made_in_thailand // odwiedzony 86405 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (258 sztuk)
13:55 / 10.08.2006
link
komentarz (15)


thailand byłam tylko dla Jednego Człowieka
"mała tajka" mówiłeś o mnie...
mała tajka odchodzi bo Jeden Człowiek - Sebastian Mrozowicz - też oszedł
na zawsze
tym razem już nie wróci, bo nie opanowałam sztuki wskrzeszania umarłych

jesteś moim Pierwszym, moim Ostatnim, moim Wszystkim
KOCHAM CIĘ, powtórzyłam Ci to miliony razy
Kocham tak, że łeb urywa
Mój Słodki Książę...
dobranoc Kochanie, śpij pięknie:*

zawsze Twoja
MroŻonka


***
od dziś będę tylko antidote
Ci, którzy wiedzą, że to do Nich - szukajcie mnie na antidote
made_in_thailand umarła razem z diseased
ale ja przecież wciąż żyję


logout

.
07:22 / 08.07.2006
link
komentarz (7)


Mój Ukochany Sebastian (diseased) zginął wczoraj w wypadku
rozwalił się samochodem na drzewie
zamykam nloga do odwołania



18:16 / 07.07.2006
link
komentarz (1)


właśnie dowiedziałam się, że jestem naiwna, bo mając 22 lata nie chcę, żeby utrzymywali mnie rodzice i chcę sama na siebie zarabiać i za siebie odpowiadać
jestem naiwna, bo kiedy pożyczam od rodziców pieniądze, to im je oddaje
jestem naiwna, bo dotrzymuję danego słowa

a na kogo mam liczyć, co?
skoro jedyna osoba, której powinnam w takich kwestiach ufać, jest pierwszą w kolejce do wystawiania mnie do wiatru?
mogę liczyć tylko na siebie i starać się mieć czyste konto
chociaż nie zawsze mi to wychodzi...

nie martw się, te pieniądze, które kiedyś dostałam od Ciebie "w prezencie" też oddam!
może powoli, może po kawałku, ale oddam

bo przecież tylko na tym Ci zależy...


10:59 / 07.07.2006
link
komentarz (1)


przez cały czerwiec zapierdalałam jak głupia na wypłatę, za którą nie kupię sobie nawet butelki wody
spłacę z niej w połowie swój dług za coś, czego nie mam szansy używać
zapłacę za mieszkanie, w którym nawet mnie nie będzie
a jak będę miała szczęście to może zostanie mi na bilet do domu

jestem rozczarowana
czuję się naiwna i wykorzystana

a najgorsze jest to, że cały lipiec będę zapierdalać w dokładnie tym samym celu.
i nie mogę nic z tym zrobić.


18:42 / 06.07.2006
link
komentarz (0)


czekam na jakiegoś maila albo telefon...
czekam na upewnienie w przeświadczeniu, że nie korzystając z okazji, która się nadarzyła, robię dobrze
czekam na kilka gestów walki
postarania się
o mnie
bo jeśli znów powiesz "idź" - to tym razem pójdę


15:04 / 06.07.2006
link
komentarz (0)


a swoją drogą, to nie mogę pogodzić się z tym, że Placebo jest w Babich Dołach, a ja zupełnie gdzie indziej...
znowu:(


16:36 / 05.07.2006
link
komentarz (1)


notka objaśniająca

jeśli się kto chce dowiedzieć kim jest Adam i dlaczego się spotykamy, to zapraszam na dół, do 2 czerwca
tam jest to szczegółowo opisane:) Kochanie:)

***

bo generalnie to nic nowego
wciąż nie umiem przestać tęsknić i walać się wieczorami po łóżku
gapić nocami w okno
włóczyć się po swoim "nigdzie"
zanikać bezśladowo
śnić Twoją twarz...


09:42 / 04.07.2006
link
komentarz (1)

no i nic.


Adam okazał się zabójczo przystojny i wprost proporcjonalnie do swojej atrakcyjności PUSTY.
nie nudny, bo nie nudziłyśmy się z nim, ma naprawdę dużo do powiedzenia na wiele tematów, widać że facet jest inteligentny i obyty
no i nie mogłam się powstrzymać przed jękiem/pomrukiem zachwytu kiedy usłyszałam jego akcent
ale te niewyczerpane pokłady narcyzmu...
no nie...

owszem, możemy zabrać go jutro albo w piątek na jakąś imprezę, ale nie oczekujcie, że się nim tam zaopiekuję, co to to nie! i tak ma dużo chętnych do opieki, w dupie mam to że tylko ja rozmawiam z nim po angielsku! piwo to za mało za regularną pracę tłumacza!

jak powiedzieć pani koleżance, że nie mogę się zajmować tak często jej gościem, bo ma zbyt namiętne spojżenie, za bardzo kocha swoje odbicie i znam kilka bardziej porywających tematów niż Adam Jakmutambyło?
i że głupio się czuję, jak idę z takim facetem u swojego boku, a laski na ulicach patrzą na mnie jakby chaciały mnie powiesić tu i teraz
szczególnie że nie jest moim facetem
(nie, to nie jest zdanie wyrażające żal, tylko stwierdzenie, że mam już jednego)

jutrzejszy dzień (albo piątkowy... albo oba):
mission: Adam go get lost


00:03 / 03.07.2006
link
komentarz (1)


notka nachwilowo pożegnalna

będę za Tobą tęsknić jak za słońcem, kiedy zimą wciąż pada śnieg
jak za rowerem, kiedy kolejną godzinę spędzam w Poznańskim korku
jak za poduszką, kiedy nosem podpieram się już o stół, szklankę, ekran, kota...
jak za spontanicznym seksem w lesie albo nad jeziorem
jak za papierosami, które zabrałeś ze sobą
jak zawsze, kiedy znów ryczę, bo za Tobą tęsknię...


23:51 / 02.07.2006
link
komentarz (0)


notka prowokacyjna! uwaga! zawiera treści seksistowskie!

mam wolne:D!
tzn.: S. zostawił mnie w mieście dziesięciu jezior (czyt.: Olsztyn) i wrócił do pracy do zadufanego, zaprychanego i podpitego Poznania
zostawił mnie na pastwę dawno nie widzianych znajomych i piwa z koleżankami, z którymi wręcz obsesyjnie uwielbiamy flirtować z co apetyczniejszymi mięskami odsłaniającymi swoje opalone ciałka rozpinając kolejne guziki koszul
a znad piwka takie ciałka wydają się dużo fajniejsze niż w rzeczywistości, więc karmimy się tymi ułudami, pierdoląc namiętnie głupoty o wszystkim i o niczym

mam tydzień wakacji, który z założenia spróbuję przeznaczyć na wyrównanie niepełnej opalenizny, szczególnie w tych najbledszych miejscach, których poparzenia najmocniej potem bolą
(m.in. mój kochany tyłeczku, szykuj się na starcie ze słońcem zaraz po męczarni na rowerku, wśród krzaczorów i robali naziemnych)


i jeszcze intrygująca (ehm... no tak, głównie mnie...) historia o zabawie w swatkę poczynioną przez moją Mamę
moja mama ma koleżankę, która ma syna w wieku lat 23, który to syn był wyjechał do Anglii, a powrócił niedawno z dziewczyną i jej starszym bratem (bo dziewczyna ma lat 18 i nie chcieli jej rodziciele bez opieki do jakiegoś "kraju trzeciego świata" samopas wypuścić), który to poszukuje towarzystwa mówiącego po angielsku, które zapewni mu nieco rozrywki w nudnym Olsztynie, bo syn koleżanki mamy i jego dziewczyna nie chcą się niestety za bardzo interesować rzeczami nie związanymi z ich pożyciem
tak więc zostałam nieświadomie zgłoszona na ochotniczkę i najprawdopodobniej jutro Adam, bo takoż zwie się, powędruje razem ze mną na piwo prosto w towarzystwo Aśki i Magdy. I moje, biedaczek...!

ostatnio jeden Amerykanin, na imprezie, na której dużo osób dużo z nim o wielu sprawach rozmawiało, stwierdził o piątej rano, że nie jest szczęśliwy, wsiadł na swój wymagający naprawy rowerek, którym przyjechał do Poznania z Londynu i odjechał w kieunku Singapuru
ciekawe co Adam zrobi jutro jak nas pozna...?


dowidzenia. notka miała być o zupełnie czym innym, ale wyszło jak zwykle.
idę na górę, do swojego pokoju, czytać "Kod Leonarda da Vinci"
postanowiłam nadrobić zdecydowane braki w literaturze innej niż klasyczna amerykańska oraz dotyczącej syntaxu oraz mojej pracy no i padło na Dana Browna.
wciąż jestem przed filmem, więc czuję się rozgrzeszona, bo przynajmniej dokulturowywanie zaczynam w dobrej kolejności.

nie będę przepraszała, że znów pierdoliłam głupoty przez X czasu.
jak ktoś doczytał aż do tegho kawałka to albo jest masochistą albo mnie lubi:)
idę już, bo to już prawie północ przecież

ciekawe jak Ci idzie droga do Poznania?
i co słychać u Naszego kota?
jestem z Tobą myślami, chociaż tylko częściowo, bo częściowo już moje myśli wybrały się na jutrzejsze piwo:)

oczywiście wiesz, że to wszystko po prostu marna prowokacja!


tak...


11:35 / 01.07.2006
link
komentarz (4)

szukam odpowiedzi dla zbyt skomplikowanych pytań
tak, to prawda, że chciałabym o wszystkim wiedzieć
i że egoistycznie chcę być JEDYNA
ale myślałam, że na tym to polega...


19:09 / 18.06.2006
link
komentarz (3)


każda twarz w porównaniu z jego twarzą wydaje mi się... brzydka. i nijaka.
oczy nie takie, usta nie takie...
dlatego chciałam jego twarz zatrzymać tylko dla siebie.

nie znoszę tego u siebie.
od początku do końca nie znoszę...
nienawidzę siebie za to, że tak bezmyślnie go pokochałam.





15:19 / 18.06.2006
link
komentarz (6)


gabiuszka jest kobietą, która zadziwiająco często ma rację
tzn. odczytuje intencje i słowa tak, jak są przedstawione pod otoczką metafor, aluzji, analogii

czyżby to rzeczywiście było możliwe, że jak powszechnie się mówi, faceci są tak prości, że jak mówi się do nich zarówno językiem "skomplikowanym" (czyt.: kobiet) jak i "prostym" (czyt.: mężczyzn) to i tak za każdym razem nie zrozumieją?
to co do nich przemawia?
pismo obrazkowe odpada, bo już próbowałam
język migowy uważam za zbyt trudny
mowa ciała... no niestety też nie

nie ma rycerzy, nie ma poetów, gentelmani to też gatunek wymarły
zostało tylko to, co siada na środku chodnika i nagle zaczyna wrzeszczeć i histeryzować, bo chce lizaka
do sklepu zostało 20 metrów, ale on i tak siedzi, księciunio, wrzeszczy, ale swojej jaśnie wielmożnej dupy z miejsca nie ruszy
dlaczego...?


12:02 / 17.06.2006
link
komentarz (3)


twoja definicja niezależności:
"nie zależy mi"


20:39 / 16.06.2006
link
komentarz (1)


dlaczego ta cholerna sesja jest w taki cholerny upał?!


20:47 / 13.06.2006
link
komentarz (5)


korci korci
słoneczko...
ech korci...!

kliknąć?
nie kliknąć?
oto jest pytanie!


22:52 / 10.06.2006
link
komentarz (1)


kilka godzin wystarczy, żeby się przekonać
kilka minut, żeby nie żałować, że nie skorzystałam z tej opcji
(chociaż może trochę żałuję, bo śniło mi się potem, że było naprawdę dobrze)
kilka spojrzeń i już wiem na czym stoję
i moje głupawe poczucie humoru, które sprawiło, że poczułam się jak małolata
potem chwila zastanowienia nad możliwymi efektami i już odzywają się, zdrajcy...!
nieodłączna grupa trzymająca władzę:
skrupuły, zasady i empatia

teraz to oni są sprite...


23:27 / 04.06.2006
link
komentarz (4)


korci mnie, żeby wszystko pozmieniać
marzy mi się, żeby ktoś wpatrywał się we mnie, jak ty w nią
zastanawiam się, czy jest to bardzo nierealne, czy kompletnie niemożliwe

don't take it personally
to przecież tylko głupie pierdolenie po 23...


19:05 / 04.06.2006
link
komentarz (2)


zaistniała sytuacja (była) jest wielce prowokująca.
i nie będę żałować tej nocy, którą spędziłam nie w swoim łóżku.
może trochę zmarzłam
i dupa nieco boli
ale fajnie było:)

i wytawne wino było smaczne


ciekawe kto się domyśli co tak naprawdę się działo..


21:43 / 01.06.2006
link
komentarz (0)


nieco zmieniony, bo włożony w moje usta, ale jednak...
cytat

Gdybym miała narysować
kontur tych lat
kreśliłabym długą linię
ciemną
lub jasną
ode mnie do ciebie
prostą jak strzelił
wybuchu nie słychać
grzęźnie we mnie

ta linia łączy mnie z kimś
o kim nic nie wiem
i może go nie znam wcale
może został odmieniony
a może zawsze był taki
ot zwykły człowiek
zawsze najczulszy dla siebie

gdybym chciała wymówić
te lata
to nie wiem komu i nie wiem
do kogo słowo mogłoby dotrzeć
kogo mogłabym
pokochać zabić
usiąść z nim do stołu
i chleb jak siebie
podawać w jasnym miczeniu
które podobno ludziom się zdarza
zdarza się na pewno
bo raz miałam o tym sen

te lata
nazwę kiedyś
poezją

sama siadałam z nim do stołu
i jeśli ta linia ciemna lub jasna
którą kreślę do kogoś
kogo nie ma albo nie było
to któryś wiersz go stworzy

linią jasną jak drogą
wróci lub przyjdzie do mnie
linię ciemną mu podaruję
żeby mógł nią wrócić skąd przyszedł

cisza
nikt nie puka do drzwi
czyli jeszcze wiersza nie napisałam
nie stworzyłam nikogo
siadam z poezją do stołu
w milczeniu



10:07 / 01.06.2006
link
komentarz (0)
pomimo tego, że dobrze wiem, co powiesz, napisałam co mi na sercu siedzi. idiotyczne n-te ostrzeżenie z prośbą o reakcję. nie komentuj tego Kochanie. proszę. nie komentuj tego
09:49 / 01.06.2006
link
komentarz (0)


godziny przepłakane nie mają żadnego znaczenia.
tracę skrupuły. nie chcę mieć skrupułów. nie chcę mieć zasad.
nie chcę już nie móc czegoś zrobić, nie chcieć tego zrobić, bo kogoś to skrzywdzi. zaboli. nie chcę już tak się ograniczać dla kogoś. to nigdy nie daje efektów. i nikt nigdy tego nie docenia ani się nie odwdzięcza.
nie chcę czuć się wiecznie porównywana, nie chcę, żeby wiecznie pokazywano mi: popatrz, taka powinnaś być.
kiedyś umiałam to olać i cieszyć się z tego jaka jestem, jak wyglądam.
i potrafiłam być z tego dumna.
teraz mam wzorzec, którego nigdy nie dosięgnę. a który jest tym, co fascynuje i wciąga.
jestem wściekła na siebie, że nie potrafię zaakceptować tego, że to nie ja fascynuję. że to nie we mnie chce godzinami się wpatrywać. że o mnie nigdy tak zawzięcie nie walczył. wogóle nie walczył... i nie będzie walczył... i nie zależy mu na tym, żeby cokolwiek zmienić.

przede wszystkim jednak nie chcę, żeby człowiek, którego Kocham najbardziej na świecie i dla którego zrobiłabym wszystko uważał, że jestem dokładnie taka sama, jak ktoś, kogo nie szanuje, nie kocha i kim gardzi.

przez ciebie czuję się żałosna...
nie tak powinno być.


szala opadła. tak długo walczyłam. a teraz przegrałam.


15:44 / 23.05.2006
link
komentarz (1)


szala się przechyla
tak się przechyla, że aż się ważone elementy destabilizują!

tak trochę głupio, że się tak przechyla...


11:39 / 22.05.2006
link
komentarz (2)


no cóż...
kończy się maj
zbliża się czerwiec
a ja wciąż myślę:
should I stay or should I go?


18:51 / 21.05.2006
link
komentarz (4)


mój kot jest dziwny
normalne koty mruczą
a moja chrapie
i to głośniej niż ja!
no nie...


12:39 / 10.05.2006
link
komentarz (8)


zastanawiam się tak...
właściwie to kiedy mężczyźni dojrzewają psychicznie?
jak kończą trzydzieściileśtam lat, czy dopiero kiedy kobiety ich zostawiają?

(to nic osobistego, really)

(no, prawie...)


05:39 / 04.05.2006
link
komentarz (2)


maturzystom wszystkiego co jest przeciwieństwem ich koszmarów z maturą w roli głównej
kolejarzom prostych torów
sobie cierpliwości w starciu z pkp...

bą włajaż:)
chociaż chyba bardziej mi się podoba w lesie
tylko czegoś braknie
no dobra, jadę!


18:15 / 02.05.2006
link
komentarz (2)


chciałam uciec, ale na razie nie potrafię...
chciałam uciec i nadal bardzo chcę.
jak na razie mam silną alergię na niemówienie i niepisanie
(poza tym też na nikiel, kobalt, pyłki tego i owego, kilka imion damskich, kilka męskich i cośtam jeszcze)

przeczytałam wczoraj, nieco stary już chyba, artykuł w jednym z tygodników na temat tego, co ludzie na swoich blogach piszą.
że po pierwsze primo nieradośnie i niepozytywnie
po drugie że niegramatycznie
po trzecie że głównie o delektowaniu się efektami nadużycia napoi wysokopromilowych i innych używek diametralnie zmieniających światopogląd tudzież fizyczne parametry poglądu na świat
po czwarte że generalnie o rzeczach małoważnych i innych pierdołach

osobiście doszłam do wniosku że pisanie o rzeczach ważnych byłoby nieco... marnotrawcze, bo o rzeczach ważnych rozmawiamy z kim tam się da, bo w zasadzie przecież to się robi z wiedzą o rzeczach ważnych, a pierdołami i rzeczami kompletnie nieistotnymi dzielimy się ze światem
ma to takie dobre strony jak na ten przykład bezosobowość składanej krytyki, możliwość wykasowania notki bądź komentarza, dodania kilku słów, odpowiedzenia po czasie do namysłu, zignorowania upierdliwego krytykanta i całą masę innych, która w tej chwili nie przychodzi mi do głowy, ale na pewno przyjdzie jak już wyłączę komputer

a może rzeczywiście powinnam się czuć gorsza z powodu tego, że nie potrafię swoimi zdolnościami władania językiem polskim zafundować czegoś w rodzaju zapalnika do mentalnej masturbacji każdej osobie czytającej mój twórczy bełkot?
że jestem nudna do wyrzygania, piszę za długie notki, a moim marzeniem nie jest zamieszkanie nad Amazonką i dreptanie boso po trawie zaraz po przebudzeniu się w moim hamaku?
tak. czuję się gorsza, bo ktoś wybierze tą osobę, co marzy o Amazonce, i spędzi z nią piątkowy wieczór. i noc. nie ze mną. za to potem powie, że to moja wina.

* * *

potrzebuję zaczernienia. znalazłam fantastyczny pomarańczowy szablon, oczojebny jak kubraczki panów od remontów dróg, ale teraz to najbardziej ucieszyłby mnie czarny.
bo intelektualnie, jako kobieta, czuję się nieciekawa i kompletnie nieatrakcyjna.
(może ja tylko intelektualnego romansu potrzebuję? pfffff... "tylko"... taaa, znajdź tu kogoś do intelektualnych romansów...)
czarny.

kiedyśtam walnę ten pomarańczowy. teraz czuję się po raz kolejny zignorowana i będzie ciemno.



ależ jestem słaba!
nie wytrzymałam.
kes miał jednak rację.


15:22 / 24.04.2006
link
komentarz (9)


każdy co jakiś czas stwierdza, że czas najwyższy się usunąć, prawda?
ja stwierdziłam, że już czas.
teraz.
dzisiaj.

może dlatego, że stanowczo zbyt regularnie i prawidłowo zaczynam stawiać kropki, przecinki, wykrzykniki i znaki zapytania?
nie mówiąc już o pozostałych, bardziej awangardowych znakach przestankowych...

tylko dużych liter jeszcze nie używam.

głęboko zastanawiając się nad tym, czy i kiedy zorientujesz się, że ja z niczym nie żartowałam, wciskam trzy guziczki

ctrl + alt + del

...


09:09 / 20.04.2006
link
komentarz (1)


nie chcę więcej świąt.
ani imprez.
ciebie też nie chcę!
kacu zasrany ty...


09:43 / 15.04.2006
link
komentarz (2)


wszystkim Paniom królików z wielkimi jajami
Panow wesołych jajek


11:43 / 13.04.2006
link
komentarz (3)


a może się zajoguję?


11:02 / 12.04.2006
link
komentarz (8)


ludzie zapatrzeni w samych siebie nigdy się nie rozwijają
i nigdy się nie zmieniają


09:59 / 11.04.2006
link
komentarz (2)


zazdroszczę ludziom, którzy potrafią wybaczać i zapominać


09:20 / 11.04.2006
link
komentarz (1)


lubię sarkazm
czasem lubię narcyzm
ale nie znoszę, NIE ZNOSZĘ hipokryzji
i facetów rozpieszczonych przez ich mamusie


20:51 / 06.04.2006
link
komentarz (9)

no i dostałam tą pracę :)


09:18 / 05.04.2006
link
komentarz (5)


wygląda na to, że nie zasługuję nawet na jedno głupie "na razie" kiedy wychodzisz rano z domu...


14:02 / 03.04.2006
link
komentarz (4)

dzisiaj dzień wielkiej próby
(znowu)
dlatego w ramach relaksu obejrzałam sobię powtórkę z "Monka"
(po czym jak detektyw Monk, z równie niezawodną intuicją i wielką precyzją stwierdziłam, że to, co mi tak zajeżdża potem, to ja... no tak, nie ufaj antyperspirantowi nivea)
jestem już tak zestresowana że nawet nie do końca wiem co piszę, a o trafianiu w klawisze to już zupełnie nie ma mowy
(kot bezwstydnie śpi sobie w najlepsze)
na obiad będzie kisiel
(z kota robi się kisiel)
malinowy :)
(i ciastka!)
z chlebem
(czyli nie z kota)
ciekawe czy z nerwów porzygam się przed czy po obiedzie?

(...)


14:17 / 30.03.2006
link
komentarz (4)


i zaśmiałam się
bardzo, bardzo głośno
ha
ha ha!



