Postanowiłem napisać tutaj jeszcze kilka słów, bo w ogóle postanowiłem napisać kilka słów, a tutaj wydaje się najodpowiedniejsze. Łzawe kawałki o sentymencie kiedyś się może pojawią, ale tym razem wybrałem nlog żeby nikt tego nie widział. To znaczy wiadomo, zobaczą 4 osoby, ale nie psujcie mi konceptu. Chodzi o to, że o jakości naszego życia i ogólnie chyba o jakości nas samych świadczy to, jaka jest ta nasza mała zakulisowa przestrzeń do której nikt oprócz nas samych nie ma dostępu. To czy wiedząc że cały dzień spędzisz nie wychodząc z domu będziesz śmigał w żonobijce i bokserkach z napisem ditrojtpistons, czy jednak ubierzesz się jak człowiek. Czy hasło do maila będziesz miał \"dupa4\" czy \"rolandtopor5\". W końcu czy mając wolny wieczór napierdolisz się tanim piwem i obejrzysz amerykański placek czy czy poczytasz książkę i popłaczesz w poduszkę. Nie wiem czy kochani rozumiecie o co mi chodzi, już tłumacze. Na co dzień ten świat jest tak pojebany i brzydki, że mając jakąkolwiek możliwość wpłynąć chociażby na ten jego skrawek który dotyczy tylko ciebie, powinieneś sprawić żeby stał on się znośniejszy. I jeśli tego nie robisz to nie pierdol o złym ładzie przestrzennym polskich miast. Elo, śpijcie dobrze, zapalcie sobie świeczki tylko daleko od kordły aby się nie zajęła, buziaki.
kurwa siemano, sprawa wygląda mniej więcej następująco, sam fakt że cokolwiek wklepuję w tę nędzną wąską nlogową (3 przymiotniki) ramkę, poświadcza że dzieje się sporo, choć nikt nie zajebał mi kurtki moro,choć jest to prawdopodobne, bo zamieszkałem w warszawie. stolica, rapuj jak as albo stąd kicaj, nawijał swego czasu pewien raper na 3 litery. mam nadzieje że nigdy nie będę tak pijanym by rapować, a tym bardziej by kicać. słucham tych samych płyt, gdy jeszcze byłem z wami, mam ten sam talent, kocham was ciut mniej, bo siebie ciut więcej, buziaki.
Rano, drugą kawę już piję, oglądam pytanie na śniadanie i na głos komentuję ich kurwa bezgraniczną głupotę, w sumie przyjemny początek dnia. Szkoda że na wakacje przestali emitować tefałenowski odpowiednik, bo tam to dopiero cyrk, flip i flap, pieńkowska i tu for sewen.
Ten wpis miał być dłuższy, ale od chwili kiedy zacząłem go tworzyć minęły już z 2 godziny i co chwilę ktoś czegoś ode mnie chce więc no, kończę, ale jeszcze coś napiszę, może nawet dzisiaj, bo mi się CHCE.
w tej Skwierzynie zupełnie nie ma co robić. poza ogarnianiem zaniedbanych rutyn, moje dni wypełnia nuda. tak, wiem że potrzebowałem spokoju żeby odreagować ostatnie 3 lata, ale kurwa, wypadało by choć raz na jakis czas wyjść na browar.
Początek końca.
Dzisiaj zdajemy mieszkanie, mam nadzieję że moje ostatnie mieszkanie w Toruniu. O 20 wyjadę z tego miasta, i najprawdopodobniej nie wrócę nigdy na dłużej niż kilka dni. Czekałem na ten moment gdzieś tak 2.5 roku, od chwili gdy zrozumiałem iż nie jest to moje miejsce na ziemi. Czuję że przez ten czas straciłem coś naprawdę ważnego, chcemy uciec stąd. Teraz jeszcze skończyć te zasrane studia i starać się zapomnieć.
Byli w tej samej lidze co ja,przed dorośnięciem bojaźń, łączyła nas, lub tylko szkoła, a dziś, dziś spotykam ich na facebookach, komunikatorach, gdziekolwiek, tylko nie w moim świecie…
Kolega o którymś kiedyś mówiłem jak o przyjacielu by później dowiedzieć się co oznacza słowo przyjaźń. Dziś łączy nas tylko zaległa flaszka z jego strony, a ten pisze do mnie że jego matka nie żyje. Serio, aż takim cynikiem nie jestem, bardzo mi przykro, ale kurwa, dlaczego ja mam się o tym dowiedzieć, dlaczego od niego, dlaczego przez jebane dziecko zukenberga? Mnie naprawdę takie rzeczy ruszają, to nie jest fajne.
Jak wtedy gdy owy kolega napisał że kolejny z naszych kompanów z klasy nie żyje. Nie rozmawiałem z tym koleżką mniej więcej od narodzin jego drugiego dziecka, czy tam pierwszego aresztowania, liczmy to w latach albo alimentów ratach. A tu ofensywa esemesowo komunikatorowa z każdej strony, aka pojaw się na pogrzebie. Nie jestem fanem tego typu wydarzeń, nie jestem fanem wieńców z napisem markerem wodoodpornym i chryzantem z tworzywa sztucznego. sztucznego.
Kiedy zrozumiecie że Mnie z tą osobą która siedziała obok was w gimnazjalnych ławkach łączy jedna para spodni, w którą jako-tako się mieszczę? Ba, cholernie nienawidzimy się nawzajem, więc owe spodnie wdziewam raczej rzadko…
Jakoś tak dziwnie się składa, że najlepiej pisze mi się nloga na zajęciach. Tak więc siedzę, słucham i bardzo mi się podoba jak profG. jedzie z lewackim gronem u nas w grupie, propsy.
Juwenalia były i choć korzystam z nich w pełni, to nigdy nie przestanę sądzić że jest to SPORA żenada. Od tych przebieranek, przez festiwal piosenki nijakiej, aż do najebywania się po kres, bo cały rok się siedzi w bibliotece i trzeba odreagować. so lame.
Miałem nie pisać o uczelni, ale piszę dziś, bo słucham tych tekstów które odczytują moi najdrożsi koledzy z roku, i jestem w szoku, w szoku, nikt tam nie potrafi pisać. słowo, nikt. Nie wiem czy im nie powiedzieli że nie rzuca się dwa razy tym samym, w dodatku kiepskim, żartem w jednym artykule, czy są aż tak dumni ze swojej błyskotliwosci że muszą to powtórzyć żeby wszyscy na pewno usłyszeli? Zero stylu, zero kreatywności, klepanie się po tyłkach.
Sokół i Marysia zrobili mi z głowy sajgon, bo nie spodziewałem się, a to jest TAKA PŁYTA, jak kolegów zipa z warszawskich podwórek. Dojrzała, eksperymentalna, Marysia mało że nie przeszkadza, to jeszcze dodaje kolorytu i buduje klimat. Jestem jak WOW, po takich płytach wierzę w polski hip-hop a czasem nawet w siebie. Rzucam już te same followupy co kiedyś, czyżbym żył już w nieciekawych czasach?
nie mam pojęcia co miałem na myśli wczoraj, słowo, ale było spoko, hipster party, dawno już nie byłem tak alternatwny.
nie było mnie tu dawno, musiałem odpocząć od słowa pisanego, ale no, w międzyczasie tak zwanym trochę się działo, nie warto wspominać, no ewentualnie napomknę o koncercie rasmentalismu, dobra petarda.
postanowiłem że nie będę pisał tu o swojej zasranej uczelni do momentu jej ukończenia, będę miał swój azyl jak mezo.
taki nieśmiały props dla mesa, muszę się jeszcze osłuchać.
piszę to z uczelni, pierwszy raz od dawna, zrespektuj. ogólnie wydaje mi się dość dziwnym że na zajęciach z internetu nie da się połączyć z internetem, ot przewrotność, ale teraz jestem w czytelni i już spokojnie mogę w praktyce rozkoszować się tym o czym teoretycznie opowiedzieli mi przed chwilą.
krótka notka na temat stanu zdrowia pacjenta, jest już lepiej, to znaczy wtedy gdy nie jest gorzej, noga jednak nie lubi gdy nazbyt na zbyt długo o niej zapominam. co robić, co, ketonalu już nie biorę, raca mnie nie dissuje na facebooku.
w przyszły wtorek jest ostatni dzień sesji i wtedy muszę zaliczyć mniej więcej połowę wszystkiego, trzymaj kciuku dzieciak za ten maraton.
Dni otwarte kolana zakonczone. Nastepna edycja jakos za 4 miesiace. Bo okazalo sie ze oprocz tego ze rozpadl sie moj zwiazek z lekotka, to jeszcze wiezadlo krzyzowe ze mna zerwalo. W sumie sie jaram, im wieksze obrazenia tym wieksze szanse ze wkrotce zadzwoni telefon z juventusu.
W tym szpitalu patolka sie szerzy straszna, sasiad z sali non stop oglada wta na eurosporcie po niemiecku i co chwile przytacza ciekawostke wyczytana w fakcie. Drugi chrapie tak glosno, ze nawet jak bylem na morfinie mnie obudzil. Chociaz i tak nic nie przebije typa ktory wczoraj od 4 do 6 wolal Jadwige. Jadwiga nie przyszla, ja nie spalem, jakbym nie przestal byc poeta na bank znalazl bym w tym pierwiastek piekna.
Przez te wczasy w srodku sesji nie wiem jak potoczy sie moja kariera naukowa, kibicuj.
Na koniec dziekowa dla chlopakow i nie tylko za wsparcie i nie tylko. Dobrzy z was ludzie.
A no i wiadomo, najwiekszy props dla K. ktora dzielnie czuwala przy moim lozu w godzinach porannych, szacun.
siemasz jestem es, jestem inwalidą, ewentualnie, pożycz mi kolano bo moje się rozpadło. cierpię niemiłosiernie i wszystkim zatruwam życie z tego powodu, co zrobić, jutro prawdopodobnie operacja. jak się nie uda to wystrugam laskę, pójdę na medycynę i uzależnię się od vicodinu, słowo.
odpuściłem sobie ostatnio filozofie z dupy jak chłopaki niżej, ot żyje po pro, jeżdżę ze skw do teeren i w drugą stronę, nic nie czytam, nic nie piszę, niczego nie słucham, słabe to jest, mam świadomość nie jak zaprogramowany robot, ale co zrobić, ostatnio miałem tak dużo bodźców, że teraz staram się po prostu widzieć niebo nie myśleć.
pkprops, nigdy nie sądziłem że to napisze, ale jednak, wczoraj prosto i elegancko, 4 godziny bez opóźnienia, w pustym przedziale z kimką. jeszcze tylko ktoś wpadnie na pomysł żeby zainstalować tam wifi i mogę śmigać w tę i nazad.
nie wiem co zrobić ze swoim życiem jak jakiś raper, nie pamiętam już nawet który, pewnie każdy. a najbardziej nie wiem co zrobić ze swoim życiem za 2 dni, kiedy to najchujowszy rok świata się skończy. nie chce mi się jechać do teerenu, w domu mi się zostać nie chce, płynę, płynę ratuj mnie. a na sylwestrowej imprezie nie było mnie od lat 5 (!), ostatnia była w bledzewie na budowie u eks kolegi gdzie jedliśmy odmrażaną pizzę z netto a impreza się na mnie obraziła bo poszedłem na krótkie pół wieczoru na inną do eks koleżanki, piękne czasy, łezka się w oku kręci, mieliśmy wtedy hamergru.fora.pl.
wogle to zmieniłem kwadrat jak green, w sensie kwadrat w skwierzynie, wyszedłem z bloków jak mezo, piszę z kronikarskiego obowiązku, w końcu internet musi wiedzieć tę rzecz (musi wiedzieć).
nie wracam jak ras, nie martw się, po prostu gościnne występy na nlogu są nieuniknione gdy w głowie nie ma się nic poza wspomnieniami. jestem tak cholernie rozczarowany niemal wszystkim co mnie otacza, że uciekam w przeszłość. stare płyty, stare książki, stare nawyki. z tym \"oddychaj\" nie rusza jak kiedyś, bukowski wydaje się jakby bardziej oczywisty, a poranna kawa mdli mnie jak nigdy dotąd. to musi być w umyśle jak dead prez, z tymże mogłoby być wyżej...
ej, siemasz, siedzę na nie swoim łóżku pijąc 3 piwo, współlokatorzy grają w jakiś syf obok, a ja słucham raperów którzy pisali kiedyś na nlogu i myślę że stare życie jednak było lepsze od obecnego, o czym świadczy fakt że wiąż mam więcej wejść tu niż na obecnego bloga. wal się świecie.
Wczoraj popełniłem zbrodnie na rapie, kupiłem płytę ostrego. Nie zrobił bym tego nigdy, gdyby nie około 10 krążków tego pana które patrzą na mnie z półki. Widzę miny większości z was teraz, ale serio, wstyd mi że taki rap się sprzedaje, taki rap jest uznawany za ambitny/inteligentny, w końcu że ktoś potrafi sobie wmówić że taki rap jest dobry. Już chuj wbijam w to co ten człowiek zrobił ze swoim głosem, ale tekstowo to jest największy farmazoniaż nad wisłą. Żadna linijka nie zapadła mi w pamięć, poza tymi ultra głupimi jak odróżnianie gówna od twarogu. Zresztą, od 4 płyt nic nie zmienia w tych wersach, czuje się jakby nawijał non stop jeden tekst. Poza tym jak można zrobić taki regres techniczny to wie chyba oprócz niego tylko grzegorz bronowicki. Do tego dochodzi wizerunek i sztucznie napędzany hajp. Wkurwia mnie porozumiewawcze spojrzenie rumianego gimbusa który w chwili gdy zdejmowałem płytę z półki urządzał sobie odsłuch w mediamarkcie. Wkurwia mnie że dzień wcześniej sprzedawca w empiku zapytany o ten materiał odparł z dumą że wszystkie się sprzedały w jeden dzień z czego on osobiście bardzo się cieszy. Ponad to, wkurwia mnie robienie z tego wiecznie zjaranego 30 latka jakiegoś mesjasza który ratuje biedne dzieci z domów dziecka. Na każdym koncercie gada te bzdury, populista i nic więcej. I pisze to człowiek dla którego Jazzurekcja jest w top3 polskiego rapu.
Eldoszczak fajny koncert, szkoda że tak mało grał ze starych rzeczy, bo dwa kawałki z eterni to rapowałem za niego w sumie. Poza tym publika w dużej części wpadła zobaczyć pana rapera a nie na koncert. Ale i tak mi było tam fajnie.
Jutro dobry dzień też planuję mieć, idę z K. na Alicję w K. Czarów, dobrego rozpierdolu wizualnego oczekuje.
Ok, idę na spacer, bo dziś jeszcze nawet nie wyłoniłem się z mojego nowego, lepszego, mieszkania.
Kurwa, człowiek wstaje rano z nastawieniem że pójdzie sobie na halę popykać w piłeczkę, a tu na chwilę przed wyjściem dostaje mesydż że odwołane. wkurwienie maksymalne i demotywatory.pl
dzisiaj eldo w bunkrze, fajnie będzie.
poza tym chodzę ostatnio bo mokrych ulicach rozczarowany światem jak nigdy chyba.
Człowieniu, nie uwierzysz, ale przeprowadziłem się. Opuściłem rubinkowo i dzięki pomocy moich oddanych ziomeczków przeniosłem się na grudziądzką. I serio, jestem w wielkim szoku jak stamtąd jest wszędzie blisko.
Mi przestaje służyć melanż w stylu "znów drę mordę", pewności wcale nie mam czy służył kiedykolwiek, dlatego wczoraj było mniej więcej kulturalnie i w koszulach. Bawiłem się w dja yutaba robiłem maszapy, blendy, włączałem drugie wwo i bonkers co chwila, w kotłowni pewnie angażu bym nie dostał, ciężko się żyje z taką świadomością. Ale no, było serio fajowo, powrót drugim dziennym tramwajem, i pociąg pół godziny po wyjściu z imprezy też mimo wszystko nie jest opcją non stop graną.
Bybzi bybzi to jednak jest piękne ep i apogeum formy laika, zawsze gdy wpada na słuchawki to smakuje jak w 05. (to jest z 05, right?)
Miałem jeszcze wiele opisać, ale nie pamiętam, czego można wymagać od typa który nie spał od godzin 26, elanko.
oja, zapomniałem pisać, wybacz mi ty i ty jak u eldo.
Jestem w SKW cały czas niemal, które to ferie z rzędu siedzę w tym pieprzonym mieście, ale nie by zarobić, chociaż jak mam hajs to rozpieprzę, lekką rękę mam. Fajnie jest w sumie, nie robię nic, bo na razie nie muszę nic robić, zacząłem dzisiaj czytać Następne 100 Lat, byłem w kinie na ultra nudnym filmie, i w ogóle czekam na wyniki z mitów.
Właśnie, niemal w poprzednim akapicie pojawia się gdyż pojechałem na 2 dni do Torunia, żeby napisać egzamin i odbyć melanż bardzo dobry. Serio, chyba najlepszy w tym roku, i to akademickim! Nie będę się rozpisywał w sumie, każdy wie jak impreza wygląda.
IO się zaczyna dzisiaj, jaram się strasznie, czekam właśnie na ceremonię otwarcia. Jutro M. to wygra, trzymaj mnie za słowo.
Miałem się przenieść, ale stwierdziłem że po chuj jednak, nie chce mi się kombinować.
Dzisiaj klasycznie pekape, z tym że z dworca wschodniego, jestem już w skwierzynie i mam świadomość że nie muszę prawie nic robić.
Byłem z K.P.Ł.B.O. na World Press Photo i podobało mi się bardzo, to znaczy może nie tyle sama wystawa co fakt wyjścia większą grupą w celu innym niż sporzywanie alkoholu. Było miło bardzo ;*
piszę tę notkę na się odwal, żeby ruch był jakiś i żebyście o mnie nie zapomnieli w te smutne zimowe wieczory. buziaki papatki.
Byłem z K. w K. na Holmesie, i jest to najlepszy rozrywkowy film jaki widziałem od dawna, a widziałem wiele, wszystko nawet chyba. Dawno nie siedziałem w fotelu z takim bananem na twarzy przez cały seans. W ogóle pouczający był to wypad, bo spotkałem ludzi którym podobało się Ciacho, nie wiedziałem że tacy istnieją, ot ciekawostka.
Ciekawą obserwacją jest również fakt, że nie mogę słuchać mesa, no nie mogę, odkąd stał się bogiem gimnazjalistów coś mnie od niego odpycha. ten nowy kawałek to już całkiem, widzę już jak setki nastoletnich alkopoligamistów płaczą przy nim w pościel upijając się ćwiartką żołądkowej gorzkiej. inną sprawą jest czy da się pić w pościeli, zakładam że się da.
odezwał się mój wewnętrzny pedał i słucham much znowu, jaką te lamusy nagrały dobrą płytę to mi się w moim zamkniętym zaściankowym umyśle nie mieści. a podobno nagrywają już drugą, jest nawet singiel!
zrobiłem też dzisiaj głupotę straszną z jeszcze straszniejszych przyczyn, aż nie wierzę.
nie piszę więcej, bo skoro nie komentujecie to po chuj.
Wczoraj ładny komplet 5 został odnotowany w indeksie, dobre złego początki chciało by się powiedzieć, ale ale nie tym razem, liczę że to będzie jakiś tam impuls żeby wyjść na prostą. Bo proste że jak prosta to wszystkiemu się sprosta.
Wieczorem impreza jakaś się odbywała i bez kitu, jak tak z pozycji obserwatora spoglądałem na klub, to widziałem świat szmat jak u karwana. jakiś pigularz drący ryja i pytający nas czy czytaliśmy "taką książkę wiedźmina", tanie pipy które najpierw próbowały poderwać dosłownie każdego, a jak się nie udało to zaczęły się lizać same ze sobą i z barmanami którzy okazali im kurwa miłosierdzie. świat mnie przeraża czasami, choć jak mielon znam życie że łoo...
z prozy życia to przyszły do mnie cedeki na które czekałem wieki, jutro skoczę na pocztę odebrać i będzie jaranko, bo same digi, a jak wiadomo nie ma nic lepszego niż płyta w kartonie. poza tym wypadało by pójść na "wszystko co kocham" ale oczywiście w tym gorzowie który czym śmierdzi powiedział ci już zkibwoy nie grają.
idę spać, bo ta notka na pewno nie będzie najlepszą w historii nloga, więc po co ją ciągnąć. buziaki.
Dzisiaj prawie zrealizowałem plan, to znaczy zawiodłem tylko jedną grupę, której miałem pomóc w uzyskaniu wspólnej satysfakcji intelektualnej. A że mogłem zawieść dwie, to mogę środę 6 stycznia uznać za udaną. Ogarniam się ogólnie, nigdy nie miałem takich problemów z mobilizacją. Nic mi się nie chce robić, i to nawet nie tyle z lenistwa, co z poczucia że to raczej nie jest potrzebne ani mnie, ani nikomu z mojego otoczenia. ale żeby żyć trzeba się w końcu podnieść z tej obrzydliwej 40 letniej sofy w jeszcze brzydszej i jeszcze starszej kawalerce. baj de łej, przypomniał mi się wers kękę \"który z tych raperów mógłby tu mieszkać? ja ci powiem że żaden\". dokładnie tak, chłopaku z radomia!
co do tej drugiej grupy to robiliśmy prezentacje na podstawy reklamy o festiwalach nagradzających owe. i naprawdę ciekawa sprawa, niektóre są wręcz urzekające. niżej przykład.
zainstalowałem sobie 7 okien i serio jest dużo ładniej, nie wiem jeszcze czy użyteczniej, ale jakie to ma znaczenie, kiedy mogę sobie ustawić tapety które się same zmieniają co jakiś czas???
poszedłem dzisiaj w ramach zapewnienia sobie jakiejkolwiek rozrywki do galerii, handlowej niestety. kupiłem cd z rapem sztuk dwie. pierwsza to billing,aby nadrobić zaległości, bo fanie rapu, nie mieć tej płyty to tylko trochę mniejszy grzech niż jej nie znać. druga natomiast to debiut legalny skorupa. płyta o której zupełnie zapomniałem w natłoku premier 2009 roku. no i jestem pozytywnie zaskoczony, o ile można tu mówić o zaskoczeniu, bo skorupa zawsze uważałem za wartościowego gracza. Gość ma unikalny styl, slang, vajb i te inne hip-hopowe rzeczy które z umiłowaniem są przypisywane średnim wackom. Poza tym przeszedł dobrą drogę, przez ciekawy nielegal, dobre featuringi, gościnne zwrotki na mixtapach ślizgu aż do legala teraz. Nic tylko się jarać. Droga Watażki, w górę ptaszki!
(gościnne zwrotki mi się średnio podobają, ale cóż począć, jutub nie posiada nic innego)
już drugi rok z rzędu nie wywiązuje się z obietnicy, chociaż bardzo bym chciał, ale po prostu nie mogę się zmobilizować żeby napisać to podsumowanie. zresztą, tamten rok można prześledzić notka po notce, a jeśli czegoś tam nie ma, to znaczy że być nie powinno. jedno jest pewne, 2009 nie ma prawa się powtórzyć.
wróciłem do Torunia, zatłoczonym pociągiem, w przedziale z ludźmi którzy chcieli się dostać do swojej Polski C, czyli na jakąś wieś 25 km za Lublinem. Ogólnie staram się tak nie różnicować ludzi, ale to co oni wygadywali, serio stawia ich na jakimś mentalnym zaścianku. opowieści o tym jakie to nie sprawiedliwe że teraz trzeba się denerwować o pracę, a kiedyś to ona przyszła do biura o nic nie musiała się martwić. poza tym usłyszałem recenzje całej polskiej sceny politycznej, i ogólnie dowiedziałem się że jest chujowo i nie da się żyć. jeszcze jestem w stanie zrozumieć starszych uczestników rozmowy, nie przystosowali się do nowych realiów, trudno. ale tam była kobieta na oko 30 letnia, która im wtórowała. przerażające.
Nie robiłem w tym roku notki wigilijnej, więc może teraz, najlepszego ziomy!
Święta minęły bez jakichś spektakularnych wydarzeń, no może poza wigilią, pierwszą w takim (okrojonym) składzie, i ostatnią w starym mieszkaniu. Poza tym to nie oglądałem kevina, byłem na pasterce w noc, dostałem prezentów moc, prawie wszystko co chciałem, a nawet jak czegoś nie było pod choinką, to kupiłem to za zawartość paczki od świętego mikołaja. W ten sposób stałem się wczoraj posiadaczem new ery i new spodni, w które ubiorę się na sylwestra i będę udawał rapera.
A propos sylwestra, to miał być Toruń, będzie Skwierzyna która jest wyjątkowo ładna tej zimy, nawet pomimo braku ozdób świątecznych na ulicach (tu hejt bierze władza). No, ale wracając do jutra, to muszę zostać, bo się zrobiłem głupio odpowiedzialny.
W rapie się awantura zrobiła, Tede nagrał mixtape który jest mocną rzeczą. Serio, renesans tego starszego pana sprawia że wierzę w polski hip-hop, a nawet czasem w siebie. Poza tym Ciech odpowiedział Tetrisowi po 2 latach, na co ten odpowiedział po 2 dniach petardą straszną. Serio, jeśli ten mixtape który ma wyjść jutro zachowany będzie w takiej konwencji to uwierzę że odnalazł się płciowo po wycieczce do portimao. Mam nadzieje że tak będzie, bo nawet pisząc tę notkę słucham \"naturalnie\".
Tak gdzieś obok tych przepychanek internet dał nam wczoraj materiał producencki Quiza, z tracklistą kadrowo obsadzoną jak madryt real. Ale pomimo tej plejady gwiazd mi najbardziej podoba się kawałek takiego drenthego w tym towarzystwie, czyli pivota. Przypomina mi on złotą erę nloga, gdzie co drugi należał do jakiegoś emce który wrzucał na niego właśnie tego typu lovesongi.
Dzisiaj zrobiłem sobie przymusowy spacer w śniegu i wietrze. Scenior stracił hamulce, więc trzeba było go zawieść do pana mechanika, który ma warsztat na końcu świata. A jakoś trzeba było stamtąd wrócić... Najgorsze jest to, że gdy szczęśliwy dotarłem gdzieś tak do połowy trasy zorientowałem się że nie zostawiłem kluczyków. No i z powrotem na to odludzie. Przemarzłem tak, że po powrocie przypomniałem sobie prastare metody paramedyczne i wypiłem mleko z miodem!
A jutro długa notka z podsumowaniem tego chujowego roku, tym razem na pewno !!!
Piękna zima się w Toruniu zrobiła. Leży śnieg, jest minus sto stopni, i czuje się święta. Do tego stopnia że dzisiaj na obiad Przemek zrobił sobie krokiety z barszczem, oczywiście zrobił trzeba wziąć w cudzysłów, bo barszcz z proszku, a krokiety made in biedronka.
A propos świąt to wigilia diksowa całkiem udana. Były prezenty (ja akurat dostałem chujowy, jak to czytasz mój święty mikołaju to spalaj się ze wstydu jak kazik, z tym że on nie ze wstydu), były pierogi które ktoś tam lepił, był znicz w kształcie choinki i ogólnie wszystkie rzeczy które kojarzą się przynajmniej jako tako ze świętami. Oczywiście były też rzeczy mniej świąteczne, które doprowadziły nas do klubu, gdzie też się dobrze bawiliśmy, ale nie tak jak rok temu, co zrobić, czasy się zmieniają jak nawijał jajo, ale jajo to na wielkanoc, więc kończę wątek. (suchar)
Big DIKS rusza na podbój SLPP w przeciętnym stylu, acz z wynikiem który może budzić respekt. Odprawiliśmy 4-0 jakichś frajerów i jesteśmy w grupie. Teraz mamy kilka miesięcy sportowych emocji w pakiecie jakbyśmy canal+ wykupili, mam nadzieje że wrócę do formy po przerwie świątecznej i W KOŃCU coś strzelę.
A dzisiaj nie wiem jakim cudem nabawiłem się kontuzji, to znaczy nie mogę ruszać szyją w prawą stronę, prze komicznie to wygląda, ale boli wiec nie jest mi do śmiechu. Mam nadzieję że to tylko jakaś chwilowa niedyspozycja jakiegoś tam nerwu czy czegoś, a nie poważna choroba która skończy się amputacją szyi. Kurwa strasznie mi te żarty dzisiaj nie wychodzą, więc kończę. papa.
