1998 // odwiedzony 13275 razy // [technics1200 szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (49 sztuk)
14:13 / 06.11.2003
link
komentarz (1)
Już po wszystkim. Dziś mnie rozfastrygowali i dali blogosławieństwo na drogę. Mogę zacząć zbierać siły na zrobienie tego samego po lewej stronie. O matko.

Kupiłam sobie płaszcz. Jestem szczęśliwa - wciąż rozmiar 36 :,0)

23:45 / 30.10.2003
link
komentarz (3)
I słusznie się bałam. Półtorej godziny dłutowania zatrzymanej ósemki...(czyli takiej, że część tkwiła w kości i trzeba było wiercić, piłować i łamać po kawałku, żeby ją wyciągnąć,0). Oni na zielono, w czepkach i maseczkach, ja cała przykryta sterylnymi chustami (łącznie z nogami i głową,0). Spociłam się jak mysz, pan i pani doktor również, łzy mi płynęły po policzkach (nerwy, zmęczenie, strach,0). Dla nich, i dla przyglądających się studentów, to był ciekawy przypadek.
Jak na razie granice bólu, strachu i stresu fizycznego mam tutaj.

W ogóle nie wspomninam o tym, że obie prawe ósemki mi usunęli, bo z tą górną to było po prostu śmieszne, ledwie mnie połaskotało, nic więcej.

Za tydzień zdjęcie szwów. Też opowiem, jak było. Na razie boli mnie ucho, podniebienie, wszystkie kości czaszki, mam lekką gorączkę i biorę antybiotyk i jakieś straszne środki p.ból. Jest mi źle.

(Ósemka była zdrowa, ale groziła śmiercią lub kalectwem, bo jak wiadomo ósemki wywierają ucisk na serce i w Stanach na przykład, to je usuwają, o tak o!,0)

No, ale dostałam kwiatki, takie delikatne sorry za wczoraj. No! Żeby mi to było ostatni raz.

22:04 / 23.10.2003
link
komentarz (0)
Zalałam sobie klawiaturę barszczem czerwonym.

Nie czyta się przy jedzeniu.

Cholera.

08:20 / 20.10.2003
link
komentarz (1)
Poniedzialek rano. Wygladam jak Mongoł. Oczy spuchnięte i tak dalej. Wyrzuty sumienia po wczorajszym.
Byle do piątku...

00:13 / 20.10.2003
link
komentarz (1)
Najstarsi górale nie pamiętają tak wrednego weekendu. To był kolejny z tych ostatnich (swoją drogą – to już mam dość...,0) i w całości poświęcony pracy, poważnym rozmowom i nerwom związanym z jednym i drugim. Epizodzik relaksujący też był jakiś taki niedorobiony.
Mam żal do losu za bieg zdarzeń. I do siebie, za to że nie zapanowałam nad sobą. I w ogóle do dupy taki weekend. Chce mi się teraz odpocząć.

Może faktycznie powinnam zażywać tamte substancje chemiczne.

Tym czasem wybił poniedziałek, Adriano kończy 27 lat, za chwilę trzeba będzie wstać do pracy i tak dalej.

Marudzę. Wolno mi. Tutaj przynajmniej nie zatruwam wątroby innym.

21:47 / 14.10.2003
link
komentarz (0)
Jeżeli chodzi o pracę, to dopadł mnie galopujący pesymizm i potworne czarnowidztwo. Włączył mi się eskapizm, najchętniej zwiałabym na wagary.
Póki co 'Gazeta Praca'...

Dla równowagi - życie osobiste widzę w dość jasnych barwach. Chyba do czegoś dojrzałam.

21:45 / 13.10.2003
link
komentarz (0)
Szkoda, że jej nie ma – napisałaby mi pracę o orfickiej koncepcji człowieka. Na pewno by napisała. W końcu była na filozofii, tak? I nie tylko tam, z resztą. Dla niej to by był jeden, całkiem może przyjemny wieczór, a dla mnie strata czasu – postaram się żeby była jak najmniejsza.
Mam nadzieję, że to nie prawda, że oni tam wszystko widzą, co się tutaj dzieje. Nie do zniesienia byłaby myśl o permanentnej inwigilacji. Jakoś tak głupio, żeby czytała notkę o sobie. I wcale nie na „wszelki wypadek” napiszę, że tęsknię potwornie za naszymi rozmowami, wyjazdami, wypadami do kina. Naprawdę tęsknię.
Jeszcze długo ilość lat bez niej nie zrównoważy liczby lat z nią. A potem może się ktoś podobny pojawi, bo póki co wolne jest to miejsce.
Kolejne moje imieniny, kolejna rocznica.