11:42 / 30.03.2006
link
komentarz (0)


cóż mogę powiedzieć...
było naprawdę fajnie
najfajniej na samym końcu, kiedy przytuliłeś się do mojego lewego boku
gorąco
parnie
nieskrępowanie

ciekawe dlaczego?
(i jak długo będę potrafiła to utrzymać...?)


t-love "warszawa"


12:26 / 29.03.2006
link
komentarz (4)


jestem romantyczką.
teraz niestety wiem już, że to nie tylko niepoprawne ale i niezdrowe
kiedyś Ktoś uwodził mnie wierszami Śliwonika, a ja mogłam poudawać, że są o mnie
mogłam mieć złudzenie, że jestem czymś wielkim, ważnym i motywującym
mogłam BYĆ

teraz jestem nikim. dla nikogo.
przestaję istnieć.
przestałam mieć jakiekolwiek znaczenie. bo już zostałam zdobyta.


15:02 / 28.03.2006
link
komentarz (4)


powiedział: "chcę kobiety, nie dziecka"
i się popsułam
nie potrafię dopiąć swego
nie umiem już entuzjazmu
zapomniałam jaki smak mają kolory i jakie kolory mają smaki
nie potrafię już nawet rozpłakać się na zawołanie




gdzie do jasnej cholery jest jakiś serwis naprawy kajek?


obrastam skorupką. masz młotek?


23:29 / 26.03.2006
link
komentarz (5)

we used to fall in love
and now we're falling apart


17:47 / 26.03.2006
link
komentarz (7)

i co z tego że jestem do dupy?

17:13 / 25.03.2006
link
komentarz (6)

cytat z National Geographic:
"koty są dla inteligentnych ludzi, dla reszty są psy i inne rybki"

ha!

16:53 / 25.03.2006
link
komentarz (1)


i nic...


13:53 / 23.03.2006
link
komentarz (8)

jestem dziś żałosna do wyrzygania
powiedziałam komuś zupełnie obcemu coś, co miało zostać tylko moje
i to tylko dlatego, że doznałam olśnienia, jakie powinno mnie strzelić kilka lat temu
w śnieżne grudniowe przedpołudnie...
powinnam była wtedy wyjść i już nigdy nie wracać
a oczy otworzyły mi się dopiero wczoraj...


urodziłam się kretynką.
żyję jak kretynka.
Boże, żebym chociaż umarła nie będąc kretynką.


złota myśl na dzisiaj: nie zaglądaj z nudów w to co tam kto gdzie ostatnio dodał...
może czas najwyższy usunąć się w cień?


11:59 / 20.03.2006
link
komentarz (2)


zaczynam o 13:30...

Stałam przed kilkoma momentami w łazience podziwiając idealnie wyważony makijaż, który z niemałym wysiłkiem udało mi się stworzyć na mojej twarzy
I w Trójce puścili "Tears in heaven" Claptona.
Według mnie ta piosenka jest w każdym calu idealna. Jest DOSKONAŁA.
Prawie zawsze na niej płaczę.
Znacie historię jej powstania? Eric Clapton miał synka. Chłopiec mając cztery latka zginął wypadając z dwudziestego któregoś piętra wieżowca. Clapton właśnie po tym wydarzeniu napisał "Tears in heaven", dla swojego synka. Dzisiaj jest rocznica jego śmierci.

Stałam więc przed lustrem i patrzyłam jak ten wypieszczony makijaż spływa razem z łzami.


22:54 / 19.03.2006
link
komentarz (6)
Mam dzisiaj dwa duże powody do dumy (technicznie to trzy, ale ogólnie dwa):

1. skończyłam angielską wersję swojego CV
2. urosły mi cycki:D !!!


(więc zasadniczo pobieżnie to punkt drugi liczy się jak dwa sukcesy, bo oba cycki się powiększyły, ale w ramach czegośtam, powiedzmy że ekonomii miejsca, both boobs were included in one single point)

Czuję się więc bardzo przyjemnie intelektualnie i dekoltowo i z tą przyjemnością na twarzy zamierzam się położyć i wyspać, żeby jutro dobrze wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej w firmie paliwowej, w której chcieliby mnie na tłumacza...
Pewnie tradycyjnie znów strzelę jakąś gafę (na ostatniej, w piątek, pomyliłam kompletnie imię faceta, z którym miałam rozmawiać, ale że jestem już względnie przyzwyczajona do takich swoich numerów, to nawet nie zapłonęłam uroczym buraczanym pąsem na piegowatych policzkach, myślę że to mi na plus się liczy).
No.
Więc szuru buru pod prysznicem i nagusieńko pod kołderkę cieszyć się cyckami! idę...

Doranoc


14:45 / 19.03.2006
link
komentarz (0)

prowokacja?
czy tylko żałosny rozpaczliwy krzyk znam twoje słabe punkty, teraz patrz jaką przykrosć potrafię ci zrobić!

prowokacja to pewna ekstrawagancja, a ekstrawagancja nosi znamiona klasy.
to nie prowokacja.
to żałosne.

zemsta

11:55 / 17.03.2006
link
komentarz (7)


nienawidzę Cię za to że kiedy leżysz tak chory, obok w łóżku, to ja się o Ciebie troszczę
wstaję w nocy żeby podać Ci ciepłą herbatę albo skręcić papierosa.
i nie dlatego, że muszę
dlatego, bo chcę
i nienawidzę Cię za to, że wciąż chce mi się wyć z bezradności kiedy patrzę jak zdychasz z bólu
nienawidzę Cię bo wiem, że już dawno temu powinnam wyrzucić Cię na zbity ryj
za to, że przez Ciebie nienawidzę tofi

z tej Miłości popadłam w masochizm


23:14 / 12.03.2006
link
komentarz (1)
oglądam sobie Urbana w telewizorze
i coraz bardziej Go lubię
i jest wesoło:)
11:11 / 12.03.2006
link
komentarz (3)
myślę że może 11:11 ma takie samo działanie jak 22:22
11:10 / 12.03.2006
link
komentarz (0)

niezrozumienie.
nie wiem co powiedzieć.
ani co myśleć.
nie wiem jak rozumieć słowa.

12:33 / 11.03.2006
link
komentarz (2)

zauważyłeś że nie użyłam słowa "tęsknię" ?

12:09 / 11.03.2006
link
komentarz (0)





PS: powiedz jej cześć ode mnie
i że ma całą masę czasu
zupełnie jak my kiedyś





12:05 / 11.03.2006
link
komentarz (0)
żyjemy już od dawna obok siebie
już od dawna nie jesteśmy razem tak, jak byliśmy jeszcze może ze dwa lata temu
czuję jak powoli wzbiera we mnie obrzydzenie i brak zrozumienia
czy tak to będzie...?

12:02 / 11.03.2006
link
komentarz (4)
czasamni się zastanawiam...
quick dile 5
wybieranie numeru
międzykrajowa, łączenie
rozmowa na koszt abonenta
"- Taaa.. przyjmę..."

- Boże drogi, cóż ja Ci takiego uczyniłam, że otaczasz mnie kretynami, erotomanami, seksoholikami i ludźmi gotowymi rzucić wszystko, WSZYSTKO, żeby tylko się sprzedać...?
"- klik -" odłóżył słuchawkę "- piiiiip piiiiip piiiiip piiiiip -"

12:35 / 08.03.2006
link
komentarz (0)
dostałam białe kfiatki w kwadratowym wazonie:)

DZIĘKUJĘ:)

13:09 / 05.03.2006
link
komentarz (4)
OGROMNIE KOCHAŁAM w życiu trzy razy.
trzy razy szczerze i z całego serca.
trzy razy: jednego chłopca i dwóch Mężczyzn
zapamiętam ich wszystkich do końca życia

a teraz?



co teraz czujesz Kaju...?

nie, nie popadam w depresję
nie popadam w zazdość
przeczytaj to tonem tak obojętnym jakiego używa się do mówienia o czymś naprawdę nieistotnym, jak pudełko wykałaczek albo paczka papierosów kiedy nie palisz.
nie oceniaj mnie ani moich słów, nic o mnie nie mówią


co czujesz?

12:52 / 05.03.2006
link
komentarz (7)
w ramach zemsty bądź też zwykłej złośliwości, jak kto woli:

SZUKAM MĘŻCZYZNY

zgłoszenia wraz ze zdjęciem obejmującym wszelkie interesujące szczegóły na adres: pasteryzowana_pietruszka@poczta.onet.pl bądź w komentarze

12:59 / 02.03.2006
link
komentarz (5)
jak się nazywa to miejsce pod językiem?
to takie delikatne, gdzie jak się podniesie język to widać żyłki
zeżarłam własnoręcznie zrobionego wafelka przekładanego nutellą i to miejsce mi się... poraniło
wraca Kaja - dziecko
magia nieistotności i szczegółowości staje się znów fundamentem
takie rzeczy jak wafelek, poranny zakup słoiczka kawy albo wielkie płaty śniegu spadające z nieba budzą w mnie chęć wyszczerzenia się z radości
jak Ci się to podoba?

10:44 / 24.02.2006
link
komentarz (6)
kiedyś potrafiłam fantastycznie bawić się słowami
język był placem zabaw, ja miałam łopatki, grabki, foremki i wiaderko
wogóle miałam wtedy najfajniejsze zabawki! sama je sobie robiłam
a teraz?
nic.
n i c
delektuję się odmianą słabych czasowników staroangielskich
jak studia potrafią spłycić człowieka!
zubożyć
zepsuć
zabrać foremki...

in many different ways



15:55 / 23.02.2006
link
komentarz (4)
cholera
przecież chciałam tylko pójść na głupi spacer
18:58 / 20.02.2006
link
komentarz (4)





jedno mam do powiedzenia: czuję się OLANA
ZIGNOROWANA
POMINIĘTA

i wcale nie chodzi tu o brak komentarzy
TY DOBRZE WIESZ O CO CHODZI
KŁAMCA KŁAMCA
cholera jasna





09:35 / 20.02.2006
link
komentarz (0)

Niech kochają na ci, co nas kochają.
A tym, co nas nie kochają,
Niech Bóg odmieni serce.
A jeśli nie odmieni ich serca,
To niech im skręci kostkę,
Abyśmy ich poznali po kulawym chodzie.

(irlandzki toast)
08:57 / 20.02.2006
link
komentarz (0)

nieco rozczarowana przyjęłam do wiadomości, że moje przesiadywanie do wtorkowych wczesnych poranków w Olsztynie ulega zakończeniu
w zasadzie powinno ulec dzisiaj, ale kochany UAM zamieścił dopiero dzisiaj rano nowy rozkład zajęć i tak czy inaczej już nie zdążę
słodkie lenistwo siedzenia w domu z rodziną
tydzień z widokiem na las, na księżyc, z dwoma kotami ganiającymi się o czwartej nad ranem po całym mieszkaniu
tydzień gderania, że nie mam najmniejszej możliwości odgrodzenia się od porannego hałasu
tydzień wieczornego przesiadywania nad książkami, których tak dawno już nie czytałam, od początków liceum chyba
tydzień mieszkania na poziomie czubków drzew...

jutro wracam do Ciebie
do pomarańczowych ścian
do tramwajów, pośpiechu i papierosów
do...

18:56 / 18.02.2006
link
komentarz (14)

poranny romantyzm wziął był w łep po całodziennym wsłuchiwaniu się w odgłosy depresji mojej mamy

powinnam dalej próbować jakoś doprowadzić ją do stanu względnej normalności czy od razu do lekarza zaciągać?

zrobiłam dzisiaj całkiem niezłą pizze
z sosem pomidorowym własnej roboty, grzybkami i szynką
i z trochę zbyt słonym serem.
nie tknęła.

martwię się o Ciebie Mamo...
nie mogę już patrzeć jak budujesz wokół siebie mur
odgradzasz się ode mnie, od taty, od życia
Walentynki nie zaistniały w Twoim życiu
praca tylko jeszcze pardziej przygnębia
nie widzisz już nic poza bezsensowności i niechęci?

Mamuś...

13:20 / 17.02.2006
link
komentarz (3)

sierota
pochwaliła otwieracz do puszek za to, że tak ładnie i bez szczerbienia brzegów otworzył puszkę brzoskwiń
na co puszka brzoskwiń tym swoim pięknym, nieoszczerbionym brzegiem równiutko rozcięła sierocie prawą dłoń

ała...


09:55 / 17.02.2006
link
komentarz (8)
ogłoszenie parafialne:

na poprawę humoru potrzebuję kogoś, kto zrobi mi skina
za darmo (ew. za naleśniki)
i nie dlatego, że mi się nie chce
po prostu nie umiem
a nawet jakbym umiała, to programów u mnie brak
więc: kto chętny??
skin?
za friko?
ktokolwiek...?




09:30 / 17.02.2006
link
komentarz (0)
znów każesz mi się zastanawiać nad odpowiedzią, której sam powinieneś udzielić
więc powiem Ci jedno: teraz dostajesz szansę od losu
los daje dobre i złe szanse
los każe podejmować dobre lub złe decyzje
los każe Ci do jasnej cholery wziąć w końcu odpowiedzialność za to, co wybierasz
musisz wiedzieć, że...
za Nas jesteśmy odpowiedzialni oboje, ale tylko wtedy, kiedy jesteśmy razem, blisko siebie
nie będzie już więcej szans na próby
próba już była


(porozmawiajmy o tym na spokojnie, z papierosem w dłoni... porozmawiajmy... przecież ja też w tym siedzę... porozmawiajmy... nie jedź... odejdź... zniknij... zabierz mnie ze sobą... daj mi jeszcze tylko rok czasu... to tak, jakbyś mi powiedział, że umrę...)


ja już podjęłam decyzję
swoją
nie Twoją
i nie Naszą
moją

moją decyzję.

20:34 / 16.02.2006
link
komentarz (3)
korzystając z okazji posiadania tłumacza internetowego, który to posłusznie przetłumaczy mi nawet po arabsku, postanowiłam spróbować swoich sił w interpretacji tłumaczenia automatycznego jednej z piosenek Placebo zaśpiewanych po francusku ("Mars landing party")
i co się okazało?
że ta piosenka jest o zjadaniu potrawki z 'Moja ty żabko' aż zacznie boleć brzucho (w znacznym skrócie, ale obytrzy zwrotki piszą się tak samo, więc w zasadzie to, że w skrócie, to chyba nie ma większego znaczenia)
jak to człowiek się wielokrotnie w ciągu dnia nadziwi
a to że suche wafle pewnej firmy po użyciu do nich kremu do tortów nasiąkają nim i flaczeją
a to z kolei, że piosenka, o której myślałam, że jest o czymś bardziej zmysłowym, jest o jedzeniu potrawki z żabki
no i to na tyle moich dzisiejszych rozwianych złudzeń

bonne nuit!
(jak to mi powiedział rozwiewający złudzenia tłumacz internetowy)

a tak to będzie po arabsku: לילה טוב

no. i już nic więcej dziś normalnego nie napiszę.


13:09 / 16.02.2006
link
komentarz (0)
Would you know my name if I saw you in Heaven?
Would it be the same if I saw you in Heaven?
I must be strong and carry on,
'Cause I know I don't belong here in Heaven.

Would you hold my hand if I saw you in Heaven?
Would you help me stand if I saw you in Heaven?
I'll find my way through night and day,
'Cause I know I just can't stay here in Heaven.

Time can bring you down; time can bend your knees.
Time can break your heart, have you begging please, begging please.

Beyond the door there's peace I'm sure,
And I know there'll be no more tears in Heaven.

Would you know my name if I saw you in Heaven?
Would it be the same if I saw you in Heaven?
I must be strong and carry on,
'Cause I know I don't belong here in Heaven.
'Cause I know I don't belong, here in Heaven.



11:08 / 16.02.2006
link
komentarz (0)

i tak Cię KOCHAM
wiesz?

10:11 / 15.02.2006
link
komentarz (5)
"jeśli ktoś uważa, że pływanie pomaga w odchudzaniu, to niech popatrzy na wieloryba"

09:43 / 14.02.2006
link
komentarz (2)


na początku na Walentynki miałam plany.
potem chciałam je przespać. sama. całe.
wczoraj: naprawde fajnie byłoby pojechać nad jezioro
a dzisiaj po prostu mam być wyrozumiała...?

to ja sobie trochę popracuję
tłumaczenie ze sprawy rozwodowej
coś w sam raz
prawda?


22:26 / 12.02.2006
link
komentarz (1)
skurczyłam się w wyczekiwaniu na odpowiedzi

"ranisz mnie"
co Ty wiesz o ranach?
dla Ciebie to tylko słowa
ja przecież nigdy bym się nie sprzedała
nikomu
nawet za własne życie
nawet za Twoje...

12:49 / 12.02.2006
link
komentarz (0)
popełniam od wczoraj masę grzechów wobec samej siebie
walczę jak idiotka
pokazuję że mi zależy na znalezieniu pozytywnego rozwiązania
i dostaję za to po dupie
chociaż to nie ja przegięłam
to dopiero poniżenie


pierdolona masochistka
21:28 / 11.02.2006
link
komentarz (4)








chciałam tylko dodać że zwrotów nie będzie
zrób z tym co chcesz








21:23 / 11.02.2006
link
komentarz (2)


zachowujesz się jak baba z pmsem

czy naprawdę nic już nie jest dla ciebie powodem do radości???


14:37 / 11.02.2006
link
komentarz (10)
cholera, nawet normalne naleśniki nie chcą się ładnie smażyć...
i nie mam nikogo, komu mogę o tym opowiedzieć!!!
11:15 / 11.02.2006
link
komentarz (2)




chciałabym móc teraz postawić grubą kreskę pomiędzy dwoma minutami jednej godziny wczorajszego dnia

chciałabym zapomnieć wszystko złe, co wydarzyło się do wczoraj

chciałabym zapomnieć Ciebie
dobrze, że w sklepach, które wybieram, przyjmują zwroty.
nigdy nie zapomnę.
zawsze będzie bolało.
teraz muszę zadbać o siebie.
odbudować
przebudować
ogarnąć.

naprawić.

byłeś, jesteś i zawsze będziesz
jednym wielkim kłamstwem.


________________________________________________________
22:41 / 10.02.2006
link
komentarz (0)


zawsze płaczę kiedy czytam Śliwonika przepisanego gdzieś przez Ciebie




22:14 / 10.02.2006
link
komentarz (0)
skończyłam pracę na tym obozie
za kilkoma osobami będę tęsknić jeszcze jakiś czas, potem się z tym oswoję, wrócę do swojego braku przestrzeni, a potem znów przypomnę sobie o...
ze szczerą niechęcią podeszłam do 5 osób na 159, w czym jeden to lekarz, drugi to jeden z naszej kadry wychowawców, a troje to okropne dzieci

straciłam mój głos, którym miałam powalić wszystkich na obozowym karaoke /;P/, ale i tak "Tears in heaven" Claptona zaśpiewałam tak, że chyba nawet niektórym bardzo się podobało
odkryłam jak bardzo dobrze czuję się z mikrofonem, śpiewając i prowadząc imprezy, improwizując zagrania kiedy wyskakują niespodziewane sytuacje, pytania, odpowiedzi, komentarze... bla bla
odkryłam w sobie nieziemski spokój, który potrafię z siebie wydobyć nawet w momencie największego wkórwienia
odkryłam jeszcze więcej tolerancyjności
odkryłam, że mimo wszystko potrafię się bawić przy disco polo równie dobrze jak przy tym, co najbardziej lubię
ale tylko w odpowiednim towarzystwie
odkryłam że umiem rozmawiać z ludźmi na każdy temat, a jeśli nie umiem, to mogę zadawać milion pytań i oczekiwać odpowiedzi

dobrze się tam czułam
z tą swobodą, z którą mogłam w każdej chwili wyjść nocą z ośrodka i przejść się nad jezioro, pogadać z resztą nieprzykładnych wychowawców albo porzucać śniegiem w okna tych, którzy o drugiej w nocy jeszcze nie spali i im odbijało
po raz kolejny przekonałam się że nienawidzę, kiedy facet jest chamski wobec kobiety
znów przypomniałam sobie jak bardzo lubię tą pracę
i jednocześnie jak mało możliwości mi to daje
jak niewiele mogę zmienić lub komuś wytłumaczyć
jak niewiele osób słucha tego, co się do nich mówi
nie tylko słyszy - słucha

przypomniałam sobie jak bardzo potrzebuję ludzi, kontaktu z nimi, żartów i poważnych rozmów, czasem kłótni, jak bardzo potrzebuję tego do szczęścia, do tego, żeby się uśmiechać

Boże, jaka ja poczułam się zajebiście wolna...!
przez tą dziesięciodniową chwilę...

00:51 / 05.02.2006
link
komentarz (4)
jestem zmęczona.
siedzę w pracy już kolejną godzinę
od... nie pamiętam już od kiedy, jakiś trzeci dzień chyba
dzisiaj z dzieciakami i kadrą szaleliśmy na dyskotece z motywem przewodnim: DISCO POLO!
i dawno się tak fajnie nie wyskakałam
kiedy wczoraj natarli mnie śniegiem (bitwa na śnieżki okazała się częściowym niewypałem, bo najbardziej na śniegu wydurniamy się oczywiście My Kadra) dzieciaki powiedziały, że wyglądam jakbym wyszła z jeziora
teraz, kiedy jeden z kolegów opiekunów mijał mnie w naszej kadrówce, siedzącą przy komputerze i piszącą coś po nocy to stwierdził, że chyba powinnam się dziś położyć i wyspać, bo wyglądam potwornie
a przecież czuję się trochę lepiej...:)

dziękuję Ci Kochanie, że przyjechałeś
dziękuję, że pokonałeś 350km żeby przez kilka chwil pobyć ze mną
dziękuję że mnie tu przytuliłeś, tu na śniegu

chyba naprawdę powinnam już iść spać
nie pamiętam co tak naprawdę chciałam napisać
bla bla bla


Perkoz, Uroczysko Waszeta
obóz dla dzieci 9 - 16 KRUS
3 II 2006

mam pierwszych dwóch wielbicieli
pomimo mojego nieciekawie niezachwycającego wyglądu

tja...

dobranoc Kochanie
10:52 / 31.01.2006
link
komentarz (0)

mimo wszystko
najbardziej na świecie chciałabym być teraz z Tobą...

