basiek // odwiedzony 37077 razy // [nlog/ucieczka do lepszego świata/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (154 sztuk)
00:58 / 12.12.2010
link
komentarz (0)


Dziwnie tu wrócić po 6 latach :)
Tyle czasu.
Nie wiem ile tu pobędę, bo ekshibicjonizm zakopałam dość głęboko, ale czasem coś mi się wymknie. Widocznie teraz potrzebuję czegoś.
Czego?
Nie wiem, ale może się dowiem.


00:53 / 12.12.2010
link
komentarz (0)

http://www.youtube.com/watch?v=02pzDk4d6T0&feature=related

W tej chwili znużona szarością aury, brudem tego, co się dzieje wokół mnie, brakiem słońca a przede wszystkim zwykłego, bezinteresownego uśmiechu na twarzach ludzkich wycofuję się do swojej skorupy. Utulić się, popłakać, zastanowić co dalej.
Tęsknota za tym czymś, czego nie ma i nie będzie na tym świecie poraża tysiąckroć w takie dni jak ten.

Otulam się ciepło takimi utworami jak ten u góry. Ciechowski jest cudowny na refleksyjnego doła, bo ma nietuzinkowe teksty (dlaczego dziś tak mało ludzi potrafi tak mądrze pisać teksty piosenek??) i piękną muzykę.

Dobrych snów.


16:19 / 14.04.2004
link
komentarz (0)
Rozne dzieje sie w tym naszym zyciu.
Miesiac cieszylam sie swiadomym macierzynstwem. A dzien po Swietach wielkanocnych musielismy pochowac w rodzinnym grobie nasze pierwsze dziecko.
Wiem, ze okolo 50% kobiet traci swoje dzieci przed urodzeniem. Wiem, rozumiem, staram sie wszystko zrozumiec.
Ale boli jak cholera i boje sie ciszy
08:55 / 25.03.2004
link
komentarz (0)
Rozmnazam sie :,0)
Jestem w 10 tygodniu ciąży. Ciesze sie bardzo i chce by wszystko przebieglo spokojnie i prawidlowo.
Potworne mdlosci przechodza, ale stalam sie dosc marudna jak na swoj gust ;-]
14:09 / 25.01.2004
link
komentarz (2)
dodaję ;-]
13:31 / 31.05.2003
link
komentarz (0)
Jaaakie zaskoczenie :,0),0),0),0),0),0)
W sumie to nie wiem gdzie mam teraz pisać, bo zdążyłam założyć bloga. Cóż, pomyślimy...
Pozdrawiam wszystkich i odzywajcie sie! :,0),0),0)
17:01 / 08.12.2002
link
komentarz (0)
Chyba dobrze wypadłam z Bruce'm, bo wzięli mnie do wywiadu. Heh, partnerem był... M. Żebrowski. Ruskich tropilismy.
I kto powiedział, że w snach nie ma dalszego ciągu?
Na basenie idzie mi coraz lepiej, pływam dość dobrze i nie boję się chować głowy pod wodę co jest bardzo dobrą rzeczą. Żeby tak ktoś w prezencie ślubnym zrobił nam basen koło domu i dawał na jego utrzymanie ;-,0)

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
12:00 / 01.12.2002
link
komentarz (0)
Phi, co tam jakiś Bond? Gdzie on był jak myśmy z Brucem ratowali świat przed obcymi? Jeju, co się działo. Ganiałam z bronią w ręku, i to taką porządną. Strzelałam, walka wręcz też była i świetnie sobie radziłam. Pokonałam człowieka-zamienionego-w-zombie(żołnierz tamtych,0) na samym początku, gdy nie wiedziałam co się w ogóle kroi. Sprężyna i z główki. No i kto mi podskoczy? ;-] No, ale od początku.
Ruchliwe życie prowadziłam onego czasu. Byłam i u siebie w rodzinnym miejscu i w NY. Chyba możliwa była teleportacja, bo w jaki sposób śmigałam to tu to tam nie mam pojęcia. Zaczęło się od tego nieszczęsnego zombie, który mnie legalnie, w dzień, przez wieś gonił. Zwiałam na cmentarz! Załatwiłam go tam i skokiem przez płot(płot 2,5 m ostro zakończony,0) przeniosłam się do innych realiów. I co? Tam było gorzej. I wiecej tych dziwaków. Okazało się, że ludzie zbudowali ogromny budynek-miasteczko na tych obcych, tyle że ci skubańcy sie zamaskowali. Włączyli jakąś osłonę a potem jak już atakowali to ot tak, bez pardonu wyłazili ze ściany, odrywali sie od niej i juz! (Oni to dopiero mieli reality show,0) Szukali czegoś, co pomogłoby im do przejścia w jakiś inny stan, oznaczało władzę absolutną. Mieli to ludzie zarządzający tym czymś (ten budynek był jakby ogromnym miasteczkiem studenckim,0), czyli ukrył to rektor. Bruce(Willis, jakby inaczej,0) uparł się odszukać to i zniszczyć, ja go osłaniałam niby, chociaż wiele razy musiał mnie ratować z opresji. Ależ się działo!
Niestety, w pewnym momencie zostawiłam go budząc się, ale już był na dobrej drodze do happy endu("musiał być, bo w końcu świat nadal dziś istnieje" powiedział mój Ukochany rano, gdy mu to opowiadałam,0).
Najdziwniejsze było to, że wiedziałam we śnie co sie wydarzy za chwilę, więc obudziłam się i zaczęłam przypominać sobie znane filmy i książki, nic mi nie pasowało. Deja vu we śnie???

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
12:14 / 30.11.2002
link
komentarz (0)
Jak to człwiek może mieć kawał świata zawarty w jednym mieszkaniu o powierzchni ponad 40 m2. Tak, to możliwe. Przechodząc ze swojego pokoju do kuchni mijam przynajmniej 5 stref klimatycznych, z idąc z pokoju G. do swojego (czasem wracam na noc zeby nie zapomnieć, że mam swój kąt ;-],0) przechodzę jakies 3-4 strefy klimatyczne. To mści się "wesoła twórczość" PRL-u (PRL dla niewtajemniczonych to nie jest Pospolite Ruszenie Leppera, tylko coś bardziej starego,0). Przez szpary w oknach komary mogą sobie budować lotostrady a co mówić taki wiatr.
Brr... I pomyśleć, że sama będę musiała wracać w taką pogodę z basenu.
Czy ktoś mógłby naprawić klimatyzację w tym regionie??? Za bardzo tu wieje.

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
11:47 / 26.11.2002
link
komentarz (0)
Rozejrzałam się po swoim pokoju i stwierdziłam co następuje: jeśli teraz zaleje i zasypie mnie i mój pokój wulkan (echa wczorajszego filmu na polsacie,0) to za ileśtam lat archeolodzy stwierdzą, że tu mieszkała miłośniczka jabłek, która miała chyba daleko do kosza na śmieci. Bo miejsca mojej bytności znacza ogryzki.
Na szczęście moje miasto nie stoi na wulkanie, co ciekawsze, najbliższy wulkan znajduje sie tysiace kilometrów od nas a ogryzki zostaną posprzątane w niedługim czasie.

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
20:35 / 25.11.2002
link
komentarz (0)
Coś ten nasz nlog strajkuje :(

*~~~~*~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
19:27 / 24.11.2002
link
komentarz (0)
Tragedia! Mój mężczyzna cieszy się ogromnym powodzeniem u osobników płci męskiej! Włażą mu bezceremonialnie na kolana, śpią na moich oczach! Były też próby całowania, czy co to miało być! A ja musiałam siedzieć i na to spokojnie patrzeć. Gdy chciałam jakoś łagodnie interweniować to zostałam brutalnie podrapana. Na szczęście mimo swych czterech łap osobnik płci męskiej nie umie gotować i nadal mogę trzymać mojego mężczyznę przy boku obiadkami i takim blokiem czekoladowym, jakim się dziś objadamy przez dzień cały ;-,0)
Uff... całe szczeście, że Grześ jednak większą sympatią darzy mnie niż kota :-,0)

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
10:01 / 22.11.2002
link
komentarz (2)
Jednak się obudziłam, zaspałam i jestem trochę połamana, ale biorąc pod uwagę ten powalający zapach, który sie jeszcze utrzymuje w mieszkaniu to i tak jest dobrze ;,0)
Korzystając z tego, że zostałam sama w domu pouprawiam śpiewanie. Skopię podkład, zagrabię szumy, powypiełam wszelkie niedociągnięcia, nadam głębi pogłosami.
Kiedy to pronto w końcu wywietrzeje???

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
19:55 / 21.11.2002
link
komentarz (0)
Teraz nawet sąsiedzi idąc klatką schodową będą wiedzieć, że scierałam kurze w domu. Tak działa pronto w sprayu, nie powiem, dosyć, ekhem, intensywny zapach (reklama detected,0). Boje sie, że rano mogę się nie obudzić mimo intensywnego wietrzenia. Ciekawe, czy nie wybuchnie jak zapale zapałkę? Może ubezpieczyć wczesniej mieszkanie, uprzedzić rodzinkę?
Khe, khe, może to i ładnie pachnie, ale jak na mój gust zbyt nachalnie...

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
17:53 / 20.11.2002
link
komentarz (0)
Punk rockowy Toy Dolls i soundtrack z Wiedźmina na zmianę. Kobieta doprawdy zmienną jest.
Poza tym bajzel wokół mnie w pokoju nadal chce się ze mną zaprzyjaźnić, ale nie ma tak dobrze, goście mobilizują, jutro próbom przyjaźni powiem stanowcze NIE!

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
21:55 / 18.11.2002
link
komentarz (0)
Odkryłam nowy sens chodzenia na wykłady, a mianowicie ZEMSTA! ;-,0) Jak to mozliwe? Kobieta wykombinowała sobie, że skoro profesor może ją maltretować na egzaminie to ona może mu odpłacić pięknym za nadobne na wykładach. Studia się kończą a ja sie rozkręcam.
Dzis maltretowałam prof. na astronomii gwiazdą idealną, tzn. czy możliwe jest teoretyczne dobranie wszystkich czynników tak, by otrzymać gwiazdę, która wiecznie trwa? To było pytanie finałowe, wcześniej były inne, mały wstęp.
A jutro w nocy deszcz meteorów :-]

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
18:42 / 15.11.2002
link
komentarz (0)
Ja (siedząc w basenie z grupą pań na nauce pływania,0): A ja się niedawno podtopilam dwa razy.
Grześ (na sąsiednim torze pływający rekreacyjnie,0): Ale widzę, że nieskutecznie.
Ja (zdziwiona,0): Jak to???
Grześ: Noo... pływasz dalej.
Ja (zrezygnowana mina, ale i zarazem buńczuczna,0): A co mam robić innego??
Pani z kursu: O, i to jest dobra odpowiedź!
Mimo tego nie pływam samodzielnie, muszę się czegoś trzymac, choćby deseczki piankowej. Wiem z praw fizyki, że nie zatonę, leżę na wodzie na plecach i brzuchu bez trzymania się czegokolwiek, ale o takim pływaniu mowy nie ma. I weź tu wygraj z babską logiką.
Fortelem ją wezmę :-]

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
20:43 / 14.11.2002
link
komentarz (2)
Tęsknie straszliwie... za zupką. Było w niej bardzo dużo warzyw, kurczaczek, cząber i czosnek granulowany. Była dość gęsta, więc za karę została zjedzona. Normalnie poezja.
Poza tym muszę przygotować miejsce na boeinga 747, pas startowy dla niego i jakąś wieżę kontrolną. To wszystko mają zamiar mi zafundować ludzie z mojego roku studiów w zamian za robienie układów logicznych z bramek na elektronikę.
Tylko kto będzie zarabiał na paliwo do niego???

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
22:57 / 13.11.2002
link
komentarz (0)
Widziałam dziś...

Widziałam dziś nad głową cień
to spadał anioł
Wybrał.
Popatrzyłam, pokiwałam głową i odeszłam
Bo cóż innego mogłam zrobić?
Wczoraj też tak leciałam

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
15:19 / 13.11.2002
link
komentarz (0)
Mój organizm potrzebuje magnezu, dlatego będąc na zakupach moja ręka wyciąga się w kierunku półek z czekoladą. Magnez to dobra rzecz, poprawia koncentracje m.in. No dobra, to teraz niech mi pomoże skoncentrować się i wydedukować, gdzie do jasnej anielki wsadziłam to opakowanie z kodem od Wedla! ;-]

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
12:34 / 12.11.2002
link
komentarz (0)
Po co Kobieta idzie do Idola? Po to, by zapytać fryzjera - stylistę ile bierze za ścięcie włosów ;-,0)
10-100 zł. Podjęłam ryzyko i wyszło szałowo!
Szkoda, że to tylko we śnie :-]
11:27 / 28.10.2002
link
komentarz (0)
Ciekawe... :]
14:16 / 21.09.2002
link
komentarz (0)
I dopadly mnie jakies wirusy. Siedze w domu i marnie sie czuje fizycznie. Bardzo nie lubie sie tak czuc. Otepiala, to najlepsze slowo.
11:41 / 17.09.2002
link
komentarz (0)
Wsciekłam się wczoraj na siebie. Po co ja pcham łapy gdzie nie trzeba? Wielki mechanik sie znalazł. Zepsuła mi sie maszyna do szycia a ja naiwnie myślałam, że ją naprawię. Nic to, jutro maszyna pojedzie do mechanika, tak jak pierwotnie miało być.
01:20 / 13.09.2002
link
komentarz (0)
Dzis pisalam o katarzynkach. Pojechalismy do oszoloma po wieksze zakupy. Zajechalam wozkiem do bagaznika. Moj Najdrozszy otwiera i ze zdziwieniem "a co to???". A to byla zapomniana paczka katarzynek, ktore pewnie wypadly z reklamowki, gdy wracalismy. A to ci niespodzianka!
12:55 / 12.09.2002
link
komentarz (0)
Moja odswiezona pasja jest jazda rowerem. Uwielbiam! I to do tego stopnia, ze nie kupuje miesiecznego ignorujac komunikacje miejska. Oszczednosc a i zdrowo.
Troszke czasu nie pisalam. Od tego czasu bylam w Szczecinie na weselu miluskim. Miasto mnie zachwycilo, pierwszy raz. Zelza mnie, ale co tam jakis Krakow, czy inne miasta. Szczecin - projektowany z rozmachem, monumentalny, piekny... Zafascynowal mnie. Moje Najdrozsze obiecalo, ze wrocimy tam w nastepnym roku. Cudo! Mieslimy postoj w obie strony w Toruniu. Obiadek, spacerek i napad na "Katarzynke" sklep firmowy Kopernika. Jadac do domu uwiezlismy zapasy katarzynek. Mniam! Bardziej z sentymentu. Kiedys katarzynki byly jednymi z niewielu dostepnych slodyczy. A miasto? Bedzie piekna starowka jak ja odrestauruja. Wole chyba jednak miasta z przestrzenia.
Wszedzie dobrze, ale milutko powrocic do domu.
12:31 / 12.09.2002
link
komentarz (0)
Lenistwo stalo sie moim wrogiem. Wiem, ze powinnam sie uczyc, ale tak mnie od tego odpycha, jakby ksiazki i notatki mialy mnie pogryzc. Uczyc sie musze a tak mi sie nie chce. Nic nie przyswajam zwiazanego z fizyka. Wszystko inne robie ze spiewem na ustach.
Moja natura jest bezlitosna, niecierpi monotonii. Cos co sie przedluza strasznie meczy. A na przelomie sierpnia i wrzesnia przezylam pewna rzecz pierwszy raz w zyciu. Jeju, jakie schizy odchodzily. Wszystko przed egzaminem z elektroniki. Zmuszalam sie do uczenia, bo chcialam to zdac a nic nie wchodzilo mi do glowy. NIc a nic. W ksiazkach do elektroniki i notatkach widzialam pania P. Taka mala kobiecinka umie sterroryzowac wiekszosc studentow. Brak apetytu, biegunki, odchodzenie od zmyslow. Juz wiem, ze tak mozna. NIe ma to jak zbiorowe "naszczekanie" na przedmiot nerwow. Wszystko opadlo ze mnie, potem tylko spalam i spalam. Egzamin oblany. A mi juz wszystko jedno, i tak bardzo dobrze stoje z wiedza. W koncu ma sie w domu speca :,0),0),0),0),0),0)
13:58 / 19.08.2002
link
komentarz (2)
Na poczatek tygodnia pyszna salatka. Wynalazek, kontrowersyjna w swoim smaku. Jesli ktos chce przepis to prosze dac znac :,0) Tak w ogole to czas pomyslec nad strona ze swoimi przepisami, bo mam sie czym podzielic.
Usmiech, usmiech, usmiech...:,0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0)
Dzis umowilysmy sie na babski sabat, dlatego ide piec ciasto marchwiowe. Kolezanka mowi, ze pyszne. Ocenie je osobiscie i zanotuje tu co i jak:,0)
Milego dnia.
12:03 / 15.08.2002
link
komentarz (0)
Jak to glupi sen potrafi popsuc nastroj. Przysni ci sie dana osoba w zlym swietle a potem patrzysz na nia juz poza snem i tamten obraz naklada ci sie powodujac kiepski humor i jakies znieksztalcenia. Niecierpie tego. Wady, ktore nie przeszkadzaly - raza. Bo we snie powiedzial ci cos brzydkiego....
Nie chce tak!!!
14:40 / 13.08.2002
link
komentarz (0)
Pogoda sie pogorszyla a moj nastroj jest odwrotnie proporcjonalny do niej :,0) Co potrafi zrobic kilka minut spiewania.
Miejmy nadzieje, ze rower dopelni tego :,0)
12:30 / 12.08.2002
link
komentarz (0)
Chyba zauwazam przyslowiowe swiatelko w tunelu. Dochodze do wniosku, ze najgorsze jest nie miec celu. Musze miec ZAWSZE jakis wiekszy cel. Poza tym kap, kap, kap... deszcz zaczyna padac. W koncu! Skonczy sie moze ta susza, skwar i dusznosc. Na samopoczucie to tez podziala.
Wczoraj bylismy nad woda a potem zwiedzalismy twierdze. Chlopcy mieli radoche biegajac i zagladajac w bunkry. Przyznam sie po cichu, ze ja tez:,0) Zaluje, ze latarki nie bylo, bo tam jest tyyyle zakamarkow.
Tydzien temu jezdzilismy po suwalszczyznie. Rewelacja! Wigry, Cisowa Gora, Hancza i Stanczyki byly nasze!:,0),0),0),0)
00:37 / 30.07.2002
link
komentarz (0)
Wola mnie w takich chwilach
jak ta
Pokusa zeby isc za glosem jest ogromna
jak tamta
wtedy
Neci obietnica cieplego wiatru i wiosennego deszczu.
Zafascynowana oferta patrze
A jaka jest za to cena?
Glos obok mnie, zbudzil mnie
Dziekuje Kochanie....
13:07 / 29.07.2002
link
komentarz (4)
Ogarnia mnie apatia. Mam bardzo zle wspomnienia z Krakowa kiedy to szukalam pracy. Wiem, ze MUSZE ja znalezc i to jak najszybciej a juz na starcie mam bardzo kiepskie samopoczucie. Do niczego sie nie nadaje. Wszystko w moich oczach traci sens, nawet pisanie notek tutaj. Bo i po co skoro tego nikt nie czyta, nie komentuje??? Zawieszam pisanie.
22:47 / 26.07.2002
link
komentarz (0)
"Uacha rowery dwa..." :,0)
Mamy dwa rowerki i tym samym rozpoczelismy sezon wycieczek rowerowych. Kilka lat nie jezdzilam, wiec na poczatek mala trasa ok. 10-11 km. Ze zdumieniam stwierdzam, ze mnie nawet tylek nie boli. Trasy beda coraz dluzsze, kondycja bedzie sie wyrabiac i bedzie dobrze:,0) Milo jest tak jechac w sina dal. Pojechalismy poza B-stok, posiedzielismy troche na mostku kolejowym, z dala od zgielku miejskiego. Porozmawialismy o roznych rzeczach, na rozne tematy. tak zupelnie oderwani od calego zamieszania zwanego codziennoscia. Nawet dlatego bede chciala czesto jezdzic rowerem :,0)
Dzwonila Gosia, na obozie poki co jest wszystko w porzadku. I dobrze. Dzis rozliczylam sie z firma, zapraszaja serdecznie w nastepne wakacje. Kto to wie co wtedy bede robic?
Zostalam bez srodkow do zycia, dzis sie ostatecznie wyjasnilo. Z lekka jestem przerazona perspektywa ponownego szukania pracy, ale moj wspanialy mezczyzna uspokaja mnie. Swietnie mu to wychodzi, to musze przyznac. I wez czlowieku nie spiewaj "jestes lekiem na cale zlo".
00:52 / 26.07.2002
link
komentarz (0)
Z dziennika obozu

Mielismy na naszym obozie malego, 8-letniego brzdaca imieniem Iwonka. Dala sie zauwazyc juz w pociagu. Dostala wtedy ode mnie przezwisko Duracell Extra Power. O 3 w nocy wszyscy padli tylko nie ona. Na obozie to samo. Nie chciala sluchac o tym, ze ma zamieszkac z maluchami, ona chce ze starszymi! I tak sie stalo. Dzielila najpierw pokoj z nastolatkami, potem dostala dwojke, bo starsze robily jej wredne kawaly.
Iwonka jest niesamowicie utalentowana. W konkursie plastycznym narysowala jednego z wychowawcow ze szczegolami. To nie byl rysunek typu: kolko, kreska, kropka. Ona rysowala brwi, oczy, nos, usta tak jak nalezy. Bylam tak zaszokowana, ze bez gadania przyznalam jej jedna z nagrod.
Najbardziej nas jednak zaszokowalo to jak ustawila pod siebie starszych chlopcow. Maltretowanie maluchow??? Ha ha ha! Starsi zaczeli przychodzic na skargi, bo Iwonka ich... gryzla :> Tak, jak jej cos nie pasowalo w danym osobniku (jego zachowanie,0) to ciap i juz. W pewnym momencie z wielkim zalem musialam jej tego zabronic. Powiedziala, ze owszem, nie bedzie gryzla chlopcow... tak czesto!:,0),0),0),0),0),0) Jesli z pokoju wychowawcow dochodzily nerwowe smiechy to wiadomo przez kogo:,0)
Ta dziewczyna poradzi sobie w zyciu:,0),0),0)
13:21 / 25.07.2002
link
komentarz (0)
Nie docenilam swojego zmeczenia. Oboz odsypialam w sumie 2 dni! A stawialam na jedna noc. Rzeczy leza wywalone z plecaka na lozko, pranie czas zaczac:,0)
Nie wiem co robic z reszta wakacji, bo po tych intensywnych tygodniach nie chce lenistwa. Chce zyc dalej na wyzszych obrotach. Postaram sie tez pozbierac wspomnienia z obozu i pospisywac, chociazby i tutaj, bo jest tego sporo:,0) Ciezka praca, ale bardzo wiele smiesznych sytuacji. Na kazdym kroku jakas indywidualnosc:,0) Ciekawe jak radzi sobie Gosia? Trzeba skrobnac list do niej i wyslac.
23:30 / 23.07.2002
link
komentarz (0)
Wrocilam. Oddalam turnus kolezance, poradzi sobie. Zmeczona jestem po tym kierownikowaniu jak nie wiem kto. Ciezka praca. Najgorsze jest uzeranie sie z dzieciarnia, ta wieksza, co to ma nascie lat i wyobraza sobie nie wiadomo co. Jeszcze byly przeboje z powrotem, bo za Kolobrzegiem byl wypadek na torach i zamieszanie niesamowite. Jechalismy do Koszalina miast do Bialogardu, nerwowka, czy zdazymy na przesiadke, bo nastraszyli nas ze nic nie pojedzie. Wsiedlismy w koncu do tej oslawionej "strzaly polnocy" i cala noc w pociagu. W Gizycku wsiadly łosie ze Strazy Ochrony Kolei i przyczepili sie ze spiace dzieci trzymaja nogi na siedzeniach. A gdzie maja trzymac??? Trzeba byc wyjatkowym mlotkiem zeby nie rozumiec tego. Spisali jedna kolonistke i jej wychowawce. Wrrr... Jako kierownik zrobilam awanture i zeby Gosia (wspolpracowniczka moja,0) mnie nie powstrzymala to chyba bym go pogryzla. W rewanzu potem powstrzymalam i uspokajalam Gosie (za kilka chwil,0). Panowie chyba swietnie sie bawili, zalowalam ze ich nie spisalam. W wagonie byl jeden przedzial nie rezerwowany dla nas i siedzialy tam typy, ktorym za mache dalabym przynajmniej po 25 lat, do niech sie kuzwa nie przyczepili i nie spisywali!!!
No nic, to juz za mna. Jestem w domku i ciesze sie wszystkim dookola. Zwlaszcza Nim:,0),0),0)
19:01 / 19.07.2002
link
komentarz (0)
Ja na chwilke, dopadlam kafeje w Kolobrzegu:> Dzieci maja chwile wolnego. Wiec jestem kierownikiem kolonii w Kolobrzegu i chyba spisuje sie dobrze, bo szefowa chce mnie na kolejny turnus. Kasa potrzebna wiec dalej sie bede bawic w ten caly bajzel. Bogatsza o rozne doswiadczenia, bo pierwszy raz jestem kierownikiem, poprzednio tylko wychowawca. Bylo bardzo ciezko, ale jakos leci i jestem z nas dumna bo okoliczne kolonie biora z nas przyklad! Malo spie, biegam, pilnuje, wylewam piwo starszym na trawnik, robie piloty. Nie nudze sie, o nie! Nawet nie mam czasu myslec jakos solidniej. Wracam do bialego na moment, niecale 12 godzin. Ech... Przyzwyczajam sie. Opalilam sie, schudlam:> Klimat mi generalnie sluzy. Do nastepnego wpisu nie wiem kiedy.
Buziaki :,0)*
02:18 / 04.07.2002
link
komentarz (1)
Zamiast najzwyczajniej spać o tej porze to okupuję kompa kursujac do kuchni. Przed chwilą przyszła mi do głowy koncepcja by odgrzać pomidorówkę. heh, może jednak daruję sobie :>
Burza kieruje swe kroki w nasza stronę, ciekawie się zapowiada. No nie, to byl falstart, poszla sobie.
Cudownie zajrzec na net gdy sie ma ochote, zrobic herbatke, kanapki, wlaczyc radio i wygodnie siedziec:,0) Cudo...
20:04 / 03.07.2002
link
komentarz (0)
Mówcie co chcecie, ale dla mnie to jest z lekka szok, bo nie sadziłam, że w tej pięciolatce będę miała sieć w domu:,0),0) A właśnie ją mam od chwil kilku:,0) Człowiek szybko przyzwyczaja się do wygód. Teraz nie będę okupować uczelnianej pracowni i wsciekać się, gdy będzie potrzebna sieć a pracownia zamknięta. Teraz nie będę chodzić do pracowni!:,0),0),0),0),0),0),0) Faaaaajnie:,0),0),0)
A za kilka dni objuczona plecakiem i 60-osobową grupą różnego wieku i płci dzieciaków podążę nad zachodnie pomorze.
14:38 / 26.06.2002
link
komentarz (1)
Pierwsze koty za ploty... Nieporozumienia cementuja jesli tylko dwoje ludzi chce ze soba rozmawiac. Odswiezaja zwiazek i w ogole:,0)
Juz nie wiem za co sie lapac, najlepiej zebym sie rozdwoila, bo za pol godziny mam byc w dwoch miejscach na raz. Sa jednak jakies priorytety.
A niedlugo bedziemy mieli net w domu!:,0),0),0),0),0),0)
19:09 / 24.06.2002
link
komentarz (1)
Mamy nowego wspolspacza:,0) Mily jest, nie powiem:,0),0),0),0),0) Geba mi sie usmiecha jak o tym pisze:,0),0),0) Bliski jest mi ten wspolspacz, oj bliski:,0) Z tego co widze to nieco jeszcze zaklopotany, ale zadomowi sie u nas, zwlaszcza, ze jest fajnie:,0)
Energii duzo i chce by tak pozostalo. Cala masa pomyslow, tak mi potrzebnych w obecnym czasie. I spiewac sie chce!:,0)
Mama wyjezdza na jakis czas za granice. W gory. Jej, mnie jeszcze nie zawialo w te strony gdzie bedzie, az jej zazdroszcze:,0) mam nadzieje, ze odpocznie i odetchnie od tego wszystkiego. Wyjde w czwartek rano ja pozegnac. Strasznie zmienily sie nasze stosunki w ciagu roku, mama sie troche zmienila. Owszem, ma jakies takie swoje rozne humorki, ale kiedys bylo strasznie. To, ze czesto sie nie widujemy dobrze nam robi a i ona zrozumiala wiele rzeczy.
17:03 / 24.06.2002
link
komentarz (0)
Czas, czas, czas... Szkoda, ze nie jest z gumy. Kiedy byloby trzeba, to mozna by tak go skurczyc badz rozciagnac :,0) Nie ma tak dobrze...
Jutro egzamin z mechaniki a ja nic nie umiem, za tydzien drugie podejscie do elektroniki. Hmm, dziwne, ze pani dr nie wystarczy inzynierskie podejscie do tego przedmiotu, chce fizycznego. Stanie sie zadosc. Z mechaniki poki co nic nie umiem, ale postanwilam sie juz tak nie przejmowac.
Za dwa tygodnie bede juz siedziec na spakowanym plecaku i czekac na pociag do Kolobrzegu z 50-cioma dzieciakami:,0),0),0),0)
15:23 / 18.06.2002
link
komentarz (3)
Napiecie ze mnie "schodzi", chyba bede miala faze i bede wariowac. Jaki jest tego powod? Egzamin z elktromagnetyzmu. Nauczylam sie, zrozumialam wiekszosc (kazdy ma piete achillesowa,0), wytlumaczylam polowie roku wiekszosc zjawisk i poszlam przedostatnia zdawac. Ze zdenerwowania przestalam jasno myslec, na szczescie pan Dr nie poganial i spokojnie podszedl do problemu. Spiewajaco opowiedzialam mu o Zjawisku Comptona i zdalam!
Wyszlam ze lzami w oczach. Trudno opisac moje szczescie w tamtym momencie. Jeszcze nie moge sie pozbierac.
18:57 / 17.06.2002
link
komentarz (2)
Ide sie utopic
14:51 / 17.06.2002
link
komentarz (0)
Niech to bedzie na poprawe humoru:,0) Przeczytala mi to dzis kolezanka:

Uważam, że Polacy przegrali bo:

1.Trawa była zielona inaczej.
2.Rozproszyło ich zbyt szybkie tempo polskiego hymnu.
3.Jaskrawa koszulka sędziego ich oślepiała.
4.Engel nie miał urodzin.
5.Lepper nie został powołany i nie miał kto blokować bramki.
6.Była niekorzystna trajektoria lotu kropli deszczu.
7.Na boisku było ich tylko 11-tu, a Portugalczyków aż 11-tu.
8.Myśleli, że to są paramistrzostwa, a tu nagle wyskoczyli sprawni rywale.
9.Engel puścił Bąka w 15 minucie.
10.Ksiądz nie pokropił murawy.
11.Biometr był niekorzystny.
12.Merkury znalazł się w pobliżu Słońca i był niewidoczny.
13.Bo zupa była za słona.
14.Mieli za długie narty.
13:43 / 17.06.2002
link
komentarz (0)
Mroczna, sobotnia noc

Budze sie zlana potem. Przeciez ja sie nie poce. Ach, to lzy. Az tyle ich bylo? Boje sie zrobic kolejny krok. Stoje nad przepascia a czyjes dobre rece dobudowuja kolejna czastke mostu, po ktorym stapam. Cierpliwy z niego budowniczy, ale ja ide naprzod. Moze go wyprzedze? Moze kolejny krok bedzie nareszcie ostatnim?
13:42 / 17.06.2002
link
komentarz (0)
Sobota, bardzo pozna noc

Na dola najlepsza jest muzyka z "Million dollar hotel". Rewelacja.