Siedzę na zajęciach z podstaw reklamy, i zamiast słuchać ultra ciekawych prezentacji, ściągam cały rap jaki jest w internecie. Nie słyszałem jeszcze Dużych Rzeczy, kamils pisze że piękne, mam nadzieje. Ale to wszystko wina pleja geja który zabrał mi limit na internet i nie chce oddać, przez co na szosie lubickiej działa mi tylko kom u nikator.
Nie chce mi się ogólnie pisać ale za to chce mi się spac, poza tym głowa boli, trwam w niedoli.
nie było mnie tu 2 lata, spytasz jak to? proste, bo coś mi się zpsuło i nie mogłem się zalogować. to znaczy też byłem trochę leniwy i zajęty życiem, ale mam wymówkę.
przed wczo dobry meczyk, pierwsza runda slpp za nami, jaram się strasznie. później ładne świętowanie, w świętowaniu w sumie jesteśmy najlepsi. za 2 tygodnie 2 runda, podobno z jakimiś lamusami gramy, ale i tak zwacha na ruchy.
zostałem na weekend w Toruniu, co ostatnio nie zdarza mi się często. tylko rozżalony jestem, bo zawsze jak nie wyjadę to nic się nie dzieje. w sensie koncertów brak, ziomki jadą do domów, a halę nam odwołują bo jakiś żenujący turniej bokserski o złote rękawice jappa stama się będzie na niej odbywał.
aha jako że długo nie pisałem to muszę wspomnieć, że przez ten okres miałem kilka pierwszych razów:
-pierwszy raz byłem na meczu piłkarskiej reprezentacji polski
-pierwszy raz dostałem w Toruniu w mordę.
-pierwszy raz kupiłem sobie air maxy w sklepie stacjonarnym. <3
no, to by było na tyle, taki wpis na przełamanie, postaram się pisać nieco regularniej ;)
Wczoraj zapowiadał się skurwiały dzień. Wstałem rano i czułem się najgorzej, nie zrzucałem winy na ten nienormalny kraj, ani na to że kac to mój normalny stan (folołpuje coraz mniej znane tracki), ale po prostu czułem się wymięty, za oknem była mgła z której wyłaniały się betonowe bękarty rubinkowa a w najbrzydszej kawalercre świata miałem nawiększy bałagan w historii.
I o dziwo, udało mi się ten dzień uratować. Ubrałem nową żółtą koszulkę od plnów, poszedłem na zajęcia, gdzie akurat nie działo się nic spektakularnego, ale po nich mogłem pojechać na stare miasto, kupić sobie płytę mos defa po zadziwająco niskiej cenie, "pierwszy krok w chmurach" hłaski i politykę, żeby następnego dnia mieć co czytać. Zabrałem te swoje nowe ładne rzeczy i ruszyłem do pierogarni, gdzie pierogi mi wybitnie nie smakują, ale za to mają rewelacyjny żurek. Później przeszedłem się po rosmanach, żeby dowiedzieć się, że nie ma tam frugo. Wypad skończyłem na basenie, bo trzeba zacząć się ogarniać. Jestem z siebie dumny, żadko kiedy udaje mi się zrobić dzień lepszym.
Wieczorem jeszcze była domóweczka, strasznie dziwna zresztą. Niby było przyjemnie, ale pod koniec zobaczyłem że jeden z blizszych mi ziomeczków ma straszne problemy ze sobą i swoimi emocjami, to nie diss, jak cztasz to przemyśl. Poza tym gospodarz płakał bo wypiłem mu piwo, ba, nawet nie tyle wypiłem co otworzyłem, kiepsko teoretycznie chyba był przygotowany do organizowania imprezy, zdarza się.
Jak będziesz w Trn wtedy to wpadnij, naprwadę ciekawie się zapowiada. No i to pierwsza "impreza" sygnowana logiem Offside, więc będziesz światkiem tego jak tworzy się historia. Poza tym ja tam będę, więc zawsze będzie możliwość błyskotliwej rozmowy w pakiecie.
Poczułem dzisiaj prawdziwie świąteczną atmosferę. Dużo za wcześnie, bo w końcu mamy środek jesieni, ale co zrobić, gdy wszystkie czynniki zewnętrzne sprawiały, że czułem się jak 23 grudnia. Pierwszy śnieg, który oprócz tego że padał, to jeszcze nie znikał po 5 sekundach, mama, która postanowiła robić pierogi i zaangarzować mnie do pomocy, no i na domiar złego reklama coca c*li, która pojawiła się w tv chyba po raz pierwszy w tym roku. Patologia, szkoda że jeszcze gej nie śpiewał że w ostatnie święta oddał ci serce, a zamiast ligi mistrzów na p*lsacie nie pojawił się kevin sam na sam z bramkarzem.
A co Dymano zjebało to aż boli, chociaż nie lubię ich, ale jak zwykle byłem za niepspodzianką, a tu 3 minuty i Snajder którego nikt nigdzie nie chciał zabrał Andrzejowi i kolegom punkty. Szkoda.
Tam i z powrotem prawie jak Tetris, ostatnio szalony trip, pojechałem rano do torunia, poszedłem na zajęcia, i wieczorem znów w pociąg do domu. Taki ze mnie szalony podróżnik jak Indiana Cejrowski.
Wczoraj był pierwszy listopada. Lubię to święto, pewnie już gdzieś to tu pisałem. Chociaż z roku na rok coraz trudniej jest złapać klimat, mi to jakimś cudem się udaje. I nawet wata cukrowa i popcorn sprzedawany przed cmentarzem w Drezdenku nie są w stanie mi tego zabrać.
Miejsca z dzieciństwa pamięta się na zawsze, chociaż nie urodziłem się przy placu z nowego filmu Krauze. Spaceruje ostatnio po S. i łapię sentymenty jak Roben kontuzje. To samo wczoraj w B. gdy czekałem na kamils1989 i siedziałem na ławce na której siedziałem lat temu cztery. Ale to chyba normalne jesienią, co nie?
Zjebałem ostatnio strasznie, ale pierwsze emocje minęły, i myślę że to dobrze. Typowy kop na odmuł. Jestem postawiony do pionu, będę walczył jak syn albionu, bez kitu słabe porównanie, ale ładnie się rymuje.
Z radosnych rzeczy, kupiłem sobie kurtkę, o której wszyscy mówią że wygląda jak moja poprzednia, nie znają się po prostu. Zainwestowałem też w czerwoną New Ere, wychodzę na teren. Zimowy fit kozacki, jeszcze jutro przyjdzie bluza od peelenów, mam nadzieje że mnie fani ryszarda nie namierzą.
Białas nie w 4mie, ale mixtape mnie satysfakcjonuje w pełni ;)
Nie lubię tego u siebie. Ostatnio przeżywam jeden z najtrudniejszych okresów w swoim łatwym i bezstresowym życiu, a nie jestem się w stanie podzielić tymi emocjami z kimkolwiek. Zbywam wszystkich półsłówkami, unikam rozmów, a na nlogu piszę o jakichś kurwa gorących kubkach. Uduszę się niedługo w tych 18 metrach kwadratowych brzydkiej kawalerki, i nie chodzi mi tu tylko o to pieprzone 11 piętro... Mam nadzieje że niedługo wszystko puści.
Dobrze, a teraz patos mode off i dalej piszemy fajnego, błyskotliwego nloga, który jest idealnym kandydatem do tytułu blog studencki 2009 czy cośtam, zgłosiłem, a co, rewolucja mieszka na spontanie.
Dzisiaj grałem w piłkę, gwiazdy tańczą na lodzie ogólnie, całkiem fajny pomysł śmigać w halówkach po mokrej trawie. W dodatku nie było bramek, (w sensie prostokątów złożonych z dwóch pionowych słupków i poziomej poprzeczki), a piłka nie miała powietrza. Ale nic to, radosny futbol nie komercyjne gówno.
Chce mi się jakiejś książki, przeczytać, potem usiąść położyć dobry wosk na adapter. A propos, Małpa mógłby dać już ten materiał.
Wstałem rano posprzątałem wszystkie syfy. Teraz siedzę na swojej kanapie, którą gdybym był początkującą stylistką która w knajpie siedzi w czapce sowieckiego żołnieża, nazwał bym oldskulową, a że nie jestem to powiem że jest chujowa, niewygodna i dwa razy starsza niż liroy. Ale nie ma co narzekać na to miejsce, mam ładny widok z okna, rozkmiń, obczaj.
Wczoraj w końcu wylądowałem na tej komendzie jak włodi (który raz już o tego nawiązuje), i spoko, złożyłem zeznania, mam nadzieje że zaszkodziłem oskarżonej, serio nienawidzę takich kobiet. Poza tym przesłuchanie prowadziła pani funkcjonariusz która była może z 4 lata starsza od nas, więc w ogóle swobodnie i bez stresu.
Liga Mistrzów dziś, jaram się tym co Real zrobi z milanem, koszulka już wyprasowana czeka, o 19.45 włoże ją i będę prowadził żywiołowy doping.
I na koniec 2 hip-hopowe utwory, ktore są bliskie mojemu sercu. joł.
joł, byłem na tym melanżu wczoraj, i jestem niepocieszony jednak, bo połowa moich błyskotliwych żartów przeszła bez echa. poza tym chłopcy mi mówili że jestem jakiś smutny (a jaki kurwa miałem być jak zapominaliście mi polewać?), a dziewczynka mi powiedziała że jestem z natury spokojny, skandal. prowadziłem też ciekawe rozmowy, na przykład o kinematografii i dowiedziałem się że w antychryście była scena w której kobieta odcinała sobie łechtaczkę. później dowiedziałem się o tym po raz drugi, a jak już miałem się dowiedzieć po raz trzeci, to się oddaliłem pod pozorem potrzeby fizjologicznej. z Z. znów darliśmy japę na starówce jadąc młodym włodim. a że miałem na sobie nowe spodnie, które są ładne i coraz mniej hip-hopowe, mogę skwitować tę część notki parafrazom "ciuchy, wóda, wóda, napierdolki na imprezach".
jadę własnie w pociągu pkp "kopernik" i jak się ma internet w pleju to nawet nie jest on taki straszny. w ogóle jak tak wsiadłem doń, to zachciało mi się jechać do gdyni, fajne miasto, chociaż pewnie teraz tam pizga i jest milion w skali beauforta.
odkąd zmieniłem lajałt na blogu to na nim nie pisze, dziwna zależność, ale przyszedł ten moment, gdy przeczytałem cały internet, i muszę go napisać na nowo.
przebywam na uni i umieram, wykładowca ma w sobie tylee charyzmy co seweryn garncarczyk, który swoją drogą odbiera ode mnie props w tym momencie. 6 godzina już mija, a ja jeszcze się nie zorientowałem o czym on do mnie mówi. ale zmęczyłęm się i gdyby nie to że nie piję już yerby bo to pretensjonalne, to bym się jej napił.
ja wiedziałem że tak będzie, o 18 dzisiaj miałem wylądować na komendzie, ale przemiła pani funkcjonariusz zadzwoniła i oznajmiła że dziś nie znajdzie dla nas czasu. w poniedziałek o 13 czeka mnie ta przyjemność. tylko trochę się boje tam iść, bo mi to może zabrać kilka punktów prawilności, które w dzielnicy na której mieszkam są wręcz bezcenne.
dwóch starych ludzi się dissuje, hip hop żyje.
byli u mnie rodzice po raz pierwszy od roku, świetnie było, w końcu pokazałem im ten swój Toruń i tę swoją kawalerkę, którą mam nadzieje niedługo zmienić na coś innego, bo jest skandaliczna pod każdym względem.
a teraz jeszcze 30 minut słuchania tego brawurowego wykładu, jakiś melanż wieczorem, melanż weź w cudysłow, bo nie piję jak dawniej, kurwa nie wyszedł mi ten folowup do mesa, ale no nie ważne, do domu jadę rano. aloha jak procente.
nie mam weny jak rasmentalism na dobrej muzyce i ładnym życiu, ale że jestem na wakacjach odnotować jest obowiązkiem. jestem dokładnie - tu a jest tu dokładnie - tak. wypada tylko zacytować klasyków "nie czujesz demolki??"
żeby się tu dostać musiałem się przelecieć, i był to mój pierwszy raz. no i wiadomo, jak każdy nowicjisz byłem delikatnie rzecz ujmując zdenerwowany. zdenerwowanie potengował też fakt że K. odebrała mi możliwość siedzenia przy oknie, czego strasznie pragnąłem. Ale nic to, po przesiadce w Madrycie ja zająłem to zaszczytne miejsce, i mogłem patrzeć w dół jak zeus.
No i tak siedzę teraz na tym końcu świata, nie rozumiem co do mnie mówią, internetuje i piję kawe. To znaczy piję kawe w tym momencie, bo w innych okolicznościach różnie to bywa.
Dzieje się tu dużo, ale nie potrafie tego jakoś sensownie ułożyć, więc musisz wierzyć mi na słowo.
Istotnym jest również fakt, że kupiłem sobie meczóweczkę realu, co mnie jara prze.
W tych nietypowych okolicznościach na moich słuchawkach po latach nieobecności zagościł "Skandal". I na przykład wczoraj był:
A już niedługo wracam na studia, co mnie cieszy niezmiernie!
uff... w koncu moge usiąść spokojnie i napisać kilka słów na nlogu. ostatnio zapierdol i stres w dawkach śmiertelnych, ale cieszę się że jakimś cudem wszystko ogarnąłem, albo odroczyłem wyrok, wybierz opcje którą chcesz. toruń europejską stolicą stania po wpisy 2009.
ale ogólnie tak to jest, jak się wszystko traktuje z przymróżeniem oka, aka i tak się uda. od października trzeba zacząć poważnie traktować uczelnie, a przynajmniej nie dopuszczać do sytuacji w których mój jednyny notes to płyta tedeefa.
ale jest pozytyw, znalazłem mieszkanie. drogo i daleko ale SAMEMU. nie wiem jaka są zalety mieszkania w M1 poza możliwością wstawiania w opis na gadu wersu z eldoga "namiastka domu w wynajętej kawalerce", ale mam nadzieje że nie będzie mi tam źle. już nawet przewiozłem tam większość swoich rzeczy, wszystkie leżą na ziemi, nie da się przejść, oczywiście nie chciało mi się tego rozpakowywać, więć nie wejdziesz. chociaż woski, cedeki i książki ułożyłem sobie pięknie.
miało tu coś być, i będzie, ale później, bo na film śmigam. elo nlog.
I znów w Toruniu, na szczęście narazie tylko na chwilę. PKP jak to PKP, przez te 2 miesiące nic się nie poprawiło, co raczej nie wprawiło mnie w zaskoczenie. Nocować muszę w akademiku, co wprawiło mnie w zaskoczenie, ale powodu takiego stanu rzeczy nie chce mi się komentować, jednak zawsze trzeba brać margines co do pewnych słów i zapewnień. Nie mam za złe, ale chwilowe wkurwienie miało miejsce. W ogóle niemiło się zaczął ten wyjazd, mam nadzieje że skończy się lepiej, t.j. zdobyciem wszystkich wpisów i przytulnego pokoju. Tak ma być, no.
Tetris wyszedł, takiej płyty potrzebowałem w tym momencie, świetna jest, jakbym kiedyś nie przestał być raperem, to właśnie taki krążek bym chciał nagrać :)
Z rapu to jeszcze przyszedł Mes na wosku, warto odnotować.
Wczoraj na piłkę patrzeć nie mogłem, grali jak... No właśnie nie wiem jak kto, ale napewno nie jak ktoś kto robi to zawodowo. Ale tradycyjnie wierzę do końca.
Jutro o 14 idę walczyć, nie czuje sie zbyt pewnie, ale to w sumie standart. Czat na farta to nie jest, bo jednak posiadam wiedzę jakąś i inteligencje nieprzeciętną, ale jak nawijał skibwoy to mój jedyny as.
Dobra nlogu, kończę, bo piszę z kina, a zaraz się film zaczyna. Trzeba jakoś miło skończyć ten chujowy dzień.
Oldskulowo muszę wspomnieć o tym, bo rok już minął, a może nawet więcej, od chwili gdy interesowało mnie miejsce które widzę z okna swego skwierzyńskiego pokoju. Liceum, jak czytasz nloga dłużej niż tylko przez ostatni rok, to pewnie nie jedna historia z jego murów jest Ci znana. A teraz, 1 września, gdy ja leżę i nic nie muszę, moja siostra idzie tam na rozpoczęcie roku. Uświadamia mi to, może nie tyle jaki jestem stary, co to że czas to jednak HUSAJN Bolt jest. Bo pamietam jak chwilę temu ja sam szedłem tam w swoim kremowym garniturze, przejęty nową sytuacją, i ciekawy nowych ludzi których miałem tam spotkać, a z którymi nie mam już teraz żadnego kontaktu. I pewnie za chwilę znów będę wspominał immatrykulacje śmiejac się im w twarz, kładąc łapę na magistra, tak jak teraz wspominam czas gdy w jednym duchu wszyscy mieli to w dupie, i ciesze się, że jednak wtedy udało mi się tam upiec co najmniej dwie pieczenie, potem jak najdalej uciec.
Sory nlog że nie piszę na bierząco, ale mnie badenia-witembergia i jej uroki wciągja na tyle intensywnie, że brakuje czasu na sklecenie kilku zdań. Jutro o 18 wsiąde w autobus i rozpocznę rajd ku ojczyźnie, ale narazie jeszcze słucham okropnego języka wroga i wdycham stęchłe powietrze z nad starej unii.
Narzekam tak w sumie z automatu, bo nie znosze tego narodu i 357 114,22 km² rozciągających się po gorszej stronie odry. Wyjazd sam w sobie jest sympatyczny do bólu, spędzam czas przyjemnie, nic nie muszę poza tym co muszę od dawna a zwlekam, śmigam na spacery i rowery z K, wczasy pełną gębą.
Poza tym korzystam z ich rozpasania i konsumpcyjnego trybu życia robiąc zajawkowe zakupy. Na przykład zaopatrzyłem się w czapkę firmy na A. A le jest to nic w porównaniu z tym, co kupiłem dziś. Mianowicie \"Leave It All Behind\" The Foreign Exchange na dwóch płytach winylowych, oraz \"Shining\" Dilli na takim samym nośniku, co wygląda tak kozacko, że aż muszę wam pokazać.
Jeszcze dużo ładnych płyt tam było, ale nie da się kupić wszystkiego.
Przeczytałem \"Z Głowy\" Głowackiego, i świetna książka, już dawno mówiłem ze jest moim żyjącym polskim faworytem, a po tej biografii tylko umocnił się na tej pozycji. Dużo niewymuszonego cynizmu, poczucia humoru, ale też wrażliwości i celnych spostrzeżeń na temat zastałej rzeczywistości. Pochłonąłem w kilka godzin. Teraz czytam Pop-Politykę posła na P i jest nie najgorzej, musze przyznac, wiecej napiszę za 30 stron (jak skończę).
Ej nie miałem czasu napisać, ale bulwersuje się tym co się dzieje dookoła polskiej piłki. Widzew powinien grać w ekstraklasie, a tu jakieś dziwne wałki mimo prawomocnego wyroku sądu. Tylko w Pzpn. Poza tym lech który odpada z jakąś śmieszną brugią, dokąd zmierzamy? Bo niestety, ale troche wstyd, żeby jedyną reprezentacją naszego kraju na klubowej arenie międzynarodowej był kamil kosowski ;D
Dobra, nara, tymczasem spadam, do zobaczenia na Polskiej ziemi.
Ostatnio uruchomiła mi się w głowie opcja kolekcjoner zajawkowicz i całe dnie spędzam na allegro, szukając wosków które mnie interesują, w cenach które mnie nie zabijają. Bo na przykład z przyjemnością łyknął bym Świerzy Materiał Waca, ale tam już ponad 300 jest, więc uśmiecham się szyderczo i odchodzę w kierunku innych aukcji, o których nie powiem, bo się jeszcze nie skończyły, a ty przebiegły czytelniku mógłbyś mnie podkupić.
Oprócz tego te same dni te same sny, jak zwykł mawiać P.Z. Nie mogę się zmobilizować żeby zrobić coś kreatywnego, ani żeby zrobić coś co zrobić muszę. Czytam książki (kupiłem ostatnio kundere, głowackiego i palikota), pracuje w solarium, i od czasu do czasu pojadę załatwić coś gdzieś. No i ligę mistrzów wygrałem, po jednostronnym finale z Romą.
Zi0 śmieje sie sam z siebie na nlogu, ja też tak czasem mam, że jak czytam stare wpisy to czuje lekkie zażenowanie, ale chociaż siara i nie jaram się tym, to jest to moje jak dziara i nigdy nie skłamał bym.
Zapłaciłem w koncu za koszulkę okolicznego, mam nadzieje że dojdzie szybko i będę mógł z dumą robić dobre rzeczy, robić złe rzeczy. piąteczka
ejo, miałem w głowie notkę ale mi gdzieś zginęła, a nie jest to istotne, istotne jest to, że wróciłem po poł rocznej nieobecności na łono fify09, gdzie prowadzę real z madrytu do dominacji na światowych arenach, zrobiłem juz te same transfery co perez, i mega mnie wkurwia ronaldo, ale co zrobić. wakacje których mieć nie powinienem łamią mi serce.
poza tym byłem w kinie. poszedłem na film który się nazywa jak ikona afroamerykańskiego rapu. i wszystko było by miło, gdyby nie to że w pustej sali, gdzie było milion wolnych miejsc, pewna para usiadła obok mnie. piknik rodziny organizowany przez parafię w skwierzynie to jest nic przy tym co oni tam urządzili. czipsy, popkorny, pieczone kurczaki i homar w sosie własnym. tak mi kurwa szeleścili, że myślałem że się dolby wirtual w kinie zepsuło. ale co zrobić, spokojnie uciekłem do ameryki końcówki XX lecia międzywojennego, gdzie gangsterzy są przystojni, policjanci inteligentni, a dziwki nie opalone.
wczoraj turdepoloń jak sylwester szmyd odbywałem, tylko miałem kół więcej o2 jak pl portal. załatwianko ważnych spraw, ale co tam, wazne że wyszło.
ej, najbardziej mnie irytuje w ostatnich dniach zmienność planów. i to tych takich prostych, prozaicznych, codziennych. jak się nic nie robi przez cały dzień, i zaplanuje coś na, powiedzmy, wieczór, a na chwile przed okazuje się ze nic z tego/ trzeba zrobić coś innego, to można się nieźle wkurwić.
naza klasa ma chyba jakąś blokadę na żenujące zdjęcia, bo jak dzisiaj chciałem takie wrzucić, to dwa razy serwer padł. najwidoczniej jakaś innowacja, skoro udało mi się załadować poprzednie.
Byłem nad morzem. Jak już mogliście kilka razy przeczytać w starszych wpisach, te wyjazdy zawsze pozwalają mi nabrać dystansu do samego siebie, oraz tego co dzieje się do okoła. Rok rocznie, cieszę się z tych kilku dni spędzonych jakieś 200 km od Skwierzyny. Nie ma nic lepszego niż wstać o wpół do piątej i pójść na plaże. Łatwiej się myśli o rzeczach trudnych. No i poza tym w końcu mogłem więcej czasu spędzić z rodzicami, z czego też jestem bardzo zadowolony.
No, ale jeszcze w swoich AirMaxach czuję piasek z plaży, a już siedzę w solarium i obsługuję spragnionych słońca mieszkańców SKW. Lubie to, najlżejsza praca na świecie raczej, mogę pisac nloga na przykład, albo forumować na ślizgu, albo czytać poszerzenie pola walki, które kupiłem ze 2 dni temu razem z mrożkiem i jerofiejewem.
Poza tym to wakacyjna nuda, całe dnie oglądam californication i gram w gta, które by już wypadało przejść, bo z pół roku się męcze. Ciągnie mnie na jakiś melanż, już nawet nie chodzi o picie, ale o to żeby coś się działo, bo tutaj to najlepszą opcją jaka na horyzoncie się pojawia to dwa wojaki na ławce z ukim, dla którego props swoją drogą leci w tym momencie. ze smutkiem włączam utwór pewnego warszawskiego rapera, pod tytułem nie mam przyjaciół, którego ty nie słyszałeś na pewno, i płaczę w duchu. życie towarzyskie to jednak warzne życie.
Strasznie niemiłe rzeczy się działy ostatnio w TRN, gdy pojechałem tam załatwić kilka ważnych spraw. Mój eks właściciel, w sensie mieszkania w którym żyłem przez 10 miesięcy, chciał ze mnie zrobić frajera i wyłudzić 200pln, palant jakich mało. Kłutnia się wywiązała, nic się nie rozwiązało, a od tych rozmów tylko łeb nakurwiał mnie (również follow up do w.w. utworu).
ponaglany pisze, bo jak można zaniedbywać nloga, no jak, na zerowej motywacji bo nikt nie komentuje, ale pisać trzeba.
nie pojechałem jednak 15 do torunia, bez sensu, ale co, prędzej czy później to zaliczę, trochę tylko irytuje mnie to że wciaż mam z tyłu głowy myśl o tych studiach, zamiast spokojnie cieszyć się wakacjami. najgorsze jest to, ze wiem że będzie dobrze, ale i tak martwie się trochę.
ostatnio rewolucja cywilizacyjna i XXI wiek w domu i zagrodzie, co za szok. jestem pewien że za chwilę się zbuntują i to my im, a nie oni nam będą odkurzać, tak będzie!!!
wczoraj miły wieczór nawet, to znaczy po tygodniu zamullania w domu nawet herbata koła różańcowego była by imprezą sezonu. Ale fajnie się spotkać z chłopkami i z chłopakami bujać dupy po miejscach tych samych.
Kosiłem dzisiaj trawę, słońce grzało, komary konsały, na nogach miałem korkotrampki a na słuchawkach mroka. Bardzo dobrze się słucha muzyki z warkotem silnika w tle. Płyta jest piękna tak po piewrszym przesłuchaniu, zawsze lubiłem ten poetycko wywarzony styl frontmena blabla. 9/10 na teraz.
ostatnio dużo rzeczy, wyprowadziłem się na przykład z chełmińskiej 4/6 i wypada jej postawić świeczkę internetową, bo ile tam się działo?!? setki zbitych kieliszków, nietrzeźwe melanże, toruńsa klasyka a nie kurwa cośtam. ale też dużo złego tam się wydarzyło, więc stojąc w pustym pokoju po wywiezieniu wszyskich rzeczy poczułem sporą ulgę. potrzebuje zmian jak ci z na czczo, a to jest jakis pierwszy krok do nowego etapu, wiesz o co mi chodzi??
joł, irytuje mnie nowa subkultura doktorantów, nazwij to jak chcesz, ludzi którzy poza studiami nie mają pomysłu na życie, a ich największą dumą jest to że znają język angielski i podstawy francuskiego, oraz potrafią wstawiać przypisy oksfordzkie. piszą te swoje prace, które opierają się na 4 innych książkach, przekazują dokładnie to samo, zero jakiegokolwiek wyższego poziomu refleksji, powtarzają to co już jest napisane, bo boją się narazić się na śmieszność podczas konfrontacji z pseudo autorytetami, które mają trochę inne litery przed nazwiskiem. tak wkurwia mnie że moją dobrą pracę dureń mi cofa po przeczytaniu tylko bibliografii, bo za mało opracowań naukowych. i później dziwić się że polskie uniwersytety są klasyfikowane w rankingach uczelni wyższych gdzieś pomiędzy kenią a zimbabwe. nie chodzi mi tu broń Boże o mnie, ja biorę 3 w indeks i jadę do Skwierzyny, ale trochę mnie boli że ta kadra odbija się na kalkach, w dodatku od niezbyt dobrego szablonu.
ale z przyjemnych rzeczy, byłem na openerze, i jak co roku bawilem się świetnie, choć chyba był on najgorszym z dotychczasowych. zacznę, wiadomo, od rapowca, q-tip bardzo dobrze, duża energia, spodziewałem się garstki osób, a pod word stage zebrała się naprawdę spora grupa, która co więcej, nie była przypadkowa. dalej, na the ting tings się świetnie wybawiłem, dobrry vibe mają, w ogóle szacun za ogarnięcie się we 2 na tej scenie, płynnie, sprawnie, z elementami dobrego show. z headlinerów najlepiej chyba małpy, które są krytykowane, ale mi się podobało, tym bardziej po słabym pierwszym dniu. najgorzej lilly allen, która z naglośnieniem brzmiała jak arctic bez, zero power'u, zero czegokolwiek i różowa peruka. ale dzięki temu szybko zmyłem się na świetną santigold, której, wstyd się przyznac, znałem piosenki, ale nie kojarzyłem z ksywki. jeśli przy q-tipie pisałem o energii, to tu już nie wiem jakiego określenie urzyć, szczególnie moment gdy wzieła na scenę ludzi z publiczności. wow. prodigy tak se, ładne szoł wizualne, ale ja się do nich nigdy nie przekonam. i taka dygresja, że gaba kulka mi pokazała, jak można poligrafią zjebać dobrą płytę. przypadkiem znalazlem się na koncercie i mega fajnie, a jak zobaczyłem jakiś czas temu jej sesje na okładkę płyty, to szok, stwierdziłem że nigdy tego nie dotknę. to tak na szybko, dziennik i gazeta lepiej wam hof zrecenzują. aaaa jeszcze jedno, nienawiść do jednodniowych pikników, którzy wypili całą cole, i zajeli wszytkie toi toie.