22:19 / 30.01.2006
link
komentarz (0)
generalnie mój nastrój po zapoznaniu się z ...
mój nastrój po zapoznaniu się można określić dwoma słowami:
1. fuck
2. off
które połączone w jedno wyrażenie czasownikowe nabierają głębszego sensu i wyrazu
nie oznaczają niczego szczególnego, po prostu słowa o znaczeniu
tak jak "krowa"
dla niektórych "krowa" oznacza przeżycie, mleko, mięso i skóry, a dla mnie "krowa" oznacza łaciate 'mu!' na łące

fuck off

cieszę się na myśl o tym że jutro wieczorem spokam się z ludźmi, z którymi będę przez najbliższe dwa tygodnie walczyć z koszmarem w ilości hurtowej sztuk 180 płci mieszanej.
cieszę się, że w końcu poczuję to przyjemne zmęczenie, wypełniające każdy atom mojego ciała, spowodowane pracą 24h/dobę z potworami, nad którymi trzeba będzie zapanować. to zmęczenie które powie mi, że zasłużyłam na solidny odpoczynek.
cieszę się, że za tą ciężką robotę dostanę 600zł.
brutto.
prawie tak, jakbym sama jechała na wakacje :)




Jezu, jestem masochistką...




15:12 / 30.01.2006
link
komentarz (3)
właściwie jest to bardzo precyzyjnie wymierzona, w konkretną osobę, wiadomość:

nie bój się spełniania swoich marzeń, bo ja zawsze jestem przy Tobie i zawsze głęboko wierzę w to, że Ci się uda
czasem nawet bardziej niż Ty sam
nie obawiaj się gniewu, bo nigdy nie będę się gniewać o to, że dążysz do celów, które sobie wyznaczyłeś, osiągnięcia tego, co sobie wyśniłeś
nigdy nie stanę Ci na drodze, przynajmniej tak długo jak nie będziesz tym krzywdził mnie ani nikogo innego
dlaczego to zawsze ja mam być tą, która się klei do Ciebie zawsze i wszędzie? dlaczego do cholery sam nie potrafisz dać mi tego, czego wymagasz ode mnie?
czuję się zignorowana jak psia kupa w trawie kiedy nie odpowiadasz na moje pytania. mówisz, że nie koncentruję się na najważniejszym. a jak mam się koncentrować kiedy obowiązkowe do zaliczenia punkty na drodze do koncentrowania się na tym nieokreślonym "najważniejszym" zostawiłeś z tyłu? nieruszone? zignorowane...?
określ swoje priorytety, ja po raz kolejny przedstawię Ci swoje. jeśli głównym argumentem dla Ciebie jest osiągnięcie satysfakcji seksualnej to rzeczywiście nie mamy o czym gadać i czego kontynuować. ale jeśli chociaż część naszych celów się pokryje, to już jest dobry punkt wyjścia.
nie każ mi czytać w Twoich myślach, nie zrobię tego bo nie zawsze potrafię. jeśli tego ode mnie oczekujesz, to nie spodziewaj się, że kiedykolwiek będziesz tu szczęśliwy.

nienawidzę niedopowiedzeń. nienawidzę nie wiedzieć na czym stoję. nienawidzę kiedy każesz mi się domyślać kolejnych części bajki o nas i wszystkich innych, a potem wściekasz się, że to robię.

dorośnij. bo na razie ten niewart szacunku szczaw, który pisze do Ciebie te słowa, wyprzedził Cię o kilka dobrych kroków. i wciąż przesuwa się dalej.

ultimatum: albo kompromisy i wzajemny szacunek, albo idź do diabła

12:57 / 29.01.2006
link
komentarz (3)
i kiedy już myślałam że mój uśmiech zostanie dostrzeżony, że moje wiecznie przyklejone do Twojego ciało pokaże jak bardzo potrzebuję Twojej bliskości, kiedy miałam nadzieję że może to tego dnia, ale wróciłeś zbyt zmęczony, że może to następnego, ale i wczoraj i dzisiaj też nie, chociaż leżałam i patrzyłam na Ciebie popchnąłeś mnie tam, gdzie nie mam już gruntu pod nogami
mocniej niż twoje miczenie i zbywanie mnie
napisałeś to, czego zawsze się bałam
że nie masz siły kochać


tak, płaczę wtedy, kiedy czuję się bezsilna i bezradna





myśląc teraz o radości z jaką farbowałam przedwczoraj włosy na ciemniejszy odcień, z nadzieją, ż Ci się spodoba, bo w końcu to dla Ciebie...

17:49 / 27.01.2006
link
komentarz (5)
czy wy też widzicie powyżej to ci ja?
czyli rozjechanego skina...
ja widzę rozjechanego skina
czemu skin się rozjechał?
19:39 / 26.01.2006
link
komentarz (1)
dialog

lubię bez powodu otwierać usta i równie bardzo bez powodu wydawać z siebie dźwięki jakimś cudem układające się potem w zrozumiałą całość

lubię gadać o niczym, tak samo ważnym jak wszystko inne, tak samo ważnym jak najważniejsze rzeczy na świecie

lubię mieć się do kogo odezwać, pisemnie, ustnie, to nie ma znacznia

lubię też jak kot się skuli za laptopkiem i pójdzie spać

jestem prostą dziewczyną
"kobietą płci żeńskiej"...

12:44 / 26.01.2006
link
komentarz (1)

powodzenia
wierzę w Ciebie
wiesz o co chodzi


20:02 / 24.01.2006
link
komentarz (6)

dziendobry, dziś będzie histerycznie

pytanie dnia:
czy jest sens babrać się w gównie kiedy gówno publicznie deklaruje pięknymi słówkami a potem i tak robi swoje?

nie






no właśnie...



nie raz już widziałam jak zwykłe gówno udaje szlachetną grudkę żyznej ziemi.
udaje

a potem mruczy przez sen nie moje imię...


14:19 / 23.01.2006
link
komentarz (2)
no proszę!
jak to najbardziej bezsensowna acz niepozbawiona głębi notka potrafi poruszyć ludzi...
skoro tylko to zmusza do refleksyjności to niedługo możliwości mi się skończą

lepiej pójdę już na te naleśniki


00:04 / 23.01.2006
link
komentarz (9)



bla bla bla
bla
blaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa


.
21:16 / 22.01.2006
link
komentarz (0)
no tak.

- to oznacza że jesteś pusta w środku - powiedział mój kot przeciągnąwszy się nieco po brutalnym przerwaniu jej wieczornej drzemki
- no nie? jak piepszony afrykański bembenek...

aplauz

cholera, czuję się jakby mnie ktoś wybielaczem potraktował
jak pseudohawajską koszulę męża pani od wanisza
białe dziura różowe dziura dziura żółtawe dziura brąz zaprasowane buraczki białe dziura kartofelek buraczki


21:08 / 22.01.2006
link
komentarz (0)
...

i najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że jak nlog padł i nie miałam się gdzie werbalnie wyekshibicjonizować w formie pisemnej na tyle publicznie, żeby poczuć pewną formę spełnienia emocjonalnego, jaką daje mi takie uzewnętrznianie się na nlogu, to tegoż nloga nie było...

a teraz, jak już nlog wrócił, to ja wciąż nie wiem co by tu napisać, bo całe natchnienie diabli wzieli!

a niech to...

20:03 / 26.12.2005
link
komentarz (3)
fiut strzelił ludzką bezinteresowność, a jeśli nawet nie, to tylko dlatego, że ktoś się oszukuje, że nie chce nic wzamian

nienawidzę sama siedzieć w swoich czterech ścianach i dzisiaj znów pomyślałam o Dziadku
że po śmierci Babci snuje się tak po mieszkaniu, sam, gada do siebie tak jak ja od kiedy wyjechałeś
tak cholernie smutno mi się zrobiło bo na święta robię się jesscze bardziej sentymentalna niż na co dzień, a to już graniczy z masochizmem, bo każdemu bym chciałam sprawić przyjemność a jak nie mogę to mi smutno i płaczę jak bóbr
wyję do świątecznych prezentów i wyobrażam sobie z jaką radością i niepewnością i wyczekiwaniem i szczerością i... były wybierane, przygotowywane, pakowane

dotykam ich i widzę uśmiechy na twarzach Obdarowujących
bo nie każdemu według zasług, niektórzy dostają za dużo, niektórym dałam za mało, chociaż tak bardzo bardzo mocno mi zależało...

"przecież w święta nikt nie powinien być sam"
(nie cierpię tego filmu)

***
za Te, które odeszły za szybko:
Matkę mojej Matki
Siostrę mojego Ojca
***


21:58 / 19.12.2005
link
komentarz (0)
nie mam słów
a może po prostu jestem zaspana
chciałabym powiedzieć Ci na "dozobaczeniazakilkadni" ten milion z kawałkiem rzeczy, których wysłowić nijak nie potrafię


zawsze byłam w Twoich snach
w Twojej krwi
wierzyłam w Przeznaczenie


22:05 / 18.12.2005
link
komentarz (3)


hopeless



tylko człowiek tak naćpany że nie pamięta niczego poza "teraz" mógłby zwrócić na to coś uwagę


"coś" - tak ostatnio powiedział o mnie tata
"a coś przyjeżdża na weekend? bo nikt nic nie mówił"
co z tego, że jestem średnio co tydzień


zawsze się tego bałam
tego, że będę dogłębnie żałosna
czy zrobiłam kiedyś coś, żeby tego uniknąć?
tak
ale to chyba nigdy nie miało żadnego znaczenia


hopeless...

za późno, już w to uwierzyłam
nawet nie potrafię napisać swoich uczuć tak, żeby odzwierciedliły swoje obecne oblicze

...


13:20 / 17.12.2005
link
komentarz (2)




PS: a jak się zachwiał i przewrócił na mnie to miał ten zapach, który Ty miałeś wtedy
tytoniu, odrobiny alkoholu, ale tak naprawdę odrobiny i jakiegoś ładnego męskiego zapachu
pachniałeś podobnie trzy lata temu
kiedy oboje byliśmy gotowi rzucić wszystko, żeby się spotkać i być razem
ale tylko przez krótki czas...



13:14 / 17.12.2005
link
komentarz (1)
dzisiejsza poranna podróż z Poznania do Olsztyna była jedną z najbardziej niesamowitych... nie, NAJBARDZIEJ NIESAMOWITĄ pięciogodzinną podróżą pociągiem jaką zdażyło mi się na przestrzeni tych ostatnich trzech lat zaliczyć
koleś (Przemek, chyba trochę nieszczęśliwy polonista) który nieźle już najarany wpadł do przedziału i usadowił się naprzeciwko mnie, beztrosko wyjął z uszu słuchawki, z których dobiegał mnie oszałamiający fortepian Kaczmarka, i słuchawki te wcisnął w moje uszy
a potem przez całą resztę drogi tylko się śmiał, zachwycał i wszystko było "pięęęęęęęęękne"
potem wsiadł facet, którego twarz skądś pamiętałam
(Radek, były aktor olsztyńskiego teatru Jaracza), ale przypomniałam sobie dopiero jak się odezwał, przedstawił i z powodu naćpanego rozgadania Przemka rozpoczęliśmy konwersację we trójkę
ja znów odkryłam jaka potrafię być inteligentna, zaskakująca i oszałamiająca (i skromna, cholernie skromna!) i wyjść przy tym na głupiutką dziewczynkę nie do końca zapoznaną jeszcze z Życiem przez duże "Ż"
a w każdym razie tak mi się wydawało jak Radek powiedział, że wyglądam jak dziecko, ale stara ze mnie baba
potem Przemek stwierdził coś, co lepiej przemilczeć
a potem wysiadłam i nie dałam mu swojego numeru telefonu
cała dumna ze swojej wierności...

wcale się nie zdziwię jak wpadnę na niego gdzieś na ulicy w Poznaniu
ale nie to jest najniezwyklejsze
on miał w sobie tyle przedziwnie prostej i czystej radości (co z tego że podrasowanej wódką i gandzią)
tyle chłopięcego entuzjazmu i zachwytu nad śniegiem, księżycem i wschodem słońca
nad światłami pociągu przesuwającymi się wolno po torowisku
tyle beztroski i kompletnej niepowagi
tyle muzyki, romantyzmu i marzeń
tyle Ciebie sprzed trzech lat...
nie mówię, że to dobrze...
bo chyba wolę tego ponuraka wiecznie zajętego pracą od wiecznie najaranego i podpitego, acz wesołego brodacza niepodłączonego do rzeczywistości
ale tak mi to przypomniało Ciebie i te początki, kiedy jeszcze więcej pisaliśmy niż mówiliśmy, chociaż jednocześnie mówiliśmy milion znaczeń jednym zdaniem.
opowiem Ci o tym wieczorem ze szczegółami
albo jutro
albo nigdy jak zaraz nie zadzwonisz...

zaintrygowana, rozmarzona, zadziwiona...
piepszona sentymentalna idiotka
mistrzyni sentymentalnej naiwności
w tym cały mój urok


08:23 / 14.12.2005
link
komentarz (4)
coś się wydarzyło
chyba nie potrafię się jeszcze do końca pozbierać
mam superprzystojnego Faceta, powinnam przewidzieć takie zagrnia ze strony innych kobiet
powinno mi to schlebiać
ja zadałam sobie dużo trudu,żeby Go zobyć
o nikogo tak nie walczyłam
dostałam... nagrodę?
zastanawia mnie jedno: czemu ten akt skruchy wydaje się dotyczyć większej winy niż ta, o której wiem?
z reguły przeczucia mnie nie mylą
postanowiłam Ci zaufać
bezgranicznie
proszę, nie zawiedź mojego zaufania
mów mi o całej prawdzie
nie ja pierwsza powiem Ci, że jest lepsza od kłamstwa
tym czasem będę bardziej uważna
wróg stał już w bramie a ja nawet nie mogłam go zauważyć
czasem pluję sobie w brodę że pozwoliłam Ci na lepszą pracę i powrót na Mazury
na przyszłość będę bardzo uważna


16:02 / 13.12.2005
link
komentarz (3)
lubię robić niespodzianki
:)
wiesz?

04:28 / 26.11.2005
link
komentarz (3)
tak się tylko zastanawiam...
czy jest jakiś w miarę logiczny powód żeby w sobotę o wpół do piątej rano dodawać notki do swojego nloga?



nie...
chyba nie bardzo...
nie






16:22 / 25.11.2005
link
komentarz (1)
uwielbiam kiedy namiętnie mnie całujesz
kiedy traktujesz moje usta jak brzoskwinię, którą chcesz wyssać do granic możliwości
a Ty tak uparcie tego unikasz
tak złośliwie
nasza mała prywatna wojna...

14:50 / 25.11.2005
link
komentarz (3)
to chyba szło jakoś tak:

facet po wypadku wylądował w szpitalu, w poważnym stanie
większość ratujących życie operacji już przeprowadzono, więc lekarz rozmawia z rodziną
- niestety proszę państwa, niezbędna będzie jeszcze jedna operacja... - mówi zasępiony
- jaka? - pyta przestraszona żona
- z powodu odniesionych obrażeń potrzebny będzie przeszczep mózgu. niestety nie jest to tani zabieg, a cena zależy od jedego czynnika.
- czyli?
- cóż, męski mózg kosztuje 90 tys złotych, ale żeński jest tańszy o ponat 50 tys...
- dlaczego??? - wykrzykuje nieco oburzona żona pacjenta - czy to oznacza, że mózg kobiety jest gorszej jakości?!
- nie nie! po prostu męski jest nieużywany

(tylko żeby mi nikt nie mówił że jestem feministką!)

09:13 / 24.11.2005
link
komentarz (2)
panie doktorze, czy to normalne że ja się zakochałam we własnym Mężu?
i to znowu...

09:57 / 23.11.2005
link
komentarz (0)
chciałabym znać śceżki którymi chadzasz
znać Twoje myśli i grzechy
wiedzieć jak daleko jestem od Ciebie, bo w zasadzie zagubiłam się w tym bajzlu, który przypadkiem się stworzył wokoło
pamiętać ostrzeżenia kiedy popełniamy te same błędy i nie pamiętać myśli które podpowiedziały złe rozwiązania
i zauważać kiedy kot się ześlizguje z łóżka
i żebyś Ty zauważał kiedy ja prześlizguję się międzi Twoimi palcami
kot zeskoczył
co to znaczy?
oddam się dzisiaj Twoim snom
myślisz że mnie przyjmą?

***
i jeszcze Sting "Shape of my heart"
***

21:40 / 12.11.2005
link
komentarz (5)
dynia w zasadzie się skurczyła, szczególnie w rejonie twarzowym i zaczęło to wszystko wyglądać jak dziecko z downem
(z całym szacunkiem dla chorych na zespół downa...)
ale jednak, takie miałam pierwsze wrażenie jak spojżałam na dzieło mojego życia, niechybnie chylące się ku swojemu... zgniciu.

dopadło mnie coś i teraz jestem cała w plamki, a w zasadzie lpamki zapieniają się w wielką purpurową plamę na moim ciele
daj Boże żeby ominęło to twarz i dłonie, bo cała reszta już poddała się rozmnożeniu czegoś, co z początku przyjęło kształt koszulki
(Kochanie mów mi Kropek albo Biedrona)
ponieważ nabieram gorączki nie mogę zrzucić tego na jakąkolwiek reakcję alergiczną czy wstrząs anafilaktyczny
coś mnie bierze...
a może by tak teraz po włóczeniu się z zębodołem z powikłaniami po stomatologach i chirurgiach dentystycznych pójść sobie do szpitala???
to by dopiero było...
lepiej przecież teraz odwalić coroczną dawkę niefartu niż potem warować pod drzwiami w święta i nasłuchiwać czy salowa nie nadchodzi skrzyczeć mnie za nieprzebywanie w łóżeczku.
tak, to jest pomysł!
do dupy...


KOCHAM CIĘ Bejb, wiesz?
dzięki że jesteś ze mną i mnie przytulasz kiedy czuję się taka obleśna...:)


15:32 / 02.11.2005
link
komentarz (3)
ale z dyni cały czas jestem dumna:)


15:29 / 02.11.2005
link
komentarz (1)
MAM DZIURĘ W SZCZĘCE CO MNIE OKROPNIE BOLI (wyrwali mi zęba...)

MAM WKÓRWIAJĄCEGO MOMENTAMI FACETA (za 50 zł z haczykiem chciał kupić prezenterkę stringów, a mi kupić stringów nie chciał... tak tak, oczywiście, że wszystko na żarty!)

MAM DOŚĆ!!! (przez dziurę w zębie nie mogę jeść ani pić nic ciepłego przez trzy dni i wciąż mi krwawi... ale co z tego jak w domu na razie nic do jedzenia nie ma?)

wracam do domu...
permanentnie!

21:19 / 31.10.2005
link
komentarz (7)
Halloween...




Dzieło mojego życia:)! (pomijając 10 czerwca 2003, ale to już zupełnie inna bajka...)

10:58 / 31.10.2005
link
komentarz (1)
przeczytałam coś... innego nloga
dawno nie czytałam czegoś, co byłoby tak zionące smutkiem i poczuciem bezradności
i tlącą się gdzieś w środku nadzieją, tak głęboko schowaną, że w zasadzie już prawie jej nie ma
dawno nie czytałam tak zewnętrznego w swoich słowach człowieka
i tak Kochającego, przez olbrzymie "K"
dawno słowa obcej osoby nie doprowadziły mnie do tak bolesnego płaczu, a w ostatnim czasie zaliczyłam kilka pogrzebów, na których przemawiali obcy ludzie
i tam też płakałam, ale nie tak
aż chce się posiadać jakieś ponadludzkie zdolności, tą Boską moc, która mogłaby wszystko mu zmienić
cofnąć, poprawić, ulepszyć
nie rozpocząć pustki, kazać tej, o której pisze, dalej tworzyć całość

życzę ci z całego serca, a mam je ogromne, żeby było już dobrze
bo dawno temu poznałam twój ból
a obok siebie nie miałam nikogo i niczego
tylko swoją naiwną nadzieję i nieśmiertelną wiarę
i przeklinałam je wtedy, każdego dnia, kiedy znów się budziłam

i niech będzie Ci znów dobrze

10:20 / 31.10.2005
link
komentarz (0)
teraz już wiem.
w zasadzie chyba zamysł był taki, że nie powinnam była nigdy tam zagladac
i najgorsze, że ja już wiem, że nie powinnam
głupio tak: czytasz niby o sobie, bo to było o mnie napisane, a jednak...
po trzech latach dowiaduję się tego i owego
o sobie, o tym, że się mnie wstydzi, kiedy razem idziemy ulicą
cholera, przecież nie jestem brzydka! ostatnio faceci kleją się jak muchy!
"dziecko"... skoro tak uważasz...
czyli co, powinnam zainwestować w kosmetyki marnej jakości i codziennie robić sobie postarzający mnie makijaż, żebyś czuł się lepiej??? tak a'la dziwka może? z taką tapetą na ryju zawsze wygląda się jak czterdziestolatka próbująca w nieumiejętny sposób się odmłodzić
(co z tego, skoro efekt byłby bardziej komiczno-wulgarny niż postarzający)

i w ten sposób totalnie rozbita dochodzę do wniosku, że po tych trzech latach nie mam zielonego pojęcia z kim jestem
każda kobieta chce, żeby jej facet był z niej dumny kiedy idą razem, żeby spojrzenia innych ludzi dawały mu satysfakcję, żeby...

i jeszcze do tego "nadmiar kobiet w otoczeniu"
z tym jakoś się pogodzę, ale nie z tym, że się mnie wstydzisz...

pray to God i can think of a nice thing to say
buy i don't think i can
so fuck you anyway...

czuję się jak mierny króliczy bobek...
niewzbudzająca niczyjego zachwytu...

22:49 / 28.10.2005
link
komentarz (2)
a co, myślałeś że napiszę coś radosnego do ciebie?
a ja myślałam że inaczej mnie przywitasz
a tu masz ci...
najnormalniej w świecie nie wyszło!

22:46 / 28.10.2005
link
komentarz (1)
tak...
wczoraj zdałam sobie sprawę ze śmierci człowieka
więc od kiedy tylko się obudziłam siedziałam na łóżku i płakałam
po tygodniu do mnie w końcu dotarło
głupio, bo przestałam lubić Boga
chociaż wciąz z nim gadam

14:04 / 12.10.2005
link
komentarz (3)
no...
i zostałam tu sama...
a Ty masz [przynajmniej służbowy domek nad jeziorem...
a ja co? kota i 20 metrów

ale może tym razem się uda:)

11:36 / 03.10.2005
link
komentarz (5)
"a co umiesz dotykać najlepiej?" zapytał
najlepiej umiem dotknąć człowieka do żywego
jestem w tym prawdziwą mistrzynią

09:18 / 02.10.2005
link
komentarz (6)
a e tam!
w dupie mam obietnice
mam tylko nadzieję, że Marek Cię obudzi
sama nie kiwnę palcem
przecież "jesteś już dorosły"

słyszeliście teorię jakoby mężczyźni rozwijali się tylko do 7 roku życia? a potem już tylko rosną

17:16 / 01.10.2005
link
komentarz (6)
grzeszę

a poza tym, przecież nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką!