Chodzisz za moimi plecami. Muskasz mnie czule, nigdy tak nie robiles. Pochylona nad stolem zauwazam katem oka cien n-tego wymiaru. Gdybys tylko mogl, wiem, wzialbys mnie na kolana i przytulil. Znow bylabym ta dziewczynka, chudzinka, ktora chowala sie w Twoje ramiona przed gniewem swiata. Zycie bez Ciebie jest jak droga z wieloma rozstajami. Gubie sie, nie wiem dokad isc. Wtedy, ktos zabral mi kompas, ktorym byles Ty... Tato.


Minelo 10 lat. Wszystko sie zmienilo a ja wciaz tesknie do Ciebie, z kazdym dniem coraz bardziej. Wiesz Tato, najwiekszym uznaniem dla mnie byloby gdyby moje przyszle dzieci 10 lat po mojej smierci tak plakaly po mnie, jak ja po Tobie w tej chwili.
Pozostalo tyle znakow zapytania, czasem mysle, ze az za duzo.
Dziecko, ktore siedzi we mnie jest dzis bardzo zagubione. Strasznie ciemna i samotna dzis ta moja sciezka.
Jestem do bani. Znow te autodestrukcyjne mysli... Wiem, pamietam, nie zyje dla siebie. Juz nie ide sama przez te zycie. Zuczku, gdzies ty sie zapodzial. Okno bylo otwarte i wlaciales zwabiony czastka swiatla. A teraz najzwyczajniej nie wiesz gdzie jestes. Tak jak ja nie wiem gdzie sie obecnie znajduje, na jakim etapie. Bladze.
Kap, kap, kap...
"Chcialbym troche pobyc sam". Rozumiem, swietnie rozumiem, ale to chyba sposob w jaki zostaly wypowiedziane te slowa bardzo mnie zabolal. Swietnie rozumiem, tez czesto tego potrzebuje, ale boli. Wlasnie to boli. Akurat dzis. Nieszczesliwy traf, ze wlasnie dzis zostaly wypowiedziane. Gdy niezbedne mi jest bycie potrzebna. Czuje sie tak strasznie samotna.
13:38 / 17.06.2002
link
komentarz (0)
Sobota noc

Jestem mocno zmeczona. Zle, oj zle. Martwie sie egzaminami, moze powinnam wyluzowac i przestac?
Mamus, dzieki Ci za truskawki. Od razu przebralam, zrobilam dzemik i soki. Do czesci dzemu dodalam troszeczke miety, jest taki lzejszy w smaku. Kuchnia jest w mojej naturze wpisana bardzo mocno. Uwielbiam gotowac! Sama radosc dla przyszlej rodzinki jesli takowa bede kiedykolwiek miala. Straszny pesymizm mnie ogarnia. Grzes pewnie ze mna nie wytrzyma i mnie zostawi. Ten moj kochany mezczyzna jest tak utalentowany, ze go mocno podziwiam a z drugiej strony czuje sie jakas mala i nic nie warta. Zazdroszcze mu pasji, ja nie mam az takiej pasji. Jest spiewanie, ale to robie wlasciwie dla siebie i malego kregu ludzi, nie ma z tego pieniedzy i wydaje sie sobie sama ostatnimi czasy dosc przecietna. Moim problemem jest duza ilosc talentow, nie wiem ktory wybrac za ten najwiekszy.
Smutno mi i zle. Jestem mocno przygnebiona. Chcialabym chociaz raz miec twardy sen bez snow. Mecza mnie. Budze sie z placzem i mocno zdenerwowana. Mam dosc. Poza tym zwalilo sie na moja glowe troche klopotow finansowych i nie mam pojecia jak z nich wybrne. Strasznie sie boje.

13:34 / 17.06.2002
link
komentarz (0)
15 czerwca, sobota

Idol padl. Ogladalam i nagle zniklo. Podobno to przez warunki atmosferyczne. W sumie teraz to malo mnie obchodzi, bo awarie uznalam za swietny pretekst by wylaczyc tv. Pozeracz czasu.
A co do Idola. Mam takowego. To ten chlopak, rockmen. Moim zdaniem jest fantastyczny. Przyznam, ze poziom jest wyrownany i tylko nie wiem co robi tam jeszcze Patrycja. Smieszy mnie natomiast ten najmlodszy - Pawel. Obraza sie na krytyke, mamusia go nianczy. Czy nie jest teraz czas by uczyc sie w jakims liceum? 16 lat, Boze... Ksztaltuje sie charakter, sprawa na cale zycie, jakas osobowosc. A mamusia jak kwoka nad kurczatkiem. Mlody jest mdly, jakby wyjety z boys bandu, glosik dziewczecy. Skoro mamusia tak dba o synka to powinna wiedziec, ze teraz jej synus dojrzewa a show biznes nie przebiera w srodkach. Ostatnim kandydatem do wygrania jest wg mnie ten maly. Lepiej zeby odpadl, dla jego dobra. Poziom reszty jest swietny.
W czasie programu przyszlo sporo refleksji. Nie bede gwiazda, bo sie do tego nie nadaje. Stefan przyniosl nagrania z jednej proby. Dziwie sie ludziom, ze chca mnie sluchac. Moze przesadzam, ale akurat w tej piosence brzmie strasznie. Nie powiem, repertuar Barbry Streisand bardzo mi lezy i niezle sie z tym prezentuje. Niestety, nie jestem rockmenka. Szkoda, bo uwielbiam rocka. Bog jak na ironie obdarzyl mnie wysokim C i prawie trzyoktawowa skala glosu bez tej ikry. Nie mozna miec wszystkiego.

18:33 / 14.06.2002
link
komentarz (0)
Mam nadzieje, ze ten kawal u dolu nie urazil nikogo ani nie zesmaczyl. Nie moglam sie powstrzymac, musialam go tu umiescic:,0)
No dobra, wiec czas juz na mnie, bo zakupy po drodze mam zrobic. Obiadek bedzie sie dzis skladal z pieczonych, mlodych ziemniaczkow i mleka zsiadlego:,0) Bo mleko mi wczoraj wzielo i usiadlo :> Mniam...:,0) Przez kuchnie to mi sie oberwalo. Dyskutowalismy niedawno w pracowni komp. o przepisach a kumpela glodna byla. Przychodzi dnia nastepnego i mowi: Baska, wkurzylas mnie wczoraj tym gadaniem o jedzeniu, wiec masz mi cos ugotowac. No i ugotuje:,0) A dzis gotuje komus innemu:,0),0),0),0),0),0)
18:17 / 14.06.2002
link
komentarz (0)
Na dobry poczatek zaczne kawalem :,0) Niestety, musze tu uzyc kilka razy brzydkiego slowa, bo kawal traci smaczek.

Zima. Do przydroznego baru wchodzi kierowca Tira.
Siada przy barze i mowi:
-Prosze setke. Tfu! (spluwa na podloge,0) Pieprzony matiz...
Barman sie zdziwil, ale nalal mu setke.
Facet wypil duszkiem i mowi:
-Barman jeszcze seteczke. Tfu! pieprzony matiz...
Barman zdziwiony nalal setke. Facet wychylil i mowi:
- Jeszcze jedna setka. Tfu! Pieprzony matiz...
Barman mu nalewa i pyta:
- Niech pan zamawia co pan chce, ale niech pan mi powie,dlaczego za kazdym razem splowa pan i przeklina jakiegos matiza?
-To bylo tak- mowi kierowca - Zakopalem sie w zaspie 30-tonowa Scania i nie moge wyjechac na droge. Nagle podjezdza jakis matiziak, wysiada z niego kierowca i mowi ze mnie wyciagnie. Ja mu na to:"Panie jak mnie pan wyciagniesz tym matizem, to ja panu ze szczescia laske zrobie"..Tfu, pieprzony Matiz!...


A ja bede "gryzc" wszelkiego rodzaju fale. W poniedzialek egzamin. Jejku...
Kochanie wraca do zdrowia. Musze stwierdzic, ze sie ostro denerwowalam, na szczescie choroba juz zmierza do konca. Pewnie bede mogla cos wpisac dopiero w poniedzialek, teraz zakuwanie mnie czeka dosc ostre.
Hehe, dzoni moja mother dnia wczorajszego i mowi: a moze bys do domu przyjechala? Na to kochana corka odpowiada: a stalo sie cos? :>> Oj mamus, przyjade po te truskawki. Zrobie dzemiki i bedzie weselej w zimowe wieczory. Oczywiscie bedzie grabiez innego jadla. Coz, studencka dola :,0)
21:20 / 12.06.2002
link
komentarz (0)
Sesja pada mi juz na mozg:,0) Za tydzien robimy koncert i to ja jestem odpowiedzialna za sprawy tzw. gospodarcze. Stefan powiedzial dzis dziewczynom: Baska jest tu od rzadzenia i juz! Wiec Baska zaczela rzadzic, na szczescie madrze i lagodnie:,0) Rozdzielilam role, wykombinowalam scenografie. Bede pierwszy raz w zyciu konferansjerem, musze sie przygotowac:,0) Jesli bede miala taki humor jak dzis to poplacza sie ze smiechu:,0)
Moje Kochanie chore, ale polezy, wypocznie i wyzdrowieje. A 30 czerwca mam spiewac na jakims koncercie gdzie beda media. Hueh, tez moge byc medium :>>>>
O, jest propozycja odstresowania sie w Odeonie. No to spiewamy! :,0)
22:35 / 10.06.2002
link
komentarz (2)
Przegladam swoje utwory. Az sie nie chce wierzyc, ze to ja je napisalam. Moze to zabrzmi nieskromnie, ale podobaja mi sie. Jesli ktos bedzie mial ochote to trzy z nich sa na:
Tu sa :,0)
22:23 / 10.06.2002
link
komentarz (3)
Wlasnie spojrzalam w statystyki i okazalo sie, ze to jest juz 100 wpis! No ladnie, ladnie. Ile potrafie tego naprodukowac:,0) Tylko czy komus chce sie to wszystko czytac? Czasem mam watpliwosci...
22:13 / 10.06.2002
link
komentarz (0)
A tak w ogole to troche dawno tu nie zagladalam. Jej, malo tego czasu. Jak juz jest to szkoda go na siedzenie na sieci.
Kilka nocy temu zdarzyla mi sie dziwna rzecz. Snil mi sie straszny i bardzo realistyczny sen. Obudzilam sie z placzem i nie omglam sie przez dlugi czas uspokoic. Brrr... nie chce tak. Kiedys tylko raz tak sie zdarzylo i teraz znowu. Cale szczescie akurat nie bylam sama i zostalam utulona.
Szykuja sie chyba pewne rewolucje, ale o tym sza :,0)
Chyba powinnam isc spac. Czeka mnie jeszcze jedna trudna rozmowa w domu, co do nowego naszego wspolspacza. Bedzie dobrze, wierze w to.
21:59 / 10.06.2002
link
komentarz (0)
Wrrr... niecierpie poniedzialkow. Egzamin z mechaniki teoretycznej. Nie ma jak to sie stary piernik przywali do literki. Caly rok go klnie, ja jeszcze nie zdawalam i nie mam zamiaru przez najblizsze dwa tygodnie. Mam wazniejsze rzeczy typu elektronika i fale. Na tym mi mocno zalezy, wiec odkladam mechanike w kat na jakis czas.
Poszlam po wpis z sieci i myslalam ze komus krzywde zrobie. Mialam obiecane 4.5 a on powiedzial ze mi postawi 4- !!! Szczyt wszystkiego. Szorstkim glosem powiedzialam mu co mysle o niekonsekwencji i takich roznych sprawach, ktore on stosuje. Zwojowalam tyle ze postawil mi w koncu 4. Jestem zla, jestem wrecz wsciekla. Jesli cos komus mowie, obiecuje to staram sie dotrzymac slowa. Widac, wiekszosc tego nie uznaje. Wiecej nie pojde do niego na zajecia. Wrrrr... i to wlasnie ja musialam calej grupie tlumaczyc co maja zrobic i jak. Powiedzial wprawdzie ze reszta probuje dociagnac do mojego poziomu, ale do cholery nie satysfakcjonuje mnie 4 z sieci komputerowych! Zwlaszcza, ze wiem, ze jestem lepsza. Wark, wark...
Bardzo nie lubie poniedzialkow. Kierunek domek i spac. Mam dosc na dzis. Jakie to szczescie, ze mozna przytulic sie do Niego i odetchnac. Ciesze sie, ze jest w moim zyciu, w koncu!
17:10 / 07.06.2002
link
komentarz (0)
Veni, vidi, zaliczylam!!! :,0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0)
Teraz tylko egzaminki, pierwszy juz w poniedzialek.
A wpisy beda w przyszlym tygodniu. Milego weekendu:,0)
17:53 / 06.06.2002
link
komentarz (0)
Jesli ktos nie wierzy w cuda to niech szybciutko uwierzy. Ja wierze, ale nie wiedzialam ze sa az takie cuda:,0) Zaliczylam mechanike teoretyczna na 4!!!!! Doznalam poteznego szoku i nie moge sie jeszcze z niego otrzasnac. Chce wiecej takich szokow:,0),0),0),0),0),0),0),0)
14:24 / 05.06.2002
link
komentarz (0)
Brakuje mi czasu w ostatnich dniach. W koncu sesja sie zaczyna. Kolokwium pogania nastepnym kolokwium a ty sie czlowieku ucz. Sieci komputerowe wyraznie mi wjechaly na ambicje, chce i bede miala bdb! Nie wiem czy jedyna z roku (wlasciwie to nie moj rok bo to robie awansem,0), ale bede miala.
Jej, jutro kolo zaliczeniowe z mechaniki teoretycznej. Bede sie parac m.in. balistyka.
Jest goraco i nic sie nie chce a dzis spiewam. Lekcja jak co tydzien:,0) Wlasnie! Obiecalam sciagnac teksty!
15:51 / 04.06.2002
link
komentarz (0)
Napisalam kolo!! Czuje sie niezmiernie dowartosciowana i pelna sil do dalszych zaliczen i dzialan sesyjnych:,0),0),0)
Moje Kochanie wytlumaczylo mi to tak, ze zalapalam i samodzielnie zrobilam!:,0),0),0),0),0) Napisalam 3 zadania na 3 i czekam na wyniki:,0) Az sie chce smiac:,0),0),0),0),0)
Cudowny prezent na urodziny! Oby tak dalej i do przodu:,0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0)
12:12 / 04.06.2002
link
komentarz (2)
Dobra, zamieszcze kawal, po ktorym az sie poplakalam z lekka:,0) Dobrze mi to zrobi przed kolokwium ktore dzis pisze (a strasznie sie boje,0). Odpreze sie nieco i w ogole.

Przychodzi nowobogacki do takiej szkoly kreowania wizerunku. Niestety, byla rozmowa kwalifikacyjna. Egzaminator pyta:
- Ma pan dwa merce?
- Nie, nie mam.
- A dwupietrowa wille?
- Tez nie.
- To moze przynajmniej zloty lancuch???
- Nie, tez nie mam zlotego lancucha.
- No to co pan tu robi??? Niech pan przyjdzie jak bedzie mial pan przynajmniej jedna z tych trzech rzeczy.
Wychodzi zmartwiony nieco nowobogacki, wyciaga komorke, dzwoni:
- Janie, mam trzy sprawy do ciebie. Po pierwsze sprzedaj jednego rolls-royce i kup te dwa badziewne niemieckie samochody, ktorymi ostatnio jezdza. Po drugie najmij budowniczych, niech zburza dwa pietra naszej willi. Po trzecie, wez obroze burka, moze sie przydac.


Obroza burka rzadzi:,0),0),0),0),0),0)
A co do psow. Pies mojego Slonka mnie zaakceptowal i chyba bardzo polubil, bo nawet mnie znienacka ucalowal:,0),0),0),0),0),0),0) Ja go tez bardzo lubie, uroczy jest i pewnie jeszcze wiele chwil spedzimy bawiac sie:,0)
Trzymajcie za mnie kciuki! Pisze kolo z interferencji, widm, dyfrakcji itp.
17:34 / 03.06.2002
link
komentarz (2)
Dlaczego znow sie boje? Dlaczego nie ciesze sie tym szczesciem tylko martwie sie, ze moze sie stac w przyszlosci cos co nas porozni. A mi tak na Nim zalezy... bardzo... bardzo.
Niecierpie takich dni. To chyba sesja mnie tak wykoncza psychicznie i strach o przyszlosc. Pieniadze nie sa wazne, ale trzeba za cos zyc a jest coraz gorzej. Jedno biuro nie wzielo mnie na kolonie mimo takich referencji jakie mam. Pewnie wszystko po znajomosci sie odbywa. Strasznie sie martwie brakiem pracy i finansami. Zaden rozsadek do mnie nie dociera, nic a nic.
Niecierpie poniedzialkow.

Cale szczescie, ze ognisko wypalilo i bylo bardzo fajnie. Istny maraton usmiechu. Kawalow sie nasluchalam, musze pospisywac niektore, bo duzo tego bylo i wszystko smieszne:,0)
20:13 / 31.05.2002
link
komentarz (0)
Poki co jest nas piatka chetnych na to ognisko, co najwazniejsze mamy gitare i gitarzyste! :,0),0),0) Lubie kameralne grona. Poprosilam Rafala by wzial gitare a on na to: a bedzie jeszcze ktos grajacy? Nie. O, to nikt mnie nie bedzie zlosliwie komentowal. Nie, Rafale, nie bedzie:,0),0),0) Bedziemy sie za to swietnie bawic, ale to juz!:,0),0),0),0),0),0),0),0),0)
Tymczasem idziemy z Bocianem zrobic jakies jedzonko i pogadac spokojnie.
Jeju, pranie wstawic i ogarnac ten caly majdan. Jutro goscie beda!
Ja go normalnie uwielbiam!:,0) Oczywiscie moje Kochanie a nie majdan do ogarniecia...;>
18:36 / 31.05.2002
link
komentarz (0)
31 maja, piatek

Sloneczko swieci w rytmie cha-cha :>> Zwlaszcza z tyloma chmurami co dzis. Wszedzie pada tylko nie u nas.
Rodzinna gehenna zaliczona. Jak to jest, znasz swoja rodzine, jej wady widzisz dokladnie i przyjmujesz do wiadomosci, akceptujesz (bo nie ma innego wyjscia,0), zajezdzasz z kims ci drogim i widzisz wszystko az przejaskrawione. Ech, na szczescie moje Kochanie jest cudownym czlowiekiem i wszystko rozumie. Poszlismy do parku i znalezlismy ciekawe gatunki drzew. Park jest jeszcze hrabiowski, jest wiele gatunkow drzew nie wystepujacych w Polsce. Ja pokazalam swoje ulubione drzewo-parasol a On wytropil klon o bardzo drobniutkich lisciach, podejrzewam ze to wlasnie ten z Ameryki Polnocnej. Podejrzliwie przygladalismy sie kepie ogromnych iglakow, wygladaly bardzo niepolsko, ale my sie nie znamy wiec skonczylo sie na spekulacjach "a nuz to sekwoja". Potowarzyszylismy przez chwile sasiadowi przy wedkowaniu i pochodzilismy jeszcze po okolicy. Milutko. Odprezylam sie troche, bo czlowiek zawsze chce by to wszystko "rodzinne" jakos dobrze wypadlo w oczach tego najukochanszego i strasznie sie spina i wyczula na wszystko. Tak jakos...
14:31 / 29.05.2002
link
komentarz (0)
No dobra, niech bedzie, ze bylam:,0) Wiec... co by tu spsuc?:,0)
Leki ida sobie precz poki co, mam nadzieje, ze ten kiepski czas juz mija. Wszystko zaczyna byc jasniejsze i przyjemniejsze. Wczoraj bylismy ze Slonkiem w jednej z kanjp. Bylo dosc fajnie, wrocilam usatysfakcjonowana:,0) Jutro mamy w planach wyjazd do mnie na wies, mama uprzedzona. Malo nie prychnelam w sluchawke gdy uslyszalam zaskoczenie po moich slowach: "ale ja nie przyjade sama, tylko z moim chlopakiem". Smialam sie po odlozeniu sluchawki. Moja mama chyba ma tez treme:,0) Wszyscy maja treme a ja sie smieje:,0),0),0),0)
Dobra, uciekam spiewac. Tydzien temu zostalam postawiona za wzor pracowitosci i systematycznosci. Bardzo zalezy mi na utrzymaniu tej pozycji:,0) Aaaaaa... musze sie pochwalic. Zostalam niesamowicie wyrozniona na studiach. Zostalam najwyzej oceniona z "sieci komputerowych" z calego roku! Chyba moge pozwolic sobie na dume w tym wypadku:,0),0),0) Jej, jak ja sie ciesze :,0),0),0),0),0),0),0),0),0)
12:22 / 28.05.2002
link
komentarz (0)
Wieczór 27 maja, poniedziałek

Kilka słów przed snem. Dzień był zabójczy. Nic się właściwie nie działo, ale wszystko było takie oporne. Pogodę czuli wszyscy do tego stopnia, że na treningu przy normalnych ćwiczeniach słabliśmy bez wyjątku. Objawy omdlenia i te sprawy. Nie naćwiczyłam się, o nie. Na szczęście przyszła burza wieczorem i powietrze się nieco oczyściło. Uff... Wyładowania były piękne. Jeden piorun nawet walnął obok nas aż sie autoalarmy włączyły. Gdybym siedziała nie w bloku a w domu jednorodzinnym to pewnie bym tkwiła skulona w jakimś kącie ;,0) A w bloku jestem taaaaaka odważna ;> Kiedyś kolega ze studiów uraczył nas takim tekstem: tak piorun przywalił, że pies do budy nie trafil. Stwierdzam, że z tego to ja się śmieję tylko zimą, kiedy nie ma burz :,0) Czuję niesamowity respekt przed burzą pomieszany z odrobiną strachu. Cóż, moje Słonko będzie miało niezły ubaw ze mną w czasie burz.
Jak to dobrze mieć świadomość, że każdy dzień się kończy i nadejdzie całkiem nowy, inny. Aż chce się iść spać :,0)
Ech, bardzo biedny miesiąc mnie czeka, oczywiście pod względem finansowym. Jak ja sobie poradzę, nie wiem, ale wiem, że będę musiała. Jeju, jak mi jest potrzebna jakaś praca...
W czasie ostatnich dni ogarnął mnie lęk o przyszłość. Aż się zdziwiłam, bo lęk jest dość silny i nie chce ustępować. Brrr... Ciężkie czasy nadchodzą. I co ja mam robić?

18:06 / 27.05.2002
link
komentarz (0)
Mocno później

Mój wieczór zdecydowanie sponsorują literki: T (tęsknota,0), M(miłość,0), O (obżarstwo,0). Co do cyferek to się muszę zastanowić, może 9? Tyle jest od biurka, przy którym siedzę do lodówki. Straszne, już dawno czegoś takiego nie było. Ale to minie, mam dość. Podłączam swoją półkę w lodówce pod 220V.
Mam takie dziwne wrażenie jakby te wszystkie "gwiazdy" Eurowizji naśladowały kogoś. Orzech podziela ze mną to zdanie.
A ja idę spać, o! Cud, pierwszy raz od dawna zaraz po 22-ej. Zieeeev (zawsze to brzmi ahystokhatyczniej niż zieeeew, albo zieeef,0).
[Nie wiem czy zasnę, bo właśnie występuje Francuzka podobna z frontu do Britney, z profilu do Celine o głosie i chudości tej drugiej. Wiem, jestem wredna i upierdliwa pod tym względem jak Kubuś Wojewódzki ;,0)]
18:05 / 27.05.2002
link
komentarz (0)
Sobota, wieczór

Mam używanie, bo dziś Eurowizja ;,0) Wprawdzie Polaków tam nie ma, ale co zaszkodzi posłuchać jak inne narody śpiewają? Boys bandy (tak to się pisze?,0) niestety rządzą. Ruscy przedstawiają coś jakby "Baby, one more time" w wykonaniu czterech facetów. Wstrząsające przeżycie (o, Artur Orzech też wpadł na to porównanie!,0). Moją faworytką jak na razie jest Hiszpanka. Wykonała świetnie żwawy kawałek, bardzo oryginalny. Trzymam za nią kciuki! Poza tym kobitka tzw. rubensowskich kształtów w trakcie ich umniejszania. To coś jak ja :,0),0),0),0),0) O, a Szwedce śpiewającej w barwach Estonii ktoś przed występem nastąpił na spódnicę. Zabrakło czasu na cokolwiek i teraz dzioucha robi show w takiej wydartej spódnicy. Nasza pani Górniak ma ekipę o zdecydowanie szybszym refleksie, bo jak jej ktoś nastąpi na wdzianko (ostatnio to dość notoryczne,0) to obok jest ktoś, kto jej wyrównuje. Jest krótko, ale równo ;> Wow! Macedonka ma metalowy gorset z zestawem sukiem dopiętym do dolu. Odrzuca co jakiś czas jedną, w ten sposób zubaża kraj o cenne metry materiału, które zostaną w końcu w Estonii.
Aż się boję pomyśleć jakie będą komentarze w czasie oglądania Opola a te już za kilka dni.
Wracając do strojów pani Górniak. Biedaczka, na niej też odbijają się cięcia budżetowe. Strasznie tną po kieckach.
Pojadę na tą Eurowizję, zawyję swoim pięknym pierwszym sopranikiem. Z tym sopranikiem to dziwna rzecz, bo nikt by mnie o niego nie podejrzewał. Gdy mówię mam dość niski głos, tzw. radiowy.
Hmm, szkoda że nie mamy pilota do tego telewizora. Kij od szczotki za krótki.
W tym roku Eurowizję zdecydowanie sponsoruje producent czarnych cieni do powiek co widać po wykonawczyniach. Bardzo mi przykro, ale nic nie poradzę na to, że Finka przypomina mi Hitlera z wyglądu. Już wiem jak powinien wyglądać Hitler o nordyckim typie urody :>
18:01 / 27.05.2002
link
komentarz (0)
25 maja, sobota

Pogoda nie może się zdecydować jak ma postąpić. Na szczęście, ja nie muszę decydować;,0) Na miejscu pogody popadałabym. A ja nie padam, chociaż czuję się z lekka ociężała i senna. Chcę duże łóżko z wygodnym materacem, ale to już! ;,0)
Moje Słonko ma dziś imieniny i urodziny :,0),0),0),0) Życzenia złożyłam tuż po północy, ale na prezent musi poczekać do jutra. Wczoraj zaskoczył mnie propozycją prezentu dla mnie. Czy On czyta w moich myślach? Cudowny prezent i jak mi potrzebny. Miałam problemy z wymyśleniem prezentu dla Niego, bo to moje Kochanie jak jest coś potrzebne to umie się o to postarać szybciutko a nie zdradzał się szczególnie z chęcią posiadania czegoś. Trudno, teraz będzie dość prozaicznie, bo książka, ale mam nadzieję, że przyniesie mu ona dużo radości.


Czas ją syci jak wino, wyobraźnia upiększa
Moją miłość jedyną, moją miłość największą


Bo czyż nie cudownie na zadane pytanie "czego życzyłbyś sobie na całe życie" usłyszeć: ciebie...?
18:01 / 27.05.2002
link
komentarz (0)
24 maja, piątek

Ta z Twoich pragnień, to ja
Z głębi ramion Twych ujrzałam świat
Byłeś zawsze, tam gdzie ja
W Twoją pierś płakałam ten pierwszy żal

Wiem, już wiem
Pozostał tylko jeden dzień
Wiem, już teraz wiem
Że jest ważny każdy, każdy dzień

Przyszła noc, minął czas
W Twoich oczach zgasł życia blask
Teraz słowa krzyczeć chcę
Które mogłam szeptać, gdy byłeś obok mnie

Proletaryat "Przemijanie"




"Trzasnęło" mnie dziś przy tej piosence. W ubiegłym roku było mi obojętne czy dożyję następnego dnia, najlepiej by nie. Nie chciałam tanio sprzedać swojego życia, ale było ono pozbawione sensu (tak mi się przynajmniej zdawało,0). Potem przyszło opamiętanie i wracanie do świata. Nie, to nie był stracony rok, dużo się w nim nauczyłam o sobie i innych. Teraz jest już inaczej. Już pół roku funkcjonuję tak jak powinnam a teraz w dodatku nie sama. Teraz to wszystko ma jeszcze głębszy sens, gdy żyję też dla Niego. Robi mi się tak ciepło w okolicach serca, gdy widzę to "cos" w Jego oczach. Wszystko jest niby takie samo a jednak nie... Byłam troche zdezorientowana, że brak mi tych wszystkich "achów" i "ochów", uniesień tzw. Nie ma się co zastanawiać nad tym. Wszystkie zadurzenia z tymi oznakami nie skończyły się dla mnie dobrze. Teraz czuję się spokojna, kochana. Zakochaliśmy się w sobie sercem i rozumem a nie samymi hormonami.
14:00 / 22.05.2002
link
komentarz (2)
Nawet elektronika wchodzi latwiej, gdy tlumaczy ja ON. Okazuje sie, ze to jest nawet bardzo przyjemny temat. Wprawdzie doszlo potem do starcia, ale najwazniejsze by rozmawiac ze soba i wyjasniac na biezaco nieporozumienia. W nas obojgu jest duzo dobrej woli i wierze, ze zawsze sie jakos dogadamy a takie ciezkie chwile jak ta wczorajsza umacniaja i zblizaja bardziej niz szczescie.
Jej, beda chyba tu zaraz zajecia, chociaz zdania sa podzielone:,0)
16:10 / 21.05.2002
link
komentarz (0)
21 maja 2002 r., poludnie

No tak, wiec jednak moj pomysl uczenia urzeczywistnia sie:,0) Ciekawe jak nam to wyjdzie z tym uczeniem ;,0) A jeszcze kolezanka prosi, bym wymyslila slogan reklamowy. U mnie tworcza pustka... Moze nam sie uda.
Jeju, chcialabym zeby juz bylo po sesji, swobodnie przez ta sesje oddychac nie mozna.
12:41 / 21.05.2002
link
komentarz (0)
21 maja, wtorek, rano


Dzień pod jakimś względem będzie niesamowity. Skąd to wiem? Właśnie, że nie wiem ;,0) Skomplikowane to nieco. Śniło mi się, że występowałam w Moulin Rouge. Hehe, oczywiście chodzi o musical ;-> Miałam tam główną rolę! Wychodziłam i śpiewałam najlepszą piosenkę, którą doprowadzałam publikę do szału. Bynajmniej nie szału jako złości :,0) Niesamowite wrażenia! To był mój żywioł, taniec i śpiew. Tydzień temu, w Odeonie zauważyłam, że już nie mam w ogóle tremy! Kiedyś to samo stwierdziłam na pół godziny przed wejściem na antenę radia, gdzie miałam mieć pierwszą w swoim życiu audycję. Zapytałam swojej radiowej guru: pani Aniu, czy to możliwe bym nie miała tremy? Z tobą wszystko jest możliwe - odpowiedziała mi z uśmiechem. Program przebiegł w świetnej atmosferze i gdyby nie moja stremowana koleżanka to nikt by nie poznał, że pierwszy raz to prowadzimy.

