23:33 / 19.02.2012 link komentarz (1) | Minęło tyle czasu. Tak szybko.
Osobnik niezakontraktowany (ONK) zamienil się w zakontraktowanego (OZ).
Mały "owoc jogobeli" zdał maturę i stał się całkiem sporą studentką fillologii.
Młoda jednak się zmieniła i zyskała na mądrości i (może dzięki temu) na urodzie. Ma narzeczonego. Fajnego.
Brat OZ za to poszedł w zaparte.
OMC teściowie (aktualnie tylko teściowie) nie zmienili się za to wcale.
Jeden z moich braci rozwiódł się, ma próbę samobójczą na koncie, psychiatryk, nowy związek i ponad rocznego z niego syna. Wyjechał do Francji za pracą.
Drugi brat, dogadał się z byłą żoną, przeszedł odwyk i wrócili do siebie. Usiłują poskładac kawałki układanki.
W paździeriku 2004 Marcin jechał trochę za szybko i chyba pękła opona, chyba było ślisko... Niedaleko naszego domu. Jechał do mnie na kawę, urwał się ze szkolenia. Na akcie zgonu jako przyczynę śmierci podano: pęknięcie serca.
Ewajkowa rozwiodła się i zaraz potem okazało się w dość spektakularny sposób, że nie Ona jest bezpłodna. "Spektakularny" ma już rok ;) Mieszkają we trójkę we Francji.
Drugi Marcin znalazł to czego szukał. Swoją Karolinę i w gratisie małą Oiwkę. Ponieważ miłość była i jest płomienna pojawił się u nich mój chrześniak Jaś. Ma rok.
Pewnego dnia, w niezbyt odległym, afrykańskim kraju, dzieląc łóżko z sympatyczną koleżanką i zanosząc się ze śmiechu, odkryłam, że to jeszcze umiem.
Umiem śmiać się do zatracenia, do bólu brzucha, do skórczu przepony. Bez opamiętania!
Tak jak wtedy gdy miałam 10 lat.
Jestem cały czas tą samą dziewczynką, która porwała najlepszą sukienkę przeskakując przez płot, tą samą która grała w koszykówkę, tą samą która ze strachu przed pierwszym pocałunkiem uciekła chłopakowi, ta samą która po porodzie bała się o dziecko, tą samą która odbierała akt zgonu swojej babci, tą wyjącą z bólu po stracie przyjaciela, tą śmiejącą się do rozpuku z powodu żartu którego nikt juz nie pamięta.
Patrzę w lustro i myślę, że mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia... | 21:32 / 19.03.2004 link komentarz (7) | No dobrze, tutaj też poodkurzam. Ziuuu.. ziuuu... | 16:46 / 13.01.2003 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak tylko sprawdzam ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 23:49 / 14.12.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Śliwki w czekoladzie z nadzieniem orzechowym.
Proporcje na około 60 dkg suszonych śliwek.
Nadzienie:
15 dkg cukru pudru,
15 dkg mielonych orzechów
2 żółtka (ze sparzonych jajek - salmonella!,0)
4 łyżki marmolady (powideł śliwkowych,0)
25 g koniaku lub rumu, czy spirytusu
Polewa (czekoladowa,0):
15 dkg masła lub margaryny
25 dkg cukru pudru
3 dkg ciemnego kakao
1/4 szklanki mleka
znowu kieliszek rumu lub innego alkoholu
Najważniejszą rzeczą jest zakupienie odpowiednich śliwek.
Muszą być to duże sztuki, pozbawione pestek w taki sposób, by nie były za mocno uszkodzone.
Z moich obserwacji wynika, że na wagę można kupić odpowiednie śliwki,
paczkowane rzadziej będą nadające się.
Lepiej żeby były mniej zsuszone.
Masę robimy mieszając wszystkie skadniki dokładnie.
Polewę robimy w małym garnku, wlewamy składniki i podgotowujemy płyn.
Na koniec do lekko przestudzonej już polewy dodajemy alkohol.
Napełniamy masą szprycę do ozdabiania tortów i używając jak strzykawki,
napełniamy śliwki przez istniejącą dziurkę.
Tak nadzianą śliwkę wrzucamy polewy, wyjmujemy i obtaczamy w kokosie.
Uwaga: kokosu wyjdzie dużo!
Smacznegoo :,0),0),0) (pychotki,0)
A teraz przebój zeszłoroczny: orzeszki.
Do pieczenia "orzeszków" potrzebne są małe foremki, z których wychodzą nam ciasteczka
o kształcie połowy dużej skorupki orzecha włoskiego.
Takie "łódeczki".
Ciastka:
25 dkg mąki
25 dkg masła
12 dkg cukru pudru
1 całe jajko
2 łyzki kakao
Krem:
15 dkg masła
10 dkg cukru pudru
10 dkg orzechów włoskich
odrobina alkoholu
ciut wrzącego mleka
Ze składników wyrabiamy ciasto, napełniamy foremki i pieczemy (ok 10 minut,0).
Masa: zaparzamy mlekiem orzechy i mielimy je, dodajemy resztę składników.
Napełniamy ciasteczka masą i przykrywamy drugą połową orzeszka. Smacznego bardzo.
CDN,... w przyszłym roku?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 23:00 / 13.12.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ughhhh...
Cały tydzień Marcin przyjeżdżał jakiś smutny i zamyślony.
Raz powiedziałam nawet blefując: " No Marcinie, a teraz ta zła wiadomość...?"
Uśmiechnął się tylko i powiedział, że nie ma żadnych złych wiadomości.
Myślałam, że może ma jakieś kłopoty z których niekoniecznie akurat mi chce się zwierzać.
W końcu dzisiaj, wiedząc że na 98% dzisiejsze rozmowy Jego dyrektora nie mogą skończyć
się tak jak chciałby, powiedział, że na koniec jeszcze chciałby pomóc w jednej sprawie...
Przesuną go w inne miejsce, mozna uznać to nawet za awans.
Tyle, że zżyliśmy się tak bardzo :( Buuu... Dlaczego znowu czuję się tak,
jakbym straciła kogoś bardzo bliskiego? A może Jego zły nastrój to tylko
mój wymysł i łączy nas tylko praca, a nie nić sympatii?
Może po prostu lubił wpadać na kawę, bo mamy ciepło w biurze? Bo kawę mamy smaczną?
I tak mi smutno :( Wyjątkowo.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:16 / 13.12.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Facet z Żywca okazał się kompletnym idiotą i cwaniakiem do kwadratu.
PGS. (czyli: pies go eee... wąchał! O!,0)
Ha! Wczoraj z moją ulubioną OMC teściowunią wzięłyśmy sie dziarsko za (zgodnie
z tutejszą tradycją,0) robienie tony ciasteczek. Poszło nam jakieś 5 rodzajów.
Przebojem okazują się suszone śliwki, naszprycowane orzechowo-koniakową masą,
maczane w czekoladzie i obtaczane w wiórkach kokosowych.
(Fuj! jakie to nie-die-te-ty-czne ;,0),0),0),0) ,0)
Dzisiaj robimy jeszcze z pół tony i tak aż do wtorku.
Tak jest co roku.
Przypominam sobie jak roku jednego, jeden babor, robił takie ciastka z przepisu, który jej podałam.
Miały to być "laseczki budyniowe"
Chyba nie napisałam, żeby budyniu nie gotować tylko dodać do masy
i babor dodał budyń, ale w płynie. No i miał nie laseczki, tylko budyniową mamałygę.
Takie tam nowe ciasteczko ;-DD Mamałygos.
ONK już zakupił był choinkę. Mam nadzieję, że nie opadnie z igieł do świąt ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:11 / 11.12.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Coraz zimniej, a miało być cieplej :( Idę sobie do fryzjera dzisiaj.
Znaczy do fryzjerki. Ciekawe czy będę klęła na nią dzisiaj ;,0),0) Pewnie tak :D
Głowa zaczyna szaleć migrenowo, nie lubiem... nie lubiem...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 19:08 / 10.12.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień cholernych nerwów.
Po pierwsze dlatego, że właścicielka mieszkania które wynajmuję,
nagle zapragnęła mieć telefon komórkowy. Ponieważ nie pracuje, żeby móc
go kupić potrzebuje min. rachunku za telefon zainstalowany w jej
mieszkaniu. Oczywiście nie posiadam, ponieważ płacę korzystając z bankowości
online, co na wsi jak widać jest nowością, gdyż nie mogła za bardzo zrozumieć,
jak można nie mieć pieczątki na rachunku (ciekawostka przyrodnicza, dziw natury!,0).
Nerwówka też dotyczyła sytuacji naszego klienta, który
został fatalnie potraktowany
w pewnym miejscu, kupując samochód (nawet dwa,0). Granda, zdzierstwo i złodziejstwo!
Nawet nie chce mi się mówić. Uwaga na dealerów aut w Żywcu ;,0)
Ufff.... trochę mi ulżyło.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:48 / 09.12.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na czym to ja skończyłam ostatnio?....eee....?
A kursant - to jest (BR,0)brat ONK, który postanowił (po raz kolejny,0) zaprzyjaźnić się z komputerem.
Oczywiście w momentach mojej nieuwagi, niechcąco zapuścił był kilka instalacji różnych
losowo wybranych programów. Pomyślałam, że w związku ze szczególnym fartem,
jaki mają poczatkujący, jest w stanie sformatowac mi niezauważenie dysk, więc zaczęłam
baczniej przyglądac się poczynaniom BR-ONK'a ( ;,0),0) ,0).
Jestem samoukiem zupełnym. Nigdy nie byłam na zadnym kursie,
ani nikt mi nic nie pokazał (cicho baby o kompie tu mowa!,0).
Co prawda był jeden taki, który próbował, ale ponoć moje rozkojarzenie,
w związku z panującą wówczas atmosferą ogólnego imprezowania
nie pozwoliło ruszyć o krok (pamiętasz Magician naukę Excela w Brennej? :D,0).
W każdym razie kompletnie nie rozumiałam, że mój dzisiajszy kursant,
nie wie o czym do niego rozmawiam. :DDD Postaram się bardziej - jutro ;,0)
------------------------
Wracając do facetów o "dwóch lewych rączkach".
Są też Panie o takowych, ale wtedy uznawane są za zakałę rodziny i brudasa.
Co innego taki Pan. Jak pokaże się w pogniecionej koszuli i wyciągniętych (psu z gardła,0)
gaciorkach, to mówi się, że nie ma kto o niego zadbać, (no bo sam bidulek
przecież o siebie dbać nie umie, ułomny musi :D,0). Co dopiero jakby mu przyszło
zadbać nie daj Boziu o dziecko jakie, albo kobitę. MA SIA KRA.
Nie wszyscy są tacy naturalnie.
Mój ONK na ten przykład doskonale radzi sobie sam. Umie obiad w niedzielę ugotować
(a owszem zdarza mi się "nie chcieć" zrobić,0), umie koszulę odprasować,
umie (poproszony,0) posprzatać, odkurzyć, wyszorować łazienkę, pozmywać, zrobic zakupy.
No jest normalny. Nie jest ułomny, ma dwie ręce. Głowę też. Nie znaczy to, że takie ma hobby,
ale rozumie konieczność życia w czystości. Rozumie, że ja mogę mieć zły dzień,
że mogę byc chora, zmęczona czy po prostu w złym humorze.
Facet-dziecko jest ciekawy i owszem na poczatku, kiedy ta jego "niemoc" i "nieporadność",
rozczula czy wręcz bawi. Ja omijam szerokim łukiem jak wcześniej wspomniałam.
Najbardziej rozśmieszającą wymówką jest: "ale ja tego nie umiem".
Tak jakbyśmy wszyscy rodzili się z umiejętnością gotowania czy prasowania koszul ;,0)
Ja myślę, że to kwestia szacunku i miłości. Widziałam takie akcje, gdy mamusia
na kolanach myła podłogę dysząc ciężko, a latorośl oglądała mecz (strzelać do takich?,0).
Jak takie coś ma potem szanować porządek, skoro ma "dany" bez wysiłku.
Eeee... długo mogłabym tak marudzić.
Drogie Panie, wychowujcie dobrze swoich synów.
Świat będzie taki, jakim go stworzymy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:42 / 09.12.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uwag kilka.
-------------------------
Jak to jest, że w taki na ten przykład poniedziałek, wystarcza mi 90 minut (od 8:00 do 9:30,0)
na: wstanie, kąpiel, śniadanie, modelowanie włosów, ubranie się "pracowo", makijaż,
obejrzenie wczorajszego odcinka "Luzik, guzik" ;,0) czy też innego czegoś.
A w sobote? w sobote wszystko trwa 3 razy dłużej. Jak to jest?
-------------------------
Właściciel lokalu od którego wynajmujemy biuro jest sknerą (kolejny!,0).
Mamy sobie z sąsiadami na spółę łazienkę.
Budynek jest nowy, łazieneczka jak trzeba: czysto, płyteczki. Bez wzlotów, ale ok.
Budynek jest ogrzewany gazem. Rozumiem wszystkie racje, oszczędność itd.
Najśmieszniej jest, gdy idę rano do łazienki, a tam kaloryfer na zero. Ziąb.
Odkręcam kaloryfer, żeby się nagrzało. Za godzinę idę znowu np umyć kubeczek,
a tam znowu kaloryfer na ZERO. Kiedy i jak się ten cud stał? Nie wiadomo.
I tak możnaby się w kotka i myszkę bawić w nieskończoność.
W końcu dałam za wygraną i nie korzystam z toalety w biurze zimą. Grozi odmrożeniem.
Myślę tak sobie, że jeśli ktoś zdecydował się wynająć pomieszczenia za pieniądze,
to powinien był się liczyć z koniecznością ogrzewania łazienki. Cóż...
Mentalność ludzi tutejszych jest bardzo dziwna. Poważnie.
W zeszłym roku, gdy pomieszczenie po sąsiedzku wynajmowali chłopcy
od reklamy (młodzi i mniej "poważni" niż obecni wynajmujący,0),
właściciel wchodził i przykręcał im kaloryfery ze słowami: "nie za ciepło macie tutaj?".
Nie muszę dodawać, że gdyby mi tak zrobił to bym gazetą po łapach zlała?
Znalazłam sposób na satysfakcjonującą zemstę za chłodne kaloryfery i na ciepło.
Ponieważ prąd wliczony jest w czynsz, kupiłam dmuchawę i grzeję ile trzeba. Hehe.
--------------------------
Nie cierpię facetów - leni. Facetów źle wychowanych przez nadopiekuńcze matki.
Facetów co to żyją sobie w błogiej nieświadomości siebie.
Żyjących zgdonie z powiedzeniem "jakiego mnie Panie Boże stworzyłeś, takiego mnie masz".
Nie znam takich wielu na szczęście, ale może to jest tak, że eliminuję takie osobniki
z kręgu znajomych (nieświadomie,0).
Dokończę myśl następnym razem, bo właśnie przyszedł mój kursant ;,0) To tez następnym razem :D
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:20 / 07.12.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Temperatura spada niestety. Martwię sie o tynki w domku.
Jeśli temperatura spadnie poniżej 0, zamarznie i popęka. I koniec.
Dogrzewamy poki co i jest okolo +10 stopni, ale w nocy może byc gorzej.
Waga też spada, kolejny kilogram w tygodniu zlaciał.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 20:04 / 06.12.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znalazłam się dzisiaj w miejscu, gdzie Mikołaj mrugnął do mnie porozumiewawczo,
otaczające go dzieciaki z wielkim szacunkiem spojrzały na mnie (znajoma Mikołaja, nie? ;,0) ,0).
Małe ludki biegały z krzykiem wokół małych domków z pianki. Przespacerowałam
przez "figloland" w foliowych woreczkach na butach i pomyślałam, że kiedyś wpadniemy
tam "po godzinach" hehe i pokażemy potworom jak się bawić - jak ludzie ;-DDDD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:04 / 06.12.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga: będzie narzekanie. ;,0)
Po pierwsze chyba zima idzie, bo zrobiło mi sie zimno. Dzisiaj założyłam do pracy spodnie, o!
Po drugie: moja waga nie spada (cicho Misica! wcale nie jem za mało,0) ;,0)
Po trzecie: (na co by tu jeszceee?,0) po trzecie tooo... no właśnie jakaś
taka zmęczona jestem... oczy pieką, senność ogarnia, trudno się wyspać zieeeeeff...
---------------------------
Elektryk skończył układanie kabli na budowie, faceci od tynków zrobili
już sufity w części pomieszczeń. Zimno jest, więc dogrzewają, żeby tynki schły.
W sumie, gdyby wynieść ten ich majdan, to byłoby już całkiem miło ;,0)
---------------------------
Mikołaj niezgrabnie w nocy wszedł do dziecinnego pokoju i obudził dziecko.
Przygotowany do snu: w samych gatkach i koszulce wyglądał dość... żałośnie :,0),0),0),0),0)
Jak na Mikołaja oczywiście ;,0),0),0)
Dziecko w dwóch susach dorwało prezenty i wciągnąwszy je do swojej norki (czytaj: pod kołdrę,0)
zasnęło szybko.
Oczywiście nie wszystkie. Nie wszystkie, gdyż jednym z prezentów są dwuosobowe sanki,
które ONK, znaczy się tfu! Mikołaj of kors, przytachał wieczorową porą nie wiedzieć skąd.
Dwuosobowe ponieważ to nasz wspólny prezent. Będziemy sobie siedzieć i machać
nóżkami, a ONK będzie ciągnął sanki cudnie przemienion z Mikołaja w renifera :,0)
Niech no tylko spadnie śnieg! ;,0),0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 22:23 / 04.12.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aaa... miałam coś napisać, ale jestem tak padnięta, że zaraz uderzę nosem w poduszkę
i chybo otworze oczy dopiero o 8 rano jutro. Tak zrobię :,0)
I jeszcze tylko powiem, że mam ogromne kłopoty z dostaniem się na nloga.
Strona ładuje się pół godziny. Można zniechęcić się na dobre.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 19:14 / 03.12.2002 link komentarz (6) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drugi dzień biuro pełne. Kilkadziesiąt osób dziennie przedeptuje wykładzinę.
Przestałam proponować każdemu kawę, bo nie nadążam z myciem kubków.
Musiałabym nic innego nie robić tylko kawę i mycie kubków.
Pół minuty przed największym natężeniem "ruchu", zaczepiłam suwakiem
o rajstopy. Oczko na pół kolana i w tym momencie wchodzą "wszyscy".
Ale myliłby się ten, kto myślałby, że to tak w ramach pracy i zarobku.
Masa ludzi ma "prośby" oraz "bardzo ważne załatwienia własne" typu wysłanie faksu,
zrobienie ksero, zeskanowanie bardzo ważnych obrazków, przepisanie i wydrukowanie
hiperważnej umowy, przefaksowanie jej do klienta etc.
Już po godzinach musiałam robić poprawki do listy adresowej, którą
(cudem,0) udało mi sie sklecić w terminie. Ostatnią rzecz odłożyłam jednak na jutro.
Wizja bigosu stojącego w lodówce wygoniła mnie do domu.
Cholera! Mówiliście, że gdzie te kursy asertywności prowadzą?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:25 / 01.12.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aaapsik!
No i przeziębiłam się. Nie wiem kiedy i jak, ale faktem jest.