14:42 / 17.08.2005
link
komentarz (5)
pusta i płytka

AFRYKAŃSKI BEMBENEK

13:13 / 12.08.2005
link
komentarz (1)
inteligencja werbalna spada mi również wprost proporcjonalnie do częstości kontaktów oczowych z tekstami ciastka

11:21 / 12.08.2005
link
komentarz (4)
w związku z...
...

wniosek na dziś:
pomimo swojego wyglądu kalafonia wcale nie smakuje jak karmelek

18:02 / 11.08.2005
link
komentarz (5)
ALE POWIEDZCIE ŻE ROZWALA WAS MÓJ NOWY KOLOR:)!!!
17:36 / 11.08.2005
link
komentarz (3)
a może jednak zostanę tą blondynką?
będę wiarygodniejsza...
17:29 / 11.08.2005
link
komentarz (0)
jak się unoszę to moja inteligencja werbalna spada
oj jak nisko spada...
wciąż spada...
moje zdania wielokrotnie złożone są krótsze od tych wypowiadanych przez Paris Hilton
a ona jest przecież naprawdę bezgranicznie głupia

14:31 / 10.08.2005
link
komentarz (7)
to się nazywa oglądalność!!!
tak... ja to wywnioskowałam drogi ciastku i droga esc
w jeden dzień w odstępach co ok pół minuty pojawiało się w statystykach wejście z jednego ajpi (na pewno wiecie gdzie w loginie są staty...) ponad 350 razy, więc tak... wywnioskowałam
otóż cała tajemnica <:)

13:05 / 06.08.2005
link
komentarz (1)
i jeszcze...
dziwne że...
bo w zasadzie przecież nigdzie nie umiem zatrzymać się na dłużej

12:53 / 06.08.2005
link
komentarz (4)
ale jaja! 29 lipca był u mnie ktoś i przeczytał wszystkie wpisy ze wszystkimi komentarzami
to się nazywa ...!
jak to się nazywa?

12:46 / 06.08.2005
link
komentarz (0)
prawie zawsze kiedy tu przyjeżdżam sama przypominam sobie jak bardzo potrafię znienawidzić swoje sny
i całe to pierdolenie o przekazie podkorowym, podświadomości i porąbanych teoriach Freuda
psychoanaliza... już dawno się zpsychoanalizowałam i nie odkryłam nic wielkiego poza tym, co już wiem!
chciałabym wiedzieć jak to uspokoić
jak JE uspokoić
SE... tak nie lubię się budzić i widzieć, że Ciebie nie ma obok...
tak nie lubię tej świadomości, że bezczynnie tracę czas
i że stracę go jeszcze więcej

nie mogę odnaleźć Diany Krall...
i smutno mi...
nawet Sierściucha mnie nie cieszy

we wtorek
we wtorek Cię znów...
obyś dał radę do tego czasu

08:57 / 27.07.2005
link
komentarz (5)
byłam w pracy
dwa tygodnie za 593,60 zł
kiedy dzieciaki w końcu wszystke już powsiadały w swoje autokary i odjechały skąd je przywieźli błyśmy z moją Gośką tak szczęśliwe, że aż poszłyśmy w spodniach i bieliźnie osobistej pływać w jeziorze (ratownik Jacek chciał nas potem zatłuc)
nie zwróciłyśmy na siebie większej uwagi ani polaków, ani luksemburczyków, którzy akurat okupowali plażę
ale z pierwszej wypłaty cieszyłam się jak głupia:)
wciąż jestem niedospana
a On oczywiście poszedł na imprezę wczoraj z Naszymi dawnymi wspólnymi znajomymi (mmm... bal samca) i za 15 druga wysłał smsa że zostały jeszcze cztery butelki wódki a On już ledwo się trzyma i żebym przyszła i pomogła
dobrze, że smsa odebrałam dopiero rano, kiedy się obudziłam
wciąż myślę o tym cholernym molo na którym się nie nasiedziałam i o zbyt małej ilości ognisk... z kiełbaskami
nigdy jeszcze nikt się ze mnie nie śmiał że ogórki zjadam od środka do zewnątrz (czyli: ogórki są pokrojone w plasterki a ja najpierw wygryzam pestki a potem delektuję się twardszą częścią, bo jest smaczniejsza, a lepsze zawsze zostawiam sobie na koniec)
mało też poznałam ludzi należących do jakiegoś bractwa rycerskiego
no i nigdy wcześniej On nie był tak zazdrosny jak o młodszego ratownika Bartka (szalenie sympatyczny chłopak, ale naprawdę młodszy, o trzy dni młodszy od mojej siostry nawet), co niestety wiązało się z nazwaniem mnie kurwą i moim odejściem od stolika

to były męczące dwa tygodnie
teraz muszę odespać
ale kolonistka Sylwia zrobiła mi zajekurwabiste warkoczyki i bronię się rękami i nogami przed rozpleceniem ich!

chyba czas już zadzwonić do SE...

08:18 / 11.07.2005
link
komentarz (2)
jade do lasu stop do pracy z dzieciakami stop zjedzą mnie komary stop módlcie się za mnie stop

KOCHAM CIĘ ROBAKU!

sija za 2 tygodnie
12:19 / 10.07.2005
link
komentarz (2)
i jeszcze...
nienawidzę swoich snów
i nienawidzę wciąż budzić się o 4:28
ale najbardziej nienawidzę swoich snów
wraz ze wszystkimi moimi lękami
nienawidzę tych cholernych snów

12:16 / 10.07.2005
link
komentarz (0)
upał... jak na Saharze jakiejś!
upał nie daje żyć
nawet mój kot much nie łapie, co jest jej ulubioną rozrywką - łapanie much w locie, pacnięcie klka razy dla utraty przez muchę przytomności, potem zagryzamy i jak jest ochota to se takiego cukierka zjada
ale mojej bestii upał doskwiera i nie chce skakać za muchami, w efekcie czego much lata dużych ze 3, a małych już nawet nie liczę
komary skapitulowały
zaraz jednak wezmę się zbioręw sobie i pójdę kupić kartę do telefonu, żeby zadzwonić do Bejba i urządzić Mu pobódkę
zamruczę do telefonu
i będę się na zapas smucić że sam tam siedzi i nie ma do kogo pyska otworzyć
(daj Boże żeby lepiej tak było!)
czuję się jak zakochana szesnastolatka
słuchając Diany Krall wyję w poduszkę, że nie ma Cię obok mnie

10:31 / 09.07.2005
link
komentarz (2)
jadę
zawiozę dziadkowi ciasto:)

22:49 / 07.07.2005
link
komentarz (2)
specjalnie dla Ciebie
wieczorne
MRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR
22:42 / 07.07.2005
link
komentarz (0)
teraz o tęsknocie i patrzeniu na zdjęcia:

już chyba chorobliwie przywiązuję się do ludzi. uzależniam się w najbardziej niezdrowy sposób: ja ludzi sobie nie kupię, nawet jakbym miała pieniądze
nie wynalazł mi nikt takiego czegoś, co by pozwoliło mi jednocześnie być w Olsztynie z rodziną, której 1,5 miesiąca nie widziałam, być w Poznaniu przy Nim, z Nim, na Nim, pod Nim, zawsze obok Niego i na dokładkę pracować na obozie nad jeziorem Plusznem
sam fakt, że moje urodziny po raz kolejny (2 rok z rzędu, w zeszłym roku miałam pogrzeb Teścia) przepadają radośnie, bo kto mi imprezę w środę pracującą na obozie nad jeziorem, gdzie ja mam mieć 10 par oczu dookoła głowy, urządzi, tort skombinuje i 21 świeczek na nim zapali?
Boże, jaka ja jeszcze jestem młoda... i wciąż niezmiennie wyglądam na 17 lat
będzie nieźle na te 40 urodziny! magiczna granica, a ja jej nigdy nie przekroczę...

jako zakładkę do książki wzięłam Jego zdjęcie, jedyne jakie można w tym domu znaleźć, którego nie wkleiłam starannie do albumu, na które zawsze lubię patrzeć
tydziń przed ostatnim Bożym Narodzeniem pojechaliśmy służbowo w góry, odwiedziliśmy moją rodzinę i Jego rodzinne miasto, jedno z wielu, Nowy Sącz. tam jest taki sklep, który ma szyld "Antyki i duperelle (dwa "l" zaznaczam, to kwintesencja szyldu!) - zaszalejmy za 4,50zł!"
zrobiłam to zdjęcie z zaskoczenia i On ma tam taką chłopioęcą, zadziorną twarz. zawsze taką masz jak się uśmiechasz, wiesz? to ten niegrzeczny chłopczyk, którego tak KOCHAM. ta jedna z wersji Ciebie

zawsze przed wyjazdem, lub kiedy rozstajemy się na dłużej niż tych kilkanaście godzin na pracę, zostawiam Mu jakiś list. z reguły krótki, ale chcę tam wpakować wszystkie uczucia, które we mnie wtedy są, całą tą tęsknotę która zaczyna się budować w momencie, kiedy uświadamiam sobie, że przez jakiś czas się nie zobaczymy
jestem już chora kiedy muszę zasnąć a Ty nie leżysz obok albo ewentualnie nie klikasz przy komputerze w jakąś głupią grę
jestem chora kiedy nie mogę na Ciebie popatrzeć i posłuchać Twojego głosu
nabrałam dziwnych naweków i teraz muszę się pilnować żeby nie zrobić gafy jakiejś i nie pocałować wramię taty albo kogoś siedzącego akurat obok mnie
od czasu do czasu wypsną mi się jakieś robaki i żuki... odruchowo, kiedy myślę o Tobie
chyba trochę za często
tak mi smutno że sam siedzisz w tej klaustrofobicznej klitce i nie masz do kogo się odezwać wieczorem. choćby do kota, albo psa... możesz w zasadzie gadać ze wszystkimi Naszymi pająkami
ja zawsze się tego boję. boję się samotności w dzień i wieczorem, bo potrzebuję ludzi, potrzebuję Ciebie
a może Tobie tak lepiej, masz szansę odpocząc od wszystkich moich najgorszych cech!
Jestem obok cały czas, tylko mnie nie widać. Myślę o Tobie cokolwiek robię, bo całe to cholerne miasto jest Tobą, nawet mój nowy pokój na piętrze
wdycham Twój zapach z ubrań...

tęsknię za Tobą Sebastian, mimo wszystko...
a te listy zawsze się tak bardzo powtarzają
ja chyba nigdy się nie zmienię...

dobrej nocy Żuku
22:20 / 07.07.2005
link
komentarz (0)
Olsztyn:
ledwie przyjechałam do domu już mnie po urzędach skarbowych i lekarzach medybyny pacy łapówkarzach jednych cholernych pełnoprawnych (żart sytuacyjny potem zamieszczę) do Jasnej Anielki ciągać zaczęli
załatwić numer nip3, zaświadczenie lekarskie, kupić to i tamto, SKONANA JESTEM DZISIAJ!

żart sytuacyjny:
godzina 12:02, wchodzę do budynku przychodni szpitala garnizonowego w Olsztynie, pytam panią w okienku bezwstydnie pochłaniającą chyba już czwartą porcję lodów (sądząc po ilości talerzyków obecnych na jedną osobę, osób za okienkiem aktualnie trzy grube blondyny) gdzie znajdę gabinet lekarza medycyny pracy
pani z lodami w ustach, które uprzednio załadowała tam łyżeczką w rozmiarze XXL, odpowiada że "drugie pientro, gabinet 245, ale dopiero łod czynastej!"
grzecznie na drugim piętrze się umieściłam. poczekałam tą godzinę. grzecznie, bo tak duszno było, że ledwo się na to drugie piętro dowlokłam, więc nawet niewiele ruchów na krzesełku wykonałam
wchodzę do gabinetu:
JA: - dzieńdobry, potrzebuję zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwwskazań do podjęcia pracy na stanowisku opiekuna kolonii
BLONDYNA GRUBA: - skierowanie od pracodawcy proszę
JA: - ale to będzie moja pierwsza praca, potrzebuję zaświadczenia aby móc ją podjąć
BLONDYNA GRUBA: - to ja tego zaświadczenia wydać nie mogę!
JA: -...
BLONDYNA GRUBA: - skierowanie od pracodawcy musi być!
JA: - rozumiem, ale ja jeszcze tej pracy nie podjęłam, potrzebuję do tego zaświadczenia o braku przeciwwskazań
BLONDYNA GRUBA: - ja tego nie wydam!
POSĘPNA KASZTANOWA RASZPLA: - to spróbuj dziecko jutro o ósmej, inny lekarz będzie, on to może załatwi, ale u niego trzeba dużo płacić!

NO MATKO MOJA KOCHANA JEDYNA!!! migotania komór przedsionka dostałam, żyłka mi tu i ówdzie wyszła, ale grzecznie podziękowałam i poszłam sobie, zastanawiając się głęboko jak te babska studia medyczne skończyły, jak do nich po polsku nie dociera?
cholerna polska biurokracja.

i spadł deszcz...

22:04 / 07.07.2005
link
komentarz (0)
w zasadzie znikanie pojawia się w momencie nowego pojawienia, a przynajmniej w jego zaczątku, więc zniknęłam
na długo
nie, Kaja się nie znalazła, poza tym że znalazła się ta 21letnia wariaka, co cały dzień potrafi spędzić na wesołym miasteczku albo poprosić swojego Jego żeby ją zakopał w piasku nad morzem
tak... dostałam już trzy prezenty na urodziny, które wypadają 20 bieżącego miesiąca, kiedy akurat w leśnej głuszy będę się oddawać uciechom wychowywania dzieci z okolicznych mopsów na koloniach nad jeziorem, które jest nieodwołalnie i od początku do końca NASZE
w sobotę pojechaliśmy nad morze taplać się w piasku i opalić się seksownie
wróciliśmy w niedzielę wieczorem, aby w poniedziałek rano skierować się w stronę zagłębia śląskiego
tam, w wesołym miasteczku o 18.30 dowiedzieliśmy się, że jest otwarte do 19 (kto wogóle wpada na takie pomysły??? w wakacje wesołe miasteczko do 19???!?!?!?), więc noc spędziliśmy w mięciutkim łożu dwuosobowym w hotelu "Trojak" w Mysłowicach, bo w Chorzowie ani Bytomiu ani Katowicach nie było już miejsc nawet w najdroższych hotelach (100 euro za dobę), bo przyjeżdżało U2 dawać koncert, na który Polska tłumnie zjechała
"Trojaka" uczciwie i z najczystszym sercem polecam, wyśmienity hotel! 180zł doba w pokoju 2os., w cenę wliczone obfite i pożywne śniadanko:)
a na wesołym miasteczku było BOSKO!!! się dziecko za wsze czasy wybawiło, doprowadzając jednak Ukochanego do daleko posuniętych nudności, będących konsekwencją rajdu na ośmiornicy, która bardzo intensywnie się kręciła. ja chciałam jeszcze raz, ale On już nie dał rady. W zasadzie go rozumiem - mój żołądek też trochę protestował, ale tylko trochę...;)
i zrobiłam sobie tatuaż: dużą czarną wdowę na prawej łopatce
(na początk henna, alem i tak dumna i blada!)
i kupiliśmy sobie plastikowy pistolet na jeszcze bardziej plastikowe kulki:)! i ponieważ ja wyjechałam do Olsztyna do rodziny i popracować przez dwa tygodnie w wyżej wymienionej głuszy, to On się teraz do stanu mistrzostwa doprowadza w srzelaniu z pistolecika, chociaż na początku to ja zestrzeliwałam cztery cele za kolejnymi czterema strzałami z rozsądnej odległości!
tak, jestem zazdrosa, bo ja też kocham strzelać
ale o tym może kiedy indziej...

add note 1
09:59 / 29.03.2005
link
komentarz (7)
wszystkie ladne slowa ktore przychodzily mi do glowy od kiedy dowloklam sie jakims cudem do domu plujac krwia na schody...
wszystkie "potrzebuje Cie"...
wszystkie pierdolone obietnice, ktore i tak nigdy nie maja pokrycia
kazda chwila kiedy przekonywalam sama siebie, ze to ma swoj sens i ze to Ty mowisz prawde
ze tym razem jednak mnie nie oklamujesz
kazde wspomnienie chwil kiedy jednak bylam szczesliwa, bo potrafilam byc
wiecej szans juz nie bedzie
ja juz nie chce
juz nie chce sie z tym uzerac
nie chce sie uzerac z Toba
choc podobno nadzieja umiera ostatnia
cholerna nadzieja, w parze z ta zasrana wiara
za duzo ich we mnie, nie pozwalaja mi byc dobra dla samej siebie
koniec
a oddalabym wszystko zeby bylo inaczej

koniec.
14:45 / 28.03.2005
link
komentarz (1)
43 osoby...
alez sie mielo kiedys ogladalnosc!
ech...

14:27 / 28.03.2005
link
komentarz (1)
kiedy wczoraj wieczorem wracalam do domu, na ulicy minal mnie czarny kot
przeszlam mu droge prosto przed nosem
kiedy przejezdzajacy obok samochod oswietlil mnie i kota, zobaczylam jak kot spluwa trzy razy przez lewa lape

???

14:02 / 26.03.2005
link
komentarz (0)
do wersji "easy":
po co Ci to?
10:44 / 26.03.2005
link
komentarz (0)
aha...
no i duzych jajek zycze
paniom u panow i panom u panow...
:)
10:42 / 26.03.2005
link
komentarz (0)
juz wiem kim jestes
nie bede pytac "dlaczego"
i tak nigdy nie odpowiadasz
masz racje stwierdzajac ze wkorza mnie niemozliwosc dostania sie do pewnych miejsc
kiedy powiedzialam, ze dees mnie fascynuje, jedynym powodem tego byla niedostepnosc
tak, mam tak
juz chyba to wiesz
juz chyba od dawna
juz od samego poczatku
nie chce wiedziec kim jest dees
"borderlining schizo
and guaranteed to cause a fuss"
i tak juz za duzo ran mam w...
nevermind
zaden z Was nigdy nie powinien byl sie pojawic w moim zyciu

11:19 / 13.03.2005
link
komentarz (8)
"and I don't want the world to see me
'cause I don't think that they'd understand
when everything's made to be broken
I just want You to know who I am"

(goo goo dalls "iris")

na teraz
chcialabym nie miec zasad

end.
11:13 / 13.03.2005
link
komentarz (0)
Boze...
prosze o jedno
chce wiedziec gdzie lezy prawda
zeby nikt nigdy nie mogl mnie oklamywac
wiem Boze, ze czasem zapominam
ze sie odwracam
ze odsuwam od siebie mysli
ale codziennie witam sie z Toba
tak, wiem ze codziennie mam jakies prosby
codziennie ta sama...
Boze, nie chce byc msciwa
Boze, zwracam sie do Ciebie
Boze, chcialabym chyba swojej obojetnosci
naucz mnie Boze podejmowac decyzje
takie, ktore beda dobre dla mnie
Amen

23:43 / 11.03.2005
link
komentarz (2)
kim jestes dees...???

kim Ty jestes...???

23:40 / 11.03.2005
link
komentarz (0)
stoje na srodku
zupelnie sama
przede mna dwie drogi, w zupelnie przeciwne strony
nie wiem co wybrac
po raz pierwszy nie moge przewidziec co wybiore...
ale wiem, ze kiedys zrozumiem jesli powiesz, ze wybierasz pelna swobode
ze Ty nie dasz rady sprostac takiemu oczekiwaniu
czy wymagam duzo? ja poszlam na nieziemskie ustepstwa
i zaakceptowalam to, co nie kazda kobieta akceptuje
i oddalam cala siebie, co bylo najwiekszym w zyciu bledem - teraz to wiem
stoje na rozstaju, dwie drogi prowadza w dwie przeciwne strony
wszedzie tak samo ciemno i mglisto, nie wiem ktora dokad prowadzi
ani co jest na jej cholernym koncu
gdybym tylko wiedziala kiedy co jest prawda, a co kiedy nie
gdybym tylko znala odpowiedzi...

"wal sie na ryj"
kto wie...
to w polowie Twoja decyzja.
12:15 / 11.02.2005
link
komentarz (7)
a sen nie nadchodzi...
20:30 / 10.02.2005
link
komentarz (8)
gwoli sprostowania watpliwosci snujacych sie po umysle lee:
pupe mam naprawde odstajaca, wiec koncentracja na jej najbardziej uwypuklonym punkcie (nawet tylko i wylacznie) nie sprawia mi wiekszych problemow
;)

12:25 / 10.02.2005
link
komentarz (9)
wszystkie kobiety maja jakies tam kompleksy
nawet takie, co swoja uroda miss universum na glowe bija!
wiec ja mam chytry plan:
...
tak mnie ludzie komplementuja, bo sie raz unioslam a potem w kasze dmuchac sobie nie dalam...
to ja sie zrobie jedza gorsza niz wczesniej!
i juz nie bede starala sie byc mila! same docinki i szczerosc do bolu bedzie!
(i tak prawie nikt sie za to moje bycie mila nie odwdzieczyl tym samym, to po co sie powstrzymywac???)
moje ego tak sie rozbucha, ze kompleksy pojda sobie raz na zawsze
bede sie nosic wyzej niz to ustawa przewiduje i nic poza czubkiem swojej dupy nie bede widziala!

tak...plan szpetny jak wujek fester...
taaaaaaaaaaaak...

23:41 / 09.02.2005
link
komentarz (1)
jak to sie nagle agresywna zrobilam, nie ma co!
chyba czas lulu...
dlugi byl ten dzien...

21:03 / 09.02.2005
link
komentarz (21)
wszystkim, ktorzy uwazaja, ze stosunek analny nie boli, a nie mieli jeszcze okazji tego na wlasnej dupie przezyc, zycze z calego serca, a mam je ogromniaste, zeby zostali zerznieci w ich wlasna osobista prywatna dupe.
niezaleznie od plci.

09:53 / 09.02.2005
link
komentarz (8)
ale mialam swinskie sny dzisiaj!
14:55 / 08.02.2005
link
komentarz (0)
DIAGNOZA:
zrobilam sie monotematyczna
czas wracac do poznania
tydzien to i tak za dlugo
pierdole ferie
i moj sentymentalizm tez
a tesciowa to juz najbardziej

14:53 / 08.02.2005
link
komentarz (1)
ile razy mozna sie zakochiwac w tym samym facecie?
nie wiem ktory to juz raz...
nie wolno tyle myslec, analizowac, czuc...