19:53 / 20.05.2002
link
komentarz (0)
Tak, to moj nlog :,0),0),0) Zmienil sie troche i zdradze, ze to nie koniec, wiec bedzie jeszcze jeden szok:,0)
Znudzily mi sie nieco chlodne blekity i niebieskie, w koncu jestem ciepla duszyczka, a log ma to odzwierciedlac:,0) Dosc, ze pogoda jest taka jak stary wystroj: jest jasno i pogodnie, ale chlodno.
Weekend byl piekny. Pierwszy raz w zyciu widzialam tak ogromne paprocie. Widok mnie porazil, bo generalnie uwielbiam paprocie a te mialy imponujaca wielkosc. Poczulam sie jak w dzungli. W sobote pooddychalam zdrowszym niz to nasze - miejskie - powietrzem. Polazilismy po lesie. Ja chce tak czesciej! ;,0)
Zastanawiam sie, czy mozna kogos pokochac i byc przekonana, ze to jest wlasnie TEN na cale zycie, bo cos takiego mam. Pierwszy raz w zyciu na okreslenie tego brakuje mi slow. Szkoda, ze nie ma jakiegos translatora z uczuc na slowa ;,0) A moze to dobrze? Uczucia niech pozostana uczuciami a slowom niech bedzie dane opisywac tylko niektore z nich.
17:44 / 20.05.2002
link
komentarz (0)

- Powiedz - poprosił - kim był ten sławny Gaspode, po którym dostałeś imię?
- Nie słyszałeś o nim?
- Nie.
- Fył strasznie sławny.
- Był psem?
- Tak. Wiele lat temu. Żył kiedyś w Ankh-Morpork taki gość, który kopnął w kalendarz, a należał do jednej z tych starych religii, gdzie człowieka po śmierci zakopują w ziemi. Więc go zakopali, a jego pies...
- ...imieniem Gaspode...
- Tak, więc ten pies fył jego jedynym towarzyszem, a kiedy już go pochowali, położył się na jego grofie i wył, i wył. Parę tygodni. Warczał, jeśli ktoś chciał podejść za flisko. A potem zdechł.
Victor znieruchomiał z patykiem w ręku.
- To bardzo smutne - stwierdził.
[...]
- Owszem. Wszyscy powtarzają, że dowodzi to niewinnej i dozgonnej miłości psa do pana - stwierdził Gaspode, wypluwając słowa jakby to był popiół.
- A ty w to nie wierzysz?
- Właściwie nie. Uważam, że każdy pies fy tam został i wył, gdyby mu upuścili na ogon płytę nagrofną.

Terry Pratchett "Ruchome obrazki"






I tym cytatem zaczynam tydzień. Nie, nie ma on nic wspólnego z tym co się dzieje w moim życiu obecnie, tylko chcę by ten tydzień był przede wszystkim wesoły.
Będzie mi potrzebne poczucie humoru, by nie zgłupieć wkuwając do sesji. No, a za 15 dni skończę ćwierć wieku ;-> Zastanawiam się czego by tu sobie życzyć. Chyba tego, by było podobnie jak teraz. Oj, moja droga, chyba trochę za szybko na życzenia ;,0) W koncu to jeszcze 15 dni:,0)

18:54 / 17.05.2002
link
komentarz (1)
Nie wiedzialam, ze dozyje jeszcze czegos tak pieknego :,0)
Chcialabym, by ten stan tak trwal i trwal do konca zycia. Czas jest pojeciem zdecydowanie wzglednym, bo niby malo go jeszcze uplynelo a tak wiele sie stalo i oboje mamy wrazenie jakbysmy conajmniej kilka lat razem byli. Przemykaja mi czasem zle mysli, ze cos sie moze takiego wydarzyc i przerwie to, ale dlaczegoz by tak mialo byc? Zalezy mi na tym, oj zalezy. Dowodem jest to, ze sie tak boje, ze strace go. Nie daj Boze...
16:01 / 16.05.2002
link
komentarz (0)
OGLOSZENIE!!!
"Tworzymy boisko Wydzialu
Matematyczno - Fizycznego:

- tenis ziemny
- koszykowka
- siatkowka
Wszystkich chetnych do
pomocy przy realizacji tego
projektu zapraszamy w

PIATEK (17.05.2002 r.,0)
o godzinie 14.00


P.S. Mile widziani operatorzy mlotow pneumatycznych,
kilofow i koparek recznych. Stroje dla dziewczecej druzyny dopingujacej sa juz gotowe!!!"


Nie ma to jak dziekan z poczuciem humoru i inicjatywa:,0),0),0),0),0),0),0),0),0)
15:48 / 16.05.2002
link
komentarz (0)
Jak widac umiescilam zdjecia psa, ktory wybral mnie do zgryzania zebow w Krakowie. I ta "bestia" przyjedzie do mnie pod koniec maja, juz sie ciesze:,0),0),0),0)
Wyjasnianie nieporozumiem zbliza, takie jest moje zdanie. Umacnia bardziej niz szczescie. Dluga droga przed nami, ale we dwojke powinnismy sie z tym wszystkim uporac.
Wczoraj mialam lekcje spiewu i pan Stefan mnie zadziwil. Stwierdzil, ze mam sopran (bylam przekonana, ze jednak alt,0), pochwalil mnie za piosenke (zagral mi na pianinku strasznie stara piosenke pani Pronko a ja mu powtorzylam,0) i ze zgrywanych wokali na plytke bylam ponoc najlepsza czym wprawil mnie w wielkie zdumienie. Przez te 3 miesiace zrobilam postepy. I tak trzymac!
14:58 / 16.05.2002
link
komentarz (1)




Pies trojga imion

Pies trojga imion

14:31 / 16.05.2002
link
komentarz (3)
Jeden durny tatuaz w niewidocznym miejscu a tak potrafi skomplikowac relacje. Najwazniejsze to wyjasnic sobie wszystko szczerze a zycie sie staje prostsze. Zawsze sie obawialam, ze przez niego beda jakies klopoty i byly. Ze tez nie bylo przy mnie te 4,5 roku temu kogos, kto by mnie nieco ostudzil. Na szczescie to najgorszy moj blad mlodosci (tak mi sie przynajmniej wydaje,0). Wiem, ze zycie zafunduje nam niejedna gorzka pigulke, ale mam nadzieje, ze jest w nas tyle dobrej woli, ze bedziemy pokonywac to dzielnie i nie damy sie sciagnac ze wspolnego toru.
13:38 / 14.05.2002
link
komentarz (0)
Nic to, zanieramy sie dzis do pracy i to dosc intensywnej. Chce to juz miec z glowy i tyle.
Pisalam tak i pisalam jak siec padla no i chcialam to wrzucic, bo sie troche nazbieralo a to mi padlo i wsio stracilam. Nic to.
Musialam poinstruowac kolezanki w pracowni nerwowo bigajace od kompa do kompa, ze internet nie dziala chwilowo poza bialystok i to nie jest wina stacji roboczych ;,0) Dlaczego jak przestaje sie ladowac jakas strona to ludzie od razu zmieniaja komputer?:,0),0) Dzieki cwiczeniom z mechaniki nie padla moja korespondencja, bo tam zeby nie pasc centralnie maska na lawke to trzeba sie czyms zajac. Wzielam Pratchetta, ale moglam zaczac chichotac, wiec nie czytalam ;> Za to nasz asystent uraczyl nas tekstem typu: wczoraj wypisalem rozwiazanie tego (tu podkreslil dwa niewinnie wygladajace rownanka,0), ale panstwo nie byli szczesliwi wiec dzis sie powstrzymam, koniec zajec. Prychnelismy smiechem:,0) Nie ma to jak luzna atmosfera, zupelnie inaczej spedza sie czas na zajeciach.
18:46 / 13.05.2002
link
komentarz (2)
Jak na osobe, ktora spala dzis tylko 4 godziny to dosc konkretnie rozumuje i niezly mam power. To pewnie przez ten magnez, ktory zaczelam brac leczniczo :P Poza tym w koncu jest wiosna i mimo upalow trzymam sie dzielnie. Dzis powinnam spac troche dluzej, ale ze mna nigdy nic nie wiadomo.
Juz od kilku osob uslyszalam, ze schudlam troche. No i tak trzymac, dojsc do pewnej wagi i stop odchudzaniu:,0) Chce miec zawsze wiecej cialka, taka sie sobie bardzo podobam i nie tylko sobie:,0)
Jest piekna pogoda i chodze w dwoch kucykach i w swoim pieknym kapeluszu, do tego bluzeczka ze smiesznym rysunkiem:> Jak normalnie ponoc nie wygladam na swoje 25 latek tak teraz jeszcze mi to ujmuje lat. Taka faza:,0)
Jak slodko jest tesknic, mimo ze w kazdej chwili mozemy przeciez sie spotkac. Tylko tez nie mozna przesadzac, kazde z nas ma swoje obowiazki i nie mozna nawalac. W koncu nigdzie nie uciekamy, wprost przeciwnie.
Czas na porzadne wypocenie sie na silowni:,0)
18:05 / 13.05.2002
link
komentarz (0)
Musze napisac petycje o zrobienie przynajmniej 30-godzinnej doby. Brakuje mi straszliwe czasu! Z drugiej strony to jest tez i dobre, bo nie ma czasu na glupie myslenie.
Jeszcze miesiac temu gdyby mi ktos powiedzial, ze bedzie tak jak obecnie jest i z TYM czlowiekiem to bym dziwnie na niego popatrzyla. Ale jest i z tego sie baaaardzo ciesze. Chce by trwalo, trwalo i trwalo... Z drugiej strony przemykalo mi to gdzies od dawna tylko nie zwracalam na to uwagi i zylam dalej dzielnie i po swojemu a tu sie okazalo... :,0),0),0),0),0) Ech ta intuicja, jednak jest w wiekszosci przypadkow bezbledna.
Bylam znow na krotko na wsi. Najmlodszy pies mnie uwielbia:,0) Milusio tak patrzyc gdy az tak sie cieszy na moj widok.
Moja mama mnie wczoraj kompletnie "rozwalila". Wracajac z Krakowa w Wawce spotkalam znajoma, ktora pochodzi z tej samej miejscowosci co ja, ale mieszka w Wawce. Odprowadzala swoja matke na dworzec. Matka mnie nie poznala i oczywiscie musiala to oznajmic mojej mamie:,0) Oprocz tego zwierzyla sie z tego jak to babcia mojej kolezanki o 3 lata starszej, panny cieszyla sie gdy nie wyszlam za maz i gdy Tomek mnie zostawil (zlosliwosc ludzka nie ma granic,0). Moja kolezanka tez probuje spiewac i spiewala psalmy w czasie tego samego nabozenstwa co ja. Wiec moja mama jak powiedziala iz Anki babcia tak sie cieszyla, dodala od siebie: a i tak na wsi mowia, ze ty ladniej spiewasz od Anki :,0),0),0),0),0),0) Poplakalam sie ze smiechu:,0),0),0) Niestety, mentalnosc czesci ludzi na wsi jest troche dziwna. Zazdrosc, zawisc to dla mnie obce uczucia, dla nich niestety nie. Nie zastanawiam sie jednak nad tym i robie swoje. Ale moja mama chyba jest ze nmie naprawde dumna :,0),0),0),0),0)
17:14 / 10.05.2002
link
komentarz (0)
Uslyszalam wczoraj, ze przynosze szczescie. Ciesze sie z tego, bo uwielbiam niesc to co najlepsze :,0) Slowa o szczesciu pochodza od Uli. Zabrala mnie na zakupy do "oszoloma" i kupila dokladnie to co chciala (wczesniej nie bylo tego badz nie w tych rozmiarach,0).
Jeju, pedze do domu! Chyba nici z silowni dzisiaj, bo Aneczka (mama Zuziaczka,0) miala atak bolow zoladka i Kala wezwala pogotowie. Kurde...
16:35 / 10.05.2002
link
komentarz (0)
"I jak nie dam w morde bramkarzowi" smialam sie z tego a po wczorajszym to tylko krzywa mina zostala, bo bardzo malo brakowalo by te slowa "staly sie cialem". Bramkarz byl w Stajni w celach rozrywkowych, pewny siebie bezmozgowiec do tego pod wplywem procentow. Przyczepil sie do mnie i powiedzial mi kilka slow, ze w piety mi poszlo, wiec odpowiedzialam mu krwista wiazanka (na szczescie nikt poza nim nie slyszal, bo jak juz klne to tylko gdy jestem sama,0), puscily mi najzwyczajniej nerwy (a jestem osoba niezwykle opanowana,0). Na wiazanke zareagowal obroceniem sie na piecie. Poszedl. Gdyby mi jakos odpowiedzial dostalby zwyczajnie w twarz. Nigdy nikogo nie uderzylam. Ula, gdy zobaczyla co sie dzieje to tez chciala go uderzyc, ale Mirek ja powstrzymal. Odwiozla mnie do domu i tak sie skonczyl nawet mily wczesniej wieczor. Przesiedzialam na swoich ulubionych hustawkach pod blokiem troche czasu i uspokoilam sie. Glupia, ze dalam sie sprowokowac przez takiego drecha.
Dzis jest piatek i nie moge sie juz doczekac wieczoru :,0)
19:57 / 09.05.2002
link
komentarz (0)
Jeju, jak mi czas szybko leci, za szybko. Nawet nie mam kiedy usiasc i popisac spokojnie. Wczoraj sie dowiedzialam, ze 29 maja mam zerowke z elektroniki i chyba podejde, przynajmniej mialabym z glowy, tylko musze sie nauczyc do tego. Naucze sie, zaoferowano mi bardzo cenna pomoc i prawdopodobnie skorzystam, bo mimo iz lapie co i jak, ale niektore rzeczy sa jeszcze niejasne. Zdam!
13:15 / 07.05.2002
link
komentarz (1)
Juz jestem blisko domq, bo w Wawce. Za 2 godziny mam pociag i wroce kulturalnie do domu. Mysle, ze p[opisze na spokojnie jak juz sie dobudze w Bialym, bo teraz z lekka nieprzytomna jestem z racji tego, ze poszlam spac przed 6 rano... :> A wieczorem poszalec do Promesy:,0),0),0),0)
01:52 / 05.05.2002
link
komentarz (2)
Boje sie. Nie wiem czego sie boje. Jechalam tutaj i balam sie panicznie, teraz boje sie wracac i nie wiem czemu. ostatnio sporo sie boje i nie mam pojecia skad bierze sie to uczucie. Nie lubie tego.
Od jakiegos czasu rozne mysli chodza mi po glowie, marze. Same nasuwaja mi sie mysli zwiazane z moim domem, tym przyszlym. Rodzina: maz i dzieci. Ech co za czas, tak mnie naszlo. Coraz wiecej znajomych, ktorzy zalozyli badz maja zalozyc rodziny a ja juz jako ta ciocia... A ja chce wejsc na ta droge z wszelkimi konsekwencjami, problemami i calym kramem.
Smutno mi i zle... Ide sie powloczyc po nocnym Krakowie. Buu...
01:41 / 05.05.2002
link
komentarz (0)
Spojrz w moje oczy, zobaczysz tam...
Ogien plonacy pochodnia, ktora nie gasnie
wyzbyl sie wszelkich zahamowan,
nie ma granic.
Badz tam gdzie zatrzymam sie w polowie swego zycia
by nasycic sie pieknem uczucia
ktore jest jak ogien, ale ten...
Nie tamten bez granic.
Ten plonie spokojnie
I tak ma byc.
00:21 / 05.05.2002
link
komentarz (0)
Nie pojechalismy do Ojcowa. Postanowilam, ze z racji soboty dokoncze zaczete prace. I tak powstaly dwie czarne, satynowe i jedyne w swoim rodzaju koszulki:,0) Aga ma jedna i ja jedna. Moim zdaniem sa bardzo pomyslowe.
Tomek sie boczy i nie wiemy dlaczego. Chyba ma dosyc psa, wscieka sie, ze ten nie chce go sluchac. Za mocno sie przejmuje tym co maly robi a on jest bardzo sympatyczny tylko mlody i glupi z tej racji. Boli mnie bardzo zachowanie Tomka, bo uwazam ze jak ktos cos ma do kogos to jasno mowi, zalatwia sie sprawe i koniec. Smutno mi z tego powodu i jakos tak... Chodze ze spyszczona glowa, jak nie ja. Mija tydzien jak siedze w Krakowie i chyba wszystko mi daje do zrozumienia ze pora wracac do siebie. Spedzilam piekne chwile ale co za duzo to niezdrowo.
Smutno mi i tesknie.
Slucham muzyki z "Moulin rouge". Dostalam plytki z filmem i muzyka od Agi. Ona jest kochana, bardzo ja lubie a przez ten czas bardzo sie jakos zblizylysmy do siebie. A film obejrze juz z Kims w Bialymstoku :,0)
Jutro moze nam ten Ojcow wypali, zobaczymy. A pojutrze wyjazd. Mam obiecane fotki, tzn. zrobienie:,0) Jej, jak ja uwielbiam fotografie.
Gdy szlam do kafei to minelam sie z Piotrem Szwedesem. jakis taki maly mi sie wydal i nic specjalnego.
Niech ktos mnie przytuli...
01:03 / 04.05.2002
link
komentarz (1)
Zapracowana jestem i sprawia mi to niesamowita satysfakcje. Uszylam dzis satynowa posciel na zamowienie, wpadnie kilka zlotych:,0)
Magda mnie dzis pyta: Basiu, kiedy niestety wyjezdzasz? Spojrzalam i zaczelam sie smiac. "No bo jak sie pyta, kiedy wyjezdzasz, to ludzie mysla ze chcesz sie tego kogos pozbyc, a ja nie chce sie Ciebie pozbywac" tlumaczyla sie Magda. Milo mi sie zrobilo, ze jestem tam mile widziana:,0),0),0) Mam rece w siniakach i do tego strasznie podrapane, ciekawe przez kogo?:,0),0) Pies jest niesamowity. Zawadiacki i aniolkowaty. Poza tym idealnie dopasowuje sie do ciala gdy sie przytula. I jak go nie lubic? Niesamowity temperament. Az zal bedzie go opuszczac. Tomek obiecal z nim przyjechac pod koniec maja. A to pies trojga imion bedzie mial u nas radoche:,0)
Bardzo tu fajnie i zale bedzie w ogole wyjezdzac, ale w moim kochanym miescie jest mi najlepiej i czekaja tam na mnie (chyba,0). Tam jest moj dom. Zabiore ze soba piekne wspomnienia. A tak nie chcialo mi sie jechac. Mialam zamier zmykac stad w piatek a teraz zaluje ze nie mam wiecej wolnego. Tyle pracy. dzis skonczylam satynowa posciel i jestem z niej dumna, bo jest piekna:,0)
Jutro moze uda nam sie wybrac do Ojcowa, w niedziele muzemum Czrtoryskich i spotkania towarzyskie a w poniedzialek tez spotkanko, pozegnania i podroz do Wawki. Tam pewnie przenocuje i przyjade we wtorek do domu. Jej...
00:40 / 03.05.2002
link
komentarz (2)
10:48 02-05-02

Zostalam sama w domu. Czy to mozliwe? Pies trojga imion (najbardziej reaguje przez nadane przeze mnie imie ;>,0) z Tomkiem w pracy, reszta tez w pracy. Postanowilam ponownie zrobic sobie pasemka, tym razem sama. Podejrzewam ze efekty nie beda jasne. No nic, zawsze beda jakies jasniejsze refleksy w moich wlosach.
Wczoraj bylam niesamowicie zmeczona i wieczorem z tego powodu bardzo rozdrazniona. Smutno mi sie zrobilo, bo wszyscy sie rozeszli a ja chcialam skonczyc z ta lazienka. Przynajmniej poustawiac te rzeczy, by miec w miare mozliwosci porzadek w pokoju gdzie spie.
00:38 / 03.05.2002
link
komentarz (0)
Wroce do sprawy transportu karniszy z M1. Zamowilysmy taksowke, dluga i z pustym bagaznikiem. Przyjechal mercedes. Gdy pan szukal nas - klientek to Aga rzuciala: zacznijmy sie pieknie usmiechac. I nasze usmiechy (zalozylam ten sliczny kapelusz, w ktorym wygladam uroczo,0) musialy zrobic na panu taksowkarzu wielkie wrazenie, bo byl niesamowicie mily (karnisze wystawaly przez okno,0). Rozmawial z nami cala droge, zegnal sie z takim zalem. bo my jestesmy sliczne, urocze i pelne uroku ;,0),0),0),0),0)
Poogladam "Dotyk Aniola" a potem zrobie rybe po grecku.
00:37 / 03.05.2002
link
komentarz (0)
18:31 02-05-01

Jestesmy tytanami pracy! Ha! Magda, Aga i ja zrobilysmy dzis kawal dobrej roboty. Lazienka schnie a ogrodka sasiedzi nie poznaja. Czuje sie jak pionier na Alasce po wykarczowaniu hektara lasu. Smialam sie, ze teraz postawie tam szalas ;,0) Ogrodek byl strasznie zarosniety, bo starsza pani, ktora tu mieszkala nie dala rady o niego dbac. Karczowalismy maliny i inne chaszcze. Bede wyjezdzac z niesamowita satysfakcja, ze cos tu po mnie zostanie, kawal dobrej roboty. Mezczyzni mieli dzis swieto pracy (tak ustalilysmy miedzy soba,0), pracowalysmy same.
Predator/Fredek/Ferdynand wyszalal sie w ogrodku i padl. Wczesniej jeszcze pozarl obiad, pobawil sie butelka po coca-coli (halas jak diabli - pies demolka,0). Teraz spi slodko. Jest z nim mnostwo radosci. To bardzo wesoly psiak.
Szycie przekladam na jutro, wszyscy beda w pracy to bede miala spokoj i warunki do szycia. Jej, dwa komplety poscieli, zaslony i troche do latania i przerobek. Tez bedzie dzien pelen pracy. Tego mi bardzo brakowalo. W domu bylam przyzwyczajona do tego, ze ciagle jest cos do zrobienia, a czy to w ogrodku, czy w domu. W bloku nie ma wiele do zrobienia. Sprzatnac pokoj, kuchnie i lazienke i tyle. Bardzo bym chciala miec swoj dom i zajmowac sie tym wszystkim. Zakladac juz wlasna rodzine... Ech...
00:36 / 03.05.2002
link
komentarz (0)
"Jestesmy odporne z Aga na blondynizm!" takim haslem zaczelam dzisiejszy dzien. W nocy sobie nawzajem robilysmy blond pasemka i prawie nie znac. Hmmm... ;,0) Ciekawe...
Dzis jest swieto pracy, wiec trzeba je odpowiednio uczcic, najlepiej ciezka praca. I taki mamy plan. Malowanie lazienki, plewienie ogrodka i szycie. Szycie to juz oczywiscie moja dzialka ;,0)
00:29 / 03.05.2002
link
komentarz (2)
08:45 02-05-01

Wpadaja dwie baby do hipermarketu... 3-4 godziny minely jak burza. Odczuly to jednak nasze nogi i przycupnelysmy np. w Praktikerze na dywanach. Pan wymierzal nam mate do lazienki a my siedzialysmy na stercie dywanow. Najfajniej nam sie jezdzilo wozkiem z 2,5 metrowymi karniszami ;,0) Terroryzowalysmy wszystkich po drodze. Zahaczylysmy o stoisko z kapeluszami i zaczelo sie mierzenie. Trzeba bylo widziec z jakimi ciezkimi sercami stamtad odchodzilysmy. Pani dala mi do przymierzenia piekny kapelusz, ktory niesamowicie mi pasuje. Wygladalam w nim niesamowicie mlodo i ladnie. Tak bardzo chcialam go kupic, wlasciwie nie byl drogi. Odeszlysmy stamtad jak najszybciej i poszlysmy odpoczac juz przy stolikach i jedzeniu. Aga poszla zrobic zakupy do reala a ja siedzialam przy stoliku i pisalam w terminarzu rozne takie. Przy slowach "Przymierzalam piekny kapelusz, tak bardzo chce go miec" zapadla decyzja. Autentycznie skakalam z radosci, gdy go kupilam. Lecialam a nie szlam. Mine musialam miec nieprzecietna, bo przyciagalam wzrok. Tak malo potrzeba do szczescia.
00:28 / 03.05.2002
link
komentarz (0)
Wspollokatorka Agi i Tomka zna piec jezykow. Opowiadala nam o wpadkach jezykowych. Najwieksza chyba byla, gdy powiedziala Arabowi zamiast "jest mi goraco", ze jest napalona ;,0) Bylo kilka innych i mielismy radoche, gdy wieczorem nas nimi ubawiala. Poprosilam by pogadala po hiszpansku i zdziwilam sie, nie tak wyobrazalam sobie ten jezyk.
- Oni tak szybko mowia jak ty? - Zapytalam zdziwiona.
- Nie, oni mowia jeszcze szybciej - padla odpowiedz.
Podobno Hiszpanom wszystko kojarzy sie z jednym ;> Traf chcial, ze gdy wedrowalam noca z Rynku do domu zaczepil mnie jakis obcokrajowiec (ja - spacerujaca samotna, piekna i dumna kobieta;>,0). Niestety, klopoty jezykowe weszly nam w parade a poza tym nie poczuwalam sie do bycia "Ivone" (tak mnie nazywal,0) wiec bez slowa poszlam dalej.
00:27 / 03.05.2002
link
komentarz (0)
Przyjezdzajac tutaj odczulam jak czas leczy rany, w moim przypadku bardzo skutecznie. Patrze na swego niedoszlego i nie czuje zadnych emocji, jest mi najzwyczajniej obojetny pod wzgledem uczuciowym. To jest pocieszajace, bo skoro to nie byla jednak prawdziwa milosc (ona nigdy nie przemija,0) to jest nadzieja, ze spotkam tego, ktory poruszy moje serce na cale zycie. Ile mi bylo potrzeba? Poltora roku... Teraz jestem wolna, cudowne uczucie. Wyzwolic sie od niszczacego cie wplywu kogos. Patrze na nich i nie czuje zazdrosci, tylko radosc.
Huehuehuehue... Detektyw Inwektyw chcial do skarbowki wyslac Pita... Bradd'a;,0),0),0),0),0),0) Niestety, panie z ksiegowosci nie chcialy mu go dac.
00:26 / 03.05.2002
link
komentarz (0)
Moj zoladek protestuje przeciwko takiemu traktowaniu jak ubieglej nocy. Rozpusta! Wedrowki nocne Polakow zaprowadzily mnie pod lokal z kebabem. Strasznie dawno go nie jadlam a jem tylko w Krakowie, wlasciwie nie wiem czemu. Moze dlatego, ze pierwszy raz w zyciu jadlam kebab w Krakowie i tak mi zostalo. Grecy na Grodzkiej przy Franciszkanach po glosnej eksmsji dorobili sie sporego lokalu w tym samym miejscu. Hueh, to tam probowali mi przepalic przewod pokarmowy, bo bezmyslnie kiwnelam glowa gdy zapytal mnie o sos chili. Sosy wszelkiego autoramentu uwielbiam, wiec dlatego bylo to kiwniecie ;,0) Cale szczescie, ze mialam duza butelke picia. Mialam chyba podobne uczucia jak smok wawelski po zjedzeniu faszerowanej owieczki. Apropos smoka - najwiekszej zapalniczki. W nocy wedrowalismy obok niej i pozdrowilam od wszystkich. Przy okazji dowiedzialam sie, ze skalkowicze sa strasznymi biurokratami i robia mapki wspinaczkek. Powstala ponoc mapka wspinaczki na skalke gdzie stoi smok ;,0),0),0),0) "...aaaa to ty jestes smoczyca." Byl moment bardzo smieszny, bo wyciagnelam kumpla na wieczorny spacer (brak treningow sprawia ze czuje wyrzuty sumienia i czuje sie z deka ociezala,0). Chodzilismy plantami kierujac sie w strone Wawelu i Wisly. Antek siadal na murku nad Wisla kolo smoka. Na dole siedzialo jakies towarzystwo. On ma bardzo dlugie wlosy i w momencie gdy siadal na tym murze ktos z dolu krzyknal: kobieto, nie skacz! Dostarczyl nam wiele radosci.
17:39 / 29.04.2002
link
komentarz (0)
07:53 02-04-29

Ranny ptaszek. Pies mi nie dal spac w nocy, chodzil i piszczal. Teraz siedzi na mnie wielce obrazony, no dostal po tylku za to co zrobil. Alez ma wzrok, iscie zbitego psa ;> Mam swiety spokoj bo zasnal.
Ludziki pracuja a ja sie musze zastanowic jaki mam dzis plan. Plan jest prosty; nie ma planu ;,0) Sloneczko swieci i niedlugo wybede z domu.
Jednym okiem ogladam "Na dobre i na zle". Dzis o zdradzie. Ona nie potrafi mu wybaczyc, mimo ze kochaja sie bardzo, bardzo. Sam sie przyznal do tego co zrobil. Dla mnie to bardzo wazne, przyznanie sie do winy. A widac kiedy czlowiek zaluje a kiedy nie. Chyba jestem dziwna, ale nie uwazam by wybaczenie bylo zle. Czlowiek mimo swojego mozgu dziala czesto pod wplywem impulsu, daje sie poniesc. Oj, nie mozna tak surowo kogos oceniac, jesli samemu robi sie rozne rzeczy. Bez przesady w druga strone, wszystko ma swoje granice. Albo wybaczasz, albo zapominasz - tak mowi moja kolezanka i cos w tym jest. Wybaczam, ale pamietam.
Strasznie chce mi sie spiewac a tu w pokoju jest cudowna akustyka i czlowiek nie moze przestac spiewac. Jak ja sie ciesze z tego daru! Tyle radosci, optymizmu wlewa to we mnie nawet jesli spiewam w 4ech scianach dla siebie.
17:37 / 29.04.2002
link
komentarz (0)
20:45 02-04-28

W Krakowie lubię to, ze mozna spotkac troche znanych z tv twarzy. Dzis wracalam po mszy do domu i spotkalam Agnieszke, Tomka i Predatora (tak zostal nazwany ich pies,0). Szli na spacer i male zakupy do nocnych delikatesow. Poszlismy razem. Aga wchodzila do delikatesow a my zostalismy z psem. Gdy Tomek odplatywal smycz po raz n-ty ja patrzylam na wyjscie. W pewnym momencie zobaczylam jakies piekne, wesole oczy. Usmiechnelam sie odruchowo, osoba popatrzyla na mnie i przeslala mi uroczy usmiech. Taka wymiana slicznych usmiechow nastapila miedzy mna a Halinka Mlynkova:,0),0),0),0),0),0) Ledwo ja poznalam. W tv wyglada starzej, a to jest sredniego wzrostu, drobna dziewczyna. Wyglada na bardzo sympatyczna.
Wczorajsza podroz nie byla najciekawsza. strasznie sie dluzyla i szla jak po grudzie. Moje spodnie zostaly uszlachetnione jogurtem naturalnym w ilosciach wiekszych niz bym sobie zyczyla. Teskno mi bylo i jest do Bialegostoku. Krakow przywital mnie pochmurnym niebem, ale juz dzis rano, gdy wyprowadzalam psa bylo przepieknie i cieplutko. Przed chwila odszukalismy moje zdjecia z poprzedniego pobytu w Krakowie. Sa sliczne! Jedno mam z mieczem, drugie w helmie a'la "Ania z Zielonego Wzgorza" i trzecie z kolczuga. Jak sie dorwe do skanera to nie omieszkam tu zamiescic.
Niedziela minela pogodnie i wesolo. Odwiedzilismy rodzinke, zrobilismy wspolnie niedzielny obiad. Kazdy zajmowal sie czym innym. Ja wzielam "dzial salatek". Salatka skladala sie z surowych brokulow, salaty, ogorkow zielonych i pomidorow. Wszystko "scalilam" sosem z majonezowo-smietanowym. Wyszlo bardzo dobre. Ma sie ten talencik kulinarny ;,0)
Moje serce bije co ktorys raz tesknie do kogos. Zamyslam sie bardzo czesto, wedruje po sciezkach wyobrazni. To do mnie niepodobne! Najzwyczajniej a moze wlasnie niezwyczajnie marze. To jest dla mnie tak nowe. Owszem, marzylam w taki sposob ale to bylo wieki temu. Zapomnialam jak to jest. Czuje sie tak jakby cos odswiezylo moja dusze i serce. Ech, bardzo dawno to uczucie nie goscilo w moim sercu. Strasziwie sie jednak boje, ciezko to wytlumaczyc.
Dobra, wiecej popisze rano, bo teraz gonia mnie spac. Dobranoc.