Dziś/Jutro- wyjechać w końcu z tego pieprzonego Torunia.
2-5 lipca- Gdynia i Opener (w sumie z jednej strony najgorszy lineup z tych na których byłem dotychczas, ale jestem w takim stanie, że jest chyba najbardziej oczekiwanym z nich)
9-11 lipca- festiwal darcia twarzy w Węgorzewie, ale dla kolegów tam jadę, pewnie będzie miło, znalazłem ze 4 zespoły które mi się podobają.
15 lipca- wracam do TRN, zaliczam Basie i znajduje mieszkanie.
16 lipca-...- Skwierzyna w końcu na trochę dłużej, wpadne pewnie też do Bledzewa, wakacyjny klasyk od tylu lat.
Poza tym już nic konkretnego, pewnie jeszcze jakieś morze, coś tam planujemy na wrzesień (i nie chodzi o poprawkę z socjo ;>). A tak ogólnie to chcę czytać, słuchać muzyki, szlifować formę, mieć w dupie ten świat. A no i przydało by się jakiś pieniążek zarobić, ale to tam, sprawa marginalna.
co za wydarzenia ostatnio miały miejsce, coś strasznego. jakieś 3 dni temu, budzę się rano, dzień witam japą roześmianą, obcinam starówkę całą słońcem zalaną, aż tu nagle, w szoku, nie mam portfela! wiedziałem że nie zostawiłem go w El Segundo ani na malince, więc no, w szoku jeszcze większym. szybka retrospekcja, pierwszy fakt- byłem trzeźwy, drugi fakt- byłem w delikatesach i go miałem. więc hipotezy- albo w mieszkaniu, albo w delikutasach, albo pomiędzy. no to zaczynamy poszukiwania, wszystko wyrzuciłem na środek (do tej pory leży) i nic. sprawdziłem we wszystkich spodniach, chociaż głupi, wiedziałem w których byłem, i taka sama pustka. to oficjalnie w panice. więc co, do delikatnych. wchodzę, i podchodzę do pani, pytając, czy nie znaleziono portfela, na co ta urocza młoda dama odparła "nie, na alkoholu nikt nic nie zostawił". profil klienta mają opracowany widać, no ale, ale, co teraz? no stwierdziłem, że trzeba to odreagować, więc poszedłem na imprezę, która była najgorszą imprezą sezonu, co jednak zasługuje na osobną notkę, której nie będzie, bo się wstydzę.
obudziłem się rano, dzień powitałem japą dobrze wam znaną, już bez obcinania starówki ubrałem się i zacząłem żyć. ale jak tu żyć bez pieniędzy??? otóż pierwszy dzień spędziłem u Pawła na spotkaniu towarzyskim, gdzie miałem okazje spożyć kanapkę. drugi dzień już gorzej, gdyż musiałem radzić sobie sam. zrobiłem najlepszy obiad jaki się dało z tego co było, wydałem ostatnie 3 złote, ale serio, nawet nie smakowało na tyle. a dziś, katastrofa, jedyne co miałem to makaron z dnia wcześniej i keczup. więc pomieszałem te dwa składniki, dodałem przypraw i podgrzałem w mikrofali, co dało efekt spodziewany, smakowało jak gówno. w kategorii ekstremalne kulinaria plasuje się tuż za Przemysławem K. który to jadł makaron z wodą i sucharami (plus przyprawy) i mówił że dobre. w sumie pogodziłem się już z faktem że go nie znajdę, więc poszedłem na piłeczkę. jednak wracając z Pawłem samochodem, w mym oku zabłysła łza, gdyż uświadomiłem sobie że dokument uprawniający do prowadzenia pojazdów mechanicznych kategorii B również poszedł się jebać. to przelało czarę goryczy. wpadłem do pokoju i zacząłem przesuwać szafy, podnosić dywaniki i wyjmować materace. i właśnie w tym momencie, pod materacem, a w zasadzie pomiędzy materacem a łóżkiem, ale tak, że nie widać, znajdował się on, piękny, zielony, firmy loop MÓJ PORTFEL. od 4 dni nie czułem się tak dobrze jak w tamtej chwili. sytuacja straszna, acz pouczająca, jednak tego pouczenia, czy też morału, nie odnalazłem jeszcze.
ale jestem strasznym gejem, leże i płaczę w pościel, no ale nie mogę, rewelacyjne to jest http://www.myspace.com/hearhope . ostatnio jestem królem polowania jeśli chodzi o takie rzeczy. tak, tak, w tej też się zakochałem.
nie zdam chyba egzaminu z socjologii, trochę szkoda, bo wrzesień to jednak nie brzmi dumnie, ale będę miał ze sobą kolegów, więc mniejszy wstyd ;)
a propos wstydu, to mega się rumienie na myśl o ziarenku, jednak z innego powodu niż 3/4 koleżanek na roku. mianowicie jako jedyny nie oddałem pracy a już jest sto lat po terminie. wiem że on mi to zaliczy, ale znowu wychodzę na najmniej ogarniającego. może i jest w tym coś z prawdy?:)
ostatnio bardzo grzeczne imprezy są, dzisiaj rano z przerażeniem stwierdziłem.
Wstałem rano i wyprałem wszystkie spodnie! serio, jedyna aktywność na jaką mnie stać ostatnio, więc duma rozpierdala mnie jak vienia, który był dobrym chłopaczyną z osiedla, a teraz mu scinają głowę w najgoszym polskim filmie od 10 lat.
dzisiaj zrobiłem obiad sam, też na ambicji pojechałem, kupiłem paluszki. i właśnie, tu mamy problem, bo nie było podpisane, czy to mięsne, czy rybne. podczas jedzenia ten problem również nie został rozwiązany. co zrobić, keczup włocławek ratuje każdą z potraw.
wyszedł singiel mojego człowieka Junesa, masz to sprawdzać, masz tego słuchać, i nad tym myśleć! http://junes.doslownie.info/
nie piłem dziś cały dzień, nie uwierzysz!
facebook mi się spodobał nawet dziś, chyba się uaktywnie bardziej.
leże i myśle, że chociaż tego nie widać, to jestem long distance runner jak promoe (już nie nowy). ogólnie jak jesteśmy przy looptroopach to wymienił bym jeszcze dwa tytuły, które by ci powiedziały wiele, ale nie napisze, bo na domysłach i spekulacjach jest ten świat zbudowany.
ostatnio, jak już myśle że wychodzę na prostą, to muszę zrobić coś, co powoduje, że kolejne dni to dni zrzuty i opieram się o każdą z futryn. nie chcę tego, ale no nie umiem, zawsze ze mnie to wyjdzie. mogę cały dzień dłubać przy wersach, słuchać z vinyla roya ayersa, nie palić, aż tu nagle myśli robią się ciężkie, zbyt ciężtkie by nieść je, wyrzuty sumienia zbyt goszkie by zjeść je, i wtedy moja gorsza strona mówi do mnie cześć eS. i nikomu nie będę się chwalił akurat tak zdobytą blizną.
na szczęście zdarzyły się też dobre rzeczy, za które props (ostatnio wam z Z. tłumaczyłem to słowo) bierze osób kilka. ciesze się, że potrafie jeszcze rozmawiać z ludźmi w ten sposób, a nie zachowywać się jak pretensionalna, cynicza pipa, która na wszystko patrzy z góry. serio, jak patrze wstecz, to chyba mi się pewność siebie z byciem bucem pomyliła.
na szczęście jeszcze to widzę ;)
aha, jeszcze jedno. Pezet, kurwa, bądź mężczyzną :) nie no, każdy kiedyś płakał w pościel, ale ja bym sobie nawet takiego opisu na komunikatorze nie ustawił, a co dopiero nagrał płytę...
ludzie mówią po co piszesz, piszesz, piszesz, piszesz to, a ja piszę, piszę, piszę, piszę nlog :D
Jestem w domu, tydzień po tygodniu, ale musiałem przyjechać, bo w końcu wybory są. A nie po to są żeby na nie nie niść. Już nie chodzi nawet o to, że mam jakiegoś faworyta, bo nie mam, ale o sam fakt wrzucenia tej kartki w otwór urny. Ale frekwencja będzie beznadziejna, praktycznie kogo nie zapytać, to ma te wybory gdzieś, to wina kampanii, i nawet nie tyle komitetów, co tych społecznych, nie chce mi się na ten temat rozwodzić, ale widać że nie było to przemyślane.
Kupiłem sobie Air Maxy, ale nie ogarnąłem stau portfela, i teraz kombinuje jak tu żyć. jak tu żyć!? Ale warto było, 30 centymetrów podnad chodnikami jak się patrzy, wszyscy się jarają, no może z jednym małym wyjątkiem, ale trzeba być asertywnym i patrzeć w lustro z dumą.
Wyszło WFD i pada cały czas, tylko liczyłem na pierdolnięcie, a to taka przyjemna letnia mrzawka. I tak się ciesze z tej płyty jak dzieciak, jednak do klasyki ona nie przejdzie napewno.
Poza tym dobry jest ten singiel onara, zawsze go lubiłem, a tu i progres we flow, i wpadający w ucho refren, i ładnie zrealizowany klip. propsuje.
piszę tę notkę już 3 godziny, w międzyczasie zdąrzyłemm pójść do koscioła, gdzie był gośc który wyglądał jak marek citko, na prawdę, może przyjechał negocjować kontrakt z pogonią. poza tym zagłosowałem już, na to co ostatnio postawiłem krzyżyk, ale jak tak dalej pójdzie, to postawie na nich krzyżyk. zupełnie bez entuzjazmu do tego podszedłem. szkoda, bo pamiętam tę zajawkę, i tę notkę.
chyba ogarnę studia wreszcie, boje sie wtorku tylko, bo tam jest milion zaliczeń, plus logika która mi się ciągnie i ciągnie. a i tak zawisnę z edytorstwa ;D
właśnie skończyłem prezentacje na pr, i fajnie wyszło, ładna ocena powinna być, ale nie mow hop. ale poza tym studia-srudia nie umiem tego wszystkiego ogarniać, ale walcze, i tak pewnie obejdzie się bez poprawek, ale stres już jest obecny.
nie pisałem długo wieć w teleexpresowym skrócie. urodziny miałem, jestem już stary prawie jak Ty, mam 20 lat i nie wiem co i jak. Impreza urodzinowa bardzo fajna, dwa dni, a nawet trzy jakby odpowiednio policzyć trwała, picie, śmiechy, i nowe przysłowia ludowe.
kupiłem sobie wprost light i się zażenowałem. w gruncie rzeczy, nigdy nie kupił bym tygodnika który jest reklamowany przez jacykowa i leszczyńskiego, jednak nazwa wprost sprawiła, że postanowiłem sprawdzić. ok, miał być brukowiec na poziomie, a jest viva albo gala dla tych, co snobują się na inteligenta, i wstydzą się o nie poprosić w kiosku. szczytem jest poczucie humoru i dowcipy tam aka "czemu tusk wstaje rano? by dłużej nic nie robić". straszne, mam nadzieje tylko, że teraz klasyczny wprost stanie się hard, i nie przestanie iść tą drogą, którą idzie od mniej więcej roku.
cześć nlogu, czuje się tak, że aż nie chce mi się Ciebie pisać. odbiłem od publikowania notek gdzie czarno na białym widać moje emocje, a teraz pewnie bym nie umiał stworzyć innej. jak Robak (ten raper) mam dwadzieścia lat i spełnioną większość marzeń, cele i pomysł na siebie, a siedzę po ciemku, na fotelu, w tych kilkunastu wynajmowanych metrach kwadratowych, i myślę że trzeba coś zmienić. dużo jeszcze napisałem w tym wpisie, ale skasowałem jeszcze więcej.
Przedwczoraj kontestowałem rzeczywistość na buumie poetyckim. straszne to było, miotające się popłuczyny postmodernizmu, no. nie lubie neopoetów, zresztą pisałem już kiedyś o tym.
później zostałem Punkiem, słuchałem koncertu starego gościa z gitarą akustyczna na łańcuchu, ktory śpiewał że ojca mu przejechał smalec, kopnąłem w śmietnik, krzyknąłem ze dwa razy, ogólnie anarchia.
wczoraj natomiast, byłem fajnym przystojnym młodzieńcem z ciętym żartem. przebijałem tłum na domówce, szedłem i robiłem uuuuu na domówce. nie obchodziło mnie czy banderola na tej wódce to napewno z urzędu ceł, tu props bierze Paweł, bardzo dobry jest ten spirytus z iceami. nauczyliśmy się nawet robić z tym taką fajną reakcje chemiczną. co do ciętych żartów, to panczlajnem dostała sąsiadka gospodarza, społeczniaki. działo się tam, ale nie umiem wybrać czegos konkretngo żeby tak z polotem o tym napisać. następnie wyszliśmy i udaliśmy się na miejsce koncertów. znowu byłem trochę złym człowiekiem, bo jechałem autobusem bez biletu, spotkałem w nim Sylwie Wiśniewską, w ogóle co za spotkanie rodzinne?!? byłem wyrozumiały dla kibiców legii przez chwile, w ogóle co się ze mna dzieje?!? no ale nic, już nie mówmy o drodze. koncert spoko, hej słyszałem tylko, no i taki sympatyczny, dało się posłuchać. cały czas się gubiłem, spotykałem setki ludzi znajomych, tylko nie tych których szukałem, jak znalazłem, to zaraz znowu jak debil gdzieś poszedłem, taki bardziej nieprzystosowany społecznie byłem. gadałem po raz kolejny głupoty straszne, co się z nich śmieje dziś od rana, mam tylko nadzieje że inni też ;)
Dobrze że bluzę ubrałem bo chciałem wyglądać jak raper, bo jak wracałem sam, opuszczony i zapomniany to było zimno strasznie.
Wczorajszy dzień sponsorowało szukanie. wszystkiego szukałem, nic nie znalazłem, mam nadzieje że zdałem logikę.
no, gdyby nie jakieś problemy co se je mam i są osobiste, mógłbym rzec ze jest odjazdowo...
nlogu, jak dobrze że jesteś. już myślałem że straciłem ostatnie 3 lata życia. lata smutków, radości westchnień, miłości, nienawiści i błędów ortograficznych...
wczoraj się juwe jak ntus zaczęły. wpadłem na wieczorek włoski, i się zdziwiłem, że tam po włosku mówią. a że mój włoski ogranicza się do pizza, catenaccio, del piero i ferrari, to raczej nie bawiłem się za dobrze. ale doszedłem do konkluzji, że jak urodziłeś się w bucie, to albo grasz w piłkę, albo jesteś gejem.
później koncert pochmurno, czy coś takigo, pfff, jaki to jest słabiutki zespół, ale że byłem po wieczorku i zawartości pewnego naczynia, to bawiłem się za dobrze. udzieliłem jakiegos pijackiego wywiadu, mam nadzieje że nie wyemitują, bo później jak bedę sławny i wpływowy to szymon majewski mi to pokaże ;/
dupa jest ostatnio moim ulubionym słowem. jest dupa, czuje sie jak dupa, i ogólnie dupa. ale staramy się ja tetris, żeby dupe zniwelować.
bym jeszcze coś napisał, ale kończą się Gatunki Dziennikarskie, i muszę wyjsc z sali.
nie wiem jak to jest, ale gdy tylko pojawie się w Skwierzynie, od razu chce mi się pisać. tam chce... ja umiem pisać i wiem co chcę stworzyć. mam setki pomysłów i sposobów na ich realizacje. nie rozumiem na czym to polega, ale w toruniu nie mam nawet pierwiastka tego co tutaj. tam najwyżej robię to, co podczas wizyty w domu sobie poukładałem w głowie. może chodzi o to że jeszcze nie wrosłem w klimat tego miasta, może o to że ono nie wrosło we mnie, a może po prostu nie jesteśmy sobie pisani, i Przemek się pakuje i zmienia światy? naprawdę, gdy tylko widzę szyld "torun główny" dopada mnie jakiś dyskonfort połączony z niemocą . gdyby nie to, że mam tam wielu wspaniałych ludzi, to pewnie bym kombinował z mostami czy innymi opcjami.
pkp dzisi straszne, ludzi wiecej byc nie mogło, nie wiem, na grilla chyba jechali, którego wynalazca jest Jarek K. poza tym, w przedziale siedzieli ze mna strasznie brzydcy ludzie, ja wiem ze pewnie sa bardzo sympatyczni i się kochają, spacerują po lasach a ona robi ładne serwetki na szydełku, ale patrzec na nich nie umiałem. dodajmy do tego jakiś rajd rowerowy, który się nieoczekiwanie przesiadł do pociągu, razem ze swoimi brudnymi maszynami i wszystkimi tymi pierdolnikami modnymi, bez których napewno nie da się jeździć na rowerze. napewno. poza tym, wytłumaczy mi ktoś, dlaczego pomimo tego że ponad półtorej godziny siedzieli w tym pociągu, żaden z nich nie sciągnał okularów słonecznych i kasku firmy Cross? nie wspomnę już o starych ludziach którzy szukali przypływu adrenaliny, młodych chłopcach którzy siedzieli w pomarańczowych swetrach i słuchalii hitów kotłowni i o konduktorach, którzy co 10 minut przychodzili sprawdzać bilet. jak ktoś zrobi kiedyś koszulkę pkp change my life, to kupie, ze dwie od razu.
ostatnio kazdy mój hommie mówił do mnie you owe me. trzeba się ogarnąć, bo dłużej tak być nie może. gramy o cos wiecej, niż bilon i propsy?
http://www.myspace.com/offsideczasopismo ładnie??
wczoraj smieszny dzien, nic sie nie działo, koledzy wyjechali, oby wrócili, pisali do mnie jacyś dziwni ludzie, hitem byla kolezanka, która martwiła się bardzo, czy ktoś przyjdzie na sympozium naukowe z biologi, brzmiała jakby chciała sepuku popełnić, powiedziałem żeby zorganizowali darmowy bufet, to ktoś się pojawi.
dziś rano pan żul, podbija do mnie, i się pyta, jakim cudem mamy dziś 1 maja jak nie ma pochodu. serio się zdziwił, jak mu powiedziałem, że pochodów nie ma od 20 lat. pewnie w tamtym ustroju coś znaczył, nie wiem, był kierownikiem pgr'u, potem jebło, a on zaczął pić, bo się nie mógł odnaleźć w nowej, poczerwcowej rzeczywistości i do tej pory jeszcze sie nie ogarnął. to znaczy pewnie robił ze mnie głupka, ale ja już zdążyłem mu napisać historie życia.
dalej Mes na ripicie, Giń Kochanie to nowy hit, najbardziej przemyślana Polska rap płyta od kilku lat.
Co do Polskiej Rap Płyty, to słucham też Robaka i Klona. Tu się uśmiecham nieśmiało, ale serio, całkiem sympatycznie. Robak brzmi jak dziecko Jinxa i Rasa, ma szczere, celne linijki, nie sili się na zbawce ludzkości, co nie oznacza że nie potrafi komentować rzeczwystości w sposób przemyślany. ma to jakiś tam wajb i filing, taki solidny podziemny materiał, do którego będę wracał od czasu do czasu.
pije 3 kawe właśnie, ale wróciłem do domu, a tu ekspres stoi, no nie mogę sobie odmówić przecież. najwyżej umrę na zawał, ale demyt, jaka to piękna śmierć będzie.
obudziłem się rano, teraz siedzę przed telewizorem, oglądam dzień dobry tvn i pije kawe tak mocną, że dzieci ze sarbucks by umarły na zawał. leniwy, prozaiczny poranek, kocham takie...
tak jak Mes mam mydło które biały jeleń się nazywa sie, i doskonale wiem jaki jest ten jego wzrok. patrzy tak na mnie i wszystko wie, ja tak patrzę na niego i czuje się jak debil.
co do samej plyty, to świetna. kilka numerow klasyków, kilka solinych, nie ma jakichś specjalnych wypełniaczy.
oho, nie mów hop, napisałem że wczasy się skończyły, a one się (wtedy) nawet nie zaczęły. uczelnia nam odwołała sto tysięcy zajęć, więc od wtorku, godziny 12.30 mam frajcajt. i wykorzystuje go całkowicie, na wathdog'u byłem, dwa spoko filmy, jeden bardziej, drugi mniej, ale prawa człowieka bez lewackiej indoktrynacji w tle to jednak dobra rzecz jest. poza tym pije, tworze, pije, czuje się jak głowacki tylko 40 lat młodszy. byłem na konferencji, pograłem w piłeczke, poszedłem na koncert wallego, który pił herbatę, ale koncertu nie zagrał, a klub to już całkiem, wyzsze sfery, dziewczyny z dobrych domów i homoseksualiści. się dzieje, a że pogoda też ładna, to czuje się jak na wakacjach w honolulu.
wyszedł Offside, więc możesz się jarać. jest pełno błędów, niedoróbek, kwiatów, ale kurwa, duma mnie rozpierdala jak vienia.
ukradłem płytę mesa już, wiadomo że kupie, ale nie umiem czekać. i wow, świetnie jest, myślałem że będzie inna konwencja, ale mocno, tekstowo, muzycznie i tak dalej...
[akapit o ważnych sprawach]
ok, obowiązek blogera wypełniony, idę zabić padem kilka osób.
Jutro wracam do Torunia, wczasy się kończą. Ominąłem spotkanie z Wałęsą, mecz mś w hokeju, i ze 4 imprezy, ale co tam, lubię siedzieć w domu, nawet bardzo lubie ;)
ostatnio stwierdziłem że jakoś bardziej cenie ludzi piszących bloga, nie boją się swojego życia chyba, bez patosu, lubię blogosfere ;D
muszę kupić słuchawki po raz 5 w tym roku, rozpadają się, jak nie przymierzając, koalicje rządowe. słabe porównanie, nie płynie ten wpis.
wczoraj napisałem milion maili i innych dziwnych wiadomości do różnych ludzi, którzy mi pomogą pisać art, który będzie mocny, nie może nie być. idę sprawdzac czy poodpisywali :)
jesteś gorszy ode mnie, wypierdalaj kołku. nowy numer laika jest tak obskurnie uliczno poetycki, że się kłaniam.
jak przy poezji jesteśmy, to ta płyta od białego domu fajna, to znaczy jej plusem jest to, że raperzy nie musieli pisać sobie tekstów, dzięki czemu gurala pierwszy raz od 3 lat da się słuchać, peję od na legalu, a fokusa od dj tiesto. a ostry wiadomo, wielki poeta XXI wieku i idol studentów nie bedzie jakiegoś tam marnego wiersza nawijał, musiał swoje wersy.
Wielkanoc, więc wszystkiego najlepszego nlogowiczu i nlogowy czytelniku. Tym razem się nie rozpisze, bo wiadomo, święta mniej popularne ;)
A jako że są święta, to siedzę w rozpiętej koszuli jak mes (na którego płytę czekam jak na nic), oglądam mateusza borka w telewizji i mam czil dziś. Pewnie niedługo pojadę do rodziny, gdzie będę robił to samo, no może poza oglądaniem mateusza. Lubie taki czas, gdzie nie muszę myśleć o niczym, i nawet brzydkie plakaty mnie nie martwią.
Wczoraj dowiedziałem się w koncu, dlaczego mam konto na facebooku. Otóż mam je, żeby dostawac newsy o takich rzeczach jak mixtape menta i dj DBT. Świetnie się tego słucha, szczególnie patrząc na skompane w słońcu ulice skwierzyny. funkowe, soulowe, nie wazne. buja!
Sportowym wydarzeniem weeknedu był meczyk o którym pisał też kamils. I tak jak on, muszę zauważyc, że nie najlepiej się czułem, gdy po pierwszej bramce cały stadion, poza sektorem Widzewa i naszą 2 wyskoczył w górę. Tak samo po golu dla RTS'u, tylko nieśmiały uśmiech mi się pojawił na twarzy :) Ale fajne widowisko, lepsze kibicowsko niż piłkarsko, to na pewno.
Napisalem w końcu felieton na poziomie który akceptuje, to znaczy to nie jest mój "drugi najlepszy tekst w życiu jak u obremskiego", ale może to i dobrze, bo co jak co, ale organu nie mam zamiaru sobie likwidowac. ten żart już nie jest śmieszny, ale cóż począć.
Pól Polski płacze, drugie pół się ciska o żałobę narodową, a ja tego po prostu nie skomentuje, z szacunku i z zarzenowania.
Znów mnie wciąga blogosfera, znów mam zajawkę na to. Załóże sobie pietnastego bloga w którym będę pisał nie wiadomo o czym, esbooka bym odświerzył, ale przez dedlajny nie mialem czasu tam nic napisać. Internet jedna miłość.
święta idą, ale nie jaram się, chociaż po mału robie się offowy i wolę wielkanoc od Bożego narodzenia. Ale poczekajcie jeszcze 5 lat, będą typy przebrane za zające rozdawać cukierki w supermarketach.
Jadę na Widzew-Stilon jutro, jakoś inkognito na sektor rodzinny czy coś ;D
O nie, ale się znowu zakochałem. moja nowa idolka to nneka i jak się nie zgadzasz to możesz iść śladami van gogh'a. Szkoda że miłość do mnie przyszła tydzień po koncercie w Polsce, bo bym tam był w pierwszym rzędzie!
Ogladam tę ligę mistrzów i strasznie ziewam, wiedziałem że ten mecz będzie tak wyglądał, obie drużyny powinny przegrać. mam nadzieje że mecz na szczycie ligi angielskiej stoi na lepszym poziomie, to chociaż sktót mnie porwie.
wszyscy rozjechali się po swoich wioskach i siedze tu sam jak mes. ja do swojej mam pociąg dopiero jutro, więc trochę z zazdrości pisze. chociaż pan dres prawdopodobnie myśli, że właśnie jestem 80km. od granicy z zepsutym światem zachodu. oh ah
świat się wali nam na glowę jak u junesa (z którego moim zdaniem jest niezły raper). ostatnio albo chodzę smutny albo wkurwiony jak wilku, dobrym to nie jest, ale co zrobić jak życie to 02.06.2006 a ludzie to buce. myślałem że to przez zimę i jak pezet mam depresje z braku światła, ale nie chuja, przyszła wiosna a ta płyta to dalej nie jest dla mnie szansa.
gazeta się tworzy, i dobrze że się tworzy, ja przez to że mam te zawirowania z pierwszego akapitu mam trochę mniejszy wkład w to niż bym chciał, ale niech tylko się ogarnę. ale dobra inicjatywa, w końcu coś zaczniemy robić.
wyszedł mixtape tetrisa, i przez moment czułem się jak w 04, potem mi przeszło, ale mimo wszystko uważam że bardzo dobra produkcja. luźna, dobrze się słucha, i jest świadomość że to tylko przedsmak albumu.
pobiłem chyba rekord w niepisaniu, ale żyję intensyfnie, więc często czasu brak, głupia wymówka.
zacznę od początku, pamiętam, chociaż pamięć krucha. tydzień temu otworzyliśmy sezon grillowy w sposób nietypowy. robił ktoś z was grilla na parapecie w deszczu i przy hulającym wietrze? ale całkiem nieźle to wyszło. tylko następnego dnia odzież wierzchnia śmierdziała dymem niemiłosiernie. ale całkiem sympatycznie.
byłem w domu na weekend, i nie będę za wiele opisywał, oprócz tego, że w pociągach się od jakiegoś czasu nikt do mnie nie dosiada. czy wyglądam aż tak źle, czy boją się że raper im z torby ukradnie jakieś nie wiem, kanapki z pasztetem?
a czy ty miałeś tak kiedyś, że wychodziłeś do sklepu, i w pewnym momencie pomyślałeś że na bank spotkasz pewną osobę? wychodzisz, spotykasz, dziwisz się i zastanawiasz czy się matrix nie wiesza?
chciałem pewnie napisać więcej, ale nie pamiętam, idę na piłkę.
ostatnio myślę coraz częściej że marnuje wszystko profesjonalnie. czas, talent, zdrowie, wszystko po kolei. Nie chce smęcić jak Polscy raperzy, ale gnije nic nie robiąc, a nie mam żadnej motywacji żeby zacząć robić cokolwiek. To znaczy nawet nie motywacji. Pomysłu. Niby są te studia, a tak na prawdę zamiast nowych doświadczeń i perspektyw mam z tego bóle wątroby i niezdrową dietę. elo.