Nie cierpię kataru, ostatnią tabletkę Disophrol'u zostawiłam sobie na jutro.
Głupio z serwetą u nosa pokazać się ludziom ;,0)
Wczoraj wieczorem zadzwonił telefon. Moi braciszkowie mili, narąbaniutcy
jak szpaki (andrzejki,0) w ramach wzajemnej miłości, kazali potwierdzać,
jeden na drugiego, że są wspaniali i cudowni ;D
Jak mogłabym zaprzeczać? ;,0) W końcu kiedyś może się zdarzyć,
że to Oni będą musieli potwierdzać tę "prawdę o mnie" ;DD
a co? też sie kiedyś naszpaczę, nie? ;,0)
Aaaaaapsik! uufff...
Jak sobie przypominają o mnie to wszyscy na raz.
Wieczorem gościa mamy, do jutra.
Firma zamyka kolejny oddział w okolicy. Cóż...
Aaaaaaapsiiiik!!!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:50 / 30.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Katharsis.
Pewnie każdemu zdarzyło się kilka takich zachowań, których się wstydzi.
Sytuacje, które chciałoby się przeżyć raz jeszcze i naprawić błąd.
Zdarzenia, które w złych momentach naszego życia (PMS hehe...,0) wracają.
Pierwsze jakie pamiętam miało miejsce w szpitalu.
Miałam wtedy około 12 lat. Leżałam na dziecięcym oddziale, "chora na nerki".
Na tym oddziale przeważnie znajdowały się dzieci około 6 - 10 lat.
Byłam prawdopodobnie najstarsza.
Był tam też mały chłopczyk, mógł mieć około 3 lat. Nic nie mówił.
Chodził po korytarzu z załzawionymi oczkami i kaszlał.
Musiał mieć też skazę białkową, bo miał na buzi liszajowate zmiany.
Takie chodzace nieszczęście.
Oczywiście zrobiło mi się żal bidoka i niańczyłam go.
Mały przywiązał się do mnie przez kilka dni. Pewnego dnia powiedział do mnie MAMO.
Właśnie.
To mnie chyba wystraszyło. Miałam 12 lat. Bałam się, że ktoś usłyszy i jego rodzice będą
mieli do mnie pretensje (to były czasy, kiedy nie wolno było odwiedzać
dzieci w szpitalu poza wyznaczonymi godzinami w niedzielę,0),
a chyba nade wszystko, że dzieciaki usłyszą i będą się śmiały ze mnie.
Czasem myślę o tym małym nieszczęściu chodzącym po korytarzu nieprzyjaznego szpitala,
szukającym mnie po kątach i wołającym: mama, mama...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:38 / 29.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lekki niesmak w ustach, chociaż się pośmiałam.
Oglądam sobie wizytówkę swojego lekarza rodzinnego i czytam: środa od 17 do 19.
Dzwoni telefon. Bla bla, dzień dobry, a w poniedziałek to o której? - pyta głos.
Ja odpowiadam i konsternacja. Głos pyta: więc między 17 a 19 to jest otwarte czy nieczynne?
Co ta baba bredzi - myślę sobie, ale w tym momencie dzwięczy mi własny głos
sprzed kilku sekund, ewidentnie powiedziałam, że mamy czynne między 17 a 19 :DDDD
Oczywiście babor pokulał się ze śmiechu, na moje, o przepraszam, przezjęzyczyłam się.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:31 / 29.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O Gadzie.
Kilka dni temu miałam zabawną sytuację na gg. Wszyscy jak jeden mąż,
byli oznaczeni jako "niedostępni". Zabawne jest to, że otworzyło mi się z 8 okien rozmów.
Trudno było mi nadążyć rozmawiać z tymi "niedostępnymi" ;,0),0),0)
Pomyślałam sobie, że najprawdopodobniej tylko ja jedna z ich listy kontaktów
jestem "dostępna" i dlatego "wszyscy" rozmawiają własnie ze mną :DDD
No i tutaj pojawia się pytanie, dlaczego wszyscy się ukrywają?
Rozumiem, że każdy chce mieć kontrolę i przez dziurkę podglądać "kto jest",
samemu będąc niewidocznym? Z tym, że kontrola jest zadna, bo "wszyscy" się ukrywają. :DDD
W każdym razie jest tak: jeśli mam status: "zajęta" to znaczy, że albo mnie nie ma
przy komputerze i, i tak nie odpowiem, albo rozmawiam z kimś o czymś ważnym
lub np pracuję (zdarza się i owszem ;,0) ,0) i odpowiem, jak juz będę wolna.
Nie używam ukrywania statusu, ani "niewidoczności", bo czuję się wtedy
jakbym kogoś oszukiwała. Oczywiście to moje subiektywne odczucie
i nie należy tego brać do siebie, ani jako zarzutu, ani jako rady. No! :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:13 / 28.11.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
OK, będe pisała o miłości, o miłości doooo... odchudzania :D
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 19:37 / 27.11.2002 link komentarz (7) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ha! Grunt to mieć dobre znajomości.
Ostatnio przedreptałam wszystkie markety w poszukiwaniu chleba bez dodatków
typu: ulepszacze, syropy skrobiowe itp. Niestety nie znalazłam. Jedyne co mi się udało,
to znalezienie w miarę dobrych (czytaj: z małą ilością dodatków,0) wypieków.
Chleb przyszedł do mnie sam :,0) Wczoraj. Kolega obsługuje piekarnię, z której dostaje
każdego dnia chleb. Chleb jest czarny z mąki razowej z łamanymi ziarnami zbóż.
Nie mozna go kupić, właściciele robią go sami, tylko na własne potrzeby.
No i teraz moje ;,0) Mam zagwarantowaną codzienną dostawę chleba na miejsce :,0),0),0),0)
Małe, a cieszy :,0),0),0),0),0)
Nie umiem całkowicie zrezygnować z pieczywa. Nie smakują mi też wynalazki
typu Wasa. Postanowiłam te dwie kromeczki dziennie jeść :,0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 12:51 / 27.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ustawiłam sobie jako stronę startową www.grubasy.pl
Mój "owoc jogobelli" popatrzył, zamrugał łoćkami i powiedział:
"ale ty przecież nie jesteś grubas". Miłość jest ślepa.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 18:00 / 26.11.2002 link komentarz (6) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A propos mojej odpowiedzi na komentarz do poprzedniego wpisu, przypomniał mi się taki żarcik:
-Dlaczego kobieta, gdy ma okres gotuje zupę w 8 garnkach?
-
-
-
-
- BO TAK!!!
-A dlaczego nie w 9?
-
-
-
-
-
-
- BO NIEEEE!!!
;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:31 / 26.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dokonałam dziwnego odkrycia. Waga chyba mnie polubiła, bo dzisiaj pokazała 65 kg.
Myślę, że to wczoraj, to była jej zemsta za powódź w łazience, po której podrdzewiała ;D
Zmierzyłam swój dzisiejszy obiad. Najpierw o mało nie zemdlałam,
gdy okazało się, że waży równo 1 kg. Włosy mię stanęły na głowie.
Później położyłam na wadze pusty talerz z tej samej serii i ważył 470 g! Ufff...
Wrednie więc wzięłam wołowinkę w paluchi i położyłam na ważonym talerzyku.
Wołowinka ważyła 60 g czyli 6 dag. Resztę czyli 490 g stanowiła czerwona kapusta
i duszone warzywa (seler, marchewka i por,0). Nie jest źle, nawet licząc kalorie to było tego mało.
IG też w miarę niskie, po konsultacjach z Misiczką - poniżej 50 :D (tak mnie pocieszała,0).
Że co? Że monotematyczna się robię? No, może troszkę :DDD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 20:28 / 25.11.2002 link komentarz (8) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolega przyniósł mi dzisiaj moją naprawioną wagę.
No i niestety... Ech wyszłam z błędnego założenia jakiś czas temu.
Byłam przekonana, że ważę 65 kg, ponieważ tyle ważyłam gdy sie ostatnio ważyłam.
Otóż dzisiaj, już po utracie kilku kilogramów (3? 4?,0)ważę 67 kg.
Oznacza to, że mój cel się oddalił optycznie. Bo fizycznie się przybliżył,
ponieważ faktem jest, że schudłam.
12 kilogramów w... 3 miesiące. To mój cel.
Trzymajcie kciuki proszę.
PS. Waga waży dobrze. Schudłam, bo to widać po ubraniach.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:00 / 25.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Urwałam się na pół godzinki z pracy, zostawiwszy ONK za biurkiem.
Poszłam sobie do domu zjeść obiad (kawałek mięska wołowego i surówka z czerwonej kapusty,0).
Wyjrzałąm przez okno i moim oczom ukazał się następujący widok:
pan trzymający na smyczy pieska o rozmiarach małego cielaka,
czyta sobie gazetkę, w tym czasie jego podopieczny łoi kupsko na środku małego trawniczka
oddzielającego jezdnię od chodnika, tuż przy przejściu dla pieszych
na osiedlu, 8 metrów od wejścia do osiedlowego samu.
Pierwsze co pomyślałam patrząc na ten obrazek, to że facet zaraz ściągnie spodnie
i zacznie robić obok tego psa. No, bo w sumie co za różnica?
Jasny szlag mnie trafił szczerze mówiąc. Co za zaaaaasikany zaścianek i syf?!
100 metrów dalej, płynie sobie "smródka" wokoł której rosną krzaczaste chaszcze.
Jeśli już kubełek na odchody własnego zwierzęcia (przypominam rozmiarów cielaka,0),
jest taka ujmą dla właściciela to może powinnien się chociaż tam udać?
Zapamiętałam sobie i pieska i "pana". Niech no mi się nawinie ;,0),0),0),0)
Irish_Gniewna.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 09:28 / 25.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaraz, zaraz... Czy to nie ja napisałam nie-za-dawno temu, że mężczyźni to kubusie? ;,0)
Jak widać jest to dowód na tezę, że każdy mierzy swoja miarką ;DDDDD
Kim ze stumilowego lasu jestes? Test by futerko..*
Misiczka-a?! No! :DDDDDDDD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 21:55 / 24.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiejszy komplement od ONK fana motoryzacji:
kurde zawieszenie ostatnio masz mniej opływowe %-,0)
Nie jadłam dzisiaj tej kapuścianej brei, nie dałam rady.
Miałam dzisiaj zjeść kapuścianą, 6 pomidorów i dwa steki wołowe.
Zjadłam wołowinę duszoną z warzywami i odrobinę surówki z czerwonej (modrej!;,0) ,0) kapusty.
Dwie kawy i sporo wody niegazowanej.
Nie byłam głodna. Chyba wreszcie stało się to na czym najbardziej mi zależało.
Zatracił się gdzieś ten wilczy apetyt ;,0) i nie odczuwam głodu.
Być może skurczył mi sie żołądek, bo małe porcje zaspokajają głód na kilka godzin.
Byliśmy w kinie na "The Ring". Jeśli nie boicie się bać, to polecam (5 punktów jak zwylke;,0) ,0).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 23:19 / 23.11.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Padam_na_pysk. Walczyłam z lodówką. Ponieważ użytkuję wypożyczoną
lodówkę marki sowieckiej, muszę ją od czasu do czasu odmrażać.
Gdyby nie to, że moje od czasu - do czasu trwa troszkę więcej niż powinno,
pewnie nie musiałabym szaleć z nożem i suszarką do włosów przez około 3 godziny :,0)
Nic to, zwyciężyłam!
-------------------------
W ramach zaległego prezentu urodzinowego dostałam dzisiaj zegarek.
Z tym zegarkiem to była zabawna historia.
Generalnie mi się podobał (tak, tak sama wybierałam,0), ale nie podobało mi się,
że koperta jest błyszcząca, wolałam matową.
Powiedziałam więc pani sprzedającej, że taki właśnie zegarek mi się podoba,
ale jeśli będą mieli w matowych kopertach, takich jak o ten tutaj obok
to ja chętnie wezmę i sobie poszłam, chociaż za 15 minut żałowałam,
że nie kupiłam takiego jaki jest. Dzisiaj (czyli po tygodniu,0) znowu zajrzałam
do sklepiku. Pani się ucieszyła i powiedziała, że rozmawiała z szefem
i pozwolił zamienić koperty zegarków :D Szef - zegarmistrz wyjął
cyferblat z mechanizmem i włożył do matowej koperty. Najważniejsze będzie teraz:
zegarek który ja wybrałam był dwa razy droższy od tego matowego,
pan zegarmistrz jednak wyciągnął średnią z cen obu sztuk i zapłaciłam znacznie mniej.
Dodał mi gratis do tego budzik, wymienił baterię na nową, skrócił i osobiście zapiął bransoletkę.
Myślałam, że jeszcze postawi mi do tego obiad ;,0) ale łypnał tylko na ONK
i pożyczył miłego dnia :D
Kolejna sprawa to buty. Miałam sobie kupić. He, he, he, że się tak wyrażę.
Boso będę chodziła, a byleca nie kupię.
---------------------------
Dietki kapuściano-zupnej dzień czwarty minął. Nigdy nie przepadałam za kapustą,
teraz jej nie cierpię :D Dziś powinnam pić dużo mleka, zjeść 3 banany i zupę.
Banany zjadłam 2, wypiłam 2 kefiry i oczywiście talerz pysznej zupy (brrr...,0).
O kawie nie wspomnę. Jeśli nie ląduje na klawiaturze - nie ma o czym mówić.
Ponieważ nadal nie mam wagi, nie wiem czy i ile schudłam, ale moje podomowe
spodenki sztruksowe zaczynają być luźne na udach. To byłoby coś!
Jutro zupa, 6 pomidorów i 300 gr mięsa wołowego na cały dzień. W sumie wcale nie głodowo.
---------------------------
Moim ulubionym kolorem jest granatowy. Kocham wszelkie niebieskości.
Uwielbiam też żółty i pomarańczowy.
Łazienka będzie niebieska. Na podłodze będą płytki niebieskie "przecierane".
Wyżej niebieskie gładkie i białe ale nie gładkie. Do tego niebkowe decory
z takim srebrnym zygzakiem. Wiem, nie brzmi dobrze ;,0) ale nie jest najgorzej :,0),0),0)
Wcale nie jestem szczęśliwa z powodu tego koloru.
Chodzi o to, że chciałam z nim normalnie zerwać :D Nie da się! :,0)
---------------------------
Ponieważ padam_na_pysk coraz bardziej, tym optymistycznym akcentem się pożegnam.
Dobrej nocy PTOKi oraz druga pci.
Niech wam się dobrze śni. :,0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 20:13 / 23.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i pojszło :,0)
Dzisiaj na zakupach do NPC (nowa piemkna chalupa,0) zakupilibyliśmy
całą łazienkę. Płytki, wannę, kabinę prysznicową, umywalkę, baterie.
Nawet nie napiszę ile to kosztowało, bo to stanowczo za dużo,
a żadnych szaleństw (niestety,0) nie było.
WPR (wielki przyjaciel rodziny,0) doradzał nam żeby np szkło kabiny
było matowe. Oczywiście zrobiliśmy dokładnie odwrotnie ;,0) ponieważ
piękność kabiny wygrała nad rozsądkiem (że niby łatwiej utrzymac czystość,0).
Teraz mamy kolejnego qwiza ;,0) w jakim kolorze będzie utrzymana łazienka? hę? :,0)
Oczywiście to, co mi się spodobało na pierwszy rzut oka, okazało się
najdroższe w sklepie, więc drogą eliminowania dochodziliśmy do rzeczy najprostszych.
Niech mi nikt nie wmawia, że można tanio i dobrze :(
Jedynym drobnym szaleństwem jakie sobie zafundowałam jest napis Villeroy&Boch
na umywalce i misce wc. To chyba nazywa się snobizm ;,0)
Dziewczyna obsługująca nas była rozgarnięta i wiedziała co sprzedaje.
Wbrew pozorom nie za często się to zdarza.
Idę dalej przeżywać swoje płytki i brodziki, jakie to przyjemne :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 21:55 / 22.11.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Babszon_jeden wyznał coś dziś skonfudowany z prośbą o nie komentowanie.
Skomentować muszę. Babszonie drogi: pisz co myślisz, po to są logi.
Ja też miałam pewne wątpliwości, ale zostały one rozwiane.
Nie musisz się wstydzić swoich myśli. Nikogo nie krzywdzisz tym.
Przeczytałam i myślę, że to Twoje i już.
Howgh!
:,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:21 / 22.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakieś kłopoty z komputerem.
Czytam sobie nloga (dora2,0) i nagle niebieski monitor %-/ . Kurde babor zaczarowałaś?
Co do kompa, to jest wypożyczony. Wypożyczony od osobistego ONK.
Z moim to było taaak, że niestety zalałam go kawą. Nie pierwszy raz ;-,0)
Ponieważ jest to laPTOK ;,0) cała klawiatura (nie pierwsza,0) jest do wymiany.
Zaczynam podejrzewać, że kawa mnie jednak nie lubi ;,0)
No pochodzę sobie po nlogach, udając że pracuję, bo mamy dopiero 22 dzień
miesiąca, a ja juz wykonałam plan ;,0) Można się poodchudzać ;,0)
No właśnie! Wczoraj wieczorem miałam kryzys. Zupa jest wstrętna (bez soli!,0).
Wytrwałam.
Dzisiaj za to pomyliły mi się dni. Chodzi o to, że miałam dzisiaj jeść zupę i owoce i warzywa,
a jutro zupę i banany i mleko.
Oczywiście pomerdało mi się. Ale spoko, zjadłam tylko jednego banana.
No, to idę udawać że pracuję :,0),0),0) Już nawet w tym celu kawę sobie zrobiłam ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 10:28 / 21.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od wczoraj zaczęłam wespół-zespół tygodniową dietę kapuścianą.
Chciałam zaznaczyć, że jestem z natury sceptykiem.
Nigdy nie wierzyłam w żadne diety cud.
Postanowiłam jednak na sobie sprawdzić. Jeśli się uda to będę w siódmym niebie.
Jeśli nie, to powiem: a nie mówiłam ;,0)
Tak czy inaczej satysfakcja gwarantowana.
Wczoraj był dzień zupo-kapuściano-owocowy.
Dzisiaj dzień zupo-kapuściano-warzywny.
Do pracy przytargałam 5 marchewek i pęczek rzodkiewek.
(do Misiczki: spoko witaminy połykam,0).
Myślę, że taką 7 dniową dietką sobie zdrowia nie zrujnuję.
W końcu znam wiele osób odżywiających się gorzej.
Taka jedna np. jadła tylko gyros zagryzany gyrosem :D ;D
Moja siostra w cierpieniu Ewajkowa, powiedziała dzisiaj,
że czuje się odpowiedzialna za mnie i dlatego nie może przestać się odchudzać :D
To zabawne, ale ja to samo wczoraj powiedziałam o Niej do kogoś :,0),0) Heh...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 21:31 / 20.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, dosyć tej melancholii, bo jeszcze sobie ktoś pomyśli...
Przecież, my som PTOK'i nie? :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 21:15 / 20.11.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie jak przyjaciel
(Muzyka i słowa: Edyta Bartosiewicz,0)
Przepraszam że nie było mnie
Że przepadł po mnie ślad
Wiem miałeś kilka ciężkich chwil
Przybyło świeżych ran
Wybacz mi
Przepraszam że nie chciałam patrzeć
Na twą zmęczoną twarz
Nie jak przyjaciel lecz jak tchórz
Chowałam głowę w piach
Wybacz mi
Przepraszam że dopiero teraz
Dopiero teraz zrozumiałam
Gdy sama tracę resztki sił
I nie stoi przy mnie nikt
Wybacz mi
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:20 / 20.11.2002 link komentarz (7) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziwny czas. Dostałam dzisiaj pocztę. Taką wiecie: analogową (papier, koperta, listonosz..,0).