00:50 / 28.04.2002
link
komentarz (0)
00:16 2002-04-27

To jest juz masochizm. Nie jestem jeszcze spakowana a rano mam pociag. Wieczor spedzilam bardzo milo a przed chwila doinstalowywalam rozne rzeczy kolezance - wspolspaczce, bo sie jej system wykrzaczyl i trzeba bylo formacik zrobic. Uslyszalam "ale ty to jestes zdolna". Ekhem, ale tam sie mozna wszystkiego doszukac, tylko trzeba jakos logicznie postepowac ;,0) Ale nie bede sie tu wymadrzac, bo kazdy ma inne talenty. O!
Oczy mi sie kleja i najrozsadniej bedzie zakopac sie pod kolderke.
Co zrobic by chce sie kogos przytulic z czystej sympatii i impulsu (dobry impuls, chodzi od kilku dni,0), by ten ktos nie uciekl wystraszony? To mnie nurtuje od kilku dni i nie wiem co z tym zrobic. Przeciez latwo jest zadac pytanie "czy moge cie przytulic", ale boje sie, ze zapytana osoba moze zle to zinterpretowac i sie oddalic, czego bym bardzo nie chciala bo bardzo fajnie mi sie z nim rozmawia i przebywa. Ech, zycie jest czasem skomplikowane a raczej my sami je sobie komplikujemy.
Jak mi sie nie chce jechac do Krakowaaaaaaaaa......
Cos czuje, ze dosc szybko wroce.
Zbliza sie 1 w nocy. Wstaje o 7. Moze juz na mnie czas?
18:25 / 26.04.2002
link
komentarz (0)
23:39 2002-04-25

Uff... Cała spocona. Zrobiłam zamieszanie w dwóch knajpach ;,0) Nie, nie
zadebiutowałam w mordobiciu ;,0) Zajrzałam do jednej by oddać płytkę i miałam ochotę
za?piewać tylko jeden kawałek. Z niego zrobiły sie trzy ;,0),0),0),0),0) "Dziekuję, dziekuję bardzo
[?liczny ukłon w stronę publiczno?ci]" Tak jakby mi było mało zaszłam po drodze (tak mi
tam było po drodze jak z Białegostoku do Warszawy przez Lublin,0) do Stajni. Mirek jak
tylko mnie zobaczył to wskazał na Adama. Ten gest oznacza "idY i zamów piosenkę".
Ustosunkowałam się do tego jak najbardziej pozytywnie. Adam miał ?wietny humor,
wcisnął mi dwie po kolei. Teraz się powtórzę, ale sprawia mi to niesamowitą satysfakcję.
Zachodzę a ludzie patrzą na mnie jak na jakiego? ufoka z trzynastego posterunku, tfu,
wymiaru. "I za kogo ty się uważasz?" widzę spojrzenią całej masy głupiutkich blondynek
drących się do mikrofonu poniżej jakiejkolwiek krytyki. No dobra, myslę, ?piewajcie
sobie, moja kolej juz niedługo. Bawię się. I tak wolno, ale nieubłaganie nadchodzi moja
kolej. Wskakuję na scenę i mikrofon jest mój! Wprawiam się. Zaczynam robić swego
rodzaju show ;,0) W trakcie kawałka ludziom zmienia się wyraz oczu i twarzy a gdy
schodzę ze sceny oblega mnie tłum. UWIELBIAM TO!!! Tia, nie sądzić ludzi po
wyglądzie, bo to jest cholernie mylące.
Wracając do domu spotkałam w busie Ewę. Przespacerowały?my się, pogadały?my,
po?miały?my. Deszczyk kropił ale tak delikatnie, że to była ozdoba a nie przeszkoda.
Strasznie nie chce mi się jechać do Krakowa. Czuję się tam niezno?nie samotna. Tu
tylko czasem my?lę o samotno?ci, tam prawie zawsze. Najwyżej jak co? będzie Yle to
wrócę i już. Moje kochane miasto. Jest mi tu tak dobrze. Tu wyleczyłam się z ran
przeszło?ci, nabrałam pewno?ci siebie i poznałam swoich przyjaciół. Tu chcę zostać.
Żadna Warszawa, ani Kraków, nic z tych rzeczy. Chcę żyć tu - w moim kochanym
mie?cie.
Nawet nie my?lę o pakowaniu. Nie dociera do mnie, że to już pojutrze. Za 34 godziny będę
siedzieć w pociągu. Nawet żal mi wyjeżdżać na te kilka dni, ale skoro się już obiecało to
trzeba dotrzymać słowa.
Ou, wszyscy ?pią, tylko ja markuję. Najlepiej mi się siedzi w takie noce jak ta. Już mogę
tak do rana włóczyć się, gadać i wygłupiać. Nogi niosą mnie na spacer, ale nie będę się
wygłupiać. Jest już po północy a poza tym nie ma kogo wyciągnąć na ten spacer. Szkoda.
[Zamy?liłam się] Zastanawiałam sie dzi? jakby się sprawy miały gdybym miała
szczuplutką figurkę w obecnym stanie ducha, serca i umysłu. Podejrzewam, że trochę
inaczej. Dobła, dobła... nie ma się co nad tym rozwodzić, jest jak jest i tyle. Przyszło?ć
przede mną i wiele zmian. Oj, bo pu?ciła sobie nostalgiczną muzę i na siłę wpędza się w
nie wiadomo co. Dosyć moja droga!
To był bardzo sympatyczny dzionek.
Pewnie znów zaniedbam moje sztambuszysko przez ten wyjazd. Postaram się jednak
popisać chociaż parę zdań. Wiem, że będą okazje, gdy będę miała dostęp do sieci. No
zobaczymy. Chcę wierzyć, że nie będę miała czasu na pisanie, ale chyba nie będzie tak
dobrze. Kracz, kracz a wykraczesz. Skoro już wydaję ostatnie swoje pieniądze na bilet to
ma być SUPER!
I tyle mam do powiedzenia dzisiejszej nocy ;,0) Życzę Państwu miłej nocy obfitującej w
piękne sny.

P.S. Krople deszczu mrugają do mnie zza okna.

P.S.1 Mam nadzieję, że znajomi nie zapomna o mnie przez te kilka dni. Oj, będę
straszliwie tęsknić do niektórych osób.
18:23 / 26.04.2002
link
komentarz (0)
19:08 2002-04-25

(Wrrrrr... ostatni tekst z krzaczkami,0)
"PIP
Smierć spojrzał pod nogi.
Maleńka postać stała przy jego stopach.
Schylił się, wziął ją na rękę i podniósł na wysokosć badawczego oczodołu.
WIEDZIAŁEM, ŻE KOGOS BRAKUJE.
Smierć Szczurów przytaknął.
PIP?
Smierć pokręcił głową.
NIE, NIE MOGĘ POZWOLIĆ CI ZOSTAĆ, powiedział. PRZECIEŻ TO NIE JEST FIRMA
USŁUGOWA ANI NIC TAKIEGO.
PIP?
TYLKO TY ZOSTAŁES?
?mierć szczurów otworzył drobną szkieletową dłoń. Malutki ?mierć Pcheł wstał z miną
zakłopotaną, ale pełną nadziei.
NIE. TAK SIĘ NIE STANIE. JESTEM NIEUBŁAGANY. JESTEM ?MIERCIĄ...
JEDYNYM.
Spojrzał na ?mierć Szczurów.
Przypomniał sobie Azraela w jego wieży samotno?ci.
JEDYNYM...
?mierć Szczurów popatrzył mu w oczodoły.
PIP?


WyobraYmy sobie czarną postać, otoczoną polami kukurydzy.
NIE, NIE MOŻESZ JE?DZIĆ NA KOCIE. KTO TO SŁYSZAŁ O ?MIERCI SZCZURÓW
NA KOCIE? ?MIERĆ SZCZURÓW POWINIEN JE?DZIĆ NA JAKIM? PSIE.
WyobraYmy sobie nowe pola sięgające horyzontu, pola rozwijające się łagodnymi
falami...
MNIE NIE PYTAJ. SKĄD MAM WIEDZIEĆ? MOŻE NA JAKIM? TERRIERZE.
Pola zbóż, żywe, szepczace na wietrze...
WŁA?NIE. I ?MIERĆ PCHEŁ TEŻ MOŻE NA NIM JE?DZIĆ. W TEN SPOSÓB JEDNYM
KAMIENIEM UBIJESZ DWA WRÓBLE.
...oczekujące wskazań zegara pór roku.
METAFORYCZNIE."

Musiałam to tu przepisać. Płakałam ze ?miechu nad tym dzi? rano. WyobraYnia
podsunęła odpowiednie obrazy. Jakbym widziała ?mierć i ?mierć Szczurów... oj, a jak
dojdzie do tego ?mierć Pcheł... Powyższy fragment jest z książki Terry'ego Pratchett'a
"Kosiarz". Szczerze polecam! Opowiadałam znajomym motyw z kogutem. Najpierw
miał sklerozę i zapominał jak się pieje. ?mierć mu napisał naprzeciwko oczu białą
kredą... Nie, najlepiej jak to zacytuję ;,0),0),0),0)

"Bill Brama (?mierć spędzająca na ?wiecie ostatnie dni swego żywota przyp. Basiek,0)
znalazł w szopie kawałek kredy, w?ród odpadków wyszukał deskę i bardzo starannie co?
na niej pisał. Potem umocował deskę przed kurnikiem i ustawił przed nią Cyryla.
MASZ TO CZYTAĆ, powiedział.
Cyryl wytrzeszczył krótkowzroczne oczka na wypisane ciężkim gotykiem
>>Kuku-Ryku-Ku<<. Gdzies w jego szalonym, kurzym móżdżku pojawiła się lodowata,
ale wyraYna my?l, że powinien nauczyć się czytać. I to szybko.
[...]
Nadszedł kolejny ?wit. Kogut Cyryl wyprostował się na grzędzie.
Wypisane kredą słowa l?niły w półmroku.
Skoncentrował się.
Nabrał tchu.
- Dawa-duo-jes!
Teraz, kiedy problem pamięci został rozwiązany, martwił się tylko dysleksją."

Czyż on nie jest genialny z tym poczuciem humoru i pomysłami?! ;,0),0),0) Cieszę się, że mam
przed sobą jeszcze kilka nieprzeczytanych książek tego pana. W pociągu do Krakowa
będę chichotać z "Morta" a potem z "Ruchomych obrazków". Jestem pełna podziwu dla
skojarzeń i wyobraYni. Terry stworzył dużo charakterystycznych i jedynych w swoim
rodzaju postaci. Pięknie żartuje z magii, ludzi i systemów. Gdybym tylko miała trochę
pieniążków to kupiłabym wszystkie jego pozycje. Już dwie pierwsze mam, resztę
skompletuję w przyszło?ci, taką mam przynajmniej nadzieję.
Strasznie mało ostatnio piszę. Brakuje czasu, oj brakuje. Dzi? biegałam z formularzami i
papierami po biurach podróży. W Krakowie też mam zamiar pozostawiać oferty. Może
gdzie? się załapię.
Ostatnio trafiam na niesamowicie uczynnych ludzi. Krashan, nie wiem jak odwdzięczę
się za te teksty. Uczelniana traktorówa przeżywa kryzys osobowo?ci i nie może się
odnaleYć w kolejkach, portach itepe, więc nie dogadałam się z nią dzisiaj. Druga
natomiast (jako że młodsza,0) przechodzi okres dojrzewania, bunt i te sprawy.
Jednoznacznie odmówiła współpracy. Wszelkiego rodzaju bajery w postaci laserówek i
plujek są niedostępne szaremu żaczkowi.
Tydzień temu skończyli?my zajęcia z Sieci Komp. Wczoraj kolejny uczynny czlowiek
(Bobson,0) wybawił mnie z mojego antytalentu do języków obcych (nikt nie jest doskonały,0) i
przetłumaczył szybciutko potrzebny do pracy tekst. Napisałam, oddałam i teraz będę
czekać na ocenę. Jestem jej straszliwie ciekawa. Pewnie bdb nie postawi, choćby z
przekory. Z drugiej strony byłam najlepsza z mojej grupy i jesli innym postawi db to mi
się automatycznie należy bdb. Starannie pisałam prace i nie miałam problemów w
posługiwaniu się linuxem i wszystkim co trzeba. o, dowiedziałam się, że nie przyjął prac
chłopaków z drugiej grupy. Termin minął wczoraj. Echh, oni chyba mają podstawy by
kogo? nie lubić.
Treningi dają już rezultaty. Jestem bardzo zadowolona z tego powodu, może w końcu mi
się uda? Tak! Potrwa to jeszcze kilka miesięcy, do roku, ale osiągnę cel. Teraz tylko
wzią?ć się za przeponę. Uuuuaaaa... jak tylko ją dobrze uruchomię, będę się nadal pilnie
uczyć i słuchać pana Stefana to z moim głosikiem będę prezentować ?wietny poziom. I o
to chodzi. A wszystko to dla siebie ;,0) Wczoraj p. Stefan pochwalił mnie, co mnie
zaskoczyło. Stwierdził, że Kasię Kowalską ?piewam najlepiej a przy pianinie też idzie mi
dobrze.
18:39 / 22.04.2002
link
komentarz (1)
Chcialabym byc aniolem, takim bez skrzydel i bialych wdzianek, tylko czynic dobro, pomagac ludziom bedac niewidzialna, wlasciwie marze o tym. Jesli mozliwe byloby to po smierci to ja tego bardzo pragne. Ciezkie to zadanie, odpowiedzialnosc ogromna ale ja chce. Uwielbiam pomagac czyniac dobro.
Zly czas sie skonczyl. Ile zoladek moze przyczynic zlego, na szczescie lubie miete i siemie lniane a to dobre lekarstwa. Nie musze siegac po reklamowane specyfiki.
Klamka zapadla, jade do Krakowa w przyszla sobote. To tylko kilka dni! Az nie chce mi sie wierzyc, ze to juz. Jej, pociagi sprawdzic. Nie mam konkretnych planow na ten pobyt a miesiac temu bylo i ch baaardzo duzo. I tak bedzie sympatycznie.
Instynkt macierzynski za mna chodzi i to jak! Ale nie dajmy sie zwariowac, wszystko powinno miec swoja kolejnosc. Najpierw dobry maz (fundamenty rodziny,0) a potem dzidziusie:,0) Chyba ze przestanie chodzic za mna instynkt:,0)
Mozna juz chyba mowic o upalach i to mnie martwi, bo niecierpie takowych. Uwielbiam temperaturke do 20 st. C, nie wiecej. Ou, trening czeka... A wieczorem kucie do jutrzejszego kola. Niech ktos potrzyma kciuki za mnie :,0)
13:57 / 18.04.2002
link
komentarz (1)
Czy ktos z Was cierpi na migrene? Jesli nie to niech wie jaki z niego wielki szczesciarz. Pozbawiony ostrych atakow migrenowych, kiedy to czlowiek musi zamknac sie w ciemnym i cichym pomieszczeniu, najmniejszy ucisk powoduje wwiercajacy sie w czaszke bol. To jest strasznie uciazliwe i mocno przeszkadza w normalnym zyciu. Ja do tego bardzo zle reaguje na tabletki w terapii. No i mam fizykoterapie, ktora strasznie ciezko zalatwic. Nalatalam sie dzis, oj nalatalam. Dziwne to jest dla mnie, nie wiedziec co sie dzieje z moim organizmem, czego chce i co mu sie niepodoba. Niecierpie chorowac. Poza tym przez wizyty w roznych gabinetach lekarskich, poczekalniach wczesniej i innych miejscach zwiazanych z lecznictwem jestem strasznie podenerwowana, rozdrazniona ogolnie i najchetniej schowalabym sie gdzies na reszte dnia...
Chlip chlip... smetnie i krotko pisze ale zle sie czuje. Ogolnie i fizycznie i psychicznie... Wczoraj powiedzialam ze jak mam potrzebe przebywania z kima, pogadania sam na sam, przytulenia i w ogole to akurat wszyscy sie odwracaja, nie slysza pytan "czy moge ci dzis poplakac w mankiet?". Odchodza. To smutne. Lubie byc z ludzmi gdy sa szczesliwi ale zblizaja sytuacje kryzysowe i w takim czasie chce byc z moimi najblizszymi by im sluzyc pomoca, jakakolwiek. Echhh...
Ide sie ratowac w takim razie sama. Niedlugo wszystko wroci do poprzedniego stanu...
16:02 / 17.04.2002
link
komentarz (3)
Zly tydzien dla loga. Dzis takze nie mam ochoty pisac, mam bardzo kiepski humor. Wiem dlaczego, ale to moja sprawa, ech. Juz nie ciesze sie z Krakowa, zastanawiam sie nad odwolaniem wyjazdu i gdyby mozna bylo pojechac w jakies inne, nowe miejsce to ja bardzo chetnie. Przytulilabym sie do kogos, pogadala o glupotach lezac glowa na kolanach, zasnelabym wtulona w piers... Ogolna apatia a do tego pogoda jest przymulajaca.
Jak ja nie lubie przesadnie zazdrosnych ludzi. Wlasciwie zazdrosc popsula mi cala radosc z wyjazdu i przez nia chce zrezygnowac. "Bo Agnieszka jest zazdrsna o kazda kobiete." A niech se bedzie, niech ja to zje! Do stu piorunow, Tomek to moj przyjaciel i mam pewne prawa! przestaje rozumiec cokolwiek z tego.
Luuudzie, co zrobic zeby sie nie czuc tak zle na duszy??
17:55 / 16.04.2002
link
komentarz (1)
No dobra, nie mam natchnienia zeby zawalac kilobajtami tekstu:,0),0) Poza tym czasu ciagle brak. Weekend byl bardzo spokojny, nadrabialam zaleglosci z tv.
Wczoraj bylo spiecie na silowni. Chlopak przyniosl magnetofon i wlaczyl jakies umpa umpa tak glosno, ze mysli uciekaly sploszone. Poprosilam wiec go grzecznie by przyciszyl to to, bo za glosno. "Chcesz uslyszec jak to jest normalnie??" wyskoczyl do mnie z morda. "Nie, nie inrteresuje mnie to, prosilam tylko bys to przyciszyl". W koncu sama sciszylam i zmienilam na radio, bo to niestrawne kawalki byly. Strasznie z niego chamski typ, kolezanka mi potem mowila. Ja mu nie popuszcze, nie bede sie godzic na jego tyranie. Musi sie ten czlowiek przygotowac na moje pazurki, bo jak nie zmieni swojego postepowania to bedzie z nim kiepsko, ja nie przebieram w srodkach gdy mam do czynienia z takimi typami.
przed treningiem poszlam do parku, bo mialam troche czasu. Jest tam fajna budka z pysznymi lodami z automatu. Zafundowalam sobie smietankowo-lesne i poszlam na spacer:,0) Kiedys siedzielismy na lawce naprzeciwko budynku Akademii Medycznej i ze zdziwieniem stwierdzilismy ze to sa okna szatni! Chcac nie chcac naogladalismy sie roznych pci w strojach dosc skapych:>> Pogoda sprzyja spacerom:,0) Poza tym mam zalecone przez trenera spacery:,0) Oj wzial sie ostro za mnie i jesli tak bedzie dalej to poleca kilogramy:,0) Juz sie ciesze:,0),0),0) Mam nadzieje, ze w tym roku, w koncu zmieszcze sie w kiecki ktore sobie uszylam przed kilkoma laty:,0) ja to wiem!
jak dla mnie to ciagle moglaby byc wiosna. Nie przepadam za latem, no chyba ze jest umiarkowanie cieple. W ubieglym roku czesto mnie deszcz moczyl z czego bylam szczesliwa:,0),0),0),0)
Organizm domaga sie snu z racji upuszczenia prawie pol litra krwi. Milo jest chodzic do stacji krwiodastwa. Mili ludzie, atmosfera. Polecam bialostocka stacje krwiodastwa! Dostalam 7 czekolad i 4 wafelki. Moja grupa cwiczeniowa z fizyki ma juz dosc slodyczy:,0) Nie mam pojecia dlaczego mi sie tak gust zmienil. Nie przepadam za czekolada (uwielbialam ja!,0) za to na plus idzie wspomniane piwo. Jednak lody kocham i tak pozostanie!:,0),0),0)
Ojej, obiad przydaloby sie zjesc. Cos cieplego i pozywnego. O, a wieczorem do Promesy pospiewac:,0) Niestety, plytki z podkladami nagram dopiero jutro.
W czwartek wyprawa do domu po zarlo:,0),0),0) Mom uprzedzona o najezdzie, powiedziala ze cos dla mnie wygrzebie. Dobra, uciekam:,0) Obiecuje ze niedlugo napisze wiecej:,0),0),0) Milego dnia.
18:32 / 13.04.2002
link
komentarz (0)
23:22:07

Umarł król, niech żyje król.
Umarł Basiek, umarł, już leży na desce.
Sru tu tu tu... two tea to room two two... trala la la la la... ;,0)
Zief...
Godzina jest jaka jest i nic na to nie poradze, humor także jest jaki jest i nic na to nie poradzę. Rewelacyjny wieczór! Na siłowni czas płynął mi tak szybko, że zamiast 1,5 godziny byłam 2. Z siłowni prosto to "Ryczących 40stek" no i tam się zaczęło. Objaśniałam ideę mojego dekoltu (wpadłam na pomysł by brzegi dekoltu obszyć ząbkami zamka, ale chyba już o tym pisałam - skleroza "koci, koci łapci, dam Bilobil babci",0). Więc to brzmi następująco: ząbki są nieco ostre po ty by, jak zgaśnie światło i poczuję jakieś łapy przy dekolcie to po zapaleniu światła każę wszystkim podnieść łapki do góry i kto ma zadrapania na przedramieniu lub dłoniach to znalazłam winowajcę ;,0)

(Przerwa na reklamę,0)
Coś dla Krashana: "Śpi sobie leśniczy i nagle budzi go przeraźliwe wycie syren strażackich. Podnosi się gramoli do okna i patrzy, a to drwale palą się do roboty.

Wracając do naszego programu wspomnę o tym, że chyba zostałam kanałową przytulanką. Tulili się wszyscy aż stwierdziłam, iż nie zgodzę się w razie czego na przyczepienie mi pluszowych uszek i ogonka.
Poza tym porozrabiałabym jeszcze. Nie mam pojęcia skąd we mnie tyle energii, spięcia w domu nie było, baterii od tego śmiesznego, różowego królika też nie połknęłam. Tiaa, to pewnie Czarnobyl.

(Spot reklamowy,0)
Bajka o rycerzu i okrągłym stole
Autor: Bocian

Był sobie raz rycerz króla Artura co miał okrągły stół. To było jego jedyne wyposarzenie zamku. Nabył go na wyprzedarzy sprzętu gospodarczego w pałacu Buckghingham. Stanął nad stołem i zastanawiał się co z nim zrobić. W końcu od niechcenia rzucił:
- Stoliczku, nakryj się!
Zafurkotało, zaturkotało i stoliczek nakrył się nogami. Rycerz wkurzył się i krzyknął do stoliczka:
- Te, co to ma być?! Ma tu stanąć pół litra samogonu i zagrycha, czyli golonka, kurczak zapiekany z kartoflami, udziec barani. No!!!
Znowu zafurkotało, zaturkotało i na stoliczku pojawiły się: maślanka, sałatka warzywna, jabłka i marchew.
Rycerz znowu sie wkurzył.
- Co to ma być? Przecież nie takie menu zamawiałem! Gdzie golonka, gdzie pół litra?!
A stoliczek na to:
- Ja jestem stoliczek jarski, preferuję zdrową żywność i żadnych tu mi kalorii nie będzie. I tak się ledwo w zbroi mieścisz.
Rycerz się wkurzył i poszedł na wojnę, ale się zdziwił, bo zamiast wrogów to ujrzał stado krupików. Bardzo mu się spodobały te stworzenia więc zamiast z nimi walczyć postanowił się zaprzyjaźnić. Złe krupiki nie chciały za darmo się zaprzyjaźnić, musiał im zapłacić haracz. Oddał im całe "elimenty" od króla Artura (bo jego żona nie miała czym płacić,0). I żyli tak sobie w przyjaźni przez parę lat. Wymieniali się doświadczeniami. Jednak pewnego razu rycerz zapytał z ciekawości:
- Kto wy jesteście?
Krupiki spojrzały po sobie, wzruszyły ramionami i poszły sobie. Rycerz trochę postał a potem też wzruszył ramionami o ile pozwalała mu na to jego zbroja. Wrócił do swojego zamku tępić miecz na ścinaniu pokrzyw naokoło swej posiadłości. Przemyślał jednak sprawę i stwierdził, że nie opłaca mu się. Przynajmniej ochroni go ona przed wrogami i złodziejami.
Pewnego dnia rycerz poczuł się samotny i stwierdził, że trzeba mu kobiety. Dał więc ogłoszenie w internecie, że bogaty, samotny z "elimentami" króla Artura, z bogatym wyposażeniem (w liczbie stół sztuk dwa,0), OC, AC na konia (automatycznie otwierane szyby i automatyczna skrzynia biegów, poduszki powietrzne (siodło dmuchane,0). Ogłosznie osiągnęło zamierzony skutek. Nazłaziło się bab z różnych stron świata i oblazły tłumnie zamek rycerza. Ten pomyślał, że jeśli ma tak szeroki wybór asortymentów to powinien wybrać jakąś kategorię na podstawie, której będzie wybierał. Wymyślił, że to będzie ta, która będzie najsympatyczniej wyglądać w jego czepcu z pomponikiem wczerwone paski i żółte ciapki. Weszła pierwsza, przymierzyła czapkę, dostała wytrzeszczu, bo czapka była za ciasna. Rycerz się roześmiał z jej wyglądu i odesłał. W każdej kobiecie było coś co się mu nie podobało. A to za duży nos, a to odstające uszy. I tak przeleciał wszystkie kandydatki na żony (dop. Basiek: huehuehuehuehue,0). Rycerz jednak nie chciał się poddać, postanowił wydać bal na swoją cześć i w ten sposób wybrać żonę.
Znowu dał ogłoszenie w internecie, że "bogaty, z rodowodem szuka miłej pani na resztę życia w celach matrymonialnych, w tym celu zaprasza wszystkie panie na bal."
Znowu pojawiło się multum bab (wkurzył się, bo mu podeptały całą pokrzywę,0). No i rozpoczął się bal. A jedna dziewczyna nie mogła przyjść, była za biedna i nie miała w czym a poza tym zła macocha, wredna kobieta zadała jej pracę domową i musiala nazbierać worek podskubów.
Dziewczyna skubała, skubała aż naskubała cały worek. Później pomyślała, że wprawdzie bal się zaczął, ale jak się pospieszy to jeszcze z pół godziny, godzinę na tym balu pobędzie. Miała tylko jedną, jedyną czapkę z pomponikiem w czerwone paski i żółte ciapki, więc poszła w tej czapce na bal (dop. Basiek: poszła tylko w czapce??? Hehehe,0). Rycerz jak ją zobaczył wśród tylu kobiet w wyróżniającej się w tłumie czapką z pomponikiem to od razu zakochał się w niej. Podszedł do niej i zaczął dyplomatycznie rozmowę.
- Wie pani, że mam identyczną czapkę?
- Co pan powie!? Cóż za zbieg okoliczności!
Później nie owijając w bawełnę poprosił ją o rękę i by została jego żoną (po co mu jej ręka???,0), ale kobieta była mądra. Powiedziała, że nie wyjdzie za niego, bo nie kupuje kota w worku a co dopiero takiego ukrytego za zwałami blachy. Ona chce go zobaczyć w całej okazałości.
Cóż rycerz mógł zrobić? Pomyślał o samotnym życiu 30-letniego wojaka, chwycił otwieracz do konserw i rozciął zbroję noszoną non stop od 18-ego roku życia. To co później nastąpiło zadziwiło wszystkich. Nie wiadomo kogo bardziej, dziewczynę czy rycerza. Dziewczynie w każdym bądź razie opadła szczęka a rycerz po 12 latach ujrzał swe ciało.
Poczuł się nagle lekko, nic nie krępowało mu ruchów. Uśmiechnął się nawet pokazując dziewczynie wszystkie 7 zębów (resztę niestety stracił w bojach,0).
- O Makumba! - Dziewczyna w końcu odzyskała głos. - O nie, za murzyna to ja nie wyjdę. Moja rodzina jest nacjonalistycznie nastawiona i życzy sobie białego!!!
Rycerz spojrzał na swoje ręce, albo raczej na okrywający je 12-letni bród i zrobił ze zdziwienia głupią minę. Sam nie wiedział, że jest murzynem. Pociągnął palcem po rzedramieniu i wtedy się okazało, że to czarne jednak schodzi. Podzielił się tym spostrzeżeniem z dziewczyną. Ona wzięła eks rycerza za fraki, posadziła do pralki automatycznej, dwa obroty w lewo, dwa w prawo i rycerz był czysty.
- Nie wiedziałam, że jesteś blondynem.
- Ja tez - odpowiedział rycerz.
Dziewczynę zadowolił wygląd rycerza po wyjęciu z pralki i odwirowaniu. Postanowiła, że teraz może zostać jego żoną.
Odbyło się huczne wesele w prezencie ślubnym dostali dwa krzesła do kompletu do stoliczka, a z orka podskubów zrobili sobie materac i mieli gdzie spać i nie tylko spać (Basiek: huehuehuehue, jestem ciekawa co jeszcze; Bocian: leżeć też ;-P,0).
W sumie żyli długo i szczęśliwie. Rozwinęli pokrzywowy interes i tak powstał Herbapol. END.