Coldplay "Stars" - na dzis

10:52 / 08.02.2005
link
komentarz (2)
ja nie wiem...
dlaczego bardziej na mnie dziala jak ON mi mowi, ze potrzebuje mnie przytulic i wziac za reke niz "chodz sie ruchac mala" lubieznie wyszeptane do ucha...?
moze ja sie starzeje???

09:27 / 07.02.2005
link
komentarz (3)
z mojego lozka widac przez okno tylko niebo
dzis jest ono oszalamiajaco blekitne
i swieci slonce!
poniewaz rano bylo mi potwornie goraco pod pierzynka, mama, bedaca akurat w natarciu na moj pokoj, uchylila mi okno (glosno protestujac, bo jest 15 stopni mrozu)
przez niewielka w gruncie rzeczy szczeline dopadly mnie odglosy panow stojacych pod monopolowym i saczacych sobie piwko, szczekajacych psow i cwierkajacych wrobli
przez moment udawalam, ze jest lato:)
myslalam: zaraz przyjdziesz do mnie, wsiadziemy na rowery i znow zaciagniesz mnie w 50ciokilometrowy rajd po wystajacych korzeniach drzew lesnych w drodze na Pluski
i przez moment naprawde bylo lato...

16:03 / 06.02.2005
link
komentarz (0)
tesknie za Toba KOCHANY...

15:51 / 06.02.2005
link
komentarz (0)
moja mama popsula dzis komputer
zlikwidowala podstawowa funkcje oddzialywania klawisza alt na literki e, a, s, l, z, x, c, n
zostalo tylko "ó"

powstaly za to nowe funkcje:
alt+s=[
alt+u=¬
alt+g wlacza przegladarke google
alt+l=B
alt+z=|
alt+x=z
alt+n=D

czy w zwiazku z tym ktos moze mi powiedziec jak to odczarowac?
i czego moja mama nie powinna wiecej robic?
to dobra kobieta, ale czasem cosik sie jej pod palcami wymsknie i tak sie robi...
bo ja kocham moja mame i rozne cuda dla niej robie
ale takich nie potrafie
RATUNKU!!!

13:34 / 04.02.2005
link
komentarz (0)
mój boże, ależ się dzieje na forum!
oj dzieje się, dzieje!!!

08:51 / 04.02.2005
link
komentarz (6)
prawie że na czole miałam napisane "handle with care"...
prosiłam, potem żałośnie płacząc błagałam.
ale zrobił to znowu
krzywdzenie ludzi nie jest problemem...
tylko że teraz gniję od środka

pełna lęków posiadaczka fobii

12:31 / 03.02.2005
link
komentarz (3)
"a więzienie to taki duży budynek gdzie nie ma dobranocek..."

(program 3 polskiego radia, "Dzieci wiedzą lepiej")

10:57 / 03.02.2005
link
komentarz (0)
wyjechałam do olsztyna, a dotrłam na jakąś obficie zaśnieżoną syberię!
białości nie ma końca, w dodatku moja siostra skończyła ferie w momencie kiedy ja moje zaczęłam i... nie mam z kim się tą wszechogarniającą białością cieszyć...
do pewnej depresji już mi niedaleko, kiedy wczoraj na dworcu zobaczyłam tatę, a potem w domu przytuliła mnie mama nawet nie było krótkotrwałego wybuchu radości...
ON wyjechał służbowo do rzeszowa i nie mam zielonego pojęcia kiedy się zobaczymy
ZERO RADOŚCI Z POBYTU W DOMU
jak na razie w każdym... razie...

aż do końca wierząc, że będzie dobrze...

12:06 / 02.01.2005
link
komentarz (5)
mmmmmmmmmmmmmmmmm
seks był super
caaaaaaaaaaaaaaaaaaalutką wczoraj noc:)
mrrrrrrrrrrrrau...

11:06 / 30.12.2004
link
komentarz (0)
KOCHAM CIĘ SEBASTIANIE MROZOWICZU!

10:59 / 30.12.2004
link
komentarz (0)
przyjechał na wigilię, pojechał w boże narodzenie i się rozchorował
co będzie za pożytek z takiego samca, jak mi się sexu chce?

09:52 / 27.12.2004
link
komentarz (4)
kryzys po kryzysie następuje i nie wem zupełnie jak to zatrzymać...
noworoczna depresja?
lubiłam święta, naprawdę bardzo lubiłam, ale do cholery jasnej, dlaczego muszę iść na kompromisy, których nie chcę i wypłakiwać oczy przez sprawy, które miały miejsce kiedy jeszcze nawet nie wiedzieliśmy, że Będziemy...?
stan psychiczny: nieuregulowany
w Nowy Kurwa Rok wejdziemy z nieswoimi długami do spłacena przez Nas, co jeszcze bardziej wkurwia
nie mówiąc już nic kompletnie o wątpliwościach


bywam tu tak rzadko, że nawet w klawiaturę poprawnie niekiedy nie stukam!
może czas już odejść?

...
19:52 / 07.11.2004
link
komentarz (9)
KURWA MAĆ!!!
15:29 / 01.11.2004
link
komentarz (1)
ciekawe czy będę umiała wycofać się w odpowiednim momencie?

15:20 / 01.11.2004
link
komentarz (0)
kolejny poranek ze łzami w oczach
i a poduszce
i częściowo na kołdrze też
coś się stało...

20:46 / 16.10.2004
link
komentarz (0)
ŚWIĘTO TRUPKA
na święto trupka w tym roku przyjedziemy samochodem.
i boję się tego jak jasna cholera.
boję się też nagłych zmian tożsamości spowodowanych fascynacjami pewnym... panem.
w dodatku to nie ja popadam w to szczególne uwielbienie!
zimno się robi tej jesieni, co?
w ramach swojego rodzaju rekompensaty mama kupiła mi ciepły, zielony sweter.
wyglądam w nim jak środek wiosny i coraz bardziej go lubię:)
do zobaczenia za kolejne dwa tygodnie...

***
KOCHAM CIĘ ŻUKU, wiesz...?
***

.
08:00 / 30.09.2004
link
komentarz (3)
a! no tak. i jeszcze mi się coś śpiewa:

"znów przyjdzie maj, a z majem bzy
i czekać mam na lepsze dni
lecz dajesz mi tylko przykrótkie sny
więc do lata
do lata
do lata
piechotą będę szła..."

a za miesiąc rajd pieszy na groby.

07:59 / 30.09.2004
link
komentarz (0)
no to...
koniec wakacji...
pa mamo! pa tato! pa siestrica! pa gupia zarujona kotko!
w ramach dbałości o posiadanie własnego miejsca w pociągu poczyniam pewne przygotowania i robię dwie świeżutkie buły z jajkiem na twardo. to powinno zapewnić odpowiedni poziom rozrzedzenia towarzystwa.

a jak już przyjedziemy do domku, to w końcu pozbędę się nagromadzonego przez X czasu napięcia seksualnego:)!!!!!!!

17:39 / 28.09.2004
link
komentarz (0)
coś dopadło ludzi i zaczynają wyjeżdżać na studia, zmieniać pokoje, miasta, adresy, kręgi.
z mało znaczącą zadumą zastanowiłam się nad moimi zeszłorocznymi... pożegnaniami
poczytałam al_salaha i stwierdziłam, że mało mam do powiedzenia na temat rzeczywstości bądź też jakiejkolwiek pasji czyjejkolwiek bo nie mojej
pomijając już fakt, że wiem jak wygląda c++
nie mam ani młosdszej siostrzyczki, ani też braciszka, których pogwałceniami wczesnej polszczyzny mogłabym się zachwycać.
mam Narzeczonego, ale On nie chce mówić przypadkiem śmiesznych przeinaczeń, to raczej ja gadam bez sensu, będąc w pierwszej fazie snu, ostatnio monologowałam coś sobie o odpchliwaniu świń...

ciekawe jak oni to robili w faith no more, że sunday morning był easy?

08:40 / 28.09.2004
link
komentarz (0)
do kolego tio: tio masz dłuuuuuugi komentarz jakieś trzy notki poniżej, tam gdzie jest Twój.
poczytaj i... tylko nie umieraj:)
byłam u Ciebie i u pewnej różowej dziewoi z księżyca.
ależ dawno nie zaglądałam na blogi z Twoich linków:)

18:27 / 27.09.2004
link
komentarz (0)
przyjechałam do domu na wakacje.
wracam w czwartek.
ten czwartek.
i pierwszy raz tak cholernie się cieszę, że tak szybko.
bo nawet za długo.
czary mary...?

18:25 / 27.09.2004
link
komentarz (0)
czary mary
skończyliśmy się wczoraj.
MY.
znów zaczynamy od początku.


***
I need to know there's a little hope inside of You
'cause there might not be...
***


uwielbiam kiedy nosisz ten czarny garnitur. i do tego czarną koszulę. możesz wtedy nawet krzywić twarz próbując wypatrzeć mnie z daleka swoimi minusami.
i kiedy dzisiaj wsadzałeś mnie tak ubrany do pociągu nie mogłam się napatrzeć...
ile razy dziennie będę Ci powtarzać, że jesteś tak diabelsko seksownie przystojny?

.
09:54 / 16.09.2004
link
komentarz (3)
żal.
a na dodatek moja kotka dostała czwartą w ciągu dwóch miesięcy ruję, nie trafiła zadem do kuwety i urządziła o czwartej rano pobudkę całemu domowi, bo JEJ CHCE SIĘ CHŁOPA!
więc poza żalem jeszcze niewyspanie i stres, że znów zasnę w pociągu.
pięć godzin. kolejny kurs Olsztyn - Poznań.
alleluja...
a jednak gdzieś tam się cieszę!
tak Kochany, to był komplement skierowany ani chybi w Twoją jasną stronę.
dobranoc więc.

.
10:58 / 15.09.2004
link
komentarz (0)
oduczam się. bardzo uparcie...
oduczam się robienia Ci krzywdy co drugim zdaniem.
oduczam się strachu, ale oboje wiemy, że to trochę potrwa.
oduczam się głęboko zakorzenionych kompleksów
oduczam się nadmiernych uszczypliwości
oduczam się braku poczucia humoru w pewnych tematach, spowodowanego przewrażliwieniem
cholera, nie umiem oduczać się przewrażliwienia...
oduczam się podejrzliwości, ale to marnawo wychodzi.
oduczam się jeszcze bezwzględności.

idę poudawać, że nic nie robię. w końcu po ostatnich tygodniach należy mi się to jak psu buda.

.
10:46 / 15.09.2004
link
komentarz (0)
dla niektórych Pan Bóg stworzył zupełnie oddzielny zestaw przykazań.
po pierwsze primo:
Jam jest Pan Bóg Twój, który Cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli
to wszyscy znamy, ale już drugie to zupełnie inna bajka:
NIE BĘDZIESZ MIEĆ URLOPU PRZEDE MNĄ!
chyba przykładna ze mnie katoliczka skoro się na to wszystko bezwiednie i dobrowolnie zgadzam...
a co najgorsze sama się zaraz do Najwyższego modlić o pewne sprawy chyba zacznę...
09:33 / 26.08.2004
link
komentarz (4)
a może to po prostu przedwczesna menopauza???


09:19 / 26.08.2004
link
komentarz (0)
opustoszałam.
wcale nie z powodu, żeby Ktoś nagle przestał mnie KOCHAĆ
nie...
ani też z powodu posiadania nieznośnie trupiobladych ścian w Naszym mieszkaniu w Poznaniu
zbieramy się do pomalowania ich już od jakiegoś miesiąca, nawet wybraliśmy farbę, tylko jakoś tak...
nie wychodzi
ucieka ze mnie życie i powietrze, w dodatku wcale nie powoli, bo w zastraszająco szybkim tempie
niezwykle kusząca wydaje mi się perspektywa ułożenia się w trumience i w końcu spokojnego zaśnięcia po długich tygodniach bezsenności (problem tkwi jedynie w tym, że chcę zostać spalona, żeby od czasu do czasu ktoś do mnie zajrzał)
Bóg nie chce już wysłychiwać tych usilnych próśb o cofnięcie czasu i zezwolenie mi na jednak nieurodzenie się
nawet html'a już pozapominałam!

czyżby dopadał mnie spóźniony okres buntu młodzieńczego?
takie stare próchno? mnie - WAPNIACZKĘ???



aż się nienormalnie nie chce. nic się nie chce.
fuck...

GDZIE W CHWILACH KRYZYSU JEST MÓJ PIEPRZONY PSYCHOANALITYK???
16:02 / 17.08.2004
link
komentarz (3)
~i kiedy do jasnej anielki ktoś mi w końcu powie jak kurewsko jestem nudna???
15:56 / 17.08.2004
link
komentarz (2)
przeczytałam... bardzo stare notki.
to zadziwiające jak strasznie lęk potrafi zaciskać swoją pętlę wokół mojego Bogu ducha winnego żołądka
boli mnie wszystko w środku. przeczytałam pierwszą notkę na Twoim blogu Kochany. baaaaaaaaaaaaaaaardzo starą.
masz rację, trzeba to będzie kiedyś sobie wydrukować. żeby nie zginęło jak maile.
kurewsko boli, nawet kiedy mam świadomość, że to odległa przeszłość.
na tyle na ile.
to wciąż są Twoje słowa.
Jezu kochany, jak ja bardzo bym chciała nauczyć się zapominać...
i wybaczać...

end.
jedziemy do Olsztyna. popływać i pokochać się na brzego jeziora:)
a zieleniejcie z zazdrości!
14:17 / 16.08.2004
link
komentarz (0)
zastanawia mnie... czy ktokolwiek mógłby się z łaski swojej za mnie pomodlić, za moją zaniknioną ostatnimi czasy chęć do nauki do kampanii wrześniowej?

(Bejbe, z prośbą to szczególnie do Ciebie, bo sama motywacja w stylu "Kajkuuuuu, chodź po zakupy to zrobimy [tu następuje litania począwszy od sałatki po fasolkę po bretońsku]" niestety nie wystarcza)

Adra, a jak przyjedziesz kiedyś do Nas do poznania to znaleźliśmy już zajebiste miejsce na spotkanie towarzyski przy trunku nieco odbiegającym od porannej kawki, z dużą dawką zdrowego komunizmu. a z resztą, sam zobaczysz, jak zechcesz się pofatygować

end.
01:34 / 11.07.2004
link
komentarz (6)
zanurzyłam się w poszukiwaniach
pod wpływem impulsu nicka bywalczyni czata Olsztyn jednego z portali, na którym się poznaliśmy, zaczęłam szukać pozostałości po początkach
pierwsze maile na skutek radosnego instalowania, odinstalowywania i naprawiania najprzeróżniejszych rzeczy w komputrze przez mojego tatę zniknęły już prawie rok temu, nie mam gdzie tego szukać nawet
były kiedyś dwa, czy może nawet trzy blogi stanowiące swoistego rodzaju Przewrót
po nich śladu też już nie ma...
próbowałam na owym czacie owego portalu znaleźć starych współnych znajomych, ale powykruszali się
przez tęsknotę za Tobą robię się przesadnie sentymentalna, chcę wracać w jaśiejsze i ciemniejsze zakątki historii NAS bardziej fizycznie, niż mogę teraz tylko pamięcią
zanurzyłam się więc w poszukiwaniach równie pozbawionych sensu jak marnowany ostatnio czas (nadrabiam zaległości w oglądaniu 50 programów TV w domu w Olsztynie z racji posiadania tylko 4 w Domu w Poznaniu)
jutro chyba wpadnę odwiedzić Twojego ojca, boję się tego potwornie, ale pojadę

jak cholernie brakuje mi weczorami zapachu Twojej skóry
i dłoni
KOCHAM
18:53 / 03.07.2004
link
komentarz (2)
hang on
hang on
to your iq
to your id

hang on
przeszłość zapoczątkowała to smutkem
nie mam już na smutek czasu!
mam nadzieję, że jak wrócę, to nie przez taki smutek
na razie leczę najnowszą ranę
nie na sercu! na dłoni
mam niezbyt delikatną kotkę
(rajd na pazurze z góry na dół po dłoni Kajki)
skądinąd bardzo kreatywną, żeby zaczepić akurat o moją dłoń...
sesja jest off
niedługo chyba pogrzeb...
przytrzymam Twoją rękę Kochany
choć tak bardzo nie chcesz, żeby to już nastąpiło
tyle rzeczy nie da się już naprawić
a ja otwieram oczy na moje błędy
Jestem. Zawsze Będę.
na razie robę hang away
i tak za często tu nie bywam...
Ty jesteś moim... pamiętnikiem...

end.
07:38 / 10.05.2004
link
komentarz (2)
Gazeta Olsztyńska z dnia dzisiejszego (10 maj 2004,0), strona 4 części regionalnej...
w lewym górnym rogu informacja o samobójstwie olsztyńskiego aktora i zdjęcie... JASNA CHOLERA, TO PRZECIEŻ ZDJĘCIE MOJEGO BEJBA!!!!!!!!!!!!!!!!
paniczny telefon od mojej mamy, która właśnie jest w drodze do Warszawy. siedzi w pociągu i czyta gazetę. olsztyńską.
zastanawia się, czy to jakaś absurdalna pomyłka, czy nie daj Boże... a kiedy zobaczyła zdjęce i nazwisko, które do siebie pasują, i dopisek "pożegnanie", a pod spodem "samobójstwo" mało nie dostała zawału
na szczęście jedzie obok niej kobieta, która pana nieszczęśnika znała i ten świętej pamięci Mrozowicz wyglądał nieco inaczej. potem jeszcze zauważyła, że rzeczony ma inne imię niż Mój Narzeczony
a potem już telefon i dopytywanie się o co chodzi i dlaczego tak naprawdę nie przyjechał dzisiaj ze mną do Olsztyna
i chociaż w piątkową noc, kiedy pan Robert popełnił samobójstwo, spałam w nocy przytulając ciepłe, ukochane i oddychające ciało mojego Mrozowicza, żołądek wylądował gdzieś w przełyku...

end...
15:52 / 09.05.2004
link
komentarz (0)
nie wiem... nie wiem... wiesz, chyba musimy pogadać.
12:40 / 26.04.2004
link
komentarz (2)
NADZIEJA

jej płonność dzisiaj w zasadzie polega na tym, że wyszłam z tą właśnie nadzieją na zaspokojenie mojej ciekawości ludzkiej ciekawości
mówię teraz o wiadomości, którą Ukochany przekazał mi jakieś pół godziny temu.
bo pół troku temu zawitała do mnie, a teraz odnalazła się TU, ale to już nie Ona.
nie ona, bo zupełnie kto inny. też kobieta, ale zamiast początków angielskiego uczy się francuskiego, czyta Kinga i przepisuje stosy notatek, a moja Mama nie.
wszedł do domu i spytał jak się logowała moja mama na początku, kiedy pół roku temu, w obliczu mojego załamania nerwów, psychiki i serca wpadła pocieszyć i dać dobrą radę, z której nie skorzystałam... mama logowała się Toja, a On teraz znalazł właśnie "toję", która zawitała na Jego blogu. ale to nie mama...
zaciekawiła mnie możliwość zaistnienia owej sytuacji, możliwość spotkania Rodzicielki kilkadziesiąt pozycji obok, ale zawsze to bliżej niż ponad 300 km.
prawda?
zerknęłam i ... nadzieja poszła sobie nie wiadomo gdzie, bo moja mama nie ma brata. ani siostry. jest jedynaczką.
ale jeszcze przed wyjściem z domu twarz mi się uśmiechała i gdyby nie uszy po jej bokach uśmiech zapewne owinąłby mi się naokoło głowy z siedem razy. w przeróżnych psychotestach wychodzi mi, że najważniejsza dla mnie jest rodzina. potem miłość. ja je stawiam od jakiegoś czasu na idealnej równi. mieszkam z Miłością, rodzina jest daleko, a ponieważ nie ma Ich tak blisko jak bym chciała niektóre sprawy wymykają się spod mojej kontroli i wypadają z normalnego obiegu wpadając na ślepy tor niedopracowania. w skrócie: GUBIĘ SIĘ
i bez Nich i bez Ukochanego. zależności... tyle utrudniają
nie umiem się pozbyć więc przez to płakania co jakiś czas, nerwy mi puszczają i z oczu po prostu cieknie coś słonego i cała się rozstrajam.

POMYSŁ
chyba nadszedł czas, żebym Rodzinie napisała list. Może nie dzisiaj, ze względu na jutrzejsze koło z historii literatury, która już i tak trzyma się nie tyle na jednym włosku, co na połowie, w każdym razie takie jest moje wrażenie.

SIOSTRZYCZKO
będzie dobrze! będzie Dobrze! JA CI MÓWIĘ, BĘDZIE DOBRZE!!!
ciekawe czy to działa tak samo jak wtedy, kiedy Ty to mówisz?
nie mogę Cio wysłać żadnej wiadomości, bo mam zablokowane konto! czekam na nadprogramowe 30 zł, żeby znów móc poszaleć...

magiczna moc przytulenia znów za moment zadziała, kiedy przyjdę do domu i powiem, że jednak nie... powoli powinnam się chyba zacząć przyzwyczajać do odbieranych brutalnie nadziei! albo pochamować siebie...?

Skarbie mój, czy Ty naprawdę nigdy nie tęsknisz za Herdera 1 siedząc w Poznaniu?

proszę... i nadrobiłam 13 dni nieobecności i nieodzywania się. niewiele to znaczy...

a tak na zakończenie: poszukiwanie dowodu zmusiło mnie do poczytania sobie bardzo starych notek. pierwszych. chyba tych najbardziej bolesnych. tych o bezznaczeniowości, obiecywaniu, naiwności i udowadniających, że związki na odległość mają nikłą szansę przetrwania jeśli w międzyczasie jedna ze stron nie przeniesie się do drugiej.
SKARBIE, POWIEDZ MI, ŻE NIE ŻAŁUJESZ...

wiecie jak ciężko jest przestawić się z klawiatury komputera na klawiaturę maszyny do pisania i na odwrót? to zajmuje... dużo czasu. tą szarą znam lepiej. ta czarna wydaje ładniejsze dźwięki. i dzwoni na końcu linijki:,0)

czas wracać...

end.
08:00 / 13.04.2004
link
komentarz (0)
ŚWIĘTA
dostałam moją własną M A S Z Y N Ę D O P I S A N I A ! ! ! od zająca, mojego Męża:,0)
teraz całymi dniami wysiaduję umęczając moje palce stukanie w klawisze i przyzwyczajając palce do nowej klawiatury. DZIĘKUJĘ:,0)!!!