W kopercie była kartka urodzinowa. Wysłana dwa dni po urodzinach. Nie szkodzi.
Kartka od kogoś... jak to powiedzieć. Kogoś kto zdradził i przy tym zranił.
Długa historia.
W kartce oprócz życzeń było słowo przepraszam. "Przepraszam, że Cię zawiodłam".
Dziwne, ale wpadłam po tym w katatoniczny stan bezruchu i bezmyśli
(nie mylić z bezmyślnością,0).
Dlaczego się przeprasza? Czy po to, żeby uspokoić własne sumienie?
Rozgrzeszyć się: 'wyciągnęłam rękę do zgody'?
Czy mam wątpić w szczerość przeprosin?
Teraz moja kolej zrobić ruch. Ale jaki? Jaki, jeśli nie umiem wybaczyć?
Chyba nie umiem.
Może trzeba mi więcej słów, może wyjaśnień lub zapewnień?
Nie wiem co mam zrobic :(
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:36 / 19.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O czym by tutaj?
Pracy dużo, dużo. Bawiłam sie dzisiaj w śledzenie klienta ;,0)
Chodzi o to, że od jakiegoś czasu giną na naszym piętrze różne rzeczy.
Ktoś zwyczajnie kradnie. Na szczęście ja poszkodowana byłam w bardzo
ograniczonym zakresie, ponieważ straciłam jedynie nowe mydło w płynie z łazienki.
Znajomi po sąsiedzku zostali okradzeni z telefonu bezprzewodowego.
Metoda złodzieja polega na tym, że wyczai moment kiedy nikogo nie ma,
a drzwi do biura zostały otwarte i wtedy wynosi.
Miałam pewne podejrzenia. Mój podejrzany pojawił się dzisiaj, a ponieważ
zanim wszedł słyszałam dziwne dzwięki w łazience obok, w trakcie jego wizyty wyszłam
sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. Zrobiłam szybkie siup
czym o mało nie spowodowałam zawału serca, myjącej akurat ręce sasiadki :D
Następnym razem go przyłapię ;,0)
---------------------------------
W ramach dalszego odchudzania, umówiłam się ze swoją baborską znajomą Ewajkową,
na gotowanie zupy kapuścianej i życie o tejże zupie przez tydzień cały.
Robię dzisiaj zakupy, gotuję i jem od jutra te cudną, odchudzającą brejkę :,0)
Czego to człowiek nie zrobi by piemknom byc ;,0)
Dzisiaj skonsumowałam kilka kromeczek (3,0) pełnoziarnistego, śliwkowego chlebka
z serkiem topionym (light,0) sztuk jeden, wypiłam 3 kawy z mlekiem i jedną herabatkę bez cukru.
Ta zupa chyba jednak będzie zdrowsza, niz te moje dotychczasowe wyczyny.
Wody z "Edenu" jak nie było, tak nie ma. Polecam każdemu firmę ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:07 / 18.11.2002 link komentarz (9) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Telewizornia i nlogownia.
Poogladałam sobie wczorajszym popołudniem (a może to juz wieczór był?,0)
program o nazwie "idol".
Wszyscy wiedzą o co chodzi, nie muszę tłumaczyć.
Dzisiaj rano dostałam link do nloga niejakiego "bidola"
oraz "te logi sa koszmarne".
Bidol z bidom próbuje upodobnić się do własnego idola, którym jest Kuba Wojewódzki,
o czym zresztą nadmienia w ocenie innego nloga.
Bidole z "te_logi.." próbują oceniac inne logi według własnej skali.
Nie wiadomo skąd się wzięli, kim są i kto dał im prawo do oceniania.
Nie widzą zdaje się różnicy, pomiedzy tym, że ludzie zgłaszający się do Idola
wyrazili zgodę na ocenę swojego talentu i pracy, a także osobowości.
Ocenianie logów to tak jakby ktoś nagrał Cię śpiewającą/ego w łazience
i potem krytykował za śpiew jako taki.
Kuba Wojweódzki jest osobą inteligentną. Kuba Wojewódzki zna się na muzyce. Kuba Wojewódzki mimo wszystko posiada wdzięk
i da się lubić w tym swoim marudzeniu. On po prostu ma na to społeczne przyzwolenie.
Jego się ogląda, jego się słucha. Nie ma się wrażenia, w przeciwieństwie
do "te_logi...", że w ten sposób rekompensuje sobie własne niedoskonałości.
Ostatecznie Kuba jest sexowny (cicho baby! ;,0) ,0), a "te_logi.." sa po prostu głupie.
Reasumując: co wolno Wojewodzie, to nie tobie telog.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 22:14 / 17.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Historia podarunków od OMC teściów.
OMC teściowie z definicji są osobami skąpymi do bólu. W kilkuletniej historii zebrałam mały tobołek prezencików od OMCT.
Tak więc ulubionym prezencikiem teściowuni są serwetusie.
Serwetusie z bistoru czy innego stylonu w dziwnych kolorach okolicznościowych,
akcentujących cudnym nadrukiem okazję.
Jestem więc posiadaczką serwetusi w bombeczki, wielkanocne kurczaczki,
świece, kwiaty imieninowe etc. Poza wymienionymi otrzymałam również
fartuszek kuchenny stylonowy (łatwopalny hehe, jak znalazł do kuchni ;,0) ,0)
oraz świecznik stojący firmy-kogucik w kolorze cudnym.
AAA... zapomniałabym o najważniejszym, pierwszym prezencie.
Pierwszym prezencikiem były kapcie (jak się to nazywa prawidłowo?,0),
dostałam je z okazji Bożego Narodzenia. Po kolacji, gdy zbiarałam się do domu
powiedziano (zakomunikowano,0) mi, że mam sobie je zostawić w ich domu,
żeby mieć tam w czym chodzić. Tyle widziałam swój prezencik,
bo chodził w nim każdy, mi się nie udało :D
A fajoskie były ;,0),0),0),0)
Teraz robimy qwiza ;,0)
Co dostałam w tym roku na imieninki od OMCT?
a,0) żółte serwetusie sztuk 6,
b,0) auto terenowe,
c,0) domek w górach.
-----------------------------
PS. zapomniałabym dodać, że wszystkie serwetusie zbieram w woreczku
foliowym i trzymam na dnie szafy. Kiedyś, jak już uzbieram ich bardzo dużo...
no własnie? jakies propozycje? ;DDD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:43 / 16.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiiiieje okrutnie, mimo to jest ciepło i przyjemnie.
Oglądałam dzisiaj łazienki. Okazało się, że ceramika, którą wybrałam pół roku temu
jest juz jakby... nie ta sama ;,0)
Umywalka jakaś za mała, bateria jakaś nie taka...
Zmiany, zmiany, zmiany.
Koleś (bardzo miły,0) wyjął z sadystyczną satysfakcją katalog ceramiki
po czym kazał mi wybierać :( Help, help, help!!!
Po kilku godzinach już nie wiedziałam co mi się podoba, a co nie.
Zbunkrowałam sobie do torebki wizytówkę projektantki wnętrz.
Nie sądzę, żebym skorzystała (kasa!,0), ale czuję się... pewniej ;,0)
Ja zwariuję.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 13:35 / 15.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny dzień rozrywkowo - towarzysko - pracowy.
Kiedy zaczęłam wszystko od nowa w nowym miejscu, strasznie brakowało mi tego.
W poprzednim, była cała masa ludzi wokół mnie. Każdego dnia coś się działo.
Ktoś przychodził z problemem czy szczęściem.
Po przeprowadzce nagle siłą rzczy wszystko zniknęło.
Okazało się szczęśliwie, że wszystko to kwestia czasu.
Teraz już jest po staremu, chociaż po nowemu.
Wtedy jestem szczęśliwa, gdy tyle osób wokół mnie życzliwych.
Jestem uzależniona od ludzi? Ech... :,0),0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 22:20 / 14.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że to teraz moja kolej napisać, ale kompletnie nic nie przychodzi mi do głowy.
Prawdę mówiąc pustka jaką czuję w związku z sytacją jest mi przyjemna.
Nie oznacza ona obojetności, ale raczej wyzwolenie ze złości czy żalu.
Wiem, że temat możnaby ciągnąć długo i skupiać się na wykazywaniu braku logiki
wypowiedzi czy niespójności całości albo innych drobiazgów.
W sumie to chyba nie o to chodzi. Nie chce mi się tego robić.
Patrzę dzisiaj rano na świat i widzę: jest słonecznie. Jest dobrze, ciepło, miło.
Wszyscy są zdrowi i ogólnie szczęśliwi. Jestem zmęczona i mam nadzieję,
że Ty też. Jakkolwiek to głupio zabrzmiało, mam nadzieję, że się rozumiemy.
LEONARD COHEN
Who by Fire - Kto w płomieniach
kto w odmętach
kto w blasku słońca
kto w ciemnościach
kto wciąż kieruje
kto od tak sobie
kto w pięknym maju
kto w powolnym konaniu
i jak nazwać tego kto wzywa
kto w kościelnej ławie
kto z nie umiarkowania
kto z miłości
kto z wściekłości
kto pod lawiną
kto pod pyłem
kto z przepicia
kto z pragnienia
i jak nazwać tego kto wzywa
kto pogodzony
kto zaskoczony
kto w pustelni
kto przed zwierciadłem
kto z rozkazu swej pani
kto z własnej ręki
kto w śmiertelnym strachu
kto w blasku potęgi
i jak nazwać tego co wzywa
tłum. Maciej Zembaty
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 21:39 / 14.11.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatni w tym miesiącu, daję słowo! :,0) Tak miło kadzą, że jak tu się nie bawić? :D
Którą bohaterką z "Buffy" jesteś? Test by ::DarthKicia
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 20:51 / 14.11.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Którą bohaterką z "Jeziora Marzeń" jesteś? Test by ::DarthKicia
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 20:33 / 14.11.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wpadam w nałóg qwizowania ;,0),0) (coś trza mieć z życia, nie? ,0)
---------------------------
---------------------------
Którą bohaterką z "Sex & the City" jesteś? Test by ::DarthKicia
---------------------------
Which tarot card are you?
khiem, khiem... jestem magiem ;->
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 19:45 / 14.11.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec dyspensy urodzinowo - imieninowo - urodzinowej. Pochłonęłam spore ilości
sałatki warzywnej z majonezem, dwa kawałki sernika, dwa cukierasy wedla,
chrum chrum... co ja tu będę ściemniała, za dużo wszystkiego.
Ale dzisiaj już szlaban. Nawet zaczęłam okolicznościową gimnastykę
obmyślać (normalnie czuję, że od samego obmyślania chudnę ;,0) ,0).
Marchewka uśmiecha się podle z lodówy (majaczę z przejedzenia,0).
Pochodziłam po necie i naczytałam się o alergiach pokarmowych. Brrr...
Pomyśleć, że są ludzie, którzy nie mogą jeść mleka (przetworów,0),
czy cukru (ew węglowodanów,0), albo glutenu. Jaka jestem szczęśliwa,
że sama wybieram czego jeść mi nie wolno %-,0)
Żegnajcie na okrągły rok ciasteczka, czekoladki, cukiereczki, serniczki.
To była spowiedź. Jak dobrze żyje się bez wyrzutów sumienia ;,0),0),0),0)
Zapomniałabym: proszę o łagodny wymiar kary... ee.. to było chyba: o pokutę łagodną. O!
No i poprawę obiecuję :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:53 / 14.11.2002 link komentarz (6) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wczoraj w ramach rozmów o wszystkim_innym_niż, gawędziliśmy sobie z moim
OZ (osobnik zaprzyjaźniony - niech będzie,0) o pracy, szefach itp.
Ponieważ OZ pracuje w sporej firmie, więc jest obyty z róznego rodzaju
"intrygami biurowymi" (rotfl,0), w tym z donosicielstwem, wazeliniatstwem itp.
Tutaj trzeba wspomnieć, iż posiadając ponad (khemm... ,0) 13 letnie doświadczenie
w pracy zawodowej, nigdy nie zetknęłam się z problemem posiadania szefa,
ani też pozostałymi wymienionymi. Historie są więc dla mnie zupełnym czary-mary o których istnieniu nie wiedziałam.
Oczywiście podejrzewałam, że CZASEM podobne rzeczy mogą się dziać,
ale żeby to było nagminne? Przypomniało mi się, że podobne historie
(na co wcześniej nie zwracałam uwagi,0) opowiadali mi inni znajomi.
No, no.. :,0) Ciekawa jestem jak to bywa u innych.
Teraz cieszę, się jak dzika, że nijakiego szefa nie mam i daj Boziu
mieć nie będę! :,0),0),0) Uff...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 21:18 / 13.11.2002 link komentarz (10) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ooooo :,0),0),0),0) Bardzo dziękuję szanownym Paniom oraz Panu za życzenia :,0)
Zielona - scorpion, scorpion :,0) motyle wciąż i od nowa :,0) dziękuję :,0)
Trust - staram się jak mogę i już się doczekać nie mogę, dzięki :-*
Nanaki - dzięki, dzięki :,0)
Dora - siur :,0) ino tylko dzisiaj se dałam dyspensę (kolejną?,0) dziękuję :-*
Lav - oby ciałem się stało i mieszkało między nami ;-DD dziękuję :-*
ndw - zaraz tam ostra ;,0),0),0) dzięki :,0),0),0),0)
PS. A mówiłam Wam, że miałam wczoraj imieniny? :DDDD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:01 / 13.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Urodziny.
Goście przewijają się przez biuro, bardzo miłe to jest. Tyle osób
pamiętało :,0),0) Nawet dowcipne karteczki były. Życzenia z okazji 21 urodzin ;,0)
Duża piramida ferrero rocher (takie tam odchudzające ;,0) ,0).
Kwiaty (cięte i w doniczce,0), 5 litrowa beczułka piwa, książka i moc miłych słów.
Dużo telefonów i smsów, życzenia na gg i e-kartki.
BARDZO WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ.
Jest mi niesamowicie miło, szczególnie, że nie spodziewałam się niektórych życzeń.
Niespodziewajek było kilka :,0),0),0),0)
Aaaa, chyba fajnie mieć urodziny ;,0)
ONK zaprosił mnie do kina, miało być coś optymistycznego
i hihi feministycznego - "8 kobiet" ;D.
W ostatniej chwili zrejterowałam. Wolę posiedzieć z Wami w domu,
pochrupać rocher i popatrzec jak się uśmiechacie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:31 / 12.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wczorajsza wyprawa do restauracji i hipermarketu przypomniała mi,
obwieszoną choinką, że zbliża się czas świąt. Jeszcze nie zdążyłam dobrze
powspominać ciepłego lata, a już wygląda mi na początek zimy i święta :-/
Ale nie o tym. Przypomniało mi się jak w zeszłym roku zdobywałam drzewko świateczne ;,0)
Otóż, plan A zakładał kupno takowego na najbliższym (i jedynym,0) targowisku.
Planu B nie było. Okazało się jednak, iż mój plan A był planem B
dla ONK. Jego zaś plan A oznaczał wyprawę do lasu (ach mężczyźni, wieczni łowcy ;,0) ,0),
i ustrzelenie oraz przywiezienie dorodnej sztuki dżewa (wymawiać jak niektórzy
dżem - jedna głoska DŻ,0). Oczywiście jak wiadomo najlepiej poluje się dwójkami.
Tak więc ONK zapewniwszy sobie towarzystwo swego_brata_jedynego
zapuścił był się w gąszcz drzewek różnego rodzaju, ale co najważniejsze
w śnieg do pasa :D Chłopcy przebrnąwszy przez pół lasu stwierdzili,
że co jak co, ale drzew to tam nie ma ;,0),0),0),0) po czym wrócili do domu.
Przemoczeni, przemarznięci i zakatarzeni :DDD (wcale nie śmieszne ;,0) ,0).
Wieczorem skoczyłam na targowisko i za 20 zł kupiłam śliczną choinkę.
;DDD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 10:50 / 12.11.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Typowe cechy Lata to delikatność, dyskrecja, ale też niezdecydowanie.
Jaki typ urody przedstawiasz :,0)?
Quiz by Genevieve
-----------------------------
Taaak.
;,0)
No to jeszcze sprawdzę jaki jest mój żywioł ;,0)
Jaką jestem czarodziejką już nie sprawdzam ;,0)
-----------------------------
Moim żywiołem jest Ziemia.
Typowe cechy Ziemii to samodzielność, niezależność, praktyczność i kreatywność, a także zdolności manualne. Ziemia jest wytrwała i konsekwentna, cechuje ją poczucie rzeczywistości i racjonalizm, lecz także lenistwo i częsty brak inicjatywy. Osoby, których żywiołem jest Ziemia potrafią być bardzo surowe i dogmatyczne, a także skłonne do nadmiernej krytyki.
Jaki jest Twój żywioł?
Quiz by Genevieve
no pięknie ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 20:34 / 11.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj zostałam zaproszona na obiad do knajpki, takiej grecko-indyjsko-tureckiej.
Zgrzeszyłam, wiem. Zjadłam takie fajoskie mięsko z kurczaka,
do tego ryż gotowany z makaronem, surówki z dwóch rodajów kapustki,
no i jeszcze taką ichnią bułkę, pieczoną na miejscu, do tego 3 rodzaje sosów.
Wszystko czego sobie odmówiłam to cola i pół bułeczki :,0) Resztę zjadłam,
aż mi się uszy trzęsły mniam, mniam.
Nie żałuję, czasem warto zgrzeszyć, prawda? ;,0)
Za to na kolację szklanka sokowirówkowego soku z marchwi i jabłek. No!
Owoc jogobelli ;,0) zjadł taką samą porcję (gdzie to się mieści??,0).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 12:42 / 11.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wczoraj wieczorem dostaam dwa listy (e-maile od kors ;,0) ,0).
Jeden spodziewany, drugi zupełnie nie. Ten niespodziewany,
dostałam od przyjaciółki z dzieciństwa. Nawet nie chodziłyśmy do jednej szkoły.
Spędzałyśmy za to razem każde wakacje. Raz miałyśmy nawet tego samego chłopaka ;,0)
To znaczy nie na raz ;DD W różnym czasie. Najdziwniejsze jest to,
że poznałyśmy go niezależnie. Potem dopiero sie okazało, że to ten sam facet!
Heh... to były czasy :,0),0),0),0),0) ;,0)
Niestety w dorosłym wieku dziewczyna zaczęła mieć kłopoty ze zdrowiem.
Teraz powoli dochodzi do siebie, ale przez to zabrakło Jej wielu rzeczy potrzebnych w życiu,
jak pewność siebie i wiara w to, że może się udać.
Za to jest porządnie wyedukowana.
No i wiem, że skorzyatanie z komputera było dla Niej (nie śmiać się!,0) poważnym krokiem.
Kto wie, może to był Jej pierwszy e-mail? :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 22:21 / 10.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W weekendy się nie chudnie. W weekendy trzeba się zaprzeć "ręcyma i nogyma",
żeby nie utyć zanadto. No, nie ma szans normalnie!