Tą bajkę opowiadał mi Bociek kiedyś przed snem. Zamiast zasnąć rechotałam w łóżku i wymyślałam różne dziwne rzeczy. Ta aukcja w pałacu Buckghingham to moja sprężyna.
Oj, oczka mi się kleją...
18:09 / 12.04.2002
link
komentarz (0)
Poki siedze na sieci i czekam az przyjdzie magiczna 16.30 kiedy pojade na silownie powyciskac pot ;>
Nawiaze jeszcze do asystentow, z ktorymi mialam zajecia i gdzie pisalam kolokwia. Na kazdego znajdzie sie sposob, na tego tez. Zabawnie bylo na kolach u Dyzia. Jak nadmienilam - byl wstydniwy. Wpadlam na pomysl by siadac na jednej z pierwszych lawek. On z rozpedu siadal przy katedrze, sala mala, wiec odleglosc miedzy nami tez ;,0) Wystarczylo mala chwile popatrzec mu marzaco/namietnie w oczy i facet juz byl uziemiony na caly czas kola na koncu sali a wtedy wyjmowalo sie sciagi z roznych miejsc i trzeba bylo tylko uwazac na te jego cichobiegi. Przyznam, ze chlopcy mieli z nim gorzej pod tym wzgledem.
Na tego tez znajdziemy sposob, chocbysmy mu mieli tabletki przeczyszczajace podac ;,0) Czego sie nie robi by zaliczyc przedmiot?:>>
Co ja bede robic po silowni? Zachecali mnie znajomi bym zaszla do tawerny bawic sie z nimi, ale gdziez tam pojde spocona?:,0),0),0),0) Stwierdzili, ze im to nie przeszkadza, gdyz beda tak sie bawic ze wszyscy po jakims czasie beda spoceni:,0) Jasne, juz lece... w dresiku ;> Niestety, nie mam paskow ;,0),0),0),0),0),0)
17:22 / 12.04.2002
link
komentarz (0)
Wrrr... to na strony kodowe. Gryza sie jak wsciekle krokodyle o moje zwloki. Chyba przestane pisac z polskimi literkami i bedzie spokoj.
Mialam kolo z elektrostatyki i szlag mnie malo nie trafil, bo jeden z prowadzacych tak lazil po sali jak sep nad niedobitkiem. No nic, poprawi sie w pozniejszym terminie, nie ma sie czym przejmowac tylko wziasc sie do nauki i zaliczyc na poprawce. Zadanka byly nawet rozwiazywalne tylko nie mam pamieci do wzorow i musze je miec gdzies na kartce. Teraz tez mialam, tylko co z tego jesli do kartki nie mozna siegnac?
Ojej, lykend przyszedl a ja nie mam wlasciwie zadnych planow. Odpoczne, pojade moze za miasto czy cos w tym stylu. Dotlenie sie. Aaaa dzis ide znow na silownie, wypowiadam wojne tluszczykowi na tylku, brzuchu i udach!
Dobra, obszerniejsze i ciekawsze notki wyprodukuje w domu bo pluszz podzialal zamiast pobudzajaco to usypiajaco ;,0)
16:34 / 11.04.2002
link
komentarz (0)
Zostałam dziś zapytana skąd znam tak dokładny adres szpitala psychiatrycznego. Bardzo śmiesne, bardzo... ;,0) Nie posiadam wizytówki tejże instytucji ani żadnych gadżetów. Za to posiadam rozum i ksišżkę telefonicznš. O!;P Zatkało kakao?:>>> Oznak blondynizmu jeszcze nie stwierdziłam u siebie. Tak więc poszliśmy do Odeonu. Spotkałam się z mamš Zuziaczka - Aniš.
W środku powitali nas z góry (dosłownie,0) Krashan i Saracen a potem dotarła Ewa. W klubie tłok jak diabli, głośno.
Popłakałam się od dymu papierosowego. Zaśpiewałam tylko dwa kawałki i tyle. Zmieniają się gusta, oj zmieniajš. Piwo też polubiłam w myśl zasady "niecierpię więc leję je w dziób". No i tak piłam i piłam... i piłam... i piłam... i piłam... i piłam... aż polubiłam ;> Wygwizdaliśmy jakiś kawałek, pobawiliśmy się i odstaliśmy swoje żegnajšc się pod knajpš. Jestem padnięta i jeśli bredzę to... hmm... bredzę. Nie widzę innej możliwości. Spokojniutka byłam w tym Odeonie, oj spokojniutka. Tylko chowałam kufel pod bluzkę oraz obmyślałam natchniona przez Krashana efekty specjalne dla knajpy. "- Postawiłbym ten kufel na tamtš ramkę z reflektorami. - No, a potem z kopa ramkę - to już ja - I będą efekty specjalne. Może jeszcze nie Władca Pierścieni, ale już coś." Doprawdy nie wiem co było w tym śmiesznego ;,0),0),0),0),0),0),0),0) Tak samo jak w tym co powiedziałam dziś głośno w naszej pracowni komputerowej o tym jak działa w obecnym czasie sieć: jakby chciała a poślizgu nie miała. Kilka osób stwierdziło, że musi to sobie zapamiętać. Jeśi ktoś postawił sporą forsę na to, że pokłócę się z facetem od śpiewu to przegrał! Dziś było super. Udzielił mi kilku rad a ja robiłam chyba za błazna. Panie Stefanie, błaźni zazwyczaj są mądrzejsi od swoich szefów - królów ;P Ale choreografia Ewy i moja była piękna. Kolega Wojtek (ten od equalizera,0) bawił się gimpem (linuxowy program do obróbki grafiki,0) i mieliśmy z tego powodu dużo radości. Szczęśliwy był jak zrobił z siebie pilota śmiesznego samolociku. Potem pokazał coś Ewie. "a to co, żniwa??" zapytałam zza ramienia. Byłam rozczarowana, bo to był jakiś księżyc. Wspaniałomyślnie powiedział, że jak dam mu swoją fotkę to mnie umieści gdzie będę chciała. Zaproponowałam mu, że dam mu zdjęcie swojej rodziny to umieści nas wszystkich przy tych żniwach, pardon na nieokreślonym ksieżycu. Już sobie wyobrażam swojego brata z czułkami;,0) A potem Wojtek kombinował z Matrixem. Usilnie próbował przerobic się na Keanu Reaves'a. Zaproponowałam by włożył mu okularki matrixowe, na co odpowiedziano, że owszem, próbował tylko ęciągle przekrzywiały, bo monitor za szeroki. Można i tak. Tom Cruise mnie w nocy straszy. To chyba z zemsty za ten napis co mu markerem zrobiłam. Lepiej żeby nie podskakiwał, bo obmyślimy co tu więcej mu zmalować, hihihi. A to budze się w nocy, oglądam rozespana po czym przebiega mnie dreszcz strachu. Kto tam w drzwiach stoi??? Chulernik jeden. Zsynchronizujmy zegarek w komórce i budzik. W komórce jest 0:23 a na budziku 0:20. Nic to, poczekam te 3 minuty ;> Późna noc, cisza.
Słyszę tylko szum wiatraczka w komputerze. Na szczęście wiatraczek nie jest najszybszą rzeczą w moim kompiku ;,0) Przed godziną doszłam do wniosku, że najgorzej pobić własny rekord. Grałam w snake i nabiłam sporo punktów i mam kłopot.
Dobrze, że nie gram w Simsów bo znów sprzedałabym cmentarz po dolarze za nagrobek, albo utopiła sąsiada w basenie. Czas godnie zakończyć dzisiejszy dzień. Ciekawe co to jest granatowe w żółte coś?? Aaaa.. to moja pościel. Jak ona ponętnie wygląda, tak zapraszająco. Khe khe khe!!! Czy ona rozkłada nogi, tfu, rogi??? Przecieram oczy... nie, to w takim nieładzie ją zostawiłam. "Muszę iść się wypluć" - powiedziała Karola (Nashy,0) stojąca nade mną ze szczoteczką do zębów i buzią pełną piany. Ciekawe... Chaos przed stworzeniem świata to pedantyczny porzšdek w porównaniu z tym co tu dziś stworzyłam. Patrz
to wyżej. Zieef...
14:12 / 10.04.2002
link
komentarz (3)
00:23 2002-04-10

Co za odjazdowy dzień! Schiza kompletna. Nas to tylko gdzieś puścić ;,0) Już najdalsze zakamarki mojej uczelni wiedzą jaki mam śmiech. Profesorowie mają tik nerwowy na ten dźwięk. Śmiało moge grać w horrorach.
Poszlismy do tej Promesy we trójkę: Monika, ja i Rafał. Gorszych porąbańców jak my to chyba tam nie widzieli. Towarzystwo tam ogólnie nie nastawione na rozrywkę więc wzięliśmy się do roboty. Śpiewy z odpowiednią choreografią, tańce, swawole. Płakałam gdy Monika ponętnie pokazywała unosząc do góry swoje nogi. Strzelaliśmy do siebie sokiem pomidorowym przez słomkę, turniej kawałów i wiele innych rzeczy. Śpiewałam troszeczkę. Przy stoliku nieopodal nas siedziało dwóch chłopaków w stanie wskasującym jeśli jeszcze nie na halny to przynajmniej na jakąś 3 w skali Beufeorta. Jeden z nich przyglądał się mi ciekawie, po jednej z piosenek nie wytrzymał i zakrzyknął:
- Do "Drogi do gwiazd" cie wyślemy!
- Nie wzięli mnie tam! - Odkrzyknęłam.
- Jak to? - Był wyraźnie zbity z tropu. - Co ten Wodecki sobie myśli?
- Zażalenia nie do mnie. - odpowiedziałam.
- Taki ma głos a do tego jaka ładna dziewczyna...- ciągnął swój wywód tamten.
Nachyliłam się do Moniki i Rafała i powiedziałam:
- Taaa... po kilku piwach to i ładna.
Rafał spojrzał na mnie dziwnie i całe szczęście, że nic nie miał w ustach, bo byłoby to lądowało na mnie. Rozstawaliśmy się ze śpiewem na ustach na przystankach MPK chyba cudem unikając kaftanów bezpieczeństwa. Monice poleciłam by zjadła "pora na dobranoc". Postanowiliśmy iść większą liczbą do tej Promesy, wtedy pokażemy jak się można bawić, ale nie obędzie się bez zestawiania stolików, chyba że chcą byśmy tańczyli na stołach. Jakbym po następnym wtorku zamilkła to proszę, wysyłajcie mi pocztówki na adres:
Samodzielny Publiczny Psychiatryczny ZOZ
pl. Brodowicza 1
16-070 Choroszcz

Powinno dojść ;,0) Ech, i będą kursowały kawały dlaczego to Basiek zjadła czerwoną i żółtą bramę a nie zjadła zielonej ;,0) Bądź też:
Basiek, Monika i Rafał uciekają z przymusowych wczasów w psychiatryku sponsorowanych przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej. Umawiają się. Rafał mówi do dziewczyn:
- Ja będę zagadywał strażników a wy weźcie drabinę, przystawcie do bramy i uciekajcie przez nią.
Poszedł, zagaduje strażników a gdy znalazł stosowną chwilę biegnie pod bramę i widzi jak Basiek i Monika siedzą na ziemi, drabina leży.
- Dlaczego nie wiejecie???
- A bo widzisz brama otwarta i nie ma do czego przystawić drabiny - odpowiadają mu zgnębione.
Założe się, że siedząc razem w tym psychiatryku najwięcej byśmy wymyślili tych kawałów ;,0),0),0)
Wspominaliśmy dziś znów nasz wspólny, siedmioosobowy wypad do Warszawy w celu zaliczania fizyki. To była jazda! Całą noc zamiast się uczyć to rechotaliśmy u mnie w piątkę. O 6 rano pociąg. Dołączyli do nas jeszcze Marcin i Rafał i w pociągu się zaczęło na dobre. Wtedy plułam się że nie posiadam dyktafonu bo było co nagrywać. Przeszliśmy samych siebie. Zaliczyliśmy fizę ale jej nie zdaliśmy, jednak humory dopisywały. W drodze powrotnej, w pociągu zaczęliśmy lekko dogryzać naszemu koledze Wojtkowi. On ma bardzo bujną czuprynę. Obraził się na nas, wyjął walkmena i zaczął go słuchać. Nie wytrzymałam i licząc na to, że Wojtek nas jednak podsluchuje powiedziałam wrednie:
- Co Wojtuś, winampa se włączyłeś i mp3 słuchasz??
Marcin siedzący naprzeciwko pokazał rekoma fale i wskazując na Wojtkowe włosy powiedział:
- No, zobacz jaki ma equalizer.
Ten tekst jeszcze nam się nie znudził ;,0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0) Wszyscy się rewelacyjnie bawili i dopytywali się kiedy robimy kolejny podobny wypad ;,0)
Już pierwsza w nocy, idę spać. To był rewelacyjny dzień! Oby więcej takich.

21:28 / 09.04.2002
link
komentarz (1)
Aliensisko, sieCH - dzieki wieeeeeeeeelkie za taka faze jak mam obecnie:,0),0),0),0),0),0),0),0)
Tylke godzina gadania, loga to chyba sobie w ramki oprawie i na poprawe humoru w gorsze dni bede czytac:,0),0),0)
Dzieki,0)*
13:41 / 09.04.2002
link
komentarz (0)
Dzis nie bede duzo pisac. Pisze na uczelni a tu nikt sie nie pokwapil zeby zrobic polskie literki na terminalu, trudno, bedzie bez, jak kiedys.
Przez to kolo mam urwanie glowy. Poumawialam sie z ludzmi i nie wiem jak ja wszedzie zdaze. Jeszcze byc moze bedzie zlecenie do piatku, jelsi kolezanka tego nie wezmie. Zobaczymy, musze sie z nia dogadac najpierw.
Wstalam rano na cwczonka z mechaniki i o malo nie zasnelam. Przypomnial mi sie tekst o smutnym Janie. Moj asystent z mechany wprawdzie nie jest smutny ale ma na imie Jan (bardzo sympatyczny czlowiek,0). Zeby nie zasnac to pisalam list do przyjaciela. Siedzac na pierwszej lawce przed tablica skrycie olewalam zajecia! Ale ja to robilam po to by nie walnac czolem w lawke, tak mi sie spac chcialo. W nocy zamiast spac najpierw gadalysmy z Kala do 1.30 w nocy a potem rozmyslalam duzo o pewnych rzeczach. Mrrrrauuuu...
Ciezki tydzien mnie czeka, potem troszeczke (doslownie ociupinke,0) luzu i znow kolo, tym razem z mechany. I dobrze, potem bedzie znow troszke spokoju, akurat przed wyjazdem i po Krakowie. Nie moge sie juz doczekac tego wyjazdu. Na dluzszy czas poza wsia nie wyjezdzalam nigdzie od jesieni i az sie chce. Niesamowicie pieknie wspominam swoj ostatni pobyt w Krakowie i to m.in. jak prawie na kolanach przepraszalam Tomka i Agnieszke za to ze zniknelam bez sladu zycia na ponad 24 godziny ;,0) Myslalam nad tym by pojechac stopem do Kraka, ale jesli jednak pojedziemy mala grupka to odpada, bo nikt nas nie wezmie. Za to po okolicach Krakowa pojezdze stopem, tam sie nawet zatrzymuja:,0)
Co my dzis mamy w planach? Aaa, zajecia z fizy, potem kucie do kola... wieczorem na chwilke promesa, pojde cos zaspiewac i przyjde:,0) Nie odmowie sobie tej przyjemnosci:,0) Pewnie po 21 bede juz w domu.
Pogoda jest dzis rewelacyjna!
21:16 / 08.04.2002
link
komentarz (3)
17:08 2002-04-08

Znów robiłam porządki w papierach. Popłakałam się ze śmiechu, bo znalazłam więcej Boćkowych sztuk. Dziewczyny były mocno zaniepokojone o moje zdrowie psychiczne. A ja tylko czytałam papierzyska z dawnych, pieknych lat. Szkoda, że Bocian nie pisze juz tych swoich sztuk, ma trafne spostrzeżenia i niesamowite pomysły. Te jej sztuki są cenne szczególnie dla ludzi, którzy dobrze znają nas, nasze charaktery, przywary i inne takie.
O, a na jednej z jej kartek widnieje moje pismo.
"Zaczął się nudny wykład z prawa karnego. Prowadził go smutny Jan, który był dzisiaj jeszcze smutniejszy niż zwykle. Osoby z pierwszych ławek twierdziły nawet, że widziały w jego oczach łzy. Na sali panowała senna cisza. Coraz to ktoś zasypiał waląc książką w ławkę."
Nie mam pojęcia, czy to ja tworzyłam i skąd mi się to wzięło, czy też ubawiona do łez przepisałam to skądś.
Na I roku studiów miałam ćwiczenia z fizy z pewnym magistrem. Jeju, nieśmiały był niewiarygodnie, formalista straszliwy i do tego bez poczucia humoru. NIe wiem czemu nazwaliśmy go Dyziem. Czerwienił się gdy dziewczyna zatrzymała na nim wzrok dłużej niz na 5 sekund. Poza tym miał braki w przednim uzębieniu. Przez niego mieliśmy komisy aż trzaskało. Nie muszę ukrywać, że nie cieszył się naszą sympatią. Jednak wielką radość sprawiało nam wymyślanie kawałów, skeczy, żartów na jego temat (to chyba przez zemstę i żeby nie zwariować,0). W pliku starych kartek znalazłam program TV. Oto niektóre, wymyślone przez nas pozycje programu:
- "kogo oblał" - prognoza pogody
- z daleka od ludzi - serial polski
- zaliczyliśmy fizę - program mniejszości narodowej
- długopisem po liście - mag. krajoznawczy
(Dyzio machając długopisem po liście obecności typował kolejną ofiarę pod tablicę,0)
- "parszywa 12" - film sensacyjny z udziałem I roku Fizyki (tyle autentycznie liczyła nasza grupa,0)
- "czas oblania" - reportaż
- "Dyzio w Białce (rzeka,0)" - mag. desperatów (Kala kiedyś przeczytała "mag. duszpasterski ;,0),0),0)
Kiedyś koleżanka z grupy - Agnieszka prychnęła śmiechem, gdy nasz pan D. wchodził na zajęcia. Spojrzał na nas nieśmiało i zapytał:
- Przepraszam, czy jest coś w mojej osobie śmiesznego?
- Nie, nic - odpowiedziała Aga.
Po zajęciach dopadliśmy jej i pytaliśmy co wymyśliły.
- Zastanawiałyśmy się jak on całuje - odparła rozbawiona Agnieszka.
No comments ;,0),0),0),0),0)
Byliśmy na tych zajęciach wyjątkowo zgraną grupą, łączyliśmy się we wspólnym bólu wymyślając kolejne śmiesznostki na pana D. Przychodził zawsze w czarnym albo brązowoczarnym sweterku, jeansach koloru czarnego i szarych adidaskach. Te adidaski po pierwszym kolokwium zyskały nazwę "cichobiegi". Kiedyś Bocianowi się pomyliło i powiedział "cichochody" co zostało przyjęte z entuzjazmem godnym skoku A. Małysza.

Teraz zobaczymy czy sztuki Bociana są też śmieszne dla innych, czy tylko dla wąskiego grona znajomych "królika". TADAM!

Sztuka pod niezwykłym tytułem:
"Piękna Basia i Bestyja"
AUTOR: Hamlet z Akcentu

AKT I
Scena I
12-sta w nocy. Basia i Adaś wchodzą cicho na palcach do ciemnego przedpokoju.
Adaś: O Dulcyneo...!
Basia: Cicho, bo obudzisz...
Adaś: O Dulc...
Basia: A przymkniesz sie ty!?!?
Adaś: Jakas ty piękna... Kobieto, puchu marny...
Basia (ugodowym tonem,0): Dobra, dobra, ale jak jeszcze raz się odezwiesz to sam się zmienisz w puchową pierzynę.

Scena II
Z ciemnego korytarza przenoszą się do pokoju Karoliny (przechodni pomiędzy korytarzem a pokojem Basi,0). Przez zakurzone szyby wpadł promień księżyca a przez uchylone okno wpadł wiatr poruszając pożółkłymi firankami.
Adaś: Spójrz Basiu, jaki piękny księżyc.
Basia: A rzeczywiście, tylko ktoś mu wąsy dorysował.
Adaś (trochę obrażony,0): To nie wąsy, to antena wystająca z sąsiedniego bloku.
Basia: ach rzeczywiście...
Adaś (spoglądając na łóżko Karoliny,0): Ależ ta Karolina ponętnie śpi, tylko jej się majteczki przekręciły.
Basia: Ona śpi bez majtek!
Adaś (zmieszany nieco,0): A hmm khękhę... Tak myślałem.

Scena III
Para przenosi się do pokoju Basi i tam się zatrzymują.
Basia: No dobra, ty śpisz na łóżku...
Adaś (przerywając,0): A ty pod łóżkiem?
Basia: Nie, ja na materacu.
Adaś: To może pomóc ci nadmuchać?
Basia: Ach, jakbyś mógł.

Scena IV
Pokój Karoliny. Zza zamkniętych drzwi dochodzą dziwne dźwięki. Karolina budzi się, przeciąga i założywszy szlafroczek zaciekawiona podchodzi na palcach do drzwi.
DZIWNE DŹWIĘKI ZZA DRZWI:
- No, celuj lepiej w tą dziurkę!
- Nie wydmuchuj tylko wdmuchuj!
- To ty lepiej pilnuj swojej dziurki!
Karolcia nie wytrzymuje z ciekawości więc naciska klamkę i ostrożnie uchyla drzwi. Widząc Basię i Adasia z zapałem dmuchających materac z obu stron lekko się rumieni.
Karolina: Ja przepraszam... ale czy moglibyście ciszej... dmuchać... ten materac?
Basia i Adaś z ustami przyssanymi do materaca przytakują tylko i wdmuchują powietrze.
Adaś: Już nie mogę...
Po czym robi się czerwony, pada zemdlony na podłogę. Basia porzuca materac i idzie na ratunek Adasiowi. Obie dziewczyny na zmianę robią mu sztuczne oddychanie usta-usta. Po chwili Adaś z głupawą miną budzi się i dmuchanie materaca jest kontynuowane. Po chwili do pokoju jak torpeda wpada Pani Jadwiga, mimo ogromnego afiszu na drzwiach: "Pukać, walić, łomotać ale nie wchodzić bez ostrzeżenia!"
P. Jadwiga: O, dziewczynki jeszcze nie śpią. Ach, jak pięknie kawaler pomaga dmuchać materac. Tak, tak, to zdrowo.
Basia: Przepraszam pani Jadwigo, że zbudziliśmy, ale już ciszej się nie dało.
P. Jadwiga: A, to nic nie szkodzi, ja i tak nie mogłam zasnąć. Bo widzicie, ja się zastanawiałam cały czas jaka jutro będzie pogoda a poza tym te gwiazdy tak głośno mrugają, że nie byłam w stanie zasnąć.
Karolina: To rzeczywiście problem, ale ja pronuję ze trzy kieliszki "żytniej" to będzie pani spała jak zabita. Gwarantuję!
Pani Jadwiga odchodzi z "trzecim" kieliszkiem w ręku, lekko wahadłowym ruchem, po jakimś czasie z jej pokoju słychać chrapanie.
Karolina: Cholera, zapomnieliśmy o jej sokolim wzroku i słuchu.
Adaś (szeptem,0): No, ja już nadmuchałem.
Basia: Ja też. No to dobranoc.
Karolina i Adaś: No to dobranoc!
Idą do swoich legowisk i zasypiają.

AKT II
Scena I
6 rano. Karolina budzi się. Po porannej toalecie włącza radio i zaczyna nucić "zasiali górale" jednocześnie zgrzytając zębami, bo zza ściany rozlega się "dziewczyna szamana".
Pani Jadwiga z lekkim kacem idzie do kuchni zaparzyć herbaty. Po chwili Basia także wychodzi ze swojego pokoju i kieruje się do kuchni.
Basia: Dzień dobry pani Jadwigo!
P. Jadwiga: A dzień dobry..ip... dzień... ip... dobry...
Basia: Jak się spało?
P. Jadwiga: A dobrze... ip... tylko teraz mnie trochę głowa boli...
Basia: A to polopiryna powinna pomóc.
P. Jadwiga: Tak, chyba ma pani rację.
Łyka całą paczkę, popija herbatą i idzie do swojego pokoju.
Po chwili do kuchni wpada Karolina, wsypuje do talerza płatki kukurydziane, zalewa zimnym mlekiem i pochłania wszystko błyskawicznie. Tymczasem Basia starannie, w zwolnionym tempie smaruje chleb pastą rybną, kładzie pajdki na talerz i drepcze do pokoju skąd dochodzą już porykiwania rozbudzonego Adasia.

Scena II
Pokój Basi.
Basia: Ścisz to radio!!!
Adaś (śpiewając,0): Ooo... miła moja... ćwierkają wróbelki...!
Basia: Zwariowałeś??? Chyba ci jeszcze nie przeszło po wczorajszym.
Adaś: Bo ja wyrżnąłem orła w dzień...

Scena III
Pokój Karoliny a dokładnie pokój Karoliny i korytarz.
Karolina: Baśka, pospiesz się, już 7.30, nie zdążymy na zajęcia!
Basia (gdzieś z głębi swojego pokoju,0): Zaraz, tylko Adasia ululam!!!
Słychać śpiew: "aaa... śpij Adasiu śpij, bo dostaniesz w ryj. Aaa... śpij Adasiu kochany bo pójdziesz z torbami...
Adaś: No idź już, idź, będę grzeczny.
Basia: Napewno???
Adaś: Tak!
Basia szybko się ubiera i obie z Karoliną wychodzą z domu na zajęcia.

Scena IV
Na klatce schodowej.
Po całej klatce rozchodzi się tupanie dwóch par butów. Na II piętrze rozlega się szczekanie psa, ale Basia ucisza je jednym, głośnym "MIAAAUUU!!!" co powoduje uchylenia drzwi niektórych przerażonych sąsiadów.

AKT III
Scena I
Otwierają się drzwi mieszkania i dziewczyny wpadają po zajęciach.
Basia: JEŚĆ!
Karolina: PIĆ!!
Basia: SIUSIU!!!
P. Jadwiga: SZCZYPIÓREK!
Basia i Karolina: KTO?!
Basia: Kurde, kibel zajęty.
Karolina: To zajmij mi kolejkę.
Basia: Dobra. (do pani Jadwigi,0): Gdzie sprzedają talony?
P. Jadwiga: Szczypiórek to mój daleki krewny. Spotkaliśmy się gdzieś tak po wojnie i obiecał, że mnie odwiedzi.
Karolina: Aaachaaa...
Basia: Aaa.. Boryna!
Karolina: To kibel, znaczy toaleta wolna??
P. Jadwiga: Oczywiście!
Nagle otwierają się drzwi i do mieszkania wchodzi Iwonka. Czeka aż pani Jadwiga wycofa się do swojego pokoju i dopiero zaczyna rozmowę.
Iwonka: Dziewczyny! Jadę do Jarka!!
Basia: Dojarka? To już ci ekonomia nie wystarczy, musisz szkolić się w gospodarstwie??
Iwonka (wyraźnie zbita z tropu,0): Jarek, to człowiek.
Iwona zdumiona niesamowitą inteligencją Basi kręci głową i wycofuje się do swojego pokoju. Tymczasem Karolina zaspokoiwszy niektóre potrzeby natury cielesnej kieruje się do swojego pokoju. Basia wkrótce dołącza do niej.

Scena II
Pokój Basi.
Basia: Adasiu, where are you???
Adaś(gdzieś z kąta,0): Heeelp!
Basia (rozglądając się wokół,0): Gdzieś ty wlazł!?
Po chwili zauważa wystające zza łóżka nogi.
Basia: Czego tam szukasz?!
Adaś: Nie wkurzaj tylko mnie stąd wyciągnij!
Basia jednym ruchem wyciąga zaklinowanego za łóżkiem Adasia i pomaga mu dojść do siebie.
Adaś (po chwili,0): Życieś mi uratowała!
Basia: Eee, drobiazg. Kupisz mi naszyjnik z szafirów, kolczyki do tego oprawiane w platynę i sprawa załatwiona.
Adaś (w poetyckim uniesieniu,0): O Dulcyneo! Puchu mój...
Ale spotkawszy stanowczy wzrok Basi, milknie.
END


21:53 / 07.04.2002
link
komentarz (0)
19:26 2002-04-07

A, przypomniałam sobie jeden z momentów snu. Padał deszcz. Spojrzałam za okno i ze zdziwieniem dostrzegłam, że wszystkie drzewa się zazieleniły. To było takie niezmiernie optymistyczne.
Przed chwilą wróciłam z kościoła. Kala przyjechała do domu. Nie mam ochoty z nią szczególnie rozmawiać. Nie, nie bez powodu. Bardzo w niej nie lubię tego, że jak coś zmaluję to ona nie piśnie słówka tylko potem, po kilku miesiącach albo latach wypomni mi to w towarzystwie w takie sposób, że mi w pięty pójdzie. Tej cechy bardzo u niej nie lubię. Każdy popełnia błędy a ona zachowuje się tak, jakby była ideałem. Tak nie można. W piątek u Ani mi coś niby z uśmiechem wytknęła i to mnie bardzo zabolało. Niby nic, ale jednak...
Śpiąca jestem, chyba też odchorowuję wczorajszą noc. Dziś padnę o 22-ej, nie ma siły.
O, Karolina chyba się obraziła na mnie przez ta moja małomówność i poszła sobie gdzieś. A mi sie nawet nie chce zaczynać dziś jakiegokolwiek tematu. Niestety, jako słuchacz jest kiepska, bo na kilka moich słów odpowiada potokiem zdań a mi się nie zawsze chce tego słuchać po raz kolejny. Ot, jaka zła ze mnie baba. Powinnam pojechać na Alaskę, założyć pustelnię i nie kontaktować się z innymi ludźmi ;,0)
W radiu zapowiadają na jutro poprawę pogody, pożyjom - uwidzim.
Skryta się jakaś zrobiłam. Coraz częściej nie mam ochoty opowiadać Kali o tym co sie u mnie działo, dzieje i dziać będzie. Wiele rzeczy zostawiam dla siebie a kiedyś taka wylewna byłam. Starzeję się pod tym względem, ot co ;,0)
A siódemka to kiepska liczba jak dla mnie. Dobrze, że dzień się kończy. Krashan, proponuję rozmowę na żywo, IRC wykrzywia w paskudny sposób i reakcje i wszystko.
21:51 / 07.04.2002
link
komentarz (0)
16:56 2002-04-07

"Łabędzia białego jak kreeeeedaaaa
tylko jeża....."

Hihihihihi... Wyłapałam błąd ortograficzny w napisach końcowych w "Na dobre i na złe". "Wój" - pomyslałam najpierw, że pewnie ja już jestem na bakier z ortografią, ale sprawdziłam dla pewności w słowniku. Chyba im mailem pchnę tą radosną informację, że tego kogoś od napisów trzeba upomnieć, bo kala nam piękną polszczyznę i tym sposobem młodzież dezorientuje. I tak im się sieczka zamiast mózgu robi od tych gier, komputerów, internetu i czort wie czego jeszcze.
W ciągu ostatnich dni ściga mnie uporczywie myśl o zamążpójściu. Musiałoby mną nieźle trzasnąć miłość bym zdecydowała się na ten krok. O ludy, co za paranoja, sama siebie skazuję na samotność. To chyba odwrotnie niż wszyscy ;,0) Gdy się tak lepiej nad tym zastanowić to mi musi być w takim razie dobrze samej. Muszę się lepiej pilnować by nie marudzić nad swoim losem i tym wszystkim.
"Daj mi dziecko spokój, idź posprzątaj pokój..."
Nie, dziś jest niedziela, więc nie będę sprzątać ;,0) Śny miałam przepiękne, jakiś urodzaj na nie ostatnio. Tylko masażysta by się przydał, bo łopatka piekielnie boli i wymaga pilnego wymasowania. Kwietniowa zima za oknem trwa nadal. Jak to dobrze, że nie musiałam w nocy wracać pieszo do domu. Czapka wróciła do łask, jak też szaliczek i ciepły golf.
Potańczyłabym, ale może bez przesady, dziś nie ma imprez a jutro biorę się do nauki. W piątek jest koło z fizy i trzeba je napisać. Tylko w środę będzie przerywnik w postaci Odeonu. W następną sobotę jak dobrze pójdzie to znów wybiorę się do Rejsu. A, właśnie, jest Kopyść. Prawdopodobnie będziemy mieli gości na noclegu. Nie mam zamiaru iść na żeglarskie imprezy. Mam swoje ścieżki ;,0)
Uuuuuaaaaaaaaa.....zieeeeew. Połknęłabym smoka z tym rozstawem szczęki. Spałam 8 godzin i wystarczy. Poza tym w dzień śpi się i źle i niezdrowo jak dla mnie. Czy ja mam coś jeszcze ciekawego do napisania, czy też moge iść się myć?
Ożesz ty orzeszku...
21:50 / 07.04.2002
link
komentarz (2)
02:01 2002-04-07

Było super! A miałm już nie iść. Zazwyczaj jest tak, że jak się nie chce iść to jest świetna zabawa. Obyło się bez rezerwacji stolika. Weszłam bez przeszkód, dostałam piwo i listę piosenek do łapki. Na "dzień dobry" poleciała już zwyczajowo Kayah. Nie wiem co jest takiego w tym kawałku. Śpiewam go od niechcenia, ambitny jakoś za bardzo nie jest a najbardziej się wszystkim podoba z tego co prezentuję. Lista czekających bardzo krótka i oby tak dalej. Towarzycho było zabawowe i miłe. Fajnie jest samemu iść do knajpy, nie z własną grupą tylko zdanym na siebie. Robię to od kilku miesięcy i to jest to! Outsider. Dokładnie tak jest. Nie pasuję do żadnego środowiska, grupy. Umiem pobyć z nimi jakiś czas, ale i tak jestem poza tym, taki latający kation ;,0)
Sen mi się sprawdził!!! Oj ten "Sokół" (sklep,0), wyśnił mi się, wyśnił. Zobaczymy co z tego wyjdzie i czy w ogóle coś będzie.