00:23 / 13.10.2003
link
komentarz (3)
Znajomy się żeni.
- Masz pewność, że to właśnie TA?
- Nie mam.
- ???
- No ale nie mam też pewności, że spotkam jeszcze kiedykolwiek dziewczynę fajniejszą od niej, tak?

Nie wiem.

09:38 / 11.10.2003
link
komentarz (0)
My z tych nie zrobimy fizjologów, ale i tamci nie zrobią z nas filozofów.
Język obcy – zgoda. Przedmiot kierunkowy – zgoda. Filozofia – po chuj? Przepraszam, ale to dlatego, że jest sobota, a ja musze jechać do czytelni po to, żeby przygotować jakiś dupny referat o orfickiej koncepcji człowieka. No luuudzie!
Płaszcz i buty to sobie chyba przez Internet zamówię.

Co się dzieje?
(a,0) zła organizacja czasu
(b,0) pracoholizm/przerośnięta ambicja
(c,0) przejściowy nawał pracy
(d,0) praca nie dla mnie, czas szukać nowej
(e,0) normalka, czas przywyknąć


...a tymczasem:
Paranoja w tych wypożyczalnio - czytelniach. Wczoraj nie dostałam jednej z książek, bo jest dostępna wyłącznie w czytelni. Dziś też jej nie dostałam, bo jej nie ma w księgozbiorze podręcznym, tylko takim w piwnicy, a ten z kolei jest dostępny tylko wtedy, kiedy jest czynna wypożyczalnia, czyli w dni powszednie do 16-tej.
Chce mi się powiedzieć "kurwa mać".


...jeszcze coś:
I znów kolejny ostatni weekend.

10:45 / 09.10.2003
link
komentarz (2)
"Za dwa lata przestaną się liczyć układy, a zacznie znajomość angielskiego" - oby Stupo miał rację.
Bo głupio tak, żeby promotor wybierał temat pod kątem stopnia zaziomalenia z członkami potencjalnej komisji.

Dziś i jutro dni urlopowe, bo muszę nadrobić zaległości w lekturze. Stos artykulów ma chyba ze 25 cm. I jakoś tak w ogóle zachciało mi się pójść na urlop :,0)


08:15 / 30.09.2003
link
komentarz (0)
Od wczoraj mam rodzinę w Ameryce. A za tydzień przyjeżdża do mnie mój sztuczny, ale kochany brat. Może wezmę urlop na tę okoliczność. A na nogach mam skarpetki Huberta albo Ksawerego, nie pamiętam, który sobie je znaczył żółtą nitką :,0)
Otępienie lekko mija. Dlatego chodzi mi już po głowie dezercja przed dzisiejszym lekarzem. W życiu nie zaliczyłam tylu lekarzy, co przez ostatnie dwa tygodnie. Styka.

21:20 / 29.09.2003
link
komentarz (0)
Weekend męczący. Kogo? Właśnie...
No nic, jakoś się mobilizować trzeba. Tutaj wszystkie chwyty dozwolone, tak?

Skąd wiadomo, że problem stanowi to, co nieuświadomione, skoro to jest (do cholery,0) przecież nieuświadomione? Zdecydowanie opowiadam się po stronie szkiełka i oka.
Pierdu-pierdu. Ja wiem w czym rzecz, ale choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów, i choćby nie wiem, jak się wytężał, to ja i tak nie powiem, jaki to ciężar.

14:46 / 27.09.2003
link
komentarz (0)
Co robić? Wdychać jod nad morzem? Zraszać się solanką spacerując wokół tężni? Do wód pojechać? Głowę odciąć – to chyba jedyne wyjście.
Jednak wzięłam środek farmakologiczny, bo już za bardzo mną trzęsą te nierozwiązane nieuświadomione konflikty wewnętrzne.

14:18 / 27.09.2003
link
komentarz (0)
Zawsze jest dużo pracy i mało czasu. Nigdy, kurwa, odwrotnie. To raz. Dwa – do płaczu, wściekłości lub do załamania rąk doprowadzają mnie totalne pierdoły. Nie wiem co się dzieje, czuję się jak w permanentnym PMS’ie. Trzy – nie byłam na wakacjach, i właśnie do mnie dotarło, że to źle bardzo.
Potrzebuję silnej ręki bo zaczynam się rozklejać.

18:27 / 25.09.2003
link
komentarz (0)
- Wszystko w porządku? Dawno się nie widziałyśmy (tu zdrobniała forma mojego imienia,0), ale tak źle to chyba jeszcze nigdy nie wyglądałaś. Dobrze się czujesz? Robiłaś sobie morfologię, OB? Masz jakieś problemy?