Lodówa kusi, zakupy zmuszają do kupowania różnych głupotek.
Aaaa własnie! Stałam się szczęśliwą włascicielką sokowirówki!
Tutaj bardzo prosze o pomoc osoby posiadające na wyposażeniu takież urzadzenie.
Chodzi o to, że moja nowiuśka sokowirówka "oddaje" wilgotne wytłoczki.
Z tego co pamietam z kiedajszej sokowirówki, to wytłoczki wychodziły suche jak wióry.
Nie wiem, jak powinno być prawidłowo? Pomocy, mówcie!
Właśnie, zrobiłam duuuużo soku z marchwi i jabłek.
Wypiliśmy, no i potem zaczęłam kombinować co by tu na kolację ;,0),0),0)
Oczywiście pomyśałam też, że co to za odchudzanie, co to obok kolacji
będę piła sok szklankami. Postanowiłam, więc że sok jest ZAMIAST. (szklanka soku zamiast ;,0),0),0),0)
Jutro Marcina (w Poznaniu Marcinki,0)...
Ma się kilku znajomych Marcinów :,0)
No, ale to jutroo...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:43 / 10.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wczoraj były urodziny mego osobistego ONK :,0)
ONK jest kinomanem. Bardzo to lubię. Tak więc równiez w ramach urodzin byliśmy w kinie.
----------------------------------
Znaki (Signs, 2002,0)
Dramat /Thriller SF/, prod: USA
Czas trwania: 106 min.
reżyseria: M. Night Shyamalan
scenariusz: M. Night Shyamalan
obsada:
Mel Gibson /ojciec Graham Hess/
Joaquin Phoenix /Merrill Hess/
Rory Culkin /Morgan Hess/
Abigail Breslin /Bo Hess/
Oczekiwałam po zwiastunach dużego napięcia. Nie zawiodłam się. Film trzyma w napięciu,
ale posiada też duża zaletę: jest po prostu bardzo zabawny!
Reżyser w charakterystyczny dla siebie sposób układa jak puzzle sceny
wg klucza: zabawne, potrzebne (informujące,0), trzymające w napięciu (i strassne,0).
Jeśli założymy, że akceptujemy w tego rodzaju filmach duchy i/lub zielone
ludki, wówczas nie będzie nic nas szczególnie raziło.
Jest i owszem kilka pytań, na które odpowiedzi mogłyby podważyć logikę scenariusza, ale po co?
Moja skala ocen, jak w szkole, rozciąga się od 1 do 6. Przy czym 1-beznadziejnie,
6-rewelacja.
Ten film oceniam na 5.
----------------------------
Jest kilka filmów, które mogę oglądać bez końca i od nowa. Dostały po 6 pkt ;,0)
1. Szósty zmysł,
2. Anna i Król,
3. Matrix,
4. Amelia.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 09:59 / 09.11.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj urodziny ONK. Musze sie trochę podwoić i potroić, no i oczywiście
zostawić swojego przyjaciela komputra w samotności (bidulek,0).
Plany na wieczór to jakaś knajpka i kino ("znaki",0).
O lecę!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 12:43 / 08.11.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://kobieta.interia.pl/news?inf=320380
Dla mnie sprawa jest prostsza, mężczyźni to są KUBUSIE.
Występujące typy to:
- Kubuś Puchatek (sama jednego dzierżawię,0),
- Kubuś Fatalista,
- Kuba Rozpruwacz.
Heh.. ostatniego oczywiście nikomu nie polecam, chyba że jako lokaja?
---------------------------
Okresowo testuję swoje dziecko, na okolicznośc bycia dorosłą dziewczynką.
Pytaie brzmi: kim będziesz jak dorośniesz?
W zależności od wieku otrzymywałam takie oto odpowiedzi:
- fryzjerką (lat 5,0),
- kwiaciarką (lat 6,0),
- nauczycielką (lat 7,0),
- lekarzem (lat 8,0)
- prawnikiem (lat 9,0)
wczorajsza odpowiedź:
- owocem jogobelli
%-,0),0) khemm...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 12:21 / 08.11.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Popróbowałam na sobie i okazało się, że moje problemy żołądkowe (tak to nazwijmy,0)
nie miały nic wspólnego z chlebem pełnoziarnistym, a ze SŁODZIKIEM!!
Postanowiłam herbatę pic juz bez słodyczy, kawę też oczywiście,co jest mniejszym wyrzeczeniem.
Długo się broniłam przed tym stwierdzeniem, ale w końcu okazało sie, że tak jest.
Precz ze słodzikiem!
--------------------------
ONK późnym wieczorem wyczuł, że coś nie tak i gdy zaczął pytać puściło mi wszystko,
mimo wcześniejszego postanowienia. Wypłakanie się pomaga. Polecam.
--------------------------
Zastanawiam się nad jakimś sportem, który mogłabym z moją zwichnniętą nogą uprawiać.
Weszłam sobie na stacjonarny rowerek i stwierdziłam, że jest dobrze.
Co prawda, trwało to chwilkę i nie wiem jak byłoby po dłuższym treningu.
Wiem, wiem milczek ;,0) nic nie mów :D
--------------------------
Dzięki Dora, doceniam Tweee dooobre serce :,0)
Hehhhh.... :,0),0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 13:06 / 07.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zrobiłam porządek w papierzyskach, a właściwie w półkach z papierzyskami co to
kiedyś_mogą_być_potrzebne. Nie jestem typem zbieracza, ale jeśli chodzi o papierzyska
mam trochę niemiłych doświadczeń. Po dwóch latach np okazywało się,
że jest konieczny jakiś dowód wpłaty, bo jeśli nie to odseteczki z sufitu.
No i szukaj wiatru w polu. Pół biedy jak jeszcze to pole jest. A jak wylądowało w koszu?
----------------------------
Stwierdziłam, że pieczywo pełnoziarniste niestety źle wpływa na mój układ pokarmowy.
Zjadłam dzisiaj pół kromki białego chleba, a wczoraj do kolacji ugotowałam
pół woreczka mieszanki ryżu dzikiego z parabolicznym.
Do tego 2/3 puszki sardynek w pomidorach,
2/3 pomidorka z rzodkiewkami i zieloną pietruszką i sałatka warzywna octowa.
Niestety w domu zorientowałam się, że jest słodzona cukrem, gdy po spróbowaniu
stwierdziłam, że jest za słodka. Albo mój smak się zmienił i wyczuwam już taką
słodycz, albo rzeczywiście mocno przesłodzili.
Spróbuję rzadko jeść pieczywko :( bardzo lubię, ale będę tylko rano jadła do śniadania.
Nie za wiele (kromeczkę może,0). Teraz na obiad mam 5 marchewek.
Biustonosz zapinam już na ostatnią haftkę.
Wody nadal nie dowieźli, ale przytargałam z domu czajnik, więc mam ich w nosie.
Za to żeby ich pognębić ;,0) zażyczyłam sobie wydruk salda.
Wczoraj poszła akcja promocyjna i od rana dzwoni telefon. Dobrze, przynajmniej
wiadomo, że ludzie czasem reagują.
Jutro wraca z usa bratosław ONK, musi odebrać go z lotniska.
Całe szczęście, że w godzinach mojej pracy, bo to rozpakowywanie waliz
i podział prezentów (OMC teściowie czyhający, żeby coś złapać,0), jest dla mnie żenujące.
Brrr.. trzeba to przeżyć, żeby zrozumieć i trzeba ich znać.
Znowu se pomarudziłam? :D
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:40 / 06.11.2002 link komentarz (9) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trzebaby coś o diecie wspomnieć, bo ktoś skłonny pomyśleć, że zaprzestałam czy co? ;,0)
Jeśli chodzi o soczewicę, to nalezy zapomnieć o temacie (bllleeee....,0)
Dzisiaj na śniadanie były dwie kromki pełnoziarnistego pieczywa, posmarowane cieniutko
serkiem Tosca light, a na to pokrojone dwa kiszone ogórki (mniamm...mniammm...,0)
Na obiad dostałam (w ramach urodzin drzwi-w-drzwi,0) sałatkę warzywną
i niestety 1/3 WZ'ki (no musiałam :( ,0) Trudno, odpracuję.
Planuję sobie jakąś rybkę na kolację. Jeszcze nie wiem jaką.
Zamierzam powoli rezygnować z chleba w ogóle. Mój żołądek dziwnie reaguje.
Zastąpię czymś gotowanym (dzikim ryżem najprawdopodobniej,0) w małych ilościach!
Skończyła mi sie sałatka w wielkim słoju.
Nie wiem ile schudłam, ponieważ okazało się, że z wagą to nie jest kwestia baterii,
ale zalania jej wodą niegdyś ;,0) Klops papciu. nie bedzie wagi.
Będę chudła na oko w oczach ;,0)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 13:41 / 06.11.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O wyższości niagary nad kercherem, tudzież na odwrót.
----------------------
ON (5-11-2002 21:27,0)
Mam fajną koleżankę (dziewczyna mojego przyjaciela,0) i ona mi powiedziała,
że asekuranctwo - to robi KAŻDA kobieta.
JA (5-11-2002 21:28,0)
każdy sądzi po sobie to ci ja powiem
JA (5-11-2002 21:28,0)
bardzo lubię takie ostateczne stwierdzenia zaczynające się na "każdy facet to..." oraz 'każda kobieta to.."
ON (5-11-2002 21:30,0)
Tylko widzisz - to stwierdzenie Oli jest bardzo mądre... może też tak robisz?
JA (5-11-2002 21:30,0)
chyba jestem rozchwiana emocjonalnie ;,0),0)
JA (5-11-2002 21:30,0)
oczywiście bardzo mądre
JA (5-11-2002 21:30,0)
każda kobieta tak robi ;DD
ON (5-11-2002 21:30,0)
spoko - nikomu nie powiem rozchwiańcu.
ON (5-11-2002 21:30,0)
;,0)
JA (5-11-2002 21:31,0)
po prostu rozmawiam z kimś, a on mnie załatwia jakimś stereotypowym ni stąd ni zowąd
JA (5-11-2002 21:32,0)
mój przyjaciel powiedział "wszyscy faceci to świnie"
JA (5-11-2002 21:32,0)
właśnie zmienia płeć
ON (5-11-2002 21:33,0)
a babki to co - lepsze? Czemu mnie tak katują?
JA (5-11-2002 21:33,0)
no, bo każdy odczuwa baty na swojej d.
ON (5-11-2002 21:33,0)
Niech się lepiej zastanowi czy warto zmieniać. Te okresy co miesiąc... brrrr..
JA (5-11-2002 21:33,0)
ten zarost na twarzy brrr...
ON (5-11-2002 21:34,0)
to golenie nóg ... ech
JA (5-11-2002 21:34,0)
te kłaki na całym ciele
JA (5-11-2002 21:34,0)
to ciele ;DD
ON (5-11-2002 21:34,0)
codzienny makijaż - koszmar!
JA (5-11-2002 21:34,0)
TO SIĘ NIE MALUJ!
ON (5-11-2002 21:35,0)
ja wstaje, myję się, zęby i idę
JA (5-11-2002 21:35,0)
a my się jeszcze przebieramy z piżam ;P
ON (5-11-2002 21:35,0)
Tyyyy....paskudo
ON (5-11-2002 21:35,0)
kochana.
JA (5-11-2002 21:35,0)
i robimy siusiu
ON (5-11-2002 21:35,0)
nosisz piżamkę? No to akurat musi być fajne.
JA (5-11-2002 21:36,0)
ja śpię nago, ale uogólniając
JA (5-11-2002 21:36,0)
żartowałam oczywiście
ON (5-11-2002 21:36,0)
no właśnie - siusiu. Ja sikam gdzie JA chce, a Ty sikasz gdzie wiatr zawieje
ON (5-11-2002 21:36,0)
Nago spisz? Kurza stopa...
ON (5-11-2002 21:36,0)
Lubię Cię!
JA (5-11-2002 21:36,0)
a ja sikam nie gdzie chcę, ale w miejscu do tego wyznaczonym
JA (5-11-2002 21:37,0)
masz paskudo!
JA (5-11-2002 21:37,0)
(myśli, że mnie przegada,0)
ON (5-11-2002 21:38,0)
tak, ale ja potrafię siusiać strumieniem, a nie... jak wodospad!
JA (5-11-2002 21:38,0)
chyba Ci się coś pomyliło
ON (5-11-2002 21:38,0)
(myślę ze ją przegadam - nie ma szans,0)
JA (5-11-2002 21:38,0)
pomyliłeś kobiety z tapirami
ON (5-11-2002 21:38,0)
jasne.. pomyliło mi się... tak mi mów.
JA (5-11-2002 21:39,0)
z drugiej strony taki wodospad u faceta mógłby o czymś świadczyć :DDD
ON (5-11-2002 21:39,0)
buchachacha...
ON (5-11-2002 21:39,0)
jesteś rozbrajająca.
ON (5-11-2002 21:39,0)
wodospad u faceta? o braku siusiaka chyba.
JA (5-11-2002 21:40,0)
hihihhi... to jak sobie to wyobrażasz u dziewczynek?
JA (5-11-2002 21:40,0)
że puszcza miesień i ziu? (bosz... co za temat,0)
ON (5-11-2002 21:40,0)
dziewczynka siada i zaczyna... a to leci gdzie popadnie.
JA (5-11-2002 21:40,0)
wiesz co? chyba nigdy nie byłeś dziewczynką że tak mówisz ;D
ON (5-11-2002 21:41,0)
a facet (czyli JA,0) wyciąga, wyciąga i puszcza strumień dokładnie skierowany tam gdzie chce.
ON (5-11-2002 21:41,0)
jak snajper.
JA (5-11-2002 21:41,0)
najpierw szuka..., szuka ... ;DD
ON (5-11-2002 21:41,0)
a wy walicie seriami jak pijany cekaemista
ON (5-11-2002 21:41,0)
co szuka, co szuka? czasem aż się nie mieści!
JA (5-11-2002 21:42,0)
seriami? podglądałeś dziewczynkę z zapaleniem pęcherza chyba
JA (5-11-2002 21:42,0)
co się nie mieści? do nocnika?
ON (5-11-2002 21:42,0)
ten nasz obiekt waszej zazdrości się czasem nie mieści - zwłaszcza z rana.
ON (5-11-2002 21:43,0)
a wiesz jaka to sztuka paradować z czymś takim rano tak aby nikt nie zauważył?
JA (5-11-2002 21:43,0)
bosz.. cóż to może być za czarodziejski obiekt? jak ma się nie mieścić? w garażu?
ON (5-11-2002 21:44,0)
rozbrajająca jezzzdeś
JA (5-11-2002 21:44,0)
nie bardzo rozumiem po co paradować z samochodem rano?
ON (5-11-2002 21:44,0)
jak to po co? bo cekaemistki pijane leją po ścianach.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 20:02 / 05.11.2002 link komentarz (6) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pomyślałam sobie marznąc na kanapie, przy nieszczelnym oknie, że za rok o tej porze
usiądę sobie przed swoim kominkiem w swoim domku i zaparzę kawkę z dużą pianką.
Być może przygaszę światła i wyłączę telewizor_wszechobecny, no i posłucham jak strzelają
płonące polanka. O! Tak zrobię, zobaczycie :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 19:17 / 05.11.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Post - restont - scriptum - fiksum - dyrdum %-,0)
Pożyczyłam od sąsiadów cały czajnik, a co? ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 13:09 / 05.11.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WRRRRRR..... bbbbbrrrrr....... grrrrrr........
I jak tu nie marudzić i nie narzekać??!!
Zadzwoniła radosna Pani od wody_dostawcy, że bardzo przeprasza, ale wczorajsze
ustalenia nie moga zostać zrealizowane i nikt mi dzisiaj wody nie przywiezie
Znaczy się jak ja mam żyć bez kawy??? Uschnę!!! Uświerknę!!! UMRĘ Z GŁODU!
Mam mleczko zimne pić? Jakby głupio nie ustalała, to bym sobie termos z wrzątkiem
z domu przyniosła chociaż :(
Ide na zwolnienie, na urlop o!
Nie mogę. Kurdeee.
Nie podchodzić bez kija. Kija napisałam? Bez drąga! Konara! Dżewa całego!
Co to ja chciałam a propos dżew? A Sąsiedzi wycięli wszystkie na działce w pień.
Nie dobrze? Bardzo dobrze, bo to stare lipy były (nie wyraziłam się,0).
Na ich miejsce będa inne, niższe, krórych spadające gałęzie nie zrujnuja mi dachu.
Drzewa potrzebują wody, JA TEŻ! WRZUNTKU!!!!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:30 / 03.11.2002 link komentarz (7) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy sobie przemiłego przyjaciela złotą rączkę (nazwijmy go PP,0).
PP ma prawie 24 lata i całkiem nieźle poukładane w głowie. Różnimy się zdaniem
na kilka tematów, ale to nie przeszkadza nam rozmawiać na inne.
Polubiłam PP za jego bezinteresowność i poczucie humoru. Jak nie wiadomo jak coś załatwić,
wystarczy zadzwonić do PP i już wszystko wiadomo :,0),0)
Wie gdzie najtaniej u producenta kupić sweterki BigStarowe, gdzie załatwić
dobrego fachowca, jak pomalować fachowo ściany i sto tysięcy różnych rzeczy.
Wpada czasem do biura z tacką ptysiów i odstresowujemy się (tak, tak teraz dietka,0).
PP ma narzeczoną (równie miłą młodą kobiałkę,0), która mieszka gdzieś w zagłębiu Ruhry.
PP jest germanistą i mówią sobie po niemiecku.
Tak więc siedzimy sobie dzisiaj u nas po obiadku,
pijemy kawkę i doszywamy
zszywaczami do ulotek pisemka informacyjne i nagle myślę sobie:
jejku, już za kilka tygodni PP wyjeżdża na stałe,
jak my sobie poradzimy?!
Heh.. oczywiście poradzimy, ale pomyślałam jak o stracie kogoś bardzo bliskiego i niezbędnego :,0)
Będzie nam Ciebie Tymku brakowało.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:55 / 02.11.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Noo... :,0)
Wróciłam od rodzinki Kiepskich :,0) Zapomniałam napisać, że jest tam jeszcze,
pies Punia-Kiepski :D
Pies punia-Kiepski jest starym kundelkiem płci żeńskiej, jest szerszy niż dłuższy i warczy na kogo mu się akurat chce.
Jest oczywiście przekarmiony (co widać i czuć,0), ale jest też rozpuszczony
(jak mawiała moja babcia: jak dziadowski bicz,0). To tyle o minionym święcie. :,0)
---------------------------------
Gdyby ktoś chciał sie odezwać, oto jest mój numer gg 4545557 :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 23:54 / 31.10.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brr... pochodziłam sobie po nlogach. Wpadnę w depresję przez nich ;(
Pomijam fakt, że 80% dzieciaków nie zna ortografii i robi średnio po dwa błędy w jednym słowie.
Smutne jest, że nawet "no i huj" piszą z bykiem jak widać. No, ale pmijając ;,0)
Smutniejsze jest to, że język jakim piszą jest kompletnie niezrozumiały.
Przypomina mi się monolog C.Pazury w którym opowiadał jak to ludzie niedługo będą
się porozumiewali onomatopeicznie "prr pll bum".