"Mój sokole gromowładny
pytaj o mnie stepów sławnych
[...]
My wpatrzeni, zasłuchani
Tak współcześni aż do granic
W ciemnej knajpie po kryjomu
Przytulamy się"

Ot, ale przerobiła. Hihihi... Mrrauuu...;,0)
Szkoda, że nie było dwóch mikrofonów, wtedy zrobilibyśmy istne cacko z tej piosenki a tak musieliśmy sie szybko dzielić mikrofonem. Sobotni wieczór 6 kwietnia uważam za szalenie miły, owocny w wydarzenia i kto to wie co jeszcze...?;,0),0),0),0)
Tylko Ula była nie w humorze i nie wiem co się stało, bo nie chciała powiedzieć. Serce się kraje, gdy widzisz jak tak sympatyczna dziewczyna siedzi smutna i nie wiesz jak jej pomóc. Wierzę, że jednak wszystko się dobrze ułoży i na twarzy Uli znów będzie gościł piękny uśmiech, bo właśnie w nim jej do twarzy.
No to jestem ulubienicą kilku klubów w Białymstoku. Nie mogę się doczekać by wystąpić w innym mieście, zobaczyć jak tam reaguje publika. Boże, dziekuję Ci za ten talent! Przynajmniej to mi wychodzi dobrze.

Bliźnięta (21.05-21.06,0)
Powolne, ale wazne przemiany wewnętrzne. Koniec ze strachem i niepokojem o pracę. Mniej interesująco w związkach sercowych - być może jakieś dramatyczne rozstanie.

Wiedziałam, że będzie się z czego pośmiać ;> Stałej pracy nie ma, swiązków sercowych brak ;> Hmm, a może ja nie jestem bliźniakiem? Zerknę w dowód. Eee, jak wół pisze 4 czerwca. Odszczepieniec! Hueh. Babo, ty idź spać, bo jeszcze zrobią cię dozorcą, albo etatową damą bez celu. Bez wzgledu na porę roku będziesz musiała łazić po dachach i robić "Bruuuuunhiiiiildooooo..." A w taką noc jak dziś możesz zaczepić się o własne prześcieradło zawinięte tak, jak białej damie przystało.
"Pasł Basiecek seść łowiecek nie licząc psa
była niezła rozpierdziucha na jednej z hal
łoj diridi...."
Masz ci los, do tego twórczość własną uprawia.
Krzyś już pewnie śpi a ja markuję. Hmm, hmm... Dostarczono mi tematów do rozważania. No no no (wbrew pozorom to nie jest po anglijsku,0).
"Żyrafę ze stołka gdy trzeeeeba
ale jeża przelecieć się nieeeee daaaa...."
Cycatowy loguś ;,0) Ale piosenką o jeżu żegnam się z tym pięknym wieczorem i zmierzam ku nieskończonym przestworzom snu. Mądrości wskaż mi drogę (bym nie potknęła się o kapcie,0). Na pytania co wąchałam odpowiadam "NIC" ;,0) Branoc.
Łodejdżełobuziełodmojejłowiecki
21:10 / 06.04.2002
link
komentarz (0)
15:48 2002-04-06

Sobotnie lenistwo. Czyżby? Przepisałam kilka potrzebnych mi tekstów, przećwiczyłam solidnie kilka piosenek, wypełniłam kilka formularzy na kolonie. Zaraz wstawiam pranie, ono na szczeście samo się zrobi.
Sny były nieźle zakręcone. Ucieczki, podróże, dworce i namiętność. Obudziłam się, ekhem, w dziwnym nastroju ;,0)
Nie wiem co będzie dziś wieczorem, bo stolika w Rejsie nie dało się zarezerwować. Paranoja, kaucja 20 zł od osoby!! Może wybierzemy się na łut szczęścia, a nuż uda się wejść za protekcją. Póki co, czas na obiadek.
21:09 / 06.04.2002
link
komentarz (0)
23:48 2002-04-05

Dzień bardzo miły. Na uczelni tylko ćwiczenia z fizy (byłam przy tablicy,0). Nawet nie chciało mi się iść na sieć. Poszłam odwiedzić Zuziaczka i jej mamę. Dawno się tak świetnie nie bawiłam. "Co ta ciotka z tobą robi" padało z ust Ani dość często. Były śpiewy, tańce, jazda samochodem. Aneczka nie wierzyła, że mam prawo jazdy, więc musiałam je jej okazać. Zdziwiła się. Zrobiłyśmy pyszny obiadek. Była zupa ogórkowa i placki ziemniaczane. Mniammm... Jedno i drugie rewelacyjne w smaku. Objadłyśmy się jak bączki i tak to się skończyło ;,0) A potem było piwo... Przyzwyczajam się chyba do piwa, bo już trochę inaczej reaguję na ten trunek.
Polsat zaczął emisję Idola. Ech, oglądałam jak "szanowna" komisja poniża uczestników. Rozumiem, że chcieli być szczerzy, ale to juz przekraczało granice dobrego smaku. Jaki mieli w tym cel? Nie mam pojęcia. Może ostudzić zapał w dążeniu do źle pojmowanej kariery? Wyobrażam sobie jaki to musiał być bolesny kop dla uczestników. Rozumiem i współczzuję, akurat takiego doświadczenia nie chcę mieć. Wracałam w nocy do domu i zastanawiałam się. Czy chodząc do klubów karaoke ja nie mam większych ambicji? Czy tak to moga ludzie odbierać? Właściwie nie interesuje mnie to jak to odbierają ludzie. Mam inne cele w życiu, wartości, których staram się przestrzegać. A śpiewanie na karaoke daje mi kop do życia, działania i wiele radości. Tam się bawię, jestem sobą a nie upacykowana laleczką w rękach koncernu muzycznego. Obiecałam sobie, że pójdę tylko na jeszcze jeden casting: do "Szansy na sukces" i to tylko dlatego, by poznac pana Manna i pobwić się tam.
Czas iść spać by wstać o jakiejś rozsądnej porze. Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień?
21:09 / 06.04.2002
link
komentarz (2)
11:04 2002-04-05

Nie, dziś nie będę dużo pisać. Szczerze, to nie mam ochoty, jeszcze przeżywam to co się stało wczoraj. Może za dużo się tym przejmuję, ale trochę to mną trzasnęło. Niecierpię takich sytuacji. Poczułam się dotknięta stwierdzeniem o sukience, w której miotła też wyglądałaby grubo. Strasznie mętnie tłumaczę, ale nie wiem co mam o tym myśleć, sądzić. Niecierpię polowań na żonę, bo wtedy traktuje się daną osobę przedmiotowo. Wrrr...
By nie było z okazji piątku tak smutno, zacytuję dwa dialogi. Pierwszy miał miejsce przedwczoraj w Odeonie. Siedziałam wsród lekarzy, którzy wygłupiali się mówiąc, że są stewardessami, kosmonautami. Przyszedł jeszcze jeden ich kolega. Chłopak, z którym rozmawiałam przedstawił mi go mówiąc:
- On jest pilotem myśliwca.
- Jaki typ myśliwca? - Zapytałam rzeczowo.
- Szpital zespolony im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku - odpowiedział nie namyślając się długo.
- To on lata??? - Byłam bardzo zdziwiona acz rozbawiona.
Rozmówca zbaraniał, nie wiedział co odpowiedzieć, po czym twarz rozjaśnił mu uśmiech:
- O tej porze (była 22,0) dzieją się tam różne rzeczy.

Wczoraj siedzieliśmy, jak to ostatatnio, w pracowni komputerowej. W sali za nami było jakieś kółko fizyczne dla licealistów. Sami chłopcy w wieku 16-18 lat. Wychodzili co jakiś czas. Wyszło raz dwóch i przechodzili przez naszą pracownię komputerową.
- Trzeba im przynieść i wpuścić tu wirusa - powiedział jeden z nich zarozumiałym tonem.
Właśnie mnie mijali gdy powiedziałam:
- Wirusa na linuxa???
- Wiesz, w tym wieku to wydaje się jeszcze możliwe - odpowiedział mój kolega siedzący naprzeciwko.
Już dawno ta uczelnia nie słyszała tak demonicznego i głośnego śmiechu jak mój wtedy.

Dobra, czas na ćwiczenia. W końcu jest nowy dzień, nowa karta. Nie warto przejmować się tym wszystkim tylko żyć dalej i cieszyć się ze wszystkiego co nas otacza.
17:18 / 04.04.2002
link
komentarz (2)
Skoro siedze z wtyczka w sieciowce to popisze jeszcze chwile ;,0) Humor powraca z wygnania ;,0)
To nieszczesne zdjatko w prawym gornym rogu z ta iloscia pieknych pikseli bylo robione na poczatku lutego, gdy na swiecie goscil jeszcze goracy karnawal. Pewnej niedzieli zebraly sie trzy baby z torbami kosmetykow i zaczely sie mazac. Wyszedl mi tym sposobem make up - jak go nazwalam - elfi. Nie zdazylam tego potem zmyc, bo trzeba bylo gonic ostatni autobus do domu. Wszystko ma swoje dobre strony bo pierwszy raz poszlam z rozpuszczonymi wlosami, nie zwijajac ich pod kapelusz i okazalo sie ze wygladam super:,0) Na codzien maluje sie zupelnie inaczej (bez przesady,0). A zreszta, trzeba wstawic jakas normalna fotke ;,0)

Dawne zdjecie, bo z czerwca 1998 r.

normalniejsze
16:36 / 04.04.2002
link
komentarz (0)
Prosze Panstwa, nie bede ukrywac - wkurwilam sie na zajeciach z sieci. Ja rozumiem, ze dla niektorych (tych co administruja od jakiegos czasu serwerem,0) pewne rzeczy sa oczywiste (wcale nie jakies proste,0) ale skoro ma sie nauczyc studentow to trzeba umiec im najpierw wytlumaczyc a nie zadac nie wiadomo czego. Wrrr... Nie jestem glabem, ale dzis bylam tak skolowana a jak sie okazalo to co mielismy zrobic robilo sie prosto.
13:28 / 04.04.2002
link
komentarz (0)
08:54 2002-04-04

Oczy na zapałki, poszłam spać coś około 2 w nocy. Bawiłam się super. Traf chciał, że przedwczoraj były Mirka urodziny i wczoraj w Odeonie była mała imprezka z tej okazji. Wipiłam całe piwo! To chyba cud, iż wypiłam aż pół litra tego trunku. Był tort ze świeczkami, a jakże. Mirek wziął wdech i... zdmuchnął wszystkie świeczki naraz. Kurcze, spaliłąm wszystko, trzeba było pisać wszystko od początku.
Poszłam sama do Odeonu, Ewie pewnie coś wypadło. Dawno mnie tam nie było. Wchodzę do knajpy, Mirek fru ze sceny, pomyślałam że dawno mnie nie widział i ucieszył się na mój widok. Zaprowadził mnie do stolika, przedstawił swoim znajomym, przyniósł piwo. Milutko. Zamówiłam trzy piosenki i zaczęłam się rozglądać. Zdziwilo mnie ciasto na stole i taka ilość chipsów, ale nie zastanawiałam się nad tym. Zresztą zaraz wybiegłam na scenę zaśpiewać Kayah "Na językach". Oklaski, itepe. Zmartwiłam się nieco, bo moja Madonna "Don't cry for me Argentina" była za jakieś 20 piosenek. No cóż, czas na zabawę. Albo mam już kiepską pamięć, bądź też tych znajomych jest już sporo. W każdym bądź razie, mowią mi "cześć" a ja nie wiem któż to jest. Kojarzę twarz, ale żeby tak jeszcze przypomnieć sobie skąd ją znam i jak ten ktoś ma na imię to wyższa szkoła jazdy.
Jak miło, znów podchodzili do mnie, zapoznawali się gratulując głosu. Nasłuchałam się, ale by nie przesadzać z brakiem skromności to nie będę cytować tych pochwał, achów i ochów. Lekarze (znajomi Mirka, z którymi bawiłam się tego wieczoru,0) jednogłośnie stwierdzili, że jestem tam najlepsza. Heh, niech im będzie ;,0) Dosyć na ten temat!
Znów był Mirka kolega. Echh... pisać na ten temat czy nie pisać? Już dawno wpadł mi w oko, ale nie przewidując bym miała u niego jakiekolwiek szanse zachowuję spokój, bo co innego mi pozostaje w tej sytuacji?:,0),0),0) Blondyn i to w takim typie jaki mi się podoba.

"- Słodzisz? - odezwała się Magrat od drzwi.
[...]
- Cukru do herbaty?
- Trzy łyżeczki.
Była to jedna z nielicznych zgryzot w życiu Babci Weatherwax: mimo wszelkich wysiłków, osiągnęła szczyt swej kariery z cerą niczym jabłko i ze wszystkimi zębami. Żadne uroki nie potrafiły zmusić kurzajki, by zapuściła korzenie w jej urodziwej, choć odrobinę końskiej twarzy. Ogromne dawki cukru dawały tylko niewyczerpaną energię. Raz nawet odwiedziła w tej sprawie maga, a ten wyjaśnił, że to skutek metabolizmu. W pewien niewyjaśniony sposób poczuła się wtedy ważniejsza od Niani Ogg, która - jak podejrzewała - nigdy w życiu nie widziała metabolizmu."

To oczywiście rewelacyjny, kochany Terry Pratchett i jego "Trzy wiedźmy". Zacytowałam to by nawiązać do mojego metabolizmu. Ja go chyba widziałam a przynajmniej czuję obecnie ;,0) Żeby nie zapeszyć - jest rewelacyjny. Chyba udało mi się namówić swój organizm do współpracy w kwestii chudnięcia. Świąt nie odczułam, pociągu do słodyczy nie mam co jest i dziwne i niepokojące, ale nie czas i pora zastanawiać się nad tym. Marzeniem moim jest stracić na początek po 10 cm w talii i biodrach. A właśnie, trzeba kupić trampki, dogadać sie z trenerem i chodzić na siłownię. Zawsze to inaczej ćwiczyć w towarzystwie i w warunkach do tego przeznaczonych. Dagmara (jedna z współspaczek,0) chce też chodzić razem ze mną i Ania - mama Zuziaczka. Oj, niezłe towarzycho się zebrało.
Czeka mnie ciężka noc, bo jutro mam koło z elektromagnetyzmu.
O, spojrzałam w kalendarz i co się okazało? Dokładnie za 2 miesiące strzeli mi ćwierćwiecze. Piękny wiek ;,0) Pchają mi się na usta słowa "ćwierćwiecze mija a ja niczyja..." He he he. Zebrało mi się na żarty. Jak tak dalej potrwa to nieźle zapowiadają się dzisiejsze zajęcia z sieci komputerowych ;-> Ou, no właśnie, jeśli już mowa o moich ulubionych zajęciach to muszę jeszcze napisać na nie pracę. Ciekawe jak Wojtkowi spodobała sie ostatnia? Cud, że nie wplotłam w nią jeszcze fabuły (praca była o DNS-ie,0). Nic straconego, dziś mogę to zrobić. Będą wędrówki pakietu po serwerze, pęk kluczy do ssh i wymiana handlowa ftp'em ;,0)
Viva D'Artagnian! Viva Francaise! Viva Laxigen! Niech żyje dobre samopoczucie i humor! - Że tak powiem ze swojska ;,0),0),0),0),0),0)

20:06 / 03.04.2002
link
komentarz (3)
12:14 2002-04-03

Zakochałam się a do tego mężczyzna, przedmiot moich westchnień szalał za mną. Niestety, to był tylko sen, bardzo długi i piękny sen. Obudziłam się nie otwierając oczu a on jeszcze trwał i trwał do czasu aż postanowiłam wstać. Rewelacyjne uczucie leżeć głową na kolanach, otoczona opieką, być głaskaną po głowie. Chodziliśmy razem po czymś w rodzaju dużego, krytego bazaru. Tkliwość za serce łapała gdy widziałam jak mu na mnie zależy. Teraz mam wrażenie jakbym go znała tu, w życiu, ale nie mam pojęcia kto to jest, prawdopodobnie to tylko takie wrażenie. Ech, to było piękne przeżycie. Na szczęście nie czuję się teraz źle z powodu tego, że sen był tak piękny a rzeczywistość jest nadal taka jaka jest. Jest mi miło, pozostały uczucia nie do opisania.
Wczoraj w promesie wyszłam, zaśpiewałam, zakasowałam wszystkich. Skromna to jestem aż do przesady ;> PIerwszy raz tam byłam. Gdy zamawiałam piosenkę u Dj'a to patrzył na mnie z politowaniem. Ha, nie trzeba sądzić po wyglądzie! Obserwowałam jak w trakcie mojego występu zmieniał mu się wyraz twarzy ;,0),0),0) Wychodząc machnęłam mu "cześć", Ewa widząc jego reakcję powiedziała do mnie "wiesz, on cię chyba bardzo polubił". Dziś idziemy do Odeonu i tam będziemy jak u siebie ;,0)
W trakcie porządkowania papierzysk znalazłam kilka rzeczy pisanych kiedyś przeze mnie. Popłakałam się ze śmiechu, bo przypomniałam sobie okoliczności tworzenia tego. A, niech będzie, przepiszę jedną tutaj.

WIELKIE BUM czyli kto wpuścił Bociana do koszar?

CSMW (Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej,0) w Ustce. Jest 5.15 rano. Pobudka.
W jednej z sal śpi Bociek, w innej Basiek, a jeszcze innej Nashy.
Głos z korytarza: POOOOBUUUUUDKAAAAAA!!! SZYBKOO WSTAAAWAAĆ!!
Z sal dochodzą niewyraźne głosy zaspanych marynarzy. Słodko śpiące Bocian i Basiek nie reagują. Nashy przeciąga się w łóżku, po czym wstaje i rozgląda wokoło.
Głos z korytarza: ZAPRAAAWAAAA!!!
Na korytarzu panuje zamieszanie. Marynarze pospiesznie się ubierają i biegną na plac przed budynkiem. Nashy ziewa przeciągle i pada na łóżko skąd po krótkiej chwili słychać cichutkie pochrapywanie. Zza okna dochodzą gromkie pokrzykiwania, korytarz i sale zostały prawie puste. Zdawało się, że trzem rodzynkom, śpiącym z minkami aniołków nic nie grozi. Niestety, do czasu. Korytarzem skradał się złowrogo st. mar. Stanął przy łóżku mar Bocian i...
St. mar.: WCZASÓW WAM SIĘ ZACHCIAŁO?!?!
Mar. Bocian otworzyła jedno oko, ziewnęła szeroko i odwróciwszy się plecami do st. mar. nakryła głowę kocem. St. mar. skrada się do następnej sali, gdzie śpi mar. Basiek.
St. mar.: POBUDKAAA!!
Basiek (zaspanym głosem,0): Ale pierwszy jest wykład to mogę pospać. Pójdę na ćwiczenia.
St. mar.: Tu nie studia, marynarzu!!!
Basiek (z zadowoleniem,0): Taaaak??? To znaczy, że nie ma zajęć i mogę jeszcze pospać!
Po czym zasypia błogo. St. mar. mocno zdenerwowany człapie do sali Nashy.
St. mar.: BAACZNOŚĆ!!!
Nashy staje szybko na baczność, mruczy pod nosem jakieś regułki po czym znów pada na łóżko i zasypia. St. mar. woła kilku kolegów do pomocy. Skutek jest taki, że ćwiczącym na placu marynarzom ukazuje się niezwykły widok. Trzy rude, zaspane niewiasty - rodzynki CSMW - kroczą zaspane w niezwykłych strojach. Ci co na nie spojrzeli, zamarli. Na czele maszerowała mar. Basiek ze swoją króciutką, rudą fryzurką, która wyglądała tak jakby przeszedł przez nia potężny tajfun. Do tego koszulka włożona na lewą stronę i trampki z fruwającymi na wszystkie strony sznurówkami. Za nią szła mar. Nashy w cienkiej nocnej koszuli i narzuconej na to kraciastej koszuli. Była tylko w skarpetkach. Jednak na widok trzeciej kroczącej wszystkim opadły szczęki. W swej kremowej, dwuczęściowej piżamce chwiejnym krokiem szła mar. Bocian. Na głowie miała piękną, kolorową i sterczącą na wszystkie strony koroną z miekkich papilotów. Jeden z nich sterczał zza ucha dodając szelmowskiego wyglądu Boćkowi. Najdziwniejsze było to, że mar. Bocian szła boso, z zamkniętymi oczami i wyciągniętymi przed siebie rękami. Jej czarne majteczki prześwitywały przez cienką piżamę a dziurka na prawym kolanie mrugała zuchwale.
- Trójca przybyła na zaprawę - westchnięcie wyrwało się mar. Ciaszczykowi.
I wszystkie trzy niewiasty, jak na komendę ziewnęły razem szeroko.
- Kto śmiał mnie obudzić??? - Zapytała groźnie mar. Basiek.
- Ja! - Odpowiedział st. mar.
- Aaaa... to widocznie trzeba było. - Wydukała z niewinnym uśmiechem mar. Basiek.
- Macie szczęście, że to pierwszy wasz dzień tutaj! Od jutra wszystkie normalnie stawicie się na zaprawę! - Grzmiał st. mar. - A dziś na rozgrzewkę 10 kółek dookoła placu!
Mar. Basiek w czasie tej krótkiej przemowy wpatrywała się uważnie w szeregi marynarzy. W pewnej chwili jej twarz rozjaśnił uśmiech co oznaczało, że pewnie znalazła tego, którego szukała. Zanim się wszyscy obejrzeli, ona juz wisiała na szyi mar. Ciaszczyka, zwanego powszechnie Ciachem, popiskując od czasu do czasu z radości. Tym razem wszyscy usłyszeli huk opadającej szczęki st. mar. Stał jak wryty i patrzył szeroko otwartymi oczami na scenę w jednym z szeregów.

Na tym sztuka się urywa, ale Bocian dopisała potem sceny, jak miałyśmy we trzy służbę w kuchni. Też było nieźle. Jeśli to kiedyś znajdę to wklepię jako kontynuację.
Ojej, za 50 minut mam wykład z elektroniki i tak nie chce mi się na niego iść. I tak chodzę na niego już drugi raz, bo powtarzam ten przedmiot. Mam wykłady z kilku lat, wiele książek i niezłą wiedzę. Niestety, mam z taką panią doktor, która robi problemy ze zdaniem tym, co nie chodzą. Bez sensu. Statystów potrzebuje? Idę.

21:30 / 02.04.2002
link
komentarz (4)
A jednak nie odwiedze dzis Zuziaczka. Ciagnie mnie do spiewania, oj ciagnie. Umowilam sie z Ewa i idziemy do knajpy, w ktorej jest dzis karaoke. Moze przyjda jeszcze dziewczyny, byloby zabawniej ;,0) Wczoraj by odreagowac nieprzyjemna rozmowe z bratem pospiewalam gromkim glosem. Juz widze jak sie sasiedzi cieszyli ;>

No to sie trzeba juz zbierac do tej Promesy. Nie za bardzo lubie ten klub, ale chec spiewania zwycieza :,0)
20:17 / 02.04.2002
link
komentarz (0)
Jak widac zeskanowalam zdjecie Zuziaczka. Tu jednak nie widac calego jej uroku, no gdyby tak jeszcze pomachala lapkami jak to ostatnio robi.
Hmm, moze by tak ich dzis odwiedzic?
19:59 / 02.04.2002
link
komentarz (0)
Zuziaczek zeskanowany widoczny w komentarzu ;,0)
17:53 / 02.04.2002
link
komentarz (0)
11:36 2002-04-02

Wróciłam wczoraj wieczorem do siebie - do Białegostoku. Nikt mnie na szczęście nie oblał, chociaż pod blokiem ganiali się z wiadrami, baniaczkami i czym się dało. Klatka schodowa zalana wodą.
Nigdzie nie można było kupić biletu MPK i jechałam na gapę. Na pociągu też mogłabym zaoszczędzić 5 zł, bo nikt nie sprawdzał biletów. Wyspałam się i teraz leniuchuje. Czas pozałatwiać trochę spraw.
Przywiozłam mnóstwo ciasta i innych rzeczy. Zaoszczędzę trochę pieniędzy, bo przez najbliższe 2 tygodnie mam co jeść.
Czas na poranne mycie.
Acha, na drzwich powiesiłam plakat "Vanilla sky" by zakryć szybę, przez która sporo widać. Na plakacie jest Tom Cruise. Markerem dopisałam "I tak cię nie lubię, ale na drzwiach coś wisieć musi" ;,0),0),0)
17:53 / 02.04.2002
link
komentarz (0)
Lany poniedziałek

Nie miałam sił by wczoraj pisać. Dzień pełen wrażeń, śmiechu i radości. W dodatku bardzo długi dzień.
Tak jak obiecałam zaśpiewałam, chyba było ok. Dostałam od organistego podziekowania za pomoc. Jej, jak on wyprzystojniał! Kiedyś nie robił na mnie wrażenia a w piątek jak go zobaczyłam to w oku mi błysnęło. No, no, no, podoba mi się. I weź tu człowieku nie wierz, że ludzie się zmieniają.
Zjedliśmy rano śniadanie świąteczne i na imprezkę. Z siostrą pomogłyśmy cioci w przygotowaniach, była z tego powodu bardzo zadowolona. Ciocia coraz bardziej robi się podobna do taty, w końcu to jego siostra ;,0) Żal mi serce ściska gdy widzę jak się starzeje.
Dawno nie widziałam takiego dziecińca jak wczoraj. Było tego drobiazgu coś z 10 sztuk. Ten się gdzies walnie, ten chce siku a inny spać itd., itp. Mateusz wyróżniał się spokojem, uśmiechem i tym, że nie grymasił. Podziwiam to dziecko. Wstał przed 5 rano i wytrzymał cały dzień. Padł w drodze powrotnej przed 19-stą w samochodzie. Wcześniej popodrywał mnie ciągnąc za włosy (zaczepnie,0). W pewnym momencie sięgnął do włosów, ręka mu opadła... zasnął na siedząco ;,0)
Ubawiłam się rozmawiając z kuzynami. Jarek (najstarszy z trzech braci, ojciec jednego dziecka,0) wygłaszał "przemówienie przedwyborcze z programem swoich rządów". Z jego słów jasno wynikało, że byłyby to rządy twardej i bezwzględnej ręki. Po którymś tam zdaniu jego brat Andrzej (ojciec dwóch córek,0) przerwał mu:
- Ale wcześniej był już taki.
- Tak, a kto? - Jarek miał wyraźnie głupią minę.
- On robił to o czym mówisz. - Tu jedną ręką zrobił tzw. "pozdrowienie hitlerowców" a drugą wąsik z dwóch palców.
Ryknęliśmy śmiechem zbijając z tropu Jarka. Oni są świetni. Rodzeni bracia. Jeden zapędza się w wygłaszaniu swoich przemówień, ważna mina (mimo to jest fajny,0) a drugi go "gasi" takimi tekstami, że nie wiadomo co po nich powiedzieć. Zazwyczaj są jak pointa. Dyskusja toczyła się dalej gdy już Jarek ochłonął, ale nie jestem w stanie jej przytoczyć. Były też kawały. Moja Siostra królowała w tej dziedzinie.
"BYły sobie dwa koguty, jeden stary i młody. Ten młody strasznie uganiał się za kurami, gdy stary przestrzegał go: "zobaczysz, że kiedyś wysiądziesz". Idzie raz stary kogut, patrzy a pod drzewem leży młody nogami do góry. Stary mówi do niego
- A widzisz, mówiłem ci, że się kiedyś dorobisz.
- Ciiicho, bo mi spłoszysz wronę. - Odpowiada mu młody kogut."

Wieczorkiem zrobiłam mały spacerek z kuzynką żeby odwiedzić drugą ciotkę. Kuzyn mnie nie poznał! "Wyrosłaś" powiedział. Chyba miał na myśli, że się zmieniłam od czasu gdy ostatni raz mnie widział i wyładniałam ;,0) Nie rosnę od 10 lat gdy to osiagnęłam swoje 175 cm. Jego młodsza siostra jest z tego samego rocznika co ja. Ma trójkę dzieci i pracuje w gospodarstwie. Ciężko mi wyobrazić siebie z trójką dzieci, ale pewnie gdybym je miała to też byłabym szczęśliwa jak teraz gdy ich nie mam. Taki już mam charakter, że cieszę się tym co mam.


17:52 / 02.04.2002
link
komentarz (0)
Wielka Sobota

Zaśpiewałam ten psalm. Były 4 psalmy, tyleż śpiewających je. Nie umawialiśmy się co do melodii. Każdy zaśpiewał na inną! To ci osiągnięcie.
Czy można stoczyć wojnę o sernik? Okazuje się, że tak. Dziś była takowa między mną a mamą i bratową. Uparły się we dwie i twierdziły, że sernik jest zbędny. Wybuch był tuż tuż. Basiek górą! Mój upór był większy i sernik stoi w spiżarni. Przyszło mi do głowy pewne porównanie. Ciasta domowe przy tych z cukierni są jak starzy, dobrzy, sprawdzeni przyjaciele a ustrojone, wszystkie takie same lale. Siostra i ja lubimy starych przyjaciół, reszta to coś ustrojone.
mateusz bardzo lubi ciotki włosy, w dodatku próbował mi porysować politurę na twarzy. Cchodzi za mną, zaczepia.
Spotkałam dziś przelotnie swojego kolegę z ławki szkolnej i zarazem starą miłość. Zakochałam się w nim gdy już skończyliśmy podstawówkę i rozeszliśmy się w swoje strony ;,0) Wcześniej biliśmy się od czasu do czasu na przerwach ;-> Przytył i nie wygląda już tak atrakcyjnie dla mnie jak kiedyś. A ja pięknieję z roku na rok, gdybym tak jeszcze schudła trochę, ale chyba wtedy byłabym już zbyt atrakcyjna he he he ;-P
Wszystkie kłaki (psy,0) chodzą za mną i domagaają się głaskania. Funio stoczył straszny bój i ma teraz spuchniętą część głowy. Wyliże się, jak zwykle. Buntował się i brzechał dopiero jak czyściłam koło jego budy rower to uspokoił się i pokrzepiony zapewne towarzystwem zasnął. Ten pies ma kocią naturę. Fama niesie, że w wakacje znów będą szczeniaki. Ech, to cud, że ciągle są chętni. Dziś nie będę się rozpisywać, bo jest już późno a ja wstaję o 5 rano. Ech, w dodatku przesuwają czas. Jutro te chrzciny. To będzie długi dzień.