Na zebraniu popłakałam się ze śmiechu, gdy profesor opowiadał nam jak to się przymierzał do mównicy i okazało się, że jest zbyt mikrego wzrostu i potrzebuje stołeczka. Oczywiście całym stadem polecieliśmy potem na wykład.
Wyczołgałam się przed końcem i pojechałam do domu.

Być może jest wizja mojej zawodowej przyszłości. Ale na razie cicho sza.


17:48 / 24.09.2003
link
komentarz (1)
Mam wrażenie, że to tylko nerwica wegetatywna. Ale musimy się upewnić czy nie jest to problem bardziej skomplikowany - Recepta, skierowanie na badania. Do widzenia.

Nerwica. Zamiast zareagować jakąś chandrą czy nawet lekką depresją, to mój organizm nawala całkiem fizycznie.
Nie wyobrażam sobie, w jaki sposób substancja chemiczna, która powoduje upośledzenie sprawności psychofizycznej może być lekarstwem. Poza tym piszą w ulotce o takich działaniach niepożądanych, że chyba nie powinnam tego brać.

Jakieś trupie cienie mam pod oczami. Dziwnie wyglądam i dziwnie się czuję.
Co tam cosinus, zdrowie najważniejsze!. I miał Adaś racje...

18:10 / 23.09.2003
link
komentarz (0)
W pracy wesoło ostatnio. Ścierają się ze sobą dwie racje więc jest sporo zamieszania. Pani Jadzia doczekała się drugiego imienia (Trufla, ładnie,0), ale sama nie jest lepsza, bo na jednego z nowych mówi ostatnio Błąd Logiczny. Jest fajnie. Zaprawdę powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta.
Podopieczni (na pierwszy rzut oka!?!,0) wydają się sympatyczni. Pierwsze koty i stresy za płoty. Już jest dobrze.

22:49 / 21.09.2003
link
komentarz (1)
Dziwnie się czuję. Przytłoczona? Coś w ten deseń.

A poza tym pół dnia gadania pt. „co na obiad robimy”. Przetrzymałam. Chciałam sprawdzić gdzie jest ośrodek decyzyjny. Obiadu nie było.

Siała baba mak, nie wiedziała jak.

18:10 / 20.09.2003
link
komentarz (0)
Wielki Tata zostawił na stole info "pojechałem do Puław, wracam w poniedziałek". I co? No sorry, ale nie czytam na odległość. Szczeście, że musiałam tu wpaść po rzeczy. Jezusz, przecież ma do mnie 2 (dwa,0) telefony. Trzy, bo do pracy jeszcze. Biedna koteczka, pan by cię zagłodził, tak?

Ogólnie ZŁA jestem. Na Wielkiego Tatę to akurat najmniej chyba.

11:42 / 19.09.2003
link
komentarz (3)
Domowe przedszkole. Koteczka leniwie przewala się po moim łóżku, a ja siedzę przy biurku i usiłuję pracować. Jej to się w życiu ułożyło...
Królowa biega za narciarzami, Fabia jest na kąferęcji a ja gore!

Wczoraj w kuluarach, zapytano mnie czy pragnę byś wpisana do tego dupnego DS-u, powiedziałam, że nie, dziękuję. Chwilę później, na zebraniu nikt się już o nic nie pytał, tylko mnie dopisał. Ok., ja nie wnikam, ja mam gorączkę.

A przyszłym tygodniu poznam osobiście wojowników cyberprzestrzeni. Strach jest.

17:52 / 18.09.2003
link
komentarz (0)
15:21 / 18.09.2003
link
komentarz (4)
Na przeziębienie najlepsze jest:
a,0) mleko z cytryną
b,0) rosół z miodem
c,0) wódka z czosnkiem

Reakcją po szczepionce jest choroba przeciw której się zaszczepiłam. Cudnie.

Wczoraj popołudnie filmowe, prywatny pokaz u Lwa "Kope Lat" Trockiego. Zawinięta w koc siedziałam na bujanym fotelu i modliłam się o to, żeby mój sfilcowany mózg drgnął choć na chwilę i wyłapał z filmu błąd logiczny, o którym Trocki wspomniał przed emisją. Udało się.

Gorączka, bóle mięśni itp., czytać nie mogę, czyli czas umierać. No dobra, przesadzam. Nie umrę. Ale biedna jestem. Czasem i mnie się zdarza, tak?
Książę Małżonek przerażony, że i jego może dopaść reakcja poszczepienna, a on ma PRZECIEŻ tyle pracy w pracy.
Niech mnie ktoś przytuli...

Z radia: „(...,0) nie tylko wirtualnie na papierze, ale de facto”.

23:04 / 16.09.2003
link
komentarz (0)
Dziś szczepienia ochronne. Książę Małżonek chyba się bał. Uprawnień nie posiadam, ale odbyłam praktyki w gabinecie weterynaryjnym.