Heh.. czyżby miał rację?
Proszę, oto cytat:
"wybitka powrot do domu podobno zajebalem telefon he smieszne co zlego to nie ja jutro konkret mistrz:,0)"
I już wszystko wiadomo (??,0).
Był kiedyś taki pisarz, a raczej poetą był, bo to On powiedział:
"wszystko jest poezją, każdy jest poetą" i to On własnie stosował czasem
takie skróty myślowe. Było to nowum i nawet przyjemnie było czasem na taką
sztukę popatrzeć, ale na dłuższą metę jest to męczące.
Zresztą nie sądzę, by było to umyślne stosowanie maniery, bo kto jeszcze pamięta o Stachurze?
Chyba nikt tych dzieci nie uczy mówić, więc skąd mają umieć pisać?
-----------------------------------
PS. Czy ja czasem ostatnio za dużo nie narzekam?
Wyślę sobie sms "przestań jęczeć babo okropna" na 8 rano, a co? ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 22:31 / 31.10.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiejsze menu:
śniadanie: kawa z mlekiem do tego kawa z mlekiem ;,0)
obiad: serek wiejski,
kolacja: dwa pomidory, trzy rzodkiewki, szczypiorek, sałatka warzywna, puszka makreli
w pomidorach, herbata bez cukru, kawa z mlekiem.
------------------------------------
spostrzeżenia:
1. dzisiaj faceci jedli przy mnie ptysie (które uwielbia___łam :,0),
nic mnie nie ruszyło smakowo, chociaż jakieś ukłucie zazdrości owszem poczułam hihi...
2. w domu stoi cola, otwarte pudełko "Michałków", jakieś inne cuda - ja nic :-,0)
TWARDA JESTEM (powiedziane tonem Jurka Kilera, gdy słodził żonie Siary,0) ;,0)
------------------------------------
Nie zebrałam sie dzisiaj do tej soczewicy, ale na 100% będzie w sobotę.
Jutro wyjazd do Państwa Kiepskich. Tylko brakuje tam "Babki".
Synuś Kiepski za to waży 100 kilo więcej niż oryginał i jest troszkę mniej miły.
Tatuś Kiepski nosi krótsze koszulki, spod których widać pempuch.
Mamusia Kiepska jest trudna do zrozumienia, bo jeśli mówi np o kolorze białym (mówi:BIAŁY,0)
to tak właściwie okazuje się, że to chodziło o taki "brudny biały"
lub jak to się mówi ;,0) biały inaczej, ale jak się dobrze przyjrzeć to właściwie
jest taki mocno szary co to od biedy może być nawet czarny,
więc własciwie dlaczego by nie mówić, że chodzi o czarny, reasumując
chodziło mi o ten biały, co jest czarny ;,0)
prawdziwy przykład sprzed roku: "nie szkodzi, ze powiedziałam 'podaj mi widelec',
przecież wiesz że chodziło mi o łyżkę, ty to zawsze mi jakos tak na złość" :D
-------------------------------------
PS. oczywiście zapomniałam o bateriach.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:39 / 31.10.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
rozmowa na temat przypominacza w gg:
ONA (10:19,0)
od wczoraj mam wagę
JA (10:20,0)
ooooo fajnie masz
JA (10:20,0)
ja sie nie moge do swojej wagi barerii dorobić
JA (10:20,0)
ciagle zapominam jak jestem w sklepie
ONA (10:20,0)
zapisz sobie...... 30.10.2002 równe 95 Kg
JA (10:20,0)
zapisane!
JA (10:21,0)
nastepne ważenie za tydzień!
ONA (10:21,0)
jasne
ONA(10:21,0)
dziś jest 8 dzień diety
ONA (10:22,0)
długo to pewnie strasznie u mnie potwa, ale dam rade... pomału się przyzwyczajam
JA (10:22,0)
zapisałam w przypominaczu, 6 listopada o tej porze dostanę sms z trescią: "zważyć koleżankę sympatyczną"
ONA (10:22,0)
:,0),0),0),0),0),0),0),0),0),0)
ONA (10:22,0)
też se zapisze
JA (10:23,0)
a o 17 se dostane "kupić baterie gupi łbie "
ONA (10:23,0)
:,0),0),0),0),0)
ONA (10:24,0)
ja wczoraj dostałam o 18-45: idz do szkoly palancie
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:21 / 31.10.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Spaghetti było. Mój talerz wyglądał tak:
1/3 zajmował pomidor pokrojony w kostkę, 3 duże pokrojone rzodkiewki, świeża bazylia, szczypiorek,
1/3 zajmowała sałatka warzywna,
1/3 zajmowało spaghetti (100% durum, gotowane al dente,0) z odrobiną sosu, łyzeczką
od herbaty tartego sera i dużą ilością suszonego oregano (mniam, mniam...,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:31 / 30.10.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kupiłam wreszcie tę soczewicę, jutro będzie zupa! :,0)
Kupiłam sobie też, dla poprawy nastroju i urozmaicenia smaku,
herbatę Lipton truskawkową. Jak nie lubię truskawkowego i brzoskwinioewgo samaku,
tak w herbacie mi nie przeszkadza.
(ale truskawki i brzoskwinie uwielbiam!,0)
dzisiejsze menu:
śniadanie: kawa z mlekiem ;,0)
obiad: twarożek wiejski,
plany na kolację: może ugotuję jakieś warzywko typu brokuła, albo wręcz zrobię
klasyczną sałatkę jarzynową (bez majonezu!!,0), a może kupię mrożonkę warzyw i przysmażę na oleju...
a może zrobie spaghetti? ale dietetyczne, bez tłuszczu i bez mięsa i w małej ilości!!! :D
nie mogę się zdecydować :,0),0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:28 / 30.10.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wrrr... OMC teściowie.
Temat rzeka.
OMC teściowie niby są dorosłymi ludźmi. OMC teściowunia przeszła
w tym roku na emertyurę. No taki wiek.
Generalnie zachowują się jak rozwydrzone dzieci. Do własnych dzieci maja stosunek roszczeniowy.
To dziwne co napiszę, ale są skrajnymi samolubami. Są.
Prawdopodobnie dlatego, że porównuję ich postępowanie z postępowaniem mojej mamy,
tak jaskrawe są dla mnie różnice. Moja mama jest emerytką od lat. Ma najniższą emeryturę.
Czasem ja, częściej mój brat, pomagamy jej finansowo. Mieszka sama, bez tego chyba nie poradziłaby sobie.
Eeee.... pewnie poradziłaby, bo co miałaby zrobić?
O co chodzi? Czuję się wykorzystywana. Oni ciągle czegoś chcą.
Remont ich domu - nasz problem.
Zawieźć dokumenty do innego miasta, bo teściowi się nie chce - nasz problem.
Teść ma lepszy samochód, więcej czasu i to jest jego praca - problem nasz.
Nie chodzi o to, że jestem na NIE i nie chcę pomóc itp. Dobra podam przykład.
OMC teściowa postanowiła zrobić sobie nową kuchnię.
Pojechałam z nią wybrać meble.
Doradziłam, pomogłam. Spotkałam się z babką z firmy i wynegocjonowałam 5% upust.
Zanim zrobią meble, trzeba kuchnię przygotować. Ok pomalujemy, zawsze malowaliśmy.
Tym razem jednak trzeba porządnie, więc poprosiliśmy naszego przyjaciela,
który jest niezłym fachowcem, o pomoc. Stwierdził, że trzeba wyrównać sufit
i takie tam nierówmości. Panowie (ONK i kolega,0) zabezpieczyli meble, okna, zaszpachlowali sufit.
Niestety szpachla musi wyschnąć. Potem oszlifują na gładko i dopiero można malować.
I tutaj problem, bo teściowunia musi mieć NTYCHMIAST wszystko.
Rano telefon: dlaczego jeszcze nikogo nie ma do malowania?!
ONK dostał piany (zgadnijcie na kim się wyładuje?,0).
I tak jest ze wszystkim. Ja myślę, że to stąd, że nie umiemy odmawiać.
OMC teściowej zabrakło galaretki do ciasta. Samochód stoi przed domem, córka posiadająca
prawo jazdy w domu (razem pieką ciasto,0), ale dzwonią do będącego właśnie w pracy syna,
który jest między basenem córki, a pilnym spotkaniem żeby przywiózł im galaretkę
(zaznaczam, że nie mieszkają z synem w jednym domu i nijak mu po drodze,0)
Nie zdąrzył kupić. Pojechał na spotkanie do klienta. Nie chcecie wiedzieć jaka była o to awantura hehe.
No trochę się wygadałam, chociaz mogłabym tak długo niestety :(
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 18:54 / 29.10.2002 link komentarz (6) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No, to pora na spowiedź z dzisiejszego jadłospisu:
śniadanie: nie zdążyłąm :( chyba, że zaliczymy kawę, o! :,0)
obiad: owsianka knorr (wiem, wiem, ale nic innego nie miałam w biurze,0), no i kawa :,0)
kolacja: puszka sardynek w sosie pomidorowym, pomidor, dwie rzodkiewki,
szczypiorek, sałatka warzywna, jeden plasterek sera salami, herbata bez cukru.
Zjem jeszcze jabłko i wypiję szklankę soku warzywnego. Chyba.
----------------------------
ONK spogląda z zazdrością to na swoje parówki, to na moją kolorowiznę na talerzu
i w końcu mówi: wiesz chyba też zacznę się odchudzać :D
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:08 / 29.10.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Byłam dzisiaj na szkoleniu. Takie tam bla bla bla.
W sumie mogli wysłać krótką informację do każdego i byłby spokój.
Wracałam z kolegą jego autem, a że miał coś do załatwienia, czekałam na niego
w księgarni :D No i oczywiście nie wytrzymałam i kupiłam sobie:
"Jeść, aby schudnąć" Michel Montignac. Pani, która mi sprzedawała zapytała czy wiem o czym
jest ta książka. Z grubsza powiedziałam jej o co chodzi. Ona na to, że kiedyś
bardzo dużo schudła stosując dietę 1000 kalorii.
Ja też.
Przypomniałam sobie, że właśnie wytedy robiłam sobie takie danka:
moczyłam pszenicę (tak, takie ziarna kupione na wagę,0) zalewałam wrzątkiem wieczorem
i rano była juz ok. Dodawałam ją do wszystkiego, do twarożku, do surówek, do obiadu.
Oczywiście nie za dużo, łyżkę stołową np. Bardzo było pyszne. Sporo błonnika!
Dawała poczucie urozmaicenia oraz sytości i sprawiała, że każdą potrawę
musiałam dokładnie gryźć (co za tym idzie nauczyłam się jeść bez pośpiechu.
W czwartek kupuję pszenicę! :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 10:50 / 28.10.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obiecana soczewica:
--------------------------
Zupa z soczewicy:
Rano wstawiamy soczewicę do moczenia, po południu wodę odlewamy, następnie zagotowujemy
w nowej wodzie, odlewamy, i gotujemy do miekkosci (razem z glonem kombu - to
gwarancja zero niestrawnosci,0). Smażymy cebulke z czosnkiem, na odrobinie (!,0) oliwy, dodajemy do
gotowanej soczewicy, na koniec sól, pieprz, nieco kminku indyjskiego-rzecz gustu.
Już na talerzu dodajemy troche soku z cytryny. Jest
tak smaczna, jak na wywarze z kości.
--------------------------
Soczewica z oliwą:
Należy ugotować soczewice jw, odcedzić i potem doprawić
przyprawami i oliwa z oliwek.
-------------------------------------------------------
Przepisy zaczerpnięte z pl.misc.dieta różni autorzy.
Podobno bardzo smaczne, dzisiaj kupuję soczewicę :,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 18:07 / 27.10.2002 link komentarz (8) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny dzień :,0) ONK powiedział dzisiaj: "jakaś jesteś... chudsza?"
;-DDD
kłamie oczywiście, ale jak słodko :D
Dzisiaj w menu było:
śniadanie: jajko na miękko, trzy kromeczki schulstad,
sałatka warzywna, 3 rzodkiewki,
pół pomidora, pół kwaszonego ogórka;
obiad: 1/4 duszonego fileta z warzywami, spora łyżka dzikiego, gotowanego ryżu,
sałatka warzywna;
kolacja: kurcze nie jestem glodna, ale zjem kilka marchewek może za godzinke, dwie.
W międzyczasie: dwie kawy z mlekiem i już.
Na wieczór pewien bezpieczny sport (i nie chodzi o afirmację,0) ;,0),0),0)
Cieszę się, że jutro poniedziałek, bo będzie łatwiej.
-----------------------------------------------------
Stałam się monotematyczna, a przecież moje życie się kręci nie tylko wokół (nie,0)jedzenia.
Myślałam sporo o tym co zrobić, żeby jakoś rozkręcić ten swój interes.
Idzie owszem lepiej, niż np. rok temu, ale ciągle nie wystarczająco.
Zaprojektowałam dzisiaj ulotkę reklamową. Często klienci mówią, że nie wiedzieli
o tym czy o tamtym i dlatego nie zdecydowali się wcześniej. Trzeba im informacji.
Myślę, że będą efekty, ale na wszelki wypadek afirmuję ;,0),0),0)
Mam dużo optymizmu. Dziwne, bo zewsząd wmawiaja nam jak powszechna jest "jesienna depresja".
Nie odczuwam tego jakoś. Dziwaczna jestem chyba ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 18:37 / 26.10.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ciach i wszystko jasne! ;D
Którą kobietą z "Ally McBeal" jesteś? Test by ::DarthKicia::
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:15 / 26.10.2002 link komentarz (7) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chyba za dużo myślę o jedzeniu. Ciagle kombinuję co mam zjeść i kiedy.
Może się uspokoi to jak juz będę miała wyrobione nawyki dotyczące nowego sposobu odżywiania.
Póki co do swojej kolekcji produktów smacznych i niskokalorycznych dodam:
1. Sok wielowarzywny - Fortuna - w 100 g 30 kcal (skład: woda źródlana,
przecier z selerów, cebuli lub porów, marchwi, papryki czerwonej, pietruszki i czosnku,
koncentrat pomidorowy, zagęszczony sok z buraków ćwikłowych, i inne,0)
zawiera: witamina C, A, potas, wapń. Jest bardzo smaczny.
2. Sok przecierowy Clippo (butelki 0,75l,0) Bardzo smaczny, zawiera sporą
ilość błonnika i niestety ciut cukru 40 kcal/100 g; witamminy: A,C,E.
Przyglądałam się dzisiaj zielonej soczewicy (wczoraj też, przedwczoraj też ;,0) ,0).
Postanowiłam kupić. Mam juz przepis, jak ją przygotować, żeby była zjadliwa.
Następnym razem :,0) | 10:37 / 26.10.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Najtrudniej jest w weekendy (sprawdzone!,0).
Gdy jestem w pracy nie mam pod ręką pełnej lodówki ;,0)
W dodatku rodzinka nie jest na diecie. Mimo wszystko jedzą to co ja, ponieważ są to smaczne rzeczy :,0)
Oczywiście wszystko w odpowiednio większych ilościach.
Dzisiejsze menu:
śniadanie: puszka flądry w pomidorach (240 kcal,0) + dwie "kromki" pełnoziarnistego chleba
Schulstad Fitness (120 kcal,0) + sałatka warzywna (ok 50 kcal,0) + herbata bez cukru
łącznie około 400 kcal
obiad: łyżka ugotowanego dzikiego ryżu (mieszanka ryżu dzikiego - 15% z ryzem parabolicznym 85%,0)
+ duszona mieszanka warzyw (hortex - leczo,0) + sałatka warzywna + 3 małe kostki duszonego fileta z kurczaka
łącznie na oko około 500 kcal
kolacja: jaka kolacja?
w międzyczasie jeszcze: marchewki surowe, jedna kawa z mlekiem i słodzikiem, woda niegazowana, jabłko.
łącznie w ciągu całego dnia około 1200 kcal.
Spostrzeżenia: 1. chleb jest wysokokaloryczny, ale ten konktetny zawiera dużo błonnika i stosunkowo mało
węglowodanów i ma tę zaletę, że jest smaczny.
Ogólnie polecam chleby Schulstad (tak sie chyba to pisze,0), zamierzam kupic dzisiaj jeszcze pumpernikiel.
2. ndw - jest lista dyskusyjna pl.misc.dieta gdzie baby odchudzają się głównie
metodą Mountignac, (zwana Monti, lub MM http://montignac.tk też jest kilka informacji.
Prawdę mówiąc jestem zbyt leniwa, żeby sie przyłączyć, wolę tę swoją juz raz wypróbowaną dietę :,0),0)
tzw metodę hihi irish_coffe ;D
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 23:41 / 25.10.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze na temat wiadomy :,0)
Oczywiście zdanie wszystkich wezmę pod uwagę, jedno się nie zmieni: mam wielkie pragnienie schudnąć.
Mam też nadzieję, że na pragnieniu się nie skończy ;,0)
Dora masz rację, nie jest łatwo. Z gratulacjami poczekaj :,0),0),0)
lavinia, afirmacja pomaga, daje słowo, że w tym przypadku jak najbardziej :,0),0)
Ale jakbyś się chciała przyłączyć do kółka odchudzającego to zapraszam hihihi..
ndw, wiesz moze fajnie jest jak jest, ale te ciuchy leżące odłogiem w szafie :( musze się do nich dopasować :,0)
zbirkos :,0) no fajna, taka elektryczna, szkoda że nie działa ;DD
Nina dziękuję, będę uważała
trust właśnie w tym sedno sprawy :,0) dzięki :,0)
--------------------------------------------------------------------
No lecę trochę poćwiczyć hihi.. (jestem scupła, scupła...,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 19:12 / 25.10.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Diety dzień drugi.
Twarda jestem jak głaz. :,0)
Od rana jem marchewkę.
Śniadanie: 4 małe daktyle, 3 małe marchewki;
drugie śniadaie: kawa z mlekiem i słodzikiem;
obiad: serek wiejski 200g, duża marchewka
podwieczorek ;,0) : musująca multiwitamina;
planowana kolacja: jajko na twardo, pół posolonego awocado :,0),0),0)
mała kromeczka pełnoziarnistego pieczywa.
Wiem awocado jest tłuste, ale tak uwielbiam :,0) Zresztą trzeba jakieś tłuszcze jeść, nie? ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------
Historia mojego odchudzania:
W ciąży ważyłam ponad 90 kg :DD
Wyobraźcie sobie kobite, 174 cm wzrostu plus nie za niskie buty i prawie 100 kg :D wielki brzuch w tym :,0)
Po wykluciu się 4,5 kg pisklątka i powiedzmy jakimś tygodniu-dwóch, ważyłam ciut ponad 80 kg.
Następnego dnia po porodzie przyszła do mnie przyjaciółka mojej mamy (położna,0).
Poklepała mnie po brzuchu i powiedziała: "wiesz kochanie, dziewczyna w Twoim wieku, nie może sobie pozwolic na takie brzuszysko,
jak tylko wyjdziesz ze szpitala, prosze mi ćwiczyć!" To dziwne, ale Jej słowa bardzo zapadły mi w pamięć.
Był to październik 1992. Miałam wtedy 20 lat.
Mała znalazła się w szpitalu w innym mieście, (osobna historia,0) karmienie samo odpadło.