17:52 / 02.04.2002
link
komentarz (3)
Wielki Piątek

Co za szalone tempo. Nawet nie zdążyłam wrzucić notek na www. Trudno, będą dopiero po świętach. Na wsi nie mam komputera, więc świąteczne zapiski są pisane ręcznie, czego w blogu nie będzie widać. I dobrze, bo strasznie bazgrolę i trzeba było by wynajmować szyfranta.
Strasznie refleksyjny ten wieczór. Tak w ogóle to miałam niezbyt dobry humor, ale wieczorem pojawił się przynajmniej szczątkowy uśmiech. Jutro śpiewam jeden z psalmów, muszę go przećwiczyć. To już ponad 3 lata jak nie śpiewałam psalmów, ale tej sztuki się nie zapomina, jest we krwi.
Dziś padło pod moim adresem pytanie kiedy wychodzę za mąż. Odparłam, że zostaję panną. Pewnie w ciągu najbliższych dni to pytanie padnie jeszcze parokrotnie. W końcu jest zjazd Hunów (pieszczotliwa wersja spotkania rodzinnego,0). Pytanie o ślub powinno być wpisane w indeksie pytań zakazanych. Muszę zacząć przygotowywać zestawy odpowiedzi, uprzejme ale ze szpilą. Rodzinko kochana, chętnie dołączyłabym do grona szczęśliwych mężatek, ale nie wydam się za pierwszego lepszego. Skoro mam z tym człowiekiem spędzić resztę życia to musi mieć pewne, odpowiadające mi cechy. I odwrotnie. Ja też muszę mu odpowiadać.
Marzę by budzić się przy boku mojego męża, robić mu śniadanie, dbać o niego a przede wszystkim kochać z całego serca i okazywać mu tę miłość. Mieć z nim dzieci, najlepiej czwórkę ;,0) Rozpieszczać je do pewnych granic. Kochać, kochać, kochać... W dodatku rozkleiłam się, bo w TV1 puścili "Stalowe magnolie". Piękny film.
Mama oznajmiła, że nie będzie mojego sernika. Bunt na pokładzie. Sernik będzie ;> Jako córka przyznaję - jestem strasznym dzieckiem. Jak moja mama wytrzymuje drugi raz coś podobnego? Ha, mój bratanek jest zadziwiająco do mnie podobny charakterologicznie. Nawet groszek wyjada z sałatki w tym samym wieku ;> Kolejna indywidualność nam rośnie pod bokiem. Czy ja tez byłam taka kapryśna i wredna a do tego szantażystka???


17:51 / 02.04.2002
link
komentarz (0)
12:14 2002-03-29

Posprzątałam i już tylko wrzucę zaraz kilka rzeczy do plecaka, zakręcę główny zawór wody i w droge. Bardzo nie lubię zostawiać mieszkania na tak długi czas. Zawsze martwię się czy się coś nie stało.
Niestety, nie mam dziś czasu na dłuższe pisanie, więc tylko chciałabym Wam wszystkim życzyć:
Przyjemnego spędzenia czasu, wypoczynku, ciepła rodzinnego, zdrowia psychicznego, radości życia i spokoju serca. I wielu, wielu pięknych rzeczy. Obyście te Święta wspominali jak najlepiej.
Pyszności na stole i zdrowego rozsądku przy stole ;-,0)
Do przeczytania we wtorek.
Całuję mocno ;-,0),0),0),0),0)

17:51 / 02.04.2002
link
komentarz (0)
00:14 2002-03-29

"Każdy ma jakiegoś nicka, każdy jakiś serwer ma
a ja w domu mam kompika
pine, telnet, ssh"

Takie rzeczy się układa gdy wraca się wieczorem do domu. To oczywiście ma melodię z moich lat dziecięcych. Ech, to takie małe zboczenie z ukłonem w kierunku sieci ;,0)
Dozorca prania programowanego i wirowania wysokoobrotowego - oto jest moje stanowisko przez najbliższych 40 minut. Nie miała baba co robić po nocy to włączyła pranie.
Pozwolę sobie tu zacytować pewną rzecz. Stworzyłam to rok temu a inspiracją było opakowanie po chipsach. Śmiałam się z tego do łez.

"Instrukcja dotykowego kontaktu intymnego.

(Korzystajac z okazji chcialabym pozdrowic chomika, papuge, psa sasiada i ciocie Fele.
;P>>>>>>>,0)

Instrukcja dotykowego kontaktu intymnego w kilku smakach:
- gorzkiego zawodu
- slonego rozczarowania
- krwi i wypluwanych zebow
- bezsmakowa.

Basiek Co. Ltd. Itp. Etc. z ZOO nie gwarantuje niczego, wrecz wzbrania sie przed odpowiedzialnoscia za skutki Instrukcji. Firma nie posiada certyfikatu zapewnienia jakosci ISO 9002 za to posiada WinShit 98, misia z dziura w brzuchu i nie zaplacone rachunki za komorke (nieprawda, ze mam najnowsza plyte Just 5 z autografem Agnieszki Chylinskiej!!!,0).

Sklad: chyba wszystkie litery polskiego alfabetu, troche miejsca na dysku i stracony czas czytelnika poswiecony na przeczytanie tych bzdetow.

(Pozdrawiam rowniez mrowki faraonki bedace na goscinnych wystepach w mojej kuchni,0)

Przechowywac w wirtualnej rzeczywistosci.
Pisane w bardzo goracej atmosferze zimnej, pochmurnej i kwietniowej nocy.
Jesli produkt nie spelnia panstwa oczekiwan to prosze uniesc reke na wysokosc glowy, zgiac palec wskazujacy i popukac sie nim w czolo.

(Zapomnialam pozdrowic to cos co skrobie w szybke mojego piekarnika,0)

Instrukcja:

1. Uniesc prawa reke.
2. Przeniesc ja na noge kobiety.
3. Opuscic reke na owa noge.
4. Wykonywac ruchy posuwiste wzdluz tej nogi.
5. Jesli masz jeszcze wszystkie zeby to wroc do punktu 4.

(Ciociu, mam pluskwe pomilenijna!!! Przywiozlam ja z ostatnich wakacji w Chalupach, Macius zlapal ja w szybie wentylacyjnym naszego osrodka!!!,0)

6. Jesli sie znudzi to:
- uniesc reke,
- przeniesc ja na np. krzeslo
- podeprzec sie nia wstajac
- wyjsc rzucajac przez ramie pozegnanie.
7. Natomiast, gdy masz caly czas wszystkie zeby i nie znudzi ci sie
wykonywanie ruchow posuwistych, mozesz zmieniac umiejscowienie
swojej reki, pytajac wczesniej kobiety, czy jest wolna.

Niniejsza instrukcja jest tylko wskazowka, ktora ma za zadanie dac wyobrazenie o dotykowym kontakcie fizycznym na pierwszej randce z kobieta.
Scisle przestrzeganie owej Instrukcji nie jest wymagane, wrecz wzbraniane.

Copyright by Basiek&Krupiki Band
Bialystok Rulez 2001"

Oj, to już rok spędziłam z moim kochanym komputerkiem. Mam nadzieję, że spędzimy jeszcze razem wiele upojnych i twórczych lat ;,0),0),0)
Przydałby mi się masaż pleców i nie tylko. Taki mocny... przynajmniej na początku. Mrrauuuu... Ojej, i co ja narobiłam. jest późna noc z głośników płynie dość... hmm... zmysłowa muzyczka a do tego wyskoczyłam z tym masażem. Ach, wtulić się mocno w męską pierś, utonąć w morzu doznań. Upoić się smakiem, zawrócić w głowie pieszczotą.
Wkroczyłam na grząski grunt. Zastanawiałam się dziś skąd biorą się zdrady. To pewnie zależne od charakteru i innych cech. Analizowałam swoją przeszłość myśląc nad tym, czy ja tak naprawdę jestem wierna. Przez dwa lata nie obejrzałam się za innym facetem będąc z Tomkiem. Nie obchodzili mnie. Kochałam go bardzo mocno (nadal kocham, bo miłość się nie kończy,0), czułam się kochana i to mi wystarczało. Absorbował mnie straszliwie, pewnie przez jego nieprzewidywalność. Nie było nawet czasu na to by myśleć o zdradzie ;,0) Z innymi było zupełnie inaczej. Paskudny mam charakter pod pewnymi względami. Trzeba nie lada pomysłowości, cierpliwości i innych cech by zatrzymać mnie przy sobie. Musi mnie mocno trzepnąć serducho bym twała przy swoim wybranku. No cóż, to się roztrzyga w ciągu pierwszych tygodni. Nie oszukujmy się, będę uroczą panną (nigdy starą,0) ;,0) Będę wiedźmą, tak... A czy ja nią juz nie jestem? ;> To co w takim razie robię w czasie pełni księżyca w domu??? No tak, mam zwolnienie z powodów technicznych i zdrowotnych. Nie dość, że jestem kilka dni po bańkach to w dodatku silnik w miotle "kaszle". Dolecieć nie mogę, tańczyć nago tym bardziej. Ot i taki pożytek.
Z ogromnej góry roztacza się widok na piękną dolinę. Stoję na niej a ciepły acz mocny wiatr pobudza wiekszość zmysłów. Rozwiewa włosy, opina ciasno uda i łydki materiałem zwiewnej sukni. Wszystko drga, pulsuje. Przymykam wolno oczy, leniwie. Unosze głowę nabierając w płuca powietrza. Chłonę zapachy wiatru i słońca, ziemi i nieba. Piersi unoszą się w rytm głębokich oddechów. Z jednym z nich podnoszę i wyciągam przed siebie ręce dłońmi do świata.
"Elija mari ba kalija lotha nam luna"
Niski, zmysłowy głos, któremu nie sposób sie przeciwstawić. Łączy kilka neutralnych mocy tworząc... Otwieram wolno oczy.
Ktoś pytał czy mam zapałki? ;,0)

Uwielbiam ogień... i wodę. To może śmieszne i absurdalne, ale nie mam problemów z ogniem. Wiatr gasi zapałki na cmentarzu na Wszystkich Świętych? Nic podobnego, u mnie żadna zapałka nie zgasła a wszystkie lampki palą się aż miło. Rozpalić ogień w kominku? Antek, "opiekunka ogniska domowego" to piękny komplement :-,0) Uśmiecham się w takich sytuacjach i mówię: córka strażaka to podpalać musi umieć.

W kwestii świąt.
Dla łasuchów zamieszczam przepis na pyszny sernik świąteczny (podbijam nim serca, nie tylko męskie ;->,0)

Składniki na ciasto
1,5 szkl mąki,
1 jajko
7 dkg masła
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/3 szkl cukru pudru
Wszystko razem zagniatamy, po czym rozwałkowujemy i wykładamy spód dużej blachy.

Masa serowa
1 kg sera 2x zmielonego
1/2 litra mleka
2 budynie
30 dkg cukru pudru
6 żółtek
4 łyżeczki oleju
Żółtka rozcieramy z cukrem i dodajemy stopniowo twaróg oraz olej. Następnie wlewamy rozrobione z mlekiem budynie i miksujemy.
Pozostałe 6 białek ubijamy na sztywno, dodajemy 3 łyżki cukru (kryształ,0) i 20 dkg wiórek kokosowych (najlepiej dużych i grubych,0) i mieszamy delikatnie z sernikiem.
Wszystko wylewamy na ciasto. Pieczemy około 60 minut w temp. 200-220 st. C. Wierzch ma być dość mocno zarumieniony.
Życze smacznego.

Jutro będę go piec. Czeka mnie też krojenie warzyw na sałatkę w myśl zasady "widzisz i wiesz co jesz", drobiazgowość w czasie tej czynności jest mi zupełnie obca ;,0)



19:11 / 28.03.2002
link
komentarz (3)
Woli Melki stalo sie zadosc, juz ten nlog nie razi tak po oczach (serdeczne dzieki vlight!:*,0). Jeju, bardzo malo jest tak uczynnych i cierpliwych ludzi jak on. Kierowal moimi poczynaniami step by step.
16:42 / 28.03.2002
link
komentarz (1)
11:13 02-03-28

Zuziaczek ?pi a ja pisze na ?miesznej klawiaturze. Dlaczego ?mieszna? Bo gdyby nie przyzwyczajenia i moja biegło?ć pisania to czułabym sie tu nieco zagubiona ;> Wszystko ma prawie nie tam gdzie trzeba, tzn. jest mocno niestandardowa je?li sie na niš patrzy a jak sie pisze nie patrzšc to wszystko jest ok.
Ania - mama Zuziaczka stwierdziła wychodzšc, że ciotka da teraz popalić dla jej pociechy, na co odparłam: "jasne, jak wyjdziesz i z niš zostanę to ona po kilku minutach wsišdzie sama na wózek i za tobš pojedzie". No to odparła, że ciotka zrobiła się pyskata, bo na jedno słowo odpowiada kilkoma zdaniami. Hehehe.
Zuziaczek strzeliła mi bardzo wiele u?miechów nr 3, oraz nr 8,10 i 13;>> Po?piewały?my razem (ona skończyła przedwczoraj 8 m-cy,0), po czym stwierdziła, że idzie spać. Spać udała sie za mojš pomocš. Nie, nie młotkiem w główkę. Zaniosłam jš, ułożyłam i poszłam sobie zostawiajšc dziecko na pastwę snu. Każdemu życzę takiego dziecištka. Usypia się sama! Mam jeszcze pewnie z godzinkę wolnego po czym do powrotu mamusi obie będziemy rozrabiać.
16:40 / 28.03.2002
link
komentarz (0)
05:44 2002-03-28

Tak, to jest ta godzina a ja z własnej, nieprzymuszonej woli jestem na nogach ;> Do tego jem ?niadanie złożone z jogurtu naturalnego i bananów. Nic innego nie mam.
Wczoraj miałam znów atak migrenowy, ale już teraz, gdy wiem co to jest, nie przeraża mnie tak bardzo i znalazłam na niego sposób. Przyznam, że głowa boli wtedy pioruńsko, nie można jej tak ułożyć by nie bolała od nacisku. Poza tym te mdło?ci. W takich momentach biore prochy, wyłšczam radio, robię ciemno?ć i ide spać. Ubiegłego wieczoru zapomniałam wyłaczyć smycz - komórkę i uparli się dzwonić. Gdy przebudził mnie pierwszy telefon to nie wiedziałam co sie dzieje. Nie poznawałam dzwonka swojego telefonu! Trwało to chwilę, po czym otrzšsnęłam się i już było OK. Ewa przeziębiła się mocno i potrzebowała termometru, szkoda że ja też byłam w rozsypce i nie mogłam jej go przynie?ć. Molik się odezwał. Znów sobie o mnie przypomniał. Dostšpił zaszczytu nagrania się na mojš pocztę głosowš. "Cze?ć, wła?nie mnie porwali i nie mogę teraz rozmawiać. Zostaw swoje imię i nazwisko, numer telefonu oraz 2 miliony PLN na okup" musze to zamienić na jakie? oryginalniejsze powitanie na poczcie. Oj, te 2 mln PLN, nieYle się cenię ;,0) A je?li mogę co? dodać nt. temat od siebie (a mogę!,0) to napiszę, że to wg. mnie to zdecydowanie za mało, ale nie chcę przerażać innych tak kwotš okupu jak i swojš samoocenš ;-]
Gdy nie pamiętacie co wam się ?niło to znaczy, że macie niewygodne łóżko. Tak, wiem co mówię. Dzi? wszystko pamiętam! Zakręcone to sny i zauważam mnogo?ć ich. Oglšdajšc czarno-biały film z Jerzym Stuhrem nagle do niego weszłam. Dokładnie tak. Wędrowałam za głównymi bohaterami z koleżankš i ?wietnie się bawiły?my, bo to była oczywi?cie komedia.
Jeju, gdybym znalazła w sklepie obuwniczym takie obcasy jak we ?nie to kupiłabym bez zastanowienia! Bordowe, 10-centymetrowe obcasy. Mrrauu... ?wietnie w nich wyglšdałam. Swojš drogš to dziwne, że pnę się jeszcze w górę przy swoich 175 cm wzrostu. Z tego wynika, że obcy jest mi lęk wysoko?ci ;->
Słońce!!! W dodatku przepiękne. A poza tym dzi? jest peełnia... twe życzenie się speełnia. To znaczy, że wieczorem będzie mnie strasznie nosić i pójdę na dłuuuuugi spacer.
Zostałam sama w domu. Dziewczyny wczoraj wybyły do domów rodzinnych. Wolna chata! Smutno mi bez nich, ale kilka dni odpoczynku od siebie przyda się każdej z nas.
W kalendarzu w linijce solenizantów figuruje Aniela i Jan. Żadnej Anieli nie znam (poza Kłamczuchš Musierowicz,0) a Jan... Ciekawe kiedy obchodzi imieniny mój ulubiony pan od ćwiczeń. Nawet pierwszy mówi mi "dzień dobry". Milutko z jego strony.
O, za godzine (jest 6.30,0) muszę wyj?ć. Pilnuję Zuziaczka i wyganiam jej mamę w poszukiwaniu pracy. Niehumanitarne jest wyrzucanie z pracy kobiet, które urodziły dziecko. Ani nie przedłużyli umowy o pracę w chwili, gdy kończył się jej urlop macierzyński. jak oni daja sobie radę z jednš pensjš??? Na szczę?cie majš siebie i Zuziaczka.
"Miło mi o?wiadczyć, że Adam Małysz został mistrzem Polski w skokach na ?redniej krokwi w Zakopanem. Za nim był Andrzej Bachleda i Wojciej Skupień. Niemcy nie wzięli udziału w zawodach" ;,0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0),0) Marek Starybrat z Zetki jest rozbrajajšcy ze swoimi komentarzami. O znów niezły cytat, tym razem o Samoobronie i Lepperze;,0) Lepper do parlamentarzystów Samoobrony "jak się nie podoba to za drzwi i poszedł". Nie ma to jak rzšdy twardej ręki ;-> Tylko szkoda, że twarda ręka nie znaczy też mšdrej głowy.
"We are the Champions" - niech to będzie motyw przewodni tego dnia.
"No i co, przegrali?my 0:2 z Japoniš. Azjaci zdecydowanie za szybko biegajš." Marku, jeste? moim radiowym ulubieńcem! ;-,0)
O, może by tak panna pomy?lała o powrocie do radia? Wiem, że cały czas my?li gdzie by sie tu, w Białymstoku zaczepić, ale może by wprowadziła my?li w czyn? Jeju jak ja tęsknię do stołu mikserskiego i mikrofonu. Pod koniec kwietnia zajrzymy do Krakowa i wtedy nie daruję, wycišgne Tomka (poleci na skrzydłach,0) do RAK-a. Pogadam z Bogdanem i my?lę, że nam pozwoli usiš?ć za deskš na kilka godzin. Tomkowi też się coraz czę?ciej marzy powrót do radia. Ubolewa nad swoim głosem a ja go zapewniam, że do realizatorki nie trzeba mieć radiowego głosu, wystarczš zdolno?ci techniczne i ?wietny słuch a on te rzeczy posiada. Już niedługo minš dwa lata, gdy w eter po raz pierwszy poleciały moje słowa. To był program. Zero tremy, ?wietny go?ć. Godzina minęła jak kilka minut. Byłam w lekkim szoku, gdy za deskš zobaczyłam siedzšcego tam pierwszy raz Tomka. Zaufałam mu też na tym gruncie i byłam o wszystko spokojna. Zdolna z niego bestia, bo wszytko było tak jak należy. Przy nim oswoiłam się z konsoletš i sama usiadłam by realizować. Poczułam się jak ryba w wodzie!
Skoro ?wieci słońce to zrobię piekny makijaż.
17:27 / 27.03.2002
link
komentarz (1)
No ładnie, przepadła mi cała notka, którš pisałam. Tak to jest z tym windowsem :( W takim wypadku popiszę dzis w domu i jutro wrzuce tyyyle tekstu by starczyło czytania na całe swięta ;,0) A tymczasem pozdrawiam wszystkich czytajšcych, znanych i nieznanych. Miło mi, że tu zaglšdacie. Poganiajš mnie więc musze się wynosić. Dzień jest przepiękny, iscie wiosenny. Do przeczytania jutro ;,0)
20:04 / 26.03.2002
link
komentarz (2)
Swieta...zawsze sa dla mnie zagadka. Spodziewam sie dobrych - sa zle i odwrotnie. W tym roku pierwszy dzien swiat spedze jako jeden z "widzow" w czasie chrztu nowego, malego istnienia w naszej rodzinie. Wujek sie zalamuje bo to kolejna dziewczynka ;,0) To juz czwarta wnuczka a wnuka ni widu ni slychu. Na szczescie wszyscy jestesmy mlodzi i jeszcze niejedno dziecko przyjdzie na swiat. Kochany moj wujku, nazwisko nie zaginie. Uwielbiam tego wujka. Jest moim chrzestnym i zazwyczaj zjawial sie znienacka gdy potrzebowalam pomocy i rady. Nie mam juz taty i on mi go czesto zastepuje.
Zadziwil mnie przed moim niedoszlym slubem. Jako jedyny powiedzial mi wprost, ze moj wybranek mu sie nie podoba, nie jest dla mnie. Nie mylil sie. Wprawdzie moj niedoszly wybranek jest kochanym czlowiekiem ale rzeczywiscie nie dla mnie. Swoja droga podziwiam go za to, ze 3 tygodnie przed slubem mial odwage sie wycofac. Bo to jest odwaga. Mozna bylo nic nie mowic a raczej wmawiac jak tysiace par, ze zmieni sie po slubie. To byla najroztropniejsza decyzja w dotychczasowym jego zyciu. Bardzo mu jestem za to wdzieczna. "Wariatka" ludzie maja prawo tak myslec, ale to wymaga glebszego zastanowienia. Od poczatku wiedzialam, ze to rozstanie, wtedy tragiczne i drastyczne wyjdzie na dobre, bedzie samym dobrem. Moze nie do konca mialam racje, odcierpialam to straszliwie, kosztowalo to rok zycia i o maly wlos bylby to ostatni rok mojego zycia, ale na szczescie sa przyjaciele. Siostra. Kocham ja bardzo mocno, mimo tego ze nie mozemy dluzej ze soba wytrzymac niz 3 dni ;,0) Dwa tak mocne charaktery, tak dominujace nie moga byc codziennie w tym samym mieszkaniu ;>

Przechodze okres zamkniecia sie. Jestem chlodna, opanowana. Niestety, jestem prawie niedostepna i ostra. Trzymam ludzi na dystans, zwykle przytulenie nie wchodzi w gre. Pocieszam sie, ze to moze minac. Moze... jak spotkam na swej drodze odpowiedniego czlowieka. Tylko czy bedzie sie mu chcialo topic te poklady lodu nagromadzone przez tych kilka miesiecy? Pogodzilam sie z mysla, ze skazana jestem na samotnosc. Obce mi bedzie malzenstwo i macierzynstwo. Wiem, mloda jestem. Wszystko sie moze zdarzyc i takie tam. Kiedy mi jest wygodniej przyzwyczaic sie juz do samotnosci na wieki. Tworze taka skorupke na pewne rzeczy i mniej boli. Byle nie przesadzic z gruboscia pancerza. Nie, nie chce i nie bede taka typowa stara panna ;> Nie z moim charakterem, usmiechem, poczuciem humoru i wyobraznia. Najwazniejsze to miec zajecia, duzo zajec i malo czasu na myslenie, rozpamietywanie, rozdrapywanie starych ran.
Kolega nie umie chyba zrozumiec tego co sie dzieje, tego czego chce sobie oszczedzic, bolu. Wyraznie mu tlumacze, szczerze do bolu. Bardzo go lubie, bo sympatyczny z niego chlopak, ale zaczelam sie angazowac glebiej przez te nasze sporadyczne spotkania i wolalam sie wycofac. On ma swoje zycie i stroni od wszelkiego rodzaju wiazania sie uczuciowo. Ja potrzebuje uczuc. Uczuc...uczuc...uczuc! Boje sie bolu kochania ale pragne kochac i byc kochana. Jak dotychczas udalo mi sie tylko raz i to na niecale dwa lata. Wole o tym nie myslec, po co zatruwac zycie dolowaniem sie? Tyle jest slonca, radosci, usmiechu. trzeba tym sie cieszyc. Kazdym dniem. Madrze laknac terazniejszosci i pozadac przyszlych chwil.
18:32 / 26.03.2002
link
komentarz (0)
Wylezalam sie przez te kilka dni az mi zbrzydlo. Wlasciwie juz mi zbrzydlo pierwszego dnia wiec ubralam sie cieplo i biegalam po mieszkaniu ;> Postawiono mi dwa razy banki a zrobila to moja zaprzyjazniona mama Zuziaczka:,0) Zuziaczek zreszta tez byl i uszczesliwil nas seria usmiechow, piosenek i tym podobnych. Co za dziecko. Pierwszy raz spotkalam tak spokojne i urocze dziecko, ale w koncu mame ma niesamowita wiec co tu sie dziwic? Banki naciagnely na granatowo wiec wirusy nadal siedza w plucach. Czas pokaze na ile zdala sie ta walka z nimi. Teraz na plecach mam ponad 20 kropek, dlugowieczna ze mnie biedronka.
16:21 / 21.03.2002
link
komentarz (0)
Dzis bedzie krotko, bo i czasu brak. Wczoraj rano zostalam poproszona o popilnowanie pewnej uroczej dzidzi:,0),0),0),0),0),0) Spedzilam z nia caly dzien ale musze przyznac ze jest malo klopotliwa a mnostwo z nia zabawy. Przede wszystkim spala przez wiekszosc dnia. Chyba cisnienie poszlo mocno w dol bo obie padlysmy. Ona jest rewelacyjna a przede wszystkim wesola. Taki bączek:,0)
Wieczorem bylam na proszonym obiedzie i przyszlam objedzona, z kolei ja bylam jak bączek:> ach, myalalam ze padnieta pojde spac, ale rozbudzilam sie przy "Poranku kojota" (nie wiem czemu mi sie to z kreskowka kojarzylo,0). Film jest calkiem calkiem, jak to komedia, ale mialam wrazenie jakby mu czegos brakowalo. Obejrzawszy powiedzialam do Karolci: jakis ten film jeszcze niedorobiony. No i tak uwazam ;> A dzis napisalam istna powiesc na sieci komputerowe o DNS-ie:>>
Szczerze mowiac nie chce mi sie wiecej pisac, chodze przymulona (taka pogoda,0). Jest ziiimno i tylko w domu chce sie siedziec;,0)
13:28 / 18.03.2002
link
komentarz (0)
19:19 2002-03-17

Przynioslam dzis do domu namiastke wiosny. Bylam na wsi, oczywiscie tylko odrobine dluzej niz 24 godziny ;> O nie, jednak wyszlo mi nawet mniej niz 24 godziny ;,0) Tradycyjnie poszlam wieczorem do sasiadki na plotki, wrocilam to juz wstawal swit. Tym razem nie musialam wchodzic przez piwnice, nawet nie obudzilam nikogo. Nie dosc mi bylo gadania to jeszcze musialam doprawic sie czytaniem. W koncu rozsadniej bylo isc spac.
Wbrew pozorom wstalam rano. Dzien byl w sam raz do spacerow po lesie. Wloczylam sie przez dwie godziny. Szlam z cicha nadzieja, ze moze znajde jakas przylaszczke. Krzyknelam zdumiona gdy zobaczylam ze sa ich juz cale kepy. Zerwalam piekny bukiecik z zamiarem zabrania do Bialegostoku. Pies poszedl razem ze mna do lasu ale potem chyba zalowal. Bal sie isc glebiej w las, za to gdy wracalismy to wyrwal pierwszy i pobiegl. Posadzalam juz go o zostawienie mnie samej, ale moj pies pokazal ze nie jest swinia, bo za kolejnym zakretem czekal na mnie az dotre do niego i biegl dalej. Wracajac ze spaceru zauwazylam, ze moj mlodszy sasiad wyrusza w trase TIR-em. Decyzja zapadla blyskawicznie, poszlam, zapytalam... no i jestem;,0),0) Tak, wracalam TIR-em. Spedzilam milo czas i zaoszczedzilam na bilecie autobusowym. Wysadzil mnie na obrzezach Bialegostoku i pomknal ku wschodniej granicy. Teraz jest juz pewnie na Bialorusi a jutro dotrze do Moskwy. Zapytalam, czy moglby mnie kiedys zabrac w taka podroz, ale na wschod nie biora kobiet gdyz jest zbyt niebezpiecznie a na zachod to jedzie ze zmiennikiem, wiec nie ma miejsca. Szkoda.
Gdy zrywalam przylaszczki pomyslalam, ze gdy dojade do Bialegostoku to pierwsza znajoma osoba, ktora zobacze bedzie Ula - kolezanka ze studiow. Wysiadlam na poczatku obwodnicy i zmierzalam ku przystankowi MPK. Musialam poczekac az przejada samochody by przejsc przez ulice. Jeden z samochodow zatrzymal sie przepuszczajac mnie a w nim... machajaca i usmiechajaca sie do mnie Ula ze swoim chlopakiem. Niezle.
14:56 / 15.03.2002
link
komentarz (0)
ha, jednak napisalam to opwiadanie ;,0),0),0) Nie wiem czy dobre bedzie i czy na poziomie liceum. No coz, fantazja mnie poniosla:>>
Pozwole to tu zamiescic:,0),0),0),0)