App uprawnień, to trzeba będzie je zrobić, żeby na głupie pobranie z palca nie wołać Łaskawej Rudej.

Maluje pazury. Jak jutro który przekroczy linie demarkacyjną, to krwisto (krwawo?,0) czerwonym szponem wykolę mu oczy. Nie będzie litości! Pomścimy Pana z Torunia.
18:08 / 07.09.2003
link
komentarz (0)
To biurko jest za małe dla nas dwóch.

A tak poza tym, to skończyło się 6 miesięcy tłustych, i przed nami 6 miesięcy chudych. Tzn. mniej, co ja gadam. Tym razem chyba mniej.

23:21 / 02.09.2003
link
komentarz (0)
Stałam po południu na przystanku. Obok stali sobie jacyś ludzie i rozmawiali. Patrze, a z nimi jest... I tu się zawiesiłam. Kto to? Koleżanka ze szkoły? Ktoś z pracy? Jakaś aktorka? Całkowita pustka w głowie. Wiem tylko, że znam ją dobrze i lubię :,0) Podeszła do mnie z dosyć dziwną miną ("skąd ja ją znam",0) i zaczęłyśmy się śmiać. No absurdalna sytuacja. Czujemy, że dobrze się znamy, ale kurwa, skąd!?
No i olśnienie. Ta dziewczyna razem z moim rokiem zaliczała jeden semestr, i myśmy się wtedy jakoś razem trzymały...
00:59 / 02.09.2003
link
komentarz (3)
Greebo (23:44,0)
wlasnie, jak mieszkanie? juz gotowe?
Greebo (23:45,0)
gdzie to bylo?
Greebo (23:45,0)
znajac zycie jakies totalne odludzie
Ja (23:45,0)
spadaj! centrum tarchomina!
Greebo (23:46,0)
Tarchomin, o kurwa, brzmi jak Nowosybirsk

23:07 / 01.09.2003
link
komentarz (0)
i kiedy nowy doktorek zajmuje mój pokój,
i kiedy Fabia odchodzi z pracy na dobre,
i kiedy Królowa jest na badaniach w Oświęcimiu i ja tez tam powinnam być, ale nie dało rady tym razem, ale mam pozdrowienia od chłopaków,
i kiedy walczę z win95 i przychodzą mi do głowy same brzydkie wyrazy,
i kiedy koleżanka z nowego pokoju (Królowa wracaj szybko, zamordujemy ją!!!,0) przez godzine opowiada mi o paczce herbaty, a przez następną o dzieciach swojej siostry, a potem jeszcze o czymś, ale udało mi się wreszcie skupić na pracy,
i kiedy sobie przypominam, że u nas na zakładzie, to lepiej w dzieci nie zachodzić, bo się pracę straci,
i kiedy wchodzę do sekretariatu bo chcę zadzwonić, a panie baby (not copyright by 1998,0) warczą "do kogo i po co", i nie mam ochoty im opowiadać o laptopie dla Nadszyszkownika, więc mówię, że do narzeczonego, żeby kupił coś na obiad,
i kiedy zaczynają się plątać ONI, a ja jeszcze nie mam czasu,
i kiedy staram się nie myśleć co powiem Nadszyszkownikowi, jak mnie poprosi o konspekty,
i kiedy staram się nie myśleć, że gdzieś w tym budynku jest ta Stara Krowa Bez Hormonów,

to wtedy pakuję torbę i wychodzę z pracy.

A w domu, razem z kocicą, siadamy sobie do biurka i spokojnie zabieramy się do pracy.

Jestem po urlopie.
Niech się już to szybko rozkręci, bo ja w sumie lubię swoją pracę. Ale niech już się rozkręci.
01:29 / 01.09.2003
link
komentarz (3)
I po weekendzie. I po urlopie. I po zawodach. Jestem zmęczona. Głowę mam zmęczoną. Boję się iść do pracy, bo wiem, że Nadszyszkownik ma święte prawo wściec się okrutnie na mnie.
Będę czytać do późna (do wczesna?,0), zgodnie z zasadą, że im później pójdę spać, tym później będę musiała iść do pracy. Proste, nie? No.

Weekendowy bilans, czyli 'lecą anioły, lecą demony':
1/ indeks
2/ zasłona
3/ skaner
4/ śniadanie
5/ proszę natychmiast oddać mi ten płasz!...płaszsz!!
6/ po raz pierwszy... ech, to piękny anioł był...

Piosenki c.d., bo pasuje jak ulał

Co kiedyś piękne teraz zwiędłe
(...,0)
Na pani miejscu już dawno bym go rzucił
Dałbym rozsądkowi głos
I miłą melodię zanucił


Ale nie samym rozsądkiem czlowiek żyje.