Zaczęłam ćwiczyć, głównie gimnastykowałam sie w domu. Chodziłam w szortach i KAŻDĄ chwilę:
pac na podłogę i nożyce, brzuszki... na okragło. Dieta niskotłuszczowa, zero słodyczy
i opierająca się na zasadzie MŹ (mniej źreć,0).
W czerwcu 1993 ważyłam 51 kg :,0)
Oczywiście przestałam się katować i podskoczyłam do 53-55 i tak mi zostało na długo.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 23:52 / 24.10.2002 link komentarz (8) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dieta ach dieta! :,0),0),0),0)
Wzięłam sie za siebie poważnie.
Mam 174 cm zwzrostu i około 65 kg wagi. Moja idealna waga sprzed 5 lat to 54 kg.
Mój ideał! Mój cel!
Dojrzewałam do decyzji dość długo. Z przerażeniem stwierdzałam, że ciuszki
nie pasują już na mnie. W końcu zostałam w jednych spodniach nie licząc jeansów i sztruksów
w sporych ilościach, którymi obdarowywuje mnie były mąż posiadający sklep z takimż asortymentem
z byle okazji :D to miłe.
Za każdym razem dowcipnie pyta jaki tym razem rozmiar (chociaz wędruje od 28 do 30 tylko póki co,0).
Tak więc postanowione! Zamierzam zrzucić około 10 kg.
Niestety nie wiem ile ważę dokładnie, moja całkiem nowa waga przestała działać, mam nadzieję że nie z przerażenia ;,0)
Dzisiaj był pierwszy dzień. Właściwie decyzję pomogła mi podjąć koleżanka (internetowa,0),
która też podjęła taką decyzję :,0) W kupie raźniej ;,0) Będziemy się wspierać :,0),0),0)
Dzisiejsze menu dnia składało się z:
1. śniadanie: kawa z mlekiem i slodzikiem,
2. drugie sniadanie: multiwitamina musujaca ;,0)
3.obiad: 150 gramowe opakowanie twarozku wiejskiego,
4. kolacja: pół wędzonej makreli, jedna mała kromeczka pełnoziarnistego, ciemnego pieczywa,
jeden pomidor z bazylią, + malenki kawalek melona
KONIEC dzisiejszego jadłospisu
potem pół godziny przed lustrem (to zamiast gimnastyki ;,0),0) ,0) z afirmowaniem chudości ;,0)
(jestem szczupła, bardzo szczupła i takie tam ;,0),0),0) ,0)
Kupiłam 5 kg worek marchewki i zamierzam się nią paść razem z moim króliczkiem ;,0)
Rodzina nawet zareagowała prawidłowo i obiecała nie spożywać w mojej obecności
słodyczy i takich tam trucizn ;,0) Powiem więcej: obiecała mi na urodzinki
sokowirówkę :,0),0)
Tak więc teraz, jak już obwieściłam całemu światu, nie mam odwrotu. :,0)
Trzymajcie proszę kciuki :,0) Będę zdawała relacje systematycznie,
ale ważyć zamierzam sie raz na tydzień :,0)
Niestety w związku z nogą nie mogę ani biegać, ani jeździć na rowerze, ani pływać :(
będę za to afirmować hihihi...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 15:12 / 24.10.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znalazłam gdzieś, pasuje mi jak ulał.
Zabiegi
Operacja wyrwania jezyka
bywa bolesna,
lecz przeprowadzona w normalnych warunkach
przebiega zazwyczaj pomyslnie
i juz po kilku godzinach
zostaje tam zaledwie biala kropka.
*
Operacja wyrwania skrzydel
znajduje sie jeszcze
w stadium eksperymentu.
Mamy za soba
kilka udanych prob,
zdarzaja sie jednak (rowniez,0) nieszczesliwe wypadki.
*
Operacja wyrwania serca
przeprowadzona w normalnych warunkach
jest calkowicie bezbolesna.
Trwa od dwoch do trzech minut.
Zostaje po tym blizna,
zwana rowniez swietym spokojem.
Agnieszka Osiecka
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:43 / 24.10.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się dobrać do nloga.
Strasznie dawno nie pisałam. Niby ktoś tam wiedział, że działa,
ale po co komu ułatwiać życie i wyjaśniać? ;D
Dojrzewam do decyzji skasowania nloga.
Zbyt wielu znajomych czyta i obawiam się, że nie chcąc ich zranić (te moje złośliwe uwagi ;,0) ,0)
nie będę pisała tego co myślę. Bez sensu.
Wczoraj miałam ciekawych gości. Jak ja lubię porozmawiać z inteligentnymi ludzmi.
Myślałam dużo i doszłam do smutnego wniosku: prawdziwych przyjaciół zdobywa się w szkole
(w sensie: w młodości,0).
Ciekawe, że pomyślałam o tym i dostałam sms'a od przyjaciółki z czasów szkolnych :,0),0),0)
Ciekawe jest to, że wysłała go zupełnie bez jakiegoś powodu, ot tak.
Wracając do wczorajszych gości, jeden z nich (nawiasem mówiąc szalenie przystojny facet,0),
powiedział coś co jakoś głęboko utkwiło w mojej swiadomości.
Całą noc rzucałam się na łózku i myslałam o tym.
Nie napiszę o co chodzi, było to coś dziwnego z pogranicza magii. Nie wierzę w głupoty,
ale to jakoś we mnie zostało.
własciwie został strach, że to moze byc prawda.
Mężczyzna ten jest bardzo charyzmatyczną osobą, ma wiele doświadczeń
i warto od Niego się uczyć. Dla wielu osób On jest guru. Schlebia mi jego przyjaźń.
Pojawił się w najlepszym momencie jakim mógł. Do doła nie doszło :,0) heh...
Z "magicznych" rzeczy, namówił mnie na praktykę afirmacji. Własciwie mi wmusił hihi...
Lecę organizować ulotki na kampanię wyborczą OMC teścia. ech...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 12:05 / 29.09.2002 link komentarz (6) | Otóż jestem feministką :,0)
Zadziwiające. Jestem feministką, ponieważ nie podoba mi się jak facet bije swoją żonę.
Ponieważ denerwuje mnie, że mąż sąsiadki zachowuje się jak ostatni .hmm..
i wrzeszczy na Nią z byle powodu (bo Ona położyła łyżkę do zupy z lewej strony talerza, bo...,0).
Normalnie ja feministka jestem [tutaj uśmiech szeroki kota Gerfilda].
Wychowywałam się bez ojca, więc nie miałam tego „wzorca rodziny”
jaki miały moje koleżanki. Moja wyobraźnia, zdrowy rozsądek i moc dobrych
książek kazały mi wyobrażać sobie taki układ jako układ (później poznałam tę nazwę,0) partnerski.
Chciałabym zobaczyć swoją minę, gdy jako 16 letnie dziewczę wybrałam się z chłopcem
pod namiot i po tygodniu ów osobnik wręczył mi woreczek pełen skarpetek
i majtusiów do uprania (z miną pt. „widzisz trzeba było wcześniej, teraz ci się uzbierało!,0) :DDD
Oczywiście przegnałam go do diabła i wtedy jak i ze swojego życia.
Czyli już wtedy nie wiedząc o tym byłam feministką.
Co więcej powiem też,
że mój osobisty osobnik_niezakontraktowany (ONK,0) też (jako zmywający naczynia
i robiący pranie,0) jest feministą. Prawdę mówiąc przyznaję to z niechęcią,
gdyż ktoś może się zgłosić po jakieś składki członkowskie, ale niech tam!
Jesteśmy bandą feministów, obiady gotujemy na zmianę, a czasem żerujemy na „Turkach”
czy innych „Gyrosach”. Pranie robi ten, kto akurat robi pranie, odkurza,
zmywa też każdy różnie. Reszta wg predyspozycji. Ale nie chodzi o predyspozycje
przypisane płci, tylko o predyspozycje tzw osobnicze. Ja zajmuję się domowymi
kwiatami i sprzątam na półkach, on robi zakupy (te ciężkie siaty,0).
Tak więc żyjąc sobie tak jak nam wygodnie i jak chcemy jesteśmy bandą feministów
i dobrze nam z tym. Polecam wszystkim :,0) | 16:19 / 26.09.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
telewizornia
Wczoraj przypadkowo trafiłam na jakis nowy (?,0) teleturniej (tvn? polsat?,0)
o bliżej nie znanych mi zasadach. Pan_Prowadzący (łysy facet,0) zapytał pania uczestniczkę
która miała blond włosy, czy lubi dowcipy o blondynkach. Wstrzymałam
na moment oddech i w myślach podpowiadając (zapomniwszy, że program nie jest na żywo,0):
"nie proszę pana, lubie tylko o łysych facetach" czekałam na ciąg dalszy.
Niestety uczestniczka zmieszana wspomniała coś o farbowaniu. ? :-/ ? (to wyraz mojej konsternacji,0)
Jako, że mam ten sam kolor włosów zaczęłam sobie przypominać sytuacje,
kiedy rezolutni znajomi ubawieni po pachy własną błyskotliwością i żartem
że hoho hihi, puszczając porozumiewawczo oko mówili "a tego dowcipu nie opowiem, bo o blondynkach
i mógłbym kogoś urazić bułahahaahaa"
Kompleksów nie mam, ale chamstwo jest chamstwem.
Nawet zawoalowane lub wynikające z braku wyobraźni.
Nie toleruję też dowcipów o "żydkach w obozie koncentracyjnym". Może jestem dziwna.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 13:19 / 26.09.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
budowaaa...
- - - - - - - - - - - - - - -
Temat rzeka ;,0)
Wczoraj panowie od dachu obili z dwóch stron daszek nad wykuszem
dwoma płatami burej blachy. Z kamienną twarzą poszłam sprawdzać jak inni panowie zamontowali okna.
Okna w wykuszu są większe niż się spodziewałam, bardzo dobrze. Będzie jasne miejsce do jedzenia :,0),0),0)
Okno w kuchni za to jest mniejsze niz myśłałam :-/
No ale moja wina, sama zmniejszyłam. Cos za coś.
Oczywiście okazało się, że dwa z 10 okien nie zamykają się jak trzeba.
Po sprawdzeniu okien wyszłam jeszcze raz popatrzeć na dach nad wykuszem.
Z pieczołowitościa wybierałam kolor deski obiciowej i podbitki, W końcu zdecydowałam się
na "sosnę oregońską" (komus to coś mówi? to taki kolor rudo-pamarańczowy :,0) ,0)
a oni mi to zabili burą blachą. Szybka decyzja: odbijać mi to blaszysko!
Kłaść zamiast tego rynny pod kątem! ufff.... twarda sztuka jestem.
Zaczynam bronić tego gniazda jak lwica... bosz... nie poznaję siebie! :,0)
Po wszelkie porady budowlane do mnie jak w dym! :,0),0),0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 12:51 / 23.09.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 19:10 / 16.09.2002 link komentarz (6) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wyobrażenia?
Znowu natchnionam przez Trust :,0)
W ogóle zauważyłam, że często jakoś te swoje trzy grosiki wtrącam. Wybaczcie :,0)
Zdarzyło mi się kiedyś być bywalcem pewnego miejsca w internecie.
Grupka ludzi często rozmawiających ze sobą. W końcu postanowiliśmy zrobić mały zlocik.
Był rok 2000, długi, majowy weekend, Ustroń.
Ludzie z wielu miejsc kraju. Siedzieliśmy pokaźną grupą w knajpce
i czekaliśmy na ostatnią dobijającą osobę.
Zaczęła mi machać już z daleka. Nigdy wcześniej się nie widziałyśmy.
Rzuciła się na mnie z uściskiem i słowami: "moja Renia kochana, moja ..... (tutaj nick, nie mój,0)".
Ależ Irenko, ja nie jestem .... :,0)
Heh... dlaczego myślała, że ja to jestem ona? :,0)
Ta "ona", to całkowite moje przeciwieństwo. Mała, drobna, czarna. Ale nie tylko fizycznie.
Dość, że powiem, że ich znajomość się urwała, nasza przetrwała do dzisiaj.
Może to tak jest, że cos jednak jest w tym wyobrażaniu sobie,
jeśli jest inaczej, to może i wszystko jest inaczej?
Oj, coś dzisiaj gmatwam proste sprawy. Chodzi mi o to, że czasem... Boże, o co mi chodziło? :DDDDDDD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:47 / 13.09.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wklejam ...
To co dzisiaj widzę napełnia mnie niesmakiem. Zgoda - zginęło około 3 tysięcy niewinnych ludzi.
Szkoda tych ludzi - zgoda. Powinniśmy uczcić ich pamięć - zgoda.
Ale czemu ma służyć tak paradne obchodzenie tej rocznicy?
Przecież ani rocznica Powstania Warszawskiego ani rocznica wybuchu
II Wojny Światowej nie były u nas tak uroczyście obchodzone!
Dzisiaj TVP1 nadała około południa film dokumentalny o Polakach z Nowego Jorku
i ich przeżyciach sprzed roku. Jeden z nich powiedział coś w tym rodzaju:
"Dla Amerykanów nie jest to żadna narodowa tragedia, jakich Polska ma wiele
w swojej historii. To raczej osobista tragedia tych wszystkich ludzi,
którzy zginęli bądź stracili tam swoich bliskich. W Powstaniu Warszawskim zginęło 300 tysięcy ludzi.
Amerykanie nie wiedzą o tym i tak naprawdę nic ich to nie obchodzi".
Wyrazem poparcia czego są dzisiejsze obchody? Wyrazem poparcia kraju,
który wbrew wszystkim chce rozpocząć kolejną wojnę? Wyrazem solidarności z tymi,
którzy tam zginęli? W samych Stanach co roku wielokrotnie więcej ludzi
jest mordowanych, ginie w wypadkach, umiera tragicznie. A kto z nas dzisiaj
pamięta, że przez zaniedbania ONZ, USA i całego "cywilizowanego"
świata w 1994 roku zostało w Rwandzie wyrżniętych maczetami ponad milion ludzi,
a ponad 2 miliony musiały uciekać za granicę żeby ratować własne życie?
USA i reszta nie miały tam żadnych interesów, więc tak naprawdę palcem nie kiwnęli.
A niektóre zachodnie kraje wysyłały tam jeszcze broń. A kiedy doszło do tej rzezi
głównym zmartwieniem amerykańskich władz było to, że ta wiadomość może źle wpłynąć
na wyborców przed zbliżającymi się wtedy wyborami. Kto zapali świeczkę temu ponad
milionowi niewinnych ludzi zamordowanych za cichą aprobatą reszty świata?
Kto zapali świeczkę tym milionom ludzi, którzy umierają codzień,
bo nie ma dla nich szczepionki za 50 centów? (a 368 najbogatszych osób świata
posiada majątek równy dochodom blisko połowy ludności naszej planety,0).
Kto zapali świeczkę tym ludziom, którzy umierają z głodu? (ktoś policzył,
że na świecie co 4 sekundy umiera z głodu człowiek - a "cywilizowany" świat walczy z nadwagą,0).
To co się dzisiaj dzieje w mass mediach i na całym świecie to ogromna przesada,
granicząca z jakimś dziwactwem, to jakiś koszmarny show. A wszyscy tańczą jak im zagrają...
bo nie wypada inaczej, bo musimy pokazać jacy jesteśmy dobrzy i solidarni. Solidarni z kim?
Solidarni z czym? Teraz poprzemy USA w wojnie, w której być może zginie nie
3 tysiące a kilkadziesiąt tysięcy niewinnych ludzi. Kim wtedy my będziemy, jakimi ludźmi?
Komu w ten sposób pomożemy? Mass media i tak nas urobią, że ta wojna jest dobra,
że służy bezpieczeństwu nas wszystkich. Nikt nie będzie liczył niewinnych ofiar.
Ktoś powiedział kiedyś o Wielkiej Brytanii: "Wielka Brytania nie ma przyjaciół,
Wielka Brytania ma interesy" - oto obraz dzisiejszego świata. Warto się jednak zastanowić nad tym,
na co tak naprawdę patrzymy i co tak naprawdę widzimy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 13:19 / 11.09.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dziennika kuternogi bez gipsu ;,0)
- - - - - - - - - - - - - - -
A... troszkę mnie nie było, koncentrowałam się na własnym "jak mi źle i niedobrze".
Gipsu juz nie ma i nawet po przepisowych 14 dniach zaczęłam lekko stąpać.
Najpierw bolesne mrowienie, a potem ok. Kuleję troszkę. Noga nadal posiniaczona
i opuchnięta, ale każdego ranka widać, że z dnia na dzień jest lepiej.
Był brat z młodym. Mieli radochę, a raczej młody, który jest fanatykiem motoryzacji,
bo pierwszy raz był na Rajdzie Wisły. Mi z racji gipsu sie upiekło ;,0)
W sobotę wybraliśmy się na targi budownictwa do Bielska (Bielska-Białej - przypis dla Misiczki,0).
W pewnym momencie pan, który poruszał sie pomagając sobie jedną kulą, a który
wyglądał na stałego pensjonariusza dworca głównego,
skinął mi porozumiewawczo :DDDDDD
Byłabym wściekła, że musiałam się tyle nachodzić (chodzić?,0), gdyby nie to,
że złapaliśmy niezły kontakt na meble kuchenne. Nie tanie, ale bardzo ładne.
ech... nie żebym znowu zaczynała o budowie... ;,0),0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 11:52 / 06.09.2002 link komentarz (7) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hahaha... niespodziewajka :,0)
Około 15 zadzwonił telefon "czeeeeść jestem pod Częstochową, moge wpaść na kawę?"
"Guuuuutek? iiijasne, to widzimy się za dwie godziny?"
Rzeczywiście za niecałe dwie godziny dzwoni domofon.
Kolega Łorsowianin w delegacji ;,0)
W tak zwanym międzyczasie dziecko jedyne zapuściło gg.
Piszę do koleżanki sympatycznej(KS,0), oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów:
-Gutek tu siedzi
KS- na gadu-gadu?
-na dupce siedzi!
Trzeba Wam wiedzieć, że Guutek jest jedną z duszyczek poznanych przez internet
(czy też: dzięki internetowi,0). Znamy sie juz parę lat.
Odwiedziny objęły obowiązkową lustrację budowy ;,0) (hiehiehie,0), potem znalazły się ciasteczka,
a ONK wyczarował pyszny obiad (nawet fajnie mi z tą nogą ;,0) ,0)
Ponieważ gość spieszył dalej wsiadł w auto i teleportował się we świat.
Lubie takie niespodziewane naloty (przynajmniej nie kombinuję pół nocy co
ugotować i nie rzucam się na odkurzacz jak wściekła,0) ;,0)
A dzisiaj kolejni goście: przyjeżdża mój BIG brat z synem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:05 / 03.09.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
opowiadana już historia - wybaczcie osoby znajome, wiem, że znacie (chyba,0)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Korytarz był długi i ciemny. Zastukałam do drzwi, ale pokój był pusty.
Usiadłam na ławce i postanowiłam poczekać. Obserwowałam goniące się pod sufitem muchy.
Nagle jak duch byłego Bożego Narodzenia
pojawił się przed moimi oczami obraz babci w jej ogrodzie, wśród różowych malw,
pouczała mnie że mam ją fotografować tylko, gdy jest uśmiechnięta.
Dom babci był drewniany i niektóre jego części pamiętały czasy II wojny.
Zbudował go jej mąż. Mąż którym nie zdążyła się nacieszyć.