...
20:37 / 21.03.2004
link
komentarz (6)
ODKRYCIE
przeglądałam sobie baaaaardzo stare wiadomości na równie starej skrzynce. maile... cholernie kłująca przeszłość zawarta w lirterkach. zazdrość w starych księgach pewnych użytkowników pewnego czata, przez który wszystko się zaczęło i dzięki Bogu za to:,0)
bo szybko spełnia marzenia:,0)

kosz na śmieci to z regóły skarbnica takich wspomnień:,0)
w zasadzie imitacja, substytut kontaktu.
archiwum słów, a czytając je widzisz, jak bardzo szybko się zmieniasz.
180 stopni i nie wiesz nawet kiedy tak się z tobą stało
i nawet nie do końca dociera, że to się wciąż dzieje
systematyczność
to piękne jak bardzo nie potrafimy być takimi samymi ludźmi przez półtora roku
a w skali całego życia?
multischizofrenia paranoidalna
multioptopleksja pełnej nieświadomości
multikreacjonalność
multikreatywność
pass...

dobrej nocy życzę:,0)

end.
12:26 / 19.03.2004
link
komentarz (1)
WIESZ CO BEJBUS? KOCHAM CIĘ. PRZEZ KOLOSALNE "K"!!!
10:20 / 19.02.2004
link
komentarz (7)
nie mam nic ciekawego do powiedzenia. dzisiaj tłusty czwartek, z okazji oddalenia od Ukochanego zjem jednego tylko pączka, bo tłusty czwartek wraz z Walentym się przesuwają. o coś ponad tydzień. czy ktoś to wogóle czyta? jestem próżna. CHCĘ POCZYTNOŚCI!

end...
10:04 / 18.02.2004
link
komentarz (3)
KOCHAM Twój zapach, wiesz? Nie, to nie ma trącać fetyszem. Chociaż jeśli fetyszyzm jest jednak moim zboczeniem, to dla mnie wydawałby się najzupełnej naturalny...
Opowiadałam Ci kiedyś czym pachniesz? Pachniesz... latem:,0) I wiosną. Zimą też, trochę. Pachniesz trawą i słońcem. Różami. I jednym tulipanem:,0). Pachniesz... "EGO" i papierosami. I miętową pastą do zębów. Do tego jeszcze kawą [...] Naszą pościelą.
Skórzaną marynarką. Piaskiem, ale nie tym znad morza. Tym znad Skandy [...]
Pachniesz Pragnieniem...

ale... małam dzisiaj straszny sen... i kiedy po 6 w końcu udało mi się znów zasnąć, dośniła się... coś jakby druga część... dawno tak nie wyłam ze strachu i smutku z powou snu...

end.
13:06 / 16.02.2004
link
komentarz (0)
TAJEMNICA
chociaż w zasadzie nie tajemnica, i tak wszyscy wiedzą... ja się strasznie, ale to strasznie boję igieł!

DOŚWIADCZENIE
dzisiaj dałam sobie odessać 5 ml krwi... z żyły... BLEEEEEEEEEEEEEEEEE, jak mną wstrząsnęło po wyjściu z laboratorium!

SPOSTRZEŻENIE
gwałt dokonany igłą zakończoną strzykawką na jednej z żył wegetujących w jednym z moich zgięć łokciowych prawie nigdy nie boli tak bardzo, jak sie tego boję. w zasadzie to prawie nigdy nie boli. skąd więc ta zasrana fobia?

WNIOSEK
za dzielność należy mi się dobre śniadanie, kolejny dzień nicnierobienia, zestaw filmów i obecność Ukochanego. szkoda, że to ostatnie niewykonalne... BEJB, JUŻ JADĘ DO CIEBIE!!!

PROWOKACJA
jutro znów będzie we mnie grzebał ginekolog tym swoim straszliwym wziernikiem

end.
10:56 / 14.02.2004
link
komentarz (3)
wycie z bólu, płacz sześć godzin na dobę, spuchnięte oczy przez które niewiele już widzę i kolejna nieprzespana noc - oto skrócony bilans zabiegu, który miał zapobiec właśnie temu co się teraz dzieje
rodzina już nawet nasyła na mnie kota, żeby swoim głupawym zachowaniem mnie rozweseliła. całkiem nieźle jej to wychodzi! tylko coraz cieżej znosić uczucie przypalania rozżarzonym żelazem...
i ten dziwnie zesztywniały język, nie mogę przez niego wyraźnie mówić. i zaraz wyrzucę wszystkie lustra. nie mogę patrzeć na tą bladą, zmasakrowaną twarz

Nasze tegoroczne walentynki... jasna cholera, nie tak je planowałam...!

nie czuć... zasnąć już i nie czuć...
11:04 / 12.02.2004
link
komentarz (0)
kaktusy i inne przypadki odrywają mnie dzisiaj na kilka dni od Poznania. nie ubolewam nad tym zbytnio, że mogę wpaść do Olsztyna, ubolewam raczej nadtego powodem. bolesnym bardzo. ale nie wdawajmy się w szczegóły. dalej...
zaliczyłam w końcu pierwszą w swoim życiu studenckim piątkę! czystą, 98% piątkę. nikogo to pewnie nie cieszy tak bardzo jak mnie i moją Madre (STO LAT MAMO!:,0) ma dzisiaj urodziny:,0)!,0)
frustracje moje wyładowuję dzisiaj przynudzając z wartą nauczyciela łaciny wprawą. nie mam nic ciekawego nikomu do powiedzenia, głównie z powodu takiego, że zawsze powtarzałam, że jestem nudną osobą i opowiadam nudne rzeczy.
nie chce mi się już więcej pisać. jak mam natchnienie to nie mam netu. dzisiaj nie mam natchnienia. dlatego, że jest net. paradoks. chyba tak powinnam się nazywać. to tak w ramach kometarza do notki Narzecznego. tórą oczywiście nie do końca rozumiem.
ostatnio nawet nie chce mi się wysilać, żeby trochę logiczniej pomyśleć, ale chyba nikt nie ma mi ego za złe. gdybyście, Drodzy Stali Czytacze (HAAAAAAAAAHAHAHAHAAAAAAAAAAAA!!!,0), wiedzieli, o czym mówię... nevermind!

end.
14:52 / 09.02.2004
link
komentarz (4)
zimno stop wieje stop narzekają że się nie odzywam stop na obiad dziś spaghetti z prawdziwym mięsem mielonym stop co nie oznacza że wcześniej bywało fałszowane stop wcześniej też było prawdziwe stop najprawdziwsze stop tylko nie zmielone a zmrożone stop mamo i tato nie martwcie się o mnie stop jeszcze tylko kilka dni i mój mózg eksploduje stop nie pytajcie od czego stop czekam na odzew Bejb stop:,0)

end.
11:50 / 30.01.2004
link
komentarz (0)
11:50
wróciłam do domu po szarży na bank
w nagrodę za to, że byłam dzielna, kupiłam sobie skarpetki z palcami. z wielką zieloną żabą. PRZEPIĘKNE!
idę się podelektować przy... robieniu obiadu:,0)

end!
09:42 / 30.01.2004
link
komentarz (0)
IDEA FERII
w zasadzie to zawsze pojmowałam je jako okres słodkiego nicnierobienia, taplania się w wannie z gorącą wodą z bombelkami przez trzy godziny dziennie, czasem nawet wyjazdów nad morze do rodziny (proszę tylko bez zdziwień i świętych oburzeń o morze w srodku najjaśniejszej zaśnieżonej!,0)
tym czasem tegoroczne zaliczam do najbardziej pracowitych z dotychczas doświadczonych.

pokolei:
- babcia jeden, która wszelakimi sposobami próbowała spytać mnie, czy już straciłam dziewictwo, ale w końcu nie spytała, bo z powodu jej choroby nadeszła przerwa w mówieniu, co skrzętnie wykorzystałam i wyszłam + dziadek, który prawie całą wizytę spędził na namawianiu mnie i mojej siostry do wstąpienia do jakiejś partii młodzieżowej, żebyśmy się nauczyły organizacji
- babcia dwa, która próbowała pokrętnie spytać o to, co babcia jeden, ale się wykręciłam (babcia dwa nie miewa nagłych przerw w dopływie gadatliwości,0)
- znajomi z prokuratury i zakładu hafciarskiego (poważnie,0)
- zmywanie garów
- wylewanie łez tęsknoty na dworcu, bo Ukochany wraca do Poznania wcześniej niż ja
- ginekolog, wizja pierwszego poważniejszego zabiegu kosztującego w sumie 160 zł (nie aborcja!,0) i perypetie z bankomatami
- poważna rozmowa z Mamą, chyba pierwsza taka w moim życiu od czasu kiedy spytałam skąd się biorą dzieci, po czym oświadczyłam, żeby nie wciskała mi kitu o bocianie, bo sąsiadka powiedziała, że to wcale nie tak
- teściowa w godzinach mojej dziennej największej aktywności, bo potem to już wszystkiego mi się odechciewa (krótka wizyta od 11.00 do ok. 17...,0)
- telefoniczne wymigiwanie się na n sposobów od wizyty u babci, zaproszenie spowodowała zapowiedź księdza, że wpadnie po kolędzie
- odpowiednio: bezsenność, bank + problemy z cesją książeczki mieszkaniowej ze mnie na mamę, biblioteka, dziadek, apteka, Leklerek, obiad, w którym przeszkadzał mi kot, ponownie biblioteka, nieco bolesny zabieg u ginekologa, który pozwolił mi na wymiganie się od zmycia tony garów (dalej zalega w zlewie,0)
- dzisiaj: ponowna próba dokonania cesji, tym razem mamy przy sobie także stare, nieważne już książeczki, potężna góra wczorajszych garów

myślniki obejmują okres od poprzedniej niedzieli do dzisiaj, czyli piątku

W ZASADZIE TO ZALECANE JEST NIECZYTANIE TEGO CO MNIEJ ZAINTERESOWANYM OSOBOM BO PISAŁAM STRASZNE NUDY TYLKO DLATEGO ŻE POTRZEBOWAŁAM PRYWATNEGO PUBLICZNEGO PSYCHOANALITYKA DO WYSŁYCHANIA LISTY MOICH ŻALI DZIĘKUJĘ:,0)

end
09:19 / 29.01.2004
link
komentarz (1)
poczytałam sobie kilka poprzednich notek...
bla bla blaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
chlip chlip i pociąganie nosem w tle
tęsknota
zamyślenie (tak, tylko ciekawe gdzie... a! tam!... no tak...,0)
potem znowu dużo bla bla blaaaaaaaaaaa
za to znalazłam coś nowego. nie powiem co, bo zostawiłam tam dużo białych... śladów po sobie, małych, za to w każdym z sześciu miejsc.
to coś w miarę starego, w dodatku odkrytego przypadkiem, przy szperaniu w klamotach...
wiesz już co to?

end.
10:31 / 28.01.2004
link
komentarz (0)
kliknęłam pajacyka w brzuszek i zaczęłam zastanawiać się nad swoim niezrozumieniem dla pewnych zachowań ludzkich.
prośba: Kochanie, uprzedzaj mnie, jeśli będę wyjeżdżać z Olsztyna dnia innego niż planuję, żebym Jor Madre mogła podać poprawną wersję, czyli w wypadku dzisiejszym: czwartek, a powiedziałam, że piątek lub sobota i znów zaczęła narzekać, że niepotrzebnie kłamiesz...
uważaj proszę i na te drobne nieścisłości
więc na 11.00 umówiłam się na wizytę u Teściowej. podejrzewam, że będzie to wielka próba i badanie czy naprawdę masz pracę. jestem zaspana
(obudziła mnie dziś rano...,0), więc będę mówiła powoli zostawiając sobie rezerwę czasu na myślenie nad odpowiedziami na kolejne strzały pytań
a co...?
a jak...?
a gdzie...?
a kiedy...?
a na pewno...?
nie pytaj więcej dlaczego daję się namówić i nie odpowiem po prostu "Wiesz co Luśka? Spadaj, mam Cię dość i nie przyjdę!"
i nie pytaj o powody
już i tak Ci powiedziałam: bo tak wypada...

dobra, czas na milsze tematy!

wczoraj, w końcu, po pół roku i dwóch miesiącach niewidzenia się, dokonałam wyjścia na jedno piwo z moją... chyba jedną z niewielu przyjaciółek, bo mam ich trzy, w tym dwie pozostałe to moja młodsza siostra i kuzynka z Koszalina. oplotkowałyśmy w trzy i pół godziny wydarzenia ostatnich kilku miesięcy, jakimś cudem tylko musnęłyśmy wakacje i kulturalnie o 21.30 wróciłam do domku i kontynuowałam podziwianie telewizora, którego na poznański codzień choroblwie mi brak

no tak... 10.30, czas się zbierać na ścięcie i herbatę
a miałam takie ambitne plany na to leniwe przedpołudnie!
wanna... gorąca woda... piana... bąbelki... muzyka... świeczki... ciepło...
trudno, znów odrobię innym razem. zobaczę, może jutro się uda. C U!

end...
10:54 / 24.01.2004
link
komentarz (2)
korzystając z nadarzjącej się okazji nadmiaru czasu na siedzenie przed kompem - korzystamy
My = ja i On
na dworcu głównym w Poznaniu
zimno tu jak na jakiejś zapyziałej syberii, muzyka niewybredna, ale JEST NET!
opuszczamy Poznań na chwilę, na chwilę oznaczającą trochę ponad tydzień w moim wypadku i tydzień tęsknoty w przypadku Ukochanego, który wraca w poniedziałek, z czego cieszę się jak z pierwotnie niezaliczonej łaciny.

wyniki minonego miesiąca:
pierwsza sesja za mną, sesja pod tytułem "zaliczenia na prawach egzaminu" czyli wymysł opiekuna naszego roku, nawet nie zostało tak dużo do popowtarzania, łacina zaliczona za drugim podejściem (a ile łez wylanych przez nią!!!,0), teraz jeszcze historia literatury angielskiej (mam całkiem uzasadnione przeczucie, że oblałam...,0), reszta ok na bierząco.

przede mną wielki plakat Mony Lisy z wielkim skrętem w prawqej dłoni... to stąd rozciągający się uśmiech na jej twarzy!

finito, resztę dopiszę z Olsztyna:,0)

12:33 / 24.12.2003
link
komentarz (4)
lubicie pisać kartki świąteczne?
takie w pełni tradycyjne, które nie przychodzą mailem, tylko pocztą, po które trzeba zejść do skrzynki, otworzyć ją kluczykiem i wyjąć kolorową pocztówkę albo kopertę ze składaną kartką, z życzeniami w środku...

wczoraj był bardzo, ale to BARDZO ważny dzień
poznałam JĄ i przestałam się bać
już prawie zupełnie
JĄ - Julię - JEGO córkę
ile rzeczy jest teraz łatwiejszych:,0)
chociaż dalej nie chcę sie dzielić, ale już przynajmniej umiem...
i dałam najważniejszy z danych przeze mnie prezentów, pakowałam go przez cztery godziny i wyszło mi najpiękniejsze pudełko domowej roboty jakie widziałam. a w środku wielki zielony pająk z długimi czarnymi nogami. cały tułów w zielonym futrze:,0)
maskotka, z którą poszła spać:,0)
z uśmiechem na twarzy spojrzałam swoim strachom prosto w oczy, potem wzięłam za malutką dłoń i zaprowadziłam w dół po schodach do samochodu
godzinę później zeżarła pół mojego opłatka
śmieszna, mała czteroletnia blond zbója
JEGO
ile rzeczy jeszcze będę potrafiła zaakceptować dla NIEGO?
choć wciąż łapię się na myśleniu... tak bym chciała, żeby ona nigdy...
KOCHAM CIĘ NAJDROŻSZY MÓJ:,0) WESOŁYCH ŚWIĄT:,0)

a swoją drogą to dobra jestem;,0) trzy wigilie w tym roku!

10:49 / 23.12.2003
link
komentarz (3)
Święta...
Boże Mój Wielki, pierwszy raz przyjeżdżam do Olsztyna na Święta!
a zawsze to ja musiałam sprzątać swój pokój przed przyjazdem Tych, albo Tamtych...
a teraz mój pokój w Olsztynie stoi całymi dniami i nocami pusty w żółtości swoich ścian i nieskazitelnej bieli żaluzji...
na szczęście spadł śnieg:,0)
zabrałam Ukochanego ze sobą, proszę, nie przypominajcie mi jak wielką jestem z tego powodu egoistką
PRZEPRASZAM KOCHANY, ALE JA BEZ CIEBIE TU ZUPEŁNIE NIE DAŁABYM RADY!
wczoraj z wielkim smutkiem odprowadziłam Go wzrokiem w dół po schodach
w całym moim wielkim smutku z tego powodu, że nie potrafię już spać sama nie potrafiłam się nawet rozpłakać
cholerne łzy
nie chcą płynąć kiedy tego od nich potrzebuję...

ale wiecie co, Drodzy Wierni Stali Czytacze?
Wesołych Świąt:,0) niech Wam nie będą samotne:,0)
13:24 / 08.12.2003
link
komentarz (3)
DO EWENTUALNYCH ZAINTERESOWANYCH

NEWS:
1. Jesteśmy Razem w Poznaniu i już tu zostaniemy
2. Dzisiaj dostaliśmy w paczce żywnościowej talerze i grzałkę do herbaty
3. nie mamy netu
4. nie mamy telefonu
5. za to mamy budki telefoniczne

- easy, Bejbe chcesz coś dopisać?
- nie, chcę tylko zobaczyć czy coś się zmieniło

do zobaczenia następnym razem jak się do jakiegoś kompa dorwiemy:,0)

Kaja&easy
21:20 / 28.11.2003
link
komentarz (4)
remember me when You're the one who's silverscreened
remember me when You're the one You always dreamed
remember me whenever noses start to bleed
remember me
special needs...

orzeźwiające powietrze na zewnątrz, miły chłód towarzyszący rozmyślaniom przy jaskrawopomarańczowej marchewce mojej niecierpliwości
kanapka za kanapką pochłaniam resztki chleba o terminie ważności jasno mówiącym WCZORAJ
w środku różne ciekawostki: przypalona smuga w samym środku kromki, kawałek zakalca, jakiś papierek...

a na balkonie mamy takie śmieszne, wystające rurki, służące patriotom i zagorzałym katolikom do wtykania tam drewnianych patyków, na których powiewają przeróżne flagi
Osiedle Armii Krajowej...
a ze mnie taka niepatriotka!
20:42 / 28.11.2003
link
komentarz (0)
w niecierpliwoci swojej robię miliony dziwnych i niepotrzebnych czynności
kupiłam kilka niepotrzebnych rzeczy do jedzenia i nie tylko
kupiłam też... no właśnie nie kupiłam, ale to i tak potrzebne dopiero na sobotę
wydatki na przyszły tydzień: 300 zł rachunek za mieszkanie + 66,01 zł z rachunku za telefon
wiecie do jakiej euforyznej radości może człowieka (czyt. Kaję,0) doprowadzić wiadomość o takiej wysokości rachunku za miesiąc październik, do zapłacenia w sezonie kupowania prezentów w imieniu imć Św. Mikołaja?

20:35, w trójce właśnie gra Archive:,0)
próbowałam sobie dzisiaj mnóstwo rzeczy ważnych lub mniej jakoś racjonalnie wytłumaczyć i nawet mi się conieco udało:,0)
wyciągnęłam też nieco ciekawych wniosków
(1. to dobrze, że jestem sentymentalna; 2. to ładnie, że jestem romantyczką; 3. to chwalebne, że myję włosy trzy razy w tygodniu a ciało ponad 14; 4. jestem blisko odkrycia dlaczego ludzie mają tendencję do gapienia się w tak natrętny sposób; 5. nie jestem ani nigdy nie byłam zabawna, jeśli byłam to przez przypadek; 6. ...etc.,0)

lubię delikatny, słodki smak mięty
lubicie wieczne pióra?

