj rano obudziwszy się w wyjątkowo ( jak na mnie) dobrym humorze, schodzę sobie do matuli do kuchni a ona do mnie rzecze ' Ty wiesz że 17 osób zginęło w wypadku?' no niby skąd mam wiedzieć i wiesz, jakoś tak czasem się zastanawiam czy ludzie tez mają jakiś zmysł przewidywania czy to tylko kolejny zbieg okoliczności. łoooot ewer w sumie.
Telefon się odnalazł, portfel ma ziomówka, która wykazała się wielce wysoką inteligencją i uratowała stan moje konta, bo wiesz że jak szlachta się bawi to w portfel patrzy na następny dzień i dopiero wtedy rozkminia \'gdzie jest hajs?\' :D także z tego melanżu jedynie ucierpiało moja zdrowie, więc spoko. Wolę nie myśleć o przyszłym weekendzie bo w piątek Wawa i sobota w Lublinie zapowiadają się co najmniej stricte zeszłotygodniowe czyli opcja sponiewierka total, no ale tym razem muszę zainwestować w jakieś zapinane kieszenie :D
mistyczny melanż , z czego piątku prawie w ogóle nie pamiętam, wylądowałam u ziomówki, rano się budzę z rozjebanym czołem, bez telefonu, idziemy do ziomków na działkę więc cóż innego od 10 ( mimo że wyznaję zasadę że dżentelmeni przed 12 nie piją) zaczeliśmy pic, żeby się znieczulic i tak mineła mi sobota na terasie sklep - słoneczny stok, wieczorem w lekkim nie ogarze trafiłam do jakiejs mieściny 10 km od domu, zgubiłam portfel ale zajebka dobra, jakies tripy po balkonach. Dziś rano okazało się że ojczulek w przypływie rodzicielskiej troski nie mógł mnie znalezc (brak telefonu, a ziomówka powiedziała że miałam wrocic z bratem ziomeczka) i czekał na mnie soczysty opierdol, ale ogólnie jaram się urodzinami :D
Pierwszy raz od roku chyba, bolą mnie płuca na tyle że nie chce wychodzić ryzykując totalne rozłożenie i nie mogę iść na melanż, ale jak to mówią, jeśli Ty nie możesz iść na melanż, niech melanż przyjedzie do Ciebie. Dobrych ziomków mam ;)
A wódeczki na rozgrzanie i wyjałowienie organizmu się nie odmawia :D
Taki czilałt, że dziś obudziłam się ze świadomością że nie wiem nawet jaki dziś dzień tygodnia.
Ej bez kitu, ten kto mówi że alkohol nie rozwiązuje problemów wcale się na tym nie zna :D Jak wszytko zaczęło się walić, dwie dobre turbonajebki i od razu łapiesz dystans, a kacowydzień sprzyja rozkminianiu, więc polewajcie mi trunki do szklanek, bo jeszcze trochę spraw zostało.
Dobry Konin był. A Płock ssie bo zgubiwszy się w tym jebanym mieście. Serio, doceniam dopiero teraz to co mamy tutaj, tężnie solankowe w Ino, pomnik obrońców Mławy czy park krajobrazowy w dylewskiej górze. Ładną mamy te Polskę. Propsuję :D
Fak je, kocham takie sponiewierki które powodują że rano budzisz się nadal pijany , hahaha ciężkie opcje powychodziły przez ostatnie dni i pora trochę przystopowac, do poniedziałku hahahaha :D
Ogólnie humor dopisuje a pogoda nie, ale bez wnikowo bo czymże byłby sierpień bez zjebanej pogody ? Ano właśnie ! Sierpniem (? - dziwacznie brzmi) bez zjebanej pogody.
Ej, jak ogarniasz trochę młodzieżowe opcje i wiesz co znaczy ta emotka \';x\' to jesteś kozak i stawiam piwo :D
siema Renatka i jest tez wyplatka ;D podwojne robo daje efekty na koncie, ale trzeba niestety kisic troche bo nie chce po powrocie ogarniac opcji \"pozycz\", a powrot szykuje sie bardziej melanzowy niz powinien.
W Polsce ponoc tropikalny klimat sie robi, tu ta sama bieda. deszcz i chmury w opor czesto.
a jutro Londyn w sumie jak mos def murzyn, wciaz w podrozy , right ?
Powiem Ci czlowieniu, ?e je?li chodzi o gre w tysiaca, to zamiatam w kazdym miescie, ba nawet kraju! Wiesz, jebie mnie ta skrywana skromnosc, bo akurat w tym rozpierdalam systemm ;d
A tak calkiem serio, to szkocka, szlug i karty to znamienite poloczenie, w dodatku w tak doborowym towarzystwie.
Dzi? wypadla tak?e opcja dobra, chocia? jako? zapedow do tatuazy nie mialam, znaczy wiesz, pospolita wkretka typu wydziaram si?, ale tym razem, to gruby a wrecz soczysty projekt mego czlowieka aka siostry i wiesz? Raczej si? skusze. Bo tatuaz z przekazem to dobry plan.
"nigdy nie dam sie zatrzymac, nigdy nie odpuszcze, pamietam wczoraj, wiem jak jest dzis,mysle o jutrze, nawet gdy stoje w miejscu i nie licze na skuces, ale dbam o swoje zycie bo naprawde jest krotkie."
Zasadniczo, zapierdalam, co by zarobic i miec przez chwile komfort pelnej sakwy aka dodatkowe zmiany. A w sobote planuje sie troche sponiewierac, o tak.
W sumie w dupie mam te mistrzostwa ale forza España! :D
Ogolnie rzecz biorac, to nie wliczajac internacionalnych najebek, smiesznej roboty i dobrych ludzi, to nic sie nie dzieje. Troche szkoda ze nie ma mnie tam, gdzie po czesci chcialabym byc, ale widocznie tutaj byc powinnam i staram sie z tego korzystac.
Jak na Wyspy, to kozak pogoda.Juz drugi dzien swieci slonce! Ludzie strasznie opiekunczy, w sumie to poczuam sie jakbym miala znow 12 lat ale to calkiem mile. W kazdym razie, nie tego sie spodziewalam ( wiesz, stereotyp polaka w UK aka brudny alkoholik bez umiejetnosci odczuwania wyzszych doznan) i ciesze sie ze sie rozczarowalam.
tymczasem, my dear nlog, uderzam w miasto kupic jakies dobre trzewiki ;D
Właściwie nigdy nie myślałam, że będę zmuszona opuścić rodzinny kraj, choćby w celach zarobkowych i właściwie teraz tez nie muszę, ale jakaś wewnętrzna potrzeba wsparcia rodziców i w sumie, chyba potrzebuje trochę odetchnąć od polskiej mentalności( chociaż angielska nie wydaje się jakaś super o, ale liczy się ze jest inna).
Gruby weekend, trochę za gruby bo boli mnie wątroba. again. znasz taka opcje ze idziesz na melanż, taką plenerowo-domkowa opcje, i wiesz, pełno ludzi, jednych znasz drugich nie chciałbyś nawet poznać ale jesteś i ciężko zmęczona opcją polej, przechyl powtórz jak u Ortegi kładziesz się spać, pośród kilku innych bombardierów :D i słyszysz jak ktoś na dole śpiewa Ci piosenki katolickie w wydaniu hardcore-porno, to mimo bezwyznaniowości coś Cię tam w środku skręca, bo rasizm na tle wyznaniowym też mnie boli,a nie umiem być w takich wypadkach bierna, bo jak coś mnie rusza to 'fuck the consequences' i zwracam uwagę. No i się pospinało parę osób ale do rękoczynów nie doszło :D