15:12 / 29.08.2003
link
komentarz (3)
No dobra, jakby co, to jest posag Lusi, a ja znikam.
To mój ostatni weekend na wolności. Nie przygotowałam wszystkiego, co było do zrobienia :[ Szef się przerazi w poniedziałek, a ja się przerażę po 17 września...
Zawsze wszystko na ostatnią chwilę zostawiam.
00:17 / 29.08.2003
link
komentarz (8)
Nie wiem gdzie mam mieszkać. I nie wiem czy mieszkać (czyt.: być,0) razem czy osobno. Gapię się na pismo z JWC (przepraszamy, ale jeszcze sobie Pani poczeka na mieszkanie,0) i zastanawiam się, jak to wszystko ułożyć. I wszystko muszę sama. Bo Osobnik, jak plankton unosi się swobodnie w morzu wydarzeń. Gdzieś go zawsze zaniesie, tak? Co on się będzie spinał i jakieś decyzje podejmował, tak? Jest tylu innych do podejmowania za niego decyzji – i rodzice, i kumple, i narzeczona, i szef, i czas, który sobie spokojnie płynie, tak? Ale ja nie chce mu życia organizować, bo jemu się nie chce tym zająć. Choć to nie powinno być trudne, bo Osobnik chce od życia tylko tego, żeby mu zbytnio nie przeszkadzało (szczegóły nie są istotne, więc mogę wszystko wg siebie ustawić,0). Tylko tyle. I ode mnie chce pewnie tyle samo. No to świetnie trafił, nie mógł lepiej, bo ja rzeczywiście mało absorbująca jestem. Ale jak ma być tak, to wolę być sama. Przestaję czuć jego obecność, chociaż słyszę, że jest w kuchni.

Ja: A gdybyśmy tak (...,0) ?
Osobnik:- Jak chcesz.
Osobnik:- Ty wybierz.
Osobnik:- Wszystko mi jedno.
Osobnik:- Co poradzimy? Nic.

21:51 / 28.08.2003
link
komentarz (2)
- Ty dziewczyno nie rozumiesz historii!!! – i coś w tym musiało być, bo każda historyca mi to powtarzała. Ale na szczęście miałam Adasia. A Adaś na szczęście miał mnie, bo on z kolei nie rozumiał biologii. Tworzyliśmy idealnie symbiotyczny układ na okoliczność klasówek, pisaliśmy sobie nawzajem referaty, jakieś prace zaliczeniowe. Bez siebie nie dotarlibyśmy do matury (ach, wzruszyłam się, piękne to były czasy,0).

Równocześnie cały czas była między nami wieczna dyskusja o wyższości nauk przyrodniczych nad humanistycznymi (moja wersja,0) albo nauk humanistycznych nad przyrodniczymi (wersja Adasia,0). Dzisiaj już mogę przyznać, że to było czcze gadanie (dziś sam jestem dziadkiem...,0), ale jakie rozwijające to było!

A kryzys tożsamości? Rany boskie, co to był za temat do dyskusji *wzdech*... Ja nie byłam nigdy zbuntowaną młodzieżą. Moje dojrzewanie obeszło się bez krwawej rewolucji. Uważam, że ewolucja jest najdoskonalszą drogą rozwoju.

Jeden Interaktywny powiedział, że „ewolucja krzywi ludzi. wyrabia czasem chybione odruchy Pawłowa.” I to mnie tak natchnęło trochę :,0)
[Do Interaktywnego: podaj jakiś przykład chybionego odruchu Pawłowa]

12:18 / 28.08.2003
link
komentarz (4)
Quasiurlop się kończy. Koniec balu panno Lalu.
Co to za urlop: połowa w łóżku, połowa przed monitorem. A gdzie WYJAZD NA WAKACJE? Już zapomniałam, jak sie plecak zakłada, że o zwrocie na wiatr nie wspomnę.
Pani Jadzia zadzwoniła i powiedziała, ze mam wrześnień wolny od zarazy. Gut. Lipcowa zaraza też mnie ominęła. Głupi ma zawsze szczęście. I to jest dobra wiadomość.
Zła jest taka: mieszkanie do odbioru 30.XII.2003. Zaraz odwiozą mnie do Tworek... Mieszkanie miało być w trzecim kwartale 2002 roku. Ale co tam, napijmy się oranżady! Ja płacę!!!


10:55 / 27.08.2003
link
komentarz (7)
"Poziom rzeczy do zrobienia jest wprost proporcjonalny do niechęci wobec robienia czegokolwiek i odwrotnie proporcjonalny do czasu, który na to pozostał" [not copyright by 1998].
True.