20:42
15:44 / 28.11.2003
link
komentarz (1)
jutro... 6:00 rano spotykamy się na dworcu
chociaż wolałabym odebrać go z pociągu
więc pojadę zaraz na dworzec i sprawdzę...
o której przyjeżdża pociąg przez warszawę?
potem sprawdzę autobusy
wsiądę w jeden rano
a On już tu będzie:,0)

więc się zaczyna...
w końcu:,0)

START
21:15 / 27.11.2003
link
komentarz (1)
masz czas... czas na swoich dłoniach...
21:00 / 27.11.2003
link
komentarz (0)
przesadność...
chyba moja, bo zawsze biorę na siebie winę, razem z jej poczuciem
przesadność w złości
nauczyłam się mówić, zupełnie niepotrzebnie biorąc pod uwagę rozmowy ostatnich dni
gdzieś znikają wszyscy ludzie
chcą zniknąć, odejść
i jednocześnie przypominają sobie o mnie starzy znajomi, z którymi przez ten zasrany mój wyjazd na studia nie widziałam się dobre pięć miesięcy
starzy przyjaciele...
wytłumacz mi czym jest zrozumienie, bo już nie rozumiem
kazałeś mi rządać, a kiedy w końcu rządam, to w nieodpowiedniej kwestii, w nieodpowiednim czasie...
oczekiwanie mojej perfekcji to to, co spowodowało, że jest Kaja
chyba to Kaja, bo kiedy zaczynają odpuszczać jej te... lejce... to uśmiecha się szczerze
zabija mnie nieumiejętność. ta i następna. i jeszcze tamta...
zgubiłam gdzieś, albo zostawiłam moje bezwzględne posłuszeństwo i bezkrytyczne podporządkowywanie sie oczekiwaniom, umiejętność przytakiwania i te siedzące zawsze na podorędziu dobre słowa...
szczęśliwego znalazcę proszę uprzejmie o zwrot - nie czeka żadna nagroda
tak, wiem, to głupie pytanie, ale co ja daję? bo na to głupie pytanie nie znam odpowiedzi...
ja jako Kaja, osoba, obecnie studentka, płci żeńskiej, na utrzymaniu rodziców, "gderająca wiecznie za plecami" (i wcale że nie za plecami, ja gderam w oczy,0), co daję?

czekam
niekoniecznie na pisemne odpowiedzi na pytania

hasło wieczoru na zakończenie dzisiejszego dnia: pierdolę to wszystko
"...jest czwartek 27 listopada..."
trójka i usłyszsz więcej... 21:00

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
źle...
muszę wziąć się za siebie, bo podupadam...
robię się nieznośna, a taka Kaja w przyrodzie nie występuje bez przyczyn nader drastycznych...
"źle jest" mówię do białej ściany przed moją twarzą...
"źle, biała ściano, cholerna martwości, której mam naokoło juz za dużo"
jestem zwierzęciem stadnym, potrzebuję żyć dla kogoś, wtedy jest dobrze
wtedy w końcu jest normalnie
wtedy umiem myśleć i się nie bać
niebieski człowiek... dlaczego wraca?
weź mnie za rękę...
wiem już kim jest niebieski człowiek
weź moją rękę w swoje ciepłe dłonie...
ogrzej, zaśnij w odpowiednim miejscu...
przepraszam, jestem ostatnio nieznośna
wsiądź ze mną do pociągu i nie wysiadaj aż do Poznania... usiądę Ci na kolanach i będę przysypiać opierając głowę o Twoje ramię
wsiądź ze mną do pociągu
i nie wysiadaj już beze mnie

just go...
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (1)
wiecie kiedy ostatni raz byłam w kafei...?
ja nie pamiętam... w październiku w każdym bądź razie...
a teraz, kiedy po raz enty padł net, padł komp natalii konkretniej, chcę sobie pogadać na gg z Ukochanym, a On mnie serdecznie olewa
pozostały czas:19 minut
...
jeden telefon rozwiewa moje nadzieje na jakąkolwiek konwersację...
mój komp padł, Jego właśnie został rozebrany na części...
cóż, zostaje mi dzisiaj... maltretowanie pasjansa chyba...
Skarb mój z głosem jak zdjęty z krzyża przybiegł do domu i oddzwonił, że...
dobra, zadzwonię wieczorem...
a może zmuszę się do pouczenia łaciny? to będzie dobry pomysł.
plus limit na rozmowę z olsztynem pięć minut i ...
czyste sumienie - piepszony skarb dzisiejszej Kaji
drodzy stali czytacze, nie zastanawiajcie się nad małym rozstrojem mojego domniemywanego dzisiejszego stanu umysłu
tak to się chyba nazywa..
próbuję po prostu jakoś konstruktywnie wykorzystać pozostały mi czas 13 minut, więc może się zdarzyć, że moje gadanie będzie tym razem wybitnie od rzeczy...

tęsknię... tęsknię za Nim. dzisiaj dostałam zdjęcie z dowodu:,0) i wyszło na jaw, że jestem nieobiektywna, bo zdjęcie, które mogło być lepsze, ale nie było, mi się tak czy tak podoba.
w zasadzie tylko dlatego, że to Jego zdjęcie.
rozumiecie?
pozostały czas 8 minut...
piszę wolno, żeby jak najszybciej czas schodził
...
to może ja już pójdę na dół?
***
i dlaczego do jasnej cholery nie komentujecie???

dobranoc

end.
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
any means in your horizon
heaven in a tourniquet
the afterlife to keep your eyes on
bitter pill you take today
with expert levitation forward
polished to the nth degree
it takes it's smile from every children
you take the beating
any means in your horizon
every mink walks two by two
we gamble to be born again
you know I never wanted to
with expert levitation forward
polished to the nth degree
it takes it's smile from every children
you take the beating
the light divining...
the light defining...
the light divining...
the light dividing...
don't let me down
let me...
let me down
don't let me
don't let me down
let me..
let me down
let me...

to Placebo
chodzi mi to po głowie ostatnimi czasy...
tak mi dni gdzieś sie wydłużają niemiłosiernie i nie mogę tego w żaden sposób zmienić
robię się przez to nerwowa i marudna, co mnie samą w oczy gryzie
nie tylko ja jestem nerwowa, ale...
tak cholernie zawsze bardzo mocno chciałam nigdy więcej nie usłyszeć "Kaja, ja wiem co jest dla ciebie lepsze"
a dzisiaj... po tych słowach...
PUFF! pękł balonik z zapasem powietrza na najbliższe 12 godzin 20 minut...
i skończyły się baterie w discmanie... trzeba będzie wyjść na chlupiące zimno po nowe... i po coś do zjedzenia

end.
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
...
denerwuje mnie kilka rzeczy...
takie niby drobnostki, ale dla mnie znaczące, bo jednak bym chciała...
widzicie, cholera, nie posiadam u siebie telewizora, który mogłabym włączyć przedwczoraj o północy
nie oglądałam nigdy "ostatniego pociągu do wenecji" ani "requiem dla snu", bo nie miałam okazji, a nawet jak miałam, to nie mogłam skorzystać
wczoraj stwierdzono, że nie znam się na sztuce, bo nie mam najmniejszej ochoty oglądać przereklamowanego "eddiego", tak jak to zrobiła reszta lokatorów
film się skończył i stwierdzili, że w zasadzie to miałam rację...
denerwuje mnie złośliwość niektórych ludzi, genetyczne dopiepszanie się do niektórych spraw tylko dlatego, żeby zrobić komuś na złość, bo samemu chce się posiadać HBO
i denerwuje mnie jeszcze to, że dzisiaj nie widać słońca, bo popaduje sobie deszcz ze śniegiem, z niemiłą jednak przewagą deszczu
za to cieszę się też z czegoś: że ja mam wolne poniedziałki:,0)

trzy kropki
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (2)
You've got time
time on Your hands
burry Your head in the sand
take Your time and hurry it up
'cause You'll sit there and just... drift away...
You've got worries more than enough
to cross it is rough
yes I know that it's tough
all that time
time on Your hands
guess You sit there and just drift away
I need to know
but we're sailing through the blues
I need to know there's a little hope inside of You
but that might...
might not be...
oh my Baby please lift me up
when You were feeling You've had enough
You were mine I was Yours
as if to see
and now We drift away
I need to know what there's sailing through the blues
I need to know there's a little hope inside of You
and I need to know what there's sailing through the blues
I need to know there's a little hope inside of You
but there might
might not be...
there might not be...

KOCHAM CIĘ DURNOTO, niezależnie od tego jak długo będę musiała na Ciebie tu czekać! nie rób niczego pochopnie, przygotuj się starannie, a będziesz bardziej zadowolony. z efektów... z siebie...
KOCHAM

tri kropku
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (2)
80.54.7.235 - sv235.neoplus.adsl.tpnet.pl

ten użytkownik proszony jest o niewłażenie na nieswojego bloga pomimo niedoskonałości zabezbieczeń nlogowych, a z czystej kultury osobistej, chyba, że takowej nie posiada. dziękuję

09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
zmywając kupę naczyń po dzisiejszym obiedzie we wczesnych godzinach dzisiejszego poranka, które to godziny...
inaczej: kazali mi zmyć gary po północy, bo wczoraj obiecałam, że mogę zmyć ja...
stojąc z zapienioną gąbką w jednym ręku i tłustym tależem w drugiej zerknęłam gdzieś na lewo i w oczy rzucił mi się słoiczek.
z wodą.
a w wodzie roślinki.
takie śmieszne roślinki wsadza się do koszyczków jak się idzie na Wielkanoc święcić jajka, prawda?
symbol nowego życia i takie tam... szmery bajery...
no i słoik po majonezie z kilkoma gałązkami puszczającymi sobie bezwiednie pseudokorzonki w kierunku dna słoika stoi na lewo od zlewu, a te roślinki to trzymają się od Wielkanocy! ostatnio kot je podżera
a potem dziwią się że rzyga na zielono
...

tak mnie naszło na wspomnienia przez te gałązki
ech, ten mój sentymentalizm!
posiadałam: piękne, nieszczelne, trzyszybowe, drewniane okna z czterolistną koniczyną na lewej framudze prawego okna
mam: dwa szczelne, dwuszybowe, plastikowe bezduszniki bez koniczyny z białymi żaluzjami zwisającymi niemrawo, przez które spoglądam sprawdzając od czasu do czasu czy może Ktoś nie wystaje pod oknem...

krzyczą mi zza pleców: "Kaja, idź już spać, strasznie walisz w tą klawiaturę!"
a to nie ja rozklekotałam spację!!!

***

nieprzemijająca czkawka... o co chodzi?
coś chciałam...
przy naczyniach naszły mnie jakieś ładne przemyślenia i teraz ich nie pamiętam przez te chwasty ze słoika!

wiecie co? lubię Olsztyn
powoli kompletuję moją listę prezentów na tegoroczne święta
ale nic nie powiem, bo wścibskie oczka prześwidrują i nie będzie niespodzianki!

***

lubicie bawić się swoimi cieniami na nocnej ścianie?
czary-mary...!
oswojenie
kreatywność
wyobraźnia
i już jestem na miejscu:,0)
i jak bardzo trzeba się namęczyć, żeby zasłużyć na zaufanie Męża, nawet sobie tego nie wyobrażacie, Drodzy Stali Czytacze
ale nie starajcie się znaleźć sensu w dzisiejszych literkach
bo tylko On znajdzie
jak szybko mnie poznał... ale rok to masa czasu!
czary-mary:,0)

12:04...
pociąg pośpieszny z Ełku do Wrocławia przez Toruń, Gniezno, Poznań odjedzie z toru drugiego przy peronie trzecim
znów dziś będę wyła do szyby w pociągu... ale niedługo wrócę:,0)

lubię powroty do Domu
kiedy mijając niebieskie światła Novotelu coraz szerzej uśmiechają się moje oczy:,0)
potem wyskakuję na Głównym i prawie biegnę przed siebie i rzucam się Mu na szyję
Kocham te powroty:,0)
krótkie chwile Obecności Cielesnej:,0)
dobranoc Kochany:,0) śnij pięknie:,0)
KOCHAM CIĘ:,0)!!!

trzy kropki
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
a poza tym jeszcze jestem bezduszną sadystką
ale to już zupełnie inna bajka...
:,0)

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
siedzieliśmy sobie w trójkę w Jego zielonym pokoju ("w trójkę" nie oznacza trójkącika!,0)
siedzieliśmy My i Bartuś Deseczka, przyjaciel Nasz - rycerz, uroczyście zapijając polsko-ruską tradycję cytrynową pepsi z kryształowych szklanek
a w tle grali Pink Floyd...

"Kaja, dlaczego Ty nie lubisz Floydów??" - zapytał kiedyś Ukochany
zamyśliłam sie na chwilę albo trzy i powiedziałam, że słuchając Floydów czuję, jak z każdym dźwiękiem umiera kawałek mnie...

więc z każdym dźwiękiem tej idealnej harmonii, cudownej bezbłędnośći następowania po sobie kolejnych szarpnięć strun gitar, kolejnych akordów, kolejnych zapisanych na pięciolinii gestów tak bardzo będących kolejnym z niewielu absolutem muzyki znika jeszcze jeden tak bezcenny kawałek mnie... nie trawię Floydów

"Więc wytłumacz mi coś, jakim cudem Ty wciągnęłaś sie w cos takiego jak Placebo albo Archive??? przecież to też jest smutne..."
może to chodzi o teksty? może o fascynację wokalistą, może o niecodzienny głos, a może już tak bardzo mocno chodzi o dawkę energii i zmysłowość muzyki?
a może ja po prostu nie dorosłam jeszcze do Pink Floyd? (i dlaczego pojawia mi sie natychmiast myśl, że nigdy nie dorosnę?,0) albo nie umiem ogarnąć właśnie tej harmonii, którą słyszą inni, ale nie ja? może to jest właśnie tak, że potrzebuję chaotycznej muzyki, niesharmonizowanej, niepoukładanej, nieidealnej...
a może ja po prostu słyszę coś innego?
bo w Placebo jest tak dużo energii, nawet przy najsmutniejszych, najbardziej melancholijnych tekstach w muzyce słyszę pociągającą mnie ironię?
skoro nie możesz chwilowo przebić się przez swój smutek - wyśmiej go...
a może ja jestem zbyt prosta? może tylko zlepek nie za wielu dźwięków potrafi do mnie dotrzeć i poruszyć? ostatnio przecież uwiodło mnie "Ave Maria" w interpretacji Bacha i jeszcze jednego pana, którego nazwiska nie potrafię zapamiętać, bo w podstawówce nikt mnie o nim nim uczył...

bo może ja za dużo za mocno zbyt intensywnie czuję...?
ważna informacja dla niezorientowanych: ja jestem bardzo chaotyczna, dlatego momentami taka poukładana
nie pytajcie gdzie sie uchowałam

bo Floydzi sa tak od początku do końca smutni, idealni i niezarysowani...
tak cholernie cholernie NUDNI
a ja naprawdę nie umiem żyć smutna!
to przeciez tak, jakby mi na zawsze wyłączyli słońce...

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
WYJAŚNIENIE:
nie pisuję tu ostatnio
nie pisuję, bo jestem w domu
popiszę później
jutro... pojutrze...
czekajcie na coś jutro, Droga Stała Publiczności:,0)
wzamian za to, że nie pisuję tutaj, pisuję gdzie indziej
obrażam to tych, to owych
kto mnie zna, ten wie, że to stan wcale nie odbiegający od normy, choć z reguły moja kultura osobista nie chce, żebym kogokolwiek z jakichkolwiek przyczyn obrażała
acz z reguły to nie wychodzi... ale to inna sprawa.
to jutro można będzie poczytać upragnioną moją nową twórczość... trochę niegramatyczną, ale ja z niegramatyzmu problemu nie robię!

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (5)
Kocham Cię Bejbe


podpisano: Tajemniczy wielbiciel.


end.
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
SPOSTSZEŻENIE
wracałam sobie dzisiaj zimnym tramwajem przez zimny Poznań do ciepłego pokoju i zastanowiło mnie coś...
ja wiem, że tak o sobie paplam cały czas, ale jako paradoks chyba mam prawo?
więc zauważyłam, nie powiem na razie co, i zaczęłam zastanawiać się nad przyczyną istniejącego i pewnie niezmiennego stanu rzeczy...
teraz powiem co: bezczelnie i bezlitośnie oceniam ludzi, ich zachowania, słowa, gesty, to jacy są i to jakimi może chcieliby być, to, jak ich widać, słychać i wszystko inne
więc oceniam. podobno nie powinnam, ale też podobno ocenianie jest znakiem, że jednak posiadam jakieś swoje własne zdanie
ja uważam jeszcze, że oznacza to, że jestem w miarę uporządkowana... ale to taka tylko dygresja... niezbyt ważna
wyszło mi w toku myśli bardziej lub mniej powiązanych, że... że wobec bardzo dużych pokładów ciekawości najczęściej zadawanym przeze mnie pytaniem, czy to na głos czy sobie po cichu, jest "dlaczego?"
i to bardzo uparte "dlaczego??", uparte, wścibskie, dlatego...
przez zadawanie pytań i domaganie się odpowiedzi, przez myślenie i wysnuwane, czasem zaskakujące, wnioski zbudowałam sobie zdaniem niektórych nieosiągalny ostatnimi czasy SYSTEM WARTOŚCI.
rozgrzeszyłam się więc w zimnym tramwaju z każdej ocenionej przeze mnie osoby, skrytykowanej, pochwalonej i olanej i w końcu w świętym spokoju mogłam zjeść sobie pokaźną porcję makaronu Lubella świderki z sosem słodko-kwaśnym z torebki Knorra, gotować 15 minut pod przykryciem

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
wiesz dlaczego przepraszam?
to na temat komentarza do poprzedniej notki...
przepraszam kiedy wiem, że zrobiłam błąd
przepraszam, bo naprawdę jest mi przykro
przepraszam, bo tego samego wymagam od innych, a nie mogę wymagać czegoś, do czego sama się nie stosuję.
to sie nazywa WZAJEMNY SZACUNEK
bo oczekuję od czasu do czasu od ludzi nie nagród, nie zadośćuczynień, nie...
oczekuję prostych słów:
proszę
dziękuję
przepraszam...

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (4)
NIE POTRAFIĘ:
przestać wierzyć
przestać marzyć
przestać Być
czasem się opanować...


"wiesz kaja, czasem naprawdę jesteś bezduszna"
przeczytałam to wczoraj i spóźniając się dzisiaj rano na tramwaj (swoją drogą: po co biegać na wcześniejszy tramwaj, skoro tym, na który muszę czekać po spóźnieniu, dojeżdżam i tak przed czasem?,0) literki te migotały mi przed oczami...
ciągle i ciągle...
jestem bezlitosna. i bezkrytyczna. i...
pretensje miewam niesłuszne.
myślałam dzisiaj i przewijały mi się przed oczami różne piękne sytuacje
sytuacje zrozumienia, pomocy, ramiona, na których się wypłakiwałam... usta, które wymawiały słowa pocieszenia...
bywam bezduszna. byłam wczoraj bardzo bezduszna. i chyba zbyt szczera. ale już nie chcę być nieszczera, więc po prostu będę musiała odpowiednio dobierać słowa. bez pretensji.
PRZEPRASZAM ZA WCZORAJSZE BICZE KOCHANIE... poniosło mnie...

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (2)
serdecznie pierdolę to wszystko. w dupie mam kompa. idę spać. przy zajebistej muzyce w Trójce
KOCHAM CIĘ SKARBIE - dobranoc

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
zastanawiam się właśnie... jak długo można wytrzymywać bez chwili grymasu kolejne kopniaki, uderzenia, zdeptywania... etc... mojej piepszonej kurwa wiary?
ano długo.
ciekawe czy kiedyś mnie za to beatyfikują? pomimo niespełniania niektórych warunków.
po pierwsze: nie chadzam do kościoła w celu jasno określonym przez kleryków
(ja chodzę gapić sie na witraże i słuchać grania na organach,0)
po drugie: ... no właśnie, tego warunku też nie spełniam
po trzecie: nie Kocham absolutnie wszystkich ludzi na świecie. ba! niektórych nawet nienawidzę!
ALE NIEWIARYGODNIE MOCNO, NIEOSIĄGALNIE MOCNO WIERZĘ! w Boga też!

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
przyjechała Siostrzyczka:,0) już wczoraj, ale dopiero dzisiaj mam czas i siłę na jakiekolwiek refleksje... paradoksalnie, bo cały dzień spędziłam z Nią na bardzo juz nadwyrężonych kolejnymi, nieprzechodzącymi nigdy do końca, skurczów, nogach...
(muszę sobie trochę na to ponarzekać jak już sama walam się zalana łzami po łóżku i czasem nawet spadam na podłogę!,0)
więc byłyśmy dzisiaj w ikei, na genialnych hotdogach za 1,50zł, w centrum M1, na dworcu i na wystawie obrazów Beksińskiego, i w spaghetti barze...:,0)
nie mówcie, że to mało, bo to wszystko zajęło nam około 9 godzin!
jeśli ktoś wie, o czym mówię, kiedy piszę "Beksiński", to Siostrzyczka moja, ARTYSTKA, bo uczennica liceum plastycznego w Olsztynie, obecnie klasa 3, co to na sztuce się zna[-ć powinna;P] stwierdziła, że na Beksińskiego może popatrzeć sobie przez 10 minut, bo potem to już sie jej nie chce, a mnie ta odmiana Sztuki przez duże "S" FASCYNUJE!
więc przyjechała i przywiozła mi kolejny kawałek (mały, ale Bardzo Ważny,0) Olsztyna.
szalik. czarny z frędzelkami, z polaru:,0) ZDOBYCZNY:,0) (wymienny raczej, ale zdobyczny ładniej brzmi:,0) Kto ma moją część wymiany, Ten wie, o co chodzi:,0)!,0)
I TERAZ JEST CIEPLEJ:,0) cieplej, bo jeszcze do pełnego ciepła brakuje Jednego Niesamowicie Ważnego Szczegółów, ale Ten pojawi się z czasem:,0)
przyjechała sama, bez koleżanki jak to było planowane i naprawdę się z tego cieszę, bo nie muszę czuć się... tzw. piątym kołem u wozu.
i mam co robić w poznański weekend:,0)!

dobranoc Kochanie:,0) śnij słodko:,0)

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (4)
PLACEBO

1. lekarstwo lub kuracja nie dająca sama z siebie żadnego efektu fizjologicznego, przeprowadzana przez nieświadome oszukanie mózgu (świadomoci,0) pacjenta
2. substancja posiadająca bądź badana w kierunku posiadania pewnych właściwości, bardzo konkretnie określonych, np. odurzających lub uspokajających
3. od łacińskiego "placere" - stare Rzymskokatolickie wezwanie zmarłych (można tłumaczyć, ale nie dosłownie, jako "błagam"...,0)
4. "na pocieszenie"...

...
...dlaczego słuchamy Placebo?

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
kłuje... coś, bo nie wiem co...
kłuje... kłuje mnie w brzuchu
puk! puk!
...
cisza...
PUK! PUK!!!
...
nobody's home...
...
nikt nie odpowiada...
tak tak, ja wiem, że to dobrze, że nikt nie odpowiada:,0)
tylko kto mnie tak do jasnej cholery kłuje!?

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
siostrzyczka przyjeżdża:,0) dzisiaj:,0)
takie małe oszukaństwo mojego tęskniącego mózgu, że Olsztyn jest blisko.
wiecie, nie ma we mnie kszty patriotki, w każdym razie zawsze tak uważałam i nigdy nie ukrywałam się z tym zbrodniczym poglądem (zbrodniczym ze względu na udział rodziny w wojnie i takie tam... bla bla bla... babcia pocztę przemycała a dziadek kopał rowy i handlował z Niemcami, bo młody był i entuzjastyczny... a to mu do dzisiaj zostało!,0)
więc skoro nie ma we mnie patriotki, to czemu tak bardzo, ale to baaaardzo cieszę się, kiedy wracając do domu z pociągu widzę światła wieży telewizyjnej, widocznej jeszcze bliżej z okien mojej kuchni...?
a jeszcze bliżej z lasu i poligonu...:,0) ale to odrębna historia...:,0)
czy więc można to nazwać kameralnym patriotyzmem, czy ja po prostu tęsknię za Ludźmi, a nie za miejscem???
dodam, że jestem sentymentalna strasznie
bo...
a może to tylko dlatego, że znam to miasto? może to tylko znajomość, rozpoznawanie miejsc, budynków, drzew...? pozorne przywłaszczanie sobie miejsca, w którym naprawdę ciągną Ci Wyjątkowi, kilka Osób, do których wracam...
bo nie jest mi dobrze w Poznaniu. dalej nie jest mi dobrze! i pewnie jeszcze jakiś czas nie będzie, bo ja naprawdę szybko się adaptuję, ale nie tym razem.
więc wytłumacz mi to... czy to świadomość bycia zbyt długi czas za daleko? (305km... wolę już 500m,0) czy może nieposiadania zieleni, żółci i durnego skrzyżowania pod ratuszem kiedy tylko mam ochotę?
chcę popłakać w czterech zielonych ścianach! teraz! a mogę tylko w takich cholernie białych...

piątek, 16.55 -> stawić się na dworcu Głównym po Ulę, małą namiastkę Olsztyna w Poznaniu.
poniedziałek, czas nieokreślony -> czekać na białe audi:,0) Kierowca to Wielka Namiastka Olsztyna w Poznaniu:,0)

kto zrozumiał co tu napisałam ręka do góry!
kto nie zrozumiał... no, można treść zawrzeć w kilku słowach, ale chciałam się nie powtarzać. THINK!