Wygrałem z filozofią. To znaczy pewnie gdyby nie fakt że pan S. był w dobrym humorze i chciał nas przepuścić, dalej bym się zmagał z monizmem, dualizmem i innymi hermeneutykami. Ale liczy się to co w indeksie, nie to co w głowie :) Poza tym Przemek jak zwykle musiał sobie zszargać nerwy i psychikę. Pomyślałem, "i tak się stresuje", więc wyjechałem na uczelnie godzinę wcześniej. Siedzę na korytarzu, modle się, płaczę, ogólnie standard tego co student robi przed egzaminem, i nagle, gdy do wejścia zostaje 20 minut, uświadamiam sobie że nie wziąłem indeksu i karty... Bieg za tramwajem zwany przez Pe miejskim jogingiem, później bieg do mieszkania, bieg na 4 piętro, bieg za tramwajem vol. 2 i w końcu wpadłem na egzamin 15 minut spóźniony. Ale wszystko co dobre to dobre, więc no.
Przed chwilą wróciłem z bardzo miłego spotkania z chłopcami (no homo). Poszliśmy na pizze, kupiliśmy alkohol, graliśmy w pro evo 4 godziny, wypiliśmy alkohol, ale mało jakoś, i z kulturą jak nigdy, przeskakując przez płoty i włamując się na bazarki rozeszliśmy się do domów. aż nie podobne do nas.
liga mistrzów skończyła 1/8 ale aż nie chce mi się komentować tych spotkań. mam nadzieję, że realowi, a przede wszystkim jego włodarzą, te 4 bramki zapadną w pamięć, i w okienku transferowym zajmą się sprawą.
dawno nie pisałem o raperach żadnych, ostatnio robię przegląd płyt po nocach. to znaczy włączam jakiś album na noc, i zasypiam przy nim. ostatnio borixon bardzo ładnie, kodex 2 to samo, jwp. zazwyczaj rzeczy o których zapominam normalnie, i kurzą się na półce.
jutro mam zamiar strzelać super relaks. cały dzień spać, grać na konsoli i czytać książki. wszystko to czego nie mogłem robić, gdy nad głową wisiała mi filozofia, ostra jak gilotyna, albo i nawet oleksy.
Zaniedbuję cię pamiętniczku, wybacz, życie mi nie pozwala na systematyczność.
Dzisiaj, gdy o godzinie 4.20 siedziałem w autobusie który jechał do Gorzowa Wlkp. gdzie o 5.05 miałem przesiadkę w pociąg relacji Gorzów-Lublin przez Krzyż, Piłę, Bydgoszcz, Toruń, Warszawę, to pomyślałem, że ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie.
Wczoraj dzień kobiet był, nie lubię święta jednak, takie walentynki z dłuższą tradycją. ble.
Zmagam się z filo, będzie dobrze.
W domu dobrze, zamieszanie straszne, ale gabinet w końcu się otworzył więc wiecie, glamur pełen.
Jeszcze miałem napisać, że w czwartek sympatycznie bardzo było.
ostatnio debilem byłem strasznym, i żeby na domiar złego nie być hipokrytą, to muszę o tym tu napisać. w czwartek to już całkiem patologia, nigdy więcej.
wróciła mi zajawka na zmienianie świata, zacznę się chyba uczyć, na studiach też trzeba było by w końcu pokazać że się jest wybitnym, bo na razie taką średnią krajową odstawiam bez cienia błysku. a to nie dobrze, bo przecież jak na gatunkach dziennikarskich pan od ćwiczeń mówi, że niektórzy rodzą się z pazurem zamiast pióra, to ja myślę o sobie. ale no, dużo czytam i będę ostry jak brzytwa. zacząłem też znowu coś tam pisać sobie, znowu w zacisze dysku twardego, ale zawsze.
a propos ostry. ładna ta płyta jest, nie przekonała mnie jeszcze w 100%, ale czekam do poniedziałku, wyznacznikiem jakości płyty jest to, jak sprawdza się w tramwaju!
nie komentowałem jeszcze zeszłotygodniowej piłeczki, realu madryt, nie idź tą drogą, straszne by było odpaść w 1/8 po raz setny z rzędu, tym bardziej że l'pool kryzys przeżywa prawie jak ja, i chociaż mega ich lubie i cenię, to na dzień dzisiejszy są dużo gorsi od robena z kolegami. celowo piszę robena, bo jak nam powiedział szpakowski dariusz, raul to już nie ten sam zawodnik, teraz konstruktywne podanie ma raz na 4.36, a nie ma 3.51 minuty!
Co do uefa to frajerstwo ze strony lecha, w pierwszej połowie ładna europejska piłeczka, w drugiej piach i czekanie na ostatni gwizdek. szkoda.
wspomniany kryzys jest, ale mniejszy, walczymy o coś.
strasznie się zrobiłem humanitarny, boje się tego, niedługo zacznę płakać nad losem dzieci z etiopii i wysyłać wodę butelkowaną z biedronki do sudanu.
oho nowy sezon się zaczął, a stary się jeszcze nie skończył, studia to dobra rzecz jest jednak, będą mnie uczyli pr'u i logiki, to znaczy tyle na razie wiem, bo to dzisiaj miałem, prof. G. nie było, już się wszyscy martwią, bo na maile też nie odpisuje, jakiś fenomen jednak że wykładowca nie przychodzi na zajęcia, a wszystkie studenty oh ah zamartwianko.
Nie pije więcej red bula, kto chce kupić płytę pussycatdols?
Ferie spoko, siedzę czytam, siedzę pisze, siedzę się ucze. Ściągam fife 2002, chce zagrać redondo na rozegraniu, ciekawe czy się uda.
Spotkanie klasowe w gimnazjum mialem. O dziwo fajnie, myślałem że wejdę, porozmawiam z kamils1989 i po godzinie wrócę do domu. A tu się tak rozwinęło że do domu nie wróciłem, około 1 skończyliśmy i spałem w Bledzewie. Jagielonia to jest jednak uniwersalny przebój, który przyjmie się na każdym gruncie, i nie ma że nie.
Przyszły do mnie książki wczoraj, Borges, Celine i Rilke, Historie Powszechnej Nikczemności już kończe, na esbook'u pewnie opiszę wrażenia, lans na intelektualistę 2.0 (a teraz idę oglądać brzydule).
Bardzo mnie irytuje poziom dyskusji publicznej w ostatnich tygodniach. Kogo do chuja obchodzi romans marcinkiewicza, długi czumy, czy to, że rokitę biją niemcy. To znaczy jest pewien procent, który się tym jara, ale od tego ma dwie bulwarówki, po co więc zajmują się tym poważne media? Pewien publicysta na L. ostatnio często mówi o tabloidyzacji polityki. I o ile śmiesznie to brzmi w ustach człowieka który ustawia sobie sesje zdjęciowe w nowych kaloszach, to tym razem trzeba przyznać mu racje.
"Film "Dzień świra", książki Doroty Masłowskiej, utwory "Cool kids of death" - tam zdaniem Marty Megger, znajdziemy prawdę o jej pokoleniu." - oficjalnie u mar łem.
No i nie zdałem w końcu tej filozofii, razem z 6 osobami które wchodziły po mnie. Niby niefajnie, ale się nie przejmuje za bardzo, wszyscy coś mają do poprawy, a tak przynajmniej nie włączy mi się sodóweczka, bo wiadomo że jestem najlepszy, ale ale, jednak czasami coś mi się nie udaje. Dobra bez pychy, i bez filozofii, o czym miałbym pisać mając cztery dychy. hyhy
Nie udało mi się też okiełznać choroby, piję aspiryny i tak dalej, niewiem który raz ja to piszę w przeciągu 2 miesięcy, damyt!
Ostatnio przypomniało mi się że byłem raperem, i napisałem krótki panczlajn "Wczoraj z 9 piętra rzuty kwiatkami /// Dziś siedzę sam w pociągu, w mojej dłoni Murakami" - tłumacze jak Laik- chodzi o to że można być alkoholikiem okazyjnym a równocześnie inteligentem, więc Marta Magger i reszra typów z Dziennika mogą sobie swoje manifesty '89 wsadzić w dupę :*
Właśnie, założyłem wczoraj drugiego bloga, tym razem tematycznego- o literaturze. esbook.wordpress.com jeśli chcesz przeczytać co czytać to zapraszam.
Dzisiaj zamiast pisać prace dla prof. G. będę go oglądał w tv, dobry dill?
"Jak z Aten Sokrates trące niewiedzą"- nic nie umiem z filozofii, przede mną długa noc z 50 stronami zagadnień z których na teraz nic nie wiem. Muszę chyba liczyć na szczęście i wrodzony dar lania wody. Od podstawówki do liceum mówili mi że mam nie filozofować, a teraz jak nadarzyła się okazja, to prawdopodobnie nie będę w stanie. No chyba że zdarzy się cud, i wylosuję jedną pustą kartkę, a na drugiej pojęcie miłości/egoizmu/altruizmu. Ale boje się, że limit szczęścia na ten semestr został wyczerpany. Jestem na siebie zły, bo ZA DUŻO czasu zmarnowałem. I nie chodzi tu nawet o jakieś spektakularne akcje, ale na przykład oglądanie BrzydUli której nie cierpię, albo czytanie wszystkich newsów na sport.pl po kolei. Trudno, zacznij od już, i może damy radę.
Rozchorowałem się na dodatek, jem gripeksy pożyczone, rutinoskorbiny które zostały mi jeszcze od ostatniego razu, i piję herbatę, tylko cynamonu brakuje. Jutro będę poskładany na egzaminie, może profesora Sz. wezmę na litość.
Ostatnio też przygoda lingwistyczna, po odebraniu toshiby z serwisu, pełen szczęścia i radości podbijam do kiosku, i mówię do pani ekspedientki: "Poproszę bilet ulgowy i Seven Up'a w puszce". Pani podaje bilet i oznajmia że w puszcze jest tylko to, wskazując właśnie na napój który chciałem. Gdy potwierdziłem, że dokładnie o to mi chodziło, pani z nieukrywanym zdziwieniem stwierdziła- "ale jak? tu jest siedem up napisane". Więc grzecznie poprosiłem o siedem apa i odszedłem, bo tramwaj się zbliżał...
Ostatnio patologia ostra się zroodzila, ale na sczescie wszystko opanowane, muszę tylko znaleźć jakiś serwis dla mojej toshiby. Tak to czasem bywa.
Przemeblowanie zrobilem w pokoju, coś trzeba było zmienić, jakos nawet przytulnie się zrobiło. Tylko muszę sobie kupić stolik i taki fotel z kulkami w środku, wiecie o co chodzi. Po dzisiejszym dniu wiem ze jeszcze sobie tam pomieszkam. Namiastka domu w wynajętej kawalerce, choć nie mieszkam w kawalerce. Wiecie o co chodzi. A mtv na pewno takich cribsow nie szuka.
Niesamowite jest to ze zdałem dziś egzamin z historii polski XX wieku, mega było ciężko. Wczoraj o 22 jeszcze nic nie wiedziałem, ale intensywna nietypowa nauka na ul gagarina przyniosła efekty. Audiobooki i filmy discovery dobra sprawa. Nauka 2.0
Telekamery właśnie są, nikt nie wierzy ze dostał, marta ż. Trzebiatowska dalej stara się nadrabiać twarzą. Żenujący mamy szołbiz.
Dobry dzień był wczo, wstałem w swoim łóżku i bez kaca jak emil b. Później rozdawnictwo ocen na rzeczniku prasowym, tylu piątek to ja w podstawówce nie miałem, co z tego jak pewnie dostane 2 z historii czy innej filozofii, się żyje. A wracając z uczelni zapisałem się do sekty, bo człowiek nie jest taki co by się nie zapisał. Ale numeru telefonu nie dałem. W ogóle typ mi coś tam mówił że mam czytać księgę mormona, wiadomo że będę, tak samo jak wiadomo że dzisiaj jestem przygotowany na autoprezentacje.
K. wczoraj przyjechała to wiadomo, z automatu trzeba przestać być żulem i chodzić po kinach, teatrach i wystawach. Wczoraj byliśmy na "Spotkaniu", ładny film, oskara nie dostanie, zobaczycie, ale bardzo przyjemnie się ogląda. Dzisiaj śmigamy na "Justynę" do teatru, boje się że takie pitu pitu będzie po tym jak przeczytałem opis, ale ale zobaczymy, co zrobić jak nic innego nie grają, a chciałem iść na dostojewski-trip.
Wczoraj chyba poniosłem najbardziej spektakularną porażkę w pokera w karierze, ale spoko, ja trwam, ty trwasz, my trwamy, wytrwamy.
Jeszcze o meczyku napiszę, bo po drugiej stronie korporacyjno-telewizyjnej machiny byliśmy MY, zwykli młodzi mężczyźni, którzy z zapałem oddawali się krzykom, wrzaskom, i innym czynnością sugerującym niesłychaną radość ze zwycięstwa. Zdarte gardła, ból w mięśniach i kontuzja kolana, to tylko niektóre efekty jakie mogliśmy odczuwać dnia następnego. Tvn powinien o nas zrobić reporeporeportarz.
Na weekendzie w domu byłem, spoko, skwierzyna zimą, chodniki, ulice, bloki i kaczki nad wartą.
Dzisiaj znów odniosłem zwycięstwo w nierównej walce z pkpaństwowe. Zimno, ciemno, i współpasażerowie głoszący złote myśli typu "ja nie chce niczego robić, super, chce być średnia" ; "o jaa, sera jednak też nie mogę jeść" albo, "e nie no jakoś przetrwam, życie sobie poczytam". Poza tym nie uczyłem się na koło, debil, a miałem to robić w pociągu. Ta, odkładanko, przemek czemu się nie uczysz, a bo w pociągu będę, jasne.
Własnie, za pół godziny mam to koło, zaraz pojadę chyba na batorego, ale to proste rzeczy będą, gesty sresty, każdy to wie przecież, nie?
Próbowałem sobie kupić koszulkę dzisiaj, i jak nie jesteś fanem prosto, dill, hg to się nie da. Będę musiał chyba się uśmiechnąć do onlineszopingu, bo kurwa.
U fryzjera byłem, pełen glamurus dzisiaj, pierwszy raz od 4 lat płaciłem za strzyżenie, co zrobić, czasy się zmieniają jak nawijał jajo.
Ale ładnie wczoraj pojechaliśmy serbie, co szmal grał to koniec świata, w nożnej takich statystyk niektórzy nie mają. Mi się wydaje że wyjście z grupy na 100, przecież norwegia jest do rozklepania, a niemcy dania nie ma szans na remis. OBY.
piszę mądrą pracę na naukę o komunikowaniu, zajawunia będzie jak mi wyjdzie to co chcę żeby mi wyszło. ogólnie już zrobiłem ankietę, której wyniki mnie satysfakcjonują, bo mi się będzie łatwiej pisało w odwołaniu do typów.
muszę się jeszcze nauczyć na koło z prasy polskiej, masakra, a wolał bym iść stąd na relaksie, czytać wprost i śmiać się...
czuje się dzisiaj jak jakiś mega debil i menel, kurwa, przemku, ogarnij się.
na razie jestem dobry student, uczę się i dostaje ładnie oceny, i dobrze, bo jak mawia trener piechniczek "są zawodnicy kluczowi, i zawodnicy chujowi"
Padnięty jestem, niewiem nawet jak zabrać się do pisania tej notki, siedzę w ciemnym pokoju, piję kakao i stukam w klawiature. Dzięki temu opisowi możesz sobie mnie w tym momencie wyobrazić, jak chcesz, co kto lubi, słyszałem o większych zboczeniach.
Przeczytałem właśnie "Paktofonikę". Kupiłem i w przeciągu jednego wieczoru skończyłem. Podobało mi się, ale zastanawiam się jak mogą to odbierać ludzie z poza "środowiska". Bo ja czytając przypominam sobie jak jako wczesny nastolatek siedziałem w sam w pokoju, na słuchawkach miałem "nie ma mnie dla nikogo" i płakałem w pościel. Niewiem czy bez tego ksiązka jest się w stanie obronić. Sama forma scenariusza jest formą kaleką, nie czyta się tego łatwo, ale mimo wszystko przyjemnie. Nie ma tu jakiejś strasznej heroizacji Magika, nikt nie zapisuje jego tekstów od tyłu, więc ten aspekt też znośnie. Pewnie dużo lepiej by było gdyby powstał jednak ten film, albo ktoś od razu pisał by to z zamysłem publikacji w formie ksiązkowej. Napisał bym więcej, ale kurde, niektórym płacą za jakieś średnio/słabe recenzje, nie będę pisał lepszych za darmo. ;)
Ostatnio przechodzę kryzys, nie mam czego słuchać, jak wychodzę z domu nie chce mi się nawet zabierać słuchawek, macie na to zjawisko jakąś mądrą socjologiczną nazwę?
Podsumowania jednak nie będzie, nie chce mi się ;D Zresztą, co tu podsumowywać?
Dzisiaj sobie zorganizowałem dzień dobroci dla siebie, najpierw poszedłem do kina, gdzie nie grali nic, i musiałem iść na madagaskar (ziew). Później jakiś obiad czy coś, i do empiku, gdzie kupiłem sto czasopism kulturalno/literacko/artystyczno/chujwiejakich by poczuć się lepszym od was. Przeczytałem już jedno opowiadanie, żenujące, młodzi Polacy piszą sto razy gorzej od starych Polaków. Nie sądziłem że się da.
Kupiłem też półrocznik "Lamus" z redakcją w Gorzowie, nigdy nie słyszałem, całkiem ładny nawet, jak treść niewiem.
Ostatnio złapałem depresje, oh ah.
Idę na kulturę języka, tudzież iż azaliż zbliża się siedemnasta. buziaczki
wiodę sobie życie takie zwykłe, podoba mi sie ono niezwykle.
sylwester nie wypalił (skąd my to znamy?) ale spoko, mężczyźni nie płaczą, pojechaliśmy z K. do kina, potem obejżeliśmy jarka kuźniara w tvn24, dobry program był, nic nie piłem, a wiadomo, jaki sylwester taki cały rok, czy jednak nie?
a w tym kinie, a w tym kinie, byliśmy na ile waży koń trojański, nie byliśmy o dziwo sami, najwidoczniej nie tylko my nie mieliśmy co z sobą zrobić w sylwestra. sam film przyzwoity, patrząc na to że polski, na to że komedia, i na to że romantyczka, to nawet bardzo dobry. to znaczy ja wcale nie uważam żeby to była komedia romantyczna, ale pewnie klasyfikował to ktoś mądrzejszy ode mnie. film łatwy, ale nie trywialny, nie obrażał mojego intelektu, zaśmiałem się ze 3 razy, widać zabrakło pomysłu na zakończenie, ale to w sumie nie przeszkadza. jak macie wolne niecałe 2h to obejżyjcie.
200 wpis już?
później sobie zrobie podsumowanie roku, bo co to za rok bez podsumowania.
Święta się skończyły, szkoda, napewno były lepsze niż te rok temu. Przebiegły bez większych uniesień, ale i też nieporozumień, więc można powiedzieć że wszystko się udało. A pamiętajcie, że one takie są, żadko zaskakują in plusss.
czytam "żart" kundery, i świetna książka, dawno już żadna poycja nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, ale jestem dopiero pod koniec pierwszej połowy, mam nadzieje że sie nie rozczaruje. pewnie w nocy skończę.
Obiecałem wigilijny wpis, więc proszę bardzo. Dzień mijał w dobrym tępie, to znaczy w tępie typowym do roli jaką pełnił. Dużo rzeczy robionych ze znanym pewnie wszystkim zdenerwowaniem "prawie już ostatniej chwili". Ale jeśli czytasz ten nlog dłużej niż 2 wpisy, to wiesz że to lubie. Lubie, bo podczas moich świąt, mimo tego całego zamieszania, nie ulatuje gdzieś to co jest najważniejsze. Nie będę się rozpływał, bo to nie miejsce na to, ale ciesze się ze 24 grunia nie jest dla mnie tylko "tygodniem do sylwestra".
Obiecałem życzenia, no i będą, oczywiście. Najpierw indywidualnie, dla tych, po których mogę się spodziewać że przeczytają. Bo reszcie, pewnie powiem to w cztery oczy..
K.- życzę przede wszystkim wytrwałości i wyrozumiałości, bo wiem, że przy moim sposobie ogarniania rzeczywistości są one niezbędne. mam nadzieje że nie dasz się szybko zniechęcić :) poza tym wiadomo czego, pstrykaj.
DiKSy (chociaż nie mam pewności czy ktokolwiek czyta)- sesja idzie, więc żeby wszystko było okiejjjj. aaa no i oczywiście tego, żeby integracja była tak owocna jak do tej pory ;)
zi0, kamils, takajedna- czytajcie jak czytaliście, komentujcie jak komentowaliście, chociaż wiem że czasami trzeba nieźle pogłówkować, żeby napisać cokolwiek na temat moich wypocin. :) poza tym każdemu z was chciałbym indywidualnie życzyć wszystkiego najlepszego, a czego, to pewnie każde z was wie najlepiej ;)
Tym którzy czytają, a nie komentują, bądź komentują sporadycznie- więcej inwencji, tudzież funkcjonalności nloga pozwalającej komentować niezarejestrowanym ;)
SLG (chociaż ta sama sytuacja co przy diksach :>)- truskulu, wiadomo, żeby ruszył offbeat, żeby na wigilię 2009 wyszły brudne, a wcześniej laik i tetris. żeby mniej ćwierćinteligentów się rejestrowało, a stara gwardia rosła w siłę ;)
Jeśli o kimś zapomniałem, to przez przypadek, nie ze złej woli.
No i tak całkiem ogólnie to życze wszystkim wesołych świąt, wiem że standardowo, ale nic lepszego od wieków nikt nie wymyślił. Poza tym mądrej władzy, efektownej piłki, dobrych studiów, ładnego życia i dobrej muzyki jak u rasa. trzymajcie się.
jestem jedyną osobą na świecie, która czuje klimat świąt, naprawdę, siedzę, czytam świąteczne wydanie wprostu, jem mandarynki, słucham radia i kocham wszyskich. ale kogo nie zapytam, to odpowiada że on nie czuje nic a nic, i jest mi smutno, że jestem samotny w ten piękny świąteczny czas!
na mikołaja czekam, K. mnie krytykuje że dostaje najwięcej rzeczy ze wszystkich, a i tak mam postawę roszczeniową, wcale nie prawda, ale ale, jak nie czujecie świąt, to powinniście mi oddać swoje prezenty!
wyszedł nowy numer okolic skwierzynnych, warte odnotowania.
a na wigilie wam zrobię długą notkę, wszystkim będę czegoś życzył, grupowo, indywidualnie i w ogóle.
jeśli ostatnio pisałem, że dużo się działo, to co mam napisać teraz? wiglilia (weź ją w cudzysłów) dziennikarstwa spoko bardzo, dobrze się z tymi ludźmi bawi, gorzej sie to rano trawi ( w 98 byłbym najlepszym raperem). poza tym ha wu de straz miejska, takich monstrualnych mandatów w zyciu nie widziałem :)
kupiłem sobie kwiaty zła, dobra płyta, ale specyficzna, napewno nie na jedno przesłuchanie.
Byłem w Skwierzynie na weekend. Spoko, nie napisze nic o pkp, lubie wracać na zachód by wdychać powietrze z nad ue, które już niedługo bedzie miało o 20% CO2 mniej!
K. przyjechała, strzelamy relaks, byliśmy w kinie na filmie o miłości polsko- rosyjskiej, bez kitu, romeo i julia z legnicy, wzruszyłem się mocno, płakałem w nocy w poduszkę i uważalem żeby nikt nie zauważył.
jeszcze wczoraj myślałem że mam dużo do napisania, i że notka będzie na 5 tysi znaków CONAJMNIEJ, ale dzisiaj już nie pamiętam nic, przypomni mi się jutro.
zauważyłem też, że nie trzymam poziomu, na nlogu, nie mogę się wstrzelić znów w ten styl pisania który porywał tłumy i który kochały niewiasty z całego polskiego internetu.
UWAGA na mieście trzeba być czujnym, bo głupie dupy z greenpeacu i amnesty international poprzebierały się za świętych mikołajów, nie poznasz, to i to ma wąsy, haha, pamiętajcie żeby nic nie podpisywać pederastom!
zaraz się skonczy warsztat rzecznika, opcja student z ipisi w ostatniej ławce, a później wigilia (weź ją w cudzysłów) u Pawła, i trzymanko kciuków za kolejorza, co mieliśmy z nimi prawie zgodę. ELO
o nie! jestem chory, ale tak już całkowice, poskładało mnie, czytam jakiś tekst na zajęcia, marne 50 stron a już 1,5h się męcze i nawet w połowie nie jestem, oczy nie działają, głowa boli, leci z nosa, koniec świata jest blisko.
muszę iść do apteki, ale to po zajęciach chyba. co polecacie? bo w sumie ja znam tylko ferwex, gripex i rutinoskorbinex. a to chyba niewystarczający zestaw.
koniec świata jest blisko również z powodu realu madryt, który sfrajerował wczoraj w la liga maksymalnie, czekam już tylko na jana huntelara, bo to nie wygląda moi mili.
aha i tak już całkiem na marginesie, to ciekawy ten tekst na asertywność, o technice stopy w drzwiach, i nie jest to bynajmniej tekst o umiejętnościach piłkarskich grzegorza rasiaka. stary żart a bawi. ogólnie gość nam daje dobre rzeczy do opracowania, szkoda że mnie choroba zmogła i nie mogę myśleć nad tym co czytam, niewiem chyba sobie zrobie jakiś napar z nagietka, zjem czosnek z czymśtam albo posmaruje się psim smalcem, cokolwiek no, tylko staropolska medycyna mnie może uratować.
były rozgrywki ligowe, przegralismy 1-0 po typowym żenującym meczu, spokojne wynik mógł być w 2 stronę, mieliśmy kilka okazji, bramka wpadła z dupy, no cóż, pośpiewaliśmy chociaż kibicowsko antysemickie piosenki z rozpaczy.
mikołajki wczoraj były, żenujące zakochane pary spacerowały po starówce i romantycznie patrzyły na światełka świąteczne stwarzając, romantyczny nastrój jak ze step up conajmniej, napewno zachwycają się poezją z "najpiękniejszych życzeń bożonarodzeniowych" i słuchają kolend ewy lewandowskiej.
dzisiaj odniosłem zwycięstwo nad samym sobą, zamiast gry na xboxa kupiłem ksiażki, teraz płacze w poduszkę, ale jestem twardy, przynajmniej wezme se jakąś na uczelnie i zrobie lans na intelektualistę. przejebane, w liceum wystarczyło na korytażu politykę czytać, teraz poprzeczka się podnosi ;)
nie mogę się ogarnąć, przestawiłem sobie chyba zegar biologiczny, kładę się o 3-4, wstaję o 12-14, chore, tym bardziej że marnuje ten czas na jakieś pierdoly, pokerstars, fifa, co jest? dlatego też nic nie piszę, bo moje dni są praktycznie takie same. źle się dzieje, brak słońca, depresja. gdybym miał arytmie móglbyś mi mówić pezet.
teraz chyba będę czytał teksty na autoprezentacje, mega nie lubię czytać w pdfie, a nie mam gdzie tego syfu wydrukować. ale skoro nic nie robimy na tych studiach, to chociaż będę się przygotowywał do zajęć.
katar złapałem choć nie ciągne kresek jak kamils, podwójna dwuznaczność, przekombinowane.
piłkarska środa znowu, rano hala, wieczorem telewizor, spoko całkiem. żyrondyści mogli spokojnie ugrać 3 pkt z nowobogacką czelsi, ale nie ugrali, szkoda, bo abramowiczom życzę najgorzej.