Brzemienna została sama z córką i nienarodzonym jeszcze synem.
Pierwsze dni wojny już na zawsze zmieniły jej los.
Dom, sad i kawałek ziemi to wszystko co miała poza dwójką dzieci.
Mieszkanie podzieliła na pół i zamieszkała z dziećmi w jednej z nich,
drugą wynajęła i to było jej główne źródło dochodu.
Okupacja budziła w niej lęk o dzieci, za każdy dzień dziękowała Bogu.
Mimo tego strachu ukryła w piwnicy na długie miesiące żydowskich uciekinierów.
Wstawała wcześnie i wędrowała na kilka godzin w pole. Wieczorem sprzątała gdzie ją chciano:
raz na poczcie, czasem w stołówkach. W stołówkach było najlepiej,
bo dostawała darmowe obiady i przynosiła je dzieciakom. Mijały lata,
a Ona każdego dnia szła rano do ciężkiej pracy i wracała wieczorem.
Potem została sama w swoim domu bez wody i ogrzewania. Nie chciała go opuścić.
Ogród był wszystkim, całym jej życiem. Pamiętam, gdy w szpitalu zaskoczyłam pielęgniarki
nad jej łóżkiem, gdy leżała już z niewidzącym wzrokiem.
Jedna mówiła podniesionym głosem do drugiej: "No i po co dajesz jej pić?!
Jak im się daje pić, to sikają i potem trzeba znowu pościel zmieniać!"
* * *
Podałam kobiecie dowód osobisty. Wyrwała z niego zdjęcie i oddała mi razem z aktem zgonu.
To wszystko co mi po niej zostało. To zdjęcie, ta opowieść i trochę żalu w sercu,
że niektóre bajki kończą się tak źle jak się zaczęły.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 12:21 / 03.09.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dziennika irish z nogą w gipsie (?,0)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzień dziewiąty - zdjęcie gipsu.
Noga bolała mnie bardziej niż pierwszego, drugiego itd dnia. Zostałam sama
w domu (po pracy,0) i pomyślałam: a co tam, w końcu to nie złamanie.
Wzięłam nozyczki w dłoń i zabrałam się dziarsko do roboty.
To co ukazało się moim oczom przeszło moje... a co ja tam, oszczędzę Wam makabrycznych szczegółów.
Powiem tylko, ze moja stopa wyglądała jak nadmuchany balonik uformowany na kształt
ludzkiej stopy, w dodatku w fioletowo-czerwono-czarno-zielone ciapki. Masiakra.
Padłam na kanapę i zaczęłam się zastanawiać czy nie będę pierwszym w dziejach
medycyny przypadkiem. Już widziałam nagłówki w gazetach: "Amputacja stopy po zwichnięciu, prawda i mity",
"Przypadek amputacji w miejscowości S
przyczyną wizytacji
z ministerstwa w Cieszyńskim szpitalu". (eee.. ten ostatni za długi ;-,0) ,0)
Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do ONK: słuchaj kup mi bandaż elastyczny
i dzwoń do M. jedziemy, musi obejrzec moja noge!
ONK zobaczywszy stopę o mało nie zemdlał.
Inaczej niż lekarz, króy powiedział tylko: no ta nóżka mi się nie podoba,
nie żeby całkiem :D ale te paluszki coś sine.
Przepisał mi jakies tabletki, dwa komplety 2 maści (za jedyne 120 złociszów,0)
i pobłogosławiwszy za zdjęcie gipsu, nie wziąwszy ani grosza (ee.. przysługa za przysługe kochani,0)
wygonił do apteki.
Mam nadzieję, że Was nie zniesmaczyłam (za bardzo,0).
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 22:56 / 02.09.2002 link komentarz (9) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O czym? Wy mi powiedzcie
Zajrzałam na forum, aby zobaczyć jak osoby intelektualnie bardziej
zaawansowane wyrażają swoje myśli. Bo o ile nloga czyta sie na różnych poziomach
to sądziłam, że już na formu wypowiadają się osoby, które mają coś do powiedzenia
(o naiwna!,0). Moją uwagę zwrócił szczególnie sposób traktowania osób
nie zorientowanych w tutejszych obyczajach i zadających niewygodne pytania
typu: jak coś wpisać na nlogu, albo jak zmienić skina. Za takie pytanie można zostać wyzwanym od debili i ostatnich sierot :DDD
Postaniwiłam sprawdzić o co chodzi. Pytanie starałam się sformułować w sposób
żartobliwy pozwalający na równie żartobliwą odpowiedź. Na wysokości zadania stanęła
tylko jedna osoba. Fakt, że ktoś pyta o działanie istniejącego przycisku
"skiny" nie jest jeszcze dowodem na to, że z nim coś nie w porządku,
albo że ma za wysokie wymagania (dziwne, że chce żeby działało skoro jest,0).
Jestem dużą dziewczynką i zajmowałam się zawodowo szkoleniami.
Z doświadczeń moich i moich przyjaciół wynika stwierdzenie, że nie ma głupich
pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Jak w szkole.
Myślę sobie, że gdyby były faq,
albo informacja umieszczona w widocznym miejscu to moznaby się denerwować powracającymi
pytaniami. A tak myślę, że to zwykła chęć okazania wyższości i chyba czegoś jeszcze... ;,0)
No to chyba już sobie sama odpowiedziałam na zadane pytanie. Hihihi...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:57 / 01.09.2002 link komentarz (6) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O czyms w rodzaju "iskry od Boga".
Fryzjer.
Zanim wyprowadziłam się z miasteczka K. miałam tam "swojego" fryzjera.
Fryzjer ten - Pan A. (starszy dwa lata,0), posiadał zdolność polegającą
na tym, że wystarczyło iż dotknął ręką włosów, ruszył dwa razy nożyczkami
i każda czesama "głowa" była zachwycona. Bardzo często szłam do niego
i na pytanie "to jak strzyżemy?" odpowiadałam: "nie wiem, proszę coś wymyślić".
I wymyślał. Zawsze wychodziłam bardzo zadowolona.
W jednym z wywiadów dla lokalnej
gazety mówił, że własnie to najbardziej lubi: gdy klientka nie robi
założeń tylko ufa mu. Kolejki ustawiały sie
na kilka dni do przodu.
Chyba wiedział, że jestem bardzo zajęta, bo prawie nigdy,
gdy weszłam z ulicy nie powiedział mi, że nie ma dla mnie czasu.
On nie był rzemieślnikiem, On był artystą.
Niedawno przed wyjazdem do miasteczka K. zadzwoniłam, żeby się umówić na strzyżenie.
Niestety okazało sie, że jakiś czas po mnie, Pan A. równiez opuścił miasteczko K.
Plotki głoszą, że wyjechał robić karierę na zachodzie. Nic dziwnego.
Tak więc wychodząc wczoraj od fryzjera, płakałam w samochodzie, bo to co zrobił
z miomi włosami wołało o pomste do nieba. Być może byłam rozpuszczona przez Pana A?
A może nie ma już prawdziwych fachowców? W każdym razie rozważam zapuszczenie
włosów do pasa ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:34 / 01.09.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dziennika irish z nogą w gipsie
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzień siódmy - fryzjer.
Założyłam czarną (dosyc krótką,0) sukienke na ramiączkach
i wybrałam się do fryzjera. ONK zaparkował jak nalbliżej mógł, więc pokuśtykałam
sobie rześko. Gdy wychodziłam, idący ulicą pan powiedział głośno: "o jak biedna paaaani"
:DDDDD
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 15:25 / 01.09.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dziennika irish z nogą w gipsie
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzień piąty i szósty - praca.
Generalnie nie jest tak źle. Najgorsze jest zejście ze schodów (2 piętro,0)
i wejście na schody w biurze (juz tylko 1,0). Teoretycznie miałam przyjść
"tylko na chwilkę kochanie", a siedziałam cały dzień. Na szczęście praca siedząca,
a goście sami robili sobie kawę (nie ma jak dobrze wychować klientów ;,0),0) ,0).
Droga powrotna też schody, schody :( Mam odciski na dłoniach. Ale tydzień jakoś
mija i jeszcze chwilka, a będzie półmetek.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 18:14 / 28.08.2002 link komentarz (21) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O (nie,0)tolerancji? czy może jeszcze czymś innym...
Jak zapewne wszyscy wiedzą wczoraj była awaria nloga. Jedyne co zdążyłam zrobić,
to otworzyć nloga osobnika zanlogowanego jako milczekbunny. Milczek jest gejem
czego nie ukrywa i jak wszyscy geje walczy o tolerancję.
Czy to z powodu awarii, czy też dlatego, że tekst był dosyć inteligentny,
przeczytałam od poczatku do końca. A może to odmienność mnie zainteresowała,
może czytałam jak książkę przygodową wiedząc, że mi się nic takiego nigdy nie przytrafi.
W każdym razie w jakimś tam miejscu trafiłam na taki tekst w którym chodziło o to, że
facet widzi innego, który mu się podoba, ale on jest heterosexualny i mówi
coś w rodzaju: "szkoda go dla tej laski". rozumiecie? że niby taki fajny facet
i marnuje się przy kobietach. Pytanie o orientację sexualną traktuję jak
pytanie o ulubiony kolor. Lubisz zielony? Fajnie, chociaż ja wolę granatowy.
To wszystko. Co innego,
gdy Ty mówisz mi, że szkoda takiej ładnej szafy pomalowanej na granatowo.
Czujesz te niuanse? To brzmi pejoratywnie.
Inny przykład. Będąc nastoletnim dziewczęciem miałam wielu przyjaciół z tak zwanej
subkultury. Jeździło się do Jarocina, a jakże.
Często słyszałam pogadanki o tym jak to ludzie sa nietolerancyjni i oceniają
innych po ubiorze. Często tez byłam świadkiem wyśmiewania przez owych zbuntowanych:
gostków w garniturkach. Coś mi się tutaj nie zgadzało. Jak można robić coś z czym
się walczy (niby,0). Teraz rozumiem, że to nie chodziło o sprawę i sprawiedliwość tylko
raczej o udowodnienie prawdziwości powiedzenia, że racja jest jak dupa: każdy ma swoją,
oraz o Pawlakowej (czy tez Kargulowej?,0): sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Tak więc nie mam nic do gejów, prawdę mówiąc nie interesuje mnie kto z kim i jak.
Pod warunkiem oczywiście, że jest też na odwrót.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:35 / 28.08.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dziennika irish z nogą w gipsie
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzień trzeci - zakwasy.
Po wczorajszym brykaniu o kulach mam kupę zakwasów, na tzw motylach, bicepsach
i chyba tysiącu innych małych mięśni. Nikt tez wcześniej nie wspominał,
że zrobią mi się odciski na dłoniach (narzekam?,0).
Co do reszty: nie prawdą jest, że jest inny (równie skuteczny,0) sposób na przyniesienie
sobie kawy z kuchni na kanapę niż zasuwanie z nią na klęczkach. Należy uważać, bo zwykle
w połowie drogi, uświadamiając sobie komizm sytuacji mozna dostać głupawki łamanej
przez atak śmiechu i wylać kawę.
Nie prawdą jest, że sąsiedzi są wyrozumiali dla skakania po domu na jednej nodze.
Kopanie sąsiada gipsem jest raczej mało przyjemne dla nogi w gipsie. W każdym razie
o wiele bardziej nieprzyjemne niż dla sąsiada.
Prawdą natomiast jest, że nie dość, że każda czynność zabiera trzy razy tyle czasu
co zwykle to jeszcze trzy razy tyle wysiłku trzeba w nią włozyć.
Wczoraj ONK wręczając mi batonik mówi: teraz musisz uważać na jedzenie, bo masz mniej ruchu.
Wpychając Bounty do ust mówię: wcale nie mam mniej tylko na mniejszej powierzchni. Fakt.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 22:16 / 26.08.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O głupocie odcinek pierwszy nie ostatni.
Trafiłam niedawno oglądając telewizję, na program pt "Granice" (mam nadzieję,
że nie pomyliłam,0). Program opowiada o dzielnych polskich celnikach, którzy
uniemożliwiają przemyt papierosów, alkoholu i nie wiem jeszcze czego tzw mrówkom.
Odcinek który widziałam pokazywał jedną ze wschodnich granic. Gruba celniczka
szukała w nogawkach spodni, pod kapeluszem i różnych dziwacznych miejscach
przemycanego towaru (głównie chodziło o papierosy,0).
Tak się składa, że mieszkam w tzw strefie przygranicznej.
Wiem kto mrówczy i kto posuwa się do tego żeby w ten sposób zarabiać NA PRZEŻYCIE.
To nie są ludzie, którzy robia to na złość celnikom.
To są ludzie dla ktorych zarobienie tych 100 złotych tygodniowo daje utrzymanie calej rodzinie.
Głęboki niesmak - to to co czułam w związku z tą całą nagonką, upublicznianiem i wyśmiewaniem
tej biedy.
Tak się też składa, że znam kilku celników i WIEM jakie cuda bezkarnie
można przewozić przez granicę za parę złotych. Całe TIR'y towaru.
Takie afery jednak wychodzą rzadko, gdy trzeba sie czyms wykazac przed przelozonymi,
albo opinią publiczną.
Nie wiem ile srednio zarabia celnik, ale te chalupy ktore budują nie wygladają
mi na iloczyn wieloletnich dochodow przez srednią krajową.
Tak więc sprawę uważam za żenującą, a autorów programu za idiotów. Sorry Winetou.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:29 / 26.08.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dziennika irish z nogą w gipsie
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzień drugi - nauka lenistwa.
Kolejna rzecz, która wbrew pozorom nie jest łatwa.
Mam kilka nowych patentów na tzw życie codzienne.
po pierwsze nie wiem kto wymyślił dywaniki do łazienek. Nie był to ktoś kto musiał
brykac po domu o kulach ;,0)
Po drugie, naczynia zmywa się podstawiając pod prawe kolano stołeczek,
uprzednio wyrzucony na balkon, na pastwę żywiołów. Po 3 minutach ma się siniec,
więc wpada się na pomysł podłożenia poduszeczki.
Po trzecie, odkurza się przesuwając krzesło, na którym się siedzi.
Po czwarte mozna gotować klęcząc lub siedząc na stołku.
Po piąte do mycia podłogi, zrobienia zakupów i podania obiadu na stół
mozna zmusić swoje nieletnie dziecko płci żeńskiej.
Jeszcze jedna rzecz z wczorajszego wieczora. Mówię do Osobnika_niezakontraktowanego:
-Boże jak ja się cieszę, że mam zwichniętą nogę.
Dostrzegłam niezrozumienie malujące się na pyszczku.
-No chodzi mi o to, że niektórzy ludzie mają takie całe życie, a ja tylko dwa tygodnie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:32 / 26.08.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dziennika irish z nogą w gipsie
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzień pierwszy - nauka chodzenia o kulach.
Wrew pozorom nie jest łatwo, ręce nie przygotowane na taki ciężar (przemilczmy jaki,0),
w pierwszej chwili załamują sie w łokciach. Po kilku minutach jest ok.
Noga boli bardzo, zwłaszcza gdy jestem w pozycji pionowej.
Osobnik niezakontraktowany pyta: -kochanie, a jak będziemy TO robic teraz?
-Przeciez lekarz kazał mi trzymac noge powyżej klatki piersiowej - krztuszę się ze śmiechu.
Przed zaśnięciem pomyślałam jeszcze: no i kolejny plus sytuacji jest taki,
że nie muszę tej nogi depilować przez dwa tygodnie ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 22:28 / 25.08.2002 link komentarz (7) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i się dorobiłam.
W ramach udania sie na wycieczkę przemytniczą do Cieszyna, w radosnych
podskokach znalazłam się na... izbie przyjęć Cieszyńskiego szpitala.
Najzwyczajniej ześlizgnęłam się ze schodów wychodząc z domu i łup!
Prawa kostka w przeciągu 10 sek, powiększyła swój obwód trzykrotnie (nie przesadzam,0),
w życiu czegoś podobnego nie widziałam.
Najbardziej zdziwiła mnie pani robiąca zdjęcie roentgenowskie: nie zapytała mnie
czy przypadkiem nie jestem w ciąży, ani nie zaproponowała założenia ołowianego fartuszka.
Byłam w szoku i dopiero po fakcie uświadomiłam to sobie.
Na szczęscie okazało się, że to zwichnięcie z ogromnym krwiakiem.
Lekarz obraził się na mnie (poważnie!,0), bo powiedziałam, że nie ma takiej możliwości,
żebym nie poszła do pracy przez dwa tygodnie.
Noga w gipsie, a moi mili dogadzają mi na każdym kroku (narazie ;-,0) ,0). Postanawiam dostrzec pozytywne strony całej sytuacji i (a co!,0) biore urlop jutro,
a i pojutrze! ;,0) ech jak cudnie ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 02:07 / 25.08.2002 link komentarz (3) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No nie mówiłam tutaj jeszcze o tym, że buduję dom (w tym momencie wszyscy,
którzy mnie znają zamknęli w popłochu okna IE,0).
Obawiam się, że zanudzam swoje otoczenie mrożącymi krew w żyłach opowieściami
o workach cementu, wylewaniu fundamentów, wyborze koloru okien, dachówki i tynku...
Boże jaka ja jestem teraz mądra po tym wszystkim (no jeszcze nie wszystkim,0),
a jaka będę mądra jak ta budowa się zakończy... Mogłabym budować od nowa.
Moi znajomi i przyjaciele wyrobili juz w sobie (zapewne instynkt przetrwania,0)
zdolność nie słuchania na hasło "a na budowie...".
A budowa dynamicznie zmienia się z dnia na dzień i biorąc pod uwagę,
że została rozpoczęta końcem czerwca to jest nieźle. Na przyszłą sobotę robotnicy
obiecali mi gotową więźbę (pretekst do opijania,0).
Tak więc w tym tempie, zamierzam pić (znowu?,0) parapetowe w okolicach Wielkanocy 2003.
Dzisiaj w ramach aktywnego wypoczynku ;,0) porzadkowałam okolice budowy, a właściwie wyrywałam
bujnie rosnące tam pokrzywy. Oczywiście cała się poparzyłam (łącznie z twarzą,0).
No to tyle o budowaniu (na dzisiaj!,0) ;,0)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 21:19 / 23.08.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To może o jedzeniu.
O jedzeniu, bo kupiłam właśnie kilogram pysznych 'węgierek' :,0),0)
Jak wszystkim wiadomo nie każda fioletowa śliwka to 'węgierka'. Prawdziwe są nie za duże
i mają niepowtarzalny smak. Własnie smak.
Będąc dziewczęciem wypisałam sobie listę zalet, które muszę posiadać nie będąc
urodziwą (jak o sobie myślałam,0). Postanowiłam więc, być mądra, zaradna, pracowita,
miła, oraz umieć dobrze gotować (zgodnie z powiedzeniem 'przez żołądek do serca',0). Tak więc pracowałam "nad sobą" ;,0)
Na szczęście już w wieku latek około 18 odkryłam farbę do włosów, dzięki czemu
jako blondynka mogłam zrezygnować z części ambicji :,0),0) Troszkę gotuję, jestem samoukiem.