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
chciałam się wkraść w takie jedno miejsce, ale widac już nie znam hasła.
to napiszę tutaj...
taką małą, białą karteczkę...
KOCHAM CIĘ BEJB:,0) ŚNIJ SŁODKO:,0) ŚNIJ O MNIE:,0) ŚNIJ NAS:,0)
dobranoc
idę spać

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (5)
no proszę, koniec dramatyzowania i jak mi oglądalność spadła! wczoraj tylko 5 gości, dzisiaj 19...
ależ jestem nudna!

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
przyszłam do domu z zajęć i z rozkoszą (acz bardzo, ale to naprawdę bardzo powolnie,0) zdjęłam z siebie płaszczyk, buty i całą tonę bardzo potrzebnych ubrań, wślizgnęłam się w lekko wytarte dżinsy, czarną koszulkę z białym napisem "policja" (dwustronnym! nawet nie śmiejcie krytykować!,0) i położyłam wymęczone nieco przez zbieg pewnych czynników ciało na łóżku. Odwróciłam twarz w stronę okna i po raz pierwszy zobaczyłam coś, co zawsze było, a w każdym razie zawsze, kiedy jasno świeciło słońce.
bo około 14 południowe słońce cudownie ogrzewa właśnie tą powierzchnię, na której stoi moje łóżko.
odwróciłam twarz do słońca, zamknęłam oczy i przez całą godzinę z kawałkiem udawałam, że jest lato:,0)
cicho, cichutko grała trójka i nawet na chwilę udało mi się zapomnieć o wszystkich niedostatkach polskiej jesieni:,0)
a potem słońce poszło dalej chowając się za krawędzią balkonu, a w radiu padły słowa: "Czy zima i w tym roku zaskoczy drogowców???"
NO BA! przecież w Olsztynie już spadł śnieg!

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
ZDJĘCIE.
zdjęcie z okresu... z tego, co wiem, to chyba sprzed około trzech lat.
na zdjęciu stół zastawiony różnymi potrawami (rozpoznaję sałatkę Teściowej i chyba sernik, też Teściowej, papryczki, szynka,0), 4 szklanki, 8 kieliszków (4 szampanowe i 4 mniejszego formatu, nie wiem do czego, mój savoir-vivre podupadł w kwestii kieliszków, wiem za to jak układać sztućce,0), dwie butelki Martini (jedna pełna, jedna pusta, obydwie, bo Iwona bardzo lubi Martini,0), 7up (nieotwarty,0), Mirinda (wypita do nieokreślonego punktu,0), biały czajnik na podgrzewaczu, dwie świeczki palące się ciepłym, żółtym płomieniem...
w tle: dwa dobrze znane mi obrazy, jeden owalny, drugi prostokątny, biała ściana, dzisiaj bardziej... znam ten kolor, nazywa się "bright peach". jasnobrzoskwiniowy. z brzoskwinią ma niewiele wspólnego.
na małej sofie przy stole, poniżej obrazów, siedzi dwójka uśmiechniętych ludzi. Mężczyzna i Kobieta. Oboje to Ważne Osoby.
ON: Mój Przyszły Mąż. Niebieska koszula, zapięta tylko do przedostatniego guzika (lubię jak je tak nosi:,0) ,0), czarny garnitur, nieco dłuższe niż teraz, czarne, kręcone włosy, do ramion. Bródka, wąsik, śmieszne ciemne okulary w brązowych oprawkach. I pekaesy:,0) Tak dobrze znam tą Twarz w innych wydaniach, gładkich, nieogolonych, zaspanych... Zawsze Kocham ją tak samo:,0) To niesamowicie przystojna Twarz:,0)
ONA: Moja Przyszła Teściowa. Krótkowłosa blondynka. Jasnobłękitna bluzka.
Patrzą na siebie... I szczerze uśmiechają się do siebie (to taki rzadki widok kiedy są razem,0), może z powodu okularów, a może po prostu, najnormalniej w świecie się uśmiechają?
Zdjęcie, które pomaga zapomnieć jak bardzo mi zimno i jak cholernie wszystko mnie boli. Muskam je palcami i wiem, że ON JEST MÓJ:,0) I jest już ciepło, i oddycham normalnie...:,0)

HA! Myśleliście, że umiem pisać tylko smuty? ;,0)

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
już prawie nieustające skurcze mięśni prawej stopy i łydki doprowadzały mnie dzisiaj w nocy do szału. czas odwiedzić lekarza...
nie, nie mam czasu! (może powinnam zacząć od: "nie mam lekarza..."?,0)
sen dzisiejszy zaliczam do grupy najstraszniejszych i najbardziej męczących z dostępnych na rynku snów z gatunku horrorów. Opowiem Ci go kiedyś Skarbie, jak będziesz chciał.
skutek dzisiejszej nocy: obudziłam się trzy godziny za wcześnie z niemożliwością ponownego zaśnięcia, w dodatku jeszcze bardziej padnięta niż kiedy szłam spać o 21 z minutami (sic!!!,0)
kolejny z ciągu efektów efektów: BOŻE JAK MNIE KARK BOLI!!! Kochanie, przyjedź i pomasuj.........!
(zastanawiasz się teraz czy to pretekst czy to moje special needs? sam zgadnij;P!,0)
efekt efektu nr 2: angina. nie żeby zbliżała się ogromnymi krokami, o nie! ona już się przywlokła. zdzira jedna.
wnioski: cholera, muszę znaleźć lekarza...

9.45: start general english
...nie ma czasu na lekarza!
może po południu...

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (6)
i coś jeszcze: kto to mnie odwiedza z budynku Colegium Novum??? z budynku neofilologii UAM-u?
niechżeno się ujawni
proszę
ładnie proszę

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
Bardzo Ważny Telefon oczekiwanego skutku nie dał.
co to oznacza?
oznacza to: Narzeczonego nie stwierdzono w domu
skutek nieoczekiwany: miłe pogaduchy z Teściową, a także co jakiś moment bądź dwa z Teściem
...
no tak, ale gdzie się ten Gbur podziewa????????????????
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
dzień kolejny, dziś nazwiemy go PONIEDZIAŁEK
około 17 wysiadłam z pociągu na stacji Poznań Główny i dopadło mnie to, co myślałam, że z powodu mniejszego bądź większego kataru było tylko złudzeniem
wysiadłam z pociągu i poczułam ten przeokropny smród i zobaczyłam przeobleśną szarość (plus mała dawka optymizmu: zobaczyłam też 4 kolorowe budynki i jedno zielonkawe drzewo,0)
obleśność Poznania niekiedy sprawia, że przestaję czuć się ambitna i mam ochotę wrócić do Olsztyna ponicnierobić wbrew przede wszystkim sobie, a potem to już wbrew wszystkim innym. co zresztą wcale mnie nie dziwi, bo podczas jednej z nielicznych w moim życiu poważnych rozmów z mamą (obecnie omawiana zdarzyła się w sobotę,0) samodzielnie i bez podpowiedzi doszłam do odkrywczego wniosku, że ja tak naprawdę nigdy nikogo się nie słucham [=>tzn. tylko udaję]. a nie byłam wychowywana bezstresowo!
ta obleśność Poznania tak wspaniale wyleciała mi z głowy, kiedy przez weekend byłam w Olsztynie (podkreślam: PACHNĄCYM,0). nie pamiętałam nawet o całym tym ... znieważaniu mojego powonienia kiedy wsiadałam dzisiaj sama do pociągu, tym razem już bez jakiegokolwiek komitetu pożegnalnego... :(
paradoks: jest komitet pożegnalny - wyję
nie ma komitetu pożegnalnego - WYJĘ
to ja już pójdę i wykonam Bardzo Ważny Telefon...

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (2)
obudziłam się i otworzyłam oczy. jakieś światło wypełniało pokój o szpitalnie białych ścianach. spojrzałam za okno i aż ryjek mi się uśmichnął
DZIŚ ŚWIECI SŁOŃCE
piepszony pure morning:,0)
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (2)
popełniam błędy
popełniam grzechy
popełniam wykroczenia
będąc Pierwszym byłeś ostatnim
ostatnim błędem
więcej go już nie popełnię
nie uwierzę
nie zaufam
przez długi długi czas
przyjadę w piątek, ale już nie do Ciebie, choć wciąż bardzo Cię Kocham, i myślę że tak mi już zostanie
"oprę się o mur, wystawię twarz do słońca i powoli zapomnę"...
zamykasz ten rozdział
zamykasz go za mnie
żegnaj Kochany Słodki Książę
byłeś przepięknym rozdziałem mojgo życia
nie rezygnuję z Ciebie, rezygnuję z siebie dla Ciebie
nie będziemy się kochać już nigdy więcej
A JEDNAK...KOCHAM CIĘ.
Kaja
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (3)
NIE ODCHODŹ, NIE ZOSTAWIAJ MNIE, NIE PRZEKREŚLAJ, NIE REZYGNUJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NIE ODCHODŹ, BO JESTEŚ WSZYSTKIM, CO KOCHAM!!!
NIE ODCHODŹ, JESTEŚ CAŁYM MOIM ŻYCIEM, PISANYM PRZEZ DUŻE "Ż"!!!
NIE ODCHODŹ, NAJWAŻNIEJSZA CZĘŚCI MNIE!!!
NIE ODCHODŹ, MOJA ODWAGO, SZCZĘŚCIU, UŚMIECHU!!!
NIE ODCHODŹ, CHŁOPCZE SKRYTY ZA DRZEWEM!!!
NIE ODCHODŹ, JESTEŚ MOJĄ KRWIĄ I MARZENIAMI!!!
NIE ODCHODŹ, POWIETRZE MOJE!!!
NIE ODCHIODŹ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
błagam Cię, nie odchodź...!
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
NIE ODCHODŹ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
nawet nie dał mi szansy...
tym nlogiem najprawdopodobniej zniszczyłam to, co miałam najpiękniejszego.
jedyne, o co naprawdę dbałam.
bezmyślnymi słowami, niepomyśleniu po raz dwudziesty pierwszy, bo myślałam, że dwadzieścia razy wystarczy...
On każe mi odejść
każe mi umrzeć
skreślił ostatni rok Naszego życia
jedną decyzją...
znów proszę tylko: ZOSTAŃ, NIE ODCHODŹ

nie jem już, nie śpię
każdy oddech uniemożliwia to wszystko
zamykam oczy wyczerpane już ciągłym płaczem i... myślę co by mogło być, gdyby nie największe tchnienie mojej bezmyślności - www.nlog.org, blog "nie_powiesz_nikomu"?
z każdym oddechem coraz bardziej zaciska się to coś wokół mojej krtani, moich płuc i żołądka
z każdym oddechem wchłaniam coraz więcej strachu, który teraz znalazłam wszędzie naokoło siebie
i nie śmieję się już...

przerażająca cisza wpatrywania się w jeden nieruchomy punkt gdzieś przede mną rozdziera mi uszy jak krzyk umarłego
nie podziękuję nikomu.

PACH! zgasła kaja...
PACH! PACH! PACH! zaczęły gasnąć gwiazdy...
PACH! rozmontowali księżyc...
PACH! wyłączyli słońce...
[...]
PACH! zamknięto wieko trumny...
PACH! PACH! na trumnę leżącą na dnie wielkiego dołu spadają garście ziemi
PACH!...zgasła kaja...
nie tak chciałam umrzeć...

FIRMA BEZ O.O. "ŻYCIE KAJI" - ZAMKNIĘTO DO ODWOŁANIA

***

zastanawiał się kiedyś Ukochany mój ile czasu można żyć z podciętymi żyłami
czas najwyższy się przekonać...
tylko, ża ja Mu nie powiem już ile...
bo umarli potrafią tylko tańczyć
napisałam w pewnym cyyrografie: albo będę Twoja, albo martwa
zgadnijcie którą opcję mi wczoraj usunęli

end.
permanently.
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
KURIOZUM
Pani Profesor UAM Liliana Sikorska, autorka kilku książek, które będę musiała mieć, choć moje "musieć" z reguły przciąga się w okres miesięcy kilku w porywach do kilkudziesięciu
podobno jest postacią legendarną, choć (czyżby to z powodu młodości wiekiem i stażem?,0) żadne historie, legendy bądź też bedtime stories z cyklu "dziś dzieci ze strachu narobią w pidżamki" nie dotarły
ta Pani popisowo wywaliła dzisiaj z wykładu za spóźnienie (czyli wejście do sali, której drzwi uprzednio własnoręcznie zamknęła,0) kilkanaście, z tego co naliczyłam, osób
w sprawie jednego bardzo upartego pana wykonała nawet telefon, chyba do rektra, ale nie wiem na pewno, słyszałam tylko jakieś pomrukiwania i stanowcze "jesteś jeszcze???", a jak wyszła na chwilę z sali to całe Colegium Novum słyszało głośne powtarzane wielokrotnie przez ponad sto par rąk (bo część jednak nie klaskała,0) w sali C1
ten pan został uprzejmie poproszony o nie pokazywanie się więcej na jej wykładach
ta Pani cwana skądinąd przy młodym jakkolwiek patrzeć wyglądzie znajduje się w posiadaniu tytułu Profesora i wcale się nam tym nie chciała pochwalić (tak samo zresztą jak imieniem i nazwiskiem, ale i tak wiedzieliśmy kto ona,0)
ta przerażająca niektórych Pani nauczy mnie Historii Literatury Angielskiej
ta Pani jest straszna i ja ją już strasznie lubię!!!

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
zastanawia mnie to od jakiegoś czasu głęboko...
kto mnie tu tak namiętnie z UAM-u odwiedza, w dodatku z budynku Novum, z neofilologii...?
Niech się przedstawi, jakby mógł, ten osobnik/ta osobniczka, to ja też się przedstawię.
zachęta: bo ja tam jestem codziennie...

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (1)
Byłeś tu... i już wiesz... bo widzisz, są rzeczy, których nie potrafię powiedzieć Ci w oczy. JESZCZE. nie potrafię powiedzieć, więc piszę, z prawie całkowitą pewnością, a w każdym razie moją nadzieją, że je przeczytasz.
Bo wczoraj kiedy rozmawialiśmy wiedziałam już, że to przeczytałeś. Tylko nie wiedziałam jak zapytać... Tak samo jak nie wiedziałam jak powiedzieć Ci, że potrzebuję uczyć sie ufności do Ciebe, więc tym samym potrzebuję pomocy w całym tym bałaganie. Twojej pomocy. Twojej szczerości. Twojego NIEKŁAMANIA.
Rozmawialiśmy wczoraj otwarcie. Podobało mi się to, bo w końcu nie było ukrywania. Znasz już moje sekrety, znasz tajemnice, takie, których się boję, takie, których się wstydzę.
ten blog zaistniał po to, żebyś uświadomił sobie, że wzamian za to, że mówię Ci WSZYSTKO nie chcę otrzymywać kłamstw. Chcę znać Ciebie, nie to, co stwarzasz. Znów było Nas kilkoro, pewnie tak jakiś czas jeszcze zostanie, ale rozwijamy się:,0)
Czasem nie słuchasz, a może nie słyszysz, tego, co do Ciebie mówię. Wczoraj zrozumiałeś bardzo ważną rzecz dla mnie, coś na temat Twoich żartów, które nie zawsze bywają strawialne dla mnie. I to DOPIERO wczoraj, choć powtarzam Ci to przy każdej okazji. Bo nie zawsze umiem mówić dosadnie...
Do dotarcia do Ciebie czasem potrzebne jest zrobienie czegoś w tajemnicy, tak, żebyś sam do tego dotarł i może przez to zrozumiał. Bo KOCHAM CIĘ BARDZO i nie chcę niedomówień w tej rodzinie. wystarczą mi moje prywatne, między rodzicami a mną. Lojalność Kochanie. Proszę Cię o nią.

Jesteś dla mnie najważniejszym kawałkiem tej Całości, którą ja Jestem. Ja, czyli życie, marzenia, wiara, wszystko... zresztą zerknij w cyrograf. Wiesz, naprawdę jest tak, że KOCHAM Ciebie bardziej niż siebie samą, nie ważne jak bardzo w to nie wierzysz.
Cieszę się, że znalazłeś to miejsce tak szybko. Od początku było adresowane do Ciebie, jako moje słowa, które nie potrafiły przepchnąć się przez zaciśnięte gardło. Manifest złości na coś, czego nie potrafię świadomie zmienić. Przepraszam, że w takiej formie. Krok desperatki z wielkim pragnieniem naprawienia sytuacji.

KOCHAM CIĘ ANIELE MÓJ:,0)

Kaja:,0)
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (1)
sedno istnienia i funkcjonowania tajemnicy tkwi w jej powolnym wydawaniu
zastanawia mnie jeszcze coś...
czy w zaistniałej sytuacji ja też jestem nieprawdziwa?

end
for now...
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
dopiero chwila istnienia a dotarł tu
podstawa istnienia plagiatu, czyli chyba pierwszy wzorzec...
szkoda, że pomyłki są tylko wtedy, kiedy ich nie chcę
i zastanawia mnie teraz... czy kiedy On też tu dotrze też pozna kim jestem?

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (1)
tłumy...
walą drzwiami i oknami, żeby poinformować mnie, że jestem nie w pełni władz umysłowych
przy czym nikt nie chce mi powiedzieć co myśli!
paradoks sytuacyjny: nikt się nie odzywa
patrzą mi tylko w oczy, z których można wyczytać całą mnie
patrzą i uśmiechają się głupkowato, po cichu licząc, że ja zacznę pierwsza
- no co? - pytam, a oni dalej nic
czy wszystko to jest tylko dla taniego rozgłosu?
i znów leje... co za miasto...!

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
a co powiecie na idealizację Jego... niedostatków?
idealizację polegająą na zaakceptowaniu graniczącym z pożądaniem takich zachowań?
to naprawdę dużo ułatwi...
jeśli ktokolwiek zastanawia się, o czym ja do cholery mówię, to niech zastanawia się dalej, bo moja wizja jak na razie jest mało ubieralna w słowa.
generalnie wychodzę w tej chwili z założenia, że w sytuacji, w której się znajduję i będę się znajdować do końca życia, można wypatrzeć całkiem sporo pozytywów!
(to, co jest napisane powyżej wcale nie jet nielogiczne,0)
pozytywy:
dlaczego rozpadają się związki? albo z niedopasowania, albo z najnormalniejszej w świecie nudy i ich konsekwencji, prawda? w każdym razie głównie dlatego.
posiadanie przy swoim boku człowieka, który w jednym ciele prezentuje schizofrenię paranoidalną, przejawiającą się w byciu (podświadomie czy też wcale że nie,0) kilkoma osobami, czasem naraz, a czasem co jakiś czas, dzień, dwa, tydzień, jest najlepszą metodą na urozmaicenie związku!
wada: należy tu jednak pominąć w jakiś sposób fakt, że bardzo chcę stabilizacji
ale zamysł był dobry!
wymyślę nowe bzdurne uzasadnienie.
mam ich przecież na pęczki.
Bo ja Go naprawdę bardzo, ale to baaaardzo KOCHAM

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
dodatkiem (jednym z wielu...,0) do tego samego problemu, nazwijmy Go... po prostu On, jest także to, że oprócz życia z plagiatem żyję również z mniejszym bądź większym kłamstwem, kłamstewkiem, oszukaństwem, przeinaczeniem, niedopowiedzeniem... ogólnie rzecz biorąc: wszelkich rodzajów przekształceniem i naciągnięciem rzeczywistości.
wszystkie powyższe albo już się nauczyłam, albo jestem na dobrej drodze, albo (to dotyczy tych z jeszcze nie poznanych gatunków,0) bardzo powoli ROZPOZNAJĘ
ale z reguły jest tak, jak w takiej jednej piosence: I can tell His lies easily...
proszę tylko nie mówić mi, że jestem głupia, naiwna, łatwowierna, etc...
nie nie nie! to nie tak! ja to już wiem!
możeby tak ktoś w końcu powiedział mi coś nowego...?
ale istota problemu polega na tym, że On, pomimo jakiejśtam dozy zaufania, które do mnie ma, wciąż dokonuje koloryzacji rzeczywistości.
rozumiem: szarość owej rzeczywistości + obupólna zgoda na takie praktyki koloryzacyjne, ale ja tu jeszcze nic nie podpisywałam!
JESZCZE nie podpisywałam, bo mam najszczerszy zamiar (i w dodatku niezależnie od wszystkiego uczynię ten zamiar rzeczywistością!,0) podpisać pewien mały, acz istoty dokument, stanowiący mnie Jego pełnoprawną i nieodwołalną w świetle czegośtam ŻONĄ.
termin ŻONA obejmuje funkcje:
- dobrej matki
- współsprzątaczki (sam zaproponował podział bowiązków!!!,0) i współkucharki
- wiernej żony jako takiej (nie jako-takiej, proszę nie mylić,0)
- namiętnej kochanki
- oddanej przyjaciółki...
i przy tym ostatnim punkcie moje nieszczęsne koło się zamyka.
bo ja od przyjaciela oczekuję zupełnej szczerości.
myślicie, że w Jego wieku można jeszcze bez używania niemiłych środków perswazji wpoić pewne zasady?
(podpowiedź do pytania: już dziesięć lat temu przekroczył próg "dojrzałości",0)

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (0)
problem. istnieje jeden.
mój problem to drobny fakt, że żyję z plagiatem.
każdego dnia dostaje nową żyłę, każdego dnia...
nie wiem kim już jest. nie wiem już kim jest. już nie wiem kim jest... On.
czytając słowa innego człowieka czytam te same, które słyszeć mi się zdarza od Niego. często się zdarza.
nie powiesz nikomu, ale ja chyba chcę, żeby wiedział, że ja wiem... ale nie powiesz nikomu
pewnego dnia zauważy moje imię na ekranie swojego komputera, zobaczy zesaw pikseli układający się w słowa i nie pozna mnie, bo nie będzie czytał dokładnie.
czyta dokładnie tylko słowa tego, który czyni Go... Nim...
który Go czyni...
Black-eyed o zapachu ciepłej jesieni... czy jeśli Go Kocham, to znaczy, że Kocham kogo innego?
popadłam w konsternację... potrzebuję cudzych słów.
potrzeba matką cudzości.
nieswojości.
nieprawdziwości.
niegotowości.
niepewności.
nie..............

end
09:01 / 21.11.2003
link
komentarz (1)
zdejmij buty, bo wchodzisz w moje życie
nie komentuj, jeśli nie wiesz, o czym mówię
nie oceniaj, bo nie wiesz, w czym siedzę
14:45 - ty zaczynasz
tylko czytaj uważnie, bo przeoczenie drobnego szczegułu może zmienić sens słów, bo niedoczytanie układu słów może zmienić sens zdania
mój spowiedniku, nie powiesz nikomu

end