Tymczasem powodują mną dość silnie instynkty: instynkt stadny oraz instynkt wicia gniazda. Czasem do głosu dochodzi także instynkt rozrodczy. Czuję się naturalnie zwierzęco :/ ['ma się w sobie ten magnetyzm zwierzęcy'].
W stadzie są problemy. Ok, były. Już jest milusio-fajniusio, ale ja mam nadal wątpliwośći... Wczorajsza rozmowa o skojarzeniach tych wątpliwości nie rozwiała.

Hej, hej - Mars napada
Dookoła ludzi gromada

Jest taki wiatr, że im wszystkim te lunetki poprzewraca i żadnego Marsa nie zobaczą.

Edit: Ja myślałam rano, że tej ciepłej wody to tak na niby tylko nie ma...

11:22 / 26.08.2003
link
komentarz (2)
Zgodnie z obiegową opinią - rude są wredne. Zrobiłam się więc dzisiaj na rudo. Wredota ze mnie aż kipi!!!

"...nie ma szansy ucieczki na out"

P.S. Później, później, panie Janie kochany, później. Ja mam teraz doktorat na głowie i pożycie przedmałżeńskie w rozkładzie. Strasznie zarobiona jestem...
00:19 / 25.08.2003
link
komentarz (0)
Rany Boskie! Kryzys w związku!!!
Później, później, panie Janie kochany, później...

15:45 / 23.08.2003
link
komentarz (2)
Wczoraj na basenie zrobiłam kilometr bez odpoczynku. Płynęłam spokojnie, wysiłek umiarkowany, steady-state, HR pewnie jakieś 130-140. Mogłabym jeszcze jeden km zrobić. Chyba. Spokojnie, bez pośpiechu, bez-myślenia. Zmęczyłam się i odpoczęłam jednocześnie.

Chodzimy razem i na ogół 'razem pływamy'. Troche się ścigamy, trochę gadamy, wygłupiamy. Nie lubię tego. Dobrze mi było, jak chodziłam sama.
Wczoraj tak właśnie było. Razem ale sama. On był na tym samym torze (ale ta obecność była zupełnie bez znaczenia,0).

I chyba tak jest w ogóle. Smutne?

Tak się nad tym zastanowiłam po tym ostanim spotkaniu z Ewcią i jej znajomymi. Coś tam pisałam wtedy, że źle, że sama itp. A przecież fajnie było. Śmiałam się, podobało mi się. Dzisiaj też ide sama. Z ochotą...

Rano wstałam, zrobiłam sobie kawę i usiadłam do pracy. Żadnego 'buzi' i 'dzień dobry'. Był ze mną w łóżku (ale ta obecność była zupełnie bez znaczenia,0).

Było dramatycznie? No.
00:24 / 22.08.2003
link
komentarz (1)
Jestem nieco pijana, wiec bedzie szczerze. I raczej bez polskich znakow.
Siedzialysmy z Ewcia i gadalysmy, gadalysmy, gadalysmy.
Jak sie juz nagadalysmy troche to przyszedl Andrzej (polowa Ewy,0) oraz para, ktorej imion nie pamietam za cholere, ale byli bardzo fajni.
I wtedy gadalismy i smialismy sie w piatke.
A '5' jest jak wiadomo liczba nieparzysta, tak? No tak, i bez pary bylam znowu ja.
Na szczescie, takie SAMA, jak bylam dzis, jest duzo lepsze niz moje poprzdnie chodzenie SAMA do pubow czy na imprezy. Wtedy kobiety chcialy mi wydlubywac oczy i wyrywac wlosy. Teraz sa spokojniejsze, bo TEN MOJ gdzies tam jest w domu, czy gdziekolwiek.
Ale mnie jest smuto (to jest to szczere, uwaga,0). Ja sie juz w zyciu nawracalam (hi hi hi,0) sama nocnymi autobusami. Juz nasiedzialam sie sama pomiedzy powluczystym spojrzeniem jakiegos JEGO a zabojczym spojrzeniem jakiejs JEJ. Ja prosze panstwa przeszlam juz dawno z trybu POTENCJLNA KOCHANKA, na tryb CZYJAS POTENCJALNA ZONA.
A dlaczego to mi jest niby smutno? Ano dlatego, ze Osobnik po raz kolejny wymigal sie od spotkania z moimi znajomymi...

A poza tym (to tez tak szczerze, od pijackiego serca,0) trace poczucie, ze on to wlasnie TEN.
I z tego powodu, to jest mi juz powaznie smutno i zle...

00:46 / 21.08.2003
link
komentarz (0)
DZIEŃ KOBIET jakiś, czy co?