Boże, dlaczego stworzyłeś zajęcia z kultury języka w czasie meczu pucharu uefa??
Waglewscy nagrali płytę roku, Iron Maiden, Heavi Metal, Wiosna86, mistrzostwo świata. Emade zrobił rozkurwiające podkłady, jak u niego perkusja chodzi to koniec. Jak tylko przywiozę jakieś pieniądze z domu, to empik wita mnie!
Ostatnio kładę się później niż zazwyczaj, później cały dzień nie kontaktuje, brawo Przemek, następny świetny pomysł.
BUDZĘ SIĘ DZISIAJ O GODZINIE 4 W NOCY, PATRZĘ, A TU JAKIŚ OBCY TYP MI PO POKOJU POPIERDALA. JA W CIĘŻKIM SZOKU, I MÓWIE DO NIEGO KULTURALNIE "CO JEST KUWA?", A TEN NIC NIE ODPOWIEDZIAŁ, TYLKO UCIEKŁ DO KUCHNI. NO TO CO, LECE ZA NIM, WCHODZĘ DO TEJ KUCHNI, PATRZĘ, A TAM REGULARNA IMPREZA, Z 5 TYPA, JAKAŚ PARA SIĘ LIŻE ITP. Z TYM JEDNYM PROBLEMEM, ŻE ANI JA, ANI ŻADEN ZE WSPÓŁLOKATORÓW NIKOGO TAM NIE ZNA. OCZYWIŚCIE WSZYSCY WYSKOCZYLI Z POKOJÓW, W SZOKU TAKIM, ŻE JEDYNE NA CO SIĘ ZDOBYLIŚMY TO "CZEGO KURWA? WYPIERDALAĆ". PO CZYM JEDEN TYP, TEN CO BYŁ U MNIE W POKOJU MÓWI "TO TU NIE MIESZKA KAMIL? BARMAN Z ANDERGRANDU??". ZACZELI SIĘ ŚMIAĆ DO SIEBIE I SPIERDOLILI...
oho, śnieg się wczoraj pojawił, ciężarówka z cocacolą coraz bliżej, jednak marketing miał racje. powinienem w ogóle się wzruszyć, notkę zatytułować "pierwsze płatki śniegu nad toruniem widziane w mętnym świetle latarni ulicznych" i wypić herbatę z cynamonem.
pierwsze jakieś obowiązki studenckie, prezentacje miałem na nakuę o komunikowaniu, i spoko, o was mówiłem, w sensie "komunikacja międzyludzka na forach internetowych i portalach społecznościowych". nawet jakaś tam dyskusja się urodziła, więc ok.
piłeczka dzisiaj rano, graliśmy jakoś dziwnie dobrze, był czas że prowadziliśmy 6-1. później tam to się niby zmieniło, ale dlatego że już zabawa i radosny futbol na całego aka "dlaczego tam z tyłu nikt nie został?" Dzisiaj albo jutro zgłaszamy się do ligi.
Zaraz na informatykę wychodzę, nudy, ale przynajmniej krótko trwają. Pewnie po 30 minutach będę wracał z batorego, bo warszatat rzecznika już niemal tradycyjnie odwołany.
Polacy dzisiaj towarzysko, sebastian mila w radio mówi o naszych rywalach "oni grają tak jak anglicy, walia albo szkocja".
Posprzątałem dzisiaj pokój, od razu lepiej się czuje, bo miałem tu już syf total, nic nie mogłem znaleźć, nawet rano bez słuchawek musiałem przemierzać chłodne ulice stolicy województwa kujawsko-pomorskiego. Nawet małe przemeblowanie chciałem zrobić ale mi nie wyszło, bo ten pokój raczej ma nieregularny kształt. ale co tam. i tak bez tego syfu na środku jest nie do poznania.
poza tym miałem mrożącą krew w żyłach przygodę dzisiaj. lece na autobus, a że przejazdówka mi się skończyła i nie zdążyłem kupić nowej, to do kiosku po bilet. ale że miałem tylko 100, to w żadnym mi nie sprzedali. myśle, a chuj tam, 2 przystanki przejadę, nic się nie stanie. wchodzę do dwudziestki ósemki, ludzi pełno, że nie da się ruszyć. kierowca zaczyna jazdę, a tu kobieta która siedzi zaraz obok mnie, wstaje i mówi że bileciki, ja blady strach i nogi z waty. dziewczyna obok mnie pokazała, ktoś tam z przodu też, patrze co się dzieje, a tu canarinho przepycha się obok i idzie dalej! niewiem jak można nie zauważyć kogoś kto ma 191cm a kg pewnie jeszcze więcej :) ale jej, (a jednocześnie mi) się udało. ale dla bezpieczeństwa na następnym przystanku wysiadłem. na szczęście po minucie przyjechała 15 i zdążyłem na piłe. happy end.
chciałbym zacząć notę od wyboru bohatera dnia. Jest nim typ do histori polski XX w. wykład jak zwykle nudny, ale nagle pod koniec, zadzwoniła mu komórka. słucham co za dzwonek, a tam HYMN LIGI MISTRZÓW, mega szacun.
Zeus świetna płyta, wydam na nią 30 spokojnie, uwielbiam zajawkowiczów, typów, po których widać że kochają to co robią, a nie wypuszczają płytę, bo trzeba, na techno bitach i z setką skitów. wiecie o kim mówie.
ostatnio na mieszkaniu salon gier na 100%. poker co dziennie, fifa na boxie, inne cuda na konsoli, ps2, jakieś planszówki zajawkowe, I KTO JEST PRAWDZIWYM GRACZEM? dzisiaj jeszcze na mega podniecie oglądaliśmy mecz w starcrafra, polak z niemcem, przy 2-1 dla naszego net nam zerwał, niewiedziałem w ogóle o co chodzi.
na nauce o komunikowaniu powiedzieli mi że nie dociążam pięt, ale głosem emituję spoko. a najlepiej to piszę bloga.
K. prosto z 71 do hdbg. ostatni raz, c'nie?
dobra nie będę przedłużał na siłę, trzymajcie się.
sciągnąłem sobie znowu płyte prysa, fajowa jest, w sumie dzisiaj bym się nie zajarał jakoś szczególnie, ale teraz jak słucham, to czuje się jak w 06, co innego można robić w nudny piątek niż czuć się jak w 06?*
byłem dzisiaj o 8 rano na wykładzie z filo, fajowy, religia a filozofia, no i tam wysłuchałem tego co profesor mówi, że trzeba być filozofującym katolikiem i nie wierzyć w matkę boską na szybie, wychodzę z instytutu, a tam w kiosku kobieta kupuje 2 numery skarbów wiary, uśmiechnąłem się pod nosem i przypomniałem sobie gdzie jestem.
haha wrzuciłem dzisiaj zdjęcie do internetu i mnie artyści zjedli, nie zrozumiesz, a takie zajawkowe jest, wrzuciłem tez na nk, tam pewnie pochwalą, ahaha
"mocno bije prawdziwe serce schowane pod skórą, mocno będę bic was, bić mocno i długo"
zostałem upomniany więc ogarniam się, ogarniam nlog.
dlugie weekend, więc jestem w skwierzynie od czwartku. lubie tu wracać, chociaż gdyby nie to że spędędzam 51232 godzin z K. a następne 5325 z rodzicami, to zanudził bym się tutaj na śmierć. ale w sumie dla nich tu przyjeżdżam...
ostatnio wyglądam tak, że nie chciał byś mnie spotkać w ciemnej uliczce, scarface jak al pacino conajmniej. ale zejdzie mi chyba niedługo, bo mieć coś takiego na twarzy na stałe, to średnio raczej...
na słuchawkach afrojax z kolegami, najlepszy polski raper nie ma dykcji, co nie przeszkadza mi się zachwycać, super, narazie tylko osiemm tracków, bo mi się archiwum zjebało. postanowiłem że reszta z nośnika, bo nie mieć takiej płyty jak połącz kropki, to trochę siaaara.
złapałem dzisiaj bulwers straszny, bo kurwa, jak można na początku listopda, zaczynać świąteczne kampanie reklamowe. tv, gazetki promocyjne, w sklepie żadnym nie byłem, ale jak wejdę do reala w toruniu, to pewnie też coś będzie. te święta chyba naprawdę stały się swoją własną karykaturą. szkoda, bo już nie długo nikt nie bedzie pamiętał czym jest ich klimat, za to będzie miał czerwonego renifera w telewizji w dzień niepodległości...
błękit mi się splata z betonem. jest tak źle i tak dobrze jednocześnie, że aż to temat nie na nloga, bo nie jestem natchnionym nastolatkiem. a póki co to robie to co tetris, czyli staram się :)
jutro znowu pkp wita, im więcej jeżdżę, tym mniej się wkurzam na koleje, jednak ten pieprzony skansen peerelu ma swój urok. i mam czas żeby spokojnie poczytać. kiedyś hejtowałem czytanie w pociągach, "cośtam cośtam książka idealna do pociągu" to był mój ulubiony panczlajn w recenzjach. ale teraz, gdy czasu mam mniej niż bym chciał, to 4,5h. na lekturę jest wprost nieocenione ;)
wam też się wydaje że do tej pory, tą notkę pisze jak jakiś pedał?
1 listopada był, byłem na cmentarzu, i tu powinienem pisać że oh i ah, zaduma, smutek, ale i jak za każdym razem było coś budującego, ale dupa nie napisze, bo się ten nlog jakiś sztampowo odtwórczy robi, co mi osobiście się nie podoba, tak jak nie podoba mi się, ze ZA CZĘSTO muszę wszystkim tłumaczyć swoje żarty, albo co miałem na myśli, nie mógł bym być raperem raczej, chociaż kiedyś myślałem że jestem. dobranoc, bo trn wzywa jutro rano.
cześć nlog, ostatnio każdą notkę zaczynam tą samą formułką, ale kiedy to prawda. nie pisze. w sumie zauważyłem że zmieniłem zupełnie podejście do nloga. teraz jest on dla mnie, pisze, bo wiem że jak za kolejne 2 lata to przeczytam to będę miał uśmiech na gębie. jeszcze tak z pół roku temu bardzo starałem się być regularny, i jarałem się licznikiem wejść. teraz nawet nie zerkam w statystyki. podejście do nloga = podejście do życia, czy coś?? :D
gierka dzisiaj znowu była, całkiem spoko, coraz lepiej, ale sypie się fizycznie, bolą mnie kolana i plecy, stary dziad bez formy. ale jeszcze chwila i będzie dobrze, lige wygrywamy. taaa....
ostatnio słucham tylko "you got me" rootsów z badu, pięky kawałek, szczególnie na taką pogodę jaka jest za oknem, i na taki nastrój jaki ostatnio mam. badu to jest jednak królowa wszystkiego, nik wcześniej i nikt później już tak nie zaśpiewa.
ostatnio jakiś taki "imprezowy" okres. serio, zauważyłem, że jeśli się chce, na studiach można prowadzić bardzo hedonistyczny tryb życia. ale ja nie chcę, bo porządny chłopak ze mnie. a jeśli już to wiadomo. alkomonogamia. tylko i wyłącznie :)
siedzę na warsztacie rzeźnika prasowego, jak tu nudno to koniec, ja pisze na blogu, ludzie obok rysują jakieś kwiaty, cuda nie widy, zaraz chyba typ skończy nawijać.
a no i muszę jechać kupić bilet do domu, ostatnie pieniądze na to wydam. koniec miesiąca ;)
nie pisze nic, powtarzam to któryś już pewnie raz z koleji, ale serio, nie umiem się zorganizować żeby stworzyć nową notkę, nawet gdy dzieje się dużo. Nie mogę się ogarnąć żeby napisać gdy:
a) Polacy przegrywają z gorszą połową czechosłowacji, i to jak buce ostatnie.
b) Przyjeżdża do mnie K. i spędzamy miło weakend.
c) Psuje się telewizor i nie mogę grać w fife :(
d) Czytam ksiązkę "mowa ciała" a później chodzę po mieście, rozkminiając, kto jakie niewerbalne sygnały wysyła.
e) Styram się prze okrutnie na gierce, chociaż ostatnio grałem miesiąc temu, ale co zrobić jak ludzi mało a sala duża :) w tą środę też pykamy.
i rozkmina na wieczór. w lo jak się miało na 11, to kładło się później, bo można dłużej pospać. teraz jak mam na 11, to kładę się szybko, bo RANO na uczelnie ;D
Dzisiaj, podczas niezwykle porywającego, czytanego z kartki wykładu z historii Polski XX w. doszedłem do wniosku że naprawdę jestem aspołeczny jak eldo. Wiadomo że lubię spędzać godziny z K. albo wyjść gdzieś z kolegami, ale chyba najprzyjemniej jest mi samemu ze sobą w ciemnym pokoju. Nie muszę się koncentrować na niczym, jestem ja i moje myśli.
Nie nawiązuje łatwo kontaktów. Po prostu nie mam ochoty wdawać się w niczemu nie slużące rozmowy o tym gdzie kursuje autobus numer 15, albo że ładna dzisiaj pogodna. no i chuj że ładna? może dla tego na początku wszyscy myślą że jestem małomównym gburem. a ja po prostu nie lubie ludzi. nie jako poszczególnych jednostek, ale jako ogółu. nie znosze tego schematu zachowań, które funkcjonują, zanim kogoś bliżej nie poznasz. nigdy (poza małym epizodem) nie byłem szczególnie lubiany, i nigdy mi to specjalnie nie przeszkadzało. naprawdę wole siebie, swoje książki i, swoją muzykę od godzin rozmów, z setkami osób po których nic się nie zmienia i nic się nie wynosi.
emil blef "billing"- płyta na najbliższy tydzień, najprawdopodobniej.
nie pisałem długo, czas na aklimatyzacje i ogarnięcie się w nowej rzeczywistości, to brak czasu na cokolwiek poza tym. ale jest dobrze, gdy patrze za okno, a tam deszcz pada i ulice mokną.
piątego miałem rocznicę, 2 nawet, było tak jak chciałem, teatr, kolacja, spacer, rewelacja. K. była zadowolona, a to jest w sumie dla mnie najważniejsze, bo trochę jednak się wycierpi przeze mnie...
studiami jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, czuje że będę mógł się rozwijać w taki sposób, i w tą, stronę w którą zawsze chciałem. teraz jak spierdole, to spierdole ja, nie będzie wymówek. ponad to, poziom wykładowców, a nauczycieli, to raczej niebo a ziemia...
ale żeby nie było za pięknie, to patologia też jest, wiadomo, USOS, stać 6 godzin w kolejce na 150 osób, w wąskim korytarzu, żeby cię ktoś łaskawie zapisał na zajęcia, co powinno trwać 10s w domu, to doświadczenie życiowe wręcz :). ogólnie kolejkowe poczucie humoru, i integracja poprzez wspólnego wirtualnego wroga, to jedyne pozytywy poniedziałku na uczelni.
ostatnio mam tak, że we śnie rzucam jakieś mega błyskotliwe teksty, budzę się rano i myśle jaki to jestem zajebiście inteligentny, skoro nawet podświadomie takie rzeczy mi się dzieją.
Jestem już w Toruniu. Dotarłem też w końcu do pokoju w którym będę mieszkał, dobrze, bo serio, koczowanie w pokoju, w którym trwa remont, a materace są owinięte folią, nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie.
Byłem w dziekanacie dzisiaj, i już oficjalnie studenciak z legitymacją, mogę mzk jeździć za połowę stawki, się żyje.
LM wróciła, świetnie, wczoraj Bate bardzo fajnie grało z Juve, dzisiaj niewiem co obejrze, chyba to co zaoferuje tvp, bo przez internet to raczej niezbyt konfortowo.
Jutro immartykulacja, idę bo co zrobić, chyba też będziemy mieli zajęcia, ale to takie ploty.
Byłem w Toruniu i znalazłem mieszkanie z którego jestem zadowolony w 100%, chociaż oglądałem już tak tragiczne, że serio, płakać się chciało. Patologia na antczaka do tej pory śni mi się po nocach...
Ostatnie kilka dni w domu i wyjeżdżam na studia, nie wiem czy bardziej się boje, czy bardziej jestem ciekawy...
Przyszedł dzisiaj xbox360, kupiłem fight night, i gram teraz, z tatą nawet, dostaje baty zazwyczaj :D
K. wróciła wczoraj, ale późno, więc dopiero dzisiaj mieliśmy trochę więcej czasu dla siebie. Byliśmy w kinie na jakimś mega fajnym nowozelandzkim filmie, orzeł kontra rekin, albo odwrotnie, ale naprawdę, i śmiesznie, i wzruszająco. Ogólnie kino niekomercyjne, ludzie bali się jeść popkorn, ale po momencie zawachania i nieśmiałości wyciągneli swoje wiadra, i dobrze, z dystansem, pier**l konwenanse ;D
jutro? jadę do Torunia szukać mieszkania, bo narazie październik coraz bliżej, a tu nie ma miejsca jak dom. ale mam nadzieje że moja wyprawa okaże się tak samo owocna jak kamilsa :)
ale piękna pogoda jest, czekam tylko na swoją 65 i chyba nie będe wracał do domu, jesień <3. nie ma nic lepszego niż 12stopni, dobra kurtka, i dobra płyta na słuchawkach. a że na dniach wychodzi lilu i molesterzy to będę miał czym męczyć baterię iphona.
a narazie słucham białasa, fajny gracz, czekam na jakis poważniejszy materiał niż mixtape.
jest jesień. chociaż na dworze grubo powyżej 20 stopni, to nie da się ukryć, że jest jesień. nie chcę popadać w grafomanie jak pewna koleżanka, której bloga właśnie czytam, i odpadł bym po pierwszym zdaniu gdyby nie to że znam ją jako tako, ale lubię tą porę roku, gdy robi się chłodniej, ciemniej, a mezo wyskakuje z liści. dużo przyjemych rzeczy działo się dla mnie jesienią, dużo nieprzyjemnych się działo, ale każda z nich kształtowała mnie jako człowieka. poza tym, chyba moim ulubionym zajęciem są spacery ze słuchawkami na uszach, gdy robi się szaro, a bluza z kapturem przestaje wystarczać, bo jest już zimno. albo spacery z nią, po tych miejscach, które razem poznawaliśmy jesienią dwa lata temu. jutro rano stwierdzę że nie warto robić notki o 4 w nocy (nad ranem?), bo człowiek gdy sie nie wyśpi, wtedy inaczej myśli, nawet jak jest gnojem i nie chce więcej niż nic.
co do grafomanii jeszcze, sraszne to jest, że te wszystkie ambitne nastolatki które piszą wiersze i odpowiadania, ciszą nasiąknięte pierwsze spotkania (potrójny, weź to przewiń, weź tak napisz), są tak tragiczne że aż ból egzystencjonalny tępi mi żyletkę na suchej tafli skóry, kurwa mać, przy nich eldo na eterni jest hrabalem bohumiłem. ale już nie w tym problem, piszą niech piszą, ale oni/one tacy są na codzień, wypowiadają sie w ten sposób, są tak rozgarnięci jak montana po 4 godzinnym seansie animal planet. i zbijają na tym kapitał, są postrzegani jako twórczy i inteligentni, nie tym razem, rozgryzam was w 3 sekundy.
pezet na deksie powiedział, że jak sie nie podoba, to mam w domu słuchać starych płyt. no to słucham, znowu odgrzewam poważną, powodem jest pierwszy akapit, idealna płyta na tą porę roku, na ten nastrój. kurcze, takiemu pezetowi wierze, takiego pezeta chcę słuchać, a nie że zabiera ci laske na after, możesz zrobić mu laskę. na poważnej nawet jak nawijał "idź mamie wyjeb z domu toster i spierdzielaj" to ja wiedziałem co on mi chce przekazać. a jak znika gdzieś w noc i dzień zlewa się, to ja go zlewam też...
"nie chce melanży, alkoholu i szybkiego seksu"- pozdro pezet, nagraj coś, wierze.
nie mam już nic z tej brawury, serio, głupi dzień, wspominam wszystko, zmieniłem się nie do poznania...
jestem chory jak robert tylko bez c. lecze się herbatą z miodem i choliseptem, na bank to przez ten autobus i klimatyzacje w nim, nienawidzę. na domiar złego jest zimno i pada jak w the blast reflection eternal. ale trzeba się leczyć, bo szkoda czasu...
dostałem swoje eeepc i jest to jedna z 5 najlepszych rzeczy na świecie, nosze do pracy w pokrowcu jak człowiek biznesu, siedzę i onlajnuje. jest miło.
nie słucham ostatnio rapu z Polski, jedyne co mi sie podoba to nowy kawałek ensona, i love me białasa, chociaż i tak h8me lepsze. niech wyjdzie coś słuchalnego, prosze...
Byłem u K. w Heidelbergu, i naprawde, super wczasy, widziałem zamki, kupowałem buty i winyle, chodziliśmy na czekoladę mrożoną, jeździliśmy na rowerach, ogólnie wow. poza tym odkryłem że naprawdę nie polubię nigdy narodu niemieckiego i autobusów na trasy dłuższe niż 50 km. Jest dużo do opowiadania, ale to może później napisze, bo zmęczony jestem ciągle, 14 godzin jazdy jednak nie jest normalne.
Kupiłem nasa, taliba, commona i rootsów na wosku, pełen truskul, oczywiście podczas pierwszego odsłuchu musiałem sobie zrobić coś z igłą, bo nie można tak bez problemów, ale spoko, naprawie to, o ile już nie naprawiłem, bo w prawdzie prowizorka, ale gra. w sumie pół biedy jakbym musiał kupić nową igłę, ale ja się kompletnie na tym nie znam i nie umiał bym założyć.
Kupiłem dunki high i są prze, nie będę wrzucał tu zdjęć, ale serio, 30 centymetrów ponad.
Właśnie zamówiłem też asusa eee pc 901, kolejny kaprys, w ogóle podejście do klienta firm internetowych jest zastanawiające mocno. kupiłem przez kup teraz na allegro u jakichś "badziewiaków", i pisze do nich maila, że chce żeby mi wysłali za pobraniem kurierem, a ci odpisują że nie bo nie mam 10 pozytywnych komentarzy, i że muszę wpłacić na konto, poczekać 4 dni aż zaksięgują i 4 dni aż wyślą. To ja im odpisałem żeby spierdalali, nie mam 10 pozytywnych to i jeden negatywny nie zaszkodzi. Znalazłem sklep internetowy, taka sama cena, zamówiłem, napisali maila że spoko, w przeciągu godziny wyślą za pobraniem. Jak widać można.
Pisałem już kiedyś, że troche ponad tydzień poza krajem i nie wiadomo o co chodzi, internet zaśmiecony, jeszcze muszę sprawdzić co tam panie w polityce, w sumie co nieco już wiem, bo na pierwszej stacji benzynowej w Polsce kupiłem Politykę i przeczytałem od deski do deski, mega fajny artykuł o romach w nowym sączu, elo.
nie układa się wszystko, albo inaczej, układa sie prze gównianie, nie umiem żyć tak żeby wszyscy byli zadowoleni, a co najważniejsze, żeby podejmowane przeze mnie decyzje kreowały dobrą przyszłość i ładne życie jak u rasa, demyt...
Na olimpiadzie w końcu coś sie działo, brawo dla kajakarzy, props dla tej panny z wałbrzycha, ale i tak najbardziej sie emocjonowałem kołeckim, super sprawa że po takiej kontuzji wrócił i jest (niemal) najlepszy na świecie.
Słucham ostatnio Hasta, i stwierdzam że rap już taki nie będzie nigdy, a słowa o złotej erze brzmią jak niesmaczny żart. Typ miał taką charyzmę że zjadał nią pół sceny, słyszałeś wers "widzisz jak po moim mieście wożą sie gorole/ nasi zapierdalają po 20 lat na dole" i chociaż do górnego śląska miałeś 500 kilometrów, czułeś o co chodzi. Różnica między nim, a raperami nowej fali, w skilsach taka sama jak we wzroście. I nie chodzi mi tylko o niego. Cały rap się zmienił na minus, elo.
powrót syna marnotrawnego, a jakże, nie potrafię pisać gdzie indziej niestety. nlog to nlog, bez kitu, jak tu wszedłem po 2 miesiącach to wiedziałem że wróce, one luv:D
jestem monotematyczny, ale co tam, znowu solar, a w solar fifa, ślizg, blip i itvp.
Bardzo fajny jest ten nasz złoty medalista, wygląda jak człowiek pierwotny, wypowiada sie na pełnym luzie, mega szacun dla gościa.
ej w końcu pozbyłem sie feela, żyć już nie mogłem, jak jeszcze kiedyś usłyszę że jest ciemno to będę mordował, przecież to i tak jest osiągnięcie że ja wytrzymałem tych kilka dni.
a z rapu to zwrotka piha na hst, dedykowana wiecie komu, żaden skiba, żaden muniek :D
Jade jutro z K. do Poznania, najpierw idziemy na Word Press Foto, później moda&szoping, by na końcu wsadzić K. do autobusu zmierzającego do Badenii-Wirtembergii, miłe złego początki.
Refleksja taka dzisiaj rano, jak ktoś chce zrobić przegląd prasy w Skwierzynie, to conajmniej w 4 miejsca musi się udać, teraz jeszcze spoko, bo samochodem się przemieszczam, ale jak chodziłem na butach było to bardzo frustrujące. I nie chodzi tu o jakieś niewiadomo jak wyszukane tytuły, więc no, gdybym zaraz się nie udawał do miasta uniwersyteckiego to bym musiał poważnie pomyśleć o prenumeracie.
byłem wczoraj z K. w kinie, na Sierocińcu, o łał, końcówka dała rade niemiłosiernie, całość momentami przegięta, ale i tak najlepszy film jaki widziałem od miesiąca, moze poza mortal combat też wczoraj hihihi
przeczytałem wywiad z Palikotem w Polsce, ten człowiek jednak myśli, wcześniej myślałem że taki Kurski platformy, a teraz uważam że idealnie sprawdza się w roli "ej Janusz rzuć jakimś hasłem niech się media tym zajmą"
matura ustna z polskiego poszła dobrze, z tym tematem przy takiej komisji chyba więcej się nie dało 15/20.
zaraz po ogłoszeniu wyniku poszedłem na gierke, noga mnie jeszcze bardziej boli (au), bez kitu, jeszcze mi się źle grało tak bezpośrednio po tym stresie, nieważne.
hehe okazało się że mam mature dzień później niż miałem mieć, dobrze, dopracuje nieco preze prezentacje, ej to ja kiedyś utworzyłem neologizm- refelacja czyli referat i rewelacja w jednym, zresztą niewiażne.
wczoraj byłem grać w piłke i teraz mnie boli noga (au).
ahaha zapomniałem o agitacji, świetna impreza sie szykuje haha typ niepokorny, jedni mają bahanalia, inni juwenalia, my mamy to :) Dzień po moich urodzinach.
panie niesiołowski,ja wiem że żule z pod sklepu to całkiem spory elektorat, ale szanujmy się.
hihi emrat znowu nawija o bazarze, słubicki hiphop bazarem stoi chociaż bazar nie stoi.
ej gdzieś za inną strefą klimatyczną był festyn wojny i okupacji, byłem tam 10 minut dosłownie, wszyscy byli w mundurach, niewiadomo czy prawdziwi czy przebrani, wszyscy byli pijani, niewiadomo czy prawdziwi czy przebrani. były też super rockowe zespoły, zajebista sprawa, wiadomo że przebrani. dawno wojny nie było to się w **** poprzewracało.
mateusz borek pokazuje na mnie palcem z telewizora, nie podoba mi się to.
zabili mnie rozszeżonym wosem, tragedia, jestem załamany, to o uniwersytecie można pomarzyć, przyjmą tych którzy wybrali geografie i historie, na nich cke nie chciała się zemscić, bo co w sumie. boje się strasznie, CHYBA zdam, ale co to za zdanie.