Świetlne wędrówki

Wstawał blady świt okolony pasmami mgły i zapowiadany nieśmiałymi jeszcze trelami ptaków. Nie, do niczego - pomyślał - przecież to Matka Słońce sprawia, że gdzieś tam wstaje świt. Zasmucił się z lekka. Romantyzm zdecydowanie odpada, bo co może być romantycznego w niesamowicie gorącej i wybuchającej ciągle gwieĽdzie? Ona tylko z bardzo daleka jest taka. Siedzą zakochani i podziwiają zachód Słońca na takiej Ziemi. Spróbowaliby czegoś takiego siedząc na samym Słońcu, bardzo szybko pozazdrościliby kiełbaskom na rożnie.
Spakował romantyzm w niewielkie zawiniątko i odłożył do ciemnej szuflady. Przyda się przy innych okazjach. Powstałem najzwyczajniej we wszechświecie. W wyniku jednego z miliardów wybuchów. Dzięki temu mogłem rozpocząć długą, jedyną w swoim życiu i niepowtarzalną podróż. Czułem się niesamowicie wolny i zdecydowany zrobić wszystko. Tylko co ja mogę? Lecieć i lecieć. "Latać każdy może, jeden trochę lepiej a inny gorzej" Moi bracia potrafili robić to równie dobrze jak ja. A może było odwrotnie? Nieważne. Pomknęliśmy wszyscy smugą światła, któremu towarzyszyła ogromna temperatura. Witaj przygodo!
Cóż za zawrotna prędkość dobrze, że nie ma ostrych zakrętów. Nie wyrobilibyśmy się na nich. Plotkowaliśmy między sobą o wszystkim, co nam przyszło do naszego jaśniejącego jestestwa. W oddali migotało coś i to nas mocno intrygowało. Rządni wiedzy i przygód pędziliśmy ku temu.
Na swojej drodze spotkaliśmy pierwszą przeszkodę. Przelatując prawie wszyscy oglądaliśmy to coś z otwartymi buziami. Obserwowaliśmy dziesiątki różnej wielkości kraterów zdobiących powierzchnię planety.
- To Merkury - pouczył nas burkliwie ultrafiolet.
- O, co ty powiesz - pisnąłem.
Reszta towarzyszy wybuchnęła śmiechem. Poczułem się obrażony. Nie wiedziałem z czego tak się śmieją do czasu aż usłyszałem głos sąsiada. Parsknąłem rozbawiony.
- Nie trzeba było otwierać buĽ. Szczątkową atmosferę Merkurego stanowi głównie hel, który, jak słyszeliście przed chwilą dziwnie działa na struny głosowe. - Kiwając dobrotliwie głową powiedział ultrafiolet.
Kolejne piski wywoływały ogólną wesołość, ale już nikt się nie obrażał. Niedługo to zresztą trwało, bo na naszej drodze pojawiła się Wenus.
Była kilka razy większa od Merkurego. Wytężałem wzrok próbując coś dojrzeć na jej powierzchni. Na próżno. Wszystko zasnuwały gęste chmury niwelujące wszelką widoczność. Tajemnicza jest ta Pani, że tak wszystko dobrze skrywa. Hm, patrząc w jej kierunku pomyślałem, że wygląda jak wyłaniająca się z morskiej piany Afrodyta, ale w tym wypadku ta piana była jak na mój gust za mało przenikliwa. Po bliższym przyjrzeniu się zauważyłem, że coś z nią nie w porządku. Przecież ona leci w przeciwnym kierunku niż reszta! Do tego jako jedyna w tym Układzie - jak to kobieta. Część kompanów postanowiła rzucić wyzwanie tej zagadkowej planecie. Pożegnaliśmy ich i rozstaliśmy się ze smutkiem. Z zażenowaniem muszę tu przyznać, że szybko o nich zapomniałem oniemiałym wzrokiem wpatrując się w to, co miałem przed sobą.
Najprzeróżniejsze odcienie błękitu tańczyły, przemieszczając się wolno i gdzieniegdzie ustępując miejsca białym obłokom. Podobało mi się to, co widzę. Nawet bardzo. Długo walczyłem z chęcią odłączenia się od mojej drużyny. Chciałem lecieć tam i zobaczyć, zbadać wszystko. Kątem oka zauważyłem jak ten ważniak, ultrak przygląda mi się.
- Nie ty jeden walczysz z pragnieniem pomknięcia tam. To przepiękna planeta, pełna ciekawych rzeczy. Zamieszkują je myślące istoty. Czasem podejrzewam, że jeszcze za mało myślą, bo strasznie szkodzą Ziemi. Śmiecą, zanieczyszczają, degradują. Ale nadal jest tam pięknie i jest mnóstwo rzeczy, które zadziwiają.
Zaskoczyła mnie ta przemowa a ton głosu mówił mi o tym, że ultrafiolet da się lubić. Opowiadał mi o morzach i oceanach kryjących wiele żywych organizmów. Ptakach latających jak my tyle, że z wiele mniejsza prędkością, zielonych roślinach i w końcu o tych dwunożnych istotach zadziwiających coraz to nowymi wybrykami cały Układ Słoneczny. Rzeczywiście, dziwne muszą być z nich istoty - przyznałem i znów poczułem ogromną chęć by tam poszybować i przekonać się o wszystkim na własnej skórze. By nie poddać się kuszeniom gamy błękitów zamknąłem oczy i pofrunąłem ku kolejnemu ciału niebieskiemu i gdy już niebezpieczeństwo minęło otworzyłem oczy.
Widok mnie zaskoczył. Sąsiad Ziemi - Mars, bardzo się od niej różnił. Przede wszystkim był... czerwony. Nie zdumiał mnie natomiast widok kraterów, które już widziałem wcześniej. Gdyby Mars był brązowy to mógłby przypominać batonik z orzechami. To skojarzenie spowodowało, że dyskretnie rozejrzałem się za Snickersem, jednak groĽba pozostania świetlistym błaznem ustrzegła mnie przed głośnym wypowiadaniem swoich myśli. Poza tym, nie było na to czasu. Co to, jakieś polowanie na wszystko co się rusza? Ojej! Znowu? Ratunku, atakują ze wszystkich stron! Hej, asteroidy nie atakujcie mnie tak! Nie jestem Harrym Stamper'em granym przez Bruce'a Willis'a w "Armageddonie". Nie lecę z ładunkami nuklearnymi by rozwalić jedną z was. Ani mi w głowie robienie odwiertu na tej najeżonej i twardej powierzchni. Nie wnikałem w to, czy uwierzyły. Zmykałem tak szybko jak tylko potrafiłem. Odetchnąłem dopiero za pasem planetoid i otarłem pot z czoła. Zrozumiałem jak powstały kratery na mijanych wcześniej planetach. Ładne z nich orzeszki - pomyślałem wspominając Marsa. Czekałem na braci zmagających się z meteorytami. Poczekaliśmy wspólnie na maruderów. Odwróciłem się by kontynuować dalszą wędrówkę i zdębiałem. Przede mną był istny olbrzym. Skojarzenia szeptały mi coś o wielkich krowach (może tu robi się Milky Way'e?,0). Podziwiałem olbrzyma, ale tym razem profilaktycznie zamknąłem usta. Kto to wie, może znowu w skład atmosfery wchodzi ten dziwny hel?
- Jowisz jest największą planetą w całym układzie - pospieszył z wyjaśnieniami ultrafiolet. Chyba mnie polubił, bo trzymał się zawsze blisko. Odpowiadało mi jego towarzystwo, bo udzielał mi bardzo wielu informacji. Poza tym uważałem, że pod tą szkodliwą, przenikliwą maską jest w gruncie rzeczy miłym kompanem.
Nie dane mi było długo się dziwować Jowiszem i jego potężnymi rozmiarami. Za nim ukazał się Saturn, nieco mniejszy w swym ogromie, ale posiadający coś bardziej zastanawiającego.
- Czy to coś to Władca Pierścieni? - Zapytałem nieśmiało ultraka. Nie wiem skąd wziąłem tyle odwagi by przezwyciężyć to coś, co szeptało mi, bym zachował te porównania dla siebie, by nie wyjść na głupca.
Mój druh spojrzał na mnie dziwnie i stłumił wpełzający na twarz uśmieszek politowania.
- Tak Saturna nikt jeszcze nie nazwał. - Stwierdził. - Ale, przyznam, że to jest oryginalne spostrzeżenie. - Saturn posiada największe pierścienie, które można zauważyć z bardzo odległych miejsc Układu. Pewnie nie zauważyłeś, ale Jowisz też posiada taki pierścień, jednak jest on mało widoczny.
Zwróciłem uwagę na jeszcze coś innego. Pierwszy raz widziałem to przy Ziemi, krążyło wokół niej. Saturn miał jednak tego czegoś najwięcej.
- Co to jest? - Zapytałem wskazując na największego, jak się potem okazało nazywał się Tytan.
- To są księżyce, zwane też satelitami planet. Ziemski księżyc ma np. wpływ na przypływy i odpływy mórz i oceanów i inne rzeczy. Saturn ma najwięcej księżyców, bo aż 17. Gdy będziemy mijać Neptuna to zobaczysz przy nim Trytona - największego w tej grupie ciał niebieskich.
Popatrzyłem na niego z rosnącym szacunkiem. Ile on wie!
Uran i Neptun były kilka razy mniejsze od olbrzymów i nie wyróżniały się niczym szczególnym. Zauważyłem już tylko przy Uranie pierścień z gazów, pyłów i drobnych brył. Wyglądał marnie. Brr... Dlaczego zrobiło mi się tak zimno? No tak, to te planety. Wyglądały na bardzo zimne i niedostępne. Potem wytłumaczono mi, że zbudowane są z zimnych, silnie zagęszczonych w środku gazów. Poza tym nasza mateczka Słońce była już bardzo daleko. Westchnąłem z tęsknotą.
Mijaliśmy ostatnią planetę Układu - Pluton. Oj, wyglądał ze wszystkich najmarniej. Taki mały i zapomniany. Może skurczył się z samotności? Nazwa skojarzyła mi się z psem Plutem, ale pomny wcześniejszych wydarzeń już nie pytałem ultrafioletu o to, czy nazwano go na cześć Disney'owskiego psa.
Spojrzałem na swoich braci, przerzedziły się szeregi nas - fotonów. Zebraliśmy się w zwartą grupę, pożegnaliśmy tęsknymi spojrzeniami naszą Matuchnę i polecieliśmy niosąc posłanie innym, nieznanym układom i galaktykom.
14:52 / 15.03.2002
link
komentarz (0)
10:31 2002-03-14

13-stka nie jest jednak dla mnie szczesliwa liczba. Dobrze ze kolejna bedzie dopiero za miesiac. Wczorajszy dzien byl bardzo meczacy i niezbyt przyjemny. Na spiewie facet tak mnie wkurzyl ze wyszlam trzasnawszy drzwiami. Niecierpie jak ktos na kogos krzyczy. Przygotawalam ta cholerna piosenke tak jak nalezy. On sam potem przyznal ze to bardzo trudna piosenka. Wycwiczylam porzadnie. Sasiedzi pewnie mnie przeklinali na czym swiat stoi. Dopielam swego. Zaspiewalam mu, pochwalil czesc, ale nie szczedzil uwag co do reszty. Poszlam do niego uczyc sie techniki spiewania, oddychania, tego czego nie wiem a on mnie nie uczy tego tylko kaze DOBRZE spiewac. Krzyczy, ze nie uruchamiam przepony a nie pokaze mi jak poprawnie dysponowac oddechem. Przeciez sa odpowiednie cwiczenia i on je zna, nie pokaze. Skoro on mnie nie uczy tego czego chcialam to zastanawiam sie nad tym by zostawic to. Mocno sie wczoraj zdenerwowalam. Poszlam na "Wladce pierscieni" i to bylo madre posuniecie. W trakcie filmu uspokoilam sie, poryczalam troche a potem wracalam do domu spacerkiem, z pelna glowa mysli. Nie chcialo mi sie isc od razu do domu, wiec pochodzilam po osiedlu. Byl piekny wieczor, cieplo i pogodnie. Gwiazdy swiecily bardzo jasno. Zalowalam ze nie moge przeniesc sie na kilka chwil do swojego ulubionego lasu i tam pospacerowac.
A film byl piekny. Te niespelna trzy godziny minely mi bardzo szybko i tylko wibrujaca od czasu do czasu w plecaku komorka przypominala mi o swiecie realnym. Ech, gdyby tak Amerykanie z takim kapitalem i mozliwosciami chcieli zrealizowac Wiedzmina. I tylko zal, ze do kolejnej czesci "Wladcy" trzeba czekac niespelna rok. Warto bylo sleczec nad projektem by obejrzec ten film. Efekty byly niesamowite.Z tych efektow najbardziej mi sie podobala "walka" Galadrieli. Kojarzyla mi sie mocno z negatywem zdjecia i chyba na tej zasadzie to robili. Wywarla na mnie ogromne wrazenie. Poza tym kazda rasa wygladala tak jak powinna. Elfy byly piekne, hobbici niscy, krasnoludy tez. Pewnym wyznacznikiem tego czy film mi sie podobal czy nie, jest moj tylek. Na "Quo vadis" zaczal mnie bolec po niespalna polgodzinie ogladania a wczoraj nie zmienilam pozycji siedzenia ani razu!
Ech, czas ubierac sie i biec na zajecia. Dzien jest paskudny. Wieje wiatr i pada deszcz. Jednak obowiazek wzywa...
16:05 / 12.03.2002
link
komentarz (0)
Wiosna, wiosna wszedzie ;,0),0),0),0) W koncu sie doczekalam cieplejszego i pogodniejszego dnia. Jest piekny, wiec nie bede marnowac czasu przed kompem i pojde na dluuugi spacer. Poza tym mam w planach kino, ale jeszcze nie wiem kiedy pojde. Kolega dal szanse wyboru, sama mam sobie kupic bilet, za projekt dal mi pieniadze na bilet zamiast biletu. No i fajnie, wybiore sie wtedy gdy bedzie mi to pasowalo:,0),0),0)
Naszlo mnie granie w Simsow i trace na to mnostwo czasu, ale wiem, ze przejdzie mi to niedlugo. Osiagne to co mozna i znudzi mi sie. Teraz nie gralam w nich przez caluski rok :,0),0)
Planujemy wyprawe do Krakowa. Ma to nastapic pod koniec kwietnia i pewnie bedzie jeszcze tysiac zmian, ale juz sie ciesze i jakbym mogla to pojechalabym na dwa dni juz teraz. Strasznie mi sie chce polazic, poodwiedzac znajomych i stare katy. Zebralo sie obecnie 5 osob, zobaczymy jaki sklad w ogole pojedzie.
Kurcze, mialam dzis niesamowite sny. Niestety, malo z nich pamietam. Wiem tylko kto mi sie snil i ze to sie nie nadaje do opisywania publicznie:,0),0),0),0) Zostalo mi wspaniale wrazenie. Heh, ostatnio zasypiam przy tv. Zaczynam ogladac film i robie ogromny blad bo wygodnie sie ukladam. Film sobie a ja ogladam inny - w mojej glowie ;> Konczy sie tak, ze Kala gasi gdzies tam w nocy telewizor:,0) Spie jak zabita.
Wczoraj wyprobowywalam nasz piekarnik. Zachcialo mi sie pieczonych ziemniakow. Obralam kilka, przekroilam na pol i wylozylam na posmarowana blache. Doprawilam przyprawami, dodalam pokrojona w kostke cebule i potarkowany ser zolty. Piecze sie i piecze. Zagladalam tam czy aby sie nie przypala. Po kolejnym sprawdzaniu zagladam do kuchni za kilka minut a tam kleby dymu!!! Nie wierze! Czyzbym pierwszy raz w zyciu cos mocno przypalila? Na szczescie moj obiad mial sie dobrze. To tylko tluszcz z blachy wyciekal przez jakas dziurke na plyte nad palnikiem i stad tyle dymu. Obiad byl pyszny, bo do tych ziemniakow zrobilam surowke. Ech, czasy tysiaca sposobow przyrzadzania ziemniakow:,0),0),0) A moze dzis zrobic placki? O! Albo kopytka jak starczy mi sil:,0)
Na jutro musze sie nauczyc piosenki "Think twice" Celine Dion. Facet mi kazal. Nie znalam tego wczesniej, ale juz melodia opanowana:,0),0),0) Mam jednak jeden spory problem. Druga zwrotke spiewa sie bardzo szybko i moj angielski nie wyrabia. Kolega mi poradzil zebym bulgotala to mnie pochwala za nowojorski akcent (huehuehue Kain ;>,0). Chyba jednak musze to czysto i poprawnie zaspiewac. No coz, mam jeszcze 24 godziny na doszlifowanie.
Czas isc sie dotlenic. I nie musze juz chodzic w czapce!
17:37 / 08.03.2002
link
komentarz (1)
Witam Cie nowy dzionku. Nie jestes rewelacyjny, co to to nie. Oddalam ciezko zapracowane 400 zl kochanej uczelni w zamian za warunek, jeszcze zostalo drugie tyle. Chcialam kupic drukarke na raty. Przynioslam stosowne dokumenty, wszystko bylo ok. ale bank odrzucil. No pieknie.
Na szczescie swieci slonko mimo ze jest silny wiatr. Piekny dzien pod wzgledem pogodowym :,0) Mialam isc na "Wladce pierscieni", ale cos kolega nawalil i nie daje znac na kiedy mam bilet... Co sie odwlecze to nie uciecze :,0)
14:04 / 07.03.2002
link
komentarz (0)
22:04 2002-03-05

Wow! Wieczor spedzam w domu, to fakt godny odnotowania ;> Ludy, ale jestem w stanie naprodukowac tekstu. Pisze wlasciwie o pierdolach, tez tak mozna.
Znow nie pamietam swoich snow i strasznie tego zaluje, bo zazwyczaj sa piekne. Widocznie nie snilo mi sie nic godnego zapamietania ;> Strasznie czesto snil mi sie moj byly facet, ale na szczescie juz przestal. Dlaczego pisze na szczescie? Bo mnie to bolalo, takie rozdrapywanie ran. Znow zaczelo odzywac to schowane w zakamarkach serca i duszy uczucie, jakies sentymenty. Zle sie z tym czulam, bo z drugiej strony bardzo nie chce byc z tym czlowiekiem, mimo ze jakas czastka siebie nadal go kocham i tak pozostanie do grobowej deski. Nie jest ze mna tak zle jakby sie wydawalo ;,0) Podoba mi sie to co widze wokol siebie na ulicach, ale kolejny raz stwierdzam ze jestem skazana na samotne zycie. Ha, smiale stwierdzenie. Z nikim nie wytrzymam dluzej jak kilka miesiecy a jesli wytrzymam dluzej to i tak nie bedzie to cale zycie. Chyba, ze trafie na nieprzecietnego mezczyzne, przy ktorym bede czula sie wolna i nieskrepowana. Nie bedzie mi zawada. Zdaje sobie sprawe ze zadam niemozliwego, dlatego to stwierdzenie kilka linijek wyzej. Moze to dziwnie zabrzmi, ale ja nie jestem pewna czy wiem co to jest milosc. Czesto bylam kims zafascynowana, zakochalam sie po czym wnikliwie obserwowalam w chwilach uniesienia i zostawialam ten obiekt samemu sobie i odchodzilam w sina dal. Ech, mam ciezki charakterek.
Aaa, dzis rozmawialam z kumplem z Krakowa. Ma nadzieje, ze odwiedzi mnie w nastepny weekend. Ponudzimy sie razem ;,0) Bardzo go lubie, mimo ze strasznie sie roznimy i wiele wysilku potrzeba z obu stron bysmy sie w koncu porozumieli. Zaproponowalam bysmy pograli w rpg. Nigdy nie gralam a bardzo chcialabym sprobowac swoich sil, zobaczyc ile warta jest moja wyobraznia. Jest juz coraz cieplej, wiec smialo mozna wyruszac na dluuugie spacery.
W TV leci "Ekspres reporterow" a w nim reportaz o procesie jakichs bandziorow. Nigdy bym nie przypuszczala, ze dorosli ludzie moga sie tak zachowywac. Bydlo mozna poskromic, ich wlasciwie tez ale za pomoca paly i kajdanek. To straszne, przeciez oni maja zony i dzieci. Jaka kobieta mogla wyjsc za kogos takiego???
Oj, jestem bardzo surowa pod wzgledem wyboru partnera zyciowego. Nie, nie szukam idealu. Nie wytrzymalabym z idealem, czulabym sie ciagle gorsza, malo warta, no bo jak ma sie u swego boku takiego kogos... W mezczyznach ciagle szukam tych cech, ktore beda pasowaly do mnie, mojego sposobu bycia i nieposkromionego charakteru.
Andrzej zaliczyl ORCAD. Bardzo sie ciesze z tego faktu, bo sama mu robilam projekt. W zamian za to obejrze "Wladce pierscieni" w kinie a nie na kompie. Mam tylko podac termin kiedy chce isc i juz. Faajnie.
Siedzac w sobote w domu dostalam do obejrzenia "Zielona mile". Coz, napisze tylko tyle, ze oczy piekly mnie przez caly wieczor i mialam glowe pelna refleksyjnych mysli. Pewne fragmenty tego filmu sa zbyt nieprawdopodobne, przeslodzone, ale ogolnie oglada sie bardzo dobrze i nie czuje sie tych 3 godzin.
"Bridget Jones" byla smieszna i troche nie z tej bajki. Byc moze w Anglii tak sie zyje, ale u nas jednak nie. Skrecalam sie czesto mowiac do Bridget "idiotko, co ty mowisz??". Kazdy robi rozne glupoty, ale powiedziec tyle glupot co ona to juz szczyt wszystkiego. Poza tym wkurzalo mnie, ze wierzy w "slodzenia" filmowego Daniela. Za to Mark Darcy, mrrrrrraauuu...;,0) Juz nie chodzi mi o filmowa postac, ale samego aktora. Pierwszy raz widzialam go "Dumie i uprzedzeniu", zauroczyl mnie swoim sposobem bycia. I te oczy...
Jej, jutro spiewam, wiec zeby facet sie nie wsciekal to trzeba wstac rano i pocwiczyc.
Uwielbiam piekne opowiesci, wiec wyruszam ku jednej z nich...
14:02 / 07.03.2002
link
komentarz (0)
to mial byc pierwszy wpis...

22:39 2002-03-02

No dobra, to jedziemy z tym koksem. Po wielu miesiacach przerwy wracam do pisania tego co przerwalam z nadejsciem jesieni. Zobaczymy ile czasu wytrwam w tym pisaniu, ale nie czas i pora tym sie przejmowac, prawda?
Wprawdzie powinnam teraz robic to co wczesniej zamierzalam, czyli od pol godziny wylegiwac sie w wannie podajac sie zabiegom, jesli nie upiekszajacym to przynajmniej konserwujacym w stanie ogladalnosci publicznej. Co sie jednak odwlecze to moze nie uciecze. Starym zwyczajem pojde spac po polnocy i to w najlepszej wersji tego scenariusza.
Bardzo wiele zdarzylo sie od wrzesnia, takze zmienilo. Glownie to zmienilam sie ja, albo kto woli - powrociam to pewnej fazy swojego wcielenia nie omieszkajac dodac do tego pewnych, nowych elementow. Nadal sama, nadal brak zainteresowania ze strony osobnikow plci
przeciwnej. I to chyba wszystko z tych starych rzeczy. Niezmiennie tez plynie czas, ciagle do przodu. Za 3 miesiace i 1 dzien bede miala za soba cwiercwiecze. Super, prawda? Rozgladam sie wokol i widze, ze moje kolezanki ze szkolnych law juz pozakladaly rodziny, doczekaly sie potomstwa, a ja? Nadal nie ma widokow na to sakramentalne "TAK" na cale zycie. Bywa. Ma to tez swoje dobre strony. MOge chodzic gdzie chce, z kim chce i na ile chce czasu. Nikt mi nie marudzi, nie krzyczy. Nie potykam sie o meskie skarpety i gacie. O swoje zreszta tez nie, bo jakos udaje mi sie na biezaco sprzatac ;> Nie musze wstawac nocami do karmienia. Jem kiedy chce, spie kiedy chce i robie wiele innych rzeczy. Prawde mowiac w obecnym czasie powinnam zamartwiac sie swoim postepujacym staropanienstwem, siedziec w domu wieczorami zajadajac sie tak, az by mi tylko tylek wystawal z lodowki. Do tego lzawe filmy, pretensje do losu, ze nie postawil na mojej drodze odpowiedniego faceta. Pewnie w tym momencie powinnam zaliczac dol. Ale tego nie robie i nie zamierzam :,0) Moje zycie nabralo innego wymiaru od kiedy zaczelam sie realizowac w tym co naprawde kocham - spiewaniu. Zaczelo sie niewinnie, bo od tego ze w moim miescie zrobiono karaoke. Najpierw zaczelam spiewac dosc niesmialo a z czasem, jak roslo zainteresowanie moim wykonywaniem piosenek, coraz odwazniej. Przelamalam bardzo duzo barier tam w srodku siebie. Wstydzilam sie spiewac, mimo ze zawsze wiedzialam o tym, ze robie to ponadprzecietnie. Brakowalo mi wiary w siebie. Jednak kiedys musialam w koncu uwierzyc. Stalo sie. Spiewam. Jestem z tego faktu niezmiernie szczesliwa. Tyle lat cwiczylam spiewajac w domu, okazalo sie ze przez to bardzo wiele osiagnelam. Tyle lat nie poszlo na marne, wprost przeciwnie. Pisano juz o mnie w lokalnej gazecie w reportazu o karaoke. Ktos mnie wyroznil ze wszystkich wykonawcow. Okreslil, ze powalilam go na kolana swoim wkonaniem, bylam ekstraklasa. Moze to smieszne, ale rozplakalam sie ze szczescia. Pierwszy raz od wielu lat. Teraz, po trzech miesiacach wyskakuje na scene jakby nigdy nic. Przelamuje treme i spiewam. Wlasciwie dopiero niedawno zaczelam zauwazac ze sceny ludzi, wczesniej trema kierowala moj wzrok w kierunku monitora z tekstem piosenki. Ostatnio bawie sie juz z ludzmi, widze tych ktorym spiewam. Tu musze dodac z usmiechem pewna rzecz. Gdy wystepuje widze wtedy wzrok mezczyzn, jak na mnie wtedy patrza. W srode mialam naprzeciwko sceny bar. Stalo przy nim troche ludzi a wsrod nich chlopak. Oparl sie o ten bar i przez cala piosenke przygladal mi sie takim wzrokiem ze serce topnialo a wszelkie kobiece ego poczulo sie zapelnione po brzegi. Sytuacja powtorzyla sie nastepnego wieczoru, tyle ze zmienil sie chlopak. Najsmieszniejsze jednak jest to, ze mi moj glos bardzo, ale to bardzo sie nie podoba. Bardzo sie ciesze, ze przynajmniej inni przyjmuja go inaczej.
Jutro rano ide na eliminacje. Przyjechali laskawie do nas z "Drogi do gwiazd". I tak wiem, ze mnie nie wezma, ale zalowalabym do konca zycia gdybym nie poszla. Przejde sie, zobacze jak to wyglada, posmieje z rzadzy zrobienia oszalamiajacej kariery widocznej w oczach wielu uczestnikow. Zaspiewam jesli dadza mi w ogole szanse i wroce normalnie do domu przechodzac nad tym do porzadku dziennego i swoich zajec. Wkrotce skryje sie to za zaslona uplywu czasu i tyle pozostanie. Dopisze to do dlugiej listy nowych, niecodziennych doswiadczen. Znajomi mowia, ze zostane zakwalifikowana. Jednak wiem, ze to nie jest proste. Przyjdzie sporo ludzi, ktorzy takze maja talent i to szczescie, ze od wielu lat ktos ich prowadzil, kierowal rozwojem ich talentu. Ja nie mialam takiego szczescia. Musialy wystarczyc mi te nocne koncerty, ktorych sluchala, siedzac na lawce pod drzewem ciotka, ktora mieszka po sasiedzku. Bardzo jej sie podobaly :,0)
Tak naprawde to wystarcza mi te wyjscia do knajp, spiewanie zupelnie za darmo, no moze niezupelnie bo zazwyczaj zostaje nagradzana oklaskami. Przemysl muzyczny to bardzo ciezki chleb. Niesamowite stresy, problemy, brak prywatnosci. Niestety, moje mlodsze kolezanki nie zdaja sobie z tego sprawy i nadal nie spia po nocach myslac, ze jutrzejsze eliminacje sa dla nich brama do wielkiego show. A ja stawiam na cos innego. Rodzina, przyjaciele, znajomi i ja... ciagle ja. Nie zblazowana kobietka, ktorej odbilo, bo nagle dorobila sie wiekszego grosza i
slawy. Chce pozostac soba. Taka siebie kocham i niech tak zostanie.
Wanna czeka, lozko rowniez a polnoc sie zbliza.
Roztropo, przeciez w pralce jest pranie, ktore trzeba rozwiesic!!!
15:02 / 05.03.2002
link
komentarz (2)
Czy ja moge zaufac temu czemus? Hmm... Sama nie wiem... Raz kozie smierc. Uff, uffff.... :>> Pokrzepiona paczkiem z budyniem poszlam na cwiczonka (obecnie elektrostatyka,0). Nie musialam sie produkowac przy tablicy! Ominelo mnie, tralalalalala...:,0),0),0),0)
Jej, czeka mnie jeszcze nudny wyklad z mechaniki. Tydzien temu profesor wyprowadzal wzory skroconego mnozenia!!! Hmm, zastanawiam sie czy to juz ze mna cos nie tak? Rozumiem rownania rozniczkowe, jakies wielomiany, ale wzory skroconego mnozenia??? No coz, najwyzej skoncze pisanie listow aby nie zasnac.
Brr... co za wstretna pogoda Niby cieplo, ale tak pochmurno, ze jak wygladam za okno to atomatycznie ziewam. Jak nie wygladam to tez ziewam ;>
Teraz to tylko przytulic sie do jakiegos sympatycznego mezczyzny i zasnac. Podejrzewam, ze jakbym sie juz przytulila to tak szybko by zadne nie zasnelo ;>>>
Kurde, zapomnialam zapalek... Bede musiala nastawic alarm w komorce na budzenie pod koniec wykladu ;,0)
12:29 / 05.03.2002
link
komentarz (1)
Wczorajszy koncert byl rewelacyjny. Dwoch panow (francuzow,0) popisywalo sie gra na gitarze. Moze to nie bedzie o mnie dobrze swiadczyc jak napisze, ze zwialam w przerwie po pierwszej czesci koncertu. KOlezanka okreslila ich wystep "malo melodii a za duzo wirtuozerii" i zgadzam sie z nia calkowicie. Z drugiej strony w koncu to jazz, wiec to chyba na tym polega, tzn. na popisywaniu sie graniem ;,0)
Nie bylam jedyna, ktora wyszla. Jak wczesniej siedzialysmy na schodach bo nie bylo miejsc tak pozniej byly chyba jakies wolne miejsca. Naglosnienie bylo super, chcialabym miec takie w czasie spiewania. Zeby nie zasnac (ziewalam ukradkiem,0) obserwowalam osobnikow plci przeciwnej a zwlaszcza takiego jednego, ktory siedzial do mnie bokiem i niesamowicie pachnial ;,0)
jak ten czas szybko leci, zaraz bedzie trzeba isc na cwiczenia z fizy a tak mi sie nie chce. Chodze jakas senna od kilku dni, wyraznie jestem meteopatka czy kims w tym stylu. Moze bardziej kims w tym stylu ;>
Zastanowmy sie, co mnie dzis czeka? Ciezka praca, przepisywanie notatek i rozwiazywanie serii zadan z mechaniki. Jej, trzeba sie przykladac zeby jakos normalnie zaliczyc ta sesje i miec najgorsze z glowy. A jutro ide pospiewac. Oj bedzie sporo tego spiewania. Facet mnie wyklnie jak sie dowie ze nie cwiczylam przez caly tydzien. Oj, jutro bedzie zabiegany dzien. Rozmowa o prace, elektronika, lekcja wokalu, przesluchanie do musicalu i knajpa ;> Jak to fajnie nie miec czasu na myslenie o glupotach.

17:20 / 04.03.2002
link
komentarz (0)
Ludy, znow mnie boli glowa, chyba czas odejsc od kompa a pogoda nie sprzyja samopoczuciu.
Chyba nie ma u nas ludzi, ktorzy nie chcieliby wiosny. Ja chce! mam juz dosc chorowania i tym podobnych pierdol przez ktore traci sie czas.
Wczoraj bylam na eliminacjach do "Drogi do gwiazd". Jak mowilam od poczatku - nie dostalam sie, ale dobrze ze poszlam. Duzy plus nalezy sie TVN-owi za organizacje tego przedsiewziecia.
Dobra robota. Niestety, straszny przesiew zrobili. Nie przeszlo wiele osob, na ktore stawialam. Bardzo niemile komisje, az sie odechciewalo spiewac. Przyszlam zmarznieta do domu i ziuu w lozko. Mam nadzieje, ze nie odchoruje tego stania na wietrze.
Jesli juz mowa o lozku to czekam z niepokojem az mi sie calkiem rozleci. Na czym ja bede spala? Oj, przydalby sie materac, taki szeeeroooki, podwojny. Obawiam sie jednak ze moj lokal jest za maly na takie cudo.
Dzis mam juz za soba dlugasny wyklad z fizy. Wieczorem czeka mnie koncert jazzowy, zobaczymy jakie to cudo bedzie ciekawe. Nawiazujac jeszcze do przesluchania dodam ze mam z tego jedna korzysc: dodagadalam sie z ludzmi i mam isc na przesluchanie do musicalu. Moze byc fajnie, zwlaszcza ze ten musical bedzie wystawiany w naszym teatrze dramatycznym.
W tej chwili najchetniej polozylabym sie spac,ale niestety, uczelni nie wyposazyli w sypialnie. To by ci dopiero bylo:>>>> Studenci mieliby poobiednia drzemke:> Nie bede juz pisac o tym co by sie dzialo, gdyby te lozka byly jeszcze podwojne:>> To juz kazdy potrafi sobie wyobrazic:>
Wracam wczoraj do domu po tych eliminacjach, wlaczam tv a tam... w "Na dobre i na zle" odcinek o tym jak to psychicznie zalamala sie pewna slawna piosenkarka, ktora grala Edyta Gorniak. Huehuehuehue, niezly zbieg okolicznosci. Niestety, taka slawa ma wielkie minusy. Placi sie ogromna cene popularnosci. Usmiechnelam sie tylko i nie pierwszy juz raz, cieszylam sie ze nie jestem na miejscu kogos znanego. Hmm, chociaz z drogiej strony jestem przeciez bardzo popularna osoba. Wczoraj tez kilka osob rozpoznalo mnie. "To ty jestes Basia, prawda? Znam Cie ze >>Stajni<<. Masz swietny glos". Ostatnio to powtarza sie bardzo czesto. Milutko a przy tym nikt mi z butami nie wlazi w zycie prywatne. Gdyby to ktos zrobil to nie recze za siebie ;>
16:33 / 04.03.2002
link
komentarz (0)
Wracam do pisania czegos takiego jak to. W sumie czemu by nie pisac chocby od czasu do czasu?
Mila to rzecz i pomaga w cwiczeniu stylu a takze w uporzadkowaniu mysli. Dobra, niech to bedzie maly tescik wpisu ;,0)