Kolejny list od Iv... Ciekawe się to nasze pisanie staje... Ciekawe...
Spontanicznie wznowiony kontakt na gg z Ewcią i rozmowa zakończona chóralnym "ej, to chodź się jutro spotkamy!". Do jutra, zatem.
Fabia składa propozycję nie do odrzucenia. "Jest chałtura od września. 200 PLN za jeden raz. Wchodzisz w to?"
No i na koniec perełka. Moja cudna Królowa Śniegu proponuje mi spędzenie weekendu w Pradze! Tylko my dwie. Żadnych facetów w ogonie.

App, ten mój powiedział mi dzisiaj, cyt.: ładna jesteś, i tak mi przy tym w oczy spojrzał, jak sam Al Pacino. Największa hetera* się rozczuli po czyms takim, jak sądzę.

* hetera ż IV, CMs. ~erze; lm D. ~er
1. «w starożytnej Grecji: kobieta lekkich obyczajów, często odznaczająca się nieprzeciętną inteligencją i wykształceniem; dziś książk.: kurtyzana, kokota»

2. pot. «kobieta kłótliwa, dokuczliwa; jędza, sekutnica, megiera»

16:51 / 20.08.2003
link
komentarz (8)
ŻEGNAJ SZKOŁO! WITAJCIE WAKACJE!

Wszyscy jacyś zmęczeni wracają z tych urlopów. Wczasują się i urlopują za ciężkie pieniądze, nad morzem, na żaglach, w górach czy gdzie tam jeszcze. Wracają i jeszcze marudzą. Że daleko, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, że znowu do pracy, że ile tam wszędzie ludzi było.
A jeden to jeszcze nigdzie nie był (bo są tacy, co byli już dwa razy,0). I też marudzi, że tak bardzo mu już wyjazdu brakuje... Jego to ja dobrze rozumiem. I pytam nieszczęśnika, jak długo już tak cierpi. No w marcu (br.,0) był na nartach. I od tamtego czasu - NIC.
A ja, psze państwa, to ostatni raz na wywczasie to byłam w sierpniu AD 2001, i to przez jedyne 9 (słownie: dziewięć,0) dni, bo się na więcej ówczesny mój pryncypał nie zgodził (faszysta,0). Było cudnie - Mazury, my, Tango 730 full wypas i paru wariatów.

Wcale nie jestem pracoholiczką! To nie dlatego!

Edit: Zrobiłam sobie dziś pantomogram. Polecam. Kosmiczna aparatura, robi wrażenie.

09:52 / 20.08.2003
link
komentarz (0)
Właśnie zakrakała wrona. Kasztanowce też są już jakieś takie mniej zielone. A z basenu jak wracam, to już zupełnie ciemno. KRA! KRA! KRA! Bez sensu.
Praca leży odłogiem. Nic nie robię. Błoga opierdolka. Ale już są pierwsze oznaki niepokoju [nie zdążę! nie zdążę!].

No i nachodzą mnie pourodzinowe rozważania. Jest kilka spraw, które już POWINNAM.

11:46 / 18.08.2003
link
komentarz (3)
oki, napisze to:

Niniejszym rozpoczynam dziś kolejny rok życia.



09:31 / 18.08.2003
link
komentarz (0)
Powiedział, że chce od życia tylko tyle, żeby mu ono nie przeszkadzało, żeby nie męczyło, nie zawadzało. HALO! No, halo!
To niemrawe ciałko zmęczone wersalką...
00:13 / 15.08.2003
link
komentarz (4)
A propos rozmów między NAMI, że to ONI jednak są z Melmak:
- Ej, no a taka deska od kibla? Czy twój Paweł opuszcza ją po sikaniu?
- Nie no teraz to się zwyczajnie czepiasz! A czy ty ją podnosisz po sikaniu?


23:47 / 14.08.2003
link
komentarz (2)
Stereotyp baba za kierownicą olewam. Nie jeżdżę, nie mam nawet prawa jazdy, więc nie dotyka mię ten problem do żywego (tak tylko troche mnie dotyka, w ramach solidarności z własnym gatunkiem,0). Ale analogicznie pejoratywnie nacechowanego stereotypu pt. BABA ZA KLAWIATURĄ nie zostawię w spokoju. O nie-nie.
Wirus msblast, czy tam wormblast whatever, rozwalił chello i aster w moim mieście, i wszystkie ikspeki, i ogólnie śmierdziało. No i mnie też dopadło. Wystąpiły pierwsze objawy oddstawienne... Dzień dobry. Mam na imię Zosia. Jestem uzależniona od Internetu.
Osobnik posiedział posiedział, podłubał podłubał (w systemie podłubał, w systemie,0) ale dziada nie usunął. Miał w pracy z Adminem pogadać :D
Poszedł do pracy, pewnie z Adminem pogadał.
A tymczasem... w zaciszu domowym... bez wspomagania z zewnątrz... bez rozmów z Adminem... SAMA DAŁAM RADĘ.
Zadzwoniłam do Osobnika i tryumfalnie ogłosiłam dobrą nowinę.
- Nie, nie, kochanie, zostaw, ja już wiem jak to zrobić, jak wróce to się tym zajmę, bo tam trzeba taka jedną rzecz zrobić, zostaw, jak wrócę to się tym zajmę.