Z angielskiego pewnie będzie w okolicach 90 ale who cares...
polski nie był aż taki trudny, nawet można powiedzieć że łatwy, dowiemy się w czerwcu.
ej leże sobie przed chwilą przed komputerem i oglądam sędzine która się nazywa jak moja kiedyś koleżanka, to znaczy niewiem czy kiedyś, ale no teraz pewnie jakieś dissy na minie polecą, co ja zrobie że ona chce zostać hillary duff, albo słonk, nie rozróżniam ich, a to co pisze wnioskuje z opisów gadu, zresztą nieważne, ja nie o tym miałem. no to oglądam tą sędzine a tu mama dzwoni że mam po nią przyjechać do międzyrzecza. drugi raz tam byłem samochodem, i drugi raz była inna pogoda niż u mnie, więc zaczynam wnioskować że międzyrzecz leży w jakiejś innej strefie klimatycznej i to napewno nie śródziemnomorskiej. poza tym znowu się zgubiłem, to znaczy nie dogadałem z mamą, zresztą po co ja o tym pisze?
też bardzo mnie zastanawia to że modne jest pokazywanie w mediach maturzystów, już całkiem mnie rozbraja ta w białym płaszczyku artystka z tvn24, wygląda jakby jej ania z poprzedniego wpisu image kreowała, poza tym gada takie pierdoły że aż boli, a w każdym serwisie ją pokazują, albo przynajmniej pokazywali. ponad to niewiem, zły dobór mają tych z łapanki przed szkołą, bo oni jakoś nie potrafią się wysłowić, ba nawet powiedzieć na jaki temat pisali. jakbym sam nie był maturzystą, to pewnie bym sobie wyrobił o tej grupie społecznej opinie jak o międzyrzeczu. a propo. ciekawe jak tam maturzyści z międzyrzecza. mihihihihi taki żarcik.
papa
edit. łozo był sprawdzić mini recke płyty:)
33. 12:53 - chello089078030078.chello.pl | lozo71
staram się uczyć z polskiego, ale nie wiem za co mam się zabrać, już dzisiaj wieczorem K. wyjeżdża do ZG, olaboga już panikuje.
wczoraj byłem na gierce, nawet daje rade, nie jest źle, elo.
YOU WILL NEVER WALK ALONE WIDZEW!
słucham też łoza w wolnych chwilach, i to nawet nie tego z tańca z gwiazdami, miła i sympatyczna płyta, bardzo dobry dobór tematów, szczególnie kawałek dedykowany prawilniaką ;) poza tym zoe i jej głos <3.
"jak nie wiesz kto to Jot, to słuchasz rapu od... yyy??" :D
ahahaha straszną mam beke dzisiaj od rana, oglądam blogi jakichś dziewcząt zafascynowanych modą, niewiem wankz na blogu dał namiar na jedną, ale to co znalazłem dalej, na przykład problemy egzystencjonalne ani i jej szafy przebija wszystko, może mam dziwne poczucie humoru, ale ich inspiracje i anty inspiracje rozbijają mnie na drobne, sorry, ale WTF?
Maturą sie już martwie mniej, będzie dobrze dzieciak.
polska lewica umiera. boli mnie to chociaż nigdy specjalnie lewicowych poglądów nie miałem, ani mieć nie zamierzam :) Rozpadł się lid, i dobrze że się rozpadł, on w ogóle powstawać nie powinien. Teraz na lewicy nie ma lidera, co boli, bo na prawicy jest ich aż za dużo, a taka dysproporcja niczego dobrego nie wróży. Marek Borowski wielki reformator lewej strony skompromitował się strasznie. Odszedł z sld, bo mu się bardzo program nie podobał, ale już dwa lata później uznał ten program za wspaniały, bo okazało się że samemu, ba, nawet przy pomocy mezo, do parlamentu dostać się nie da. Co więcej ten sam program spodobał się też partii demokratycznej, ale na to spuśćmy zasłone miłosierdzia. Olejniczak niby jest z młodej fali, niby gada te głupoty które lewicowcy lubią najbardziej, ale prosze, gdzie kolega ma charyzmę, poza tym moim zdaniem strasznie się inspiruje sami wiecie kim, pewnie gdyby mu dali do wypełnienia ankiete z pytaniem "kim chciałbyś zostać w przyszłości" odpowiedział by "Aleksandrem Kwaśniewskim". Później Cimoszewicz który zapowiedział swój wielki powrót, to znaczy niewiem czy wielki, gość który jeszcze niedawno mógł zostać prezydentem, teraz moze zostać najwyżej prezydentem puszczy kompinowskiej, czy innego ojcowskiego parku narodowego. O innych wynalazkach typu Senyszyn, Oleksy czy ze świerzego sortu Napieralski nawet nie ma co wspominać.
Dziwi mnie to strasznie, bo patrząc na ulice, czy tam słuchając wypowiedzi, większość młodych ludzi ma, albo udaje że ma, lewicowe poglądy. tylko tego potencjału nie ma kto wykorzystać, bo właśnie większość młodych działaczy woli biegać na manify z przedstawicelami ciemiężonej mniejszości seksualnej, albo niewiem, razem z feministkami walczyć z mobilkingiem, zamiast zająć się realną i poważną polityką.
kupiłem sobie slip-on'y vansowe, bo już umierałem bez nich, serio kocham te buty, chociaż serce mi się kraje jak widze te wszystkie podróby marnej jakośći w housach i new yorkerach wymieżone w 14 letni target. ale co, nie zrezygnuje z nich przecież ze względu na nich.
ejo siedze w barze i oglądam mecz manU-chelsa, właśnie drogba zabił vidicia, a tu nagle ktoś podchodzi i przełącza na familiade, co zrobić, zjadłem obiad do końca i poszedłem do domu, teraz śledze wyniki na żywo i obserwuje powtórke jukendens, sami geje tam są, poza kobietami.
grotów, czy nie?
a propo gejów, to napisałem esemesa do radia i go nie odczytali bo był zbyt niepoprawny polityczny, oh ah
czuje się jakbym nadstawiał ucha nie z prawa a z lewa, ale Przemek to zlewa, bo już w gimnazjum obniżali mi sprawowanie za napisanie na teście końcowym "wolny tybet". Niewiem, warto wspierać takie akcje, ale nie mniej niż mieszkańców Lhasy jest mi szkoda ślepych idealistów, którzy wierzą, że gdy wkleją sobie taki obrazek na bloga/forum/cokolwiek, to świat stanie się lepszy. Nawet to co teraz pisze, pisze na komputerze który pewnie całe wnętrze ma z chińskiej republiki ludowej, ładnie to opisał pan dziennikarz w newsweeku z przed 2 tygodni bodajże, nie da się przeżyć tygodnia bez produktów oznaczonych osławionym już zdaniem "made in china". czy ci się podoba, czy nie.
kurwa DŻONIE ARNE RISE DLACZEGO POSZEDŁEŚ TĄ DROGĄ! niewyobrażam sobie tego, ja się cieszyłem jak on wchodził na boisko, Boże! przypomnij mi że mam więcej nie oglądać piłki nożnej, a już napewno NIE STAWIAĆ NA NIĄ PIENIĘDZY!
dzisiaj byłem w drezdenku, i drezdenko wiosną wygląda lepiej niż drezdenko w ogóle, co nie znaczy że wygląda dobrze, łotewa.
znowu byłem w lokalnej prasie, i znowu dali zdjęcie z przed 3 (?) lat, no prosze, ulubieniec mediów, pf.
ej jeszcze za mocne było to, i to drugie zdjęcie. to jest prawie centrum, przecież nie żyjemy w uzbekistanie czy innej oseti północnej, prosze.
nie mam stylu ale i tak słucham the streets, i ile bym nie słuchał to Blinded by the Lights nigdy mi się nie znudzi.
byłem dzisiaj w kinie z tatą na "skorumpowanych" nawet sie dało to oglądać, czasami nie wiedziałem o co im tak naprawde chodzi, ale ok, da się przeżyć, tylko tych dwóch niby mistrzów karate grało tak sztywno jakby występowali w filmie ciało, serio.
ostatni tydzień w liceum się zaczyna, hoho pisałem tu już w pierwszej klasie :) czas leci szybciej niż sami wiecie kto.
zi0 napisał że konczy z nlogiem, no bez jaj, teraz jak ludzie nazwijmy to "uczący się w zg" piszą raz na tydzień już całkiem nie bedzie co tu czytać :)
Widzew idzie na dno od którego mam nadzieje się odbije, oby.
uporałem się dzisiaj z ostatnimi problemami w szkole, więc mogę wrócic do stresowania się maturą. stresowania to za dużo powiedziane, ale no, dwa tygodnie zostały.
sciągam płyte jeża i się zastanawiam czy będzie świeża.
wiosna wróciła do miasta, o dziwo na tą aure świetna jest płyta tymona na której jest bardzo mało tymona, a szkoda, ale "chciałbym cię spotkać" to przebój na najbliższe kilka tygodni.
z okazji tej wiosny wybrałem się z K. na spacer, fajnie, najpierw mocno musiałem protestować, bo K. chciała iść do lasu, a ja do cywilizowanego świata, w końcu staneło na moim, następnie mieliśmy dyskusje o piłce nożnej, dyskusje która mnie zabiła, ale której nie przytocze, bo obiecałem.
później odprowadziłem K. i wziąłem od niej eryke badu nową, którą jej dałem na dzień kobiet i której to jeszcze nie miałem okazji przesłuchać, pewnie świetna płyta, jak ja mogłem tyle czekać. poza tym badu będzie na openerze więc będziemy i my, o ile nic nie wypadnie.
gdy już wracałem do domu pojawiła się tęcza, to już całkiem, klimat.
jutro wyjazd do wwa, mama wraca z 3 jak nie 4 świata i trzeba odebrać ją z okęcia, które też jest utrzymane w takich klimatach, żeby ktoś kto wraca nie przeżył cywilizacyjnego szoku.
byłem w sobotę z tatą na bazarze, arbajt jak to mawiają, ale spoko, pojechałem potem za granice i kupiłem buty w cenie która mnie satysfakcjonowała, fajne buty fubu, zapraszam do klubu, joł. poza tym ciężko się rozmawia z niemcami nie znając niemieckiego, na szczęście ostatni klient był amerykańcem to pokazałem wszystkim swoje możliwości językowe.
ostatnio zajawka na internet, więc pozakładałem sobie konta na różnych serwisach, blip chyba najfajniejszy, chyba jakieś mentalne przygotowania do zmiany serwera, sorry nlog, ale to nie są możliwości na miare internetu AD 08 :)
Napisałem bibliografie z rapu, nawet nieźle, będzie zajawka na samą prezentacje:)
Ej ten mecz przed chwilą to jakaś masakra była, jak oni mogli tak dać się wydymać??
ejo, oglądam czelsi-fenerbacze na wyjeździe, to znaczy ja jestem na wyjeździe, bo w domu mam za wolny internet. DAWAJ FENER! JAK WYGRASZ KUPIE WYŚWIETLACZ! :)
demyt, pisze z emigracji, bo internet w domu nie działa wcale, nieważne szybki skrót info info, mówiłem że turasy ładnie powiozą czelse? Trzeba było stawiać. Poza tym mycie sceniora wczoraj w bledzewie (ohoho) które uświadomiło mi że w przyrodzie nic nie ginie, bo gdy umyłem samochód, to ja byłem brudny, o.
wczoraj lm bez niespodzianek niestety, to nie tak miało być, licze na rewanże. dzisiaj w tvp2 nikt nie był na tyle odważny żeby transmitować fenerbacze, szkoda, bo to napewno będzie lepszy mecz i turcy wygrają, w angli wygra l'pool, bo arsenal jest słaby i tyle.
wróciłem dzisiaj do pisania, ale nie gazetowego ani internetowego, więc propsy dla mnie ode mnie.
pogoda jest ładna więc czas by było zacząć coś robić spotrowego, najlepiej zagrać w piłke, no.
słucham pierwszego pezeta solo, więc już wiesz ze wiosna, z 20 stopni dzisiaj było, super, i już praktycznie w głowie opcja krótkie spodnie, ale jeszcze nie bo będe wyglądał jak wiecie kto. Pewinie nie wiecie, bo to w sumie tylko ja chyba dziele ludzi na tych którzy chodzą pierwszego kwietnia w szortach i tych którzy nie.
leczyłem się z prawie uzależnienia od kawy dzięki kapuczino od K. przywiezionego z Deutsche Demokratische Republik, to znaczy żartowałem, taki żart bo H........g leży we francuskiej strefie okupacyjnej, czy nie? ej geografo/historyku powiedz mi czy Badenia-Wirtembergia leżała we fracuskiej czy amerykańskiej? no nieważne, leczyłem się, ale się skończyło i jechane z 3w1 Neskafe :)
Szkoda że zepsułem i nie potrafie naprawić roweru, chłopak z miasta, bo dzisiaj idealny dzień by pare kilometrów zrobić i żyć zdrowo,
huhu umówiłem się zaraz na spacer z K. i pójdę ubrany w samą bluze, niech mnie temperatura nie oszuka.
Nie ucze się wcale do matury, bo pani od matematyki chce bardzo żebym jej nie pisał, no przestań kobieto, zostały trzy tygodnie szkoły, ja w tym liceum dostałem może 3 pozytywne oceny z m. ale i tak mnie przepuszczali bo wiedzieli że wybitny humanista i homofob ze mnie, a ty mnie zagrażasz? no przestań, masz ładną kurtke idź na spacer, porozmawiaj z mężem, to naprawde jest ciekawsze niż męczenie wielomianami kogoś kto najlepiej w szkole pisze mature R. z wosu, (chyba że marta tam czasem lepiej napisze, ale to wiesz w jednej drużynie gramy)
ejo, dzisiaj znowu byłem z K. w Gorzowie, ambitna kinematografia vol.2, tym razem Nie Kłam Kochanie, o Boże, czy oni myślą że jak wykożystają ten sam scenariusz po raz dziesiąty, obsadzą papieża w roli głównej, a jego partnerką będzie kiepska aktorka na którą dobrze się patrzy to film będzie dobry? Poza tym niewiem, entuzjastyczne opinie zasłyszane po wyjściu z kina, my z K. na siebie, bo przestań, czy naprawde społeczeństwo jest tak niedorozwinięte, że jak w pierwszej minucie pokazano głównych bochaterów, to się nie domyślili ze film skończy się ich ślubem? apel do polskich ludzi kina: ZRÓBCIE KIEDYŚ DOBRY MAINSTREAMOWY FILM, prosze.
później rajd po sklepach żeby nic nie kupić, to znaczy K. kupiła błyszczyk, wow, kupie kiedyś te spodnie czy nie?
byłem dzisiaj z K. w Gorzowie, poszliśmy na step up 2, jak zwylke ostatnio ambitna kinematografia, ale podobało mi się, tym bardziej że byliśmy sami na sali, całkiem przyjemnie. jak amerykańskie dzieciaki zjedliśmy popcorn z kartonowego pojemnika i biliśmy brawo podczas końcowej sceny. pozytywnie.
miałem kupić spodnie, ale nic nie znalazłem, więc poszukam w internecie :)
dzisiaj cały dzień looptroop i futbol w tv, wolsburg przegrał co mnie boli, to znaczy nie tyle to że przegrał, tylko że bayern wygrał, nienawidze.
przyszły buty i są prze, do taty przyszedł tomtom i też jest dobry, ogólnie fajne tranzakcje internetowe.
śnieg dzisiaj padał, paranoja, czułem się jak w grudniu co nie jest dobre, poza tym wiosna miała być, nie?
już wzbijam się na szczyty unikania nauki przed maturą, oglądam sędzine anne marie wesołowską na przykład, no to to już jest chore.
K. wraca za 3 dni, analogicznie do święta co je mamy, ale żeby nie było że bluźnie, co nie?:)
rozmowa internetowa a propos http://www.youtube.com/watch?v=IVRPNyDZrPU :
23:30:47 ***
ej ja znam te luking for low
23:31:23 essdeka (8501860)
i?
23:31:26 ***
ojacie no przecież pan jest z looptroopa no tak
23:31:35 ***
nie wiedziałam że tak wygląda
23:31:39 essdeka (8501860)
no wiadomo
23:31:42 ***
jak z woodstocku hahah
23:31:45 essdeka (8501860)
ahahaha
rozjebalem. 90% angielski. To znaczy 89, ale 90 brzmi lepiej:)
Kupilem 247 na cd i slucham teraz, powod do dumy.
Zajebisty mam dzisiaj nastroj od rana, wiosna chociaz jej nie widac.
I jeszcze moja wczorajsza rozkmina. Moj zwiazek z K. Zostanie wystawiony na powazna probe. Bo my jestesmy razem 1,5 roku, wiec zadna wielka pilkarska impreza nie miala miejsca. A teraz euro, czyli ja 4 mecze dziennie conajmniej plus bramki i analizy :) Kryzys gwarantowany, bo czas z gumy nie jest:) a pozniej jeszcze pekin:) Wydaje mi sie ze o zwiazku mozna mowic ze jest powazny jak przetrwa co najmniej euro, mś, czy wlasnie olimpiade:)
dobiegła końca moja praca w solarium, było ok, ludzie strasznie denerwujący są czasami, to znaczy nie wszyscy, ale i tak hitem jest gość który przyszedł ubrany w bluze z napisem FUCYGAN, a że jeszcze miał ciemną karnacje to już całkiem.
wczoraj na języku polskim, pani ... postanowiła pobawić się w socjologo terapeute rzeczywistośći, przy omawianiu "Konkursu Piękności Męskiej" Szymborskiej, pojechała radą jak wankej, nigdy nie wal prochów, rób serie po trochu, a potem zapytała dziewcząt klasowych co cenią w mężczyźnie. I jakież było zdziwienie bo każda czująć się zakłopotana mówiła że intelekt czy tam poczucie humoru, jasne, wiadomo że dla co drugiej liczył się portfel, samchód czy tam te mięśnie właśnie, ale przecież jej tego nie powiedzą, śmiałem się w duchu, a ta była dumna z wyników badań. okej.
przed chwilą akcja sezonu, spadł mi kubek a ja debil próbując go łapać przeciąłem sobie 3 palce. teraz wyglądam jak jakiś conajmniej gitarzysta albo siatkarz z tymi plastrami. gratulacje przemek.
K. miała być na gadu więc czekam, pewnie się zaraz pojawi, a jak nie, bo też jest taka opcja, to obejże sobie pierwsze dwa odcinki ekipy w ramach powtórzenia z wosu :D hyhy
Bylem wczoraj na Mgle w konie z tata, film swietny, widzisz donald, zastanow sie jescze nad ta tarcza porzadnie:) a zakonczenie to juz calkiem mnie zabilo.
W szkole zrobili kolejna zbrodnie przeciwko ludnosci i internetowi, zablokowali jedna siec wifi, i to ta z lepszym zasiegiem, demyt.
Wlasnie powiesili plakat z wu jotu ze jakis konkurs i ze indeksy. W sumie czemu nie.
chciałbym przekazać wielki props Polskim medią za to co robią ze sprawą marca 68, dokształcajcie to bezmózgie społeczeństwo.
zauważyłem że mam większą zajawke ostatnio na futbol, pewnie dlatego że niema K., bo jak była to wiadomo że zawsze wygrywała z meczem w tv, bo co by miało przegrać,zawsze lepsza kobieta niż 25 facetów licząc z sędziami nie licząc trenerów i rezerwowych. czy nie? :D
dostałem 72% z rozszeżonego wosu, to dobrze, ale nie spoczywam na laurach i dalej się ucze jak ten kalu ;)
a i napisze coś czego miałem nie pisać, K. mistrz panczlajnu kolejny raz mnie zabiła, słuchajcie, to znaczy czytajcie:
"Wiesz co? Ostatnio zauważyłam że poza tobą żadni faceci mi się nie podbają. Chyba jestem aseksualna"
niema to jak być docenionym, to porównanie do spoconych mężczyzn trochę wyżej jest za kare;)
poza tym ludzie są zajebiście bezczelni, naprawde, jak wiedzą że jesteś taki fajny miły i uprzejmy jak ja, to na bank będą chcieli to wykożystać, a ty się będiesz czół nieswojo.
i kolejna lużna myśl, wiecie że jest tak że jak ktoś mnie nie zna, to znaczy nie zna blisko, to uważa że ja jestem cichy, spokojny, ułożony i mało mówie. K. zawsze się z tego śmieje, wszyscy w sumie się z tego śmieją, co ja poradze że robie takie pierwsze wrażenie.
dzisiaj miałem kryzys, bo sobie uświadomiłem że tu nawet niemam z kim iść na piwo, taką droge pan panie przemku wybrał, mówią że nigdy nie znasz ludzi póki ich nie sprawdzisz, a co jak znasz kogoś od dziecka, a przestajesz znać w dwa dni? a byl czas że trzymałem z nimi tak jak z nikim innym. ależ folołapów najebałem z jednego numeru, zgadnij z jakiego?
jak to jest, że najwięcej odwiedzin mam w dni w których nie pisze żadnych notek? może przestane pisać w ogóle to ten nlog stanie się najpopularniejszy :D
łikend w końcu, dobrze że jest, serio...
po porażce realu w lm chce sobie kupić ich koszulke wyjazdową, drogo, ale co tam, jak zarobie cośtam kiedyśtam to pewnie będzie moja.
K. dzisiaj dzwoniła do mnie z prośbą o porade komputerową, kumpel w szkole podchodzi i pyta jak się kupuje na ibeju, kurwa czy już wszyscy wiedzą że internet jest moim drugim domem ?? :D
Przed chwilą przygotowując obiad z produktów sporzywczych dostępnych w supermarkecie Biedronka, zorganizowałem pożar w piekarniku, najlepszy jestem :D
a dzisiaj lech-widzew, wygrają to, poszukam gdzieś baru z meczem chyba.
ej ja chce dzisiaj lige mistrzów, kurwa no, nawet niema z kim iść obejżeć gdzieś do punktu gastronomicznego, a weź przestań.
mam jakiś kryzys, czytam Coetzee-a, nawet zacytuje chyba "Umysł (...) stał się przytułkiem dla starych myśli, gnuśnych, zubożałych, bez żadnego innego schronienia. Trzeba by je przepędzić, wysprzątać lokal do czysta. Ale jemu nie zależy, a może zależy mu nie dość" oh ah eh intelektualnista.
Siedze przed sala, zaraz mam mature, inni wertuja podreczniki a ja slucham jota, ciekawy mechanizm socjologiczny. Ciekawe czy oni naprawde mysla ze czegos sie naucza:)
nie chwal dnia przed zachodem przemek, wybitnie mi nie wyszedł, butów nie kupiłem bo otrzywiście nie mieli rozmiaru, w kosza się tak nagrałem że ohoho, informujcie mnie jak coś jest odwołane, okej? dobrze jedynie że kupiłem ostra, naprawde fajny rap, naprawde, następne kilkanaście dni na słuchawkach.
jutro mam mature, zgadnij gdzie to mam? Tak zgadłeś: w szkole.
nie chwal dnia przed wschodem, szczególnie gdy są tam wybory, boże co za farsa, przecież śmieszniejszych wyborów dawno nie było, OMG. mjedwjedjew.
o 23 na tefałenie coś tam o neonazistach niemieckich, oglądaj ze mną.
PS. TEN CO WYMYŚLIŁ TO ŻE PRZED PRÓBNĄ SIĘ IDZIE NA 3 PIERWSZE LEKCJE JEST ZŁY I NIEBYŁ NIGDY MATURZYSTĄ CHYBA.
ahahahaha zabili, oglądam majewskiego, katarzyna cichopek ma iphona, minus 421412% zajawki i stritrespektu teraz :))
dluga przerwa, jescze nie mialem dzisiaj normalnej lekcji, masa okienek, caly tydzien tak mam, nie napisze o tym ze znowu godzine za wczesnie bylem w szkole,bo bede schematyczny, nie opowiada sie 2 razy tego samego zartu, tragedia.
Jade dzisiaj do gw, potem jakas gra w kosza, sie dzien znosnie zapowiada.
Jak dobrze pojdzie to jeszcze w tym miesiacu bede mial 10000 wejsc, propsy dla was:)
na dobry początek dnia, starocie straszne, ale no, zresztą sprawdźcie.
poszedłem rano do kościoła, wróciłem i wypiłem kawe zborzową aka "od kiedy pozwalamy dziecią pić kawe?" powinniście wiedzieć jak oglądaćie telewizje, sam w sumie niewiem po co o tym pisze.
polecieli sobie z tym huraganem, nic się ciekawego nie działo:)
znowu jestem w szkole godzine za wczesnie, kurwa, prosze napisz mi plan lekcji i powies nad lozkiem. Cos czuje ze duch leona kruczkowskiego sie msci za pierwsze polrocze:)
K. Wczoraj wyjechala, autobus ktory nie przyjechal dal nam 2 godziny wiecej, MEN nie pytajcie o emigracje na maturze, ok?
Ahahaha umarlem. Chcialem napisac "hehe" a mi moj iPhone zrobil autokorekte na "geje". Prze smart jest to fon:)
A co do tego hehe to chcialem napisac ze po szkole biega pies i to nie w opcji hawudepe tylko normalny, owczarek niemiecki, a jak niemiecki to pewnie z rmf-u.
heh byliśmy wczoraj na zawodach w unihokeja, kolejny sport do którego predysponują mnie tylko warunki fizyczne, gdybyśmy mieli w szkole sekcje rugby został bym sportowcem roku, bez kitu, ale ja nie o tym, no byliśmy i prawie wygraliśmy bo przegraliśmy w finale, ale honorowo zrobiłem napastnikowi bobowicka (hohoho) eduardo da silve wersje light, nawet ciekawie było.
później znowu pojechałem do gorzowa, basenować się, K. mnie perfidnie wystawia i zamiast basenować się ze mną poszła z moją siostrą na łyżwy, okej.
a no i jak wróciłem jakoś o 23 po tym jak wyszedłem o 7.30 to tata mnie pytał czy jeszcze tu mieszkam, a ja na to że tak. tośmy porozmawiali.
a dzień wcześniej, czyli dzisiaj 2 dni wcześniej, poszedłem sobie na kosza, poczułem wiosne więc sama bluza, spociłem się wiadomo, później się dopociłem na siłce co nam ją zrobili w szkole, i wracam, godzina jakoś 20 a tu sama bluza już swej roli nie spełnia, słuchałem eryki badu i jak śpiewała "dałn dałn dałn" to myślałem że o mnie (no ołfens, nie jestem nietolerancyjny, ot komizm sytuacyjny, rym za rymem)
sciągnąłem z internetu i zamówiłem w internecie rasmentalism, bardzo dobra produkcja, wraca wiara w polski rap.
To ze jestem soba jest tu namiastka alternatywy...
Za jakas godzine czy dwie jest otwarcie wystawy u nas, nastepna dobra akcja, chociaz tym razem moj wklad byl o wiele mniejszy niz poprzednio, to i tak jest zajawa.
Ostatnio uswiadomilem jak kiedys bylem hardkorowo hip-hopowy. Na przyklad nie poszedlem do prywatnego liceum bo to nie hiphopowo. Znalazlem jakis swoj zeszyt z tego okresu, a tam na ostatnich stronach cytaty z kidda i pezeta. Juz znam pochodzenie slowa gimbus. Chociaz jakby nie patrzec byly to jakies tam moje idealy, byc moze za 3 lata tez bede sie smial z tego na przyklad ze odszedlem z redakcji gazety po tym jak mi ocenzurowali tekst, moze.
Pisalem o namiastce alternatywy. Alternatywa jest tu nie panikowac przed matura:))
ide spac. dzisiaj bylem z K. w Gorzowie po cos tam, na basen w sumie i w sumie bylo milo, K. kupila torbe fikusna, bo uznala ze zaczela sie ubierac jak stara kobieta aka baba, a ja nie kupilem nic, bo odkad kupilem to z czego wlasnie pisze, funduszy juz nie mam na nic. Zeby nie bylo ze juz calkiem olalem polityke z kraju i ze swiata to napisze ze z tym kosowem dobrze wyszlo. Oczywiscie rozumiem na przyklad poglad kamilsa na to (chociaz na nlogu nie zamiescil) ale wydaje mi sie ze kazda niepodleglosc, nawet ta najbardziej kontrowersyjna ma racje bytu. Jest 2 w nocy wiec sie nad tym rowodzil nie bede, dobrej nocy wam zycze.
ej zna się ktoś na tym czy jakbym kupił nie ipoda tylko iphona tam w usa to tu by mi działał na luzie w polskich sieciach?
napisałem sobie spontaniczną recke lejdis żeby pisać cokolwiek, macie.