Uwielbiam bogato przyprawione potrawy (czasem tak ostre, że nie czuć smaku ;-,0) ,0)
ale... czasem wolę nie zjeść obiadu na rzecz cudnego lodowego deseru z likierem czekoladowym, popitego kawą :,0),0),0),0)
Zresztą nadal pielęgnowany kolor włosów daje mi prawo do wszystkiego. ;,0),0)
Dobra, ale to co chciałam napisać: lubię jeść, lubię sie delektować. No właśnie. :,0),0),0),0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:07 / 22.08.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie cierpię pogrzebów :(
Byłam na kilku w swoim życiu. Unikam o ile tylko się da. Nie wiem czy to jest taka
ucieczka przed świadomościa istnienia śmierci? Być może.
Dzisiaj najchętniej zabrałabym książkę lub laptopa i zaszyła się w kącie kościoła
udając skupienie.
Kiedy myślę o pogrzebie natychmiast przypomina mi się obrazek z pogrzebu mojego
ówczesnego teścia, króry umarł na raka płuc (odpalał jednego papierosa od drugiego,0).
Obrazek wygląda tak: otwarta trumna i spody butów, a na nich pomarańczowa naklejka z ceną.
Tyle wart jest człowiek.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
| 18:37 / 21.08.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trust dała mi do myślenia.
Nie po raz pierwszy o tym myślę.
MJZzW miała kiedyś takie przejście: Jej osobnik NK, coraz gorzej radził sobie z Nią,
ich dziećmi i życiem w ogóle. Postanowiła złożyć pozew o alimenty. Wspomnę przy okazji,
że zdarzenie to miało cudowny wpływ na tegoz osobnika: podziałało jak
wiadro zimnej wody wylanej na eb. Ale nie o tym chciałam.
Gdy słyszymy o tym, że ktos z naszych znajomych rozstaje się ze swoją
kobietą z którą ma dzieci, bardzo często żali się jakie to alimenty musi
płacić "tej ________ (tutaj wstawić odpowiednio obraźliwy epitet,0)".
Szczerze mówiąc nie zetknęłam się jeszcze (choć wiem, że tak bywa,0) z sytuacją
w której zasądzonoby alimenty na rzecz samej rozwodzącej się kobiety
czyli wymienionej ________. Ciekawi mnie dlaczego kochający tatusiowie odmawiają
prawa godnego zycia swoim dzieciom? Dlaczego walczą jak lwy o każde 10 złotych
alimentów? Dlaczego tak nienawidzą swoich dzieci? Wiem, że naraziłam się właśnie
tej porządnej części brzydkiej pci (wybaczcie!,0), ale mówię o tym co najczęściej
się zdarza. Sama będąc dzieckiem często podsłuchiwałam jak moja matka opowiadała
swoim przyjaciółkom jak mój ojciec bronił swoich pieniędzy. Ale to juz inna sprawa.
Wracając do MJzW, dopiero wtedy zwróciła uwage na to jak ojciec Jej dzieci zachowywał
się w sytuacji analogicznej, gdy szło o dziecko z jego pierwszego małżeństwa.
Sytuacja się odwróciła i teraz to Ona musiała sie użerać.
Drogie Panie patrzcie jak zachowuje się wasz facet wobec innych i pamiętajcie,
że kiedyś moze nadejść taki dzień, kiedy obróci się przeciwko Wam i Waszym dzieciom :(
ps. ale sobie nagrabiłam ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 14:04 / 20.08.2002 link komentarz (10) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No jestem.
zeszło jakoś, ale miałam gości, no i dużo się dzieje. W dodatku tak zwana wena poszła gdzieś.
A dzisiaj o "dołach".
O dołach ponieważ jestem właśnie zdołowana dołami moich przyjaciół.
Doły są to takie dziwne stany, jakie zdarzają się ludziom. Doły jak doły w ziemi
dzielą się na małe, średnie i duże o podtypach: przejściowym, permanentnym
oraz chwilowym. Bywają też doły powracające, jednorazowe i paraboliczne.
Najmilej widziane są doły małe, przejściowe i jednorazowe. Najbardziej przykry
dla samego zdołowanego oraz jego otoczenia jest dół wcale nie permanentny
(bo mozna już go uznać za rys charakteru i (próbować,0) z nim zyć,0),
ale dół paraboliczny o wysokiej amplitudzie ;,0)
Cokolwiek mogłoby to znaczyć, otoczenie dotkniętego przez doła i tak ma najgorzej.
Wszelkie próby pocieszania i dociekania przyczyn stanu zdołowania mogą się okazać
brzemiennymi w skutki od warknięcia: "zostaw mnie" aż do poturbowania
(bożesz... jakie piękne słowo,0) włącznie.
Płeć osobnika zdołowanego ma tutaj nie małe znaczenie. Szczególnie jeśli mówimy
o skutkach typu: "poturbowanie" (znowu,0). Jak powszechnie wiadomo,
mężczyźni w dole chowają się do dziury, kobiety natomiast dziury w brzuchach
wiercą, bądź wypłakują swe cudne oczęta w mankiety przyjaciółek tudzież
osobników nie- lub za- kontraktowanych.
Niektórzy ludzie posiadający odrobinę instynktu samozachowawczego, a mający
w swoim otoczeniu zdołowanych, sami zostają osobami zdołowanymi, gdyż jak wspomniałam
najgorzej mają Ci którzy chcą pocieszyć.
A dlaczego? No, bo czują się nieefektywni (nie udało się pocieszyć,0);
czują się odrzuceni (on nie chce mojej pomocy!,0) lub po prostu mieli inne plany na wieczór,
niż pranie mankietów z jej wodoodpornego tuszu do rzęs.
Kochani pocieszyciele, a może znacie jakiś niezawodny sposób na doły bliźnich?
Będę dozgonnie wdzięczną.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:21 / 14.08.2002 link komentarz (8) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
nlogi raz jeszcze
Spacerowałam sobie dzisiaj po nlogach. Nie wiem jakiego słowa użyć: przerażona?
rozczarowana? wystraszona? zasmucona? może wszystkich? Chodzi o to, że albo miałam pecha,
albo nlogujący (sic!,0) są strasznymi pesymistami w dodatku w stanie permanentnego doła.
Na palcach jednej ręki policzyłam nlogi, gdzie ludzie byli radośni.
Zdecydowana większość to nudzące się nastolatki, wypełniające nudę narzekaniem,
alkoholem, narzekaniem, patrzeniem w sufit bez celu, narzekaniem.
Uffff.... wolę myśleć, że miałam dzisiaj pecha.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:38 / 14.08.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj o kawie.
Kawa to jedna z moich większych przyjemności życiowych.
Nie żebym była pozbawiona innych, ale ta to jednoznaczne skojarzenie
z pogodnym leniuszkowaniem, pasjonującymi rozmowami po świt i cudnym zapachem wakacji.
Nie jestem smakoszem w dosłownym rozumieniu tego słowa. Raczej jestem poszukiwaczką smaczków.
Prawdziwy smakosz i znawca kawy skrzywiłby się na widok mojej kawy.
Moja kawa jest słaba, duża, nie za słodka i biała. Najchętniej piję jasną kawę
rozpuszczalną, posłodzoną jednym słodzikiem (na duuużą filiżankę,0) z dodatkiem zagęszczanego
niesłodzonego mleka lub najchętniej - z bitą śmietaną.
Najlepszym na świecie prezentem dla mnie byłby ekspress do capuccino z pojemniczkiem
na ciepłe mleczko :DD Uwielbiam też różne "miejscowe" specjalności kawowe typu
dodany Irish_Cream lub płynna czekolada karmelowa czy
spienione gorące mleczko...
Mogłabym nie jeść obiadów (dożywotnio,0)
i śniadań (też dożywotnio, a co ;-,0) ,0), gdybym tylko mogła co wieczór
usiąść na tarasie z dużą filiżanką takiego cudu i obserwować uciekające życie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:20 / 13.08.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O migrenie.
Migrena jest dośyć częstą przypadłością, nękającą zwłaszcza kobiety.
Wbrew obiegowej opinii nie jest to przypadłość łatwa do przeżycia.
Prawdziwa migrena może trwać dwie - trzy doby, a jej objawy nie sprowadzają się
li tylko do bólu głowy, ale ... zreszta co ja tutaj teorię, powiem jak było,
a było tak: bardzo często chorowałam "na żołądek". Właściwie nikt
nigdy nie wiedział co akurat mi zaszkodziło, bo jadłam to co wszyscy.
Utarło się przekonanie, że mam delikatny żołądek. Niestety pomimo podawania
najdelikatniejszych frykasko-szyneczek i tak miewałam ataki bólu żołądka, wymioty,
nudności i bóle głowy. Gdybym była starsza zapewne żyłabym w przekonaniu, że mam raka ;,0)
Dziwne jednakowoż było to, że jako drzewołaz i łobuz jadłam całe tony niedojrzałych
jabłek, wiśni, agrestów i innych dostępnych w babci ogrodzie zielsk,
bez reakcji mojego "delikatnego żołądeczka". I tak to trwało. W mym dorosłym życiu
dopadł mnie taki stan (a było to dwa lata temu,0), po dwóch wyczerpujących dniach i nocach
spędzonych nad obrzeżem muszli, osobnik_niezakontraktowany nie wytrzymał
(zapewne dlatego, że musiał mnie wypraszać ilekroć chciał skorzystać,0)
zapakował mnie w auto i zawiózł do kliniki.
"panie doktorze czymś się strułam" - to były moje pierwsze słowa.
Na szczęście trafiłam na mądrego człowieka, który po krótkim wywiadzie,
zbadaniu odruchów na okolicznośc wstrząsu mózgu stwierdził: "pani ma migreny".
Później dowiedziałam się, że wiele osób diagnozowanych jako "delikatne żołądki",
"przewlekłe anginy" itp to po prostu ludzie cierpiący na migreny.
Jest lek, który załatwia wszystko. IMIGRAN. Kosztuje słono, ale jest skuteczny.
Mnie już głowa nie boli, a jaki mam żołądek zdrowy ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:13 / 13.08.2002 link komentarz (0) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dlaczego?
Każdy tłumaczy się z założenia bloga na samym początku. Jakoś zapomniałam, więc nadrobię teraz.
Po pierwsze na złość.
Niedawno oglądałam w TV jakąś dyskusję, dotyczyła feralnego odcinka Teleranka,
po którym została zwolniona z pracy cudowna kobieta, która była częścią mojego dzieciństwa - Pani Barbara Karwat.
Odbył się samosąd, czarownica spłonęła. Zdaje się K.Durczok miał gościa
z tak zwanej ligi polskich rodzin. Człowieczek ten powiedział, coś w guście,
że blogi są odmianą ohydnego ekshibicjonizmu i że to szkodzi dzieciom (nastolatkom,0).
Moje osłupienie na tak zwerbalizowaną dosyć wątpliwą tezę trwało dobrych kilka minut.
Co prawda nastolatka ze mnie żadna, ale tak na złość LPR i reszcie postanowiłam
zwiekszyć populację nlogo/blogujących.
Po drugie, brać i dawać.
Lubię czasem czytać n/b-logi, to jak powieść w odcinkach. Upatrzysz sobie jakiś ciekawy czy zabawny
i śledzisz z dnia na dzień. Dla równowagi tez wypada coś dać.
Po trzecie na własną złość...
... bezsilność lub chandrę pomaga pisanie. O! Zwłaszcza na złość!
Usiądę, napiszę, poprawię, napiszę od nowa, zdystansuję się i już po złości. Działa.
Po czwarte na nudę lub wymówkę,
gdy wypadałoby zrobić coś na co nie ma się ochoty, wszak pisanie to bardzo twórcza i rozwijająca czynność,
a jakies tam mycie podłogi niech poczeka (wszak niedługo przyjeżdża MJZzW. ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 15:43 / 13.08.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj o mojej_jedynej_znajomej_z_Wrocławia.
MJZzW jest dużą, dzielną dziewczynką posiadającą pod swoja opieka menażerię przynajmniej
kilku mężczyzn z których dwóch to Jej synowie. MJZzW posiada również cudowną zdolność bardzo_szybkiego_mówienia.
Cudowna ta zdolność bardzo często sprawia,
że rozmówca zgadza się z Nią bez wahania. Zgadza się, bo albo nie zrozumiał,
albo boi się sprzeciwić ;,0) MJZzW popada często w skrajne stany emocjonalne,
miewa doły i przejściowe stany euforii. Jest istotą interneto-zależną.
Zapewne to przeczyta, i wypomni mi, a jakże. Wzbudza skrajne emocje,
ponieważ potrafi być szczera.
Jest dobrą mamą. Jest prawdziwą przyjaciółką. Potrafi być bardzo lojalna.
Na pewno nie jest gróboskórna, przemadrzała, ani upierdliwa.
Jest rzeczowa i podziwiam ją, że jeszcze nie wyrzuciła przez okno swojej teściowej,
oznacza to bowiem, że potrafi się powstrzymać (myśli zapewne o dzieciach
- co by było gdyby wylądowała w więzieniu,0). Drugi dowód na powściągliwość to to,
że nie zjechała mojej strony internetowej, a to chyba wymagało niezłego ugryzienia się w język.
Możecie mi tylko zazdrościć. :,0)
Ps. a nie mówiłam jak świetnie myje podłogi i robi karkówkę
(żeby tylko nie zapomniała o tymianku!,0).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:36 / 12.08.2002 link komentarz (5) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Porządki w torebce...
co można pomyślec o kobiecie która nosi w torebce:
1. 3 długopisy (w tym jedna jednorazówka,0),
2. duże opakowanie Ibupromu,
3. nie napoczęte opakowanie l-karnityny,
4. krem do opalania,
5. 3 szminki w różnych odcieniach brązu
(manhattan, avon, jade,0)
6. 1 pomadka bezbarwna Neutrogena
7. słodzik,
8. perfumy (Thierry Mugler "Angel",0)
9. kolorowy notes,
10. ołówek z IKEA (to w razie gdybym uwięziona w jaskini musiała posłać list na kartce papieru ;-,0),0)
11. pęk kluczy,
12. portfel ( w nim jedna karta bankomatowa, karta kredytowa, kilka zuzytych karnetów do solarium i 20 zł,0)
13. jeden jeszcze nie zapłacony rachunek za gaz
...kobieta.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 17:02 / 12.08.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak to właśnie ze mną jest, że jak mam kiepski dzień to piszę, a że piszę też kiepsko... ;,0)
Sąsiad dostał 150 zł i tak zakończyła się sprawa z zalaniem.
Przyszła faktura z "Dialogu" z której wynika, że w ciągu miesiąca spędziłam w internecie 212 godzin i 25 min. Daje to około 9 dób na miesiąc (non stop,0), co z kolei przy średniej życia 65 lat licząc od tej chwili da mi 10 lat bez przerwy. No to juz wiecie ile mam lat ;,0) Chyba, że coś pomyliłam :D Zresztą tak długo to ludzie nie żyją, zwłaszcza ci wklejeni w komputer.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:39 / 12.08.2002 link komentarz (1) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj będzie o Młodej.
Młoda to siostra Osobnika_niezakontraktowanego. Młoda ma 20 lat, ale jak będzie miała 40 to też pewnie będziemy o niej mówić i myśleć per Młoda. Młoda ma charakterek. Najchętniej (jak tatuńcio,0) przerobiłaby cały świat na swoja modłę. Ma różne teorie na różne sprawy życiowe. Najczęściej zjadliwym tonem zadaje różne złośliwe pytania. Miła jest dla obcych. Generalnie chodzi nadąsana na wszystkich i wszystko. Miła jest w okresie świąt i w urodziny (widać, że się stara,0). Stosuje swoisty terror psychiczny, taki rodzaj szantażu, który zdaje się mówić: "rób jak ja chcę, bo jak nie to będę na Ciebie obrażona". Młoda chodzi co niedzielę do kościółka i najchętniej widziałaby tam całą rodzinę. Nie mieści się w jej małej główce, że ktoś ma prawo żyć inaczej. Tak więc przy niedzielnym obiedzie pyta niby przypadkiem "a wy w kościele byliście dzisiaj na którą?". Trzeba znać i "tatuńcia" żeby wiedzieć jaka na to pytanie (a raczej na odpowiedź która brzmi: nie byliśmy wcale,0), będzie reakcja. Młoda ma dwie drogi: albo się zmieni (mało prawdopodobne,0), albo będzie miała ciężkie życie sekutnicy; albo wyjdzie za mąż (mało prawdopodobne,0), albo zostanie samotną sekutnicą; albo dostanie męża normalnego (mało prawdopodobne,0), albo kapcia którym będzie rządzić; albo mąż normalny będzie ją lał, albo się rozwiodą. Może niech się lepiej zmieni?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- | 16:26 / 12.08.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Osobnik niezakontraktowany przyszedł później i z miną pt. „samiec wrócił do jaskini” zjadł botwinkową czekającą w kuchni, po czym zasiadł przed telewizorem dzierżąc atrybut władzy dzisiejszego mężczyzny (czytaj: pilot od telewizora,0) w dłoni. Swoim zwyczajem przerzucał kanały zatrzymując się na każdym wystarczająca chwilę, żebym zainteresowała się programem po czym zmieniając na kolejny. Po wyczerpaniu wszystkich polskojęzycznych możliwości rozejrzał się i jego wzrok zatrzymał się na dużej plamie na wykładzinie.
-Co się stało? – wyartykułował
-och nic takiego – kłamałam jak z nut – zamierzałam podlać kwiaty i zostawiłam konewkę pod drzwiami łazienki, gdy poszłam zamieszać zupę, no i później drzwi zahaczyły o wylew konewki i się przewróciła – ufff...
osobnik niezakontraktowany (nazwijmy Go w skrócie: ONK,0) zamrugał i wrócił do pieczołowitego skakania po kanałach z tą różnicą, że tym razem w odwrotnym kierunku.
* * *
A było po prostu tak, że wylała pralka. Wąż odpływowy wypadł z otworu i woda z całego prania znalazła się na podłodze. Podczas mieszania zupy zadzwonił telefon, to była mama, równocześnie z Jej słowem dzień dobry – zadzwonił dzwonek u drzwi.
- czy u pani czasem nie leje się woda? – powiedział sąsiad z silnym tutejszym akcentem.
Ten akcent to dla mnie rzecz nie do przeskoczenia. Nigdy nie będę mówiła z takim, więc nigdy nie będę „swoja”.
- u mnie woda? – mówiłam ni to do sąsiada ni do słuchawki – ależ skąd?
- niech pani sprawdzi – upierał się
Weszłam do łazienki i znalazłam się w wodzie po kostki.
Cholera, nigdy go nie ma gdy jest potrzebny – pomyślałam.
* * *
Zbieranie wody trwało dość długo. Niewielka jej część znalazła się na wykładzinie dywanowej w pokoju. Poszłam do sąsiada oszacować straty. Właśnie dzisiaj (o perfidio losu!,0) skończył malowanie.
- nie mógł pan przełożyć tego malowania na przyszłą sobotę?
- eeee w sobotę pracuję – nie poznał się na i tak kiepskim dowcipie.
Woda zmoczyła kąty sześcianu pokoju.
-panie sąsiedzie dogadamy się jakoś, poczekamy aż przeschnie i zobaczymy co będzie, bardzo przepraszam- zaczęłam tłumaczyć się dosyć mętnie, i myślałam oby jak najszybciej wyjść z tego mieszkania. Wyszłam.
Botwinkowa była bardzo smaczna.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
|