NO HALO?? I kto tu jest z Melmak?

23:36 / 13.08.2003
link
komentarz (1)
Chyba mam marketingową nazwę bloga... :,0)
Ale ludzie, uwaga!!! ja mam msblaster.exe. Już myślałam, że się pierdziela pozbyłam, ale jednak nie do końca. A ciężko jest cokolwiek z sieci zciągnąć, jak się mogę łączyć jedynie na 2-3 minutowe sesje...
Zaraz się wlączy kolejne w ciągu tej godziny, odliczanie do zamknięcia systemu.

...5...4...3...2...1.......już!.....
16:26 / 13.08.2003
link
komentarz (1)
Złapałam wirusa. Wczoraj go wywaliłam i po kłopocie, a dziś trąbią o tym we wszystkich wiadomościach.
22:34 / 12.08.2003
link
komentarz (1)
- Kiedy ma pani okres?
- Wszystko jedno, biorę pigułki.
- To świetnie, będzie nam łatwiej zgrać terminy. U nas pierwszy wolny to 11 września, pasuje pani?


I w tym momencie znacząco (a chyba chciał być przyjaźnie żartobliwy,0) zmarszczył brwi. Do kitla miał przypięty eleganki identyfikator "dr Abdullach Osama". Właśnie sprawdziłam co to znaczy 'abdullach' :|

Ja się za to nazywam, jak pewien kiczowaty polski wokalista.
- Czy to pani rodzina?
- A czy Bin Laden to pana rodzina?


Żarty żartami, ale uważam, że to akurat jest mało śmieszne, że skomplikowanego zabiegu dłutowania mojej ósemki dokona 11 września dr Osama. Ironia losu.

19:57 / 11.08.2003
link
komentarz (1)
Cierpliwość, to wielka cnota...


Ja (19:28,0)
musze ci sie do czegos przyznac...
Michał (19:28,0)
byle szczerze
Ja (19:28,0)
i nie wiem, czy nie lepiej byloby twarza w twarz
Michał (19:28,0)
wal, nie marudz
Ja (19:29,0)
wydalam dzis bardzo duzo pieniedzy, na bardzo nieprzydatna rzecz
Michał (19:29,0)
na co mianowicie?
Ja (19:30,0)
na dzielo sztuki
Michał (19:30,0)
hm?
Ja (19:30,0)
yhy
Michał (19:30,0)
co to takiego?
Ja (19:30,0)
jewellery
Michał (19:31,0)
buyskotki, co?
Ja (19:31,0)
ear-rings
Michał (19:31,0)
szuja
Michał (19:31,0)
te?
Ja (19:32,0)
tak, dokladnie TE kolczyki
Ja (19:32,0)
dlaczego szuja?
Michał (19:32,0)
SZUJA!
Michał (19:32,0)
bo chciauem Ci je kupic na urodziny
Ja (19:32,0)
powaznie?
Michał (19:32,0)
no powaznie, dlatego kupowanie prezentu chciauem przeuozyc na przyszua pensje, bo z tej mnie nie stac
Ja (19:35,0)
hmmm
Ja (19:35,0)
troche szkoda
Michał (19:35,0)
no ba
Ja (19:36,0)
ale nie pomyslalam
Michał (19:36,0)
zachuanna ty
Ja (19:36,0)
sluchaj, od 5 lat snia mi sie te kolczyki...
Michał (19:37,0)
i nie moguas wytrzymac do konca miesiaca?
Michał (19:38,0)
pojde sie upic z rozpaczy

19:20 / 11.08.2003
link
komentarz (1)
Było lato roku 1998 [to był TEN rok, kurwa jego mać], razem z Kasieńką byłyśmy w Oliwie na praktykach, i wtedy to na Długim Targu, w małej galerii zobaczyłam kolczyki przecudnej urody, projektu - jak się później okazało - pana Jacka Byczewskiego. Oderwać oczu od szkła gabloty nie mogłam. Śniły mi się te kolczyki po nocach. Oraz ich cena mi się śniła... Horror...
Dwa tygodnie temu zobaczyłam identyczne w art gallery na Nowym Świecie... Były już tak blisko mnie...
Dzisiaj je kupiłam.
Poszła 1/3 mojej miesięcznej pensji, ale czuję się jakbym miała na sobie pierścień Arabelli.
App, jest do nich pieścionek...