"Lejdis"
Tomasz Konecki
Szczerze powiedziawszy, gdy jechałem 30 km ze Skwierzyny do Gorzowa do kina, aby obejżeć "Lejdis" byłem, delikatnie mówiąć, pełen obaw. Spodziewałem się, że będzie to kolejny płyki Polski film, w którym "kurwa" będzie ścieliła się gęsto. I chociaż specjalnej głębi nie znalazłem, a i wulgaryzmów było sporo, pozytywnie się zaskoczyłem. Faktem jest że dialogi zbytnią elokwencją nie grzeszą, jednak trzymają przyzwoity poziom, a i momentami potrafiłą rozbawić. Tytułowe "Lejdis" czyli Łucja (Edyta Olszówka), Korba (Anna Dereszowska), Monia (Magdalena Różczka) oraz Gośka (Izabela Kuna) to przyjaciółki które znają się ponad ćwierć wieku. Przez ten czas liczne perypetie oraz sylwester wyprawiany rok rocznie w środku lata, połączyły kobiety niesamowitą więzią. Widzowie mają okazje poznać je, gdy wszystkie stoją na rozdrożu. Ja jako mężczyzna, nie bardzo jestem sobie w stanie wyobrazić jak wygląda przyjaźń między kobietami. Jednak jeśli film przedstawia choćby element prawdy, to niewiem czy zazdrościć, czy współczuć płci piękniej. Jedno jest pewne. Relacja ta jest wyrazista i skomplikowana. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o fabule filmu. Mniej więcej od 15 minuty każdy średnio rozgarnięty widz, wie jakie będzie zakończenie. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze momentami bardzo śmiesznych gagów. Co prawda zdażają się sceny żenujące, ale chyba jeszcze długo będziemy czekać na Polską komedie bez takich "epizodów". Film z założenia miał być wymierzony w mężczyzn. Są więc oni w oczach "Lejdis" złem wcielonym które tylko wykorzystuje, oszukuje i zdradza. Jednak tytułowe bohaterki nie wyobrażają sobie życia bez mężczyzn, co widocznie rzutuje na ich losy. Podsumowując. Solidna komedia, bez rewelacji, idealna jeśli chce się odpocząć od ambitnej kinematografi czy odpocząć w ogóle. Typowe 6/10.
słucham sobie audycji w radiu bis na temat studiów i to co tam pierdolą chłopcy z warszawy to farmazony aż boli. nie słuchajcie ich, serio :)
słucham sobie muzyki męskiej rodziny waglewskich na tematy różne i to co tam mówią chłopcy z tatą to naprawde mądre rzeczy są. słuchajcie ich, serio :)
słucham sobie Jimsona ostatnio i nie powiele schematu, polecam :)
Wróciłem do pracy w solarium, tydzień tylko ale i tak powrót do oldskulu.
A no byłem dzisiaj z K. w kinie na lejdis, nawet, nawet, 6/10 kilka momentów bardzo śmiesznych, kilka żenujących, nie żałuje że poszedłem.
Nic już nie pisze, tylko na blogu, respektuj mnie internecie.
mam tam jakieś jeszcze rzeczy które pisałem z myślą o EU, skoro zerwałem współprace, to od czasu do czasu wrzuce coś. Macie recenzje Piątego Dziecka.
Doris Lessing "Piąte Dziecko"
Planowałem nie pisać o książkach, oraz autorach którzy już przebili sie do świadomości szerszej publiczności, zyskali swoistą popularność. Jednak nie mogłem pozbyć się pokusy aby zrecenzować "Piąte Dziecko", wybitne dzieło laureatki literackiej Nagrody Nobla w 2007r. Doris Lessing napisała książke wyjątkową. Pod pozorną formą powieści grozy kryją się rozwarzania na temat ulotności szczęśćia, "inności", zawiłych relacji między członkami rodziny, a przede wszystkim matczynej miłości.
Lovattowie są konserwatywnym młodym małżeństwem. Harriet i David przeciwstawiając się modnej rozwiązłości lat 60 XXw. chcą żyć rodzinnie, hołdując zasadą sprzecznym ze światopoglądem swych rówieśników. Kupują ogromny dom pod Londynem. Wkrótce wypełnia się on ludźmi. Krewni z chęcią przyjeżdżają na święta czy też letnie wakacje, a Harriet, zgodnie ze swym planem i mażeniami, rodzi kolejne dzieci. Wszystko diametralnie zmienia się, gdy bohaterka zachodzi w piątą ciąże. Najpierw w jej organiźmie, a następnie w sielankowym świecie pojawia się Ben. Odmieniec.
Książka ta, choć niewielka obiętościowo, porusza do głębi. Autorka nie daje jednoznaczynych odpowiedzi, jednynie subtelnie prowadzi czytelnika przez opowieść pełną dylematów moralnych. Po przeczytaniu "Piątego Dziecka" nie dziwie się Akademi Szwedzkiej. Lepszego wyboru dokonać się nie dało.
esdeka
ejo scenior naprawiony, w sumie niewiem czy się cieszyć bo przez ostatnie trzy dni to chodził co najmniej jak subaru impreza wrc. ale chłopaki z warsztatu mistrz, polecam :D
miałem w piątek studniówke, polecam takie imprezy, piliśmy drogą wódke, robiliśmy to i owo lecz zdala od rynsztoku jak prys na melu, już pisałem że masz słuchać rapu z podziemia. myślałem że będzie sztywno, panny w opcji "ha moja sukienka jest droższa o 4,20" a wyszło sympatycznie, wszyscy chcieli się bawić, żałoba narodowa nam nie straszna.
wiem że to czytasz kolego. ten wpis o 2 niżej to sobie wydrukuj i powieś nad biurkiem. cześć.
"ja 15 kilo lżejszy, cały czas trenuje forme" ohoh nie myślałem że kiedyś będe cytował onara z dissów, ale co zrobić jak wers pasuje. żyje zdrowo chociaż szamam bułki z szynką.
materiał przez który zakończyłem współprace ze skwierzyna.eu. Kto Się Boi Przemka S?? przykro jest mi strasznie. czytajcie.
"Brudne Buty, Pogniecione Kołnierzyki"
Klasa
Długo zastanawiałem się na jaki temat mam napisać swój premierowy felieton w nowym skwierzyńskim czasopiśmie. W końcu zaczynać trzeba z klasą. Niestety pomysł jakoś nie chce się pojawić. Niewiem czy wynika to z mojego braku talentu, z tego że za bardzo chcę, czy z tego że w Skwierzynie nie ma o czym pisać. Raz na 4 lata odbywają się wybory, które i tak wiadomo kto wygra, raz na rok odbędzie się jakiś festyn, na który przyjedzie gwiazdka, a i tak największą atrakcją jest piwo pod gołym niebem. Od czasu do czasu grupka zapaleńców zorganizuje jakąś akcje, która albo spali na panewce, albo minie bez echa. Nie można się oszukiwać. Nasze miasto centrum rozrywkowo-kulturalnym nie jest. Przecież nawet kino które grało filmy 5 miesięcy po ogólnopolskiej premierze i na którego seansy przychodziło 5 osób zostało zamknięte. Niewiem kto za to odpowiada, wiem kto za to odpowie. Nikt. Można tak wymieniać długo. Brak hali sportowej na poziomie, brak pub-ów czy klubów w których można było by posłuchać dobrej muzyki bez wdychania kłębów dymu papierosowego, czy wysłuchiwania wylgaryzmów z ust 13 latków. Bo w sumie jaką mają alternatywe? Jedni zapisują się do któregoś z zespołów tanecznych, dródzy grają w piłkę w Pogoni, a kolejni piją wóde za pieniąde od mamy na książki do angielskiego. Chociaż dwóm pierwszym grupą też się zdarza. Oni też zaczną z klasą. Tylko niestety większość skończy z sześcioma. Władza oczywiście ma czyste ręce. Otworzyli skatepark, więc to tylko zła wola dzieciaków że się nie zmienili. Jak mogli zlekcewarzyć dar łaski od władz naszego miasta? Co gorsza, zdemolowali ten piękny prezent malując graffiti na obiektach (muzealnych?). Prawdą jest, że sztuka w wykonaniu kilku odwarznych, najwyższych lotów nie była, ale na propozycje umieszczenia w to miejsce profesjonalnyc "wrzutów" które dużo bardziej pasowały by do klimatu miejsca niż szare ściany, zarządcy obiektu nie przystali.
Pozostaje pytanie co na to szkoła. Szkoła nie widzi, albo widzieć nie chce, a młodzież wyznaje Hrabalowską zasadę "pić cały czas też się nie da, więc się dokształcam". Wydaje mi się jednak że mistrzowi z Pragi chodziło o coś nieco innego.
Jak wszyscy wiemy, niedawno ukazał się "przegląd społeczno - kulturalny" Okolice Skwierzynne. Planowałem nie wspominać ani słowem o tym wydawnictwie, chociaż co do kilku artykułów, oraz przede wszystkim stylu w jakim zostały napisane miałem spore zastrzeżenia. Bo co jak co, ale kwiatki w stylu "Takie wrażenie wywierają na swoim rozmówcach" mogą rozbawić nawet średnio rozwiniętego pierwszoklasistę. Jednak uważałem iż nie ma sensu krytykować się nawzajem, a dwa czasopisma mogą spokojnie egzystować obok siebie w Skwierzynie. Audytorium w końcu jest spore, a im więcej punktów widzenia tym lepiej. Więc dlaczego to robie? Odpowiedź jest prosta, choć niezbyt przyjemna. Tekst "Siła Tradycji" umieszczony w cyklu "Nasz Temat", jest plagiatem. Artykuł ten złożony jest z kilku innych odnalezionych w internecie. Pseudoautor nie pofatygował się nawet, aby pozmieniać choć troche treść zaporzyczonych fragmentów. Wystarczy w wyszukiwarce internetowej wpisać którekolwiek zdanie z "Siły Tradycji" aby naszym oczom ukazała się długa lista wyników. Tego faktu chyba nawet nie potrzeba komentować. Ekipa redakcyjna wykazała się rażącym brakiem profesjonalizmu oraz pokazała, jak dużą wagę przywiązują do jakości swego "przeglądu". Idę o zakład, iż czytelnicy płacąc 3 złote za gazetę, szczególnie tak mizerną objętościowo, liczyli na artykuły napisane specjalnie na tą okazje, a nie sklecone na prędce z pracy kogoś innego. Jest to wbrew jakiejkolwiek etyce, dziennikarskiej, czy też ogólnoludzkiej. Oszukani czytelnicy, oszukani autorzy wykorzystanych tekstów. W związku z tym proponuje Panu redaktorowi zmianę podtytułu. Słowo przegląd radze zamienić na "przeglądarka" a nad przymiotnikiem "kulturalny" poważnie się zastanowić. Pisałem że zaczynać trzeba z klasą. W tym przypadku niektórym jej zabrakło.
Skwierzyna to miasto każdego z nas. Więc każdy z nas może coś w nim zmienić. Liczy się inicjatywa. Taką inicjatywą jest Skwierzyna.eu, alternatywna prasa, która bez jakichkolwiek naleciałości będzie pisała o wszystkim co dzieje się w naszym rejonie. Tylko Wy drodzy czytelnicy musicie sprawić żebyśmy mieli o czym pisać. Dojrzali mieszkańcy powinni dążyć do rozwoju naszego regionu oraz do tego, by młodzież się nie marnowała. Może wtedy w końcu NASZE miasto będzie znane z czegoś więcej niż sepsy czy niekończących się korków.
esdeka
kurwa serio smutno. gdyby nie to że K. wraca jutro pewnie bym dołował się długo.
ej ostatnio mało pisze, bo mało żyje, kogoś cytuje chyba, nieważne, zacząłem czytać pisneyland wczoraj na matematyce, lis jednak klasa, skończe dzisiaj. asfalt mnie zagiął, 3 premiery (TAKIE PREMIERY) w jeden dzień? troche niefajnie, 150pln, bo przecież nie kupie cd kiedy mogę kupić wosk. zagiął mnie też tede z promocją IV buhha, chyba jeszcze nikt tego niema, dobra rozkmina.
K. wraca w czwartek, dobrze, już nawet nie pisze bo pisałem dobrych kilka razy, no, pozytywnie.
buty do mnie nie przyszły, daje im czas do wtorku, ale dół przez duże Ł.
troche gównianie się czuje, niewiem o co chodzi.
jedyna pociecha to nowa polityka i fajną płytę dali, ostatnio nie lubie rapu i raperów, więc jak znalazł, fisza też inny kawałek bym dał, ale i tak powerplay na dzisiaj wieczór conajmniej. Narazie netowcy.
byłem dzisiaj rano u spowiedzi, ludzie to jednak ciekwe stworzenia, myśleli że jak przyjdą o 7 rano to nikogo nie będzie. i wyszyscy tak pomyśleli. hehe fajne mieli miny jak wchodzili do kościoła i widzieli tłumy przed konfesionałem. ale i tak najlepsi byli starcy i staruszki którzy bez słowa stawali na początku kolejki. mega.
wczoraj robiąc ostatnie przygotowania zakupowe w biedronce spotkałem Kasie która ma na nazwisko tak samo jak moja dziewczyna, ale nie jest ze Skwierzyny, bo tej ze skw nie trawie. I tu paradoks największy bo miała znaczek przy torbie "stop panice przed maturą". Kamils pewnie wie dlaczego paradoks.
dostałem prezenty już, a jak nie dostałem to wiem co dostane, no może poza jakimiś tam małymi wyjątkami, i jestem zadowolony, nawet bardzo.
dobra zapomniałem dopisze później pewnie jeszcze
aha
wszystkim którzy czytają tego nloga czyli ok 4 osobą chciałbym życzyć wszystkiego najlepszego z okazji świąt, truskulu pod choinką i kasety z big pimpin na sylwestra. jo.
ejo zaniedbałem troche nloga, sorry. dzisiaj u mnie w klasie pojawił się adrian, gimnazium mode on, aż mi się troche sytuacji przypomniało. Twierdzi że mamy luz itd, niech poczeka do polskiego, się zdziwi jeszcze. HÓR NAJKILAOS
zasobi internetu są niezbadane i nieprzeniknione jednak, dzisiaj dowiedziałem się kiedy umrę, ile kosztują moje zwłoki i wygenerowałem kilka klątw. 21 wiek kurwa...
ahaha najlepszym hitem sezonu i OKOLIC, jest wydanie konkurencyjnego czasopisma, się naśmiałem, bo okazało się że konkurencyjne nie będzie. będzie to czasopismo społeczno-kulturalne dotyczące spraw kulturalnych i społecznych, które będzie się zajmowało kwestiami społeczno- kulturalnymi (prawie cytat). a nokautem jest fakt że dają gratis płytę z kolendami które śpiewa redaktor naczelny. za mocne.
no a tak wogóle to na święta musze sobie zacząć coś czytać i skończyć w końcu, to nic że coraz bliżej matura, czytaj tych hłelebeków i fejmanów, nawet niewiem czy poprawnie fonetycznie ich zapisałem. debil.
dzisiaj matura z wos, jednak okazało się że bez nauki się nieda na 90%+ więc czas zacząć systematyczną prace.
kolejne rozczarowanie że się ekipa skończyła, dzisiaj mi w kiosku powiedzieli jak z wypiekami na twarzy chciałem kupić nowy odcinek. geje, wiadomo że to się tak skończyć nie może, więc czekam na 2 serie gdzie nowasz albo niemiec zostanie prezydentem, matajewicz z więzienia będzie mącił w rządzie, aleksandra i mateusz będą dyskutować po kontach, a przenajświętszy premier turski będzie sprawował nad wszystkim piecze. kocham ten serial :)
matura bzdura, smiechy raczej, nic trudnego, jak się troche poucze to główną zdam wysoko. aha i oni naprawde tak wieżą w niesprawność komunikacji między uczniowskiej, że robiąc maturę w ZG kilka godzin później liczą że nikt nie będzie miał tematu? nyga plis
odebrałem dzisiaj prawo jazdy, jeździłem z K. wieczorem po mieście i wsi, później pojechaliśmy do niej, siedzieliśmy, słuchaliśmy muzyki której nie lubie, i było mi fajnie.
ejo, dzisiaj zrobiłem dużo dobrych uczynków, na przykład rano K. przyszła do mnie na śniadanie, które sam przygotowałem. Jechała na jaką tam konferencje, czy coś, niewiem, bizneswomen, ja to tak bardziej biznes złomem lub ewentualnie biznes z łomem. uzupełniamy się.
kolejny dobry uczynek to to że posprzątałem całe mieszkanie, bo mama wraca z pragi. przywiezie mi hrabala w orginale, tak raczej opcja czysty kolekcjoner, czeskiego nieznam, a przydało by się, bo będziemy z nimi grali w eliminacjach do MŚ w afryce, poza nimi to nikogo nie mamy w grupie, nikogo.
a poza tym byłem w kościele, więc jakby dzisiaj zdarzyło mi się umrzeć, miejsce w niebie mam zabukowane, cześć.
lekcja z poranka odrobiona, napisałem recenzje do eu, wziąłem prysznic, ubrałem koszulke od fifti senta, spodnie od akademiksa i buty od najka i wychodzę własnie na przytanek po K. bo wraca ze szkoły w której miała mieć egzamin z wosu a zamiast tego zrobili z geografi, heh nie tylko w mojej się takie rzeczy dzieją.
przesłuchałem ten nowy gramatik i faktycznie, eldo w opcji powiedz na osiedlu do mnie nie przemawia, czekałem tylko aż wejdzie pezet, i wszedł, ale po chwili sie zorientowałem ze zaprosili dioxa na płytę, wiadomo jest pare wersów na opisy gg, ale nie tego chyba chcemy od gramatyków, co nie?
zdałem to piepszone prawko, cieżko było i było stresogennie, ale ważne że za około 2 tyg będe już miał dokument uprawniający do kierowania pojazdami mechanicznymi wielośladowymi czy cośtam.
poza tym już w grudniu wychodzi pierwszy numer skwierzyna.eu na papierze, ale dowiedziałem sie ze będzie za friko, czyli już nie tylko metro jest za darmo kamils :D
gramatik nowy wyszedł, mówią ze słaby, niewiem, nie słuchałem jeszcze, ale boje się pomału.
a jutro dzień z tych gdzie opierasz się o każdą z futryn raczej, bo nikogo nie będzie nigdzie, do 17 conajmniej, a sam to się przecież nie zorganizuje.
hahaha K. mnie dzisiaj zabiła jednym panczem, rozmowa na temat andrzejek:
K- może pojedziemy na łyżwy, tam zawsze jest jakaś dyskoteka.
Ja- Przestań przecież wiesz że nie potrafie jeździć, a też bym chciał się dobrze bawić.
K- żebyś ty się dobrze bawił to powinniśmy zostać w domu i grać w Fife.
poza tym w szkole dobry dzień, 4 z angielskiego, 5 z łaciny, na polskim zostałem skrytykowany za wiedze, polecam.
mam zajawke na duży artykuł na eu. będzie mega kozacki, nienapisze jeszcze o czym, ale poczytacie sobie.
"jest moim sprzymierzeńcem, kiedy świat patrzy mi na ręce"
dzisiaj dzień pod znakiem jazdy, już jest fajnie, enjoy jak mówią w plejstejszyn, w czwartek ma być tak samo. mam nadzieje że nie przegram na palcu tak jak niektórzy, hihi
K. wróciła z ZG. kupiła mi pis-neyland, super się ciesze, lubie niespodzianki a ona potrafi je robić ;)
Polacy nie potrafią grać w piłke jednak, ale mają szczęście i Smolarka, żurawski niewiem po co się cieszył, na euro nie zagra już na bank, dlaczego skoro nie mamy napastników w kadrze nie powoła się dawida jarki?
zawsze jak wracam do domu, to mam w głowie świetną notke na nloga, ale zapominam jak wracam do domu. czyli no, ileś tam moich myśli się marnuje bezpowrotnie, a tata twierdzi że wracam za późno bo mam szkołe. pewnie bierze pod uwagę mój wzmożony interneting wieczorny, i w sumie ma racje bo kłade się o 1 i znowu o świcie mam mniej seksu niż maria w rokicie. cyfroni jak pfk na dymanolu ;D
ha a dzisiaj zrobiłem coś co mi się nie zdarza nigdy, napisałem dobrze PK z matmy, w szoku, zabawna też anegdota bo z wypracowania maturalnego dostałem 50%, już załamanie nerwowe i wybieranie się na studia do gorzowa. patrze na prace, a tam pół skreślone bo analizowałem nie tą lekture co trzeba, śmiesznie nawet.
oficjalna premiera nowej czapki od K. na spacerze z K. Wygląda fajnie (czapka i K.) wygodna jest (czapka), i przyjemnie się nosi na głowie (nie żartuj).
a z rapu to reno daje rade na wspomnianym wyżej dymanolu, lilu też, K. chce żeby nasza suka się lilu nazywała, trzeba to będzie przedyskutować. świat rapu jest mniejszy niż horyzonty polonistów z lo. elo
Dzisiaj jako wysłannik miejskiej inteligencji, a właściwie ZSO byłem na wycieczece z ZST (nie mylcie tych dwóch skrótów) w Zielonej Górze. No i odwiedziliśmy redakcje GL i nie chce tam pracować kiedyś, trudno.A pan redaktor oprowadzacz, poszedl na służbową łatwizne i sobie debatę na temat patryjotyzmu zrobił, cwaniak. Więc jeśli jutro kupisz Lubuską i przeczytasz to, to moja wypowiedź będzie tą najmądrzejszą. Chyba że wytną bo za mądra. Za mądra nie ma prawa się ukazać w środkach masowego przekazu. joł
Po tych wszystkich ceregielach przeszliśmy do nieformalnie gwoździa programu (bo nie byliśmy w mcdonaldzie) czyli kina. Tak jak sie spodziewałem, ambitnej kinematografi nie wybrano, Ratatuj, nie no nie był aż taki tragiczny ten film, nawet fajny dla dzieci.
sęk żę słucham, juma jest o niebo lepsza od panamy, taki nabytek z dzisiejszego wyjazdu, nie wyniosłem nic z redakcji ani nie okradłem kina.
a po powrocie do skw (naucz się wymawiać tych trzech liter!) poszedłem uprawiać siatkówke, sport do którego predysponuje mnie tylko wzrost. Ale nawet pograliśmy troche, przegraliśmy dużo, przyszliśmy w 5, skończyliśmy z jednym na ławce, pozytywnie, jak znasz gry podstawy to rozumiesz żart.
jeszcze musze nawiązać do wczrajszego dnia, bo szkoła myślała że mnie przechytrzy a to ja to zrobiłem, popisowy numer. tylko niepotrzebnie wydajecie pieniądze na telefony, a i jeśli to czytasz a nie czytasz, to pamiętaj ze będziesz musiała przepraszać, zobowiązałaś się. Ale i tak w opcji "narazie zero a matura bliżej" i "zacznij od już". Gombrowicz jest kozakiem, a nikt nie zrozumiał, no idioci jak mozna transatlantyku nie zrozumieć. I pewnie nie będziemy go omawiać intensywnie bo nie będą wiedzieli jak to ugryźć.
do jutra a tak dokładniej do soboty. czesć. (jak znasz życie albo bloga to wiesz dalaczego do soboty).
nie mogę się zorganizować dalej, stracony dzieciak jak gramatyk, czarno widze jak afo jax i wątpie że spełni mi się polski sen jak u eisa. w razie czego mam plan b. bede wyglądał jak aesop rock, pisał książki i uważał się za niedocenianą awangardę, tak zrobie. bukowski też był prawie degeneratem i prawie był szczęśliwy, prawda?
poza tym niedługo siekne czymś, bo musze, niemoc twórcza mi się skurcza, rozum to jak chcesz.
hahah vnm nowy wychodzi. to będzie ka......ba.....ret jak go nie oglądali (kurwa) niech oglądną!!! :D
dzisiaj dzień z seri kinofaza. "Droga Do Guantanamo" i "Upadek". Pierwszy film jak najbardziej okej, z tym że czuć antywojenną propagandę. "Upadek" za to bardzo dobry. Unikneli patosu i demonizowania bohaterów. wielki plus.
ahaha w radiu bis urządzili dzisiaj festiwal piosenki żywieniowej. mistrzostwo. najpierw "jestem głodny, chciał bym umrzeć z przejedzenia" później grabarz który już posmarował tobą chleb, a na końcu jakiś hepised albo inny smutny idol gimnazjów śpiewał coś o obiedzie i jedzeniu jabłek. za mocne.
jak już jesteśmy w klimatach FAO to dzisiaj w biedronce było najwięcej ludzi w histori świata. debile. czy nie można 1 dnia (słownie: JEDNEGO) z zamkniętymi sklepami przeżyć bez robienia zapasów jak podczas okupacji? konsumpcyjne mocno mamy społeczeństwo...
w ogóle jeszcze stwierdzam że mi się bol kontrol poprawił, pewnie przez buty :)
mam idealną plejliste na jesienny wieczór, siedze po ciemku przed komputerem, a tymczasem gdzieś we wnence, za bilon łamią kolesiowi ręce.
a tak całkowicie na marginesie (prosze pamiętać o 2 marginesach) to mam imieniny dzisiaj. fajnie. (NIE NIE JESTEM ZAROBIONY). aha ty, ty, ty i ty nie złożyliście mi życzeń. Dodam jak doda że nie jesteście sami :)
haha opcja rekin biznesu dzisiaj, na polskim mieliśmy wypracowanie i prosty lud (+ wyjątki) pisał ręcznie, a pan przemek w pierwszej ławce stukał w klawiature,
w którą stuka i teraz. cześć dysfunkcje.
ej nie zdałem tego egzaminu, perfidna zemsta elektoratu pisu na mnie, z daleka wykrztałciucha poznają. zły. nekst traj jakoś przed świętami Bożego Narodzenia, jak nie dostałem prawka na imieniny to dostane pod choinke.
dobra olewam. szkoła się jakoś sama naprawi ja to ma w zwyczaju, prawem się przez miesiąc nie martwie, będe dużo czytał i "będe kurwa ostry jak brzytwa" (props kamils1989.nlog.org). Kończe tą "Hańbę" bo hańba ze nie skończyłem jeszcze.
Czytam właśnie w "Rzeczpospolitej" o zamieszkach w Budapeszcie. Chodzi o to że premier z parti socjalistycznej zorganizował obchody rewolucji z 56. To węgrom wystarczyło żeby wyjść na ulice. Wcale nie twierdze że to jest dobre, bo żadna forma agresji nie jest dobra, ale światczy to o honorze i świadomości narodowej naszych "bratanków". W porównaniu z nimi, nasz naród prezentuje się bardzo blado. Cofnijmy się o rok. Do węgierskich mediów wycieka taśma na której premier podczas luźnej rozmowy przyznaje się do kłamstw. Nie trzeba było długo czekać żeby rozpoczęły się demonstracje, które przerodziły się w walki z policją. Dwa tygodnie później Polska władza zostaje po stokroć bardziej obnażona. Taśmy Beger. Widzimy żenujący styl prowadzenia polityki, korupcje na najwyższym szczeblu, prostacwo i rozpasanie. Co na to Polacy? Nic.
Dziś sytuacja jest analogicza. Węgrzy za swych bohaterów są gotowi walczyć, nawet za cene narażenia zdrowia, czy wolności. Polski rząd ostatnio urządził sobie obchody rocznicy zbrodni katyńskiej kilka miesięcy za wcześnie. Co z tego że była to czysta gra tragedią wymordowanych i ich rodzin. Co z tego że rząd który po równi pochyłej zmierzał do oddania władzy, starał się ratować swoją, nieprofesjonalną zresztą, kampanie wyboczą pokazując jak to niby radziecka zbrodnia leży im na sercu. Szkoda że zapomniano o prawdzie historycznej.
Z czego to wynika? Nie jestem w stanie powiedzieć. Z temperamentu? Z lenistwa? Niewiem. Wiem jedno. Gdy węgrom ktoś napluje w twarz są gotowi stanąć z nim do walki, a gdy to samo zrobi się z naszym narodem, redaktor miecugow powie po 22 "och jakie to nieeleganckie".
cały dzień dzisiaj przed komputerem, patologia nie mniejsza niż to że jutro mam do szkoły na popołudnie, i to na 2 historie i wf. jak jakiś student jakiś, dla większości osób z mojej klasy będzie to jedyna okazja żeby się tak poczuć. ale przynajmniej anglie/irlandie zwiedzą nieźle. chyba że donkowi wyjdzie cud gospodarczy. cześć.
dupa idę gdzieś chyba, później jakaś liga mistrzów, niewiem nawet kto gra i czy transmitują, wydaje mi się że gdzieś muszą i że będzie to mecz MU. Ale może się myle.
edit. nic nie transmitowali w publicznej tefałpe, obejżałem puchar ekstraklasy aka na wfie lepiej gramy.
a propo gry na wfie to strasznie _ujowo mi się gra w tych nowych butach, ale chyba je zostawie, bo fajnie wyglądają :)
ha ha a afrokolektyw dźwięk mętny teksty do korekty, wydaje reedycje pliśniowej. Fajnie, tym bardziej że czarno widze dają gratis. kupimy, nie?
a szkoła uczy mnie i wychowuje, przynajmniej próbuje, najśmieszniej to jest na polskim, jak na jednej lekcji mówie coś na temat sklepów cynamonowych, a pani L. na to że źle i nadinterpetacja, ja jej że spoko, przecież się kłucił nie będe z debilami, a za dwie lekcje powtarza to samo, DOKŁADNIE TO SAMO. patologia. "siedze z tyłu słucham jakiegoś kurwa durnia"
Nie potrafie już grać w kosza, jak skubi mój słaby basket coraz gorzej, jak wiadro skład nie wpada mi trójka nawet z pod kosza zimuś. Czas chyba kończyć kariere, co nie? Gdzie czasy gimnazium i 1 klasy? demyt.
niemam zajawki już na nic. kurwa powiem kolokwialnie.
chciałbym powiedzieć że pisze te wywiady dla www.skwierzyna.eu, których i tak nie przeprowadze bo lokalni politycy się mnie boją. geje. maile się im zachciało pisać. i tak zadaje im takie pytania że zanim odpowiedzą to muszą się nieźle napocić. żaden z nich nie zasłużył na mój głos. i twój też...
nawet mam taką teorie jak ktośtam, że jestem chory jak na eMAelARIE, bo nie mogę sie zebrć w sobie, nie mówiąć o zbieraniu hajsu czy ocen pozytywnych in da skul. wykorzystaj swoją mądrość dobrze Przemku...
29 mam egzamin na prawko. wiesz że zdam, prawda? bo ja na przykład mam spore wątpliwości. a jak zdam to bede jeździł scenic-iem jak kamils. tak będzie.
hah przerabialiśmy dzisiaj miłosny wiersz leśmiana na polskim i kto brylował wiedzą. tak tak tak. to byłem ja. Doświadczony w końcu. Dzięki za piękny czas,no. :*
esdeka.nlog.org oficjalnie pozdrawia
-moja Kinga :)
-Bąku
-Marta A. (a nie O. kto to wogóle jest marta O?)
-Gosia O.
-Kołek I.
-forum SLG
-redakcja skwierzyna.eu
mały konkrs. kto wyłapie wszystkie cytaty i powie skąd one pochodzą...
wiesz co było rok temu?? niewiesz?? >>"
Nieznam odpowiednich słów, ale nie mógł bym o tym nie napisać. Pierwszy raz od "samniewiemkiedy" jestem naprawdę szczęśliwy..."<<- cytat z samego siebie, z przed 12 miesięcy. Od roku nie zmieniło się nic. A to że dzisiaj dzień jest z kategori smutnych, zawdzięczamy temu ze wybranka jest gdzieś u zachodnich sąsiadów. Odbijemy to sobie za miesiąc Słonko :*
skwierzyna.eu działam tam nie sam, elo.
nowy onar jakieś sprzeczne uczucia we mnie budzi, z jednej strony wszystko pięknie, z drugiej jakoś nie ciągnie mnie do tej płyty.
ejo witam pamiętniczku :* właśnie wróciłem z Grecji, to znaczy nie właśnie bo 3 dni temu, ale wcześniej nie miałem jak napisać. ogólnie było dobrze, nawet bardzo dobrze, polecam.
Mam moje pierwsze air forcy pierwsze, są kozackie, wogóle najlepsze, 30 centymetrów ponad chodnikami.
a wogólne niema cie 2 tygodnie w polsce i niewiesz o co chodzi, na serio w rapie, w polityce, wszędzie. no kurwa miller w samoobronie...
aha i załatwiłem sobie w grecji kostke, batman powiesz, jutro prześwietlenie jakieś, trzymaj kciuki.
"Sąsiad napisał:
A mnie wkurwia to, że ostatnio wiara zaczyna gadac na wszystko co sie okazało sucharem "LOOL"... dra te jadaczki do kurwy nedzy jakby nie wiadomo co się stało i "loool" i "looool" co za pataolgia :P ja pierdole..."
jestem prostakiem. właśnie skończyłem czytać głowackiego, obejżałem Donniego Darco, z głośników leci Erykah Badu. Jestem prostakiem. Daj Boże żebym nim pozostał.
Jak ja lubie ludzi mocnych w klawiaturze. Jak nie jest w stanie wykrztusić słowa przez telefon to sie rozłącza i pisze wiadomość na gadu. Pozdrowienia środkowym palcem.
Aj wogóle mam wchuj stritrespektu. Nawet w biedronce ekspedientki pakują mi zakupy.
"i przestań gadać o mojej dziewczynie pedale /
bo powiem na mieście że twoja jest chłopakiem"
bekpeker wchuj, mam nowy plecak, najlepszy plecak.
K. wróciła 2 dni wczesniej, mega niespodzianka raczej, nie opisuje dalej bo nie chce mi sie, ale sie cieszyłem jak dziecko.
dzisiaj wróciłem z Poznania. Nawet przyjemnie było. Takie oderwanie od codziennosci. Byłem na transformersach i jak ktos lubi to okej, po 40 minutach wieje troche nudą. nie polecam jeśli masz lepsze zajecie.
"nie ma wiekszej satysfakcji jak cwiczysz dzień cały, i wychodzi ci trick, że kumplą wychodzą gały"
chcesz pograć w kosza??
czas zapierdala jak tim montgomery niestety i gdy patrze wstecz to normalnie szczena, wszystko przecież zmieniło sie, siema. Moja siostra była z moimi ludźmi na wycieczce w górach, na której mnie nie chciano, mniejsza o to, i dopadła mnie refleksja że ma tu miejsce zmiana pokoleniowa jak w realu robinho zamiast ronaldo. Jak jej słucham to łezka w oku mode on, bo wiem że ja już w tym miejscu nie będe. Czas ogarniać życie i studia, zamiast siedzieć na ławce. karierowicz kurwa.
wracam do rapu bo mimo wszystko dłuższa rozłąka jest nierealna. Bassgrou aktualnie epe, fajnie nawijają, na jeszcze fajniejszych bitach. ale nosowskiej nie zostawiłem jeszcze.
dalej nosowskiej słucham, wkręciłem się mocno raczej i nawet jestem w trakcie sciągania dyskografi heyu, geju.
poza tym "pięć i jedną drugą głowackiego czytam" i jestem pod wrażeniem i to sporym. narazie skończyłem antygone i kopciucha. polski bukowski, w sensie maj fejwryt.
wogóle mam majspejsa, wiec masz mojego majspejsa myspace.com/essdeka
ha a dzisiaj znowu udowodniłem ze jestem idealny i kupiłem mojej lovie prezent na urodziny. Jestem bardzo fajnym chłopakiem. Możesz jej zazdrościć, jeśli jeszcze tego nie robisz.
i na bank jak dodam ten wpis to przypomni mi sie milion rzeczy o których chciałem napisać. ehh...
pozdrowienia dla poetów i raperów w polsce i na świecie. mój pięciosekundnik (utwór napisany w pięć sekund) z dedykacją dla was.
"czytam ambitne wiersze
ambitnych twórców
co urzywają prostych styli bardzo
chcą być poetami
ja też
więc chuj
mi też się nie będzie rymowało."
hyhyhy ale chujowizna. przez te wakacje stałem się dzieckiem internetu bezprzewodowego. się nie śmiejcie, za dużo czasu jestem onlajn. poza tym widzew daje dupy ostro, to znaczy może nie ostro, ale z włodzisławiem zremisować? gdzie jest włodzisław chłopaki...
raperzy polscy i nie tylko wkurwiają mnie ostatnio, nic nie wychodzi, nosowskiej musze słuchać i radia bis jak irena prawie, z tym że nie napewno, bo ręki nie daje że w lesie jest zasięg...
haha wogóle podbił do mnie na gadu jakiś gość z olkusza i zaczął wysyłać numery vnma. dobrze ze do sanktuarium pielgrzymowałem to dyskusja za długo nie trwała.
a najlepsze że Kinga wraca za 4 dni. to wiecej niż przeciętna kariera andergrandowego rapera w polsce, ale chyba wytrzymam:)
i folołap sobie wymyśliłem, co bym go urzył jakbym był raperem. do dinalsów:
"Jestem z K jakbym był alfabetem od środka/ więcej numerów niż w kolekturze totolotka"
jakbym nad tym posiedział z dwieipółminuty to pewnie nawet wielokrotne bym osiągnął. adijos
chciałem tylko napisać że idę spać. jakieś buce z dupy sie do mnie zaczynają przypierdalać, a to już miłe nie jest. aha jedna ważna informacja. kupiliśmy z tata nowy samochodzik :)
oficjalnie oświadczam że od dawna nie słyszałem nic śmieszniejszego niż stwierdzenie premiera o drapierznych kaczorach które mogą podnieść lisa i zrzucić na ziemie. powiem jak bnd. PATOLOGIA.
maj łajf wyjechała już ponad tydzień temu, patologia nie mniejsza, bo tęskie strasznie, choć nie jestem z dupy jakiś romantyczny rycerz. że tak zacytuje ostrego z koncertu na openerze. "a oni nam mówią że bezrobocie maleje". później zadał pytanie kto ma bliskich pracujących za granicą. cała publiczość podniosła ręce...
właśnie słucham łony, bo mi kamils przypomniał. lubię inteligentny rap. wogóle lubie inteligentnych ludzi. dlatego z tak wąską grupą się spoufalam.
chociaż też niejestem mega super, bo mam liczne dysfuncje, elo, masz na mnie haczyk, gdybyś chciał zdissować.
w końcu mogę się wpisać. protestowałem bo nie mogłem przeczytać swoich komentarzy :)
Ej opener to jest taka impreza że macie żałować że was nie było. Rootsi, Bisti, Bjork takie koncerty że przy nich mój ulubiony raper siedzi jeszcze na drzewie.
Specjalne wyróżnienie od Przemka dla EastWeastRockers, bo rozbujali namiot aż się miło na to patrzyło :)
Poza tym mam nowy komputer przenośny i jest on bestią :D
A moja miła za 2 dni wyjeżdża i sie przyzwyczaić nie mogę do tej myśli, weź wyjdź...
witaj pamiętniczku :* przepraszam że tak dawno nie pisałem, hliphlip ale brak czasu...
Byłem w Warszawie wiec nie zarymuje jak jims ze nie byłem nigdy w stolicy. Wyjazd jak najbardziej espeoko. W prezentacji projektu (www.fodz.pl projekt: przywróćmy pamięć) byliśmy chyba najlepsi. Poza tym zwiedziłem swoje przyszłe miejsce pracy :)
Aha widziałem pana rapera Tedego i pana rapera Onara. Oby dwoje w burgerkingu ;) Szkoda że nie jednocześnie :) poza tym pana prawie rapera z grupy operacyjnej i pana kiedys prawie rapera z verby. lansuje się, a co.
Po powrocie z WWA zapisałem się na kurs prawa jazdy, więc niedługo ulice przestaną być bezpieczne...
A w szkole większość to zakompleksione buce które chcą kogoś stłamsić tylko dlatego ze coś mu się udało. Na szczęście jest kilka wyjątków, ale i tak uczmy się z chemi io biologi by mieć ładne świadectwo.
Ostatnia kwestia to- mam nowe Killaz i się jaram. DLA ULIC hit roku :)
aj zawiść i głupota niektórych osób są ponad wszelką miarę. Z naciskiem na głupota. Nie mam zamiaru o tym więcej pisać, radze się cieszyć że poświęciłem aż dwie linijki. "konflikt ze mną to ten do którego nie chcesz wracać"
i w ten oto sposób płynnie przeszliśmy do następnego tematu, mianowicie http://www.alejatrzech.u2.pl/ .
Ciekawe jak się rozwinie. Tetris z takim potencjałem powinien ich rozjechać...
poza tym dzisiaj mega zajawka na krzyżówki, jedna za drugą, "ale kupisz mi kupisz ?? " ;*
hrabal do poduszki. będe z wami dziewczęta rozmawiał jak się dowiecie kim jest hrabal...
aha no i najważniejsze EURO 2012 u nas !!!! czyjakolwiek to zasługa DZIĘKUJE :D
jestem małym kretaczem jak olek w sumie, ale narazie nie wychodze na tym źle, zobaczymy jak długo...
Dzisiaj mieliśmy szkolenie z fodz (www.fodz.pl). Pozytywnie bardzo, wymietliśmy raczej. Ale szczególnie spoko był jeden instruktor wiec czekit- www.brokenball.pl
Niektore rzeczy się nigdy nie zmienią, choćbyś niewiem jak się starał. Trzeba się z tym pogodzić... (ciężko)
Dowcip na koniec: Najgorszy okres w moim życiu?? Okres mamy i dziewczyny.
"nie jestem z dupy jakiś romantyczny rycerz, jestem po prostu Twój..."
Życie mija mi ostatnio na unikaniu odpowiedzialnośći szkolnej, słuchaniu ostrego i czytaniu ziemkiewicza. Nawet jest przyjemnie. Poza tym wiosennie, pospacerować można, dobrze że jest z kim.. ;D
Mam zamiar kupić sobie super buty x2 wiec get ricz or daj trajing...
dzisiaj rano bylem w skelpie intermarsze, bułki sobie ciepłe chciałem kupić, no i wchodze do tego sklepu a tam te bułki sprzedaje moja koleżanka z eks klasy. I takie dziwne rozwarzania mnie dopadły. No bo jak to jest, że ludzie z którymi niedawno sie uczyłem: pracują, mają dzieci, moja dziewczyna za miesiąc wyjeżdża gdzieś do pracy, a ja troche stoje na rogu jak finker i przyglądam się jak ten świat zapierdala, zastanawiając się czy przypadkiem nie dzieje się to wszystko za szybko. Jak jesteś młodszy czekasz na tą dorosłość, a gdy się ona zbliża, to dopada cię nie tyle strach, co zdziwienie że "to już"
nie mam czasu pisać na nlogu ostatnio, takie życie. wiecie moi mili czytelnicy ze nawet nie najgorzej rozpocząłem 2 semestr?? nie wiecie ale wam napisałem :)
Ślig sie zripował, to znaczy RIP dla Ślizgu. Do dupy, nie ma już żadnej godnej prasy o tematyce hh w polsce...
"widzisz świat doskonale, nikt ci nie wmówi że czarne jest czarne, a białe jest białe. Bo rozróżnianie barw jest jedną z zalet licznych, kiedy świat który widzisz monohromatyczny" Łona w formie jak zawsze...
Wszyscy* sie niedostępni na komunikatorze zrobili, Pe z Lilu jęczą strasznie w tych słuchawkach (co to znaczy "kaberne twych kształtów"?? bo słownik mam daleko...) wiec chyba ide spać. pa pa
jeczcze wpadłem na pomysł ze żeby odpocząć można zachorować. znajdź mi jakąś ładną chorobą, to podziękuje...
jutro napisze ładny tekst dziennikarski z profilu, i wyśle komu trzeba, a mama będzie dumna jak mama pelsona ze ten nie stoi już pod klatką...
aha i obejże jutro też "efekt motyla" bo chce. taki jest plan i go zrealizuje, a co...
* wszyscy z którymi chce mi się rozmawiać(pozdrowienia Kinga i Bączek)
w sumie to niewiem czy z niektórymi ludźmi wejdę na taką samą stopę kontaktu jak niegdyś, pewne rzeczy już nie wrócą i trzeba sie z tym pogodzić. chyba...
lajkajkłan fajny kawałek nagrał, "nastka" czy coś... jeden z lepszych kotów w podziemiu nam rośnie. w końcu ktoś kto może być alternatywą dla smarków i tetrisów którzy wypuszczając 2 kawałki rocznie utrzymują sie na tym andergrandowym piedestale....
Mam w końcu nową Cisze i Spokój, ale narazie, po pierwszym przesłuchaniu na szybko, rozczarowany jestem. Może musze się osłuchać.
I stwierdziłem że musze zacząć kupowac orginalne płyty z US, do tej pory sciągałem, ale nawracam sie i zamówiłem sobie nowego nasa i jaya. Nie przypadkowo. RESPEKT jak respektz (pozdro słubice :) )
"Wszystko wporzo" Afront tak zamiata jakby był szefem firmy sprzątającej. Przekombinowałem z tym porównaniem, ale płyta miód.
Zaraz chyba coś napisze, bo mam wolny wieczór, a przecież nie będe się uczył.
Zamówiłem sobie w Merlinie nowego Lisa, "Hollywod" Bukowskiego i "Dziennikarza w Globalnej Wiosce". Zwarzając na to że mam mało czasu na czytanie, kilka punktów respektu sie należy.
Wogóle to stwierdzam że jak mam bliskich znajomych, to oni są bliscy tylko z nazwy, bo są daleko. Dobrze że ostatnio mam z kim spędzać czas, bo gdyby nie to został bym kolejnym dzieckiem neostrady, bezkitu.
"Wczoraj byłaś dla nas tylko szarym tłumem. Dzisiaj?? Dzisiaj Tobie dedykuje ten numer. Jutro?? Jutro przyjdzie a narazie jest dzisiaj, i pamiętaj ty to my a my to ty i ta muzyka" - Tetrisa słucham. Numer który cytuje prze kozakiem jest.
Przeczytałem "Listonosza" Bukowskiego. Bukowski fajnie pisze chciałbym powiedzieć. A teraz czytam "Hotel Palace" Topora. Ale chyba odłoże ją i wróce gdy będę miał lepszy humor.
W szkole nie jest znowu tak najgorzej, ale wydaje mi się że nawet lepiej może być... Matematyki nienawidze. Tyle.
Cofnij sie ze mną do czasów gdy jadąc porannym autobusem do szkoły słuchało sie "Pansofi". Dzisiaj ta płyta jest zajechana. Połowy tracków nie da się odcytać... Ale klasyk, sentyment i wogóle "Między Piekłem a Niebem" to hymn jest. Piepszony hymn...
Kończy sie nie najlepszy okres in maj lajf. On się kończy a ja idę dalej ze świadomością zmarnowania wielu rzeczy. Bywa...
Jakieś sprawy z przed pół roku ogarniam. Pół roku za późno... Bywa...
Cieszyłeś się kiedyś drogi czytelniku z przyjścia daty 01.09.??? Ta data do tej pory była dosyć jednoznacznie odbierana zarówno przez kombatantów, jak i uczniów. Idylla, "kalenadarz łączy pokolenia". A tu wyrywa sie Przemysław Esdeka ze swym zadowoleniem. Bywa...
No i rapowy akcent. Zauwarzyliście że Label lepsze zwrotki daje gościnnie niż u siebie??? Bywa...
______________________________________________________
aha dla wszystkich ktorzy sie o to pytają w ostatnich dniach. Działalność na rzecz świata muzyki zawieszona...
"blask, blask updałych gwiazd, żeby spaść trzeba gwiazdą się stać"- ten cytat na wstępie dedykuje kilku osobą ("na chuj sie wozisz, tobie to nie grozi, upadleś/aś od razu i już sie nie podnosisz")
Po tym przyjemnym akcencie na powitanie przejdźmy do notki.
Wczoraj zrobilem akcje roku. Zamiast nabić na kase 11 pln nabiłem 11 tysięcy 111 złotych i 11 groszy. Ma sie ten talent. Ależ było stresu i problemow zeby to odkrecic (dla nie zoriętowanych. to dawało ponad 2 tysiące podatku). Ale wyszystko dobrze sie skończyło.
Poza tym to ja jeszcze chce gdzies pojechac w te wakacje. Chce i już. o.
Kawa mrożona w tych torebkach to jest zbrodnia!! Prawdziwa kawa mrozona aka "nektar smutku" to jest to...
klik klik pisze bloga jak "kmarcinkiewicz" :) I tak jak wyrzej wymienionemu nie podoba mi sie ta "dzika" lustracja przeprowadzana przez media, które praktycznie każdego mogą obrzucić błotem i zniszczyć jej autorytet (o ile dana osoba go posiada). Nie to żebym był zaślepiony nazwiskiem "Herbert" i nie przyjmował do wiadomości scenariusza w którym mógłby on współpracować z bezpieką, ale bez przedstawienia rzeczowych faktów nie należy ujawniać swych spekulacji. tyle.
Zawsze jak chce nowy wpis zrobić to na stronie głównej widze ten nędzny temat "co masz na biurku". Tak was to interesuje?? Na biurku mam: dwie koszulki (stopro, dżi junit) nokie 6230, zepsutego sagema, długopis "tarczyński", kamere którą sprzedaje na allegro ( http://www.allegro.pl/item118535234_kamera_cyfrowa_jvc_mx_7000.html ) lampke bez żarówki, zeszyt i kartki. Przed chwilą wyniosłem tależ i szklankę. Zadowoleni??? :P
Poza ty to jutro pierwszy dzień sam będę w pracy. Solarium ;) Mów mi Mc Solar. :) Praca ciekawa musze przyznać :) (jak by nie patrzeć zakończyłem tym samym wakacje, ale piepszyć to)
hah zbiurki ludzi z SLG na czacie są przesadzone, chciałbym stwierdzić...
Miałem mały krysys ale już jest dobrze dzięki pomocy pewnej osoby... Wogóle to musze coś zmienić, bo tak postanowiłem. o. to tyle jeżeli chodzi o prywatność Przemka.
Dzisiaj gdy byłem w podróży jak Mos Def Murzyn to taka wena mnie dopadła że sieknąłem felieton jak za najlepszych czasów. nawet folołapy do samego siebie miałem. jak ktoś będzie prosił, a ja zdołam przeczytać swoje pismo to go tu wrzucę :)
Poza tym byłem na giełdzie sprzedać samochód z tatą i jesteśmy zgodni że ci ludzie mega wkurwiający tam byli... Ale jak by nie patrzeć wczoraj przyjechał nowy i jaram się nim jak młody. "Srebrna Zafira wieżdża na teren, co się przypiepszasz, jestem tylko pasażerem" ;)
W województwie lubuskim jest miasto gdzie w ogródkach piwnych nie można spożywać piwa ;) Kto zgadnie cóż to za miejsce?? Brawo.. Skwierzyna ;)
______________________________________________________
Dzisiaj miałem dzień z seri "Setki godzin w Zafirze gapiąc się w szybę" :) Niewyspany jestem...
Słucham nowego kawałka TeTrisa. "Staraaaaammmmm sięęę...."
"Gdybym wytatuował na swym ciele wszystkie swoje grzechy, tylko jedna trzecia zajebała by mi całe plecy"
"Niech Wszyscy Usłyszą" najlepszy polski kawałek chyba...
______________________________________________________
(i tu w sumie powinna być jakaś notka z życia osobistego, ale nie mam na nią pomysłu. o. )
Znowu krótka notka, tak jak krótki będzie mój pobyt w domu. Chociaż... newermajnd
Ostatnio cierpię jak młody Werter (czy inny burak z literatury o którym piszą książki)a nawet zakochany nie jestem. K**** ("cenzurujesz "kurwa" czego się boisz":) ) Swoją drogą to trzeba być totalnym nieudacznukiem żeby popełnić samobójstwo i umierac 12 godzin... ehhh...
Przyjechał mój człowiek hehehe "a a adrenalina" pozdro ;)
I tak jedna dygresja na koniec:
"Eks znajomi to też często eks przyjaciele..."
aj cóż ja tu mogę napisać... bolą mnie oczy bo niewiem dlaczego :)
Wakacje są i niech sobie będą, po co o tym pisać :)
Nie mogę wgrać Bakflipa na empeszy i to jest mój jedyny prawie problem, bo poza tym mam taki mniejszy, iż chciałbym się zakochać ale nie mam w kim :) takie żarty, ale pisze na trzeźwo jak mes wieć nie jest to pijacki bełkot. jak odpowiednio przeczytasz może nawet coś się będzie rymowało :)i pewnie zrobiłem sporo błędów w ortografi, bo książe ortografi nie potrafi. o to już się rymuje ewidentne. sieeaaahh jak tede... sanszajn nastrój panuje...
ciepło jest to dlatego. ale fajnie ciepło jest jak jest ciepło, nie?? i ogólnie to trzymajcie się ciepło...
(ale nie kończe bo pewnie mam coś mądrego do przekazania)
Finał wczoraj był kozacki: "zidane!! CO?? TY WIESZ CO..." forza pizza, forza porche, forza eros ramazotti, FORZA ITALIA ;)
"Czas w kalendażu piszą o nim aforyzmy, że niby leczy rany, moze i leczy, ja i tak mam blizny" które świat regularnie mi nacina abym przypadkiem nie zapomniał. Nie zapomnę...
Słucham Międzymiastowej... Wiesz co to znaczy?? Jeśli niewiesz, to chyba sie ciesze. Nieświadomość czasami jest piekna...
Dzisiaj tak moze o problemy twórcy zachaczymy.
To co niby robie i niby miało być przed wakacjami poszło się piepszyć. W sumie dobrze że niewiele osób o tym wiedziało, bo teraz nie będe się musiał tłumaczyć itp. Kiedyś będzie napewno, wkrótce może przedsmak jakiś, ale koncept zmieniający się tysiące razy dziennie nie pozwolił na to żeby całość ujżała światło dzienne w ustalonym terminie. Jak wam się jeszcze chce to czekajcie...
Dzisiaj wstałem o godzinie 3.50 kładąc się o 00. Dzisiaj też pewnie wiele dłuzej nie pośpie. A co tam...
Aha co do drógiej pasji. Przemek, Przemek, felietonista jakoś na dniach wrzuci jakieś wypociny na nloga. Jak wam się jeszcze chce to czekajcie...
"Masz jakiś problem chłopcze? Pierdole, jestem bananowcem..." :) :) :)
Nie napisze że to najmilsza rzecz jakąś ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił, bo zaraz znajdą się zastępy osób tym urażonych :) To powiem tak... Jedna z najmilszych rzeczy mnie dzisiaj spotkała i dziewczęta dziękuje wam za to bardzo!!! :)
Dzień dziecka był kozacki. Klasa IA mnie rozpiepszyła jak młodzieńca. Od czasów gimnazium nic mnie tak w szkole nie rozbawiło... Wielkie 5 za to...
Fokus- Fiesta wiesz jak zamiata ten kawałek?? Niewiesz??
"Kto?? Majestat... Kto?? Legenda... (...) ten sam zapamiętaj..."
Odsłuchuje płyty których nie słuchałem już w ceha czasu... Jakieś tam Volty, Płomieńie, WWO (elo :)) czy inne Afronty. Wspomnienia z czasów kiedy sie do muzyki inaczej podchodziło. "Czasy kiedy jeszcze miałem psychike czystą, pielęgnowaną jak wnętrza w hotelu Bristol"
A tak wogóle to "ludzie piszą kurwa jakieś aforyzmy z pizdy" jak to Smark powiedział... Czuje się współwinny:) (ktoś raczej rozumie)
Aha i jeszcze tak co do muzyki. Jakby mi ktoś 2 lata temu powiedział że 3W nagra taką płytę to bym go wyśmiał. "Inni Niż Wszyscy"- 100 % rekomendacji pana znawcy...
Jutro dzień dziecka i raczej w szkole będą luzy. I tak nie chce mi się tam iść... A najgorsze że od września pewnie do innej szkoły mi się nie będzie chciało chodzić... "Właściwi ludzie, na właściwych miejscach..." No nie do końca...
aha i nie hejtuj gracza, hejtuj grę... (zapomniałem obejżeć treningu kadry Pawełka...)
Jeeeaaa Polska kadra jest najlepsza, brawo Paweł, brawo Grzesiu, brawo Bramkaże...
Jak to kolega Kamil mądrze powiedział : "TP SA wiedziało co robi. Ma lepszy kabaret niż Plus GSM...."